Czy bał się, że jeśli pozna "prawdziwego" Ragana odejdzie? Ni, nieszczególnie. Czy zwątpił w nią? nie. To były sprawy, do których nie był zdolny. Jeśli zaś chodzi o prawdziwego Ragana nie musiał nic podejrzewać. Wiedział co by się stało. Wiele, wiele rzeczy.
– Nie wiem, co masz na myśli mówiąc o "prawdziwym" Raganie. Mogłem udawać, że cię kocham, ale wszystko, co przeżyłaś i czułaś należało do ciebie – Tysiące masek, z których żadna nie była tym prawdziwym Raganem. A może wszystkie te maski tworzyły właśnie prawdziwego Ragana? Kto wie, być może tak naprawdę "prawdziwy" Ragan nie istniał. Sam Dziedzictwo zastanawiał się, dlaczego jeszcze nie odeszła. Czy liczyła na to, że rozmowa pozwolić mu poczuć wyrzuty sumienia i owie, ze wszystko to było jednak żartem i tak naprawdę ja kocha? Zawsze trudno było mu zrozumieć niektóre nielogiczne zachowania smoków, ale teraz był autentycznie zagubiony. Reakcja Pestki stanowiła zagadkę. Coś, na co się nie przygotował. powinien się teraz wycofać i zaplanować wszystko od nowa, ale... Jaki to miało w ogóle sens? Już wiedziała. A jeśli ona wiedziała, to niedługo będą wiedzieli wszyscy. Czy to było aż takie złe? I tak chcieli jego śmierci, chociaż nigdy nie zrobił nikomu krzywdy.
– Nie sądzę, żeby ten "prawdziwy" Ragan ci się spodobał. Nigdy go nie wypuszczam, bo nie chciałby już odejść – jego spojrzenie stało się bardziej zamyślone, jakby spoglądał wgłąb siebie, próbując znaleźć tego prawdziwego Ragana. Tamten Ragan nie bawiłby się teraz w rozmowy z nią. Zabiłby ją, by ukryć swój "sekret". – Wypuszczę go tylko w jednym przypadku i mam nadzieję, że nie będzie cie wtedy w pobliżu. Nie chciałbym zrobić ci krzywdy – oczywiście, że nie chciał. Mógł krzywdzić innych, ale jej nie chciał. inna sprawa, że gdyby to zrobił, mógłby coś poczuć. Może przez chwilę nawet smutek? To mogłoby być ekscytujące...
Wrr, znów Pełnia.
– Nie jesteście biologicznie spokrewnieni. Ty może nic do niego nie czujesz, ale nie ufam mu nawet za jedną łuskę – nie ufał nikomu, jeśli trzeba sprecyzować, ale Pełni jeszcze mniej niż innym. Mniej niż zero?
Pokręcił powoli głową, odganiając te myśli i gdy ponownie spojrzał na partnerkę – o ile jeszcze nią była jego spojrzeniu nie było ni c poza ostrożna łagodnością.
– Powinnaś wracać do domu. W tym stanie sen na terenach wspólnych może nie skończyć się dla ciebie za dobrze – powiedział do Pestki. Jeszcze napatoczy się tu jakiś wod... Hm, jakiś obcy i zechce wykorzystać jej chwilową pomroczność.
Znaleziono 131 wyników
- 30 gru 2021, 18:25
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
- 30 gru 2021, 16:52
- Forum: ÅšwiÄ…tynia
- Temat: Ołtarz Erycala
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 45096
Przyszedł na ołtarz Erycala, jedno z niewielu miejsc w Świątyni, które odwiedzał regularnie. Ból, brzuch anie był tak dobijający jak łysy placek, który tak nieudolnie zostawiono. Albo złośliwie, ale jeśli Abella była chociaż odrobinę podobna do niego, nie obyłaby zdolna do świadomej złośliwości.
– Ile za wyleczeni tego paskudztwa? – Zapytał, wskazując na brzuch Chodziło mu rzecz jasna nie tylko o ból, który osłabiał jego ciało, ale i o pozbycie się tak irytującego, gołego kawałka skóry. Może nawet bardziej o niego...
// +1st do wytrzymałości
– Ile za wyleczeni tego paskudztwa? – Zapytał, wskazując na brzuch Chodziło mu rzecz jasna nie tylko o ból, który osłabiał jego ciało, ale i o pozbycie się tak irytującego, gołego kawałka skóry. Może nawet bardziej o niego...
// +1st do wytrzymałości
- 28 gru 2021, 20:03
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Nie rozumiał, dlaczego uważała zatajanie prawdy za takie złe. Czy nie była szczęśliwsza, nie znając jej? Co było takiego złego w tym, że mogłaby umrzeć w przekonaniu, że jest kochana?
Podrapał się lekko po czubku nosa, zastanawiając się nad tą kwestią, ale wciąż nie widział w tym problemu. Wydawał się wręcz zakłopotany całą tą sytuacją, ale skoro wiedziała, że nie potrafi kochać, to czy wiedziała tez, że nie potrafiłby czuć zakłopotania lub zawstydzenia? podobnie jak wyrzutów sumienia. O tym jej nie mówił, a Uessas zapewne tez nie. Mniejsza z tym, wciąż nie wiedział, jak powinien się zachować, a to przejawiało się właśnie tym wrażeniem lekkiego zakłopotania.
– Czy nie byłaś szczęśliwa? Widziałaś we mnie ideał i robiłem wszystko, by temu sprostać... Czy to naprawdę złe? – cóż, szczere pytanie. Nie rozumiał, o co chodziło, ale może wynikało to z prostego faktu nie odróżniania dobra od zła – o którym tez jej "zapomniał" wspomnieć. To tylko cudze oceny, on sam nie uważał, by tego nie potrafił. W końcu dobro ani zło tak naprawdę nie istniały.
Dlaczego tego nie zrobił. tu odpowiedź byłaby zdecydowanie bardziej pogmatwana. Sam Ragan nie był w stanie odpowiedzieć na to w sposób jasny, nawet samemu sobie.
– Bo nie jestem dziką, bezrozumną bestią, nie kontrolującą swoich instynktów – był bestią doskonale kontrolująca swoje instynkty. Cóż, przynajmniej zachowanie i słowa, chociaz nie zawsze. Czasami zdarzały mu się błędy. Czasami.
– Byłem tak samo ciekawy, co by się stało gdybym to zrobił jak tego, co by się stało, gdybym tego nie zrobił i pozwolił ci się do siebie zbliżyć. Czy poczułbym coś, gdyby udało mi się stworzyć z tobą jakąś bliższą relację. I czasami coś czułem – najczęściej irytację – dzięki czemu zechciałem spędzać z tobą coraz więcej czasu. Resztę już znasz. nie planowałem się do ciebie przywiązać, a jednak stałaś się częścią mojego życia bardziej niż ktokolwiek inny i nie chciałem tego stracić. Wiedziałem, że jeśli się dowiesz... Cóż, stanie się to – wskazał łapą na ich otoczenie i fakt, ze musiał się tłumaczy, a ona cierpiała. Co prawda w jego "przewidywanie przyszłości" nie było ziółek ani niewidocznych dla niego żółtych świnek, ale reszta sprawdzała się dość dobrze... Do pewnego momentu. Dawniej zabiłby ją po prostu, zamiast się tłumaczyć. Teraz był gotowy puścić ją wolno, żeby zabić wszystkich tych, którzy byli winni całego zamieszania, najlepiej tak, by wiedziała, dlaczego to zrobił. A gdyby związała się z kimś innym, pewnie zabiłby go na jej oczach.
Dlaczego wadzi mu Wspomnienie?
– A czy tobie podobałoby się, gdybym pozwalał innej samicy gładzić się po ciele, spoglądać na mnie maślanymi oczami, a sam robiłbym jej warkoczyki? – hm, a jesli by jej sie to podobało? teraz nic nie wiadomo, gdy była w takim stanie.
Kochał ją jak artysta swoje dzieło. Wiedział, że było piękne i doskonałe, wiedział, że je stworzył i chciał, by inni je podziwiali, ale wiedzieli, że należy do niego. Kradzielub zniszczenie go – jej – zasługiwało na najgorszą karę.
Podrapał się lekko po czubku nosa, zastanawiając się nad tą kwestią, ale wciąż nie widział w tym problemu. Wydawał się wręcz zakłopotany całą tą sytuacją, ale skoro wiedziała, że nie potrafi kochać, to czy wiedziała tez, że nie potrafiłby czuć zakłopotania lub zawstydzenia? podobnie jak wyrzutów sumienia. O tym jej nie mówił, a Uessas zapewne tez nie. Mniejsza z tym, wciąż nie wiedział, jak powinien się zachować, a to przejawiało się właśnie tym wrażeniem lekkiego zakłopotania.
– Czy nie byłaś szczęśliwa? Widziałaś we mnie ideał i robiłem wszystko, by temu sprostać... Czy to naprawdę złe? – cóż, szczere pytanie. Nie rozumiał, o co chodziło, ale może wynikało to z prostego faktu nie odróżniania dobra od zła – o którym tez jej "zapomniał" wspomnieć. To tylko cudze oceny, on sam nie uważał, by tego nie potrafił. W końcu dobro ani zło tak naprawdę nie istniały.
Dlaczego tego nie zrobił. tu odpowiedź byłaby zdecydowanie bardziej pogmatwana. Sam Ragan nie był w stanie odpowiedzieć na to w sposób jasny, nawet samemu sobie.
– Bo nie jestem dziką, bezrozumną bestią, nie kontrolującą swoich instynktów – był bestią doskonale kontrolująca swoje instynkty. Cóż, przynajmniej zachowanie i słowa, chociaz nie zawsze. Czasami zdarzały mu się błędy. Czasami.
– Byłem tak samo ciekawy, co by się stało gdybym to zrobił jak tego, co by się stało, gdybym tego nie zrobił i pozwolił ci się do siebie zbliżyć. Czy poczułbym coś, gdyby udało mi się stworzyć z tobą jakąś bliższą relację. I czasami coś czułem – najczęściej irytację – dzięki czemu zechciałem spędzać z tobą coraz więcej czasu. Resztę już znasz. nie planowałem się do ciebie przywiązać, a jednak stałaś się częścią mojego życia bardziej niż ktokolwiek inny i nie chciałem tego stracić. Wiedziałem, że jeśli się dowiesz... Cóż, stanie się to – wskazał łapą na ich otoczenie i fakt, ze musiał się tłumaczy, a ona cierpiała. Co prawda w jego "przewidywanie przyszłości" nie było ziółek ani niewidocznych dla niego żółtych świnek, ale reszta sprawdzała się dość dobrze... Do pewnego momentu. Dawniej zabiłby ją po prostu, zamiast się tłumaczyć. Teraz był gotowy puścić ją wolno, żeby zabić wszystkich tych, którzy byli winni całego zamieszania, najlepiej tak, by wiedziała, dlaczego to zrobił. A gdyby związała się z kimś innym, pewnie zabiłby go na jej oczach.
Dlaczego wadzi mu Wspomnienie?
– A czy tobie podobałoby się, gdybym pozwalał innej samicy gładzić się po ciele, spoglądać na mnie maślanymi oczami, a sam robiłbym jej warkoczyki? – hm, a jesli by jej sie to podobało? teraz nic nie wiadomo, gdy była w takim stanie.
Kochał ją jak artysta swoje dzieło. Wiedział, że było piękne i doskonałe, wiedział, że je stworzył i chciał, by inni je podziwiali, ale wiedzieli, że należy do niego. Kradzielub zniszczenie go – jej – zasługiwało na najgorszą karę.
- 28 gru 2021, 18:15
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Był ciałem mantykory czy głową goblina? Chyba nie zrozumiał metafory, ale tez w tej rozmowie połowa rzeczy, która wychodziła z pyska Pestki była bredzeniem. Nawet jeśli wydawała się powoli trzeźwieć, wciąż nie zachowywała się sensownie. jej reakcja była... Zastanawiająca. Czy przed chwilą nie zarzucała mu kłamstwa? A teraz, gdy się do niego przyznał – wciąż miał ochotę zabić za taką konieczność Uessasa – nagle zmieniła swoje zachowanie.
Zawsze zachowywała się nieprzewidywalnie. To jednocześnie sprawiało, że było mu trudniej z nią przebywać, ale przy tym nie mógł sobie tak łatwo odmówić jej obecności przy swoim boku. nie była nudna, przynajmniej kiedy nie zachowywała się jak marionetka sterowana przez Pełnię – tak, on też był na jego liście, zaraz po Uessasie.
– Nikt nie zaakceptuje mnie takiego, jakim jestem – odpowiedział po prostu. Ze spokojem, bez cienia gniewu czy żalu. To tylko pokazywało, że to, co mówił o swoich uczuciach czy ich braku było prawdą. – Smoki mają tendencję do oceniania innych według swoich miar. Tak samo jak wszyscy, którzy oceniali ciebie, gdy było ci ciężko, tak ocenialiby mnie, gdyby tylko dowiedzieli się o mnie prawdy. Nieważne, co bym zrobił albo powiedział – to, że różnię się od nich od razu sprawia, że widzą we mnie potwora. Nawet jeśli nigdy nikogo nie zabiłem ani nawet nie pomagałem w tym, każde zaginięcie byłoby wiązane ze mną. Każda rzecz, uznana za złą lub krzywdzącą byłaby przypisywana mi tylko dlatego, ze w ich oczach byłbym do niej zdolny. Nie liczyłoby się, czy rzeczywiście to zrobiłem tylko to, co im się wydaje, że mógłbym zrobić. Kłamstwo... Nazywasz to kłamstwem, ale jednocześnie jest to prawdą. tarczą, zarówno dla mnie, jak i dla ciebie – jeśli myślała, ze robił to po to, by ją chronić, nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu. Była to po prostu jego natura. Tkwił nieruchomo, nie zbliżając się do niej nawet na krok, zupełnie jakby każdy ruch mógł skruszyć tą nikłą oznakę zrozumienia, zmieniając ja w zwykła, nudną nienawiść.
Chociaż nie wiedział czemu, skoro jedyne, co zrobił to próba uczynienia jej szczęśliwa. pomijając oczywiście wcześniejsze plany względem niej. A skoro już o nich mowa...
– Hm... Może przy naszym pierwszym spotkaniu zastanawiałem się, co by się stało, gdybym wyrwał ci wszystkie te piękne kolce... Czy do ukrywania liczy się plan oberwania Wspomnieniu wszystkich kończyn za to, że cię dotyka? – Prawda, nawet jeśli było to jedynie jej częścią. Nie musiała wiedzieć więcej, bo i tak odkrył się przed nią za bardzo.
Czy wszystko to było częścią kolejnego planu? A może nawet nie kolejnego?
nie, na pewno nie planował wcześniej zdradzić się przez jakiegoś bożka chuci, faworyzującego stado Księżyca.
Zawsze zachowywała się nieprzewidywalnie. To jednocześnie sprawiało, że było mu trudniej z nią przebywać, ale przy tym nie mógł sobie tak łatwo odmówić jej obecności przy swoim boku. nie była nudna, przynajmniej kiedy nie zachowywała się jak marionetka sterowana przez Pełnię – tak, on też był na jego liście, zaraz po Uessasie.
– Nikt nie zaakceptuje mnie takiego, jakim jestem – odpowiedział po prostu. Ze spokojem, bez cienia gniewu czy żalu. To tylko pokazywało, że to, co mówił o swoich uczuciach czy ich braku było prawdą. – Smoki mają tendencję do oceniania innych według swoich miar. Tak samo jak wszyscy, którzy oceniali ciebie, gdy było ci ciężko, tak ocenialiby mnie, gdyby tylko dowiedzieli się o mnie prawdy. Nieważne, co bym zrobił albo powiedział – to, że różnię się od nich od razu sprawia, że widzą we mnie potwora. Nawet jeśli nigdy nikogo nie zabiłem ani nawet nie pomagałem w tym, każde zaginięcie byłoby wiązane ze mną. Każda rzecz, uznana za złą lub krzywdzącą byłaby przypisywana mi tylko dlatego, ze w ich oczach byłbym do niej zdolny. Nie liczyłoby się, czy rzeczywiście to zrobiłem tylko to, co im się wydaje, że mógłbym zrobić. Kłamstwo... Nazywasz to kłamstwem, ale jednocześnie jest to prawdą. tarczą, zarówno dla mnie, jak i dla ciebie – jeśli myślała, ze robił to po to, by ją chronić, nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu. Była to po prostu jego natura. Tkwił nieruchomo, nie zbliżając się do niej nawet na krok, zupełnie jakby każdy ruch mógł skruszyć tą nikłą oznakę zrozumienia, zmieniając ja w zwykła, nudną nienawiść.
Chociaż nie wiedział czemu, skoro jedyne, co zrobił to próba uczynienia jej szczęśliwa. pomijając oczywiście wcześniejsze plany względem niej. A skoro już o nich mowa...
– Hm... Może przy naszym pierwszym spotkaniu zastanawiałem się, co by się stało, gdybym wyrwał ci wszystkie te piękne kolce... Czy do ukrywania liczy się plan oberwania Wspomnieniu wszystkich kończyn za to, że cię dotyka? – Prawda, nawet jeśli było to jedynie jej częścią. Nie musiała wiedzieć więcej, bo i tak odkrył się przed nią za bardzo.
Czy wszystko to było częścią kolejnego planu? A może nawet nie kolejnego?
nie, na pewno nie planował wcześniej zdradzić się przez jakiegoś bożka chuci, faworyzującego stado Księżyca.
- 27 gru 2021, 21:34
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Jego oczy zmrużyły się jeszcze bardziej. Gdyby miał sposób na zabicie Uessasa byłoby zdecydowanie lepiej dla wszystkich. Pozbyłby się problemu, jaki stwarzała jego niewyparzona g... Pysk. Czy było takim wielkim problemem udawanie uczucia, jeśli nie czyniło się przy tym nikomu krzywdy? Nigdy by się o tym nie dowiedziała i żyłaby w szczęściu. Nie, zamiast tego trzeba było wtykać nochal w nie swoje sprawy. Pomasował się po skroni, spoglądając na zapewne była już partnerkę.
– Oczywiście, klejnocie. Bo bogowie nie kłamią, są bezstronni i nieomylnie. Wystarczy spojrzeć na to, jak dobrą decyzję podjęli przy wyborze swojego Proroka – parsknął drwiąco.
Gadała z zaspą uformowaną w mgliste podobieństwo jego samego.
Åšwietnie.
Znakomicie.
Że jak?
Przez chwilę milczał, stojąc nieruchomo i wpatrując się w Sasankę. Konfrontacja z bogiem miłości w tym momencie nie była wskazana. nie, była bardzo niewskazana. Uessas nie stał po jego stronie. Stał po stronie Pełni. Bogowie nigdy nie lubili Plagi, podobnie jak jego ojca. Wspaniała zemsta na Viliarze, niszcząc życie jego nieuznawanego nawet syna.
A żeby ci rzyć zagrzybiała, Uessasie.
– Wiesz, Pestko... Nigdy nie miałem nikogo, kto by mnie kochał i mogłem jedynie obserwować, jak smoki dookoła mnie wyrażają uczucia. Tak było, dopóki nie poznałem ciebie – powiedział, grzebiąc łapą w śniegu i spuszczając tam wzrok. Tak, obraz smutku i nieśmiałości.
– Ty obdarzyłaś mnie uczuciem, chociaż wcale tego nie chciałem. nauczyłaś mnie, co znaczy zbudować z kimś relację. Ale to prawda, nie kocham cię – powiedział, podnosząc łeb i spoglądając jej w oczy. Ze spokojem, ale nie chłodem. Może z pewna nostalgią? Popukał się pazurem w skroń. – Cóż, to nie do końca prawda. To nie tak, że nie kocham akurat ciebie. Nie potrafię kochać, tak samo, jak nie potrafię nienawidzić. Nie czuję tego. Coś we mnie, w mojej głowie sprawia, że nie jestem zdolny do odczuwania złożonych uczuć. Ale to nie znaczy, że... Ech, jak o wyjaśnić? – cóż, a co tam i tak znudziło mu się udawanie. Nie miało to już znaczenia. – W pewnym sensie cię kocham, tak myślę. Jesteś jedyną smoczycą, która jest dla mnie ważna. W zasadzie jedyną istotą, nie licząc Vaktara i Frange. Może ci się to wydawać kłamstwem, ale nim nie jest. Zależy mi na tobie. Na tym, żebyś była bezpieczna i szczęśliwa. Na tym, by nikt cię nie zranił. Mówiłem ci, że mogę być wilkiem dla wszystkich poza tobą. Być może nie kocham cię tak, jak byś tego chciała, ale to nie znaczy, że nie chcę cię kochać. Po prostu nie wiem jak. Chciałem, żebyś żyła, nigdy się tego nie dowiadując. Żebyś czuła się kochana i odeszła nie wiedząc o niczym, bo wtedy wszystko byłoby po prostu prawdą, dla ciebie. Byłabyś szczęśliwa – potrząsnął lekko łbem.
Nie wspominał o innych rzeczach, które chciał. Nie miały znaczenia w tym momencie. I nawet nie kłamał, naprawdę w pewnym momencie zaczął tego chcieć.
na chwilę, teraz jakiś Uessas i inne wodne pokraki wszystko zniszczyły.
Zniszczyły zarówno Pestkę, jak i księżyce jego ciężkiej pracy.
Po co?
Nie rozumiał.
Byli tacy jak Strażnik? Wiedzieli, że ich słowa i czyny zranią kogoś, ale jednocześnie to robili, nie zważając na konsekwencje.
I to on był tutaj tym złym.
– Oczywiście, klejnocie. Bo bogowie nie kłamią, są bezstronni i nieomylnie. Wystarczy spojrzeć na to, jak dobrą decyzję podjęli przy wyborze swojego Proroka – parsknął drwiąco.
Gadała z zaspą uformowaną w mgliste podobieństwo jego samego.
Åšwietnie.
Znakomicie.
Że jak?
Przez chwilę milczał, stojąc nieruchomo i wpatrując się w Sasankę. Konfrontacja z bogiem miłości w tym momencie nie była wskazana. nie, była bardzo niewskazana. Uessas nie stał po jego stronie. Stał po stronie Pełni. Bogowie nigdy nie lubili Plagi, podobnie jak jego ojca. Wspaniała zemsta na Viliarze, niszcząc życie jego nieuznawanego nawet syna.
A żeby ci rzyć zagrzybiała, Uessasie.
– Wiesz, Pestko... Nigdy nie miałem nikogo, kto by mnie kochał i mogłem jedynie obserwować, jak smoki dookoła mnie wyrażają uczucia. Tak było, dopóki nie poznałem ciebie – powiedział, grzebiąc łapą w śniegu i spuszczając tam wzrok. Tak, obraz smutku i nieśmiałości.
– Ty obdarzyłaś mnie uczuciem, chociaż wcale tego nie chciałem. nauczyłaś mnie, co znaczy zbudować z kimś relację. Ale to prawda, nie kocham cię – powiedział, podnosząc łeb i spoglądając jej w oczy. Ze spokojem, ale nie chłodem. Może z pewna nostalgią? Popukał się pazurem w skroń. – Cóż, to nie do końca prawda. To nie tak, że nie kocham akurat ciebie. Nie potrafię kochać, tak samo, jak nie potrafię nienawidzić. Nie czuję tego. Coś we mnie, w mojej głowie sprawia, że nie jestem zdolny do odczuwania złożonych uczuć. Ale to nie znaczy, że... Ech, jak o wyjaśnić? – cóż, a co tam i tak znudziło mu się udawanie. Nie miało to już znaczenia. – W pewnym sensie cię kocham, tak myślę. Jesteś jedyną smoczycą, która jest dla mnie ważna. W zasadzie jedyną istotą, nie licząc Vaktara i Frange. Może ci się to wydawać kłamstwem, ale nim nie jest. Zależy mi na tobie. Na tym, żebyś była bezpieczna i szczęśliwa. Na tym, by nikt cię nie zranił. Mówiłem ci, że mogę być wilkiem dla wszystkich poza tobą. Być może nie kocham cię tak, jak byś tego chciała, ale to nie znaczy, że nie chcę cię kochać. Po prostu nie wiem jak. Chciałem, żebyś żyła, nigdy się tego nie dowiadując. Żebyś czuła się kochana i odeszła nie wiedząc o niczym, bo wtedy wszystko byłoby po prostu prawdą, dla ciebie. Byłabyś szczęśliwa – potrząsnął lekko łbem.
Nie wspominał o innych rzeczach, które chciał. Nie miały znaczenia w tym momencie. I nawet nie kłamał, naprawdę w pewnym momencie zaczął tego chcieć.
na chwilę, teraz jakiś Uessas i inne wodne pokraki wszystko zniszczyły.
Zniszczyły zarówno Pestkę, jak i księżyce jego ciężkiej pracy.
Po co?
Nie rozumiał.
Byli tacy jak Strażnik? Wiedzieli, że ich słowa i czyny zranią kogoś, ale jednocześnie to robili, nie zważając na konsekwencje.
I to on był tutaj tym złym.
- 27 gru 2021, 20:32
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Pierwsza śnieżka go zaskoczyła – a przynajmniej udał, ze tak było, pozwalając jej uderzyć się w głowę. Śnieg to śnieg, nie miał nic przeciwko niemu. Nie mógłby nie zauważy, jak Sasanka się na niego czai, chociaż reszta jej zachowania była tak chaotyczna i nieprzewidywalna, że... Wróciły wspomnienia. Przed kolejny atakiem śniegu zasłonił się jednak skrzydłem, a biały puch uderzył niegroźnie w duże lotki. Strzepał śnieg zarówno ze skrzydła, jak i z pyska, spoglądając za tuląca się do drzewa Pestką. Zmarszczył lekko nos.
Nie, nie pozwoliłaby sobie. Mogłaby próbować, ale nie dopuściłby do tego. Bez jego pozwolenia nie powinna być w stanie nic zrobić, ale... Ktoś ją zepsuł.
– To świetnie, że się dobrze bawisz. Baw się dalej, ale ja nie odejdę – Już raz odszedł, wtedy z groty po tym, jak wyjawiła mu tajemnicę swoich łokci. Zrobił, jak chciała, a jednak wciąż było to dla niej za mało. Wiecznie było dla niej za mało. Przynajmniej z jego strony, bo jak widać wystarczył drobny szept czy delikatna aluzja, żeby uwierzyła we wszystko, tylko nie w niego.
Po co zatem była mu potrzebna? Skoro inni mieli na nią większy wpływ niż on, stawała się jedynie kolejnym nic nie znaczącym punkcikiem na jego drodze. Z własnego wyboru, trzeba zaznaczyć.
– Nieważne, co zrobię ani powiem, ty i tak mi nie uwierzysz. Chcesz, żebym odszedł? W porządku, ale już nigdy więcej mnie wtedy nie zobaczysz. Skoro wolisz wierzyć innym, nie mnie... W ich słowa, nie w moje, zapominając o wszystkim, co razem przeżyliśmy, to twój wybór, klejnocie. Dostosuję się, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa. Ale nie zrzucaj winy na mnie – może i zabrzmiał bardziej stanowczo, ale co z tego.
Nie miał już ochoty ani się tłumaczyć, ani od nowa pracować nad budowaniem ich relacji. Jeśli wystarczy jedno słowo jej kochanka czy jakiegoś tam boga, by rzuciła dla nich wszystko, to nic tu po nim. i nie była to wina żadnych grzybków czy innych herbatek. To zaczęło się dużo wcześniej, z ich winy.
Zapłacą za to.
Nie, nie pozwoliłaby sobie. Mogłaby próbować, ale nie dopuściłby do tego. Bez jego pozwolenia nie powinna być w stanie nic zrobić, ale... Ktoś ją zepsuł.
– To świetnie, że się dobrze bawisz. Baw się dalej, ale ja nie odejdę – Już raz odszedł, wtedy z groty po tym, jak wyjawiła mu tajemnicę swoich łokci. Zrobił, jak chciała, a jednak wciąż było to dla niej za mało. Wiecznie było dla niej za mało. Przynajmniej z jego strony, bo jak widać wystarczył drobny szept czy delikatna aluzja, żeby uwierzyła we wszystko, tylko nie w niego.
Po co zatem była mu potrzebna? Skoro inni mieli na nią większy wpływ niż on, stawała się jedynie kolejnym nic nie znaczącym punkcikiem na jego drodze. Z własnego wyboru, trzeba zaznaczyć.
– Nieważne, co zrobię ani powiem, ty i tak mi nie uwierzysz. Chcesz, żebym odszedł? W porządku, ale już nigdy więcej mnie wtedy nie zobaczysz. Skoro wolisz wierzyć innym, nie mnie... W ich słowa, nie w moje, zapominając o wszystkim, co razem przeżyliśmy, to twój wybór, klejnocie. Dostosuję się, jeśli dzięki temu będziesz szczęśliwa. Ale nie zrzucaj winy na mnie – może i zabrzmiał bardziej stanowczo, ale co z tego.
Nie miał już ochoty ani się tłumaczyć, ani od nowa pracować nad budowaniem ich relacji. Jeśli wystarczy jedno słowo jej kochanka czy jakiegoś tam boga, by rzuciła dla nich wszystko, to nic tu po nim. i nie była to wina żadnych grzybków czy innych herbatek. To zaczęło się dużo wcześniej, z ich winy.
Zapłacą za to.
- 27 gru 2021, 19:02
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Białe drzewo już mu coś mówiło. Najwidoczniej wciąż wiedział, jak ją podejść, bo powiedziała mu lub zachowała się tak, jak chciał. Zdarzało się to jednak coraz rzadziej, wszystko przez Pełnię. Najwidoczniej własne stąd brała się ta jego "wrogość". Ale nic dziwnego, ten smok był bardziej odrażający niż Dziedzictwo – i nawet Ragan to przyznawał.
***
Pestka mogła myśleć, że cisza, która zapadła pomiędzy nimi była wynikiem jej słów. Poniekąd tak właśnie było, ale nie do końca w tym sensie, w jaki smoczyca myślała... Znów, o ile była w ogóle w stanie racjonalnie myśleć. Nawet na trzeźwo nie zdarzało jej się to zbyt często. Po chwili jednak do jej uszu mogło dolecieć skrzypienie śniegu, wcale nie wywołane przez halucynacje.
Tak, to Ragan we własnej osobie wyburzył się spośród ciemności, lśniąc w niej bielą jak śnieg dookoła. Dzięki temu niemal wtapiał się w otoczenie, a jego złote ozy wpatrzone były nieruchomo w naćpaną partnerkę. Jak łatwo byłoby teraz zatopić w niej pazury...
– Naprawdę tak uważasz? A może pozwoliłaś to sobie wmówić... Innym, ale i samej sobie. Może masz nadzieję, że cię nie kocham, żebyś mogła odejść do niego – powiedział cichym, niemal mruczącym głosem. W tym ostatnim zdaniu tkwiła jednak twarda nuta. Czy naprawdę myślała, ze tak łatwo pozwoli jej odejść?
– Co w takim razie robię tutaj, skoro cie nie kocham? – Był ciekawy odpowiedzi, ale nie dał tego po sobie poznać.
***
Pestka mogła myśleć, że cisza, która zapadła pomiędzy nimi była wynikiem jej słów. Poniekąd tak właśnie było, ale nie do końca w tym sensie, w jaki smoczyca myślała... Znów, o ile była w ogóle w stanie racjonalnie myśleć. Nawet na trzeźwo nie zdarzało jej się to zbyt często. Po chwili jednak do jej uszu mogło dolecieć skrzypienie śniegu, wcale nie wywołane przez halucynacje.
Tak, to Ragan we własnej osobie wyburzył się spośród ciemności, lśniąc w niej bielą jak śnieg dookoła. Dzięki temu niemal wtapiał się w otoczenie, a jego złote ozy wpatrzone były nieruchomo w naćpaną partnerkę. Jak łatwo byłoby teraz zatopić w niej pazury...
– Naprawdę tak uważasz? A może pozwoliłaś to sobie wmówić... Innym, ale i samej sobie. Może masz nadzieję, że cię nie kocham, żebyś mogła odejść do niego – powiedział cichym, niemal mruczącym głosem. W tym ostatnim zdaniu tkwiła jednak twarda nuta. Czy naprawdę myślała, ze tak łatwo pozwoli jej odejść?
– Co w takim razie robię tutaj, skoro cie nie kocham? – Był ciekawy odpowiedzi, ale nie dał tego po sobie poznać.
- 27 gru 2021, 18:47
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Wystarczyło, że raz dopuściła do siebie tą myśl. O raz za dużo.
"I mam w to uwierzyć? Nie jesteście spokrewnieni, a on na pewno nie patrzy na ciebie jak na rodzinę. Pewnie teraz też z nim jesteś, plotąc mu warkocze na całym ciele" nie wyglądało na to, że miał zamiar iść w dobranoc. Czymkolwiek były te całe warkocze, wymagały kontaktu fizycznego.
Czy był zazdrosny? Nie, to coś innego, ale ona mogła tak o tym pomyśleć. A skoro był "zazdrosny", to musiał ją kochać, tak? Jak inaczej miałaby to sobie wyjaśnić? Czy w ogóle będzie to wszystko pamiętać?
"I mam w to uwierzyć? Nie jesteście spokrewnieni, a on na pewno nie patrzy na ciebie jak na rodzinę. Pewnie teraz też z nim jesteś, plotąc mu warkocze na całym ciele" nie wyglądało na to, że miał zamiar iść w dobranoc. Czymkolwiek były te całe warkocze, wymagały kontaktu fizycznego.
Czy był zazdrosny? Nie, to coś innego, ale ona mogła tak o tym pomyśleć. A skoro był "zazdrosny", to musiał ją kochać, tak? Jak inaczej miałaby to sobie wyjaśnić? Czy w ogóle będzie to wszystko pamiętać?
- 27 gru 2021, 18:28
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
O proszę, coś jednak do niej dochodziło. Może nie na długo i pewnie wkrótce o tym zapomni, ale póki co nie będzie robiła z niego jelenia. Dosłownie i w przenośni... A może tylko w przenośni?
"NASZ syn widział cię ze Wspomnieniem Nocy. Byłaś tak zajęta zalotami, że nawet go nie rozpoznałaś" Vaktar będzie miał teraz traumę do końca życia, A Ragan nowe trofeum na ścianę.
Nadal będzie się wypierała? Zobaczymy.
"NASZ syn widział cię ze Wspomnieniem Nocy. Byłaś tak zajęta zalotami, że nawet go nie rozpoznałaś" Vaktar będzie miał teraz traumę do końca życia, A Ragan nowe trofeum na ścianę.
Nadal będzie się wypierała? Zobaczymy.
- 27 gru 2021, 17:51
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
To zawęziło pole poszukiwań, ale było niewystarczające, żeby ją namierzyć. Przynajmniej na razie. Nie musiała wiedzieć, że się zbliżał... Być może zbliżał, bo jeszcze nie wiedział, gdzie dokładnie jest i mógł lecieć w całkiem przeciwnym kierunku.
"Bardzo ładna zaspa"pochwalił ją ostrożnie, bo jej dzieło dalekie było od jego prawdziwej aparycji. Chyba, że właśnie tak go teraz widziała. Może powinien jej wydłubać oczy, skoro i tak się nie sprawdzały?
"Może to ty w końcu powiesz, czego pragniesz? Swoimi słowami, nie cudzymi. Chcesz mnie zostawić dla swojego nowego partnera i szukasz wymówek, żebym to ja był winny? teraz powinna lepiej dobierać słowa. Nie, chyba źle to sprecyzował. Znając Pestkę teraz stwierdzi, że "tak, woli Zimnego Ragana", znów kłamiąc, ze wcale nie chodzi o tego bezwstydnego samca, który dobierał się do cudzych partnerek.
"Bardzo ładna zaspa"pochwalił ją ostrożnie, bo jej dzieło dalekie było od jego prawdziwej aparycji. Chyba, że właśnie tak go teraz widziała. Może powinien jej wydłubać oczy, skoro i tak się nie sprawdzały?
"Może to ty w końcu powiesz, czego pragniesz? Swoimi słowami, nie cudzymi. Chcesz mnie zostawić dla swojego nowego partnera i szukasz wymówek, żebym to ja był winny? teraz powinna lepiej dobierać słowa. Nie, chyba źle to sprecyzował. Znając Pestkę teraz stwierdzi, że "tak, woli Zimnego Ragana", znów kłamiąc, ze wcale nie chodzi o tego bezwstydnego samca, który dobierał się do cudzych partnerek.
- 27 gru 2021, 16:31
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
...
Plask.
Tego nie słyszała, ale z pewnością zabrzmiałoby to jak plaśnięcie sobie łapą w pysk. Czy naprawdę musiał?
"To gdzie pochowasz tego Zimnego Ragana?" zdążył się domyślić, że albo zgrywała głupia, albo uderzyła się w głowę. Baaardzo mocno. Żadne używki nie przyszły mu do głowy, bo zupełnie się na tym nie znał. Zresztą czy nie uniemożliwiłyby jej używania maddary? Hm... Tak czy inaczej może jeśli zapyta o Zimnego Ragana, dostanie bardziej konkretną odpowiedź? ta tutaj wskazywała mu jedynie, że jest gdzieś na zewnątrz, gdzie znajdował się śnieg – czyli całkiem spory obszar do przeszukania.
Plask.
Tego nie słyszała, ale z pewnością zabrzmiałoby to jak plaśnięcie sobie łapą w pysk. Czy naprawdę musiał?
"To gdzie pochowasz tego Zimnego Ragana?" zdążył się domyślić, że albo zgrywała głupia, albo uderzyła się w głowę. Baaardzo mocno. Żadne używki nie przyszły mu do głowy, bo zupełnie się na tym nie znał. Zresztą czy nie uniemożliwiłyby jej używania maddary? Hm... Tak czy inaczej może jeśli zapyta o Zimnego Ragana, dostanie bardziej konkretną odpowiedź? ta tutaj wskazywała mu jedynie, że jest gdzieś na zewnątrz, gdzie znajdował się śnieg – czyli całkiem spory obszar do przeszukania.
- 27 gru 2021, 16:11
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Znów cisza i gdyby Sasanka mogła go teraz widzieć, dostrzegłaby jak zgrzyta zębami. Budziła go do takich bzdur i jeszcze robiła z niego idiotę? Powinna mieć chociaz odrobinę odwagi, by przyznać się do zdrady. Ale czego oczekiwać po kimś, kto woli udawać niepoczytalną zamiast rozmówić się z nim pyskiem w pysk?
"Nie zgrywaj głupie, doskonale wiesz, o kogo chodzi"odpowiedział ze spokojem, ale jednocześnie mogła poczuć chłód. Nikt nie chciałby być zdradzony przez partnera, prawda?
Potem znów nastąpiła chwila ciszy. Dosłownie trzy uderzenia serca, w czasie których pewien buk, którego imienia mógł się teraz domyślić, wskoczył na szczyt jego listy "Smoków-i-Bogów-do-usunięcia."
"Oczywiście, że cie kocham. Nie mogę uwierzyć, że uwierzyłaś komukolwiek w takie bzdury" tym razem uraza w głosie. Taką miała wymówkę? Że niby jej nie kocha – cóż, pomińmy to – więc jej zdrada jest usprawiedliwiona?
"Gdzie jesteÅ›?"
"Nie zgrywaj głupie, doskonale wiesz, o kogo chodzi"odpowiedział ze spokojem, ale jednocześnie mogła poczuć chłód. Nikt nie chciałby być zdradzony przez partnera, prawda?
Potem znów nastąpiła chwila ciszy. Dosłownie trzy uderzenia serca, w czasie których pewien buk, którego imienia mógł się teraz domyślić, wskoczył na szczyt jego listy "Smoków-i-Bogów-do-usunięcia."
"Oczywiście, że cie kocham. Nie mogę uwierzyć, że uwierzyłaś komukolwiek w takie bzdury" tym razem uraza w głosie. Taką miała wymówkę? Że niby jej nie kocha – cóż, pomińmy to – więc jej zdrada jest usprawiedliwiona?
"Gdzie jesteÅ›?"
- 27 gru 2021, 15:33
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100040
Odpowiedź nie nadeszła od razu, ale czego się spodziewać, jeśli została on wysłana o tej porze nocy... Oraz w ten sposób? A jednak nadeszła, chociaż mogła nie być dokładnie taka, jakiej spodziewała się Pestka – chociaz czy w tym stanie spodziewała się czegokolwiek?
"Uderzyłaś się w głowę?"głos był nieco zaspany, ale wciąż wyczuwało się w nim odrobinę troski. Potem jednak samica mogła wyczuć, że Ragan odchrząknął, bo przecież nie zostało to przekazane w mentalnej wiadomości.
Znaczy się... Hm... Vaktar też mi co nieco powiedział. Ja również jestem spostrzegawczy. Wiem, że znalazłaś sobie kogoś innego." Ha, pewnie myślała, że jest głupi i tego nie wie. Na dodatek to ona wyskoczyła do niego z bełkotem i pretensjami po tym, jak go zdradziła? Chciała obrócić to przeciwko niemu i zrobić z niego tego złego, chociaż to ona obmacywała innego samca? Pewnie nie tylko to robili!
"Uderzyłaś się w głowę?"głos był nieco zaspany, ale wciąż wyczuwało się w nim odrobinę troski. Potem jednak samica mogła wyczuć, że Ragan odchrząknął, bo przecież nie zostało to przekazane w mentalnej wiadomości.
Znaczy się... Hm... Vaktar też mi co nieco powiedział. Ja również jestem spostrzegawczy. Wiem, że znalazłaś sobie kogoś innego." Ha, pewnie myślała, że jest głupi i tego nie wie. Na dodatek to ona wyskoczyła do niego z bełkotem i pretensjami po tym, jak go zdradziła? Chciała obrócić to przeciwko niemu i zrobić z niego tego złego, chociaż to ona obmacywała innego samca? Pewnie nie tylko to robili!
- 26 gru 2021, 17:20
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 21 gru 2021, 19:58
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 21 gru 2021, 18:42
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59041
O tak, z pewnością nic nie zauważy. Był jedynie ślepym idiotą więc na pewno umknęło mu, że wzdrygnęła się pod jego dotykiem, a potem wyszarpała łapę z jego uścisku. Zmarszczył nos, spoglądając przez chwilę na swoje palce. Dopiero potem powoli podniósł wzrok, patrząc prosto w ślepia partnerki. Mięśnie jego pyska napięły się, jakby zagryzał zęby, zęby czegoś nie powiedzieć.
Jeden oddech, drugi, trzeci...
– Skoro tego właśnie chcesz – odpowiedział jej, zgodnie z jej życzeniem. Wstał, odsuwając się od niej, bo najwyraźniej jego obecność była dla niej odrażająca. Nie ruszył się z miejsca, dając jej znać, że nie będzie jej stawał na drodze. Nie uwierzył nawet na moment, że chodziło o zioła.
Coś z nią było nie tak. Nie tylko teraz, ale i wcześniej, gdy wyrażała się jak typowy wodny, co nigdy wcześniej jej się nie przydarzyło.
Teraz miał pewność, że chodziło o coś innego. Zapewne o kogoś innego. Kogoś, kto chciał ją ukraść. Może nawet już ukradł.
Poczekał, aż smoczyca opuści jaskinię i wyszedł dopiero za nią. Nie zwracał uwagi na jej kompanów. Gdyby wiedział, pewnie wydałoby mu się to co najmniej dziwne. Jak można chcieć podglądać czyjeś zaloty, o ile nie więcej?
<z/t>
Jeden oddech, drugi, trzeci...
– Skoro tego właśnie chcesz – odpowiedział jej, zgodnie z jej życzeniem. Wstał, odsuwając się od niej, bo najwyraźniej jego obecność była dla niej odrażająca. Nie ruszył się z miejsca, dając jej znać, że nie będzie jej stawał na drodze. Nie uwierzył nawet na moment, że chodziło o zioła.
Coś z nią było nie tak. Nie tylko teraz, ale i wcześniej, gdy wyrażała się jak typowy wodny, co nigdy wcześniej jej się nie przydarzyło.
Teraz miał pewność, że chodziło o coś innego. Zapewne o kogoś innego. Kogoś, kto chciał ją ukraść. Może nawet już ukradł.
Poczekał, aż smoczyca opuści jaskinię i wyszedł dopiero za nią. Nie zwracał uwagi na jej kompanów. Gdyby wiedział, pewnie wydałoby mu się to co najmniej dziwne. Jak można chcieć podglądać czyjeś zaloty, o ile nie więcej?
<z/t>
- 20 gru 2021, 17:53
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59041
Gdy sięgnęła do jego palców, niemal odruchowo splótł własne pazury z jej, delikatnym, ale stanowczym gestem. Niemal, bo on w zasadzie nigdy nie robił nic odruchowo. Prawie całe jego życie było kierowane planem, takim czy innym. Plany zmieniały się, ewoluowały lub zostawały porzucane, ale zwyczajnie nie potrafił bez nich funkcjonować. Gdyby ich nie miał, równie dobrze mógłby... No właśnie, co?
– Kłamiesz, klejnocie – powiedział cicho, ale bez urazy w głosie. Byłby hipokrytą, gdyby zarzucał jej akurat kłamstwo. Oczywiście i tak prawdopodobnie był hipokrytą, ale nie uważał tego za nic złego. Zapewne nawet tego nie zauważał i gdyby ktoś mu to wygarnął, może nawet spodobałaby mu się kwestia rozważania nad zagadnieniem hipokryzji.
Teraz jednak skupiał się w całości na Pestce. Widział, że coś ją gryzło, ale nie potrafił rozszyfrować, co takiego. nie podobało mu się to, że nie mógł jej do końca odczytać. Wiedział mniej więcej, co czuła – nie rozumiał, nie poczuł, a zwyczajnie wyczytał z jej mowy ciała i mimiki pyska. Nie podobało mu się również to, że nie znał tego powodów. Chodziło o to, ze odszedł wtedy z reny? To była jej wina i powinna być wdzięczna, że pomimo pyskatości i pozwolenia, żeby jakaś pasożytnicza dusza zamieszkała wraz z nią w jej ciele, on wciąż jej nie zostawił.
A może miała coś na sumieniu? Coś, czego nie chciała m powiedzieć i to ją gryzło? Hm, sumienie było kolejnym zagadnieniem, którego odrobinę poznał dzięki Milczeniu Maków. Nie polubił go – sumienia, nie Maczka.
– Co cię gryzie? – Zapytał, nie puszczając wzroku z partnerki.
Będąc trzymana za łapę nie ucieknie zbyt szybko, jeśli stwierdzi, że powinni się rozstać.
Nie pozwoli jej na ucieczkę, nie od niego – co oczywiście nie było widoczne nigdzie w jego zachowaniu, nawet w wyrazie ślepi.
– Kłamiesz, klejnocie – powiedział cicho, ale bez urazy w głosie. Byłby hipokrytą, gdyby zarzucał jej akurat kłamstwo. Oczywiście i tak prawdopodobnie był hipokrytą, ale nie uważał tego za nic złego. Zapewne nawet tego nie zauważał i gdyby ktoś mu to wygarnął, może nawet spodobałaby mu się kwestia rozważania nad zagadnieniem hipokryzji.
Teraz jednak skupiał się w całości na Pestce. Widział, że coś ją gryzło, ale nie potrafił rozszyfrować, co takiego. nie podobało mu się to, że nie mógł jej do końca odczytać. Wiedział mniej więcej, co czuła – nie rozumiał, nie poczuł, a zwyczajnie wyczytał z jej mowy ciała i mimiki pyska. Nie podobało mu się również to, że nie znał tego powodów. Chodziło o to, ze odszedł wtedy z reny? To była jej wina i powinna być wdzięczna, że pomimo pyskatości i pozwolenia, żeby jakaś pasożytnicza dusza zamieszkała wraz z nią w jej ciele, on wciąż jej nie zostawił.
A może miała coś na sumieniu? Coś, czego nie chciała m powiedzieć i to ją gryzło? Hm, sumienie było kolejnym zagadnieniem, którego odrobinę poznał dzięki Milczeniu Maków. Nie polubił go – sumienia, nie Maczka.
– Co cię gryzie? – Zapytał, nie puszczając wzroku z partnerki.
Będąc trzymana za łapę nie ucieknie zbyt szybko, jeśli stwierdzi, że powinni się rozstać.
Nie pozwoli jej na ucieczkę, nie od niego – co oczywiście nie było widoczne nigdzie w jego zachowaniu, nawet w wyrazie ślepi.
- 13 gru 2021, 17:43
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59041
Dlaczego akurat wypranym z emocji smokiem, który za dobrze udaje? Nie może być po prostu suczysynem, który jedynie dla niej jest milutką przytulanką? Od razu zakładacie najgorsze! Zresztą, sam jej to kiedyś powiedział. Nie jego wina, że nie potrafiła w to uwierzyć czy wręcz w ogóle nie przyjęła do wiadomości.
Pestka uczyniła ruch w jego stronę, a on pozwolił złapać się za nadgarstek. Nawet nie napiął mięśni, co samo w sobie powinno być dla niej dowodem, że jej dotyk nie był dla niego niemiły. przynajmniej dopóki te łapy nie dotykały innego samca, wtedy by je obciął. Jego palce musnęły łokieć smoczycy, wyczuwając znajdujące się tam zgrubienia. W pierwszej chwili zmarszczył lekko nos, w niezrozumieniu, potem jednak oczy rozbłysły olśnieniem.
Więc to tylko o to chodziło? Cały jego wysiłek jedynie po to, by dowiedzieć się, w jaki sposób próbowała się zabić?
Oczywiście w jego sepiach ani zachowaniu nie dało się odczytać, co o tym myśli. Palce delikatnie musnęły wskazane miejsce, a łapa opadła na ziemię powolnym ruchem, gdy Pestka puściła jego nadgarstek. Przymknął na chwilę oczy i odetchnął głęboko, a gdy je otworzył patrzył na swoja partnerkę z mieszaniną troski, ale i determinacji.
– Przysięgnij, że nigdy więcej tego nie zrobisz – powiedział do niej stanowczym, ale i delikatnym głosem. Zupełnie jakby zbyt głośny i stanowczy ton mogły ją skruszyć.
Poszedł bliżej, z przodu i objął ją skrzydłami po bokach, opierając swoje czoło o jej. Milczał, nie tyle wyczuwając – bo do tego nie był zdolny – co raczej odgadując, że temat ten był dla niej nie tylko bolesny, ale i wyjątkowo trudny. Niby sobie z tym poradziła, ale jak widać nie do końca.
– Dlaczego w ogóle pozwoliłaś mi się o to zakładać? – zapytał cichym głosem. Coś w jego tonie mówiło, że jest na siebie zły,że sam tego nie odgadł i sprawił jej przykrość.
Ta, jasne. Pewnie myślała, że nigdy z nią nie wygra i jej sekret pozostanie bezpieczny.
Pestka uczyniła ruch w jego stronę, a on pozwolił złapać się za nadgarstek. Nawet nie napiął mięśni, co samo w sobie powinno być dla niej dowodem, że jej dotyk nie był dla niego niemiły. przynajmniej dopóki te łapy nie dotykały innego samca, wtedy by je obciął. Jego palce musnęły łokieć smoczycy, wyczuwając znajdujące się tam zgrubienia. W pierwszej chwili zmarszczył lekko nos, w niezrozumieniu, potem jednak oczy rozbłysły olśnieniem.
Więc to tylko o to chodziło? Cały jego wysiłek jedynie po to, by dowiedzieć się, w jaki sposób próbowała się zabić?
Oczywiście w jego sepiach ani zachowaniu nie dało się odczytać, co o tym myśli. Palce delikatnie musnęły wskazane miejsce, a łapa opadła na ziemię powolnym ruchem, gdy Pestka puściła jego nadgarstek. Przymknął na chwilę oczy i odetchnął głęboko, a gdy je otworzył patrzył na swoja partnerkę z mieszaniną troski, ale i determinacji.
– Przysięgnij, że nigdy więcej tego nie zrobisz – powiedział do niej stanowczym, ale i delikatnym głosem. Zupełnie jakby zbyt głośny i stanowczy ton mogły ją skruszyć.
Poszedł bliżej, z przodu i objął ją skrzydłami po bokach, opierając swoje czoło o jej. Milczał, nie tyle wyczuwając – bo do tego nie był zdolny – co raczej odgadując, że temat ten był dla niej nie tylko bolesny, ale i wyjątkowo trudny. Niby sobie z tym poradziła, ale jak widać nie do końca.
– Dlaczego w ogóle pozwoliłaś mi się o to zakładać? – zapytał cichym głosem. Coś w jego tonie mówiło, że jest na siebie zły,że sam tego nie odgadł i sprawił jej przykrość.
Ta, jasne. Pewnie myślała, że nigdy z nią nie wygra i jej sekret pozostanie bezpieczny.
- 11 gru 2021, 18:55
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podziemna Jaskinia
- Odpowiedzi: 503
- Odsłony: 59041
Szedł za smoczycą, zerkając na jej feniksy. Były pięknymi stworzeniami, z pewnością silnymi, ale nie mógł oprzeć się wrażeniu, że przy okazji wyjątkowo bezczelnymi. On sam nigdy nie pozwoliłby Wei na zachowanie, jakie od czasu do czasu przejawiały, ale Pestka jak zwykle wykazywała dziwne upodobania. Najpierw kleszcz, teraz aroganckie ptaszyska. Przynajmniej miała z nich jakiś pożytek. Wszedł za partnerka do groty, nie sprawiając wrażenia, że ją śledzi a raczej, że osłania tyły. Nigdy nie pozwalał by jakiś szczegół jej zachowania mu umknął, więc i teraz d razu zauwazył, że nie czuła się komfortowo. Może nawet się bała? Co było tam jeszcze? odrobina zawstydzenia? Zdenerwowania? Nuta niepewności, nieufności?
Usiadł bok niej, ale nie dotykał jej. uchylił jedynie skrzydło, dając jej znać, ze jeśli zechce, może się przytulić. Nic na siłę, jak zwykle. Zmarszczył jedynie nos, słysząc jej słowa.
– Nigdy nie zdradziłem twoich sekretów, ale mówiłem, że nie musisz mi tego mówić. tym bardziej, jeśli jest to dla ciebie takie trudne – powiedział do niej cichym, spokojnym głosem. Co prawda manipulowanie nią nie było nieprzyjemne, ale nigdy nie zmuszał jej do niczego wbrew jej woli. Nawet jeśli miał do tego chęć... Teraz, widząc jej zachowanie znów odczuł iskierkę ciekawości. Co było tak ważne – lub straszne – że zachowywała się w ten sposób? Jak dużą tajemnicę skrywały jej łokcie?
Usiadł bok niej, ale nie dotykał jej. uchylił jedynie skrzydło, dając jej znać, ze jeśli zechce, może się przytulić. Nic na siłę, jak zwykle. Zmarszczył jedynie nos, słysząc jej słowa.
– Nigdy nie zdradziłem twoich sekretów, ale mówiłem, że nie musisz mi tego mówić. tym bardziej, jeśli jest to dla ciebie takie trudne – powiedział do niej cichym, spokojnym głosem. Co prawda manipulowanie nią nie było nieprzyjemne, ale nigdy nie zmuszał jej do niczego wbrew jej woli. Nawet jeśli miał do tego chęć... Teraz, widząc jej zachowanie znów odczuł iskierkę ciekawości. Co było tak ważne – lub straszne – że zachowywała się w ten sposób? Jak dużą tajemnicę skrywały jej łokcie?
- 06 gru 2021, 21:25
- Forum: Ciemna Grota
- Temat: Drewniana Figura Aterala
- Odpowiedzi: 350
- Odsłony: 32226
Przyjemny chłodek omiótł Świątynię, a on mógł z zadowoleniem obserwować, ze jego domysły nie były chybione. Oczywiście nigdy nie wątpił, by było inaczej, gdyż zbyt wiele tropów prowadziło do Aterala. Obserwował powrót Boga Śmierci, napotykając jego spojrzenie. Cóż, ciekawe oczy. nie widział jeszcze czegoś takiego. Czerń nakrapiana gwiazdami była piękna, a ten chłodny, beznamiętny wyraz nic jej nie ujmował.
Potem Ateral się odezwał. Ragan nie sadził, żeby miał wiele do powiedzenia w tej kwestii. Szczerze mówiąc nie wierzył w Kruczego Pana. jego ród nie wywodził się z Cienia, a on sam miał zbyt wiele wspólnego z bogami wolnych Stad, by tak beztrosko przyjmować wiarę w kogoś obcego. Zresztą, czy to jeszcze w ogóle była wiara? Smoki miały namacalne dowód na istnienie bogów, obcowały z nimi równie często co Prorok. Tam, gdzie były dowody nie było już wiary. Mógł być szacunek, cześć, nawet strach, ale czy jeszcze wiara? W tym względzie rzeczywiście można było mówić o wierze w stosunku do Kruczego Pana, a to czyniło go w zasadzie niewierzącym. Zabawne, na krótka chwilę.
– Dla mnie w porządku – marna istota pozwoliła sobie wyrazić swoją opinię. W końcu lepszy Ateral niż na przykład Uessas. Bóg Śmierci bardziej pasował do Plagi ze swoim spokojnym, opanowanym i wręcz chłodnym sposobem bycia.
No i teoretycznie był plagijczykiem, skoro zrodził się w jeziorze na terenach Cienia.
Potem Ateral się odezwał. Ragan nie sadził, żeby miał wiele do powiedzenia w tej kwestii. Szczerze mówiąc nie wierzył w Kruczego Pana. jego ród nie wywodził się z Cienia, a on sam miał zbyt wiele wspólnego z bogami wolnych Stad, by tak beztrosko przyjmować wiarę w kogoś obcego. Zresztą, czy to jeszcze w ogóle była wiara? Smoki miały namacalne dowód na istnienie bogów, obcowały z nimi równie często co Prorok. Tam, gdzie były dowody nie było już wiary. Mógł być szacunek, cześć, nawet strach, ale czy jeszcze wiara? W tym względzie rzeczywiście można było mówić o wierze w stosunku do Kruczego Pana, a to czyniło go w zasadzie niewierzącym. Zabawne, na krótka chwilę.
– Dla mnie w porządku – marna istota pozwoliła sobie wyrazić swoją opinię. W końcu lepszy Ateral niż na przykład Uessas. Bóg Śmierci bardziej pasował do Plagi ze swoim spokojnym, opanowanym i wręcz chłodnym sposobem bycia.
No i teoretycznie był plagijczykiem, skoro zrodził się w jeziorze na terenach Cienia.












