- :: Aktualizacja ::
Znaleziono 238 wyników
- 26 lut 2025, 10:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 120084
Powiadomienia
1 atrybut dla kopana ode mnie dla Nieśmiertelnych Pragnień
- 29 gru 2024, 14:55
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97251
Zagajnik
Yulo jak zwykle był sceptyczny do magicznego pojawiania się przedmiotów, ale skoro całą reszta nie uważała tego za podejrzane to i on powinien chyba wyluzować. Zresztą do tej pory raczej była to przednia zabawa, więc się to raczej nie zmieni za bardzo. Nagle spostrzegł bańkę w łapie Ciirioha i lekko przekrzywił łeb. Nie był pewny o co chodziło, aż w końcu nie połączył kropek. Oni oboje dobrze śpiewali, ale tańczyć...?
– O... a umiesz?– wątpił, aby musiał potwierdzać coś oczywistego, że będzie towarzyszył Ciiriohowi. Zrobiłby to chociażby bardzo tego nie chciał, bo wydawało mu się to nieco głupie skoro nie umiał, ale reszta też dobierała już się w pary i zaczynali się kiwać. Nie pozostało nic jak spróbować.
Początkowo niepewny co zrobić ugiął nieco łapy i zaczął się kiwać zgodnie z tym co robił Ciirioh, jakby był jego lustrzanym odbiciem. Przy okazji zarzucał też łbem nieco mocniej kiwając łbem nieco w przód i tył. Ta muzyka była dobra, z pewnością znalazłby słowa do niej... i właśnie w ten sposób łatwiej mu było wczuć się w rytm.
~Z każdym krokiem, bliżej Ciebie,
W tańcu nasze uczucia wyrazimy.
Wspólny rytm, jak serce nam bije,
W tańcu miłość, szczęście się rodzi.
Zaśpiewał cicho do niego, bo przecież właśnie na tym się najlepiej znał. Czując już melodię, wreszcie sam zbliżył się do partnera i niezbyt dbał o to czy bańka nie będzie zbyt ciasno między nimi, bo bardziej chodziło mu o to, aby być blisko niego. Między ich szyjami wystarczy jej jednak miejsca, nawet jak Ciirioh położy mu łeb na czole. Sam Yulo dodał też coś od siebie, a mianowicie podnosił łapę przeciwną do ich wychylenia, łapiąc barki partnera, jakby przy wychyleniu starał się przytrzymać.
Barwy Ziemi
– O... a umiesz?– wątpił, aby musiał potwierdzać coś oczywistego, że będzie towarzyszył Ciiriohowi. Zrobiłby to chociażby bardzo tego nie chciał, bo wydawało mu się to nieco głupie skoro nie umiał, ale reszta też dobierała już się w pary i zaczynali się kiwać. Nie pozostało nic jak spróbować.
Początkowo niepewny co zrobić ugiął nieco łapy i zaczął się kiwać zgodnie z tym co robił Ciirioh, jakby był jego lustrzanym odbiciem. Przy okazji zarzucał też łbem nieco mocniej kiwając łbem nieco w przód i tył. Ta muzyka była dobra, z pewnością znalazłby słowa do niej... i właśnie w ten sposób łatwiej mu było wczuć się w rytm.
~Z każdym krokiem, bliżej Ciebie,
W tańcu nasze uczucia wyrazimy.
Wspólny rytm, jak serce nam bije,
W tańcu miłość, szczęście się rodzi.
Zaśpiewał cicho do niego, bo przecież właśnie na tym się najlepiej znał. Czując już melodię, wreszcie sam zbliżył się do partnera i niezbyt dbał o to czy bańka nie będzie zbyt ciasno między nimi, bo bardziej chodziło mu o to, aby być blisko niego. Między ich szyjami wystarczy jej jednak miejsca, nawet jak Ciirioh położy mu łeb na czole. Sam Yulo dodał też coś od siebie, a mianowicie podnosił łapę przeciwną do ich wychylenia, łapiąc barki partnera, jakby przy wychyleniu starał się przytrzymać.
Barwy Ziemi
- 23 paź 2024, 21:10
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Krater
- Odpowiedzi: 272
- Odsłony: 27399
Krater
Były czasy kiedy Yulo uwielbiał kąpiel w lodowatym wodospadzie, przeżył również zimę już, lądował w lodowatej wodzie nie raz no i... napędzały go emocje, które przesłał mu kruk, który to przycisnął się do pnia drzewa i tam spędzał najgorszy czas, zarazem tracąc ze ślepi parę niesfornych dzieciaków.
Cóż, ruszył z legowiska najszybciej jak mógł, ale miał całkiem spory kawał drogi i do pokonania też wiatr i zacinający, lodowaty deszcz. Był całkiem dobry w posługiwaniu się maddarą, ale oszczędzał ją tylko na tyle, aby pomagała mu przezwyciężać trudy podróży- mokre futro to najmniejsze zmartwienie.
W końcu jednak pokonał tak ścianę wody co i wylądował w ostatnim znanym miejscu pobytu jego córki. Nie był przesadnie zmartwiony bo kruk... odsiewając przekleństwa... powiedział co się działo wcześniej i jak stracił ich ze ślepi. Kiedy dotarł to i tak była już na pewno mniejsza ulewa, niż kiedy wchodzili do dziury w ziemi.
Yulo nie był bardzo wysokim samcem, ale był nadal masywny jak na swoje rozmiary, a dodatkowo cały przemoczony i z powagą na pysku rozejrzał się po okolicy i odnalazł tylko jedno miejsce, które mogło być odpowiednie do ukrycia się. Po prostu tam podszedł, nieco ogarniając swój wygląd, nieco się osuszając z ociekającej wody.
– Wyłazić
Nakazał mówiąc do otworu. Żeby się nie dąsali to stworzył odpowiednią kopułę, aby mogli swobodnie wyjść, bez moknięcia. Sam też się w niej mieścił, a krople płynęły po półokręgu. Wojownik siedział jakby niewzruszony i patrzył na samca, bo córkę to oglądał już wielokrotnie. Z powagą tak sobie posiedział, aż się nie ogarnęli oboje. Wyczuł stado, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
– Wiem, że jesteście młodzi i w głowie wam pierdoły, ale wiem też, że dobre z was dzieciaki i czasem nawet niegłupie. Dlatego pamiętajcie, bo to ważne, żebyście się trzymali razem i umieli tak współpracować. Bo nie ma silniejszego smoka od tego, za którym stoi przyjaciel.
Samiec nawet nie zmienił odrobinę wyrazu pyska... Tanka wiedziała, że pokazywanie emocji u Yulo było zaburzone za każdym razem kiedy nie znajdował się przy rodzinie, ale słowa wypowiadał szczerze. Zresztą w duchu się cieszył, że Tanka znajdowała znajomości- to kiedyś owocuje, chociaż sam Powiernik nie wiedział w którą stronę... Młodość rządziła się własnymi prawami...
– Deszcz może i przejdzie za dłuższy moment, ale mogę zadbać o to, żeby was nie wywiało i żebyście nie zmokli. Ty, młody, możesz liczyć na to, że doprowadzimy Cię w jakieś lepsze miejsce na przeczekanie tego, ale nie będę nalegał. Tanko, uheren ko danan, radamkeni temi boran nu al ikerowracamy do domu, innym razem pobawisz się z samcem.
Powiedział po czym z kamiennym pyskiem oczekiwał na decyzję samca.
Jedwabista Łuska Modry Kolec
Cóż, ruszył z legowiska najszybciej jak mógł, ale miał całkiem spory kawał drogi i do pokonania też wiatr i zacinający, lodowaty deszcz. Był całkiem dobry w posługiwaniu się maddarą, ale oszczędzał ją tylko na tyle, aby pomagała mu przezwyciężać trudy podróży- mokre futro to najmniejsze zmartwienie.
W końcu jednak pokonał tak ścianę wody co i wylądował w ostatnim znanym miejscu pobytu jego córki. Nie był przesadnie zmartwiony bo kruk... odsiewając przekleństwa... powiedział co się działo wcześniej i jak stracił ich ze ślepi. Kiedy dotarł to i tak była już na pewno mniejsza ulewa, niż kiedy wchodzili do dziury w ziemi.
Yulo nie był bardzo wysokim samcem, ale był nadal masywny jak na swoje rozmiary, a dodatkowo cały przemoczony i z powagą na pysku rozejrzał się po okolicy i odnalazł tylko jedno miejsce, które mogło być odpowiednie do ukrycia się. Po prostu tam podszedł, nieco ogarniając swój wygląd, nieco się osuszając z ociekającej wody.
– Wyłazić
Nakazał mówiąc do otworu. Żeby się nie dąsali to stworzył odpowiednią kopułę, aby mogli swobodnie wyjść, bez moknięcia. Sam też się w niej mieścił, a krople płynęły po półokręgu. Wojownik siedział jakby niewzruszony i patrzył na samca, bo córkę to oglądał już wielokrotnie. Z powagą tak sobie posiedział, aż się nie ogarnęli oboje. Wyczuł stado, ale nie skomentował tego w żaden sposób.
– Wiem, że jesteście młodzi i w głowie wam pierdoły, ale wiem też, że dobre z was dzieciaki i czasem nawet niegłupie. Dlatego pamiętajcie, bo to ważne, żebyście się trzymali razem i umieli tak współpracować. Bo nie ma silniejszego smoka od tego, za którym stoi przyjaciel.
Samiec nawet nie zmienił odrobinę wyrazu pyska... Tanka wiedziała, że pokazywanie emocji u Yulo było zaburzone za każdym razem kiedy nie znajdował się przy rodzinie, ale słowa wypowiadał szczerze. Zresztą w duchu się cieszył, że Tanka znajdowała znajomości- to kiedyś owocuje, chociaż sam Powiernik nie wiedział w którą stronę... Młodość rządziła się własnymi prawami...
– Deszcz może i przejdzie za dłuższy moment, ale mogę zadbać o to, żeby was nie wywiało i żebyście nie zmokli. Ty, młody, możesz liczyć na to, że doprowadzimy Cię w jakieś lepsze miejsce na przeczekanie tego, ale nie będę nalegał. Tanko, uheren ko danan, radamkeni temi boran nu al ikerowracamy do domu, innym razem pobawisz się z samcem.
Powiedział po czym z kamiennym pyskiem oczekiwał na decyzję samca.
Jedwabista Łuska Modry Kolec
- 20 paź 2024, 21:00
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Ustronie
- Odpowiedzi: 653
- Odsłony: 97303
Ustronie
W kupie siła, co? Dlatego właśnie po wytrąceniu z lampionu zaproszenia, od razu odleciał w stronę partnera i dzieci. Pomachał tylko w ciszy zdobyczą, a potem schował ją do swojej torby podróżnej i ruszył wraz z resztą rodziny w stronę Ustroni.
Yulo pozostał na ziemi i postanowił skupić się przede wszystkim na tym, aby wspomagać swoją rodzinę. W tym celu zamierzał biec przy Tance (Jedwabistej Łusce), a także mieć przede wszystkim baczenie na Łasego, który leciał nad ich łbami. Poza tym była jeszcze wyrośnięta Barwna Łuska, ale jej przeszkadzać nie chciał przy tym bojowym nastawieniu. Reszta nie miała zbyt wielkiego znaczenia, tylko ich bezpieczeństwo. Ciirioh zresztą też już coś wyłapał, a patrząc na ogólne zainteresowanie dookoła... No ktoś na pewno coś znajdzie.
//bieg i wytrzymałość, Skupienie się na pomocy dla Jedwabistej Łuski, Łasy Kolec oraz Barwnej Łuski/
Yulo pozostał na ziemi i postanowił skupić się przede wszystkim na tym, aby wspomagać swoją rodzinę. W tym celu zamierzał biec przy Tance (Jedwabistej Łusce), a także mieć przede wszystkim baczenie na Łasego, który leciał nad ich łbami. Poza tym była jeszcze wyrośnięta Barwna Łuska, ale jej przeszkadzać nie chciał przy tym bojowym nastawieniu. Reszta nie miała zbyt wielkiego znaczenia, tylko ich bezpieczeństwo. Ciirioh zresztą też już coś wyłapał, a patrząc na ogólne zainteresowanie dookoła... No ktoś na pewno coś znajdzie.
//bieg i wytrzymałość, Skupienie się na pomocy dla Jedwabistej Łuski, Łasy Kolec oraz Barwnej Łuski/
- 12 wrz 2024, 20:32
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97251
Zagajnik
Yulo w spacerze z rodziną wydawał się zadowolony, chociaż sytuacja w stadzie była... napięta. W każdym razie nie przerzucał na nich swoich zmartwień i humorów z tym związanych, a jednie cieszył się przebywaniem z tymi, których kochał. Może była to jakaś forma stagnacji, ale czy tak na prawdę była zła? Niektóre smoki nawet tyle nie osiągną co on z Ciiriohem.
Z przemyśleń na ten temat wyrwał go partner, który z ekscytacją podchodził do tych dwóch światełek na niebie. Uznał, że chociaż tak się 'rozerwie' i pogna zaraz za Spijającym. Czekał na jego znak, a następnie sam się wybił z ziemi i zaczął jak najszybciej machać skrzydłami, pędząc w stronę lampionów. Zainteresowanie było duże, więc marne szanse na wygraną, ale zabawa jest nadal zabawą, szczególnie jeśli mógł przy tym być przy Ciiriohu... I może wyprzedzi swojego partnera? Byłby nawet zadowolony z takiego obrotu spraw, bo wtedy mógłby sobie przynajmniej zażartować, że sen lepiej działa na siłę, niż zyskiwanie wysokich pozycji w stadzie... Ah... tak, byłoby to podszyte goryczą, ale niezbyt wielką. W każdym razie Gryf, który wyglądał bardziej jak wilk, mocno machał skrzydłami i pędził jak najszybciej. On za cel wybrał inny lampion, Ciirioh wydawał się celować w ten czerowny, a więc nie chciał mu go zabierać nawet jeśli jakoś go wyprzedzi. Chociaż... musieliby mieć dużo szczęścia, aby je pochwycić, a już prawie nierealne było to, aby boje zdobyli lampiony.
/lot + siła/
Z przemyśleń na ten temat wyrwał go partner, który z ekscytacją podchodził do tych dwóch światełek na niebie. Uznał, że chociaż tak się 'rozerwie' i pogna zaraz za Spijającym. Czekał na jego znak, a następnie sam się wybił z ziemi i zaczął jak najszybciej machać skrzydłami, pędząc w stronę lampionów. Zainteresowanie było duże, więc marne szanse na wygraną, ale zabawa jest nadal zabawą, szczególnie jeśli mógł przy tym być przy Ciiriohu... I może wyprzedzi swojego partnera? Byłby nawet zadowolony z takiego obrotu spraw, bo wtedy mógłby sobie przynajmniej zażartować, że sen lepiej działa na siłę, niż zyskiwanie wysokich pozycji w stadzie... Ah... tak, byłoby to podszyte goryczą, ale niezbyt wielką. W każdym razie Gryf, który wyglądał bardziej jak wilk, mocno machał skrzydłami i pędził jak najszybciej. On za cel wybrał inny lampion, Ciirioh wydawał się celować w ten czerowny, a więc nie chciał mu go zabierać nawet jeśli jakoś go wyprzedzi. Chociaż... musieliby mieć dużo szczęścia, aby je pochwycić, a już prawie nierealne było to, aby boje zdobyli lampiony.
/lot + siła/
- 26 lip 2024, 7:56
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121594
Plac przed świątynią
Zostawienie piskląt nie powinno być problemem, szczególnie że nadal mieli swoich kompanów, którzy baczyli na ich bezpieczeństwo. Partnerzy więc mogli wybrać się w końcu na kolejne spotkanie z rodzicem Ciirioha, któremu od zawsze na tym zależało. Mimo to Yulo czuł się znów zestresowany. Znów miał poznać kogoś tak bardzo ważnego dla jego ukochanego... czy przypadnie do gustu jego mamie...? Przeważnie humor i pozytywne myślenie Spijającego działał na niego, ale dziś akurat tylko łagodził nieco wewnętrzne nerwy.
– Doczekaliśmy się...– skomentował krótko i blado się uśmiechnął, a partner wiedział, że to nie brak humoru, a zwykła trema kierowała teraz Yulem.
Położył przed ołtarzem plecionkę z traw i kwiatów, które przeważnie oddawał bogini za pomyślność i błogosławieństwo w wyprawie. To przeważnie wystarczyło, aby bezpiecznie wracał do domu.
– Myślisz, że który prezent ode mnie wybierze? Może wszystkie...– zastanowił się na głos, a potem zamyślił.
//Boski ulubieniec za 26.07
– Doczekaliśmy się...– skomentował krótko i blado się uśmiechnął, a partner wiedział, że to nie brak humoru, a zwykła trema kierowała teraz Yulem.
Położył przed ołtarzem plecionkę z traw i kwiatów, które przeważnie oddawał bogini za pomyślność i błogosławieństwo w wyprawie. To przeważnie wystarczyło, aby bezpiecznie wracał do domu.
– Myślisz, że który prezent ode mnie wybierze? Może wszystkie...– zastanowił się na głos, a potem zamyślił.
//Boski ulubieniec za 26.07
- 22 lip 2024, 18:54
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97251
Zagajnik
On na pewno nie nazwałby się cudownym, ale z pewnością był wdzięczny za to wszystko co zrobił dla niego Ciirioh. Zresztą... tyle rzeczy mogło nie wyjść po drodze, a jednak byli tu teraz i Yulo czuł w brzuchu nieprzyjemny ucisk spowodowany wewnętrznym niepokojem. Oczywiście, że się stresował, nawet jeśli nie był chętny tego pokazywać.
Poza tym lubił obserwować jak jego partner bawi się z ich dziećmi. Sam był raczej skory bardziej do zabawy maddarą, którą wodził przed nimi, ale sam przy tym nie był zbyt ruchliwy. Nie był leniwy, a po prostu nie był przyzwyczajony do okazywania takiej radości o czym Ciirioh wiedział. Od czasu kiedy wykluły się dzieciaki, Yulo nabrał większej powagi, a to oznaczało, że ekspresja jeszcze bardziej skurczyła się do mimiki pyska. Tak jak teraz, uśmiechał się patrząc jak Spijający tłumaczy dzieciakom koncepcje dziadka, a Yulo spoglądał na horyzont. W końcu zauważył łeb nieznanego sobie smoka i na chwilę na pysku nie było już uśmiechu.
Jedna ulotna myśl, która kazała mu myśleć jak zwykle pesymistycznie. Powiernik znów spojrzał na swoje dzieci i partnera, a to sprawiło, że odzyskał rezon, a czarne myśli znikły. Cokolwiek miało być to nie będzie to miało wielkiego znaczenia... Chociaż dobrze, aby stary smok go zaakceptował, nawet jeśli miało być to jedynie symboliczne.
Wpatrywał się więc co chwilę na nadchodzącego, ale co jakiś czas obrócił się do swoich dzieci. Tanka przysnęła co zapewne było wynikiem tego, że niekontrolowanie w nocy się wybudziła i teraz potrzebowała odpocząć. Yulo wziął ją na przednie łapy, a sam usiadł na tylnych, przez chwilę głaszcząc córkę (sprawdzając czy wszystko dobrze i tylko śpi), a potem przeniósł ją na skóry obok siebie. Ojciec Ciirioha stał w pewnej odległości i... czemu tak mrugał? Potem pozwolił mu podejść, a załamany głos zdradził wzruszenie. Yulo przełknął ślinę sam mając nieco problemu z tym, aby coś powiedzieć. W końcu jednak przecież się odezwie... nie miał w zwyczaju nie mówić nic.
– W rzeczy samej... To ogromna radość Cię poznać, Zamszony Borze. Heh... poniekąd "ojcze"...– No nikt nie powiedział, że zawsze musiał być taktowny! W pierwszych słowach mówić do ledwie poznanego smoka, że w sumie to... kurcze jak miał mówić do ojca jego partnera? Po imieniu? Wydawało mu się to takie niewłaściwie. Za to mówienie 'tato' lub 'ojcze' nie umniejszało jego prawdziwemu ojcu, gdyż tego nawet nie poznał... Znaczy chyba nie umniejszało.
– Zapraszamy, o ile wnuk i wnuczka cię przepuszczą– uśmiechnął się nieco mocniej i wiedział, ze tak łatwo to on może nie zajść na skóry, skoro już Shen i Culli się do niego dopadły. Nie zamierzał ich jednak w żaden sposób zatrzymywać. Jak dla niego akurat przy pierwszym spotkaniu nawet nie myślałby o tym, aby odsuwać dzieci od ich dziadka. Zresztą... tylko ojciec i mama Ciirioha byli w jakimś zasięgu. Jego ojciec nie żył, a matka... cóż, żyła pewnie jeszcze gdzieś, ale nie było możliwości się z nią skontaktować. Zostawiła Wolne stada daleko za sobą.
Spijający Barwy Culli Tanka Shenjë
Poza tym lubił obserwować jak jego partner bawi się z ich dziećmi. Sam był raczej skory bardziej do zabawy maddarą, którą wodził przed nimi, ale sam przy tym nie był zbyt ruchliwy. Nie był leniwy, a po prostu nie był przyzwyczajony do okazywania takiej radości o czym Ciirioh wiedział. Od czasu kiedy wykluły się dzieciaki, Yulo nabrał większej powagi, a to oznaczało, że ekspresja jeszcze bardziej skurczyła się do mimiki pyska. Tak jak teraz, uśmiechał się patrząc jak Spijający tłumaczy dzieciakom koncepcje dziadka, a Yulo spoglądał na horyzont. W końcu zauważył łeb nieznanego sobie smoka i na chwilę na pysku nie było już uśmiechu.
Jedna ulotna myśl, która kazała mu myśleć jak zwykle pesymistycznie. Powiernik znów spojrzał na swoje dzieci i partnera, a to sprawiło, że odzyskał rezon, a czarne myśli znikły. Cokolwiek miało być to nie będzie to miało wielkiego znaczenia... Chociaż dobrze, aby stary smok go zaakceptował, nawet jeśli miało być to jedynie symboliczne.
Wpatrywał się więc co chwilę na nadchodzącego, ale co jakiś czas obrócił się do swoich dzieci. Tanka przysnęła co zapewne było wynikiem tego, że niekontrolowanie w nocy się wybudziła i teraz potrzebowała odpocząć. Yulo wziął ją na przednie łapy, a sam usiadł na tylnych, przez chwilę głaszcząc córkę (sprawdzając czy wszystko dobrze i tylko śpi), a potem przeniósł ją na skóry obok siebie. Ojciec Ciirioha stał w pewnej odległości i... czemu tak mrugał? Potem pozwolił mu podejść, a załamany głos zdradził wzruszenie. Yulo przełknął ślinę sam mając nieco problemu z tym, aby coś powiedzieć. W końcu jednak przecież się odezwie... nie miał w zwyczaju nie mówić nic.
– W rzeczy samej... To ogromna radość Cię poznać, Zamszony Borze. Heh... poniekąd "ojcze"...– No nikt nie powiedział, że zawsze musiał być taktowny! W pierwszych słowach mówić do ledwie poznanego smoka, że w sumie to... kurcze jak miał mówić do ojca jego partnera? Po imieniu? Wydawało mu się to takie niewłaściwie. Za to mówienie 'tato' lub 'ojcze' nie umniejszało jego prawdziwemu ojcu, gdyż tego nawet nie poznał... Znaczy chyba nie umniejszało.
– Zapraszamy, o ile wnuk i wnuczka cię przepuszczą– uśmiechnął się nieco mocniej i wiedział, ze tak łatwo to on może nie zajść na skóry, skoro już Shen i Culli się do niego dopadły. Nie zamierzał ich jednak w żaden sposób zatrzymywać. Jak dla niego akurat przy pierwszym spotkaniu nawet nie myślałby o tym, aby odsuwać dzieci od ich dziadka. Zresztą... tylko ojciec i mama Ciirioha byli w jakimś zasięgu. Jego ojciec nie żył, a matka... cóż, żyła pewnie jeszcze gdzieś, ale nie było możliwości się z nią skontaktować. Zostawiła Wolne stada daleko za sobą.
Spijający Barwy Culli Tanka Shenjë
- 02 lip 2024, 20:09
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97251
Zagajnik
Wiedział o tym pomyśle już od dłuższego czasu i zdecydowanie był za tym, aby takie spotkanie się odbyło. Oczywiście, że z tyłu łba ciągle sobie powtarzał, że na takim spotkaniu mógłby źle wypaść, jednak sam też siebie przekonywał, iż nie miało to większego znaczenia. Wybór się dokonał, a pisklęta nie znikną tylko dlatego, że on nie spodoba się ojcu Ciirioha.
Rano więc pozwolił partnerowi latać z legowiska w stronę przerzedzonego lasu, a on pilnował ich dzieciaki- oczywiście już nie były to takie małe brzdące i same już nie raz łaziły, ale Yulo dopilnował, aby zjadły lekkie śniadanie, a potem pobawiły się ze sobą do czasu, aż drugi tata wezwie ich na tereny wspólne. Niespodzianka musiała zostać utrzymana, więc dowiedzą się o tym już od Ciirioha. Wyruszyli zaraz po tym jak Spijający dotarł w pobliże legowiska. Podróż była dość spokojna, chociaż nieco długa. Łatwo było zrobić konwój z trzech zwierząt i dwóch dorosłych smoków do pilnowania.
Na miejscu Yulo usiadł na zadzie i wpatrywał się w stronę południowego zachodu, gdzie były tereny Mgły. Milczał, dając czas Ciiriohowi na wyjaśnienia. Potem uśmiechnął się do podchodzącego partnera.
– No patrz... To coś mnie z nim łączy oprócz Ciebie– lekko się uśmiechnął i na chwilę przyłożył pysk do polika Ciirioha- Wszystko będzie dobrze. Mamy kochane i słodkie dzieci, a ja nie zamierzam udawać przed Twoim tatą kogoś kim nie jestem.
Stwierdził spokojnie uznając, że 'bycie sobą' to najlepsza opcja, nawet jeśli jego ojciec będzie wobec niego szorstki. Tak na prawdę nie zależało mu na lubieniu się ze smokiem, którego zobaczy w życiu może jeszcze raz, albo dwa razy... Zależało mu na Ciiriohu i jego uczuciach, a także na uczuciach dzieci. Dopóki jego priorytety nie zostaną naruszone to będzie to zdecydowanie dobry i przyjemny dzień.
Shenjë Tanka Culli Spijający Barwy
Rano więc pozwolił partnerowi latać z legowiska w stronę przerzedzonego lasu, a on pilnował ich dzieciaki- oczywiście już nie były to takie małe brzdące i same już nie raz łaziły, ale Yulo dopilnował, aby zjadły lekkie śniadanie, a potem pobawiły się ze sobą do czasu, aż drugi tata wezwie ich na tereny wspólne. Niespodzianka musiała zostać utrzymana, więc dowiedzą się o tym już od Ciirioha. Wyruszyli zaraz po tym jak Spijający dotarł w pobliże legowiska. Podróż była dość spokojna, chociaż nieco długa. Łatwo było zrobić konwój z trzech zwierząt i dwóch dorosłych smoków do pilnowania.
Na miejscu Yulo usiadł na zadzie i wpatrywał się w stronę południowego zachodu, gdzie były tereny Mgły. Milczał, dając czas Ciiriohowi na wyjaśnienia. Potem uśmiechnął się do podchodzącego partnera.
– No patrz... To coś mnie z nim łączy oprócz Ciebie– lekko się uśmiechnął i na chwilę przyłożył pysk do polika Ciirioha- Wszystko będzie dobrze. Mamy kochane i słodkie dzieci, a ja nie zamierzam udawać przed Twoim tatą kogoś kim nie jestem.
Stwierdził spokojnie uznając, że 'bycie sobą' to najlepsza opcja, nawet jeśli jego ojciec będzie wobec niego szorstki. Tak na prawdę nie zależało mu na lubieniu się ze smokiem, którego zobaczy w życiu może jeszcze raz, albo dwa razy... Zależało mu na Ciiriohu i jego uczuciach, a także na uczuciach dzieci. Dopóki jego priorytety nie zostaną naruszone to będzie to zdecydowanie dobry i przyjemny dzień.
Shenjë Tanka Culli Spijający Barwy
- 18 cze 2024, 7:24
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70257
Skalna Polanka
A on przeszedł swoją perspektywę w której musiał widzieć siebie jako słabeusza, który zasłużył na swoje bolączki. Co za różnica czy stracił łapę, czy ciężej oddychałby? Co powiedziałby Ciirioh, który już trzy razy cierpiał na prawdę krytyczne sutki walk- też miał problemy w oddechu, nie mógł mówić, nie miał łapy... Żadna z tych rzeczy go nie załamała, a on parł przed siebie i uśmiechał się pomimo tego wszystkiego co się mu działo. To wszystko było tylko kwestią perspektywy, a dla Kaia istniała jedynie ta jego i tylko jego była tą prawdziwą. Liczył na to, że każdy ugnie się do jego spojrzenia? Yulo był ponad to.
– Dobrze, niech Ci będzie, że ja nie rozumiem. Najwyraźniej ty nie potrafisz wyjrzeć nieco dalej poza swoje nozdrza... Twoje życie jest jak fałszywa perspektywa, jak pomnożone kłamstwo, które wyrasta z kolejnego kłamstwa, w końcu staję się prawdą, a potem, pewnego słonecznego dnia zrozumiesz, że nie został nikt kto zechce słuchać– był brutalny, ale na prawdę miał dość tego jak Kai się użala nad sobą i swoim stanem, który finalnie nie stanowił niczego wyjątkowego. On żył! Yulo też otarł się o śmierć i jedyną różnicą było to, że faktycznie jego serce nie przestało bić dzięki bogom. Pół długości łapy mentalnej dalej i też miałby za sobą jedno życie, a może już w ogóle by się nie wybudził. Ale dla smoka z Ziemi nie istniało czyjeś zdanie tylko jego własne, które mogło zostać jedynie potwierdzone. Każde odstępstwo było nie zrozumieniem problemu.
– Na prawdę trudno jest ocenić budowę góry, dopóki ma się pysk przyklejony do jednej skały.
Dodał na odchodne marszcząc przy tym pysk, ale więcej nie zatrzymywał smoka. Po prostu sam się odwrócił i odleciał
Pąk Róży
/zt
– Dobrze, niech Ci będzie, że ja nie rozumiem. Najwyraźniej ty nie potrafisz wyjrzeć nieco dalej poza swoje nozdrza... Twoje życie jest jak fałszywa perspektywa, jak pomnożone kłamstwo, które wyrasta z kolejnego kłamstwa, w końcu staję się prawdą, a potem, pewnego słonecznego dnia zrozumiesz, że nie został nikt kto zechce słuchać– był brutalny, ale na prawdę miał dość tego jak Kai się użala nad sobą i swoim stanem, który finalnie nie stanowił niczego wyjątkowego. On żył! Yulo też otarł się o śmierć i jedyną różnicą było to, że faktycznie jego serce nie przestało bić dzięki bogom. Pół długości łapy mentalnej dalej i też miałby za sobą jedno życie, a może już w ogóle by się nie wybudził. Ale dla smoka z Ziemi nie istniało czyjeś zdanie tylko jego własne, które mogło zostać jedynie potwierdzone. Każde odstępstwo było nie zrozumieniem problemu.
– Na prawdę trudno jest ocenić budowę góry, dopóki ma się pysk przyklejony do jednej skały.
Dodał na odchodne marszcząc przy tym pysk, ale więcej nie zatrzymywał smoka. Po prostu sam się odwrócił i odleciał
Pąk Róży
/zt
- 13 cze 2024, 9:03
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95749
Szumiąca Dolina
Niby nie miał za złe Ciiriohowi tego, że miał za dużo spraw w swoim stadzie, jednak to on musiał na nowo układać swoje plany każdego dnia, ponieważ pisklaki ciągle chciały gdzieś łazić. Teraz wszystkie chętne do zabawy siedziały na jego grzbiecie, a on je przetransportował na teren, który miał służyć jako plac do zabawy dla innych piskląt. Normalnie miało to być niemalże jak spotkanie młodych, a nawet bardzo młodych, biorąc pod uwagę to, że jego pisklęta większość oznajmiały darciem pysków, a nie słowami.
Wylądował i powoli pościągał maluchy z siebie.
– Idźcie, bawcie się. Nie gryźcie nieznajomych chyba, że oni też będą chcieli was gryźć. Jestem w pobliżu i obserwuję, a dodatkowo jest jeszcze Słodziak. Powodzenia...– blado uśmiechnął się do dzieci, wstał i podszedł znużony do Bealyn przy której usiadł na prawdę blisko. Ziewnął – Hej...– przywitał się cicho i rzucił jej ukradkowe spojrzenie, ale jednak nie zaczepił. Nawet w sumie nie wiedział jak zacząć rozmowę, a przy dzieciach swoich i jej nie chciał za bardzo poruszać tematu Sekerina. Będzie okazja kiedy indziej. Yulo wykorzysta moment oddechu na obserwację terenu i zabawę w wiązanie trawy, której nie brakowało dookoła niego. Robienie sznurka z trawy było zawsze jakimś zajęciem.
Tanka Shenjë Culli (jak się nie pisaliście na zabawę to zingorujcie pinga, nie chce mi się szukać tego kto jest dopisany do zabawy, ale możecie też uznać, że cała trójka)
//Również jestem w tle, proszę mnie pomijać i oznaczać tylko jak będzie coś się niefajnego działo :D/
Wylądował i powoli pościągał maluchy z siebie.
– Idźcie, bawcie się. Nie gryźcie nieznajomych chyba, że oni też będą chcieli was gryźć. Jestem w pobliżu i obserwuję, a dodatkowo jest jeszcze Słodziak. Powodzenia...– blado uśmiechnął się do dzieci, wstał i podszedł znużony do Bealyn przy której usiadł na prawdę blisko. Ziewnął – Hej...– przywitał się cicho i rzucił jej ukradkowe spojrzenie, ale jednak nie zaczepił. Nawet w sumie nie wiedział jak zacząć rozmowę, a przy dzieciach swoich i jej nie chciał za bardzo poruszać tematu Sekerina. Będzie okazja kiedy indziej. Yulo wykorzysta moment oddechu na obserwację terenu i zabawę w wiązanie trawy, której nie brakowało dookoła niego. Robienie sznurka z trawy było zawsze jakimś zajęciem.
Tanka Shenjë Culli (jak się nie pisaliście na zabawę to zingorujcie pinga, nie chce mi się szukać tego kto jest dopisany do zabawy, ale możecie też uznać, że cała trójka)
//Również jestem w tle, proszę mnie pomijać i oznaczać tylko jak będzie coś się niefajnego działo :D/
- 12 cze 2024, 14:38
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73314
Aleja Zakochanych
Wiedzę na temat byłego patrona przyjął dość zdziwiony. Może będzie musiał pomodlić się do boga i poznać jego stanowisko na dzień dzisiejszy. Może powrót do starej nazwy udobruchałby go? Może nowy przywódca mógłby to uczynić?
Może byłoby to zaskakujące dla proroka, jednak Yulo był skupiony na słowach, które raz wpadły mu do ucha i już raczej nie wyrzuci ich z pamięci. Forma rozmowy była co prawda bardzo rozwlekła i zabarwiona przeżyciami proroka, jednak Powiernikowi to nie przeszkadzało, w końcu zapamięta wszystko i sam odsączy sobie fakty od tego wszystkiego. Przyglądał się jego notatkom z niemałym zainteresowaniem. Położenie łap na te notatki mogłoby przynieść mu na prawdę wiele wiedzy na temat przeszłości, ale raczej nie odważy się na proszenie o wgląd w prywatne notatki.
Na jego słowa spokojnie kiwał łbem, ale finalnie starał się nie wtrącać. Opowieść o przywódcach była ciekawa, zawiła... ale dopiero się rozpoczynała. Yulo nie chciał za bardzo przeszkadzać w opowieści, ale przecież prorok sam chciał.
– Forma jest zadowalająca o ile uzupełnisz mi wiedze na temat założeń samego stada Ognia i najlepiej ich praw, kar... relacji z innymi stadami.
Oczywiście zarzucił ogólną formę, aby nie zadawać konkretnych pytań, bo musiałby je zadawać cały czas, w końcu sytuacja się zmieniała na przestrzeni chociażby stu księżyców.
Strażnik Gwiazd
Może byłoby to zaskakujące dla proroka, jednak Yulo był skupiony na słowach, które raz wpadły mu do ucha i już raczej nie wyrzuci ich z pamięci. Forma rozmowy była co prawda bardzo rozwlekła i zabarwiona przeżyciami proroka, jednak Powiernikowi to nie przeszkadzało, w końcu zapamięta wszystko i sam odsączy sobie fakty od tego wszystkiego. Przyglądał się jego notatkom z niemałym zainteresowaniem. Położenie łap na te notatki mogłoby przynieść mu na prawdę wiele wiedzy na temat przeszłości, ale raczej nie odważy się na proszenie o wgląd w prywatne notatki.
Na jego słowa spokojnie kiwał łbem, ale finalnie starał się nie wtrącać. Opowieść o przywódcach była ciekawa, zawiła... ale dopiero się rozpoczynała. Yulo nie chciał za bardzo przeszkadzać w opowieści, ale przecież prorok sam chciał.
– Forma jest zadowalająca o ile uzupełnisz mi wiedze na temat założeń samego stada Ognia i najlepiej ich praw, kar... relacji z innymi stadami.
Oczywiście zarzucił ogólną formę, aby nie zadawać konkretnych pytań, bo musiałby je zadawać cały czas, w końcu sytuacja się zmieniała na przestrzeni chociażby stu księżyców.
Strażnik Gwiazd
- 07 cze 2024, 21:13
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70257
Skalna Polanka
Słodziak jak zwykle miał do powiedzenia swoje w tej chmarze kruków i krakał nieco inaczej, niż reszta.
Helvete!– wykrakał gdzieś spomiędzy reszty niezadowolony z sytuacji.
I znów to samo. On nic nie rozumiał, bo nie potrafił ubrać się w skórę Kaia. Otóż potrafił, bo sam pielęgnował w sobie jeszcze nie dawno to przekonanie co do tego, iż kalectwo się mu należy, że posiadanie go było nową rzeczywistością w której musiał żyć. Otóż nie, to nie była prawda. Bał się zmiany, ale zmiana była konieczna i uświadomił sobie to zdecydowanie za późno.
– Widzę, że traktujesz moje słowa tylko powierzchownie, bo to nie kwestia bycia wojownikiem jest tu najistotniejsza. Nie musisz być najlepszy, bądź dobry dla siebie samego, nic więcej...
Mówił poważnie i zarazem czuł, że wzrasta w nim gniew, bo przecież widział w tym jakieś krzywie zwierciadło swojej słabości niegdyś.
– Nie można być ofiarą i wszyscy mamy moc, żeby wybierać, czego chcemy. Możesz być czymkolwiek zechcesz. Możesz wybrać, co chcesz. To TY jesteś dla siebie własną klatką u łowców i sam sobie nie pozwalasz na zmianę, nie wiń innych za niezrozumienie. Za to, że Twoja normalność tak wygląda.– zacisnął przednie łapy, ale nie zamierzał wybuchnąć, tylko trzymać łagodny ton tak długo jak mu nerwy na to pozwolą. Chociaż ślepia szkliły się od wściekłości.
– Wszystko może wrócić do normy! Ta twoja normalność i norma są w dalszym ciągu nienormalne i nie oszukujmy się, sytuacja nie wróci do normalności tylko i wyłącznie dlatego, że takie jest moje widzimisię. Jeśli to ty nie zechcesz wrócić do normalności to nikt Ci tego nie sprezentuje.
Na kolejne słowa miał ochotę przewrócić ślepiami, ale tego nie zrobił tylko zrobił kilka spokojniejszych oddechów.
– To tylko jebane kalectwo, które utrudnia Ci życie! To jak pozbycie się choroby, idioto. Z tym też Ci ciężko pójść do uzdrowiciela? Choroba Cię nie zdefiniowała, nie sprawiła, że jesteś kim jesteś. To Twoje przeżycia kształtowały twoją przeszłość. Żeś do niedawna nawet nie pamiętał o tym co się stało i funkcjonowałeś względnie normalnie. Teraz czas przestać się tylko patrzeć na własny obsrany ogon i ruszyć przed siebie. Nie odrzucasz siebie, tylko odrzucisz słabość, która Ci do niczego nie jest potrzebna!
Przymknął ślepia przybierając pozę gotowego wręcz do walki z demonem. Na ostatnie syknął i prawie się roześmiał.
– W tym właśnie tkwi Twój błąd. Krótko mówiąc, źródło twojego problemu tkwi w chronicznej niemożności dostrzeżenia łatwiejszego wyjścia z sytuacji. Całe zachowanie, wszystko to, co składa się na nienormalne działanie i nienormalny styl życia, wywodzi się z tej usterki percepcyjnej. Otóż nie pozbyłbym się przyjaciół i rodziny, ale odrzuciłbym swoje słabości gdybym tylko mógł. Gdybym mógł to nigdy bym nie chciał mdleć podczas walk, nie chciałbym pamiętać własnej śmierci gdyby miała na mnie tak wpływać. Nie chciałbym się skupiać na słabości bo do straskanych jaj, robiłem to pół swojego życia. Nawet jeśli ty robiłeś to dłużej to nadal jest to nienormalne, tylko dobrze ci w dziurze w której sobie usiadłeś!– mówił ewidentnie poruszony i wściekły z łzami w ślepiach bo Kai go wyprowadzał z równowagi. Głupi ślepiec nie wyściubiał nosa ze swojej perspektywy, a wymagał tego od innych!
Pąk Róży
Helvete!– wykrakał gdzieś spomiędzy reszty niezadowolony z sytuacji.
I znów to samo. On nic nie rozumiał, bo nie potrafił ubrać się w skórę Kaia. Otóż potrafił, bo sam pielęgnował w sobie jeszcze nie dawno to przekonanie co do tego, iż kalectwo się mu należy, że posiadanie go było nową rzeczywistością w której musiał żyć. Otóż nie, to nie była prawda. Bał się zmiany, ale zmiana była konieczna i uświadomił sobie to zdecydowanie za późno.
– Widzę, że traktujesz moje słowa tylko powierzchownie, bo to nie kwestia bycia wojownikiem jest tu najistotniejsza. Nie musisz być najlepszy, bądź dobry dla siebie samego, nic więcej...
Mówił poważnie i zarazem czuł, że wzrasta w nim gniew, bo przecież widział w tym jakieś krzywie zwierciadło swojej słabości niegdyś.
– Nie można być ofiarą i wszyscy mamy moc, żeby wybierać, czego chcemy. Możesz być czymkolwiek zechcesz. Możesz wybrać, co chcesz. To TY jesteś dla siebie własną klatką u łowców i sam sobie nie pozwalasz na zmianę, nie wiń innych za niezrozumienie. Za to, że Twoja normalność tak wygląda.– zacisnął przednie łapy, ale nie zamierzał wybuchnąć, tylko trzymać łagodny ton tak długo jak mu nerwy na to pozwolą. Chociaż ślepia szkliły się od wściekłości.
– Wszystko może wrócić do normy! Ta twoja normalność i norma są w dalszym ciągu nienormalne i nie oszukujmy się, sytuacja nie wróci do normalności tylko i wyłącznie dlatego, że takie jest moje widzimisię. Jeśli to ty nie zechcesz wrócić do normalności to nikt Ci tego nie sprezentuje.
Na kolejne słowa miał ochotę przewrócić ślepiami, ale tego nie zrobił tylko zrobił kilka spokojniejszych oddechów.
– To tylko jebane kalectwo, które utrudnia Ci życie! To jak pozbycie się choroby, idioto. Z tym też Ci ciężko pójść do uzdrowiciela? Choroba Cię nie zdefiniowała, nie sprawiła, że jesteś kim jesteś. To Twoje przeżycia kształtowały twoją przeszłość. Żeś do niedawna nawet nie pamiętał o tym co się stało i funkcjonowałeś względnie normalnie. Teraz czas przestać się tylko patrzeć na własny obsrany ogon i ruszyć przed siebie. Nie odrzucasz siebie, tylko odrzucisz słabość, która Ci do niczego nie jest potrzebna!
Przymknął ślepia przybierając pozę gotowego wręcz do walki z demonem. Na ostatnie syknął i prawie się roześmiał.
– W tym właśnie tkwi Twój błąd. Krótko mówiąc, źródło twojego problemu tkwi w chronicznej niemożności dostrzeżenia łatwiejszego wyjścia z sytuacji. Całe zachowanie, wszystko to, co składa się na nienormalne działanie i nienormalny styl życia, wywodzi się z tej usterki percepcyjnej. Otóż nie pozbyłbym się przyjaciół i rodziny, ale odrzuciłbym swoje słabości gdybym tylko mógł. Gdybym mógł to nigdy bym nie chciał mdleć podczas walk, nie chciałbym pamiętać własnej śmierci gdyby miała na mnie tak wpływać. Nie chciałbym się skupiać na słabości bo do straskanych jaj, robiłem to pół swojego życia. Nawet jeśli ty robiłeś to dłużej to nadal jest to nienormalne, tylko dobrze ci w dziurze w której sobie usiadłeś!– mówił ewidentnie poruszony i wściekły z łzami w ślepiach bo Kai go wyprowadzał z równowagi. Głupi ślepiec nie wyściubiał nosa ze swojej perspektywy, a wymagał tego od innych!
Pąk Róży
- 07 cze 2024, 20:32
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106288
Wysepka
Czemu akurat pomyślała o elfach? Może na oślep strzeliła, że chodzi o elfy, a może wiedziała coś więcej...? Yulo przekrzywił łeb w geście zastanowienia.
– To dość daleko, nie mam z nimi kontaktu. Byłaś tam?– odpowiedział dość wymijająco i postanowił uderzyć w temat, który wydawał się bardziej ciekawy. W końcu przecież obiecał tam pójść z Yamim, to zapewne nadejdzie dzień w którym się tam wybiorą.
Cóż, Yulo był raczej otwartym smokiem wobec istot, które nie wykazywały, ani też nie pozowały na złe. Fabia była uwodzicielką, albo była tak nieświadoma swoich aluzji, że mógłby ją nazwać niemądrą. Niemniej jakoś żyła i to już sporo czasu jako samotniczka. Jego odmienne ślepia wyrażały zaciekawienie i spokój, a potem podążył wzrokiem za nią. Sam raczej przestał postrzegać naturę w tak barwny sposób. Starał zajmować się każdym dniem jako pracą do wykonania, a romantyzm przeważnie jednak zostawiał sobie na wczesny poranek lub późny wieczór, kiedy praca się kończyła i zaczynał relaks.
Jej plan był taki prosty, eh. Oprócz rozwijania się to nie miała na nic więcej chęci? To trochę przykre, jednak nie skomentował tego. Postrzeganie przybyłych było takie... płaskie. Chcieli po prostu się dostosować...
– No to się dostosuj... nie zgub jednak w tym samej siebie. Słońce jak i Ziemia są otwartym dla siebie stadem, a więc niezależnie które z nich wybierzesz, będziesz miała na prawdę duże tereny do zwiedzania, a ponadto dużo smoków dookoła siebie, którzy będą skłonni nie tylko pomóc Ci z głodem, ale i z twoim rozwojem...
Mówił spokojnie a potem podniósł wzrok na drzewa za sobą. Kruki się zaczynały niecierpliwić.
– No... czas na mnie. Zapewne będę musiał je jeszcze nakarmić przed zmrokiem.– wyjaśnił pokazując łbem na drzewa. Powoli wstał i się przeciągnął. Zasiedział się nieco, a jeszcze chciał przelecieć po terenie przy morzu, zanim wróci do domu. Kruki natychmiast podniosły wrzaski kiedy smok wstał, a kiedy rozłożył skrzydła, te zaczynały powoli się wzbijać.
– Do zobaczenia. Dbaj o siebie i o swoich bliskich.
Powiedział na odchodne, zrobił dwa kroki w stronę wody i zanim jej dotknął to już był w powietrzu, odlatując.
Kruki poleciały w ślad za nim, goniąc go tak szybko jak to było możliwe.
Fabia
[zt]
– To dość daleko, nie mam z nimi kontaktu. Byłaś tam?– odpowiedział dość wymijająco i postanowił uderzyć w temat, który wydawał się bardziej ciekawy. W końcu przecież obiecał tam pójść z Yamim, to zapewne nadejdzie dzień w którym się tam wybiorą.
Cóż, Yulo był raczej otwartym smokiem wobec istot, które nie wykazywały, ani też nie pozowały na złe. Fabia była uwodzicielką, albo była tak nieświadoma swoich aluzji, że mógłby ją nazwać niemądrą. Niemniej jakoś żyła i to już sporo czasu jako samotniczka. Jego odmienne ślepia wyrażały zaciekawienie i spokój, a potem podążył wzrokiem za nią. Sam raczej przestał postrzegać naturę w tak barwny sposób. Starał zajmować się każdym dniem jako pracą do wykonania, a romantyzm przeważnie jednak zostawiał sobie na wczesny poranek lub późny wieczór, kiedy praca się kończyła i zaczynał relaks.
Jej plan był taki prosty, eh. Oprócz rozwijania się to nie miała na nic więcej chęci? To trochę przykre, jednak nie skomentował tego. Postrzeganie przybyłych było takie... płaskie. Chcieli po prostu się dostosować...
– No to się dostosuj... nie zgub jednak w tym samej siebie. Słońce jak i Ziemia są otwartym dla siebie stadem, a więc niezależnie które z nich wybierzesz, będziesz miała na prawdę duże tereny do zwiedzania, a ponadto dużo smoków dookoła siebie, którzy będą skłonni nie tylko pomóc Ci z głodem, ale i z twoim rozwojem...
Mówił spokojnie a potem podniósł wzrok na drzewa za sobą. Kruki się zaczynały niecierpliwić.
– No... czas na mnie. Zapewne będę musiał je jeszcze nakarmić przed zmrokiem.– wyjaśnił pokazując łbem na drzewa. Powoli wstał i się przeciągnął. Zasiedział się nieco, a jeszcze chciał przelecieć po terenie przy morzu, zanim wróci do domu. Kruki natychmiast podniosły wrzaski kiedy smok wstał, a kiedy rozłożył skrzydła, te zaczynały powoli się wzbijać.
– Do zobaczenia. Dbaj o siebie i o swoich bliskich.
Powiedział na odchodne, zrobił dwa kroki w stronę wody i zanim jej dotknął to już był w powietrzu, odlatując.
Kruki poleciały w ślad za nim, goniąc go tak szybko jak to było możliwe.
Fabia
[zt]
- 01 cze 2024, 18:02
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 120084
Powiadomienia
– 1st do percepcji na drapieżniki do końca maja 24'
proszę o usunięcie z KP :)
proszę o usunięcie z KP :)
- aktualizacja
- 01 cze 2024, 18:02
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wysepka
- Odpowiedzi: 743
- Odsłony: 106288
Wysepka
–Z Ardenwell, a raczej kogoś kto stamtąd przyszedł.– wyjaśnił zdawkowo bo i opowiadać o złotym smoku nie zamierzał za bardzo. Osobiście uważał tamtego smoka za odklejonego od rzeczywistości... Jakby ktoś wykuł tego smoka w mieście i przez to był przywiązany do cywilizacji ludzkiej. Myjący smoka ludzie w jakimś specjalnym miejscu zwanym Łaźnią... Nie było jednak co denerwować się teraz. Wydarzenie miało miejsce dobre piętnaście księżyców temu.
Czy na prawdę sądziła, ze Yulo sam z siebie coś powie? Nie miał w zwyczaju wyrzucać z siebie zbyt wiele słów o samym sobie. Zresztą bycie atrakcyjnym nie musiało zawsze znaczyć pawia, który stawia pióra, aby zwabiać potencjalne partnerki.
Zdecydowanie bardziej był zainteresowany jej zmianami, które nie nastały, ale była na dobrej drodze.
– Bądź szczera, a nie będą mieli powodu, aby Cię nie przyjmować. Skoro przeżyłaś tyle czasu sama jako to jesteś zaradna i z pewnością będziesz cennym nabytkiem dla stada.
Może jej posłodził trochę, ale przede wszystkim chciał po prostu powiedzieć prawdę.
– To tym bardziej musisz uskutecznić rozmowy. Pozyskanie jedzenia tutaj na pewno nie jest proste, a i chyba żebranie jest uwłaczające. Skoro jednak nie polujesz to co właściwie chcesz robić w stadzie?
Fabia
Czy na prawdę sądziła, ze Yulo sam z siebie coś powie? Nie miał w zwyczaju wyrzucać z siebie zbyt wiele słów o samym sobie. Zresztą bycie atrakcyjnym nie musiało zawsze znaczyć pawia, który stawia pióra, aby zwabiać potencjalne partnerki.
Zdecydowanie bardziej był zainteresowany jej zmianami, które nie nastały, ale była na dobrej drodze.
– Bądź szczera, a nie będą mieli powodu, aby Cię nie przyjmować. Skoro przeżyłaś tyle czasu sama jako to jesteś zaradna i z pewnością będziesz cennym nabytkiem dla stada.
Może jej posłodził trochę, ale przede wszystkim chciał po prostu powiedzieć prawdę.
– To tym bardziej musisz uskutecznić rozmowy. Pozyskanie jedzenia tutaj na pewno nie jest proste, a i chyba żebranie jest uwłaczające. Skoro jednak nie polujesz to co właściwie chcesz robić w stadzie?
Fabia
- 01 cze 2024, 10:30
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47419
Sosnowy Bór
Kruki krakały, a niektóre nawet się wzbiły jakby uciekając przed czymś. Yulo znał to i dlatego spodziewał się, że ktoś go 'nawiedzi'. Jak się okazało była to uzdrowicielka z Mgły. Posłał jej nieco zdziwione spojrzenie, bo nigdy wcześniej go tak nie nazwała. Daleko mu do słońca, które jeszcze tak prażyło w ostatnim czasie... a mogło być jeszcze gorzej!
Zanim odpowiedział to oczywiście dostrzegł wahanie, a potem wymowne stwierdzenie na które tylko się cicho zaśmiał i kiwnął barkami.
– Nie zbrzydłem, raczej stałem się nudny. Nawet Ci kiedyś o tym już wspominałem.
Stwierdził rozbawiony tym, że na prawdę zyskał nieco pewności siebie, a mogło się okazać, że przez jego wygląd straci rozmówczynię. Ebrill jednak nie wydawała się aż tak płytka, aby jego 'byle' wygląd miałby coś zmienić.
– Po prostu nie jestem już taki jak kiedyś i to w każdej płaszczyźnie.– dodał spokojnie i spojrzał w górę na znów lądujące po drzewach kruki.
– Niezależnie jak to nazwiesz to jest to jakaś forma daru od boga, który niczego nie chciał w zamian. – skomentował lekko podnosząc barki. Ciekawe czy wyniknie z tego kolejna dyskusja na temat religii.
– Jeśli Cię to zawiodło to przykro mi, ale dla mnie jest tak po prostu lepiej
No i w zasadzie nie chodziło mu o to, żeby się jej podobać... chociaż wyglądało na to, że oprócz braku dziobu i normalnych przednich łap, Yulo dodatkowo miał olejków roślinnych, które zawarto w mydle. Dodatkowo jego sierść była lśniąca, podobnie zresztą puch na podbrzuszu. Trochę się zmienił i to nie tylko wizerunkowo. Potrafił się uśmiechać co mogła teraz widzieć z utrzymywanym, łagodnym uśmiechu, który wyrażał delikatną radość na spotkanie z nią.
Opowiastka Kuglarza
Zanim odpowiedział to oczywiście dostrzegł wahanie, a potem wymowne stwierdzenie na które tylko się cicho zaśmiał i kiwnął barkami.
– Nie zbrzydłem, raczej stałem się nudny. Nawet Ci kiedyś o tym już wspominałem.
Stwierdził rozbawiony tym, że na prawdę zyskał nieco pewności siebie, a mogło się okazać, że przez jego wygląd straci rozmówczynię. Ebrill jednak nie wydawała się aż tak płytka, aby jego 'byle' wygląd miałby coś zmienić.
– Po prostu nie jestem już taki jak kiedyś i to w każdej płaszczyźnie.– dodał spokojnie i spojrzał w górę na znów lądujące po drzewach kruki.
– Niezależnie jak to nazwiesz to jest to jakaś forma daru od boga, który niczego nie chciał w zamian. – skomentował lekko podnosząc barki. Ciekawe czy wyniknie z tego kolejna dyskusja na temat religii.
– Jeśli Cię to zawiodło to przykro mi, ale dla mnie jest tak po prostu lepiej
No i w zasadzie nie chodziło mu o to, żeby się jej podobać... chociaż wyglądało na to, że oprócz braku dziobu i normalnych przednich łap, Yulo dodatkowo miał olejków roślinnych, które zawarto w mydle. Dodatkowo jego sierść była lśniąca, podobnie zresztą puch na podbrzuszu. Trochę się zmienił i to nie tylko wizerunkowo. Potrafił się uśmiechać co mogła teraz widzieć z utrzymywanym, łagodnym uśmiechu, który wyrażał delikatną radość na spotkanie z nią.
Opowiastka Kuglarza
- 31 maja 2024, 20:30
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie X
- Odpowiedzi: 69
- Odsłony: 4595
Spotkanie X
Trochę się zaskoczył bo wpatrywał się intensywnie w dwóch samców Ziemi. W takim jednak tłumie nie było mowy o tym, aby miał się wystraszyć czegoś, a całość to oczywiście żart. No i głupio byłoby się witać z Ciiriohem skoro widział go w nocy... nad ranem, jedli śniadanie i w sumie tylko Ciirioh został nieco z tyłu, aby pozbierać rzeczy po jedzeniu, które uszykował no i jeszcze przypilnować, aby królik zjadł swoją porcję zieleniny... Eh, Yulo będzie musiał sam się czegoś nauczyć bo nadal było mu nieco głupio, że jego partner mu tak usługuje... nawet jeśli to lubił.
– No myślę, że nikt nie zapomni i tak tego wiekopomnego momentu. Może to ma związek z zakończeniem wojny z ludźmi?– sam też był skłonny dzielić się spekulacjami w tym gronie najlepszej przyjaciółki i partnera- Samopiszące pióro? Brzmi ciekawie...– to pytanie bardziej skierował do Ciirioha, ale potem przeniósł wzrok na Bealyn i się lekko uśmiechnął do niej.
Entuzjazm Ciirioha był w głębi zaraźliwy, jednak Yulo raczej był jednym z tych, którzy woleli okazywać radość w inne sposoby i bardziej na osobności. Dlatego też spokojnie spojrzał w stronę ojca Ciirioha i lekko przekrzywił łeb. – Myślałem, że zaciska tylko pysk jak patrzy na innych.– Zażartował sobie lekko i na tyle niegłośno, aby jednak taka uwaga do jego ojca nie doleciała...Może powinien do niego podejść? Za dużo już się działo. Musiał wesprzeć Veir, mógł poznać rodzinę partnera... oh... i zanim ruszył z propozycją to Ciirioh już poleciał do kogoś innego. Najwyraźniej swojego mistrza.
– Jasne, leć leć, nie krępuj się!– odprawił ruchem łapy uradowanego zastępcę Ziemi, a sam odetchnął z lekką ulgą i milczał po prostu obserwując co robi jego partner.
Spijający Barwy
– No myślę, że nikt nie zapomni i tak tego wiekopomnego momentu. Może to ma związek z zakończeniem wojny z ludźmi?– sam też był skłonny dzielić się spekulacjami w tym gronie najlepszej przyjaciółki i partnera- Samopiszące pióro? Brzmi ciekawie...– to pytanie bardziej skierował do Ciirioha, ale potem przeniósł wzrok na Bealyn i się lekko uśmiechnął do niej.
Entuzjazm Ciirioha był w głębi zaraźliwy, jednak Yulo raczej był jednym z tych, którzy woleli okazywać radość w inne sposoby i bardziej na osobności. Dlatego też spokojnie spojrzał w stronę ojca Ciirioha i lekko przekrzywił łeb. – Myślałem, że zaciska tylko pysk jak patrzy na innych.– Zażartował sobie lekko i na tyle niegłośno, aby jednak taka uwaga do jego ojca nie doleciała...Może powinien do niego podejść? Za dużo już się działo. Musiał wesprzeć Veir, mógł poznać rodzinę partnera... oh... i zanim ruszył z propozycją to Ciirioh już poleciał do kogoś innego. Najwyraźniej swojego mistrza.
– Jasne, leć leć, nie krępuj się!– odprawił ruchem łapy uradowanego zastępcę Ziemi, a sam odetchnął z lekką ulgą i milczał po prostu obserwując co robi jego partner.
Spijający Barwy
- 30 maja 2024, 18:01
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie X
- Odpowiedzi: 69
- Odsłony: 4595
Spotkanie X
Ciirioh jeszcze nie przyszedł i dostał wiadomość mentalną na którą podniósł uszy. Spojrzał natychmiast na Veir i kiwnął łbem na znak zrozumienia.
~ Jestem z Tobą.~ odpowiedział mentalnie patrząc to na jednego, to na drugiego samca z Ziemi... Pielgrzyma poznał i wydawał mu się aroganckim dupkiem, a drugiego to chyba do tej pory nawet nie widział. Niemniej sam nie znał szczegółów zajścia, a także główna zainteresowana nie podjęła żadnych wrogich kroków wobec któregokolwiek z nich, a więc Yulo nie miał za bardzo co robić oprócz wypatrywania oznak, że jednak jego nauczycielka rzemiosła będzie dążyła do rozwiązania sprawy raz na zawsze. Ile to księżyców minęło? Może wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość?
Ołtarz Wyniesionych
~ Jestem z Tobą.~ odpowiedział mentalnie patrząc to na jednego, to na drugiego samca z Ziemi... Pielgrzyma poznał i wydawał mu się aroganckim dupkiem, a drugiego to chyba do tej pory nawet nie widział. Niemniej sam nie znał szczegółów zajścia, a także główna zainteresowana nie podjęła żadnych wrogich kroków wobec któregokolwiek z nich, a więc Yulo nie miał za bardzo co robić oprócz wypatrywania oznak, że jednak jego nauczycielka rzemiosła będzie dążyła do rozwiązania sprawy raz na zawsze. Ile to księżyców minęło? Może wreszcie sprawiedliwości stanie się zadość?
Ołtarz Wyniesionych
- 30 maja 2024, 17:46
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121594
Plac przed świątynią
Yulo pojawił się nieco przed Ciiriohem, którego zwyczajnie nieco wyprzedził w powietrzu, jednak wiedział, że gdzieś kawałek za nim podążał. Lot z ich legowiska był dość spokojny i dodatkowo o świcie mieli piękny widok na wstające Słońce. Czas ruszyć wspólnie wraz z Kaiem na poszukiwanie jakiegoś dużego kompana dla jego partnera!
Yulo przed placem położył wianek upleciony z polnych kwiatów i usztywnił go na gałązkach, czego nauczył go jego ukochany. Uśmiechnął się do stojącego proroka, ale nic mu nie powiedział.
//boski ulubieniec za 30.05
Yulo przed placem położył wianek upleciony z polnych kwiatów i usztywnił go na gałązkach, czego nauczył go jego ukochany. Uśmiechnął się do stojącego proroka, ale nic mu nie powiedział.
//boski ulubieniec za 30.05
- 30 maja 2024, 8:48
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70257
Skalna Polanka
Szczerze mówiąc to powoli miał dość tych kruków bo każdego interesowały tylko one. To tak jakby chodził z wypalonym futrem po terenach wspólnych i zamierzał się chwalić co się stało. Czy on był taki nudny, że trzeba było zwracać uwagę tylko na anomalie, które pojawiały się dookoła niego?
Mimo to pozostał spokojny i uśmiechnięty.
– Nie do końca dogadałem z nimi kwestię... hm, zapoznania się z nimi.
Wyjaśnił oczywiście mgliście, bo tez nie czuł potrzeby zwierzania się Kaiowi. On też wydawał się wycofany, niechętny do zdradzania własnych przemyśleń i sekretów. Yulo po prostu też nie chciał być niczym otwarta księga.
Nie spojrzał za jego wzrokiem czy faktycznie rozpoznał jego kruka, ale w umyśle usłyszał kilka przekleństw z języka Czuwy, jego drugiej matki. Jak Kai rozpoznać mógł akurat tego kruka? Ano jako jedyny miał czysty łeb, reszta poznaczona była kolorami.
– Słodziak...
Oznajmił nieco z przekąsem bo znów usłyszał przekleństwo w umyśle. Tym razem już nie wytrzymał i zrugał kruka za ciągłe podsuwanie mu przekleństw określających nieprzychylnie jego samego, Kaia jak i jego kompana. Taki to już był kruk... złośliwiec jeden... Oby nie zaczął gadać, bo jego niewyparzony dziób ściągnie na niego kłopoty, a co za tym idzie to pewnie tez na Yula.
Na jego słowa lekko przekrzywił łeb w zdziwieniu.
– Czego się właściwie boisz? Że słabość zniknie, że przestaniesz mieć problemy ze zdrowiem? Może boisz się tego, że po wyleczeniu nadal będziesz odnosił średnie sukcesy w walkach? Zapewniam Cię, że zmiana jest konieczna. Nie można stać w miejscu tylko trzeba się rozwijać.– Dlaczego on tak usilnie uczepił się tej swojej słabości? Miał na prawdę czasem ochotę zdzielić go w pysk za to ciągłe powtarzanie, że się czegoś boi.
– Uważasz się za wojownika, ale nie chcesz zaakceptować faktu, że jesteś kaleką i musisz się pozbyć tej słabości. Prawdziwy wojownik rozwija się całe życie, i sięga po każdą pomoc jaka jest dla niego dostępna. Nie porzuca się pomocy boskiej tylko dlatego, że boi się rezultatów. Prawdziwy wojownik robi to, co jest niezbędne, aby być najlepszą wersją samego siebie. Rzeczywiście jesteś słaby i to z własnego wyboru... Prawdziwy wojownik nie pielęgnuje słabości. Weź to, co uważasz za słabość, i uczyń z tego swoją siłę, inaczej nie będziesz prawdziwym wojownikiem.
Może był przy tym nieco brutalny, ale najwyraźniej poklepywanie go po łbie nie dawało niczego, bo ciągle skupiał się na tym jak było w obecnej chwili i tego po prostu nie zmieniał. On wspólnie z Ciiriohem wyleczyli brak łapy, a nawet więcej! Obłoczek odzyskał nawet piękny głos! Kai był dłużej kaleką nawet od Powiernika!
Nie, nie kazał mu wskoczyć w wodę, bo rozumiał traumę, ale jego niechęć do wyleczenia się była wręcz irytująca po tych... ilu? Dwudziestu, trzydziestu księżycach?
– Jedno z najmniej przyjemnych chwil w moim życiu i zarazem najpiękniejszych kiedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi brakowało tego czego nie miałem.
Dodał nieco płasko, bo nie chciał kłamać, że to był miód i orzeszki popołudniowe. Bolało znacznie bardziej jak przy utracie, bo jednak adrenalina nie działała tak samo w obu przypadkach.
Pąk Róży
Mimo to pozostał spokojny i uśmiechnięty.
– Nie do końca dogadałem z nimi kwestię... hm, zapoznania się z nimi.
Wyjaśnił oczywiście mgliście, bo tez nie czuł potrzeby zwierzania się Kaiowi. On też wydawał się wycofany, niechętny do zdradzania własnych przemyśleń i sekretów. Yulo po prostu też nie chciał być niczym otwarta księga.
Nie spojrzał za jego wzrokiem czy faktycznie rozpoznał jego kruka, ale w umyśle usłyszał kilka przekleństw z języka Czuwy, jego drugiej matki. Jak Kai rozpoznać mógł akurat tego kruka? Ano jako jedyny miał czysty łeb, reszta poznaczona była kolorami.
– Słodziak...
Oznajmił nieco z przekąsem bo znów usłyszał przekleństwo w umyśle. Tym razem już nie wytrzymał i zrugał kruka za ciągłe podsuwanie mu przekleństw określających nieprzychylnie jego samego, Kaia jak i jego kompana. Taki to już był kruk... złośliwiec jeden... Oby nie zaczął gadać, bo jego niewyparzony dziób ściągnie na niego kłopoty, a co za tym idzie to pewnie tez na Yula.
Na jego słowa lekko przekrzywił łeb w zdziwieniu.
– Czego się właściwie boisz? Że słabość zniknie, że przestaniesz mieć problemy ze zdrowiem? Może boisz się tego, że po wyleczeniu nadal będziesz odnosił średnie sukcesy w walkach? Zapewniam Cię, że zmiana jest konieczna. Nie można stać w miejscu tylko trzeba się rozwijać.– Dlaczego on tak usilnie uczepił się tej swojej słabości? Miał na prawdę czasem ochotę zdzielić go w pysk za to ciągłe powtarzanie, że się czegoś boi.
– Uważasz się za wojownika, ale nie chcesz zaakceptować faktu, że jesteś kaleką i musisz się pozbyć tej słabości. Prawdziwy wojownik rozwija się całe życie, i sięga po każdą pomoc jaka jest dla niego dostępna. Nie porzuca się pomocy boskiej tylko dlatego, że boi się rezultatów. Prawdziwy wojownik robi to, co jest niezbędne, aby być najlepszą wersją samego siebie. Rzeczywiście jesteś słaby i to z własnego wyboru... Prawdziwy wojownik nie pielęgnuje słabości. Weź to, co uważasz za słabość, i uczyń z tego swoją siłę, inaczej nie będziesz prawdziwym wojownikiem.
Może był przy tym nieco brutalny, ale najwyraźniej poklepywanie go po łbie nie dawało niczego, bo ciągle skupiał się na tym jak było w obecnej chwili i tego po prostu nie zmieniał. On wspólnie z Ciiriohem wyleczyli brak łapy, a nawet więcej! Obłoczek odzyskał nawet piękny głos! Kai był dłużej kaleką nawet od Powiernika!
Nie, nie kazał mu wskoczyć w wodę, bo rozumiał traumę, ale jego niechęć do wyleczenia się była wręcz irytująca po tych... ilu? Dwudziestu, trzydziestu księżycach?
– Jedno z najmniej przyjemnych chwil w moim życiu i zarazem najpiękniejszych kiedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi brakowało tego czego nie miałem.
Dodał nieco płasko, bo nie chciał kłamać, że to był miód i orzeszki popołudniowe. Bolało znacznie bardziej jak przy utracie, bo jednak adrenalina nie działała tak samo w obu przypadkach.
Pąk Róży












