OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
W duchu ucieszył się, że jego nauczyciel nie musiał zaczynać lekcji od tłumaczenia mu czy zwracania uwagi, że postąpił w jakiś sposób źle lub niewłaściwie. Był bardzo podekscytowany na samą myśl o czarowaniu, więc stwierdziwszy, że zaczną od teorii poczuł się nieco zawiedziony. Trwało to jednak krótką chwilę i niczego nie dał poznać po sobie, że coś takiego maiło w ogóle miejsce. Doskonale zdawał sobie sprawę, że bez jakichkolwiek podstaw może nawet zginąć lub co gorsza skrzywdzić bliskie mu osoby. Toteż nic dziwnego, że w skupieniu i bardzo uważnie słuchał słów mentora w celu nie tylko zapamiętania jak najwięcej, ale też po to, aby odkryć ich prawdziwe znaczenie. Temat, jaki został wybrany na początku od razu go wciągnął. Już nie uważał, że to ciągłe gadanie jest nudne. Nawet nie zdał sobie sprawy, że mimowolnie zrobił parę kroków naprzód w kierunku Chłodu, aby tylko nie uronić choćby jednego słowa. Słysząc pytanie od razu nie odpowiedział. Zdawało się, że myśli nad jego sensem. Rzeczywiście tak było tylko, że polegało na wyobrażeniu sobie przez Rankora przywołania takiej burzy z piorunami, deszczem i porywistym wiatrem przez niego samego. Widział siebie jak wywołuje ten kataklizm, a jego wrogowie czmychają, czym prędzej z podkulonymi ogonami. W końcu odważył się odpowiedzieć– Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co taki czarodziej może mieć w zanadrzu. Jakim czarem może zaskoczyć, zaatakować. Sądzę jednak, że taka burza to dla wprawnego Czarodzieja to bułka z masłem. Wierzę, że Ci najlepsi nie takie cuda potrafią.
Zakończył swój wywód pewnym głosem, po czym wygodniej usiadł sobie na zadzie i wpatrywał się w samca pilnie przysłuchując się każdemu jego słowu.