Znaleziono 243 wyniki

autor: Jaśniejąca Konstelacja
25 gru 2021, 10:11
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5713
Odsłony: 244851

Gwar Traw: -4/4 mięsa (oswajanie): https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 707#491707

Akt.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
24 gru 2021, 11:53
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 114310

Śmiech pisklęcia zbił ją z pantałyku i uśmiech mimowolnie opadł jej do ziemi. Tym bardziej nie rozumiała dlaczego rzucił kamieniem w Pełnię, a później dał dyla w śnieg. Chyba się przy tym potknął, a przez drgania maddary wiedziała kto był powodem, jednak nic nie powiedziała. Ścisnęła wargi w poziomą kreskę. O ile na początku miała wątpliwości, tak teraz była przekonana co do swojej teorii.

Ragan miał inną, a to był owoc ich związku. Przecież nie dałaby życia takiemu paskudnikowi. Jej partner też miał cudowną, łagodną osobowość, więc ta zgniła krew należeć musiała do kogoś innego.

Gorzki smak zalągł się w jej gardle, humor natychmiastowo wyparował. Jeszcze chwilę wpatrywała się w miejsce gdzie dopiero co stał Vaktar, a na ziemię sprowadziło ją pytanie Wspomnienia. Odwróciła się i schowała nóż do kufra, razem z resztą asortymentu.
Mały gnojek, jego matka to okropna flądra rozbijająca związki – wymamrotała pod nosem, nie chcąc nawet sobie wyobrażać kim była smoczyca z którą Dziedzictwo miał 'interes' na boku. Na samą myśl robiło się jej słabo. Może to lepiej, że Frange nigdy nie poznała ojca...

Przetarła łapą pysk, głównie oczy, żeby tylko Pełnia nie widział gromadzących się w nich łez. Wzięła kufer na grzbiet i obróciła pysk w kierunku czarodzieja, ale nie spojrzała mu w oczy. Wzrok zawiesiła gdzieś na jego szyi.
Zerwałam z nim więź, zawsze chciałam mieć dwa feniksy – wyjaśniła zagwozdkę mistrza i wzruszyła ramionami.

Miała niedużo czasu zanim wpadnie w histerię i płacz. Fason mogła utrzymać dość krótko, a jeszcze musieli wrócić do domu. To dopiero trening wytrwałości. Nie chciała wyjść na słabą w oczach Pełni. Dopiero co jej powierzył potencjalną przyszłość stada.
Wracamy? Zepsuł mi się humor – przyznała, a do tego wypadało nadgonić burzliwą czasoprzestrzeń gdzie doszło do morderstwa, do pozbywania się zwłok, prawie podwójnego drugiego morderstwa oraz rewelacji w świątyni.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
23 gru 2021, 20:21
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 86504

Leciała ze świątyni, ale zalążek śnieżycy i zimnych prądów wiatru uniemożliwiły jej powrót do domu. Zmuszona do nagłego lądowania skryła się w niedużym zagajniku. Feniksy nie były daleko od świątyni, więc leciały tuż za nią. Capella usiadła na gałęzi jednego z drzew, pilnując by nikt niepowołany nie zbliżył się zanadto do Sasanki.

A Pollux? Cóż, był z nią znacznie bliżej. Wsunął się ostrożnie do młodnika, nie chcąc niechcący niczego podpalić. O tyle dobrze, że zimą było o to trudniej. Ptak szturchnął dziobem lewy nadgarstek Sasanki. Ale to na nic. Płakała. Nie szlochała, nie łkała – była cicho. Łzy strumieniem ciekły po jej policzkach, kiedy ta przytulała pobliską brzozę.

Feniks znał dobrze książkę kontaktową relacje czarodziejki z innymi smokami. Próbował sięgnąć umysłu Sekcji Zwłok, pokazując co widzi. Obraz rozpaczy i nędzy, któremu nie mógł jakkolwiek pomóc przez braki...huh, we wszystkim, jakby na to nie spojrzeć. Kompan nie był pewien czy uzdrowicielka była w pobliżu, ale warto było spróbować.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
23 gru 2021, 14:40
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 114310

Thahar miał drobne trudności z wdrapaniem się na Pełnię, w końcu był gruby i nie miał rączek, ale jakoś się udało. Usiadł tak, żeby swoim brzuchem ogrzewać Soubę. Brązowe pióra przypominające futro zlały się z bielą i czernią przywódcy, znajdując w nich dobrą kryjówkę.

Pytanie Vaktara zbiło ją z tropu i zerknęła na swoją łapę... po czym cicho się zaśmiała. Ups.
Nie, to do przecinania materiału. Gdybym chciała cię zabić to użyłabym maddary – powiedziała mu jakoś dziwnie pogodnie, nie zauważając jak może to zabrzmieć dla pisklaka. – Zobacz. – I cyk, jednym ruchem rozcięła materiał niedawnego kubraczka Ryszarda. Weszła w posiadanie niezbyt grubej, ale solidnej wstęgi.

Wyszczerzyła się przymilnie do Pełni i usiadła prostopadle do niego. Wstęgę trzymała między wargami, zaś placami przeczesywała jego grube, zimowe futro na poliku. Trochę jej zajęło nim zgarnęła wystarczająco grube kosmyki. Zaczęła je splatać ze sobą w liniowy warkocz. Nie był długi, właściwie nieco wyrastał ponad rozmiar jej palca. Końcówkę objęła fioletową wstążką, dzięki czemu nowa 'fryzura' przywódcy się trzymała bez jej ingerencji. Cofnęła się. Z jednym warkoczem na policzku Pełnia wyglądał bardziej uroczo niż dumnie, ale to się dało naprawić! Miał więcej futra.

Odwróciła się w kierunku pisklęcia.
Widzisz? Też mogę ci takie zrobić – zaoferowała, składając przednie łapy w piramidkę i wpatrując się w niego wyczekująco.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
20 gru 2021, 23:46
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 56638

Prawie podskoczyła, zdziwiona pewnością i płynnością jego ruchów. Skończyło się na wzdrygnięciu. Nie takim z obrzydzenia – zwyczajnie nie spodziewała się nagłego ruchu kiedy wpatrywała się zamyślona w ich łapy.

"Kłamiesz."

Żebyś wiedział na ile tematów...

Nie było aż tak źle!

Na pewno? A co by było, gdyby dowiedział się o Si-

Stul dziób!

Ten wewnętrzny głos działał jej czasem na nerwy. Ostatnio nie była już pewna jaka powinna być. Jaką miała osobowość, co było w jej stylu, a co nie. Zlewały się jej wspomnienia i uczucia Maestrii, własne koszmary, a do tego problemy na jawie. O dzieleniu umysłu z dwójką zakochanych w sobie feniksów nie było nawet trzeba mówić. I to chyba był główny powód.

Dlaczego czuła, że jej kompani mają relację pełniejszą pasji niż ona sama? Czuła się gorsza od feniksów. Od ptaków. Od... od... od nie smoków. Nie pomagało to, że słyszała je siedząc tutaj, a one były na zewnątrz i zaczepiały się dziobami. Wyczuwała ich wzajemne przywiązanie ze zdwojoną siłą (w końcu od samca i samicy, a nie tylko jednego z nich). Byli nierozłączni. Czy zwierzęta w ogóle były zdolne do miłości? Może chodziło o coś innego – instynkt, chęć przedłużenia gatunku? Więc czemu odbierając przez więź ich emocje czuła się-

Gwałtownie cofnęła łapę od tej Ragana – a przynajmniej spróbowała bo krzepy nie miała za dużo – zupełnie jakby jego dotyk parzył. Zacisnęła na moment powieki i pokręciła głową.
Nie czuję się najlepiej, chyba Sen dał mi za dużo ziół. Dopiero się uczy, może coś pokiełbasił. – Próbowała wybrnąć z tej sytuacji, całkiem beznadziejnie.

Z drugiej strony, jednak nie kłamała. Miała ochotę zwymiotować i to wcale nie przez zioła. Nie zdarzyło się jej to od ponad trzydziestu księżyców. Tonięcie w poczuciu własnej beznadziei i samoocenie poniżej średniej. Uhg.

Nie chciała go jednak zostawiać z łapą w błocie, więc...
Zobaczymy się za jakiś czas? – wymusiła na sobie uśmiech. Nie zorientuj się, tylko się nie zorientuj, że coś jest nie tak. Nie miała siły na kłótnie, była zmęczona walką oraz bezsennymi nocami spędzonymi na analizowaniu ich sprzeczki. Mózg czarodziejki przechodził totalne spięcie i powodował u niej natłok nielogicznych, okropnych wniosków czy myśli. Na pewno jak wypocznie to wszystko wróci do normy.

Dlaczego te feniksy tak się do siebie lepiły, tak właściwie?! I czemu ona była o to zazdrosna?!
autor: Jaśniejąca Konstelacja
18 gru 2021, 18:56
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie?
Odpowiedzi: 13
Odsłony: 1071

Wyszczerzyła się do przewodniczki Ognia i pokiwała głową. Na samą myśl o poznaniu jakiejś wiedzy tajemnej, nawet jeżeli na poziomie średniozaawansowanego bakłażana, podekscytowała się jak rzadko kiedy. Od dawna nie miała okazji się uczyć nowych rzeczy.

W ciszy wysłuchała opowieści. Jedyne co jej przychodziło na myśl to pytanie dlaczego ta cała Wizja w ogóle towarzyszyła grupie ze stada Księżyca. Przecież nie mieli ze sobą nic wspólnego, poza granicami, ani Pełnia nigdy nie zdawał się sprawiać wrażenia, że-

Że...

!!!

Źrenice się jej zwęziły jak u kota kiedy patrzyła na czarodzieja. Pełnia nadal opowiadał, więc może nie zauważył nawet jak ona się w niego wpatrywała. Jak w pisklę przyłapane z łapskiem w składziku kosztowności. Jednak dla Miru Płomieni cała ta scena wyglądać musiała niezwykle komicznie. Sasanka nie była pewna czy chce go w swoich podejrzeniach poddusić, czy znaleźć sposób na ożywienie zwłok tamtej samicy żeby własnołapnie ją ubić!

Ale gdyby tylko jakikolwiek ruch oczu lub pyska Wspomnienia sugerował, że ten się do niej obracał, przywdziałaby na powrót wesoły, niewinny uśmiech. Hej, co złego to nie ja.

Dorwę cię później!

Kątem oka zauważyła spięcie Naedy. Niby w tych okolicznościach było to normalne, ale jednak wcześniej nie wyglądała na aż tak, hm, zestresowaną? Sasanka przechyliła pysk w zaciekawieniu.
Wszystko w porządku? – upewniła się, choć odpowiedź miała wymalowaną przed nosem. – Nie przejmuj się, nie zamierzamy na was najechać w ramach odwetu. – Machnęła łapą w powietrzu. Choć wewnętrznie się zawahała. Nie zamierzamy, prawda?
autor: Jaśniejąca Konstelacja
18 gru 2021, 13:46
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 732
Odsłony: 90909

Nie o to mi chodzi – zmarszczyła lekko nos. – Odkąd pamiętam panował tutaj względny spokój. Jasne, czasem były jakieś niesnaski, ale kończyło się na rozmowach i rozejściu się w swoje strony. To poprzednie pokolenia miały gorzej, przepełnione wojnami, tą całą sytuacją z Mrokiem... – uciekła spojrzeniem na bok żeby obserwować nurt rzeki – trudno mieć jakiekolwiek oczekiwania kiedy obecny przywódca jedyne czym się zajmował to ceremoniami, bo niczym więcej nie musiał. Ciężko nawet z obserwacji coś wywnioskować. – Kto wie, może sam Pełnia by się nie sprawdził w podprogowej sytuacji wojennej, w końcu też nie miał za wiele doświadczenia.

Na wspomnienie o jego zastępstwie mimowolnie się uśmiechnęła.
Pewnie nie byłeś i wtedy zbyt popularny, co? – mruknęła żartobliwie, nawiązując do jego niesławy jako proroka.

Zadane pytanie zwiało jej uśmiech i nastrój z pyska. Przywdziała wymuszoną powagę, trawiąc te słowa. Podniosła wzrok na niebo jak gdyby tam miała znaleźć odpowiedź. Ale nie musiała jej szukać. Miała ją gotową na końcu języka, jednak wypowiedzenie jej na głos oznaczało przyznanie się do czegoś, czego się pośrednio wstydziła.
Braku posłuchu – odparła cicho. – Od najbliższych, ale też od jednostek, które ciężko okiełznać. Strasz...znaczy, Wybebeszone Jelita to dobry przykład smoka, z którym nie byłabym pewna jak sobie poradzić. – Mruknęła.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
16 gru 2021, 23:34
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1579
Odsłony: 64006

Razem z Pełnią uznali, że wycieczka dobrze im zrobi. Do tej pory wędrowała tylko z Sekcją lub Raganem, a warto poszerzać horyzonty. Czarodziejka pociągnęła przywódcę za futro na barku, zachęcając go by razem udali się do świątyni po błogosławieństwo. Lecąc nie zaczepiała go już tak bardzo, nie chciała się rozkwasić o ziemię ze swoimi małymi skrzydłami. Ostatecznie, wylądowała przed wejściem do jaskini i odnalazła spojrzeniem proroka. Dała mu odrobinę mięsa. Nawet sporo. Miała go w nadwyżce.


autor: Jaśniejąca Konstelacja
15 gru 2021, 21:53
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Szczelina w dolinie
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 12855

Psiiik! – kichnęła, kiedy znowu jej nos podrażnił silniejszy podmuch wiatru. Mimo wyklucia się zimą, nadal nie miała za dobrej odporności na mrozy. Nawet szal z dwóch żywych pochodni nie pomagał. Śnieg stapiał się tylko w okolicach głowy czarodziejki, a grzbiet i zad pokrywała cienka warstwa białego puchu.

W pewnym momencie Pollux zerwał się z jej rogu do lotu, pędząc podejrzanie szybko, a do tego obniżając lot. Wstęga ognia w postaci niebieskiego, płonącego ogona feniksa stopiła śnieg na jego drodze, pozostawiając zaznaczony szlak. Ptak zapikował przez dziurę w ziemi, znikając z oczu Sasanki.
Ugh ty... ty... – szukała odpowiedniego przekleństwa, które jak na złość nie chciało wpaść jej na język. Przynajmniej jego partnerka była lepiej ułożona i trzymała się blisko. Podniosła wzrok jak gdyby to umożliwiło jej spojrzeć na czerwonopiórą siedzącą na jej głowie. – Nie wiem jak z nim wytrzymujesz. Skoro ja mam go czasem dosyć – wymamrotała pod nosem.

Pollux w tym czasie wylądował nieopodal miski pachnącej ziołami. Przechylił dziób i wydał z siebie cichy, przyjazny trel w kierunku Szarej Rzeczywistości. Nie podchodził bliżej, nie próbował zrabować jego naparu. Zupełnie jakby metodą skojarzeniową uznał, że ciepło = przyjaciel. Pewnie nie było to dalekie od prawdy.

Pooooollluuuuuux, gdzie jeeeeapsiiiiik! – Tym razem się omal nie zasmarkała z wrażenia kiedy po niezgrabnym skoku przez szczelinę wylądowała naprzeciwko dobrze znanego jej uzdrowiciela. Dzielił ich dystans nieco ponad ogona. Sasanka zamarła w bezruchu i zamrugała.

To zdecydowanie wina jej nosa. Aha, na pewno. Był zatkany, ledwo mogła coś wywęszyć. W innym wypadku zmusiłaby feniksa przez więź do powrotu – czego zwykle nie robiła, ale to by był szczególny przypadek.
Em, cześć? – przechyliła głowę w przeciwną stronę niż Pollux, patrząc na Szarą Rzeczywistość tak...zwyczajnie. Nie zorientowała się nawet, że teoretycznie odcięła mu jedyną drogę ucieczki, stojąc jak drzewo między nim, a szczeliną.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
14 gru 2021, 17:36
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5713
Odsłony: 244851

Darmowe błogosławieństwo na 1 zwiad (bonus za szkolenie MG) przerzucam na Erje

Akt.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
14 gru 2021, 15:47
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 56638

Nie przywykła do takiego tonu. Przez kręgosłup przeszły ją ciarki, ale nie do końca były one nieprzyjemne. Nadal uciekała spojrzeniem od Ragana i wewnętrznie się karciła za to, że coś w tej jego nowej postawie się jej spodobało. Przełknęła cicho ślinę jak gdyby to jednocześnie wypłukało z niej to nowe wrażenie.

Ale nie potrafiła mu tego obiecać.

Prawie podskoczyła na siedząco kiedy wyczuła jego futro na czole. Odpłynęła znów myślami na tę krótką chwilę. Ostatnio zdarzało się to jej aż zbyt często. Niepewnie, wręcz ukradkiem podniosła wzrok na niego. Żółte ślepia spotkały się z zielonymi tak blisko, że szło by w nich dostrzec pęknięcia żyłek. Gdyby ktoś takie miał. Zdecydowanie nie ona, nuh-uh.

Uhh – zająknęła się uznając to za idealny moment by puścić mimo uszu jego prośbo-rozkaz, skupiając się na pytaniu. – To tylko blizny. – Bąknęła pod nosem. Wcale tak nie myślała. Z drugiej strony im bardziej próbowałaby to przed nim ukrywać, migając się od odpowiedzi, tym mocniej pobudzałaby jego ciekawość.

Zaczęła skubać nachalnie dolną wargę, ścierając kłami naskórek. Patrząc w dół, nie na niego, mimochodem napotkała spojrzeniem ich łapy. Jego czarne pazury, swoje białe. Niepewnie przysunęła palce do jego palców, tykając je niczym pisklę sprawdzające czy rodzic jest na nie zły.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
12 gru 2021, 23:10
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 114310

Kiwi podszedł bliżej do Souby i próbował sięgnąć ptaszka swoim długim dziobem, niezgrabnie podskakując na swoich krótkich nóżkach tuż przy przedniej łapie Pełni. Musiał być taki wysoki?!

Uniosła łuk brwiowy na osobliwą reakcję przywódcy. Z jednej strony sama miała pewne niekontrolowane odruchy, ale z drugiej...
Seeerio? – przeciągnęła sylabę, uśmiechając się niewinnie. – Wyglądasz jakbym cię miała co najmniej poćwiartować i zapakować w częściach do tej skrzyni. – Gwizdnęła z uznaniem dla samej siebie. Nie wiedziała, że potrafi być taka straszna! Niestety, nie miała pojęcia o zdolnościach aktorskich Pełni. Wzięła to na poważnie.

Odwróciła się na moment do kufra i wyciągnęła z niego jakiś materiał. Ten sam kubraczek w którym niedawno paradował Ryszard, chociaż był wyprany i wysuszony od jakiegoś czasu. Rozcięła nożem czerwony pasek, tworząc dzięki temu cienką, długą wstęgę. Pomachała ją w powietrzu.
Chciałam ci tylko zapleść warkocza, masz taką długą, zimową sierść – pokazała mu perlisty uśmiech białych zębów, na jeden z palców zakręciła sobie kosmyki futra mistrza – a widziałam dwunoga z taką osobliwą fryzurą. Nie dasz się chyba pros- – urwała, kiedy coś pojawiło się na horyzoncie i sam Pełnia zwrócił na to uwagę. Ze wszystkich rzeczy najmniej się chyba spodziewała ujrzeć pisklaka w środku nocy i-

Zaraz, chwila.

Wytężyła wzrok. O ile białe futro nie było szczególnie rzadkie, tak czerwone wzory na czole wręcz krzyczały 'cześć, jestem synem Ragana!'. Vaktar? Zaczęła żałować, że nigdy nie poprosiła partnera o jakikolwiek obraz z maddary który mógłby przedstawiać ich syna. Z drugiej strony, może to tylko zbieg okoliczności? Czy powinna go nazwać po imieniu? A co jeżeli-

-to potomek innej?

Miała ochotę warknąć na samą myśl. Nie, to bez sensu, Ragan by jej tego nie zrobił.

Na pewno?

Czy była aż tak niepewna siebie?

Z zamyślenia wyrwało ją pytanie czarodzieja. Zerknęła na niego niepewnie.
Um, nie? – przyznała, bo nawet jeżeli to był jej syn to nie spodziewała się go tutaj zobaczyć. Tym bardziej o takiej porze. Wróciła spojrzeniem do leżącego pisklaka, który wyglądał jakby się ani trochę nie bał. – Cześć, zgubiłeś się? Trochę późno na spacery młodych... – zaczęła ostrożnie, machając do młodego łapą w której miała sztylet. Zapomniała o nim.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
12 gru 2021, 15:09
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 56638

Żaden moment nie byłby odpowiednio dobry na to wyznanie, a prędzej czy później Ragan i tak by wygrał zakład. Nie wiedziała o jakich sekretach mówił, bo zasadniczo była tak otwartą księgą że trudno było jej zarzucić posiadanie wielkich tajemnic, ale nie miała też powodu żeby mu nie ufać. To chyba ją drażniło najbardziej. Czemu Ragan był tak nieskazitelny? Nikt taki nie był, nawet bogowie!

Tym bardziej powinnaś coś podejrzewać..

Ha, niby co? Że tak naprawdę jest wypranym z emocji smokiem, który aż za dobrze udaje? Akurat!

Przełknęła ślinę i obejrzała się na wyjście z jaskini raz jeszcze, jak gdyby rozważała jednak tę ucieczkę. Wymamrotała coś pod nosem, a jej łapa nagle sięgnęła po prawy nadgarstek Dziedzictwa. Obejmujące go palce nieco drżały ze stresu i niepewności. Sasanka policzyła do trzech, aż w końcu przysunęła jego łapę bliżej swojej. Konkretniej pokierowała jego palcami w kierunku swojego lewego łokcia. Każdy smok wiedział co zakrywały łokcie. Pachy. A co tam znalazł Ragan?

Nic co dojrzałoby oko, chociaż tyle dyskrecji miała czarodziejka. Ciemne łuski to jedno, ale anatomia to drugie. Wzrok można było zwieść, ale czucie w palcach już nie. Ragan mógł bez problemu wymacać palcami podłużne, wąskie wybrzuszenia na skórze partnerki w miejscach, gdzie nie chroniła jej żadna łuska. Nie trzeba być geniuszem żeby wiedzieć co to oznaczało. Ślady po pazurach lub czymś równie ostrym, co uderzyło niegdyś to witalne miejsce. A skoro rana się zabliźniła, było to raczej coś poważnego.

Ścisnęła wargi w kreskę. Powiedziała kiedyś Raganowi o próbach odejścia z tego świata przedwcześnie, ale nigdy nie mówiła mu o sposobie, miejscu ani czasie w którym to się działo. Modliła się do panteonu by jego dedukcja nie była tak ostra żeby zorientować się, że szrama nie była wcale taka stara. Tak, nawet kiedy go już znała, choć zanim byli oficjalnie razem, próbowała to zrobić. Gdyby nie Żaba...

Pozwoliła oględzinom trwać kilka uderzeń serca. Cofnęła jego nadgarstek jakby jego dotyk parzył, samej puszczając łapę wojownika. Objęła się mocniej skrzydłami, zawstydzona uciekając spojrzeniem na bok. Nic nie mówiła.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
11 gru 2021, 21:56
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 114310

Zamarła w bezruchu kiedy zadał jej to proste, ale oczywiste pytanie. Zamrugała i przemieliła powietrze w pysku.

Właśnie, czemu?

Eee – próbowała znaleźć jakieś odpowiednie wyjaśnienie, ale na nic nie wpadła. Czasem nawet jej zdarzały się zaćmienia rozsądku. Zdecydowanie częściej niż powinny. – Nie chciałam być nachalna? – zerknęła na niego kątem oka szukając potwierdzenia w słuszności swojego rozumowania.

Kiwi wydał z siebie dziwny dźwięk i długim dziobem szturchnął nadgarstek Sasanki. Otarł się o niego grubym ciałkiem, a następnie podszedł bliżej Pełni. Pamiętał go, nawet bardzo, ale ostatnio był znacznie większy. Thahar chował się w jaskini czarodziejki więc nie dziwota, że ominął go jego własny wzrost.

Konstelacja przerzucała graty w skrzyni z cichym brzdękiem, aż omal się nie zachłysnęła powietrzem z zaskoczenia. Z-zaraz, jak to 'można go zrozumieć'? Przygryzła dolną wargę. Wspomnienie, całe szczęście, nie widział jej wyrazu pyska bo siedziała do niego tyłem. W przeciwnym razie znalazłby na nim coś pomiędzy nieśmiałym uśmiechem a zdezorientowaniem.
Tak? – pociągnęła po chwili namysłu dowcip. – Jak ciebie zamknę w skrzyni to też się za mną stęsknisz? – wyszczerzyła się łobuzersko i odwróciła do niego, a łapach trzymając sztylet. Musiało to wyglądać dość dwuznacznie.
autor: Jaśniejąca Konstelacja
11 gru 2021, 18:57
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 114310

Wyciągała Pełnię na spacer już od kilku dni, ale ilekroć próbowała to rozmijali się przez swoje wewnętrzne oscylatory. Ostatecznie Sasanka postawiła na swoim i pewnego wieczora, gdy księżyc lśnił na niebie o północy, polecieli na tereny wspólne. Wylądowali nieopodal srebrzystego stawu.

Hmgpgpfp – wybełkotała kiedy upuściła niesioną przez siebie skrzynię, która z hukiem upadła na ziemię – ale z ciebie samiec, mógłbyś czasem coś ponieść – wymamrotała bardziej sama do siebie niż przywódcy, przesuwając po ziemi tajemnicze pudło, bliżej strumienia.

Zerknęła na niego kątem oka i zastanowiła się czy mu coś wyznać. W sumie, czemu nie?

Bo znowu się pokłócicie?

Nieprawda.

Więęęc, chciałam ci coś powie- – zaczęła ostrożnie, otwierając wieko skrzyni i omal zawału nie dostała kiedy wyskoczył z niej gruby, włochaty ptak. – Na kły Tarrama, co tu robisz?! – zmierzyła kiwi niezadowolonym spojrzeniem, teraz rozumiejąc dlaczego bagaż był tak ciężki. Thahar ważył więcej niż niejedno pisklę. Nadal nie rozumiała jakim cudem zasuwał na tych tycich nóżkach.

Wyszukiwanie zaawansowane