OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Najwidoczniej Bez był, co jest w sumie zdrowym odruchem u samca, wyczulony na ataki pod ogon. Gdy tylko poczuł jak maddara Opiewającego go okrąża z obu stron jednocześnie, był w stanie domyślić się skąd nadchodzi atak.Poirytowany ośmieszającą go postawą rymującego smoka; który najpierw nawet nie użył magii by uciec przed jego atakiem, a później dodatkowo skomentował całą walkę ziewaniem, zareagował szybko i agresywnie – w oparciu o pustą siłę.
Wyobraził sobie, że jego cały zad jest pokryty czymś masywnym i twardym; bardzo grubą, kamienną zbroją przymocowaną do ziemi. Doskonale dopasowana do ciała Bza zachodziła lekko na jego grzbiet, uniemożliwiając praktycznie ucieczkę w tył; ale rozgniewany pisklak i tak nie miał zamiaru się cofać. Kamień był z gatunku łupków, więc miał lekko porowatą strukturę działającą jak drobnoziarnisty papier ścierny; szczęśliwie idealny przeciwko szybko obracającym się obiektom jak dysk Opiewającego. W dodatku całość zbroi nie miała raczej ostrych zagięć, więc każdy obiekt wystrzelony w jej kierunku musiałby się lekko ześlizgiwać w któryś bok; w przypadku pocisku wystrzelonego w ogon: nad plecy Bza.
Gdy wizja była gotowa, pozostało tylko szybko zaczerpnąć resztki maddary jakie pozostały młodemu smokowi po wszystkich naukach walki i wysłanie jej w kierunku jego szlachetnego tyłka.