Już miał odlatywać, jednak słowa Modliszki i głośne burczenie w brzuchu sprawiły ze na jego pysku pojawił się dziwny grymas, gdy złożył skrzydła.
– Twój słuch jest zbyt dobry, niedługo będziesz słyszała że się zbliżam nawet z odległości kilku ogonów. Jak ja się teraz będę do Ciebie zakradał, co? – Zagadnął, składając skrzydła, by nimi o nic nie zahaczyć, po czym podszedł do truchła żubra.
– Zastanawiałaś się kiedyś, jak smakowałoby te mięso gdyby je nieco podgrzać? Nie byłoby sierści na skórze, może nawet byłoby smaczniejsze? – Wzruszył lekko barkami. Ział lodem, a nie chciało mu się męczyć z magią by sprawdzić coś, co nawet nie było pewne. A co jak stanie się paskudne? takie marnotrawienie. Aż go dreszczyk po grzbiecie przeszedł. Nie zwlekał jednak dłużej i szybko pochłonął soczyste, pyszne mięsko, uspokajając uporczywe burczenie w brzuchu.
Gdy skończył, odesłał resztki gdzieś daleko, zerkając na Modliszkę z lekkim zaciekawieniem.
– Nie spodziewałem się że tak szybko znajdą się chętni o twoją łapkę. Aż czuje się zazdrosny – Powrócił do tematu Shiro, jednak tym razem w jego głosię było słychać tylko rozbawienie całą tą sytuacją.
– Będę musiał mieć Cię na oku – Nikt mu nie mógł jej odebrać, ani skrzywdzić przy okazji!
Znaleziono 21 wyników
- 29 gru 2015, 12:57
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59125
- 27 gru 2015, 14:33
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59125
Zabawny był fakt, że Modliszka bardziej ciekawa była nietypowego wzrostu Trzmiela, niż on sam. Czego jednak się spodziewać? Dokładnie wiedział że nawet Paraliż nie znała swojego pochodzenia, była słaba, chorowita, możliwe że jej przodkowie byli sporawymi smokami a ona po prostu była "Słabsza" w całym miocie. Mimo jednak słabego ciała kryła w sobie spryt i troskę na tyle dobrą by nauczyć Trzmiela i Modliszkę by zawsze trzymać się razem. Ciekawe czy gdyby nie to, to przyszedłby do stad razem z nią?
Pewnie tak bo mimo wszystko lubił ją, ostatnio nawet bardziej, mimo iż na razie jej tego nie mówił, ale przede wszystkim nie wyobrażał sobie jak nudne byłoby jego życie bez Modliszki a trzeba przyznać sama podróż była fascynującą przygodą, chociażby to jak pewnego razu wykopali sobie mini jaskinie by przeczekać sporawą wichurę. Nawet tutaj w wolnych stadach znajdywały się miejsca godne zwiedzenia i nawet Modliszka to potwierdzałą swoimi słowami.
– No wiesz, co to za samiec, który nie wszedłby w szczelinę gdy może – Prychnął rozbawiony dwuznacznością tych słów, mimo to powoli podążył za siostrą, przyglądając się wyrwie w skale, jakby oceniając czy się zmieści. Ahh będzie ciężko, jednak najwidoczniej Modliszka jak na razie nie planowała wycieczki.
Odwróciła się w jego stronę nieco go zaskakując, jednak nie cofnął się, stał swobodnie niedaleko niej, z zaciekawieniem wpatrując sie w jej jasne ślepka. Widział w nich mieszaninę najróżniejszych uczuć, niepewności, zmieszania, nie za bardzo jednak wiedział czy to przez jego słowa o szczelinie? A może chodziło o coś innego?
Uniósł lekko "brew" gdy Modliszka usiadła, a jego łepek przechylił się lekko w bok, jak to miał w zwyczaju gdy Trzmiel był zaciekawiony.
Zaciekawienie jednak szybko minęło gdy do jego uszu doszło te paskudne imie. Pióra na jego karku zjeżyły się, tak samo jak jego futro. Nie miał bladego pojęcia o co chodzi jednak Modliszka wyglądałą na na prawdę strapioną a to on był najprawdopodobniej tego winowajcą, zwłaszcza że siostra rzadko kiedy była strapiona więc musiało się stać coś poważnego. Trzeba jednak przyznać że to co usłyszał zaskoczyło go jeszcze bardziej niż by przypuszczał. Wieczny wyznał jej miłośc? Jego serce zabiło nieco szybciej z tylko sobie znanych powodów. Następne słowa były już bardziej oczywiste. Modliszka była dumna, sprytna, piękna, nie było szans by zainteresowałą się Wiecznym, mimo to w Trzmielu pojawiła się nutka zazdrości, gdy dostrzegł od dawna widoczną prawdę. A co jeśli nie tylko on widzi zalety Modliszki? Wcześniej nie zwracał na to uwagi ale teraz? W końcu była w pełni dojrzałą, ponętną samica.
Z rozmyślań wyrwały go dopiero słowa o agresji którą okazał Wieczny.
Do uszu Modliszki mógł dobiec cichy huk gdy masywny ogon Trzmiela z złością uderzył w ziemie, a z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie.
– Jak tylko go spotkam to mu łeb urwę, nogi z dupy powyrywam. Jak z nim skącze będzie zwał się Wiecznie Kojąca bo nie pozostanie w tym śmieciu nic z samca... Choć. Idziemy go poszukać – Brzmiał poważnie, zwłaszcza że cofnął się o dwa kroki w tył, rozkładając swe skrzydła jakby miał zaraz wzbić się do lotu.
Pewnie tak bo mimo wszystko lubił ją, ostatnio nawet bardziej, mimo iż na razie jej tego nie mówił, ale przede wszystkim nie wyobrażał sobie jak nudne byłoby jego życie bez Modliszki a trzeba przyznać sama podróż była fascynującą przygodą, chociażby to jak pewnego razu wykopali sobie mini jaskinie by przeczekać sporawą wichurę. Nawet tutaj w wolnych stadach znajdywały się miejsca godne zwiedzenia i nawet Modliszka to potwierdzałą swoimi słowami.
– No wiesz, co to za samiec, który nie wszedłby w szczelinę gdy może – Prychnął rozbawiony dwuznacznością tych słów, mimo to powoli podążył za siostrą, przyglądając się wyrwie w skale, jakby oceniając czy się zmieści. Ahh będzie ciężko, jednak najwidoczniej Modliszka jak na razie nie planowała wycieczki.
Odwróciła się w jego stronę nieco go zaskakując, jednak nie cofnął się, stał swobodnie niedaleko niej, z zaciekawieniem wpatrując sie w jej jasne ślepka. Widział w nich mieszaninę najróżniejszych uczuć, niepewności, zmieszania, nie za bardzo jednak wiedział czy to przez jego słowa o szczelinie? A może chodziło o coś innego?
Uniósł lekko "brew" gdy Modliszka usiadła, a jego łepek przechylił się lekko w bok, jak to miał w zwyczaju gdy Trzmiel był zaciekawiony.
Zaciekawienie jednak szybko minęło gdy do jego uszu doszło te paskudne imie. Pióra na jego karku zjeżyły się, tak samo jak jego futro. Nie miał bladego pojęcia o co chodzi jednak Modliszka wyglądałą na na prawdę strapioną a to on był najprawdopodobniej tego winowajcą, zwłaszcza że siostra rzadko kiedy była strapiona więc musiało się stać coś poważnego. Trzeba jednak przyznać że to co usłyszał zaskoczyło go jeszcze bardziej niż by przypuszczał. Wieczny wyznał jej miłośc? Jego serce zabiło nieco szybciej z tylko sobie znanych powodów. Następne słowa były już bardziej oczywiste. Modliszka była dumna, sprytna, piękna, nie było szans by zainteresowałą się Wiecznym, mimo to w Trzmielu pojawiła się nutka zazdrości, gdy dostrzegł od dawna widoczną prawdę. A co jeśli nie tylko on widzi zalety Modliszki? Wcześniej nie zwracał na to uwagi ale teraz? W końcu była w pełni dojrzałą, ponętną samica.
Z rozmyślań wyrwały go dopiero słowa o agresji którą okazał Wieczny.
Do uszu Modliszki mógł dobiec cichy huk gdy masywny ogon Trzmiela z złością uderzył w ziemie, a z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie.
– Jak tylko go spotkam to mu łeb urwę, nogi z dupy powyrywam. Jak z nim skącze będzie zwał się Wiecznie Kojąca bo nie pozostanie w tym śmieciu nic z samca... Choć. Idziemy go poszukać – Brzmiał poważnie, zwłaszcza że cofnął się o dwa kroki w tył, rozkładając swe skrzydła jakby miał zaraz wzbić się do lotu.
- 15 gru 2015, 20:02
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59125
Dni mijały zaskakująco szybko gdy każdy mógł lenić się ile chce, chociaż z każdym dniem musiał borykać się z nowymi problemami. Nadchodząca ceremonia, szukanie nauczyciela by trenował go w sztuce walki i rozmyślania nad ostatnią rozmową z Modliszką sprawiły że dni zlały się w jedno umykając Trzmielowi błyskawicznie, zwalniając dopiero gdy doszła do niego wiadomość siostry.
Pierwszym jego odczuciem była obawa, siostra rzadko go wzywała, zazwyczaj go odnajdywała dlatego z początku podejrzewam że wdała sie w walkę której nie może wygrać, jednak szybko się uspokoił słysząc spokojny ton mentalnej informacji.
Czy to jednak powstrzymało samca przed tym by przyłożyć się i jak najszybciej odnaleźć Modliszkę? Oczywiście że nie i od razu wzbił się do lotu.
Mimo trudności z orientacją i początkowym poleceniem w złym kierunku udało mu się to dość szybko, dzięki czemu już po chwili dostrzegł ja stojącą niedaleko sporawej szczeliny w skale.
powoli obniżył lot, wzbijając w powietrze kłębki kurzu i piasku dzięki swym masywnym skrzydłom, jednak gdy był blisko najzwyczajniej w świecie złożył skrzydła opadając w dół i postępując kilka kroków w celu utrzymania równowagi.
Gdy znalazł się blisko Modliszki, z jego gardła wydobyło się ciche zadowolone mruczenie a on sam szturchnął ją lekko nosem w polik w geście przywitania.
– Witaj Modliszko. Co robimy w tym... nietypowym miejscu? – Z nieskrywaną ciekawością rozejrzał się dookoła, przypominając sobie ile razy w przeszłości widzieli podobne miejsca w których ostatecznie odnajdywali ciekawe rzeczy bądź istoty. Może i tym razem będzie podobnie?
Pierwszym jego odczuciem była obawa, siostra rzadko go wzywała, zazwyczaj go odnajdywała dlatego z początku podejrzewam że wdała sie w walkę której nie może wygrać, jednak szybko się uspokoił słysząc spokojny ton mentalnej informacji.
Czy to jednak powstrzymało samca przed tym by przyłożyć się i jak najszybciej odnaleźć Modliszkę? Oczywiście że nie i od razu wzbił się do lotu.
Mimo trudności z orientacją i początkowym poleceniem w złym kierunku udało mu się to dość szybko, dzięki czemu już po chwili dostrzegł ja stojącą niedaleko sporawej szczeliny w skale.
powoli obniżył lot, wzbijając w powietrze kłębki kurzu i piasku dzięki swym masywnym skrzydłom, jednak gdy był blisko najzwyczajniej w świecie złożył skrzydła opadając w dół i postępując kilka kroków w celu utrzymania równowagi.
Gdy znalazł się blisko Modliszki, z jego gardła wydobyło się ciche zadowolone mruczenie a on sam szturchnął ją lekko nosem w polik w geście przywitania.
– Witaj Modliszko. Co robimy w tym... nietypowym miejscu? – Z nieskrywaną ciekawością rozejrzał się dookoła, przypominając sobie ile razy w przeszłości widzieli podobne miejsca w których ostatecznie odnajdywali ciekawe rzeczy bądź istoty. Może i tym razem będzie podobnie?
- 06 gru 2015, 15:44
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Nie wiem, ciężko mi uwierzyć że to na prawdę bogowie, może to po prostu smoki potężniejsze od nas? a kryształ mógł być jakąś magiczną runą wytworzoną techniką nam nie znaną – Mruknął cicho zastanawiając się nad słowami Azylu. Musiałby mieć prawdziwe dowody na ich boskość by w nią uwierzyć, jednak wątpił by bogów obchodziło to czy on uznaje ich boskość czy nie.
– Oprócz tych trzech bogów czy istnieją jacyś jeszcze i czy każdy bóg patronuje innemu aspektowi? No i mówisz że Ateral to po części bóg sprawiedliwości. Nie był zbyt sprawiedliwy gdy cieniści pożarli mojego brata powodując że moja matka, Paraliżująca Łuska opuściła stado wody po tym jak tych cienistych nie spotkała kara – To był jeden z kilku powodów dla których chciał zniszczyć Cień, mimo że nieco zboczyli z tematu jego nauki tradycji wolnych stad. I najwidoczniej Azyl nie zmiaerzała na razie na niego wracać zadając mu kolejne pytanie.
– Tak, Ciche Wody a co do moich matek. Były to dwie samice z wody które darzyły się uczuciem i które swego czasu pokochały również Cichego. Ostatecznie to co działo się w wolnych stadach nie za bardzo im się podobało więc obydwie odeszły i teraz mieszkają w pewnej dolinie daleko stąd. – Cóż on sam nie zwracał uwagi na to czy Modliszka jest do niego podobna czy nie, a tym bardziej czy jest ona córką Bezkresu czy Paraliżu, uważał ją za najbliższą rodzinę i raczej nic tego nie zmieni, sama idea dwóch partnerek też nie wydawała mu się złą, szczególnie że wiedział dokładnie jak ów związek działał, na szczęście jednak Azyl znów wróciła do swojego opowiadania.
– Ciekawe czego ten jednorożec chciał, może próbował się porozumieć? A co do drzewa. to dziwne, myślałem że Alaleya czy jak ją tam nazwałaś patronuje naturze i porom roku a nie jakieś drzewko. – A mozę coś pomieszał? Tak czy siak starał się to wszystko zapamiętać nawet mimo wątpliwości, nie wspominając o tym że również chętnie przeszedłby się do elfów by nie wyjść na zbyt nachalnego.
– Oprócz tych trzech bogów czy istnieją jacyś jeszcze i czy każdy bóg patronuje innemu aspektowi? No i mówisz że Ateral to po części bóg sprawiedliwości. Nie był zbyt sprawiedliwy gdy cieniści pożarli mojego brata powodując że moja matka, Paraliżująca Łuska opuściła stado wody po tym jak tych cienistych nie spotkała kara – To był jeden z kilku powodów dla których chciał zniszczyć Cień, mimo że nieco zboczyli z tematu jego nauki tradycji wolnych stad. I najwidoczniej Azyl nie zmiaerzała na razie na niego wracać zadając mu kolejne pytanie.
– Tak, Ciche Wody a co do moich matek. Były to dwie samice z wody które darzyły się uczuciem i które swego czasu pokochały również Cichego. Ostatecznie to co działo się w wolnych stadach nie za bardzo im się podobało więc obydwie odeszły i teraz mieszkają w pewnej dolinie daleko stąd. – Cóż on sam nie zwracał uwagi na to czy Modliszka jest do niego podobna czy nie, a tym bardziej czy jest ona córką Bezkresu czy Paraliżu, uważał ją za najbliższą rodzinę i raczej nic tego nie zmieni, sama idea dwóch partnerek też nie wydawała mu się złą, szczególnie że wiedział dokładnie jak ów związek działał, na szczęście jednak Azyl znów wróciła do swojego opowiadania.
– Ciekawe czego ten jednorożec chciał, może próbował się porozumieć? A co do drzewa. to dziwne, myślałem że Alaleya czy jak ją tam nazwałaś patronuje naturze i porom roku a nie jakieś drzewko. – A mozę coś pomieszał? Tak czy siak starał się to wszystko zapamiętać nawet mimo wątpliwości, nie wspominając o tym że również chętnie przeszedłby się do elfów by nie wyjść na zbyt nachalnego.
- 06 gru 2015, 15:16
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Ustronie
- Odpowiedzi: 653
- Odsłony: 97375
Ah czyli jednak! Wciąż pamiętał ból łapy po tym jak zablokowała jego cios, nie spodziewał się jednak że w tym niezbyt dużym ciałku kryła się aż taka siła. Trzeba przyznać że mimo iż to podejrzewał to i tak poczuł się... zaskoczony? Tak. Tak można by to nazwać. Zwłaszcza gdy samica najwyraźniej postanowiła się odwdzięczyć na jego "przywitanie" i zionęła w niego ogniem. Nie za bardzo mu się to spodobało, może dlatego że nie wiedział iż był to po prostu jej odruch i uznał że ma ochotę z nim walczyć na poważnie? A może to przez to że palące się futro to najgorsze co mogłoby być??
Tak czy siak warknął cicho widząc zbliżające się płomienie i nawet nie próbował podnosić się z ziemi po tym jak Oddech go zwaliła, zamiast tego szybki przeturlał się na bok, trzymając skrzydła przy bokach tak by ich nie przygnieść ale jednocześnie podkulając pod siebie łapy. Po uniknięciu płomieni miał zamiar szybko wstać na cztery łapy, oczywiście ustawiając się w kierunku zastępczyni ognia, ustawiając się przodem do niej.
Tak czy siak warknął cicho widząc zbliżające się płomienie i nawet nie próbował podnosić się z ziemi po tym jak Oddech go zwaliła, zamiast tego szybki przeturlał się na bok, trzymając skrzydła przy bokach tak by ich nie przygnieść ale jednocześnie podkulając pod siebie łapy. Po uniknięciu płomieni miał zamiar szybko wstać na cztery łapy, oczywiście ustawiając się w kierunku zastępczyni ognia, ustawiając się przodem do niej.
- 06 gru 2015, 14:49
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Ustronie
- Odpowiedzi: 653
- Odsłony: 97375
Ah jak Trzmielik uwielbiał się gubić. Dzięki bogom za te wspaniałe geny matki uniemożliwiające mu jakąś lepszą orientacje w terenie, pewnie gdyby nie to, ponowne spotkanie z Oddechem Pustyni znów odbyłoby się na arenie, teraz jednak znalazł się nieopodal zimnego jeziora dostrzegając w oddali znajomą jasną sylwetkę. Zabawne. Czemu najciekawsze smoki poznaje akurat w okolicy tego jeziora? Najpierw Azyl, teraz Oddech. Ciekawe czy i ta okaże się ciekawą rozmówczynią?
Lekko ugiął łapy, powoli zakradając się do zamyślonej wojowniczki, chcąc podejść jak najbliżej. Jego plan był prosty i niebywale głupi. Mimo znacznej przewagi siły wojowniczki, miał zamiar na nią skoczyć i przygwoździć ją do ziemi z nadzieją że jego sporawe cielsko będzie wystarczająco ciężkie by nie mogła się wyswobodzić.
Gdy był blisko uczynił tak jak planował. Skoczył w jej stronę przewracając ją na grzbiet i przyciskając lekko łapami do ziemi, jedną łapę układając niebezpiecznie blisko jej szyi niczym podczas walki oznajmiając że jeśli stawi opór to ją zabije.
– O czym tak rozmyślasz wojowniczko by niemal całkowicie stracić swoją czujność? – Zagadnął z lekko uszczypliwą nutką w głosie jakby lekceważąc jej tytuł, wprawdzie ją szanował, jednak czy to przeszkadzało mu by się z nią podroczyć?
Lekko ugiął łapy, powoli zakradając się do zamyślonej wojowniczki, chcąc podejść jak najbliżej. Jego plan był prosty i niebywale głupi. Mimo znacznej przewagi siły wojowniczki, miał zamiar na nią skoczyć i przygwoździć ją do ziemi z nadzieją że jego sporawe cielsko będzie wystarczająco ciężkie by nie mogła się wyswobodzić.
Gdy był blisko uczynił tak jak planował. Skoczył w jej stronę przewracając ją na grzbiet i przyciskając lekko łapami do ziemi, jedną łapę układając niebezpiecznie blisko jej szyi niczym podczas walki oznajmiając że jeśli stawi opór to ją zabije.
– O czym tak rozmyślasz wojowniczko by niemal całkowicie stracić swoją czujność? – Zagadnął z lekko uszczypliwą nutką w głosie jakby lekceważąc jej tytuł, wprawdzie ją szanował, jednak czy to przeszkadzało mu by się z nią podroczyć?
- 29 lis 2015, 21:35
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
/To odnośnie naszej nauki.
Może masz racje. Chociaż nie za bardzo wierzyłem w jakieś bóstwa czy bogów. Dla sarny to my jesteśmy bogami bo nie znają dokładnie naszej siły. Może Ci bogowie są tacy sami? Są zwykłymi istotami których siły nie możemy pojąc. Jednak wszystko jest możliwe więc kto wie. [/b] – Mruknął cicho zastanawiając się nad jej słowami. Bóstwa wszędzie takie same. Gdyby tak było to czemu smoki i ich bóstwa miał inne ideologie? Jeśli to wszystko było tymi samymi bogami... Dziwna sprawa nie warta zachodu chociaż dobrze było to zapamiętać.
– Tak. Modliszkowa Łuska. Ma ślepia o kolorze takim samym jak moje, czerwone futro i niebieskie łuski. Jest w stadzie wody. W sumie to ona mnie namówiła byśmy tutaj przybyli. Stąd wywodzi się nasz ojciec i matki. – Modliszka... ciekawe co teraz robiła? Znając ją to pewnie uganiała się za zwierzyną. Nie opowiadał więcej o Modliszce. W sumie to nawet nie wiedział co opowiedzieć, albo po prostu było za dużo do opowiadania, jednak Azyl nie wyglądała na taką która zamierzała dopytywać i najwidoczniej i ona z każdą chwilą coraz bardziej mu ufała, skoro odważyła się położyć. Wydawała się taka drobna i delikatna a mimo to czuł że mimo swego niewielkiego rozmiaru jej charakter był silny a umysł nieugięty. Z drugiej strony naszła go ochota by ją przestraszyć i zobaczyć reakcję. Stłamsił jednak te pragnienie słuchając jej historii o driadach. o ich dziwnym rytuale wokół kwiatu i o tym jak zaczęły pozbawiać kleryczke jej upierzenia, co gdy sobie wyobraził, wywołało na jego pysku szeroki uśmiech.
– Potężny smok oskubany z piórek przez małe ludziki. – Parsknął lekko śmiechem, kręcąc lekko łbem, szybko jednak powstrzymał śmiech.
Sluchał jej kolejnych słów o Elfach, i innych rasach jednak szczególnie zaciekawiło go wspomniane drzewo.
– Czym jest Drzewo Odnowy. Co odnawiało? I czy zdarza się by któraś z ras otwarcie atakowała smoki? – Ciekawe jak smakowali ludzie, elfy, driady. Ciekawe czy udałoby się namówić Modliszkę by zapolować na nich.
Może masz racje. Chociaż nie za bardzo wierzyłem w jakieś bóstwa czy bogów. Dla sarny to my jesteśmy bogami bo nie znają dokładnie naszej siły. Może Ci bogowie są tacy sami? Są zwykłymi istotami których siły nie możemy pojąc. Jednak wszystko jest możliwe więc kto wie. [/b] – Mruknął cicho zastanawiając się nad jej słowami. Bóstwa wszędzie takie same. Gdyby tak było to czemu smoki i ich bóstwa miał inne ideologie? Jeśli to wszystko było tymi samymi bogami... Dziwna sprawa nie warta zachodu chociaż dobrze było to zapamiętać.
– Tak. Modliszkowa Łuska. Ma ślepia o kolorze takim samym jak moje, czerwone futro i niebieskie łuski. Jest w stadzie wody. W sumie to ona mnie namówiła byśmy tutaj przybyli. Stąd wywodzi się nasz ojciec i matki. – Modliszka... ciekawe co teraz robiła? Znając ją to pewnie uganiała się za zwierzyną. Nie opowiadał więcej o Modliszce. W sumie to nawet nie wiedział co opowiedzieć, albo po prostu było za dużo do opowiadania, jednak Azyl nie wyglądała na taką która zamierzała dopytywać i najwidoczniej i ona z każdą chwilą coraz bardziej mu ufała, skoro odważyła się położyć. Wydawała się taka drobna i delikatna a mimo to czuł że mimo swego niewielkiego rozmiaru jej charakter był silny a umysł nieugięty. Z drugiej strony naszła go ochota by ją przestraszyć i zobaczyć reakcję. Stłamsił jednak te pragnienie słuchając jej historii o driadach. o ich dziwnym rytuale wokół kwiatu i o tym jak zaczęły pozbawiać kleryczke jej upierzenia, co gdy sobie wyobraził, wywołało na jego pysku szeroki uśmiech.
– Potężny smok oskubany z piórek przez małe ludziki. – Parsknął lekko śmiechem, kręcąc lekko łbem, szybko jednak powstrzymał śmiech.
Sluchał jej kolejnych słów o Elfach, i innych rasach jednak szczególnie zaciekawiło go wspomniane drzewo.
– Czym jest Drzewo Odnowy. Co odnawiało? I czy zdarza się by któraś z ras otwarcie atakowała smoki? – Ciekawe jak smakowali ludzie, elfy, driady. Ciekawe czy udałoby się namówić Modliszkę by zapolować na nich.
Prychnął cicho słuchając tego co powiedziały obydwie samice. Nieco rozbawiła go reakcja Modliszki na nagrodę. On sam nie za bardzo się przejmował problemami boga. Modliszka pewnie też nie jednak nagroda. To było na prawdę kuszące. Jednak po co szukać sprawcy?
– Szukać winnego, znając głupotę stada Cienia i jego członków to wystarczy że spytamy któregoś z ich członków. Pewnie ego tych bezmózgów już tak się rozrosło że postanowili okraść boga. Nie zdziwiłbym się gdybyśmy znaleźli to coś na ich terenach. – O. Skoro o Cienistych mowa, to chyba pojawiła się kolejna.
– Plugawe nasienie – Prychnął z wyraźną odrazą w stronę świeżo przybyłej cienistej, gdy jego nozdrza wypełnił jej odór.
– Może masz racje Pustynio, może powinniśmy zacząć tam gdzie tamte samice... Idziemy siostro? – Zerknął na siostrę chcąc puścić ją przodem. To jej nosek był tutaj najlepszy do poszukiwania, on będzie bronił jej plecki.
– Szukać winnego, znając głupotę stada Cienia i jego członków to wystarczy że spytamy któregoś z ich członków. Pewnie ego tych bezmózgów już tak się rozrosło że postanowili okraść boga. Nie zdziwiłbym się gdybyśmy znaleźli to coś na ich terenach. – O. Skoro o Cienistych mowa, to chyba pojawiła się kolejna.
– Plugawe nasienie – Prychnął z wyraźną odrazą w stronę świeżo przybyłej cienistej, gdy jego nozdrza wypełnił jej odór.
– Może masz racje Pustynio, może powinniśmy zacząć tam gdzie tamte samice... Idziemy siostro? – Zerknął na siostrę chcąc puścić ją przodem. To jej nosek był tutaj najlepszy do poszukiwania, on będzie bronił jej plecki.
Uśmiech Cienia, ciężko by było by nie znał tego smoka. Przywódca Cienia o którym opowiadały mu matki. Trzeba przyznać poczuł ogromną satysfakcje widząc jego ducha, zdechł. Trzmieli miał jednak nadzieje że jego śmierć była doprawdy potworna, bowiem tylko na taką zasłużył, ciekaw jednak był czemu został wezwany do świątyni.
Jeszcze nim wszedł do świątyni jego nozdrza zaatakowała mieszanina najróżniejszych woni, które sprawiły że przez chwile zawahał się. Nie ufał duchowi tej gnidy, dlatego zakładał pułapkę, jednak obecność zapachu życia i wody rozwiała te myśl znów pozwalając wypełznąć jego ciekawości.
Leniwym krokiem wszedł do świątyni rozglądając się po obecnych. Znów dostrzegł duchową bezmózgie jednak zignorował ją calkowicie skupiając się na cienistych wypierdkach które znajdowały się niedaleko. Skąd wiedział że to muszą być cieniści? Był to jedyny nowy zapach którego nie spotkał a nie spotkał dotychczas jedynie cienistych.
Mimo cichej chęci rzucenia się na dwie samice, nie podchodził do nich. Zamiast tego podszedł do dawno nie widzianej siostry, siadając obok niej by szturchnąć ją lekko ogonem w bok w geście niemego przywitania.
– Co my tu właściwie tak mamy zrobić? – Zagadnął ni to do siebie ni to do nikogo z nadzieją że ktokolwiek wie o oc tu chodzi.
Jeszcze nim wszedł do świątyni jego nozdrza zaatakowała mieszanina najróżniejszych woni, które sprawiły że przez chwile zawahał się. Nie ufał duchowi tej gnidy, dlatego zakładał pułapkę, jednak obecność zapachu życia i wody rozwiała te myśl znów pozwalając wypełznąć jego ciekawości.
Leniwym krokiem wszedł do świątyni rozglądając się po obecnych. Znów dostrzegł duchową bezmózgie jednak zignorował ją calkowicie skupiając się na cienistych wypierdkach które znajdowały się niedaleko. Skąd wiedział że to muszą być cieniści? Był to jedyny nowy zapach którego nie spotkał a nie spotkał dotychczas jedynie cienistych.
Mimo cichej chęci rzucenia się na dwie samice, nie podchodził do nich. Zamiast tego podszedł do dawno nie widzianej siostry, siadając obok niej by szturchnąć ją lekko ogonem w bok w geście niemego przywitania.
– Co my tu właściwie tak mamy zrobić? – Zagadnął ni to do siebie ni to do nikogo z nadzieją że ktokolwiek wie o oc tu chodzi.
- 15 lis 2015, 22:32
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Mruknął cicho, przekrzywiając łeb w geście zdziwienia na jej słowa odnośnie "Bycia za barierą" A więc też nie pochodziła stąd? O dziwo myśl ta jakoś go w duchu ucieszyła, jednak sam nie wiedział czemu.
– Boginka. Brzmi jak jakaś chora fanatyczka. Zupełnie jakby nie można było się dogadać tylko od razu nasyłać wilczki. Ale skoro o boginkach mowa, to w co wierzą wolne stada? – Boginka wydawała mu się raczej mniej ważnym bytem astralnym skoro jedyne co umiała to przyzwanie duszka, jednak smoki były tylko smokami i zapewne miały jakieś swoje wierzenia w byty wyższe. Ciekawe czy Azyl coś o nich wie? Miał tylko nadzieje że nie są tacy jak Riromii. Skoro on rzucał kamieniami to prawdziwy bóg pewnie rzuciłby w nich jakąś wielką skałą. Albo od razu całą górą.
Przerwał jednak swe rozmyślania ponownie przekrzywiając łepek i wpatrując się w białe oblicze Azylu mruknął cicho.
– Przygody... Chyba tak. Jeśli tak to można nazwać, chociaż większość nie była niczym specjalnym. Skoro jednak gadamy o duszkach i bożkach to raz siostra chciała mi pokazać legowisko małych węży błotnych i po drodzę wpadliśmy w jakąś dziurę. Okazało się że to była jakaś dziwna jaskinia stworzona przez dwunożne istoty. Nie wiem jakie, wszędzie były tylko ich szczątki jednak żebyś ty to widziała! Ogromne posągi i taka przestrzeń żę smieściłoby się wiele smoków o moim rozmiarze. Chociaż nie chciałbym powtórzyć tej przygody. Gdy spadliśmy do dziury to siostra złamała łapę i musiałem ją nieść na grzbiecie a po drodzę spotkaliśmy jakieś dwie jasne kulki które nas zaatakowały. Do dziś nie wiem czym były. – Nikt w dolinie nie zapuszczał się w stronę tego nawiedzonego lasu. Zwłaszcza po tym jak Trzmiel z Modliszką powiedzieli o swym znalezisku. Ciekawe jednak czy i tutaj znajduje się jakaś świątynia dwunogów? że też mieszkali pod ziemią.
– Boginka. Brzmi jak jakaś chora fanatyczka. Zupełnie jakby nie można było się dogadać tylko od razu nasyłać wilczki. Ale skoro o boginkach mowa, to w co wierzą wolne stada? – Boginka wydawała mu się raczej mniej ważnym bytem astralnym skoro jedyne co umiała to przyzwanie duszka, jednak smoki były tylko smokami i zapewne miały jakieś swoje wierzenia w byty wyższe. Ciekawe czy Azyl coś o nich wie? Miał tylko nadzieje że nie są tacy jak Riromii. Skoro on rzucał kamieniami to prawdziwy bóg pewnie rzuciłby w nich jakąś wielką skałą. Albo od razu całą górą.
Przerwał jednak swe rozmyślania ponownie przekrzywiając łepek i wpatrując się w białe oblicze Azylu mruknął cicho.
– Przygody... Chyba tak. Jeśli tak to można nazwać, chociaż większość nie była niczym specjalnym. Skoro jednak gadamy o duszkach i bożkach to raz siostra chciała mi pokazać legowisko małych węży błotnych i po drodzę wpadliśmy w jakąś dziurę. Okazało się że to była jakaś dziwna jaskinia stworzona przez dwunożne istoty. Nie wiem jakie, wszędzie były tylko ich szczątki jednak żebyś ty to widziała! Ogromne posągi i taka przestrzeń żę smieściłoby się wiele smoków o moim rozmiarze. Chociaż nie chciałbym powtórzyć tej przygody. Gdy spadliśmy do dziury to siostra złamała łapę i musiałem ją nieść na grzbiecie a po drodzę spotkaliśmy jakieś dwie jasne kulki które nas zaatakowały. Do dziś nie wiem czym były. – Nikt w dolinie nie zapuszczał się w stronę tego nawiedzonego lasu. Zwłaszcza po tym jak Trzmiel z Modliszką powiedzieli o swym znalezisku. Ciekawe jednak czy i tutaj znajduje się jakaś świątynia dwunogów? że też mieszkali pod ziemią.
- 15 lis 2015, 21:57
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szumiąca polana
- Odpowiedzi: 782
- Odsłony: 120428
/Wbijam na wezwanie gracza
Jednak dziwna istota nie była jedynym gościem który miał nawiedzić dwójkę gawędzących smoków. Tym gościem nie był nikt inny jak Trzmiel, wędrujący w pobliżu gdy do jego nozdrzy doszły dwie całkowicie odmienne wonie. Jedna kojarzył i był winien przysługę druga jednak woń była tą której nienawidził najbardziej. Stado Cienia. Niegodne zaufania, bezmózgie gady gorsze od węży błotnych. Nic dziwnego że Trzmiel przyśpieszył kroku i ruszył w tym kierunku na tyle szybko by wychwycić słowa Koszmarnego, skierowane w stronę Dynamiki.
Jego kły wyszczerzyły się groźnie, na samą myśl o tym że ten cienisty padalec mógł chcieć wykorzystać Dynamikę. W końcu po co innego by jej to tłumaczył?
Żwawym krokiem podszedł bliżej stając obok dynamiki i górując nad nią jak i Cienistym adeptem, dzięki swemu wzrostowi.
– Och, czy to nie ty stchórzyłeś przed walką? Kto by pomyślał że taki tchórz jak ty wie skąd się biorą jaja. Słabeuszy powinno się pozbawiać ich narządów by nie przekazywali swych plugawych genów dalej – Mruknął gdy wyczuł złowrogą aure która wcześniej mu umknęła. Odruchowo nastawił uszy, kierując łeb w stronę nieznajomego, obserwując go jakby chciał go ocenić.
– Mam gdzieś kim jesteś. Jeśli chcesz zeżreć tą cienistą gnidę, to wiedz że jej nie pomogę ale różowej nie tykaj – Prędzej sam by pomógł zabić Koszmarnego niż mu pomógł jednak Dynamika? Była siostra Azylu którą Trzmiel lubił. Nawet nie chciał myśleć co Azyl by przeżywała gdyby coś się stało dynamice.
Jednak dziwna istota nie była jedynym gościem który miał nawiedzić dwójkę gawędzących smoków. Tym gościem nie był nikt inny jak Trzmiel, wędrujący w pobliżu gdy do jego nozdrzy doszły dwie całkowicie odmienne wonie. Jedna kojarzył i był winien przysługę druga jednak woń była tą której nienawidził najbardziej. Stado Cienia. Niegodne zaufania, bezmózgie gady gorsze od węży błotnych. Nic dziwnego że Trzmiel przyśpieszył kroku i ruszył w tym kierunku na tyle szybko by wychwycić słowa Koszmarnego, skierowane w stronę Dynamiki.
Jego kły wyszczerzyły się groźnie, na samą myśl o tym że ten cienisty padalec mógł chcieć wykorzystać Dynamikę. W końcu po co innego by jej to tłumaczył?
Żwawym krokiem podszedł bliżej stając obok dynamiki i górując nad nią jak i Cienistym adeptem, dzięki swemu wzrostowi.
– Och, czy to nie ty stchórzyłeś przed walką? Kto by pomyślał że taki tchórz jak ty wie skąd się biorą jaja. Słabeuszy powinno się pozbawiać ich narządów by nie przekazywali swych plugawych genów dalej – Mruknął gdy wyczuł złowrogą aure która wcześniej mu umknęła. Odruchowo nastawił uszy, kierując łeb w stronę nieznajomego, obserwując go jakby chciał go ocenić.
– Mam gdzieś kim jesteś. Jeśli chcesz zeżreć tą cienistą gnidę, to wiedz że jej nie pomogę ale różowej nie tykaj – Prędzej sam by pomógł zabić Koszmarnego niż mu pomógł jednak Dynamika? Była siostra Azylu którą Trzmiel lubił. Nawet nie chciał myśleć co Azyl by przeżywała gdyby coś się stało dynamice.
- 12 lis 2015, 21:05
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Kąciki jego warg uniosły się lekko na widok tego, jak chętnie Azyl podłapała jego głupawkę zgadzając się z nim. Nie dekoncentrował się jednak dłużej, no może poza zwracaniem uwagi na takie drobne pierdółki jak na przykład jej dziwną postawę. Zupełnie jakby nie podobało jej się to że się położył, jednak nie umiał znaleźć powodu czemu tak było? No tak, skąd by miał pomyśleć o tym ze musi czuć się przy nim malutka gdy był skupiony na tym co mówiła Azyl.
– Polityka. Ciekawe czy gdyby nie było podziału na stada, to żyłoby się tutaj znacznie lepiej. Każdy odpowiadałby za swoje czyny tylko przed sobą jednak nie byłby także chroniony gdyby zrobił coś głupiego. – Wtedy mógłby swobodnie zabić pojedyńcze "Cieniste" jednostki bez większych problemów, jednak może to dobrze że Azyl tego nie wiedziała? Uznała by go za takiego samego.
– Skoro o konfliktach mowa... Moja siostra ostatnio miała małą utarczkę z jakimś pokracznym wilkiem. Mówiła że był to jakiś duch wyczarowany przez fanatyczkę drzew czy tam roślin. Wiesz coś może na ten temat? Są tu takie istoty? – Azyl chyba nie miała zbyt dużego pojęcia o stadach więc wolał poszerzyć spektrum pytań by mieć chociaż ogól wiedzy z każdej dziedziny co samo w sobie mogło być przydatne. Nie ignorował jednak wzmianki o stadach. Zwłaszcza tej o stadzie wody i życia.
– Skoro stado Wody odłączyło się od życia to czy nie znaczy to że są oni zdrajcami? Uważam ideę stad za głupotę ale tradycje tutejszych smoków zawsze zakładały stada i lojalność im a taka sytuacja to chyba zdrada? – Duszki i czasy obecne. Trzmiel lubił praktyczną wiedzę ale jednocześnie był ciekaw jakie Azyl ma odejście do niego samego jako członka Wody. Czy też uważała go za zdrajce mimo sojuszu jaki ich stada miały?
– Polityka. Ciekawe czy gdyby nie było podziału na stada, to żyłoby się tutaj znacznie lepiej. Każdy odpowiadałby za swoje czyny tylko przed sobą jednak nie byłby także chroniony gdyby zrobił coś głupiego. – Wtedy mógłby swobodnie zabić pojedyńcze "Cieniste" jednostki bez większych problemów, jednak może to dobrze że Azyl tego nie wiedziała? Uznała by go za takiego samego.
– Skoro o konfliktach mowa... Moja siostra ostatnio miała małą utarczkę z jakimś pokracznym wilkiem. Mówiła że był to jakiś duch wyczarowany przez fanatyczkę drzew czy tam roślin. Wiesz coś może na ten temat? Są tu takie istoty? – Azyl chyba nie miała zbyt dużego pojęcia o stadach więc wolał poszerzyć spektrum pytań by mieć chociaż ogól wiedzy z każdej dziedziny co samo w sobie mogło być przydatne. Nie ignorował jednak wzmianki o stadach. Zwłaszcza tej o stadzie wody i życia.
– Skoro stado Wody odłączyło się od życia to czy nie znaczy to że są oni zdrajcami? Uważam ideę stad za głupotę ale tradycje tutejszych smoków zawsze zakładały stada i lojalność im a taka sytuacja to chyba zdrada? – Duszki i czasy obecne. Trzmiel lubił praktyczną wiedzę ale jednocześnie był ciekaw jakie Azyl ma odejście do niego samego jako członka Wody. Czy też uważała go za zdrajce mimo sojuszu jaki ich stada miały?
- 07 lis 2015, 18:21
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Przez chwilę przyglądał się jej, gdy roześmiała się na jego reakcje. Musiał doprawdy zabawnie wyglądać, niczym większa wersja pisklaka krzywiąca się bo czegoś mu zabroniono, jednak z drugiej strony nie czuł się źle z powodu iż jego mina ją rozbawiła. W sumie to było nawet warto. Azyl miała przyjemny głos i o dziwo lubił słuchać jej śmiechu, chociaż sam nie wiedział czemu? Może po prostu wtedy wydawało mu się że nawet warto było opuścić dolinę? W sumie to już dawno się przekonał żę warto.
– To przez te ziółka. Choroby czują ich zapach i od razu wiedzą że jesteś świetną kleryczką i nękanie Cię, źle się dla nich kończy. One czują takie rzeczy. Mówię Ci – Zagadał przybierając głos z nutką podejrzliwości jakby opowiadał jej jakąś super tajną teorie spiskową. Szybko jednak się opamiętał gdy Zabłąkana, nieco zaskoczona zgodziła się mu opowiedzieć to i owo.
Pewnie to trochę potrwa, dlatego ułożył się wygodniej na ziemi, tak żę teraz jego pysk był niemal na równi z pyskiem Azylu. Zabawna różnica, gdy będąc od niej dużo większym i starszym, to ona go uczyła a nie na odwrót. Jednak mimo to słuchał jej w skupieniu, zastanawiając się nad każdym z stad.
– Nie myśleliście nad zmianą przywódcy? Po co dawać taką władzę dla smoka z którym prawie nie ma kontaktu. To jak wbijanie sobie noża w plecy. – Mlasnął cicho jęzorem nie rozumiejąc dziwacznej logiki smoków z tego stada. Nad ogniem długo się niestety nie pozastanawiał, zapamiętując jednak obydwa wymienione imiona. Po czym parsknął lekko z złością słysząc o ostatnim z stad.
– Stado bezmózgich pokrak bez honoru. Matki wspominały mi coś o tym stadzie, najmniejsze stado... dobrze będzie je jeszcze pomniejszyć. Jak właściwie powstało? – Wiedział jedno. musiał przybrać na sile by urzeczywistnić swój plan odpłacenia Cieniowi za wszystko. Matki wspominał o tym że to te stado było głównym powodem ich odejścia, dlatego może chciał poznać je lepiej? Trzeba poznać wroga którego chce się zniszczyć.
– To przez te ziółka. Choroby czują ich zapach i od razu wiedzą że jesteś świetną kleryczką i nękanie Cię, źle się dla nich kończy. One czują takie rzeczy. Mówię Ci – Zagadał przybierając głos z nutką podejrzliwości jakby opowiadał jej jakąś super tajną teorie spiskową. Szybko jednak się opamiętał gdy Zabłąkana, nieco zaskoczona zgodziła się mu opowiedzieć to i owo.
Pewnie to trochę potrwa, dlatego ułożył się wygodniej na ziemi, tak żę teraz jego pysk był niemal na równi z pyskiem Azylu. Zabawna różnica, gdy będąc od niej dużo większym i starszym, to ona go uczyła a nie na odwrót. Jednak mimo to słuchał jej w skupieniu, zastanawiając się nad każdym z stad.
– Nie myśleliście nad zmianą przywódcy? Po co dawać taką władzę dla smoka z którym prawie nie ma kontaktu. To jak wbijanie sobie noża w plecy. – Mlasnął cicho jęzorem nie rozumiejąc dziwacznej logiki smoków z tego stada. Nad ogniem długo się niestety nie pozastanawiał, zapamiętując jednak obydwa wymienione imiona. Po czym parsknął lekko z złością słysząc o ostatnim z stad.
– Stado bezmózgich pokrak bez honoru. Matki wspominały mi coś o tym stadzie, najmniejsze stado... dobrze będzie je jeszcze pomniejszyć. Jak właściwie powstało? – Wiedział jedno. musiał przybrać na sile by urzeczywistnić swój plan odpłacenia Cieniowi za wszystko. Matki wspominał o tym że to te stado było głównym powodem ich odejścia, dlatego może chciał poznać je lepiej? Trzeba poznać wroga którego chce się zniszczyć.
- 01 lis 2015, 20:32
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Czy dałby radę utrzymać skrawek terenów wspólnych? Dość ciekawe pytanie, którego sam nie był pewien.
– Nie wiem, będzie trzeba się kiedyś przekonać, kto wie? Może mi nawet w tym kiedyś pomożesz. – Wzruszył lekko barkami, jakby nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie lubił wybiegać myślami za bardzo w przyszłość. Wolał żyć tym co jest tu i teraz. Żyć chwilą i cieszyć się nią, robiąc to co chce robić.
Skrzywił pysk gdy znowu naszła go lekka fala tego uporczywego kaszlu. Za dużo gadania. Zdecydowanie za dużo, jednak widać Zabłąkana postanowiła się tym zająć od razu. Robiąć mu herbatkę?
– Ciekawie pachnie – Mruknął wdychając napar, tak jak mu poleciłą, jednak z pewną dozą ostrożności, badając nieznany mu wywar. Na prawdę ładnie pachniał. Już nie mógł się doczekać by sprawdzić jak smakuje, dlatego gdy tylko wywar ostygł, niemal natychmiast wypił całą jego zawartość.
Smak kóry poczuł był... paskudny. Jego pysk wykrzywiło zniesmaczenie wywołane intensywnie gorzkim smakiem pokrywającym jego język, z drugiej jednak strony wywar niósł rozkoszoną ulgę dla zbolałego gardła i dodał mu brakującej energi.
Ale smakuje paskudnie... Próbowałaś kiedyś tego? Nie polecam – Pomlaskał jeszcze chwilę jęzorem próbując przegnać gorzki smak. Bezskutecznie. Przestał jednak czując łąpę kleryczki na swojej szyi.
Przekrzywił lekko łeb przyglądając się jej. Nieco zaskoczyła go ta bliskość? A może to że niemal natychmiast poczuł swędzenie w gardle gdy obca madara wniknęła w jego tkanki lecząć je?
Nie trwało to długo a efekt był na prawdę powalający. Wziął kilka głębszych wdechów gdy ta zabrała łapę. Dawno nie oddychał z taką swobodą i musiał przyznać że od razu poczuł się lepiej.
– Świetne uczucie. Jestem Ci na prawdę wdzięczny. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowałą pomocy z drapieżnikami albo ktoś Ci się będzie naprzykrzał to wołaj. Jestem Ci to winien – Ukłonił się lekko, wyraźnie zadowolony, w sumie nie tylko z pozbycia się kaszlu. W końcu dotyk Zabłąkane też był całkiem miły.
– Tak w sumie, to pewnie widać po mnie że jestem tu bardzo świeży. Miałabyś ochotę podzielić się choć strzępkami swej wiedzy? Dobrze by było wiedzieć coś więcej o tym miejscu niż to że stadem wody włada Cichy –
– Nie wiem, będzie trzeba się kiedyś przekonać, kto wie? Może mi nawet w tym kiedyś pomożesz. – Wzruszył lekko barkami, jakby nie miało to najmniejszego znaczenia. Nie lubił wybiegać myślami za bardzo w przyszłość. Wolał żyć tym co jest tu i teraz. Żyć chwilą i cieszyć się nią, robiąc to co chce robić.
Skrzywił pysk gdy znowu naszła go lekka fala tego uporczywego kaszlu. Za dużo gadania. Zdecydowanie za dużo, jednak widać Zabłąkana postanowiła się tym zająć od razu. Robiąć mu herbatkę?
– Ciekawie pachnie – Mruknął wdychając napar, tak jak mu poleciłą, jednak z pewną dozą ostrożności, badając nieznany mu wywar. Na prawdę ładnie pachniał. Już nie mógł się doczekać by sprawdzić jak smakuje, dlatego gdy tylko wywar ostygł, niemal natychmiast wypił całą jego zawartość.
Smak kóry poczuł był... paskudny. Jego pysk wykrzywiło zniesmaczenie wywołane intensywnie gorzkim smakiem pokrywającym jego język, z drugiej jednak strony wywar niósł rozkoszoną ulgę dla zbolałego gardła i dodał mu brakującej energi.
Ale smakuje paskudnie... Próbowałaś kiedyś tego? Nie polecam – Pomlaskał jeszcze chwilę jęzorem próbując przegnać gorzki smak. Bezskutecznie. Przestał jednak czując łąpę kleryczki na swojej szyi.
Przekrzywił lekko łeb przyglądając się jej. Nieco zaskoczyła go ta bliskość? A może to że niemal natychmiast poczuł swędzenie w gardle gdy obca madara wniknęła w jego tkanki lecząć je?
Nie trwało to długo a efekt był na prawdę powalający. Wziął kilka głębszych wdechów gdy ta zabrała łapę. Dawno nie oddychał z taką swobodą i musiał przyznać że od razu poczuł się lepiej.
– Świetne uczucie. Jestem Ci na prawdę wdzięczny. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowałą pomocy z drapieżnikami albo ktoś Ci się będzie naprzykrzał to wołaj. Jestem Ci to winien – Ukłonił się lekko, wyraźnie zadowolony, w sumie nie tylko z pozbycia się kaszlu. W końcu dotyk Zabłąkane też był całkiem miły.
– Tak w sumie, to pewnie widać po mnie że jestem tu bardzo świeży. Miałabyś ochotę podzielić się choć strzępkami swej wiedzy? Dobrze by było wiedzieć coś więcej o tym miejscu niż to że stadem wody włada Cichy –
- 25 paź 2015, 10:08
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Przekrzywił lekko swój rogaty łeb, jakby powątpiewając w jej słowa.
– Na prawdę? No popatrz. W takim razie muszę mieć szczęście. Nawet nie wiesz jak długo łaziłem po tych terenach nim ktoś mnie spotkał – A i to, tylko dlatego że pokazał się bo ktoś spotkał jego siostrę. Gdyby nie to to pewnie błąkał by się dłużej jednak to nie był czas opowiadać o tym jak znalazł się w wolnych stadach.
– Co masz na myśli mówiąc że nowe twarze szybko się pojawiają i odchodzą? – jej słów odnośnie tego czy jest konfliktowy czy nie, nawet nie komentował. Sama się w przyszłości przekona, jaki był na prawdę, zresztą nie chciał jej straszyć słowami że gdyby to była zasadzka, to siedział tak blisko niej tylko po to by móc ją jak najszybciej obezwładnić. Zwłaszcza że samica pewnie nie wiedziała że u nich w rodzinie są dwie rzeczy rodzinne. Imiona po owadach a także to że często ukrywają swoje prawdziwe intencje i charaktery. Chociażby Paraliżująca Łuska która brzmiała niczym jakaś trucicielka a tak na prawdę była po prostu tchórzliwa a imię miało wzbudzić podejrzenia u jej rozmówców.
Z Trzmielem było podobnie. Jedyny powód dla którego był spokojny to dlatego że nie znał smoków tutaj mieszkających. Ich siły, liczebności, sojuszy. To był czynniki powstrzymujące go przed agresją. W końcu nie był na tyle głupi by wpakować się w jakieś bagno.
Teraz jednak nie czuł ani agresji, raczej rozbawienie na widok zdziwionej miny rozmówczyni.
– Tereny wspólne? To dlatego tak tu dziwnie pachnie? A co jakby ktoś sobie zajął jakiś skrawek terenu stąd i nie wpuszczał na niego nikogo? – Głupi pomysł krążył mu po głowie. Gdyby udało mu sie pozyskać sojuszników i uniemożliwić jakiemuś stadu dostęp do terenów wspólnych... ale by się działo! Z ten głupiej fantazji wyrwał go jednak lekki kaszel, który szybko powstrzymał, biorąc głęboki wdech i podnosząc się z ziemi.
– Wiem że się nie znamy, a ty jesteś z innego stada niż ja, jednak miałabyś może ochotę, bo widzę że czas chyba masz, na pomoc mi w pozbyciu się tego kaszlu? – Nie żeby w pełni jej ufał jednak wierzył w swoje możliwości i w to że jak będzie próbowała go zranić, to da radę się obronić.
/Tak myślałem że ten post będzie beznadziejny xD
– Na prawdę? No popatrz. W takim razie muszę mieć szczęście. Nawet nie wiesz jak długo łaziłem po tych terenach nim ktoś mnie spotkał – A i to, tylko dlatego że pokazał się bo ktoś spotkał jego siostrę. Gdyby nie to to pewnie błąkał by się dłużej jednak to nie był czas opowiadać o tym jak znalazł się w wolnych stadach.
– Co masz na myśli mówiąc że nowe twarze szybko się pojawiają i odchodzą? – jej słów odnośnie tego czy jest konfliktowy czy nie, nawet nie komentował. Sama się w przyszłości przekona, jaki był na prawdę, zresztą nie chciał jej straszyć słowami że gdyby to była zasadzka, to siedział tak blisko niej tylko po to by móc ją jak najszybciej obezwładnić. Zwłaszcza że samica pewnie nie wiedziała że u nich w rodzinie są dwie rzeczy rodzinne. Imiona po owadach a także to że często ukrywają swoje prawdziwe intencje i charaktery. Chociażby Paraliżująca Łuska która brzmiała niczym jakaś trucicielka a tak na prawdę była po prostu tchórzliwa a imię miało wzbudzić podejrzenia u jej rozmówców.
Z Trzmielem było podobnie. Jedyny powód dla którego był spokojny to dlatego że nie znał smoków tutaj mieszkających. Ich siły, liczebności, sojuszy. To był czynniki powstrzymujące go przed agresją. W końcu nie był na tyle głupi by wpakować się w jakieś bagno.
Teraz jednak nie czuł ani agresji, raczej rozbawienie na widok zdziwionej miny rozmówczyni.
– Tereny wspólne? To dlatego tak tu dziwnie pachnie? A co jakby ktoś sobie zajął jakiś skrawek terenu stąd i nie wpuszczał na niego nikogo? – Głupi pomysł krążył mu po głowie. Gdyby udało mu sie pozyskać sojuszników i uniemożliwić jakiemuś stadu dostęp do terenów wspólnych... ale by się działo! Z ten głupiej fantazji wyrwał go jednak lekki kaszel, który szybko powstrzymał, biorąc głęboki wdech i podnosząc się z ziemi.
– Wiem że się nie znamy, a ty jesteś z innego stada niż ja, jednak miałabyś może ochotę, bo widzę że czas chyba masz, na pomoc mi w pozbyciu się tego kaszlu? – Nie żeby w pełni jej ufał jednak wierzył w swoje możliwości i w to że jak będzie próbowała go zranić, to da radę się obronić.
/Tak myślałem że ten post będzie beznadziejny xD
- 11 paź 2015, 13:36
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Westchnął cicho gdy przez jego grzbiet przebiegł lekki, chłodny dreszczyk, stroszący pióra które na nim się znajdowały. Coraz bardziej bezlitosne kroki zbliżającej się zimy niemiłosiernie dawały się we znaki, dręcząc smoki chłodem i uporczywym wiatrem, teraz jednak Trzmieli był wdzięczny za ten chłód który wyrwał go z jego ekscytacji pozwalając w pełni trzeźwo myśleć, bez zbędnego zachwytu.
Cofnął się o krok w tył, usadawiając swój popielaty zad na ziemi i przyglądając się nieznajomym rozleniwionym wzrokiem, w którym było jednak widać cień skrywanego rozbawienia, którego o dziwo nie było słychać gdy się odezwał.
– Wybacz moje zachowanie, dałem się ponieść – Mruknął spokojnie, chociaż kąciki jego pyska wciąż unosił się lekko, sprawiając że wystające kiełki były jeszcze bardziej widoczne.
Można wręcz powiedzieć że w obecnej chwili sprawiał wrażenie smoka który do walki rwie się ostatni, spokojny, rozluźniony, widać było jednak jak niewielkie puchate uszy czujnie poruszają się lekko wyłapując co chwila nowe dźwięki. Tak, czuwał, nasłuchiwał, sprawdzając czy aby na pewno samica jest sama i w okolicy nikogo nie ma.
– A więc faktycznie przybyłaś sama – Mruknął, jakby nie za bardzo zadowolony z tej informacji.
– Musicie się czuć bardzo bezpiecznie na waszych terenach, skoro nie boicie się podróżować sami a przy spotkaniu z innymi smokami nie widać po was krzty podejrzliwości – Wydawał się jakiś zawiedziony z tej informacji. Zupełnie jakby wolne stada zawiodły go po raz kolejny.
– Jesteś z stada wody, prawda? Powinniśmy być gdzieś na ich terenach – Zagadnął ponownie, prawdopodobnie uświadamiając tym samym Zabłąkaną że jego poprzednie zachowanie było po prostu sprawdzianem czy samica na pewno nie jest wrogiem. W końcu czego się spodziewać po Trzmielu, który ufa tylko najbliższej rodzinie? Teraz jednak gdy wiedział że samica nie jest wrogiem, mógł przestać bawić się w podchody i najzwyczajniej w świecie, położył się na ziemi, odrzucając łapą jeden z większych kamieni gdzieś w dal by go nie uwierał.
Cofnął się o krok w tył, usadawiając swój popielaty zad na ziemi i przyglądając się nieznajomym rozleniwionym wzrokiem, w którym było jednak widać cień skrywanego rozbawienia, którego o dziwo nie było słychać gdy się odezwał.
– Wybacz moje zachowanie, dałem się ponieść – Mruknął spokojnie, chociaż kąciki jego pyska wciąż unosił się lekko, sprawiając że wystające kiełki były jeszcze bardziej widoczne.
Można wręcz powiedzieć że w obecnej chwili sprawiał wrażenie smoka który do walki rwie się ostatni, spokojny, rozluźniony, widać było jednak jak niewielkie puchate uszy czujnie poruszają się lekko wyłapując co chwila nowe dźwięki. Tak, czuwał, nasłuchiwał, sprawdzając czy aby na pewno samica jest sama i w okolicy nikogo nie ma.
– A więc faktycznie przybyłaś sama – Mruknął, jakby nie za bardzo zadowolony z tej informacji.
– Musicie się czuć bardzo bezpiecznie na waszych terenach, skoro nie boicie się podróżować sami a przy spotkaniu z innymi smokami nie widać po was krzty podejrzliwości – Wydawał się jakiś zawiedziony z tej informacji. Zupełnie jakby wolne stada zawiodły go po raz kolejny.
– Jesteś z stada wody, prawda? Powinniśmy być gdzieś na ich terenach – Zagadnął ponownie, prawdopodobnie uświadamiając tym samym Zabłąkaną że jego poprzednie zachowanie było po prostu sprawdzianem czy samica na pewno nie jest wrogiem. W końcu czego się spodziewać po Trzmielu, który ufa tylko najbliższej rodzinie? Teraz jednak gdy wiedział że samica nie jest wrogiem, mógł przestać bawić się w podchody i najzwyczajniej w świecie, położył się na ziemi, odrzucając łapą jeden z większych kamieni gdzieś w dal by go nie uwierał.
- 06 paź 2015, 22:39
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Pisklęca równina
- Odpowiedzi: 697
- Odsłony: 104511
Byli w trakcie rozmowy, gdy nagle Modliszka zerwała się i ruszyła w tym kierunku, zupełnie jakby od tego miało zależeć jej życie, zostawiając go daleko w tyle, jednak i on w końcu trafił tutaj, do miejsca gdzie mieszało się wiele najróżniejszych zapachów a w tym wszystkim zapach Modliszki, ledwo wyczuwalny, ale jednak. Czyli trafił dobrze?
Leniwym krokiem wyszedł z cienia drzew, rozglądając się z nieskrywanym zaciekawieniem po obecnych tu smokach. W przeciwieństwie do siostry, nie wyczuł żadnego zawołania, dlatego nie za bardzo wiedział co jest grane, jednak wszyscy byli podekscytowani, rozweseleni, zupełnie jakby zaraz miało nastąpić jakieś wielkie wydarzenie w którym przypadkiem chyba będzie uczestniczył.
Westchnął cicho, gdy jego uszy w końcu przywykły do tych wszystkich dźwięków i chaosu tu panującego, by następnie spojrzeć w kierunku Modliszki i Shiro. Jedyne dwa tutaj znane smoki, w sumie nic dziwnego że siostra usiadła obok uzdrowiciela. W kupie raźniej i on również miał postąpić wobec tej zasady, podchodząc do nich.
– Co my właściwie tutaj robimy? – Zagadnął do obydwojga, cichym, spokojnym głosem, który niemal niknął w tym całym hałasie.
Leniwym krokiem wyszedł z cienia drzew, rozglądając się z nieskrywanym zaciekawieniem po obecnych tu smokach. W przeciwieństwie do siostry, nie wyczuł żadnego zawołania, dlatego nie za bardzo wiedział co jest grane, jednak wszyscy byli podekscytowani, rozweseleni, zupełnie jakby zaraz miało nastąpić jakieś wielkie wydarzenie w którym przypadkiem chyba będzie uczestniczył.
Westchnął cicho, gdy jego uszy w końcu przywykły do tych wszystkich dźwięków i chaosu tu panującego, by następnie spojrzeć w kierunku Modliszki i Shiro. Jedyne dwa tutaj znane smoki, w sumie nic dziwnego że siostra usiadła obok uzdrowiciela. W kupie raźniej i on również miał postąpić wobec tej zasady, podchodząc do nich.
– Co my właściwie tutaj robimy? – Zagadnął do obydwojga, cichym, spokojnym głosem, który niemal niknął w tym całym hałasie.
- 06 paź 2015, 18:05
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wypalona plaża
- Odpowiedzi: 756
- Odsłony: 119225
Prychnął cicho lekko rozbawiony jej słowami. Nie był głupi. Oj nie. W końcu był potomkiem maga i adeptki aspirującej na czarodziejkę, nic więc dziwnego że łatwo przyszło mu się domyślenie podstępu Modliszki. A to złośliwa bestyjka.
– Nie martwię się siłą stada Wody. Martwię się ideą stad. Wydają się słabe. A Cień to jedynie głupie aroganckie i bezmózgie bestie które atakują o wiele słabsze smoki i zachwycają się jacy to są potężni, mimo że poza barierą pewnie nie przeżyliby zbyt długo. Ale to nie najgorsze, ostatnio zauważyłem że powoli obrastasz w tłuszczyk siostro, a ledwie co opuściliśmy naszą dolinę. Boje się że tak się roztyjesz że będę musiał Cię wytaczać z groty. Tak, tak może się stać – Spojrzał lekko w niebo jakby w zamyśleniu obliczając ile czasu zajmie jej obrośnięcie w tłuszczyk. W rzeczywistości faktycznie się martwił. Nie o siebie a o to że sam nie da rady obronić siostry przed niebezpieczeństwami jakie mogą stwarzać stada, a faktycznie nie wiedział czy prócz ich ojca, w Wodzie będzie ktoś godzien zaufania.
O tym jednak się przekonamy później, teraz nie mógł wytrzymać gdy widział jak bardzo Modliszka chce już ruszyć, a co tam, zaczęła wojnę, to jeszcze się z nią podrażni.
Leniwie rozłożył się na ziemi, przekręcając się na grzbiet i szeroko rozkładając skrzydła.
– Taka ładna pogoda, może troszkę odpoczniemy? Wyglądasz na taaaaką zmęczoną – Starał się przeciągnąc swoje taaaak, najbardziej jak się da, udając że ziewa, jednak chyba niezbyt przekonującą mu to wyszło, mimo to zerknął na siostre słodkimi i niewinnymi oczkami.
– Nie martwię się siłą stada Wody. Martwię się ideą stad. Wydają się słabe. A Cień to jedynie głupie aroganckie i bezmózgie bestie które atakują o wiele słabsze smoki i zachwycają się jacy to są potężni, mimo że poza barierą pewnie nie przeżyliby zbyt długo. Ale to nie najgorsze, ostatnio zauważyłem że powoli obrastasz w tłuszczyk siostro, a ledwie co opuściliśmy naszą dolinę. Boje się że tak się roztyjesz że będę musiał Cię wytaczać z groty. Tak, tak może się stać – Spojrzał lekko w niebo jakby w zamyśleniu obliczając ile czasu zajmie jej obrośnięcie w tłuszczyk. W rzeczywistości faktycznie się martwił. Nie o siebie a o to że sam nie da rady obronić siostry przed niebezpieczeństwami jakie mogą stwarzać stada, a faktycznie nie wiedział czy prócz ich ojca, w Wodzie będzie ktoś godzien zaufania.
O tym jednak się przekonamy później, teraz nie mógł wytrzymać gdy widział jak bardzo Modliszka chce już ruszyć, a co tam, zaczęła wojnę, to jeszcze się z nią podrażni.
Leniwie rozłożył się na ziemi, przekręcając się na grzbiet i szeroko rozkładając skrzydła.
– Taka ładna pogoda, może troszkę odpoczniemy? Wyglądasz na taaaaką zmęczoną – Starał się przeciągnąc swoje taaaak, najbardziej jak się da, udając że ziewa, jednak chyba niezbyt przekonującą mu to wyszło, mimo to zerknął na siostre słodkimi i niewinnymi oczkami.
- 04 paź 2015, 22:18
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Pił leniwie wodę, czując jak przyjemnie chłodna ciecz, spływa wgłąb jego gardła niosąc ulgę jego pragnieniu, ale jednocześnie wzbudzając w nim lekki dreszczyk mierzwiący futro na jego grzbiecie.
Dopiero po chwili oderwał pysk od przejrzystej tafli wody, przyglądając się kamieniom na jej dnie i podziwiając przejrzystość jeziorka. Zupełnie jakby nic nie mogła zmącić jego toni. Z tej fascynacji wyrwała go jedynie nowa woń, mieszanina ziół, sosnowych szpilek i ciepłej ziemi, zwiastująca pojawienie się kogoś za jego grzbietem.
Atak jednak nie nadszedł, mimo iż słyszał kroki nieopodal a także delikatny szelest ogona trącego o piach.
Powoli oblizał pysk, odsuwając się od brzegu jeziora i przenosząc spojrzenie swych jasnych ślepi na samicę?
– Humor Ci chyba dopisuje nieznajoma. – Wyrwało się z jego mordki, gdy lustrował jej sylwetkę swym czujnym spojrzeniem. Długie ciało, aksamitne i białe futerko i niewielkie skrzydła. Doprawdy fascynująca istota przed nim się znalazła.
Powoli zbliżył się do niej, górując nad nią swoją posturą i wzrostem, która mimo niewielkiej różnicy wieku, trzeba przyznać była dość spora. Ona smukłą i drobna, on postawny i wielki.
Powoli okrążył nieznajomą, jednak bez jakiejkolwiek wrogości, bardziej zastanawiał się nad pewnym wspomnieniem.
– Kurde, wyglądasz jakbyś najadła się tyle węży, że CI się ciało wydłużyło. Masz tak od urodzenia? – W przeciwieństwie do Shiro, któremu od początku nie ufał, do niej nieufności nie czuł, nie zaatakowała go gdy się odsłonił, nie podkradała się i nie starała się przymilić i to w sumie chyba był powody które sprawiły że zachowywał się jakby gadał z kimś sobie już znanym.
– Na prawdę ciekawie – Mruknął jeszcze z lekkim zamyśleniem, siadając jakiś ogon przed nią.
Dopiero po chwili oderwał pysk od przejrzystej tafli wody, przyglądając się kamieniom na jej dnie i podziwiając przejrzystość jeziorka. Zupełnie jakby nic nie mogła zmącić jego toni. Z tej fascynacji wyrwała go jedynie nowa woń, mieszanina ziół, sosnowych szpilek i ciepłej ziemi, zwiastująca pojawienie się kogoś za jego grzbietem.
Atak jednak nie nadszedł, mimo iż słyszał kroki nieopodal a także delikatny szelest ogona trącego o piach.
Powoli oblizał pysk, odsuwając się od brzegu jeziora i przenosząc spojrzenie swych jasnych ślepi na samicę?
– Humor Ci chyba dopisuje nieznajoma. – Wyrwało się z jego mordki, gdy lustrował jej sylwetkę swym czujnym spojrzeniem. Długie ciało, aksamitne i białe futerko i niewielkie skrzydła. Doprawdy fascynująca istota przed nim się znalazła.
Powoli zbliżył się do niej, górując nad nią swoją posturą i wzrostem, która mimo niewielkiej różnicy wieku, trzeba przyznać była dość spora. Ona smukłą i drobna, on postawny i wielki.
Powoli okrążył nieznajomą, jednak bez jakiejkolwiek wrogości, bardziej zastanawiał się nad pewnym wspomnieniem.
– Kurde, wyglądasz jakbyś najadła się tyle węży, że CI się ciało wydłużyło. Masz tak od urodzenia? – W przeciwieństwie do Shiro, któremu od początku nie ufał, do niej nieufności nie czuł, nie zaatakowała go gdy się odsłonił, nie podkradała się i nie starała się przymilić i to w sumie chyba był powody które sprawiły że zachowywał się jakby gadał z kimś sobie już znanym.
– Na prawdę ciekawie – Mruknął jeszcze z lekkim zamyśleniem, siadając jakiś ogon przed nią.
- 04 paź 2015, 15:12
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148395
Do diaska, którędy się szło w stronę stada wody? Głupi podział na stada, głupi mieszające się zapachy, nie umiał się w tym wszystkim połapać i ostatecznie znalazł się tutaj. Ale gdzie właściwie? Zmarszczył lekko pysk w poirytowaniu, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś punktu orientacyjnego.
Gdyby tylko zwracał uwagę na mapy przedstawiane mu przez matki, możę wtedy byłoby łatwiej?
– Głupie stada, nie dość że ta niedorzeczna bariera to jeszcze ten smród nie pozwala znaleźć drogi... – Poirytowany podszedł leniwie do brzegu jeziora, nachylając się nad nim i biorąc lekki łyk chłodnej wody.
Musiał czekać. Poczekać do wieczora albo aż Modliszka go znajdzie. Chociaż wątpił by siostra miała ochotę go szukać, pewnie zrobi mu nauczkę. Pfi!
Gdyby tylko zwracał uwagę na mapy przedstawiane mu przez matki, możę wtedy byłoby łatwiej?
– Głupie stada, nie dość że ta niedorzeczna bariera to jeszcze ten smród nie pozwala znaleźć drogi... – Poirytowany podszedł leniwie do brzegu jeziora, nachylając się nad nim i biorąc lekki łyk chłodnej wody.
Musiał czekać. Poczekać do wieczora albo aż Modliszka go znajdzie. Chociaż wątpił by siostra miała ochotę go szukać, pewnie zrobi mu nauczkę. Pfi!












