Znaleziono 48 wyników

autor: Marchew Pustyni
15 lip 2022, 12:20
Forum: Grota Cudów
Temat: Posąg Lahae
Odpowiedzi: 71
Odsłony: 5385

Marchew słuchał słów, które padały od innych smoków, samemu w milczeniu analizując sytuację, to co widział. Dziwne pędy, rośliny, mroczne wiry i... koło? Nie był niczego pewien, do czasu, aż maź rozlała się po całej posadzce, tworząc swego rodzaju plan. Obserwował, jak biegną ciemniejsze nici, jak rozpływają się te jaśniejsze, aż w końcu zaczął dostrzegać w tym coś znajomego. Rzeki, lasy, góry... Przez swoje wielokrotne loty mógł poznać tereny Ognia, na których spędził całe życie. Tym samym wywnioskował także, gdzie leżą ziemie pozostałych stad, oraz tereny wspólne.
Zaniepokoiła go mocno plama w jednym z miejsc. Znał dobrze te ciepłe okolice, w końcu zarówno jego, jak i jego ojca grota znajdowały się w pobliżu.
– Wulkan. – mruknął cicho, do siebie, ledwie zrozumiale. Czując, że to raczej już wszystko (a jeśli nie, to chociażby Fazma na pewno wszystko potem przekaże, jak go ładnie poprosi), zaczął się wycofywać, kierować do wyjścia ze świątyni.
~ Naedo, potrzebuję małego wsparcia. Jeśli możesz, skieruj informację do stada z prośbą o pomoc w poszukiwaniach. Coś... może niedługo stać się w okolicy Wulkanu. Ma to związek z wydarzeniem na Spotkaniu. Niech szukają dziwnych roślin, pnączy, "winogron", spirali, puchatych kamieni... wszystkiego, co wydaje się niecodzienne. Ja... niedługo sprawdzę inne miejsce. ~ po tej wiadomości mentalnej do przywódczyni, opuścił miejsce zgromadzenia.
//ZT
autor: Marchew Pustyni
06 lip 2022, 20:24
Forum: Grota Cudów
Temat: Posąg Lahae
Odpowiedzi: 71
Odsłony: 5385

Tak jak poinformował proroka na spotkaniu, tak też uczynił – udał się prosto do świątyni. I tak, jak nakazywała logika, pierwszym przystankiem w poszukiwaniach był sam posąg bogini. Widział zebrane już tam smoki, jak i... zmiany, jakie zaszły. O ile w świątyni był tak dawno, że zmian w ustawieniach piedestałów w życiu by nie zauważył, o ile nie było by to oczywiste, tak zdecydowanie nie było tam wcześniej spływającej po posadzce, czarnej mazi. Marchew nie widział czegoś takiego nigdy wcześniej – pomijając ślepia Sekcji.
– Co... co tu się stało? – odezwał się ku zebranym, którzy byli wu wcześniej. Zakładał, że mogli widzieć coś więcej. Wcisnął się niemal obok nich, chcąc podejść bliżej tajemniczego zjawiska, tym samym – prawą łapą nadeptując na jedną z strużków mrocznej substancji. Ups?
autor: Marchew Pustyni
06 lip 2022, 19:25
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 126
Odsłony: 9458

Marchew długo milczał, po prostu obserwując to, co się dzieje. Słuchał z uwagą słów proroka, jak i jednego z bogów, który zaszczycił zbiorowisko swoją obecnością. Nie odzywał się, a powaga malowała się na jego pysku przez cały czas. Wewnętrznie trawił docierające do niego słowa, mieląc je niczym wyschnięte mięso. Było to wiele, ale – chyba wiedział, co najważniejsze. Zdecydowanie nie żałował, że poczekał z odezwaniem się, aż do końca. Już nie miał pytań, na które obecne tu smoki mogły odpowiedzieć. Na jedyne... musiał odpowiedzieć sobie sam, badając tą sprawę. Nie zamierzał się nijak mieszać w sprawę Ziemnej, więc gdy większość smoków się rozeszła, przyszła i pora na niego.
– Do zobaczenia w Świątyni, Strażniku. – powiedział, po czym skinął głową ku niemu, a następnie zwrócił wzrok ku Ateralowi, który... zniknął, nim odezwał się ku niemu. No cóż... pozostała tylko podróż ku świątyni.

//ZT
autor: Marchew Pustyni
04 lip 2022, 22:03
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 126
Odsłony: 9458

Przybył tu na wezwanie proroka, by posłuchać, co ma do powiedzenia o smoczych prawach. Widział zbierające się, rozmawiające między sobą gady, aż nagła ciemność spowiła okolicę. Spoglądając ku niebu, widział zjawisko, które nigdy wcześniej nie zdarzyło się w jego życiu. Nie było to coś zwyczajnego, nie było czymś, co zdarza się co kilka księżyców. Był to sygnał, wieść o tym, jak bardzo bogowie byli niepocieszeni ich zachowaniem. Czy też... zachowaniem pewnej jednostki. Ziemia Przodków, czy też niegdyś Sekcja Zwłok, stała się ofiarą tego widowiska, a przede wszystkim własnych czynów. Widział poruszenie wśród smoków, gdy ślepia przywódczyni Ziemi zmieniły się w kilka błyszczących kamieni szlachetnych. Puste, czarne oczodoły zdawały się przeszywać duszę na wskroś, nawet gdy nie "patrzyły" w stronę Mekhana. Słuchał Strażnika, słuchał smoków dookoła, a potem i samej Sekcji, wokół której zrobiło się jeszcze większe zamieszanie, gdy smoki Plagi przystąpiły do ataku na smoczycę. Czy był zaskoczony? Nie koniecznie. Nigdy go nic dobrego ze strony tego stada nie spotkało. Marchew cofnął się o krok, nie chcąc paść ofiarą przypadkowego ciosu. Obserwował, co się działo, a odezwał się dopiero, gdy Ziemia skończyła.
– Zakładanie, że niewierność bogom nie przyniesie Ci żadnych konsekwencji z ich strony było tylko jednym z wielu błędów logicznych, które popełniłaś. – zwrócił się do samicy krótko, chłodno. Nie było miejsca na dłuższe wypowiedzi. Szczególnie, że wystarczyło niewiele, by w tej wrzawie... ktoś zginął.
autor: Marchew Pustyni
03 lip 2022, 19:40
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 126
Odsłony: 9458

Spotkanie w sprawie praw? Czy bogowie przekazali prorokowi jakąś wiedzę, którą ten pragnął podzielić się z innymi smokami? Marchew nie dowie się, jeśli nie przybędzie na spotkanie. W związku z tym wylądował niedaleko Skał Pokoju, by ostatni kawałek drogi przebyć pieszo. Wiele gadów już było na miejscu, w tym także kilka smoków Ognia. Wybierając miejsce, mógł zwrócić się ku własnemu pisklęciu, bądź przywódczyni... I wybrał tą drugą opcję. Przerośnięte warzywo skinęło ku niej łbem, po czym zajęło miejsce niedaleko. Nim zacznie zadawać pytania, chciał najpierw dać mu się wypowiedzieć.
autor: Marchew Pustyni
27 cze 2022, 22:18
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 102252

Marchew wysłuchał jej, początkowo ze spokojem. Musiał by przyznać jej rację – nie miałby problemów, gdyby ćwiczył częściej. Ciężko jednak było to uzyskać, gdy tak długi czas pozostawało się pod łapą magicznego snu, czy najzwyczajniej w świecie – niemożliwa była dla niego walka przez potrzebę dojścia do siebie po poprzednich ranach. Napływ kolejnych pytań sprawił za to, że aż odsunął łeb o dwa szpony, wypinając bardziej szyję do przodu, jednocześnie nieco bardziej strosząc swoje zielone rogi i uszy. Przełknął ślinę, nim z powagą przeszedł do odpowiadania na jej pytania.
– Niestety moja droga, nie każdy ma szczęście w swoich walkach. Jako młody smok bardzo wiele z nich przegrywałem, – nie, żeby coś się zmieniło... – w związku z czym uzdrowiciele musieli leczyć moje rany, a to... również nie zawsze się udawało. Nie chodzi jednak o to, by kogokolwiek obwiniać – wiem, że sam jestem odpowiedzialny za siebie. Co do Twych pytań... walcząc z szybkimi przeciwnikami, ci często unikają moich ciosów. Widzisz, większość czasu staram się wykorzystywać swoje szpony i kły, rzadziej rogi czy ogon wraz z jego błoną. Gdy przeciwnik jest poza zasięgiem, staram się splunąć na niego kwasem. Jednak... tak, myślę że mogę działać zbyt wolno. Nie boję się krwi, a upadki raczej są rzadkością, poza momentem w którym rany są nie do zniesienia. Atakuję przede wszystkim kończyny przeciwnika, licząc że po trafieniu ich, nie będzie tak chętnie z nich korzystać. Ranna łapa nie uderzy tak mocno, jak ta zdrowa, a także utrudni potencjalne uniki. – przedstawiał swój punkt widzenia. To wszystko? Zamyślił się na moment, trwający minimum kilkanaście uderzeń serca.
– Wiem, że wiele smoków korzysta z pomocy kwarców w młodym wieku, mnie jednak nigdy tam nie było. Od kiedy zdecydowałem się zostać wojownikiem, chciałem samemu zyskać swoje umiejętności, rozwijać się, pokazać że się uda... ale, jak możesz sobie wyobrazić, nie jest to proste. – dokończył, skupiając wzrok na samicy.
autor: Marchew Pustyni
13 cze 2022, 17:49
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 102252

Tak się złożyło, że nie musiał wiele czekać. Jeszcze tego samego dnia zjawił się smok, wyraźnie odpowiadający na jego wezwanie. Zapach zdradzał wiele – była to samica ze stada Ziemi. Nic dziwnego, zdawało się, że mają całkiem sporo smoków na swoich ziemiach, więc nie było niczym niezwykłym, że to akurat jeden z nich się zjawił. Szczególnie patrząc na to, że Plaga, jak zwykle, była Plagą.
Marchew pochylił delikatnie łeb w geście ukłonu – powitania, po czym ze spokojem i niejaką powagą wysłuchał jej przedstawienia, jak i pytanie, po czym sam zwrócił się do niej.
– Witaj Kokoro. Ja nazywam się Marchew Pustyni i jestem wojownikiem Ognia. Wiele księżyców zaniedbywałem jednak swoje szkolenie, z tego też względu poszukuję smoka, który nie tyle, co odświeżył by moją wiedzę, co pokazał, jak lepiej wykorzystać swoje ciało w walce, czy to z drapieżnikiem, czy innym smokiem. Równie chętnie jednak przedyskutuję taktyki, jakie mogą stosować inne smoki, w tym... Ty. – odpowiedział, delikatnie uśmiechając się na koniec. Nie chcąc przytłaczać samicy, usiadł na przeciwko niej, pozostawiając jednak ogon za sobą. Był spokojny, rozluźniony... cóż, nie wiedział, jaki sposób wolała by jego nauczycielka.
autor: Marchew Pustyni
05 cze 2022, 12:07
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 102252

Łąka wydawała świetnym miejscem. Dawała wiele przestrzeni bez drzew czy innych przeszkód, o które można rozbić łeb, jak i pozwalała swobodnie operować skrzydłami i ogonem. Nie wiedział, czego spodziewać się od... kogokolwiek, kto odpowie na jego wiadomość. Może tylko porozmawiają? Może ktoś rozbije mu łeb, ale własnymi łapami? Musiał przyjąć na barki to ryzyko.
Po spokojnym lądowaniu na łące późnym rankiem, sięgnął do swej maddary.
~Drodzy wojownicy, łowcy i inne smoki, które szkoliły się w swoich zdolnościach walki łapa w łapę. Szpon w szpon, kieł w kieł. Poszukuję kogoś, kto zechciał by podzielić się swoją wiedzą, bym mógł lepiej dbać o swoje stado. Na miejsce potencjalnych nauk wybrałem Księżycową Łąkę, jednak gdyby potencjalny nauczyciel wolał inne miejsce... Jestem gotów podążyć za nim.~ przekazał informację do odpowiednich smoków.
autor: Marchew Pustyni
19 mar 2022, 23:33
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 86394

Pokiwał łbem ze zrozumieniem na odpowiedź samicy. Wydawała się pozostawać często zamyślona, ale nie było to nic złego.
– To świetnie Ośnieżona. Zaskoczyło by Cię, jak wiele smoków nie czuje się dobrze tam, gdzie się znalazło. Nawet jeśli by się wydawało, że wszystko z nimi w porządku. – powiedział. Czasem jednak widać, że coś jest nie tak. Agnar, Zorza, Mora... a to tylko kilka, które mocno się wyróżniały w jego pamięci. W końcu nie wiedział, co dokładnie sprawiło, że reszta zniknęła.
Kąciki jego pyska uniosły się wyraźniej, gdy spytała o rodzinę w Pladze. Wiedziała, że może ją to zainteresować, a on... cóż, po tak długim czasie chętnie zamieni parę słów z kimś i dowie się więcej.
– Samica, która złożyła moje jajo, jak i jaja sporej części mego rodzeństwa żyła w Pladze. Tam także część tego rodzeństwa została. Nazywała się Bandycka Groźba, jednak... wątpię, by akurat ona po takim czasie nadal żyła. Rodzeństwa za to... nigdy nie poznałem. To długa historia. – powiedział. Czy mu uwierzy i czy zna te smoki... to się okaże. Jest młoda, mogła nigdy nie słyszeć nawet o Bandyckiej.
autor: Marchew Pustyni
17 mar 2022, 11:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 86394

– Także mam nadzieję, że wszystko będzie tylko lepiej. Przez to, jak długo mnie nie było nawet nie orientuję się w obecnym stanie stad, nawet swojego. – westchnął lekko, czując wielką ulgę za sprawą tego, ze mógł znów swobodnie używać swego głosu. A co do swojej wiedzy... zdecydowanie zamierzał to zmienić.
– A skoro ja już mówię o Ogniu... to co tam w Pladze? Spotkałem niegdyś kilka smoków z tego stada, a nawet część mojej rodziny stamtąd pochodziła. – jeśli chciał się o czymś dowiedzieć, to sam musiał przekazać informacje, o których drugi rozmówca mógł nie wiedzieć. Tak działało prawo wymiany informacji. Co ciekawe, czy to przez sen, czy ostatnie wydarzenia na ceremonii, Marchwi brakowało charakterystycznej dla niego, sztucznej powagi. Był spokojny, życzliwy w głosie, może trochę zbyt ciekawski, ale cała jego duma gdzieś zniknęła. Co się stało? Czy coś zrozumiał? Czy może wręcz przeciwnie, załamał się wewnętrznie? Nikt nie wiedział. Poza nim samym.
Widząc dumną i zadowoloną z siebie młódkę miał ochotę poklepać ją po łepku jak pisklaczka. Powstrzymał się jednak i jedynie uśmiechnął cieplej.
– I oczywiście, przekażę stadu. W najgorszym wypadku sam zostanę uzdrowicielem. – zaśmiał się. Nie mówił tego poważnie, szczególnie gdy wiedział, że jeden z przyszłych adeptów aspiruje na zostanie uzdrowicielem. Gdyby jednak coś poszło bardzo nie tak... to zawsze była jakaś opcja, prawda?
autor: Marchew Pustyni
13 mar 2022, 21:55
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 86394

Widząc nadlatującą, puchatą samicę, jakby odruchowo się nastąpił, cofnął o krok, wyprostował. W życiu nie zdarzyło mu się jeszcze oberwać w taki sposób skrzydłem po nosie, ale i tak to robił, jakby z wewnętrznej, instynktownej obawy.
Skłonił łeb lekko, gdy się z nim przywitała. Otworzył nawet pysk, chcąc jej odpowiedzieć, lecz przez ból i ucisk w gardle nie wydusił z siebie nawet pojedynczego dźwięku. Skrzywił się, po czym uśmiechnął delikatnie, gdy smoczyca pochwaliła jego imię. Niestety, póki go nie wyleczy, nie będzie mogła liczyć na żywą rozmowę. No chyba, że...
~ Dziękuję. I miło poznać. ~ skierował swój głos wprost do jej umysłu. Widząc, jak uzdrowicielka się krząta i czaruje, zamiótł ogonem podłoże za sobą, pozbywając się zalegającego na nim śniegu, odkrywając wciąż mokre, ale nie aż tak mrożące krew w żyłach podłoże. Przysiadł sobie na przygotowanym tak miejscu, wiedząc, jak wiele czasu zazwyczaj zajmują uzdrowicielskie mikstury. I że nie skończy się na smakującym drewnem kompocie z orzechowych skorupek. Swoją drogą, kompocik z zawartości skorupek pewnie smakował by lepiej.
~ Zasnąłem wiele księżyców temu i obudziłem się ledwie wczoraj. Widziałem nowe pisklęta, lecz i braki w starszych smokach. Ciężko mi jednak jeszcze powiedzieć, jak wiele z nich po prostu nie zjawiło się na tym jednym spotkaniu z takich, czy innych względów... zakładam, że raczej sporo. ~ westchnąłby, gdyby tylko mógł, a tak jedynie rozchylił pysk, nim przypomniał sobie, że... nic mu to nie da. Przyjął z wdzięcznością podany mu po kilku chwilach napar z orzecha i powoli, raczej ostrożnie się nim uraczył. Przełykanie nawet chłodnej wody było trudne, więc z gorącą obchodził się jeszcze uważniej. Siorbał, chuchał, dmuchał, a na koniec oddał miseczkę pod łapy uzdrowicielki. Jakoś tak z przyzwyczajenia, mimo to, że widział, że była magiczna.
Gdy napar i maddara północnej zaczęły na nim działać, aż odchrząknął, gdy poczuł w końcu ulgę.
Dalej były liściaste opatrunki – nic nowego, przeżywał to już kilka razy. Maddara też była taka sama, więc i reszta leczenia przebiegła standardowo.
– Dziękuję Ci bardzo. odezwał się nareszcie własnym głosem. Jeszcze trochę za bardzo przy tym charczał przez to, od jak dawna nic nie mówił, ale – to kwestia przyzwyczajenia i rozgrzania strun głosowych.
– Nasz uzdrowiciel jest chwilowo niedostępny proszę zadzwonić później, a czekanie na powrót mogło by się skończyć jeszcze gorszym stanem mojego gardła. – odpowiedział. Mówienie o tym, że uzdrowiciel odszedł i nie mają żadnego nie świadczyło dobrze o stanie ich stada. Nie musiała wiedzieć.
autor: Marchew Pustyni
12 mar 2022, 16:07
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 86394

Marchew po przetrwaniu ceremonii czuł się nieco lepiej. Wybudził się porządniej, rozruszał zastane stawy i, za poleceniem i przyzwoleniem przywódczyni przybył na tereny wspólne. Wziął ze sobą trochę ziół ze skarbca. Wszystko wyglądało na to, że zdecydowanie długo go nie było. Morax odszedł, zniknął, gdy umysł warzywa pogrążył magiczny sen. Teraz... nie mieli uzdrowiciela. Nie mieli wielu smoków, o których pamiętał sprzed swojej drzemki. Wiedział, że w takiej sytuacji jego wojownikowanie nie może dłużej wyglądać tak samo. Wiedział, że nie może sobie pozwolić na spełnienie własnych postanowień. Wcześniej stado było bezpieczne, względnie liczne, ze smokami, które były wystarczająco silne, by stanąć do jego obrony. Wiele się zmieniło.
Jego przybycie, bladego, chorego, z nawet jakimiś bardzo starymi, brudnymi ranami na ciele wiązało się z jednym. Przed wyruszeniem dalej musiał doprowadzić się do porządku. Nie był w stanie ryczeć, czy się odezwać, więc mentalną wiadomość skierował do uzdrowicieli. Plagi, Ziemi, Księzyca.
– Potrzebuję pomocy. Jestem S... Marchew Pustyni. Obudziłem się po długim czasie magicznego snu, chory, z niedoleczonymi, starymi ranami. Potrzebuję uzdrowiciela, który by się tym zajął. Przygotowałem trochę ziół, więc kto się zjawi – nie musi korzystać ze swoich. – posłał wiadomość w świat. Ostatnio, jak jeszcze chodził po terenach Ognia, mieli sojusz z Plagą, więc spodziewał się, że to właśnie ichniejszy uzdrowiciel zjawi się na miejscu.
_____
//Rany: 1x średnia , 1x lekka
Choroby: zapalenie gruczołów (smok nie może ziać ani mówić)

(yes, też nie pamiętam, skąd te rany)
autor: Marchew Pustyni
15 lis 2021, 10:34
Forum: Grota Cudów
Temat: Piedestał Erycala
Odpowiedzi: 82
Odsłony: 4978

Wizja milczała, mimo jego pytania. Otoczona, gdy tyle smoczych ślepi skupiało się na niej – nic dziwnego, że zapomniała języka w pysku. Samą uwagę Mekhana odwrócił na moment podchodzący do niego, zielony smok. Co on właściwie miał na łbie? Te wyrostki nie wyglądały zbyt praktycznie. Dopiero po chwili przyglądania się im, wojownik zerknął na przedstawianą mu tabliczkę. Czy to znaczyło, że ten smok nie mówi, czy może tylko bardzo się wstydzi? Jeśli to pierwsze... Może powinien go poznać z Oświeconą? Może pomógłby jej w lepszym wyrażaniu swoich myśli.
– Tak, jestem Marchew. Marchew Pustyni, choć od kiedy zostałem zastępcą przyjąłem nowe imię. Nie sądziłem, że się znamy. – odpowiedział w stronę Mackonura, lekko marszcząc przy tym czoło.
Uwagi nie dane mu było utrzymać długo i na ciekawskim smoku. Specyficzne stworzonko, wyglądające jak ożywiony kawałeczek lasu zaszczyciło ich swoją obecnością. Wydmy nie widział nigdy wcześniej czegoś takiego, więc jego jasne ślepia bezwiednie za nim podążyły. Czyżby był kolejnym, który chciał coś od Wizji? Sytuacja jego siostry wyglądała coraz mniej kolorowo. Coraz mniej pozytywnie dla niej. To, co wydarzyło się potem... nagłe przebudzenie się boga, po którym aż samiec odsunął się na dwa kroki i jego reakcja na Arakai... Czy rzeczywiście była winna temu, co jej zarzucali? Skrzący może nie miał idealnej pamięci, ale jeśli miałby wymienić rzeczy, które utkwiły w niej na dobre, dawna opowieść taty była jedną z nich. Arakai też przy niej była. Słyszała, co mówił, co zrobił Tarram i dlaczego skończył uwięziony w Erycalu. Czy tego nie rozumiała?
Poważne spojrzenie wojownika spoczywało na świeżo przebudzonym bogu. Czy właśnie tak sobie go wyobrażał? Cóż... może nie w pełni. Choć bóg uzdrowień może łączyć wiele cech z uzdrowicielami. Ich spokój, obycie z bólem innych, opanowanie, a czasem może także zmęczenie.
Wysłuchał słów Wspomnienia. Czy proszenie o przysługi kogoś, kto po długiej drzemce jest nadal ledwo żywy jest na pewno dobrym pomysłem? Szczególnie, że jego prośba była tak bardzo błaha. Zwierzęta? Na co to komu. Lepiej je zjeść, niż się nimi wyręczać. Choć nie mógł ukryć, że księżyce temu zastanawiał się nad posiadaniem płomiennego ptaka. Feniksa, którego symbolika objęła by delikatną pieczę nad stadem. Ale teraz... zostały popioły.
autor: Marchew Pustyni
03 lis 2021, 23:43
Forum: Grota Cudów
Temat: Piedestał Erycala
Odpowiedzi: 82
Odsłony: 4978

Nagłe wezwanie pozostawiło zamęt w umyśle Skrzących Wydm. Uczucia zlały się w jedno z myślami i obawami, a faktyczny obraz sytuacji mógł zobaczyć tylko, przybywając samemu na miejsce. Lekki szok, jakiego mógł doznać w związku z tą wieścią, czy też sam fakt tego, że przebywał daleko w głębi terenów Ognia – sprawiły, że nim zjawił się na miejscu, zebrał się już niezły tłum. Wiele smoków znał, były w końcu z jego własnego stada, ale pozostałe – były mu całkiem obce. Poza może Strażnikiem czy Kwintesencją, która jednak zdawała się wyglądać inaczej. Niby lepiej niż jak ostatnim razem ją spotkał – w końcu miała wszystkie łapy i w ogóle, ale jednak... z jakiegoś powodu miał wrażenie, że jednak gorzej.
Wchodząc pod posąg Erycala, najpierw rzucił spojrzenie wszystkim zebranym, lekko się im kłaniając. Oceniający wzrok spoczął na kilka uderzeń serca na Wizji, by potem skupić się przez moment na wzywającym. W końcu to on był częściowo sprawcą tego zamieszania.
– Witaj, Wspomnieniu. Zapewne jak i w przypadku pozostałych tu zebranych, dotarła do mnie informacja o tym, co się stało. – zatrzymał się na moment, a swoje pełne powagi oblicze zwrócił na moment ku siostrze. – Czy to co powiedział jest prawdą? – spytał chłodno, prosto, wykładając od razu sedno. Miał wrażenie, że przeżywa niejako deja vu i niedługo powtórzy się sytuacja, jaka miała miejsce wiele księżyców temu. Wtedy to jednak ona była jednym z bohaterów. Czy teraz stanie się skazańcem?
autor: Marchew Pustyni
17 sie 2021, 9:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 650
Odsłony: 71517

Pokiwał łbem na receptę wydaną przez uzdrowiciela. Nie miał jednak pojęcia, jak przypilnować, by mama nie wychodziła z groty przez księżyc. Przecież nie połamie jej wszystkich łap! A może...
– Dobrze. – odpowiedział prosto w stronę Plagijczyka, po czym skierował wzrok na mamę.
– Wybacz za to, ale... martwię się. Nie jestem uzdrowicielem... nie potrafię sam stwierdzić, czy masz dość sił, by iść do groty. – przyznał, wstając z miejsca i patrząc, jak zabiera swoje rzeczy. W sumie mógłby jej pomóc, ale – zapewne więcej by namieszał, dając zioła mamy Plagijczykowi, a jego miski mamie, więc... po prostu stał, nieco bliżej wejścia, licząc, że wyjdzie przodem.
Słowa Arakai za to...
– Ona ma rację. Przepraszając ciągle, jedynie upodobnisz się do sprawcy całego tego zamieszania. Nie wszystkie winy należą do nas. Nie do każdego problemu mogliśmy znaleźć lepsze wyjście. Tak, jak chyba nawet sama wspominałaś... zamiast przepraszać za błędy, lepiej się na nich uczyć. – jego słowa zapewne nie brzmiały tak pokrzepiająco jak te siostry, ale – były szczere. Tego dnia Marchew był już wypruty z emocji. Z wyrażania czegokolwiek mimiką swego pyska. Wciąż nadchodzące myśli nie dawały mu spokoju.

Wyszukiwanie zaawansowane