Znaleziono 340 wyników

autor: Ołtarz Wyniesionych
8 min temu
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 772
Odsłony: 99021

Dolina płaczących wierzb

– Witaj, Baelyn. Dobrze cię widzieć. – Przywitała się. Na wiadomość mentalną nie odpowiedziała z początku, gdyż chciała to zrobić osobiście. – Mówiłaś o swoich dzieciach, czy po prostu jakichś pilnujesz? – Dopytała, ciekawa. Zawsze można było pogadać o swoich potomkach... może nawet dzieci obu stron się zaprzyjaźnią? Veir zawsze fascynowała taka perspektywa, chociaż rzadko udawało się to w praktyce. Chętnie pochwaliłaby się opowiedzeniem o swoich, była z każdego bardzo dumna, wszyscy wyrośli na świetnych czarodziei, wojowników i łowców.
– Za bardzo idzie w ślady swojego ojca. Zastanawiam się, jak to właściwie możliwe, w ogóle go nie wychowywał. Nawet nie widzieli się na oczy, jajko wykluło się już po śmierci rodzica. Tak samo się zachowuje, mówi, a nawet popełnia podobne błędy w logice. – Mimo iż obowiązywała ją tajemnica kodeksu, to Veir była w stanie powiedzieć co nieco zaufanym osobom, do tego nie zdradza oczywiście wszystkiego.
– Ostatnio wspominałaś coś... o matce? – Powiedziała na koniec, gdyż to ją dosyć ciekawiło. Przez moment rozważała jeszcze jedno pytanie, ale chyba wolała zostawić to komuś mniej znanemu z ziemi. Szukała dalej tajemniczego niszczyciela kapliczek, ale pytanie o to znajomego uznałaby za niegrzeczne. Do tego nie po to ją tutaj zaprosiła.

Wyśnione Szczęście
autor: Ołtarz Wyniesionych
dzisiaj, 18:18
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 86698

Bujne zarośla

Cóż... świetnie! Była o krok bliżej do znalezienia tajemniczego smoka, którego poszukiwała. O ile Kairaki będzie znał odpowiedź na jej późniejsze pytanie, był dosyć młody, dlatego mógł nie kojarzyć każdego ze smoków. Veir mogłaby zapytać jeszcze Baelyn, ale postawiła na kogoś względnie nieznanego.
– Zielony barwnik jest dosyć łatwy do osiągnięcia, chyba, że chciałbyś uzyskać kolorowe metale, albo szkło. – Zaczęła, gdyż w tym drugim wypadku zwykłe materiały zazwyczaj się topią, łatwiej jest użyć bardziej skomplikowanych dodatków, jak chociażby siarka, czy miedź.
– Nawet trawa powinna się nadać, taka zdrowa, gruba i wysoka. Możesz też użyć rumianku, albo igieł sosny. Polecałabym też dogadać się z jakimś uzdrowicielem, mógłby ci odstąpić części ziół, których nie potrzebuje. Zyskałbyś wtedy sporo barwników, a przede wszystkim te zielone. – Wytłumaczyła i szybkim ruchem zebrała trochę trawy z ziemi, którą rozgniotła i kilkukrotnie przetarła o swoje dłonie, które już po chwili zrobiły się zielone. Schody zaczynały się przy niebieskich, albo fioletowych barwach... takie są najtrudniejsze do uzyskania.

– Chyba najłatwiejsza będzie harfa. Przyjemnie i łatwo się na niej gra. Zrobiłam takie już dla kilku osób, zaczęłam też pracę nad jedną, której nigdy nie skończyłam, gdyż osoba, która ją chciała... – Zrobiła krótką pauzę i przez moment wpatrywała się w Kairakiego, chociaż przez niezręczną ciszę mogło się to wydawać dłuższe niż w rzeczywistości. – ... zginęła. – Zakończyła. Widocznie coś rozważała, ale doszła do wniosku, że to raczej nie może być Kairaki.
– Jeżeli znalazłbyś mi ładny, solidny kawałek drewna i zapewniłbyś trochę materiałów zwierzęcych, tłuszcz i jelita roślinożerców, byłabym w stanie ci taką zrobić. Chyba, że bardziej ciekawi cię sam proces niż instrument. – Zaproponowała i czekała na ostateczną odpowiedź Ziemistego. Była przygotowana na obie możliwości.

– Co to właściwie za gatunek? Delikatnie przypomina mojego rosomaka, ale to raczej nie to. – Dodała, ponownie spoglądając na pandę. Pudełeczko schowała z powrotem do torby i wyjęła kolejny z przedmiotów, gdyż zawsze nosiła ich kilka. Bukłaczek z wodą, kielich, pudełeczko z kwarcami, piaskiem i metalem, trochę liści do herbaty i harfę, która to właśnie znalazła się po chwili w zielonkawej od trawy dłoni Veir. Horgifellijka zawsze była przygotowana na wszystko. Sam instrument był dosyć mały, nie większy od głowy średniej wielkości smoka. Drewno nie było już tak barwne jak kiedyś, trochę utraciło kolory i miało kilka śladów po ugryzieniach. Fioletowołuska często dawała ją do zabawy swoim dzieciom, czasami tworzyły dźwięki strunami, ale też równie często brały to za potencjalną przekąskę. Jak zresztą wszystko.

Pąk Róży
autor: Ołtarz Wyniesionych
dzisiaj, 10:03
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

– Nikt nie opisał tej wyspy... dlatego byłbyś pierwszym, który zapisałby to w archiwach, jeżeli byś się na to zdecydował. Przy okazji mógłbyś zacząć tworzyć jakiś podstawowy słownik języka kociego na smoczy, zaczynając od prostych zwrotów i słówek. Sama znam dwa języki i niego ludzkiego, dlatego mogłabym pomóc. Ten kot, którego tutaj spotkaliście byłby dobrym nauczycielem. – Powiedziała, ponownie oferując swoją pomoc. Zresztą zaoferowała się w podobny sposób Strażnikowi Gwiazd, dlatego mogłaby pracować nad dwoma projektami jednocześnie. – Gdyby ci się udało, za setki księżyców byłbyś znany jako Ślad Chmur, który skatalogował nową rasę. – Dodała chwilę później, po czym zaobserwowała dziwną minę w kwestii alkoholu. Czyżby jakiś przeciwnik? Veir nigdy się nie upijała, ale przywykła do picia niewielkich ilości miodu pitnego na północy, bardzo rozgrzewały ciało podczas niskich temperatur, które niemal zawsze im towarzyszyły.
– Och, alkohol nie jest zły, jeżeli nim się delektujesz. Powolne łyki, maksymalnie jeden kielich. Niektóre smakują bardzo dobrze, szczególnie te drogie. – Miała ochotę, żeby wyciągnąć srebrny kielich ze swojej torby i nalać troszeczkę samcowi, ale niestety nie miała przy sobie żadnego trunku innego niż krystalicznie czysta woda z górskiego potoku.
– Fascynujące. Następnym razem jedna osoba musi nie pić... tego czegoś. Będzie mogła obserwować jak zachowują się te, które spożyły trunek. – Przyłożyła lekko palec przedniej łapy do nasady pyska w zamyśleniu. Ta wyspa była bardzo niecodzienna, aż dziwiło ją, że Ślad opowiadał o tym wszystkim z takim spokojem.
– Rytualna herbata z lulka czarnego i specyficznych, ciemnych grzybów sprawiała, że zmysły otwierały się na nowe horyzonty. Lepiej się czuło, myślało i walczyło, o wiele dłużej pozostawało się przytomnym. Efektem pożądanym było także zwiększenie więzi z bogami. – Powiedziała, chociaż część słów była dosyć zagadkowa i mało konkretna. Nie wspomniała jednak o tym, że niektóre smoki robiły się po tej herbacie bardzo agresywne, a gdy już skończyły się jej efekty – spały bardzo długo.
– Och, ja jestem z natury bardzo spokojna. O ile nikt nie dewastuje moich kapliczek. – Lekko się uśmiechnęła, co nie zdarzało się jakoś bardzo często. Do tego, co doprowadzało ją do szału można doliczyć zagrażanie jej rodzinie i Mahvran Chimeryczną.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
09 maja 2024, 19:53
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 86698

Bujne zarośla

Już myślała, że zobaczył ducha, gdy tak nagle przerwał zdanie w połowie i wydawał się skupić na czymś zupełnie innym. Nie często słyszała swoje imię, nim jeszcze w ogóle się przedstawiła. Na szczęście wszystko dosyć szybko się wyjaśniło. Czyżby Yulo dalej przenosił jej wiedzę?
– Tak, jestem Veir. Niegdyś zwano mnie także Wrotami Dziejów, choć moje pisklęce imię to to, z którym najbardziej się utożsamiam. – Odpowiedziała. Zapewne została opisana jako smoczyca ze szklanymi ozdobami, dlatego zaprzeczanie nic by tutaj nie dało. Pojawiła się możliwość przekazania wiedzy kolejnej osobie, dlatego z zainteresowaniem uniosła delikatnie jeden z łuków brwiowych.
– Chętnie udzielę ci informacji o rzemiośle, tak jak zrobiłam to z Yulo. Co dokładnie cię interesuje? Specjalizuję się w tworzeniu i obróbce szkła, ale znam się też na tworzeniu instrumentów, barwników, czy kamiennych rzeźb. – Nic sobie nie zrobiła ze speszonej miny Kairakiego, ani dziwnego sposoby wypowiedzenia tych ostatnich słów, jakby tłumaczył się ze zbrodni. Sama mówiła w specyficzny sposób, trochę jak szpieg, który za bardzo wziął sobie do serca udawanie kogoś. Zostało jej ze starych czasów, gdy przyszła do zupełnie innego świata.
– Chciałabym jednak, żebyś potem odpowiedział mi na jedno pytanie. Sama szukam pewnej osoby, ale to tak jak mówiłam. Później. Na wszystko jest czas. Na nasze spotkanie był dzisiaj, dokładnie w tym momencie. – Dodała i sięgnęła do swojej torby, żeby upewnić się, że ma tam kilka przedmiotów. Przez moment szperała aż nie znalazła małego, drewnianego pudełeczka. Gdyby wiedziała, że będzie przekazywać wiedzę, lepiej by się przygotowała, ale i z tym będzie mogła pracować.
– Wcześniej coś mówiłeś, ale nie dokończyłeś. – Powiedziała na koniec, jak gdyby nigdy nic wracając do tego tematu. Kilka razy zerknęła w kierunku pandy czerwonej, ale generalnie zachowywała raczej kontakt wzrokowy z drugim rozmówcą. Po prostu ciekawiło ją, co to dokładnie za gatunek. Przypominał jej trochę rosomaki, ale gdy te były jeszcze młodsze. Wcześniej wyciągnięte pudełeczko położyła obok siebie i zastukała w nie palcami, na których zresztą miała szklane pierścionki.

Pąk Róży
autor: Ołtarz Wyniesionych
08 maja 2024, 8:52
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 772
Odsłony: 99021

Dolina płaczących wierzb

Lubiła szklisty zagajnik, może nie tak jak Dziką Puszczę, ale lubiła. Przede wszystkim przez powiązanie z tym specyficznym materiałem, z którego zresztą zrobione są wszystkie jej ozdoby. Rozsiadła się pod cieniem jednej z większych wierzb, gdyż nie przepadała za wysoką temperaturą, może i to dopiero początek wiosny, ale dla niej i tak było to już zbyt dużo.
Do spotkania przygotowała się o wiele wcześniej, jak zawsze. Spakowała do torby kilka przedmiotów, w tym materiały na przygotowanie potencjalnie jakiejś herbaty. Wypolerowała swoje obręcze i zadbała o swój zapach, żeby pachniała jak świątynne kadzidła, nieco ziołowe i z delikatną nutką soli, może krwi. Poprawiła także wszystkie swoje warkoczyki (a miała ich dosyć sporo). Wyglądało to jakby przyszła na jakąś randkę, albo piknik, ale tak naprawdę był to proces, który stosowała przed każdym spotkaniem. Nienaganna aparycja była bardzo ważna. Nigdy nie przyszłaby rozkudłana i śmierdząca, do tego z niewypolerowanymi ozdobami, o które dbała tak, jakby były częścią jej ciała. Bo tak właśnie uważała. Bez nich nie byłaby już Veir.
~ Baelyn, miałabyś chwilę, żeby spotkać się ze mną? To nic politycznie ważnego, chciałabym po prostu z tobą porozmawiać, może wypić jakąś herbatę. To dobry, cichy dzień. Jestem w Szklistym Zagajniku, w dolinie z wierzbami. – Przesłała mentalnie i zajęła wyprostowaną pozycję, spokojnie czekając, lekko przez moment medytując. Wierzby wydawały bardzo kojące dźwięki, gdy wiatr delikatnie nimi poruszał.

Wyśnione Szczęście
autor: Ołtarz Wyniesionych
08 maja 2024, 7:48
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

– Jeżeli są tak odizolowaną społecznością, to zapewne korzystają z innego języka. Zakładam jednak, że da się w jakiś sposób dogadać za pomocą maddarowych iluzji i gestów, uniwersalny sposób. – Powiedziała i już chciała dodać, że mimo wszystko spróbowałaby ludzkiego (trochę znała ten język, ale nie na tyle, żeby składać dłuższe zdania), Ślad jednak wspomniał o tym dziwnym napoju, co bardzo kontrastowało z resztą opowieści.
– Czy to na pewno nie był alkohol? Spożycie zbyt dużej ilości często się w ten sposób dla nas kończy, jako rasa nie jesteśmy przyzwyczajeni do spożywania takich trunków. Nie to co krasnoludy lub ludzie. Chciwi kupcy często korzystają z nieświadomości smoków, oferując im różnego rodzaju wywary, a potem mogą je okradać, gdy już leżą nieprzytomne. – Nim zacznie snuć kolejne teorie, chciała najpierw upewnić się, że rozwiązanie nie było tym najprostszym.
– Piłeś kiedyś herbatę z grzybami i lulkiem czarnym? – Zapytała jak gdyby nigdy nic, skoro mowa już o magicznych trunkach. Znała ten jeden, który odpowiednio przygotowany miał bardzo ciekawe efekty. Wypije się tego wystarczająco dużo, a świat już nigdy nie będzie taki sam. Veir wiedziała zaskakująco dużo o wielu aspektach życia, o sztuce, walce, rasach, religii, a teraz wychodziło na to, że również o różnego rodzaju herbatach!
– W porządku. Nie przejmuj się, nie obrażę się jeżeli postanowisz wyruszyć beze mnie. W końcu w ogóle się nie znamy. – Zauważyła, unosząc lekko jedną z przednich łap do góry. Znalezienie tej wyspy nie powinno być trudne samo w sobie, dlatego potencjalnie mogła się tam udać sama, jeżeli taka będzie potrzeba. I miała już informację, żeby nie pić podejrzanych napojów od kotów. Coś jej mówiło, że siedlisko stworzeń, o których mówił Ślad było pełne mrocznych tajemnic, czekających na odkrycie.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
05 maja 2024, 21:42
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 86698

Bujne zarośla

Ona z kolei często bywała w Dzikiej Puszczy, gdyż nadal liczyła na spotkanie kogoś, kogo zapach połączy z niszczycielem jej kapliczki. Do tej pory szło jej marnie i ten ktoś malował jej się coraz bardziej na tchórza, który nie zrobiłby tego samego przy niej. Trzymał się na uboczu i atakował z cienia, bez honoru. Sabotażysta. Ale ona kiedyś go dopadnie i połamie mu wszystkie kości.
Na szczęście nie udawała się na Tereny Wspólne tylko w poszukiwaniu zemsty na świętokradcy, zawsze przy okazji uzupełniała swoje zapasy liści do herbaty, ziół do kadzideł i barwników, którymi pokrywała swoje płaskorzeźby. I gdy tak szła i kolekcjonowała wszystko, co było przydatne dla niej, do jej nozdrzy dotarł zapach. Myślała w pierwszym momencie, że to niszczyciel kapliczki, ale to tylko woń Stada Ziemi. Mogła wykluczyć kolejną osobę ze swojej listy. Gdzieś mignęła jej panda i Veir zdziwiła się na jej widok. Wyglądała bardzo dziwnie, jakby jakaś odmiana lisa? Tylko pozbawiona tej dzikości, ale może miała do czynienia z osobnikiem młodym i porzuci tę aparycję z czasem. W każdym razie, pierwszy raz miała do czynienia z taką istotą.

Wiedząc, że obecność takiego stworzenia zwiastowała smoka, wiedziała, że zaraz znajdzie i Ziemistego. Gdy już do jej uszu dotarły odgłosy buszowania w zaroślach, natrafiła na Kairakiego. Gdyby tylko wiedziała, że to jej daleki kuzyn!
– Miłych poszukiwań życzę. – Powiedziała i usiadła sobie gdzieś obok, przyjmując bardzo wyprostowaną pozycję, nienaganną wręcz. Roznosił się za nią charakterystyczny zapach świątynnych kadzidełek, a jej szklane obręcze odbijały światło słoneczne, były zawsze trzymane w idealnym stanie.
– Też rozglądasz się za materiałami na herbatę? – Zagadała i gryzła się w język, żeby wprost nie zapytać "Witaj, czy znasz może kogoś, kto mógłby zniszczyć kapliczkę innej wiary? Czy pasowałoby ci to do kogoś?", ale uznała to za niegrzeczne. Zapewne jednak tak zrobi. Jej chyba jedynym tropem była woń stada Ziemi.
– Zwą mnie Ołtarzem Wyniesionych. – Przedstawiła się swoim niegdyś fałszywym, teraz już bardziej prawdziwym imieniem. Czasami wprost porzucała swoją maskę, mówiąc iż jest po prostu Veir Sakralną.

Pąk Róży
autor: Ołtarz Wyniesionych
02 maja 2024, 4:20
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

– Zawirowania w czasie działają różnie. Mogą absolutnie nie wpływać na nikogo w środku, miejsce istnieje po prostu w kilku miejscach na przestrzeni historii. Odwiedzasz tylko jeden z tych punktów. – Wyłapała delikatne zdziwienie na pysku Śladu Chmur, ale spodziewała się tego. Kto nie zobaczył tego w akcji, ten raczej nigdy w to nie uwierzy. Gdyby wychowała się w innym miejscu i z inną religią, zapewne uważałaby osobę głoszącą takie teorie za obłąkaną. Perspektywa wiele zmienia.
– Czy pytałeś koty o iluzje? Albo to, czy mieli wielu gości w przeszłości? Nie liczę tych ludzi, którzy niedawno odkryli wyspę. Znam pewnego duszka o imieniu... Marcel? Widziałam jak za granicami Wolnych sprawnie pokrył bardzo duży kawałek terenu iluzją, która była niemal niemożliwa do wykrycia. Jednym ruchem sprawił, że wszystko zmieniło się raz jeszcze, ale tym razem w to, co znałam osobiście. Możemy mieć zatem do czynienia z jakimś duszkiem, który ukrył to miejsce i dopiero niedawno postanowił przestać, albo go zabrakło. – Powiedziała po chwili zastanowienia. Hah! Ta teoria podobała jej się znacznie bardziej niż zakrzywienia w czasie, które były prawdziwe, ale bardzo rzadkie. Tutaj coś takiego mógł stworzyć każdy nieco potężniejszy duszek.
– Rozumiem. Zatem szansa na zakrzywienia w czasie maleje, skłaniałabym się zatem do teorii o iluzjach. – Powiedziała, tym razem była już przekonana, że to albo to, albo dziwny traf i wiele niepowiązanych ze sobą zbiegów okoliczności. Po chwili Veir spojrzała się delikatnie na boki i postanowiła spróbować czegoś nowego.
– Gdzie dokładnie znajduje się ta wyspa? Czy zamierzasz w przyszłości odwiedzić ją ponownie? W takim wypadku chętnie wybrałabym się z tobą. – Zaproponowała. Normalnie raczej by się na to nie zdecydowała, zwłaszcza z kimś kogo dopiero co poznała. Jednak spędziła ostatnie pięćdziesiąt księżyców zamknięta niemal cały czas w Wolnych Stadach, była zainteresowana ponowną eksploracją i spisywaniem nowych kultur. Przy okazji... chętnie spróbowałaby zaproponować im wiarę w pewnego boga.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
01 maja 2024, 4:02
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3982
Odsłony: 166667

Powiadomienia

Akwamaryn dla Herelii ode mnie

Aktualizacja.
autor: Ołtarz Wyniesionych
26 kwie 2024, 23:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

Myślała i myślała, powodów mogły być setki... i nagle coś ją natknęło! Spojrzała nieco w stronę słońca i kilka razy kiwnęła głową, jak gdyby coś ją zainspirowało, czy raczej ktoś, o ile miało to sens.
– Słyszałeś o zawirowaniach w czasie? – Powiedziała po dłuższej wypowiedzi Śladu Chmur. Odnotowała, że nieznajomy nie chce słuchać o jej domu, co zapewne skwitowałaby grymasem, ale nawet nie mrugnęła okiem. W mimice Veir rzadko kiedykolwiek coś się działo, a wisienką na torcie były charakterystyczne, pozbawione źrenic oczy hitaryjczyków, w których ciężko było doszukać się jakichś emocji.
– Wiem o kilku miejscach na świecie, w których czas nie do końca działa według znanych nam zasad. Ludy znikają i pojawiają się na zmianę, istnieją w różnych punktach w historii. Może gdy przybędziesz tam znowu, po kotach nie będzie śladu, gdyż już ich tam nie ma, albo jeszcze się nie pojawiły. – Powiedziała, delikatnie ruszając przednią łapą w powietrzu, kończąc w ten sposób swoją myśl. Był to jej sposób na mówienie o Essyanie, a jednocześnie nie nazywanie tego w ten sposób... chociaż wiedziała, że istniało jeszcze jedno miejsce, jeden kontynent. Tam również ciężko było się dostać ze względu na problemy z czasem. Mowa o krainach, z których pochodziła Mahvran i o ile Veir ufała jej tak bardzo, jak łowcom smoków, to wierzyła, że akurat informacje o jej stronach były prawdziwe. Nie miała żadnych powodów, żeby kłamać.
– Tutaj? Co właściwie tu robił i dlaczego przybył akurat teraz? Był zainspirowany twoją wizytą? – Zapytała. Oczywiście nie wykluczało to jej teorii o zakrzywieniach w czasie, razem z opuszczeniem tego miejsca one mijały. Była całkiem pewna, że to mogło być to rozwiązanie, którego szukali. Jeżeli tak, to miejsce mogło być silne związane z jej patronem, bogiem czasu, Ognvarem. Interesujące. Może sama by się tam wybrała? Musiała dopisać to do listy miejsc, które powinna zwiedzić.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
24 kwie 2024, 4:16
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

Postanowiła podejść do problemu dosyć poważnie i zastanowić się dokładnie, jak to możliwe, że nikt nie odkrył tych stworzeń. W pierwszej chwili chciała zasugerować, że możliwe iż chodzi o kotołaki, a nie jakieś rozumne koty, ale zakładała, że Ślad Chmur już dawno porzuciłby temat, gdyby tak było. Miała jednak pewną teorię w kwestii wspomnianych wcześniej istot.
– Mam kilka teorii, chociaż musiałabym znać więcej szczegółów. Część osób mogła je mylić z kotołakami i w ten sposób nie stanowili dla nich niczego nowego, ani zaskakującego. – Sięgnęła do swojej torby, by poszukać tam jednego z przedmiotów, które zawsze zabierała ze sobą, bukłaczka najczystszej wody źródlanej. Wzięła łyka i przyszła jej w związku z tym do głowy pewna myśl.
– A jak wyglądała kwestia tamtejszych wód? Były spokojne, czy niebezpieczne? W przypadku tego drugiego, mogłoby to wyjaśnić, dlaczego inne rasy rozumne nigdy nie znalazły tych dwunogich kotów, po prostu ich statki nie były w stanie tam dotrzeć. – Wytłumaczyła i z ciekawością zanotowała w głowie informację o trollach, które podobno jeszcze gdzieś występowały. Była ciekawa, czy rzeczywiście dorastały do takich wielkości, jak to miało miejsce w jej rodzimym państwie.
– Smoki także dosyć rzadko wędrują na zachód, a w ostatnim czasie, ze względu na inwazję, działo się to jeszcze rzadziej. Możliwe, że ktoś mijał tę wyspę, albo nawet na niej był, ale albo nie zobaczył tych dwunogich kotów, albo nie postanowił nikomu o tym powiedzieć. – Dodała, kończąc swoje spostrzeżenia na ten temat, chociaż była ciekawa innych szczegółów. Jak długo żyły tam te istoty? Czy przybyły z daleka i prowadziły koczowniczy tryb życia?
– Bardziej zaciekawi cię to, że pochodzę z bardzo daleka, a było to miejsce znacznie większe od Wolnych Stad. Liczne, smocze królestwa i w mniejszym stopniu odłamy innych ras. Spotkałam wiele smoków pochodzących z północy, ale nikt nie słyszał o moim domu, nie licząc dwóch osób. Jedna pochodziła z sąsiedniego państwa, druga z okolic i słyszała o Essyanie. – Wytłumaczyła i położyła się nieco bardziej wygodnie, trochę jak kot, łapy miała wyciągnięte przed siebie, chociaż jak na tego tego typu postawę, była dosyć wyprostowana. Nadal nie zmieniało się jedno, czyli dosyć neutralny wyraz pyska, który był jedną z charakterystycznych cech Veir. Czasami jedynie dzieliła się lekkimi uśmiechami, ale tylko w pobliżu lepszych znajomych. Brak ekspresji był czasami atutem, nikt do końca nie wiedział, co siedziało w jej głowie.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
12 kwie 2024, 22:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 134373

Jezioro

Hmm... ciekawa była ta forteca monolitu. Robiła wrażenie, chociaż była trochę stara... mimo wszystko religia to nie świątynie i nie święte pisma, tylko wierni, a Monolit zdawało się wyznawać wielu. Jako iż Prip podzieliła się takim hm, osobliwym obrazem, Veir była zobligowana do pokazania swojego domu.
Wyobraziła sobie święte miasto – Horgrfold. Otoczony był murami z ciemnoszarego, lekko rzeźbionego kamienia, smoki mogły łatwo nad takim przelecieć, ale co innego ludzie. Do tego chronił przed wiatrem, przynajmniej delikatnie. W sercu znajdował się duży, wręcz olbrzymi targ z licznymi budynkami, zawsze ktoś tam handlował, w tym smoki z innych państw i ludzie odziani w bardzo grube skóry zwierząt. Za murami znajdowało się mnóstwo wysokich drzew, był tam bowiem główny las, w którym horgifellscy łowcy polowali na zwierzęta. W Horgrfoldzie znajdowały się liczne świątynie, w tym jedna bardzo okazała, stworzona z marmuru. Jej ściany były rzeźbione tak, żeby przedstawiały na sobie historię państwa. Pod nimi zawsze były dary dla tego, kto tam mieszkał, zwali go Wybrańcem. Były to ozdoby, kosztowności, ale też... dzbanki z krwią. Mimo silnych wiatrów, świeczki postawione przed świątynią nigdy nie gasły.
W Horgrfoldzie była także gigantyczna budowla, która zdawała się sięgać do samego nieba, [była wyższa od antycznej Wieży Babel], to Wielkie Wrota, które były no cóż, bramą z pustym środkiem! Pokryte licznymi runami, a pod nimi podobnie jak z Świątynią Wybrańca, postawione były przedmioty. Były to jednak podarki dla zmarłych, ich ważne przedmioty. Było to według wierzeń horgifellczyków przejście między światem żywych, a umarłych. Potem wizja pokierowała Prip dalej... mijała liczne budynki Horgrfoldu i zmierzała w kierunku gór, które służyły jako część muru, tylko naturalnego. W środku było mnóstwo jaskiń, a każda z nich zabezpieczona drewnianymi wrotami, zdobionymi. Jedne z nich otwarły się, by ukazać smoki, ucztujące razem, gdy na zewnątrz panował niesamowity ziąb. Opowiadali sobie historie o bogach, a wśród nich znajdowała się nieco młodsza Veir, mająca mniej ozdób niż teraz.

– Jedliśmy razem i opowiadaliśmy sobie historie. Właściwie... chciałabyś się ze mną najeść? To też swego rodzaju tradycja. – Zaproponowała, wyciągając dwa kawałki mięsa z torby [4/4 mięsa, suszone], zawsze nosiła co nieco dla swoich dzieci i kompanów, albo nawet dla siebie.
– To mój dom. I rozumiem, nie wszyscy ludzie są źli. Ci w mojej wizji byli... w porządku. – Odpowiedziała Prip. Nie była pewna, czy gdyby liczebności tych dwóch ras zamienić ze sobą, to czy dwunogi nie wybiłyby ich. Pewnie tak by było. Byli grzeczni, gdyż stanowili znaczącą mniejszość.
– Hm, wiadomość mentalną? Może to jest sposób. – Dodała na koniec. Ale najpierw się najedzą! Zaraz wyślą w świat informację dla Świętokradcy.

Prip

//4/4 mięsa ode mnie dla Prip
autor: Ołtarz Wyniesionych
09 kwie 2024, 19:20
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

Nie przedstawiała się jako Veir każdemu, zresztą w przeciwieństwie do większości Mgieł, jej dorosłe miano miało dla niej faktyczne i symboliczne znaczenie. Fałszywym imieniem byłoby Wrota Dziejów, to drugie było bliższe prawdy.
– Stosujesz medytację? – Zaczęła, zastanawiając się, czy u Czajka traktował to tak samo poważnie, jak ona. – Jeżeli tak, preferuję zaciemnione miejsca, najlepiej jaskinie. Dodatkowo możesz zanurzyć się w wodzie o temperaturze twojego ciała, będziesz mógł całkowicie skupić się na własnych myślach i będą nieprzerwanym, gładkim potokiem. – Wytłumaczyła, chociaż znalezienie odpowiedniej temperatury było bardzo ciężkie, smoki w końcu nie miały żadnego przyrządu do mierzenia tego. Trzeba było iść na wyczucie i zapewne rzadko kiedy faktycznie można zadbać o perfekcyjny stopień ciepła.

– Istnieje wiele miejsc, o których nigdy nie słyszałeś, a gdzie spotkać można zarówno nowe gatunki zwierząt, jak i rozumne istoty. Tyczy się to także mnie. Większość rzeczy kiedyś zbadano i udokumentowano, ale zapiski te przepadły, a razem z nimi osoby, które je spisywały. Nikt tutaj nigdy nie słyszał o trollach górskich i jaskiniowych, huldrach marach, czy rasie kryształowych kóz. Dlatego niezwykle ważne jest prowadzenie zabezpieczonych archiwów.
– Zaczęła, od razu wychodził na jaw fakt, że była piastunem. Mówiła często niczym nauczyciel na wykładach, jakby czytając definicje z bardzo starych książek. Wszystko było skatalogowane w jej umyśle. Jako osoba często pytająca o kultury innych smoków, wiedziała mnóstwo o rasach, chociażby o kryształowych kozach... specjalnie o nich wspomniała, te akurat wywodziły się z miejsca bardzo bliskiego jej sercu.
– Aczkolwiek... na pewno są miejsca, których nawet nikt jeszcze nie zwiedził, albo nie wyszedł z nich żywy. Morskie głębiny, czy bardzo nisko położone jaskinie. Zakładam, że o tych terenach wiemy najmniej. – Dodała na koniec, podsumowując swoją myśl.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
05 kwie 2024, 23:01
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 638
Odsłony: 81564

Bliźniacze Skały

Nie słyszała akurat o tym, iż jest to miejsce głównie dla Zakochanych Par. Ostatnio często wybierała się na spacery, zawsze miała do tego powody. Odnowienie zapasów barwników i kadzideł, spotkanie ciekawych osób, które zaspokoiłyby jej potrzeby kulturoznawstwa, czy po prostu zwykła przechadzka połączona z modlitwą. Teraz dołączyła do tego jeszcze chęć znalezienia tajemniczego świętokradcy, który zniszczył jej kapliczkę.
Znajdowała się właśnie na przeciwnym wzgórzu i niezauważenie Czajki mogło być już uznawane za ślepotę, a zielone ślepia Veir, pozbawione źrenic, były jak zawsze czujne. Ostatnio Sakralna chyba nawet bardziej zadawała się ze Słonecznymi niż Mglistymi... ciekawe. Nie licząc swoich dzieci oczywiście.
– Witaj. Zwą mnie Ołtarzem Wyniesionych. – Przedstawiła się i ugryzła w język, żeby nie zastosować jednego ze swoich ulubionych powiedzeń, które mniej więcej przy pierwszych takich spotkaniach to bóg sprawiał, że ich ścieżki się ze sobą łączyły. Wszystko toczyło się tak, jak musiało, niczym gotowy scenariusz przedstawienia. Po chwili Veir siedziała już na szczycie wzgórza i przyjęła idealnie wyprostowaną postawę, patrząc się bezpośrednio na Ślad Chmur.
– Wydajesz się... zamyślony. Wszystko w porządku? – Zapytała, chociaż bardziej niż upewnić się, czy wszystko było z nim dobrze, liczyła raczej na jakiś ciekawy temat rozmowy. Tak właściwie, to tylko o to jej chodziło. Bo to chyba nie był świętokradca, którego szukała? Wydawał się raczej za młody, takich zniszczeń musiał dokonać doświadczony wojownik, do tego już do reszty spaczony wiarą w fałszywych bogów Wolnych Stad.

Ślad Chmur
autor: Ołtarz Wyniesionych
31 mar 2024, 10:16
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 88537

Ustronie

Och, olbrzymie czerwie! To wiele tłumaczyło. Istniało jeszcze wiele stworzeń, o których Veir nie wiedziała, a jednymi z nich były wcześniej wspomniane insektoidy o gigantycznych rozmiarach. Prawie kusiło byłą piastunkę, żeby pozwiedzać pustynie, czyli najmniej znane przez nią tereny. Może za jakiś czas, na pewno nie podczas lata. Zależało jej na tym głównie ze względu na czerwone kryształy.
– Rozumiem, dziękuję za rady. Jeżeli zdecyduję się tam wybrać, będę pamiętała o ogniu i zabraniu większej ilości osób. – Odparła na słowa Powiernika. Kusiło stanąć z taką do walki samodzielnie, Veir trochę brakowało wyzwań po pokonaniu demona na arenie, ale pewnie nie byłaby taka szalona, żeby to zrobić. Chociaż... kto wie.
– Interesująca jest kwestia unikalnej flory niektórych obszarów... w Horgifell mieliśmy górskie trolle i demony, które nie istnieją tutaj, chociażby huldry. – Aż kusiło ją zapisywać takie rzeczy w archiwach, ale miała jeszcze za mało informacji. Może to bardzo licznej listy zainteresowań dopisałaby sobie zajmowanie się katalogowaniem gatunków stworzeń?

– Żeby zrozumieć Kharta, musisz przede wszystkim poznać jego zasady. Było ich ponad dwieście. Jedna mówiła o tym, by niczego nie ujawniać... dlatego nie dowiesz się na pewno zbyt wielu rzeczy. Pierwsza i chyba najważniejsza polegała na posiadaniu przyjaciół. Pamiętam także o takiej, która kazała oddzielić się od emocji. Miał z tym problem, tak samo jak ja we wczesnym etapie przebywania w Wolnych Stadach. W obu naszych kulturach uczono pozbywania się niektórych emocji i surowo karano za ich stosowanie. W naszym przypadku liczyła się wierność Wybrańcowi i bogom Horgifell, zaś u Kharta chodziło przede wszystkim o trzymanie się zasad, nic innego nie miało znaczenia. – Te trzy chyba najbardziej zapadły jej w pamięć, gdyż próbowała niegdyś udowodnić Mrocznej Nowinie, że część z nich nie ma sensu, albo stoi w sprzeczności z kodeksem Mgieł. Nadal pamiętała argumenty, których wtedy używała.
– Był bardzo zaangażowany w kwestię inwazji. Wyruszył kiedyś do siedlisk Łowców Smoków i infiltrował ich obozy. Zakładam, że tam właśnie zginął, wyruszając ponownie. – Dodała, gdyż i to było wartę uwagi. Akurat typowała, że w ten sposób zginął, ale równie dobrze mogła się mylić. Miała nadzieję, że chociaż trochę zaspokoi ciekawość Yulo. Przez kilka nieporozumień nie miała zbyt głębokiej relacji z Khartem, zapewne Erlyn wiedziałaby o nim więcej, ale już jej nie było.

– Tak jak mówiłam, istnieje dużo run. Czy byłbyś w porządku z rozwiązaniem, gdybym na przestrzeni kilku dni zawarła to wszystko w notatkach? Miałbyś wtedy wgląd na całość. A przynajmniej wszystkie, które ja znałam. – Zaproponowała. Tak będzie najwygodniej, przy okazji nie będzie musiała zapisywać każdej na ziemi, a Yulo uniknie zapamiętywania każdej tu i teraz.
– Korona ze szkła, niech pomyślę. – Powiedziała i dotykając lekko pazurem najwyżej znajdującej się obręczy na szyi, zaczęła zastanawiać się, jaki byłby najlepszy sposób wykonania takowej.
– Kolor na pewno uzyskałbyś z siarki. Możesz użyć próbki kryształu na testowym kawałku szkła i w ten sposób sprawdzić jego wytrzymałość, przywódcy na pewno przydałoby się coś mocnego. Mogłaby być wysadzana jakimiś kamieniami szlachetnymi, ale to kwestia tego, czy Arel się to spodoba. Ja właściwie też pracuję dla niej nad pewnym... projektem, dlatego tym bardziej mogłabym pomóc ci stworzyć najznakomitszą koronę. – Normalnie zapewne tylko rzuciłaby kilkoma radami, bo co ją interesuje przywódca słońca? Ale akurat urzędowała Arel, a była to przecież przyjaciółka Veir! Smoczyca zatem miała dodatkową motywację do rzemieślniczej pracy.

Powiernik Pieśni

Wyszukiwanie zaawansowane