__
__Prychnął cicho, słysząc o jej jakże ambitnych planach na przyszłość. Absolutnie bawiło go to, że tutejsze smoki czyniły ze starości oficjalny status. Jeszcze gdyby Starszyzna dla Wolnych Stad faktycznie była jakimś istotnym elementem; gdyby jej zdanie wiązało się z większym respektem. Obecnie, ze słów Matki, wywnioskował jedno – ranga starszego jest usprawiedliwieniem dla strzykających kości, i absolutnie niczym więcej. Bezwartościowym, degradującym wręcz tytułem – zupełnie tak, jak zauważyła zresztą Kisetsu.
Który i tak by przyjął, mimo chęci splunięcia, celem dalszego zgrywania wielce oddanego członka społeczeństwa. Był gotów zrobić wszystko, by jego kłamstwo i maska zyskały wiarygodność.
– Mówisz, jakby czas tutaj płynął do przodu. Ale takie miejsca... lubią składać czas; niczym kartkę pergaminu, chowając żywych w środku, pomiędzy zgięciami. – odpowiedział, nie zamierzając rozjaśniać konkretnych intencji za tymi słowami. Jeżeli samica była wystarczająco bystra, to sama zrozumie, co chciał w ten sposób przekazać.
Jeżeli nie, cóż... W jego oczach pozostanie kolejnym, neutralnym elementem otoczenia.
__Usłyszał od razu zmianę w jej chodzie; zwolniła. Mimowolnie zrobił to samo, zerkając na nią z półprofilu, łypiąc na jej ogniste oczy swoim własnym, kontrastującym z jej ciepłem swoim chłodnym fioletem.
– Ah, ale prawdopodobieństwo jest po prostu nauką o oczekiwaniach. To, co święte, przeczy oczekiwaniom; dlatego jest święte. – odpowiedział spokojnie, czując, że rozmowa schodzi na ciekawszy tor. Mało co potrafiło tak niszczyć relacje, jak kłótnia światopoglądowa dotycząca religii a logiki. Zawsze go to niezmiernie bawiło. – Kalkulacje i statystyki mogą mierzyć to, co znane i prawdopodobne, ale chwieją się przed tym, co starożytne i zapomniane. Niektóre miejsca istnieją poza sferą prawdopodobieństwa — istnieją w nieuchronności. Mistrz uczył Cię dobrze, Kisetsu, ale liczby nie mogą szeptać ostrzeżeń, a obliczenia nie mogą ważyć ciężaru niewidzialnych sił. Niektóre progi przekracza nie logika, ale los.
__Kontynuował cały czas marsz przed siebie; zaś przed nimi powoli zaczynały majaczyć zarysy drzew Dzikiej Puszczy, pomiędzy którymi znajdował się ich cel.
– Uczciwa wymiana. Ale bądź ostrożna — pomniki bóstw Wolnych Stad nie zawsze zadowalają się pozostawaniem pomnikami. – dodał, uśmiechając się do niej półgębkiem.
- ━━━━━━━━━━
:: Wiewiórcza Łuska ::