Znalazła mu się kolejna gafa. Niedawno Ciemny się poszkodował podczas nauki latania, a teraz Umbra. No, ale cóż – błędy się zdarzają, prawda? Wyglądało na to, że samiczce nic się nie stało. Samiec przeciągnął się delikatnie.
– Chcesz nauczyć się jeszcze czegoś, oprócz podstaw latania? – zapytał i poczekał na jej odpowiedź. Zaraz potem dał jej wskazówki do kolejnego ćwiczenia. Rozejrzał się, kiedy zauważył odpowiednie miejsce na pomysł, na który wpadł.
– Widzisz tamte cztery drzewa rosnące w linii? – odległość pomiędzy nimi była wystarczająca, aby nawet niedoświadczony lotnik poradził sobie z zadaniem, które samiec powierzy Umbrze.
– Spróbuj wykonać slalom pomiędzy nimi. Omiń dokładnie każde drzewo z odpowiedniej strony. Tak, jak Ci tłumaczyłem. Ruchy twojego ciała będą musiały być płynne, postaraj się dynamicznie manipulować swoją sylwetką. Jak zakończysz go, zawróć i zatocz koło nade mną. Następnie postaraj się wzlecieć nieco wyżej niż dotychczas. Niezbyt bardzo, aby przypadkiem nie stracić kontroli nad lotem i nie spaść, ale też na tyle, aby poćwiczyć zmianę wysokości lotu. Kiedy znajdziesz się odpowiednio wysoko, postaraj się zanurkować. Aby to zrobić, złóż przyciśnij skrzydła do ciała, pochyl się bardzo do przodu oraz w dół. Na początek pod małym kątem, aby nie rozpędzić się zbyt bardzo. Ogon prosto, głowa na wysokości barków, łapy podkurczone. Kiedy zaczniesz zbliżać się do ziemi, rozłóż skrzydła, aby wyhamować. Jak wszystko wykonasz, wyląduj. Tym razem postaraj się nie spaść, a rzeczywiście stanąć na łapy! – poinstruował ją, po czym usiadł czekając, aż ta zacznie.
Znaleziono 128 wyników
- 22 lut 2017, 15:40
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106213
- 14 lut 2017, 17:40
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Polanka
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 74099
//Wybacz, że krótko. Nie chcę wstrzymywać nauki (taaak...), a muszę nadrobić kilka odpisów.
Ciemny był smokiem, któremu zdecydowanie brakowało pewności w swoich poczynaniach. Jego niska samoocena sprawiała, że interpretacja zachował Szkarłatnego była przeważnie błędna. Ale nie można go winić... w końcu ciężko jest ocenić intencje kogoś, kto ciągle zachowuje się jak gbur. Póki co postanowił zaprzestać przekazywania Ciemnemu życiowych mądrości. Czas na skupienie się na nauce. W końcu czekał ich ostatni jej etap.
Była to dla niego nowa sytuacja. Nigdy wcześniej nie przytrafił mu się wypadek podczas nauki i nie bardzo wiedział jak na to zareagować. Z jednej strony nie chciał jej przerywać, bo samcowi niewiele zostało do końca. Z drugiej nie wiedział, jak poważnym był uraz samczyka. Sposób, w jaki ten się często wypowiadał sprawił, że Piastun miał powody, aby wątpić w prawdziwość słów Ciemnego. Chwilę myślał nad tym, co zrobić, po czym znalazł rozwiązanie. Podszedł w miejsce na polance nieco oddalone od "toru" i zaczął tam ogonem zagarniać śnieg, tworząc tym samym dużą zaspę. Szkarłatny był rosły, więc nie sprawiło mu problemu usypanie sporej górki. Tak. To będzie miejsce do lądowania, które nie przeciąży łap Ciemnego. Teraz pytanie, co zrobić z wyskokiem.
– Potrafisz wspiąć się na drzewo? Jeśli nie, to Cię podsadzę – zapytał, dostrzegając niedaleko sporej wielkości lipę o bogatym ugałęzieniu – widocznie mocnym. Skinął w jej stronę łbem, chcąc skupić na niej uwagę Ciemnego.
– Zaczniesz lot z niej, aby uniknąć przeciążenia stawów podczas startu. Przelecisz kawałek wykonując zakręt, a następnie wylądujesz w tamtej zaspie. Pozwoli to na miękki upadek, zapobiegając ciężkiej amortyzacji, która mogłaby pogorszyć twój stan – wytłumaczył swój plan. Będzie to wymagało większego popisu umiejętności ze strony Ciemnego, ale Szkarłatny uznał, że póki co szło mu na tyle dobrze, że poradzi sobie i z tym.
– Aby zacząć lot, po prostu rozłożysz skrzydła i odepchniesz się delikatnie od gałęzi, rozpoczynając szybowanie. Potem zacznij machać skrzydłami. Jak tylko poczujesz, że wyrównujesz poziom lotu, przestań nimi poruszać. Aby wykonać zakręt, skieruj swoje ciało do wewnątrz. Ułóż skrzydła tak, aby wewnętrzne było niżej niż poziom ciała, zaś zewnętrzne wyżej. Ogon posłuży Ci za ster. Jak tylko zakończysz zakręt, wyprostuj ciało i zacznij ponownie machać skrzydłami. Postaraj się skierować w stronę zaspy, gdzie wylądujesz swego rodzaju upadkiem. Pamiętaj, aby nie zakończyć lotu tak, żeby wymagał on amortyzacji łapami – dał mu instrukcje i wlepił w niego ślepia, ustawiając się mniej-więcej w połowie toru jego lotu. Czekał, aż ten zdecyduje się na rozpoczęcie ostatniego etapu nauki.
– Pamiętaj. Jeśli nie czujesz się na siłach, powiedz. Naukę będziemy mogli zakończyć kiedy indziej. I tak i tak czekać Cie będzie kilkudniowy odpoczynek. Jeśli Twoja matka będzie zbyt zajęta, zajmę się Tobą – odparł tonem nie znoszącym sprzeciwu.
//Okey... jednak nie wyszło tak krótko : P Po twoim poście, jeśli Ciemny zdecyduje się na dalszą naukę, możesz złożyć raport. Zapytaj się admi, czy da radę na wyżej niż I.
Ciemny był smokiem, któremu zdecydowanie brakowało pewności w swoich poczynaniach. Jego niska samoocena sprawiała, że interpretacja zachował Szkarłatnego była przeważnie błędna. Ale nie można go winić... w końcu ciężko jest ocenić intencje kogoś, kto ciągle zachowuje się jak gbur. Póki co postanowił zaprzestać przekazywania Ciemnemu życiowych mądrości. Czas na skupienie się na nauce. W końcu czekał ich ostatni jej etap.
Była to dla niego nowa sytuacja. Nigdy wcześniej nie przytrafił mu się wypadek podczas nauki i nie bardzo wiedział jak na to zareagować. Z jednej strony nie chciał jej przerywać, bo samcowi niewiele zostało do końca. Z drugiej nie wiedział, jak poważnym był uraz samczyka. Sposób, w jaki ten się często wypowiadał sprawił, że Piastun miał powody, aby wątpić w prawdziwość słów Ciemnego. Chwilę myślał nad tym, co zrobić, po czym znalazł rozwiązanie. Podszedł w miejsce na polance nieco oddalone od "toru" i zaczął tam ogonem zagarniać śnieg, tworząc tym samym dużą zaspę. Szkarłatny był rosły, więc nie sprawiło mu problemu usypanie sporej górki. Tak. To będzie miejsce do lądowania, które nie przeciąży łap Ciemnego. Teraz pytanie, co zrobić z wyskokiem.
– Potrafisz wspiąć się na drzewo? Jeśli nie, to Cię podsadzę – zapytał, dostrzegając niedaleko sporej wielkości lipę o bogatym ugałęzieniu – widocznie mocnym. Skinął w jej stronę łbem, chcąc skupić na niej uwagę Ciemnego.
– Zaczniesz lot z niej, aby uniknąć przeciążenia stawów podczas startu. Przelecisz kawałek wykonując zakręt, a następnie wylądujesz w tamtej zaspie. Pozwoli to na miękki upadek, zapobiegając ciężkiej amortyzacji, która mogłaby pogorszyć twój stan – wytłumaczył swój plan. Będzie to wymagało większego popisu umiejętności ze strony Ciemnego, ale Szkarłatny uznał, że póki co szło mu na tyle dobrze, że poradzi sobie i z tym.
– Aby zacząć lot, po prostu rozłożysz skrzydła i odepchniesz się delikatnie od gałęzi, rozpoczynając szybowanie. Potem zacznij machać skrzydłami. Jak tylko poczujesz, że wyrównujesz poziom lotu, przestań nimi poruszać. Aby wykonać zakręt, skieruj swoje ciało do wewnątrz. Ułóż skrzydła tak, aby wewnętrzne było niżej niż poziom ciała, zaś zewnętrzne wyżej. Ogon posłuży Ci za ster. Jak tylko zakończysz zakręt, wyprostuj ciało i zacznij ponownie machać skrzydłami. Postaraj się skierować w stronę zaspy, gdzie wylądujesz swego rodzaju upadkiem. Pamiętaj, aby nie zakończyć lotu tak, żeby wymagał on amortyzacji łapami – dał mu instrukcje i wlepił w niego ślepia, ustawiając się mniej-więcej w połowie toru jego lotu. Czekał, aż ten zdecyduje się na rozpoczęcie ostatniego etapu nauki.
– Pamiętaj. Jeśli nie czujesz się na siłach, powiedz. Naukę będziemy mogli zakończyć kiedy indziej. I tak i tak czekać Cie będzie kilkudniowy odpoczynek. Jeśli Twoja matka będzie zbyt zajęta, zajmę się Tobą – odparł tonem nie znoszącym sprzeciwu.
//Okey... jednak nie wyszło tak krótko : P Po twoim poście, jeśli Ciemny zdecyduje się na dalszą naukę, możesz złożyć raport. Zapytaj się admi, czy da radę na wyżej niż I.
- 14 lut 2017, 17:20
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106213
Skinął głową na znak, że przyjął jej słowa.
– Takie rzeczy jak równowaga przy starcie będą czymś, co przyjdzie z czasem. Musisz po prostu wejść we wprawę – powiedział, po czym przeszedł do kolejnego etapu nauki.
– Teraz nauczymy Cię skrętu. Wystartować musisz tak, jak poprzednio. Jak tylko znajdziesz się w powietrzu i zaczniesz machać skrzydłami aby utrzymać poziom lotu, zaczniesz swój skręt. Ciało – łeb oraz łopatki – musisz skierować do wewnątrz, skrzydła na chwilę zakrętu będą nieruchome. Wewnętrzne skierujesz w dół, zaś zewnętrzne w górę. Ogon będzie pomagał Ci w skręcie, więc manewruj nim odpowiednio. Nie wykonuj zakrętu zbyt ciasno, bo jesteś jeszcze w tym niewyćwiczona. Spróbuj swoich możliwości, ale postaraj się ich nie przeceniać. Kiedy wyjdziesz z zakrętu ponownie zaczynasz machać skrzydłami. Na końcu lądowanie, tak jak na początku. No, dalej, spróbuj – zachęcił ją i usunął się, dając jej miejsce do wykonania wszystkiego.
– Takie rzeczy jak równowaga przy starcie będą czymś, co przyjdzie z czasem. Musisz po prostu wejść we wprawę – powiedział, po czym przeszedł do kolejnego etapu nauki.
– Teraz nauczymy Cię skrętu. Wystartować musisz tak, jak poprzednio. Jak tylko znajdziesz się w powietrzu i zaczniesz machać skrzydłami aby utrzymać poziom lotu, zaczniesz swój skręt. Ciało – łeb oraz łopatki – musisz skierować do wewnątrz, skrzydła na chwilę zakrętu będą nieruchome. Wewnętrzne skierujesz w dół, zaś zewnętrzne w górę. Ogon będzie pomagał Ci w skręcie, więc manewruj nim odpowiednio. Nie wykonuj zakrętu zbyt ciasno, bo jesteś jeszcze w tym niewyćwiczona. Spróbuj swoich możliwości, ale postaraj się ich nie przeceniać. Kiedy wyjdziesz z zakrętu ponownie zaczynasz machać skrzydłami. Na końcu lądowanie, tak jak na początku. No, dalej, spróbuj – zachęcił ją i usunął się, dając jej miejsce do wykonania wszystkiego.
- 14 lut 2017, 17:12
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62020
Spojrzał w stronę Tęczowej, która pojawiła się tutaj dość niespodziewanie. W dodatku postanowiła urzec ich swoją uwagą i obecnością. Szkarłatny zamachał delikatnie ogonem niecierpliwie, zerkając na młodszego brata.
– Witaj. Jestem Szkarłatny Księżyc. Piastun Wody – przywitał się, choć to obowiązkiem samicy było zrobić to pierwszą – w końcu to ona tutaj przybyła i włączyła się do towarzystwa, nie na odwrót. Jego skupienie na samicy przerwał głos Strzegącego, który zapytał o naukę mediacji.
– Oczywiście – odparł, po czym wyszedł z wody. Było dość chłodno, ale postanowił przecierpieć stwierdzając, że bardzo nie chce mu się zapalać ogniska, przy którym mógłby się osuszyć. A o wykorzystaniu maddary nie było mowy.
– Dołączysz? – zapytał Tęczowej bez konkretnego powodu. Nauka miała dla niego priorytet większy od zawierania nowych znajomości, na których mu nie zależało.
– Witaj. Jestem Szkarłatny Księżyc. Piastun Wody – przywitał się, choć to obowiązkiem samicy było zrobić to pierwszą – w końcu to ona tutaj przybyła i włączyła się do towarzystwa, nie na odwrót. Jego skupienie na samicy przerwał głos Strzegącego, który zapytał o naukę mediacji.
– Oczywiście – odparł, po czym wyszedł z wody. Było dość chłodno, ale postanowił przecierpieć stwierdzając, że bardzo nie chce mu się zapalać ogniska, przy którym mógłby się osuszyć. A o wykorzystaniu maddary nie było mowy.
– Dołączysz? – zapytał Tęczowej bez konkretnego powodu. Nauka miała dla niego priorytet większy od zawierania nowych znajomości, na których mu nie zależało.
- 01 lut 2017, 19:16
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106213
Obserwował samiczkę jak wykonywała zadane przez niego ćwiczenie. Póki co nic nie wrzucało mu się w oczy.
– Dobrze – rzekł krótko, dość chłodno. Nie robił tego jednak specjalnie. Chciał jedynie pochwalić Umbrę na swój dziwny, kłopotliwy sposób. Zaraz potem przyszła kolej na następne ćwiczenie.
– No, teraz spróbujesz rzeczywistego lotu – powiedział, po czym postanowił zrobić wygodniejszy tor do rozpędu. Podniósł nieco łeb, wziął głęboki wdech i wypuścił silnie powietrze z płuc, korzystając z ognistego oddechu. Sprawiło to, że na dość długim odcinku pas śniegu stopniał, pozostawiając miejsce do rozbiegu.
– Twój wyskok będzie bardzo istotnym elementem lotu: to dlatego poprosiłem, abyś sobie go przypomniała. Weź rozbieg po pasie, który dla Ciebie stworzyłem. Kiedy nabierzesz odpowiedniego tempa, wyskocz do góry. W pewnym momencie rozłóż skrzydła. Twoje ciało powinno być pochylone: tak, jak gdybyś próbowała się położyć w powietrzu. Ogon prosto, łeb na wysokości barków. Zaczniesz szybować do przodu i powoli opadać. Aby utrzymać się na odpowiednim poziomie lotu, musisz zacząć poruszać skrzydłami, zagarniając powietrze pod i za siebie. Nie za mocno, żeby nie lecieć zbyt wysoko oraz nie zbyt słabo, żeby przypadkiem nie wylądować nosem w śniegu. Kiedy tylko uznasz, że wyczułaś swój lot, wyprostuj ciało do pionu i przestań machać skrzydłami za siebie, a rób to tylko po linii prostej. Po wyhamowaniu wyląduj tak, jak gdybyś kończyła skok. No, spróbuj – zachęcił ją, stając z boku i czekając na popisy młodej.
– Jak tylko skończysz opowiedz mi jak było i co się działo.
– Dobrze – rzekł krótko, dość chłodno. Nie robił tego jednak specjalnie. Chciał jedynie pochwalić Umbrę na swój dziwny, kłopotliwy sposób. Zaraz potem przyszła kolej na następne ćwiczenie.
– No, teraz spróbujesz rzeczywistego lotu – powiedział, po czym postanowił zrobić wygodniejszy tor do rozpędu. Podniósł nieco łeb, wziął głęboki wdech i wypuścił silnie powietrze z płuc, korzystając z ognistego oddechu. Sprawiło to, że na dość długim odcinku pas śniegu stopniał, pozostawiając miejsce do rozbiegu.
– Twój wyskok będzie bardzo istotnym elementem lotu: to dlatego poprosiłem, abyś sobie go przypomniała. Weź rozbieg po pasie, który dla Ciebie stworzyłem. Kiedy nabierzesz odpowiedniego tempa, wyskocz do góry. W pewnym momencie rozłóż skrzydła. Twoje ciało powinno być pochylone: tak, jak gdybyś próbowała się położyć w powietrzu. Ogon prosto, łeb na wysokości barków. Zaczniesz szybować do przodu i powoli opadać. Aby utrzymać się na odpowiednim poziomie lotu, musisz zacząć poruszać skrzydłami, zagarniając powietrze pod i za siebie. Nie za mocno, żeby nie lecieć zbyt wysoko oraz nie zbyt słabo, żeby przypadkiem nie wylądować nosem w śniegu. Kiedy tylko uznasz, że wyczułaś swój lot, wyprostuj ciało do pionu i przestań machać skrzydłami za siebie, a rób to tylko po linii prostej. Po wyhamowaniu wyląduj tak, jak gdybyś kończyła skok. No, spróbuj – zachęcił ją, stając z boku i czekając na popisy młodej.
– Jak tylko skończysz opowiedz mi jak było i co się działo.
- 30 sty 2017, 11:58
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62020
– Wybacz, że nie przekazałem Ci wskazówek co robić, jeśli zachłyśniesz się wodą – przeprosił szczerze popełniając błąd, kiedy tego nie zrobił.
– Poradziłeś sobie jednak dobrze, stając na dnie i wynurzając łeb – rzekł do niego i spoglądając uważnie na jego dalszą próbę. Nie miał żadnych zastrzeżeń, bo za każdym razem kiedy Evaris popełniał błąd, szybko poprawiał się w nim robiąc wszystko poprawnie. Wyglądał na dobrego samouka. No, ale nie zawsze można wszystkiego nauczyć się samemu. Strzegący ledwo zdążył dopłynąć do brzegu, a już usłyszał kolejne wskazówki.
– Jak tylko dopłyniesz na drugi brzeg, wytłumaczę Ci zakręt – powiedział nieco głośniej, odkąd samiec mógł być skupiony na pływaniu. Ledwo zdążył dotrzeć do brzegu, a Szkarłatny kontynuował naukę.
– Żeby skręcić w wodzie, twoje ciało musi się zachować podobnie jak podczas skrętu przy bieganiu. Ciało wygina się do wewnątrz, łeb kierując w tamtą stronę. Ogon może służyć za ster, pomagając łapom. Powinien zachowywać się naturalnie, nie machaj nim za bardzo, jedynie delikatnie pomagaj ciału. Tylne łapy nadają tempa podczas skrętu, zaś przednie kierują ciało w tę stronę. Skrzydła jak zawsze przyciśnięte do grzbietu – rzekł, spoglądając uważnie na Evarisa. Jeśli wykona zakręt dobrze, będą mogli zakończyć naukę pływania.
– Poradziłeś sobie jednak dobrze, stając na dnie i wynurzając łeb – rzekł do niego i spoglądając uważnie na jego dalszą próbę. Nie miał żadnych zastrzeżeń, bo za każdym razem kiedy Evaris popełniał błąd, szybko poprawiał się w nim robiąc wszystko poprawnie. Wyglądał na dobrego samouka. No, ale nie zawsze można wszystkiego nauczyć się samemu. Strzegący ledwo zdążył dopłynąć do brzegu, a już usłyszał kolejne wskazówki.
– Jak tylko dopłyniesz na drugi brzeg, wytłumaczę Ci zakręt – powiedział nieco głośniej, odkąd samiec mógł być skupiony na pływaniu. Ledwo zdążył dotrzeć do brzegu, a Szkarłatny kontynuował naukę.
– Żeby skręcić w wodzie, twoje ciało musi się zachować podobnie jak podczas skrętu przy bieganiu. Ciało wygina się do wewnątrz, łeb kierując w tamtą stronę. Ogon może służyć za ster, pomagając łapom. Powinien zachowywać się naturalnie, nie machaj nim za bardzo, jedynie delikatnie pomagaj ciału. Tylne łapy nadają tempa podczas skrętu, zaś przednie kierują ciało w tę stronę. Skrzydła jak zawsze przyciśnięte do grzbietu – rzekł, spoglądając uważnie na Evarisa. Jeśli wykona zakręt dobrze, będą mogli zakończyć naukę pływania.
- 29 sty 2017, 13:46
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106213
Wysłuchał Umbry, po czym skinął głową.
– Zgadza się. Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Lot jest techniką, która bez poprawnego wykonania grozi utratą kontroli w powietrzu. A wiatr potrafi być groźnym przeciwnikiem. Powiedz mi Umbro. Pamiętasz jak uczyłaś się skoków? Jestem pewien, że szybko nie zapomnisz tej lekcji. No, postaraj się przypomnieć sobie wszystko, co przekazał Ci Nie... – drgnął w delikatnej złości, kiedy miał wypowiedzieć jego imię. – ...widoczny. No, dalej. Zaprezentuj mi swój skok – rzekł i odsunął się delikatnie, dając jej miejsce, aby mogła go wykonać poprawnie. Zaraz potem kontynuował naukę.
– Postaraj się poznać swoje ciało. Zamachaj skrzydłami. Uderz nimi silnie, stojąc na ziemi. Rozłóż, złóż. Co tylko wpadnie Ci do głowy. Jak tylko skończysz, zobaczysz, jak wyglądać będzie opadanie. Wyskocz do góry, a jak znajdziesz się w powietrzu, rozłóż szeroko skrzydła. Nie machaj nimi, nie pochylaj się do przodu, aby nie zacząć szybować. Przytrzymaj je nieruchomo. Zobacz, co się stanie. Kiedy tylko zaczniesz opadać, wyląduj tak, jak robiłaś to podczas skoku.
– Zgadza się. Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Lot jest techniką, która bez poprawnego wykonania grozi utratą kontroli w powietrzu. A wiatr potrafi być groźnym przeciwnikiem. Powiedz mi Umbro. Pamiętasz jak uczyłaś się skoków? Jestem pewien, że szybko nie zapomnisz tej lekcji. No, postaraj się przypomnieć sobie wszystko, co przekazał Ci Nie... – drgnął w delikatnej złości, kiedy miał wypowiedzieć jego imię. – ...widoczny. No, dalej. Zaprezentuj mi swój skok – rzekł i odsunął się delikatnie, dając jej miejsce, aby mogła go wykonać poprawnie. Zaraz potem kontynuował naukę.
– Postaraj się poznać swoje ciało. Zamachaj skrzydłami. Uderz nimi silnie, stojąc na ziemi. Rozłóż, złóż. Co tylko wpadnie Ci do głowy. Jak tylko skończysz, zobaczysz, jak wyglądać będzie opadanie. Wyskocz do góry, a jak znajdziesz się w powietrzu, rozłóż szeroko skrzydła. Nie machaj nimi, nie pochylaj się do przodu, aby nie zacząć szybować. Przytrzymaj je nieruchomo. Zobacz, co się stanie. Kiedy tylko zaczniesz opadać, wyląduj tak, jak robiłaś to podczas skoku.
- 29 sty 2017, 13:33
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Polanka
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 74099
A Szkarłatnemu nie chodziło właśnie o drapieżnika. Starszy samiec miał na myśli inne smoki. Nie chciał, aby te wchodziły mu na głowę tylko dlatego, bo ten się daje. Ciemny wydawał się charakteryzować brakiem pewności siebie. Nie było to coś, czego nie szło poprawić. A według brązowego była to ważna cecha w życiu.
– Staram się nauczyć Ciebie czegoś więcej niż tylko lotu. Jesteś smokiem, który ma spory potencjał. Nie zmarnuj go – powiedział, spoglądając uważnie na Ciemnego. Miał nadzieję, że nie nudzi tym pisklęcia oraz że ten coś z jego słów wyciągnie. Młody odrzucał wiele z jego słów, ale być może coś zostanie w jego łebku? Bo fakt faktem – był bardzo inteligentny. Może z tego powodu również szło mu dobrze podczas nauk? Może z tego powodu Szkarłatny go polubił bardziej, niż resztę jego uczniów? Ciężko powiedzieć, co tak naprawde kierowało samcem.
Być może i szło zbyt łatwo... ale co samiec miał poprawiać, kiedy Ciemny radził sobie tak, jak powinien? Nie wyglądało to tak, jak gdyby ten lot był jego pierwszym. Inaczej to wyglądało, kiedy Ciemny wylądował. No, na lodzie podczas wyskoku i startu poradził sobie bardzo dobrze. Z lądowaniem było dużo, dużo gorzej. Nie można go jednak winić, kiedy na swoje miejsce do zakończenia lotu wybrał śliską powierzchnię? Samiec obserwował uważnie młodego kiedy startował, leciał oraz lądował. Z początku ponownie nie miał żadnych zastrzeżeń. Kiedy jednak ten stanął ponownie na ziemi... – no, bardziej spotkał się z nią niż zgrabnie wylądował – samiec miał wiele do poprawy.
– Miałem nadzieję, że wylądujesz w śniegu – rzekł podniesionym tonem, aby z odległości pisklę mogło go usłyszeć. Poszedł powoli i obejrzał młodego.
– Wszystko w porządku? Nic Cię nie boli? – zapytał. Nie wydawał się być bardzo przejęty. W końcu różne wypadki się zdarzają. Dopiero potem dostrzegł, że Ciemny prawdopodobnie zrobił sobie krzywdę.
– Poczekaj chwilę, zanim znów wzbijesz się w powietrze. Wciąż czeka nas nauka skrętów, jednak w takim stanie niewiele będziesz mógł zdziałać. Rozruszaj się trochę, co dokładniej czujesz? – zapytał. Nie był uzdrowicielem, ale coś tam zawsze mógł pomóc.
//Wybacz, że Szkarłat nie wytłumaczył mu jeszcze skrętu, ale samiec nie będzie kontynuował nauki, kiedy uczniowi coś się stało.
– Staram się nauczyć Ciebie czegoś więcej niż tylko lotu. Jesteś smokiem, który ma spory potencjał. Nie zmarnuj go – powiedział, spoglądając uważnie na Ciemnego. Miał nadzieję, że nie nudzi tym pisklęcia oraz że ten coś z jego słów wyciągnie. Młody odrzucał wiele z jego słów, ale być może coś zostanie w jego łebku? Bo fakt faktem – był bardzo inteligentny. Może z tego powodu również szło mu dobrze podczas nauk? Może z tego powodu Szkarłatny go polubił bardziej, niż resztę jego uczniów? Ciężko powiedzieć, co tak naprawde kierowało samcem.
Być może i szło zbyt łatwo... ale co samiec miał poprawiać, kiedy Ciemny radził sobie tak, jak powinien? Nie wyglądało to tak, jak gdyby ten lot był jego pierwszym. Inaczej to wyglądało, kiedy Ciemny wylądował. No, na lodzie podczas wyskoku i startu poradził sobie bardzo dobrze. Z lądowaniem było dużo, dużo gorzej. Nie można go jednak winić, kiedy na swoje miejsce do zakończenia lotu wybrał śliską powierzchnię? Samiec obserwował uważnie młodego kiedy startował, leciał oraz lądował. Z początku ponownie nie miał żadnych zastrzeżeń. Kiedy jednak ten stanął ponownie na ziemi... – no, bardziej spotkał się z nią niż zgrabnie wylądował – samiec miał wiele do poprawy.
– Miałem nadzieję, że wylądujesz w śniegu – rzekł podniesionym tonem, aby z odległości pisklę mogło go usłyszeć. Poszedł powoli i obejrzał młodego.
– Wszystko w porządku? Nic Cię nie boli? – zapytał. Nie wydawał się być bardzo przejęty. W końcu różne wypadki się zdarzają. Dopiero potem dostrzegł, że Ciemny prawdopodobnie zrobił sobie krzywdę.
– Poczekaj chwilę, zanim znów wzbijesz się w powietrze. Wciąż czeka nas nauka skrętów, jednak w takim stanie niewiele będziesz mógł zdziałać. Rozruszaj się trochę, co dokładniej czujesz? – zapytał. Nie był uzdrowicielem, ale coś tam zawsze mógł pomóc.
//Wybacz, że Szkarłat nie wytłumaczył mu jeszcze skrętu, ale samiec nie będzie kontynuował nauki, kiedy uczniowi coś się stało.
- 29 sty 2017, 12:40
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106213
Samiec szedł tuż za nią, uważnie pilnując młodej. Po ostatnich wydarzeniach był dość ostrożny. Szczególnie, że przebywali na terenach wspólnych. Zmarszczył nos zastanawiając się, czy przypadkiem lód nie załamie się pod nim. Był jednak dostatecznie gruby, aby to się nie stało. Dmuchając na zimne, szedł kawałek za Umbrą, aby w razie czego ta pozostała bezpieczna, gdyby coś takiego się zadziało.
– No, młoda. Gotowa na naukę? Najpierw powiedz mi... wiesz czym jest lot? Jak może wyglądać? – zapytał chcąc skupić jej uwagę na sobie. Najlepiej było to zrobić pytaniami. Zobaczymy też, ile udało się jej zaobserwować, oglądając lot innych smoków. Rzeczywistą naukę zaczną, kiedy samica już odpowie na jego pytanie.
– No, młoda. Gotowa na naukę? Najpierw powiedz mi... wiesz czym jest lot? Jak może wyglądać? – zapytał chcąc skupić jej uwagę na sobie. Najlepiej było to zrobić pytaniami. Zobaczymy też, ile udało się jej zaobserwować, oglądając lot innych smoków. Rzeczywistą naukę zaczną, kiedy samica już odpowie na jego pytanie.
- 27 sty 2017, 21:41
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141418
Zniżył łeb na wysokość piersi, w ten sposób witając się, by po chwili przedstawić się w odpowiedzi.
– Szkarłatny Księżyc. Dziękuję, że odpowiedziałaś na moje wezwanie – tym bardziej, że samiec nie czekał długo. Bez zbędnego zastanawiania się nad wszystkim, podszedł bliżej zdobyczy i schylił się, od razu ją spożywając. Po skończonym posiłku usiadł, oblizał pysk i spojrzał na Opętaną. To do niej należała decyzja o zakończeniu spotkania i odejściu będąc pierwszą.
– Szkarłatny Księżyc. Dziękuję, że odpowiedziałaś na moje wezwanie – tym bardziej, że samiec nie czekał długo. Bez zbędnego zastanawiania się nad wszystkim, podszedł bliżej zdobyczy i schylił się, od razu ją spożywając. Po skończonym posiłku usiadł, oblizał pysk i spojrzał na Opętaną. To do niej należała decyzja o zakończeniu spotkania i odejściu będąc pierwszą.
- 27 sty 2017, 18:06
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93464
Obserwował, jak Heulyn przekazuje Umbrze prezent, a później popycha ją w jego stronę. Oh, jakże mu ulżyło, kiedy młoda samica stała już przy nim. Skinął głową do Kapłanki uznając, że słowa z jego strony będą już niepotrzebne. Przekazał wszystko co miał do przekazania i nie chciał zatrzymywać Kaliny na siłę. Jedyne, co dodał, powiedział chwilę potem.
– Dziękuję za twój czas, Przywódczyni – skinął jej łbem na pożegnanie, tak, jak zrobił to wcześniej. Obserwował Cienistych, jak rozmawiają, a później odchodzą razem w swoją stronę. Ostatnim jego kontaktem z nimi był jego przekaz mentalny do Niewidocznego.
Spotkajmy się dnia jutrzejszego. O tej samej porze, w tym samym miejscu.
Spojrzał wreszcie na Umbrę, nie mówiąc już nic. Po prostu podniósł ją, chwytając zębami skórę na jej karku. Nie było to zbyt delikatne postępowanie, ale Szkarłatny wyczerpał całą swą cierpliwość. Nie miał już ochoty na słowa, więc przestał je wypowiadać. Tym bardziej, że czeka go jeszcze rozmowa ze Wzburzonym na temat tego, co się tutaj stało. Wysłał mu wiadomość mentalną z prośbą, aby ten pojawił się w jego grocie. Przekazał również, że znalazł Umbrę i zmierza z nią w kierunku własnej pieczary.
//zt Szkarłat i Umbra
– Dziękuję za twój czas, Przywódczyni – skinął jej łbem na pożegnanie, tak, jak zrobił to wcześniej. Obserwował Cienistych, jak rozmawiają, a później odchodzą razem w swoją stronę. Ostatnim jego kontaktem z nimi był jego przekaz mentalny do Niewidocznego.
Spotkajmy się dnia jutrzejszego. O tej samej porze, w tym samym miejscu.
Spojrzał wreszcie na Umbrę, nie mówiąc już nic. Po prostu podniósł ją, chwytając zębami skórę na jej karku. Nie było to zbyt delikatne postępowanie, ale Szkarłatny wyczerpał całą swą cierpliwość. Nie miał już ochoty na słowa, więc przestał je wypowiadać. Tym bardziej, że czeka go jeszcze rozmowa ze Wzburzonym na temat tego, co się tutaj stało. Wysłał mu wiadomość mentalną z prośbą, aby ten pojawił się w jego grocie. Przekazał również, że znalazł Umbrę i zmierza z nią w kierunku własnej pieczary.
//zt Szkarłat i Umbra
- 27 sty 2017, 18:01
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhan Wody
- Odpowiedzi: 22
- Odsłony: 8903
Nigdy nie należałaś do najufniejszych smoków. Stroniłaś od niebezpieczeństwa, uważałaś na inne smoki. Nie zapobiegło to tragedii, która objęła Cię i zabrała ze sobą, zakańczając Twoje życie zbyt wcześnie. Kazało Ci ono zostawić ojca, siostry i braci. Nigdy nie miałaś szansy dostrzec, jak każdy z nich znajduje szczęście. Coś, czego Tobie życie poskąpiło.
Wróć do nas, Lazurowa Mgiełko.
Wróć do nas, Lazurowa Mgiełko.
- 27 sty 2017, 17:51
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szmaragdowe ustronie
- Odpowiedzi: 1029
- Odsłony: 141418
Samiec przybył w to miejsce głównie z ciekawości. Wcześniej nigdy tu nie był, co było cudem zważając na to, jak wiele spacerów kiedyś odbył.
Nie przyszedł tu jednak zwiedzać, a szukać łowcy. Wysłał wiadomość mentalną do okolicznych smoków, która zawierała informację o miejscu jego pobycie i potrzebie spożycia posiłku. Oczekiwał cierpliwie na odpowiedź lub, najlepiej, przybycie jakiegoś łowcy.
Nie przyszedł tu jednak zwiedzać, a szukać łowcy. Wysłał wiadomość mentalną do okolicznych smoków, która zawierała informację o miejscu jego pobycie i potrzebie spożycia posiłku. Oczekiwał cierpliwie na odpowiedź lub, najlepiej, przybycie jakiegoś łowcy.
- 26 sty 2017, 14:37
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93464
Szkarłatny znacznie się uspokoił, kiedy sytuacja obrała taki przebieg wydarzeń. Nie, żeby był jakimś seksistą, ale Kapłanka jako samica dużo lepiej potrafiła zrozumieć, czym jest krzywda wobec pisklęcia. Zapewne sama posiadała potomstwo, co dodatkowo mogło decydować o jej stosunku wobec Umbry. W czasie tych wydarzeń, brązowy nabrał podziwu do Przywódczyni Cienia, która znacznie lepiej wypadała teraz w jego oczach. Nie, żeby wcześniej odbierał ją źle. Po prostu nie znał jej, przez co trudno było mu określić jej osobę. Sam dopiero teraz, po słowach Umbry, usłyszał co tak naprawdę się wydarzyło. Zdecydowanie nie uważał, że postępowanie niewidocznego było czymś zdrowym. Nie, jeśli chodzi o tego smoka. Nie, nie chodzi również o to, że nauka była szorstka i nieprzyjemna. Chodziło o to, że Szkarłatny uważał, że Niewidoczny mógłby zrobić krzywdę Umbrze. Jego stosunek do bladego wciąż przeskakiwał z granicy na granicę. Nie ufał mu, to zdecydowanie... jednak wydawało się, że z jakiegoś powodu próbuje zrozumieć samca. Nie można go winić za zasady, jakie były w niego wpojone. Można jedynie za czyny, które wykonał. Owszem, nie powinno to być usprawiedliwieniem, a nieznajomość zasad nie uprawnia do ich nieprzestrzegania, przynosząc konsekwencje, ale... ale Szkarłatny chciał poznać bliżej Niewidocznego.
Potem przeniósł wzrok na Kalinę – robił to za każdym razem, kiedy mówiła. Należał do smoków, które w spotkaniu ze smokiem wyższej rangi, potrafił pokazać pokorę. Potrafiłby się jednak przeciwstawić, gdyby zdarzyło się coś, co mogłoby zagrozić innym. Mogło się wydawać, że ślepo podążał za rozkazami Wzburzonego. Nie było tak jednak, na co dowodem było to, do czego zdecydował się przed chwilą.
Był spostrzegawczym smokiem i dostrzegł minimalną zmianę w Przywódczyni, jednak nie do końca rozumiejąc co dokładnie było tego przyczyną oraz jaka była to zmiana. Mógł jedynie próbować dedukcji, jednak postanowił tego nie robić obawiając się, że zinterpretuje coś źle. Skinął głową na słowa Heulyn.
– Najlepszym źródłem informacji o Niewidocznym Kolcu będzie Wzburzony. Nie chcę opowiadać kłamstw o nim, więc w tej sprawie się nie wypowiem – rzekł głosem spokojnym, gardłowym. W jego oczach dało się dostrzec chłód, ale nie był on skierowany w stronę Cienistych. Samiec po prostu taki był. Miał jedynie nadzieję, że Kapłanka nie zinterpretuje tego w błędny sposób.
– Tak jak mówiłem. Decyzja, jak Niewidoczny zostanie potraktowany z powodu tej sytuacji, należy do Ciebie. Nie chcę brzmieć, jak gdybym nie doceniał pracy wykonanej z jego strony, ale byłbym wdzięczny, aby kontakt samca z pisklętami Wody został ograniczony do niezbędnego minimum. Być może przemawiam w imieniu Wzburzonych Wód, ale jestem pewien, że i on by tego chciał. Ponad to Woda posiada Piastuna, który jest w stanie zająć się szkoleniem naszych młodych – przerwał na chwilę, w razie gdyby Przywódczyni chciała coś dodać. Zaraz potem kontynuował swoją wypowiedź.
– Jeśli sobie życzysz, jestem w stanie przeszkolić kilka piskląt Cienia, aby tylko Niewidoczny został odsunięty od dzieci Wody – zaproponował, nie wiedząc w jaki sposób Kapłanka na to zareaguje. Nie obchodziło go, jeśli tymi słowami się upokorzy. Zależało mu na bezpieczeństwie piskląt na tyle, aby być w stanie to zrobić. Nie wiedział jak wygląda sytuacja z nauką w Cieniu, dlatego jego propozycja padła na ślepo. Spojrzał w stronę Umbry czekając tylko, aż młoda zostanie mu "zwrócona" i będzie mógł wreszcie bezpiecznie odprowadzić ją do ojca.
Potem przeniósł wzrok na Kalinę – robił to za każdym razem, kiedy mówiła. Należał do smoków, które w spotkaniu ze smokiem wyższej rangi, potrafił pokazać pokorę. Potrafiłby się jednak przeciwstawić, gdyby zdarzyło się coś, co mogłoby zagrozić innym. Mogło się wydawać, że ślepo podążał za rozkazami Wzburzonego. Nie było tak jednak, na co dowodem było to, do czego zdecydował się przed chwilą.
Był spostrzegawczym smokiem i dostrzegł minimalną zmianę w Przywódczyni, jednak nie do końca rozumiejąc co dokładnie było tego przyczyną oraz jaka była to zmiana. Mógł jedynie próbować dedukcji, jednak postanowił tego nie robić obawiając się, że zinterpretuje coś źle. Skinął głową na słowa Heulyn.
– Najlepszym źródłem informacji o Niewidocznym Kolcu będzie Wzburzony. Nie chcę opowiadać kłamstw o nim, więc w tej sprawie się nie wypowiem – rzekł głosem spokojnym, gardłowym. W jego oczach dało się dostrzec chłód, ale nie był on skierowany w stronę Cienistych. Samiec po prostu taki był. Miał jedynie nadzieję, że Kapłanka nie zinterpretuje tego w błędny sposób.
– Tak jak mówiłem. Decyzja, jak Niewidoczny zostanie potraktowany z powodu tej sytuacji, należy do Ciebie. Nie chcę brzmieć, jak gdybym nie doceniał pracy wykonanej z jego strony, ale byłbym wdzięczny, aby kontakt samca z pisklętami Wody został ograniczony do niezbędnego minimum. Być może przemawiam w imieniu Wzburzonych Wód, ale jestem pewien, że i on by tego chciał. Ponad to Woda posiada Piastuna, który jest w stanie zająć się szkoleniem naszych młodych – przerwał na chwilę, w razie gdyby Przywódczyni chciała coś dodać. Zaraz potem kontynuował swoją wypowiedź.
– Jeśli sobie życzysz, jestem w stanie przeszkolić kilka piskląt Cienia, aby tylko Niewidoczny został odsunięty od dzieci Wody – zaproponował, nie wiedząc w jaki sposób Kapłanka na to zareaguje. Nie obchodziło go, jeśli tymi słowami się upokorzy. Zależało mu na bezpieczeństwie piskląt na tyle, aby być w stanie to zrobić. Nie wiedział jak wygląda sytuacja z nauką w Cieniu, dlatego jego propozycja padła na ślepo. Spojrzał w stronę Umbry czekając tylko, aż młoda zostanie mu "zwrócona" i będzie mógł wreszcie bezpiecznie odprowadzić ją do ojca.
- 26 sty 2017, 13:56
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Polanka
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 74099
Samiec dostrzegł, jak młody wyprostował się nagle, biorąc do siebie słowa Szkarłatnego. Na jego pysku pojawił się delikatny, szczery uśmiech. Coś nowego. Starszy samiec nigdy nie był najdelikatniejszym ze smoków i bywał dość szorstki, ale trzeba było mu to wybaczyć – w końcu nie robił tego złośliwie ani z premedytacją. Chciał w końcu tylko pomóc.
– Widzisz? Od razu lepiej. Nie zjedzą Cię tak szybko. – rzucił swego rodzaju, zapewne nietrafionym żartem. Nie miał też na myśli dosłownego zjedzenia, czego młody mógł nie zrozumieć.
– Nie bój się mówić tego, co myślisz – dodał jeszcze tylko, kiedy młody nic nie odpowiedział na jego uwagę. A zapewne coś do powiedzenia miał.
Przyglądał się Ciemnemu, jak przykładał się do nauki. Większość jego uczniów była skupiona i chętnie się uczyła, ale nikt nie robił tego w taki sposób, w jaki robi to Ciemny. Naprawdę, naprawdę się starał... i co ciekawsze, wychodziło mu to dobrze.
– Dobrze – powiedział, kiedy pisklę opowiedziało mu o skoku i zaprezentowało w zgrabny sposób. Obserwował go też, jak badał działanie swoich skrzydeł oraz to, jak zachowywały się już w powietrzu. Jego spojrzenie było jakoś dziwnie łagodniejsze, nieco bardziej skupione na uczniu. Delikatnie uniósł krezę i zmrużył ślepka, szukając jakichkolwiek błędów. Takich jednak nie dostrzegł. Póki co.
– No, gotowy przejść do rzeczywistego lotu? – zapytał i podniósł się. Bieg w tym śniegu będzie nieco utrudniony, dlatego starszy samiec wziął głęboki wdech i zionął ogniem na długi dystans, aby zrobić swego rodzaju tor do rozbiegu. Siły miał sporo, więc i jego płomień był sporej wielkości. Wszystko oczywiście zrobił w bezpiecznej odległości od Ciemnego.
– Będziesz musiał uważać, bo rozpuściłem śniegi ziemia będzie teraz mokra, a co za tym idzie – może być ślisko. Przygotowałem to miejsce, abyś mógł wziąć rozbieg. Nawet jeśli sam lot Ci nie wyjdzie, to wylądujesz w miękkim śniegu. Dostaniesz teraz nowe zadanie. Postaraj się ruszyć biegiem, a potem odbić wykonując skok do przodu. Kiedy będziesz w najwyższym punkcie skoku, rozłóż skrzydła. Twoje ciało będzie musiało być przechylone do przodu, jak gdybyś chciał się położyć. Zaczniesz szybować do przodu. Po chwili zacznij wykonywać uderzenia skrzydłami – w górę w dół i nieco do tyłu, zagarniając powietrze pod siebie. Siłę poczujesz sam. Postaraj się sprawdzić, co będzie się działo, jak zaczniesz machać skrzydłami mocniej lub słabiej. Potem postaraj się wykonać uderzenia tak, aby utrzymać się na jednym poziomie. Aby zwolnić lub się zatrzymać, wyprostuj ciało, ustaw się pionowo. Lądowanie będziesz wykonywać tak, jak podczas skoku. Dalej, spróbuj – rzekł odsuwając się, aby dać młodemu szansę na wykonanie ćwiczenia.
– Widzisz? Od razu lepiej. Nie zjedzą Cię tak szybko. – rzucił swego rodzaju, zapewne nietrafionym żartem. Nie miał też na myśli dosłownego zjedzenia, czego młody mógł nie zrozumieć.
– Nie bój się mówić tego, co myślisz – dodał jeszcze tylko, kiedy młody nic nie odpowiedział na jego uwagę. A zapewne coś do powiedzenia miał.
Przyglądał się Ciemnemu, jak przykładał się do nauki. Większość jego uczniów była skupiona i chętnie się uczyła, ale nikt nie robił tego w taki sposób, w jaki robi to Ciemny. Naprawdę, naprawdę się starał... i co ciekawsze, wychodziło mu to dobrze.
– Dobrze – powiedział, kiedy pisklę opowiedziało mu o skoku i zaprezentowało w zgrabny sposób. Obserwował go też, jak badał działanie swoich skrzydeł oraz to, jak zachowywały się już w powietrzu. Jego spojrzenie było jakoś dziwnie łagodniejsze, nieco bardziej skupione na uczniu. Delikatnie uniósł krezę i zmrużył ślepka, szukając jakichkolwiek błędów. Takich jednak nie dostrzegł. Póki co.
– No, gotowy przejść do rzeczywistego lotu? – zapytał i podniósł się. Bieg w tym śniegu będzie nieco utrudniony, dlatego starszy samiec wziął głęboki wdech i zionął ogniem na długi dystans, aby zrobić swego rodzaju tor do rozbiegu. Siły miał sporo, więc i jego płomień był sporej wielkości. Wszystko oczywiście zrobił w bezpiecznej odległości od Ciemnego.
– Będziesz musiał uważać, bo rozpuściłem śniegi ziemia będzie teraz mokra, a co za tym idzie – może być ślisko. Przygotowałem to miejsce, abyś mógł wziąć rozbieg. Nawet jeśli sam lot Ci nie wyjdzie, to wylądujesz w miękkim śniegu. Dostaniesz teraz nowe zadanie. Postaraj się ruszyć biegiem, a potem odbić wykonując skok do przodu. Kiedy będziesz w najwyższym punkcie skoku, rozłóż skrzydła. Twoje ciało będzie musiało być przechylone do przodu, jak gdybyś chciał się położyć. Zaczniesz szybować do przodu. Po chwili zacznij wykonywać uderzenia skrzydłami – w górę w dół i nieco do tyłu, zagarniając powietrze pod siebie. Siłę poczujesz sam. Postaraj się sprawdzić, co będzie się działo, jak zaczniesz machać skrzydłami mocniej lub słabiej. Potem postaraj się wykonać uderzenia tak, aby utrzymać się na jednym poziomie. Aby zwolnić lub się zatrzymać, wyprostuj ciało, ustaw się pionowo. Lądowanie będziesz wykonywać tak, jak podczas skoku. Dalej, spróbuj – rzekł odsuwając się, aby dać młodemu szansę na wykonanie ćwiczenia.
- 25 sty 2017, 23:46
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93464
Fakt, zachowanie Szkarłatnego mogło bardzo kołować Niewidocznego. Było ono mieszanką agresji, stanowczości, ale i zrozumienia i próby dotarcia do smoka. Tym bardziej, że była to nowość dla Niewidocznego. Szkarłatny spoglądał uważnie na Niewidocznego, nie mówiąc już nic. Dostrzegł bowiem sylwetkę Kaliny, do której to teraz należała sytuacja. Ale nie, zdecydowanie nie będzie to ich ostatnia rozmowa. Nie, póki Cienisty był zagrożeniem dla Wody. Nie, póki był zagrożeniem dla piskląt. Kiedy tylko Heulyn wylądowała, Szkarłatny zwrócił ku niej większość swojej uwagi. Nie wiedział, czy jej wezwanie było dobrą decyzją. Nie znał jej, a gdyby okazała się być smoczycą podobną do Zastępczyni, mogłoby to pogorszyć sprawę.
Niezależnie od tego, jaka była, należał się jej szacunek. Samiec stał dumnie wyprostowany, z łbem noszonym wysoko. Nie spoglądał jednak na nikogo z góry. Była to jedynie nieświadoma eksponacja jego stanowczości. Kiedy tylko spojrzenia Przywódczyni i Piastuna się spotkały, ten zniżył łeb do wysokości piersi, wykonując swego rodzaju ukłon. Miał on za zadanie okazać szacunek jak i pokorę. Być może i się płaszczył, ale Szkarłatny za bardzo ważną uważał hierarchię Wolnych Stad. Znał swoje miejsce w szeregu i nie przeszkadzało mu to. Jakże silnie negatywne wrażenie mogło to wywrzeć na Niewidocznym.
– Szkarłatny Księżyc – przedstawił się Heulyn krótko, pozostawiając jej miejsce na zwrot do Umbry. Czekał, aż starsza samica wypowie się, a pisklę jej odpowie, by w wolnej chwili złożyć swoje wyjaśnienia dotyczące jej wezwania.
– Pisklę to jest córką Wzburzonych Wód. Zdaję sobie sprawę z tego, że między naszymi stadami stosunki nie należą do najlepszych. Zapewne wiesz, że Morski nie grzeszy najlepszą opinią wśród Stada Wody. Wzburzonemu ciężko wręcz znieść jego widok. Nie chcę wyobrażać sobie co by się działo, gdyby dostrzegł Niewidocznego, robiącego krzywdę jego pisklęciu. Nie chcę jednak rozstrzygać takich sytuacji samodzielnie, jako że jestem jedynie Piastunem. Dlatego zdecydowałem się wezwać Ciebie, Kapłanko Cienia. Niezależnie od tego, co ostatnio mogło mieć miejsce wiedz, Woda liczy się z Twoim zdaniem. Wzburzonych Wód nie wezwałem z obawę na to, że mógłby podjąć decyzje względem Morskiego. A wiem, że to nie do niego, a do Ciebie one należą. Czy chcesz jednak, abym wysłał mu mentalną wiadomość? – zapytał, rozgadując się może nieco za bardzo. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, że niekoniecznie powinien odzywać się niepytany. Nie znał Przywódczyni Cienia i więc nie wiedział, jak mogłaby zareagować na jego słowa. Mimo to co zostało wypowiedziane, nie zostanie odwrócone. Czekał, uważnie spoglądając na Heulyn. Czasem przerzucił wzrok na Umbrę, starając się jej dodać otuchy spojrzeniem. Miał nadzieję, że póki co to jej wystarczy.
Niezależnie od tego, jaka była, należał się jej szacunek. Samiec stał dumnie wyprostowany, z łbem noszonym wysoko. Nie spoglądał jednak na nikogo z góry. Była to jedynie nieświadoma eksponacja jego stanowczości. Kiedy tylko spojrzenia Przywódczyni i Piastuna się spotkały, ten zniżył łeb do wysokości piersi, wykonując swego rodzaju ukłon. Miał on za zadanie okazać szacunek jak i pokorę. Być może i się płaszczył, ale Szkarłatny za bardzo ważną uważał hierarchię Wolnych Stad. Znał swoje miejsce w szeregu i nie przeszkadzało mu to. Jakże silnie negatywne wrażenie mogło to wywrzeć na Niewidocznym.
– Szkarłatny Księżyc – przedstawił się Heulyn krótko, pozostawiając jej miejsce na zwrot do Umbry. Czekał, aż starsza samica wypowie się, a pisklę jej odpowie, by w wolnej chwili złożyć swoje wyjaśnienia dotyczące jej wezwania.
– Pisklę to jest córką Wzburzonych Wód. Zdaję sobie sprawę z tego, że między naszymi stadami stosunki nie należą do najlepszych. Zapewne wiesz, że Morski nie grzeszy najlepszą opinią wśród Stada Wody. Wzburzonemu ciężko wręcz znieść jego widok. Nie chcę wyobrażać sobie co by się działo, gdyby dostrzegł Niewidocznego, robiącego krzywdę jego pisklęciu. Nie chcę jednak rozstrzygać takich sytuacji samodzielnie, jako że jestem jedynie Piastunem. Dlatego zdecydowałem się wezwać Ciebie, Kapłanko Cienia. Niezależnie od tego, co ostatnio mogło mieć miejsce wiedz, Woda liczy się z Twoim zdaniem. Wzburzonych Wód nie wezwałem z obawę na to, że mógłby podjąć decyzje względem Morskiego. A wiem, że to nie do niego, a do Ciebie one należą. Czy chcesz jednak, abym wysłał mu mentalną wiadomość? – zapytał, rozgadując się może nieco za bardzo. Teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, że niekoniecznie powinien odzywać się niepytany. Nie znał Przywódczyni Cienia i więc nie wiedział, jak mogłaby zareagować na jego słowa. Mimo to co zostało wypowiedziane, nie zostanie odwrócone. Czekał, uważnie spoglądając na Heulyn. Czasem przerzucił wzrok na Umbrę, starając się jej dodać otuchy spojrzeniem. Miał nadzieję, że póki co to jej wystarczy.
- 25 sty 2017, 22:10
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93464
Szkarłatny swoją prezencją zdecydowanie nie poprawiał aktualnej sytuacji. Nie potrafił jednak tak po prostu zmienić się w potulnego misia próbującego uspokoić sytuację, kiedy wręcz się w nim gotowało. A zresztą... czy to by pomogło? Mogłoby przynieść odwrotny skutek.
Pewność siebie. To jest to, czego Szkarłatny zamierzał się trzymać.
Oh, jakże dziwnym posunięciem z Jego strony był następny ruch. Ile smoków przyzwałoby swojego Przywódcę nie wiedząc, co robić? Nie, Szkarłatny wiedział, że skończyłoby się to bardzo, bardzo źle. Wzburzony chciał pozbawić życia Niewidocznego, a kiedy stosunki pomiędzy Wodą a Cieniem były jakie były, to wydarzenie zdecydowanie nie polepszyłoby sytuacji. Tego Szkarłatny chciał uniknąć. Dlatego wysłał wiadomość mentalną... ale do Kapłanki Cienia. Wyjaśnił sytuację i poprosił o jej zjawienie się. Do Tego czasu sam nie zamierzał wiele robić. Ograniczy się głównie do rozmowy.
Nie zamierzał się jeszcze zatrzymywać. Chciał zmniejszyć dystans pomiędzy nimi, żeby w razie czego móc zareagować. Jego priorytetem teraz było bezpieczeństwo Umbry.
– Na imię mi Szkarłatny Księżyc. Jestem Piastunem Wody – zaczął, starając się stłumić agresję w sobie. Mimo to jego ton wciąż był przeraźliwie chłodny, a spojrzenie mogłoby zmrozić niejednego smoka.
– Twoje miano znam, Niewidoczny Kolcu – mruknął gardłowo, powoli zbliżając się do smoka.
– Powiedz mi... znasz Prawa Wolnych Stad? Umbra jest młodą smoczycą. Być może nie zdajesz sobie sprawy z faktu, że skrzywdzenie pisklęcia karane jest, uhm, śmiercią – rzekł. Mało jaki smok pragnął śmierci. Z jakiegoś powodu Szkarłatny miał wątpliwości, czy Niewidoczny również chce jej uniknąć. Jego zachowanie wciąż i wciąż sprawiało, że wydawać mogłoby się inaczej.
– Znasz nieco Wzburzonego. Postarałby się, aby twoja śmierć nie była krótka, gdybyś zranił jedno z jego piskląt. Tak, młoda tutaj jest jego córką. Nie wiem, jakimi prawami rządzą się podwodni. Znam jednak zasady panujące na ziemi. Żyjąc tutaj, obowiązują Cię one. Należy się przystosować. Nie ważne, jak będzie to dla Ciebie trudne. A podejrzewam, że będzie – nie przerywał monologu, póki co nie pozwalając na wtrącenie się Niewidocznego. Mówił głośno, pewnie, zimno. Dało się jednak w jego głosie usłyszeć coś, czego Niewidoczny zapewne nigdy wcześniej nie doświadczył. Zrozumienie. Z jakiegoś powodu brązowy próbował dotrzeć do samca.
– I być może czujesz się zagubiony wśród nas. Pozwól tylko wskazać sobie drogę, a otrzymasz pomoc – Szkarłatny zatrzymał się, będąc teraz jakieś dwa ogony od Adepta. W pewnym momencie ton jego głosu zmienił się, kiedy samiec wypowiedział ostatnie, krótkie zdanie.
– Puść Umbrę, a nic Ci się nie stanie – nie była to prośba ani sugestia. Brzmiało to jak rozkaz. Nie było w nim jednak groźby, a ostrzeżenie. Nie, samiec zdecydowanie nie zamierzał cackać się dalej z morskim, jeśli ten będzie trwał przy swoim. Dopiero teraz pozwolił mu się wypowiedzieć. Uważnie obserwował jego reakcje, jeśli ten się odezwał, to Szkarłatny wysłuchał. Przypomniał sobie jeszcze o jednym istotnym fakcie, który dopiero teraz wpadł mu do głowy.
– Nie wezwałem jeszcze Wzburzonego. Nie każ mi tego robić.
Pewność siebie. To jest to, czego Szkarłatny zamierzał się trzymać.
Oh, jakże dziwnym posunięciem z Jego strony był następny ruch. Ile smoków przyzwałoby swojego Przywódcę nie wiedząc, co robić? Nie, Szkarłatny wiedział, że skończyłoby się to bardzo, bardzo źle. Wzburzony chciał pozbawić życia Niewidocznego, a kiedy stosunki pomiędzy Wodą a Cieniem były jakie były, to wydarzenie zdecydowanie nie polepszyłoby sytuacji. Tego Szkarłatny chciał uniknąć. Dlatego wysłał wiadomość mentalną... ale do Kapłanki Cienia. Wyjaśnił sytuację i poprosił o jej zjawienie się. Do Tego czasu sam nie zamierzał wiele robić. Ograniczy się głównie do rozmowy.
Nie zamierzał się jeszcze zatrzymywać. Chciał zmniejszyć dystans pomiędzy nimi, żeby w razie czego móc zareagować. Jego priorytetem teraz było bezpieczeństwo Umbry.
– Na imię mi Szkarłatny Księżyc. Jestem Piastunem Wody – zaczął, starając się stłumić agresję w sobie. Mimo to jego ton wciąż był przeraźliwie chłodny, a spojrzenie mogłoby zmrozić niejednego smoka.
– Twoje miano znam, Niewidoczny Kolcu – mruknął gardłowo, powoli zbliżając się do smoka.
– Powiedz mi... znasz Prawa Wolnych Stad? Umbra jest młodą smoczycą. Być może nie zdajesz sobie sprawy z faktu, że skrzywdzenie pisklęcia karane jest, uhm, śmiercią – rzekł. Mało jaki smok pragnął śmierci. Z jakiegoś powodu Szkarłatny miał wątpliwości, czy Niewidoczny również chce jej uniknąć. Jego zachowanie wciąż i wciąż sprawiało, że wydawać mogłoby się inaczej.
– Znasz nieco Wzburzonego. Postarałby się, aby twoja śmierć nie była krótka, gdybyś zranił jedno z jego piskląt. Tak, młoda tutaj jest jego córką. Nie wiem, jakimi prawami rządzą się podwodni. Znam jednak zasady panujące na ziemi. Żyjąc tutaj, obowiązują Cię one. Należy się przystosować. Nie ważne, jak będzie to dla Ciebie trudne. A podejrzewam, że będzie – nie przerywał monologu, póki co nie pozwalając na wtrącenie się Niewidocznego. Mówił głośno, pewnie, zimno. Dało się jednak w jego głosie usłyszeć coś, czego Niewidoczny zapewne nigdy wcześniej nie doświadczył. Zrozumienie. Z jakiegoś powodu brązowy próbował dotrzeć do samca.
– I być może czujesz się zagubiony wśród nas. Pozwól tylko wskazać sobie drogę, a otrzymasz pomoc – Szkarłatny zatrzymał się, będąc teraz jakieś dwa ogony od Adepta. W pewnym momencie ton jego głosu zmienił się, kiedy samiec wypowiedział ostatnie, krótkie zdanie.
– Puść Umbrę, a nic Ci się nie stanie – nie była to prośba ani sugestia. Brzmiało to jak rozkaz. Nie było w nim jednak groźby, a ostrzeżenie. Nie, samiec zdecydowanie nie zamierzał cackać się dalej z morskim, jeśli ten będzie trwał przy swoim. Dopiero teraz pozwolił mu się wypowiedzieć. Uważnie obserwował jego reakcje, jeśli ten się odezwał, to Szkarłatny wysłuchał. Przypomniał sobie jeszcze o jednym istotnym fakcie, który dopiero teraz wpadł mu do głowy.
– Nie wezwałem jeszcze Wzburzonego. Nie każ mi tego robić.
- 25 sty 2017, 21:35
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Polanka
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 74099
Oh, gdyby sam wiedział jakie były jego motywy. Może po prostu polubił malca? Trudno powiedzieć. Znał go w końcu tak krótko. Zauważył, że Ciemny jest raczej niepewnym siebie smokiem, skorym do wycofywania się, kiedy coś się dzieje. Jąkał się, zacinał, przerywał wypowiedź. Posiadał w sobie cechy, których Szkarłatny w sobie nigdy by nie zaakceptował. Osoby z takimi przypadłościami również nigdy nie trafiały w jego gust. A mimo to... mimo to coś sprawiło, że samiec sam zaproponował kontynuację nauki pisklęcia. Szkarłatny wysłuchał jego wypowiedzi, uważnie obserwując sposób, w jaki ten się zachowuje. Kiedy już można by się spodziewać komentarza ze strony starszego samca na temat słów malca, brązowy zrobił coś zupełnie innego. Trącił go łapą w pierś – pewnym ruchem, ale nie sprawiając młodemu bólu.
– Wyprostuj się – rzekł oschle, chłodnym spojrzeniem lustrując malca. Zdecydowanie nie pomagało to w nabraniu pewności siebie. No, ale Szkarłat już taki był.
– Nadchodzą ciężkie czasy. Jak sobie poradzisz, kiedy w tym momencie udajesz ciapę? Dalej, nie spoglądaj tak na mnie. Nie jesteś gorszy od nikogo innego. Patrz jak równy na równego – była to swego rodzaju krótka lekcja, którą samiec bezinteresownie spróbował przekazać malcowi. Zastanawiał się, czy Ciemny ma kontakt jakikolwiek z ojcem. W końcu jego matka była Przywódczynią Ziemi. Chcąc nie chcąc, nie była w stanie poświęcić wszystkim potomkom równie dużo uwagi.
Potem nadszedł czas na rzeczywistą naukę. Wracając do lotu, Szkarłatny podniósł zad i delikatnie rozłożył skrzydła, zatrzepotawszy nimi. Rozłożył je, ukazując ich majestat, po czym ponownie złożył.
– Co do Twojej wypowiedzi... masz poniekąd rację – zaczął, spoglądając gdzieś na horyzont. Zaraz potem zerknął na niebo, uważnie oceniając warunki pogodowe panujące tam na górze.
– Wszystko Ci dokładnie wytłumaczę. Całą technikę. Pamiętasz lekcję skoków? – zapytał. Była to istotna umiejętność przy nauce lotu.
– Najpierw zamachaj skrzydłami. Uderz nimi raz, stojąc na ziemi. Rozłóż, a potem złóż. Zobacz, jak zachowuje się twoje ciało, kiedy nimi poruszasz. Co się z nim dzieje, kiedy machasz. Kiedy tylko skończysz, dokładnie przypomnij sobie to, czego nauczyłeś się na lekcji skoków. Wyskocz do góry, a kiedy znajdziesz się w powietrzu, rozłóż szeroko skrzydła. Nie machaj nimi. Przytrzymaj je nieruchomo. Sprawdź, co się stanie. Kiedy zaczniesz opadać na ziemię, wyląduj tak, jak gdybyś zakończył skok – wytłumaczył malcowi wszystko, spoglądając na niego uważnie. Jego kolej na wykazanie się. Samiec nie popędzał malca, po prostu siedział cierpliwie.
– Wyprostuj się – rzekł oschle, chłodnym spojrzeniem lustrując malca. Zdecydowanie nie pomagało to w nabraniu pewności siebie. No, ale Szkarłat już taki był.
– Nadchodzą ciężkie czasy. Jak sobie poradzisz, kiedy w tym momencie udajesz ciapę? Dalej, nie spoglądaj tak na mnie. Nie jesteś gorszy od nikogo innego. Patrz jak równy na równego – była to swego rodzaju krótka lekcja, którą samiec bezinteresownie spróbował przekazać malcowi. Zastanawiał się, czy Ciemny ma kontakt jakikolwiek z ojcem. W końcu jego matka była Przywódczynią Ziemi. Chcąc nie chcąc, nie była w stanie poświęcić wszystkim potomkom równie dużo uwagi.
Potem nadszedł czas na rzeczywistą naukę. Wracając do lotu, Szkarłatny podniósł zad i delikatnie rozłożył skrzydła, zatrzepotawszy nimi. Rozłożył je, ukazując ich majestat, po czym ponownie złożył.
– Co do Twojej wypowiedzi... masz poniekąd rację – zaczął, spoglądając gdzieś na horyzont. Zaraz potem zerknął na niebo, uważnie oceniając warunki pogodowe panujące tam na górze.
– Wszystko Ci dokładnie wytłumaczę. Całą technikę. Pamiętasz lekcję skoków? – zapytał. Była to istotna umiejętność przy nauce lotu.
– Najpierw zamachaj skrzydłami. Uderz nimi raz, stojąc na ziemi. Rozłóż, a potem złóż. Zobacz, jak zachowuje się twoje ciało, kiedy nimi poruszasz. Co się z nim dzieje, kiedy machasz. Kiedy tylko skończysz, dokładnie przypomnij sobie to, czego nauczyłeś się na lekcji skoków. Wyskocz do góry, a kiedy znajdziesz się w powietrzu, rozłóż szeroko skrzydła. Nie machaj nimi. Przytrzymaj je nieruchomo. Sprawdź, co się stanie. Kiedy zaczniesz opadać na ziemię, wyląduj tak, jak gdybyś zakończył skok – wytłumaczył malcowi wszystko, spoglądając na niego uważnie. Jego kolej na wykazanie się. Samiec nie popędzał malca, po prostu siedział cierpliwie.
- 25 sty 2017, 20:55
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361645
- 25 sty 2017, 0:41
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93464
Szkarłatny ostatnio coraz częściej wychodził z groty. Jego życie nie było teraz wypełnione jedynie monotonnym uczeniem piskląt, a w jego grafik wpisane zostało kolejne zajęcie. Jedynie bogowie wiedzieli, że znalazł się tutaj z powodu... zauroczenia. Kolejny dzień był kolejnym spacerem po terenach wspólnych. A Szkarłatek wciąż się łudził, że ją odnajdzie. Że natrafi, niby przypadkiem. Doskonale pamiętał jej zapach, o którego poznanie się nie fatygował. Węszył intensywnie, starając się wyłapać tą, jakże pożądaną, woń spośród wielu innych zapachów. Oh, jakże zdziwiony był, gdy natrafił na zapach Wodnego. Ale czekaj, czekaj... nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby nie fakt, że woń ta należała do pisklęcia. Pisklęcia bez opiekuna. Była dość intensywna, świeża. Szkarłatny ściągnął łuki brwiowe, rozejrzał się, wziął głębszy wdech. Póki co wyczuwał jedynie pisklę. Przestąpił z łapy na łapę, machnął ogonem niecierpliwie. Krok do przodu, głowa w prawo. Uniósł krezę czując, jak powoli zaczyna się niepokoić. Jedynie woń wystarczyła, aby Szkarłatny ułożył sobie we łbie tak wiele różnych scenariuszy. Oh, jak bardzo odpowiedzialny czuł się za młodsze pokolenie – można by to nawet uznać za słodkie. No, ale potem dostrzega się pysk Szkarłatnego. I słodycz znika. Kolejny krok, głowa w lewo. Skoro woń jest świeża, to i zapewne znajdzie się tutaj gdzieś trop pisklęcia. Miał tylko nadzieję, że malec należał do tych, które nie potrafią jeszcze latać. Szkarłatny ruszył przed siebie, wiedziony instynktem. Zaczął rozglądać się dookoła, niespokojnie przebierając łapami i w delikatnej irytacji machając ogonem. Minęła chwila, nim udało mu się natrafić na ślady niedużych łapek. Nie, zdecydowanie mu nie ulżyło. Wręcz przeciwnie. Upewnił się jedynie w przekonaniu, że gdzieś po okolicy kręci się Wodne dziecię bez opiekuna czy rodzica. Zmrużył oczy niezadowolony, ruszając tropem. I czym bardziej ten się wyostrzał, tym bardziej Szkarłat przyspieszał. Do momentu. Do momentu, w którym nie usłyszał pisków pisklęcia. Polana. Zatrzymał się gwałtownie, zamurowało go. Otworzył szerzej ślepia czując, jak serce zaczyna bić mu w piersi niczym oszalałe.
Rusz się!
—
– Zostaw.Pisklę. – do uszu Niewidocznego mogły dotrzeć te dwa wyrazy. Łapu Szkarłatnego trzęsły się, a pazury skrobały śnieg. Był to chyba zabieg mający na celu uspokojenie swojej osoby. Jak wychodziło? Efektów nie było widać. Ostoja spokoju, chłodny mentor, nauczyciel i opiekun piskląt. Tak trudno wyprowadzić go z równowagi. A jednak komuś się udało. Pomimo faktu, że Szkarłat wyglądał na wściekłego, to jednak w jego głowie wciąż pozostawały resztki racjonalnego myślenia. Skrzydła miał delikatnie uniesione, krezę wysoko, w pełni wyeksponowaną. Ogon chodził na boki. Głowa dumnie uniesiona na delikatnie wygiętej szyi. No i zęby. Zmarszczony pysk ukazywał dwa rzędy zębów, z pięknie uwidocznionymi, długimi kłami. Samiec znajdował się teraz jakieś dwa skoki od Adepta Cienia. Ruszył w jego kierunku, pewnym siebie krokiem. Nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego, ale oko wprawne w czytaniu smoczej mowy ciała mogło wyłapać, że nie była to pozycja gotowości do ataku. W jego oczach nie dało się wyczytać jego intencji. Jego zamiary były zupełną niewiadomą. Szedł, powoli zmniejszając dystans między nimi. Uważnie obserwował Niewidocznego, będąc w stanie adekwatnie zareagować w razie jakichkolwiek jego działań. Delikatnie przekrzywił łeb, mrużąc ślepia.
Rusz się!
—
– Zostaw.Pisklę. – do uszu Niewidocznego mogły dotrzeć te dwa wyrazy. Łapu Szkarłatnego trzęsły się, a pazury skrobały śnieg. Był to chyba zabieg mający na celu uspokojenie swojej osoby. Jak wychodziło? Efektów nie było widać. Ostoja spokoju, chłodny mentor, nauczyciel i opiekun piskląt. Tak trudno wyprowadzić go z równowagi. A jednak komuś się udało. Pomimo faktu, że Szkarłat wyglądał na wściekłego, to jednak w jego głowie wciąż pozostawały resztki racjonalnego myślenia. Skrzydła miał delikatnie uniesione, krezę wysoko, w pełni wyeksponowaną. Ogon chodził na boki. Głowa dumnie uniesiona na delikatnie wygiętej szyi. No i zęby. Zmarszczony pysk ukazywał dwa rzędy zębów, z pięknie uwidocznionymi, długimi kłami. Samiec znajdował się teraz jakieś dwa skoki od Adepta Cienia. Ruszył w jego kierunku, pewnym siebie krokiem. Nie wyglądał na przyjaźnie nastawionego, ale oko wprawne w czytaniu smoczej mowy ciała mogło wyłapać, że nie była to pozycja gotowości do ataku. W jego oczach nie dało się wyczytać jego intencji. Jego zamiary były zupełną niewiadomą. Szedł, powoli zmniejszając dystans między nimi. Uważnie obserwował Niewidocznego, będąc w stanie adekwatnie zareagować w razie jakichkolwiek jego działań. Delikatnie przekrzywił łeb, mrużąc ślepia.












