Podziemna Jaskinia

Bardzo charakterystyczne i spokojne miejsce, w którym niemal czuje się posmak miłości w powietrzu. Smocze pary przychodzą tutaj, aby pobyć razem w romantycznej scenerii, a czasem też zaglądają tu i te bez drugiej połówki, w nadziei, że tu właśnie ją spotkają.
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Po co mu była wiedza o ziołach? Przecież wcale nie zamierzał ich używać, a raczej mieć po prostu ogólne pojęcie na temat leczenia-jak się odbywało i po co w ogóle były te wszystkie zioła. Nade wyczerpała temat ziół, a on ledwie spamiętał połowę nazw i ich wyglądu. Niemniej jeszcze będzie ją dopytywał, kiedy zobaczy w leżu jakieś zioła.
A więc Ty chcesz usłyszeć o bogach tej krainy, prawda?
Samiec pozbierał myśli i westchnął przeciągle szykując się na magiczne obrazy i długą wypowiedź.
Pierwszy pojawił się najwyższy bóg... a raczej jego posąg, który stał w świątyni.
Oto Immanor- najwyższy z bogów. Słyszałem o tym, że to on stworzył smoki. Jest zarazem patronem stada życia i jego błogosławieństwem jest niebywała wytrzymałość...
Następnie znikł jeden posąg i pojawił się kolejny.
Oto Naranlea. Córka Immanor'a i zarazem patronka Inteligencji czarodziejów. Ponoć niegdyś była patronką Stada Wody i to ona stoi za stworzeniem bariery, która otacza całe wolne stada...
Przerwał na chwilę i posąg znikł, a za nim pojawił się kolejny, i kolejny, i kolejny...
Kamanor, brat Immanora, to patron Siły i Stada Ognia... Ateral to bóg śmierci i jako jedyny nie zaznał wniebowstąpienia. Poza tym mamy jeszcze Nenyę, panię Zręczności i patronkę dzisiejszego stada Wody, Lahae, patronkę Percepcji, Valanyana czyli patrona rzemieślników, Uessasa pana miłości i smoczych serc, a także Nytbę, patronkę Aparycji. Poza nimi istnieją jeszcze Viliar, patron niesłusznej wojny, a także Erycal pan Uzdrowicieli i uzdrowień oraz Thahar, patron Łowców i zwierzyny łownej. Poza nimi jest jeszcze Upadły Tarram, który zwrócił się przeciwko innym bogom i został pokonany. Był złym bogiem, dlatego nie należy go czcić...
I z każdym bogiem przedstawiał jego posąg, a poprzedni znikał. W końcu zakończył na najstarszym, zniszczonym posągu upadłego boga i ten również znikł.
To na tą chwilę wystarczy... Przynajmniej tak uważał.
Chyba, ze zada mu jakieś konkretne pytanie...
Tak więc opowiedz mi coś o terenach łowieckich stada Ognia. Jeśli dobrze pamiętam masz do nich jeszcze dostęp...
Był zaciekawiony innymi miejscami do których nie miał dostępu. Poza tym również i ta wiedza może mu się niegdyś przydać...

Licznik słów: 340
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Słuchała z rosnącym zainteresowaniem wykładu Assuremith, który zawarł w swojej opowieści chyba najważniejsze informacje o ich bogach. To było interesujące, że prawie każdy aspekt życia smoka miał swojego patrona. A aspekty, życia były powiązane z ich profesjami. Właściwie te, które znała ze swojego domu, były w Wolnych Stadach bardzo podobne i funkcjami i nazwami. Brakowało w Królestwie Kira tylko smoczych uzdrowicieli.
Poczuła delikatne ukłucie żalu, które wynikało z jej misji, która zaczęła się trochę komplikować. Zastanawiała się, kiedy się przed nim otworzyć. Właściwie nigdy nie będzie dobrego momentu, a im dłużej z tym zwlekała, tym trudniej będzie podjąć taką decyzję.
Szybko odegnała smutne myśli. Na jej pysk na powrót zawitał spokój i skupienie.
– Więc winnam złożyć hołd Erycalowi, aby mi przekazał swoją mądrość i pomagał w podejmowaniu dobrych decyzji. No i Nenyi, żeby miała w opiece twoją zręczność wojownika.
Puściła jemu oczko uśmiechając się doń delikatnie.
– Na terenie stada Ognia masz Diamentowe Góry. Zwiedziłam je wzdłuż i wszerz. Znajdziesz tam kozły, ale wątpię, żebyś umiał polować w górach. U stóp Diamentowych Gór ciągnie się na południe Górski las. Jest naprawdę olbrzymi. Na zachód od niego z gór spływa rzeka Hilin, która łączy się z zatoczką, która to z kolei łączy się z wielką wodą zwaną "morzem". Ogniści mają cztery jeziora. Jezioro Głębokie, jezioro Tadir, Hilin i Valkhi.
Samica rysowała zakrzywionym szponem na ziemi prowizoryczną mapę, żeby łatwiej mu było zrozumieć rozmieszczenie miejsc, o których opowiadała.
– Tu ciągną się rzeki. Samnar, Hilin, Tadir i rzeka Ognia. Samnar łączy się z jeziorem Głębokim. Od niej wzięła się też nazwa lasu, Las Samnar. Las Ognia od Rzeki Ognia. Sąsiaduje z lasem Urley. Jest tutaj jeszcze Las Valkhi, Las Notmar oraz Martwy Las. Między lasami Notmar i Valkhi znajdują się legowiska Ognistych. Tam nie podchodziłam. Ale widziałam jeszcze pustynie – uniosła pysk, żeby spojrzeć na czerwono-łuskiego samca. Wiedziała trochę o jego pochodzeniu, a nazywanie tamtych piaszczystych pagórków "pustyniami", było zwykłą przesadą.
Jednak tak smoki tamtego stada je nazywały, więc to szanowała.
– Tu była Pustynia Nerani. Tutaj Wielkie Ogniste Pustkowie, a tam Płomienne Pustkowie.
Oderwała pazur od pokrzywionego kręgu, który wyrysowała na mokrej ziemi. Przyjrzała się swojej niezbyt dokładnej mapie krytycznym wzrokiem. Nie miała zdolności rysunkowych, ale i tak poszło jej całkiem dobrze. Miała nadzieję, że Zwiastun nikomu nie powie, że właśnie nadwyrężyła zaufanie Płomienia Pustyni.
Taka jej już była natura, że zawsze na początku stawiała dobre intencje i wierzyła przede wszystkim w dobro.
– To może powiedz mi proszę coś o smokach ze swojego stada i stada Wody. Kto jest kim, to znaczy jakie rangi piastują.
Była szczerze zainteresowana tym tematem. Chciałaby osobiście poznać każdego smoka, ale niestety fizycznie było to niemożliwe. Więc liczyła chociaż na namiastkę wiedzy na ten temat.

Licznik słów: 451
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Samiec odkładnie słuchał opowieści o terenach ognia. Szkoda tylko, że nie miał takiej możliwości, aby obadać tereny Cienia. Wtedy miałby wiedzę na temat całych terenów bariery. Plusem było jednak to, że tereny Cienia mógł dokładnie zobaczyć z lotu, ponieważ samiec nie raz okrążył teren Życia i Wody.
Wątpię, abym miał tam polować. Wiedza o tym może się przydać po prostu w razie walk terenowych...
Rzekł spokojnie, ponieważ wcale nie zamierzał ukrywać swoich intencji. Wszystko zależało od tego jak bardzo przywódca Życia będzie nastawiony na przyszłe czasy. Wojownik nie zamierzał odpuszczać sobie walk w imię Życia. Był do tego stworzony~
Następnie jego Jiwah zapytała o stado Wody. Samiec nie zagłębiał się jakoś szczególnie w ich wewnętrzne sprawy, ale znał imiona i ich wygląd z grubsza. Najlepiej ze wszystkich poznał jednak samego przywódcę.
Przede wszystkim to nie pierwsze stado Wody tych ziem. Pierwotne stado Wody miało za patronkę Naranlę i cechowało się wybitnymi magami. Potem jednak stado zostało wchłonięte przez stado Życia, chociaż wtedy nazywali się stadem Ziemi, a nie życia... Tutejsze stado jak już wspominałem to odłam po zrzeknięciu się przywództwa Złudzenia. Wtedy władzę przejął samozwańczy samiec, który do tej pory żyje i nazywa się Słowo Prawdy, chociaż zauważyłem, że dąży do powrotu na swoje pisklęce imię... Wracając jednak do tematu.
Samiec przerwał na chwilę, aby spokojnie dać jej czas na pozbieranie myśli.
Przywódcą jest Ciche Wody i nie posiada on zastępcy. Mają dwóch pełnoprawnych uzdrowicieli... Jednym z nich jest Wieczne Ukojenie, a drugim... a raczej drugą... jest Kruczy Śpiew... Nie posiadam dokładnej informacji na temat ilości wojowników i czarodziejów, ale z pewnością w stadzie jest przynajmniej jeden wojownik i jeden mag... Kolejno jest to Pożądający Siostry i Zabójczy umysł... Poza tym znajdzie się kilka adeptów...
Niewiele więcej mógł jej przekazać, ponieważ nigdy nie interesowała go ilość smoków w stadzie Wody. Uważał jednak, że jest ich po prostu za mało jak na obecne czasy. Byli sojusznikami, a więc powinien się przejmować, prawda? Jednak jakoś nie potrafił. Jego lojalność była przypisana tylko jednemu stadu.
A teraz... O co mógłby zapytać jeszcze samicę...? Pamiętał, że miała dość dużo wspólnego z dwunogami...
Powiedz mi coś więcej o tych długouchych dwunogach, których zwiemy 'elfami'. Z pewnością wiesz o nich więcej niż ja...

Licznik słów: 367
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Zapamiętała wszystko co powiedział Assuremith. Była ciekawa historii wszystkich stad i zapewne o to jeszcze zapyta samca, albo kogoś innego. Może Oprawcę Gwiazd? Kto wie. Może jeszcze znajdzie w sobie chęć do kontaktu z tamtym smokiem, bowiem czuła, że powinna się z nim spotkać. Na razie starała się to przeczucie ignorować i dać sobie czas na ochłonięcie.
Gdy Assuremith zapytał o elfy pysk samicy wykrzywił się w zamyśleniu.
– Mogłabym Ci o nich opowiadać dniami i nocami, a i tak pewnie o czymś bym zapomniała. W moim domu, w Królestwie Kira, przewagę mają przede wszystkim elfy tak zwane szare. Nie wiem skąd te nazwy. Oni siebie tak nazywają. Są też elfy wysokie oraz elfy mroczne. Nigdy nie widziałam elfa mrocznego i z odpowiadań, które zasłyszałam, dobrze. To ponoć bardzo agresywna rasa. Mieszkają tylko pod ziemią, albo w jaskiniach. Unikają światła słonecznego, ale podobno można ich spotkać czasem w nocy, kiedy wychodzą, aby kogoś zabić lub zapolować. Elfy mają swoje profesje. Mroczne elfy zasłynęły głównie z powodu profecji skrytobójcy. Zastawiają pułapki, albo zakradają się do ofiary i zabijają ją bardzo, bardzo cicho.
Mówiąc to ściszyła ton głosu, jakby chciała bardziej nadać klimatu tej opowieści.
– Elfy szare i wysokie jednoznacznie podkreślają, że mroczne elfy nie szanują smoków, a ich zabijanie nie traktują inaczej jak dobrą rozrywkę i wyzwanie. Całe szczęście, że nie wychodzą na powierzchnię. Całe szczęście.
W moich stronach dominują elfy górskie, inaczej nazywanymi szarymi ze względu na odcień ich skóry. Zdecydowana ich większość ma czarne, włosy opadające im na plecy poniżej łopatek. To bardzo... uduchowiona ze wszystkich ras. Wierzą w bogów, ale innych niż te, o których mówiłeś. Medytują długimi godzinami. Są dobrzy, ale zdecydowanie różnią się od elfów wysokich i nie tylko wyglądem, ale też sposobem życia. Kochają wędrówki, dlatego smoki, które znam często sobie wybierają ich na jeźdźców. Bo kto by się nie cieszył z towarzystwa podczas nużących patroli, albo dalekich wypraw?
Elfy wysokie są bardziej zamknięte w sobie. To znaczy, ja nie odczułam tego na własnej skórze, ale widziałam jak się odnoszą do ludzi i innych ras. Są zdecydowanie zdystansowane i nie lubią dzielić się z nimi swoją wiedzą. Dotyczy to nawet znachorów. Uleczą, ale nie powiedzą jak to zrobili. To jest jednak najbardziej zabawowa rasa jaką znam. Uwielbiają śpiewać. A głosy mają naprawdę piękne. Jeśli chodzi o ich upodobania, to lasy. Czasami mówi się na nich Leśne elfy. Kochają naturę, sztukę i piękno w ogólnym rozumieniu. Nie stronią od klejnotów. Ich główna broń to długie łuki, czyli takie giętkie gałęzie bez liści, połączone końcami linką. Naciągają na nie strzały i naprężają linkę – cięciwę. W ten sposób potrafią wbić taką strzałę w ciało ofiary i nawet ją zabić. Elfy mroczne używają głównie zatrzywionych, lekkich mieczy i sztyletów. Ogólnie mają ich przy sobie bardzo dużo. Czasami trzymają je ukryte w swoim ubiorze. Elfy szare używają długich mieczy, które muszą trzymać oburącz. Można je także spotkać z toporami. Dla ich gatunku to naprawdę ciężka oręż, więc nie ma co się dziwić, że nazywają ich wolniejszymi i najtwardszymi ze wszystkich ras.

Popatrzyła na Zwiastuna Światła ciekawa, czy ma jakieś pytania.
– Widziałeś tu kiedyś jakiegokolwiek elfa?
Byłą strasznie ciekawa, czy Wolne Stada mają jakąś wioskę elfów. Chciała przede wszystkim prosić ich o jedną małą przysługę, ale najpierw musiała coś zjeść. Znowu. I tym razem miała zamiar zdobyć jedzenie po swojemu.

Licznik słów: 552
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Sombre przechadzała się po terenach wspólnych – wyjątkowo, nikogo po drodze nie spotkała! Lubiła się tędy przechadzać, zawsze to nie spotka jakiegoś kolejnego pisklęcia żądnego nauk. Cóż za przemiła wiadomość, w końcu trochę samotności i spokoju... Dzień od razu zdawał się być lepszy! Dzień... czy może raczej noc – bowiem słońce dawno już zaszło, pozostawiając po sobie czyste, granatowe niebo, rozświetlone milionem gwiazd. Nie sposób byłoby zliczyć je wszystkie... Sombre kochała nocne niebo o takiej porze roku, jak ta – delikatne, ciepłe podmuchy wiatru i idealna temperatura. Smoczyca przysiadła na większej skale, jeszcze nagrzanej po słonecznym dniu. Wyprostowała się, a łeb wzniosła ku niebu. Chwilę tak wpatrywała się nieodgadnionym spojrzeniem w księżyc, po czym przymknęła ślepia i wczuła się w otoczenie. W bicie własnego serca. W dźwięki otaczającej jej natury, w zapachy, które docierały jej nozdrzy. Trwała tak w ciszy, oddychając bezgłośnie, głęboko, spokojnie. Medytowała? Tak, chyba można to było tak nazwać. Próbowała się uspokoić. Jej dusza targana była różnymi emocjami, wśród nich najmocniej odznaczał się żal, smutek, rozpacz... To było coś, czego nie mogła powstrzymać. Samotność nie koiła bólu, ale przynajmniej nikt jej nie widział...

Licznik słów: 186
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Pieśń Słowika
Dawna postać
Mistrz Kłopotów
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 519
Rejestracja: 01 paź 2015, 20:41
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 27
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Pieśń Słowika »

A: S: 1|W: 2|Z: 2|I: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,MP,MO,MA: 1| O,W,S,Skr,K,Śl: 3 | A: 4
Atuty: Zwinny, Oporny Magik
Po spotkaniu z Kruczopiórym i najedzeniu się do syta miał kilka dni za zregenerowanie sił i wybrał się na lot po wspólnych terenach. Nocny lot. Ostatnio weszło mu to w nawyk, bo za barierą najbezpieczniej było – o ironio – właśnie po zachodzie słońca.
Słowik nie miał jakiś ogromnych skrzydeł. Były raczej proporcjonalne rozmiarowo do reszty ciała. A i tak udało mu się nauczyć latać oszczędzając siły. Naturalnie głównie szybując.
Lecąc nad terenami najeżonymi od skał, dostrzegł w księżycowej poświacie ciemną sylwetkę jakiegoś smoka. Chyba go nie zauważyła. Rozpoznał z daleka tą smoczycę. Od razu wszystkie wspomnienia odżyły. Miał ochotę spaść na nią z nieba i zostawić jej wyrwę w grzbiecie, ale ten pomysł na szczęście szybko odrzucił.
Przechylił się na prawe skrzydło i zaczął kołować nad głową Przedwiecznej Siły. Jak jakiś nocny sęp. Oczywiście mogła go zobaczyć i taki miał zamiar Słowik. Chciał, żeby go dostrzegła i nie brała jego opadania jako ataku.
Wylądował przed nią. Pchnął w jej stronę powietrze mocnym wymachem skrzydeł. Czyżby popsuł jej randkę z księżycem? Nie składał skrzydeł i zmierzył wzrokiem smoczycę.
– Pierwszy raz cię widzę na wspólnych terenach. Czyżby mgła ogarnęła i tereny Cienistych? – zapytał przekrzywiając głowę. Może przy okazji dowie się czegoś nowego.

Licznik słów: 203
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

ATUTY

Gr. I: Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności
Gr. II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST
Gr. III: –

W POSIADANIU


STAN ZDROWIA
osłabienie organizmu: +1ST do wytrzymałości

STAN GŁODU
syty

FanARTy
by Dynamika
by Piewca


Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Sombre usłyszała smoka już wcześniej. Wiatr wyjątkowo nie chciał jej dopomóc i nie przyniósł jej nosowi zapachu samca... kiedy jednak się zbliżył, szybko zorientowała się, z kim ma do czynienia. Co było dziwne, to jego było łatwiej dostrzec, a ją w nocy wręcz przeciwnie. Czarne łuski, najciemniejsze właśnie na łbie, grzbiecie i skrzydłach, pozwalały na swego rodzaju płaszcz niewidzialności nocą. Cóż się stało, że Wojownik, a przecież Wojownicy zwykle nie grzeszą inteligencją i w ogóle myśleniem, spostrzegł ją na tak ciemnym tle? Może wpływ na to miała jego wcześniejsza profesja... Słowik może musiał ją zmieniać, bo w niczym nie był zbyt dobry. Tego oczywiście o nim nie wiedziała – jedyne, co się dla niej liczyło, to to, że porwał ich pisklę i zasługiwał na śmierć.
Nawet nie drgnęła, kiedy smok wylądował przed nią. Robiąc to tak blisko, przywiał w jej nozdrza obrzydliwy zapach swojego stada, czym na początek sobie nagrabił jeszcze bardziej... Przedwieczna wykrzywiła pysk w paskudnym grymasie, po chwili jednak zmienił się on – co prawda nieznacznie, ale jej mimika w ogóle była ograniczona – w kpiący uśmieszek.
Widocznie nie miałeś dość odwagi, by wcześniej opuszczać teren własnego stada. – wymruczała z dziwnym, nienaturalnym rozbawieniem, szczerząc kły. Końcówka jej ogona poruszała się powolnie, poza tym jednak jej sylwetka wciąż przypominała posąg.
Mgła trzyma się od nas z daleka, natomiast ciebie musiała w końcu wygonić z bezpiecznej kryjówki. – dodała, wiedząc, że nie pozostanie to bez echa. Nawet, jeśli "rozmówca" okaże się opanowanym osobnikiem, to na pewno w środku się w nim zagotuje. Jawnie obrażała Wojownika, chociaż to jeszcze nie był szczyt jej możliwości.
Często bywam na terenach wspólnych, nie licząc krótkiej wyprawki za barierę. Którą, zdaje się, ty także odbyłeś. – zmrużyła delikatnie żółte ślepia, chcąc wybadać teren. Tym razem jej ton był chłodny i mniej zaczepny, niż wcześniej. Może i na wybadanie terenu było trochę za późno... w końcu nie zdziwiłaby się, gdyby smok teraz nagle zechciał ją zaatakować... w przygotowaniu na każdy scenariusz, napięła delikatnie mięśnie i pochyliła łeb odrobinę. Nie chciała odsłaniać szyi, najwrażliwszego miejsca, w które samiec mógłby ją ugodzić. I zajęła się obserwowaniem jego ciała, szukała wskazówki, która wskaże, jaki będzie jego kolejny ruch.

Licznik słów: 363
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Pieśń Słowika
Dawna postać
Mistrz Kłopotów
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 519
Rejestracja: 01 paź 2015, 20:41
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 27
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Pieśń Słowika »

A: S: 1|W: 2|Z: 2|I: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,MP,MO,MA: 1| O,W,S,Skr,K,Śl: 3 | A: 4
Atuty: Zwinny, Oporny Magik
Czy ona go prowokowała? Czy to było rozsądne, drażnić Słowika? Popatrzył na nią lekko odsłaniając kły. Na początku, bo jej słowa kpiły z niego. Otwarcie nie nazwała go co prawda tchórzem i tylko to go powstrzymało przed rzuceniem się jej do gardła. Jego ogon przeciął ze świstem powietrze, gdy zielonkawe oczy mierzyły samicę z wyraźną wrogością.
Dopiero, gdy zmieniła ton i temat "schodząc" z jego persony jakby nieco złagodniał.
– Jeśli chcesz, możemy się spotkać na arenie, wtedy będziesz miała okazję sprawdzić moją odwagę i przekonać się na własnej łusce jak mocno się mylisz.
Rzuciłem w jej stronę niedbale machnąwszy łapą. Co ja się jej będę tłumaczył, skoro od razu założyła, że się chowałem. Typowe ocenianie przeciwnika z góry bywało niebezpiecznym zachowaniem. Nierozsądnym.

Licznik słów: 123
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

ATUTY

Gr. I: Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności
Gr. II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST
Gr. III: –

W POSIADANIU


STAN ZDROWIA
osłabienie organizmu: +1ST do wytrzymałości

STAN GŁODU
syty

FanARTy
by Dynamika
by Piewca


Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Sombre lubiła oceniać, chociaż nigdy nie lekceważyła. Wiedziała, ze jeśli się zignoruje przeciwnika, to choćby głupi chochlik może powalić smoka. Dla niej to była gra – gra słów, sprawdzanie jego podatności na teksty takie, jak te. Wiedziała, że mogła go wyprowadzić z równowagi już teraz, osłabiając. A może też nie da się w ogóle w to wciągnąć? Mogłaby go wtedy od razu uznać za głupca i tchórza.
Tak ci spieszno do porażki? – zapytała, po czym zaśmiała się teatralnie i poruszyła w miejscu. Spojrzała teraz na niego teatralnie miło i przyjaźnie, jak gdyby w dobrych zamiarach. A może ona taka była, tylko... nie potrafiła tego okazać? To już musi pozostawić w ocenie smoka. Jego problem, by się nad tym głowić, nie jej. Miała powody, by go nienawidzić. Miała powody, by go zabić. I nie tylko ona, a on o tym doskonale wiedział. Sombre też miała swoje za uszami, w takim razie mieli coś wspólnego, co ich łączyło. A może odechciało jej się pojedynków? Walk, ran i całego tego ganiania za smokami, których nie cierpiała? Miała do tego pełne prawo. Swoje boje już stoczyła dawno, i chociaż nieprawdopodobnym wydawała się zmiana jej nastawienia do Życia i Wody, jej temperamentu, nie było to ostatecznie niemożliwe. Pytanie, czy ktokolwiek był w to w stanie uwierzyć... ale co za różnica, jeśli jedyny smok, który znał ją taką, jaką była, zmarł, a wraz z nim odeszła tajemnica, którą w sobie kryła...
Nie wolałbyś jeszcze chwilę ponapawać się pięknym widokiem i wybornym towarzystwem? – wymruczała ledwie słyszalnie. Wyglądała na poważnie rozleniwioną i niechętną do tego, by gdziekolwiek się ruszać. Wiatr muskał jej łuski, a pióra u skrzydeł poruszały się delikatnie w rytm kolejnych podmuchów. Ciepła, gwieździsta noc. Dlaczego Słowik miałby chcieć to psuć?

Licznik słów: 289
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Chłodny Obrońca
Dawna postać
Zwiastun
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2409
Rejestracja: 03 sie 2015, 16:07
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Północny
Opiekun: Jesień+ i Kaszmir+
Mistrz: Cichy Potok

Post autor: Chłodny Obrońca »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Normalnie pewnie daną czynnością zająłby się w grocie ale od jakiegoś czasu pełno w niej było piskląt. W dodatku nie czyichś ale jego własnych. Oczywiście cieszył się ich obecnością ale przez natłok rodzicielskich obowiązków nie mógł się zająć tym czego niedawno się nauczył. Tworzeniem run. Było to zajęcie interesujące i w pewien sposób relaksujące, dlatego też krążył nad wolnymi terenami wspólnymi szukając przyjemnej kryjówki. Ostatnimi czasy dość często odwiedzał Bliźniacze Skały więc z nadzieją podleciał do wielkiej szczeliny znajdującej się gdzieś w tym rejonie. Poszukiwania w mżawce zajęły mu nieco czasu ale w końcu udało mu się wypatrzeć dziurę. Była wąska ale jeśliby złożyć skrzydła mógł bez problemu tam wpełznąć. Oby tylko w dalszej części nie było mokro od kapiącego deszczu. Wylądował ostrożnie na śliskich kamieniach i przytulił skrzydła do boków by móc wpełznąć do szczeliny. Przecisnął się dość łatwo i nawet się nie poślizgnął dzięki ostrym szponom. Dopiero w środku mógł odetchnął i rozłożyć skrzydła, otrzepać się z wody i… zapalić błękitny płomyk by dawał mu światło. Wspaniale, wnętrze okazało się nie być wypełnione wodą, pewnie woda miała miejsce gdzie uchodzić gdzieś w dalszej części.
Ruszył przed siebie szukając podwyższenia i odpowiedniego głazu na którym mógłby pracować. Poszukiwania nieco trwały ale w końcu znalazł szeroki kamień wyrastający z ziemi. Wystarczyło ściąć za pomocą magii jego wierzchołek i powstanie stół! Proces nie trwał długo, jedno proste zaklęcie, nagromadzenie maddary i powietrzna kosa stworzyła mu miejsce pracy. Usiadł koło nowo powstałego stołu, zawiesił sobie płomyk niedający ciepła nad ściętym głazem i rozłożył potrzebne składniki. Dwie gałązki lawendy, szafir i rylec. W pogotowiu miał też dodatkowe dwie gałązki i kolejny szafir. Spróbuje zrobić dwie runy ale spokojnie… wszystko po kolei.

Chłód potrzebował stojaka który tworzył sobie podczas nauki z Mistrzem. Prosty stojak taki by utrzymał szafir na wysokości szczęściu szponów nad stołem. Jaki wyglądał stojak? Otóż czarodziej wyobraził sobie trzy obsydianowe „nóżki”, patyki każdy o objętości dwóch łusek, więcej nie trzeba było bo materiał miał być wystarczająco wytrzymały i twardy. Długość każdej z nóżki wynosiła sześć szponów. Chłód stworzył też obręcz o średnicy odpowiednio mniejszej od nieoprawionego szafiru. Kamień musiał bowiem spocząć w obręczy, ale ani się nie chybotać w niej, ani nie wypaść. Zerkał co jakiś czas na swój piękny kamień by odpowiednio dostosować wyobrażony twór do jego wielkości. Nóżki miały zespolić się, tworzyć całość z obręczą. Wtopione były w równych odstępach od siebie tak by cała konstrukcja była stabilna. Ustawione były pod kątem rozwartym do obręczy więc nic nie powinno się przewrócić. Obsydian tworzący stojak był czarny i gładki w dotyku, niepodatny na zmiany temperatur i wystarczająco wytrzymały by się nie przewrócić czy pęknąć gdyby Chłód na niego lekko naciskał z góry. W końcu nie zamierzał nim rzucać. Czarodziej postanowił stworzyć od razu dwa stojaki. Miały być identyczne z tym, że jeden odsunął na bok. Przecież nie będzie tworzył dwóch run na raz. Zaczerpnął maddary ze swojego źródła i przywołał oba stojaki, które pojawiły się po krótkim czasie na prowizorycznym stole. Odsunął jeden na lewo, a drugi na prawo tak żeby sobie nie przeszkadzać. Odetchnął ciężko i sięgnął po pierwszy szafir.


Kamień szlachetny wylądował w obręczy, Chłód pchnął go kilka razy szponem czy aby na pewno nie zamierza wypaść czy się wyślizgnąć. Upewniwszy się, że nic takiego się nie stanie mógł przejść do dalszej fazy tworzenia runy. Przywołał płomyk, najzwyklejszy z wyglądu płomyk o jakim mógł pomyśleć sobie smok czy elf. Czerwono złoty, pełgający, wijący się ale nie kopcący z żaden sposób. Tlen był mu jedynym paliwem. Płomyk nie miał więcej niż trzy szpony, ale był nieco cieplejszy niż taki przeciętny powstały w naturze. Przecież Chłód nie chciał spędzić w tej jaskini kilku księżyców. Nie tak łatwo było roztopić kamień szlachetny. Mglista maddara wysączyła się z łapy smoka i powędrowała centralnie pod ustawiony na stojaczku szafir, płomyk miał pojawić się przy stole więc jego języki nie powinny dotykać kamienia. Mając już ciepły płomyk teraz czarodziej musiał nieco zaczekać dając czas kamieniowi by się zaczął topić w swojej środkowej części. Chłód obserwował zafascynowany zjawisko topnienia, choć ktoś inny mógłby je uznać za proces równie nudny co rośnięcie trawy. Przyglądał się kontrolując płomyk i w razie potrzeby zmniejszając go za pomocą maddary do dwóch szponów.

Nastał czas na sięgniecie po dwie gałązki lawendy. Tu także Chłód będzie potrzebował odrobiny magii. Dobrze, że nie były to spore ilości, a tworzone elementy znajdowały się przy jego łapach. Potrzebował teraz nici delikatnej, ale wytrzymałej, jedyną rzeczą jaka przyszła mu na myśl była oczywiście nić pajęcza. Miała być wytrzymalsza niż taka zwykła spotykana w naturze, musiała przecież utrzymać dwie gałązki lawendy, do tego nad ciepłem unoszącym się z płomyka. Biała, wytrzymała nić o nie większej średnicy niż łuska i o długości czterech szponów. Muśnięcie maddary i biały twór powstał oplątując się wokół końcówek dwóch gałązek. Teraz czekał go jeden z trudniejszych etapów nie licząc wypisywania runy. Uchwycił nić i zaczął opuszczać ją wraz z ziołami na szafir. Dobrze chociaż, że w jaskini nie wiało, nie musiał tworzyć osłonek ani nic z tych rzeczy. Chłód wszystko robił bardzo wolno i cierpliwie, pośpiech nie był tu wskazany. Płomyk był mniejszy by całkowicie nie rozpuścić kamienia, ale nie wygaszony by ten nie zaczął zastygać. Kiedy fioletowa lawenda dotknęła powierzchni kamienia czarodziej musiał pomóc sobie szponem drugiej łapy. Jedną łapą trzymał za nić z uwiązaną do niej gałązką a drugą łapą, to jest jej szponem zmierzał, mówiąc brutalnie wepchnąć zioło do wnętrza kamienia. Jeden paliczek z wysuniętym ostrym szponem i tyle wystarczy. Dobrze, że jako smok północny mógł się pochwalić sporymi pazurami. Delikatnie i powoli popychał lawendę która zagłębiała się w kamieniu szlachetnym, a kiedy żadna jej część już nie wystawała smok odsunął łapę i zerknął jak to wygląda od dołu i z boków. Ziele nie mogło przecież wystawać w żadnym miejscu. Po pozytywnej ocenie sytuacji Chłód pozwolił nici zniknąć, a płomyk wygasił zupełnie. Teraz trzeba było dać szafirowi nieco czasu by się ostudził.

W trakcie studzenia, czarodziej sięgnął po drugi kamień szlachetny i ustawił go na wcześniej przygotowanym stoliku. Zdąży akurat rozpalić pod nim płomyk. Upewniając się, że drugi kamień siedzi stabilnie w stojaku obok skupił się na stworzenia takiego samego płomyka jak wcześniej. Czerwono złoty, nie wyższy niż dwa i pół szpona, dający więcej ciepła niż zwykły ogień, podtrzymywany wyłącznie przez tlen i nie dymiący się. Mglista maddara popłynęła z czarodzieja w rytm bicia jego serca, powoli i spokojnie by po chwili przywołać do życia płomyk, który pojawił się jak wcześniej zaraz przy stole, bezpośrednio pod szafirem.

Teraz samiec mógł wrócić do pierwszego kamienia, zdaje się że był prawie gotowy na otrzymanie runy ataku. Drobny płomyczek o wielkości nie większej niż na cztery łuski, czerwony i bardzo ciepły powstał na pięć łusek nad powierzchnią kamienia. Z góry szafir szybciej ostygł niż od dołu więc czarodziej musiał nieco przygotować sobie miejsce do pracy nad runą. Maddara posłusznie stworzyła malutki, czerwony płomyk podobny do wszystkich jakie tworzył dziś wokół szafirów, ale mniejszy jak postanowił. Kilka chwil i Chłód sięgnął po rylec, pochylił się nad kamieniem uważając na swoje długaśne wąsy i brodę. Przyjrzał mu się z bliska i skinął głową zadowolony z procesu. Przyłożył ostrze rysika do powierzchni pierwszego szafiru i zaczął tworzyć runę. Ostrożnie ale i pewnie by przez drgnięcia czy zbyt powolne ruchy nie powstały jakieś krzywe znaki. Kilka pociągnięć, niezbyt głębokich i runa była gotowa, maleńki płomyk zniknął. Samiec dał swojemu dziełu czas na stygnięcie do pierwotnego stanu.

Uśmiechnął się lekko i skierował do drugiego kamienia szlachetnego pod którym wesoło tańczył płomyk. Okazało się, że szafir potrzebował jeszcze nieco czasu na topnienie dlatego Chłód mógł nieco odpocząć. Oczywiście jedynie pozornie, nadal kontrolował przecież swoje twory no i nie chciał by kamień całkowicie się stopił. Odczekał odpowiednią ilość czasu i sięgnął po dwie gałązki lawendy, musiał teraz powtórzyć cały proces. Przywołał w pamięci nić którą niedawno tworzył, długą na cztery szpony i o szerokości około łuski nić pajęczą. Była jak poprzednio wytrzymalsza niż zwykła nić, musiała utrzymać dwie gałązki i uchwyt Chłodnego, no i ciepło bijące od płomyka. Czarodziej westchnął lekko skupił się na ziołach wokół których końców nić miała się opleść i nie pozwolić im spaść. Kiedy to było gotowe trzeba było się upewnić, że i szafir był gotowy na dalszą część procesu. Maddara jak zwykle wysączyła się z samca i popłynęła ku lawendzie gdzie utworzyła nić. Chwycił jej koniec i uniósł dyndające ziele, które następnie skierował nad szafir. Znów ta ciężka część! Gdyby mógł pewnie by chciał otrzeć teraz pot z czoła. Pochylił się nad kamieniem umieszczonym w stojaku i opuścił gałązki. Kiedy dotknęły powierzchni szafiru zaczął pomagać sobie jak poprzednio, drugą łapą. Szponem popychał delikatnie lawendę by znalazła się wewnątrz kamienia szlachetnego. Przy okazji zmniejszył płomyk o kilka łusek i przyglądał się czy ziele nie wychodzi w innych miejscach poza obręb szafiru. Będąc zadowolonym pozwolił nici zniknąć i całkowicie wygasił już płomyk osuwając się od stołu. Nabrał sporo powietrza i przejechał łapą po brodzie. Chyba będzie musiał przemyśleć to co sądził o tworzeniu run… nie jest to chyba zbyt relaksujące.

Tym razem nie musiał tworzyć dodatkowego maleńkiego płomyka nad powierzchnią kamienia bo cały czas pilnował jego konsystencji. W odpowiednim czasie sięgnął po rysik i pochylił się nad swoim tworem. Trzeba było nakreślić kilka pociągłych linii by runa faktycznie stała się magiczna. Zrobił to precyzyjnymi i pewnymi siebie ruchami tak by żadna linia nie była krzywa. Kiedy ukończył rysowanie odłożył rysik na stół i patrzył długo na oba szafiry w których wnętrzu uwięziona była lawenda. Dał obu kamieniom jeszcze sporo czasu by na pewno ostygły i stały się takie jak sprzed całego procesu. Czarodziej nie odpoczywał jednak, przecież nadal runy leżały w stojakach które stworzył no i nad stolikiem lśnił niebieski płomyk dający jedynie światło. Siedział więc cierpliwie i czekał, a nagrodą miał być skarb dzięki któremu być może zacznie wygrywać na arenie.
Po sporym odcinku czasu Chłód wziął oba kamienie do łapy i uśmiechnął się lekko. Chyba się udało. Pozwolił swoim stojakom rozpłynąć się w powietrzu, a płomyk poprowadził go jeszcze tylko do wyjścia z jaskini. Runy zostały odesłane do legowiska, a samiec mógł w końcu wyleźć przez szczelinę którą tu przyszedł. Okazało się, że jednak burza go złapała…

/ zt

Dodano: 2016-07-05, 16:18[/i] ]
Łaził sobie podczas mżawki po łące kiedy wpadł na genialny pomysł. Czemuby nie wrócić do tej jaskini gdzie miał już w sumie gotowy stół i nie stworzyć jeszcze jednej runy. Miał akurat ostatni składnik potrzebny do stworzenia kamienia ataku mocą. Mógł też w sumie zrobić w końcu coś do ochrony ale… jak ktoś powiedział, najlepszą ochroną jest atak, może w wolnym czasie zajmie się tymi drugimi. Wzbił się więc w powietrze i skierował ku znajomej szczelinie wśród Bliźniaczych Skał. Jak poprzednio osiadł na śliskich kamieniach i wpełzł ostrożnie do środka przyciskając skrzydła mocno do swych boków. Znalazłszy się na ziemie skoncentrował się na jasnym, błękitnym płomyku który miał mu oświetlić jaskinię.

Przeszedłszy kilka kroków stanął nad stołem zrobionym z uciętego w poziomie głazu. Jak dobrze, że sprawił sobie prowizoryczny stół podczas poprzedniej wizyty. Błękitny płomyk zawisł wysoko nad „blatem” dzięki czemu mimo ciemności panujących w jaskini Chłód wszystko dokładnie widział. Położył przed sobą dwie gałązki lawendy, szafir oraz rylec, będzie musiał koniecznie udać się na polowanie i poszukać więcej kamieni. Ziół starczy mu jeszcze na dwie runy więc nie było tak źle…

Najpierw skupił się na stworzeniu stojaka który stworzył zarówno podczas nauk u mistrza, jak i w poprzednich procesach obróbki kamienia szlachetnego. Pierwsze na czym się skupił to jak zwykle materiał, obsydian. Gładki w dotyku i czarny, odporny na wysokie temperatury i twardy, wytrzymały. Uformował z niego trzy nóżki do swojego stojaka, patyki o średnicy po dwie łuski i o długości szczęściu szponów. Potrzebował też obręczy o takiej samej grubości co nóżki, a o średnicy odpowiedniej dla szafiru. Co oznacza odpowiedniej? Otóż Chłód zerkając cały czas na kształt kamienia, wyobraził sobie obręcz która utrzyma kruszec tak by ten nie przeleciał przez środek, czy by nie wypadł gdzieś z boku. To było dość istotne. Nóżki były wtopione w obręcz tak, że tworzyły całość. Czarodziej sięgnął do źródła i chwilę później stał przed nim zgrabny stojak. Umieścił w nim szafir i skupił się wyobrażeniu sobie płomyka. Czerwono biały płomyk nie większy niż trzy szpony i cieplejszy niż zwykły ogień. Miał się nie dymić i utrzymywać dzięki tlenowi, powinien pojawić się na wysokości stołu tak by języki płomyczka nie dotykały kamienia. Po raz kolejny samiec posłał małą wiązkę maddary w kierunku stołu. Mgła skumulowała się i po chwili pojawił się przed nim płomyk. Teraz musiał czekać, wszakże podczas całego procesu cierpliwość była najważniejsza, cierpliwość i skupienie. Nie mógł przecież pozwolić by szafir całkiem stopniał. W miarę potrzeb zmniejszał płomyk. Kiedy kamień osiągnął wymaganą konsystencję, Chłód zagłębił się w swoim umyśle raz jeszcze.

Potrzebował nici, pajęczej nici o średnicy szpona i długości czterech szponów. Nić powinna być wytrzymała, nie tylko odporna na wysokie temperatury, ale też wystarczająco wytrzymała by utrzymać gałązki ziela i nie rozpaść się w łapie Chłodu. Źródło maddary zabiło niczym serce smoka i wkrótce twór pojawił na stole obok stojaka, miał zawiązać się wokół jednego końca obu gałązek. Kiedy to było gotowe samiec chwycił drugi koniec nici i uniósł wiszącą roślinkę. Zmniejszył płomyk jeszcze odrobinę o jakieś kilka łusek, a lawendą dotknął powierzchni szafiru. Ta ustąpiła powoli, leniwie dlatego też czarodziej pomógł sobie szponem drugiej łapy. Wprowadził spokojnie całą roślinkę co chwila zerkając na spód czy nie zaczyna tam wystawać. Cały proces był powolny i dokładny, w końcu nie chciał zmarnować cennego kruszcu. Kiedy lawenda zatopiła się całkowicie z szafirze Chłód pozwolił nici zniknąć, a płomyk wygasił całkowicie. Teraz trzeba było zaczekać aż kamień zacznie twardnieć ale nie na tyle by na powierzchni nie dało się użyć rylca. Siedział więc całkiem długo w blasku niebieskiego płomyka zawieszonego nad ściętym głazem robiącym za stół. Nie nudził się jednak bo musiał nadal utrzymywać stojak i światło. W pewnym momencie sięgnął po rylec i dotknął delikatnie powierzchni, ta wgłębiła się nieznacznie, dało się poczuć jednak opór. Dobrze, teraz mógł zająć się runą! Kilka wywarzonych lecz stanowczych ruchów i powinno wystarczyć. Nie mógł zrobić tego powoli bo powstałyby jakieś krzywizny, a do tego nie mógł dopuścić. Po kilku precyzyjnych ruchach rylcem później kamień wydawał się być gotowy, czarodziej jednak pozostawił go w stojaku do ostatecznego ostygnięcia, musiał przecież znów być twardy. Chłód czekał więc cierpliwe z przymkniętymi ślepiami, a oczekiwanie zostało nagrodzone kolejną runą do kolekcji.

Czarodziej uśmiechnął się z lekkim zmęczeniem na pysku i podszedł do stołu. Sięgnął po szafir z pięknie zatopioną w środku lawendą, aż szkoda było tego używać. Stojak zniknął, a światełko potowarzyszyło mu do szczeliny którą tu wlazł. Dzięki bogom, ze tym razem tylko mżyło, a nie była burza… runa powędrowała do jego legowiska, a ona sam ruszył na poważną rozmowę z innym przywódcą…

/zt

Licznik słów: 2436
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Avatar od Harriet
~ Drzewo genealogiczne by Dynamika ~

Nauki 2/1
Fabuły 4/2
Walki 0/2

#088A4B
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Finezyjny Kolec siedział i wpatrywał się w szczelinę w skale. Trwało to już dobrą chwilę. Zapomniał nawet po co tu przybył. Chyba trafił tu spacerując od strony Samotnej Sosny. Ale gdzie zmierzał? Pewnie donikąd, byleby zobaczyć jak najwięcej. Jednak zatrzymał się ujrzawszy szczelinę, posadził zadek wygodnie na miękkiej, wilgotnej trawie i myślał.
Czy to było wejście do jaskini? Miał takie wrażenie. Wskazywało na to wydeptana ziemia, a także liczne ślady pazurów. I zapach. Z wnętrza dochodził smoczy zapach. Nie jeden, mnóstwo zapachów zmieszanych w jedną chaotyczną woń.
Ale czy dobrym pomysłem była próba wejścia do środka? Był co prawda chudy, ale nie był też tak chudy, jak kiedyś. Miał już prawie tyle wzrostu ile jego starsi koledzy adepci. Dorównał Dyskretnemu i nic nie wskazywało na to, by tendencja ta miała się zatrzymać. Jeśli wejście do środka, a jego biodra utkną, już nigdy się nie wydostanie, albo co gorsza, ktoś przyjdzie i będzie musiał go ratować z bardzo wstydliwej sytuacji.
W końcu westchnął i położył się. Po co miałby tam włazić? Pewnie było tam ciekawie, ale czasem lepiej gdy coś pozostanie tajemnicą. A w tym przypadku był to znakomity pomysł.

Ileż to było jaskini,
w których patrzyłem na ciebie,
było ich tyle ile gwiazd na niebie,
lecz nikt cię, nikt cię nie wini.

Chadzałem za tobą lasami,
Myślałaś, że słucham sów,
Lecz ja słuchałem twoich słów,
I wodziłem za tobą oczami
– zanucił przymykając oczy, bynajmniej nie po to żeby zasnąć. Nie lubił spać. Ale uwielbiał zamykać się na obraz, by skupić się na słuchu.

Licznik słów: 255
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Szaleństwo Cieni
Dawna postać
Kerrenthar Obłąkany
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 827
Rejestracja: 04 lis 2015, 16:48
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 41
Rasa: Skrajny
Opiekun: Oprawca Gwiazd
Mistrz: Ankaa
Partner: Gorączka x)

Post autor: Szaleństwo Cieni »

A: S: 5| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: Skr,Kż,MO,W: 1| B,S,P,L,M,MP,MA: 2| Śl: 3| A,O: 4
Atuty: Silny; Chytry Przeciwnik; Czempion;
Kerrenthar przelatywał nad Bliźniaczymi Skałami całkowitym przypadkiem. Tylko cud sprawił, że usłyszał śpiew. Nie leciał zbyt szybko, chcąc raczej podelektować się chłodnym wiatrem i zostawić wszystkie problemy za sobą. A Stado niestety miało ich ostatnio sporo.
Kiedy więc dotarł do jego uszu śpiew, zawisł w powietrzu i rozejrzał się. Gdy jego wzrok natrafił na ciemną plamę na zielonym morzu trawy, cienisty zapikował. Finezyjnemu przerwał świst wiatru, a potem łupnięcie tuz za nim, gdy cielsko Przywódcy wylądowało na ziemi, wzniecając kurz i pył. Wojownik z warknięciem potrząsnął łbem i postąpił w przód, bez wahani czy jakichś obaw zbliżając się do leżącego Adepta.
– Smoki nieczęsto śpiewają, ale jak już, to ze smutku lub miłościii – wychrypiał na powitanie, uśmiechając się krzywo. Omiótł Adepta spojrzeniem, od łba, aż po całkiem zgrabny zadek. Mlasnął krótko i powrócił spojrzeniem do jego pyska. Usiadł obok i spojrzał tam, gdzie Finezyjny wcześniej, a wejście do jaskini. Ciekawe, co tam żyło.

Licznik słów: 154
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Szaleństwo nie jest niedorzeczne: otóż im bardziej szalone, tym bardziej logiczne, tym bardziej wyrafinowane, tym bardziej wymowne, tym bardziej olśniewające." George Bernard Shaw

" szaleństwo, prawdziwe szaleństwo zdolne jest przebić pięścią mur." Terry Pratchett
Obrazek

Atuty:
~ Silny
(jednorazowo +1 do Siły)
~ Chytry przeciwnik (w czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST)
~ Czempion (Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.)

Drzewo genealogiczne założycieli Cienia
Obrazek

Jeśli nie odpisałam komuś przez 3 dni, proszę pisać na PW, bo być może zapomniałam.

Avatar wykonany przez Siostrzyczkę Kózkę ♥ | Wszystkie arty przedstawiające Kerrenthara
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Usłyszał łopot skrzydeł. Niedaleki i spokojny, jakby ktoś wcale się nie śpieszył. Nasłuchiwał pewien, że niedługo łopot zacznie cichnąć, a po chwili przelatujący smok zniknie i pozostawi po sobie dziwną ciszę. Ale zamiast tego był świst i nagłe lądowanie.
Potrafił odróżnić od siebie różne świsty. Ten towarzyszył pikowaniu i Finezyjny nie miał wątpliwości, że ktoś postanowił wylądować tuż obok niego. Za jednym zrywem podniósł się i przybrał odpowiednią pozycję obronną, przy czym zadarł głowę i wziął głęboki wdech, by zorientować się z kim ma do czynienia. Cień.
Teraz był pewien, że to cień. On, pachniał tak samo jak ona. Nieznajoma na granicy. Zapach cienia był niezwykły i tajemniczy. Właściwie nie był w stanie porównać go z żadnym z żywiołów, chyba że tak właśnie pachniała ciemność. A może po prosty był to zapach równinnych – o których nie wiedział nic.
Samiec wylądował. Adept natychmiast utkwił wzrok na jego ślepiach. Dzięki temu mógł uważnie zaobserwować, jak obcy omiata go spojrzeniem. Finezyjny skrzywił się marszcząc nos. To było... nietypowe. Jeszcze nikt nie oglądał go tak krytycznie. O co mu chodziło?
Być może tylko smutek i miłość potrafią śpiewać – odpowiedział natychmiast, instynktownie. Odwrócił na chwilę wzrok uświadamiając sobie, że nigdy nie odpowiada mu się tak łatwo jak w obecności kogoś z cienia. A może to był przypadek... – Chociaż nie w moim przypadku – dodał, nie kłamiąc. Śpiewał w końcu, bo lubił układać sensowne wersy, dołączać rymy i zachowywać rytm. To było, jak ćwiczenie umysłowe.

Licznik słów: 243
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Szaleństwo Cieni
Dawna postać
Kerrenthar Obłąkany
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 827
Rejestracja: 04 lis 2015, 16:48
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 41
Rasa: Skrajny
Opiekun: Oprawca Gwiazd
Mistrz: Ankaa
Partner: Gorączka x)

Post autor: Szaleństwo Cieni »

A: S: 5| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: Skr,Kż,MO,W: 1| B,S,P,L,M,MP,MA: 2| Śl: 3| A,O: 4
Atuty: Silny; Chytry Przeciwnik; Czempion;
Przywódca uniósł lekko łuk brwiowy, widząc żywiołową reakcję młodzika. Nie interesowało go właściwie, z jakiego jest Stada. Zapomniał o podziałach na ten jeden moment, w którym usłyszał śpiew Adepta. Dopiero po reakcji uznał, że musiał być z Życia albo Wody.
– Spokojnie, młodyyy – wychrypiał, przeciągając nieco samogłoski. Kiedyś ta wada mowy towarzyszyła mu zawsze. Teraz zdarza mu się to tylko wtedy, gdy jest spokojny bądź rozbawiony.
Jak pachniał Cień? Ciężko stwierdzić. Własnego zapachu nie da się wyczuć. Na pewno odrobinę krwią. Na pewno też wilgocią, zapachem stęchlizy z labiryntu jaskiń, w których żyli cieniści.
Siedział leniwie, starając się zignorować reakcję Adepta na swe przybycie. Nie zdradzał postawą żadnej agresji ani chęci ataku, raczej był rozluźniony.
Przechylił łeb w bok, obserwując go szkarłatnym ślepiem.
– To dobrze, bo ani smutek, ani miłość nie są czymś przyjemnym – odparł. Przewrócił ślepiami. – Oczywiście mówimy tu o smutnej miłości, a mam wrażenie, że o takiej była twoja piosenkaaa – wymruczał gardłowo.
Rozmowa o piosenkach była stanowczo przyjemniejsza, niż gadanie o zdradach czy zabójczej mgle.
– Masz ładny głos – stwierdził Przywódca szczerze. – Śpiewaj, bo później zapewne się to zmieni. Choć kto by się tam tym przejmował? – spytał retorycznie. On sam ma paskudny głos. Zachrypnięty, gardłowy, brzmiący jak przesuwanie szpona po kamieniu. Ale on nigdy nie śpiewał, nie pomyślał o tym nawet. Może warto spróbować? – Zaśpiewasz coś jeszczeee?

Licznik słów: 228
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Szaleństwo nie jest niedorzeczne: otóż im bardziej szalone, tym bardziej logiczne, tym bardziej wyrafinowane, tym bardziej wymowne, tym bardziej olśniewające." George Bernard Shaw

" szaleństwo, prawdziwe szaleństwo zdolne jest przebić pięścią mur." Terry Pratchett
Obrazek

Atuty:
~ Silny
(jednorazowo +1 do Siły)
~ Chytry przeciwnik (w czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST)
~ Czempion (Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.)

Drzewo genealogiczne założycieli Cienia
Obrazek

Jeśli nie odpisałam komuś przez 3 dni, proszę pisać na PW, bo być może zapomniałam.

Avatar wykonany przez Siostrzyczkę Kózkę ♥ | Wszystkie arty przedstawiające Kerrenthara
Subtelny Gniew
Dawna postać
DJ i swatka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2129
Rejestracja: 27 paź 2014, 16:41
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 19
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia
Mistrz: Pawiooka
Partner: NSSUNSS & CoconutClub

Post autor: Subtelny Gniew »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: MA,MO,Pł: 1| M,MP,W: 2| B,S,Skr,L,Śl,O,A: 3
Atuty: Zwinny; Oporny magik
Finezyjny rozluźnił się, choć nieznacznie, na uspokajające słowa nieznajomego. Usiadł powoli na sztywnych nogach gotowy jednak w każdej chwili wstać i skoczyć, gdyby tego wymagała sytuacja. Nie chodziło o to, że samiec pachniał cieniem. Przynajmniej tak mu się wydawało. Po prostu czuł obawę patrząc na te oczy. Szkarłat nasączony tajemnicami wydawał się jednak groźniejszy od lilii tamtej smoczycy. Budził w jego sercu niepokój i podniecenie. Ale przecież nie mógł się poddać zachwytowi. Serce biło mu miarowo, ale mocnie. Zdawało się wybijać rytm w żebra.
Nigdy nie doświadczyłem miłości – odpowiedział szczerze pierwszy raz właściwie zastanawiając się nad tym aspektem. – To znaczy miłości, o której była ta piosenka. Zainspirowałem się innymi pieśniami. W nich zawsze jest melancholijna, lecz nie sądzę by było to złe... – dodał. Zastanawiał się przy tym, czy to nie za dużo refleksji, czy nie powinien odpowiadać frazesami. Nie zagłębiać się tak szybko w temat. Mówił jednak, co podpowiadał mu instynkt, a ten do tej pory nie zwodził go w rozmowach z cienistymi. Byli inni... Nie w zachowaniu, nie w temperamencie, w sposobie prowadzenia w dyskusji. W tematach, które wybierali. W mowie ich tajemniczych, intrygujących ciał.
Dziękuję – mruknął. Nikt nigdy nie pochwalił jego głosu. W ustach starszego samca zabrzmiało to poważnie. Dlaczego mu to powiedział? Czemu chciał od niego więcej śpiewu?
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Rozum podpowiadał mu, aby się wycofać, spławić samca i nie zaśpiewać, lecz język rwał się do czegoś całkiem innego. I jak na złość miał tę piosenkę na końcu języka.
W moim sercu jest las,
Kamień stojący na wzgórzu
I nie ma tam tylko nas
Pośród czerwieni i różu.

Wodospady spływają ze skał,
A strumienie szumią łaskawie,
Lecz ktoś inny tę rzekę zwał,
Inni przeglądali się w stawie.

Nie widziałem tych gór i łąk
Lecz wierzę, że to się zmieni
Zachwyci mnie nawet pąk,
Który w słońcu się rumieni
– chrząknął. Miał młody, delikatny głos, lecz z lekka zachrypnięty. Jego gardło nierozgrzane, a głos nieśmiały nadawały jego śpiewowi uroku. Wstydził się, gdy przed kimś śpiewał. Obawiał się oceniającego wzroku, choć w sumie nie obchodziły go cudze opinie. To był jego śpiew i jego słowa spływające od bogów.

Licznik słów: 358
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

może nieskończoność powie
czy za murem jest odpowiedź
może zna sekrety słońca

lecz kto wie to nie odpowie
wszystko się zaczyna w słowie
nie potrafi znaleźć końca



#CCFFFF
#8F8FBD



Posiadane: 13/4 mięsa, 2x żeton srebrny, 1x brązowy, agat, rubin
Atuty: Oporny magik, kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.



~ Fasolka by Chłodnik
~ pełna wersja Finezyjnego by Mgła
~ Finezyjny by Heulyn ~ Finezyjny by Dziki Agrest


KP
Szaleństwo Cieni
Dawna postać
Kerrenthar Obłąkany
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 827
Rejestracja: 04 lis 2015, 16:48
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 41
Rasa: Skrajny
Opiekun: Oprawca Gwiazd
Mistrz: Ankaa
Partner: Gorączka x)

Post autor: Szaleństwo Cieni »

A: S: 5| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: Skr,Kż,MO,W: 1| B,S,P,L,M,MP,MA: 2| Śl: 3| A,O: 4
Atuty: Silny; Chytry Przeciwnik; Czempion;
Kerrenthar obrócił łeb, odrywając spojrzenie od szczeliny w skale i zerkając szkarłatnymi ślepiami na samca. Odziedziczył spojrzenie po swoim ojcu, Kheldarze, Uśmiechu Szydercy, a potem Uśmiechu Cienia. Podobno jego spojrzenie niosło za sobą śmierć i obietnicę przelewu krwi. Niestety nie znał go, nie wiedział. Sam, choć nie miał oporów przed zabijaniem, raczej nie gonił za konfliktami.
– Ciężko stwierdzić, czy to dobrze, czy źlee – wychrypiał samiec. – Ja doświadczyłem. Nie wyszedłem na tym dobrzeee – wymruczał. Jego ukochany pewnego dnia po prostu zniknął. Nic mu się nie stało. Po prostu odszedł bez słowa. – Ale to nie znaczy, że nie przestanę jej szukać – dodał. Gdzieś musi ona być.
Kiedy Finezyjny znów zaczął śpiewać, samiec przymrużył ślepia, by skupi się na jego głosie. W pewnej chwili czegoś mu zabrakło. Rozejrzał się i widząc znajomy krzak nieopodal, przywołał parę listków, zwinął je jak skręta, podpalił końcówkę i wsunął sobie do pyska. Zaciągnął się, wciągając dym do płuc i słuchając śpiewu Adepta. Może stworzy w swoim stadzie rangę barda, który by mu śpiewał? Przydałoby się.
Kerrenthar wypuścił nozdrzami dym i zagryzł skręta jedną stroną pyska.
– Dasz mi spróbować, młody? – spytał i wyjął skręta z pyska. Zadarł łeb, zerkając w niebo, by przypomnieć sobie swoje najdawniejsze wspomnienia. Z jego gardła w końcu wylały się dźwięki. Głos był zachrypnięty, gardłowy, na pewno nie tak dźwięczny jak Finezyjnego i nie nadający się raczej do śpiewania. Odziedziczony po ojcu, raczej nieprzyjemny i charczący. Słowa były bliskie jego sercu, musiały zawierać tę okrutną, cienistą cząstkę. Smok Cienia, nieważne, jak bardzo miły i sympatyczny, pozostaje cienistym. Przybyłym z równin.
Dzień ustąpi nocy, gwiazd rozbłyśnie blask.
Księżyc poprowadzi wśród rozległych białych zasp.
Śnieg zasypał świat, mrozem skute wszystko,
zamarł w lesie czas, świat zatrzymał się.
Puchem pokryte wszystko wokoło, bielą mieni się już las.
Wilki wybiegły ze swych legowisk, polowanie zacząć czas.
Dopaść ofiarę, słabą ofiarę, by potem zatopić kły.
We krwi rozgrzanej, szybko płynącej, żądzę swą nasycić znów.
Wszystko, co żyje, szuka schronienia, aby ofiarą nie stać się...

Licznik słów: 334
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Szaleństwo nie jest niedorzeczne: otóż im bardziej szalone, tym bardziej logiczne, tym bardziej wyrafinowane, tym bardziej wymowne, tym bardziej olśniewające." George Bernard Shaw

" szaleństwo, prawdziwe szaleństwo zdolne jest przebić pięścią mur." Terry Pratchett
Obrazek

Atuty:
~ Silny
(jednorazowo +1 do Siły)
~ Chytry przeciwnik (w czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST)
~ Czempion (Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.)

Drzewo genealogiczne założycieli Cienia
Obrazek

Jeśli nie odpisałam komuś przez 3 dni, proszę pisać na PW, bo być może zapomniałam.

Avatar wykonany przez Siostrzyczkę Kózkę ♥ | Wszystkie arty przedstawiające Kerrenthara
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej