A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Świetlik nie był już pisklęciem. No, biorąc pod uwagę jego rangę to był (jeszcze!), ale był już zdecydowanie starszy niż większość pisklaków, dlatego nie można było się dziwić, że nauki podstaw szły mu dobrze. Potrafił już odpowiednio kontrolować swoje niemałe ciało jak i w pełni rozumiał wszelkie polecenia, więc nie miał żadnych problemów z ich wykonywaniem. Gdyby to wszystko działo się kilka księżyców wcześniej to cała nauka zapewne wyglądałaby inaczej.
Po skończonym zadaniu znów skupił się na obserwowaniu swojego nauczyciela, który przedstawiał mu każde ćwiczenie i dokładnie opisywał co młodzik ma zrobić, więc warto było to wszystko zobaczyć i zapamiętać. Niebieskie ślepka obserwowały jak czerwonofutry wykonuje każdy skok po kolei – skoki do przodu czy w tył nie wydawały się być trudne, choć wizja skakania do tyłu, czyli w miejsce, którego się nie widzi mogła być nieco przerażająca. A skoki na bok? To było w sumie prawie to samo. Wszystko zależało od łap, których się używało.
Po poprzednim skoku wrócił do początkowej postawy, dlatego nie musiał ponownie jej przybierać. Jedynie dopilnował szczegółów – skrzydła nieco poprawił, tak samo ułożenie szyi jak i łba, kończąc na ogonie, który w międzyczasie mógł zbliżyć się niebezpiecznie blisko ziemi. I był gotowy do dalszej części.
Zaczął od skoku do przodu, bo ten wydawał mu się najprostszy ze wszystkich przedstawionych. Mocniej ugiął łapy w stawach, gotowy do kolejnego odbicia, lecz tym razem nie prostował wszystkich, a jedynie tylne, które miały wybić go do przodu. Chwilę po nich w ruch poszły także przednie, które sprawiły, że młodzik wyleciał jeszcze wyżej, a następnie wylądował na lekko ugiętych kończynach kawałek dalej.
Nie decydował się nawet ich prostować – pozostał w takiej pozycji w jakiej znajdował się po wylądowaniu i przygotował się do kolejnego skoku. Tym razem na odwrót – pierwsze były tylne łapy, do których miały dołączyć przednie. Tym razem w trakcie skoku dużą rolę odgrywał ogon, który pomagał młodzikowi utrzymywać równowagę, ale jednocześnie był największą przeszkodą – nie mógł zahaczyć o ziemię, ani w nią uderzyć przy lądowaniu, dlatego złotołuski był jeszcze bardziej ostrożny niż zazwyczaj. Starał się także nie wybijać zbyt mocno, ale nie robił też tego zbyt słabo – chciał po prostu wykonać zwyczajny, prosty skok, bez nadmiernego kombinowania.
Gdy ponownie znalazł się na ziemi musiał przejść do kolejnej części – skoki na bok. Zaczął od lewej strony, dlatego po ugięciu łap oraz przypilnowaniu skrzydeł i ogona, najpierw ruszyły się kończyny z prawej strony. Wyprostowały się, pozwalając młodzikowi odbić się od ziemi i ponownie znaleźć się w powietrzu. W sumie to było to zabawne uczucie – prawie jakby latał, ale też nie do końca. A biorąc pod uwagę całokształt – samo to, że młodzik potrafił latać, a nie zajmował się jeszcze skokiem było dość śmieszne. Wracając, będąc w górze ugiął wyprostowane wcześniej łapy, po czym na nich wylądował i nie czekając ponownie się odbił – tym razem przy pomocy lewych kończyn, co miało mu pozwolić na skok w prawo. Ogon balansował w powietrzu, sprawiając, że utrzymanie równowagi było dużo łatwiejsze, a duże cielsko Świetlika ponownie przeleciało kawałek nad ziemią, spokojnie lądując niedaleko po udanym skoku.
Tak, to było zdecydowanie proste i zdecydowanie prostsze niż to, co robił w trakcie nauki lotu. Wtedy bał się o własne życie, a teraz? Chyba tylko małe pisklę mogłoby mieć problem z czymś takim!
Licznik słów: 544
Now comes the evening of the mind

Here are the fireflies twitching in the blood

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.
~
Posiadane przedmioty
~~~