Tagigo przyjrzała się pionkom w zamyśleniu. Wojownikòw było dużo, o wiele więcej, niż pozostałych postaci na planszy. Czy przyjęła słuszny wybòr?
– Spròbowałabym z samymi zadaniami, na początek. Ale jeśli wojownik to siła, a jeździec to zręczność, kim byłby Taran i Łucznik? – w zamyśleniu chwyciła jeden ze swoich pionkòw, ten przedstawiający taran właśnie. – Jak dla mnie to on jest silny. A wojowników mamy dużo, zupełnie jak adeptòw. Łucznik zaś może reprezentować spostrzegawczość. Co Ty na to?
Wzrok jej się skupił na dwòch głòwnych postaciach. Idąc za torem swych myśli, tym właśnie dałaby moc Maddary. Jednak nie odkryła w sobie jak dotąd doń talentu, jakże więc mogłaby grać w grę, do której nie starczy jej zdolności?
Odstawiła Taran na poprzednie miejsce. Z właściwą dla piskląt elastycznością już niemal zapomniała o zderzeniu z ziemią. Còż to, kilka siniakòw? Kości wciąż miała giętkie i elastyczne, nie zdążyły jeszcze nabrać twardości wynikającej z wieku.
– Może zaczniemy i wymyślimy coś po drodze? – Zaproponowała niepewnie.
Cekorax
Znaleziono 26 wyników
- 10 paź 2025, 13:51
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62457
- 01 paź 2025, 13:05
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62457
Parujące Źródło
Spojrzała na planszę, przyglądając się dokładnie figurom, próbując ocenić ich moc. Dość łatwo było dojść do najoczywistszej z konkluzji – dwa niepowtarzalne pionki musiały być najważniejsze. Przywódca i Zastępca? Możliwe. Tarany, łucznicy i ci na koniach w następnej kolejności, jeśli chodzi o ważność, więc i siłę.
Przyjrzała się ustawieniu figur przeciwniczki w tej intrygującej grze, której prawa należy było wymyślić na biegu. Z namysłem zaczęła układać własne. Najpierw znalazła miejsce dla pary Przywódców, stawiając ich obok siebie w najbliższym sobie rzędzie, po środku. Przed nimi pozycję zajęli dwaj konni, by bronić swych panów. Każdemu z nich dała taran u boku, za taranami posyłając łuczników, by ci strzałami osłonili swych kompanów. Po bokach Przywódcy i Zastępcy pozostały luki, w których umieściła po jednym wojowniku. Pozostałymi sześcioma zaś obstawiła brakujące pola po brzegach obu linii – ci wojowie mieli osłaniać szranki jej małej figurkowej armii.
Spojrzała krytycznie na swoje dzieło. Liczyła, że zgromadzenie najmocniejszych jednostek pośrodku pozwoli jej przebić bardziej równomiernie rozłożoną obronę Rex. Czy jednak jej plan się powiedzie?
Cekorax
Przyjrzała się ustawieniu figur przeciwniczki w tej intrygującej grze, której prawa należy było wymyślić na biegu. Z namysłem zaczęła układać własne. Najpierw znalazła miejsce dla pary Przywódców, stawiając ich obok siebie w najbliższym sobie rzędzie, po środku. Przed nimi pozycję zajęli dwaj konni, by bronić swych panów. Każdemu z nich dała taran u boku, za taranami posyłając łuczników, by ci strzałami osłonili swych kompanów. Po bokach Przywódcy i Zastępcy pozostały luki, w których umieściła po jednym wojowniku. Pozostałymi sześcioma zaś obstawiła brakujące pola po brzegach obu linii – ci wojowie mieli osłaniać szranki jej małej figurkowej armii.
Spojrzała krytycznie na swoje dzieło. Liczyła, że zgromadzenie najmocniejszych jednostek pośrodku pozwoli jej przebić bardziej równomiernie rozłożoną obronę Rex. Czy jednak jej plan się powiedzie?
Cekorax
- 28 wrz 2025, 3:17
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62457
Parujące Źródło
Szachy... Nie słyszała dotąd o takiej grze, z resztą o niewielu rzeczach słyszała do tej pory w swoim krótkim życiu. Nazwa jednak intrygowała. Gra bogini... Tagigo nie myślała wcześniej, że bogowie mogą interesować się grami. Zawsze wyobrażała sobie bogów jako bardzo starych i bardzo poważnych, a gry, element rozrywki, słabo pasował do tego obrazu.
Przyszło jej w końcu wyleźć na brzeg. Z ulgą stwierdziła, że obolałe łapy wciąż działają, a na żebra, którymi przeszorowała po dnie, nie poświęciła nawet myśli. Bo i po co? Tak długo, jak długo wyglądała, jakby wszystko było z nią w porządku, tak długo właśnie taka była prawda. I choć sprawny obserwator dostrzegłby ostrożność w ruchach zdradzającą liczne siniaki, uśmiech nie zniknął z pyszczka młodej. Usiadła przy planszy, przyglądając się figurom, po czym uniosła jeden z pionków, przyglądając mu się uważnie. Był to czarny koń, co prawdopodobnie nie ma większego znaczenia dla historii.
– Spróbujemy! A o co tak mniej więcej chodzi w tej grze?
Odstawiła figurę na planszę w innym, zupełnie losowym miejscu. Upewniła się tylko, że trafiła na czarne pole. Czarny pionek – czarny kwadracik, jakoś tak jej pasowało. Nie było w tym wiele sensu, ale choć zrobiła cokolwiek – nikt się więc nie domyśli, że nie wie co robi.
Cekorax
Przyszło jej w końcu wyleźć na brzeg. Z ulgą stwierdziła, że obolałe łapy wciąż działają, a na żebra, którymi przeszorowała po dnie, nie poświęciła nawet myśli. Bo i po co? Tak długo, jak długo wyglądała, jakby wszystko było z nią w porządku, tak długo właśnie taka była prawda. I choć sprawny obserwator dostrzegłby ostrożność w ruchach zdradzającą liczne siniaki, uśmiech nie zniknął z pyszczka młodej. Usiadła przy planszy, przyglądając się figurom, po czym uniosła jeden z pionków, przyglądając mu się uważnie. Był to czarny koń, co prawdopodobnie nie ma większego znaczenia dla historii.
– Spróbujemy! A o co tak mniej więcej chodzi w tej grze?
Odstawiła figurę na planszę w innym, zupełnie losowym miejscu. Upewniła się tylko, że trafiła na czarne pole. Czarny pionek – czarny kwadracik, jakoś tak jej pasowało. Nie było w tym wiele sensu, ale choć zrobiła cokolwiek – nikt się więc nie domyśli, że nie wie co robi.
Cekorax
- 26 wrz 2025, 1:02
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62457
Parujące Źródło
Mała coraz szybciej odzyskiwała siły po przegranej, jaką poniosła w pojedynku z grawitacją. W drobnym fioletowym łebku wciąż dzwoniło, a co do reszty ciała, czuła się niczym worek wypełniony luźno latającymi kośćmi, którymi ktoś potrząsał stanowczo zbyt mocno.
– Zupełnie nic mi nie jest – zapewniła więc z równie szerokim, co wyuczonym uśmiechem – Mi nigdy nic nie jest.
Szczerze wierzyła, że tak długo, jak długo zdoła skrywać wszystkie problemy, czy to fizyczne, czy też te dręczące duszę, tak długo będzie wszystko w absolutnym porządku.
Z wolna myśli zaczynały kursować szybciej, co zdradzało, że nie przerobiła jeszcze swojego małego pisklęcego móżdżka w mielonkę. Z początku spostrzegła swą omyłkę; miała do czynienia ze smoczycą, nie zaś ze smokiem. Z początku dała się zmylić ubarwieniu, mocnej budowie i wzrostowi, głos wraz z zapachem rozwiał jednak wątpliwości. Rex z Wolnych Stad... Zaskoczyło ją to, nie spotkała bowiem jeszcze smoka, który by się tak tytuował. Wszyscy co prawda żyli na ziemiach Wolnych Stad, pierwszy raz jednak spotkała się z kimś, kto użył tej nazwy, zamiast przyznać się, z którego stada pochodzi. Może Rex po prostu nie chciała dzielić się tą informacją? Z resztą z pewnością było w niej więcej tajemnic do odkrycia, niż sprawy grzecznościowe. Z wahaniem uniosła więc łapkę, spoglądając na planszę i zdobiące ją figury.
– Co to? Fajne? – zapytała z uśmiechem, który skryć miał jej niepewność. W końcu, i'm szybciej zmieni temat, tym szybciej jej żałosne lądowanie zapadnie w niepamięć. Stanowczo lepiej się skupić na nowym wątku, zmienić temat, nim ktokolwiek zwróci uwagę.
Cekorax
– Zupełnie nic mi nie jest – zapewniła więc z równie szerokim, co wyuczonym uśmiechem – Mi nigdy nic nie jest.
Szczerze wierzyła, że tak długo, jak długo zdoła skrywać wszystkie problemy, czy to fizyczne, czy też te dręczące duszę, tak długo będzie wszystko w absolutnym porządku.
Z wolna myśli zaczynały kursować szybciej, co zdradzało, że nie przerobiła jeszcze swojego małego pisklęcego móżdżka w mielonkę. Z początku spostrzegła swą omyłkę; miała do czynienia ze smoczycą, nie zaś ze smokiem. Z początku dała się zmylić ubarwieniu, mocnej budowie i wzrostowi, głos wraz z zapachem rozwiał jednak wątpliwości. Rex z Wolnych Stad... Zaskoczyło ją to, nie spotkała bowiem jeszcze smoka, który by się tak tytuował. Wszyscy co prawda żyli na ziemiach Wolnych Stad, pierwszy raz jednak spotkała się z kimś, kto użył tej nazwy, zamiast przyznać się, z którego stada pochodzi. Może Rex po prostu nie chciała dzielić się tą informacją? Z resztą z pewnością było w niej więcej tajemnic do odkrycia, niż sprawy grzecznościowe. Z wahaniem uniosła więc łapkę, spoglądając na planszę i zdobiące ją figury.
– Co to? Fajne? – zapytała z uśmiechem, który skryć miał jej niepewność. W końcu, i'm szybciej zmieni temat, tym szybciej jej żałosne lądowanie zapadnie w niepamięć. Stanowczo lepiej się skupić na nowym wątku, zmienić temat, nim ktokolwiek zwróci uwagę.
Cekorax
- 25 wrz 2025, 17:30
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
Z początku zdjął ją lęk; czyżby uderzyła zbyt mocno? Nie chciała przecież wyrządzić realnej krzywdy... Zaraz jednak uspokoiła się, słysząc słowa Proroka. Wygrała! Naprawdę wygrała! Nawet w najśmielszych marzeniach nie liczyła, że miałaby jakiekolwiek szanse z Osądem Gwiazd... A jednak jej się udało!
–Niech tylko Cielo o tym usłyszy – pomyślała z nutką dumy.
Zaraz jednak skupiła się na kolejnych słowach starszego smoka, witkę kładąc na ziemi. Ona – wojownikiem? Pokręciła lekko łebkiem.
– Tam, gdzie toczą się walki, zbyt daleko jest do wody – odparła – Moje talenty znacznie bardziej przydadzą się stadu, gdy wybiorę ścieżkę łowcy. Niewiele jest smoków polujących na podwodne stworzenia, nie powinnam się więc martwić o obfitość połowów.
Jako Łowca miała nadzieję przynieść dumę Tacie i stadu... Jeśli tylko jej się powiedzie, oczywiście. Ilekroć myślała jednak o zbliżającej się wielkimi krokami ceremonii, czuła jak drżą jej łapki. Czy okaże się dość dobra?
Osąd Gwiazd
–Niech tylko Cielo o tym usłyszy – pomyślała z nutką dumy.
Zaraz jednak skupiła się na kolejnych słowach starszego smoka, witkę kładąc na ziemi. Ona – wojownikiem? Pokręciła lekko łebkiem.
– Tam, gdzie toczą się walki, zbyt daleko jest do wody – odparła – Moje talenty znacznie bardziej przydadzą się stadu, gdy wybiorę ścieżkę łowcy. Niewiele jest smoków polujących na podwodne stworzenia, nie powinnam się więc martwić o obfitość połowów.
Jako Łowca miała nadzieję przynieść dumę Tacie i stadu... Jeśli tylko jej się powiedzie, oczywiście. Ilekroć myślała jednak o zbliżającej się wielkimi krokami ceremonii, czuła jak drżą jej łapki. Czy okaże się dość dobra?
Osąd Gwiazd
- 24 wrz 2025, 11:28
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
Mala Tagigo sama nie wierzyla w swoje szczescie – udalo jej sie! Nie dosc, ze uniknela ataku, to jeszcze sama zyskala szanse na cios. Jej taktyka, choc podjeta odruchowo, teraz zadzialala! Wyciagnela lape z palka, celujac wprost w nos Proroka. Jednoczesnie lewa ustawila tak, by na niej wyladowac. I niczym fala powracajaca ku brzegowi, planowala opasc z powrotem tam, gdzie stala, jednoczesnie zadajac cios. W ulamku sekundy przykleila skrzydelka ciasno do bokow, przeniosla ciezar ciala do przodu i runela do ataku.
Osąd Gwiazd
Osąd Gwiazd
- 24 wrz 2025, 10:30
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62457
Parujące Źródło
Kiepska pore wybrala sobie Tagigo na cwiczenie nowo odkrytej umiejetnosci lotu. Porywisty wiatr szarpal malymi skrzydelkami, przez co tracila rownowage, raz po raz ryzykujac upadkiem. Wczesniej nie przyszloby jej do glowy, ze wysoko nad ziemia tak strasznie wieje.
Walczac z silami przyrody nie zdawala sobie nawet sprawy, ze nie jest tu sama. Dostrzeglszy wode katem oka, po prostu podjela probe ladowania. Liczyla, ze w ten sposob troche mniej obije kosci. Zdolnosc do lotu odkryla w sobie sama, bez szkolen, trudno sie wiec dziwic, ze jej proba ladowania przypominala bardziej spadanie do celu. Z glosnym pluskiem, rozchlapujac wszedzie wode, wpadla wprost do Goracego Zrodla. I choc woda wyhamowala jej ped, spotkanie z dnem wcale nie bylo przyjemne.
Dopiero po chwili wynurzyla lepek. Z zaskoczeniem stwierdzila, ze jest jej cieplo, ze woda jest ciepla. Ale fajnie!
Dopiero po chwili dostrzegla drugiego smoka i zamarla. Widzial ja? Ciezko byloby, zeby nie widzial. Bedzie sie smial z jej latania? Na pewno bedzie! Albo ja zje za to, ze ochlapala go woda.
Wyszczerzyla zabki w usmiechu, za ktorym zwykle, z efektem lepszym lub gorszym, kryla zdenerwowanie i niepewnosc bezustannie gryzace ja od wewnatrz.
– Witaj, jestem Tagigo z Ziemi -przedstawila sie grzecznie.
Pachnial... Inaczej. Nie czula na nim woni zadnego ze stad. Nie byla pewna, co o tym sadzic i co to moze oznaczac.
Cekorax
Walczac z silami przyrody nie zdawala sobie nawet sprawy, ze nie jest tu sama. Dostrzeglszy wode katem oka, po prostu podjela probe ladowania. Liczyla, ze w ten sposob troche mniej obije kosci. Zdolnosc do lotu odkryla w sobie sama, bez szkolen, trudno sie wiec dziwic, ze jej proba ladowania przypominala bardziej spadanie do celu. Z glosnym pluskiem, rozchlapujac wszedzie wode, wpadla wprost do Goracego Zrodla. I choc woda wyhamowala jej ped, spotkanie z dnem wcale nie bylo przyjemne.
Dopiero po chwili wynurzyla lepek. Z zaskoczeniem stwierdzila, ze jest jej cieplo, ze woda jest ciepla. Ale fajnie!
Dopiero po chwili dostrzegla drugiego smoka i zamarla. Widzial ja? Ciezko byloby, zeby nie widzial. Bedzie sie smial z jej latania? Na pewno bedzie! Albo ja zje za to, ze ochlapala go woda.
Wyszczerzyla zabki w usmiechu, za ktorym zwykle, z efektem lepszym lub gorszym, kryla zdenerwowanie i niepewnosc bezustannie gryzace ja od wewnatrz.
– Witaj, jestem Tagigo z Ziemi -przedstawila sie grzecznie.
Pachnial... Inaczej. Nie czula na nim woni zadnego ze stad. Nie byla pewna, co o tym sadzic i co to moze oznaczac.
Cekorax
- 23 wrz 2025, 1:55
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
Nie oczekiwała nawet, że trafi, nie odczuła więc zawodu. Jakże mogłoby się jej udać trafić samego proroka? Mogła najwyżej być zadowolona, iż mimo splątanych łap nie wywróciła się na pyszczek i nie najadła się błota. Uniknął jej ciosu tak gładko, jakby przewidział jej ruch (lub też jakby był on aż nadto oczywistym). Nie traciła jednak animuszu; nie o wygraną jej chodziło, a o samo pokazanie, że jest godna jego spojrzenia.
Skupiła się więc na słowach Osądu Gwiazd, próbując choć w połowie zrozumieć to, co jej próbował przekazać. Atak – obrona. Do przodu i do tyłu. Skoro w poprxzednim ruchu próbowała przeć naprzód...
Rozłożyła drobne skrzydełka i uderzyła nimi raz, jeden jedyny. Jednocześnie odepchnęła się przednimi łapkami, cały ciężar kładąc na tylnych. Te przednie zamierzała wyrzucić do góry, niczym fala co choć się cofa, zaraz gotowa własnym ciężarem uderzyć ponownie. Choć bieg, czy skok nie był jej mocną stroną, spróbowała stanąć na samych tylko tylnych łapkach, schodząc w ten sposób z trariektorii ciosu. Jeśli się jej powiedzie, zejdzie z toru tatarakowej pałce i będzie mogła sama wymierzyć cios. Jeśli zaś nie będzie miała szczęścia – cóż, błotniste dno dalej czekało, by ubrudzić mały fioletowy pyszczek znakami porażki.
Skupiła się więc na słowach Osądu Gwiazd, próbując choć w połowie zrozumieć to, co jej próbował przekazać. Atak – obrona. Do przodu i do tyłu. Skoro w poprxzednim ruchu próbowała przeć naprzód...
Rozłożyła drobne skrzydełka i uderzyła nimi raz, jeden jedyny. Jednocześnie odepchnęła się przednimi łapkami, cały ciężar kładąc na tylnych. Te przednie zamierzała wyrzucić do góry, niczym fala co choć się cofa, zaraz gotowa własnym ciężarem uderzyć ponownie. Choć bieg, czy skok nie był jej mocną stroną, spróbowała stanąć na samych tylko tylnych łapkach, schodząc w ten sposób z trariektorii ciosu. Jeśli się jej powiedzie, zejdzie z toru tatarakowej pałce i będzie mogła sama wymierzyć cios. Jeśli zaś nie będzie miała szczęścia – cóż, błotniste dno dalej czekało, by ubrudzić mały fioletowy pyszczek znakami porażki.
- 19 wrz 2025, 11:09
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
// Wybacz, nie wiedziałam. Poprawię się na przyszłość!
Prorok się śmiał! Wzięła to za dobrą monetę, również stając na cztery łapki. Płetwy, dotychczas leżące gładko na grzbiecie, teraz nastroszyły się, nadając jej widok bojownika, lub też lwa morskiego, zależnie czy obserwator woli rybki słodkowodne, czy morskie. Teraz to Cielo na pewno zzielenieje z zazdrości, jak to usłyszy! Oczywście nie liczyła zbytnio na wygraną z tak potężnym przeciwnikiem, ale sam fakt, że Osąd Gwiazd postanowił się bawić z nią, nic nieznaczącym pisklakiem, już robiła swoje.
Stanęła na szeroko rozstawionych łapkach, trzech naturalnie. W czwartej, prawej przedniej, ściskała tatarak niby miecz (choć nigdy mieczy dotąd nie widywała). Jej ogon wił się po ziemi, szeleszcząc w sitowiu. Trudno było go opanować, wyrażał wszak całą ekscytację i podniecenie młodej Tagigo.
Na hasło "broń się" wyciągnęła swoją witkę, kierując jej koniec ku dołowi, prawą łapę zaś, którą na swej prowizorycznej broni zaciskała, uniosła nieco powyżej barku, na wysokość szyi. Jednocześnie próbowała odskoczyć przednią lewą łapą w prawo, co wyszło jej cokolwiek niezgrabnie. Liczyła jednak, że zdoła sparować cios, jednocześnie schodząc z jego linii... Może uda jej się przy tym nie przewrócić? Próba jednoczesnego przesuwania prawej łapy w lewo i lewej w prawo wyglądała cokolwiek niezgrabnie, jeśli jednak jej zasłona się powiedzie, zamierzała opuścić prawą łapę, okręcając jednocześnie jej nadgarstek, by choć spróbować trafić w szeroką, pokrytą łuskami pierś Proroka. Liczyła, że odbicie jego ciosu da jej szansę na kontratak... O ile się mnie przewróci, oczywiście. Na lądzie brakowało jej gracji, całkiem więc możliwe, że wszelkie próby spełzną na wylądowaniem pyszczkiem na mulistym brzegu.
Osąd Gwiazd
Prorok się śmiał! Wzięła to za dobrą monetę, również stając na cztery łapki. Płetwy, dotychczas leżące gładko na grzbiecie, teraz nastroszyły się, nadając jej widok bojownika, lub też lwa morskiego, zależnie czy obserwator woli rybki słodkowodne, czy morskie. Teraz to Cielo na pewno zzielenieje z zazdrości, jak to usłyszy! Oczywście nie liczyła zbytnio na wygraną z tak potężnym przeciwnikiem, ale sam fakt, że Osąd Gwiazd postanowił się bawić z nią, nic nieznaczącym pisklakiem, już robiła swoje.
Stanęła na szeroko rozstawionych łapkach, trzech naturalnie. W czwartej, prawej przedniej, ściskała tatarak niby miecz (choć nigdy mieczy dotąd nie widywała). Jej ogon wił się po ziemi, szeleszcząc w sitowiu. Trudno było go opanować, wyrażał wszak całą ekscytację i podniecenie młodej Tagigo.
Na hasło "broń się" wyciągnęła swoją witkę, kierując jej koniec ku dołowi, prawą łapę zaś, którą na swej prowizorycznej broni zaciskała, uniosła nieco powyżej barku, na wysokość szyi. Jednocześnie próbowała odskoczyć przednią lewą łapą w prawo, co wyszło jej cokolwiek niezgrabnie. Liczyła jednak, że zdoła sparować cios, jednocześnie schodząc z jego linii... Może uda jej się przy tym nie przewrócić? Próba jednoczesnego przesuwania prawej łapy w lewo i lewej w prawo wyglądała cokolwiek niezgrabnie, jeśli jednak jej zasłona się powiedzie, zamierzała opuścić prawą łapę, okręcając jednocześnie jej nadgarstek, by choć spróbować trafić w szeroką, pokrytą łuskami pierś Proroka. Liczyła, że odbicie jego ciosu da jej szansę na kontratak... O ile się mnie przewróci, oczywiście. Na lądzie brakowało jej gracji, całkiem więc możliwe, że wszelkie próby spełzną na wylądowaniem pyszczkiem na mulistym brzegu.
Osąd Gwiazd
- 18 wrz 2025, 12:46
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
Drgnęła, gdy niespodziewanie usłyszała głos. Odwróciła łepek, a ślepka rozszerzyły jej się z zaskoczenia. Sam Prorok zjawił się na tym zarośniętym brzegu, tak zupełnie znienacka! I jeszcze pamiętał jej imię! Brat padnie, jak mu opowie! Wtedy, na Spotkaniu Młodych nie potraktowała słów Cielo o ulubienicy Osądu Gwiazd tak poważnie, a teraz nagle przybył, by spotkać się właśnie z nią!
Serduszko młodej biło mocno; przez myśl jej przeszło nawet, by się ukłonić, gdy... Bam!, trzcinowa pałka pacnęła lekko w pokryte łuskami czoło. Zaśmiała się, na chwilę zapominając o gryzących ją nerwach. Czyżby Prorok nie był aż tak poważny? Nie mogła jednak zapomnieć o dobrych manierach, wszak spotkała właśnie jednego z najważniejszych, jeśli nie najważniejszego smoka na tych ziemiach.
– I z tobą Osądzie Gwiazd – pochyliła łepek z szacunkiem, jednak gdy go uniosła w żółtych oczkach błyskały iskierki ekscytacji – Czy przybywasz wyzwać mnie na bój wodnymi pałkami?
Nie spuszczając wzroku z ogromnego, prastarego smoka, sięgnęła ku najbliższej kępie, by zaopatrzyć się we własny oręż. Z racji że była drobniejsza, z wyraźnym trudem przyszło jej wyrwać tatarakową łodygę. Chwilę więc zajęło, nim wyciągnęła przed sobą własną pałkę.
Czy tak wypada, pacnąć Proroka tatarakiem? Nie było tu nikogo, kogo mogłaby zapytać. Ale to on zaczął, a poza tym zawsze był miły. Nagięła więc kłącze jak on przed chwilą, a gdy puściła, brązowa końcówka pacnęła lekko jedną z przednich łap tamtego. Wyżej nie sięgała, ale nawet jeśli, nie miałaby dość odwagi, by celować w istotniejsze miejsca. Nie chciałaby go obrazić w wypadku, gdyby źle odczytała jego intencje. Posłała mu przy tym szeroki, niewinny uśmiech pisklęcia, które doskonale sobie zdaje sprawę, że troszeczkę psoci.
Osąd Gwiazd
Serduszko młodej biło mocno; przez myśl jej przeszło nawet, by się ukłonić, gdy... Bam!, trzcinowa pałka pacnęła lekko w pokryte łuskami czoło. Zaśmiała się, na chwilę zapominając o gryzących ją nerwach. Czyżby Prorok nie był aż tak poważny? Nie mogła jednak zapomnieć o dobrych manierach, wszak spotkała właśnie jednego z najważniejszych, jeśli nie najważniejszego smoka na tych ziemiach.
– I z tobą Osądzie Gwiazd – pochyliła łepek z szacunkiem, jednak gdy go uniosła w żółtych oczkach błyskały iskierki ekscytacji – Czy przybywasz wyzwać mnie na bój wodnymi pałkami?
Nie spuszczając wzroku z ogromnego, prastarego smoka, sięgnęła ku najbliższej kępie, by zaopatrzyć się we własny oręż. Z racji że była drobniejsza, z wyraźnym trudem przyszło jej wyrwać tatarakową łodygę. Chwilę więc zajęło, nim wyciągnęła przed sobą własną pałkę.
Czy tak wypada, pacnąć Proroka tatarakiem? Nie było tu nikogo, kogo mogłaby zapytać. Ale to on zaczął, a poza tym zawsze był miły. Nagięła więc kłącze jak on przed chwilą, a gdy puściła, brązowa końcówka pacnęła lekko jedną z przednich łap tamtego. Wyżej nie sięgała, ale nawet jeśli, nie miałaby dość odwagi, by celować w istotniejsze miejsca. Nie chciałaby go obrazić w wypadku, gdyby źle odczytała jego intencje. Posłała mu przy tym szeroki, niewinny uśmiech pisklęcia, które doskonale sobie zdaje sprawę, że troszeczkę psoci.
Osąd Gwiazd
- 17 wrz 2025, 12:24
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85766
Sitowie
Tagigo coraz pewniej zapuszczała się na Tereny Wspólne. Pilnowała oczywiście, by Tata tych wycieczek nie dostrzegł, zdawała sobie sprawę z jego zmęczenia (czy też może choroby?), nie zawracała mu więc głowy takimi błahostkami jak to, że znowu gdzieś popłynęła. Jak to zwykle w tym wieku bywa, ściany jaskini robiły się już za ciasne dla energicznego smoczątka, a ciekawość pchała naprzód. Zwiedzała głównie zbiorniki wodne; wciąż niezgrabnie poruszała się na lądzie, a choć ostatnia próba by wzlecieć w niebo się powiodła, nie dowierzała jeszcze do końca swoim niedużym skrzydełkom.
Wynurzyła się pośród sitowia, wywołując liczne pluski uciekających żab, zaskoczonych jej nagłym pojawieniem. Woda wypłynęła z jej skrzeli i ściekła po szyi, a pokrywy skrzelowe zamknęły się szczelnie, płuca miast wody wypełniło powietrze. Zerknęła w niebo, chłodne, stalowoszare. Nie zapowiadało kolejnych opadów, ale i nie dawało nadziei na słoneczną pogodę. Nie sądziła, że jeszcze zatęskni za gorącem jakie nie tak dawno brało w posiadanie całą krainę. Cóż, zbliżała się Pora Liściastych Dywanów, szybciej niż młoda mogłaby się spodziewać.
Przysiadła na brzegu, rozglądając się ciekawie, podziwiając nowe tereny.
Osąd Gwiazd
Wynurzyła się pośród sitowia, wywołując liczne pluski uciekających żab, zaskoczonych jej nagłym pojawieniem. Woda wypłynęła z jej skrzeli i ściekła po szyi, a pokrywy skrzelowe zamknęły się szczelnie, płuca miast wody wypełniło powietrze. Zerknęła w niebo, chłodne, stalowoszare. Nie zapowiadało kolejnych opadów, ale i nie dawało nadziei na słoneczną pogodę. Nie sądziła, że jeszcze zatęskni za gorącem jakie nie tak dawno brało w posiadanie całą krainę. Cóż, zbliżała się Pora Liściastych Dywanów, szybciej niż młoda mogłaby się spodziewać.
Przysiadła na brzegu, rozglądając się ciekawie, podziwiając nowe tereny.
Osąd Gwiazd
- 17 wrz 2025, 11:33
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Mimowolnie skrzywiła się lekko na pierwsze słowa Runy. A więc przejrzała jej blef! A jeśli może to zauważyć ona, może zauważyć każdy! Co mogą pomyśleć inne smoki, gdy dostrzegą lęk i niepewność kryjącą się za uśmiechem? Że nie jest dość dobra – to z pewnością. Nigdy nie będzie dość dobra. Chciała przynieść dumę Tacie i reszcie ważnej i potężnej rodziny. Chciała, by wierzyli, że daje radę, nawet jeśli zupełnie jej nie dawała. Czas jej ceremonii zbliżał się wszak nieubłaganie, już wkrótce stanie przed dziadkiem i będzie musiała wstąpić na drogę Adepta, wybrać imię. A tymczasem czuła się zagubiona i jej niedostatki były widoczne tak wyraźnie, jak księżyc odbijający się w tafli spokojnej wody.
Musi się jeszcze wiele nauczyć, a czas jej uciekał. Musi być lepsza, bardziej gotowa... Lub lepiej udawać.
Skinęła więc tylko łebkiem, nie mówiąc już nic. Spojrzała ku wschodowi, dostrzegając pierwsze szare oznaki nadchodzącego dnia. Gwiazdy bladły, noc się kończyła, a ona przecież musi wrócić do domu nim ktokolwiek zauważy jej nieobecność. Posłusznie podążyła za starszą smoczycą, przebierając szybko krótkimi łapkami.
Dobrze, że jej pierwsza podróż poza Obóz Ziemi zakończyła się bezpiecznie.
Musi się jeszcze wiele nauczyć, a czas jej uciekał. Musi być lepsza, bardziej gotowa... Lub lepiej udawać.
Skinęła więc tylko łebkiem, nie mówiąc już nic. Spojrzała ku wschodowi, dostrzegając pierwsze szare oznaki nadchodzącego dnia. Gwiazdy bladły, noc się kończyła, a ona przecież musi wrócić do domu nim ktokolwiek zauważy jej nieobecność. Posłusznie podążyła za starszą smoczycą, przebierając szybko krótkimi łapkami.
Dobrze, że jej pierwsza podróż poza Obóz Ziemi zakończyła się bezpiecznie.
- 12 wrz 2025, 23:17
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Przechyliła lekko łepek, zastanawiając się. Tata nic nie wspomniał... Może mu to umknęło, wszak nie tylko nią się opiekował i trudno było nie zauważyć czasami, jak bardzo zmęczony był. A może uznał to za tak oczywiste, że nie warte wzmianki?
Czy jej braki w wiedzy są bardzo poważne? Miała nadzieję, iż nie wygłupiła się zbytnio, przyznając się. A może starsza smoczyca uzna, że Tagigo jest zupełnie głupia i zdecyduje jednak ją zjeść?
– Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ja się wyklułam chyba w porze Gorejącego Słońca... Nie widziałam jeszcze innych pór. Ale wszystko jeszcze przede mną, prawda?
Uśmiechnęła się promiennie, maskując niepewność. Kusiło ją, by dokładniej wypytać o nadchodzące pory, jednak zdecydowała się bardziej nie pogrążać. Powinna przecież wiedzieć to wszystko, a przynajmniej się domyślić! Pora Liściastych Dywanów... Czyli pewnie na ziemi urośnie strasznie dużo liści. Przynajmniej jak będzie wyglądać Pora Białej Ziemi już się dowiedziała. Dzięki iluzji Runy łatwo zgadywała, że spadnie dużo śniegu. Ciekawe, czy będzie taki mięciutki, jak wygląda?
– Uczysz się na Maga? – zapytała zamiast tego, chcąc odwrócić uwagę rozmówczyni od swoich luk w wiedzy – Moja maddara się jeszcze nie przebudziła, jestem za mała. Ale za to bardzo dobrze pływam! Nawet jeśli nigdy nie odkryję mocy, mogę być przydatna dla stada i łowić rybki. Baaaaardzo lubię rybki, a ty?
Wiecznie głodna, jak na pisklaka przystało, potrafiła pochłonąć dowolną ilość pływających stworzonek. Choć nie miała nic przeciwko mięsu, czy owocom, rybki były jej najulubieńszym daniem. Pieczone, surowe, duże i małe, wszystkie były pyszne!
Runiczna Łuska
Czy jej braki w wiedzy są bardzo poważne? Miała nadzieję, iż nie wygłupiła się zbytnio, przyznając się. A może starsza smoczyca uzna, że Tagigo jest zupełnie głupia i zdecyduje jednak ją zjeść?
– Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Ja się wyklułam chyba w porze Gorejącego Słońca... Nie widziałam jeszcze innych pór. Ale wszystko jeszcze przede mną, prawda?
Uśmiechnęła się promiennie, maskując niepewność. Kusiło ją, by dokładniej wypytać o nadchodzące pory, jednak zdecydowała się bardziej nie pogrążać. Powinna przecież wiedzieć to wszystko, a przynajmniej się domyślić! Pora Liściastych Dywanów... Czyli pewnie na ziemi urośnie strasznie dużo liści. Przynajmniej jak będzie wyglądać Pora Białej Ziemi już się dowiedziała. Dzięki iluzji Runy łatwo zgadywała, że spadnie dużo śniegu. Ciekawe, czy będzie taki mięciutki, jak wygląda?
– Uczysz się na Maga? – zapytała zamiast tego, chcąc odwrócić uwagę rozmówczyni od swoich luk w wiedzy – Moja maddara się jeszcze nie przebudziła, jestem za mała. Ale za to bardzo dobrze pływam! Nawet jeśli nigdy nie odkryję mocy, mogę być przydatna dla stada i łowić rybki. Baaaaardzo lubię rybki, a ty?
Wiecznie głodna, jak na pisklaka przystało, potrafiła pochłonąć dowolną ilość pływających stworzonek. Choć nie miała nic przeciwko mięsu, czy owocom, rybki były jej najulubieńszym daniem. Pieczone, surowe, duże i małe, wszystkie były pyszne!
Runiczna Łuska
- 11 wrz 2025, 2:47
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Tagigo była oczarowana. Czuła oczywiście chłód, lecz jakże przyjemny był po upalnych dniach! Z odwagą właściwą tym, którzy nie zastanawiają się przed podjęciem działań, rzuciła się na miejsce, gdzie przynajmniej w jej icenie białych płatków było więcej. Zawiodła się jednak głęboko, gdy zrozumiała, że niemożliwe jest w tym zanurkować. Jedyne, co ją spotkało, to uderzenie w nos.
– Tego tam nie ma, prawda? – spytała, łapą odruchowo rozcierając kuku na nosie.
Przyglądała się powolnemu zanikaniu iluzji. Maddara wydawała się małej niesamowicie potężna. Czy kiedykolwiek odważy się spróbować sięgnąć takich wyżyn? Chyba nigdy nie wybaczyłaby sobie porażki. Czyż nie bezpiecznej jest skupić się na tym, co zna, niż ryzykować próbując nowego?
– Czy to trudne? – padło jednak z jej pyszczka, jakby wbrew woli.
Runiczna Łuska
– Tego tam nie ma, prawda? – spytała, łapą odruchowo rozcierając kuku na nosie.
Przyglądała się powolnemu zanikaniu iluzji. Maddara wydawała się małej niesamowicie potężna. Czy kiedykolwiek odważy się spróbować sięgnąć takich wyżyn? Chyba nigdy nie wybaczyłaby sobie porażki. Czyż nie bezpiecznej jest skupić się na tym, co zna, niż ryzykować próbując nowego?
– Czy to trudne? – padło jednak z jej pyszczka, jakby wbrew woli.
Runiczna Łuska
- 27 sie 2025, 22:34
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Gdy druga smoczyca się zbliżyła, Tagigo mimowolnie zadrżała. Wciąż nie czuła się do końca bezpiecznie. Dała się jednak obwąchać, w odpowiedzi poruszając nosdrzami i badając zapach Runy. Gdy ta jednak zadała pytanie, młoda w pełni się na nim skoncentrowała, szczerząc ząbki (Jak zawsze z resztą, gdy się stresowała). Poczuła się jak uczniak wywołany do odpowiedzi. Co właściwie wiedziała o maddarze?
– Mój tata jest magiem – zaczęła. Bezpieczny początek, ale czy zdoła wydukać coś więcej? – Maddara tworzy różne rzeczy, jak białe płatki z góry, które tata robił. Pewnie, że chcę!
Czy jej odpowiedź była dość dobra? To już oceniać Runie. Tak naprawdę wiedziała bardzo niewiele. Nie wiedziała nawet czym były te białe płatki; nie dane jej wszak jeszcze było doświadczenie chłodu śniegu. Było to jednak jedyne wspomnienie, jakie w ogóle zdążyła mieć w sprawie maddary. Liczyła jednak na swoje przekonanie, na swój szeroki uśmiech. Tak długo, jak długo się uśmiecha, nikt nie zauważy jej niepewności.
Ponownie spojrzała ku horyzontowi. Dostrzegała więcej, niż jedną rzekę, a właściwie mnóstwo rzek. Nie miała pojęcia, w górze której z nich mieszkała. Czy zdąży wrócić przed świtem? Jak Tata zareaguje, jeśli się obudzi, a Tagigo nie będzie w jaskini? Może, jeśli Runa ją polubi, to wskaże jej, w którą stronę należy płynąć? Była dużo starsza, na pewno wiedziała, jak latać, więc wie, gdzie mieszka Tagigo i którą z niezliczonych odnóg prowadzi do obozu Ziemi.
– Czy to będzie niebezpieczne? – zapytała tylko, szczerząc kiełki w uśmiechu.
Runiczna Łuska
– Mój tata jest magiem – zaczęła. Bezpieczny początek, ale czy zdoła wydukać coś więcej? – Maddara tworzy różne rzeczy, jak białe płatki z góry, które tata robił. Pewnie, że chcę!
Czy jej odpowiedź była dość dobra? To już oceniać Runie. Tak naprawdę wiedziała bardzo niewiele. Nie wiedziała nawet czym były te białe płatki; nie dane jej wszak jeszcze było doświadczenie chłodu śniegu. Było to jednak jedyne wspomnienie, jakie w ogóle zdążyła mieć w sprawie maddary. Liczyła jednak na swoje przekonanie, na swój szeroki uśmiech. Tak długo, jak długo się uśmiecha, nikt nie zauważy jej niepewności.
Ponownie spojrzała ku horyzontowi. Dostrzegała więcej, niż jedną rzekę, a właściwie mnóstwo rzek. Nie miała pojęcia, w górze której z nich mieszkała. Czy zdąży wrócić przed świtem? Jak Tata zareaguje, jeśli się obudzi, a Tagigo nie będzie w jaskini? Może, jeśli Runa ją polubi, to wskaże jej, w którą stronę należy płynąć? Była dużo starsza, na pewno wiedziała, jak latać, więc wie, gdzie mieszka Tagigo i którą z niezliczonych odnóg prowadzi do obozu Ziemi.
– Czy to będzie niebezpieczne? – zapytała tylko, szczerząc kiełki w uśmiechu.
Runiczna Łuska
- 24 sie 2025, 11:04
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1885
Spotkanie Młodych XXI
// przepraszam za spóźnienie
Tagigo zadrżała, gdy prorok skierował się w ich stronę. Czy wymyśliła dość dobrze? Czuła, że jej łapy wykonane są jakby z mchu. Usiadła, bo ustać nie mogła. Na jej pyszczku wciąż jednak widniał ten sam szeroki uśmiech. Nim przykryła swój strach, gdy okazało się, że to jej rysunek zostanie teraz oceniony.
Ocena jednak przebiegła pomyślnie! Uniosła wcześniej spuszczony pyszczek, spoglądając na proroka (oczywiście, z uśmiechem).
– Z przyjemnością. Woda jest super, tam jest cały nowy świat.
Była zbyt zaaferowana pochwałą proroka, by słuchać opisów towarzyszy. Chciał się z nią spotkać! Właśnie z nią, choć nie dorastała mu nawet do barków! Jakże wielki to zaszczyt, jakże wielka to próba. Czy sprosta oczekiwaniom proroka, gdy się spotkają? Bo nie wątpiła, że takiej okazji nie przepuści, spotkają się z pewnością.
Gdy padło kolejne zadanie, jej uśmiech stał się szerszy, albowiem wystraszyła się tego, że nie zna żadnej historii. Inni opowiadali o przodkach, albo – w przypadku jednej smoczycy – recytowali wiersze. Czuła się tak mało znacząca w tym tłumie, gdzie każdy miał coś do opowiedzenia. A ona? Jej nic nie przychodziło na myśl. Żyła bardzo krótko; nie przeżyła niczyjej śmierci, a i o przodkach nic nie słyszała. Nie wiedziała nawet, kim jest jej matka...
Spojrzała w ślad za Nimb, gdy ta pobiegła między drzewa.
– Oszustka – pomyślała.
Wszyscy powinni dać radę na własną łapę. Nawet nie śmiałaby budzić ojca, śpiącego pod drzewem w oddali, by pytać o wskazówki. I tak był zmęczony.
Jednak Nimb chociaż pozyskała jakieś informacje. W głowie Tagigo zaś wciąż dźwięczała pustka.
Spojrzała raz jeszcze w niebo, szukając natchnienia. Jeśli nie ma żadnej historii, może ją zmyślić, prawda? Nikt się przecież nie dowie.
– Żył był kiedyś Smok spoza naszych ziem. Wychowany został w nienawiści do maddary i walki. Nikt już nie pamięta, dlaczego i w jakich okolicznościach trafił na nasze ziemie, lecz ponoć założył gdzieś piękny ogród. Brzydząc się przemocą, karmił stado plonami ziemi. Z czasem jednak jego dziedzictwo przejęło nad nim władzę, tak jak lód skuwa wodę. Odmawiając uzdrowicielskiej pomocy poddał się chorobie, która później wywołała u niego szaleństwo. Wypowiedział walkę samej idei używania maddary, co skłoniło go do czynów strasznych. Nadeszła sprawiedliwość i ucięto mu głowę. Nie wiem, która gwiazda do niego naleźy i czy w ogóle dostąpił miejsca na nieboskłonie.
Słowa jakby same wypadały z pyszczka. Szeroki uśmiech nie znikał. Jeśli będzie mówić z przekonaniem, wszyscy uwierzą, że ona daje radę.
Osąd Gwiazd
Nimib
Tagigo zadrżała, gdy prorok skierował się w ich stronę. Czy wymyśliła dość dobrze? Czuła, że jej łapy wykonane są jakby z mchu. Usiadła, bo ustać nie mogła. Na jej pyszczku wciąż jednak widniał ten sam szeroki uśmiech. Nim przykryła swój strach, gdy okazało się, że to jej rysunek zostanie teraz oceniony.
Ocena jednak przebiegła pomyślnie! Uniosła wcześniej spuszczony pyszczek, spoglądając na proroka (oczywiście, z uśmiechem).
– Z przyjemnością. Woda jest super, tam jest cały nowy świat.
Była zbyt zaaferowana pochwałą proroka, by słuchać opisów towarzyszy. Chciał się z nią spotkać! Właśnie z nią, choć nie dorastała mu nawet do barków! Jakże wielki to zaszczyt, jakże wielka to próba. Czy sprosta oczekiwaniom proroka, gdy się spotkają? Bo nie wątpiła, że takiej okazji nie przepuści, spotkają się z pewnością.
Gdy padło kolejne zadanie, jej uśmiech stał się szerszy, albowiem wystraszyła się tego, że nie zna żadnej historii. Inni opowiadali o przodkach, albo – w przypadku jednej smoczycy – recytowali wiersze. Czuła się tak mało znacząca w tym tłumie, gdzie każdy miał coś do opowiedzenia. A ona? Jej nic nie przychodziło na myśl. Żyła bardzo krótko; nie przeżyła niczyjej śmierci, a i o przodkach nic nie słyszała. Nie wiedziała nawet, kim jest jej matka...
Spojrzała w ślad za Nimb, gdy ta pobiegła między drzewa.
– Oszustka – pomyślała.
Wszyscy powinni dać radę na własną łapę. Nawet nie śmiałaby budzić ojca, śpiącego pod drzewem w oddali, by pytać o wskazówki. I tak był zmęczony.
Jednak Nimb chociaż pozyskała jakieś informacje. W głowie Tagigo zaś wciąż dźwięczała pustka.
Spojrzała raz jeszcze w niebo, szukając natchnienia. Jeśli nie ma żadnej historii, może ją zmyślić, prawda? Nikt się przecież nie dowie.
– Żył był kiedyś Smok spoza naszych ziem. Wychowany został w nienawiści do maddary i walki. Nikt już nie pamięta, dlaczego i w jakich okolicznościach trafił na nasze ziemie, lecz ponoć założył gdzieś piękny ogród. Brzydząc się przemocą, karmił stado plonami ziemi. Z czasem jednak jego dziedzictwo przejęło nad nim władzę, tak jak lód skuwa wodę. Odmawiając uzdrowicielskiej pomocy poddał się chorobie, która później wywołała u niego szaleństwo. Wypowiedział walkę samej idei używania maddary, co skłoniło go do czynów strasznych. Nadeszła sprawiedliwość i ucięto mu głowę. Nie wiem, która gwiazda do niego naleźy i czy w ogóle dostąpił miejsca na nieboskłonie.
Słowa jakby same wypadały z pyszczka. Szeroki uśmiech nie znikał. Jeśli będzie mówić z przekonaniem, wszyscy uwierzą, że ona daje radę.
Osąd Gwiazd
Nimib
- 16 sie 2025, 10:31
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Tahigo pozwoliła, by i jej mięśnie się rozluźniły. Najwyraźniej nie miała być jednak dzisiaj zjedzona. Rozłożone płetwy opadły, a młoda smoczyca przestała przypominać wkurzoną rybkę akwariową.
– Nie jestem ucieknięta – zaprotestowała po raz kolejny – Wrócę przed świtem i Tata nie zauważy. Wyszłam popływać.
Spojrzała niepewnie ku horyzontowi. Sama nie wiedziała, ile zostyało jej czasu, pewna była jednak, że o wiele mniwj, niż by chciała.
Jej wina. Dała się ponieść uldze, jaką niosła chłodna woda na rozgrzanych łuskach. Jasne, czyste niebo zachęcało do wyprawy. A ona nikogo nie uprzedziła, opuszczając grotę....Ale przecież zamierzała wrócić, nie była ucieknięta, o nie!
Nagle nowa, nieoczekiwana myśl zaiskrzyła w umyśle Tagigo.
– Może to ty jesteś ucieknięta? – zapytała, mrużąc podejrzliwie żółte oczka – Jestem Tagigo, z Ziemi. A kim jesteś ty?
Usiadła, łapki owijając ogonkiem. A jej pyszczek wciąż zdobił szeroki uśmiech.
Runiczna Łuska
– Nie jestem ucieknięta – zaprotestowała po raz kolejny – Wrócę przed świtem i Tata nie zauważy. Wyszłam popływać.
Spojrzała niepewnie ku horyzontowi. Sama nie wiedziała, ile zostyało jej czasu, pewna była jednak, że o wiele mniwj, niż by chciała.
Jej wina. Dała się ponieść uldze, jaką niosła chłodna woda na rozgrzanych łuskach. Jasne, czyste niebo zachęcało do wyprawy. A ona nikogo nie uprzedziła, opuszczając grotę....Ale przecież zamierzała wrócić, nie była ucieknięta, o nie!
Nagle nowa, nieoczekiwana myśl zaiskrzyła w umyśle Tagigo.
– Może to ty jesteś ucieknięta? – zapytała, mrużąc podejrzliwie żółte oczka – Jestem Tagigo, z Ziemi. A kim jesteś ty?
Usiadła, łapki owijając ogonkiem. A jej pyszczek wciąż zdobił szeroki uśmiech.
Runiczna Łuska
- 16 sie 2025, 10:00
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych XXI
- Odpowiedzi: 115
- Odsłony: 1885
Spotkanie Młodych XXI
Faisan synem przywódcy? I też chciał zostać łowcą! Ależ jej się trafiło! Nawet nie podejrzewała, że trafi przypadkiem w tak wielkim zgromadzeniu na księcia Słońca.
– Mój dziadek przewodzi Ziemi – dodała więc – Jeszcze nie zdecydowałam o mojej ścieżce. Chcę być łowcą jak ciocia, albo uzdrowicielem. Chodzić nan fajne wyprawy, pomagać stadu.
Musi zostać kimś bardzo ważnym, żeby przynieść dumę swojej rodzinie. Dziadek przywódca, ciocia łowca, ojciec mag, też musiała z wiekiem skłonić się do jakiejś profesji, ukierunkować swą naukę. Trudno jednak cokolwiek kierunkować, jeśli do tej pory nie umiała podjąć decyzji – zabijać, czy ratować życia?
Wyraz zamyślenia zaraz jednak zniknął z pyszczka Tagigo, przeistaczając się w uśmiech. Jej brat zdecydował się przyłączyć, co było dla niej lekkim zaskoczeniem. Ale z drugiej strony dobrze, łatwiej będzie mieć na niego oko.
– Serio pytasz? – uśmiechnęła się – Siadaj z nami. Szanowni zebrani, to mój brat Cielo. A Ja ci przedstawiam Faisana ze Słońca, oraz Epriee – zawahała się na moment, niepewna, czy wymawia poprawnie imię samiczki – i Nemo, oni są z Ziemi, jak my.
Gdy skomentował jej rysunek, lekko pokręciła łebkiem.
– Mi właściwie przypomina nartnika, wiesz? Ale z drugiej strony... – wygięła szyję i przekrzywiła łeb, spoglącając na swoje dzieło bokiem – W sumie masz rację! Też by pasowało. Ja jednak zostanę przy moim, okej? Nie ma podpowiadania.
Każdy musiał się spisać po swojemu. Każdy musiał sam dowieść, że jest dość dobry. Nawiązywanie kontaktów było ważne, ale nie zamierzała ściągać, czy brać podpowiedzi. Jeśli da radę, to ją da, stanie się kiedyś wielkim smokiem i swe smoczęce lęki zwyczajnie wyśmieje, a niepewność zniknie. Jeśli jednak nie da...
Wyszczerzyła kły w u śmiechu, po czym wskazała na swój rysunek.
– Panie proroku, to jest nartnik, takie zwierzątko, co ślizga się po wodzie, jak smok na lodzie. Mówi nam, że czas szykować się na zimę. – rzekła pewnie.
Jeśli wystarczająco mocno będzie wierzyć, że jej się uda, to się uda, prawda?
Faisan
Epriea
Ĉielo
Nemo
Osąd Gwiazd
– Mój dziadek przewodzi Ziemi – dodała więc – Jeszcze nie zdecydowałam o mojej ścieżce. Chcę być łowcą jak ciocia, albo uzdrowicielem. Chodzić nan fajne wyprawy, pomagać stadu.
Musi zostać kimś bardzo ważnym, żeby przynieść dumę swojej rodzinie. Dziadek przywódca, ciocia łowca, ojciec mag, też musiała z wiekiem skłonić się do jakiejś profesji, ukierunkować swą naukę. Trudno jednak cokolwiek kierunkować, jeśli do tej pory nie umiała podjąć decyzji – zabijać, czy ratować życia?
Wyraz zamyślenia zaraz jednak zniknął z pyszczka Tagigo, przeistaczając się w uśmiech. Jej brat zdecydował się przyłączyć, co było dla niej lekkim zaskoczeniem. Ale z drugiej strony dobrze, łatwiej będzie mieć na niego oko.
– Serio pytasz? – uśmiechnęła się – Siadaj z nami. Szanowni zebrani, to mój brat Cielo. A Ja ci przedstawiam Faisana ze Słońca, oraz Epriee – zawahała się na moment, niepewna, czy wymawia poprawnie imię samiczki – i Nemo, oni są z Ziemi, jak my.
Gdy skomentował jej rysunek, lekko pokręciła łebkiem.
– Mi właściwie przypomina nartnika, wiesz? Ale z drugiej strony... – wygięła szyję i przekrzywiła łeb, spoglącając na swoje dzieło bokiem – W sumie masz rację! Też by pasowało. Ja jednak zostanę przy moim, okej? Nie ma podpowiadania.
Każdy musiał się spisać po swojemu. Każdy musiał sam dowieść, że jest dość dobry. Nawiązywanie kontaktów było ważne, ale nie zamierzała ściągać, czy brać podpowiedzi. Jeśli da radę, to ją da, stanie się kiedyś wielkim smokiem i swe smoczęce lęki zwyczajnie wyśmieje, a niepewność zniknie. Jeśli jednak nie da...
Wyszczerzyła kły w u śmiechu, po czym wskazała na swój rysunek.
– Panie proroku, to jest nartnik, takie zwierzątko, co ślizga się po wodzie, jak smok na lodzie. Mówi nam, że czas szykować się na zimę. – rzekła pewnie.
Jeśli wystarczająco mocno będzie wierzyć, że jej się uda, to się uda, prawda?
Faisan
Epriea
Ĉielo
Nemo
Osąd Gwiazd
- 13 sie 2025, 1:01
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Słowa smoczycy zmroziły Tagigo. Choć może nie słowa, a wiedza którą niosły? Tereny wspólne... Nigdy wcześniej na nich nie była. Czy naprawdę wypłynęła aż tak daleko? Przecież miała ledwie opłukać łuski że skwaru i gorąca, jakie pozostawiło dzienne słońce! Jeśli Tata się dowie, że popłynęła aż na tereny wspólne... Wolała o tym nie myśleć.
Czy na terenach wspólnych wolno zjadać inne smoki?
Kolejna rzecz nad którą lepiej się nie zastanawiać.
– Nie jestem ucieknięta – zaprotestowała, w jej głosie zabrakło jednak pewności, nawet tej udawanej – Mieszkam w górze rzeki.
Uniosła łepek, wypatrując wspomnianej przed chwilą rzeki i znów poczuła lęk. Zobaczyła bowiem więcej niż jedną rzekę wpadającą do otaczającego wysepkę jeziora. Mieszkała w górze rzeki, ale której?
Przecież Tata zgubi wszystkie pióra, jeśli się dowie, jak daleko się zapuściła! Miała tylko przez chwilkę popływać, dosłownie przez momencik. A tu nagle okazała się w miejscu, w którym stanowczo nie powinna być. Nie było sensu wołać pomocy; z pewnością wszyscy jeszcze spali, choć do świtu nie zostało wiele.
Wdech. Wydech. Uśmiech. Jak to szło? Uśmiech motywuje bliskich i przeraża wrogów? Coś w tym stylu, z pewnością. Cokolwiek by się nie działo, nie pozwoli, by spełzł z jej warg. Wtedy nikt się nie dowie, jak wielki strach odczuwa.
Słowa tamtej niosły jednak niecelową, a użyteczną podpowiedź.
– Nie jestem ucieknięta, ale jak mnie zjesz, to ci ucieknę. – stwierdziła z przekonaniem.
Zawsze przecież mogła po prostu wskoczyć do wody. Na samym dnie, gdzie nurt głaszcze kamienie, a ryby kładą się spać między wodorostami, nie dosięgnie jej żadne zło. A w każdym razie łatwo jej w to było uwierzyć, to wystarczało, by ustać w miejscu i dalej szczerzyć ząbki. I choć łapy pod nią drżały z lęku, ponownie zwróciła się do starszej smoczycy.
– Wy w stadzie Mgieł jecie smoki? – zapytała, boleśnie świadoma faktu, że póki mówi, nie jest śniadaniem – My jemy ryby, mięso i owoce. Zwłaszcza ryby są bardzo smaczne. Bardzo smaczniejsze, niż ja. Pływają w wodzie, więc się nie męczą chodzeniem i są mięciutkie.
Nastroszone płetwy jakby przeczyły uśmiechowi. Nie zgadzała się też reszta mowy ciała, ostrożny krok ku tafli wody, napięte mięśnie. Może z wiekiem się podszkoli, teraz jednak była z niej bardzo kiepska aktorka. Jak na dłoni widać było jej strach i niepewność; emanowały z każdego kawałka jej ciała. Tylko uśmiech pozostawał, szeroki, taki nie za prawdziwy.
Runiczna Łuska
//Wybacz, że nie formatuję, piszę z telefonu. To mniejsze zło, niż kazać wszystkim czekać aż słońce wzejdzie na zachodzie, a ja będę mogła odpalić laptopa.
Czy na terenach wspólnych wolno zjadać inne smoki?
Kolejna rzecz nad którą lepiej się nie zastanawiać.
– Nie jestem ucieknięta – zaprotestowała, w jej głosie zabrakło jednak pewności, nawet tej udawanej – Mieszkam w górze rzeki.
Uniosła łepek, wypatrując wspomnianej przed chwilą rzeki i znów poczuła lęk. Zobaczyła bowiem więcej niż jedną rzekę wpadającą do otaczającego wysepkę jeziora. Mieszkała w górze rzeki, ale której?
Przecież Tata zgubi wszystkie pióra, jeśli się dowie, jak daleko się zapuściła! Miała tylko przez chwilkę popływać, dosłownie przez momencik. A tu nagle okazała się w miejscu, w którym stanowczo nie powinna być. Nie było sensu wołać pomocy; z pewnością wszyscy jeszcze spali, choć do świtu nie zostało wiele.
Wdech. Wydech. Uśmiech. Jak to szło? Uśmiech motywuje bliskich i przeraża wrogów? Coś w tym stylu, z pewnością. Cokolwiek by się nie działo, nie pozwoli, by spełzł z jej warg. Wtedy nikt się nie dowie, jak wielki strach odczuwa.
Słowa tamtej niosły jednak niecelową, a użyteczną podpowiedź.
– Nie jestem ucieknięta, ale jak mnie zjesz, to ci ucieknę. – stwierdziła z przekonaniem.
Zawsze przecież mogła po prostu wskoczyć do wody. Na samym dnie, gdzie nurt głaszcze kamienie, a ryby kładą się spać między wodorostami, nie dosięgnie jej żadne zło. A w każdym razie łatwo jej w to było uwierzyć, to wystarczało, by ustać w miejscu i dalej szczerzyć ząbki. I choć łapy pod nią drżały z lęku, ponownie zwróciła się do starszej smoczycy.
– Wy w stadzie Mgieł jecie smoki? – zapytała, boleśnie świadoma faktu, że póki mówi, nie jest śniadaniem – My jemy ryby, mięso i owoce. Zwłaszcza ryby są bardzo smaczne. Bardzo smaczniejsze, niż ja. Pływają w wodzie, więc się nie męczą chodzeniem i są mięciutkie.
Nastroszone płetwy jakby przeczyły uśmiechowi. Nie zgadzała się też reszta mowy ciała, ostrożny krok ku tafli wody, napięte mięśnie. Może z wiekiem się podszkoli, teraz jednak była z niej bardzo kiepska aktorka. Jak na dłoni widać było jej strach i niepewność; emanowały z każdego kawałka jej ciała. Tylko uśmiech pozostawał, szeroki, taki nie za prawdziwy.
Runiczna Łuska
//Wybacz, że nie formatuję, piszę z telefonu. To mniejsze zło, niż kazać wszystkim czekać aż słońce wzejdzie na zachodzie, a ja będę mogła odpalić laptopa.
- 11 sie 2025, 21:12
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106663
Wysepka
Tagigo usłyszała szelest gdzieś z boku. Odwróciła łeb akurat na właściwy moment, by stanąć pysk w pysk że starszą smoczycą. Odskoczyła gwałtownie w tył, rozkładając przy tym szeroko wszystkie płetwy. Żółto – fioletowe wachlarze rozpostarła się, optycznie niemal podwajając jej rozmiar. Wyglądała jak bardzo wkurzony bojownik (ryba), jedynie w żółtych oczkach zalśnił lęk.
– Mam ości – to chyba pierwsze, co przyszło jej do głowy. Zaraz jednak złapała głęboki wdech i wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. Uśmiech był jej tarczą, nie pozwoli zobaczyć jaka niepewność się za nim kryje – Co robisz na ziemi Ziemi? Jak mnie zjesz, powiem dziadkowi, że tu byłaś.
Nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, jak daleko od domu się znalazła... Oby nie kosztowało jej to drogo. Zjedzona, nim poznała życie? A może jej blef zadziała?
Runiczna Łuska
– Mam ości – to chyba pierwsze, co przyszło jej do głowy. Zaraz jednak złapała głęboki wdech i wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. Uśmiech był jej tarczą, nie pozwoli zobaczyć jaka niepewność się za nim kryje – Co robisz na ziemi Ziemi? Jak mnie zjesz, powiem dziadkowi, że tu byłaś.
Nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, jak daleko od domu się znalazła... Oby nie kosztowało jej to drogo. Zjedzona, nim poznała życie? A może jej blef zadziała?
Runiczna Łuska












