Bujne zarośla

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  Bujne zarośla posmakowały wiatru spod smoczych skrzydeł, ziemia poznała ciężar gadziego ciała. Niedaleko za Kobaltem powinien podążać Kalejdoskopowy Kolec, racząc okolicę wydatnie żywą zielenią , lecz Uzdrowiciel spodziewał się odstępu na tyle dużego, by móc jeszcze choć pobieżnie rozejrzeć się po okolicy. Nic wielkiego- spojrzał od niechcenia na ziemię wokół, strzelił językiem węsząc intensywnie, a znudzoną trywialnym zadaniem maddarą wyszukał w okolicznych drzewach zwierzęce nory. Znaleźli się na niewielkim, wypłaszczonym obszarze, do którego można było wpaść przez ciasne przepierzenie w koronach drzew- jak dołek w mięsie po usuniętym pęcherzu, otoczony zewsząd zdrowym ciałem leśnej gęstwy. Przytaknął sobie lekko łbem- w tym miejscu definitywnie będą mieli nad czym pracować, zarazem natura gąszczu nie ułatwi wyłuskiwania śladów spośród ogromu informacji wokół.
  – W śledzeniu, podobnie jak przy skradaniu, skupić się musisz przede wszystkim na śladach chwytliwych dla oka i węchu, jednak dla odmiany ucho jest tym razem przydatne zazwyczaj później. – podjął, gdy tylko starszy adept Ziemi zwinął skrzydła. – Zapewne lepsi łowcy potrafią na bieżąco dopasowywać zmysły do okoliczności, pośród innych sztuczek, lecz my skupimy się tylko na tym byś wiedział, czego poszukiwać tropiąc zwierzynę, resztę pozostawiając twoim przyszłym praktykom. A teraz… po prostu postaraj się odnaleźć w okolicy świeże ślady kilku różnych zwierząt. Mamy tu kilka prawdziwych tropów, lecz ja dodam jeszcze kilka zarówno nowych i interesujących dla łowcy, jak i starych, które masz za zadanie wskazywać, a później omijać.
  Granatowołuski przechylił łeb , a jego ruchy wyraźnie zwolniły. Pogrążone w półmroku Dzikiej Puszczy miejsce przeżynały tylko okazjonalne słoneczne szpony, zmuszając do uważniejszego spoglądania na ślady na ziemi. Mocne, podeszczowe powietrze było aż zawiesiste od zapachów próchnicy i błota, okrywając swymi skrzydłami ostrzejsze ścieżki zwierzęcych woni; podobnie kapanie wody i dziwne krakanie mokrego drewna tłumiło dźwięki. Przez łeb Uzdrowiciela przemknęła całkiem zabawna myśl, że jakiegoś mniejszego smoka natura sama w tej chwili potrafiłaby ukryć przed ich dwójką, gdyby przypadkiem taki znajdował się w okolicy. Maddara dodała wiele śladów, a Lód wykorzystał w nich swoje doświadczenie w tego typu naukach- otóż podobnie jak podczas nauki zielarstwa Szachrajki poszczególne elementy odwzorowywać miały faktyczny wygląd i aromat jak najwierniej. Dodane tropy należały głównie do zwierzyny łownej, choć i drapieżnicy trafiali się pomiędzy nimi.
  Każdy zidentyfikowany trop wprowadzał nieco inne połączenia elementów typowo interesujących dla tropiciela: kępki sierści i pojedyncze włoski na krzewach i gałązkach, odchody, odpryski kory od ocierania się o nią, jej aromatyczne przejaśnienia po moczu, wreszcie same ślady odcisków łap, kopyt, szponów i palców, czasem przez miękkość gleby bardziej wyczuwalne nosem niż widoczne ślepiem. Grudki błota leżały jak obrzmiałe kleszcze w miejscu, gdzie „przebiegło” iluzoryczne stado wilków w wydumanej pogoni za nieco kulawym bantengiem. Pomimo swej liczności wiele z tych śladów było już zbyt starych, by miały większą wartość, a na dodatek całość wcale nie była zbyt łatwa do odszukania przez naturę tego rejonu puszczy.
  – Zwierzę nie idzie przed siebie, bo tak mu się podoba: ma w tym jakiś cel i będzie się przez to zachowywało zgodnie z pewnymi wzorcami. Spróbuj odtworzyć sobie w wyobraźni zachowanie odnalezionej zwierzyny na podstawie zastanych śladów. Z tego możesz wiele wyciągnąć, jak choćby informację, na ile w danej chwili twoja ofiara jest czujna. – to była jedyna rada, którą mruknął stojący wciąż w tym samym miejscu Lód. Chyba, że zielonołuski utknąłby w pewnym momencie na dobre. Wtedy otrzymałby wyłącznie wskazówki co do swego postępowania, nigdy gotowe recepty. W końcu nauczał przyszłego łowcę, więc miał prawo wymagać.

//Każdy z uczniów po własnym poście- raport ze Śledzenia I

Licznik słów: 572
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
Moirę przywiało i tutaj. Obserwacja Naziemców okazywała się wciągająca w obliczu całkowitego braku innych zajęć. Gdy więc dostrzegł sylwetki podchodzące do lądowania, przyspieszył, by przywarować w okolicznych zaroślach, których wszak było tutaj wiele. Miał więc doskonałą okazję do posłuchania, jak Remedium Lodu, znany już Gadzikowi Naziemiec, robi wykład innemu Naziemcowi.
Śledzenie... Brzmiało użytecznie. Dlatego też uszka Moiry uniosły się na sztorc, nie chcąc uronić żadnego ze słów. Słuchał uważnie, choć nie było wiele do słuchania. Nauka była krótka, treściwa i zrozumiała nawet dla pisklęcia, a największą w niej rolę najwyraźniej odgrywały ćwiczenia. Dlatego też, uważając by przypadkiem nie zostać dostrzeżonym, również zbliżył się do jednego z tropów, uważnie wciągając w nosdrza jego zapach. Niewiele wiedział o naziemnej zwierzynie... Jednak bez wątpienia trafił na woń takiej właśnie. Uważnie, czujnie przyjrzał się odbiciom dużych, ciężkich kopyt. Trzy wyraźne ślady, jeden słabszy, i znów – trzy wyraźne, jeden słaby. Ciężka, wyraźna woń. Wilgotna, zruszona ziemia. Moira starał się dostrzegać wszystko, bo i wszystko miało dlań znaczenie. Nawet, jeśli rybke nie zostawiało śladów, to przecież zostawiały je Naziemce. Wyuczenie się sztuki śledzenia miało więc całkiem praktyczne zastosowanie.
W zruszonej ziemi czytał pośpiech, cechujący poruszanie się dziwnego zwierza. Trudno mu było zinterpretować tak wyraźną różnicę w głębokości śladów... Jednak połamane gałązki krzewu znajdującego się na trasie tropu czytał bez trudu, próbując przy okazji oszacować rozmiary tropionego zwierza.
Zwierzę, sądząc po wysokości, na jakiej połamało gałązki, było bardzo duże, wręcz większe niż pisklak! Po kilku kępkach sierści uczepionych krzewu mógł rozpoznać rudawą barwę, po całkowitym braku zainteresowania pączkami na krzewie zaś – zagrożenie. Zwierzak nie tylko się spieszył; wyraźnie uciekał przed czymś.
Wydało się to Moirze fascynujące. Ślady zdradzały tak wiele! Ciekawe, czy ze śladów Naziemców tak dużo się dowie? Zamierzał spróbować przy najbliższej okazji!
A tymczasem, umknął w krzaki. Jakby nigdy go tu nie było, nieświadomy jeszcze, że sam również pozostawia ślady, które Naziemce mogą dostrzec.

Licznik słów: 311
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Pacyfikacja Pamięci
Dawna postać
our end is self-made
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1172
Rejestracja: 02 lut 2019, 16:15
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 49
Rasa: Skrajny
Opiekun:
Mistrz:
Partner: Insygnium Żywiołów

Post autor: Pacyfikacja Pamięci »

A: S: 4| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 4| A: 2
U: Pł,M,W,Kż,L,O:1|A,Śl,B:2|Skr:3
Atuty: Ostry Wzrok, Adrenalina, Poszukiwacz, Znawca Terenów
Wronka mogła przysiąc, że już raz w okolicy Dzikiej Puszczy była. Nie mogła dokładnie dookreślić miejsca, to... nie było raczej dokładnie tutaj, ale w okolicy swój ślad naznaczyła. Do tego pogoda się zmieniała, prawda? Kto by pomyślał, że pierwszy raz wychodząc z matczynego leża świat był biały i nagi, a teraz pstrokacił się w barwy. Niezbyt ładne, ale kim jest Wronka, by walczyć z upodobaniem do brzydoty przyrody?

Nagle do jej uszu dotarł głos. Nie był on głuchy i tępy, nieniosący żadnego przekazu a jedynie dźwięk – była to w pełni zrozumiała, komuś dyktowana instrukcja śledzenia. Wronka przycupnęła na moment, już prawie tuląc spodnią część łap do ziemi, i na tychże łapach obniżając zad – już prawie siadając. Machnęła ogonem z lewa na prawo, uniosła delikatnie przednią łapę i zaczęła nasłuchiwać uważnie, co zaniesiony do niej głos miał jej do powiedzenia.

Ale nie zwracał się bezpośrednio do niej! Głos zwracał się do jakiegoś samca, to z pewnością – a Wronka samcem nie była, co znaczyło tylko jedno... ktoś faktycznie, fizycznie jest tutaj w pobliżu. A do tego właśnie ma okazję podsłuchać ich niewątpliwą naukę. Skoro nadażyła się okazja, czemu z niej nie skorzystać?

Głęboko przemoczone drewno; martwe, przesiąknięte wodą do granic swoich możliwości, zaczynające jej ulegać i wracać kawałeczek po kawałku do obiegu przyrody – noszone przez powietrze i narzucające się nozdrzom. Wronka poświęciła chwilę na analizę tego zapachu i... W sumie nic z tego nie wyniosła. No, na zbutniałe drzewienka nie trzeba polować, to z pewnością.
Chociaż... Dlaczegoby nie skorzystać z tego tropu? Wronka ruszyła za smrodem natury, aż faktycznie doszła do pnia – odpadająca kora i ogromne drzazgi wychodzące z gniazda złamania były jednym z czynników wplatających się w wiatr – Ognista obeszła kikut drzewa prawie dookoła. Czy nosił on ślady do wyśledzenia? Może. Żadne się jednak nie rzuciły przyszłej adeptce w oczy. Za to w linii absolutnie prostej od jej pyszczka znajdowało się już całe drzewo – no, nie do końca całe, na swojej powierzchni nosił ślady... otarcia? Wronka wbiła wzrok w uszkodzenie i tą też linią prostą przeszła w jego stronę, nie zważając nawet na badany chwilę temu pieniek – prawie się o nań potykając.
Wronka przyłożyła do powierzchni pnia zasmarkany już od tego całego węszenia nos i wciągnęła powietrza na ile tylko pozwoliły płuca – najpierw oczywiście odezwała się reakcja połknięcia i kaszlu spowodowana nagłym przemieszczeniem się smarków z nosa do gardła, potem Wronkę w czyste już nozdrza musnął jakiś nowy zapach. Zwierzyna?? Stworzenie, które otarło się o to drzewo? Pisklę odeszło dwa kroki do tyłu, zadarło łeb, opuściło – zmierzyło drzewo wzrokiem. Później przypatrzyło się raz jeszcze śladom zwierza. Znów podeszło bliżej – by znanalizować dokładniej głębokość ubytków. Niesamowite! Nic więcej jej to nie mówiło.
Ale, ale! Tuż obok wyimaginowanej ścieżki poszukiwanego był krzak – niebylejaki krzak! Jego budzące się do życia końce oplatał jakiś puch, jakieś włókna. Oho! Sierść!
Wronka zamierzyła się w stronę krzaku, lecz jedna z jej łap zapadła się odrobinę pod wilgotną ziemią – jedno spojrzenie w dół i pisklę zobaczyło ślady!
Natychmiast cofnęła krok! Nieomalże wbiła pysk w błoto, szybko się zreflektowała, obróciła łeb aby jedno oko kierować konkretnie w dziurę w ziemi, a drugie zamknęła – i zaczęła się wnikliwa obserwacja. Niedaleko jednego odcisku było coś przypominające kolejny, a więc Wronka przesunęła swe cielsko i swe oko w jego kierunku. Ale, ale ponownie – czy kierunek w którym podążyła był kierunkiem, w które poszło zwierzę? Młode prychnęło. Podniosło łapę najbliżej pyszczka i przeanalizowało ślady ciężaru tu, a w śladzie zwierza – cóż, kierunek kopytka odczytywało się ciężej niż kierunek pazurków – brak palców w ziemi kazał patrzeć tylko na wgłębienie – zerk na swoje wgłębienie, zerk na wgłębienie zwierza. Aha! Wronka odwróciła się żwawo – ślady prowadzą do śladów na drzewie, potem pewnie do innych. Tylko to futro na krzaku, było takie... Nie na miejscu. Zapach jakby inny. Może to zwierzę również śledziło zwierzę Wronki?
Przyszła Łowczyni szła więc w wydedukowaną stronę – pamiątki po kopytach ustały wraz z plackowatą zmianą wilgotności ziemi, nie każde drzewo nosiło ślady otarć, również już żaden krzak nie miał futra – a jednak. Jeden był lekko ułamany i okazał przykrywać odcisk łapy... już bez kopytek. Za to na ziemi nie dało się wywnioskować, czyj to ślad, znów mokra ziemia była po prostu... Rozbryzgnięta, przeorana nawet. Wronka usiadła. Jej bystre oczy zatrzymywały się na każdym co to wydawać by się mogło śladzie. Wyraz pyska zdradzał przedzikie skupienie, myślenie, łączenie faktów – cóż za nowość!
Zwierzę, po którym został pierwszy ślad na korze bok miało trochę powyżej wysokości wzroku zgarbionej, zaczajonej Wronki – z początku szło sobie spacerem, zapadało się podobnie co samica w prawie-błocie. Drugie zwierzę? Nie spacerowało tak jawnie. Poruszało się cieniem i dopiero jego szybka... akcja, w kierunku po którym szło zwierzątko pierwsze zwierzątko ujawniła jakąś namiastkę śladów za niską roślinnością. Czy kępka futra należała do, jak można wnioskować, atakującego? Wronka warknęła sama do siebie – mogła spędzić chwilę w krzakach, a tymczasem odeszła radośnie w stronę, w jaką prowadziły ją niejasne ślady. Walka? Ucieczka? Wronka była zafascynowana tym światem.

Starczy dobrego. Wróciła w mniej-więcej miejsce, z którego usłyszała głos – troszkę inną drogą, niż śledziła znamię istnienia mieszkańców lasu, ale trafiła z powrotem. Rozmyślała jeszcze o szczegółach łowów, o innych tropach. Trzeba będzie to powtórzyć – ale na razie trzeba przede wszystkim łapać okazję! No, dalej, co jeszcze może uda jej się podsłuchać bez ryzykowania konfrontacji?

Licznik słów: 896
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
| galeria | obecny theme |

ostry wzrok dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku kamienie szlachetne]
adrenalina dodatkowa kość w testach na akcje fizyczne , w przypadku niepowodzenia akcji = rana ciężka
poszukiwacz +1 sukces do Percepcji (szukanie czegoś, bez Śl) raz na tydzień.
następne użycie: 12.12
znawca terenów znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu.
następne użycie: 19.12

//notka do fabuł: proszę nie używać imienia "Wronka" w słowach postaci, Pacyfikacja nigdy się nikomu nie przedstawiała tym imieniem bo sama nigdy go nie poznała – matka zabrała jej imię ze sobą do grobu :p pierwszym więc imieniem Wronki było adepckie – Łapczywa. z góry dziękuję!
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Fern podczas jednej z wielu swoich przechadzek dotarł, aż do Dzikiej Puszczy. Przedzierając się przez las znalazł miejsce gdzie roślinność była gęściejsza i idąc tak zatopiony w obserwacji krajobrazu nagle usłyszał głos. Głos należący do dorosłego smoka, który najprawdopodobniej uczył innego smoka. Ale się młodemu okazja trafiła! Jeśli tylko ich podsłucha będzie mógł podszkolić się w kolejnej dziedzinie. Młodzik nie zastanawiał się długo czy powinien. Usiadł na mokrym podłożu i zaczął słuchać co nieznany smok mówi.
A więc do samego śledzenia samczykowi były potrzebne trzy zmysły: słuch, węch i wzrok. Informacja jak najbardziej warta zapamiętania. Ognik wsłuchując się w słowa samca zaczął przybierać pozycję odpowiednią do tropienia zwierzyny uderzająco podobną do tej przyjmowanej przy skradaniu. Młodzik obniżył postawę pyszczek trzymając na wysokości barków. Skrzydła pozostawały złożone na tyle na ile pozwala Fernowi jego budowa, a ogon luźno uniesiony był nad ziemią. Dorosły głos kazał teraz szukać śladów, więc Fern pewnie podobnie jak prawdziwy uczeń tego głosu rozpoczął same tropienie. Wpierw uniósł trochę pysk nad głowę zaciągając nosem powietrze pełne przeróżnych zapachów. Pośród zapachów typowych dla lasu i wczesno wiosennej pory samczyk próbował wyróżnić te, które mogła pozostawić zwierzyna, a tych kilka znał dzięki wielu skórom pozostawionym przez tatę w jego grocie. Przez chwilę nawet Fernowi wydawało się, że czuje sarnę, lecz było to tylko chwilowe przeczucie pewnie złudne.
Cała czynność trwała dość krótko, lecz dostarczyła przyszłemu adeptowi wielu cennych informacji. Teraz czas ruszyć zadek. Samczyk stawiał kroki nieśpiesznie lustrując otaczający go teren w poszukiwaniu śladów, które mogła pozostawić po sobie zwierzyna. Wtedy właśnie do jego uszu dobiegły kolejne słowa nauki głoszonej dla kogoś innego. Zwierzęta w przeciwieństwie do Ferna nie urządzają sobie spacerów tak? W tym wypadku znajomość terenu samczykowi pewnie bardzo by pomogła. W końcu zwierzęta muszą pić, więc gdyby ognik znał położenie najbliższego wodopoju mógłby szukać śladów prowadzących lub wybiegających z tego miejsca. Wracając jednak do Ferna, samczyk cały czas szedł przed siebie w poszukiwaniu tropu. Szukał wszystkiego co zwierzę mogło po sobie pozostawić. Sprawdzał czy żadne drzewo nie ma oznak kontaktu ze zwierzyną, aż w końcu natrafił na kilka odcisków racic. To chyba ślad za jakim warto podążyć, więc Fern długo się nie zastanawiając ruszył za tropem. Ślady nie były dość głębokie. Czyżby zwierzę biegło? W tym przekonaniu młodzika utwierdziła dość gruba gałązka ułamana kawałek dalej. Idące zwierzę na pewno by jej nie złamało. Ślady prowadziły jeszcze kawałek w las tylko po to by tajemniczo się urwać na twardszym gruncie. Cóż... To chyba tyle ze śledzenia prawda. Młodzik zadowolony z darmowej nauki usiadł pod jednym z drzew. Może to nie koniec nauk tajemniczego głosu?

Licznik słów: 427
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Ścigający Barwy
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 180
Rejestracja: 22 maja 2018, 22:28
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 43
Rasa: Górski
Opiekun: Dzika Ziemia
Mistrz: Stażnik Ostępów

Post autor: Ścigający Barwy »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,O,M,W,MO,MA,MP,Kż,Śl: 1| A,Skr: 2
Atuty: Zwinny, Chytry przeciwnik
Galnir dotrzymywał kroku swojemu uzdrowicielowi i nauczycielowi zarazem. Przynamniej w tamtym miejscu i czasie. Już w tracie samej wędrówki zaglądał na ziemię, znajdując ślady. Subtelne wgniecenia w ziemi, roślinności, objawiające kształt smoczej łapy, czy raczej łap. Wbrew pozorom takie zachowanie było do przewidzenia, w końcu Kalejdoskopowy ma tropienie ofiar we krwi. Ślady Kobalta w pewnym momencie zaczęły wręcz kontrastować z resztą podłoża, a każdy krok pogłębiał ten efekt. To musiała być swego rodzaju wybiórcza analiza szczegółów, którą adept nieświadomie przeprowadzał. W każdym razie niedługo potem dotarli na miejsce. Płaski obszar rozciągający się na niewielką odległość. Wydawał się adeptowi idealny na naukę tropienia, kolejny kamień milowy na zostanie pełnoprawnym łowcą.
Wtem Remedium zaczął swój wykład. Istota tropienia była dość prosta, takaż się przynajmniej wydawała. Zmieszanie węchu, słuchu i wzroku by móc namierzyć ofiarę, odgadnąć jej zamiary, być może też ocenić czy należy podążać czy zrezygnować. Możliwości było wiele, choć wciąż to były jedynie domysły jeszcze niedoświadczonego smoka. Kalejdoskopowy przytakiwał co zdanie czy dwa. Gdy nauczyciel zakończył wywód, zielonołuski rozejrzał się od razu po okolicy. Na pierwszy rzut oka nie potrafił dostrzec żadnych śladów. Musiały być zbyt odległe, a sama natura nie wspomagała procesu. Pojedyncze promienie słońca rozrzedzały ciemność, którą spowite było to miejsce. Oczywistym było, dlaczego Kobalt zdecydował się nauczać właśnie tutaj, w końcu nauka musi się wiązać z jakąś trudnością. Galnir jednak nie miał nic przeciwko, optymizm aż się z niego wylewał. Może to wizja polowań? A może oficjalnej ceremonii, złożenia przysięgi wierności stadu i przybrania nowego imienia? Być może też wszystko naraz.
Kolejną i zarazem ostatnią radę adept przywitał lekkim skinieniem. Ruszył on więc przed siebie, mijając Remedium w poszukiwaniu tropów. Nie chciał stawiać na rozdzielanie nauk, sprawny łowca łączy, miesza, uważa na wszystko. Kalej poruszał się więc powoli, roztropnie, wręcz dbał o bezszelestność. Robił co w jego mocy, zaś łeb, a głównie ślepia szukały, analizowały. Wraz za nimi na poszukiwania podążył nos. Bodźce wychwytywane przez niego pozwalały odczytać pewien obraz zachowań zwierzyny. Zauważywszy lekkie nieregularności terenu spróbował dotknąć je nosem, sprawdzić mniej więcej głębokość, kształt. Udało się tą metodą wskazać ślady jednego typu, gdzie dało się wyodrębnić trzy głębsze i jeden płytszy. Galnir zanurzył nos w jedno z wgłębień próbując wyczuć z czym ma tu do czynienia. Niestety zapach nie należał do mu znanych, rozejrzał się więc jeszcze po ziemi. Wraz z tymi, które znalazł, przeplatały się inne ślady. Było ich jednak znacznie więcej. Prowadziły w tę samą stronę, przy czym było ich więcej. Czyżby swego rodzaju pościg? Nie można tego jeszcze stwierdzić. Na pewno odmienna istota była ranna i starała się jak najmniej używać poranionej łapy. Podążywszy za nimi nie mógł odnaleźć wiele. Zapach rozmyty, nie wskazywał na obecność któregoś z tych zwierząt w pobliżu. Zawsze to mogła być też część kamuflażu. Po drodze spostrzegł kępki sierści pozahaczane o gałązki. Kalej zaciągnął się wonią, w której rozpoznał coś skłaniającego go do uznania zwierzęcia za ofiarę całego zajścia. Sierść pachnąca subtelnie krwią i w większości błotem. Czyżby wydarzył się tu nie lada pościg? Osłabiona, kulejąca ofiara uciekała przed zgrają drapieżników. Kalejdoskopowy wrócił na moment do śladów i postarał się rozpoznać kształty. Skupił się szczególnie na tych należących do drapieżników. Kilka z nich porównał ze sobą, starał się przypomnieć do czego mogłyby należeć. W pamięci szukał odpowiedzi na nurtujące pytanie i postawił na wilki. Coś w tych śladach mu się z nimi kojarzyło… Może to tylko przeczucie, może nie, wystarczy mu wiedzieć że są niebezpieczne w większych watahach, a tutaj naliczyć można było spokojnie kilka osobników, wnioskując po ilości tropów. Odwiodło go to więc od podążania zbyt daleko za nimi. Zrobił jednak kilka kroków z ciekawości i po drodze udało mu się spostrzec kolejne kłębki futra. Tak, to nie był dobry pomysł, by potencjalnie zastać wilki odpoczywające po strawie. Zdecydował się wrócić do Remedium, którego powitał ponownie skinięciem. Krótka praktyka, zmieszana z dobrze wyłożoną teorią dały widoczny efekt. Kalejdoskopowy poczuł zrozumienie w temacie śledzenia swych przyszłych ofiar.

Licznik słów: 648
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pacyfikacja Pamięci
Dawna postać
our end is self-made
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1172
Rejestracja: 02 lut 2019, 16:15
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 49
Rasa: Skrajny
Opiekun:
Mistrz:
Partner: Insygnium Żywiołów

Post autor: Pacyfikacja Pamięci »

A: S: 4| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 4| A: 2
U: Pł,M,W,Kż,L,O:1|A,Śl,B:2|Skr:3
Atuty: Ostry Wzrok, Adrenalina, Poszukiwacz, Znawca Terenów
Świadomość, że ktoś musi być w pobliżu, nagle przytłoczyła Wronkę. Może usłyszała czyjąś faktyczną obecność niosącą się w krokach i oddechu, a może tylko jej się wydawało – nie było to ważne. Ważna była tylko nagła chęć zakończenia podsłuchów i ulotnienia się z okolicy – i tak też uczyniła! Smok czy nie smok, zwierzę jakiekolwiek – ognista nie miała teraz w tym miejscu i czasie ochoty na konfrontację. Z drobym pośpiechem, ale przede wszystkim patrząc pod nogi przed siebie Bujne Zarośla zubożały nagle o jedno pisklę.

/ zt

Licznik słów: 88
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
| galeria | obecny theme |

ostry wzrok dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku kamienie szlachetne]
adrenalina dodatkowa kość w testach na akcje fizyczne , w przypadku niepowodzenia akcji = rana ciężka
poszukiwacz +1 sukces do Percepcji (szukanie czegoś, bez Śl) raz na tydzień.
następne użycie: 12.12
znawca terenów znalezienie dodatkowej zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu.
następne użycie: 19.12

//notka do fabuł: proszę nie używać imienia "Wronka" w słowach postaci, Pacyfikacja nigdy się nikomu nie przedstawiała tym imieniem bo sama nigdy go nie poznała – matka zabrała jej imię ze sobą do grobu :p pierwszym więc imieniem Wronki było adepckie – Łapczywa. z góry dziękuję!
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
To niezwykle zabawne, jaki tłumek utworzył się już w Bujnych Zaroślach, tak bujnych, że skutecznie ukrywający jego istnienie. Presja nie trafiła na lekcje przez przypadek – to lekcja niechcący trafiła na nią, zakłócając jej słodką drzemkę. Nie miała jednak pretensji. Usłyszała monolog bardzo blisko niej, a smoczy głos był na tyle magnetyczny, że nawet ona, wiecznie nieobecna duchem, od razu się na nim skupiła. Co więcej, okazało się, że temat ją naprawdę niezwykle fascynował!
Pisklę usiadło, przycupnęło na tylnych łapkach i zajrzało przez zarośla. Dwa rosłe smoki stały na przeciwko siebie – jeden odcinający się niezwykłą głębią późnowieczornego nieba, a drugi wręcz przeciwnie, stapiający wiosenną zielenią, gładki i smukły niczym wąż. Nie znała ich, ich zapachy także wydawały się obce.
Obserwowała jak wężowy po wysłuchaniu rad przechodzi do praktyki. Z tego czerpała równie wiele wskazówek, co z zasłyszanych przed chwilą słów. Postanowiła, że zamiast siedzieć jak słup soli, przejdzie się i sprawdzi czego się nauczyła.
Niebieskołuski mówił, że należy się skupić na wzroku i węchu. Ona pomyślała o czymś jeszcze – dotyk. Miała bardzo wrażliwe łapki, którymi bardzo lubiła badać otaczający ją świat. Do tego idąc, zauważyła, jakie sama zostawia ślady – była jak na smoka jeszcze bardzo lekka, więc jej łapy pozostawiały za sobą płytkie wgłębienia, o ile gleba w ogóle zechciała im ustąpić. To sprawiło, że zaczęła myśleć o masie innych zwierząt i o tym, że na tą chwilę nie specjalnie powinny ją interesować te, które zostawiają odciski dużo większe i głębsze... Ponieważ to ona mogłaby stać się ofiarą. Zrozumiała też, że inne ślady zostawia się idąc spokojnym krokiem, a innym próbując się wspiąć, uciec, gonić, czy nawet szukając pożywienia. Zwierzęta, w tym smoki, znaczyły teren. Czasem znajdowała drzewa odarte z kory, z "mięsem" podrapanym od łusek (które czasem nawet widywała rozsypane po ziemi) i sokiem sączących się ze świeżych jeszcze ran. Świeżości nauczyła się czekając. Na jednej gałęzi, w miejscu urwanego pędu, widniał bąbel rozświetlonej przez słońce, bursztynowej, twardej jak kamień żywicy. Z rozdrapanego konaru zaś żywica niemal na jej oczach zaczęła się sączyć. Mała połączyła sobie te fakt z intensywnym jeszcze smoczym zapachem i wszystko układało się w logiczną całość. Miała przed sobą jasno narysowany czas.
Postanowiła teraz na żywo zaobserwować ile tylko była w stanie, sprawdzić samą siebie. Tak jak mówiła, skoro nikt jej nie chce, to sama się będzie uczyła!
...No, w pewnym sensie.
Ugięła przednie łapki, strzelając ogonem w górę i ruszając wibrysami tuż nad ugniecioną, wczesnowiosenną trawą. Uchyliła zębaty pyszczek, zamieliła ozorkiem i aż przymknęła oczy, by lepiej skupić się na labiryncie oszałamiających zapachów. Oczywiście najintensywniejszy był krzyk młodych źdźbeł trawy, tak ostry, że aż drażniący. Nie ona ją połamała, bo nadeszła z przeciwnego kierunku, więc był to już jakiś trop. Ten, kto to zrobił, z pewnością miał futro, bo tylko ono mogło być źródłem ciepłej, piżmowej woni. Dobrze znała zapach sierści. Nosiła ją ona, jej ojciec, przywódczyni, ale także jej posiłki. Mimo oczywistych różnic, istniało sporo cech wspólnych. To zdecydowanie NIE był smok. Nie był to też obiad. Wyczuwała rdzawy posmak krwi, zaschniętej krwi ofiary, zamieszanej z mokrą i brudną sierścią drapieżnika. Smoliste powieki uchyliły się, ukazując takież, błyszczące ślepia z cienką igłą kontrastującej, białej źrenicy. Oczy zaczęły drgać na nieruchomym pyszczku, czujnie wodząc po linii gruntu, skokami, takimi samymi jakie same by uczyniła, gdyby gdzieś jej się spieszyło. Dobrze to przemyślała. Zaledwie paręnaście jej długości dalej był grząski grunt, na którym wyraźnie odcisnęły się zgrupowane odciski łap. Nie znała się niestety na gatunkach zwierząt, niewiele ich w życiu miała okazję spotkać, a jeszcze mniej w jednym kawałku. Wiedziała tylko tyle, że nie jest to coś, za czym powinna podążać.
Szybko doszła do konsensusu, że jeśli grupa drapieżników goniła za jakimś zwierzęciem, to na pewno prędzej je odnalazły, niż ona w ogóle by zdołała.

Tuż przed tym jak Kalejdoskopowy Kolec wrócił do swojego mistrza, Presja wróciła po własnych śladach (a nie odeszła specjalnie daleko) i zrobiła coś, czego nie podjął się jeszcze żaden z obecnych tu cichych uczniów... Ujawniła się.
Pokonała te parę kroków, które dzieliły ją od bardziej widocznej przestrzeni, przekrzywiła trójkątną główkę lekko w górę i na bok... I mruknęła nieśmiało, ale na tyle donośnie, by Remedium ją zauważył (o ile od początku nie był świadom jej obecności)
Umm, ja-a, ja chciałam przeprosić.

Licznik słów: 704
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  Obfitość zapachów tłumiła obecność cichych uczniów… dopóki pewien morski gadzik nie począł poruszać się po chaszczach. Dla Lodu wyłapanie jego zapachu było kwestią zlizania z powietrza pojedynczej nitki rybiego posmaku. Zmodyfikował więc magiczne ślady, by od teraz nie tylko dostarczały informacji uczniowi (czy też uczniom, jak się okazało), ale także same odczytywały ślady obecności smoków w okolicy. Dwa wahnięcia kobaltowego ogona później wychwycił już całą gromadkę, opuściwszy zaś łeb mógł wyłapać z przyziemnego ciągu powietrza obecność ognikowej samiczki, która ciągnęła ogolonym dzikiem i niebawem odeszła, a także kolejnej dwójki z tego stada, wciąż obecnej na zarośniętych posterunkach: łuskowego samczyka i jakiejś nietypowo pachnącej samiczki. To nie był zapach łoju, jak przy domniemanej potomkini pewnego tłustego morskiego znajomego, raczej ostro-drażniący aromat pochodnych piżma.
  Analityk pozwolił sobie na relaksację, nim mózg wygenerował zbyt wiele scenariuszy o niskim prawdopodobieństwie. Znacznie większą szansę już miała alternatywa, w której pisklęta po prostu znalazły się tutaj przypadkiem, niż choćby próby jego Tchnienia do dokonania morderstwa na własnym partnerze za pośrednictwem trójki ognistych piskląt oraz ryby wątpliwej nieświeżości.
  Dlatego też mógł spojrzeć na pomrukiem zwracające na siebie uwagę pisklę całkiem normalnie. To jest: przenikliwie i nieznacznie tylko niepokojąco. Szybkie mrugnięcie zmyło rzeczoną obserwację do reszty ze złotych ślepi, pozostawiając jeno miękkie spojrzenie złotych włókien: falujących splotów tęczówek. – Nie masz za co. Skorzystałaś na nauce, mnie zaś przez to nic złego nie spotkało. – Zbliżył się powoli, przekrzywiwszy nieco łeb, mrużąc w uśmiechu powieki, by ukryć dalszą obserwację. Intrygująca anatomia. Gdyby doprowadzić choćby do dotyku, albo jeszcze lepiej- przekonać do poddania się odbiciu… Najpierw dane. Jesteś z Ognia, lecz kim są Twoi rodzice, jeśli wolno spytać? Widzisz, bardzo się kochamy z twoją Przywódczynią, więc jestem ciekaw, co piszczy w Waszym Stadzie. Nazywam się Remedium Lodu, jestem uzdrowicielem stada Wody. nieco łechtania, nieco bratania się (nawet szczerego, więc z uniknięciem obrzydliwego kłamstwa)… i pojawił się Kalejdoskopowy, wracając ze swych praktyk. Rujnując może chwilę. Niechcący, ale jednak. Choć można to wykorzystać.
  Skinął łbem zielonołuskiemu. – Doskonale, Kalejdoskopowy, masz łowczą intuicję. Kiedy już mnie prześcigniesz w swym rzemiośle, zechciej kiedyś przekazać mi parę wskazówek. Chętnie bym poszerzył moją znajomość tej sztuki, choćby w samej tylko teorii. Tymczasem… poznaj ognika, z którym nieświadomie przyszło Ci się szkolić. Moja mała – przeniósł wzrok, wcześniej uprzejmie dzielony na oboje smoków po równo, wprost na dydelfowate smoczę – poznaj Kalejdoskopowego Kolca. Myślę, że w przyszłości przyjdzie Ci spożywać mięso, które on upoluje. Raczej warto utrzymywać dobre relacje z łowcą, którego nawet barwa łusek jest obiecująca. Poza tym przekonasz się zapewne, że jest to miły smok. – kolejne kiwnięcie łba, siad i dogodne owinięcie łap ogonem. Na wszystko, co niepojęte, jak on nie lubił tak siedzieć. Nic, tylko zapuścić korzenie z bezruchu. I tylko fioletowa falista szpica na końcu ogona hipnotycznie odmierzała takt.
  – Twoja nauka, dobiegła końca, Zielonołuski. To chyba oznacza: do zobaczenia. I powodzenia z ceremonią na rangę. Jeśli zechciałbyś mieć z niej dodatkową przyjemność, to możesz na przykład przekazać mojej szanownej matce, że jeśli znów zapadnie na czarny kaszel, to skończy prowadząc ceremonie przez wiadomości mentalne. – błysnął kłami w kącikach pyska w zadziornym uśmiechu, tak podobnym do jego protegowanej smoczycy, której to zdarzyło mu się kiedyś wypaść spod ogona. – Wiesz, że nie jesteś jedynym ognikiem, który się tutaj znajduje? – zwrócił się do młódki. Ustawił też pysk w taką stronę, żeby niski, ciepły syk niósł się lepiej w stronę ukrytego samczyka. Samczyka o czerwonych łuskach, jak donosiły magiczne sondy Kobalta.
  – Drugi, siedzący pod obszernym jaworem… – machnięcie łapą wskazało generalny kierunek, w którym schowany był smoczek o dwubarwnych ślepiach. W przyszłości będzie miał pokaźne przyrodzenie, co mimochodem przemknęło przez myśl uzdrowiciela gdy przesunął po jego ciele czujką zapachową, jednak upewniając się co do czystości jego historii. W zamian za brak dowodów na jakiekolwiek złe zamiary wyczuł całkiem solidną dozę hormonów buzujących pod łuską. Tylko czekać aż wyrzeźbią drobnego samczyka z pokaźnie samczą naturą. Przemyślenia te płynęły zaś sobie równolegle do właściwego nurtu świadomości, bowiem Lód po prostu nie potrafił inaczej, aniżeli analizować napływające doń fakty. Dlatego też nie było żadnego braku płynności w jego wypowiedzi – …wyraźnie umie już się kamuflować. Więc mam i dla waszej dwójki propozycję: zaskoczcie nasze Serce Płomieni na jakiejś ceremonii mianowania. Schowajcie się gdzieś na podwyższeniu, gdzie stają Przywódcy Ognia i wyskoczcie z ukrycia w odpowiednim momencie, albo zorganizujcie coś ciekawego, hm? Tylko bez ośmieszania Przywódczyni, żeby była jasność. to jak znaleźć dwie rośliny na jednym stanowisku: możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o tym pisklęciu oraz szansa na sięgnięcie Tchnienia poprzez granicę bez jej łamania. Mózg już pluł kolejnymi scenariuszami przyszłości- tymi sympatycznymi i tymi bardziej katastroficznymi, zależnie od tego, czy pisklaki poniesie mimo jego ostrzeżenia.
  – Najpierw jednak musisz nauczyć się kamuflować, jak twój kolega. Są dwie podstawowe sprawy, pomijając skradanie ściśle związane z kamuflażem: są to zapach i wygląd. Musisz odnaleźć w swojej okolicy coś, co po natarciu nada Ci aromat otoczenia i zetrze z ciała smoczy zapach. Co ważne, nie można tutaj przesadzić, gdyż poruszająca się przez las kula silnego aromatu liści wzbudzi równe podejrzenia co smok. Weź na przykład mój zapach, który odcina się od lasu właśnie przez to, że jako uzdrowiciel spędzam wiele czasu w otoczeniu intensywnie pachnących ziół. Musisz tego uniknąć. Rozejrzyj się więc po okolicy i oceń, co nada się jako kamuflaż zapachu. W skrócie: musisz stać się zapachowo nijaka. Jeśli dobrze to rozegrasz, to przy okazji zmatowisz połysk swojej sierści i skóry, co byłoby dobrym pomysłem. Dalej, spróbuj. Przejdziemy dalej dopiero, gdy ci się to uda i nie zdołam Cię wyczuć w tak oczywisty sposób. – Lód ponownie przekrzywił łeb i odczekał, aż nietypowa uczennica zrealizuje swój kamuflaż zapachowy. Wreszcie mógł dorzucić. – Pamiętaj o kierunku, z którego wieje wiatr. Nie istnieją kamuflaże doskonałe, więc traktuj całe środowisko jako kamuflaż. – pouczył.
  – Wreszcie druga sprawa, czyli techniki ukrycia przed wzrokiem. Tutaj najlepiej poszukiwać wyglądających mało charakterystycznie zarośli, zbitków skał, powalonych drzew… wszelkich obiektów, za którymi możesz się schować. I pamiętaj, to ofiara którą podchodzisz ma nie widzieć Ciebie, a nie na odwrót. Pilnuj więc ułożenia swojego ciała, by to utraciło dla oczu innych smocze kształty. Kiedy kamuflujesz się do skradania, warto zaplanować trasę tak, by przemykać od jednej kryjówki do drugiej, od cienia do cienia.
  – A teraz… – podniósł głos – twój ukryty znajomy pomoże trochę. Skoro skorzystał z nauki tropienia, to doskonały moment na test dla was obojga. Masz czas, dopóki nie ryknę, żeby odnaleźć sobie kryjówkę i zakamuflować się. W tym czasie oczekuję, że czerwonołuski będzie spoglądał w ziemię, a najlepiej podejdzie tu do mnie. Później ma za zadanie Cię wytropić. Możesz zmieniać kryjówkę i poruszać się po ryknięciu, ale oczywiście pamiętaj, że zawsze pozostawisz jakieś ślady. Będąc uważną możesz je jednak ograniczyć do minimum. Zaczynaj! – odczekał dobrych dwadzieścia cykli dużego wahadła w swej lecznicy, wybijając rytm ogonem, nim głuche dwudzieste pacnięcie utonęło w ryku obwieszczającym początek łowów.

Licznik słów: 1140
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Na pewien moment odpłynęła spoglądając w złociste ślepia swego nowego mentora. Rzeczywiście, jego spojrzenie było dla niej nieco niepokojące. Nieco zbyt wiedzące i przenikliwe. Zjeżyła się, na krótki moment niemal zdwajając swoją objętość, bo zaraz potem wzięć głębszy wdech, ukajając nerwy, które najwyraźniej zawsze miała wywinięte na wierzch. W zamian skupiła się na walorach wizualnych, tonąc w przyjemnym wrażeniu jakie wywoływało w niej połączenie głębokiego błękitu perskiego z akcentem owych żółtozłocistych ślepi. Czarna źrenica zdawała się rozcinać ten krajobraz brutalną rysą, rozerwaniem, pochłaniającą świat wyrwą... I tak nawet próba przyjemnej kontemplacji została przerwana przez niepokój całego zjawiska – nie, żeby było coś dziwnego w tym, że oczy drapieżnika budzą niepewność. Właściwie zupełnie prawidłowa reakcja. Smoki tak jak koty – instynktownie nie łączą spojrzeń, jeśli nie chcą ze sobą walczyć.
Aksamitny głos Kobaltowego smoka zdołał wyciągnąć ją z zamyślenia. Wcisnęła haczykowate pazurki w ziemię z powodu jej wiecznej bojaźliwości, gdyż ten zbliżył się do niej znacznie, zagadując ją przy tym śmiało. Miała pewność, że nie miał złych zamiarów, a jednak czuła do niego wyraźny respekt i zdrowy – w jej mniemaniu – strach. Uśmiechnęła się pomimo tego promiennie, mimo wyraźnego szoku, który odbił się błyśnięciem białek oraz wystających kiełków z lekko uchylonej paszczy. To była zadziwiająca informacja! Samiec mógł zauważyć, że najintensywniejsza, najbardziej spontaniczna i żywa reakcja pojawiła się na jej pyszczku, gdy wspomniał o Sercu Płomieni. Widocznie jej także była w jakiś sposób bliska.
Zamlaskała cicho, szukając języka w gębie. Nigdy nie był z niej mówca.
– Jestem Aank, to znaczy Presja i... – Wyraźna niepewność wraz z niezbyt szczęśliwym zagięciem wargi. – Moimi rodzicami są Światłość Erycala oraz Cioteczna Kołysanka.
Nawet jeśli chciała powiedzieć coś więcej, to przerwało jej szurnięcie, na które zareagowała gwałtownie czymś, co można by nazwać postawą bojową – choć zdecydowanie bardziej intuicyjną, niż właściwą, wyuczoną. Młoda wyraźnie nie znała jeszcze pojęcia walki. Zauważyła wężogłowego zielonego gada i odprężyła się nieco, przenosząc znów blade źrenice na wygadanego smoka.
Moja mała
Samiczka aż się zawstydziła, zamachała ogonem nad ziemią, zwijając go w trąbkę raz z jednej, raz z drugiej strony. Poczuła się miło popatana po łebku.
No, może jednak nie był taki straszny
Uniosła opuszczone spojrzenie na Kalejdoskopowego i skłoniła dla niego nisko rogaty ryjek, nie pewna co powinna powiedzieć. Czuła na sobie spojrzenie Remedium, ucho miała skierowane na niego, nim jednak zdążyła coś zrobić, ten pożegnał się ze swoim poprzednim, nowo poznanym przez nią uczniem. Rzuciła mu coś w stylu niemego "powodzenia" i uśmiechnęła się niepewnie.
Zaskoczona rzuciła okiem w stronę którą wskazywał jej jasnogrzywy, próbując przez zmrużone powieki i gęste listowie dojrzeć Ognistego brata, o którym mówił towarzysz. Nic tam jednak nie dostrzegła, więc uwierzyła mu, że ten już wie co nieco o kamuflażu i pozazdrościła mu tej sztuki. Kiedy więc Remedium zaczął ją w nią wtajemniczać, ta aż przysiadła na zadku i ciekawsko zadarła brodę, bardzo pilnie, grzecznie chłonąc wiedzę i chwilowo nie komentując pomysłu na ceremonię. Pomyśli o tym, jak już w ogóle załapie co i jak. Przede wszystkim jednak nie odzywała się nadmiernie, bo to by mogło skutecznie utrudnić jej i tak już ciężką do usidlenia koncentrację.
Poruszyła noskiem i nakierowała wibrysy na łapę dużego gada, ucząc się nowych, nieznanych wcześniej zapachów ziół. No dobrze, niektóre nuty wydawały jej się znajome, w końcu gdzieś tam sobie rosły wśród dzikich traw – wtedy jednak tworzyły harmonijne czerwone dywany królewskich lasów. W tej postaci były jednak ostre, skondensowane, konkretne i kojarzyły jej się... Właściwie... Z domem. Tak, zaraz. Przecież jej ojciec podobno też był Uzdrowicielem! Skrzywiła się wyraźnie, choć niemal natychmiast zapanowała nad mimiką – nie chciała przecież, by smok, który dobrowolnie poświęca czas na jej naukę pomyślał sobie, że dla niej śmierdzi. "Zmieniając tema" zaczęła wodzić nosem wokół, ruszając futrzaty tyłek i "rozglądając" się za wskazówką, która pomogłaby jej stopić się z tłem. Poczuła nieprzyjemny, mdły zapach rozkładających się zwłok, którego wąska czerwona stróżka wiła się rwana wiatrem, zachęcająca i zniechęcająca zarazem. Ostrożnie zakradła się w jej kierunku, znikając na chwilę z horyzontu złotookiego i wracając z... Rozwleczoną kulką czarnego pierzu zwisającą z pyska. Upuściła martwego, wpół wyjedzonego przez mrówki szpaka, który plasnął o łysy placek ziemi spoglądając martwo w bezkresną przestrzeń kosmiczną i próbując otulić cały świat swoimi niekompletnymi skrzydłami, których fragmenty wiatr wcisnął między młode pędy rodzących się właśnie roślin. Spojrzała pytająco na samca, bardzo niepewna co powinna o takim kamuflażu myśleć i starając się nie odpływać w rozmyślenia o wiecznym kręgu życia.
Bez względu na jego odpowiedź postanowiła działać jednak samodzielnie i bardziej bazowo, w ramach dobrego początku. Pomyślała, że skoro ogólnym tłem dla oceanu otaczających jej zapachów jest ciepły, neutralny zapach ziemi, dużo mniej agresywny od bardzo aktywnej wiosną flory... To właśnie z nim mogłaby się zjednać. Odeszła parę kroków i rozejrzała się żywiołowo, kręcąc puchatą główką i wibrując z emocji krańcami skrzydeł. Fascynujące, ale każdy kolejny krok na ścieżce łowiectwa podniecał ją, tak jak pierwsze ciepłe promienie słońca pobudzały gwałtowny wzrost ekspansywnych chwastów, czy agresywne bzyczenie poszukujących pierwszych pyłków pszczół.
Zauważyła nieopodal jak wiatr wzbija drobinki ziemi z pomiędzy niskich kępek pokrzyw i natychmiast ruszyła w tamtym kierunku. Nie musiała uważać na kującą roślinę, ponieważ jej gęste, zimowe jeszcze futro, skutecznie osłaniało ją przed rozdrażnioną zielenią. Z wyraźną satysfakcją przewróciła się na bok i zaczęła radośnie grzebać łapami, by jeszcze trochę poluźnić już i tak sypką glebę. Zaczęła się turlać, wzbijając przy tym niewielkie tumany kurzu i ledwo powstrzymując się przed wesołym śmiechem z tej prostej głupiutkiej przyjemności. Nie chciała się rozpraszać, ale jednak nauka, która miała w sobie choć ziarno zabawy, była dla niej najbardziej skuteczna.
Przewróciła się z powrotem na brzuch i zagłębiła pudroworóżowy nosek w gęste i niemal jednolicie teraz szare futro. Natychmiast go cofnęła i kichnęła głośno. Arrghh. Uszy dociśnięte do grzbietu i poirytowana mina zdawała się pokazywać, że stworzenie samo już ukarało się w myślach za błąd. No cóż. Przynajmniej piżmowa woń właściwa dla jej typu włosia została zaowalowana płaskim i miłym aromatem gruntu. Wstała ostrożnie, zataczając łbem.
Za to dół pod nią roztaczał lekko oposi zapach. Odwróciła się i delikatnie roztarła rozoraną piaszczystą glebę ogonem, po czym przeszła się pomiędzy łodygami pokrzywy i łapami połamała je subtelnie, nie za mocno jednak, ponieważ nie chciała by rośliny przyciągnęły kogoś do niej swoim alarmującym aromatem. Tak, teraz było idealnie – stwierdziła, unosząc wysoko nos.
Spojrzała ponad barkiem na Kobaltowego, szukając jakiejś reakcji na jego pysku.

Nadszedł czas.
Zaczęła myśleć szybciej.
Spróbowała w głowie ułożyć sobie coś w stylu mapy, skupiając się przede wszystkim na miejscu, w którym znajdował się Ognisty. Ona była spory kawałek dalej, zasłonięta krzakami na tyle, że o ile mógł ją jeszcze widzieć Wodnisty, o tyle współplemieniec nawet gdyby podglądał, nie znałby jej punktu startu. Na pewno jednak dotrze po śladach i zapachu do miejsca z pokrzywami. Aha. Miała pewien plan. Żółtawe ząbki błysnęły w kąciku wargi.
Ślady jej łap, płytkie, prowadziły aż tu i mogły zaprowadzić samca... Gdzieś indziej. Tak więc samiczka podeszła bardzo ostrożnie do miejsca, w którym kończyły się krzewiny pokrzyw i łopianu i połamała te drugie samą siłą palców, uderzając w takim miejscu, by kierunek ich złamania sugerował stronę w którą poszła. Dodatkowo przeszła się tamtędy, nadal ostrożnie, ale uważając, by zostawić jakieś odciski pomiędzy łodygami. Przeszła się tak spory kawałek, bardzo się śpiesząc – bo nie był to najważniejszy element kamuflażu, a czas mógł zaraz jej się skończyć. Urwała trop na sporym kamieniu ledwo wystającym z gruntu, tak by jego zniknięcie stało się bardziej naturalne i zabrało dłuższą chwilę tropicielowi.
Sama za to cofnęła się, tym razem stąpając tylko po bardzo twardych fragmentach poszycia albo krótkiej trawie, na której nie zostawiało się odcisków. W połowie drogi do pokrzyw skręciła w prawo i przeczołgała się pomiędzy gałązkami jakichś bardzo przysadzistych drzewek, uważając przy tym na łapy i brzuch. Kiedy straciła swój własny punkt startowy z oczu, do jej uszu dotarł ryk. Lekko spanikowała. Nie ukryła się jeszcze! Wielkie ślepia szybko rozglądały się za kryjówką, najlepiej taką pasującą do brudnej barwy jej futra.
Przeszła najciszej jak potrafiła jeszcze parę długości dorosłego smoka, starając łapami nie nadepnąć na nic hałasującego. Pomiędzy chaszczami jakichś niewysokich, gęstych, choć ledwo pączkujących roślin znalazła płytkie zagłębienie w ziemi. Wsunęła się między gałęzie i wpasowała w leśne runo. Miała nadzieje, że będzie mogła się w nim zasypać, ale ta ziemia była dużo mniej ustępliwa. Musiały więc jej wystarczyć gęste cieniutkie gałązki, które otaczając ją zewsząd całkiem nieźle naśladowały jej posklejane brunatnoszare futro. Przymknęła powieki i podkuliła różowawy ogonek pod siebie. Była bardzo ciekawa jak poradzi sobie Ognisty, choć musiała przyznać, że bardzo przejmowała się zabawą i wcale nie miała ochoty zostać odnaleziona.
No, to teraz tylko nie zasnąć.

Licznik słów: 1424
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Pryzmatyczny nie spodziewał się, że zostanie zauważony. W końcu dużo starszy samiec był zajęty uczeniem innych, a nie szukaniem wywern. Jednak stało się i równie zmieszany co zawstydzony Fern wylazł z dotychczasowego miejsca pobytu by spotkać się z uzdrowicielem. Zanim jednak jakiekolwiek słowa wypłynęły z pyszczka adepta ten ukłonił się niebieskołuskiemu. Dziwne jak kilka księżyców z babcią potrafiło ukształtować etykietę. Chociaż może to nie to?
~ Ja przepraszam, że podsłuchiwałem... Nie chciałem przerywać gdy mówiłeś tak interesujące rzeczy.~ Powiedział lekko zwieszajac łepek. Ale skoro poprosił adepta o pomoc to nie jest zły prawda? Fern tak jak mu polecono usiadł obok Remedium oczekując na to, aż jego notabene ciocia się ukryje. Młodzik jak to już z nim bywa oczekując stracił rachubę czasu. Aż w końcu do jego uszu doszedł ryk, który z racji źródła u sąsiada wyjątkowo zabolał przyszłego czarodzieja. Nie użalając się za długo nad swoim słuchem ognik ruszył a poszukiwaniu śladów. Młodzik wpierw uniósł delikatnie łeb wciągając powietrze przesycone zapachem lasu i w tym zapewne oposa. Gdy już filtracja zapachów dobiegnie końca samczyk areszcie ruszy przed siebie. Samczyk był ciekawy czy jego skromna wiedza wystarczy mu do znalezienia cioci (nigdy pewnie do tego tytułu się nie przyzwyczai), oraz jak dobrą kryjówkę samiczka wymyśli. Adept poza ciągłym poszukiwaniem zapachu rozglądał się w poszukiwaniu śladów bytności młódki. Odciski łap, futra czy połamane gałązki... Wszystko by mu się aktualnie przydało. Gdyby samczyk dotarł do miejsca, w którym Presja rozpoczęła swoją wędrówkę zacząłby rozglądać się za śladami i uważnie nasłuchiwać... W końcu samiczka może nie być aż tak daleko, a każdemu zdarzają się błędy. Będąc tam samczyk zapewne ruszyłby w kierunku, w którym przewidziała samiczka, zatrzymując się tam gdzie ona się zatrzymała. Po obejściu kamienia dookoła adept pewnie pojąłby jak bardzo dał się oszukać i wróciłby do miejsca, w którym natrafił na pierwsze ślady samiczki po drodze wypatrując jakichkolwiek oznak jej bytności i wciąż oczekując, że nawet nikła nuta zapachu siarki i futra dotrze do jego nozdrzy. Ciekawe jak bardzo mu się nie uda?

Licznik słów: 331
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  – W porządku, nie musisz przepraszać, jeśli nie uczyniłeś nikomu krzywdy. – wspomniał młodemu jedną z najważniejszych lekcji, jakie sam otrzymał od własnego ojca. Zarazem ledwo ukrył skrzywienie pyska, które padło nań cieniem. Ciekawe, jak bardzo zawiódłby Wędrowca całą historią z Mardukiem. Ale! Teraz miał innych młodych na łbie, nieoczekiwanych jak w przypadku młodego kleryka księżyce temu.
  – Tylko się nie przestrasz, stłamszę na chwilę twoje zmysły maddarą. Niech Aank, to znaczy Presja ma jakieś szanse, hm? – rzucił, okręcając jednocześnie ogon wokół przedniej łapy samczyka. Źródło uzdrowiciela zaraz przystąpiło do dzieła i czerwonołuski samczyk został zamknięty w świecie bez wzroku, słuch zaś i węch stały się ograniczone, jakby upchnięto mu mchu do nozdrzy i kanałów usznych, język zaś natarto ziemią. Nie wiązało się to nawet ze szczególnym dyskomfortem poza tym najbardziej oczywistym związanym z nagłą utratą kontaktu ze światem. ~ Spokojnie, zaraz minie. ~ dorzucił nieco zawiedzionym tonem, jakby pomimo poprzedniej uwagi reakcja była nazbyt… ekspresyjna.
  Działania Aank nie wymagały większych pouczeń. Sama w końcu zreflektowała się po przytachaniu zdechłego szpaka, że nie spełnia on kryterium nijakości zapachowej i zaraz już tarzała się w ziemi. Sama również odebrała lekcję, że kamuflaż należy nakładać w spokoju. W ostateczności Lód mógł orzec, że była z niej w tej materii uczennica popełniająca błędy, lecz zarazem szybko je korygująca. Zmrużył ślepia. Całkiem zgrabnie wykorzystała niewielki czas, jaki jej pozostał na odnalezienie kryjówki.
  Gdy Kobalt ryknął, opuszczając maddarą ciało „łowcy” i puszczając go wolno, miał okazję obejrzeć scenę jego zagubienia. Początkowo bezowocnie poszukiwał jej zapachu, ten bowiem został skryty prawidłowo.. lecz nieszczęsny szpak rzucony w pół drogi wskazał wyraźnie ogólny kierunek poszukiwań. Mimo najlepszych starań Presji przesadziła ona również z gnieceniem i niszczeniem gałązek, dlatego uwalniała nieco zbyt wyraźny ich aromat. Co ważniejsze jednak, pozostawiła na nich dostrzegalne ilości sierści, co czerwonołuski mógł wykorzystać w poszukiwaniach.
  Pułapka w postaci fałszywego tropu spisała się zaś wyśmienicie. Lekkie ciałko młódki nie pozostawiło prawie żadnych tropów, gdy odbiła w stronę kryjówki, więc Fern krążył pod koniec fałszywego tropu, przez dłuższy czas wyraźnie świadomy, że został wpuszczony w chaszcze, co jednak nijak nie ułatwiało mu odnalezienia właściwego śladu młodej
  Dopiero przesadne moszczenie się jakie samiczka uskuteczniała w swej kryjówce zwróciło uwagę samczyka. Z chwilą jednak, gdy podjął tryumfalny marsz do dydelfowatego smoczęcia, rozległ się ponowny ryk uzdrowiciela. – Wystarczy, chowałaś się przed swym drapieżnikiem dostatecznie długo. Na przyszłość nie wierć się tyle przy chowaniu, szczególnie wśród takiego mnóstwa drobnych gałązek, bo to wielki błąd. Na polowaniu i podczas innych ciekawych czynności dasz już sobie radę. – orzekł na koniec, podchodząc do granicy polanki i opierając się bokiem o pokaźny świerk. Granat, a nawet błękit utonęły w jego przepastnym cieniu.

//Aank: raport z Kamuflażu I

  – Możecie już wyłazić z zarośli. Więc powiadałaś wcześniej, że jesteś pisklęciem Ciotecznej oraz Światłości… – przechylił łeb – Mam coś do pokazania waszej dwójce. – ze starej torby uniósł się i rozwinął w powietrzu skórzany rulon, prezentując świeżo stworzoną odbitkę Kalejdoskopowego. – Przyjrzyjcie się, tylko ostrożnie z pazurami! Utrwalam takie właśnie obrazy na skórach, zbierając jak najwięcej mogę ze smoczych ras. Chętnie odbiłbym waszą dwójkę, jeśli się nie boicie. A zapewniam was, nie ma czego się obawiać. To odbicie tutaj należy do zielonołuskiego, którego przed chwilą uczyłem i jaki widzieliście, nic mu nie było.

Licznik słów: 541
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Usłyszała szuranie traw i uniosła smoliste powieki, spod których szkliste ślepia od razu zauważyły jadowicie czerwone łuski młodego samca. Zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, rozległ się donośny, dudniący w ziemi ryk i zarówno ona, jak i Fern, drgnęli, spoglądając na swojego przypadkowego Mentora, który właśnie głośno zaintonował koniec zajęć na dziś.
Kiedy Remedium dał jej radę i ostatnia teoretyczną lekcję, ruszyła się z miejsca i wróciła do niego, chcąc mu osobiście podziękować za pomoc.
Przyjrzała się przemieszczającemu Nocnemu-Niebu i musiała przyznać, że prezentował się wyjątkowo majestatycznie, nawet gdy zniknął w cieniu i obserwował ją swoimi nieco kocimi, żółtymi oczami. Zaśmiała się, postanawiając nawiązać do ostatniej części jego wypowiedzi:
– "Podczas innych ciekawych czynności"? – Zacytowała, nieudolnie próbując naśladować jego ton. Najwyraźniej łowiectwo ożywiło ją i teraz czuła się w towarzystwie starszego smoka na tyle swobodnie, by się z nim lekko drażnić. – Masz na myśli coś w stylu wystraszenia Serca Płomieni na ceremonii?
Speszona pytaniem – które nie było najbardziej trafne w jej przypadku, jeśli nie chciało się otrzymać użalającego się nad sobą, nieszczęśliwego pisklęcia – przymknęła się i zawiesiła nieco. Dziwne, szeroko rozstawione palce łap zgięły się i rozprostowały, rozdrapując ziemię pazurami. Młoda odwróciła wzrok.
– Tak, niby tak, a czemu py... – I tu urwała. Oj, była bardzo, bardzo zaskoczona. Tak bardzo, że na widok nagle pojawiającego się przed jej pyszczkiem Kalejdoskopowiego odrzuciła łeb do tyłu jak wąż i otworzyła paszczę, prezentując całkiem pokaźne już uzębienie o wyraźnie większej niż przeciętna ilości zębów. Oj, to dopiero dobry okaz do atlasu, nieprawdaż?
Syczała cicho i lekko kołysała się na boki, ze skrzydłami rozłożonymi jak do startu. Kiedy pierwszy szok ustąpił, spojrzała podejrzliwie na Uzdrowiciela i zaczęła bardzo, bardzo ostrożnie obwąchiwać Kolca, jak gdyby ten miał w zwyczaju gryźć inne smoki w nos.
Wyczuła tylko zapach starej, wypłowiałej skóry. Żaden inny zapach nie był tak mocny.
Nic nie rozumiała.
Uniosła tępe spojrzenie na Ferna i znów zerknęła na Kobalta, mrugając kilkukrotnie.
Jak zwykle po czasie dotarł do niej sens słów wypowiadanych, gdy ją trawiła mała panika.
Teraz rozumiała jeszcze mniej. Przełknęła wyraźnie ślinę i lekko skuliła się w sobie.
– Cz-czemu to robisz? – Ciekawość powoli, skutecznie, przechylała szalę na niekorzyść opadającego w niepamięć strachu. – To na pewno nie boli? Czyja to skóra? Można to zjeść? – Mała wykonała ruch intencjonalny paszczą, jednak kawałek od materiału, więc Uzdrowiciel mógł się nie martwić o swoje dzieło. – Odbitka, taka jak w jeziorze? – Zadrżała na wspomnienie topiącej jej Wronki, ale myśl była teraz zbyt nieistotna, by ją zatrzymać. – Nie zniknie? – Spytała wyraźnie zaskoczona samym tym pomysłem. Wyobraziła sobie jezioro, na powierzchni którego falują odbitki każdego smoka, który kiedykolwiek się w nim przejrzał... – Czy tak działają Duchy? – Spytała, nie wiadomo czy o własną wizję, czy dzieło Remedium.
Delikatne oposowe łapki odchyliła pazury do tyłu i z jakby nabożnym lękiem i podziwem zbliżyły się na odległość źrenicy do portretu. Zdawały się go dotknąć tylko włoskami, wystarczająco, by przekonać się, że obiekt naprawdę istnieje. Nie przerwała natłoku pytań, ćwierkają z przejęciem, choć gdyby Lód chciał, zdołałby krótko odpierać kolejne pomysły niezaspokojonego umysłu dalej.
– Masz ich więcej? Po co Ci one? Szukasz później po nich słabości? – Wyraźna podejrzliwość w tonie. – Czym to jest zrobione? Jest takie kolorowe... Użyłeś... Trawy? Węgla? Tu są takie małe elementy, mniejsze niż Twój szpon! To niemożliwe. – Nadmuchała się.
Problem polegał na tym, że nikt nigdy Aank nie powiedział o istnieniu magii. Znaczy, jasne, dowiedziała się, że jest coś takiego jak "Czarodziej", czy nawet "maddara"... Ale były to zupełnie puste, niedopasowane do niczego terminy.
Presja poznawała świat na własną łapę i robiła to zdecydowanie czysto sensorycznie.

Licznik słów: 603
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Uczucie towarzyszące wyłączeniu większości zmysłów samczyka było czymś na granicy strachu i niepokoju. Takie odcięcie od wszystkiego... Gdyby smoczy rozum przetrzymywał takie wspomnienia, młody adept pewnie skojarzył by ten stan ze stanem w jakim był gdy otaczała go skorupka.
Ten stan całe szczęście nie trwał długo i gdy uzdrowiciel wydał z siebie ryk niesłyszalny dla samczyka w końcu przyszła wolność. Czas zacząć poszukiwania Presji.
(...)
Niestety umiejętności poszukiwawcze samczyka nie dorównały umiejętnością futrzastej córki Rek. Fern dostrzegł ją dopiero gdy ta popełniła wyraźny błąd, a samo dorwanie Aank zostało powstrzymane przez ryk Remedium kończący tą zabawę w chowanego. Pryzmatyczny odetchnął krocząc za samcem w stronę drzewa, przy którym ten przysiadł. Samczyk postąpił podobnie siadając przed uzdrowicielem. To co samczyk dostrzegł wprawiło go w osłupienie. Podobizna jak żywa... I Lód takie zbiera. Poznawanie tajników maddary było dla Ferna czymś fascynującym. Miała tak wiele zastosowań, które odkrywane jedne po drugim zadziwiały przyszłego czarodzieja coraz bardziej.
~ Naprawdę możesz tak? Nauczysz mnie kiedyś? Jak wiele smoków masz odbitych?~ Natłok pytań jakie wypłynęły z pyszczka samczyka były godne pisklęcia.
Pyszczek samczyka zbliżył się do skóry, a zwężone źrenice wyszukiwały nierówności i przeróżnych szczegółów na obrazie Kalejdoskopowego. Fascynujące...

Licznik słów: 193
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Remedium Lodu
Dawna postać
Szalony Geniusz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 791
Rejestracja: 27 lip 2018, 9:10
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wędrówka Słońca*
Mistrz: Dar Tdary
Partner: Serce Płomieni

Post autor: Remedium Lodu »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 5| P: 2| A: 1
U: Pł,W,B,L,Śl,Skr,Kż,MO,M,A,O: 1| MA,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Ostry Węch, Szczęściarz, Skupiony, Wybraniec Bogów
  Zaciśnięte wargi wygięły się w nieco krzywym, acz sympatycznym i zawadiackim uśmiechu w reakcji na droczenie się Aank. – Serce ciężko wystraszyć, ale zaskoczyć już jak najbardziej można. – plamka światła padająca spomiędzy gałęzi wywołała złośliwy błysk w złotym oku – Liczę na waszą pisklęcą kreatywność. – mrugnął, swoją zrelaksowaną postawą dając do zrozumienia dydelfowatej, że nie ma powodów do peszenia się i szurania zamiatania ściółki nosem.
  Reakcja obojga na odbicie Kalejdoskopowego była nawet silniejsza, niż się spodziewał. To go jednak martwiło, stanowiąc niechybny objaw prostego problemu- jego praca jeszcze długo może nie zostać zaakceptowana przez Wolnych w ogólności. Chyba będzie musiał przekazać swoje archiwa wyłącznie w wąskim gronie uzdrowicieli czy podobnie myślących smoków. Jemu dostarczą okazji do badań, zaś po jego śmierci przyniosą gadzim lekarzom nieco więcej zrozumienia w anatomicznej materii i ułatwią klerykom naukę. Nie każdy miał przecież okazję jak on, by uczyć się sztuki leczenia mając dostęp do piwniczki wypełnionej świeżymi smoczymi ciałami, niestety. Chyba żaden z pozostałych obecnie żyjących uzdrowicieli nie uświadczył tego komfortu. Napłynęło doń wspomnienie, z jakim zapałem Dar przeglądał ledwie dwa kompletne smocze ciała, parę organów i kończyn. Jakby dostał od ucznia kandyzowaną meduzę.
  O, czerwonołuski na przykład. Czyżby planował zostać czarodziejem? Zdecydował się najpierw odpowiedzieć jemu, spokojnie i powoli. Skóra wciąż wisiała, gdzie wisiała i może widok niepodbarwionej strachem fascynacji w dwubarwnych ślepiach drobnego samczyka o pokaźnych skrzydłach i stężeniu hormonów mogącym obdzielić spokojnie dwójkę samców uspokoi nieco samiczkę, szczególnie gdy Kolczastogrzbiety utnie z Remedium pogawędkę o dziele granatowołuskiego – Mogę, naprawdę. Poprawiam i wzbogacam zaklęcie do tworzenia tego odkąd zostałem klerykiem. Widzisz, trzydzieści księżyców temu Woda nie miała uzdrowiciela, więc teraz chciałbym pozostawić coś, co pozwoli przechować wiedzę uzdrowicieli na wypadek, gdyby podobna plaga dotknęła kiedyś wszystkich Wolnych. Po impregnacji ta skóra będzie mogła przetrwać wiele, doprawdy wiele smoczych pokoleń. Z resztą, można pokusić się o przeniesienie tego na kamień. – kolejne pytania wywołały prawdziwie zadowolony uśmiech, który odsłonił kły w kącikach pyska Kobalta – Owszem, mogę Cię tego nauczyć, zawołaj mnie kiedyś, a się spotkamy. To nie wiedza tajemna. Tylko będziesz musiał zdobyć dla siebie skórę, już i tak cierpię na deficyt materiałów. – podkreślił – Odbiłem w sumie zaledwie czwórkę smoków, niestety większość reaguje bardzo podejrzliwie.
  Ostatnie nawiązywało oczywiście do reakcji Aank. Westchnął cicho, spoglądając łagodnie na smoczątko, gdy mała zadała pytanie o możliwość zjedzenia i wykonała gest otwierania paszczy. Mimo łagodnego obycia czuł jednak, jak maddara pulsuje mu dziko pod skórą, obliczając ryzyko uszkodzenia odbicia Kalejdoskopowego. Cóż, bardzo chciałby odbić i tą nietypową małą i samczyka z kroplą wyvernowej krwi, ale cena w postaci zniszczenia już ukończonego dzieła była zbyt wielka. Szczególnie, że Kalejdoskopowy był dlań cennym okazem, stanowiąc czystej krwi górskiego. Czystych ras zaś Remedium poszukiwał najpilniej. Popracuj jeszcze chwilę, a wrócisz do groty z trzema odbiciami zamiast jednego. Cóż za kusząca wizja.
  – To jest sarnia skóra i nie jest do jedzenia, bo już ją zanieczyściłem ziołami. – z grubsza byłą to prawda, gdyż trzeba było wstępnie przygotować tuż po sprawianiu zwierzyny, by zapewnić lepszą stabilność w czasie. Bez tego odtworzona w skórze struktura smoczych tkanek zaczęłaby się „rozłazić” po kilkunastu księżycach, dlatego należało zatrzymać pracę skórzanych włókien – Nie do końca jak w jeziorze. Jest zupełnie inna i nie zniknie, jeśli się ją dobrze wykona. Nie poszukuję słabości smoków, lecz uczę się ich budowy coraz dokładniej, by leczyć coraz lepiej. Co się tyczy Duchów: musiałabyś mi je najpierw opisać. – spojrzał bez najmniejszej złośliwości. Pisklęta, podobnie jak dorosłe smoki, bardzo nie lubiły, gdy ich pomysły były traktowane niepoważnie. Poza tym samiczka jeszcze zdążyła się zamyślić nim zadała to pytanie, więc nawet nie wiedział, co dokładnie miała na myśli. Szkoda by było wypłoszyć ją na tym etapie niewłaściwym zwrotem.
  Węgiel… Trawa… aż rzucił okiem na swoje dzieło. Akurat cechą charakterystyczną jego metody był fakt, że skóra nie zyskiwała barw odbijanego. Ale też sarnia łatwo łapała przebarwienia, więc może ów zielonkawy odcień, który faktycznie się pojawił, to wynik wypalania? Hmm.. będzie musiał to sprawdzić. Na razie jednak pytania Aank nasunęły mu podejrzenia, że dydelfowata nie wie, czym jest maddara – To jest stworzone z pomocą maddary, moja mała. To taka zdolność smoków, która pozwala im urzeczywistniać swój własny, wewnętrzny świat tutaj, między nami. Mógłbym Ci kiedyś pokazać, jak tego używać, bo Ty również masz taki potencjał, jak z resztą każdy z nas. – skóra zawierająca wierną kopię Kalejdoskopowego zwinęła się i powróciła na łono zielarskiej torby. Nieśmiałym wuchem Lód wyciągnął świeży kawałek skóry.
  – To jak, ogniki? Któreś z Was chciałoby zostać upamiętnione w atlasie? spojrzał z nadizeją – Mam przy sobie tylko jedną czystą skórę, ale z drugim z Was również chętnie bym się spotkał w przyszłości, by uzupełnić badania.

Licznik słów: 774
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Ostry Węch Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
Szczęściarz Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/1 etapie leczenia
Skupiony -1 ST do pierwszego etapu leczenia, jeśli smok leczy z maksymalną liczbą rodzajów ziół
Wybraniec bogów +1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji

══════════ Muzyka ══════════
Co jest na powierzchni
Co tkwi pod spodem

════════ Teczka Postaci ════════
Zew Płomieni
Dawna postać
Bitter Paradise
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1192
Rejestracja: 17 lut 2019, 18:17
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 50
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wziął i umarł
Mistrz: Sosnowe Zacisze
Partner: Legal now

Post autor: Zew Płomieni »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 5| P: 1| A: 1
U: W,Pł,B,L,M,Skr,Kż,Śl,A,O:1|MP,MO:2|MA:3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany
Samczyk z równą ciekawością przyglądał się skórze i słuchał uzdrowiciela. Taka skóra mogła mieć wiele zastosowań, wiele których młodzik pewnie nie pojmował. Nie wpadł jednak na anatomiczny aspekt odbitki. Z resztą nie mógł wpaść, ponieważ jedyna jego wiedza w kwestii anatomii mówi mu gdzie warto celować by zabolało. I tak nie wymaga się od niego więcej. Możliwość przeniesienia podobizny na różne płaszczyzny też było dla Ferna wspaniałym pomysłem.
~ Chyba rozumiem. Długo zajmuje przeniesienie podobizny jednego smoka?~ Zapytał odwracając wzrok w kierunku błękitnołuskiego. Gdy ten zgodził się przekazać samczykowi tą fascynującą umiejętność Pryzmatyczny nie krył ekscytacji, która wręcz wylewała się z jego mimiki. Informacja o potrzebnym skórzanym składniku trochę zgasiła jego zapał. Także informacja o niechęci innych smoków była dla samczyka czymś dziwnym. Skoro było to bezbolesne w czym widzieli problem? Skóra jest aż tak trudna do zdobycia.
~ Postaram się ją znaleźć jak najszybciej.~ Powiedział z zapałem wzrok kierując ku oposowatej samiczce, która najwyraźniej chciała poznać smak Kalejdoskopowego odbicia. Uśmiech pojawił się na twarzy ledwie księżyc starszego samczyka.
~ Ziołami?~ Pytanie samczyka padło w chwili gdy ten skończył się zastanawiać nad znaczeniem stwierdzenie "zanieczyściłem". Młodzik zastanawiał się czy do opanowania tej umiejętności również, tak jak uzdrowiciele, będzie musiał znać chociaż podstawy zielarstwa.
Pryzmatyczny już w ciszy wysłuchał reszty słów Remedium. Przynajmniej, aż do momentu gdy nie padła jakże wyczekiwana propozycja. Młodzik chwilę się zastanawiał nim ponownie otworzył pysk.
~ Hmm... Bardzo chciałbym zobaczyć cały proces z boku, ale też... chciałbym zobaczyć własną podobiznę na sarniej skórze. Presjo może ty zdecydujesz?~ Wzrok adepta z powrotem skierował się na przyszłą łowczynie. Ciekawe jaka będzie jej decyzja.

Licznik słów: 265
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
All the noise is killing me
How am I supposed to sleep?
When a voice is screaming in my head
Every day's a tragedy
I don't wanna be this way
I hope it's quiet when I'm dead
Atuty:
~ Boski ulubieniec ~ Raz na polowanie/dwa tygodnie wyprawy/polowania/misji smok spotyka duszka lub boską manifestację. Spotkanie to owocuje o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego". Ponadto, na modlitwy smoka w Świątyni bogowie zawsze odpowiadają. Zużyty
~ Szczęściarz ~ W przypadku braku sukcesów podczas rozsądzania akcji, Atut zamienia ten wynik na 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie. Następne użycie: 06.12
~ Twardy jak diament ~ -1 do ST we wszystkich rzutach na Wytrzymałość
~ brak~ ...
~ brak ~ ...

Alok KK
||S:1|Z:1|M:1|W:1|P:1|A:1| ||A,O,Kż,L: 1||


Posiadane:
~ Mięso/Owoce: 3/4 | 0/4
~ Kamienie:
~ Inne: runa ataku pazura// -
Dialogi: #e32626 Motyw muzyczny
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Słuchając Uzdrowiciela zabawnie nadmuchała policzki, przybierając jakby naburmuszoną minkę. Wypuściła powietrze ze świstem i wypaliła:
Przecież ja też uzecccyw... u-rzecz-wistościam swój świat! Tylko wtedy nikt mi nie wieerzy! – Powiedziała ze szczerą złością i zamachała intensywnie ogonkiem na boki, chwilowo skupiając się już tylko na własnym problemie. Oczywiście chodziło jej o wyobraźnię i o to, jak ona wpływa na jej rzeczywistość. Nadal nie rozumiała co to takiego jest ta cała mad-aara.
Słysząc pytanie o przeniesienie na płótno mała się najeżyła jak kot i schowała za paplającego Pryzmatycznego. Tylko oczy wystawały nad jego ramieniem. Wielkie i wystraszone.
– Jeeeego, jego zjedz. – Zapiszczała. Po chwili przypomniała sobie jednak, że nie o tym była mowa. – To znaczy... Obij sobie... Odbij... Dwwww... No bo Fer-rnn chce. A ja. Ja kiedyś. Ja sobie wyobrażam. – Bełkotała, drżąc.
Z jakiegoś powodu wyjaśnienia tego stabilnego, mądrego samca nie przemówiły do niej i mała znów przechyliła szalę z ciekawości na nienaturalny, przesadny lęk. Ale nie uciekła. Wtuliła się grzbiet znanego sobie osobnika, moszcząc głowę między jego skrzydłami, gdzie czuła się bezpieczna. I obserwowała.
Przecież Fern sobie poradzi. No ewentualnie pomoże mu się bronić...

Licznik słów: 188
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej