Znaleziono 169 wyników

autor: Martwy Kolec
14 maja 2016, 12:07
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85141

Zarówno Czerwień Kaliny, jak i Kruczopióry spotkali się w dość nieodpowiednim miejscu. Bowiem Samotny pagórek znajdywał się tuż nad wydrążoną norą Martwego, który ciepłe dni odpoczywał pod ziemią. Tego dnia również tam był. Co prawda spał, ale gwałtowniejsze ruchy, lub głośne dźwięki na pewno nie ujdą jego zmysłom. Jednakże póki co smok spał i nawet nie miał pojęcia o smokach nad nim. Jedyne co mogło zdradzić obecność Martwego to wlot nory wykopany z drugiej strony pagórka. Smoki jednak musiałyby wpierw znaleźć się po jego drugiej stronie by go ujrzeć. Wchodząc jednak weszłyby wprost do domu Martwego, a tam panowały jego zasady.
autor: Martwy Kolec
14 kwie 2016, 22:07
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Prastare Drzewo
Odpowiedzi: 584
Odsłony: 79571

Wiosna. Cudowna pora roku, kiedy wszystko kwitnie, a ptaki śpiewają. Wszędzie słychać bzyczenie owadów, a w szczególności pszczół. Pośród zieleni rosło samotne drzewo. Było solidniejsze niż pozostałe i z całą pewnością bardziej pomarszczone. Gałęzie sięgały wyżej jakby wszystkimi siłami sięgało w stronę słońca. Nieopodal wędrował Martwy, który przechodząc obok owego drzewa zatrzymał się na chwilę. Zerknął na drzewo i podszedł w jego stronę. Po chwili zaczął kopać przy nim dołek, by się trochę ochłodzić o zimną ziemię. Nie minęło wiele czasu gdy mu się to udało, a sam smok położył się i z zamkniętymi ślepiami wsłuchiwał się w otoczenie. Chciał odpocząć od wszystkiego co irytujące, a przy drzewie była cisza i spokój zakłócana jedynie przez latające owady, które jednak nie były powodem do nerwów w porównaniu do towarzystwa wodnistych. Leżał więc, a czas powoli mijał...
autor: Martwy Kolec
11 kwie 2016, 21:48
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bagno
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 67362

Nauka w rzeczy samej była dla smoka męcząca. Był cały zdyszany, a jego rany go szczypały. Czuł nieprzyjemny i rwący ból biegnący wzdłuż każdej rany jaką zyskał. Najbardziej jednak piekły go skrzydła, a na skórze pojawiły się bąble. Cofnął się od smoczycy o krok i z brakiem entuzjazmu, lecz z ostatnią siłą wyprężył się i stojąc w pozie obronnej powiedział-Podobno jest atak, który nie wymaga sprawności fizycznej. Co o nim wiesz?-spytał bacznie obserwując smoczycę. Czy był zbyt nachalny wobec niej? Jednak była dla niego najważniejszą istotą w jego życiu. Skromnie i o dziwo z przejawem inteligencji rzekł swym ochrypłym głosem-Może tym drugim sposobem walki mi pójdzie lepiej...-powiedział, po czym pochylił głowę i zaczął się krztusić. Po chwili z jego pyska wystrzeliła flegma zmieszana z krwią. Zmrużył ślepia i z drżącą szyją podniósł wzrok na szmoczycę. Czuł się słabo. Może wdało się jakieś zakażenie. Nie wiedział tego, lecz na pewno zrobiło mu się gorąco i zaczął się obficie pocić.

Dodano: 2016-04-11, 21:48[/i] ]
Zaraz po zadaniu pytania przez Martwego Apokalipsa odleciała. Martwy rozejrzał się wokół czując wciąż intensywny zapach gnijącego mięsa. Zaczął więc pożądać za swoim węchem, aż natrafił na sporej wielkości mokradła i bagna. Pośrodku jeziora zalanego grząskim terenem znajdywało się martwe zwierzę, które widocznie ugrzęzło i nie wydostało się na czas. Smok szukał sposobu, by się do niego dostać, aż wpadł na najbardziej oczywisty pomysł. Stwierdził, że podleci i wyciągnie zwierzę stamtąd. Był głodny i zdeterminowany. Gdy tylko podleciał do ciała stworzenia złapał je swoimi kończynami i próbował wyciągnąć. Trwało to kilkanaście minut, a smok czuł się wykończony. Jego mięśnie skrzydeł zaczynały się męczyć, a on sam zaczął sapać. Po chwili udało mu się. W połowie zwierzyna była już zgniła i jedzona przez robactwo, więc Martwy ostrożnie omijał te miejsca. Jadł tylko mięso , które nadawało się do spożycia. Nie było go wiele, ale wystarczyło by zaspokoić głód smoka. Nie potrafił nawet kreślić tego co jadł. Ważne, że dało się to zjeść. Zresztą nawet gdyby był to smok, to cienisty by się tym nie przejął. Zadowolony odleciał z bagna jak najprędzej w stronę swojego legowiska by nie męczyć się dłużej na tym ostrym słońcu.
autor: Martwy Kolec
10 kwie 2016, 19:06
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51382

Gdy razem ze zgniłą spacerowali po grocie, ta zaczęła mówić o zagadkach. Martwy ucieszył się, gdyż zawsze bardzo lubił tę grę, ale w jednej chwili nagle coś poleciało w stronę jego pyska i wybuchło dotkliwie go parząc. Przewrócił się oszołomiony uderzając całym swoim ciężarem o skalne podłoże. Huczało mu w głowie i słyszał wszystko, jakby się znajdował pod wodą. Dostał wstrząsu mózgu. Leżał nieprzytomny przez dobre kilkanaście minut, a gdy wstał nikogo już nie było. Cienistemu kręciło się w głowie, a po smoczycy nie było śladu. Majaczył coś w myślach, byle się wydostać, ale znalezienie wyjścia w tym sanie trwało dość długo. Na tyle długo, by po Zgniłej nie było śladu. Nawet jej zapach zdążył się całkowicie ulotnić. .[color=#green]-A to ropucha. Dorwę ją i zabiję gdy tylko ją spotkam![/color]-powtarzał sobie w myślach smok na krótko przed tym jak otworzył oczy. Nagle zobaczył, że ktoś nad nim stoi. Wyczuł woń swojego stada i obolały wstał. Ledwo mu się udało wstać, a mięśnie nóg aż całe mu drżały. Spojrzał na niewyraźny obraz smoczycy i próbował zobaczyć kim jest, ale cały obraz mu się kołysał i był niewyraźny. Stanął więc przed nią chwiejnie i spytał-Ktoś ty?-spytał po czym upadł na swój zad i siedział oparty krzywo o swoje przednie łapy. Skrzydła zwisały mu luźno jakby bezwładnie.
autor: Martwy Kolec
07 kwie 2016, 22:06
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51382

Gdy nagle kolejne światło się zapaliło, rozświetliło już grotę na tyle, że cień nie skrywał żadnych sekretów. Martwy zmrużył ślepia, po czym zasłonił je w jednej chwili skrzydłem i donośnie powiedział.-Zgaś to! Już!-powiedział, po czym powoli odsłonił oczy. Przez chwilę nie widział nic poza kulą światła i rozmazanej smoczycy stojącej pod nią. Po chwili obraz się wyostrzył, a on odpowiedział na troskę smoczycy już z nieco mniejszym uśmiechem, choć wciąż udawał, że darzy ją sympatią.-Nie potrzebuję pomocy. Chcę tu jeszcze chwilkę zostać. Jest tu pięknie.-uśmiechnął się, po czym wstał i jakby nigdy nic podszedł delikatnym krokiem w stronę Zgniłej i ją polizał w czoło. Jego język był szorstki i twardy i nie miało to być okazanie czułości. Raczej był ciekaw czy różne stada smakują inaczej. Lecz nie aż tak jak sądził. Czuć było sól morską, ale równie dobrze, mógł to być pot. Po chwili odpowiedział na jej kolejną wypowiedź-Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. Jesteś zbyt mała-powiedział patrząc na smoczycę, a następnie na jej tułów. Spojrzał ponownie głęboko w oczy samiczki i powiedział cichym szeptem.-Spokojnie. Nic złego ci się nie stanie. Chodź. Pokażę ci co ciekawego tutaj znalazłem.-powiedział próbując odciągnąć samiczkę od możliwej ucieczki korytarzem. Szedł przed nią dając jej możliwość wyprzedzenia go by ta znalazła się przed nim. Szedł powoli zwykłym krokiem, ale sądził, że nadpobudliwa natura pisklaka będzie chciała go wyprzedzić. Po chwili znaleźli się przed zbiornikiem wodnym, w którym pływały owe Odmieńce jaskiniowe. Nie wiedział co to. Myślał, że to takie jaszczurki, tylko, że jaskiniowe. I w sumie miał rację. Nie miały one oczu, a mimo to dobrze potrafiły zlokalizować przeszkody. Pływały sprawnie, lecz po skałach chodziły kiepsko. Pomimo spokojnej atmosfery, serce martwego biło jak szalone. Był niecierpliwy. Ale chciał stworzyć piękną grę. Chciał zmanipulować smoczycę, by ta sama dała się skrzywdzić. Jego ciało było już pobudzone, a smok był podniecony. Zasapał przez chwilę, po czym zacisnął mocno pysk by nie było tego słyszeć. Lekko drżącym głosem zaczął wypowiedź, lecz po chwili złagodniała.-To jak? Chcesz się pobawić?-spytał szybko zadając pytanie i wpatrując się w pływające przed nim płazy. Samiczka była już na wyciągnięcie szponów, ale mimo to się powstrzymywał.
autor: Martwy Kolec
07 kwie 2016, 17:33
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51382

Nagle dźwięk, który słyszał Martwy był wyraźny. Jakby wcześniej coś go tłumiło, ale teraz doskonale się rozchodził. Ponad to zobaczył, że to co się zbliża przynosi też światło. Martwy rozejrzał się za miejscem do schowania, ale nie było żadnego. Dźwięk wydawał się znacznie wyrazistszy niż był w rzeczywistości. Stanął więc pyskiem w kierunku, z którego miało wyjść dane stworzenie i ustawił się w pozie obronnej, lecz gotowy do zaatakowania. Lecz do jego nozdrzy zaczął dobiegać zapach stada wody. Był to smok. Uśmiechnął się, ale nie był to uśmiech zadowolenia. Smok nie przepadał za wodnistymi. Z jakiegoś powodu gardził nimi. Czekał więc na smoka, by po chwili na niego skoczyć. Lecz gdy ujrzał, że to tylko mała smoczyca, jego spojrzenie się zmieniło, chociaż uśmiech już nie. Rozluźnił mięśnie i podszedł do smoczycy wąchając ją i próbując poznać jej rodziców. Nagle parsknął nieprzyjemnie. Nie poznał rodzica, ale smród ich stada był dla Martwego nie do zniesienia.-Co tu robisz?-spytał wpatrując się uważnie w ślepia smoczycy. Nie była zbyt atrakcyjna, chociaż wyglądała na zadbaną. Chociaż gdy wytężył wzrok, to pomimo ciemności zauważył jej jaskrawe kolory. Już trochę lepiej. Bardziej kusząco. Szczególnie jej czerwony brzuch. Usiadł więc przed smoczycą pochylając się nad nią i spróbował ją podstępem podejść.-Cieszę się, że przyszłaś. W sumie to się zgubiłem. Wybacz za wcześniejsze nieprzyjemne powitanie, ale słabo widziałem kim jesteś. Lubisz zabawy?-spytał sztucznie udając radosnego. Mimo to jego głos był i tak nieprzyjemny. Mówił jakby był chory. Ton jakim wypowiadał słowa był niczym chrapanie jakiegoś wielkiego zwierza połączone z warkliwymi szeptami. Podczas gdy smoki się poznawały w tle słychać było jak co jakiś czas kapie woda, spływająca z uczepionych u góry stalaktytów.
autor: Martwy Kolec
06 kwie 2016, 23:00
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51382

Miejsce to było idealne. Znaleziona przez Martwego grota była chłodna, panował w niej mrok, wilgoć i cisza. Chociaż czasem słychać było trzepot uderzających skrzydeł nad głową i jakieś piski. Wzrok Martwego był przystosowany do ciemności znacznie bardziej niż do patrzenia w pełnym świetle dnia. Co chwilę gdy tylko coś przelatywało nad Martwym ten kierował wzrok w źródło dźwięku. Nigdy wcześniej nie widział nietoperzy. Myślał więc, że to jakieś ptaki jaskiniowe. Uśmiechnął się i próbował jakiegoś złapać wybijając się z tylnych nóg i uważając na zwisające nad jego głową stalaktyty. Lecz wędrował dalej wgłąb jaskini nie zważając na możliwe niebezpieczeństwa. Jego oczy były pełne zadowolenia z powodu odkrycia tej jaskini. Nagle słyszał cichy szum przed sobą. Szedł więc dalej korytarzem skręcającym do innej komory i ukazała się przed nim płynąca woda. Skały pod jego łapami były gładkie i niemal śliskie, ale nie przez wilgoć, a woda, która tędy płynęła zeszlifowała wszystko do najgładszej powierzchni. Było tutaj wręcz magicznie. Stwierdził, że przeczeka tutaj noc dla urozmaicenia i nie wróci do swojej nory. Zaczął podziwiać wszystko wokół. Chociaż było mu mało życia. Podszedł więc do zbiornika z wodą i zaczął się mu przyglądać. Nagle dostrzegł dziwne podłużne jaszczurki, które nie miały oczu, a jakieś czerwone piórka na szyi. Na dodatek miały takie dziwne krótkie łapki i długie ciała. Patrząc na nie splunął w wodę sprawdzając czy uciekną, ale się nie bały. Widocznie nie miały kogo. Szybkim ruchem więc wyłowił jednego z Odmieńców jaskiniowych wyrzucając go na suche skały i patrzył jak nieumiejętnie się wije próbując uciec. Uśmiechnął się i obserwował. Za każdym razem gdy zwierzę zamierało w bezruchu Martwy dźgał je swoim pazurem ze skrzydła wbijając w jego delikatną skórę. Gdzieniegdzie ciekła krew, ale smok się tym nie przejmował. Gdy z powodu wyschnięcia skóry i ran Odmieniec przestał się poruszać smok złapał go w swój dziób bardzo delikatnie, a gdy ten zaczął się wić ostatkiem swoich sił Martwy połknął go w całości czując jak się rusza jeszcze w jego gardle. Lecz w końcu przestanie, a soki trawienne go całego strawią. Podszedł do zbiornika wodnego by pobawić się następnym, lecz coś poczuł. Jakimś cudem zapach się przeniósł w jego stronę i można było wyczuć zapach stada cienia przebijający się przez wilgoć i zapach czystej wody źródlanej. Na dodatek nie był to jego zapach. Otworzył szerzej oczy i zaczął się rozglądać, ale nikogo nie zauważył.
autor: Martwy Kolec
06 kwie 2016, 21:27
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85141

Słysząc krzyki pisklaka Martwy wstał i ruszył się w stronę wyjścia. Nagle z ciemności wyłonił się smok o brzydkim wyglądzie. Jego skóra wyglądała jakby pękała, jego dziób wyrastał z pyska i był niepokryty mięsem, wór skórny wiszący na gardle, oczy zaś miał bardziej zwierzęce niż smocze, w których można było dostrzec szaleństwo. Ponad to uśmiech wyglądał dość nieprzyjemnie. Gdy smok wychodził zaciągnął głęboko powietrze nosem i wyczuł, z którego stada jest pisklak. Spojrzał na niego i zdziwił się, że jest aż tak mały. W tym wieku nie powinien chodzić nigdzie sam. Uśmiechnął się jeszcze bardziej, po czym podszedł do smoka i pochylił nad nim łeb by ten nie czuł się aż tak wystraszony.-Hej mały. Co tu robisz?-po spytaniu położył się przed smokiem tak by ich głowy były na tym samym poziomie. Gdy tylko Martwy wypowiedział swoje słowa zaczął mierzyć Łazęgę wzrokiem określając jego płeć. Był jeszcze na tyle mały, że niektóre cechy płci charakterystyczne nie były dość wykształcone. Spojrzał więc w oczy pisklaka i spytał swym ochrypłym i niskim głosem, starając się jednak być miły i mało przerażający.-Chcesz się może pobawić?-spytał delikatnie drapiąc ziemię swoimi pazurami.
autor: Martwy Kolec
06 kwie 2016, 16:16
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85141

Słysząc głos młodego smoka Martwy ucieszył się. Jednakże zamiast odpowiedzieć, siedział cicho czekając aż samiec wejdzie głębiej. Cicho zawędrował do swojego legowiska, po czym położył się na brzuchu opierając łeb na swoich wyciągniętych do przodu i skrzyżowanych łapach. Niestety nie był w stanie po głosie stwierdzić płci smoka, ale wiedział, że cokolwiek się nie stanie będzie ciekawie. Może zagra z nim w zagadki tak jak z Opiewającym Kolcem. Oby tylko nie był tak nudny jak on. Leżąc tak czas mijał Martwemu jak krew z nosa. Każda sekunda zaczynała go drażnić, a on chciał jak najprędzej skruszyć swoim dziobem kark młodziaka. Chyba, że byłby to jeden z cienistych. Co jeśli to dziecko Przedwiecznej, którą tak lubił. Byłaby na niego zła. Nie chciał do tego doprowadzić, więc ze wszystkim musiał się wstrzymywać dopóki nie wyczuje chociaż woni, z którego stada jest smok.
autor: Martwy Kolec
03 kwie 2016, 20:08
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 85141

W jednej chwili oprócz przywódcy wody zaatakowały Martwego jego dwaj towarzysze. Był zdezorientowany, a ślepia przeskakiwały co sekundę na inny cel. Jego ptaszysko leciało z niezwykłą prędkością. Spróbował zająć się najpierw nim. Był bardzo pobudzony i zawarczał w stronę ptaka, próbując go złapać pyskiem i skruszyć swoimi szczękami. Jednakże był zbyt szybki. Pazury, które wystawił potargały język Martwego i przebiegły dalej wzdłuż łuku brwiowego. Na szczęście nie trafił w oczy. Lecz język krwawił i to obficie. Dodatkowo intensywnie piekł. Ból brudnych pazurów sprawiał, że ból był rwący i pulsujący. Odwrócił łeb momentalnie po tym jak ptak przeleciał by spróbować go złapać jeszcze raz. Jednakże bez skutku. Następnie podbiegło do niego Kelpie. Martwy nie zdążył nawet zareagować. Od razu oberwał z całych jej sił. Przewrócił się bezwładnie wydając przy tym głośny grzmot upadającego ciała o ziemię. Zamknął na chwilę ślepia z bólu i myślał o tym, czy by nie wezwać pomocy. Ale byłby to wstyd. Nie dał rady smoka nawet trafić, a wzywa o pomoc. Miał dość upokorzenia. Parsknął, po czym patrząc na kryształową ścianę splunął w nią i uciekł. Krew małym strumieniem spływała po jego dziobie. Ten nic nie mówiąc zawrócił i biegnąc rozłożył skrzydła po czym wybił się z nich w powietrze i odleciał. Tak szybko jak smoki walczyły ze sobą, tak szybko Martwy zdążył odlecieć...


Dodano: 2016-04-03, 20:08[/i] ]
Obrazek

Nie minęło wiele czasu by Martwy wrócił w to miejsce, z którego musiał wcześniej uciekać. Na szczęście nie spotkał nikogo. Tym bardziej się cieszył, że nie spotkał Cichych Wód. Wszedł na samotny pagórek by rozejrzeć się wkoło. Tak. Tu było idealnie. Chociaż mogłoby być więcej drzew osłaniających przed słońcem, to pod ziemią nie będzie mu ono przeszkadzało, a do lasu nie ma daleko. Zszedł więc z pagórka by u jego dołu zacząć kopać swoją nową norę. To legowisko miało być większe niż poprzednie, z lepszą klimatyzacją i większą ilością korytarzy. Oczywiście nie może być tylko jedno wejście. Na wypadek ataku musi mieć drogę ucieczki. Nie marnował czasu i brał się do roboty. Ziemia okazała się być dość jałowa i sucha. Nie była ona zbyt przyjemna. Wolałby by po wyjściu z legowiska wciąż było wilgotno. Przynajmniej wiatr nie był suchy, a dość chłodny i przyjemny. Im głębiej Martwy kopał tym ziemia stawała się twardsza i wilgotniejsza. Ostatecznie jednak miejsce, które wybrał było wręcz idealne. Legowisko było stabilne i nie groziło mu zawalenie. Wielkość wejścia wymagała pochylenia, ale smok i tak nie wyciągał łba do góry, więc się tym nie przejmował. Ostatecznie udało mu się. Choć gdy skończył był już zmrok. Legowisko posiadało korytarz, który rozgałęział się w różne strony. W dół po lewej biegł korytarz, którym trzeba było długo podążać, by dojść do spiżarni. Na tym samym poziomie był korytarz, który nagle wychodził z drugiej strony góry na wyższym poziomie. Była to jednocześnie klimatyzacja, jak i droga ucieczki. Zaś na dole po prawej trzeba było się przeciskać pomiędzy zakopanymi tu głazami i korzeniami, by ostatecznie dojść do legowiska. Było obsypane różnymi patykami, liśćmi, kośćmi małych zwierząt oraz mokrym błotem. Miejsca wystarczało na dwa dorosłe smoki, choć musiałyby leżeć blisko siebie by było dość miejsca. Oprócz tego w norze unosił się zapach wilgoci, zgnilizny i obumarłych szczątków roślin i zwierząt. Zapach ten był nieprzyjemny dla pospolitego smoka, lecz Martwy w takim miejscu czuł się znakomicie. W końcu był to teraz jego nowy dom. Miejsce nie było często odwiedzane więc może będzie mieć spokój. Lecz towarzystwem raz na jakiś czas nie pogardzi. W końcu trzeba ozdobić sobie norę i wypełnić spiżarnię.
autor: Martwy Kolec
03 kwie 2016, 14:12
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69021

Czekając aż Marfin do niego dobiegnie rozejrzał się po okolicy. Lecz nie napawał się tym widokiem długo, bowiem samica bardzo szybko wróciła do samca. Lecz zamiast pobiec za nią krzyknął-Stój! To nie ma sensu!-Powiedział gwałtownie jakby nauka była stracona. Widział jej smutek więc podszedł bliżej i podrapał ją delikatnie po grzbiecie swoim pazurem od skrzydła.-Jesteś naprawdę niezła. Jak nie będziesz tak machać ogonem będzie nawet świetnie. Poza tym przy skręcaniu spróbuj ogon wygiąć w stronę w którą skręcasz. Poza tym sądzę, że więcej Cię nie nauczę. Mimo to ćwicz często, a będziesz coraz lepsza.-Mówił starając się być maksymalnie miłym. W rzeczywistości się jednak nudził i chciał by było już po wszystkim. Oblizał swój dziób językiem, po czym niepewnie polizał ją szyi, ale zaraz po tym cofnął swój pysk.-Miło było Cię poznać. Gdybyś tęskniła, to znajdziesz mnie w mojej norze.-Powiedział, po czym zostawił zadyszaną smoczycę w spokoju i powędrował w swoją stronę. Nie zabronił jej pójścia za nią. Nawet byłoby mu miło, ale była jeszcze na tyle młoda, że rodzic na pewno byłby na niego zły.

//Raport Bieg II :)
autor: Martwy Kolec
02 kwie 2016, 22:01
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 730
Odsłony: 87797

Towarzystwo smoczyc było dla Martwego miłą odskocznią od jego problemów. Wszyscy wokół tylko go unikali i nim gardzili. One były na tyle młode, że chyba nie wiedziały, że też powinny. Przynajmniej w oczach pozostałych. Gdy usłyszał o tym, że jego stary znajomy ze stada wody jest teraz przywódcą życia zdziwił się otwierając szeroko ślepia.-Jak to jest przywódcą stada życia? Nie wkręcasz mnie?-Nie pytał o szczegóły. Zresztą prawdopodobnie i tak by ich nie pojął. Gdy na wzmiankę o kopulacji Szara zrobiła wielkie oczy, ten spróbował jej to zaproponować.-Chcesz może bym ci pokazał jak to się robi?-Jego uśmiech stawał się coraz bardziej głupkowaty, a ślina kapnęła mu z dzioba prosto na swoją łapę. Przeniósł jednak wzrok na Faolitarnę. Ta zaś mówiła o treningach i o próbie ataku zamiast zareagować jakkolwiek na to co mówił. Nawet zaczęła pytać o jakieś bezsensowne rzeczy Szarą. Wolał przerwać ich rozmowę dla własnej korzyści.-A co z Tobą? Nie chcesz zobaczyć jak to jest? To będzie przyjemne.-spytał smok wchodząc w słowo Fao tuż po zadaniu jej pytania. Liczył, że może się w końcu zgodzą. Lubił te smoczyce, a jego żądza rosła w ich towarzystwie. W końcu były bardzo zadbanymi i ładnymi smoczycami.
autor: Martwy Kolec
02 kwie 2016, 21:46
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69021

Oglądając samiczkę Martwy uśmiechał się powstrzymując zaledwie od śmiechu. Widać, że się starała, ale jej próby uderzania ogonem na start były strasznie widoczne. Krzyknął do niej siedząc pod drzewem spod którego wystartowała.-Spróbuj mnie okrążyć dużym kołem, a potem w drugą stronę ale zrób mniejsze koło!-krzyknął głosem jakby zdzierał z siebie cały dźwięk, a nuty były zeskrobywane zardzewiałą szpachlą. Jego uśmiech wciąż nie zmywał się z dzioba, a wręcz stawał się coraz większy. Przyjrzał się jak smoczyca skupiając się na biegu stawia twardo łapy. Musiało to być dla niej męczące. Wstał więc powoli i wziął głęboki wdech i czekał aż smoczyca do niego podbiegnie by ruszyć za nią i jej to powiedzieć.
autor: Martwy Kolec
31 mar 2016, 21:39
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69021

Widząc to jak smoczyca usilnie stara się dogonić Martwego ten spowolnił trochę. Patrząc na nią widać było, że wie co robi. Jednak potrzebuje ćwiczyć. Jej mięśnie muszą nabrać siły do długotrwałego biegania. Bieg ten Martwemu bardzo się podobał. Po przebiegnięciu do wskazanego drzewa smok zatrzymał się i powiedział delikatnie przy tym sapiąc-Nie uderzaj ogonem jak szalona na starcie. To w niczym nie pomaga, a jedynie Cię męczy.-przerwał na chwilę by spojrzeć na smoczycę i jej tułów. Był zgrabny więc dodał kolejną wskazówkę.-Gdy biegniesz spróbuj wyginać kości pleców nieco płynniej. Musisz to poczuć.-powiedział najlepiej jak umiał Martwy. Nie nadawał się na nauczyciela. Nie umiał dobierać dobrze słów, nawet gdy wiedział o co mu w myślach chodziło. Po wszystkim usiadł sobie wygodnie opierając się o przednie kończyny i powiedział swym stałym ochrypłym głosem-Spróbuj jeszcze raz sięprzebiec. Tym razem bez uderzania ogonem i z płynniejszym wyginaniem pleców-powiedział z wymuszonym uśmiechem. Była od niego słabsza. Chociaż biegała na swój wiek wręcz niezwykle, ale i tak miał ochotę przebić jej ciało swoimi pazurami.
autor: Martwy Kolec
31 mar 2016, 19:09
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89450

Martwy nie mógł uwierzyć w to, że Apokalipsa tak go traktuje. Zaczął sapać coraz głośniej, a serce mu biło coraz mocniej. W jednej chwili nagle na nią złowrogo zawarczał, po czym odbiegł i odleciał. Lecąc próbował z całych sił powstrzymać się przed zaatakowaniem Apokalipsy. Gdyby był to ktoś inny nie zawahałby się ani na chwilę. Lecz wciąż ją darzył uczuciem, którego widocznie ona się wyzbyła. Przypomniał sobie dzień gdy miał zostać adeptem i ona była tam. Uśmiechała się do niego dodając mu otuchy. Lecz musiał o niej zapomnieć. O wszystkich. Wszyscy go nienawidzą! Nie może ufać nikomu! Gdy poleciał już wystarczająco daleko obrócił łeb tylko by sprawdzić, czy za nim nie lecą. Patrzył jak oddalają się od niego. Kiedyś się na niej zemści i uderzy w jej najsłabszy punkt. Chociaż inteligentny nie był, to widział, że najbardziej ucierpi po stracie dzieci. Uśmiechnął się tylko, by chwilę później zacząć się śmiać przez gardło. Był to ochrypły i rechoczący śmiech przypominający dźwięki jakie wydają zarówno świnie, jak i ropuchy. Zaczął sapać jeszcze bardziej. Coś w nim pękło i chyba już nie wróci. Przystawił sobie ogon pod pysk, po czym złapał go mocno swoim dziobem. Przez chwilę nie wiedział czy to zrobić czy nie. Chciał odgryźć sobie koniec ogona. Lecz nie był w stanie. Trzymając swój ogon w dziobie jednak nagle przechylił swój łeb łamiąc tym samym sobie kość ogonową tuż u jej nasady. Po tym krzyknął intensywnie, ale i uśmiechnął się i zawędrował w stronę swojej nory już na piechotę.

Wyszukiwanie zaawansowane