– Cel? – powtórzyła zamyślona. Po chwili ciszy znów się odezwała. – Nie mam do kogo wracać. Mogę co najwyżej przekazać nieco wiedzy przypadkowemu Adeptowi. A potem może poszukam dusz tych, na których mi zależy... Wśród gwiazd ciężko kogokolwiek znaleźć – zakończyła z lekkim smutkiem. Większość dusz pewnie uciekłaby ze świata Wiecznych Łowów po to, by szukać żywych – przyjaciół, potomków, wrogów... Ona będzie szukać martwych.
Szept lekko się uśmiechnęła, widząc mieszaninę ciekawości i niewiedzy Adepta. Z jednej strony, nie znał – wydawałoby się, że podstawowych – rzeczy. Z drugiej, nadrabiał to ciekawością. Jeszcze coś z niego wyrośnie...!
– Ateral jest bogiem śmierci. To on odprowadza dusze zmarłych do zaświatów. I teoretycznie powinien ich tam też pilnować. Jak widać, dziś chyba o czymś zapomniał... – wytłumaczyła krótko.
Z tego co wiedziała, ostatnim czasem Wolni mieli jakieś problemy z bogami. Nie wiedziała dokładnie o co chodzi, bo też nie obserwowała tego świata aż tak uważnie, ale coś najwyraźniej było na rzeczy.
– Prędzej, czy później, na pewno się zorientuje, że kogoś mu zabrakło. Jeśli więc nie masz więcej pytań, pozwól, że pójdę swoją drogą...
//zt, chyba, że Mętny ma pytania.
Znaleziono 149 wyników
- 03 lis 2019, 20:08
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Rzeka
- Odpowiedzi: 710
- Odsłony: 104101
- 03 lis 2019, 20:01
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Błękitna Rzeczka
- Odpowiedzi: 771
- Odsłony: 95570
//Nie mam futra. Mam łuski xD (jedyne futro, to pas wzdłuż kręgosłupa, ale już mniejsza z tym...)//
Nawet nie poczuła zdziwienia. Przeczucie zrobiło swoje...
Czyli jednak miała brata. Nie miała pojęcia jak znalazł się w Ogniu, ani nawet, czy mieli tę samą matkę. Na pewno łączył ich ojciec... I może też samotność. Sama Szept miała tylko stado oraz jedną, najbliższą przyjaciółkę w stadzie Ziemi – pamiętała te kilka księżycy spędzonych wspólnie z ojcem. Potem gdzieś zniknął, jej wychowania podjął się głownie Przywódca, Ciche Wody. Co nieco nauczyła się też od przyjaciela z Ognia, a później miała też mistrzynię. To chyba był właśnie ten czas, gdy Wieczny zniknął. Umarł? Odszedł? Nie wiedziała...
Samotność powróciła między gwiazdami. Do czasu, aż udało jej się spomiędzy nich uciec. Może i nie miała po co wracać do świata żywych, ale ten powrót i tak przyniósł jej wiele dobrego.
W jej rozmyślania wdarło się pewne uczucie. Albo raczej przeczucie. Kolejne. Ateral był już blisko... Ich czas się kończył.
Ale przecież tam, w górze, wciąż będą mieć wieczność...!
– Już nie będziesz sam – mruknęła cicho. Jej brat może i nie mówił wiele, ale pewne emocje dało się z niego wyczytać. Jak samotnie się czuł, że tak bardzo potrzebował teraz czułości?
Nawet nie poczuła zdziwienia. Przeczucie zrobiło swoje...
Czyli jednak miała brata. Nie miała pojęcia jak znalazł się w Ogniu, ani nawet, czy mieli tę samą matkę. Na pewno łączył ich ojciec... I może też samotność. Sama Szept miała tylko stado oraz jedną, najbliższą przyjaciółkę w stadzie Ziemi – pamiętała te kilka księżycy spędzonych wspólnie z ojcem. Potem gdzieś zniknął, jej wychowania podjął się głownie Przywódca, Ciche Wody. Co nieco nauczyła się też od przyjaciela z Ognia, a później miała też mistrzynię. To chyba był właśnie ten czas, gdy Wieczny zniknął. Umarł? Odszedł? Nie wiedziała...
Samotność powróciła między gwiazdami. Do czasu, aż udało jej się spomiędzy nich uciec. Może i nie miała po co wracać do świata żywych, ale ten powrót i tak przyniósł jej wiele dobrego.
W jej rozmyślania wdarło się pewne uczucie. Albo raczej przeczucie. Kolejne. Ateral był już blisko... Ich czas się kończył.
Ale przecież tam, w górze, wciąż będą mieć wieczność...!
– Już nie będziesz sam – mruknęła cicho. Jej brat może i nie mówił wiele, ale pewne emocje dało się z niego wyczytać. Jak samotnie się czuł, że tak bardzo potrzebował teraz czułości?
- 03 lis 2019, 19:52
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99237
Ach, żywy smok... Szept uśmiechnęła się do Veles zachęcająco, dając znak, że nie przeszkadza jej ta przerwa.
– Będziemy mieć swój czas... – mruknęła cicho, odsuwając się na krok. Wśród gwiazd nie zabraknie im czasu.
Nie wtrąciła niczego do rozmowy. Nic ją nie łączyło z tym smokiem – ani ranga, ani stado, ani też nie miała dla niego żadnego... Podarku. To ostatnie nieco ją zaskoczyło. Sama nie wiedziała co takiego zbiegła dusza mogła podarować żywemu. Cóż, Łowczyni pewnie ma swoje sposoby.
Jednym uchem wysłuchała zagadki Prorokini, ale nawet jeśli znała odpowiedź, nie dała tego po sobie poznać. Chyba też za bardzo pochłonęło ją uczucie ulgi i radości... Chyba czuła się między gwiazdami samotnie.
Ale teraz już nie będzie sama, prawda?
– Będziemy mieć swój czas... – mruknęła cicho, odsuwając się na krok. Wśród gwiazd nie zabraknie im czasu.
Nie wtrąciła niczego do rozmowy. Nic ją nie łączyło z tym smokiem – ani ranga, ani stado, ani też nie miała dla niego żadnego... Podarku. To ostatnie nieco ją zaskoczyło. Sama nie wiedziała co takiego zbiegła dusza mogła podarować żywemu. Cóż, Łowczyni pewnie ma swoje sposoby.
Jednym uchem wysłuchała zagadki Prorokini, ale nawet jeśli znała odpowiedź, nie dała tego po sobie poznać. Chyba też za bardzo pochłonęło ją uczucie ulgi i radości... Chyba czuła się między gwiazdami samotnie.
Ale teraz już nie będzie sama, prawda?
- 03 lis 2019, 13:31
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Błękitna Rzeczka
- Odpowiedzi: 771
- Odsłony: 95570
Przez chwilę milczała. Opierzone skrzydło przez cały czas obejmowało młodego. Właściwie to go nie znała, a jednak wydawał się jej na swój sposób znany. Już wtedy, gdy byli żywi. A teraz... Teraz tym bardziej zdawał jej się znajomy.
A może to po prostu kwestia tego, że gdy po wielu księżycach wróciła na te tereny, mało co wydaje jej się znajome? Może to tylko potęgowało to niewielkie uczucie, a ona sobie coś wmawiała...
– Znałeś może pewnego Uzdrowiciela Wody?– spytała cicho, nieco niepewnie. Nic nie zaszkodzi spytać Skoro jej skojarzenia prowadziły w konkretnym kierunku, a wtedy nie zdążyła tego zrobić... Może jednak istniało coś takiego, jak los i dziś ściągnął ich w to miejsce, by sobie tę jedną kwestię sprostowali? – Wieczne Ukojenie. Był moim ojcem... – dokończyła spokojnie z nutą melancholii. Nigdy nie zdołała go znaleźć po drugiej stronie. Powrócił na ziemię, czy też po prostu było tam zbyt wiele duchów? Może źle szukała...?
A może to po prostu kwestia tego, że gdy po wielu księżycach wróciła na te tereny, mało co wydaje jej się znajome? Może to tylko potęgowało to niewielkie uczucie, a ona sobie coś wmawiała...
– Znałeś może pewnego Uzdrowiciela Wody?– spytała cicho, nieco niepewnie. Nic nie zaszkodzi spytać Skoro jej skojarzenia prowadziły w konkretnym kierunku, a wtedy nie zdążyła tego zrobić... Może jednak istniało coś takiego, jak los i dziś ściągnął ich w to miejsce, by sobie tę jedną kwestię sprostowali? – Wieczne Ukojenie. Był moim ojcem... – dokończyła spokojnie z nutą melancholii. Nigdy nie zdołała go znaleźć po drugiej stronie. Powrócił na ziemię, czy też po prostu było tam zbyt wiele duchów? Może źle szukała...?
- 03 lis 2019, 0:18
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Rzeka
- Odpowiedzi: 710
- Odsłony: 104101
Akurat imię Szept nie było dość znane. Niby była obecna przy wszystkich ważnych wydarzeniach za swojego życia – pojawienie się Mgły, przegnanie jej własnym oddechem, Szczerbata i wojna Wody z Cieniem... Ale nie przeszkadzała jej ta niepamięć.
Wróćmy jednak do czasów teraźniejszych. A więc Plaga była Cieniem pod inną nazwą? I jakieś roszady w międzyczasie... Brzmiało to niezbyt sensownie, ale może to kwestia tego, że nie wiedziała dlaczego właściwie Cień musiał uciekać do Ziemi. Ale mniejsza z tym. Przynajmniej teraz wiedziała, że co najmniej ten jeden sojusz pozostał niezmieniony. Może więc nie umarła wcale aż tak dawno...
I w końcu padło to pytanie, którego mogła się spodziewać od początku rozmowy. Jak to możliwe, że tutaj w ogóle była?
– "Wciąż tutaj jesteś"... Tak bym tego nie nazwała. Byłam po drugiej stronie, a to teraz... – wzruszyła lekko barkami, jakby takie rzeczy działy się na co dzień. – To pewnie jest tylko tymczasowe, póki Ateral się nie zorientuje, że pojawiła się jakaś wyrwa, z której skorzystało kilka smoków. – wytłumaczyła raczej mało konkretnie. Ale też, czy takie rzeczy da się wytłumaczyć w sposób konkretny?
Jak jest po śmierci...? Dobre pytanie. Podejrzewała, że to może zależeć od danej duszy. To, jak odczuwasz... No właśnie, co? Upływ czasu?
– Być może to powinno pozostać między martwymi. Mogę cię jedynie zapewnić, że w wierzeniach Wolnych tkwi ziarnko prawdy – rzuciła tajemniczo. Sam określił, że jej imię brzmi właśnie w ten sposób, więc czemu by się nie dostosować...?
Wróćmy jednak do czasów teraźniejszych. A więc Plaga była Cieniem pod inną nazwą? I jakieś roszady w międzyczasie... Brzmiało to niezbyt sensownie, ale może to kwestia tego, że nie wiedziała dlaczego właściwie Cień musiał uciekać do Ziemi. Ale mniejsza z tym. Przynajmniej teraz wiedziała, że co najmniej ten jeden sojusz pozostał niezmieniony. Może więc nie umarła wcale aż tak dawno...
I w końcu padło to pytanie, którego mogła się spodziewać od początku rozmowy. Jak to możliwe, że tutaj w ogóle była?
– "Wciąż tutaj jesteś"... Tak bym tego nie nazwała. Byłam po drugiej stronie, a to teraz... – wzruszyła lekko barkami, jakby takie rzeczy działy się na co dzień. – To pewnie jest tylko tymczasowe, póki Ateral się nie zorientuje, że pojawiła się jakaś wyrwa, z której skorzystało kilka smoków. – wytłumaczyła raczej mało konkretnie. Ale też, czy takie rzeczy da się wytłumaczyć w sposób konkretny?
Jak jest po śmierci...? Dobre pytanie. Podejrzewała, że to może zależeć od danej duszy. To, jak odczuwasz... No właśnie, co? Upływ czasu?
– Być może to powinno pozostać między martwymi. Mogę cię jedynie zapewnić, że w wierzeniach Wolnych tkwi ziarnko prawdy – rzuciła tajemniczo. Sam określił, że jej imię brzmi właśnie w ten sposób, więc czemu by się nie dostosować...?
- 01 lis 2019, 21:49
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99237
Chyba obie nie wiedziały co powiedzieć... Ale słowa nie zawsze są potrzebne. Szept wystarczyło spojrzenie Veles. Tyle emocji zawartych w zieleni jej oczu.
Burza wyraźnie odetchnęła ulgą. Tutaj nie było gniewu, czy chłodu. Raczej tęsknota i smutek. Żal i radość.
I może sama Wojowniczka poczuła też... Wyrzuty sumienia. Zebrało jej się na łzy. Nie, nie rozpłakała się, ale...
Sama zrobiła kilka kroków w stronę Nefrytowej. Kilka szybkich kroków i już była przy niej, po smoczemu przytulając swoją przyjaciółkę. Szarołuska po prostu wtuliła się w szyję Łowczyni, obejmując ją jedną łapą
– Ja... Przepraszam?
Sama nie wiem za co. Nie wiem dlaczego...
Przepraszam...
Zjawa w mgnieniu oka znów odsunęła się od byłej Ziemistej na krok.
– Cieszę się, że cię widzę... – szepnęła. – Tak bardzo się cieszę...!
I wciąż się nie popłakała. Chyba mogła uznać to za życiowe osiągnięcie.
Życiowe? No, zbyt żywa to ona już nie była...
Burza wyraźnie odetchnęła ulgą. Tutaj nie było gniewu, czy chłodu. Raczej tęsknota i smutek. Żal i radość.
I może sama Wojowniczka poczuła też... Wyrzuty sumienia. Zebrało jej się na łzy. Nie, nie rozpłakała się, ale...
Sama zrobiła kilka kroków w stronę Nefrytowej. Kilka szybkich kroków i już była przy niej, po smoczemu przytulając swoją przyjaciółkę. Szarołuska po prostu wtuliła się w szyję Łowczyni, obejmując ją jedną łapą
– Ja... Przepraszam?
Sama nie wiem za co. Nie wiem dlaczego...
Przepraszam...
Zjawa w mgnieniu oka znów odsunęła się od byłej Ziemistej na krok.
– Cieszę się, że cię widzę... – szepnęła. – Tak bardzo się cieszę...!
I wciąż się nie popłakała. Chyba mogła uznać to za życiowe osiągnięcie.
Życiowe? No, zbyt żywa to ona już nie była...
- 01 lis 2019, 21:30
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Błękitna Rzeczka
- Odpowiedzi: 771
- Odsłony: 95570
Nie zauważyła w porę kolejnej zjawy. Podała ofiarą... Co to właściwie było? Ni to, czarne, ni kolorowe, trochę za dużo skrzydeł...
Pamiętała. Może nie tyle samo wydarzenie, co urywki z tamtego dnia. Coś, co jej przypomniało o ojcu, pisklę... A potem głownie ból. Niedźwiedzie? I było coś jeszcze, coś...
Ale to wszystko nie odpowiadało na pytanie, które zadała sobie, nim spróbowała nawiązać rozmowę z pisklęciem. Jak ono miało na imię? K... Kh...?
Uhh, przejście przez wrota śmierci nie wpływa dobrze na smoczą pamięć!
Zaskoczona Szept niemalże wywróciła się na ziemię. Chwiejnie zdołała utrzymać się na równych łapach, kątem oka zerkając na smoczę, które ją napadło... No, może nie takie młode już to smocze. Trochę urósł. Trochę bardzo...
– Spokojnie. Te niedźwiedzie już cię nie dorwą! – krzyknęła rozbawiona. Jej z resztą też nie. To cud, że jakoś to spotkanie przeżyła... Nieco niepewnie objęła go skrzydłem, wciąż przegrzebując pamięć w poszukiwaniu odpowiedniego imienia. Miło zobaczyć jaką znajomą twarz... Nawet jeśli był to inny duch. Do tego taki, z którym nawet nie wiedziałeś co cię łączy.
Bo coś łączy na pewno. Co do tego nie miała wątpliwości.
– Gorzej z Ateralem, który póki co nie wykazuje się dobrym wzrokiem, ale to pewnie kwestia czasu...
Pamiętała. Może nie tyle samo wydarzenie, co urywki z tamtego dnia. Coś, co jej przypomniało o ojcu, pisklę... A potem głownie ból. Niedźwiedzie? I było coś jeszcze, coś...
Ale to wszystko nie odpowiadało na pytanie, które zadała sobie, nim spróbowała nawiązać rozmowę z pisklęciem. Jak ono miało na imię? K... Kh...?
Uhh, przejście przez wrota śmierci nie wpływa dobrze na smoczą pamięć!
Zaskoczona Szept niemalże wywróciła się na ziemię. Chwiejnie zdołała utrzymać się na równych łapach, kątem oka zerkając na smoczę, które ją napadło... No, może nie takie młode już to smocze. Trochę urósł. Trochę bardzo...
– Spokojnie. Te niedźwiedzie już cię nie dorwą! – krzyknęła rozbawiona. Jej z resztą też nie. To cud, że jakoś to spotkanie przeżyła... Nieco niepewnie objęła go skrzydłem, wciąż przegrzebując pamięć w poszukiwaniu odpowiedniego imienia. Miło zobaczyć jaką znajomą twarz... Nawet jeśli był to inny duch. Do tego taki, z którym nawet nie wiedziałeś co cię łączy.
Bo coś łączy na pewno. Co do tego nie miała wątpliwości.
– Gorzej z Ateralem, który póki co nie wykazuje się dobrym wzrokiem, ale to pewnie kwestia czasu...
- 01 lis 2019, 20:39
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Błękitna Rzeczka
- Odpowiedzi: 771
- Odsłony: 95570
Duch błąkał się dalej. Szept może nie wiedziała, jak wiele czasu upłynęło od jej śmierci, ale za to miała pewność, że było to wiele księżycy. Kilkadziesiąt...
Więc tak naprawdę błąkała się bez celu. Może miała nadzieję na to, że spotka innego, znanego sobie ducha? A może po prostu ta namiastka życia sprawiała, że nie miała ochoty znów wracać na drugą stronę? Niech Ateral sobie szuka. Jej się nie spieszy!
Tak więc wędrowała, starannie omijając wszelkie drzewa i skały. Niby mogłaby po prostu przez nie przenikać... Ale przyzwyczajenie do materialnego ciała robi swoje.
Błękitna Rzeczka. Wciąć pamiętała miejsca, a z braku innych zajęć, próbowała przywoływać wspomnienia z nimi związane... Tutaj się coś działo. Coś na pewno. Tylko nie pamiętała co...
Więc tak naprawdę błąkała się bez celu. Może miała nadzieję na to, że spotka innego, znanego sobie ducha? A może po prostu ta namiastka życia sprawiała, że nie miała ochoty znów wracać na drugą stronę? Niech Ateral sobie szuka. Jej się nie spieszy!
Tak więc wędrowała, starannie omijając wszelkie drzewa i skały. Niby mogłaby po prostu przez nie przenikać... Ale przyzwyczajenie do materialnego ciała robi swoje.
Błękitna Rzeczka. Wciąć pamiętała miejsca, a z braku innych zajęć, próbowała przywoływać wspomnienia z nimi związane... Tutaj się coś działo. Coś na pewno. Tylko nie pamiętała co...
- 01 lis 2019, 18:56
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99237
Szept kątem oka zauważyła jakiś ruch. Spojrzała w tamtą stronę. Inna zjawa. No tak, to przecież oczywiste, że nie jest jedyną duszą, która skorzystała z nieuwagi Aterala...
Tylko to nie była jakaś tam pierwsza, lepsza dusza.
Szmaragdowa.
W pamięci Burzy odezwał się moment jej śmierci. Jej ostatnia myśl, ostatnia wiadomość mentalna – była skierowana do niej. Niby kiedyś się przyjaźniły, ale po Szczerbatej w ich relacji zapanowała... Cisza. Niezłomna Cisza. Najwyraźniej to ironiczne imię miało w sobie, więcej ironii, niż sama zakładała...
Mogła podtrzymać ten stan. Stan ciszy. Pójść swoją drogą. Veles zdawała się być zamyślona. Pewnie nie zauważy jakiejś szarej, półprzezroczystej plamy, która przemknie obok...
Mogła, ale nie musiała. Nie chciała.
– Witaj, Opoko. Dawno się nie widziałyśmy... – rzekła na tyle głośno, by duch Łowczyni ją usłyszał. Starała się przybrać neutralny wyraz pyska, ale ślepia zabłysły smutnym, modrym odcieniem. Do tego sama nie wiedziała, czego się spodziewać. Ani nie była do końca pewna, co takiego chciałaby jej powiedzieć...
Tylko to nie była jakaś tam pierwsza, lepsza dusza.
Szmaragdowa.
W pamięci Burzy odezwał się moment jej śmierci. Jej ostatnia myśl, ostatnia wiadomość mentalna – była skierowana do niej. Niby kiedyś się przyjaźniły, ale po Szczerbatej w ich relacji zapanowała... Cisza. Niezłomna Cisza. Najwyraźniej to ironiczne imię miało w sobie, więcej ironii, niż sama zakładała...
Mogła podtrzymać ten stan. Stan ciszy. Pójść swoją drogą. Veles zdawała się być zamyślona. Pewnie nie zauważy jakiejś szarej, półprzezroczystej plamy, która przemknie obok...
Mogła, ale nie musiała. Nie chciała.
– Witaj, Opoko. Dawno się nie widziałyśmy... – rzekła na tyle głośno, by duch Łowczyni ją usłyszał. Starała się przybrać neutralny wyraz pyska, ale ślepia zabłysły smutnym, modrym odcieniem. Do tego sama nie wiedziała, czego się spodziewać. Ani nie była do końca pewna, co takiego chciałaby jej powiedzieć...
- 31 paź 2019, 21:52
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99237
Jej sylwetka coraz bardziej nikła. Ona sama czuła, że... Znika. Najwyraźniej ten powrót miał swoje granice. Im dalej od Kurhanu, tym gorzej. Im bliżej terenów Wody, tym gorzej... Czyli raczej jej się nie uda odwiedzić tych miejsc, które zna najlepiej. Powspominać wydarzenia znad Rozlewiska Sadiru, czy zobaczyć Mistyczną Skałę.
Szept gwałtownie się zatrzymała. Uniosła prawą łapę, tę prawie całkowicie pokrytą bliznami i przez chwilę się jej przypatrywała. Nie z powodu blizn – nigdy nie zwracała na nie większej uwagi. Raczej dlatego, że była tylko w połowie materialna.
Nie pozostał wśród żywych nikt, z kim chciałby zamienić słowo. Ostatnia zmarła już księżyce temu. Nie wiedziała jak, niezbyt przykładała się do obserwowania świata żywych. Po prostu... Jednego dnia była, a drugiego gdzieś ją zagubiła. A w świecie zmarłych nie zdołała jej odnaleźć.
Może lepiej będzie wrócić bliżej Kurhanu? Może jeszcze spotka... Kogoś. Raczej żywego, jak martwego.
Szept gwałtownie się zatrzymała. Uniosła prawą łapę, tę prawie całkowicie pokrytą bliznami i przez chwilę się jej przypatrywała. Nie z powodu blizn – nigdy nie zwracała na nie większej uwagi. Raczej dlatego, że była tylko w połowie materialna.
Nie pozostał wśród żywych nikt, z kim chciałby zamienić słowo. Ostatnia zmarła już księżyce temu. Nie wiedziała jak, niezbyt przykładała się do obserwowania świata żywych. Po prostu... Jednego dnia była, a drugiego gdzieś ją zagubiła. A w świecie zmarłych nie zdołała jej odnaleźć.
Może lepiej będzie wrócić bliżej Kurhanu? Może jeszcze spotka... Kogoś. Raczej żywego, jak martwego.
- 31 paź 2019, 21:40
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Rzeka
- Odpowiedzi: 710
- Odsłony: 104101
Nie dało się nie zauważyć zaskoczenia smoka. Ale Szept się tym nie przejęła. Może i tak skończy się tylko na tym jednym, jej własnym, pytaniu i się rozejdą...
No, dobra. Może jednak to nie wszystko.
Wojowniczka z ciekawością przechyliła łeb, gdy tylko usłyszała "odpowiedź" na swoje pytanie.
A potem parsknęła śmiechem. I zanosiła się nim przez dłuższą chwilę.
Smok sobie zmarł, zniknął na kilka... Kilka? Kilkadziesiąt...! No więc zniknął na trochę i okazuje się, że... Cień nie istnieje! Upiorny Rytuał? Może to jej pamięć szwankowała, może samiec znał ją pod innym imieniem, a może w ogóle jej nie znał.
Czyli Cień jakby nie istnieje?
To nie tak, że go nienawidziła... Raczej starała się tego nie robić. Ale fakt faktem, że gdy już odchodziła... Cóż, ciężko było nie odczuć tej nutki nienawiści. Tamta sytuacja... Ehh... Jeden, wielki burdel.
Tylko jedno pytanie rodzi kolejne.
– Hmm... Pytanie za pytanie? – rzuciła z zamyśleniem. Przecież nie była tu jedyną osobą ciekawą... Cóż, chyba po prostu tego, co działo się wokół? Powracający zmarli, nowe stada... Sama się w tym gubiła. – Jestem... Duchem. I najwyraźniej nie żyję od długiego czasu. Jestem Szept Burzy. A teraz możesz mi więcej opowiedzieć o tej Pladze?
To zagubienie gdzieś zniknęło. Wręcz przeciwnie. Szarołuska jakby się rozpogodziła i mimo że wciąż była tylko na wpół materialną postacią, to jednak zdawała się zachowywać jak zwykły, żywy smok. Nawet posłała młodemu nieco blady uśmiech na zachętę. Chyba nie bał się duchów, nie?
No, dobra. Może jednak to nie wszystko.
Wojowniczka z ciekawością przechyliła łeb, gdy tylko usłyszała "odpowiedź" na swoje pytanie.
A potem parsknęła śmiechem. I zanosiła się nim przez dłuższą chwilę.
Smok sobie zmarł, zniknął na kilka... Kilka? Kilkadziesiąt...! No więc zniknął na trochę i okazuje się, że... Cień nie istnieje! Upiorny Rytuał? Może to jej pamięć szwankowała, może samiec znał ją pod innym imieniem, a może w ogóle jej nie znał.
Czyli Cień jakby nie istnieje?
To nie tak, że go nienawidziła... Raczej starała się tego nie robić. Ale fakt faktem, że gdy już odchodziła... Cóż, ciężko było nie odczuć tej nutki nienawiści. Tamta sytuacja... Ehh... Jeden, wielki burdel.
Tylko jedno pytanie rodzi kolejne.
– Hmm... Pytanie za pytanie? – rzuciła z zamyśleniem. Przecież nie była tu jedyną osobą ciekawą... Cóż, chyba po prostu tego, co działo się wokół? Powracający zmarli, nowe stada... Sama się w tym gubiła. – Jestem... Duchem. I najwyraźniej nie żyję od długiego czasu. Jestem Szept Burzy. A teraz możesz mi więcej opowiedzieć o tej Pladze?
To zagubienie gdzieś zniknęło. Wręcz przeciwnie. Szarołuska jakby się rozpogodziła i mimo że wciąż była tylko na wpół materialną postacią, to jednak zdawała się zachowywać jak zwykły, żywy smok. Nawet posłała młodemu nieco blady uśmiech na zachętę. Chyba nie bał się duchów, nie?
- 31 paź 2019, 19:12
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Rzeka
- Odpowiedzi: 710
- Odsłony: 104101
Każdy ma swoje problemy. Możesz na przykład być takim Adeptem Ziemi, który nie umie sobie ułożyć relacji w rodzinie, a możesz też... Być duszą martwego smoka, która wróciła do świata żywych.
No, może "wróciła" to nie najlepsze określenie. Raczej... Uciekła. Na chwilę. Chyba.
No, zobaczymy jak to będzie!
Tak więc jesteś tą duszą i... No, właśnie. Co dalej? Znalazłeś jakąś wyrwę w świecie zmarłych. Coś cię pokusiło i znów przekroczyłeś barierę. A teraz jesteś tutaj. Niby znane ci miejsce, a jednak obce. Niby tysiąc razy siadałeś nad Zimnym, a jednak gdy znów to zrobiłeś miejsce to wydało ci się obce. A niby ile ciebie tu nie było?
No właśnie. Ile?
Niby znałeś to miejsce, ale błąkałeś się po nim, jakbyś tu zaszedł po raz pierwszy w życiu. Zabłąkana dusza.
Szept dostrzegła innego smoka. Właściwie... Wątpiła, aby pozostał tu jeszcze jakiś smok, z którym chciała się skontaktować. Równie dobrze może wykorzystać ten czas, który miała i spróbować coś rzec do tego.
I tak oto zjawa bezdźwięcznym krokiem zbliżyła się do Adepta Ziemi. Szara postać, która nie jedną miała bliznę. Trochę krzywo zrośnięta szczęka, prawa łapa tak pobliźniona, że pewnie jest tam więcej bieli, niż szarości... Szept Burzy. Jeśli nagle ujrzałeś nad sobą taką, nie do końca materialną postać, to imię nie wydawało się wcale tak źle dopasowane. Pewnie stojąca na łapach i tchnąca jakąś melancholią, czy spokojem.
Choć w tej chwili była raczej zagubiona.
– Wiesz, ile czasu upłynęło, odkąd Cień pod Przywództwem Upiornego Rytuału zaatakował stado Wody? – Jak najlepiej policzyć jak długo jesteś martwy, jeśli nie przez pytanie, ile czasu upłynęło od dnia twojej śmierci...?
No, może "wróciła" to nie najlepsze określenie. Raczej... Uciekła. Na chwilę. Chyba.
No, zobaczymy jak to będzie!
Tak więc jesteś tą duszą i... No, właśnie. Co dalej? Znalazłeś jakąś wyrwę w świecie zmarłych. Coś cię pokusiło i znów przekroczyłeś barierę. A teraz jesteś tutaj. Niby znane ci miejsce, a jednak obce. Niby tysiąc razy siadałeś nad Zimnym, a jednak gdy znów to zrobiłeś miejsce to wydało ci się obce. A niby ile ciebie tu nie było?
No właśnie. Ile?
Niby znałeś to miejsce, ale błąkałeś się po nim, jakbyś tu zaszedł po raz pierwszy w życiu. Zabłąkana dusza.
Szept dostrzegła innego smoka. Właściwie... Wątpiła, aby pozostał tu jeszcze jakiś smok, z którym chciała się skontaktować. Równie dobrze może wykorzystać ten czas, który miała i spróbować coś rzec do tego.
I tak oto zjawa bezdźwięcznym krokiem zbliżyła się do Adepta Ziemi. Szara postać, która nie jedną miała bliznę. Trochę krzywo zrośnięta szczęka, prawa łapa tak pobliźniona, że pewnie jest tam więcej bieli, niż szarości... Szept Burzy. Jeśli nagle ujrzałeś nad sobą taką, nie do końca materialną postać, to imię nie wydawało się wcale tak źle dopasowane. Pewnie stojąca na łapach i tchnąca jakąś melancholią, czy spokojem.
Choć w tej chwili była raczej zagubiona.
– Wiesz, ile czasu upłynęło, odkąd Cień pod Przywództwem Upiornego Rytuału zaatakował stado Wody? – Jak najlepiej policzyć jak długo jesteś martwy, jeśli nie przez pytanie, ile czasu upłynęło od dnia twojej śmierci...?
- 21 sie 2017, 14:50
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie V
- Odpowiedzi: 71
- Odsłony: 4105
Także Szept przyszła na zebranie. Czy też raczej przyleciała. Wylądowała kawałek od całości i ostatni odcinek przemierzyła na piechotę. Pewnie było już tam spore zbiorowisko i nie miała najmniejszej chęci na lądowanie gdzieś w środku sporej grupy smoków. Przydreptała więc na miejsce, od razu sprawdzając kto jest, a kogo nie ma. Tłum smoków z każdego stada wcale ją nie dziwił. To wcale nie było nic zaskakującego, choć nigdy w życiu nie słyszała o podobnym zebraniu. O co może chodzić?
W głowie poszukała ostatniego momentu, gdy był tutaj taki tłok, a ona stała gdzieś w tłumie.
Mgła. Wtedy chodziło o mgłę. Prorok też się zjawił, choć kto inny zwoływał zebranie... Jak to było dawno. Była jeszcze Adeptką.
Mogłaby usiąść sama, po prostu czekając na to, co miało się wydarzyć... Ale ostatecznie tego nie zrobiła. Nie zajęła jednak miejsca obok jednego z Wodnych, z których z resztą większość była pogrążona w rozmowach z innymi smokami, ale usiadła obok Opoki. Niedawno widziały się na Terenach Wspólnych, ale nie pamiętała już dobrze co się tam wydarzyło... O czym wtedy rozmawiały?
Skinęła łbem na powitanie prorokowi, Opoce oraz Ziemistemu, który zajął miejsce u jej drugiego boku.
Ale nic nie powiedziała.
W głowie poszukała ostatniego momentu, gdy był tutaj taki tłok, a ona stała gdzieś w tłumie.
Mgła. Wtedy chodziło o mgłę. Prorok też się zjawił, choć kto inny zwoływał zebranie... Jak to było dawno. Była jeszcze Adeptką.
Mogłaby usiąść sama, po prostu czekając na to, co miało się wydarzyć... Ale ostatecznie tego nie zrobiła. Nie zajęła jednak miejsca obok jednego z Wodnych, z których z resztą większość była pogrążona w rozmowach z innymi smokami, ale usiadła obok Opoki. Niedawno widziały się na Terenach Wspólnych, ale nie pamiętała już dobrze co się tam wydarzyło... O czym wtedy rozmawiały?
Skinęła łbem na powitanie prorokowi, Opoce oraz Ziemistemu, który zajął miejsce u jej drugiego boku.
Ale nic nie powiedziała.
- 20 sie 2017, 22:01
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhan Wody
- Odpowiedzi: 22
- Odsłony: 8903
Pisklęta są niczym płomyk. Oświetlają mroki życia i z czasem stają się jasnymi płomieniami. Czasami jednak, promień znika. Znika tak, jak promień Keri, Młodego i Agatu. Teraz możecie oświetlać gwiazdy.
***
Sam płomień czasem nie wystarcza. Zatruta Łusko, twój płomień zgasł, nim zdążyłaś na dobre nazwać Wodę swoim domem. Teraz twój dom będzie wśród przodków.
Kryształowa Łusko, twoje życie nie było długie, choć i tak zdążyłaś umoczyć swe łapy w krwi i przekazać czyjeś życie Ateralowi. W końcu, przyszedł on także po ciebie. Pozostawiłaś po sobie pustkę wśród żyjących, ale teraz zapełnisz dziurę wśród przodków.
***
Przez jednych uznana za zdrajczynię, w Wodzie znalazłaś schronienie. Nie pozostałaś u nas długo, ale mamy nadzieję, że czułaś się tu równie dobrze, co teraz, wśród gwiazd, Jeźdźcu Apokalipsy. Zapamiętamy cię jako jedną z najlepszy Wojowniczek.
Choć twym mianem został Powiew Zgnilizny, to twoje łapy nieraz uchroniły smoka od zostania właśnie tym – stosem zgniłego mięsa. Dziękujemy ci Uzdrowicielko za to, że tyle razy cierpliwie nas łatałaś. Obyś żyła szczęśliwie tam, gdzie odeszłaś.
Twoim celem była opieka nad pisklętami. Teraz jesteś częścią gwiazd, ale mamy nadzieję, że ze swego miejsca wciąż będziesz czuwał nad najmłodszymi, pierwszy Piastunie Wody oraz całych Wolnych Stad, Szkarłatny Księżycu.
Zawsze pogodna i nieugięta, byłaś Wojowniczką Wody zwaną Przebłyskiem Jutra. Zapamiętamy ciebie taką, choć nie zapomnimy również tego, że swego czasu prowadziłaś nas jako Brzmienie Wody. Teraz możesz nad nami czuwać spośród gwiazd.
***
Sam płomień czasem nie wystarcza. Zatruta Łusko, twój płomień zgasł, nim zdążyłaś na dobre nazwać Wodę swoim domem. Teraz twój dom będzie wśród przodków.
Kryształowa Łusko, twoje życie nie było długie, choć i tak zdążyłaś umoczyć swe łapy w krwi i przekazać czyjeś życie Ateralowi. W końcu, przyszedł on także po ciebie. Pozostawiłaś po sobie pustkę wśród żyjących, ale teraz zapełnisz dziurę wśród przodków.
***
Przez jednych uznana za zdrajczynię, w Wodzie znalazłaś schronienie. Nie pozostałaś u nas długo, ale mamy nadzieję, że czułaś się tu równie dobrze, co teraz, wśród gwiazd, Jeźdźcu Apokalipsy. Zapamiętamy cię jako jedną z najlepszy Wojowniczek.
Choć twym mianem został Powiew Zgnilizny, to twoje łapy nieraz uchroniły smoka od zostania właśnie tym – stosem zgniłego mięsa. Dziękujemy ci Uzdrowicielko za to, że tyle razy cierpliwie nas łatałaś. Obyś żyła szczęśliwie tam, gdzie odeszłaś.
Twoim celem była opieka nad pisklętami. Teraz jesteś częścią gwiazd, ale mamy nadzieję, że ze swego miejsca wciąż będziesz czuwał nad najmłodszymi, pierwszy Piastunie Wody oraz całych Wolnych Stad, Szkarłatny Księżycu.
Zawsze pogodna i nieugięta, byłaś Wojowniczką Wody zwaną Przebłyskiem Jutra. Zapamiętamy ciebie taką, choć nie zapomnimy również tego, że swego czasu prowadziłaś nas jako Brzmienie Wody. Teraz możesz nad nami czuwać spośród gwiazd.
- 26 cze 2017, 19:18
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120417
//Agh... Jak zawsze zapomniałam o tym, że Szept ma ropień. D:
Obie odczuwały pewną zmianę... Tylko żadna z nich nie wiedziała o co chodzi. Czy sytuacje między ich stadami, na prawdę mogły mieć aż tak duży wpływ na to? Owszem mieli wojnę... Ale to jednak wciąż był czas przeszły. Nawet jeśli teraz, nici stosunków były napięte, to jednak nie grały pieśni wojennych. Trwał pokój. Napięty do granic możliwości, ale jednak... Ale jednak coś było nie tak.
Szept ucieszyła się słysząc ten sam głos. Może tak wiele się nie zmieniło? Może to zmęczenie było jedynie wynikiem wyczerpującego życia Łowcy oraz Przywódcy stada jednocześnie? Może to nie było nic poważnego...?
Do tego nie odeszła.
Burza odebrała ten sygnał jako zachętę i spróbowała podtrzymać rozmowę.
– Jak ci się powodzi? – spytała mentalnie, celowo nie dodając pytania o stado. Nie chciała pytać o nie. Nie chciała rozmawiać o wojnie. To jest przeszłość, więc zostawmy ją za sobą, dobrze? Porozmawiajmy o czymś... Nieponurym. Niesmutnym.
Przy okazji próbowała sobie przypomnieć ich stadnie spotkanie... O czym wtedy rozmawiały? To było tak dawno. Wszystko było takie inne.
Obie odczuwały pewną zmianę... Tylko żadna z nich nie wiedziała o co chodzi. Czy sytuacje między ich stadami, na prawdę mogły mieć aż tak duży wpływ na to? Owszem mieli wojnę... Ale to jednak wciąż był czas przeszły. Nawet jeśli teraz, nici stosunków były napięte, to jednak nie grały pieśni wojennych. Trwał pokój. Napięty do granic możliwości, ale jednak... Ale jednak coś było nie tak.
Szept ucieszyła się słysząc ten sam głos. Może tak wiele się nie zmieniło? Może to zmęczenie było jedynie wynikiem wyczerpującego życia Łowcy oraz Przywódcy stada jednocześnie? Może to nie było nic poważnego...?
Do tego nie odeszła.
Burza odebrała ten sygnał jako zachętę i spróbowała podtrzymać rozmowę.
– Jak ci się powodzi? – spytała mentalnie, celowo nie dodając pytania o stado. Nie chciała pytać o nie. Nie chciała rozmawiać o wojnie. To jest przeszłość, więc zostawmy ją za sobą, dobrze? Porozmawiajmy o czymś... Nieponurym. Niesmutnym.
Przy okazji próbowała sobie przypomnieć ich stadnie spotkanie... O czym wtedy rozmawiały? To było tak dawno. Wszystko było takie inne.
- 15 cze 2017, 16:57
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Srebrzysty staw
- Odpowiedzi: 757
- Odsłony: 120417
Może i nie powinna przychodzić na tereny wspólne. Sporo się tutaj po wojnie działo i Wodni, przynajmniej tak teoretycznie, byli tutaj ciągle zagrożeni atakiem ze strony Cienistych... Ale jakoś się tym zbytnio nie przejęła, gdy już stwierdziła, że ma ochotę wybrać się gdzieś dalej. Przecież nie była bezbronnym pisklakiem. Zawsze mogła się bronić.
Choć Burza wybrała się na tereny Wspólne, to nie był to spacerek krajoznawczy. Lot krajoznawczy jak już. Szarołuska leciała ponad terenami... Po prostu. Wiele z tego w sumie już widziała. Ale nie wszystko. Na przykład taki Srebrzysty Staw przez wiele ksieżycy pozostawał niewidoczny dla smoków.
Leciała sobie spokojnie i nie spodziewała się niczego specjalnego. Tu krzew, tam krzew. Wszędzie trawa i trawa... I coś zielonego. Ale zielonego inaczej. I do tego kawałki bieli. Biel i zieleń. Gdyby się przyjrzeć to okazywało się, że owe "coś" jest smokiem.
Myśli Szept natychmiast pognały ku Veles. Czy znała jakiegoś innego biało-zielonego smoka? Nawet jeśli, to nie przypominała sobie go teraz. I nie musiała z resztą. Gdy już na to wpadła, to od razu wiedziała z kim ma do czynienia.
Skrajna zaczęła kołować ponad polanką przy Stawie. Nie kryła się ze swoją obecnością. Może Opoka nie przejmie się jej obecnością, a może i przejmie, ale nie zamierza uciekać? Raczej nie miała się czego obawiać z szeptowej strony, więc smoczyca wątpiła, aby miała gdzieś uciekać.
Gdy już łagodnie wylądowała, złożyła starannie swoje szare, opierzone skrzydła. Potem ruszyła w stronę Ziemiste. Nie biegła. Po prostu szła spokojnie.
– Opoko? – zawołała w pewnej odległości, choć Łowczyni raczej nie miała już wątpliwości co do tego, że zbliżała się właśnie w jej stronę. Póki co też, jej głos brzmiał neutralnie. Nie wiedziała czego teraz ma się spodziewać po Ziemistej.
Choć Burza wybrała się na tereny Wspólne, to nie był to spacerek krajoznawczy. Lot krajoznawczy jak już. Szarołuska leciała ponad terenami... Po prostu. Wiele z tego w sumie już widziała. Ale nie wszystko. Na przykład taki Srebrzysty Staw przez wiele ksieżycy pozostawał niewidoczny dla smoków.
Leciała sobie spokojnie i nie spodziewała się niczego specjalnego. Tu krzew, tam krzew. Wszędzie trawa i trawa... I coś zielonego. Ale zielonego inaczej. I do tego kawałki bieli. Biel i zieleń. Gdyby się przyjrzeć to okazywało się, że owe "coś" jest smokiem.
Myśli Szept natychmiast pognały ku Veles. Czy znała jakiegoś innego biało-zielonego smoka? Nawet jeśli, to nie przypominała sobie go teraz. I nie musiała z resztą. Gdy już na to wpadła, to od razu wiedziała z kim ma do czynienia.
Skrajna zaczęła kołować ponad polanką przy Stawie. Nie kryła się ze swoją obecnością. Może Opoka nie przejmie się jej obecnością, a może i przejmie, ale nie zamierza uciekać? Raczej nie miała się czego obawiać z szeptowej strony, więc smoczyca wątpiła, aby miała gdzieś uciekać.
Gdy już łagodnie wylądowała, złożyła starannie swoje szare, opierzone skrzydła. Potem ruszyła w stronę Ziemiste. Nie biegła. Po prostu szła spokojnie.
– Opoko? – zawołała w pewnej odległości, choć Łowczyni raczej nie miała już wątpliwości co do tego, że zbliżała się właśnie w jej stronę. Póki co też, jej głos brzmiał neutralnie. Nie wiedziała czego teraz ma się spodziewać po Ziemistej.
- 23 maja 2017, 19:05
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93466
– Nie możesz brać wszystkich słów, które mówię, dosłownie – zaczęła. Słowa mogłyby wskazywać na zniecierpliwienie, Szept jednak na ogół była do bólu spokojna i wcale nie czuła się zniecierpliwiona tym, że ciągle nie do końca mogła zrozumieć się z Samcem. Na razie... Każdy w końcu ma swoje granice. Nawet Szept.
– Obowiązkiem smoka jest słuchanie Przywódcy, ale kiedy jest on idiotą albo jego decyzje takie są, masz prawo do sprzeciwu – wytłumaczyła cierpliwie.
– To zależy od smoka... Już chyba kiedyś ci mówiłam, że każdy smok jest inny, prawda? – dodała. Tyle miała do powiedzenia w tej sprawie. I miała nadzieję, że tym razem Bezimienny zrozumie. To nie było takie ciężkie... Na pewno nie wtedy kiedy nie brałeś wszystkiego dosłownie lub nieco przeinaczałeś.
O dziwo, Burza miała dalej cierpliwość... Choć wątpię, aby kolejna tura pytań się nie pojawiła. To trochę jak rozmowa z pisklakiem, który jeszcze nic nie wie. On pyta, ty próbujesz być cierpliwy i odpowiadasz.
– Obowiązkiem smoka jest słuchanie Przywódcy, ale kiedy jest on idiotą albo jego decyzje takie są, masz prawo do sprzeciwu – wytłumaczyła cierpliwie.
– To zależy od smoka... Już chyba kiedyś ci mówiłam, że każdy smok jest inny, prawda? – dodała. Tyle miała do powiedzenia w tej sprawie. I miała nadzieję, że tym razem Bezimienny zrozumie. To nie było takie ciężkie... Na pewno nie wtedy kiedy nie brałeś wszystkiego dosłownie lub nieco przeinaczałeś.
O dziwo, Burza miała dalej cierpliwość... Choć wątpię, aby kolejna tura pytań się nie pojawiła. To trochę jak rozmowa z pisklakiem, który jeszcze nic nie wie. On pyta, ty próbujesz być cierpliwy i odpowiadasz.
- 10 maja 2017, 20:17
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93466
Dlaczego w ogóle walczyła? Tak po prawdzie, to sama Szept czasami zadawała sobie to pytanie. Nie ukrywała, że ta wojna była według niej nieco... Pozbawiona sensu. To wszystko można było załatwić całkowicie inaczej. Bez rozlewu krwi. A to, że niektórzy mówili, że po prostu przyspieszyli bieg wydarzeń i Cień prędzej czy później zaatakowałby Wodę? To znowu też nie było takie pewne... Często cofała wspomnienia do tamtego momentu, w którym sytuacja na Krzykliwej Skale była na prawdę napięta. Płacz zaatakował Swarliwą. Nic się nie stało, ale wystraszona Opoka wysłała wiadomość mentalną do Kapłanki. Ona z kolei zebrała stado i ruszyła na granicę. Uzyskawszy zgodę na jej przekroczenie, stado Cienia przyleciało na Skałę, a chwilę później zjawił się także ostatnie stado. Na raz oficjalnie został zerwany sojusz Woda-Ziemia, a chwilę później to samo stało się z Ogniem i Cieniem. Już się wydawało, że wszyscy po prostu pójdą stąd w spokoju. Ogień miał odprowadzić Wodę na granicę i miało być po sprawie... Kiedy Buchający zaatakował Kapłankę tuż po ich kłótni. I co w takimi razie miała na celu ta wojna? Całość przypominała nieco kłótnię kilku piskląt, która przerodziła się w bójkę... Z tym tylko, że ta "bójka" była na skalę większych grup smoków, a wśród nich nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od chęci pomocy...
~ Może to i lepiej dla ciebie... Sama wciąż się zastanawiam nad tym, czy ta przelana krew na prawdę miała jakiś wyższy cel... ~ mruknęła cicho... Czy też raczej wysłała wiadomość mentalną o takim zabarwieniu. ~ Powody mogą być różne. Chociażby dlatego, że to mój obowiązek ~ odparła. Przy okazji w głowie stanął jej obraz Wojownika Ognia, z którym walczyła. On zmienił stronę. Być może i ona mogłaby tak zrobić... Ale czy tego chciała? Jeśli tak na to spojrzeć, to miała wiele powodów, by tego nie robić. Nie zamierzała od tak łamać danej przysięgi.
~ Może to i lepiej dla ciebie... Sama wciąż się zastanawiam nad tym, czy ta przelana krew na prawdę miała jakiś wyższy cel... ~ mruknęła cicho... Czy też raczej wysłała wiadomość mentalną o takim zabarwieniu. ~ Powody mogą być różne. Chociażby dlatego, że to mój obowiązek ~ odparła. Przy okazji w głowie stanął jej obraz Wojownika Ognia, z którym walczyła. On zmienił stronę. Być może i ona mogłaby tak zrobić... Ale czy tego chciała? Jeśli tak na to spojrzeć, to miała wiele powodów, by tego nie robić. Nie zamierzała od tak łamać danej przysięgi.
- 04 maja 2017, 19:24
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93466
Czy jest ranna? Och, przez ostatnie miesiące była bezustannie ranna... A teraz w sumie, to pozostała tylko choroba. Woda w końcu miała kleryka (i chwała mu za to), więc dopóki nie nauczy się leczyć chorób, Szept będzie niema, ale za to będzie mogła wyleczyć się z wszelkich ran. A to już coś! Postęp doprawdy wielki!
~ To tylko pozostałości po ostatnich ranach ~ odparła mentalnie i wzruszyła tylko barkami. Posiadanie jakichkolwiek ran nie było przyjemne, ale kiedy były problemy z Uzdrowicielami, a ty byłeś Wojownikiem... Dało się jakoś przyzwyczaić. Jak widać – pewne "przyzwyczajenia" przychodziły łatwiej. Chcąc nie chcąc, Burza nie mogła do końca wyobrazić sobie co czuje Bezimienny. Ona sama już się tu urodziła i nigdy nie miała problemu z "zaklimatyzowaniem się".
Wojna. Ile jeszcze będą o niej rozmawiać? Samą walkę mogła puścić w niepamięć... Ale jej powody. Płakać jej się chciało nad tym, jak Woda podeszła do całej sprawy. Nawet po skończeniu wojny, wciąż się o to wykłócają. A to, że niewielka grupka smoków wciąż próbowała poskładać stado w jeden kawałek? Ich próby i tak niknęły wśród wszystkiego co robili inni, by tylko móc porzucać w siebie mięsem. Im dłużej o tym myślała, tym mniej rozwiązań widziała w tej czarnej sytuacji wewnętrznej stada.
W odpowiedzi na pytanie morskiego, jedynie ponuro pokiwała łbem. Nic więcej w tej sprawie nie dodała. Może gdyby mogła swobodnie mówić... Nie, po prostu nie chciała już wspominać tej całej walki. Z jednej strony była to krwawa masakra – do tego taka, w której kilka smoków straciło życie, a kilka było już na granicy – a z drugiej, wydawała się na prawdę śmiesznym żartem... Po prostu płakać się chce.
~ To tylko pozostałości po ostatnich ranach ~ odparła mentalnie i wzruszyła tylko barkami. Posiadanie jakichkolwiek ran nie było przyjemne, ale kiedy były problemy z Uzdrowicielami, a ty byłeś Wojownikiem... Dało się jakoś przyzwyczaić. Jak widać – pewne "przyzwyczajenia" przychodziły łatwiej. Chcąc nie chcąc, Burza nie mogła do końca wyobrazić sobie co czuje Bezimienny. Ona sama już się tu urodziła i nigdy nie miała problemu z "zaklimatyzowaniem się".
Wojna. Ile jeszcze będą o niej rozmawiać? Samą walkę mogła puścić w niepamięć... Ale jej powody. Płakać jej się chciało nad tym, jak Woda podeszła do całej sprawy. Nawet po skończeniu wojny, wciąż się o to wykłócają. A to, że niewielka grupka smoków wciąż próbowała poskładać stado w jeden kawałek? Ich próby i tak niknęły wśród wszystkiego co robili inni, by tylko móc porzucać w siebie mięsem. Im dłużej o tym myślała, tym mniej rozwiązań widziała w tej czarnej sytuacji wewnętrznej stada.
W odpowiedzi na pytanie morskiego, jedynie ponuro pokiwała łbem. Nic więcej w tej sprawie nie dodała. Może gdyby mogła swobodnie mówić... Nie, po prostu nie chciała już wspominać tej całej walki. Z jednej strony była to krwawa masakra – do tego taka, w której kilka smoków straciło życie, a kilka było już na granicy – a z drugiej, wydawała się na prawdę śmiesznym żartem... Po prostu płakać się chce.
- 19 kwie 2017, 18:39
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93466
Bez Imienny z pewnością nie był jedynym smokiem, chodzących od tak po terenach Wspólnych. Dużo smoków tak robiło. Na przykład taka Szept. Dlaczego tutaj przyszła? Właściwie to nie miała jakiegoś większego powodu. Po prostu wyszła się przejść poza tereny Wody. W prawdzie, pogoda może nie była najpiękniejsza. Burzowe chmury. Bez deszczu i bez gromów, ale jednak burzowe. Niedługo może lunąć deszcz... Ale jeszcze nie teraz. Z resztą, smoczyca nie miała nic przeciwko deszczowi i o ile znajdzie się jakieś bezpieczne miejsce to i burzę przecież można było odczuć jako coś przyjemnego. Choć to już pewnie kwestia gustu smoka...
Tak wyszło, że łapy poniosły ją na Polanę. Na małe pustkowie pośród morza zieleni.
Stanęła na skraju i rozejrzała się po "polanie"... I zobaczyła smoka. Smok, który po prostu leżał sobie w piachu. Smoczyca ruszyła powoli w stronę morskiego. Już po drodze zorientowała się, że go znała. To był Bezimienny, jak go nazywano. On w ogóle ma jekieś prawdziwe imię? ~ pomyślała nim cichym krokiem do niego doszła.
Stanęła nad samcem i może nieco krytycznie na niego spojrzała.
~ Jest aż tak źle? ~ spytała mentalnie, ponieważ nie mogła mówić. Rany zostały wyleczone, ale blizny i choroba pozostały. A o co chodziło jej z tym pytaniem? Cóż, sądziła, że morski się tego domyśli. Jeśli pamiętał choć trochę ich ostatnią rozmowę, to może do tego dojdzie.
Tak wyszło, że łapy poniosły ją na Polanę. Na małe pustkowie pośród morza zieleni.
Stanęła na skraju i rozejrzała się po "polanie"... I zobaczyła smoka. Smok, który po prostu leżał sobie w piachu. Smoczyca ruszyła powoli w stronę morskiego. Już po drodze zorientowała się, że go znała. To był Bezimienny, jak go nazywano. On w ogóle ma jekieś prawdziwe imię? ~ pomyślała nim cichym krokiem do niego doszła.
Stanęła nad samcem i może nieco krytycznie na niego spojrzała.
~ Jest aż tak źle? ~ spytała mentalnie, ponieważ nie mogła mówić. Rany zostały wyleczone, ale blizny i choroba pozostały. A o co chodziło jej z tym pytaniem? Cóż, sądziła, że morski się tego domyśli. Jeśli pamiętał choć trochę ich ostatnią rozmowę, to może do tego dojdzie.












