__
__Prychnęła niemal bezgłośnie, nie ciągnąc dalej wymiany zdań z brązowofutrą. Była rozgoryczona i podirytowana; coraz bardziej spięta, coraz bardziej tętniąca szeroko pojętym obrzydzeniem. Jednocześnie czuła się zagubiona – jej dotychczasowy światopogląd został strzaskany, przez najmniej prawdopodobne do tego jednostki. Jej stosunek do bogów zmienił się momentalnie i drastycznie; wizja Świątyni, do której nawet lubiła wstąpywać, obecnie ją zwyczajnie odstręczała.
__Słysząc, że proroków będzie zaś dwóch, nie powstrzymała gęstej chmury czarnego dymu, który opuścił jej nozdrza, nieprzyjemnie kąsając tych, którzy siedzieli najbliżej niej. Wstręt przeszywał ją jak zardzewiałe, stępione ostrze. Nie chodziło tylko o to, że dwóch proroków było dla niej przesytem i absolutnie usuwało potencjalny respekt tej posady — chodziło o obsceniczną radość, z jaką przyjął rolę, sposób, w jaki składał słodkie przysięgi i widział wszystkich jako rodzinę, jakby boskość była nagrodą za urok, a nie ciężarem prawdy.
Poczuła, jak irytacja rozpala się w jej piersi, powoli i równomiernie, jak żar łapiący wiatr. To nie była wściekłość — to było coś cichszego, bardziej przenikliwego. Rodzaj gniewu, który nie krzyczy, ale czeka, obserwuje, wyostrza się. Do tej pory, proroctwo było dla niej święte. A teraz zostało przekazane komuś, kto uśmiechał się zbyt łatwo, który kłaniał się jakoby nie boskości, ale brawom.
__Sięgnęła po magię, wbrew jakiejś nici zdrowego rozsądku nakazującej jej zamknąć swój ciemny pysk. Ale sięgnęła po nią, mimo, że poczuła mdłości, dym znów wtargnął jej do pyska...
Nie zdołała owinąć niewidzialnej, mentalnej nici wokół swojego łba. Przekaz nagle zerwał się, straciła kontrolę nad mocą, a słowa popłynęły normalnie; spomiędzy jej warg.
– Bracia i siostry? Rodzina zbudowana z fałszywych pochlebstw i oklasków, których zdajesz się oczekiwać, nie jest rodziną, kapłanie. Nie zostałam wyrzeźbiona z tego samego, suchego drzewa. Mówisz o rodzinie osłodzonym pyskiem. Jeżeli jestem twoją siostrą, krew płynie wstecz. – a sami bogowie oślepli, warknęła w myślach, ucinając potok słów w ostatnim momencie.
Magia zawibrowała, odbiła się echem od jej żeber, jakby drwiła z niej i świętowała swój sukces nad jej próbami żałosnej kontroli.
Kurwa mać.
- ━━━━━━━━━━
:: Osąd Gwiazd ::