Znaleziono 16 wyników

autor: Zajęczy Sus
19 lip 2025, 11:15
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119786

Powiadomienia

15x uniwersalny eliksir leczący
Psikus Riromiego (jednorazowy Chytry Przeciwnik) – L24, zużyj do końca '25;
Czterolistna Koniczyna (jednorazowy Szczęściarz);
Inspiracja (jednorazowy Magiczny Śpiew) – L24, zużyj do końca '25;
Ode mnie na Ylliane.
viewtopic.php?p=693360#p693360


Aktualizacja
autor: Zajęczy Sus
19 lip 2025, 11:14
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Powiadomienia

15x uniwersalny eliksir leczący
Psikus Riromiego (jednorazowy Chytry Przeciwnik) – L24, zużyj do końca '25;
Czterolistna Koniczyna (jednorazowy Szczęściarz);
Inspiracja (jednorazowy Magiczny Śpiew) – L24, zużyj do końca '25;
Ode mnie na Ylliane.

Akt
autor: Zajęczy Sus
03 lip 2025, 5:06
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Powiadomienia

Wymiana ze skarbcem: 2/4 mięsa za 2/4 roślin.

Akt
autor: Zajęczy Sus
29 cze 2025, 10:04
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Powiadomienia

Prośba o 28/4 mięsa ze skarbca na kwarce (pożyczka do zwrotu).

Akt
autor: Zajęczy Sus
13 cze 2025, 8:08
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Powiadomienia

Proszę o wiedzę, pływanie i bieganie z SD. Barwy Ziemi.

Akt.
autor: Zajęczy Sus
24 maja 2025, 12:01
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Posąg Viliara
Odpowiedzi: 104
Odsłony: 9018

Posąg Viliara

Poczuwszy ojcowski dotyk na głowie, wyciągnął szyję bardziej, trochę niczym kot, zaś jego długi, zwieńczony charakterystyczną gwiazdką ogon przesunął się leniwie po podłożu, pomruk zamyślenia Siderusa przyozdabiając cichym szmerem. Rzemiosło, o którym mówił, wydawało mu się czymś bardziej skomplikowanym – głównie dlatego, że samo słowo było trudne. Nietypowe.
Cyli miosło to systko co lobimy... s cegoś? – zapytał, zadzierając głowę jeszcze wyżej, tak, aby spojrzeniem móc ująć żuchwę taty. Po chwili jednak lekko zmarkotniał, wzrokiem sięgając po posąg Valanyan. On... nie miał... niczego. Ale Osąd również pozbawiony był przedmiotu, o którym mówił.

Elyo wahał się przez chwilę, spojrzeniem błądząc po wnętrzu świątyni. Wkrótce zdecydował się podejść. Przeszedł pod ogonem taty, między jego tylnymi łapami, a później przystanął pomiędzy przednimi.
Sień bly, Vanalyan! Swpliąntłem cy kwatki, lusowy, zółty i pomańcowy. Zlobiłem bukiecik dla Dzafki! Sadzafki! – Nie doceniła go, co prawda. Tak przynajmniej sądził – że jej się nie spodobał. Mimo to... dziś rano wciąż miała go wplecionego w pomiędzy liście, nieopodal rdzenia. Może jednak polubiła prezent, ale była zbyt dumna, aby się do tego przyznać?

– – – – – – – – –
Osąd Gwiazd
autor: Zajęczy Sus
24 maja 2025, 8:28
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 613
Odsłony: 86358

Prastare Drzewo

Wdrapał się na pierwszą niższą gałąź. I to na niej, niemalże natychmiast, zachwiał się, kiedy zadął wiatr.
Uoooo... łoo... – jęknął, natychmiast uginając łokcie oraz kolana, by znaleźć się bliżej bezpiecznego konara, jaki objął dłońmi. O korę zahaczył się pazurami. Spojrzał w górę, szukając kolejnego punktu zaczepienia, jaki umożliwiłby mu dotarcie do gniazda. Był... tak strasznie ciekaw tych wszystkich ptaków!

Ale to właśnie – i dopiero! – wtedy, ktoś się do niego odezwał. Spojrzał w dół, na czarnołuskiego smoka. Nie znał go... czyli jak każdego. Mało kogo kojarzył poza mamą oraz tatą. Valkhi jednak nie ingerował w żaden sposób, choć zbliżył się do drzewa i lekko spiął mięśnie.
Hej heeej! – zawołał wesoło i pomachał nieznajomemu łapką, którą oderwał na moment od drzewa. Gołąb buszujący w koronie poruszył się i wzleciał nieco wyżej, strącając kilka liści, jakie przyprószyły brązowe futerko Elyo.
Oć! Mama mów-mówi, ze jetem dzefnym sokiem. A dzefny sok winien umieć pinać się po dzefach! Ej! Ty tez jeteś dzefny sok? Mas dzefo na głowie!Chodź! Mama mówi, że jestem drzewnym smokiem. A drzewny smok powinien umieć wspinać się po drzewach! Ej! Ty też jesteś drzewny smok? Masz drzewo na głowie! – zauważył radośnie, a łapką poklepał siebie po swoich własnych, wciąż jeszcze małych różkach, jakie dopiero zaczynały rosnąć.

Valkhi zakręcił się wkoło pnia. Z zadartą głową wpatrywał się w młodego syna Chmiel, by zawsze znajdować się pod nim... i w razie czego móc złapać. Jego uwaga jednak raz po raz zsuwała się na Budowniczego Ruin. Tak... w razie czego.


– – – – – – – – – – –
Budowniczy Ruin.
autor: Zajęczy Sus
24 maja 2025, 6:57
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Zarośnięta Pieczara
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 8626

Zarośnięta Pieczara

Niedźwiedź, słysząc zgrzyt skał, nadstawił uszu. Nozdrza jego wielkiego, czarnego nosa, pracowały intensywnie, a z gardzieli raz po raz umykały nerwowe pomruki, jakoby pospieszające Młodą Ziemię. Tyle tylko, że Elyo nie lubił być poganiany. Nie lubił uczucia, że zmusza kogoś do czekania. Stresowało go to, a przez stres zaczęło mu wszystko wypadać z łap i zdenerwował się jeszcze bardziej. "Boże, Boże, Boże!" trzeszczało mu w głowie. Robiło się niebezpiecznie, a policzki zaczęły go szczypać od uderzenia gorąca.

Kwiczoł zesztywniał też – jakby czuł, co się święci. Rzeź. Zsunął się z gałęzi i przefrunął na inne drzewo, wznoszące się kawałek dalej. Zmartwiony tym wszystkim Młodzik podążył za nim spojrzeniem. Valkhi natomiast nagle ucichł. Zauważył już pisklę mgieł i rozluźnił się. Nie był przecież bezpośrednim zagrożeniem... dla ciała. Dla głowy to już co innego. Elyo dygnął, słysząc głos. Żołądek poczuł w gardle, a jelita skręciły się w ciężki supeł i opadły w dół.

Jęknął przeciągle i niewyraźnie, zaatakowany przez nos. Brzmiał, jakby lada moment miał doznać jakiegoś napadu padaczkowego. Wszystko działo się tak szybko i nagle, że czas w jego głowie drastycznie zwolnił. Wzniósł drżącą dłoń, jakiej palce zaciśnięte były na krokusach i wyciągnął ją do... małego... samca? Oh. "Jesteś smokiem." Mimo to, wcisnął kwiecie w bok Jego pyska, żeby łagodnie i nienachalnie przesunąć go w bok.
To... to mój brat – sprostował... i nie wyszło z tego nic bystrego. – Nazywa się Valkhi, a ja Elyo. – Cofnął dłoń. Spojrzał na krokusy, które były przez to wszystko lekko wymiętolone. Posmutniałe. Mimo to, uwagą powrócił do obcego. – Wszystko w porządku? – zapytał nagle, natychmiast kontynuując – Rodzice mówią, że nie powinno się chodzić samemu. Ktoś może Cię porwać, albo zjeść, bo smoki mają różne dziwne pomysły. Zgubiłeś się tu? – Nie, żeby Elyo wiedział, gdzie się obecnie znajduje. O świcie wyszedł... i tak szedł i szedł, aż nie doszedł do miejsca, które mu pasowało. Byłby – właściwie to jest – zgubiony, gdyby nie Valkhi, który zaprowadzi go z powrotem... o ironio.
autor: Zajęczy Sus
21 maja 2025, 17:30
Forum: Modlitwy
Temat: Elyo
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 97

Elyo

Do Wszystkich


Postąpił kilka kroków do przodu i zatrzymał się, spojrzeniem przeskakując po każdym z pomników. Nie był pewien. Czuł wątpliwości. Obejrzał się na tatę i dopiero w jego spokojnej aurze oraz ciepłym, cierpliwym uśmiechu odnalazł pokrzepienie. Uciekł uwagą na posadzkę, a zaraz ponownie na Fioletowookiego. Trochę speszony, wydął policzki i wykrzywił kąciki pyska w radosnym uśmiechu, jaki posłał ku wszystkim, obecnie znajdującym się w Niszy Zadumy posągom, kiedy tylko się do nich odwrócił.


Pierwszym Bogiem z brzegu był
Viliar. Elyo zadarł podbródek i majtnął ogonem na boki. Wojna była mu obca, bowiem nigdy jej nie doświadczył. Rozumiał jej ciężar, ale nie odczuwał go. Nie był również pisklęciem skażonym nienawiścią, czy przemocą domową. Nie posiadał jadu, którego piętno odciskałby na innych.
Cień dobly, Viliaze! Jestem Eyo! Tata mówi, ze lubis paceć, jak soki się biją. Ja... nie ce nikogo bić bez wodu, ale jak toś zatakuje mój dom, dostanie w łeb! Tak zeby wiesiał, ze lepiej s nami nie zasielać!Dzień dobry, Viliarze! Jestem Elyo! Tata mówi, ze lubisz patrzeć, jak smoki się biją. Ja... nie chcę nikogo bić bez powodu, ale jak ktoś zaatakuje mój dom, to dostanie w łeb! Tak żeby wiedział, że lepiej z nami nie zadzierać! – powiedział, na potwierdzenie słów tąpnąwszy łapką o podłoże.


Kilka nieporadnych susów, każdy jeden posyłający paćkające echo po zimnych ścianach Niszy, a już stał naprzeciwko figury znacznie mniejszej, od pozostałych.
Sennah, jak pamiętał, przyjmowała formę pisklęcia.
Sień dobly, Senah! Mam na imię Eyo! Wiem, ze pinujes podnóz-um, podózników. Kiedy będę juz stasy i... i kiedy syjdzie lato, mam nacieje, ze pójciemy lazem na spacel i zobacymy cos fajnegoDzień dobry, Sennah! Mam na imię Elyo! Wiem, że pilnujesz podróżników. Kiedy będę już starszy i kiedy przyjdzie lato, mam nadzieję, że pójdziemy razem na spacer i zobaczymy coś fajnego!
!
– Wierzgnął aż do góry i opadł z powrotem na posadzkę, tym razem obarczając cichą Zadumę swoim chichotem. – Ale jak nie ces to nie musis iść ze mną! Nie ciałbym, zeby bolały Cię łapy. Wystacy, ze becies na mnie paceć z góly! s chmul!Ale jak nie chcesz to nie musisz iść ze mną. Nie chciałbym, żeby bolały Cię łap. Wystarczy, że będziesz na mnie patrzeć z góry, z chmur!
– Z każdą chwilą nabierał coraz więcej pewności siebie. Bo i od każdego Boga przyjmował doktryny, które będą prowadziły go przez życie.


Kiedy pożegnał się z Młodością, podbiegł do smoczycy, która była siostrą Wojny.
Valanyan była niezwykła! A przynajmniej tak pomyślał Elyo, kiedy pierwszy raz o niej usłyszał.
Ceś, Vana... Valnya... Valanayana! Mam jesce glube palce i systko mi s nich wypada, ale w sysłoci ciałbym twozyc lózne zecy! Tego... dlatego będę się ciągle ucył od innych i kiedy będę już mądly, syniosę Ci coś takiego... takiego, co zlobie sam! I besie secjanie dla Ciebie, bys sie umiechnęła!Cześć Valanyan! Mam jeszcze grube palce i wszystko mi z nich wypada, ale w przyszłości chciałbym tworzyć różne rzeczy! Dlatego będę się ciągle uczył od innych i kiedy będę już mądry, przyniosę Ci coś takiego, co zrobię sam! I będzie specjalnie dla Ciebie, żebyś się uśmiechnęła! – Pokiwał głową, samemu sobie potwierdzając słowa. Szukanie wiedzy oznaczało wiele podróży, a wiele podróży oznaczało przemijanie.


Dlatego, mimo że
Kaltarel z jakiegoś powodu nie miał swojego pomnika, Elyo i tak podszedł i pochylił głowę ku pustej przestrzeni.
Cień dobly, Katalelu! Wiem, ze nie ma Cię telaz w domu, ale ciałbym się psywitać. Jestem Eyo!Dzień dobry, Kaltarelu! Wiem, że nie ma Cię teraz w domu, ale chciałbym się przywitać. Jestem Elyo! – powiedziawszy to, dotknął swoją małą łapką boku piedestału. Ślad odbił się w pyle oraz kurzu, pozostawiając ciemniejszy kształt. – Wiem, ze lubis zimę. Sysałem, ze pada tedy taki biaaały śnieg i mozna z niego lepić bawanki! Obiecuję, ze ulepię Ci cale stado bawanków!Wiem, że lubisz zimę. Słyszałem, że pada wtedy taki biały śnieg i można z niego lepić bałwanki! Obiecuję, że ulepię Ci całe stado bałwanków! – Nie wiedział jeszcze, że śnieg nie padał w środku świątyni i że rzeczone bałwanki będzie musiał jakoś wnieść do środka, ale to nic, na co nie odnajdzie właściwej odpowiedzi.


Mimo wszystko, miał nadzieję, że nieobecny Bóg zobaczy małą laurkę po powrocie. Tymczasem Elyo podskoczył do miejsca nietypowego. Nie był to piedestał ani pusty, ani zawierający pomnik, a rozciągnięte wilcze futro o zwierzęcych figurkach. Och, a więc to tutaj było miejsce odpoczynku wielkiej piątki
duszków!
Ceść systkim! Jestem Eyo! Moja mama jest owcom, a soki jedzą mięso i owoce. Ciałbym dbać o nase lasy i zwiezenta, ale musiałbym tedy nic nie jeść, a mama mi tak nie pozwoli. Tata tes nie. I Valki. Ale będę się stalać dbać o to, co mamy! I blać tylko ile, ile potzebuje, nie więcej! Tata mówi, ze wieca jest naceniesa, wiec bede sie od was ucyc natuly!Cześć wszystkim! Jestem Elyo! Moja mama jest łowcą, a smki jedzą mięso i owoce. Chciałbym dbać o nasze lasy i zwierzęta, ale musiałbym wtedy nic nie jeść, a mama mi tak nie pozwoli. Tata też nie. I Valkhi. Ale będę się starać dbać o to, co mamy! I brać tylko tyle, ile potrzebuję, nie więcej! Tata mówi, że wiedza jest cenna, więc będę się od Was uczyć natury! – A nie będzie to łatwy proces. Elyo miał jednak nadzieję, że uda mu się być smokiem, który nie zostawia za sobą zniszczenia, a takim, przy którym kwiaty kwitną, a ptaki znoszą jaja. Pomachał drewnianym zwierzętom na do widzenia, po czym wyruszył do kolejnej komnaty.


W towarzystwie taty, doczłapał do komnaty, jaka leżała naprzeciwko Niszy Zadumy – Groty Cudów.. Potrząsnął głową i przekręcił ją w bok, aby podrapać się tylną łapą po czole. Kilka włosów z grzybki spadło na podłoże, ale nie zauważył tego. Były zbyt cienkie i nieznaczące. Uśmiechnął się i podbiegł do pierwszego pomnika.


Dumnie wznosił się na nim wężowy samiec,
Uessas. Elyo wyciągnął do niego łapkę tak mocno, że aż zaczęła drżeć. Pomachał nią na boki.
Ceś hej, Usasie! Mam na imię Eyo! Tata badzo kocha mamę i kcę Ci sa to posienkować! Bo kdyby nie byli lazem, to nie byloby mnie i nie mógłbym zbielać kwiatków i synosić listków dla mówek! Kiedy poznam juz nowych syjaciół, na pewno Ci o nich opowiem!Cześć hej, Uessasie! Mam na imię Elyo! Tata bardzo kocha mamę i chcę Ci za to podziękować! Bo gdyby nie byli razem, to nie byłoby mnie i nie mógłbym zbierać kwiatków, ani przynosić listków dla mrówek! Kiedy poznam już nowych przyjaciół, na pewno Ci o nich opowiem! – Wszak Bóg Miłości potrafił wiązać zbłąkane dusze. Łączył ich losy i nieraz tworzył nierozerwalne, w z pozoru niewinny, albo i pozbawiony nadziei sposób. W rzeczywistości znał tajniki smoczych serc. Na pewno się nie mylił.


Idea piękna była jednak młodemu Elyo obca. Nie znał kryteriów oceniania. Nie wiedział czy każdy miał swoją skalę, czy istniała jakaś jedna i niepodważalna. Czy piękno było tylko zewnętrzne, czy chodziło również o wnętrze?
Nytba stanowiła nie lada tajemnicę. Z pewnością w oczach niejednego śmiertelnika była płytka i pozbawiona głębi. Jak było naprawdę?
Cień dobly, Nytbo! – zakrzyknął radośnie, kiedy przystanął pod pomnikiem smoczycy, jaka, lekko rozłożona, skupiała swe ciepłe, złote spojrzenie na palcach sięgających polika. – Jestem Eyo i miło mi Cię posnać! Mam nasieje, ze cujes się dobze! Sytko dookoła jest takie ładne! I wiaty, i taki, to jak siewają i jak tańcom. I łonki są ładne, tak falują, kiedy wieje wiatel! Kiedy uda juz mi się zlobić coś dla Vanalayan, jak bendę stalsy i silniesy i mondzejsy, ciałbym, zebyś tes mogła na to spojzec i powiedzieć, cy jest piękne! bo naw-nawet misecka na wodę moze być ładna, a nie tylko jakaś tam!Jestem Elyo i miło mi Cię poznać! Mam nadzieję, że czujesz się dobrze! Wszystko dookoła jest takie ładne! I kwiaty, i ptaki, to jak śpiewają i jak tańczą. I łąki są ładne, tak falują, kiedy wieje wiatr! Kiedy uda już mi się zrobić coś dla Valanyan, jak będę starszy i silniejszy i mądrzejszy, chciałbym, żebyś też mogła na to spojrzeć i powiedzieć, czy Ci się podoba! Bo nawet miseczka na wodę może być ładna, a nie tylko jakaś tam! – Chodziło przecież o starania. O duszę, pracę i uczucie, jakie wkładało się w obiekt... i nie tylko. Prawdę powiedziawszy, Bogowie siebie uzupełniali.


Elyo jednak tego nie dostrzegał. Chciał jedynie ze wszystkimi się zapoznać, dlatego nie pominął kolejnego pustego piedestału, który, według Fioletowookiego, należał do
Naranlei. Do ziejącego chłodem i samotnością miejsca, podszedł ostrożnie, niczym sarna, wietrząca coś, czego nie powinno tu być. Nie wiedział, czy go usłyszy. Nie wiedział, czy go zobaczy. Wzniósł dłoń i przesunął językiem po poduszeczce, po czym odcisnął ją na pyle. Tak, jak przy Kaltarelu.
Sień dobly. Na imię mi Eyo. Nie ma Cię w domku, tloche skoda, bo ciałem Cię posnać, ale nie skodzi! Tata mówi, ze tak jak mamie Valki, tak Tobie zawse wazy-twazysą takie piękne motyle! Baldzo ciałbym mieć sój oglódek z lózmymi kwiatami z calusieńkieeego siata i mam nacieję, ze Twoje motyle będą go odwiecać!Dzień dobry. Na imię mi Elyo. Nie ma Cię w domku, trochę szkoda, bo chciałem Cię poznać, ale nie szkodzi! Tata mówi, że tak jak mamie Valki, tak Tobie zawsze towarzyszą takie piękne motyle! Bardzo chciałbym mieć swój ogródek z różnymi kwiatami z calusieńkiego świata i mam nadzieję, że Twoje motyle będą go odwiedzać! – Pochylił grzecznie głowę i spojrzał w bok.


Na piedestał tak samo pusty, jak ten, przy którym stał. Niepewnie znowu przesunął spojrzeniem po miejscu odpoczynku Naranlei, by przejść do
Erycala. Może na spacer udali się razem? Zaskoczył go widok muchomorów. Grzybów było tak wiele przy podeście, że gdyby chciał je policzyć, pogubiłby się po drodze! Był jednak za niski, aby dostrzec skryte między nimi fioletowe kwiecie.
Hej ceś, Elycalu, sień dobly! Nazwam się Eyo i jestem ze Stada Siemi! Badzo Ci cienkuję za opiekę nad cholymi i lanymi sokami! Sysałem, ze jak komus odpadnie łapka, to mozes ją psykleić. Pewnie duzo soków sychodziło juz z apkami do syklejenia? Jesi mi odpadnie, obiecuje nie zawacać Ci głowy! Będę skakał na cech!Hej cześć, Erycalu, dzień dobry! Nazywam się Elyo i jestem ze Stada Ziemi! Bardzo Ci dziękuję za opiekę nad chorymi i rannymi smokami! Słyszałem, że jak komuś odpadnie łapka, to możesz ją przykleić. Pewnie dużo smoków przychodziło już z łapkami do przyklejenia? Jeśli mi odpadnie, obiecuję nie zawracać Ci głowy! Będę skakał na trzech! – Uśmiechnął się i tym razem to nos przysunął do piedestału, na którym nie było nikogo. Uważał, aby nie naruszyć muchomorów, kiedy to końcówką pyska pozostawił wydmuchany w pyle ślad. Skała wydawała się być wyjątkowo chłodna, podług pozostałych.


Będąca obok
Lahae wyglądała zarazem pięknie – bo każdy z posągów ociosany był z kunsztowną starannością – jak i przygnębiająco. Elyo przekręcał głowę w każdą stronę, nie mogąc zrozumieć ciemnych smug, jakie spływały z oczu, zabarwiając kamień. Nigdy nie widział płaczącego smoka. Smutek był... on.... jeszcze nigdy nie widział smutku. Nie wiedział, co trapiło Boginię.
Cień dobly, Laha-e! Ja lacej nie mam snóf, ale ponoć ma się je zawse, tylko się ich nie pamięta. Ale moja mama... ona ma baldzo złe sny. Jest ciągle zmencona i jej ciało lobi ciwne zecy w nocy. Ja... ja myślę, ze ją to baldzo boli. A nie cę, zeby ją bolało. Cy mozes wpuścić do niej tatę, zeby pokonał te systkie kosmaly? Jest siny, na peno sobie poladzi!Dzień dobry, Lahae! Ja raczej nie mam snów, ale ponoć ma się je zawsze, tylko się ich nie pamięta. Ale moja mama... ona ma bardzo złe sny. Jest ciągle zmęczona i jej ciało robi dziwne rzeczy w nocy. Ja... ja myślę, że ją to bardzo boli. A nie chcę, żeby ją to bolało. Czy możesz wpuścić do niej tatę, żeby pokonał te wszystkie koszmary? Jest silny, na pewno sobie poradzi! – zapewnił. Miał nadzieję, że mama w końcu się wyśpi i nie będzie się tak dziwnie trząść w nocy. Kiedy na to patrzył, Elyo sam nie mógł spać, bo nie rozumiał tego, co się dzieje. W jego oczach wyglądało, jakby cierpiała i umierała zarazem. Mimo wszystko, przysunął łapkę do piersi i ukłonił się lekko, tak, jak zazwyczaj robił to tata. W geście szacunku.


I w tym oto pomieszczeniu przedstawił się już wszystkim. Podszedł więc do Siderusa i otarł się przyjaźnie o jego wielką łapę, trochę jak kot, by w kabanich podskokach pognać do Wewnętrznej Jaskini, jaka otwierała się na odwiedzających świątynię zaraz naprzeciw wejścia. W jej mrokach znajdowało się kolejnych pięć punktów zainteresowania. Elyo rozpoczął obchód od strony innej, niż dotychczas!


W ten oto sposób podszedł do
Nenyi. Wyglądała, jakby była gotowa do skoku, jakby lada moment miała poderwać się i dołączyć do tylko sobie znanej zabawy. Elyo stanął szerzej na swoich łapach. Przekrzywił głowę, a szyję wyciągnął. Ramiona skrzydeł zaś nieznacznie rozłożył. Chciał znaleźć się w tej samej pozie, co posąg Bogini, choć... nie wyglądał ani pewnie, ani zgrabnie, ani zaczepnie. Chwiał się cały czas, pozbawiony równowagi. Gdyby postąpił krok, wtuliłby się w posadzkę pyskiem.
Łah, stasnie cięzko tak stać! – przyznał, po czym usiadł na tyłku. – Jestem Eyo! Ceś! – Poklepał się po czole. – Tata mówi, ze opiekujes się zlencościom. Musis naplawdę sybko biegać i wysoko skakać! Otatnio sotkałem tado apak na łące. Ciałem z nimi pobiegać, ale były taaaak sybkie! Nawet Valki nie mógł ich dogonić! Moze jak będę stalsy to mi się uda. O, a tedy to pofluwam tez z takami! Splawdzę, dokąd tak latają!Tata mówi, że opiekujesz się zręcznością. Musisz naprawdę szybko biegać i wysoko skakać! Ostatnio spotkałem stado alpak na łące. Chciałem z nimi pobiegać, ale były tak szybkie! Nawet Valkhi nie mógł ich dogonić! Może jak będę starszy, to mi się uda. O, a wtedy to pofruwam też z ptakami! Sprawdzę, dokąd tak latają! – Ohhh, przecież nie mogły tak latać po świecie bez celu, prawda? – Idę dalej się witać, papa!


Po tych słowach przeszedł dosłownie kilka kroków w bok i... oh, teraz stanął przed tym sławnym
Kammanorem, o którym Siderus tak dużo opowiadał! Wyglądał na naprawdę silnego i dumnego smoka! A oczy miał niebezpiecznie ciemne.
Cień dobly, Panie Kamanoze! Jestem Eyo! – przywitał się głośno i wyraźnie, spokojnie majtając ogonem na boki. – Duzo o Tobie juz wiem, a to pewnie i tak niewiele! – Ledwie kropla w morzu. Jak przecież miałby poznać jakiegokolwiek Boga, którego czas istnienia wykracza poza smocze rozumowanie? Żaden śmiertelnik nie byłby w stanie objąć umysłem istoty boskiej. Doktryn, poglądów.
Ciałbym być w sysłości taki, jak tata. Zeby mama była ze mnie dumna, a stado wisiało we mnie kogoś waznego i cennego, na kim mozna polegać! Nie wiem jesce, cy mi się uda, bo syscy są tacy... tacy rózni od siebie! Zeby byc doblym smokiem, musę chyba najpielw systkich dobze poznać, plawda? A moze nie... Chciałbym być w przyszłości taki, jak tata. Żeby mama była ze mnie dumna, a stado widziało we mnie kogoś ważnego i cennego, na kim można polegać! Nie wiem jeszcze, czy mi się uda, bo wszyscy są tacy... tacy różni od siebie! Żeby być dobrym smokiem, muszę chyba najpierw wszystkich dobrze poznać, prawda? A może nie...– Zadarł wyżej brwi i podrapał się po skroni. Bycie... solidną podporą, do której każdy może uciekać, wymagało wieludziesięciu księżyców ciężkiej pracy. A i to nie gwarantowało uzyskania tak wyjątkowej pozycji. Elyo jednak bardzo chciał być przydatny, dlatego zamierzał czerpać od Boga Siły właśnie to – siłę. Nie tylko fizyczną, ale też psychiczną, aby przeć do przodu i się nie zrażać.
Cienkuję Ci, ze opiekujes się tatą! I systkimi sokami! Jestes supel! – rzucił radośnie i wierzgnął do góry, trzepocząc przy tym swoimi maleńkimi, otulonymi sierścią z wierzchniej strony skrzydełkami.


Dalej, dalej.... dalej leżał wielgaśny
Thahar! Ta żubrza skóra musiała być naprawdę wygodna. A ta jelenia czaszka wyglądała na śmiesznie małą pod jego tłustą łapą.
Ale... ma logi podobne do mamy – stwierdził cicho, przyglądając się łbowi zwierzęcia. Spojrzenie zdął z niego i przekierował na posąg Boga, w którego głowie migotały grudki złota. – Ceś! Tahaze! Na imię mi Eyo i jestem sokiem Ziemi! – Potrząsnął dumnie głową na boki, pozbywając się wpadających w oczy kosmyków. – Jesce toche i pójdę na soje piese lowanie.Jeszcze trochę i pójdę na swoje pierwsze polowanie. – No, powiedzmy, że jeszcze trochę. Poczucie czasu Elyo było mało rzeczywiste. Ale lacej nie będę owcą, tak jak wojofinkiem. Bo... owca musi baaaaldzo duzo polować i lobić baaaaldzo wielkie zapasy. A ja nie cę zabijać zwiezontek na zapas, obiecałem duskom, ze będę blał tylko tyle, ile mi ceba i nie więcej. Mam nadzieję, ze lozumies, pseasam! Ale jak juz cos upoluję to syniosę Ci tez! Zeby pokazać, ze dybym ciał, to byłbym supel owcą!Ale raczej nie będę łowcą, tak jak wojownikiem. Bo... łowca musi bardzo dużo polować i robić bardzo wielkie zapasy. A ja nie chcę zabijać zwierzątek na zapas, obiecałem duszkom, że będę brał tylko tyle, ile mi trzeba i nie więcej. Mam nadzieję, że rozumiesz, przepraszam! Ale jak już coś upoluję, to przyniosę Ci też! Żeby pokazać, że gdybym chciał, to byłbym super łowcą! – Uniósł kąciki pyska w zębatym, promiennym uśmiechu, który roziskrzył oliwkowe oczy.


Spojrzał wtedy na piedestał obok. Pomachał tłustemu Łowcy na do widzenia i podszedł cicho i spokojnie do nikogo innego, jak samego
Immanora. Pochylił przed nim głowę, którą po chwili zadarł z powrotem, aby przyjrzeć się Jego diamentowym oczom i poczuł się, jakby i one spoglądały w niego. Wyglądały na... dziwnie żywe. Uśmiech najsilniejszego z Bogów zaś był na tyle ciepły, że aż lekko onieśmielający. Elyo spojrzał w bok, na moment uciekając przed tym przeszywającym uczuciem, ale to zaraz ponownie go przywołało, jakby nie mógł mu się oprzeć. Zresztą. Biały marmur robił swoje. Był ładny.
Cień dobly, Panie Imanoze – powiedział i uśmiechnął się, również odsłaniając wąski, maleńki kiełek. – Naswam się Eyo, ze Stada Ziemi! – dorzucił po chwili, nabierając coraz więcej odwagi. – Lubię spędzać cas w Twoim oglodzie z kwiatami. Jest taki ciągle klolowy! Ciałbym tak samo toscyć się o lośliny i zwiezenta, zeby nase lasy i łąki były zawse pełne zycia. Ciałbym tez być takim... takim najsupeldoskonalsym sokiem, ale nie wiem, cy mi sie uda, bo ciągle się psewacam i potykam. I sybko zapominam zecy. Ale! Ale pamientam plawa wolnych stad. Niektóle. Ciese się, ze jestem wolnym sokiem i bende lobił systko, zeby nas... dobze lep-pelm-leple zentowac. Sienkuję!Lubię spędzać czas w Twoim ogrodzie z kwiatami. Jest taki ciągle kolorowy! Chciałbym tak samo troszczyć się o rośliny i zwierzęta, żeby nasze lasy i łąki były zawsze pełne życia. Chciałbym być takim... takim najsuperdoskonalszym smokiem, ale nie wiem, czy mi się uda, bo ciągle się przewracam i potykam. I szybko zapominam rzeczy. Ale! Ale pamiętam prawa wolnych stad. Niektóre. Cieszę się, że jestem wolnym smokiem i będe robił wszystko, żeby nas dobrze reprezentować, dziękuję! – Za co dziękował? Ciężko tak naprawdę powiedzieć. Elyo sam zapewne nie wiedział, ale pisklęcy nawyk po prostu wychodził na wierzch to tu, to tam. Pochylił więc głowę po raz kolejny przed Bogiem-Ojcem, po czym cofnął się o kilka kroków i wrócił do taty.

Będąc przy nim, obejrzał się na popękany obsydian. Słyszał od Siderusa historię o Tarramie – tym, który obrócił się przeciwko Bogom i chciał zniszczyć smoczą rasę. Ba! Żeby tylko. Elyo nie zamierzał modlić się do kogoś takiego, ale też... nie zachowywał się arogancko. Oddał mu, mimo wszystko, należny szacunek, poprzez sztywne pochylenie głowy, lecz ten gest był jedynym. Nie zamierzał się zbliżać do tego miejsca, ani wchodzić z nim w interakcję.

Myślałby też, że to już wszyscy, ale nie. Za krętym korytarzem było przecież coś jeszcze. Skryta w ciemnym, przytulnym kącie niecka – Ciemna Grota. Atmosfera w niej była nietypowa. Cicha, enigmatyczna i szalenie znajoma. Elyo miał... jakieś deja vu. Coś łaskotało go po otchłani umysłu, do której nie mógł sięgnąć i nie wiedział, czy czuje się z tym komfortowo, czy nie. W pewien sposób targała nim niepewność oraz trwoga. Lęk? Być może. Właśnie dlatego kroczył cicho i ostrożnie, jakby nie chciał, żeby ktoś go zobaczył... ktoś, kto mógł znajdować się w sadzawce. Znowu zaczął lekko drżeć i powstrzymywał się przed spojrzeniem w zwierciadło. Spojrzenie wzniósł na drewnianą figurę
Aterala.
Cień dobly, Atelalu – wyszeptał. Nikt nie spał, ale... nie chciał nikogo obudzić. – Na imię mi Eyo. – Zmarszczył nos i zacisnął zęby. Rany, nawet szept wydawał się za głośny. Strasznie mu to przeszkadzało. Chyba dlatego resztę słów przyćmił jeszcze bardziej... i skrył je w głowie. Tam nie miały brzmienia. Nie ingerowały w ciszę. "Mam wrażenie, że już tu byłem. Ale przecież mnie tu nie było. I mam wrażenie, że źle się tu czuję, ale przecież nie mam się czego bać...? Ale... ale trochę się boję, tylko sam nie wiem, czego. Chyba po prostu nie lubię takich ciemności. Dlatego... pójdę już, nie chcę Ci przeszkadzać. Ale kiedyś wrócę! Tylko z jakąś świeczką, o. Lubisz świeczki? Może Ci być za jasno nocą, ale kiedy pójdziesz spać... możesz je zdmuchnąć!"

I wycofał się. Cicho. Sztywno. Przez tunel prowadzący do przedsionka świątyni smarował natomiast tak, jakby ścigało go stado diabłów. Udawał, że to nieprawda. Bo to nieprawda! Ale nie oglądał się za siebie, mimo że sierść na jego grzbiecie jeżyła się samoistnie. Mimo to, czuł się szczęśliwy. Wszystkim grzecznie się przedstawił, więc mógł wracać z tatą do domu.
autor: Zajęczy Sus
17 maja 2025, 10:55
Forum: Modlitwy
Temat: Elyo
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 97

Elyo

Spis
1. Bo się przyda.
2. x
3. x
4. x
5. x
autor: Zajęczy Sus
17 maja 2025, 10:36
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Zarośnięta Pieczara
Odpowiedzi: 192
Odsłony: 8626

Zarośnięta Pieczara

Siedział w cieniu dębu, zastanawiając się nad tym, czy chabry nie zlewają się za bardzo z krokusami. Może powinien je połączyć z jaśniejszymi niezapominajkami? Ewentualnie przełamać żółtą begonią, jaką znalazła Sadzawka. Przekręcił głowę na bok, mamrocząc coś pod nosem w przejęciu. Opadająca na oko grzywka zasłoniła wtem część kwiatów i, oh, eureka! Znalazł dzięki temu rozwiązanie!
Mamy to! – zakrzyknął ku gałęzi, jaka zwieszała się nad nim czule swym listowiem, zaś obserwujący jego poczynania kwiczoł podskoczył w miejscu i zaświergotał, zniecierpliwiony.

Przy chabrach położył kwiecie barszczu. Biel ładnie podkreślała granat. Wtedy krokusy zmieszał z żółtymi begoniami, a długie, elastyczne łodyżki niezapominajek wsunął w swoje łaciate włosy, żeby nie wyglądać tak ponuro, jak rojst deszczowym, jesiennym dniem.

Valkhi, Ty też wyglądałbyś ładnie – powiedział głośno, żeby niedźwiedź go usłyszał, lecz nie spojrzał na niego. Był zbyt zajęty pleceniem wianka, ale brak odpowiedzi od starszego brata trochę go zmartwił.
Valkhi? – zapytawszy, obejrzał się przez bark. – Wszystko... okej? – upewnił się. Samiec kluczył nerwowo przy pieczarze. Mięśnie jego grzbietu spinały się, a nozdrza pracowały intensywnie.

Nie... coś było nie w porządku. Elyo spojrzał na kwiczoła, po czym zaczął zbierać wszystkie kwiaty razem. "Okej", pomyślał, "Chyba trzeba iść."
autor: Zajęczy Sus
16 maja 2025, 21:03
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 613
Odsłony: 86358

Prastare Drzewo

Przedzierał się przez gęste trawy prężnie, ale niewdzięcznie. Nie miał za grosz gracji! Lekkość? Płynność? Najwidoczniej nie odziedziczył tego ani po matce, ani ojcu. Pisklęcy pląs Elyo był koślawy, arytmiczny, chwiejny i zwyczajnie karkołomny. Wyciągał przednie łapy tak daleko przed siebie, jakoby palcami chciał sięgnąć chmur, a tylne wyrzucał aż nazbyt wysoko, w kuksańcach, jakich nie powstydziłby się żaden tarpan!

Nagle jednak zahamował i plackiem osiadł na tłuściutkim jeszcze zadku. Wyciągnął łapę przed siebie, a palcami wskazał na drzewo.
Valki! Pac, Valki! Spójz! – zakrzyknął rozemocjonowany do niedźwiedzia, do którego się odwrócił z szeroko otwartym w uśmiechu pyszczkiem. Nie poświęcał mu jednak zbyt wiele uwagi, o nie. Powrócił nią do cisu.
Ci-Wicisz? Jaki kochany! – zaśmiał się i podniósł, żeby w te pędy pognać pod sam pień, przy którym zadarł głowę.

A... stworzenie, jakie dostrzegł Elyo, przekręciło szary łebek i bladym ślepiem przyjrzało mu się z oburzeniem. Niedźwiedź pokręcił łbem z dezaprobatą.
Wepnę się do niego! – I jak zarządził, tak postąpił. Chciał obejrzeć gołębia z bliska! Ale takiego bliska, żeby policzyć mu wszystkie piórka na brzuszku, dlatego mocno zacisnął pazurzaste palce na nierównościach kory i objął ją ramionami skrzydeł, na których nadgarstkach miał dwa kolce z wypustkami.

Valkhi wydał z siebie cichy, ale zmartwiony pomruk. Zupełnie jakby nakazywał Elyo zarówno pójście po rozum do głowy, jak i natychmiastowe zejście. Ha! Dopiero jak pozna gołębia!
Nie matw się, Valki! Spawdzimy, cy systko jest okej! Naqima będzie miała mniej pacy!

– – – – – – – – – – –
Budowniczy Ruin.
autor: Zajęczy Sus
16 maja 2025, 10:27
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Posąg Viliara
Odpowiedzi: 104
Odsłony: 9018

Posąg Viliara

  Jego przyciężka głowa opadła na bok, a miękka grzywka przesunęła się po czole i zasłoniła oko. Na Viliara spoglądał drugim, pozbawionym emocji. Pysk nieskalany myślą uchylił się i poruszył, kiedy bezdźwięcznie powtórzył imię oraz aspekt, będący pod opieką tego akurat boga.

Siderus nie używał skomplikowanych słów. Nie zagłębiał się w temat, ani nie rozwodził. Informacje były proste. Bardzo rzeczowe. Treściwe wręcz! Młody umysł Elyo przyswajał to najlepiej.
Abąknął, powoli mrugając ku wykręconym do przodu, byczym rogom gigantycznego pomnika. Potrząsnął łebkiem, by pozbyć się zakrywających widzenie włosów i powziął głęboki, bardzo skoczny wdech, prawie jakby miał się lada moment zadławić.
A Miosło? So to kiego – miosło?A Rzemiosło? Co to takiego – rzemiosło? – zadał kolejne pytanie.
autor: Zajęczy Sus
12 maja 2025, 14:27
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Posąg Viliara
Odpowiedzi: 104
Odsłony: 9018

Posąg Viliara

  Wciąż był maleńki. Drobny. Lekki. Jego ostrożne, sarnie kroki nie niosły żadnego echa, kiedy skrycie podążał za tatą od momentu opuszczenia jego bezpiecznego grzbietu. Miał napiętą szyję oraz kark od ciągłego rozglądania się na boki i podziwiania otoczenia. Wszystko było dla niego nowe i niezwykłe. Inne od ich przytulnej, ulistnionej jaskini, w której wilgoć mieszała się z ciepłem, podkreślając zapachy gleby oraz traw.

Dygnął, kiedy Siderus się odezwał. Spojrzał na niego w popłochu, głuchnąc od uderzeń przestraszonego, króliczego serca. Jego słowa były głośne. Zbyt głośne, jak na tę martwą ciszę, którą mógł kroić pazurami! Drżące powietrze uszło z jego płuc po długich chwilach wstrzymywania go. Jak mu się tu podoba?
Tak – mruknął cicho i uśmiechnął się, a kiedy zauważył, że tata patrzy na pomnik, tak samo skierował na niego spojrzenie. Zamrugał. Wyciągnął łapę i pokazał palcem.
To to?Kto to? – zapytał, wzrok znowu wwiercając w Siderusa.
autor: Zajęczy Sus
10 maja 2025, 10:20
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Powiadomienia

Proszę o przekierowanie do mojego KP poniższych elementów ze wskazanych postaci.
  Wszystkie są moimi nagrodami MG oraz loteryjnymi (włączając monety).

Z Tonacje Deszczu:
– zmiana ziania w obrębie rasy (w tym skrzeli, o ile krzyżówka lub rasa na to pozwala) – L24, zużyj do końca '25
– zmiana rasy (i lekkie dopasowanie wyglądu) – L24, zużyj do końca '25

– sakiewka z monetami (4 brązowe, 3 srebrne, 1 złota)

Z Pożeracz Jutra:
– 15x uniwersalny leczący (zamienia ciężką lub średnią w lekką, a lekką usuwa całkowicie);

– 2x pełny reset atutów – L24, zużyj do końca '25;
– 2x możliwość zmiany gatunku żywiołaka – L24, zużyj do końca '25;
– darmowe wyleczenie okresu rehabilitacji;
– niemechaniczny kompan typu 0-2 (gatunek spoza terenów Wolnych Stad do omówienia z administracją) – L24, zużyj do końca '25;
– możliwość szukania dużej zwierzyny łownej (5 postów, dla smoka i 1 kompana) – L24, zużyj do końca '25;
– róg obfitości (+1 do mięsa i +2 do ziół/mniejszego pożywienia/roślin na 6 znalezisk podczas jednego polowania) – L24, zużyj do końca '25;

Od razu używam "zmiana rasy (i lekkie dopasowanie wyglądu) – L24, zużyj do końca '25" na zmianę rasy z Północny x Górski na Północny x Drzewny (zmiana potwierdzona u administracji).


Akt
autor: Zajęczy Sus
09 maja 2025, 18:55
Forum: Ziemia
Temat: Zajęczy Sus
Odpowiedzi: 27
Odsłony: 343

Zajęczy Sus


         If you want to view a paradise
           Simply look around and view it


Imię
Elyo Sarni Kolec Zajęczy Sus
Stado
Ziemia
Ranga
Pisklę Adept Piastun
Wiek
2 księżyce
Rasa
Północny x Drzewny
Płeć
Samiec
Znak Losu
Naranlea


detale
Sylwetka pierwotna

Futro i pióra

Skrzydła błoniaste, jedna para

Dwie pary łap


Oliwkowe oczy

Szata w odcieniach brązu

Przeciętny wzrost (1,66)

Zieje lodem


━ wygląd
«I'd like to hear your thoughts, too. What do you think of me?»
Jest szczupłym, ale nie chudym samcem, na którego ciele nie ma żadnych odznaczających się niepotrzebnie kości. Sylwetkę Elyo okrywa przy tym mięciutka, niemalże królicza w dotyku sierść oraz gładkie pióra – wszystko utrzymane w palecie wielorakich brązów, włączając w to ciężką i gęstą grzywę, która opada po karku, szyi, czole oraz pysku, często przysłaniając oczy. Dłuższe kępy znajdują się również na grzbiecie i ogonie, jaki zwieńcza charakterystyczna, kościana gwiazda, w odcieniu tym samym, w jakim utrzymane są dwie pary rogów – jedna większa, niczym u płoszaka, a druga mniejsza, łudząco przypominająca uszy.

W wielu miejscach jego ciała odstają dłuższe, twarde, pojedyncze włoski, przypominające wibrysy. Zlokalizowane przede wszystkim na podbródku, przy palcach łap oraz na grzbiecie. Cechą charakterystyczną Elyo są również błoniaste skrzydła – nietypowo otulone krótką sierścią od zewnętrznej strony oraz uzbrojone w długi szpon u kciuka, w pełni ruchomy, dobrze asekurujący wspinaczkę.

Po długim czasie smoczego snu, oraz wraz z upływającymi księżycami, ciało Elyo zaczęło się lekko zmieniać. Jego szata powoli przybierała inne odcienie, rogi zmieniały swój kształt, a sam samiec wyglądał inaczej i inaczej, gdy nabierał nowych, właściwych dorosłości odcieni.

━ charakter
«If you give someone a dream, you defend it to the end»
Elyo jest bardzo spokojnym smokiem, którego nie da się wyprowadzić z równowagi, co nie oznacza rzecz jasna, że jest optymistą. Patrzy na świat przez transparentne okulary i widzi go takim, jakim jest, jednocześnie nie starając się popadać ani w żałość, ani w euforię.

Uważa, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście – wystarczy nieco pogłówkować. Raczej stroni od zbędnuch kłótni, czy konfliktów. W jego oczach ważne jest, aby wzmacniać stado poprzez solidne więzy. Nigdy na nikogo nie kręci nosem i zawsze jest skory do pomocy – nie daje się jednak wykorzystywać.

Dobre serce, łaskawe spojrzenie i łagodne usposobienie nie są równoznaczne z naiwnością Zająca, który wbrew pozorom potrafi być zarówno oschły, jak i zdystansowany, jeśli ktoś mu nie podpasuje.

━ historia
«It’s just that the world feels so... so beautiful right now»
Wykluł się w Stadzie Ziemi, jako syn Zatraconej Tożsamości oraz Fioletowookiego.



Punkty Rozwoju: 4
Punkty Fabuły: 2
Statystyki
Bonusy
Pożywienie & kamienie
Przedmioty fabularne
ATUTY
– Wiecznie młody
– Boski ulubieniec
– Szczęściarz
– [grupa trzecia]
– [grupa czwarta]


ATRYBUTY
Siła: 2
Wytrzymałość: 2
Zręczność: 4

Moc: 1
Percepcja: 2

Aparycja: 1


UMIEJĘTNOŚCI
Bieg 1
Lot 1
Pływanie 1
Obrona 1
Atak 1

Wiedza 1

Leczenie 0

Magia:
– obronna 1
– ataku 1
– precyzyjna 1
Kamuflaż 1
Skradanie 1
Śledzenie 1

Perswazja 1


Umiejętności specjalne
Warzenie eliksirów:
– leczących 0
– ochronnych 0
– usprawniających 0
Tworzenie run:
– ochronnych 0
– ataku 0
Błysk przyszłości 0
RASOWE
– odporność na grzybicę, co pozwala hodować epifity i mech na rogach i/lub łuskach

KRYSZTAŁY


ELIKSIRY


RUNY


INNE

POŻYWIENIE
– mięso: 18/4; 6/4 (własne)
– rośliny: 2/4 (własne)
– grzyby: 0/4
– inne: 0/4

KAMIENIE
2x koral, 2x nefryt, 2x bursztyn, 3x rubin, szmaragd, szafir, akwamaryn, diament, opal, ametyst, tygrysie oko, 2x onyks

ZIOŁA
zioło
sakiewka z monetami (4 brązowe, 3 srebrne, 1 złota), nasiono Światła* mały bursztyn emitujący blady blask widoczny tylko dla niosącego, rozjaśniając ciemność wyłącznie jego oczom

Wyszukiwanie zaawansowane