Znaleziono 38 wyników

autor: Opowiastka Kuglarza
15 kwie 2024, 17:19
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Na końcu? Cierpienie prawie nigdy nie było tak łaskawe by przychodzić jedynie na koniec i z ich dwójki akurat samiec powinien lepiej o tym wiedzieć. Może rzeczywiście w niektórych przypadkach tak nie było? W końcu smok cierpiący całe życie umiera ozdobiony uśmiechem ulgi. Zwykle jednak ci, którzy cierpią najbardziej żyli najdłużej.
~ Nie wiem. Póki co nie odczułam jakbyś chciał mnie w jakiejś kwestii okłamywać, więc może. Co da mi mu mój patron? Pstryknie palcami i nagle ukarze mi się duch?~ Zapytała zwyczajnie brzmiącym tonem bez cienia wyrzutu. W sumie duchy byłyby ciekawym do zaobserwowania zjawiskiem. Dusza skazana na włóczęgostwo przez siły wyższe. Potworny los prawda? I kto duchom im go zgotował?
Dostrzegła jego westchnięcie i lekką zmianę w mimice. Czyżby finalnie dotarli do punktu, w którym ma jej dość? Skoro nie wyszedł to raczej nie.
~ Nie? Skąd masz tą pewność? Mówisz jakbyś ich znał, a finalnie wciąż nie są oni smokami i jedynie możemy ciągnąć losy w kwestii tego co zrobi wasz bożek gdy słowa innowiercy okażą się dla niego obraźliwe. Szybko powiedziano mi, że ich nie obowiązują żadne zasady, a smoki gną przed nimi kark po otrzymaniu absolutnego minimum.~ Jednak gdyby kroczyli może w końcu zrobiliby coś co rzeczywiście jest oznaką boskości? Czy wtedy smoki brałyby za wątpliwe ich umiejętności podobnie tak jak biorą ich intencje? Im dłużej wolne stada trwały w takim stanie tym pewnie więcej smoków zacznie się wyłamywać.
~ To z czym do nich przychodzicie jest tylko waszym wyborem, nikt w końcu wam nie kazał płakać w świątyni dlatego, że źle wstaniecie z leża. Chociaż w sumie... Czy w ich intencji nie powinno być to by wolne stada nie wiem. Istniały na przykład? Co jeśli z łowcami nie mielibyście tyle szczęścia i wyrżneliby smoki w pień? Czy bogowie nie powinni wyrazić choć grama zainteresowania swoimi wyznawcami póki jeszcze ich mają? I co broni wam zastąpienie próśb dialogiem? Czy gdy przestaniecie przychodzić do nich ze swoimi problemami zaczną odpowiadać chętniej czy dalej jedyną stroną jaką będą wskazywać będzie strona ołtarzyka na dary?~ Bo dla niej tutejsi bogowie wśród swoich wad mieli tą najbardziej niepotrzebną- chciwość. Czy i ona gdy przyjdzie nie się żalić a porozmawiać też będzie kolejnym maluczkim z problemem? Wzmiankę o jego współczuciu skwitowała jedynie poirytowanym prychnięciem. Jeszcze tego jej było trzeba. Podobnie jak stwierdzenia mówiącego, że dla niej bogów nie ma. Ci tutejsi byli, wiedziała to tylko zwyczajnie nie traktowała ich w najmniejszym stopniu poważanie i uważała za karykaturę boskiej mocy. Co by więc zrobiła klepnięta w zad? Odwinęłaby się. I to dość mocno.
Słuchała go tak. Oczywiście, że chciała korzyści w końcu skoro aż tyle bogowie byli gotowi im zabierać dlaczego nie mogli oczekiwać czegoś w zamian? Ostatnie z jego pytań. Kuglarka na moment zastygła jakby ktoś wyłączył jej umysł i przeniósł gdzieś poza ciało. Miłość do kogoś... Miłość do kogoś... Miłość... Odpłynęła gdzieś w kierunku wspomnień. Swojego dzieciństwa. Odczuwała miłość względem kogoś i wiedziała, że ta miłość jest obustronna lecz wciąż oczekiwała czegoś. Podarków za swoją miłość. Tak banalnych i prostych jak tylko dziecko mogło wymyśleć.
Przymknęła ślepia biorąc głęboki oddech.
~ Tak.~ Odpowiedziała krótko i całkowicie zgodna z tym co myślała. Chciała podarków... Tych najprostszych zwanych cierpliwością i poświęconą uwagą... Spędzonym wspólnie czasem. Przemilczała jego następne słowa uciekając myślami wciąż w kierunku wspomnień. Nie mogła ich zrozumieć. Dlaczego wyryły się w niej tak mocno? Te nieliczne momenty gdy czuła się jak córka, a nie kolejne dziecko pod jej skrzydłami? Czy pragnąć by tych momentów było jak najwięcej była egoistką? Czy wspomnienia te były szczęśliwe czy smutne? Dlaczego zdawało się jej, że odczuwała oba te skrajne stany jednocześnie? Jej ogon zakołysał się leniwie zamiatając podłogę opuszczonej jaskini. Zasiedzała się w sumie.
~ Daj mi znać jeśli poprosisz bogów o nową łapę, nie chcę pracować nad czymś co ci nie będzie potrzebne.~ Wstała z siadu i powolnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia. Wystarczyło jej wrażeń na dziś.
~ Do następnego. Yulo.~

//zt

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
05 kwie 2024, 15:50
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Zgorzknienie jednak mogło przyjść zdecydowanie zbyt łatwo. Wystarczy, że twoje klutki o tobie zapomną krocząc własną ścieżką, a wieloksiężycowy partner zwyczajnie umrze wcześniej. Wtedy gdy samotność spogląda zza ramienia coraz bardziej odczuwalnie życie traciło swoje żywe barwy. Oczywiście łatwo można było to rozwiązać- zwyczajnie wystarczyło umrzeć pierwszym. I gdy w końcu wszystko się skończy prędzej czy później proces zatacza koło i dusza w innym ciele wśród innych smoków przeżywa mniej więcej to samo.
Samiec mógł dożyć starości, wystarczyła opieka uzdrowiciela, doświadczenie i walka na jasno określonych względnie bezpiecznych zasadach. Tak niewiele trzeba było by kiedyś tam Yulo przyczepił sobie kupioną od gnomów siwą brodę i prawił mądrości adeptom.
~ Jaka jest pewność, że takie duchy rzeczywiście istnieją? Ktoś je widział? Ktoś rzetelny?~ Zapytała z ciekawością wymalowaną w głosie.
~ Wiara może nie tylko naginać czyjeś słowa. Może też zatykać uszy, podnosić łapy i rozszczepiać pazury. W sumie powinnam ci podziękować za wyrozumiałość. Będę musiała kiedyś porozmawiać z waszymi bogami. Jednym może... Obym łba nie zgubiła przy okazji.~ Zaśmiała się. Bogowie innych krain były zagadką nie do rozgryzienia. Czy bogowie Veir mogli być tymi samymi bogami tylko o innym imieniu? Cóż póki żaden z tutejszych otwarcie się nie przyzna nikt prawdy nie pozna, a na takie wyznania raczej większej szansy nie było. Może to i lepiej? Taka rzeczywistość mogłaby zniszczyć niejeden światopogląd, zburzyć starannie budowane przekonania w podobny sposób w jaki jej teorie i zwyczajnie podejście zdawało się burzyć obraz potęgi bogów wolnych. Tak... Zostawienie tego samemu sobie wydawało się najlepszym pomysłem, ale Ebrill nie byłaby Ebrill gdyby kiedyś zwyczajnie nie zapytała. Wpierw musiał jej tylko wpaść ten pomysł do łba.
~ Nie może, bo zwyczajnie tak jest. Dlaczego nie można stawiać im żądań skoro oni żądają od was zapłaty by chociaż kiwnąć szponem. W moim łbie nie ma i nie będzie miejsca na wiarę w coś innego niż ja sama. Każdy swój sukces zawdzięczam sobie i każda moja porażka jest moją winą. Zrzucanie tego na boską opatrzność, dziękowanie im i przeklinanie ich w zależności od tego co akurat się wydarzyło jest zbyt prostą ucieczką.~ Kolejny z serii "faktów o Ebrill" ujrzał światło dzienne, lecz może akurat w tym wypadku była to bardziej zaletą niż wadą? W końcu miała świadomość, że wszystko co się w jej życiu wydarzy zależało tylko od tego jak sama będzie stawiała łapy.
~ I uważasz taki stan rzeczy za naturalny? To, że w ich ślepiach ich wyznawca jest dokładnie takim samym pyłem jak heretyk? Ja bym poczuła się oszukana wiedząc, że moja wiara nie przynosi mi absolutnie żadnych korzyści. Że nie stawia mnie jakkolwiek w lepszym świetle.~ Poza słabością więc bogowie wolnych byli też nieuczciwi. I oni od wieków godzili się na ten układ. Wypruwali sobie flaki by sprowadzić te byty z powrotem by dalej dawać się sobą bawić. Dla Kuglarki było to błędne koło wykonujące zdecydowanie zbyt wiele obrotów. Powinni skończyć ten temat wcześniej.

Czy zauważyła? Tak. Czy rzeczywiście przeszkadzało jej, że wzrok samca spoczął na jej zadzie? Nie. Nie odczuwała chuci ale wiedziała co jak reagowało smocze ciało, jak działały instynkty i jak z biologicznego punktu widzenia działało chędorzenie. Nie widziała więc sensu w karaniu Yulo za naturalne reakcje i działania samca w jego wieku.
~ Powinno wystarczyć. Przynajmniej na razie.~ Uśmiechnęła się pogodnie. Uśmiech ten jednak zaraz zniknął gdy pojawiły się kolejne słowa wojownika. Ta rozmowa była zdecydowanie jedną z cięższych jakie przeprowadzili. Porównanie do kamienia chyba w tym momencie okazywało się zbyt trafne.
~ Hmm... Masz trochę racji. Uważam jednak, że nie warto zamykać się na przeszłość i lekcje jakie ona ze sobą niesie. W końcu to przeszłość kształtuje nas jak glinę, to dzięki jej łapom jesteśmy dzisiaj tymi, którymi jesteśmy. Rozumiem, że tkwienie w niej nie ma sensu, ale podobnie głupie jest zwyczajne zapominanie nie sądzisz?~

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
01 kwie 2024, 21:14
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3987
Odsłony: 168134

Powiadomienia

"– wybierz 3 osoby, które nie będą miały rzutów na choroby w lutym (można wybrać siebie)"– można mi to pogonić z kp? Zapomniało mi się użyć ;–;

Aktualizacja.
autor: Opowiastka Kuglarza
24 mar 2024, 5:21
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Długie życie... Łatwo stwierdzić do czego prowadziło, wystarczy spojrzeć na starowinki przemierzające Wolne Stada. Strażnik taki na przykład. Żył znacznie dłużej niż ktokolwiek mógł sobie wymarzyć, widział upadki stad i powstania nowych, odczuł ból śmierci bliskich tyle razy mocno, że teraz dla obcych jest jedynie smokopodobną skorupą. Każdego starca to czekało prawda? Zgorzknienie spowodowane echem dźwięku samotności, zatrucie się śmiercią innych ważnych by w końcu u zmierzchu tego długiego życia czekać na dzień gdy bóstwo po tak długim okresie lenistwa zabierze co jego. Warto było? Może lepiej jest rzeczywiście zginąć w wierze pokładanej we własnych ideałach, czując że zrobiło się to co trzeba.
~ W takim wypadku też nikt nie mógł umrzeć skoro jego "zadaniem" jest prowadzenie dusz w zaświaty. Możemy tak gdybać na temat nieznanych nam dziejów choćby do jutra. Samej prawdy wciąż można zasięgnąć u smoków, które rzeczywiście pamiętają takie czasy i chyba nie będzie to wyłącznie Strażnik.~ Zapytanie kogoś starego, kto nie jest jak to Plaga kiedyś zwykła postrzegać pieskiem na smyczy Sennah, powinno ostatecznie pokazać kto tutaj miał rację. Jednak Opowiastka nie odniosła się do wszystkich słów samca. Westchnęła cicho chwilę wpatrzona we własne łapy by wreszcie unieść wzrok na samca. Nie widać w nim było nic szczególnego, ot samica wolała spojrzeć na swojego rozmówcę.
~ Może dlatego, że wiem jak wygląda życie bez nich i mam świadomość że ten cały kult to właśnie cieszenie się z ich zabawi wami. Pomagają wam gdy chcą, określając dokładny co do łuski obszar własnych działań bywając butni jak zwykłe pisklęta. Nic nie poradzę, że wasza wiara nie tylko nie zachęca, a wręcz nakłania do takiego spojrzenia na tą przykrą rzeczywistość jaką wy przyjmujecie z uśmiechem na pyskach.~ Jej ton był w zupełności neutralny, pozbawiony smutku, zdegustowania czy zwyczajnie wyrazu. Aż dziwne, że była wnuczką tej która sprowadziła boskiego "jasnowidza" w przypadku Yulo. Zdecydowania Ebrill powiedziałaby jej, że akurat ta konkretna przygoda była niewarta zachodu. Samo zderzenie się z boską mocą w wypadku uzdrowicielki też nie było jakieś okazałe. Anomalie pogodowe gdy przybyła na tereny Wolnych można było tłumaczyć na wiele sposobów i całe to "boskie oznaczenie" jakie mogło to być było dla niej teorią o kant zadu rozbić.
~ Wybacz Yulo, ale to całe "na terenach wolnych" mnie niesamowicie bawi. O tym właśnie ci powiedziałam już wcześniej. Ich boska moc ma swój "obszar działania" wyliczony co do łuski. Co jeśli wolni musieliby emigrować? Czy bogowie zostali by tutaj gdyby powiedzmy wasze tereny całkowicie zalało morze? Stali by się bogami wolnych ławic?~ Zaśmiała się cicho wyobrażając sobie Yulo jako taką "wolną" rybę. Szybko jednak spoważniała spoglądając na niego jeszcze raz.
~ Staram się zrozumieć co mi próbujesz przekazać, ale brzmi to jak umywanie łap. Jak macie więc postrzegać ich błogosławieństwo? Czy każde zagrożenie równa się jakiemukolwiek zagrożeniu jeśli nie mieści się w ich wąskiej jurysdykcji? Czy smok płaszczący się przed nimi całe życie, robiący wręcz okrążenia ukłonami przez świątynie ma nie oczekiwać niczego w zamian i jego błogosławieństwo jest takie samo jak moje gdy głoszę jawną herezję? Czy powiedzmy gdybym i ja straciła łapę to cena byłaby taka sama jak w twoim wypadku? Czym to czyni tych gorliwie wierzących ponad mnie gdy nimi gardzę?~ Miała bardzo wiele pytań niepodsuniętych przez złośliwość acz zwykłą ciekawość i tylko nią dało się usłyszeć w jej głosie. Jeśli ona była tak samo błogosławiona jak cała reszta to jaki był sens wiary? Miała cholernie wiele pytań, niektóre zada Yulo, niektóre może były dla strażnika, a inne były dla tego całego Erycala. Od tego ostatniego chciała wreszcie się dowiedzieć, gdzie są granice jej jako uzdrowiciela i czym różni się regeneracja tkanki przy odciętej łapie od zasklepiania każdej innej rany. Co ją ogranicza w "przyczepieniu" łapy z powrotem? Czy to tak pięknie ukształtowana przez nich maddara? Czy to sami bogowie narzucili im kaganiec by ktoś taki jak Erycal był rzeczywiście niezbędny jako narzędzie, a nie jako patron?

Rekcja podszyta gniewem, którego do końca uzdrowicielka nie pojmowała. Czymś podszytym głęboko w niej, w krzywdzie o której jedynie śpiewa nie rozumiejąc jej, krzywdzie która nawet w gruncie rzeczy nie należała do niej. Sama dodawała do tego gniewu kolejne powody by choć trochę go zrozumieć, lecz tylko czasem jej to wychodziło.
~ Nie, zwyczajnie trafiłeś na kogoś kto nie pozwala by podryw zadziałał. Dziękuję za wyrozumiałość.~ Niech ma. W oczach samicy Yulo nie był we wszystkim taki zły jak sam potrafił to postrzegać. Zapewne niejedna na takie słodzące porównania by poleciała, zwyczajnie pech chciał by nieokiełznana siła podrywu wpadła na skałę nie do ruszenia. No proszę, rolę chociaż na chwilę się odwróciły.
Jej oko od zawsze było czujne, a rola uzdrowiciela sprawiła że patrząc na smocze ciała widziała zwyczajnie więcej. Oczywiście nie miała zamiaru tutaj badać samca, jeśli coś by mu było powiedziałby jej o tym. Wzrok jaki czuła na sobie ignorowała przez większość czasu, może parę razy krzyżując spojrzenia z samcem szukając w jego ślepiach pytania lub dyskomfortu. Nie znalazła go, a prychnięcie przykleiło na moment uśmiech do jej pyska.
~ Nie gnij w takim razie. Gnijesz bo zapewne sam tego chcesz.~ Krótko bez jakichś specjalnych dywagacji na temat słów samca. Nie był on jakimś mutantem, nie był wybrykiem natury nawet w połowie tak bardzo jak sam uważał. W poszukiwaniu tych mógł poznać niestety nieżyjącą już rodzinkę Kuglarki, tam to dopiero natura robiła fikołki.
Ebrill też dość wcześnie dowiedziała się, że pisklęta jednak nie biorą się z kapusty. Pisklęca ciekawość niestety prowadziła czasem do chaty kogoś innego, a tam potrafiły dziać się rzeczy, o jakich pisklętom się nie śniło. No i po baaaaardzo długiej pogadance z ciotką i matką na temat podglądania oraz procesie, którego mała Ebrill była świadkiem wszystko stało się jasne. Nie zostawiło to jednak na niej jakichś rys czy czegoś równie absurdalnego, jej brak chuci i nazywając rzeczy po imieniu aseksualność była czymś co naturalnie pojawiły się w towarzystwie dorastania samicy. Nie narzekała ciesząc się z przyjaźni, których nic nie zepsuje, a jeśli zechce zmajstrować sobie kiedyś irytującego szczyla w co szczerze wątpiła to po prostu to zrobi bez zbędnej uczuciowej otoczki i miłości zawsze na zawsze czyli góra dwa księżyce.
~ Gdy nie zerkamy wstecz błędy przeszłości powtarzają się zdecydowanie zbyt wiele razy. Sama historia poza błędami ma też wspomnienia i tradycje tak jak ta wymarła u was. Czy warto tracić to wszystko patrząc jedynie przed siebie? ~ Zapytała przyglądając się własnym szponom w lewej uniesionej łapie. Wyglądała aktualnie jak kot, który zaraz zacznie czyścić wspomnianą łapę, ale całe szczęście ponownie zetknęła się ona z podłożem bez zbędnego lizania.
~ Z resztą ci mniejsi uwielbiają zabarwioną lekko historię.~ Zaśmiała się. To właśnie przeszłość, czyjaś przeszłość w miejscu bardzo dalekim popchnęła Kuglarkę do decyzji, dzięki której Yulo ma teraz okazję z kimś porozmawiać. Kolejne jego słowa sprawiły, że uśmiechnęła się serdecznie, w ten przyjemny ciepły sposób w jaki piastuni uśmiechają się do piskląt.
~ Nie musisz ich wdrażać, zwyczajnie ją kontynuuj. Jeśli odbite łapy są dla ciebie czymś co nadawało wam tożsamość, odbij i własną. Może podpisz ją nawet by ktoś kiedyś wiedział, że ta jest akurat twoja. Może za tobą pójdą też inni i martwa tradycja odżyje.~ Proste prawda? Przynajmniej póki drugiej łapy mu nie ucięli.

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
18 mar 2024, 17:33
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

I ktoś taki umrze wciąż uznając swoje powiedzenie za słuszne. Czyż to nie było piękne? Umierać w swoim postanowieniu, swoim własnym świecie i na swoich zasadach. Nie każdego czekał ten zaszczyt, nie każdy miał ku temu okazję gdy odbierano mu coś zdecydowanie za wcześnie. Czy podobnie jak szczęście wojownika żyjącego i umierającego na własnych zasadach cierpliwość uzdrowicielki w końcu się skończy? Posądzenie jej o ginącą motywację dla niej przynajmniej stało na równi z herezją jaka sama wygłaszała na temat bogów. Całe szczęście Yulo za to nie zostanie rażony piorunem lub zwyczajnie nie straci łba.
~ Czy gdy ich nie było nie wracaliście do życia? Nie odrastały wam łapy, ogony i cokolwiek jeszcze zapragniecie? Przez waszego "bożka" nie chcę teraz nawet próbować ziać jeśli przez jego dar zwyczajnie zacznę pluć wodą.~ Posiliła się nawet na żart podobny do tego jaki powiedziała Czartowi gdy pierwszy raz usłyszała o prezencie od Kammanora. W tej dyskusji zaistniał jednak jeden spory problem. Obie strony trwały przy własnym stanowisku jakby nie chcąc się ruszyć nawet o łuskę. Czy do czegokolwiek ich to doprowadzi? Nie wiem, choć się domyślam.
~ Całe to błogosławieństwo na niewiele się zdaje. Smok nim obdarzony zginął poza naszymi terenami i jedyne co uzyskał dzięki swojej hojnej opłacie to parę słów przeznaczonych dla naszego przywódcy. Skąd ta pewność, że to całe błogosławieństwo w ogóle istnieje? Wasi bogowie nie chronią drzewa ogon poza swoimi terenami, a trwacie w przekonaniu, że wasze życia coś dla nich znaczą gdy wybędziecie hen daleko?~ Nie w jej głosie nie było zgryzoty, jadu czy chłodu, a zwykła ciekawość. W końcu co jeśli te jak rozumiała Ebrill setki księżyców ktoś robił smoki wolnych w konia? Jakże zabawne by to było.

Przypomniała sobie nagle o swoim naparze dopijając go w paru sprawniejszych łykach by po odstawieniu kubeczka spojrzeć na Yulo lekko zmrużonymi ślepiami. Tego określenia akurat nie lubiła i to bardzo. Przypominało jej ono bowiem o tym irytującym szczylu, którego postanowiła omijać szerokim łukiem.
~ No i zabiłeś cały klimacik, a już myślałam czy nie dać ci się poderwać. Nie jestem różą z kolcami czy bez, jestem Ebrill i przy tym pozostańmy.~ Jej ton był lekko żartobliwy choć ostatnie zdanie zabrzmiało ostrzej niż zwyczajna prośba. Kuglarka uważała, że to określenie spłyca jej osobę do formy zwyczajnego kwiatka, którego można zerwać i zabrać tylko po to by cieszył oko, a akurat w tej kwestii defensywa samicy była bardziej agresywna niż powinna. Nie będzie niczyim kwiatuszkiem, skarbem czy ozdobą... Nie w tym życiu.
Kolejne jego słowa sprawiły, że samica podniosła się z siadu by zdecydowanie za mocno na tak komfortowe spotkanie skrócić odległość między sobą, a samcem. Obejrzała go z bliska wpierw z lewej, później z prawej opierając szpon za brodzie Yulo by przesunąć lekko jego pysk. Nie było to sensualne doświadczenie, Kuglarka była skupiona jakby oglądała pacjenta i już miała swoją ekspertyzę.
~ Nie wyglądasz na słabego mimo, że próbujesz mi wmówić że tak właśnie jest. Kalectwo jak sam mówiłeś wśród was nie jest jakimś specjalnym problemem, a przede wszystkim. Nie jesteś brzydki, dla mnie jesteś nawet ładny cuksie. Przestań może w końcu słodzić mi i zerknij na własne odbicie. Bez tego krytycznego spojrzenia.~ Tu byli podobni. Ebrill też nie rozumiała miłości podobnie jak pociągu i chuci, której zwyczajnie nie czuła. Jakby spojrzeć na historię jej rodziny można by to uznać darem od bogów. Czy ktoś taki może tworzyć związek? Może, jak najbardziej ale zwyczajnie będzie on pozbawiony uczucia innego niż przyjaźń, a o pisklętach przynajmniej w założeniu można pomarzyć.
~ Chyba? To ja znam waszą historię lepiej od ciebie?~ Zapytała unosząc brew co niestety średnio widoczne było spod kosmyków grzywy. Samica fuknęła na nie próbując je zgonić z własnego pyska.
~ Woda dawno temu stała się Księżycem, a on osłabiony połączył się z Ogniem tworząc Słońce. W każdym razie. Szkoda, że odrzuciliście tą tradycję skoro była jedynie symbolem.~ Wyraziła własne zdanie po raz kolejny dzisiejszego dnia. Dla niej historia była czymś bardzo ważnym i takie obrzędy jak i tradycje powinny żyć dla samej pamięci smoków, które je zapoczątkowały i w nich trwały. Może gdyby więcej wolnych podzielało jej pogląd jej babka nie byłaby tylko wyblakłym wspomnieniem paru starowinek?
~ Nie wiem czy będzie zadowolony z mojej chęci podebrania mu siedziska. Jeszcze wpadnie mu do łba coś głupiego i zacznie mnie przepytywać z wiedzy o waszych bogach. Kończąc żartować... Spróbuję.~ Obietnica powinna wystarczyć co?

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
10 mar 2024, 16:00
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Najlepszą obroną jest atak, czyż nie było to popularne powiedzenie? Rozmawiająca dwójka była młoda i musiała się wiele nauczyć więc może kiedyś próby kontr będą przemyślanym dokładnym działaniem? Do tego czasu Yulo mógł sprawiać, że uzdrowiciel będzie miał łapy pełne roboty. Jego wuj natomiast swoim działaniem z pewnością chciał go czegoś nauczyć. Czego jednak było chyba jego małą tajemnicą.
Omijanie go? Rezygnowanie ze spotkań podobnych temu? Ebrill nie była z takich, które zwyczajnie zaczną kogoś unikać. No może nie licząc piskląt, ale Yngwe był innym i zdecydowanie cięższym przypadkiem zbyt mocno szarpiącym cierpliwość uzdrowicielki. W wypadku Yulo była zmotywowana by mu pomóc i robiła to dlatego, że był dla niej kimś interesującym i chciała poznać tą interesującą personę nie tylko od strony wojownika z depresją.
~ Fakt, że posiadacie uzdrowicieli jest już wystarczającą drugą szansą. To że żyjecie tak długo. Czy to boska łaska? Los jak i bogowie zdają się wam pokazywać że sami jesteście w stanie walczyć z przeciwnościami losu. Z resztą rozmawiałam z Veir i był czas gdy waszych bogów zwyczajnie nie było. Czy było wtedy jakoś specjalnie inaczej? Czy Wolne upadły? Jesteśmy tu i rozmawiamy jako przedstawiciele Mgieł i Słońca więc do upadku stadom musiało być daleko.~ Wyprawy po te boskie esencje których jej babka była członkiem zostały w ostatnim czasie przybliżone uzdrowicielce. Dowiedziała się przynajmniej więcej o boskim długu jaki został u Ha'ary zaciągnięty a o jakim słyszała jedynie z opowieści swojej mamy. Wracając do tematu... Czy w tamtym okresie było ciężej? Czy powrót bogów sprawił, że wolne zaczęły być niebem na ziemi? Czy może nie zmieniło się absolutnie nic nie licząc odpowiadających głosów w świątyni?

Uśmiechnęła się w ciepły, piastuński sposób gdy samiec dał się ponieść temu poetyckiemu opisowi. Czy poczuła się jakoś dziwniej gdy Yulo prawił jej komplementy? Trochę, ale nie zawstydziła się jak mogłaby się zawstydzić typowa samica w jej wieku. Jedynie westchnęła cicho.
~ Bardzo miłe z twojej strony szczycić się na taki piękny opis. Choć możliwe, że troszkę na wyrost.~ Zaśmiała się by zaraz spojrzeć na samca ponownie odgarniając kosmyki grzywy przysłaniające jej prawe ślepie.
~ Zapomniałam, że poeta może tak słodzić samicy. Aż dziwne że przed tą jaskinią nie ustawia się kolejka z twoich fanek.~ Zażartowała. Oczywiście poezja działała na młódki i smoczyce emm... szukające partnera tak to ujmę. Czy i ona kiedyś przyszykuje pieśń lub poemat o gryfim samcu? Możliwe choć z pewnością zajęłoby to trochę czasu podczas którego musiałaby myśleć o nim zdecydowanie więcej niż powinna. Nie dajcie bogi jeszcze się zakocha ha!
Jak często można się spotkać z myślą, że mierząc wysoko Opowiastka z wysoka spadnie. Czy wyglądała na taką, której przypisany jest upadek? Może ona będzie pierwszą, która wejdzie na szczyt i zwyczajnie tam zostanie grając na nosie każdemu kto sądzi, że tak łatwo było spaść i z pewnością łapa się jej po drodze powinie.
Oczywiście, że chciała w końcu byłaby lepszym bogiem. Nie żeby poprzeczka była zawieszona gdzieś specjalnie wysoko. Choć w jednym samiec mógł mieć rację. Nawet jeśli smok mógłby zostać bóstwem nie mógłby to być taki heretyk jak ona.
~ Odbijanie łap... Rozumiem, że już tego nie robicie. Dlaczego? I rozumiem twoje rozumowanie, nasz kodeks jest bardziej emm... Zasadami przy których trzeba się postarać by je złamać. Samo zostanie prorokiem... Mi się wydaje, że kodeks tak to widzi. Może porozmawiam na ten temat z Veir ale nie czuję się specjalnie pewna by jakiś z waszych bogów chciał oferować mi patronat już nawet pomijając moje podejście.~ W końcu nie przyszła na świat między wolnymi, nie wychowała się w ich wiarze i nie przyjęła jej gdy postanowiła żyć na tych terenach. Nawet jeśli nie uważałaby tutejszych bogów za bandę zbędnych istot z wybujałym ego jej szanse na bycie prorokiem byłyby bardzo bliskie zeru.

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
08 mar 2024, 13:53
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3987
Odsłony: 168134

Powiadomienia

Oba kamienie z mojego kp na ZUS teraźniejszy i zaległy

Aktualizacja.
autor: Opowiastka Kuglarza
05 mar 2024, 21:49
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Opowiastce rozmowa ulatywała w przyjemnym nastroju choć czasem trafiały się momenty, w których łapa ją świerzbiła by strzelić wojownikowi w łeb. Na przykład teraz. Samica nie była z gatunku tych o nieziemskiej cierpliwości jeśli chodzi o gadanie głupot. Tym razem jednak powstrzymała się sądząc, że Yulo zwyczajnie żartuje.
~ W każdym razie nietypowy. Na szurniętego jednak nie wyglądasz przynajmniej nie gdy rozmawiamy.~ Bo bogowie tam wiedzą jak samiec zachowuje się gdy jest w towarzystwie kogoś kogo znał bardziej. Nie sądziła by było szczególnie inaczej, ale kto wie... Może akurat tutaj zostałaby zaskoczona?
Czy i Eb zagrozi mu nagłym zerwaniem kontaktu? Wątpliwe, nie tak łatwo było wyszarpać jej coś co już postanowiła. Ba! Uznam to nawet za niezbyt możliwe. Z resztą coś takiego równałoby się poddaniu się, a to było coś na co samica pod żadnym pozorem nie mogła sobie pozwolić. Taka już była i akurat ta cecha jej osobowości zostanie niewzruszona jak głaz minimalnie tak ciężki jakim jest depresja jej aktualnego rozmówcy.
~ To dość proste. Nie chcą pokazywać swojej słabości, albo znudziliście się im jako wyznawcy. To co dla was robią jest czymś co mógł zrobić ktoś mniej raniony nie liczyłabym tego jako akt łaski i boskiej mocy. Dziwi mnie tylko, że robią to za darmo, z tego co się dowiedziałem darmo nie jest dla nich uczciwą ceną.~ Ah! Herezja płynąca z pyska uzdrowicielki mogłaby kiedyś pozbawić ją głowy gdyby trafiła na gorliwego wyznawcę wydmuszek Wolnych Stad.

Słysząc imię samca wyszczerzyła kły. Brzmiało dla niej ładnie, zdecydowanie lepiej niż to jakie obrał sam i było również zdecydowanie łatwiejsze do zapamiętania.
~ Dość trafnie cię opisuje. Przynajmniej z wyglądu. A więc mi możesz mówić Ebrill. W moim języku jest to nazwa miesiąca. Emm... Niech sobie przypomnę... Pierwszego Życia? Chyba. Podobno gdy moja mama zobaczyła mnie pierwszy raz przywołało to u niej wspomnienie wiosennego poranka. Dziwne trochę bo jak liczyłam, nie było szans bym została nawet poczęta podczas tego okresu.~ Rozgadała się trochę. Nie było szans by zapomniała o kimś kto ją interesował. Zwłaszcza, że gdy samiec stracił kończynę zainteresowała się również i tym. Dwie interesujące rzeczy to już zbyt wiele by ich nie poszukać.
~ Gdy dowiedziałam się jak długo potraficie tutaj żyć pomyślałam, że i z tym ma problemy. I w sumie nikt poza nim samym nie wie na czym mu zależy i tak pewnie zostanie. Mi zależy na tym by jak najmniej smoków się z nim spotkało przedwcześnie. Może za bezrobocie reszta uzna go za zbędnego?~ Choć w sumie to cała gromadka była zbędna, a Ateral przynajmniej według Veir był tym jedynym ździebko interesującym.
Co jakby tego nie mieli? Dość łatwo to sprawdzić. Odrobina podróżowania, trochę niebezpieczeństw, może zaczepienie kogoś kogo zaczepiać się nie powinno i cyk. Po kłopocie. Przepis na samobójstwo lub niezapomniane przeżycia.
~ Oh, ja wiem że znalazł się jakiś który go nie lubi. Niezależnie kim Strażnik jest i nie mówię tego bo chcę go obrazić nie wejdzie w zad każdemu bożkowi. Co do śmierci. Tak, mamy swój kodeks wyryty w skale, pod którym złożyłam podpis gdy wchodziłam w dorosłe życie. "Ten, kto zdradzi Mgły, odchodząc do innego stada lub wybierając życie samotnika pośród Wolnych Stad zostaje obłożony karą śmierci, którą wykonać może każdy członek stada"– uznaję, że odejścia na stanowisko proroka też to się tyczy. Rozumiem, że wy poza prawami nadanymi wam przez bogów nie trzymacie się jakichś zasad?~ Przekrzywiła delikatnie łeb. W sumie nigdy nie zastanawiała się czy inne stada mają własne kodeksy i zasady. Wychodziło na to że nie.

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
28 lut 2024, 21:09
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

A co jeśli nawet wtedy pozostanie dla niej kimś ciekawym? Ebrill gdy już coś postanowiła ciężko zmieniała swoje podejście i gdy uznała, że Yulo był ciekawą istotą taką właśnie dla niej pozostanie, a o zepsucie tego statusu w jej ślepiach musiał mocno się postarać.
~ Ciebie na przykład głuptasie. Miło mi się z tobą rozmawia. Jesteś ciekawy, utalentowany i inny od pozostałych.~ Wyszczerzyła zęby w ciepłym dziedziczonym zdaje się uśmiechu. Może podbuduje to lekko jego samoocenę? Albo nie i obrazi się na nią, że w ogóle o nim tak myśli.
Ciekawe z czym spotka się ona? To nie będzie żadne wyznanie uczucia, a wyzwanie. Czy bóstwo pokaże słabość i uniesienie się gniewem? Powie jej że to niemożliwe by nigdy nie próbowała? Pytań powstawało wiele, a jedna wycieczka do świątyni mogła rozwiać każdą z wątpliwości.
~ Masz w sumie rację, ale nie każda prośba o pomoc musiałaby się z pomocą spotykać. Z resztą teraz nie są zbyt pomocni podczas wojny, która zagraża wszystkim ich wyznawcom, a zapewne niejeden w modlitwie o tą pomoc prosił. Według legend same boskie stwory rozsiewają te kamienie po waszych terenach by napędzać to koło.~ Był to trochę zbędny etap, który można by pominąć dla dobra obu stron. Ale jeśli coś trwało setki, a nawet tysiące księżyców to czy warto to zmieniać? Nie ma chyba nikogo kto nie byłby do tego stanu rzeczy przyzwyczajony. Na kolejne słowa samca jedynie skinęła twierdząco łbem. Nie miała zamiaru na niego naciskać, w ten sposób nigdzie nie dojdą.
Dla niej, smoka pochodzącego z daleka sam fakt znajdywania skarbów na ziemi był ciężki do przepracowania. Przed dotarciem między Mgły nigdy nie widziała kamienia szlachetnego na ślepia, nie całego. Ledwie odłamki zatopione w biżuterii, którą tak ochoczo jej polecano za młodu były jedynymi błyskotkami do jakich przyzwyczaiły się jej ślepia. Sześć całych, ciężkich kamieni szlachetnych... Jeszcze do niedawna wyśmiałaby kogoś kto powiedziałby jej, że tyle posiada. Teraz... Sama wlazła na polowaniu we dwa.
Fuknęła niezadowolona gdy samiec czepił się jej wypowiedzi. Oczywiście na wyrost i nie robiąc tego w żaden sposób na poważnie. Ceniła sobie jego uśmiech gdy widać było go tak rzadko. Zaraz jednak dźwięk determinacji zabrzmiał w jego słowach. Opowiastka uśmiechnęła się szeroko. O to właśnie jej chodziło.
~ Może zacznijmy od czegoś prostego. Jak się nazywasz? Tak na prawdę?~ Bo imię wybrane przez niego samego nie było tym prawdziwym, przynajmniej nie dla Mgieł. To był zalążek do rozmowy, przedstawienie się tymi prawdziwymi imionami.
~ Oczywiście, że tak. Robienie waszym bogom na złość to taka dodatkowa nagroda. Nie myślę o tym przy leczeniu, nie martw się tym.~ Bo nie mogła sobie pozwolić na wpadkę. Sposób na ominięcie wizyty u Erycala też znajdzie, prędzej czy później. Może by przytwierdzić łapę z powrotem trzeba magii więcej niż jednego uzdrowiciela? Może zwyczajnie trzeba wyleczyć później po raz drugi, samo kalectwo? Pewnie nikt nie spróbował.
~ Zostanie prorokiem to opuszczenie stada, a dla Mgły równa się to zdradzie... Chyba. W każdym razie wolę nie ryzykować. Może kiedyś gdy czasy się zmienią.~ Powiedziała spokojnie. Zaraz jednak pewna myśl nawiedziła jej łeb i zrodziła chichot.
~ Tylko do tego też jakiś wasz bóg musi mnie wybrać. Wątpię by się znalazł nie lubię w końcu wszystkich i nie oczekuję niczego innego po drugiej stronie.~
autor: Opowiastka Kuglarza
21 lut 2024, 19:49
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Ona widziała go właśnie w ten sposób. Niezwykły, specyficzny, inny. Ona wyróżniała się tylko swoim pochodzeniem, on wychował i wykluł się tutaj, a był w jej rozumowaniu bardzo ciekawą istotą. Oczywiście miał swoje wady, największą była chyba ta depresyjna energia jaką emanował. W każdym razie póki co Eb przymykała oko na tą wadę myśląc, że jeszcze uda się jej Powiernikowi pomóc. Że kiedyś przyczyni się do tego by było lepiej i powinna się postarać. Dla niego i też trochę dla siebie. W końcu już postanowiła, a akurat z postanowień uzdrowicielka nie zwykła się wycofywać.
~ Hmm? Nigdzie nie odeszła. Co prawda miała swoje wycieczki, dzięki jednej ja właśnie z tobą rozmawiam, ale Ha'ara była przywiązana do tego miejsca. Zmarła tutaj.~ Wyjaśniła nieporozumienie jakie najwidoczniej powstało przez jej poprzednie słowa.
~ Oczywiście, że odnajdę. Póki co jednak odnalazłam coś, albo kogoś równie interesującego i wartego uwagi.~ Uśmiechnęła się przyjaźnie. Przywódca, prorok czy bóg... Co ją powstrzymywało przed próbą? W końcu nikt nie wie czy nie było to możliwe, nikt przecież nie spróbował. Może postawi swoją łapę w świątyni? Zapyta wprost posągu powiedzmy Erycala: "Co zrobić by cię zastąpić?" Czy bóstwa wolnych usłyszały kiedyś takie pytanie? Czy spotka się z boskim gniewem, ciszą czy śmiechem? Nie wiedziała i raczej się nie dowie póki nie spróbuje.
~ Niż płacić haracz? Rozumiem cię w pewnym stopniu, ale nie powinieneś myśleć o tym tak samolubnie. Ta łapa może się przydać jeśli nie tobie to komuś na kim ci zależy. Gdy poznasz kwotę z chęcią pomogę ci zebrać kamienie. Oczywiście nie za darmo nie mogę marnować czasu na wyprawach, ale uczciwą wymianę jestem gotowa rozważyć.~ Napiła się wreszcie wciąż ciepłego, ale już nie tak gorącego naparu. Przyjemnie rozgrzał jej gardło, a sama samica przymknęła ślepia ciesząc się smakiem. Na następne słowa Yulo skinęła jedynie łbem. Nie miała zamiaru zmuszać go do czegoś, więc jeśli wojownik potrzebował czasu kim ona była by mu ten czas odbierać?
Kłamstwa, w które jesteśmy zmuszeni wierzyć... Jak, jak Plagijsko brzmiały te słowa. Czyżby każde stado cierpiało na tą samą chorobę? Czy może to samiec sam siebie okłamuje i jeszcze pokłada wiarę w te kłamstwa krocząc tą chorą i destrukcyjną ścieżką? Ebrill nie wiedziała zarówno o jednym jak i o drugim. Choroby umysłu najłatwiej poznać chyba w momencie gdy sięgają nas samych.
~ Hmm w takim wypadku istnieje tylko jedno lekarstwo. Terapia słowna, że tak to nazwę. Rozłupany kamień w końcu może skrywać w sobie diament, który już nigdy się nie rozłupie. Wystarczy tylko go odkryć i chwycić w łapę.~ Jej ton był spokojny, nabrał tego dziedzicznego chyba piastuńskiego ciepła. Ebrill podłapała go od własnej matki i ciotki, ale ten sposób mówienia miał swoje rude korzenie dużo głębiej. Burdigu cholero coś narobił.
Finalnie zmienili temat. Opowiastka nie czuła się jakoś specjalnie dobrze mówiąc o sobie. Głównie dlatego, że jej dotychczasowe sukcesy nie ocierały się zbyt mocno o to co mówiły jej ambicje.
~ Ciężko zwiedzać gdy wszędzie leży śnieg. Po opuszczeniu Niebieskiego Lasu raczej trzymaliśmy się ubocza i głębi lasów by nie zwracać uwagi. Nie tylko wy macie historię z łowcami. Co do osiągnięć. Hmm wpierw wypadałoby być najlepszym uzdrowicielem w mgłach, wyciągnąć sporą garść smoków zza grobu by zagrać waszemu Ateralowi na nosie, zgarnąć parenaście tytułów i wtedy... Hmm... W sumie to nie wiem.~ Konsternacja wkradła się na jej pysk. Nie myślała w sumie o tym co dalej. Głupie prawda?

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
18 lut 2024, 11:39
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Ich zdania były całkiem inne i widać, że oboje w inny sposób radzili sobie z przeciwnościami losu. On trzymał je w sobie myśląc, że może przeminą z czasem lub zwyczajnie przestaną zwracać jego uwagę, ona zwyczajnie mierząc się z nimi zasadą wóz albo przewóz. Oba podejście z pozoru były równie destrukcyjne nawet jeśli ona dostrzegała sens szukania pomocy u innych.
Oczywiście, że jej rada była pomocna jak praktycznie każda. Ebrill myślała, była bystra i często pokazywała te zalety innym choć sam pomysł z zastąpieniem brakującej łapy przeciwwagą z ogona wpadł jej do łba całkiem przypadkiem. Zupełnie jakby kiedyś przez przypadek to usłyszała. Fakt, że samiec ożywił się dzięki temu poprawił jej nastrój, który jawił się odsłoniętymi kłami w pogodnym uśmiechu.
~ Och nie wiedziałam, że Veir również tworzy. Dużo opowiadała mi o zwyczajach swojego ludu i jakoś nie miałam czasu zapytać o jej hobby.~ Co było w sumie trochę głupim punktem do pominięcia w rozmowie. Czyjeś zainteresowania powinny być ważną rzeczą do odkrycia podczas poznawania drugiego smoka.
~ Że była najlepszą uzdrowicielką Plagi i żyła życiem pełnym przygód. Mama opowiadała mi o tym jak wasz bóg miał u niej zaciągnięty dług wdzięczności i jak wyciągała wiele smoków ze szponów śmierci jakby byli zagorzałymi wrogami. Wystarczyło by mała Ebrill chciała być jak jej babcia i sprowadzić ją tutaj.~ Zaśmiała się choć nie wyglądała jakby było jej do śmiechu. Może w końcu zaczęła dostrzegać głupotę swojej decyzji? Zostawiła Azyl, zostawiła ciotkę i pozycję jaka na nią czekała dla czego finalnie? Dla marzeń? Choć... Było coś jeszcze. Klucz i fakt, że Ha'ara była ostatnią strażniczką. Musiała go odnaleźć.
~ Teraz już bycie jak ona mi nie wystarcza.~ Dodała podnosząc finalnie wzrok znad swojej miseczki na samca. To co powiedział dalej jednak... Poirytowało ją.
~ To aż łapa głupolu. Jak sam powiedziałeś nie jesteś czarodziejem i bez łapy tracisz w swojej roli zdecydowanie więcej niż ćwiartkę. Nie jestem cudotwórczynią, nawet jeśli coś ci wystrugam nie zastąpi to tego co straciłeś. Wiem, że wolni mają sposób na naprawę takich błędów. Jeśli poznasz cenę, pomogę ci ją zapłacić.~ Jej głos stał się poważniejszy. Padła w końcu deklaracja, a ich Ebrill nie rzucała na wiatr. Yulo musiał się pogodzić z odzyskaniem kończyny czy tego chciał czy nie.
Sama uczyniła z tego swój problem. Czy się przejmowała? Tak, w końcu nie była przyzwyczajona do tego jak kalectwa wyglądały dla wolnych i jak łatwo smokom tutejszym przyszło je zbywać. Czy była typem pomagającym słabym? Nie. Była kimś o dobrym sercu. Tak rzadkim widokiem nie zepsutym wolnymi stadami.
~ A kiedy uznasz się za godnego?~ Zapytała przekrzywiając lekko łeb w pytającym geście. Samiec pragnął zdecydowanie czegoś prostszego niż ona przynajmniej w założeniu. Za to kolejne słowa Powiernika. Pysk Opowiastki wykrzywił się w poirytowanej minie. Nie potrafiła rozgryźć tego zamiłowania do cierpienia jakie okazywał samiec. Smok jako istota rozumna powinna dążyć do czegoś więcej niż przeżycia. Do szczęścia na przykład.
~ Wtedy okłamujesz sam siebie. Nikt nie chce cierpieć, nikt nie powinien z resztą. Heh... Najlepszy uzdrowiciel powinien wiedzieć jak wyleczyć to co cię dręczy. Kiepsko mi idzie.~ Uśmiechnęła się. Samiec był bardzo ciężkim orzechem do zgryzienia i Eb miała wrażenie, że nawet jeśli poda mu rozwiązanie problemu na srebrnej tacy ten zwyczajnie je odrzuci.

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
15 lut 2024, 14:29
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Do czasu prawda? Zawsze takie deklaracje istnieją do czasu, a ciężar w końcu staje się zbyt duży. Jednak na siłę nikt go z łap Yulo nie wyrwie. Prawdopodobnie nawet nie spróbuje gdy sam wojownik szansy spróbować nie da.
~ Spróbuj może używać ogona jako przeciwwagi przy chodzeniu. Gdy się przechylasz na przykład przerzuć go na drugą stronę by jego ciężar wyrównał twoją postawę.~ Zaproponowała zastanawiając się czy i w walce nie mogłoby to przynieść podobnych skutków. Wiadomym było, że wojownik bez jednej łapy nigdy nie będzie tak skuteczny jak być powinien, ale nie mógł być też bezużyteczny w oczekiwaniu na hokus pokus ze strony bożków.
Wpatrywała się w jego pysk więc zauważyła ten błysk w ślepiach. Wprost jej tego nie powie, ale miała wrażenie że byłby wdzięczny za wykonanie protezy chociaż na ten czas gdy nie ma jak lub nie stać go na wyleczenie.
~ Veir mi opowiadała, że moja babka jako wojowniczka była uboższa o łapę. Nigdy nie myślałam nad wykonaniem komuś drewnianej łapy i nie wiem jak mi pójdzie, ale jestem gotowa by spróbować.~ Brakowało jej tylko drewna i rzemieni, poza umiejętnościami oczywiście.
Mało wie o smokach... Czy rozmowy takie jak ta nie zmieniały tego stanu? Ona wcale w tym temacie nie wiedziała od niego więcej. Ciągle się uczyła, ciągle zderzając się z różnymi charakterami. Czy to dlatego jej ślepia ciągle błyszczały ciekawością mimo, że etap pisklęcia czy nawet adepta miała daleko za sobą?
~ Ah rozumiem. Dlatego jak najszybciej musimy odzyskać twoją łapę. I z chęcią zobaczę jak tworzysz coś innego jak muzykę. Pleść wianki w sumie mógłbyś mnie nauczyć.~ Wyszczerzyła kły w uśmiechu. Czy ona sama mogła powiedzieć, że nad niczym nie pracowała? Jej pieśni podobnie pojawiają się w przypływie, ale historia zwykle bywała dla niej zbyt krótka by zostawić ją samej sobie po jednej zwrotce.
Zdmuchnęła parę znad naparu nie spuszczając wzroku z samca. Była w dobrym humorze, szczęśliwa ze spotkania z tą rozlaną smutną kluchą. Naprawi to. W końcu jeśli coś postanowiła zawsze tego dokonywała nieważne ile samo dojście do celu by jej zajęło.
~ Bycie samą uzdrowicielką mi nie starczy. Chcę być najlepsza w historii swojego, a może nawet każdego stada. Same podróże... Nazwałabym się istotą podróżującą, kocham przygody i nie mogę się doczekać gdy na jakąś wyruszę, ale chciałabym mieć miejsce, które mogę nazwać domem. Wiem, że to przeczy podróżom takim dalekim jakie niektóre smoki odbywają, ale już cztery księżyce ciągłej wędrówki z lekka mi się ciągnęły.~ Zaśmiała się. Dla niej wolne nie były przystankiem, były już domem choć nie spędziła wśród stad długiego czasu. Zmieni się to gdy osiągnie to czego chce? Możliwe, ale możliwym też było że wtedy na jej horyzoncie zamajaczy nowy cel.
Jego melodyjnie brzmiące słowa skwitowała spojrzeniem minimalnie bardziej ostrym niż każde inne.
~ Kłamstwo. Cierpienie będące sekretem zmienia się w truciznę.~ Ebrill nie słyszała w swoim życiu wiele kłamstw, ale to jedno było dla niej oczywiste. Nie chciała go ciągnąć za jęzor mimo szczerej chęci pomocy. Uzdrowiciel od umysłu się znalazł psia jego mać...

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
09 lut 2024, 21:11
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Szklana kula... Trafna przenośnia? Mogła się zarysować, zbić upuszczona lecz nigdy nie zmiażdży się pod ciężarem. Swoim czy czyimś. Takiej kuli potrzebował Yulo? Kto taką kulą mógł być by sprawić, że samiec przestanie się bać dzielić ciężarem, którego najzwyczajniej nie jest w stanie unieść.

Gdy odpowiedział samica zmrużyła ślepia przyglądając się jego całej osobie. Oczywiście, że już wcześniej zauważyła jak wygląda nie była ślepia i nie ciężko jej było wyobrazić sobie brakującą łapę w miejscu kikuta.
~ Rozkład masy w twoim ciele się zmienił to logiczne. Nie masz już w końcu czterech punktów oparcia, a trzy lecz próbujesz się poruszać jakby nic się nie zmieniło. Przynajmniej tak mi się wydaje. No i zawsze zostaje nam zrobienia ci jakiejś protezy póki łapy nie odzyskasz.~ Chciała pomóc widać to było jak na łapie. Ciekawe tylko czy samiec tą pomoc przyjmie. W każdym razie warto próbować.

Jej pieśń nie dotyczyła samej Opowiastki przynajmniej nie bezpośrednio. Nie brakowało jej miłości rodziców, oczekiwania miała sama wobec siebie, a jedynym czego odczuwała braki była bezpośrednia uwaga matki. Kiedyś ją to irytowało, teraz powoli zaczynała rozumieć rolę jako jej matka odgrywała. To jak zabierała ona możliwość kochania jednego i tylko jednego dziecka.
Trwali tak przez chwilę wpatrzeni w swoje ślepia. Za jej parą szmaragdów zatopionych w czerni nic się nie kryło. To kim była Ebrill samiec miał jak na dłoni. Żadnych tajemnic, żadnych kłamstw. Jego poważny komentarz skomentowała szerokim uśmiechem. Miał rację? Po części.
~ Dużo pracy przede mną. Zakończyć ją szczęśliwie, ha! Mogę spróbować. ~ Zaśmiała się.
~ A ty? Pracujesz nad czymś?~ Zapytała dmuchając na własny napar. Nie poparzy się, o nie! Poparzony język zdecydowanie odbiera piciu bzu przyjemność.
Na zadane pytania westchnęła cicho. Nie każdy musiał mieć problemy z sobą samym. Nie każdy musiał błądzić w tym ogromnym świecie po omacku.
~ Wydaje mi się, że rozumiem samą siebie. Może tak nie jest, może tego nie dostrzegam i twórczość rzeczywiście zapycha tą dziurę, kto wie? Nie czuję się jakby tak było.~ Samica w końcu rozumiała czego chciała, rozumiała co ją bolało i gdzie w jej życiu pojawił się błąd czy to jej czy kogoś innego. Spokój ducha... To właśnie udało się jej osiągnąć i to tak szybko. Na tyle by można go zburzyć.
Owoce dla samicy uczyniły napar dostatecznie słodkim. Miód niestety nie rósł na drzewach i samo zbieranie go bywało niebezpieczne, dlatego też Opowiastka nie szastała nim na prawo i lewo zwłaszcza, że przy leczeniach też potrafił się przydać.
Ebrill nie miała prawa tego wiedzieć, ale to spotkanie było chyba najbliższym do spotkania z tak wysoko stawianą przez nią babką. Samiec był tak podobny w swoich myślach do Ha'ary, w sumie wyglądali równie podobnie jedynie strona po której brakowało łapy się nie zgadzała. Samiec jednak w jednym się mylił. Nieważne czego smok dokonał, co osiągnął i tak czekało go zapomnienie. Możliwe, że i trzy dni po pogrzebie, możliwe że księżyc lub góra jedno pokolenie. Ba! Ebrill nie miała pojęcia kim był Kheldar, a pamięć o nim nie miała zginąć nigdy prawda? Gdy się odezwał jej pysk ozdobił cierpki uśmiech.
~ Wyglądasz.~ Równie szczerze odpowiedziała gdy tak przyglądała mu się zza parującej miseczki.
~ Nie powinieneś. Nie taplaj się w tym jak pisklę w kałuży.~ Rada. Prosta prawda? Czy trafi do samca? Wątpiła, ale zawsze warto było spróbować w końcu co jej broniło?

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
08 lut 2024, 21:40
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Czy od tego byli przyjaciele? Od stawiania ultimatum? Choć ciężko o opinię gdy zna się sytuację tak szczątkowo przyjaciele powinni być tymi, którzy trwają w pomocy nie w groźbie. Nieważne w końcu co nam zostanie powiedziane, ciężar ten tak mocno przytłaczający będzie łatwiejszy, a w niektórych wypadkach w ogóle możliwy do uniesienia gdy podzielimy się nim z innymi.
Początkowe zakłopotanie szybko przerodziło się w ciepły uśmiech i rozbawione prychnięcie gdy sarkazm samca dało się tak mocno wyczuć w powietrzu.
~ Jesteś lżejszy nie wiem dlaczego cię to dziwi.~ Wyszczerzyła kły w żarcie by po chwili odetchnąć spokojnie. No tak będzie dociekliwy bo dlaczego nie. Opowiastka zerknęła na niego lewą łapą odgarniając parę zagubionych kosmyków, które opadły jej na ślepia. Jak ubrać to w słowa? Zaskakująco łatwo prawda?
~ W mojej wersji tej historii wisior jest właśnie oczekiwaniami. Tymi, które mają wobec nas inni jak i my mamy wobec nas samych. Ciąży on istocie, która nie zaznała miłości tej najprostszej, którą poznał każdy z nas- miłości rodzica. Sprawia, że istota szuka tego potwierdzenia swojej wartości, szuka tej uwagi rodzica by nigdy jej nie odnaleźć i wreszcie dorasta lecz wisior nigdy nie przestaje ciążyć, nigdy nie rozciąga się dusząc jeszcze mocniej niż gdy było się dzieckiem. I wtedy istota szuka miłości jakiejkolwiek licząc, że wypełni nią pustkę i że zaklęcie wisiora pęknie.~ Wyjaśniła spokojnie zabierając się za robienie herbaty. Tym razem jednak nie była ona jedynie z samego bzu. Kawałki rozgrzewającego korzenia imbiru i parę malin zatopiło się w naparze, który w jednym z kubeczków na grzbiecie stworzonego maddarą żuka powędrował do Powiernika.
~ Przynajmniej taką historię chcę opowiedzieć swoim śpiewem. Bez szczęśliwego zakończenia, w końcu nie każde życie takie ma. Niestety nie skończyłam jej jeszcze.~ Uśmiechnęła się do samca. Nie miała w końcu aż tyle wolnego czasu by siedzieć w jaskini i spisywać swoje pomysły choć lotny umysł za jaki często była chwalona przynosił jej takich pomysłów sporo.
~ Muzyka ma bardzo wiele wspólnego z czarowianiem Powierniku, przynajmniej dla mnie. Twór lub jak w moim wypadku bohater historii żyje wedle mojego wyobrażenia, a miast maddary przelewam w niego emocje. To wspaniały proces, pozwala mi zrozumieć świat trochę lepiej.~ To jakie smoki mogą mieć motywację, to co może ich boleć. Jednak nie mogli być tu tylko po to by rozmawiać o muzyce. Samica uniosła wzrok na samca przyglądając mu się przez moment. Nie pozwoli mu być głazem bo zwyczajnie polubiła go w tej jego inności, a łatwo się domyśleć że utrata łapy odciska swoje piętno na smoku nieważne czy to pisklę czy dorosły wojownik.
~ Jak się czujesz?~ Osobiste pytanie? Może na ten moment nietaktowne, kto wie. Opowiastka jednak czuła, że nikt Pieśń mógł o to nie zapytać od tamtego felernego dnia.

Powiernik Pieśni
autor: Opowiastka Kuglarza
07 lut 2024, 21:19
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zamszona grota
Odpowiedzi: 54
Odsłony: 1997

Zamszona grota

Krycie negatywnych uczuć w sobie nigdy nie należało do dobrych nawyków. Trawiło to tylko smoka od środka wyzbywając się wszystkiego czym mógł podarować i odczuć ciepło pozostawiając jedynie pustą skorupę nieważne czy uśmiechniętą czy po prostu neutralną. Z resztą po co to robić gdy własne brzemię można podzielić i nie nieść go w samotności? Wystarczy jedynie chcieć to zrobić, a pomoc zawsze się znajdzie czasem nawet tam gdzie zupełnie się jej nie spodziewamy. Warto było? Robić sobie krzywdę miast skorzystać z tak prostego rozwiązania? Niestety na to pytanie nie odpowiem ani ja, ani Ebrill ani zapewne żaden ze znanych jej smoków. Zapewne sam Yulo, którego ten wywód po części dotyczy nie zna odpowiedzi.

~ Jestem lepsza hmm? Hej, hej... Powiedz, że tak jest,
Czy nie urocze ze mnie dziecko? Hej, hej...
Nie jestem zła? To boli wciąż, hej!
Co mam w końcu zrobić by lekko poczuć ją?!~
Jej głos był w tej pieśni plastyczny niczym kawałek mokrej gliny, którym bawiło się młode. Od spokojnego uroczo pisklęcego zabarwionego tonu, do błagalnego krzyku w ostatnim wersie. Przejście było płynne, bez cienia fałszu co jak widać przyniosły ćwiczenia samicy. Wtedy też do groty wkroczył samiec. Ebrill zakłopotała się. Nie chciała by jej ćwiczenia dotarły do czyichś uszu zwłaszcza jego. Speszona położyła po sobie uszy, gdy ten się przywitał.
~ Dz... dziękuję.~ Jej ton teraz wyraźnie wskazywał na zawstydzenie samicy.
~ Nie sądziłam, że śpiew przyciągnie cię tak szybko.~ Dopowiedziała udając obrażoną. Ona również nie do końca wiedziała o czym mogłaby z nim porozmawiać. Głupio byłoby zaczynać od podpytania go o kalectwo, więc taktownie Ebrill nawet nie spojrzała na kikut jakoś specjalnie bardziej niż na całego Powiernika. Na pytanie zareagowała uśmiechem. Szczerym i pogodnym.
~ Nieładnie zadawać takie pytania nie znając całości historii. Wisior jak wiele rzeczy w twórczości jej metaforą. Serca, presji, oczekiwań? Nie mi decydować jaką cechę słuchacz mu przypisze, w końcu nie od tego jestem.~ Uśmiech na jej pysku poszerzył się delikatnie choć pieśń jaką śpiewała trafiała również i do niej łapiąc się za tą jedną z niewielu negatywnych rzeczy w życiu Opowiastki.
~ Napijesz się?~ Zagaiła. Z pewnością nie jest tu by zaraz odlecieć prawda?

Powiernik Pieśni

Wyszukiwanie zaawansowane