Znaleziono 170 wyników

autor: Esencja Przeszłości
17 lut 2014, 13:15
Forum: Błękitna Skała
Temat: Lazurowe Jeziorko
Odpowiedzi: 826
Odsłony: 97075

Moje kroki pozostawiały w śniegu wgłębienia, śnieg skrzypiał cicho. Kołysząc lekko ogonem od czasu do czasu przesuwałam prawą łapą po powierzchni białego puchu, odsłaniając szare kamienie i piach. Oddychałam głęboko napawając się przyjemnie czystym powietrzem, a chociaż to w górach też było przyjemnie, chyba lepiej czułam się przy zbiornikach wodnych, wśród których się wychowałam. Mała słabostka.
Wtem do mych nozdrzy dopłynął znajomy zapach moczar i bagien, który niemal całkowicie zatarł się na mym ciele. Zmrużyłam lekko powieki i uniosłam łeb w tym samym momencie, gdy do mych uszu doszedł znajomy dźwięk głosu. Cóż za ironia losu, czyż nie? Niegdyś przyjaciel, a potem rywal w wojnie. Chociaż nigdy nie będę postrzegać go jako wroga, sama nie mogłam mu zabronić, aby tak samo postrzegał mnie. Moje gadzie wargi wygięły się w nieco... gorzkim uśmiechu, gdy przystanęłam na odległość trzech ogonów od samca.
– Cóż za powitanie– mruknęłam swym cichym głosem. – Witaj, Ironiczny Celebryto, mam nadzieję, że czujesz się... lepiej – dodałam, patrząc w jego zielonkawe ślepia. I bardziej miałam tu na myśli stan fizyczny, gdyż z tym drugim... rozumiałam, jak mógł się czuć.
– Opuściłam je już dawno, mój drogi. Tylko, że formalność dopełniła się... w takim, a nie innym momencie – uzupełniłam, odpowiadając na jego pytanie.
Byłam zdrajcą, wedle prawa mógł chcieć mnie zabić, ale nie oddałabym swej skóry tanio. Nie teraz.
autor: Esencja Przeszłości
17 lut 2014, 12:42
Forum: Błękitna Skała
Temat: Lazurowe Jeziorko
Odpowiedzi: 826
Odsłony: 97075

Musiałam chwilę odetchnąć, dlatego stwierdziłam, że wybranie się na bardziej rozległe tereny nieco mi w tym pomoże. Jaja zostały okryte grubą skórą, Lumos został, by nad nimi czuwać, a ja wyleciałam z jaskini, kierując się ku Błękitnym Skałom. Pamiętałam, że było tam takie piękne jeziorko o Lazurowej barwie, a chociaż nazbyt przypominało mi zmarłą córkę, byłam zdania, że właśnie w tym miejscu będę mogła nieco pospacerować i poukładać sobie w głowie.
Wylądowałam na piaszczystym brzegu, a przynajmniej kiedyś piaszczystym, teraz okrytym białym puchem, składając skrzydła po swych bokach. Otrząsnęłam się lekko i ruszyłam wolnym krokiem wzdłuż jeziora, obserwując spokojne wody jeziora. W pamięci nadal miała wyraz pyska Nieokiełznanego, jego lodowe oczy wpatrujące się we mnie i cichy głos: Dziękuję. Czułam, że ta wizja będzie mnie prześladować do końca mych dni...
autor: Esencja Przeszłości
14 lut 2014, 11:20
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83779

Uśmiechałam się pod nosem patrząc na swe najmłodsze pociechy. Żałowałam tylko tego jednego, co mnie ominie wraz z ostateczną decyzją. W sumie ta została już podjęta, ale...
Widząc, jak Jaskółka pędzi ku mnie, lekko otworzyłam ramiona skrzydeł dla zachowania równowagi i wygięłam szyję, czekając, aż malutka wpadnie w moje objęcia. Zniżyłam głowę i liznęłam córeczkę za lewym uchem, a zaraz zgarnęłam też bardziej nieśmiałego samczyka, pocierając nosem o jego polik. Zamruczałam cicho, a następnie pozwoliłam im na swobodę. Nie każde młode lubiły czułości, moje szczególnie, chociaż były... trzy wyjątki?
Spojrzałam na maluchy, przekrzywiając łeb.
– Może teraz dowiemy się czegoś o świecie. Co was najbardziej interesuje,maluchy? – przemówiłam swym cichym głosem.
autor: Esencja Przeszłości
12 lut 2014, 21:27
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83779

Jaskółka, jak zauważyłam, jako pierwsza zabrała się do wykonywania ćwiczenia, dlatego też skupiłam na chwilę na jej małej, czarnej sylwetce uwagę, zaraz jednak przeniosłam ślepia na białego samczyka i trąciłam go lekko nosem, gdy ten nadal truchtał dookoła mnie z pobłażliwym uśmiechem. W końcu i on zabrał się do pracy, dlatego też poruszając miarowo ogonem śledziłam ich bieg i skręty. Skinęłam lekko łbe.
– Bardzo dobrze, to teraz ostatnie ćwiczenie – przemówiłam swym cichym głosem i stworzyłam trzy drewniane kije oddalone od siebie o około pół ogona, może mniej, ustawione w jednej równej linii.
– Waszym zadaniem jest skręcać pomiędzy nimi, najpierw w prawo, omijając pierwszy słupek, potem w lewo i tak dalej, spróbujcie – rzuciłam i kiwnęłam ku nim, że mogą zabrać się do dzieła.
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 23:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Mój oddech zaczynał się normować, chociaż serce nadal biło szaleńczo, jakby chciało wyrwać się z mej piersi. Kiedy samiec legł tuż koło mnie, uśmiechnęłam się samymi kącikami gadzich warg. On również się uśmiechał, a każdy fragment jego ciała, tak jak i każda cząsteczka mojego, wykazywały zadowolenie. Nie żałowałam tego, co się stało, nie miałam powodów do narzekania. Ba, wręcz przeciwnie, było mi piekielnie przyjemnie. Może to dlatego, że nie znałam podobnych... poczynań.
Poczułam, jak jego szpon ponownie zanurza się w futrze na mojej piersi i przekrzywiłam rogaty łeb, lustrując go czarnymi ślepiami. Ten jego lubieżny uśmiech zarówno mnie bawił, jak i pobudzał. Poczułam pierwsze ciepłe promienie Złotej Twarzy przedzierające się przez nagie korony drzew, rozszczepiające się na dziesiątki snopów, opromieniających nasze łuski, które migotały od wilgoci. Poczułam trącenie w swym umyśle, impuls przyzwający nad Wodospad. Westchnęłam ciężko, nawet z irytacją, przesuwając ogonem po śniegu. Skupiłam ponownie ślepia na samcu.
– Obowiązki... – mruknęłam cicho, wstając zgrabnie, pomimo zmęczenia, ze śniegu i otrząsnęłam się z niego. Uśmiechnęłam się lekko i mrugnęłam do samca, nachylając delikatnie ku niemu pysk, by przesunąć językiem po jego poliku.
– Zapewne jeszcze się kiedyś spotkamy, woda różnymi ścieżkami pływa i nie rzadko styka się z cieniem – zamruczałam jeszcze na pożegnanie, a następnie ruszyłam ku granicom Wody. Zebranie. Czego mogło dotyczyć? I dlaczego w takim momencie?
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 14:45
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Moje uszy przylgnęły nieco do czaszki, gdy słyszałam jego chrapliwy oddech tuż przy nich, mój własny również nie był wydźwiękiem spokoju i opanowania, które do teraz mnie cechowało. Moja pierś zawibrowała, kiedy łapa samca objęła moją szyję i wygięła kark, aby mój łeb zetknął się z jego głową. Poczułam jego zębiska na swym karku, na co zareagowałam dzikim charkotem, nie przywykłam do podobnego traktowania, a zaraz potem mój oddech zgubił drogę. Westchnęłam głęboko, rozkoszując się wszystkimi doznaniami, kontrastem i słodko gorzkim posmakiem bólu i rozkoszy...

***

Czas mijał, ale nie byłam tego świadoma. Oddałam się chwili, nie myśląc o niczym innym, jak o naszych splecionych ciałach. Wiedziałam jednak, że przychodzi pora przebudzenia, dlatego też byłam gotowa, gdy przyszło nam rozluźnić ten szaleńczy uścisk. Wypuściłam wolno powietrze przez nozdrza i kładąc się na boku, przeciągnęłam się z cichutkim pomrukiem. Byłam odrobinę obolała, zwłaszcza w okolicach karku, ale nie było to na tyle nieprzyjemne, aby zaprzątało me myśli. Uniosłam lekko łeb i przeciągnęłam językiem od jego szyi, po żuchwę, a w tym ruchu mógł wyczuć zarówno ciche wibrato uśmiechu, jak zadowolenia. Zaraz potem złożyłam łeb na przednich łapach, patrząc na niego czarnymi ślepiami, w których nadal tliło się pożądanie i zadowolenie.
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 13:52
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Mruknęłam gardłowo czując, jak jego szpony wpijają się w moją skórę, gdy przybliżył mój łeb do siebie. Przesunęłam językiem po jego gardle, ku żuchwie, zębami drażniąc twardą, atramentową łuskę. Mój gorący oddech mieszał się z lodowatym tchnieniem wiatru i osiadał wilgocią na jego łuskach, tak, jak i mój zapach, gdy otarłam się o niego, przesuwając swym barkiem po jego piersi. Po moim grzbiecie przepłynął gorący dreszcz, gdy jego łąpa sunęła po moim ciele, ku pachwinom. Ponownie musnęłam jego szyję, trąc o nią swym polikiem, a po chwili smakując jego ciała językiem i zębami.
Kiedy odsunął mnie od siebie, spojrzałam na niego płonącymi błękitnym spojrzeniem ślepiami, odpowiadając mu gardłowym, niskim warkotem, by w tym samym momencie, gdy jego pysk musnął moją żuchwę, uczyniłam podobnie.
Moje serce biło szybko, mocno, rozprzestrzeniając ów mrowiący każdy fragment mojego ciała ogień dalej i dalej, przez co każdy jego dotyk, każde muśnięcie zębów i języka było niezwykle wyraziste.
Poczułam ciężar jego ciała opierający się na mym barku, by zaraz przenieść się na mnie, nakrywając mnie swym gorącym ciałem.
Nie uciekniesz... Uśmiechnęłam się drapieżnie, ponieważ te słowa pasowały zarówno do mnie, jak i do niego. Oboje prowadziliśmy ten szaleńczy taniec, który pchnął nas ku tej chwili mogącej dać nam to, czego pragnęliśmy, zapomnienie i zaspokojenie, namiętność i żądzę, dzikość, ale i surową czułość.
Kiedy odsunął nasze ogony, uniosłam się odrobinę na zadnich łapach, przesuwając ramiona skrzydeł, które jedynie zawadzały. Otarłam się o jego ciało, wolno, z jakąś wręcz... zaborczością? Ciężko było to określić, było prawdą, którą można rozumieć samą przez siebie.
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 12:50
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Nigdy nie brałam tego czego chciałam i czego pragnęłam. Zawsze czekałam, cierpliwa i naiwna. Te czasy jednak przemijały i dobrze o tym wiedziałam, dzięki czemu czułam ów niecodzienny dreszcz, o którego istnieniu zapomniałam. Gdyby się nad tym zastanowić zapomniałam o wielu, wielu doznaniach. Zamierzałam to zmienić.
Dostrzegłam, jak samiec kiwa łbem, a zaraz przez jego ciało przepływa dreszcz, na co uśmiechnęłam się drapieżnie, samymi kącikami gadzich warg. Sam czułam to przyjemne drżenie niepewnego, pożądania i oczekiwania.
Moje uszy uniosły się, kiedy samiec począł rozglądać się czujnie dookoła. Ja nie musiałam tego robić, poczułabym, gdyby ktoś się zbliżał.
Lodowaty wiatr zmierzwił futro na moim karku, owiewają łuskowaty bok. Było to dziwne doznanie, pomieszanie zmysłów i odczuć, które potęgowało jedynie to, co już niby odczuwałam.
Spojrzałam na niego ze spokojem, gdy odsunął się gwałtownie, chwytając mą lapę niezbyt delikatnie w okowy swych szponów. Nie odezwałam się jednak więcej, nie czułam takiej potrzeby.
Spomiędzy mych warg wydobył się cichy, gardłowy pomruk, gdy kostna wypustka jego skrzydła wpiła się w mój bark. Ta chwila bólu jednak minęła równie szybko, jak się pojawiła, gdy gorący język samca zetknął się z moim ciałem. Zadrżałam od nagłego uderzenia dwóch biegunów odczuwania temperatury, ale także... mruknęłam cicho, zacisnąwszy ogon na jego ogonie,a sama wygięłam lekko długą, pasiastą szyję i swym językiem przesunęłam po jego poliku, ku szyi. Przesunęłam się odrobinę tak, aby zmienić nieco pozycję, by nie leżeć na boku, a nieco bardziej na brzuchu. Nie myślałam o niczym innym, jak o tym, co było tu i teraz.
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 12:06
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Nie pospieszałam samca, ale także sama nie robiłam nic, aby gwałtowniej pchnąć w kierunku, który mnie interesował. Z każdym jego gestem, słowem, a także oddechem czułam, że nie znał tego, co ja poznałam dawno temu, a co... później nie było dla mnie osiągalne przez długi czas. Właśnie ta część jego niewinności sprawiała, że nie pozwalałam sobie na wzięcie tego, co nie powinno być wzięte przeze mnie.
Dostrzegłam jego zamyślenie, ale także napinające się mięśnie, gdy starał się z czymś walczyć. Przesunęłam lekko pysk, dotykając jego nosa własnym nosem, a w moich ślepiach odmalował się błękitny blask, gdy błękitne źrenice wypełniły czarną tęczówkę i białko ślepi. Zaśmiałam się bezdźwięcznie, jak zwykle... obawiając się swego własnego głosu. Nie mogłam nim wpływać na jego decyzje.
– Nawet jeżeli, niech zostanie to mą słodką tajemnicą – odszepnęłam w odpowiedzi, rozbawiona.
Nie, nie skrywałam niczego więcej, ale... samiec nie musiał o tym wiedzieć, prawda? Tak długo skrywałam własne ja, że nawet w tej chwili czułam się jak oszust, jakbym robiła coś nie właściwego. Ale czy podążanie zgodnie z tym, czego pragnęłam i tym, kim byłam mogło być złe? Czy nie gorsze było życie w kłamstwie, w iluzji i w potrzasku własnych żądz, pragnień, po które nigdy nie mogłam sięgnąć?
Czując, jak jego ogon owija się ciaśniej dookoła mojego, uczyniłam podobnie, wiedząc, że ta chwila przeminie, niczym sen, ale zostanie chociaż jego posmak. Dlaczego nie? Przez całe życie się ograniczałam i byłam wierna dwóm samcom, wpierw swemu partnerowi, a gdy zmarł, samcowi, który nigdy nie docenił tego, co mu ofiaruję. Teraz byłam wolna, wolna zarówno fizycznie, jak i mentalnie, pomimo cierpienia, które pulsowało na krawędzi świadomości.
Pytanie, pytanie, które pierwszy raz skierowane było wgłąb mych potrzeb. Uśmiechnęłam się delikatnie, niemal wręcz czule, patrząc w jego ślepia. Przesunęłam szponiastymi palcami po jego poliku, sunąc ku wilgotnemu bokowi szyi, do której przykleiła się jasna grzywa.
– Ty – było to krótkie, ciche słowo wypowiedziane miękkim szeptem, zabarwionym... głębokim pomrukiem, który rozbrzmiał w mej piersi. Nie spuściłam jednak wzorku zawstydzona, nie byłam młódką, wiedziałam, czego chcę, wiedziałam też, że nie ma nic zdrożnego w namiętności.
autor: Esencja Przeszłości
11 lut 2014, 11:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Nie potrafiłam i chyba nie chciałam w tej chwili myśleć o czymkolwiek innym, niż tym niecodziennym spotkaniu. Z każdym kolejnym poznanym Cienistym czułam, że odżywam, być może dlatego, że byli tacy, jaka ja zawsze chciałam być, ale w tutejszych warunkach, a także przymusie, żyłam... jak zupełnie ktoś inny.
Odetchnęłam głęboko, chłonąc jego woń, zapoznając się z nią i z nim. Była późno noc, nawet Blada Twarz przesunęła się znacznie po atramentowym firmamencie nieba. Ale wyraźnie ani mi, ani jemu wcale to nie przeszkadzało. Ostatnimi czasy nie wracałam wcale do obozu, spędzałam wolne chwile w Dzikiej Puszczy, czy w Szklistym zagajniku, czasem zapuszczając się ku granicom.
Uniosłam odrobinkę pysk, patrząc na samca, który właśnie począł się śmiać, a może było to prychnięcie. Nie byłam do końca pewna, jednak zupełnie się tym nie przejmowałam. Kiedy poczułam splot ogona Cienistego, moje serce na jedną chwilę zamarło, a w następnej zabiło zbyt szybko, sprawiając mi ból. Wspomnienia, tyle ich było. Wygięłam długą szyję i spojrzałam na nasze splecione ogony, bo nie pozostałam mu dłużna. Sam ogon był błękitny, niczym zamarznięta woda, jednak miejsce puchatej końcówki zastąpiła...Powietrze zamigotało lekko i moim oczom ukazała się wąska groto płetwa zachwycającą soczystym szafirem i ametystem, mieniący się srebrzyście, niczym obsypany gwiezdnym pyłem. Tak długo tworzyłam iluzje na nim, że zapomniałam, jak wygląda rzeczywiście. Mlasnęłam językiem i wróciłam spojrzeniem do samca.
– Nie wszystko jest tym, czym się wydaje – szepnęłam z dziwnym blaskiem w czarnych ślepiach, jednocześnie chłonąc szaleństwo spływające z jego ciała, wyrażane w każdym geście, spojrzeniu, czy uśmiechu.
Odetchnęłam raz jeszcze głęboko... Woń chłodu, wiatru i on, coś nieuchwytnego. Nie potrafiłam zweryfikować tej woni nazbyt precyzyjnie.
– Poznania... Czego chcesz poznać, zasmakować? – spytałam, patrząc w jego migotliwie ślepia. Ekscytacja, ciekawość, niepewność, gorycz, żądze... Znałam te uczucia i smakowałam je ponownie.
autor: Esencja Przeszłości
10 lut 2014, 22:36
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Obserwowałam tego samca, który z jednej strony był dla mnie jedną wielką niewiadomą, zagadką, a z drugiej otwartą księgą. Jak jedna istota może mieć tyle oblicz? Może, dobrze to wiedziałam Chłonęłam jego widok, szczytując historię jego ciała. Chociaż wiek temu przeczył, musiała być długa, bolesna... Uniosłam lekko pysk, czując, jak jego skrzydła nakrywają nas, zapewniając dziwną mieszankę chłodu i wilgoci napływającą od spodu i pulsującego ciepła, napierającego od boków i góry...
Widziałam żądzę w jego migotliwych, jasnych ślepiach. Nie przywykłam do takich spojrzeń, dawno już o nich zapomniałam.
Kiedy samiec rozejrzał się i ponownie na mnie spojrzał, wymawiając swym chrapliwym głosem słowa, uśmiechnęłam się samymi kącikami gadzich warg, przesuwając lekko ogon, muskając jego zadnią prawą łapę.
– Nie trudno domyślić się ów prawdy, każdy twój ruch, gest i spojrzenie utwierdza mnie w tym fakcie – mruknęłam cichym głosem, unosząc łapę, muskając lekko zgrubiałe łuski na jego boku. Blizny, masa znaczeń i pamiątek jego życia. Miałam podobne na prawym boku, grube bruzdy, nakładające się na siebie. Z zamyśleniem zamruczałam pod nosem czując, jak bawi się mym futrem. Dotyk... ten też był mi obcy, rzadki, niczym promienie Złotej Twarzy, gdy wisiała nad nami ciemność.
Przesunęłam skrzydło, kiedy samiec zerwał się gwałtownie, unosząc się, by paść u mego boku. Poczułam, jak jego skrzydło nakrywa mnie. Moje uszy poruszyły się, gdy przemówił. Patrzyłam w jego ślepia, wiedząc, że ma rację. Powinniśmy się rozstać. Gra z nim nazbyt mnie wciągała i wiedziałam, że jeżeli pokazałby mi, jakim samcem jest faktycznie...
Wyciągnęłam swobodnie jedną łapę i przesunęłam z zamyśleniem jakimś szponiastymi palcami po jego żuchwie, oddychając spokojnie. Mój ogon żył własnym życiem, od czasu do czasu dotykając jego własnego w swym dziwnym tańcu.
– A cóż to za głód cię dręczy? Może zaspokoi nas oboje... – spytałam swym szepczącym głosem, unosząc spojrzenie czarnych ślepi, mierząc się z jego własnymi bez skrępowania. Był zupełnie innym smokiem, innym samcem, niż ci, których miałam wątpliwą przyjemność poznać na tych ziemiach.
autor: Esencja Przeszłości
10 lut 2014, 12:52
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 621
Odsłony: 84075

Poruszałam nieco niespokojnie ogonem, nie kierował jednak mną strach, a jedynie zaskoczenie własnym zachowaniem. Nie do końca rozumiałam te uczucia, które kłębiły się w moim ciele. Byłam pewna jednak innej rzeczy, na której myśl uśmiechnęłam się nieznacznie odsłaniając długie kły.
Moje uszy poruszyły się, kiedy dotarł do nich warkot samca. No proszę, czyżbym mu w czymś przeszkodziła? Byłam ciekawa, jak zareaguje. Musiałam się przekonać, czy faktycznie jest jedynie szczekaczem, czy też i łączy to z działaniem. Jak na razie... wychodziło tylko na jedno.
Ułożyłam wygodnie łeb na śniegu, rozpościerając lekko ramiona skrzydeł, które dotąd ściskał za równo moim, jak i swoim ciężarem. Odetchnęłam z ulgą. Przewróciłam się spokojnie na lewy bok, kiedy nieco uniósł się na łapach, a mój ogon nadal wił się w wilgotnym śniegu. Spojrzałam prosto w jego ślepia, uśmiechając się z ironią.
– Co ty masz z tą ucieczką? Zboczenie zawodowe? – wymruczałam spokojnym, jak zwykle cichym głosem, potrząsając łbem. Wilgotna grzywa przykleiła się do mojej szyi, a po łuskach na boku spływała nagrzana ciepłem mego ciała woda.
– Zgniatanie skrzydeł nie należy do najprzyjemniejszych – dodałam z lekkim wzruszeniem barków, układając się wygodne i oddychając spokojnie. Nie bałam się go, ale też go nie lekceważyłam, gdy uniosłam nieco łeb, zerkając na niego z jawnym rozbawieniem.
autor: Esencja Przeszłości
08 lut 2014, 19:29
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83779

Z uwagą obserwowałam młode, przysiadając w śniegu. Były na tyle małe, że miały dosyć sporo miejsca na bieg, by nie przejmować się tym, że się nie pomieszczą.
Patrzyłam czarnymi ślepiami, jak przybierają pozycję, którą im pokazałam, a na moich gadzich wargach odmalował się nieznaczny uśmiech. Kiedy ruszyły do przodu, skinęłam lekko głową.
– To teraz skręcanie. Aby skręcić, musicie przechylić się lekko w stronę skrętu, wyginając delikatnie ciało w łuk, zaś ogon odbija nieznacznie w przeciwną stronę. Pamiętajcie o tym, aby skrzydła mieć zwinięte, a ogon dostatecznie rozluźniony – mruknęłam cicho, nachylając lekko głowę w ich stronę.
autor: Esencja Przeszłości
08 lut 2014, 16:21
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83779

Czekałam, aż młode zejdą z mojego grzbietu. Wiedziałam, że to będzie dla nich wazny dzień. Zapoznają się nieco z otoczeniem, a także chłodem, ale, aby nie narażać młode na całkowite wyziębienie, zwłaszcza, że były niedojrzałymi organizmami, stworzyłam na ich ciałkach przejrzystą i elastyczną błonkę, przepuszczająca powietrze, ale utrzymującą stałą ciepłotę ciała. Otrząsnęłam się lekko i przysiadłam wygodniej, patrząc na maluchy czarnymi ślepiami. Uśmiechnęłam się leciutko pod nosem.
– Dzisiaj się pouczymy, musicie nauczyć się żyć w tym świecie. Ale, nim poznacie zasady panujące w ów świecie, lepiej będzie, jak przyswoicie sobie bieg, który ułatwi wam przemieszczanie się – przemówiłam swym cichym, tym razem łagodnym głosem.
Jak widać, uwolnienie się od źródła ciągłego bólu znacznie ułatwiało mi egzystencję, ale... nie było tak, jak niegdyś.
– Aby móc biegać, musicie przyjąć odpowiednią postawę – zaczęłam ponownie cichym głosem i wstałam z zadnich łap, stając na wszystkich czterech. – Spójrzcie – poleciłam.
W tym czasie rozstawiłam lekko łapy i ugięłam je w kolanach, jednak nie za mocno. Szyję obniżyłam i wysunęłam, tak, że tworzyła jedną linię z kręgosłupem. Ogon, rozluźniony, uniosłam, że dopełnił to wrażenie. Skrzydła złożyłam szczelniej, dociskając je do boku.
– Teraz wy spróbujcie i ruszcie do przodu, przebierając łapkami tak, jakbyście chodzili, z początku wolno, potem nieco szybciej – zamruczałam jeszcze i skinęłam na nich.
autor: Esencja Przeszłości
07 lut 2014, 18:29
Forum: Błękitna Skała
Temat: Polana
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 83794

Obserwowałam z uwagą, jak syn wykonuje polecenia. Nie miałam się do czego przyczepić, więc, gdy tylko wylądował, ja uczyniłam podobnie, składając duże skrzydła po bokach i otrząsając się lekko.
–To tyle, jeżeli chodzi o lot – przemówiłam spokojnym głosem, patrząc na samczyka czarnymi ślepiami z uwagą.
/Lot I

Wyszukiwanie zaawansowane