A: S: 2 |W: 2 |Z: 1 |I: 2 |P: 1 |A: 2
U: B,S,L,A,O,W,MP,Śl: 1| MA,MO: 3
Atuty: wytrzymały; chytry przeciwnik
Jeśli Sumienny sądził, że potomek Uśmiechu był wychowywany w otoczeniu pełnym miłości, zrozumienia i wszystkich tych pisklęcych bzdet, to bardzo się mylił. Szyderca doskonale wiedział co robi taszcząc ze sobą jajo, które sam spłodził. Khantar miał więc szacunek do bólu, bo tego ojciec nigdy mu nie szczędził. Miał szacunek także dla wszelkich autorytetów, ale te najpierw musiały się nimi stać. Jego w połowie równinna natura instynktownie podpowiadała mu, że szanować powinien tylko silniejszych i tych, którzy nie okazują strachu. Gardził tchórzami, podobnie jak jego ojciec.
Ślepia młodzika zwęziły się jeszcze bardziej, ale cień uśmiechu nadal pozostawał na kolczasty pysku. Nie dostał prawdziwego gniewu, ale postawa Sumiennego nadal była wystarczająco ciekawa, by uparcie wdawał się w dyskusję.
– Wojownik, który szuka spokojnego życia? Może minąłeś się z celem i powinieneś zostać klerykiem.
Właściwie w słowach tych nie było jadu, były raczej czystym stwierdzeniem faktu. Oczywiście Khan był młody, brak mu było doświadczenia, ale wyrobił sobie już poglądy na świat i zapewne mocno różniły się one od tego, co wyznaje większość Wolnych Stad. Khantar rzeczywiście był przekonany, że może już wracać do obozu i szukać sobie innego nauczyciela, kiedy padły kolejne słowa. Uniósł łuki brwiowe w autentycznym zdziwieniu, a potem roześmiał się, co w jego przypadku wcale nie brzmiało przyjemnie. Cóż, nie daleko pada jabłko...
– Jeśli masz mnie uczyć tylko ze względu na mojego ojca, to naprawdę niczego od Ciebie nie chcę. Przecież widzę, że tak naprawdę wcale nie masz chęci mnie uczyć. Po co się zmuszać? Czyżby Szyderca miał aż tak dobre stosunki z Życiem, że zrobią coś wbrew sobie? – Westchnął głęboko, teatralnie ukazując politowanie dla głupoty takich działań, nadal ukazując przy tym rzędy kłów w uśmiechu. Pokręcił głową. Był pełen podziwu dla swego rodziciela, ale gdzieś wewnątrz trzewi rodziło się też nowe uczucie. Jakaś niechęć wobec życia tylko w jego cieniu. Wiedział, że tak jak inni w jego oczach muszą zasłużyć na szacunek, tak i on musi na niego zasłużyć u innych. Tylko jakże trudno to osiągnąć gdy ma się spaczone ideały? Tak szybko jak przyszło rozbawienie, przyszła więc tez powaga. Khan zlustrował pysk samca.
– Nie chcę by na moje prośby odpowiadano tylko ze względu na ojca. To nie ma sensu. – Czyżby za pozornym spokojem kryła się nuta goryczy? A może to tylko przywidzenie? – Ty jednak zastanów się czy nawet jeśli jestem potomkiem Uśmiechu, naprawdę zasługuję na pomoc. Bo wierz mi, ojciec nie spojrzy na ciebie przychylniej tylko dlatego, że niańczysz jego pisklaka.
Przechylił łeb lekko w bok, a fioletowe ślepia stały się niepokojąco obojętne. Niepokojąco, ponieważ niezwykle rzadko taka obojętność mu się zdarzała.
Licznik słów: 429
Ashes to ashes
Dust to dust
Honor to glory
And iron to rust
Hate to bloodshed
From rise to fall
If I never have to die
Am I alive at all?
Atuty
Wytrzymały
Na stałe +1 do wytrzymałości
Chytry przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.