sztuczny agat, 2 x sztuczny tygrysie oko, sztuczny ametyst, 2 x sztuczny diament, sztuczny cytryn
dla Kokoro
Akt.
Znaleziono 243 wyniki
- 03 lut 2022, 19:22
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361676
- 03 lut 2022, 14:29
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
Nie wiedziała czego się spodziewała. Teoretycznie to lepsze niż "zginął". Ostatecznie wolała go żywego i z dala od niej, niż martwego w jej ramionach. Przełknęła gulę w gardle i zmagała się z własnymi uczuciami w ciszy. Czy i ona była tym ograniczeniem? Możliwe. W końcu zniknął akurat jak jej powiedział całą prawdę.
Wymrugała siłą zbierające się łzy. Kiwnęła lekko pyskiem i obróciła się w kierunku wyjścia, ale zanim jej łapa przestąpiła przez próg obsydianowych drzwi zerknęła sobie przez ramię na piedestał boga Wojny.
– Nie odbierz tego osobiście, ale nie będę zawzięta w kwestii utrzymania tytułu – przyznała otwarcie. – To było marzenie i cel twojego syna. Nie moje. – Szepnęła. Z lojalności do Ragana może by próbowała tego usilnie bronić, jednak była zmęczona. Poddała swoje serce, szczęście i komfort byle zadowolić Dziedzictwo, a ostatecznie skończyła sama na padole wojny zwanej miłością. Kto by pomyślał, że do Uessasa nie było tak Viliarowi daleko?
Pożegnała się niemo i opuściła świątynię. /zt
Wymrugała siłą zbierające się łzy. Kiwnęła lekko pyskiem i obróciła się w kierunku wyjścia, ale zanim jej łapa przestąpiła przez próg obsydianowych drzwi zerknęła sobie przez ramię na piedestał boga Wojny.
– Nie odbierz tego osobiście, ale nie będę zawzięta w kwestii utrzymania tytułu – przyznała otwarcie. – To było marzenie i cel twojego syna. Nie moje. – Szepnęła. Z lojalności do Ragana może by próbowała tego usilnie bronić, jednak była zmęczona. Poddała swoje serce, szczęście i komfort byle zadowolić Dziedzictwo, a ostatecznie skończyła sama na padole wojny zwanej miłością. Kto by pomyślał, że do Uessasa nie było tak Viliarowi daleko?
Pożegnała się niemo i opuściła świątynię. /zt
- 02 lut 2022, 22:56
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
Skoro już nosiła ten przeklęty tytuł to równie dobrze mogła sprawdzić czy wiązały się z nim jakieś korzyści. Na przykład rozmowa z Viliarem. Nie mógł być tylko zaproszeniem do sklepania jej ryja, prawda? Potrząsnęła głową kiedy wylądowała przed świątynią. Powinna się wyzbyć tych myśli.
Weszła do środka i od razu skręciła w odpowiednie miejsce. Znała ten piedestał. Nie dziwiło jej, że nie roznosiły się tu liczne zapachy. Czemu smoki tego pokolenia, ewidentnie miłujące pokój, miałyby się modlić bezpośrednio do boga Wojny? Chyba tylko po to by go prosić o łaskę. Ale czy Viliar był do niej zdolny?
Pewnie powinna wykorzystać ten moment do zapytania co się wydarzyło w walce z Chaos. Ale co innego ją bardziej gryzło. Brak odpowiedzi, niezamknięty rozdział, poczucie winy. Przesunęła szponami po chłodnej posadzce. Wróciła wtedy do tego demona, a potem wyzwała Fille tylko po to, by móc mieć szansę na poznanie tych odpowiedzi.
– Co się stało z Raganem? – zapytała wprost, spoglądając bezpośrednio na piedestał. Próbowała zwalczyć łzy zbierające się jej do oczu, ale i bez boskich mocy dało się zauważyć, że nadal ją ta rana bolała. Prawdopodobnie nigdy się z niej nie wyleczy. Kochała Dziedzictwo Wojny zbyt mocno. Nie potrafiła go nienawidzić. Choćby chciała.
Co prawda jej walka z poprzednim czempionem nie była spektakularna (poza osobliwym zakończeniem), ale widowiskowo przedarła się przez najgroźniejsze drapieżniki na arenie. Może chociaż tym zapunktowała na tyle by teść uraczył ją odpowiedzią. Na obecność nie liczyła.
Weszła do środka i od razu skręciła w odpowiednie miejsce. Znała ten piedestał. Nie dziwiło jej, że nie roznosiły się tu liczne zapachy. Czemu smoki tego pokolenia, ewidentnie miłujące pokój, miałyby się modlić bezpośrednio do boga Wojny? Chyba tylko po to by go prosić o łaskę. Ale czy Viliar był do niej zdolny?
Pewnie powinna wykorzystać ten moment do zapytania co się wydarzyło w walce z Chaos. Ale co innego ją bardziej gryzło. Brak odpowiedzi, niezamknięty rozdział, poczucie winy. Przesunęła szponami po chłodnej posadzce. Wróciła wtedy do tego demona, a potem wyzwała Fille tylko po to, by móc mieć szansę na poznanie tych odpowiedzi.
– Co się stało z Raganem? – zapytała wprost, spoglądając bezpośrednio na piedestał. Próbowała zwalczyć łzy zbierające się jej do oczu, ale i bez boskich mocy dało się zauważyć, że nadal ją ta rana bolała. Prawdopodobnie nigdy się z niej nie wyleczy. Kochała Dziedzictwo Wojny zbyt mocno. Nie potrafiła go nienawidzić. Choćby chciała.
Co prawda jej walka z poprzednim czempionem nie była spektakularna (poza osobliwym zakończeniem), ale widowiskowo przedarła się przez najgroźniejsze drapieżniki na arenie. Może chociaż tym zapunktowała na tyle by teść uraczył ją odpowiedzią. Na obecność nie liczyła.
- 30 sty 2022, 13:01
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270711
Mgliste Wody zużył eliksir zwiększający siłę
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=240
Akt
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=240
Akt
- 27 sty 2022, 12:38
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270711
- 22 sty 2022, 15:07
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Wezwanie dla Ryku Plagi
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 1626
Szkoda, że Wrota Dziejów nie uzewnętrzniła swoich absurdalnych myśli. Pestka nie wpadłaby na możliwość w której ktokolwiek myliłby chęć porzucenia swoich korzeni z progresywnością. Zawsze szanowali historię. To nie tak, że zapomnieli swoją przeszłość. Pielęgnowanie tradycji było tutaj wręcz wskazane. Może ta drobna lekcja przydałaby się plagijce i otworzyła pory, które z pewnością zatkały kilka szarych komórek.
Nie ciągnęła jednak rozmowy, a jej stwierdzenie skwitowała kiwnięciem pyska. Oczywiście, że znała tę historię. Ragan nigdy nie dał jej zapomnieć. Na całe szczęście zanim myśli Sasanki pognały ku partnerowi, rozmowa między przywódcami skutecznie ją od tego odciągnęła.
Dawno nie widziała Wspomnienia Nocy w takim nastroju. Chyba od czasu tej okropnej ceremonii, którą chciała wyprzeć z pamięci. Jeśli miała jakąś opinię na temat propozycji Aohy i ogółem wymiany zdań – zachowała ją dla siebie. Coś czuła, że wiedziała kogo do walki wystawi Pełnia. Fille była przerażającym, kalkulującym przeciwnikiem z którym nie chciałaby się mierzyć w walce na śmierć i życie. Ciekawe jednak kogo wystawiłaby Plaga? Nie znała za dużo wojowników z ich stada. Nie sądziła by ktokolwiek z żyjących mógł się mierzyć z Kwintesencją, ale może się zaskoczy.
Nie ciągnęła jednak rozmowy, a jej stwierdzenie skwitowała kiwnięciem pyska. Oczywiście, że znała tę historię. Ragan nigdy nie dał jej zapomnieć. Na całe szczęście zanim myśli Sasanki pognały ku partnerowi, rozmowa między przywódcami skutecznie ją od tego odciągnęła.
Dawno nie widziała Wspomnienia Nocy w takim nastroju. Chyba od czasu tej okropnej ceremonii, którą chciała wyprzeć z pamięci. Jeśli miała jakąś opinię na temat propozycji Aohy i ogółem wymiany zdań – zachowała ją dla siebie. Coś czuła, że wiedziała kogo do walki wystawi Pełnia. Fille była przerażającym, kalkulującym przeciwnikiem z którym nie chciałaby się mierzyć w walce na śmierć i życie. Ciekawe jednak kogo wystawiłaby Plaga? Nie znała za dużo wojowników z ich stada. Nie sądziła by ktokolwiek z żyjących mógł się mierzyć z Kwintesencją, ale może się zaskoczy.
- 18 sty 2022, 16:45
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Wezwanie dla Ryku Plagi
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 1626
Nagły kontakt maddarą z tak bliskiej odległości wzdrygnął jej ciałem mimowolnie, a mięśnie czarodziejki napięły się jak struny. Serio, Aoha? Jakbyś nie wiedział! Niewiele brakowało żeby Sasanka się rozpłakała tu i teraz, na miejscu. Rana była zbyt świeża, zbyt bolała. Może Ryk Plagi nie miał takich intencji, ale jej paranoiczne wnętrze wręcz krzyczało, że to prowokacja. Celowa, okrutna, równie okropna co wbicie sztyletu w świeżą ranę i wiercenie tym ostrzem, nie pozwalając obrażeniom się zagoić, ale też nie zabijając.
Są rzeczy gorsze od śmierci, nie tak mówiłeś, Ragan...?
Przemieliła powietrze w pysku. Zerknęła w ślepia potencjalnego brata. Do tej pory go lubiła, ale teraz miała ochotę go złapać za szyję, poddusić i kazać mu powiedzieć wszystko co wie. O ile coś wiedział. Nie powinna jednak rozpoczynać innego tematu, tym bardziej kwestii prywatnych. Dlatego też zrobiła dokładnie to. Zaraz, co?
~ Powiedziałabym żebyś to pytanie skierował do jednego ze swoich wojowników, ale oboje wiemy, że to niemożliwe.
I tyle z subtelności, hmpf. Przekaz był pozbawiony jakiejkolwiek barwy emocjonalnej. Ani smutku, ani złości, ani tym bardziej radości. Odmawiała używania jego imienia. Była przekonana, że jak tylko ucieknie z jej ust (lub głowy) w sposób bezpośredni to coś w niej pęknie. A nie mogła pękać. Nie teraz.
Wymusztrowała w sobie resztki silnej woli. Przysłuchiwała się negocjacjom, stojąc obok Pełni w bezruchu. Już konstrukt Katamu miałby w sobie więcej życia niż ona. Myślami ciągle błądziła w nieodpowiednie miejsca. Przynajmniej nie musiała się w żaden sposób udziel-
-ać...
Mrugnęła przenosząc spojrzenie na towarzyszkę Aohy. Zgłupiała kompletnie na to osobliwe pytanie, które zdawało się tak nie pasować do dyskusji. Ponownie próbowała kątem oka wypatrzyć reakcję Wspomnienia Nocy, ale jeśli ten usłyszał szepty lub zauważył drastyczną zmianę w jej nastroju to w żaden sposób nie zareagował.
– Um – zmieszała się, próbując odnaleźć głos. Mówiła cicho. Nie chciała zagłuszyć rozmowy przywódców. – Nasze stado i tak nie tworzą już te same smoki, które założyły dawną Wodę. Właściwie to chyba nie ma nikogo z ich potomków. Obecne pokolenie to wychowankowie znajd i Wędrujących Fal, a potem kolejnych znajd – powiedziała nieco pokracznie. Ignorowała własne krzyki w swojej głowie. – Poza tym, naszą patronką jest Naranlea, a ona jest córką księżyca. Wszystko idealnie pasowało. – Wzruszyła ramionami. Przecież nie powie, że Pełnia miał taki kaprys. Nawet jeśli poniekąd tak było bo od tego się zaczęło. Zmiana nie wyszła im na gorsze, więc co za różnica?
Myśli dalej szalały niczym tornado. Co jeśli to przez zioła Fille? Czy gdyby nie skontaktowała się z nim wtedy to nadal by tu był? Jeśli nie poznałaby jego sekretu, nie odszedłby? Co z Vaktarem? Zabrał go ze sobą? Jeśli nie oddałaby mu tych jaj to może...
Jeśli, jeśli, jeśli. Niczego już nie zmieni.
Są rzeczy gorsze od śmierci, nie tak mówiłeś, Ragan...?
Przemieliła powietrze w pysku. Zerknęła w ślepia potencjalnego brata. Do tej pory go lubiła, ale teraz miała ochotę go złapać za szyję, poddusić i kazać mu powiedzieć wszystko co wie. O ile coś wiedział. Nie powinna jednak rozpoczynać innego tematu, tym bardziej kwestii prywatnych. Dlatego też zrobiła dokładnie to. Zaraz, co?
~ Powiedziałabym żebyś to pytanie skierował do jednego ze swoich wojowników, ale oboje wiemy, że to niemożliwe.
I tyle z subtelności, hmpf. Przekaz był pozbawiony jakiejkolwiek barwy emocjonalnej. Ani smutku, ani złości, ani tym bardziej radości. Odmawiała używania jego imienia. Była przekonana, że jak tylko ucieknie z jej ust (lub głowy) w sposób bezpośredni to coś w niej pęknie. A nie mogła pękać. Nie teraz.
Wymusztrowała w sobie resztki silnej woli. Przysłuchiwała się negocjacjom, stojąc obok Pełni w bezruchu. Już konstrukt Katamu miałby w sobie więcej życia niż ona. Myślami ciągle błądziła w nieodpowiednie miejsca. Przynajmniej nie musiała się w żaden sposób udziel-
-ać...
Mrugnęła przenosząc spojrzenie na towarzyszkę Aohy. Zgłupiała kompletnie na to osobliwe pytanie, które zdawało się tak nie pasować do dyskusji. Ponownie próbowała kątem oka wypatrzyć reakcję Wspomnienia Nocy, ale jeśli ten usłyszał szepty lub zauważył drastyczną zmianę w jej nastroju to w żaden sposób nie zareagował.
– Um – zmieszała się, próbując odnaleźć głos. Mówiła cicho. Nie chciała zagłuszyć rozmowy przywódców. – Nasze stado i tak nie tworzą już te same smoki, które założyły dawną Wodę. Właściwie to chyba nie ma nikogo z ich potomków. Obecne pokolenie to wychowankowie znajd i Wędrujących Fal, a potem kolejnych znajd – powiedziała nieco pokracznie. Ignorowała własne krzyki w swojej głowie. – Poza tym, naszą patronką jest Naranlea, a ona jest córką księżyca. Wszystko idealnie pasowało. – Wzruszyła ramionami. Przecież nie powie, że Pełnia miał taki kaprys. Nawet jeśli poniekąd tak było bo od tego się zaczęło. Zmiana nie wyszła im na gorsze, więc co za różnica?
Myśli dalej szalały niczym tornado. Co jeśli to przez zioła Fille? Czy gdyby nie skontaktowała się z nim wtedy to nadal by tu był? Jeśli nie poznałaby jego sekretu, nie odszedłby? Co z Vaktarem? Zabrał go ze sobą? Jeśli nie oddałaby mu tych jaj to może...
Jeśli, jeśli, jeśli. Niczego już nie zmieni.
- 12 sty 2022, 15:36
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Wezwanie dla Ryku Plagi
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 1626
Nie kojarzyła zupełnie smoczycy, widziała ją chyba po raz pierwszy na oczy. Ewentualnie co najwyżej migała jej gdzieś w tle i nie przykuwała za bardzo uwagi bardziej niż reszta otoczenia. Skinęła jej pyskiem w ramach powitania, zaś pytanie Gra-, Ryku, rozbrzmiewało w jej głowie. Tak bardzo przywykła do bycia Pestką, że to nowe imię traktowała bardziej jak formalność.
Poza tym, czego tu gratulować? Budzenia się każdego dnia z migreną i wewnętrznym pytaniem 'co dziś się odtarrami'? Taaa, nie.
– Jaśniejąca Konstelacja – odpowiedziała, przełykając wcześniej nieprzyjemny posmak w gardle. – Ale i tak wszyscy mówią mi nadal Pestka lub Sasanka. – Wzruszyła ramionami. Było jej wybitnie obojętnie jak się do niej zwracano, reagowała na każdy z tych wariantów. Pewne zwyczaje Plagi w nią wsiąkły przez Ragana, jak widać. Mało przywiązywała wagę do imion z ceremonii. – Więc którekolwiek z tych pasuje.
Nie doznała takiego wewnętrznego szoku co Pełnia bo w rzeczywistości nie uważała Plagę za potwory. Frar była dla niej bardziej niż uprzejma i gościnna. Dobrze traktował ją nawet Świt którego nauczyła nieco więcej o maddarze, choć z początku był niezwykle szowinistyczny. Pomimo dorastania pod okiem tych samych smoków które wychowywały Wspomnienie, Sasanka nie podłapała urazy. Może to przez brak pokrewieństwa? Tak czy owak, w duchu się ucieszyła. Pełnia nie należał do smoków ekspresyjnych, ale czarodziejka go znała wystarczająco długo by móc rozpoznać kiedy był zaskoczony. Zresztą, z jego opinią o Pladze domyśliłby się tego nawet średniozaawansowany szympans.
Ale czy musiał między wierszami chełpić się śmiercią Szarej Rzeczywistości, na oczach jego syna...? Co prawda ze wszystkich zgromadzonych tylko ona sama i jej przywódca znali przekaz podprogowy tej wypowiedzi, aż zrobiło się jej niedobrze na samo wspomnienie truchła i leżącego pod nim piasku zmieniających się w szkło pod wpływem siły jej ognia. Ugh.
W końcu Pełnia przeszedł do konkretów (swoją drogą poczuła się niezwykle gruba kiedy wymienił ją wśród ras łaknących gór, bo tylko ona była w stadzie jaskiniowa a po jej dzieciach nie było nawet widać kropli krwi tej rasy) i Pestka robiła to co potrafiła najlepiej. Obserwowała. Tak samo jak na ceremoniach wyłapywała nastroje i reakcje innych podczas przemówień Nocy, teraz również pełniła tę rolę. Zresztą on reprezentował stado, ona zaledwie się od niego uczyła i co najwyżej mogła podzielić się swoją opinią gdyby była o nią poproszona. Rzadko wychylała się przed szereg. Właściwie nigdy.
Plaga w końcu zabrała osłabionej Wodzie ponad połowę terenów, więc z pewnością oddanie kilku lotów gór przy granicy nie zaboli ich w żadnym stopniu. Może poza dumą, ale zaraz się okaże co sąsiedzi sobie cenili najbardziej. Spokój i pokojowe pertraktacje, czy może przelew krwi byle tylko chciwie zachować coś, co nigdy nie należało do nich.
Jej ślepia spoczęły na przewodniku Plagi, a samica nie kryła tańczącej w nich ciekawości. Choć zdecydowanie przeważał w nich smutek.
Poza tym, czego tu gratulować? Budzenia się każdego dnia z migreną i wewnętrznym pytaniem 'co dziś się odtarrami'? Taaa, nie.
– Jaśniejąca Konstelacja – odpowiedziała, przełykając wcześniej nieprzyjemny posmak w gardle. – Ale i tak wszyscy mówią mi nadal Pestka lub Sasanka. – Wzruszyła ramionami. Było jej wybitnie obojętnie jak się do niej zwracano, reagowała na każdy z tych wariantów. Pewne zwyczaje Plagi w nią wsiąkły przez Ragana, jak widać. Mało przywiązywała wagę do imion z ceremonii. – Więc którekolwiek z tych pasuje.
Nie doznała takiego wewnętrznego szoku co Pełnia bo w rzeczywistości nie uważała Plagę za potwory. Frar była dla niej bardziej niż uprzejma i gościnna. Dobrze traktował ją nawet Świt którego nauczyła nieco więcej o maddarze, choć z początku był niezwykle szowinistyczny. Pomimo dorastania pod okiem tych samych smoków które wychowywały Wspomnienie, Sasanka nie podłapała urazy. Może to przez brak pokrewieństwa? Tak czy owak, w duchu się ucieszyła. Pełnia nie należał do smoków ekspresyjnych, ale czarodziejka go znała wystarczająco długo by móc rozpoznać kiedy był zaskoczony. Zresztą, z jego opinią o Pladze domyśliłby się tego nawet średniozaawansowany szympans.
Ale czy musiał między wierszami chełpić się śmiercią Szarej Rzeczywistości, na oczach jego syna...? Co prawda ze wszystkich zgromadzonych tylko ona sama i jej przywódca znali przekaz podprogowy tej wypowiedzi, aż zrobiło się jej niedobrze na samo wspomnienie truchła i leżącego pod nim piasku zmieniających się w szkło pod wpływem siły jej ognia. Ugh.
W końcu Pełnia przeszedł do konkretów (swoją drogą poczuła się niezwykle gruba kiedy wymienił ją wśród ras łaknących gór, bo tylko ona była w stadzie jaskiniowa a po jej dzieciach nie było nawet widać kropli krwi tej rasy) i Pestka robiła to co potrafiła najlepiej. Obserwowała. Tak samo jak na ceremoniach wyłapywała nastroje i reakcje innych podczas przemówień Nocy, teraz również pełniła tę rolę. Zresztą on reprezentował stado, ona zaledwie się od niego uczyła i co najwyżej mogła podzielić się swoją opinią gdyby była o nią poproszona. Rzadko wychylała się przed szereg. Właściwie nigdy.
Plaga w końcu zabrała osłabionej Wodzie ponad połowę terenów, więc z pewnością oddanie kilku lotów gór przy granicy nie zaboli ich w żadnym stopniu. Może poza dumą, ale zaraz się okaże co sąsiedzi sobie cenili najbardziej. Spokój i pokojowe pertraktacje, czy może przelew krwi byle tylko chciwie zachować coś, co nigdy nie należało do nich.
Jej ślepia spoczęły na przewodniku Plagi, a samica nie kryła tańczącej w nich ciekawości. Choć zdecydowanie przeważał w nich smutek.
- 10 sty 2022, 20:29
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361676
- 08 sty 2022, 11:46
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Wezwanie dla Ryku Plagi
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 1626
Jeszcze dwa księżyce temu próbowałaby Pełnię powstrzymać – nawet gdyby to było niemożliwe – ale teraz miała mętlik w głowie. Leciała za nim, zapominając nawet o swoich słabych zdolnościach lotniczych. Mało ją interesowała ekspansja terenów, nie czuła się duszona w obecnym rozkładzie, ale perspektywa wdarcia się do obozu Plagi była nader kusząca. Nie po jakieś skarby, sekrety czy inne bzdury, nie. Gdyby tylko mogła, poleciałaby tam już teraz by znaleźć legowisko Dziedzictwa i przetrzepać mu skórę za ignorowanie jej. Choćby musiała przy tym roznieść cały obóz i tereny sąsiadów i-
Przecież i tak już znasz odpowiedź. Ahh, więc wróciła. Zupełnie za nią nie tęskniła.
Odepchnęła nierealistyczne wizje z głowy i wylądowała obok swojego przywódcy. Brakowało w jej oku dotychczasowego płomienia, radości lub generalnie pozytywnej energii jaką się roztaczała przez drugą połowę dotychczasowego życia.
Aoha był w porządku. Nie zasługiwał na taki początek swojej kadencji. Do tego mógł być jej bratem. Nadal nie zapomniała. I stracił ojca. Czy w ogóle wiedział, że go stracił? Rany, los naprawdę wyśmiewał się z młodego plagijczyka. Ale gdyby próbowała się za nim wstawić u Wspomnienia, mogłaby tylko Rykowi Plagi zaszkodzić.
Zostawiła kompanów żeby opiekowali się pisklęciem. Nadal nie była pewna czy miała siły wychowywać potomka, który wyglądał nie tylko jak młoda kopia Ragana, ale też Vaktara. Straciła tyle w ciągu ostatnich księżyców. Chwyciła się palcami za lewy nadgarstek, opierając lekko o Pełnię póki czekali.
Przecież i tak już znasz odpowiedź. Ahh, więc wróciła. Zupełnie za nią nie tęskniła.
Odepchnęła nierealistyczne wizje z głowy i wylądowała obok swojego przywódcy. Brakowało w jej oku dotychczasowego płomienia, radości lub generalnie pozytywnej energii jaką się roztaczała przez drugą połowę dotychczasowego życia.
Aoha był w porządku. Nie zasługiwał na taki początek swojej kadencji. Do tego mógł być jej bratem. Nadal nie zapomniała. I stracił ojca. Czy w ogóle wiedział, że go stracił? Rany, los naprawdę wyśmiewał się z młodego plagijczyka. Ale gdyby próbowała się za nim wstawić u Wspomnienia, mogłaby tylko Rykowi Plagi zaszkodzić.
Zostawiła kompanów żeby opiekowali się pisklęciem. Nadal nie była pewna czy miała siły wychowywać potomka, który wyglądał nie tylko jak młoda kopia Ragana, ale też Vaktara. Straciła tyle w ciągu ostatnich księżyców. Chwyciła się palcami za lewy nadgarstek, opierając lekko o Pełnię póki czekali.
- 31 gru 2021, 16:21
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361676
- 30 gru 2021, 23:45
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361676
- 30 gru 2021, 23:33
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Nie wyglądała na przekonaną, ale w gruncie rzeczy nie zamierzała się wykłócać. Może faktycznie niezupełnie udawał kogoś innego. Przynajmniej nie w całości. Za to jego założenie ponownie zjeżyło jej kolce na karku. O ile to w ogóle możliwe.
– Nie tobie o tym decydować. – Oznajmiła gorzko, nadal zirytowana jego ciągłym próbami podejmowania za nią takich istotnych decyzji. Na temat krzywdy cicho prychnęła. – Myślałam, że dawno temu to ustaliliśmy. Nie jestem kruchym kwiatuszkiem. – Może wtedy była, może nadal miała swoje słabości, ale z każdej tych sytuacji wychodziła zwycięsko. Silniejsza, bardziej odporna. Teraz nie będzie inaczej, aczkolwiek pewnie trochę zajmie nim nowe rany się poprawnie zagoją.
Przewróciła oczami na jego komentarz o pokrewieństwie.
– I co z tego. Żabie też byś zarzucił podrywanie mnie tylko dlatego, że się do niego przytulałam lub w drugą stronę? – poczuła niemiłe ukłucie w piersi. Nadal boli. A jednak przykład konieczny do przytoczenia. – Skoro ufasz mi to się tego trzymaj, okej? – zaproponowała w końcu, z nieco wyraźniejszą ulgą w głosie.
Zmarszczyła nos kiedy zasugerował jej powrót do obozu. Nigdy nie słyszała o napaści na terenach wspólnych, ale granica w sumie nie była daleko. Westchnęła i pokiwała niechętnie głową. Nadal nie miała pojęcia co zrobić z Raganem, z tą sytuacją i czy dać im szansę. Pewnie by to zrobiła. Był jej słabością, każdy to widział.
– W porządku. Dobrej nocy. – Rzuciła te ulotne słowa i poderwała się do lotu, nieświadoma, że właśnie zakończyła w niezbyt przyjemnym tonie ich ostatnie w życiu tête-à -tête. // zt
– Nie tobie o tym decydować. – Oznajmiła gorzko, nadal zirytowana jego ciągłym próbami podejmowania za nią takich istotnych decyzji. Na temat krzywdy cicho prychnęła. – Myślałam, że dawno temu to ustaliliśmy. Nie jestem kruchym kwiatuszkiem. – Może wtedy była, może nadal miała swoje słabości, ale z każdej tych sytuacji wychodziła zwycięsko. Silniejsza, bardziej odporna. Teraz nie będzie inaczej, aczkolwiek pewnie trochę zajmie nim nowe rany się poprawnie zagoją.
Przewróciła oczami na jego komentarz o pokrewieństwie.
– I co z tego. Żabie też byś zarzucił podrywanie mnie tylko dlatego, że się do niego przytulałam lub w drugą stronę? – poczuła niemiłe ukłucie w piersi. Nadal boli. A jednak przykład konieczny do przytoczenia. – Skoro ufasz mi to się tego trzymaj, okej? – zaproponowała w końcu, z nieco wyraźniejszą ulgą w głosie.
Zmarszczyła nos kiedy zasugerował jej powrót do obozu. Nigdy nie słyszała o napaści na terenach wspólnych, ale granica w sumie nie była daleko. Westchnęła i pokiwała niechętnie głową. Nadal nie miała pojęcia co zrobić z Raganem, z tą sytuacją i czy dać im szansę. Pewnie by to zrobiła. Był jej słabością, każdy to widział.
– W porządku. Dobrej nocy. – Rzuciła te ulotne słowa i poderwała się do lotu, nieświadoma, że właśnie zakończyła w niezbyt przyjemnym tonie ich ostatnie w życiu tête-à -tête. // zt
- 29 gru 2021, 20:35
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie?
- Odpowiedzi: 13
- Odsłony: 1121
Zrobiło się jej strasznie szkoda młodej wywerny. Nie powinno to tak wyglądać. Starała się zabezpieczyć przyszłość swojego stada, ale przecież... zerknęła kątem oka na Pełnię. Wiedział o sojuszu Ognia i Plagi, ale najwidoczniej sama Mir nie miała o tym pojęcia skoro szukała przyjaciół dla swojego stada gdzie indziej. Aż tak zaniedbana była sytuacja u ich sąsiadów? Rany, ale kicha.
– Czy Ogień nie miał sojuszu z Plagą? – zawtórowała swoim myślom kiedy Pełnia wspomniał o ich potencjalnym najeździe. – Czemu mieliby ich zaatakować? – zdziwiła się. Nie znała historii Wspólnych ani tego, że Cień to zrobił wobec rzekomego paktu z Wodą. Zawsze starała się dostrzegać pozytywne strony każdej sytuacji, nawet tej najbardziej beznadziejnej. Zresztą... czy był sens żyć przeszłością i nienawiścią wtłaczaną w serca młodszych pokoleń?
Co innego przestroga, a co innego zawiść. Kochała Szyszkę, ale babcia miała niemałą fiksację na punkcie wrzucania każdego smoka Plagi do tej samej dziury co tych, którzy ją skrzywdzili. Nadal pamiętała przykrą kłótnię wynikającą z jej schadzki z Raganem oraz opinią Ostoi. Nie było to przyjemne wspomnienie.
– Spotkaj się z pozostałymi przywódcami – zasugerowała jeszcze wywernie. – To taki niepisany zwyczaj, że nowy lider powinien zorientować się w sytuacji politycznej oraz nastrojach sąsiadów. Nie sądzę, by niesprowokowani potraktowali was agresją, ale lepiej nie kusić losu bezczynnością. – Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
Poczuła coś ciepłego na lewej nodze i wzdrygnęła się kiedy jej kostkę przeszył dziwny dreszcz. Przesunęła własny ogon i próbowała 'przygnieść' pierz Pełni do podłoża, za karę. Nie boleśnie, oczywiście, ale co to za zaczepki?!
– Czy Ogień nie miał sojuszu z Plagą? – zawtórowała swoim myślom kiedy Pełnia wspomniał o ich potencjalnym najeździe. – Czemu mieliby ich zaatakować? – zdziwiła się. Nie znała historii Wspólnych ani tego, że Cień to zrobił wobec rzekomego paktu z Wodą. Zawsze starała się dostrzegać pozytywne strony każdej sytuacji, nawet tej najbardziej beznadziejnej. Zresztą... czy był sens żyć przeszłością i nienawiścią wtłaczaną w serca młodszych pokoleń?
Co innego przestroga, a co innego zawiść. Kochała Szyszkę, ale babcia miała niemałą fiksację na punkcie wrzucania każdego smoka Plagi do tej samej dziury co tych, którzy ją skrzywdzili. Nadal pamiętała przykrą kłótnię wynikającą z jej schadzki z Raganem oraz opinią Ostoi. Nie było to przyjemne wspomnienie.
– Spotkaj się z pozostałymi przywódcami – zasugerowała jeszcze wywernie. – To taki niepisany zwyczaj, że nowy lider powinien zorientować się w sytuacji politycznej oraz nastrojach sąsiadów. Nie sądzę, by niesprowokowani potraktowali was agresją, ale lepiej nie kusić losu bezczynnością. – Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
Poczuła coś ciepłego na lewej nodze i wzdrygnęła się kiedy jej kostkę przeszył dziwny dreszcz. Przesunęła własny ogon i próbowała 'przygnieść' pierz Pełni do podłoża, za karę. Nie boleśnie, oczywiście, ale co to za zaczepki?!
- 29 gru 2021, 0:49
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Ściągnęła brwi ku sobie. Czy była szczęśliwa? Minęło sporo godzin od jej zabawy z ziołami, a gdyby tylko się zdrzemnęła to ocknęłaby się trzeźwa. Mimo to, rozum do niej wracał z każdym uderzeniem serca.
– To nie ma znaczenia – odpowiedziała ostrożnie – kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw, rujnując zaufanie i ułudę szczęścia. Wygląda na to, że zakochałam się w maskaradzie. Nie w prawdziwym tobie – skrzywiła się lekko. Czy w ogóle wiedziała jaki był jej partner? Ile z tego co mówił i robił było grą byle tylko ją zadowolić? Dlaczego miał potrzebę udawania kogoś, kim nie jest? Chronił ją, siebie, to bez znaczenia. Zakrzywił jej rzeczywistość. Czemu miałaby mu teraz ufać? – Cokolwiek z tego było w ogóle prawdziwe? Czy wszystko było grą? Tańczyłeś wokół mnie, ale czy to byłeś w ogóle ty? Czy może tylko tworzyłeś obraz, który uznałeś, że chcę zobaczyć – obawiała się odpowiedzi na to pytanie bardziej niż mogłaby przyznać.
Nie planował się przywiązywać, huh. Czy zabolało? Nie bardzo. Przecież nikt tego tak naprawdę nie planował – to się po prostu działo. Od spotkania do spotkania, od rozmowy do rozmowy aż coś kliknęło. O ile to coś było prawdziwe. Po tym co usłyszała trudno było jej to stwierdzić. Przymrużyła jedno oko kiedy wskazał łapą na otoczenie i obejrzała się dookoła. "To", czyli...?
– Spadł śnieg? – zapytała żartobliwie-retorycznie, znowu przechylając głowę. Kichnęła kiedy do nosa faktycznie wpadł jej jakiś płatek. Podniosła wzrok na Ragana. – I co. Powiedziałeś mi prawdę. Nie możesz kochać, nie możesz nienawidzić, boo-hoo. Nie uciekłam z krzykiem. Nadal tu stoję. – Uniosła brew niemalże wyzywająco. Miał coś jeszcze czym chciałby ją rzekomo odstraszyć? Wskazała na niego oskarżycielsko palcem. – Z nas dwojga to TY we mnie zwątpiłeś. Od samego początku spisałeś na straty, nie dałeś mi nawet szansy poznać prawdziwego siebie.
Przez moment pomyślała o Mirri. Między nią i Raganem była zasadnicza różnica – ona żałowała tego, że nie odwzajemniała uczucia Agnara. Winiła siebie za to co mu się przytrafiło. Ragan nie wyglądał na takiego co żałuje kłamstwa. Jedynie tego, że w ogóle wyszło na jaw.
Ale przecież to nie jego wina. Taki się wykluł. Frange była pełna emocji. To nie z jego krwią było coś nie tak. Jak mogłaby mieć do niego o to pretensje?
Na symulację sytuacji którą przedstawił miała ochotę cicho warknąć. Szybko jednak się uspokoiła, bowiem nie dodał do tego pytania najważniejszego:
– Gdyby to była twoja ciotka albo ktoś, kto cię wychował? – podchwyciła, nawiązując do swojej sytuacji. – Nie wadziłoby mi to i... jakie maślane oczy? Nie mam pojęcia co ci Vaktar powiedział, ale Pełnia nie startuje do mnie. Ew. – Znów lekko się zniesmaczyła. Była prawie przekonana o swojej racji. Niedużo samców do niej się zalecało, właściwie żaden, więc nie miała za bardzo porównania. Wspomnienie miał zresztą wystarczająco na głowie, a niesmak po Ostoi na pewno dalej był świeży.
– To nie ma znaczenia – odpowiedziała ostrożnie – kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw, rujnując zaufanie i ułudę szczęścia. Wygląda na to, że zakochałam się w maskaradzie. Nie w prawdziwym tobie – skrzywiła się lekko. Czy w ogóle wiedziała jaki był jej partner? Ile z tego co mówił i robił było grą byle tylko ją zadowolić? Dlaczego miał potrzebę udawania kogoś, kim nie jest? Chronił ją, siebie, to bez znaczenia. Zakrzywił jej rzeczywistość. Czemu miałaby mu teraz ufać? – Cokolwiek z tego było w ogóle prawdziwe? Czy wszystko było grą? Tańczyłeś wokół mnie, ale czy to byłeś w ogóle ty? Czy może tylko tworzyłeś obraz, który uznałeś, że chcę zobaczyć – obawiała się odpowiedzi na to pytanie bardziej niż mogłaby przyznać.
Nie planował się przywiązywać, huh. Czy zabolało? Nie bardzo. Przecież nikt tego tak naprawdę nie planował – to się po prostu działo. Od spotkania do spotkania, od rozmowy do rozmowy aż coś kliknęło. O ile to coś było prawdziwe. Po tym co usłyszała trudno było jej to stwierdzić. Przymrużyła jedno oko kiedy wskazał łapą na otoczenie i obejrzała się dookoła. "To", czyli...?
– Spadł śnieg? – zapytała żartobliwie-retorycznie, znowu przechylając głowę. Kichnęła kiedy do nosa faktycznie wpadł jej jakiś płatek. Podniosła wzrok na Ragana. – I co. Powiedziałeś mi prawdę. Nie możesz kochać, nie możesz nienawidzić, boo-hoo. Nie uciekłam z krzykiem. Nadal tu stoję. – Uniosła brew niemalże wyzywająco. Miał coś jeszcze czym chciałby ją rzekomo odstraszyć? Wskazała na niego oskarżycielsko palcem. – Z nas dwojga to TY we mnie zwątpiłeś. Od samego początku spisałeś na straty, nie dałeś mi nawet szansy poznać prawdziwego siebie.
Przez moment pomyślała o Mirri. Między nią i Raganem była zasadnicza różnica – ona żałowała tego, że nie odwzajemniała uczucia Agnara. Winiła siebie za to co mu się przytrafiło. Ragan nie wyglądał na takiego co żałuje kłamstwa. Jedynie tego, że w ogóle wyszło na jaw.
Ale przecież to nie jego wina. Taki się wykluł. Frange była pełna emocji. To nie z jego krwią było coś nie tak. Jak mogłaby mieć do niego o to pretensje?
Na symulację sytuacji którą przedstawił miała ochotę cicho warknąć. Szybko jednak się uspokoiła, bowiem nie dodał do tego pytania najważniejszego:
– Gdyby to była twoja ciotka albo ktoś, kto cię wychował? – podchwyciła, nawiązując do swojej sytuacji. – Nie wadziłoby mi to i... jakie maślane oczy? Nie mam pojęcia co ci Vaktar powiedział, ale Pełnia nie startuje do mnie. Ew. – Znów lekko się zniesmaczyła. Była prawie przekonana o swojej racji. Niedużo samców do niej się zalecało, właściwie żaden, więc nie miała za bardzo porównania. Wspomnienie miał zresztą wystarczająco na głowie, a niesmak po Ostoi na pewno dalej był świeży.
- 28 gru 2021, 18:43
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Otworzyła pysk żeby jakoś zaoponować ale zamknęła go ponownie po szybkiej refleksji. Chyba miał rację. Smoki lubiły oceniać, a bardzo często robiły to bez poznawania pełnego obrazu. Zaczęła się zastanawiać kogo Ragan tak naprawdę chronił przy tej farsie – ją, czy może jednak siebie?
– Nie byłeś dla mnie zły – spostrzegła jakże bystrze, kiedy już odzyskała odrobinę rozumu. Nadal miała mocno przyćmiony osąd, jednak determinacja mocno walczyła o dominację z upojeniem. – Jedyną rzeczą godną potwora było to, że nie potrafiłeś mi powiedzieć prawdy. Sam z góry założyłeś coś na mój temat. Oceniłeś mnie i doszedłeś do wniosku, że cię nie zaa... aa...kfkdpctgft. – Omal się nie zapluła, głupie sylaby!
Przekrzywiła głowę kiedy wspomniał o ich pierwszym spotkaniu. Trudno byłoby go z niego rozliczać. Ona sama wtedy była bardzo młoda, a w nim widziała zaledwie odskocznię od życia – utalentowanego rzeźbiarza z Plagi. Gdyby ktoś tamtej Sasance powiedział, że skończy w związku z tamtym Dziedzictwem to pewnie by go wyśmiała. No bo ona? I związek? Ha!
– Pewnie byłabym brzydka i łysa – odpowiedziała na jego zagwozdkę. Nie brzmiała jednak żartobliwie, wzięła to całkowicie na poważnie. I stąd też jej pytanie. – Czemu tego nie zrobiłeś? – przecież był wtedy od niej silniejszy, ona była znacznie słabsza, idealny moment by przepuścić atak. Prawdopodobnie nikt by się nie zdołał zorientować lub jej pomóc. Skąd więc taryfa ulgowa?
Wzdrygnęła się na myśl o krzywdzie Pełni z jej powodu. Zdecydowanie chciała tego uniknąć.
– To mój wujek. Dlaczego ci to tak wadzi? – zapytała wprost. – Przecież nie rozkładam przed nim ud. – Wymamrotała nieco ciszej, zawstydzona. Nie była pruderyjna, ale też nie spędzali z Raganu za wiele czasu na fizycznych uniesieniach, toteż nadal było to dla niej jako-tako nowe.
– Nie byłeś dla mnie zły – spostrzegła jakże bystrze, kiedy już odzyskała odrobinę rozumu. Nadal miała mocno przyćmiony osąd, jednak determinacja mocno walczyła o dominację z upojeniem. – Jedyną rzeczą godną potwora było to, że nie potrafiłeś mi powiedzieć prawdy. Sam z góry założyłeś coś na mój temat. Oceniłeś mnie i doszedłeś do wniosku, że cię nie zaa... aa...kfkdpctgft. – Omal się nie zapluła, głupie sylaby!
Przekrzywiła głowę kiedy wspomniał o ich pierwszym spotkaniu. Trudno byłoby go z niego rozliczać. Ona sama wtedy była bardzo młoda, a w nim widziała zaledwie odskocznię od życia – utalentowanego rzeźbiarza z Plagi. Gdyby ktoś tamtej Sasance powiedział, że skończy w związku z tamtym Dziedzictwem to pewnie by go wyśmiała. No bo ona? I związek? Ha!
– Pewnie byłabym brzydka i łysa – odpowiedziała na jego zagwozdkę. Nie brzmiała jednak żartobliwie, wzięła to całkowicie na poważnie. I stąd też jej pytanie. – Czemu tego nie zrobiłeś? – przecież był wtedy od niej silniejszy, ona była znacznie słabsza, idealny moment by przepuścić atak. Prawdopodobnie nikt by się nie zdołał zorientować lub jej pomóc. Skąd więc taryfa ulgowa?
Wzdrygnęła się na myśl o krzywdzie Pełni z jej powodu. Zdecydowanie chciała tego uniknąć.
– To mój wujek. Dlaczego ci to tak wadzi? – zapytała wprost. – Przecież nie rozkładam przed nim ud. – Wymamrotała nieco ciszej, zawstydzona. Nie była pruderyjna, ale też nie spędzali z Raganu za wiele czasu na fizycznych uniesieniach, toteż nadal było to dla niej jako-tako nowe.
- 27 gru 2021, 22:53
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Nawet jeżeli miała jakąś sprytną, błyskotliwą ripostę na zarzuty wobec proroctwa Strażnika Gwiazd, to wszystko z niej uleciało w momencie kiedy Ragan wyzwolił swój pierwszy w życiu słowotok. Ewentualnie jeden z pierwszych.
A Sasanka? Cóż, siedziała w bezruchu i wpatrywała się w Dziedzictwo z niezwykle skupioną miną, jak gdyby na jego czole wypisana została tajemnica pozyskania boskiej siły. Tego było zdecydowanie za dużo do przyswojenia. Myśl goniła myśl, a czarodziejka nie potrafiła nadążyć.
Dobrze, powoli. Szkoda, że to nie takie proste – już teraz dostawała dziwnych palpitacji serca od pierwszych słów które padły z jego pyska. Ragan jej nie kochał. Słowa te obijały się echem wokół jej czaszki. Bing-bang-bong. Zaraz, nie. Nikogo nie potrafił kochać? Ani nienawidzić? Czyli-czyli to wszystko było udawane? Nie, niezupełnie. I o co chodzi z tym, że wcale nie chciał by go obdarzała uczuciem? Ughhh!
Dlaczego wszyscy dookoła czuli potrzebę kłamania "dla jej własnego dobra"? Co z nią było nie tak? Czego jej brakowało?
Czy powinna się w ogóle cieszyć choć trochę? No bo jeżeli bestia była bestią dla każdego innego, tylko nie dla niej... czy nie czyniło to jej wyjątkową? A tego zawsze chciała, nie? Poczuć się ważna, szczególna? Może to poniekąd miłość? Czym w sumie jest miłość? Jak ją odróżnić od przyjaźni, przywiązania?
Ściemnia, bajeruje cię. Znowu się nabierzesz. Mówi to, co chce żebyś usłyszała!
Zaraz eksploduje jej głowa.

Cisza.
Nagle zrobiło się dziwnie cicho. Nawet jej podświadomość milczała. Do tej pory Konstelacja czuła ją gdzieś w tle, nieistotne czy obecnie się odzywała. A teraz jedynym co słyszała był szum wiatru, bicie jej serca, oddech własny i Ragana. No i chrumknięcia.
Nie wytrzeźwiała jak na zawołanie, choć pewnie była bliska tego stanu. Szok zadziałał na jej euforię jak ślaz na obcą maddarę. Smoczyca opuściła łapy z powrotem na ziemię kiedy już przestała pulsować jej tak głowa. Dlaczego było tak dziwnie cicho?
– Kłamałeś bo nie sądziłeś, że cię zaa-a--a---a-kceptuję takim jakim jesteś – stwierdziła, lekko się jąkając przy dłuższym słowie. Chciał ją chronić, mhm? Jedno nie wykluczało drugiego. Zasadniczo wynikało z niego. – Wolę być głową goblina niż tułowiem mantykory. – Bąknęła. Nikt nie powinien zakładać czegoś za nią i odbierać jej prawa z którym się wykluła. Sama powinna móc podjąć decyzję czy chce się wiązać z kimś, kto teoretycznie nie da jej tego czego szukała w życiu.
Nagle znowu nabrała ochoty obrzucenia go śnieżkami.
Ale czy tym czymś na pewno były słowa? Zwyczajne słowa? A co z czynami? Czy Uessas brał je pod uwagę wygłaszając swoją mowę? Ragan od zawsze o nią dbał, prawda? Coś swędziało ją na głowie. Nie, w środku. To chyba mózg od nadmiernego myślenia pod wpływem ziół nieznanego pochodzenia. O rany, ale kicha.
Czy potrafiła zaakceptować kłamstwo, które było ciągnięte jak dziwny teatrzyk przez tak długi czas? To dopiero pytanie na które nie potrafiła w tym momencie odpowiedzieć. Zaczęła poruszać nerwowo palcami. Brakowało jej elementu stałego w postaci trawy, którym mogłaby nakarmić swój tik nerwowy.
– To tyle? – zapytała, nie do końca lekceważąco. Nie zbywała jego osoby i problemu, ale wyraźnie zaznaczała, że nie jest to jakaś tragiczna przeszkoda sama w sobie. Problemem były kłamstwa, nie ich powód. – Czy ukrywałeś coś jeszcze? – ścisnęła wargi w kreskę. Co jeszcze mógł zataić w kwestii ich związku? O ile cokolwiek? Bóg miłości na pewno nie powiedziałby tego wszystkiego gdyby chodziło tylko o umiejętność kochania. Wspomniałby o chęciach. Coś...coś tu śmierdziało. Brakowało jej jakiegoś elementu do pełnego obrazku tej układanki.
Ha-ha, gdyby tylko wiedziała to pewnie dostałaby tętniaka z wrażenia...
A Sasanka? Cóż, siedziała w bezruchu i wpatrywała się w Dziedzictwo z niezwykle skupioną miną, jak gdyby na jego czole wypisana została tajemnica pozyskania boskiej siły. Tego było zdecydowanie za dużo do przyswojenia. Myśl goniła myśl, a czarodziejka nie potrafiła nadążyć.
Dobrze, powoli. Szkoda, że to nie takie proste – już teraz dostawała dziwnych palpitacji serca od pierwszych słów które padły z jego pyska. Ragan jej nie kochał. Słowa te obijały się echem wokół jej czaszki. Bing-bang-bong. Zaraz, nie. Nikogo nie potrafił kochać? Ani nienawidzić? Czyli-czyli to wszystko było udawane? Nie, niezupełnie. I o co chodzi z tym, że wcale nie chciał by go obdarzała uczuciem? Ughhh!
Dlaczego wszyscy dookoła czuli potrzebę kłamania "dla jej własnego dobra"? Co z nią było nie tak? Czego jej brakowało?
Czy powinna się w ogóle cieszyć choć trochę? No bo jeżeli bestia była bestią dla każdego innego, tylko nie dla niej... czy nie czyniło to jej wyjątkową? A tego zawsze chciała, nie? Poczuć się ważna, szczególna? Może to poniekąd miłość? Czym w sumie jest miłość? Jak ją odróżnić od przyjaźni, przywiązania?
Ściemnia, bajeruje cię. Znowu się nabierzesz. Mówi to, co chce żebyś usłyszała!
Zaraz eksploduje jej głowa.

Cisza.
Nagle zrobiło się dziwnie cicho. Nawet jej podświadomość milczała. Do tej pory Konstelacja czuła ją gdzieś w tle, nieistotne czy obecnie się odzywała. A teraz jedynym co słyszała był szum wiatru, bicie jej serca, oddech własny i Ragana. No i chrumknięcia.
Nie wytrzeźwiała jak na zawołanie, choć pewnie była bliska tego stanu. Szok zadziałał na jej euforię jak ślaz na obcą maddarę. Smoczyca opuściła łapy z powrotem na ziemię kiedy już przestała pulsować jej tak głowa. Dlaczego było tak dziwnie cicho?
– Kłamałeś bo nie sądziłeś, że cię zaa-a--a---a-kceptuję takim jakim jesteś – stwierdziła, lekko się jąkając przy dłuższym słowie. Chciał ją chronić, mhm? Jedno nie wykluczało drugiego. Zasadniczo wynikało z niego. – Wolę być głową goblina niż tułowiem mantykory. – Bąknęła. Nikt nie powinien zakładać czegoś za nią i odbierać jej prawa z którym się wykluła. Sama powinna móc podjąć decyzję czy chce się wiązać z kimś, kto teoretycznie nie da jej tego czego szukała w życiu.
Nagle znowu nabrała ochoty obrzucenia go śnieżkami.
Ale czy tym czymś na pewno były słowa? Zwyczajne słowa? A co z czynami? Czy Uessas brał je pod uwagę wygłaszając swoją mowę? Ragan od zawsze o nią dbał, prawda? Coś swędziało ją na głowie. Nie, w środku. To chyba mózg od nadmiernego myślenia pod wpływem ziół nieznanego pochodzenia. O rany, ale kicha.
Czy potrafiła zaakceptować kłamstwo, które było ciągnięte jak dziwny teatrzyk przez tak długi czas? To dopiero pytanie na które nie potrafiła w tym momencie odpowiedzieć. Zaczęła poruszać nerwowo palcami. Brakowało jej elementu stałego w postaci trawy, którym mogłaby nakarmić swój tik nerwowy.
– To tyle? – zapytała, nie do końca lekceważąco. Nie zbywała jego osoby i problemu, ale wyraźnie zaznaczała, że nie jest to jakaś tragiczna przeszkoda sama w sobie. Problemem były kłamstwa, nie ich powód. – Czy ukrywałeś coś jeszcze? – ścisnęła wargi w kreskę. Co jeszcze mógł zataić w kwestii ich związku? O ile cokolwiek? Bóg miłości na pewno nie powiedziałby tego wszystkiego gdyby chodziło tylko o umiejętność kochania. Wspomniałby o chęciach. Coś...coś tu śmierdziało. Brakowało jej jakiegoś elementu do pełnego obrazku tej układanki.
Ha-ha, gdyby tylko wiedziała to pewnie dostałaby tętniaka z wrażenia...
- 27 gru 2021, 20:55
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Halo, zgubiła szczękę, leżała gdzieś w śniegu pod jej łapami! Co to miało znaczyć, że "on sobie nie pójdzie"? Kazała mu iść, to...!
Nie chciała podejmować żadnych decyzji. Gdzieś tam w głębi wiedziała, że to bardzo zły pomysł. W tym stanie mogłaby zrobić lub powiedzieć wszystko. Czy w ogóle to zapamięta? Już teraz kręciło się jej w głowie od gwałtowniejszych ruchów. Zaczęła skubać dolną wargę tak nachalnie, że w końcu starła kłami naskórek. Bolało, troszkę, ale czym jest kilka kropel krwi gdy czasem potrafiło się wystać połamania wszystkich kości w ciele?
– Do tej pory ci wierzyłam – wytknęła mu po chwili ciszy – i jak się okazało: błędnie. Sam buk miłości to powiedział. On nie kłamie. A może to była jodła... – podrapała się po głowie kiedy w pół zdania dotarła do niej absurdalność tego stwierdzenia. Buki były podejrzane, jodłom bardziej ufała. Miały takie... ładne igły.
Uh, okropieństwo! Najchętniej znowu obrzuciłaby go śnieżką. Albo od razu kilkoma. Zamiast tego, wpatrywała się na stojącego obok Ragana Zimnego brata i nad głową Sasanki pojawiła się metaforyczna żarówka. Eureka!
– Co ty o tym myślisz? – przyjrzała się zaspie ze sztucznymi tygrysimi oczami.
Kiwała co jakiś czas głową, mamrocząc pod nosem, jak gdyby naprawdę ten bałwan do niej przemawiał. W pewnym sensie tak było. Ale tylko ona to słyszała. Z jej perspektywy patrzała na dwa identyczne smoki. Bracia bliźniacy.
Złożyła łapki w piramidkę kiedy już się namyśliła.
– Zimny Ragan mówi, byś poszedł ze mną do Szulusssasa. – Uśmiechnęła się nieco cieplej. To dobry pomysł. Skonfrontuje obie wersje i nie będzie wtedy miała wątpliwości.
Nie chciała podejmować żadnych decyzji. Gdzieś tam w głębi wiedziała, że to bardzo zły pomysł. W tym stanie mogłaby zrobić lub powiedzieć wszystko. Czy w ogóle to zapamięta? Już teraz kręciło się jej w głowie od gwałtowniejszych ruchów. Zaczęła skubać dolną wargę tak nachalnie, że w końcu starła kłami naskórek. Bolało, troszkę, ale czym jest kilka kropel krwi gdy czasem potrafiło się wystać połamania wszystkich kości w ciele?
– Do tej pory ci wierzyłam – wytknęła mu po chwili ciszy – i jak się okazało: błędnie. Sam buk miłości to powiedział. On nie kłamie. A może to była jodła... – podrapała się po głowie kiedy w pół zdania dotarła do niej absurdalność tego stwierdzenia. Buki były podejrzane, jodłom bardziej ufała. Miały takie... ładne igły.
Uh, okropieństwo! Najchętniej znowu obrzuciłaby go śnieżką. Albo od razu kilkoma. Zamiast tego, wpatrywała się na stojącego obok Ragana Zimnego brata i nad głową Sasanki pojawiła się metaforyczna żarówka. Eureka!
– Co ty o tym myślisz? – przyjrzała się zaspie ze sztucznymi tygrysimi oczami.
Kiwała co jakiś czas głową, mamrocząc pod nosem, jak gdyby naprawdę ten bałwan do niej przemawiał. W pewnym sensie tak było. Ale tylko ona to słyszała. Z jej perspektywy patrzała na dwa identyczne smoki. Bracia bliźniacy.
Złożyła łapki w piramidkę kiedy już się namyśliła.
– Zimny Ragan mówi, byś poszedł ze mną do Szulusssasa. – Uśmiechnęła się nieco cieplej. To dobry pomysł. Skonfrontuje obie wersje i nie będzie wtedy miała wątpliwości.
- 27 gru 2021, 19:18
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Chrup, tup, chrup.
Co to?
Zamrugała, roztrzepując nieco śniegu z powiek. Nie poruszyła się przez długi czas, ale panująca dookoła cisza tak bardzo uderzała w uszy, że nagły dźwięk kroków był głośniejszy od stada galopujących tarpanów. Odchyliła głowę do tyłu – ałć, zabolał ją trochę kark – i mogła dzięki temu patrzeć na Ragana. Był taki śmieszny, do góry nogami, czemu się wywrócił? I jak on chodził? I, ohh, miał też łapy!
Sam Ragan mógł zauważyć rozszerzone źrenice, nieco pęknięte naczynka w zielonych oczach, ale też ogólne zmęczenie. Wyglądała jak żywy trup, a obecna sceneria w postaci kopczyko-kurhanu wcale nie przedstawiała jej w lepszych kolorach.
Siła jego słów znowu próbowała zmieść jej myśli. Logika i rozum przepychały się z uczuciami i sercem, a do tego w tango chciał się włączyć wpływ dziwnego ziela. Nie chciała wierzyć w słowa zasłyszane w świątyni. Ale też nie miała sił o tym rozmawiać teraz, nie w tym stanie. Zamiast odpowiedzieć w rozumny sposób, zrobiła to, co uznała za najmądrzejsze w tej sytuacji.
Rzuciła w jego pysk śnieżką, gdzieś między oczy. Ha, tego się na pewno nie spodziewał! Wcześniejszy koc z białego puchu okazał się całkiem przydatny. Skrywał jej łapy, które mogły powolutku lepić pocisk.
– Jesteś g ł u p i !!! – chciała warknąć, ale z jej gardła wyszło coś, co bardziej przypominało jęk lub jazgot. – Gdybym chciała kogoś innego, nie potr...e.b.... potr.... ughhh, nie muszę mieć do tego wymówki. Po prostu bym to zrobiła! – nadęła policzki i przekręciła się na brzuch. Jeżeli Ragan się nie odsunął to pewnie miał teraz na nosie znacznie więcej śniegu niż do tej pory.
Odsunęła się od niego i znalazła azyl przy drzewku. Oparła się o nie barkiem, szepcząc coś do niego. Żółte świnki kwiknęły w odpowiedzi, chrumkając też z niezadowoleniem na wojownika. Aha!
– Nie będę teraz o tym mówić. Dziś się...dobrze bawię. Właśnie. Bo dobrze się bawimy, tak? – zerknęła kontrolnie w kierunku kory, a kiedy dostała potwierdzenie to sama kiwnęła głową. – Znowu mi złamiesz serce. Idź sobie – ścięła nozdrza w przecinki, wskazując na niego oskarżycielsko palcem.
Co to?
Zamrugała, roztrzepując nieco śniegu z powiek. Nie poruszyła się przez długi czas, ale panująca dookoła cisza tak bardzo uderzała w uszy, że nagły dźwięk kroków był głośniejszy od stada galopujących tarpanów. Odchyliła głowę do tyłu – ałć, zabolał ją trochę kark – i mogła dzięki temu patrzeć na Ragana. Był taki śmieszny, do góry nogami, czemu się wywrócił? I jak on chodził? I, ohh, miał też łapy!
Sam Ragan mógł zauważyć rozszerzone źrenice, nieco pęknięte naczynka w zielonych oczach, ale też ogólne zmęczenie. Wyglądała jak żywy trup, a obecna sceneria w postaci kopczyko-kurhanu wcale nie przedstawiała jej w lepszych kolorach.
Siła jego słów znowu próbowała zmieść jej myśli. Logika i rozum przepychały się z uczuciami i sercem, a do tego w tango chciał się włączyć wpływ dziwnego ziela. Nie chciała wierzyć w słowa zasłyszane w świątyni. Ale też nie miała sił o tym rozmawiać teraz, nie w tym stanie. Zamiast odpowiedzieć w rozumny sposób, zrobiła to, co uznała za najmądrzejsze w tej sytuacji.
Rzuciła w jego pysk śnieżką, gdzieś między oczy. Ha, tego się na pewno nie spodziewał! Wcześniejszy koc z białego puchu okazał się całkiem przydatny. Skrywał jej łapy, które mogły powolutku lepić pocisk.
– Jesteś g ł u p i !!! – chciała warknąć, ale z jej gardła wyszło coś, co bardziej przypominało jęk lub jazgot. – Gdybym chciała kogoś innego, nie potr...e.b.... potr.... ughhh, nie muszę mieć do tego wymówki. Po prostu bym to zrobiła! – nadęła policzki i przekręciła się na brzuch. Jeżeli Ragan się nie odsunął to pewnie miał teraz na nosie znacznie więcej śniegu niż do tej pory.
Odsunęła się od niego i znalazła azyl przy drzewku. Oparła się o nie barkiem, szepcząc coś do niego. Żółte świnki kwiknęły w odpowiedzi, chrumkając też z niezadowoleniem na wojownika. Aha!
– Nie będę teraz o tym mówić. Dziś się...dobrze bawię. Właśnie. Bo dobrze się bawimy, tak? – zerknęła kontrolnie w kierunku kory, a kiedy dostała potwierdzenie to sama kiwnęła głową. – Znowu mi złamiesz serce. Idź sobie – ścięła nozdrza w przecinki, wskazując na niego oskarżycielsko palcem.
- 27 gru 2021, 18:53
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100055
Przekręciłaby się na brzuch gdyby warstwa śniegu która ją zasypała nie stała się taka ciężka. Albo to wina jej zmęczenia. Powierciła się tylko trochę, ale nadal wyglądała jak źle zakopany trup.
Skąd w Raganie taka wrogość i przekonanie co do intencji Pełni? Sasanka nie mogła zrozumieć co takiego nagadał pisklak, który widział ją nad stawem przez kilka uderzeń serca, nim obrzucił ich nieudolnie kamieniami i sobie pobiegł. Czy to wspomnienie też było zakrzywione? Ugh.
~ Jestem sama – "oink" wzdrygnęło jej ciałem. Dobra, dobra! Nie sama! ~~ z Ryszardem i jego...kolegą... – jak on się właściwie nazywał? Nieważne ~ schowali się w tym białym drzewie. Ciekawe czy też mogę... – oo a gdyby tak wejść w drzewo i nie musieć się niczym przejmować? To była myśl!
Pufnęła powietrzem z nozdrzy.
~ Co cię to obchodzi, i tak mnie nie kochałeś. Nie wiem czemu kłamałeś, ale już nie chcę wiedzieć – przyznała, mając dość bólu. Starczyła wiedza o byciu niewystarczającym dla kogoś, kto dla niej tyle znaczył.
Skąd w Raganie taka wrogość i przekonanie co do intencji Pełni? Sasanka nie mogła zrozumieć co takiego nagadał pisklak, który widział ją nad stawem przez kilka uderzeń serca, nim obrzucił ich nieudolnie kamieniami i sobie pobiegł. Czy to wspomnienie też było zakrzywione? Ugh.
~ Jestem sama – "oink" wzdrygnęło jej ciałem. Dobra, dobra! Nie sama! ~~ z Ryszardem i jego...kolegą... – jak on się właściwie nazywał? Nieważne ~ schowali się w tym białym drzewie. Ciekawe czy też mogę... – oo a gdyby tak wejść w drzewo i nie musieć się niczym przejmować? To była myśl!
Pufnęła powietrzem z nozdrzy.
~ Co cię to obchodzi, i tak mnie nie kochałeś. Nie wiem czemu kłamałeś, ale już nie chcę wiedzieć – przyznała, mając dość bólu. Starczyła wiedza o byciu niewystarczającym dla kogoś, kto dla niej tyle znaczył.












