A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 2
U: B,W,A,Kż,O,S,Pł: 1| L,Skr,Śl,MA,MO,MP: 2| Skr: 3
Atuty: Spostrzegawczy, Kruszyna
Wisząc w powietrzu i podtrzymując swój poziom lotu regularnymi machnięciami skrzydeł, obserwował dalsze poczynania bezimiennego nauczyciela. Skupił się przede wszystkim na obserwacji i zapamiętaniu kluczowych ustawień poszczególnych części ciała. Widział, że należy obniżyć skrzydło znajdujące się po stronie, w którą chciało się skręcić. Nie umknęło też jego uwadze to, że to ogon odgrywał kluczową rolę w wyznaczaniu kierunku lotu. Podobnie jak przy biegu, linię ogona, grzbietu i szyi ułożyć trzeba było w łuk.
Rozłożył szerokie skrzydła w poziomie, łapiąc wiatr i szybując przez chwilę, mocując się z siłą żywiołu i niemal nie tracąc wysokości. Delikatnie uniósł tylną ich część ku górze, pozwalając skierować łeb w dół i zacząć tracić na wysokości. Odkrył, że lot wymaga cierpliwości, a każdy, niemal najmniejszy ruch powodował zmianę w poruszaniu się. Walczyło się z wiatrem, ale czasem pozwalało się mu na to, aby pomógł smokowi. Można było nawet powiedzieć – choć było to wyjątkowo śmiałe stwierdzenie – że latanie jest prostsze od chodzenia. Silne, umięśnione kończyny lotne, przebywanie dużych odległości w krótkim czasie, wykorzystując stosunkowo mało energii. Naturalny przepływ, przemieszczanie się w trzech wymiarach, a nie tylko dwóch, szybowanie, nurkowanie, przyspieszanie, wzlatywanie... Niesamowite możliwości obserwacyjne, ale tylko w przypadku dużych, odległych rzeczy. Nie wyobrażał sobie, aby mógł zobaczyć stąd kamień, czy trop zwierzęcia. Natomiast samo stado zwierząt, odległy ląd, jezioro lub dym – proszę bardzo.
Uderzył dwukrotnie skrzydłami, równomiernie. Przyspieszył, nieco wyrównał poziom skrzydeł, giętki i długi ogon układając płynnie za własnym ciałem, jak ster. Obniżył nieco lewe skrzydło i natychmiast dostrzegł zmianę, minimalny skręt w lewą stronę. Obniżył je jeszcze bardziej i zgiął, prawe unosząc i otwierając jak tylko się dało. Ułożenie to wprawiło go w wirowanie, zataczanie pętli, tak jak Niewidoczny przed chwilą.
Złotołuski zbliżał się do podłoża z coraz to większą prędkością i wiedział, że nie będzie mógł czekać na dalsze instrukcje morskiego. Sam będzie musiał wylądować.
Młody lotnik zdawał sobie sprawę, że jeśli dotrze do pagórka z taką prędkością i wirowaniem, to zostanie z niego co najwyżej mokry placek, a Ihtan i Thahardeum zostaną sierotami. Wyrównał skrzydła i oba szeroko rozwarł, łapiąc tyle powietrza, ile tylko mógł. Błony zadziałały jak spadochron i znacznie spowolniły upadek Evarisa. Gad obniżył tylną część ciała tak, aby to ona jako pierwsza zetknęła się z gruntem. Tylne łapy były silniejsze, bardziej sprężyste, ufał im w takich sytuacjach. Opadł na nie, może trochę zbyt gwałtownie. Prędko dostawił przednie kończyny i poczuł przez krótką chwilę ból, typowy dla zbyt mocnego kontaktu z ziemią. Nic poważnego.
Obrócił łeb, szukając wzrokiem Cienistego.
Licznik słów: 412
W miarę wzrostu bogactw rośnie i chciwość; im więcej kto ma, tym więcej pragnie.
Nauka? No pewnie! Przyjaciel czy wróg, należy się jeden kamień.
Potrzebujesz pary smoczych łap do wykonania brudnej roboty? Zrobię za kamienie wszystko ;)