Znaleziono 50 wyników

autor: Szaleństwo Cieni
03 wrz 2016, 18:41
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 534
Odsłony: 77010

Łuska Kerrenthara była zawsze ciepła. Ten samiec grzał jak rozżarzony węgiel zawsze, bez wyjątków. Zimą, w śniegu, w deszczą, zaraz po wyjściu z wody. Jako pustynny chłonął ciepło promieni słonecznych, acz jego łuska była na tyle zrogowaciała i gruba, że nie przepuszczała go, chroniąc od przegrzania.
Szaleniec, jak jego miano wskazuje, nie należy ani do rozważnych, ani do postępujących logicznie. Sama Ankaa nadała mu miano Obłąkany. Nieobliczalność to jedna z jego cech. Za nic robił sobie szpony Pożogi na szyi, nie próbował się wydostać z uścisku na gardle. Przeciwnie, naparł mocniej, pomógł sobie ogonem i skrzydłami.
Oboje byli silni. Oboje mieli pod łuskami masę zbitych, twardych mięśni. Ale on... on musiał być silniejszy. Był samcem i to do niego należało zdobycie terenu. Oznaczenie go i... zadbanie o niego.
Runęli jak dłudzy na skalne, twarde podłoże. On górą – wcześniej podciął smoczycy zadnią łapę swoim długim, biczowatym ogonem, by straciła równowagę. Takie zagrania były w stylu Cienia i nie zamierzał udawać honorowego. Przygniótł ją całym ciałem, usłyszała tuż przy uchu gardłowy warkot, gdy pochylił pysk do jej, szczerząc zębiska.
– Leżysz – zachrypiał nisko, warkliwie. Jedną łapą przyciskał jej skrzydło, drugą jej jedyną przednią dłoń, zadnimi łapami zaś starał się nadepnąć jej odpowiedniczki. By całkowicie ją unieruchomić, by była na jego łasce. Jego ogon splótł się z jej i zacisnął mocno niczym wąż dusiciel. – I co teraz zrobisz, mmm?
autor: Szaleństwo Cieni
28 sie 2016, 22:05
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 534
Odsłony: 77010

Gdy Kerrenthar usłyszał propozycję smoczycy... uniósł lekko łuk brwiowy, jednak było to teatralne zdziwienie, bowiem zaraz do grymasu dołączył szeroki, drapieżny uśmieszek. Samiec wyszczerzył kły w pełnym mrocznego zadowolenia uśmiechu. Zaimponowało mu wyraźnie to, ze pomimo braku łapy i jego przewagi, ta nadal chce walczyć. I postanowił to uszanować, nie dając jej forów. Była Wojowniczką i byłaby to dlań plama na honorze, a z jego strony brak respektu.
Ugiął łapy, rozstawiając je szeroko, uniósł ogon i przycisnął do boków skrzydła.
– Możemy zaczynać? – wymruczał gardłowo, niezwykle wibrującym i głębokim głosem. Był to jednocześnie sygnał. Doskoczył do smoczycy, chcąc wykorzystać fakt jej zmniejszonej stabilności i przewrócić ją na grzbiet. Przygnieść ją ciałem do ziemi.
autor: Szaleństwo Cieni
28 sie 2016, 19:45
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 534
Odsłony: 77010

Kerrenthar rysował jakieś zbereźne obrazki szponem na piachu, lecz gdy usłyszał łopot skrzydeł zamazął je szybko ogonem. Zerknął uważnie na Pożogę, chcąc się upewnić, czy ma się spodziewać ataku na swoje boskie oblicze. O dziwo miała dobry humor. Uśmiechnął się krzywo, nieco gorzko, kiedy usłyszał jej powitanie. Wybawca. Raczej kat. Nie powinien mieć wyrzutów. Poharatał już wiele smoków. Jednego nawet zabił. Ale jakoś nie przejął się tym tak mocno, jak tą sytuacją.
– Na pewno lepiej ze mną niż z moimi przeciwnikamiii – mruknął gardłowo z ironią. – Mam wrażenie, że ciąży nade mną jakaś klątwa. Prawie zabiłem w pojedynku Przywódcę Wody, Cichego. Też celowałem w łapęę – wychrypiał. Nie powiedział, że w istocie zabił Barwnego Kolca z Ognia, również celując w łapę. Nie, nie powiedział jeszcze. Powie, ale później. Gdyby zrobił to teraz, rozmowa zapewne przerodziłaby się w walkę. – Weź to, Wojowniczkoo.
Położył przed Pożogą trzy jaspisy. Połowę tego, co zażądał Erycal. Połowa była bowiem jego winą. – Z niecierpliwością oczekuję rewanżuuu – dodał i wyszczerzył zębiska w uśmiechu. Przyglądał się smoczycy szkarłatnymi ślepiami uważnie. Nie spotkał dotąd tak silnej, tak... dobrze zbudowanej.
autor: Szaleństwo Cieni
25 sie 2016, 15:06
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Skalny zakątek
Odpowiedzi: 534
Odsłony: 77010

Kerrenthar przywlókł się na te tereny leniwym krokiem. Słońce grzało mu łuski, wiatr przynosił lekką ulgę w upałach, a jednak samiec nie skrył się w cieniu. Choć lubił cień, pochodził z Cienia, był Cieniem, żył w nim i czuł się w nim niezwykle swobodnie, to lubił też słońce. Był pustynnym i jego ciało uwielbiało się wylegiwać.
Przyszedł tu jednak nie, by się opalać, a odbyć rozmowę. Sapnął gardłowo, zadarł łeb i ryknął rozdzierająco. Mógł wysłać wiadomość mentalną, opisać cel rozmowy. Nie pomyślał o tym. Był gruboskórnym wojem i to w ten sposób wzywał inne smoki.
Nie siadał, czekając. Spacerował dookoła, poznając teren, a jego ogon wił się dziko jak śmigły piskorz.
autor: Szaleństwo Cieni
10 sie 2016, 23:53
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 45586

Kerrenthar nie spodziewał się, że ledwo żywa smoczyca, która niedawno jeszcze umierała, będzie miała siłę przygrzmocić mu w pysk. Ale nawet by się nie bronił. Nie przez poczucie winy. Raczej przez zrozumienie. Domyślał się, że rozładowanie jej się przyda. Nie miał wyrzutów sumienia. To była walka.
Cofnął się i potrząsnął łbem. Z nozdrzy pociekła mu krew. Warknął wściekle, rozkapując naokoło posoką.
– Do jasnej cholery! – warknął i doskoczył do Pożogi. Ale nie po to, by oddać, a by ją przytrzymać, gdy ta znów zachwiała się niebezpiecznie. – Jesteś Wojowniczką, tak?! Więc zachowaj się jak Wojowniczka. To tylko jedna z setek ran, blizn jakie zyskasz. Blizny kształtują charakter. Kiedyś umrzesz w boju, być może wypatroszona, bez kończyn i skrzydeł, bo jesteś Wojowniczką. A nie ze starości, w cieple i we śnie! Chyba nie oczekiwałaś, że coś takiego nigdy ci się nie przydarzy! Weź się w garść i zbierzmy te chędożone kamienie! – wywarczał gardłowo prosto do jej ucha, unosząc głos, ale chciał przemówić jej do rozsądku i przebić się przez otoczkę furii i rozpaczy.
autor: Szaleństwo Cieni
10 sie 2016, 23:35
Forum: Skały Pokoju
Temat: Zebranie przywódców
Odpowiedzi: 13
Odsłony: 895

Kerrenthar milczał. Nie przez fakt, że chciał usłyszeć, co powiedzą inni, a przez fakt, że sam nie wiedział, co odpowiedzieć i analizował wszystkie za i przeciw. A analityczne myślenie niezbyt dobrze mu wychodziło.
Gdy Chłód zwrócił się bezpośrednio do niego, samiec skinął łbem. Niczego nie dowiedzieli się dzięki wyvernie. Szkoda.
– Nie ufam elfom – rzekł w końcu warkliwie. Zmarszczył pysk, obnażając zębiska, ale szybko uspokoił się i jedynie zmrużył ślepia. – Szybko zmieniają zdanie i nie wykazują chęci pomocy. Siedzą zabunkrowani w swoim obozie na naszym terenie i sytuacja najwyraźniej im nie przeszkadza. Jaką mamy gwarancję, że to naprawdę działa? – Zaczął mówić normalnie, co zdradziło, że jest nieźle zirytowany. Sapnął.
– Jeśli jednak zdecydujecie się pójść, Cień pomoże. Jeśli nie znajdzie się nikt chętny, wezmę w tym udział osobiście – zapewnił Chłodnego. Cóż, raz się żyję. Do odważnych świat należy, a kto nie ryzykuje, ten nie je. Czy jakoś tak. Szaleństwo nigdy nie był specjalnie rozważny, więc zrobienie czegoś tak głupiego nie będzie dlań niczym nadzwyczajnym. A może i pomoże w jakiś sposób.
autor: Szaleństwo Cieni
09 sie 2016, 2:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Istotnie, uderzenie ogonem w polik nie było przyjemne i nieco przechyliło łeb samca w bok, przez co ten nie trafił w jej zadek, a nieco ponad jej ogonem. Skrzywił się i mlasnął, kiedy ugryzł się w język.
– Doskonale! Choć gdybyś stała dalej, miałabyś większy problem – wymruczał gardłowo. – To by było na tyle. Czy coś jeszcze? – spytał, przechylając łeb.
autor: Szaleństwo Cieni
09 sie 2016, 2:17
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar czując obronę Szmaragdowej, słabsza znacznie niż jego atak, ale jednak, odpuścił i nie naciskał dalej. Skinął lekko łbem.
– Dobrzeee. Za rogi najlepiej chwycić oburącz i przytrzymać, to działa lepiej niż jedno odepchnięciee – poradził smoczycy gardłowym głosem i sapnął. Wziął głęboki wdech i rozsunął pysk, po czym zionął gorącym ogniem prosto w jej zadek.

// po twoim odpisie raport z Obrony I
autor: Szaleństwo Cieni
09 sie 2016, 1:55
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar wyprostował się, stając przodem do smoczycy.
– Dobrzeee. Ale miałaś nadal używać siły, a nie umykać jak zajączek – wychrypiał. – Jeszcze raz – stwierdził.
Ugiął łapy i doskoczył do Szmaragdowej, po czym napinając mięśnie szyi i karku oraz zadzierając łeb w dół, wyrzucił go w przód silnie. Chciał uderzyć ją porożem w bark i przewrócić.
autor: Szaleństwo Cieni
09 sie 2016, 1:31
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar nie włożył w swój atak całej swej siły, nie chciał przecież zrobić młodej krzywdy. Jedynie pokazać, jak wygląda atak siłowy i przy okazji dać jej możliwość do obrony w tenże sposób. Zapewne nie będzie go używać często, ale czasami są sytuacje, które zmuszają smoki do walki w mniej wygodny dla siebie sposób.
Gdy tylko jego łapa natknęła się na łapę smoczycy, samiec zabrał ją. Obrócił się gwałtownie w miejscu, posyłając w stronę klatki piersiowej Adeptki swój długi, biczowaty ogon. Nie na tyle mocno, by zrobić jej krzywdę, ale na pewno na tyle, by mocno zabolało i pozbawiło ją dechu na krótką chwilę.
autor: Szaleństwo Cieni
24 lip 2016, 19:03
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 45586

Erycalowi narobił się tłok pod ołtarzem. Gdy Cichy i Chłód załatwili swoje sprawy, do środka wpadła dwójka smoków. Ognista i Cienisty. Kerrenthar służył smoczycy za podporę, pozwalając jej oprzeć na swoim grzbiecie. Starał się utrzymać ciężar jej ciała, co nie było na szczęście trudne przy jego sile. Jego ślepia wyrażały czyste przejęcie sytuacją, gniew, może i furię. Wściekłość na siebie, na los, że przy cholernej, pieprzonej walce treningowej, przy ataku w łapę... życie Czarnej Pożogi było zagrożone. Przez atak na chędożoną łapę! A tak starał się celować w miejsce, które – jak sądził – nie może zagrozić życiu. Jakże się mylił. I to już drugi raz ostatnimi czasy.
Może to jego wina? Może powinien być bardziej powściągliwy?
– Erycalu. Chcę prosić o pomoc dla tej smoczycy – warknął gardłowo. Nigdy wcześniej nie był w świątyni, smoczyca musiała wskazywać mu drogę. Nigdy nie rozmawiał z bogami, nie czując potrzeby. Teraz jednak potrzeba była.
Starał się podtrzymywać Wjowniczkę, by ja maksymalnie odciążyć, gdy stali i czekali na odpowiedź.
autor: Szaleństwo Cieni
23 lip 2016, 14:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Fioletowołuski wyprostował się, kiedy Adeptka po raz kolejny sprawnie uniknęła jego ataku.
– Dobraaa – oznajmił. Czas przejść do teorii. – To, co robisz, to są uniki, czyli próbujesz uskoczyć, odturlać się bądź w jakikolwiek inny sposób uciec od atakuuu. Ale można też bronić się swoim ciałem, używając siłyyy. Zablokować bądź sparować – wytłumaczył. Szmaragdowa nie wyglądała na silną, ale znać te sposoby musiała.
– Spróbuj się tak obronić – polecił, po czym doskoczył do smoczycy, unosząc prawą przednią łapę, którą zamachnął się i uderzył, celując szponami w prawy bark Adeptki. Nie włożył to całej swej siły, bo by ją przypadkiem pokiereszował.
autor: Szaleństwo Cieni
22 lip 2016, 18:10
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar nie czekał i nie zamierza dawać Adepce czasu na przyzwyczajenie się do sytuacji, rozeznanie czy skupienie. Gdy tylko ta zaczęła unik, Kerrenthar również skoczył w jej kierunku. Wylądował tuż przed nią, jednakże jeszcze podczas skoku zaczął się obracać w bok wokół własnej osi. Kiedy wylądował na mocno ugiętych łapach, jego ogon mknął już silnie, niczym bat w kierunku łap zielonofutrej smoczycy. Chciał jej je podciąć, by straciła równowagę i runęła na ziemię.
autor: Szaleństwo Cieni
22 lip 2016, 17:40
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 503
Odsłony: 59247

Kerrenthar obrócił łeb, odrywając spojrzenie od szczeliny w skale i zerkając szkarłatnymi ślepiami na samca. Odziedziczył spojrzenie po swoim ojcu, Kheldarze, Uśmiechu Szydercy, a potem Uśmiechu Cienia. Podobno jego spojrzenie niosło za sobą śmierć i obietnicę przelewu krwi. Niestety nie znał go, nie wiedział. Sam, choć nie miał oporów przed zabijaniem, raczej nie gonił za konfliktami.
– Ciężko stwierdzić, czy to dobrze, czy źlee – wychrypiał samiec. – Ja doświadczyłem. Nie wyszedłem na tym dobrzeee – wymruczał. Jego ukochany pewnego dnia po prostu zniknął. Nic mu się nie stało. Po prostu odszedł bez słowa. – Ale to nie znaczy, że nie przestanę jej szukać – dodał. Gdzieś musi ona być.
Kiedy Finezyjny znów zaczął śpiewać, samiec przymrużył ślepia, by skupi się na jego głosie. W pewnej chwili czegoś mu zabrakło. Rozejrzał się i widząc znajomy krzak nieopodal, przywołał parę listków, zwinął je jak skręta, podpalił końcówkę i wsunął sobie do pyska. Zaciągnął się, wciągając dym do płuc i słuchając śpiewu Adepta. Może stworzy w swoim stadzie rangę barda, który by mu śpiewał? Przydałoby się.
Kerrenthar wypuścił nozdrzami dym i zagryzł skręta jedną stroną pyska.
– Dasz mi spróbować, młody? – spytał i wyjął skręta z pyska. Zadarł łeb, zerkając w niebo, by przypomnieć sobie swoje najdawniejsze wspomnienia. Z jego gardła w końcu wylały się dźwięki. Głos był zachrypnięty, gardłowy, na pewno nie tak dźwięczny jak Finezyjnego i nie nadający się raczej do śpiewania. Odziedziczony po ojcu, raczej nieprzyjemny i charczący. Słowa były bliskie jego sercu, musiały zawierać tę okrutną, cienistą cząstkę. Smok Cienia, nieważne, jak bardzo miły i sympatyczny, pozostaje cienistym. Przybyłym z równin.
Dzień ustąpi nocy, gwiazd rozbłyśnie blask.
Księżyc poprowadzi wśród rozległych białych zasp.
Śnieg zasypał świat, mrozem skute wszystko,
zamarł w lesie czas, świat zatrzymał się.
Puchem pokryte wszystko wokoło, bielą mieni się już las.
Wilki wybiegły ze swych legowisk, polowanie zacząć czas.
Dopaść ofiarę, słabą ofiarę, by potem zatopić kły.
We krwi rozgrzanej, szybko płynącej, żądzę swą nasycić znów.
Wszystko, co żyje, szuka schronienia, aby ofiarą nie stać się...
autor: Szaleństwo Cieni
22 lip 2016, 16:33
Forum: Skały Pokoju
Temat: Zebranie przywódców
Odpowiedzi: 13
Odsłony: 895

Kerrenthar nie był specjalnie zirytowany formą wezwania. Walka to co innego, ale spotkanie było jak najbardziej zrozumiałe. Tym bardziej, ze sprawa była poważna, z tego, co przekazał Chłód.
Cienisty zjawił się na zebraniu zaraz za Pustynią. Jak zwykle leciał dość wysoko i znajdując się nad Skałami Pokoju, złożył skrzydła i zapikował, przecinając powietrze jak strzała. Rozsunął postrzępione latajki nad ziemią, zwalniając. Przy lądowaniu zarył nieco łapami w ziemię, pozostawiając za sobą wzniecone tumany kurzu. Podtruchtał do smoków i skinął im łbem. Był ciekaw, cóż to za poważna sprawa, ale postanowił nie pytać i poczekać na Cichego. Nie siadał jednak, stojąc nieopodal Pustyni i niecierpliwie przebierając łapami, a jego ogon wił się dziko. Kerrenthara rozsadzała energia i nie umiał spokojnie siedzieć i czekać.
autor: Szaleństwo Cieni
22 lip 2016, 16:26
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar przyjrzał się uważnie pozycji Szmaragdowej i wyszczerzył zębiska w krzywym uśmieszku.
– Doskonaleee – wymruczał. Nie czekał, nie dawał ostrzeżenia. Rozsunął pysk, z wnętrza jego gardła wydobył się ognisty blask zwiastujący ogień. Celował prosto w przednią prawą łapę Adeptki, chcąc spopielić jej trochę to ładne futerko. Silny, długi snop ognia uderzył prosto w to miejsce, z trzaskiem nagrzewając powietrze naokoło, które zaczęło drżeć od żaru.
autor: Szaleństwo Cieni
20 lip 2016, 15:23
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Słysząc prośbę, Kerrenthar zapatrzył się na moment w dal, jak gdyby rozmyślał. Zaraz potem potrząsnął łbem i zamrugał.
– Oczywiścieee – wychrypiał. Na szczęście nie był podczas nauk tak okrutny i bezlitosny, jak swój ojciec. Był od niego ogólnie znacznie milszy. Cofnął się na odległość dwóch skoków, by zrobić im przestrzeń do walki, bo tak najlepiej się uczyć. – Znasz teorięęę? Rodzaje obronyyy? Pozycję do obronyyy? – wychrypiał, przyglądając się jej uważnie.
autor: Szaleństwo Cieni
20 lip 2016, 15:00
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar wyszczerzył zębiska z zadowoleniem. Nie, wcale nie sądził, że smoczyca mu nie da. Wiedział, że mu da, bo przecież co było w tym dziwnego? Samiec po prostu uwielbiał futro i pióra i kolekcjonował je – smocze – ale miał zasadę, że musiało to być mu podarowane. Takie znalezione się nie liczyło.
– Dziękiii – wychrypiał, zaczepiając futro pomiędzy swoimi kolcami na szyi. ładnie pachniało. Kolejny pęczek do kolekcji. Wlepił wzrok w Veles.
– Więc w czym mogę ci pomóc?
autor: Szaleństwo Cieni
20 lip 2016, 14:49
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 674
Odsłony: 95998

Kerrenthar zbliżył się nieco do smoczycy i pochylił nisko łeb, by nie musiała mówić głośno. Jej sekrety pozostaną jego sekretami, nie miał zamiaru ich nikomu zdradzać. Chciał po prostu wiedzieć, zrozumieć. Słuchał w bezruchu, jedynie jego ogon wił się dziko. Patrzył gdzieś w ziemię, a na koniec uśmiechnął się krzywo i uniósł łeb, by spojrzeć na Keezheekoni.
– I po co ci to było... – Westchnął ciężko. – Powiedziałabyś o tym wcześniej, a nie byłoby tych wszystkich problemów – oznajmił. – Stado i lojalność mu w żaden sposób nie przeszkodzą w twoim... zadaniuuu – dodał chrypliwie i wyszczerzył zębiska. – Więcej. Stado też musi być lojalne swym członkom. Dlatego pomogę ci – oznajmił i podniósł się na łapy. Przeciągnął się leniwie i odwrócił z powrotem w stronę terenów Cienia. Zerknął przez bark wyczekująco na smoczycę.
autor: Szaleństwo Cieni
19 lip 2016, 20:06
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 97191

Kerrenthar nie kazał Adeptce długo czekać. Akurat nie miał nic do roboty. Nadleciał od strony terenów Cienia. Na Szmaragdową w pewnym momencie padł spory cień, a ona ujrzała lądującego z rozsuniętymi szeroko, postrzępionymi skrzydłami Wojownika. Cienisty opadł ciężko na ziemię przed nią, zagłębiając szpony w piach i wzniecając tumany kurzu. Potrząsnął łbem z cichym warkotem i wbił w nią spojrzenie szkarłatnych ślepi. Uśmiechnął się szelmowsko na powitanie.
– Witam – wymruczał gardłowo. – Kerrenthar – przedstawił się, odruchowo cienistym mianem, jakoś zapominając o tym drugim, mniej dlań istotnym.
Jako ekstrawertyk i niezbyt normalny smok, który niekoniecznie umiał wpasowywać się w normy społeczne, bezczelnie przesunął wzrokiem po całym ciele Szmaragdowej Łuski aż po koniec ogona. Mniam. – Masz fajne futrooo. Dasz mi kosmyk? – spytał zachrypniętym głosem, przeciągając nieco końcowe samogłoski.

Wyszukiwanie zaawansowane