Obserwowała samca, skupiając się na jego zachowaniu jak i słowach, ale nie była w stanie dostrzec czegokolwiek. Jakiekolwiek odczucia, emocje, charakterystyczne zachowania... nic takiego nie istniało w przypadku fioletowołuskiego.
Jednocześnie odrobinę ją to przerażało, ale z drugiej strony rodziło pewnego rodzaju zainteresowanie jego niecodziennym zachowaniem. Co było tego powodem? Był taki do wyklucia, czy może jednak stało się to później? A może po prostu był świetnym aktorem i potrafił trzymać wszystko w środku?
– Nie, chyba nie – odpowiedziała luźno na pierwsze z jego pytań – A przynajmniej nie jest w sytuacji w której obcy nie jest zagrożeniem i nie zrobi ci krzywdy. Nie każdy tak spokojnie reaguje na nagłą próbę rozpoczęcia rozmowy.
Bo w końcu niemało nasłuchała się o innych, obcych smokach jak i równinnych, którzy raczej nie reagowaliby pokojowo na swobodną propozycję pogawędki.
– U nas... z tego co słyszałam stali się zdecydowanie bardziej religijni niż do tej pory. Czczą Kammanora, rozpalili "Wieczny Ogień", cokolwiek ma on znaczyć. Nie zdążyłam dowiedzieć się zbyt wiele od momentu w którym się przebudziłam – zaczęła, po czym uniosła delikatnie łuk brwiowy słysząc informację na temat Wody – Tak? Myślałam, że to pewnego rodzaju tradycja Wolnych Stad, że Przywódcy dobierają imiona nawiązujące do nazwy stada. Cóż, najwyraźniej informacje które do mnie dotarły nie były do końca prawdziwe.
Wzruszyła delikatnie barkami, rozluźniając się lekko. Łapa, którą wcześniej uniosła ponownie spoczęła na ośnieżonej ziemi, a samica wzięła głębszy wdech nim ponownie zdecydowała się odezwać.
– Wojny o tradycje... Wydaje mi się, że dla smoków jakikolwiek powód jest dobry żeby rozpocząć wojnę – powiedziała z lekkim niezadowoleniem – Mają różne opinie na dany temat? Będą się tłuc. Nie są w stanie podzielić zdobyczy między sobą? Znów skoczą sobie do gardeł. W przypadku tradycji pewnie będzie tak samo – nie dogadają się i ponownie spróbują się pozabijać, bo to przecież najprostszy sposób na pozbycie się problemu. Nie zdziwi mnie, jeśli za kilka księżyców i w Ogniu pojawi się ktoś, komu nie będą pasować dotychczasowe zachowania Ognistych i spróbuje to zmienić w krwawy sposób.
I jednocześnie najbardziej żałosny. Tak wiele smoków nie potrafiło poważnie podejść do danych spraw i rozwiązać je za pomocą zwyczajnej rozmowy...
– Religijne w "inny sposób"? – zagadnęła, powtarzając po Wodnym –Tak jak mówiłam, u nas poza chodzeniem do świątyni i modlitwami próbują tworzyć też własne tradycje, powiązane z czczeniem konkretnych bogów. Słyszałam też o smokach, które decydowały się na bezpośrednie spotkania z bogami, w różnych celach. Wydaje mi się, że religijność u Wolnych może być dość rozbudowanym tematem.
Z jej pyska wydobyło się ciche "huh", gdy usłyszała wytłumaczenie Świadomego. Coś takiego było w ogóle możliwe? Wydawało się być mocno oderwane od tego z czym miała styczność do tej pory, biorąc pod uwagę jak mocno emocjonalne potrafiły być niektóre smoki.
– To dla mnie coś... nowego – skomentowała – Nigdy nie myślałam o tym, że mogą istnieć stworzenia niezdolne do odczuwania uczuć tak... całkowicie. Czy jest to coś, co sprawia ci problemy w codziennym funkcjonowaniu?
Była bardziej ciekawa niż do tej pory. Naprawdę interesowało ją jak może wyglądać życie z perspektywy smoka niezdolnego do odczuwania uczuć. Choć z drugiej strony... coś takiego prawdopodobnie może być niezwykle trudne, o ile w ogóle możliwe do opisania.
Znaleziono 33 wyniki
- 20 lut 2021, 18:48
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85336
- 20 lut 2021, 18:25
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bujne zarośla
- Odpowiedzi: 636
- Odsłony: 93981
//ale szanuję za tą "silną wolę" xDD
...
Ktoś tu był.
Uniosła uszy, nasłuchując dokładniej dźwięków otoczenia. Bez zwątpienia słyszała czyjeś kroki, lecz nie była jeszcze pewna czy należały one do innego smoka, czy może drapieżnika... albo zwyczajnej zwierzyny. Odruchowo ugięła łapy, obniżając nieco swoją postawę, a ślepia zaczęły uważnie ilustrować otoczenie...
I dostrzegły dość charakterystycznego smoka, którego zapach świadczył o tym, że należy do stada Wody.
A przy okazji nie wyglądał na kogoś groźnego. Bardziej zaskoczonego tym, że zastał kogoś innego w takim miejscu jak to... i szczerze mówiąc Łowczyni także się nie spodziewała, że kogoś tutaj zastanie. Podniosła się, jednocześnie spoglądając na samca z lekkim zdezorientowaniem, które zostało zastąpione przez ledwie widoczną irytację w momencie gdy jej umysł zalała fala słów.
Eh, to porozumiewanie się za pomocą maddary...
Przymrużyła ślepia, starając się przetrwać nagły "atak", jednocześnie skupiając się na znaczeniu zdań, które przepływały przez jej łeb. Były... dziwne. Specyficzne. Smok z którym miała styczność z pewnością nie był kimś normalnym, zdecydowanie odstawał od innych smoków które znała.
Czy to źle? To się okaże. Musiała jednak przyznać, że kontakty z niecodziennymi, specyficznymi jednostkami zdawały się dla niej być zdecydowanie ciekawsze.
No i czuła się też zdecydowanie pewniej w trakcie rozmowy.
– Hexarusie – odezwała się nagle doniosłym głosem, powtarzając jego imię – Co takiego zrobiłeś, że nie musiałeś uciekać i nie masz zakazu opuszczania obozu?
Kącik jej warg drgnął w delikatnym uśmiechu gdy skończyła mówić. Słowa samca bez wątpienia brzmiały jakby coś ukrywał... tylko czy uda się wyciągnąć z niego o co tak naprawdę chodzi?
...
Ktoś tu był.
Uniosła uszy, nasłuchując dokładniej dźwięków otoczenia. Bez zwątpienia słyszała czyjeś kroki, lecz nie była jeszcze pewna czy należały one do innego smoka, czy może drapieżnika... albo zwyczajnej zwierzyny. Odruchowo ugięła łapy, obniżając nieco swoją postawę, a ślepia zaczęły uważnie ilustrować otoczenie...
I dostrzegły dość charakterystycznego smoka, którego zapach świadczył o tym, że należy do stada Wody.
A przy okazji nie wyglądał na kogoś groźnego. Bardziej zaskoczonego tym, że zastał kogoś innego w takim miejscu jak to... i szczerze mówiąc Łowczyni także się nie spodziewała, że kogoś tutaj zastanie. Podniosła się, jednocześnie spoglądając na samca z lekkim zdezorientowaniem, które zostało zastąpione przez ledwie widoczną irytację w momencie gdy jej umysł zalała fala słów.
Eh, to porozumiewanie się za pomocą maddary...
Przymrużyła ślepia, starając się przetrwać nagły "atak", jednocześnie skupiając się na znaczeniu zdań, które przepływały przez jej łeb. Były... dziwne. Specyficzne. Smok z którym miała styczność z pewnością nie był kimś normalnym, zdecydowanie odstawał od innych smoków które znała.
Czy to źle? To się okaże. Musiała jednak przyznać, że kontakty z niecodziennymi, specyficznymi jednostkami zdawały się dla niej być zdecydowanie ciekawsze.
No i czuła się też zdecydowanie pewniej w trakcie rozmowy.
– Hexarusie – odezwała się nagle doniosłym głosem, powtarzając jego imię – Co takiego zrobiłeś, że nie musiałeś uciekać i nie masz zakazu opuszczania obozu?
Kącik jej warg drgnął w delikatnym uśmiechu gdy skończyła mówić. Słowa samca bez wątpienia brzmiały jakby coś ukrywał... tylko czy uda się wyciągnąć z niego o co tak naprawdę chodzi?
- 09 lut 2021, 15:51
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85336
Przekrzywiła delikatnie łeb, spoglądając na samca i obserwując jego reakcję. Tkwiła tak jeszcze przez kilka uderzeń serca, nic zdecydowała się w końcu całkowicie wygrzebać z krzaków i stanąć przed Wodnistym, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
– ...Zawsze tak reagujesz na obcych? – zagadnęła, gdy tylko ten skończył mówić.
Zdążyła usłyszeć od niego zaledwie kilka zdań i już zauważyła że był... inny. Głos całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji, jego spojrzenie ani pysk także nie wyrażały niczego konkretnego.
Miła odmiana od nadmiernie emocjonalnych, głośnych smoków. Choć też jednocześnie dziwna i... nieco przerażająca?
Zmęczona po poprzednich wędrówkach stwierdziła, że nie będzie się trudzić i po prostu klapnęła zadem na zimnym śniegu, usadawiając się wygodnie. Fioletowy raczej nie wyglądał na kogoś, kto miałby coś przeciwko.
Kącik warg smoczycy drgnął lekko gdy usłyszała jego imię. Nie skomentowała jednak tego w żaden sposób, ani też nie zdecydowała się przedstawić, a za to odpowiedziała na zadane pytania.
– Smokami – odpowiedziała bez zawahania, jednocześnie unosząc ku górze jeden ze szponów – Każde stado różni się smokami i to chyba najistotniejsza różnica, prawda? W końcu to one tworzą stada i wszystko w stadzie jest zależne od nich... – zamilkła na chwilę, a jej spojrzenie na krótki moment uciekło gdzieś na bok – Są podobno też tradycje, jednak z tym jest różnie. Jedne umierają, potem pojawiają się nowe, czasem niektóre istnieją jedyne przez chwilę, po czym każdy o nich zapomina – wzruszyła barkami – Niedawno się obudziłam i nie zdążyłam dowiedzieć się zbyt wiele o zmianach, które zaszły w Ogniu przez ostatnie księżyce, ale z tego co zdążyłam zauważyć to stali się dość mocno... religijni? A przynajmniej tak to wygląda. Nie wiem za to jak jest w Wodzie, więc nie jestem w stanie tego sensownie porównać.
Zauważyła, że od jakiegoś czasu rozmowa z innymi smokami nie przynosiła jej aż takiej trudności jak kiedyś. Słowa wypowiadane przez Łowczynię były zdecydowanie luźniejsze, każde zdanie nie było uprzednio planowane, lecz wciąż starała się odpowiednio przemyśleć słowa nim zdecyduje się ich użyć... Na pewno brzmiało to mniej sztucznie i bardziej swobodnie.
Podobało jej się to.
– ...Zawsze tak reagujesz na obcych? – zagadnęła, gdy tylko ten skończył mówić.
Zdążyła usłyszeć od niego zaledwie kilka zdań i już zauważyła że był... inny. Głos całkowicie pozbawiony jakichkolwiek emocji, jego spojrzenie ani pysk także nie wyrażały niczego konkretnego.
Miła odmiana od nadmiernie emocjonalnych, głośnych smoków. Choć też jednocześnie dziwna i... nieco przerażająca?
Zmęczona po poprzednich wędrówkach stwierdziła, że nie będzie się trudzić i po prostu klapnęła zadem na zimnym śniegu, usadawiając się wygodnie. Fioletowy raczej nie wyglądał na kogoś, kto miałby coś przeciwko.
Kącik warg smoczycy drgnął lekko gdy usłyszała jego imię. Nie skomentowała jednak tego w żaden sposób, ani też nie zdecydowała się przedstawić, a za to odpowiedziała na zadane pytania.
– Smokami – odpowiedziała bez zawahania, jednocześnie unosząc ku górze jeden ze szponów – Każde stado różni się smokami i to chyba najistotniejsza różnica, prawda? W końcu to one tworzą stada i wszystko w stadzie jest zależne od nich... – zamilkła na chwilę, a jej spojrzenie na krótki moment uciekło gdzieś na bok – Są podobno też tradycje, jednak z tym jest różnie. Jedne umierają, potem pojawiają się nowe, czasem niektóre istnieją jedyne przez chwilę, po czym każdy o nich zapomina – wzruszyła barkami – Niedawno się obudziłam i nie zdążyłam dowiedzieć się zbyt wiele o zmianach, które zaszły w Ogniu przez ostatnie księżyce, ale z tego co zdążyłam zauważyć to stali się dość mocno... religijni? A przynajmniej tak to wygląda. Nie wiem za to jak jest w Wodzie, więc nie jestem w stanie tego sensownie porównać.
Zauważyła, że od jakiegoś czasu rozmowa z innymi smokami nie przynosiła jej aż takiej trudności jak kiedyś. Słowa wypowiadane przez Łowczynię były zdecydowanie luźniejsze, każde zdanie nie było uprzednio planowane, lecz wciąż starała się odpowiednio przemyśleć słowa nim zdecyduje się ich użyć... Na pewno brzmiało to mniej sztucznie i bardziej swobodnie.
Podobało jej się to.
- 07 lut 2021, 0:31
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85336
Łowczyni tymczasem zdecydowała się na zakończenie swoich łowów nieco szybciej, a jej łapy postanowiły zaprowadzić ją na Tereny Wspólne, dokładniej w okolice Zimnego Jeziora. Nie miała jeszcze zbyt wielu okazji aby zapoznać się z tymi ziemiami, dlatego też uznała, że to idealna pora na krótką wycieczkę.
Szpony łowczyni przesuwały się po grubej, lodowej pokrywie, pozostawiając na niej szkarłatny ślad świeżej krwi uprzednio upolowanych zwierząt, podczas gdy jasne ślepia rozglądały się dookoła. Gdyby tylko nie aktualna pora, mogłaby z łatwością zmyć z siebie posokę w jeziorze... ale nie była na tyle głupia żeby teraz pchać się do zimnej wody. Tym bardziej, że najpierw musiałaby przebić się przez wytrzymałą warstwę lodu.
Dlatego jedynie westchnęła cicho i nie zwracając większej uwagi na swój aktualny stan, przeszła pewną część jeziora, a następnie wkroczyła w Sitowie, przeciskając się przez przykryte białym puchem rośliny, które nie zdążyły jeszcze obumrzeć.
Szelest.
Gwałtownie obniżyła łeb, jednocześnie unosząc uszy i uważnie nasłuchując. Ktoś tu był... ktoś obcy. Nie rozpoznawała zapachu, nie była też w stanie nikogo dostrzec ze względu na wszechobecną roślinność jak i śnieg. Drapieżnik? Smok z innego stada? Wróg, przyjaciel? Nigdy nie czuła się komfortowo w takich sytuacjach, dlatego postanowiła zachować ostrożność.
Dlatego też chwilę później – o ile Świadomy Fakt był wystarczająco uważny – mógł dostrzec jak mniej więcej z jego lewej strony, z pobliskich krzewów wyłania się postać. Dość spora, umięśniona smoczyca, przypominająca bardziej wojownika niż zwinnego, poruszającego się z gracją łowcę. Zarówno jej łapy jak i łeb były pokryte świeżą posoką, sklejającą także kilka pasm jej szkarłatnej grzywy. Jasne ślepia spojrzały w stronę samca, lecz łowczyni nie zdecydowała się na całkowite wyjście z krzewów i zastygła w bezruchu obserwując sytuację.
Szpony łowczyni przesuwały się po grubej, lodowej pokrywie, pozostawiając na niej szkarłatny ślad świeżej krwi uprzednio upolowanych zwierząt, podczas gdy jasne ślepia rozglądały się dookoła. Gdyby tylko nie aktualna pora, mogłaby z łatwością zmyć z siebie posokę w jeziorze... ale nie była na tyle głupia żeby teraz pchać się do zimnej wody. Tym bardziej, że najpierw musiałaby przebić się przez wytrzymałą warstwę lodu.
Dlatego jedynie westchnęła cicho i nie zwracając większej uwagi na swój aktualny stan, przeszła pewną część jeziora, a następnie wkroczyła w Sitowie, przeciskając się przez przykryte białym puchem rośliny, które nie zdążyły jeszcze obumrzeć.
Szelest.
Gwałtownie obniżyła łeb, jednocześnie unosząc uszy i uważnie nasłuchując. Ktoś tu był... ktoś obcy. Nie rozpoznawała zapachu, nie była też w stanie nikogo dostrzec ze względu na wszechobecną roślinność jak i śnieg. Drapieżnik? Smok z innego stada? Wróg, przyjaciel? Nigdy nie czuła się komfortowo w takich sytuacjach, dlatego postanowiła zachować ostrożność.
Dlatego też chwilę później – o ile Świadomy Fakt był wystarczająco uważny – mógł dostrzec jak mniej więcej z jego lewej strony, z pobliskich krzewów wyłania się postać. Dość spora, umięśniona smoczyca, przypominająca bardziej wojownika niż zwinnego, poruszającego się z gracją łowcę. Zarówno jej łapy jak i łeb były pokryte świeżą posoką, sklejającą także kilka pasm jej szkarłatnej grzywy. Jasne ślepia spojrzały w stronę samca, lecz łowczyni nie zdecydowała się na całkowite wyjście z krzewów i zastygła w bezruchu obserwując sytuację.
- 05 lut 2021, 14:09
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bujne zarośla
- Odpowiedzi: 636
- Odsłony: 93981
Zima była dla niej czymś dotychczas niespotkanym. Pierwszy raz miała styczność ze śniegiem, po raz pierwszy widziała jak cała natura zapadała w sen, aby następnie wstać z nowymi siłami gdy tylko skończą się czasy mrozów.
Od ilu księżyców trwał ten stan? Jak wiele zdążyło ją ominąć?
Podczas polowań nie skupiała się za bardzo na aktualnym stanie świata, dlatego dopiero w przerwie wybrała się na wędrówkę i zdecydowała na obserwacje. W końcu było to coś nowego – jak mogła tego nie obejrzeć, nie odkryć?
Nawet mimo pewnych zmian, część cech pozostała u niej niezmienna.
Opuściła tereny stada, przechodząc na ziemię wspólne, aż dotarła do Dzikiej Puszczy, którą w spokoju przemierzała. Idealne miejsce – ciekawe, piękne, puste – bo kto chciałby zapuszczać się wgłąb takiego miejsca bez wyraźnego powodu?
Wkroczyła między częściowo martwe, ośnieżone zarośla wśród których w większości pozostały już tylko gałęzie i połamane gałązki, a następnie zatrzymała się przy jednym z okolicznych drzew, ukradkiem zerkając na parę niewielkich zająców przebywających nieopodal. Nie było sensu żeby na nie polować – mięsa by było z nich tyle co nic, a i tak nie przyszła tutaj w celu łowów.
Zdecydowała się tylko na moment przystanąć i odpocząć nim ruszy dalej.
Od ilu księżyców trwał ten stan? Jak wiele zdążyło ją ominąć?
Podczas polowań nie skupiała się za bardzo na aktualnym stanie świata, dlatego dopiero w przerwie wybrała się na wędrówkę i zdecydowała na obserwacje. W końcu było to coś nowego – jak mogła tego nie obejrzeć, nie odkryć?
Nawet mimo pewnych zmian, część cech pozostała u niej niezmienna.
Opuściła tereny stada, przechodząc na ziemię wspólne, aż dotarła do Dzikiej Puszczy, którą w spokoju przemierzała. Idealne miejsce – ciekawe, piękne, puste – bo kto chciałby zapuszczać się wgłąb takiego miejsca bez wyraźnego powodu?
Wkroczyła między częściowo martwe, ośnieżone zarośla wśród których w większości pozostały już tylko gałęzie i połamane gałązki, a następnie zatrzymała się przy jednym z okolicznych drzew, ukradkiem zerkając na parę niewielkich zająców przebywających nieopodal. Nie było sensu żeby na nie polować – mięsa by było z nich tyle co nic, a i tak nie przyszła tutaj w celu łowów.
Zdecydowała się tylko na moment przystanąć i odpocząć nim ruszy dalej.
- 23 wrz 2020, 15:12
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95464
Mogłoby się zdawać, że sarna właśnie wyrwała się ze szponów jednego drapieżnika, aby prędko wpaść w kły polującego łowcy. Aki od kiedy tylko miała możliwość, spędzała większość swojego czasu na polowaniach – tropiła zwierzynę, zabijała, zdobywała pożywienie. I nie zastanawiała się nawet przez chwilę, nim decydowała się poderżnąć gardło bezbronnym ofiarom.
I podobnie było też teraz – wędrowała przez lasy, przyozdobiona krwią upolowanych istot, a śledząc parę żubrów przekroczyła granicę, udając się na tereny wspólne, jednocześnie uważając, że raczej nikt nie będzie miał jej za złe gdy zdecyduje się je upolować poza terenami stada.
Jednak śledząc, usłyszała szelest liści i krzewów. Jej słuch zawsze był dobry, dlatego szybko zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z czymś jeszcze... zwierzę? Drapieżnik? Inny smok? Zatrzymała się, jednocześnie marszcząc nos i spoglądając w stronę źródła dźwięku.
I właśnie w ten sposób rozpoczęło się jej spotkanie z sarną. Łowczyni ugięła łapy, jednocześnie pochylając przygarbioną szyję, lecz nie ruszyła w stronę zwierzęcia, a przyjrzała mu się błyszczącymi ślepiami. Wbiegło prosto na nią... i nie uciekało. Nie zachowywało się jak zwykłe, głupie zwierzę.
Było kompanem? Kto o zdrowych zmysłach zdecydowałby się na towarzystwo sarny?
Przechyliła lekko łeb na bok, nie spuszczając wzroku z zwierzęcia, a następnie zbliżyła się na kilka kroków. Sarna była wystraszona, uciekała przed czymś... czyżby właśnie zrzuciła na głowę łowczyni niebezpieczeństwo?
Z gardła granatowołuskiej wydobył się podłużny warkot, jednak postawa łowczyni nie wskazywała na to, aby ta miała rzucić się do ataku. Zamiast tego obserwowała – sarna będzie tu sama, narażona na atak ze strony draieżników, czy może jednak okaże się, że jej smoczy towarzysz jest w pobliżu?
A może okaże się, że Ognista po prostu trafiła na bardzo specyficznego osobnika, który mimo braku więzi z jakimkolwiek gadem zdecydował się na spotkanie z obcym smokiem? To by dopiero było interesujące.
I podobnie było też teraz – wędrowała przez lasy, przyozdobiona krwią upolowanych istot, a śledząc parę żubrów przekroczyła granicę, udając się na tereny wspólne, jednocześnie uważając, że raczej nikt nie będzie miał jej za złe gdy zdecyduje się je upolować poza terenami stada.
Jednak śledząc, usłyszała szelest liści i krzewów. Jej słuch zawsze był dobry, dlatego szybko zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z czymś jeszcze... zwierzę? Drapieżnik? Inny smok? Zatrzymała się, jednocześnie marszcząc nos i spoglądając w stronę źródła dźwięku.
I właśnie w ten sposób rozpoczęło się jej spotkanie z sarną. Łowczyni ugięła łapy, jednocześnie pochylając przygarbioną szyję, lecz nie ruszyła w stronę zwierzęcia, a przyjrzała mu się błyszczącymi ślepiami. Wbiegło prosto na nią... i nie uciekało. Nie zachowywało się jak zwykłe, głupie zwierzę.
Było kompanem? Kto o zdrowych zmysłach zdecydowałby się na towarzystwo sarny?
Przechyliła lekko łeb na bok, nie spuszczając wzroku z zwierzęcia, a następnie zbliżyła się na kilka kroków. Sarna była wystraszona, uciekała przed czymś... czyżby właśnie zrzuciła na głowę łowczyni niebezpieczeństwo?
Z gardła granatowołuskiej wydobył się podłużny warkot, jednak postawa łowczyni nie wskazywała na to, aby ta miała rzucić się do ataku. Zamiast tego obserwowała – sarna będzie tu sama, narażona na atak ze strony draieżników, czy może jednak okaże się, że jej smoczy towarzysz jest w pobliżu?
A może okaże się, że Ognista po prostu trafiła na bardzo specyficznego osobnika, który mimo braku więzi z jakimkolwiek gadem zdecydował się na spotkanie z obcym smokiem? To by dopiero było interesujące.
- 10 wrz 2020, 22:00
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Aki tymczasem tkwiła w miejscu, czekając aż młoda upora się z całym zadaniem. Nie wiedziała ile dokładnie czasu powinna jej dać, więc w pewnym momencie zaczęła liczyć uderzenia serca, a z nadejściem konkretnej, ustalonej przez siebie wcześniej liczby zdecydowała się otworzyć ślepia i rozpocząć poszukiwania.
Czuła się trochę jak pisklę, które bawi się z rówieśnikami. A przynajmniej zdawało jej się, że pisklęta czują się podobnie, bo sama nigdy nie miała okazji przebywać z kimś w podobnym wieku, podczas okresu pisklęcego.
Jednak nie odpływała myślami do mniej ważnych spraw, a zamiast tego zajęła się analizą terenu. Spoglądała zarówno na trawę, kałuże, krzewy, czy nawet drzewa, próbując dostrzec jakiekolwiek poszlaki mówiące o tym, że w pobliżu chowa się jakiś smok. Jednocześnie węszyła i nasłuchiwała, sprawdzając, czy uczennica nie popełnia żadnych błędów.
Uśmiechnęła się lekko sama do siebie, gdy okazało się, że Ydra wykonała bardzo dobrze, bo śladów nie pozostawiła praktycznie w ogóle, a o ile jakieś się tu znajdowały – wtapiały się w otoczenie na tyle dobrze, że raczej nikt nie zwróciłby na nie większej uwagi, bo równie dobrze mogłoby to być dzieło przypadku.
– Możesz wyjść – odezwała się głośniej aby Plagijka na pewno ją usłyszała – Nie znalazłam cię, więc zrobiłaś wszystko dobrze. Nie zostawiłaś też żadnych śladów po których mogłabym się domyślić, że znajdujesz się w pobliżu.
Pokiwała powoli łbem, zastanawiając się krótko. Nie odwiedzała Bliźniaczych Skał zbyt często, jednak zdarzało się, że przelatywała w okolicy. I choć nie znała terenów zbyt dobrze, to wydawało jej się, że zna miejsce, które mogą odwiedzić w celu dalszej nauki.
– Zrzuć to z siebie i chodź. Czas na trochę trudniejsze zadanie – wskazała łapą kierunek, a następnie sama ruszyła gdy samiczka była gotowa.
Ruszyła w stronę pobliskiego lasu, aby szybko przekroczyć granicę drzew i po kilku minutach spaceru dojść do nieco większej, otwartej przestrzeni. Był to średniej wielkości, okrągły teren gdzie na środku znajdował się niewielki staw. Ziemia wokół niego była mokra, więc Ydra na pewno mogła skorzystać ze znajdującego się tutaj błota. Był także otoczony sporą ilością niewielkich kamyczków, a w nieco dalszej odległości rosło kilka krzewów – co prawda dość małych i wysuszonych przez panujące upały, więc składały się głównie z krótkich, ostrych gałązek.
Jako że znajdowali się w lesie, oczywiście dookoła rosły spore ilości drzew, głównie iglastych. Pod niektórymi znajdowały się odłamane kawałki kory, zapewne sprawka jakiegoś rogatego zwierzęcia. Poza tym nie było tu zbyt wiele – trawa była dość krótka, wysuszona przez promienie słońca, a w pobliżu nie dało się dostrzec żadnych kwiatów – jedynie typowe dla leśnej ściółki niewielkie rośliny.
– Ukryj się jeszcze tutaj i dam ci spokój – powiedziała żartobliwie – Ja znowu będę cię szukać.
I przysiadła, zamknęła ślepia – i tak jak powiedziała, czekała.
//Kamuflaż I po twoim odpisie
Czuła się trochę jak pisklę, które bawi się z rówieśnikami. A przynajmniej zdawało jej się, że pisklęta czują się podobnie, bo sama nigdy nie miała okazji przebywać z kimś w podobnym wieku, podczas okresu pisklęcego.
Jednak nie odpływała myślami do mniej ważnych spraw, a zamiast tego zajęła się analizą terenu. Spoglądała zarówno na trawę, kałuże, krzewy, czy nawet drzewa, próbując dostrzec jakiekolwiek poszlaki mówiące o tym, że w pobliżu chowa się jakiś smok. Jednocześnie węszyła i nasłuchiwała, sprawdzając, czy uczennica nie popełnia żadnych błędów.
Uśmiechnęła się lekko sama do siebie, gdy okazało się, że Ydra wykonała bardzo dobrze, bo śladów nie pozostawiła praktycznie w ogóle, a o ile jakieś się tu znajdowały – wtapiały się w otoczenie na tyle dobrze, że raczej nikt nie zwróciłby na nie większej uwagi, bo równie dobrze mogłoby to być dzieło przypadku.
– Możesz wyjść – odezwała się głośniej aby Plagijka na pewno ją usłyszała – Nie znalazłam cię, więc zrobiłaś wszystko dobrze. Nie zostawiłaś też żadnych śladów po których mogłabym się domyślić, że znajdujesz się w pobliżu.
Pokiwała powoli łbem, zastanawiając się krótko. Nie odwiedzała Bliźniaczych Skał zbyt często, jednak zdarzało się, że przelatywała w okolicy. I choć nie znała terenów zbyt dobrze, to wydawało jej się, że zna miejsce, które mogą odwiedzić w celu dalszej nauki.
– Zrzuć to z siebie i chodź. Czas na trochę trudniejsze zadanie – wskazała łapą kierunek, a następnie sama ruszyła gdy samiczka była gotowa.
Ruszyła w stronę pobliskiego lasu, aby szybko przekroczyć granicę drzew i po kilku minutach spaceru dojść do nieco większej, otwartej przestrzeni. Był to średniej wielkości, okrągły teren gdzie na środku znajdował się niewielki staw. Ziemia wokół niego była mokra, więc Ydra na pewno mogła skorzystać ze znajdującego się tutaj błota. Był także otoczony sporą ilością niewielkich kamyczków, a w nieco dalszej odległości rosło kilka krzewów – co prawda dość małych i wysuszonych przez panujące upały, więc składały się głównie z krótkich, ostrych gałązek.
Jako że znajdowali się w lesie, oczywiście dookoła rosły spore ilości drzew, głównie iglastych. Pod niektórymi znajdowały się odłamane kawałki kory, zapewne sprawka jakiegoś rogatego zwierzęcia. Poza tym nie było tu zbyt wiele – trawa była dość krótka, wysuszona przez promienie słońca, a w pobliżu nie dało się dostrzec żadnych kwiatów – jedynie typowe dla leśnej ściółki niewielkie rośliny.
– Ukryj się jeszcze tutaj i dam ci spokój – powiedziała żartobliwie – Ja znowu będę cię szukać.
I przysiadła, zamknęła ślepia – i tak jak powiedziała, czekała.
//Kamuflaż I po twoim odpisie
- 08 wrz 2020, 13:30
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Powoli pokiwała głową na słowa Ydry, a następnie zamknęła oczy i nie przyglądała się działaniom samiczki. Później będzie w stanie ocenić jak jej poszło, na podstawie tego, co dostrzeże.
Dlatego też gdy usłyszała słowa młodej, na początku spojrzała na nią, a następnie rozejrzała się też wokół, śledząc wzrokiem miejsca z których korzystała.
– To – zaczęła, jednocześnie unosząc jeden ze szponów i kierując go w stronę samiczki – Bardzo dobrze. Skorzystałaś nie tylko z błota żeby zamaskować swój zapach, ale też z kwiatów, a liście jak i gałązki na pewno pomogą w kamuflażu. Jednak to – znów ruszyła szponem, tym razem wskazując na miejsca z których korzystała Ymra oraz ślady jakie pozostawiła – Już trochę gorzej. Zwierzyna by cię nie zauważyła. Nie zwróciłaby uwagi na ślady które pozostawiłaś, ani raczej nie przejęłaby się tym że ten "krzew" niedaleko śmierdzi błotem nieco bardziej niż powinien. Jednak kamuflażu nie używa się jedynie podczas polowania, a także podczas wojen, czy wypraw za barierę – poinformowała młodą – Dlatego dbając o dobry kamuflaż musisz także nauczyć się robić go tak, aby potencjalne ofiary nie dostrzegły śladów jakich po sobie pozostawiłaś. Połamane krzewy, porozrzucane liście, czy rozchlapane błoto – to wszystko może rzucić się w oko czujnego obserwatora. Co prawda może uznać, że zrobiła to zwierzyna... ale co jeśli może spodziewać się intruza w pobliżu, a te poszlaki pomogą mu w poszukiwaniach?
Rozejrzała się wokół, a następnie odwróciła i ruchem łapy dała znak młodej żeby poszła za nią. Oddaliła się trochę od miejsca w którym ćwiczyły, jednak wciąż pozostały na łące, więc "materiały" z których mogła korzystać Ymra były praktycznie te samej. W oddali było widać granicę lasu – tam zapewne się wybiorą po kolejnym ćwiczeniu.
– Pierwsza próba była dobra, teraz wystarczy jedynie poprawić błędy o których mówiłam. Spróbuj powtórzyć to co wcześniej, jednak postaraj się zamaskować wszelkie ślady, a następnie ukryj się w jakimś miejscu. Natomiast ja poczekam tutaj z zamkniętymi ślepiami i za kilka chwil spróbuję cię znaleźć – uśmiechnęła się lekko – Później wybierzemy się gdzieś indziej żebyś mogła poćwiczyć jeszcze na innych terenie.
Dlatego też gdy usłyszała słowa młodej, na początku spojrzała na nią, a następnie rozejrzała się też wokół, śledząc wzrokiem miejsca z których korzystała.
– To – zaczęła, jednocześnie unosząc jeden ze szponów i kierując go w stronę samiczki – Bardzo dobrze. Skorzystałaś nie tylko z błota żeby zamaskować swój zapach, ale też z kwiatów, a liście jak i gałązki na pewno pomogą w kamuflażu. Jednak to – znów ruszyła szponem, tym razem wskazując na miejsca z których korzystała Ymra oraz ślady jakie pozostawiła – Już trochę gorzej. Zwierzyna by cię nie zauważyła. Nie zwróciłaby uwagi na ślady które pozostawiłaś, ani raczej nie przejęłaby się tym że ten "krzew" niedaleko śmierdzi błotem nieco bardziej niż powinien. Jednak kamuflażu nie używa się jedynie podczas polowania, a także podczas wojen, czy wypraw za barierę – poinformowała młodą – Dlatego dbając o dobry kamuflaż musisz także nauczyć się robić go tak, aby potencjalne ofiary nie dostrzegły śladów jakich po sobie pozostawiłaś. Połamane krzewy, porozrzucane liście, czy rozchlapane błoto – to wszystko może rzucić się w oko czujnego obserwatora. Co prawda może uznać, że zrobiła to zwierzyna... ale co jeśli może spodziewać się intruza w pobliżu, a te poszlaki pomogą mu w poszukiwaniach?
Rozejrzała się wokół, a następnie odwróciła i ruchem łapy dała znak młodej żeby poszła za nią. Oddaliła się trochę od miejsca w którym ćwiczyły, jednak wciąż pozostały na łące, więc "materiały" z których mogła korzystać Ymra były praktycznie te samej. W oddali było widać granicę lasu – tam zapewne się wybiorą po kolejnym ćwiczeniu.
– Pierwsza próba była dobra, teraz wystarczy jedynie poprawić błędy o których mówiłam. Spróbuj powtórzyć to co wcześniej, jednak postaraj się zamaskować wszelkie ślady, a następnie ukryj się w jakimś miejscu. Natomiast ja poczekam tutaj z zamkniętymi ślepiami i za kilka chwil spróbuję cię znaleźć – uśmiechnęła się lekko – Później wybierzemy się gdzieś indziej żebyś mogła poćwiczyć jeszcze na innych terenie.
- 07 wrz 2020, 15:45
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
– To dobrze. Nadajesz się – odpowiedziała na słowa Ydry.
A następnie obserwowała jak ta radzi sobie z dalszą częścią nauki. Teraz granatowołuska mogła zobaczyć jak mała radzi sobie ze skradaniem i nie wyglądało na to żeby miała z tym jakiekolwiek problemy. Doskok i atak nie należały raczej do najtrudniejszych, dlatego pisklę także wykonało je dość sprawnie. Trochę ćwiczeń i będzie mogło samo ruszać na polowanie.
Adeptka parsknęła śmiechem, gdy usłyszała "bojowy okrzyk".
– Bardzo dobrze, ale uważaj z takimi okrzykami, bo wystraszysz nie tylko swoje ofiary, ale też połowę lasu – powiedziała żartobliwie – I... w zasadzie tak. O ile będziesz ćwiczyć i szlifować swoje umiejętności. Bo jak na razie szło ci nieźle, ale pamiętaj, że zawsze można osiągnąć więcej.
Czyli... to tyle? Nauczanie nie było takie złe, na pewno zdawało się być lepsze niż zwyczajna opieka nad pisklętami. Smoczyca z Plagi już taka mała nie była, bliżej jej było do adepta niż do stworzonka, które ledwie wypełzło z jaja, dlatego Aki nie miała większych problemów aby spędzić przy niej trochę czasu.
A gdyby tak jeszcze...
– No to mówiłaś, że chcesz zostać łowcą, tak? – zagadnęła – Podczas skradania jest coś jeszcze co może ci pomóc – kamuflaż. Wtedy nawet jeśli zwierzyna obejrzy się w twoją stronę to masz szansę, że pomyli cię z jakimś krzewem. Co prawda korzystanie z niego nie jest konieczne, ale są sytuacje gdy jest niezastąpiony... szczególnie u łowcy.
Przysiadła, rozglądając się dookoła. Łąka, jakieś krzewy, sporo kwiatów i wysokiej trawy. Gdzieniegdzie kilka drzew, w większości sucha ziemia, ale jakieś błoto też pewnie by się znalazło. Niekoniecznie najlepsze miejsce do ćwiczeń, ale zawsze można tu coś zrobić.
– Myślisz, że potrafiłabyś się ukryć korzystając z tego co mamy tutaj wokół? – spytała się młodej, spoglądając na nią z zaciekawieniem.
A następnie obserwowała jak ta radzi sobie z dalszą częścią nauki. Teraz granatowołuska mogła zobaczyć jak mała radzi sobie ze skradaniem i nie wyglądało na to żeby miała z tym jakiekolwiek problemy. Doskok i atak nie należały raczej do najtrudniejszych, dlatego pisklę także wykonało je dość sprawnie. Trochę ćwiczeń i będzie mogło samo ruszać na polowanie.
Adeptka parsknęła śmiechem, gdy usłyszała "bojowy okrzyk".
– Bardzo dobrze, ale uważaj z takimi okrzykami, bo wystraszysz nie tylko swoje ofiary, ale też połowę lasu – powiedziała żartobliwie – I... w zasadzie tak. O ile będziesz ćwiczyć i szlifować swoje umiejętności. Bo jak na razie szło ci nieźle, ale pamiętaj, że zawsze można osiągnąć więcej.
Czyli... to tyle? Nauczanie nie było takie złe, na pewno zdawało się być lepsze niż zwyczajna opieka nad pisklętami. Smoczyca z Plagi już taka mała nie była, bliżej jej było do adepta niż do stworzonka, które ledwie wypełzło z jaja, dlatego Aki nie miała większych problemów aby spędzić przy niej trochę czasu.
A gdyby tak jeszcze...
– No to mówiłaś, że chcesz zostać łowcą, tak? – zagadnęła – Podczas skradania jest coś jeszcze co może ci pomóc – kamuflaż. Wtedy nawet jeśli zwierzyna obejrzy się w twoją stronę to masz szansę, że pomyli cię z jakimś krzewem. Co prawda korzystanie z niego nie jest konieczne, ale są sytuacje gdy jest niezastąpiony... szczególnie u łowcy.
Przysiadła, rozglądając się dookoła. Łąka, jakieś krzewy, sporo kwiatów i wysokiej trawy. Gdzieniegdzie kilka drzew, w większości sucha ziemia, ale jakieś błoto też pewnie by się znalazło. Niekoniecznie najlepsze miejsce do ćwiczeń, ale zawsze można tu coś zrobić.
– Myślisz, że potrafiłabyś się ukryć korzystając z tego co mamy tutaj wokół? – spytała się młodej, spoglądając na nią z zaciekawieniem.
- 07 wrz 2020, 14:24
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Młoda samiczka radziła sobie naprawdę dobrze. Wzięła sobie do serca słowa starszej Adeptki i dostosowała się do wszelkich rad podczas samego skradania, co sprawiło, że granatowołuska właściwie nie miała możliwości zauważyć Plagijki, gdy ta się zbliżała. Skołowana tkwiła w miejscu, odwracając wzrok i jednocześnie nasłuchując, czy młoda nie popełni jakiegoś błędu – jednak radziła sobie dobrze, co wywołało niewielki uśmiech na pysku przyszłej łowczyni.
Odczekała chwilę, a gdy uznała, że powinna się już obrócić, poczuła delikatny, ledwie wyczuwalny dotyk na swojej grzywie. Zamrugała zdziwiona i obejrzała się w stronę pisklęcia, które zdążyło bezbłędnie zbliżyć się do niej na bliską odległość.
– Bardzo dobrze ci poszło – kiwnęła łbem do młodej – Nie słyszałam żebyś popełniła jakikolwiek błąd. Zwierzyna pewnie też by cię nie zauważyła. Rozważałaś kiedyś zostanie łowcą?
Dodała na koniec żartobliwie, a następnie zastukała szponem o podłoże. To nie był koniec nauki.
– Skradać się umiesz, teraz jeszcze musisz wiedzieć jak dorwać zwierzynę – dodała – Gdy jesteś w odpowiedniej odległości aby doskoczyć do ofiary, zatrzymujesz się zaledwie na uderzenie serca aby przygotować się do ataku. Następnie skaczesz... i zabijasz. Proste, prawda?
Skończyła mówić a następnie znów odsunęła się kilka kroków i przysiadła na trawie.
– Spróbuj podejść trochę bliżej i doskoczyć przede mnie. Tak jakbyś skakała na ofiarę.
/Po twoim poście raport Skradanie I
Odczekała chwilę, a gdy uznała, że powinna się już obrócić, poczuła delikatny, ledwie wyczuwalny dotyk na swojej grzywie. Zamrugała zdziwiona i obejrzała się w stronę pisklęcia, które zdążyło bezbłędnie zbliżyć się do niej na bliską odległość.
– Bardzo dobrze ci poszło – kiwnęła łbem do młodej – Nie słyszałam żebyś popełniła jakikolwiek błąd. Zwierzyna pewnie też by cię nie zauważyła. Rozważałaś kiedyś zostanie łowcą?
Dodała na koniec żartobliwie, a następnie zastukała szponem o podłoże. To nie był koniec nauki.
– Skradać się umiesz, teraz jeszcze musisz wiedzieć jak dorwać zwierzynę – dodała – Gdy jesteś w odpowiedniej odległości aby doskoczyć do ofiary, zatrzymujesz się zaledwie na uderzenie serca aby przygotować się do ataku. Następnie skaczesz... i zabijasz. Proste, prawda?
Skończyła mówić a następnie znów odsunęła się kilka kroków i przysiadła na trawie.
– Spróbuj podejść trochę bliżej i doskoczyć przede mnie. Tak jakbyś skakała na ofiarę.
/Po twoim poście raport Skradanie I
- 07 wrz 2020, 13:20
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Magii Ataku i Magii Obrony
- Odpowiedzi: 151
- Odsłony: 7193
Kwarce nadal były czymś czego w zupełności nie rozumiała. Raz już miała szansę z nich skorzystać i rzeczywiście, umiejętności których potrzebowała nagle przestały być dla niej problemem i była w stanie bronić się dokładnie tak, jak smoki które miały za sobą nauki.
Irytowało ją to, bo nie była w stanie wytłumaczyć tego w żaden logiczny sposób.
Dlatego kolejna wizyta przy kwarcach była nie tylko chęcią pozyskania nowych zdolności, ale także potrzebą większej ilości informacji. Ostatnio nie wierzyła w ich magiczne zdolności, więc może teraz, gdy skupi się na ich działaniu to będzie w stanie wynieść z tego coś więcej? Dlatego zaraz po nauce magii razem z ojcem, bez zwlekania przybyła na miejsce aby uzyskać pozostałe, potrzebne jej zdolności. Ułożyła rządek z kamieni szlachetnych przed kwarcami, oczekując czegoś w zamian.
//agat, ametyst, jaspis, tygrysie oko za MA i MO I
Irytowało ją to, bo nie była w stanie wytłumaczyć tego w żaden logiczny sposób.
Dlatego kolejna wizyta przy kwarcach była nie tylko chęcią pozyskania nowych zdolności, ale także potrzebą większej ilości informacji. Ostatnio nie wierzyła w ich magiczne zdolności, więc może teraz, gdy skupi się na ich działaniu to będzie w stanie wynieść z tego coś więcej? Dlatego zaraz po nauce magii razem z ojcem, bez zwlekania przybyła na miejsce aby uzyskać pozostałe, potrzebne jej zdolności. Ułożyła rządek z kamieni szlachetnych przed kwarcami, oczekując czegoś w zamian.
//agat, ametyst, jaspis, tygrysie oko za MA i MO I
- 28 sie 2020, 10:30
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141430
...Był uzdrowicielem? Otworzyła szerzej ślepia, jednocześnie wsłuchując się w jego słowa, bo... mogły być dość użyteczne?
Hej, w końcu była łowcą, a przeznaczeniem łowcy jest zabijanie. Co prawda zwierzyny, a nie smoków, jednak pod pewnymi względami było to dość podobne.
– A jeszcze wystarczy uderzyć odrobinę zbyt mocno w "bezpieczne miejsce" i ktoś kończy bez kończyny lub jako kaleka – dodała mrukliwym głosem – To trochę przerażające, że mimo całej tej otoczki wielkich i morderczych smoków, tak naprawdę możemy się pozabijać przez byle przypadek podczas walki. Głupota.
Zauważyła, że kolejny temat chyba przypadł Plagijczykowi do gustu. Przechyliła delikatnie łeb, wpatrując się w niego z zaciekawieniem gdy mówił, a następnie sama zabrała głos.
– Kompletnie nie rozumiem ich logiki – dodała, gdy samiec krytykował bogów – Jednocześnie mają siebie za potężnych i wszechmocnych, mają siebie za lepszych za nas... ale to my mamy biegać i ich ratować szukając iskier. Dokładnie tak jakby sami nie potrafili tego zrobić, a Prorok tłumaczy to "boskim planem", którego nie rozumiemy, bo bogowie nie chcą się wszystkim z nami dzielić – chyba nie musiała tłumaczyć dlaczego to wszystko było głupotą, prawda? – I... naprawdę? "Silny i potężny" bóg będący usposobieniem wojny przegrał walkę z potworem na terenach stad? Brzmi jak żart – parsknęła śmiechem – A... Sennah? Słyszałam jedynie, że jest w pewien sposób powiązana z naszym aktualnym "prorokiem", jednak nie wiem o niej zbyt wiele. Czym się różni od reszty?
Trochę dziwnie było jej sobie wyobrazić, że wśród przedstawionej jej grupy bogów tak naprawdę znajduje się ktoś inny, lepszy od reszty. Ale zdarzały się wyjątki, prawda? Dlatego wolała najpierw posłuchać nim sama spróbuje to ocenić.
Hej, w końcu była łowcą, a przeznaczeniem łowcy jest zabijanie. Co prawda zwierzyny, a nie smoków, jednak pod pewnymi względami było to dość podobne.
– A jeszcze wystarczy uderzyć odrobinę zbyt mocno w "bezpieczne miejsce" i ktoś kończy bez kończyny lub jako kaleka – dodała mrukliwym głosem – To trochę przerażające, że mimo całej tej otoczki wielkich i morderczych smoków, tak naprawdę możemy się pozabijać przez byle przypadek podczas walki. Głupota.
Zauważyła, że kolejny temat chyba przypadł Plagijczykowi do gustu. Przechyliła delikatnie łeb, wpatrując się w niego z zaciekawieniem gdy mówił, a następnie sama zabrała głos.
– Kompletnie nie rozumiem ich logiki – dodała, gdy samiec krytykował bogów – Jednocześnie mają siebie za potężnych i wszechmocnych, mają siebie za lepszych za nas... ale to my mamy biegać i ich ratować szukając iskier. Dokładnie tak jakby sami nie potrafili tego zrobić, a Prorok tłumaczy to "boskim planem", którego nie rozumiemy, bo bogowie nie chcą się wszystkim z nami dzielić – chyba nie musiała tłumaczyć dlaczego to wszystko było głupotą, prawda? – I... naprawdę? "Silny i potężny" bóg będący usposobieniem wojny przegrał walkę z potworem na terenach stad? Brzmi jak żart – parsknęła śmiechem – A... Sennah? Słyszałam jedynie, że jest w pewien sposób powiązana z naszym aktualnym "prorokiem", jednak nie wiem o niej zbyt wiele. Czym się różni od reszty?
Trochę dziwnie było jej sobie wyobrazić, że wśród przedstawionej jej grupy bogów tak naprawdę znajduje się ktoś inny, lepszy od reszty. Ale zdarzały się wyjątki, prawda? Dlatego wolała najpierw posłuchać nim sama spróbuje to ocenić.
- 28 sie 2020, 10:13
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Powoli pokiwała łbem na słowa samiczki, jednak jeszcze sama nic nie mówiła. Dopiero gdy z gardła pisklaka wydostało się kolejne pytanie, zmrużyła nieco ślepia, uśmiechając się lekko. Rzeczywiście było to aż tak bardzo czuć, heh?
– Mhm – mruknęła w odpowiedzi – Aki albo Skołowana Łuska, możesz wybrać jak ci wygodniej.
Bo tak naprawdę nie robiło jej zbyt wielkiej różnicy to w jaki sposób kto się do niej zwracał. Osobiście preferowała "Aki", głównie ze względu na to że było... krótsze i prostsze, nie plątał się przy nim język.
Adeptka starała się jednak nie dekoncentrować, a zwracać uwagę na młodą wykonującą polecenie. Oglądała jakie ruchy wykonuje, jednak starała się nie gapić za mocno aby pisklak nie poczuł się niekomfortowo... a może nawet mała by tego nie zauważyła? W każdym razie, starsza zerkała na Plagijkę, obserwując pozę jaką przybiera. Gdy skończyła, ponownie pokiwała łbem.
– Jest dobrze – skomentowała – Tylko na przyszłość uważałabym trochę na skrzydła. Ułożyłaś je dobrze i nie krępują twoich ruchów, jednak jeśli będziesz trzymać je zbyt luźno, mogą trochę odstawać i przypadkiem o coś zahaczyć. A nie możesz dopuścić do czegoś takiego podczas skradania.
Odsunęła się od młodej kilka kroków, a następnie przysiadła na ziemi, odwracając się bokiem do pisklęcia.
– Jeszcze zanim zaczniesz się skradać, dwie rady – uniosła do góry łapę i wyciągnęła jeden ze szponów – Podczas skradania wiatr jest twoim największym wrogiem. Zanim zbliżysz się do ofiary musisz sprawdzić w jakim kierunku wieje, a najprościej jest to ocenić po prostu wyciągając koniuszek języka. Jeśli wiatr wieje ci w pysk – jest dobrze, możesz iść dalej. Natomiast jeśli niesie twój zapach zwierzynie, lub jest nieregularny to musisz zmieniać swoje położenie aby się dostosować. Upierdliwe, ale da ci pewność, że ofiara cię nie wyczuje – skończyła, a następnie wyciągnęła drugi szpon – Kolejną sprawą jest oddech. Jeśli będziesz oddychać zbyt głośno to zwierzęta mogą cię usłyszeć, dlatego oddychaj przez nos, a jeśli zwierzyna zacznie się rozglądać lub nasłuchiwać to postaraj się wstrzymać oddech. Oczywiście nie rób tego w innych sytuacjach bo jeszcze niepotrzebnie się udusisz – dodała jeszcze żartobliwym tonem głosu.
Cofnęła łapę, a następnie rozsiadła się wygodniej, zerkając na młodą.
– No, to skoro nie mamy tu żadnych zwierząt do dyspozycji to ja teraz jestem twoją ofiarą. Spróbuj pójść w moim kierunku, oczywiście zachowując dotychczasową postawę. Twoje kroki muszą być pewne, ale też ostrożne, bo jeśli nadepniesz na jakąkolwiek przeszkodę taką jak patyk, kamień, czy nawet sucha trawa to zwierzyna na pewno się zorientuje. Staraj się też o nic nie zahaczyć bokiem ani ogonem – wydała kolejne instrukcje – No to dawaj, jak będziesz w wystarczającej odległości aby do mnie doskoczyć to powiem ci co dalej.
Uśmiechnęła się lekko, a następnie obróciła łeb. Nie czuła potrzeby aż takiego dokładnego obserwowania młodej – jeśli ją poczuje albo usłyszy to oznacza, że zrobiła coś źle i zwierzyna by ją wykryła, natomiast jeśli będzie "nieświadoma" jej obecności to będzie znaczyło, że wszystko poszło zgodnie z planem.
– Mhm – mruknęła w odpowiedzi – Aki albo Skołowana Łuska, możesz wybrać jak ci wygodniej.
Bo tak naprawdę nie robiło jej zbyt wielkiej różnicy to w jaki sposób kto się do niej zwracał. Osobiście preferowała "Aki", głównie ze względu na to że było... krótsze i prostsze, nie plątał się przy nim język.
Adeptka starała się jednak nie dekoncentrować, a zwracać uwagę na młodą wykonującą polecenie. Oglądała jakie ruchy wykonuje, jednak starała się nie gapić za mocno aby pisklak nie poczuł się niekomfortowo... a może nawet mała by tego nie zauważyła? W każdym razie, starsza zerkała na Plagijkę, obserwując pozę jaką przybiera. Gdy skończyła, ponownie pokiwała łbem.
– Jest dobrze – skomentowała – Tylko na przyszłość uważałabym trochę na skrzydła. Ułożyłaś je dobrze i nie krępują twoich ruchów, jednak jeśli będziesz trzymać je zbyt luźno, mogą trochę odstawać i przypadkiem o coś zahaczyć. A nie możesz dopuścić do czegoś takiego podczas skradania.
Odsunęła się od młodej kilka kroków, a następnie przysiadła na ziemi, odwracając się bokiem do pisklęcia.
– Jeszcze zanim zaczniesz się skradać, dwie rady – uniosła do góry łapę i wyciągnęła jeden ze szponów – Podczas skradania wiatr jest twoim największym wrogiem. Zanim zbliżysz się do ofiary musisz sprawdzić w jakim kierunku wieje, a najprościej jest to ocenić po prostu wyciągając koniuszek języka. Jeśli wiatr wieje ci w pysk – jest dobrze, możesz iść dalej. Natomiast jeśli niesie twój zapach zwierzynie, lub jest nieregularny to musisz zmieniać swoje położenie aby się dostosować. Upierdliwe, ale da ci pewność, że ofiara cię nie wyczuje – skończyła, a następnie wyciągnęła drugi szpon – Kolejną sprawą jest oddech. Jeśli będziesz oddychać zbyt głośno to zwierzęta mogą cię usłyszeć, dlatego oddychaj przez nos, a jeśli zwierzyna zacznie się rozglądać lub nasłuchiwać to postaraj się wstrzymać oddech. Oczywiście nie rób tego w innych sytuacjach bo jeszcze niepotrzebnie się udusisz – dodała jeszcze żartobliwym tonem głosu.
Cofnęła łapę, a następnie rozsiadła się wygodniej, zerkając na młodą.
– No, to skoro nie mamy tu żadnych zwierząt do dyspozycji to ja teraz jestem twoją ofiarą. Spróbuj pójść w moim kierunku, oczywiście zachowując dotychczasową postawę. Twoje kroki muszą być pewne, ale też ostrożne, bo jeśli nadepniesz na jakąkolwiek przeszkodę taką jak patyk, kamień, czy nawet sucha trawa to zwierzyna na pewno się zorientuje. Staraj się też o nic nie zahaczyć bokiem ani ogonem – wydała kolejne instrukcje – No to dawaj, jak będziesz w wystarczającej odległości aby do mnie doskoczyć to powiem ci co dalej.
Uśmiechnęła się lekko, a następnie obróciła łeb. Nie czuła potrzeby aż takiego dokładnego obserwowania młodej – jeśli ją poczuje albo usłyszy to oznacza, że zrobiła coś źle i zwierzyna by ją wykryła, natomiast jeśli będzie "nieświadoma" jej obecności to będzie znaczyło, że wszystko poszło zgodnie z planem.
- 24 sie 2020, 20:32
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Zamrugała zaskoczona, gdy niewielka, czarna istotka pojawiła się niedaleko zająca. Inne zwierzę, czy... pisklę?
Czemu pisklę było samo na Terenach Wspólnych bez opieki?
To... chyba było dosyć niebezpieczne, prawda? Sama chodziła w towarzystwie Raya lub Awantury, więc wiedziała, że nie grozi jej niebezpieczeństwo, jednak nieznajome młode było najwyraźniej samo, o ile kompan nie czaił się gdzieś w oddali. Adeptka przyjrzała mu się dokładniej – nie kojarzyła go ze Spotkania Młodych, więc zapewne było dosyć młode. I... z jakiego stada mogło pochodzić? Miała nadzieję, że nikt z Ognistych nie pozwolił młodzikowi na samotne wycieczki.
Choć wiedziała, że to nie do końca jej sprawa, obserwowanie jak pisklę nieudolnie próbuje dotrzeć do królika... eh, przypominało jej o tym gdy sama próbowała dorwać zwierzynę, nie mając pojęcia o tym jak w ogóle do niej podejść. A skradanie, choć niekomfortowe, wcale nie było takie trudne – dlatego mogła oszczędzić trudu małemu i nieco mu pomóc.
Zaobserwowała jak wystraszone zwierzę ucieka, a czarnołuskie młode ląduje na ziemi, a następnie wstała i niezgrabnym, ale dość szybkim krokiem zbliżyła się, jednocześnie przyglądając się czujniej i poruszyła nozdrzami. Huh, Plaga?
– Nie sądziłam, że smoki z Plagi pozwalają swoim pisklętom chodzić po Terenach Wspólnych bez opieki – mruknęła sama do siebie, lecz na tyle głośno, że pisklę było w stanie to usłyszeć.
Ile mogło mieć? Czarnołuska samiczka była dosyć spora, prawdopodobnie większa niż pisklęta w jej wieku, więc mogło to wprowadzić niemałe zamieszanie. To jednak nie miało zbyt dużego znaczenia w tym momencie, więc Ognista skupiła się na tym, co chciała przekazać nieznajomej.
– Żeby złapać jakiekolwiek zwierzę niestety musisz się najpierw nieco pomęczyć – rzuciła żartobliwie do młodej – Choć muszę przyznać, że na początku twoja postawa była dosyć dobra. Ktoś już cię uczył jak się skradać czy sama do tego doszłaś?
Podeszła jeszcze bliżej, stając około ogon naprzeciw młodej i spojrzała na nią. Aki nigdy nikogo nie uczyła żadnej umiejętności i nawet nie wiedziała czy to odpowiednie żeby uczyć pisklęta z innego stada... no i też nie wiedziała czy mała w ogóle będzie chciała jej słuchać. Cóż, najwyżej podzieli się z nią kilkoma przydatnymi radami, a potem się rozdzielą.
– Patrz – powiedziała, po ugięła łapy, zbliżając ciało do ziemi i przyjmując odpowiednią pozycję do skradania – To zrobiłaś dobrze i gdybyś wiedziała co robić dalej to jest szansa, że zając rzeczywiście by cię nie zauważył. Jednak na przyszłość musisz pamiętać, że ugięte łapy to nie wszystko – mówiąc to, wyprostowała się. Nienawidziła przebywać zbyt długo w takiej pozycji, a resztę mogła po prostu dopowiedzieć – Musisz właściwie uważać na każdy element swojego ciała. Skrzydła przy bokach żeby ci nie przeszkadzały, szyja i łeb nisko, podobnie jak reszta... a i uważaj żeby nie sunąć brzuchem po ziemi! Najgorszy z tego wszystkiego jest ogon – musisz go trzymać nad ziemią, dość sztywno aby przypadkiem o nic nie zahaczył ani nie ciągnął się za tobą.
Przysiadła, nie spuszczając wzroku z pisklęcia. Ciekawe co zrobi? Spróbuje zastosować się do jej rad, a może wystraszy się nieznajomego smoka i po prostu ucieknie?
Cóż, zobaczymy!
Czemu pisklę było samo na Terenach Wspólnych bez opieki?
To... chyba było dosyć niebezpieczne, prawda? Sama chodziła w towarzystwie Raya lub Awantury, więc wiedziała, że nie grozi jej niebezpieczeństwo, jednak nieznajome młode było najwyraźniej samo, o ile kompan nie czaił się gdzieś w oddali. Adeptka przyjrzała mu się dokładniej – nie kojarzyła go ze Spotkania Młodych, więc zapewne było dosyć młode. I... z jakiego stada mogło pochodzić? Miała nadzieję, że nikt z Ognistych nie pozwolił młodzikowi na samotne wycieczki.
Choć wiedziała, że to nie do końca jej sprawa, obserwowanie jak pisklę nieudolnie próbuje dotrzeć do królika... eh, przypominało jej o tym gdy sama próbowała dorwać zwierzynę, nie mając pojęcia o tym jak w ogóle do niej podejść. A skradanie, choć niekomfortowe, wcale nie było takie trudne – dlatego mogła oszczędzić trudu małemu i nieco mu pomóc.
Zaobserwowała jak wystraszone zwierzę ucieka, a czarnołuskie młode ląduje na ziemi, a następnie wstała i niezgrabnym, ale dość szybkim krokiem zbliżyła się, jednocześnie przyglądając się czujniej i poruszyła nozdrzami. Huh, Plaga?
– Nie sądziłam, że smoki z Plagi pozwalają swoim pisklętom chodzić po Terenach Wspólnych bez opieki – mruknęła sama do siebie, lecz na tyle głośno, że pisklę było w stanie to usłyszeć.
Ile mogło mieć? Czarnołuska samiczka była dosyć spora, prawdopodobnie większa niż pisklęta w jej wieku, więc mogło to wprowadzić niemałe zamieszanie. To jednak nie miało zbyt dużego znaczenia w tym momencie, więc Ognista skupiła się na tym, co chciała przekazać nieznajomej.
– Żeby złapać jakiekolwiek zwierzę niestety musisz się najpierw nieco pomęczyć – rzuciła żartobliwie do młodej – Choć muszę przyznać, że na początku twoja postawa była dosyć dobra. Ktoś już cię uczył jak się skradać czy sama do tego doszłaś?
Podeszła jeszcze bliżej, stając około ogon naprzeciw młodej i spojrzała na nią. Aki nigdy nikogo nie uczyła żadnej umiejętności i nawet nie wiedziała czy to odpowiednie żeby uczyć pisklęta z innego stada... no i też nie wiedziała czy mała w ogóle będzie chciała jej słuchać. Cóż, najwyżej podzieli się z nią kilkoma przydatnymi radami, a potem się rozdzielą.
– Patrz – powiedziała, po ugięła łapy, zbliżając ciało do ziemi i przyjmując odpowiednią pozycję do skradania – To zrobiłaś dobrze i gdybyś wiedziała co robić dalej to jest szansa, że zając rzeczywiście by cię nie zauważył. Jednak na przyszłość musisz pamiętać, że ugięte łapy to nie wszystko – mówiąc to, wyprostowała się. Nienawidziła przebywać zbyt długo w takiej pozycji, a resztę mogła po prostu dopowiedzieć – Musisz właściwie uważać na każdy element swojego ciała. Skrzydła przy bokach żeby ci nie przeszkadzały, szyja i łeb nisko, podobnie jak reszta... a i uważaj żeby nie sunąć brzuchem po ziemi! Najgorszy z tego wszystkiego jest ogon – musisz go trzymać nad ziemią, dość sztywno aby przypadkiem o nic nie zahaczył ani nie ciągnął się za tobą.
Przysiadła, nie spuszczając wzroku z pisklęcia. Ciekawe co zrobi? Spróbuje zastosować się do jej rad, a może wystraszy się nieznajomego smoka i po prostu ucieknie?
Cóż, zobaczymy!
- 24 sie 2020, 15:53
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89742
Polowania były czymś, co zdecydowanie odpowiadało młodej Adeptce. Mogła samodzielnie zwiedzać tereny swojego stada, poznawać nowe gatunki zwierzyny czy rodzaje roślin, a co najważniejsze – nikt jej przy tym nie przeszkadzał, nikt nic nie mówił, nie musiała męczyć się z innymi smokami.
Dlatego też często spędzała w okolicznych lasach całe dnie, szukając tropów i potencjalnych ofiar, którymi mogłaby wykarmić stado. Czasem jednak po prostu musiała sobie zrobić przerwę – obolałe łapy nienawidziły skradania, a ślepia były już zmęczone ciągłym obserwowaniem otoczenia. W związku z tym jednego dnia postanowiła skończyć wcześniej, lecz nie wróciła bezpośrednio do siebie, a wybrała się na spacer po Terenach Wspólnych.
Wybór padł na Łąkę Młodych Smoków, która wyglądała na dość komfortowe miejsce na wypoczynek. Adeptka jak zwykle niezgrabnie wylądowała i po krótkiej chwili usadowiła się wygodnie w cieniu jednego z drzew. Położyła się, kładąc łeb na przednich łapach, a ślepia z zaciekawieniem zerkały na towarzyszącą jej przyrodę. Dzień był ładny, lecz trochę zbyt gorący, a wiatr wiał zdecydowanie zbyt rzadko.
Samiczka kątem oka zauważyła przemykającego niedaleko zająca, który zatrzymał się wśród wysokich traw szukając pożywienia. Uśmiechnęła się lekko na widok zwierzątka, lecz nie zdecydowała się na ponowne polowanie – była zmęczona, a niewielkie stworzonko i tak nie wystarczyłoby aby kogokolwiek nakarmić.
Dlatego też często spędzała w okolicznych lasach całe dnie, szukając tropów i potencjalnych ofiar, którymi mogłaby wykarmić stado. Czasem jednak po prostu musiała sobie zrobić przerwę – obolałe łapy nienawidziły skradania, a ślepia były już zmęczone ciągłym obserwowaniem otoczenia. W związku z tym jednego dnia postanowiła skończyć wcześniej, lecz nie wróciła bezpośrednio do siebie, a wybrała się na spacer po Terenach Wspólnych.
Wybór padł na Łąkę Młodych Smoków, która wyglądała na dość komfortowe miejsce na wypoczynek. Adeptka jak zwykle niezgrabnie wylądowała i po krótkiej chwili usadowiła się wygodnie w cieniu jednego z drzew. Położyła się, kładąc łeb na przednich łapach, a ślepia z zaciekawieniem zerkały na towarzyszącą jej przyrodę. Dzień był ładny, lecz trochę zbyt gorący, a wiatr wiał zdecydowanie zbyt rzadko.
Samiczka kątem oka zauważyła przemykającego niedaleko zająca, który zatrzymał się wśród wysokich traw szukając pożywienia. Uśmiechnęła się lekko na widok zwierzątka, lecz nie zdecydowała się na ponowne polowanie – była zmęczona, a niewielkie stworzonko i tak nie wystarczyłoby aby kogokolwiek nakarmić.
- 23 sie 2020, 15:29
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Młode Spotkanie XV
- Odpowiedzi: 148
- Odsłony: 12752
Słuchała Proroka, lecz na tym etapie już z niezbyt dużym zainteresowaniem. Choć lubiła dowiadywać się nowych rzeczy, tak spotkanie i przebywanie wśród dużej grupy smoków wśród której każdy musiał się odzywać było zwyczajne męczące. Chciała wrócić do domu, do rodziny i porozmawiać z nimi na tematy które ją interesując, wiedząc, że rodzice nie będą wymijać jej pytań a zwyczajnie się przyznają kiedy nie będą czegoś wiedzieć.
Westchnęła cicho, gdy usłyszała kolejne słowa Proroka.
– Chciałabym... wiedzę – odezwała się po kilku innych smoków – A dokładniej odpowiedzi na pytania na które nie byłby w stanie odpowiedzieć mi żaden inny smok, a jedynie bogowie.
Chyba, że też użyją argumentu, że "są rzeczy których smoki wiedzieć nie mogą", heh. Ale czy to wtedy oznaczałoby, że nie wypełnili jej obiecanej przysługi i nie mogłaby wziąć czegoś innego w zamian?
Ale czy w ogóle można było im ufać i wierzyć, że jej nie oszukają?
Cóż, być może dowie się w przyszłości.
Westchnęła cicho, gdy usłyszała kolejne słowa Proroka.
– Chciałabym... wiedzę – odezwała się po kilku innych smoków – A dokładniej odpowiedzi na pytania na które nie byłby w stanie odpowiedzieć mi żaden inny smok, a jedynie bogowie.
Chyba, że też użyją argumentu, że "są rzeczy których smoki wiedzieć nie mogą", heh. Ale czy to wtedy oznaczałoby, że nie wypełnili jej obiecanej przysługi i nie mogłaby wziąć czegoś innego w zamian?
Ale czy w ogóle można było im ufać i wierzyć, że jej nie oszukają?
Cóż, być może dowie się w przyszłości.
- 21 sie 2020, 12:54
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141430
Zachowywała się jak pisklak... zapewne, bo niedawno pisklęciem jeszcze była. To, że z zachowania nieco różniła się od części swoich rówieśników, była dociekliwa i żądna różnorakiej wiedzy... tak naprawdę nie sprawiało, że stawała się dorosłym i poważnym smokiem, znającym się na każdym aspekcie życia.
Ale za to właśnie się uczyła i dowiadywała się nowych rzeczy o tym jak funkcjonuje świat i że nie wszystko jest takie jak sobie wyobrażała.
– Myślałam nad tym już kiedyś, kiedy mój brat uczył mnie walki i mówił o miejscach witalnych. Uzdrowiciel, który zna się na anatomii smoka, wraz ze swoją mocą mógłby być bardziej morderczy niż jakikolwiek wojownik czy czarodziej. Nie myślałam wtedy o ziołach, nie znam się na nich i nie wiem jakie dokładnie skutki może mieć użycie ich w nadmiarze, jednak sama maddara medyków wydawała mi się wystarczająca aby zabić nim ofiara w ogóle zorientuje się z czym ma do czynienia – dodała – Jednak... wydawało mi się, że takie sytuacje zdarzają się raczej rzadko, o ile w ogóle. A teraz okazuje się, że jedna z nich miała miejsce księżyce temu... czyli nigdy nie można czuć się bezpiecznym, nawet gdy "pomaga" ci uzdrowiciel z twojego stada, heh?
Skrzywiła się. Ich Uzdrowicielka zdecydowanie nie wyglądała na kogoś kto zabiłby innego smoka, nawet gdyby był okropnym i znienawidzonym Przywódcą. Ale czy to cokolwiek znaczyło?
Z pyska samiczki wydobyło się ciche, rozbawione parsknięcie, gdy usłyszała zdanie o "pseudobogach"
– Jeśli tłumaczą rzeczy tak, jak nasz aktualny "Prorok" to chyba nie mam czego u nich szukać – wzruszyła barkami, jednocześnie wspominając Spotkanie Młodych w którym niedawno brała udział – Niestety wymijające odpowiedzi połączone z mówieniem, że "są rzeczy których smoki nie mogą się dowiedzieć" nie są czymś czego potrzebuję.
Poprawiła nieco swoją postawę, usadawiając się wygodniej. Jeden z jej szponów wciąż krążył po ziemi, pozostawiając na niej nieregularne szlaczki, podczas gdy samiczka spoglądała na Plagijczyka, od czasu do czasu zerkając gdzieś na bok, gdy jakiś element otoczenia zwracał na siebie jej uwagę.
Ale za to właśnie się uczyła i dowiadywała się nowych rzeczy o tym jak funkcjonuje świat i że nie wszystko jest takie jak sobie wyobrażała.
– Myślałam nad tym już kiedyś, kiedy mój brat uczył mnie walki i mówił o miejscach witalnych. Uzdrowiciel, który zna się na anatomii smoka, wraz ze swoją mocą mógłby być bardziej morderczy niż jakikolwiek wojownik czy czarodziej. Nie myślałam wtedy o ziołach, nie znam się na nich i nie wiem jakie dokładnie skutki może mieć użycie ich w nadmiarze, jednak sama maddara medyków wydawała mi się wystarczająca aby zabić nim ofiara w ogóle zorientuje się z czym ma do czynienia – dodała – Jednak... wydawało mi się, że takie sytuacje zdarzają się raczej rzadko, o ile w ogóle. A teraz okazuje się, że jedna z nich miała miejsce księżyce temu... czyli nigdy nie można czuć się bezpiecznym, nawet gdy "pomaga" ci uzdrowiciel z twojego stada, heh?
Skrzywiła się. Ich Uzdrowicielka zdecydowanie nie wyglądała na kogoś kto zabiłby innego smoka, nawet gdyby był okropnym i znienawidzonym Przywódcą. Ale czy to cokolwiek znaczyło?
Z pyska samiczki wydobyło się ciche, rozbawione parsknięcie, gdy usłyszała zdanie o "pseudobogach"
– Jeśli tłumaczą rzeczy tak, jak nasz aktualny "Prorok" to chyba nie mam czego u nich szukać – wzruszyła barkami, jednocześnie wspominając Spotkanie Młodych w którym niedawno brała udział – Niestety wymijające odpowiedzi połączone z mówieniem, że "są rzeczy których smoki nie mogą się dowiedzieć" nie są czymś czego potrzebuję.
Poprawiła nieco swoją postawę, usadawiając się wygodniej. Jeden z jej szponów wciąż krążył po ziemi, pozostawiając na niej nieregularne szlaczki, podczas gdy samiczka spoglądała na Plagijczyka, od czasu do czasu zerkając gdzieś na bok, gdy jakiś element otoczenia zwracał na siebie jej uwagę.
- 17 sie 2020, 13:07
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141430
Słuchała, jednocześnie z zainteresowaniem jak i szokiem, że nieznajomy dzielił się taką opowieścią... ot tak. Samiczka nie była świadoma o tym, że samo wydarzenie miało miejsce wiele księżyców temu i wieści o nim już dawno wypłynęły poza Plagę, więc czuła się trochę jakby ktoś podzielił się z nią tajnymi informacjami, mówiącymi o historii stada granatowołuskiego.
Co w zasadzie zadowoliło młodą, gdyż naprawdę chciała dowiedzieć się więcej o smokach z innych stad, a Luthien był pierwszym na którego trafiła i mogła od niego usłyszeć coś więcej.
– Nie, ale... – zamilkła nad krótką chwilę, zastanawiając się nad dalszą częścią wypowiedzi – Po prostu wyobrażenie sobie sytuacji, gdzie Uzdrowiciel posuwa się do tego aby zabić swojego pacjenta w trakcie leczenie... sytuacja musiała być naprawdę tragiczna.
Skrzywiła się. Owszem, ciemnołuski mówił, że smoczyca źle zarządzała stadem... ale naprawdę nie było innego rozwiązania niż zabójstwo? W końcu jako stado mieli przewagę liczebną, jedna smoczyca nie byłaby w stanie sprzeciwić się im wszystkim.
A przynajmniej tak wydawało się młodej, nieznającej historii samiczce.
Drugi temat także był specyficzny i niezrozumiały dla młodej. Po prostu... nie trzymał się żadnej logiki. Smoki tak potrafiły i tyle?
– To bez sensu – mruknęła – Gdy zabijesz zwierzę to ono umiera. Zabijesz drapieżnika, zabijesz kompana, czy inną istotę – umiera, Ale gdy zabijesz smoka to potrafi on wstać z martwych? – uniosła lekko łuk brwiowy – Moja mama brała udział w wielu walkach. Raz wróciła bez łapy. Innym razem przyszła bez ogona. Zawsze martwiłam się, że pewnego razu otrzyma ranę, której uzdrowiciel nie będzie w stanie wyleczyć... ale mówisz, że nawet w takim wypadku byłaby możliwość, że powstanie z martwych?
Brzmiało nieprawdopodobnie, ale jednocześnie dawało nadzieję, że matka nie opuści jej zbyt szybko... o ile najpierw w ogóle się obudzi. Eh, młoda nie lubiła rozmyślać tym wszystkim.
Co w zasadzie zadowoliło młodą, gdyż naprawdę chciała dowiedzieć się więcej o smokach z innych stad, a Luthien był pierwszym na którego trafiła i mogła od niego usłyszeć coś więcej.
– Nie, ale... – zamilkła nad krótką chwilę, zastanawiając się nad dalszą częścią wypowiedzi – Po prostu wyobrażenie sobie sytuacji, gdzie Uzdrowiciel posuwa się do tego aby zabić swojego pacjenta w trakcie leczenie... sytuacja musiała być naprawdę tragiczna.
Skrzywiła się. Owszem, ciemnołuski mówił, że smoczyca źle zarządzała stadem... ale naprawdę nie było innego rozwiązania niż zabójstwo? W końcu jako stado mieli przewagę liczebną, jedna smoczyca nie byłaby w stanie sprzeciwić się im wszystkim.
A przynajmniej tak wydawało się młodej, nieznającej historii samiczce.
Drugi temat także był specyficzny i niezrozumiały dla młodej. Po prostu... nie trzymał się żadnej logiki. Smoki tak potrafiły i tyle?
– To bez sensu – mruknęła – Gdy zabijesz zwierzę to ono umiera. Zabijesz drapieżnika, zabijesz kompana, czy inną istotę – umiera, Ale gdy zabijesz smoka to potrafi on wstać z martwych? – uniosła lekko łuk brwiowy – Moja mama brała udział w wielu walkach. Raz wróciła bez łapy. Innym razem przyszła bez ogona. Zawsze martwiłam się, że pewnego razu otrzyma ranę, której uzdrowiciel nie będzie w stanie wyleczyć... ale mówisz, że nawet w takim wypadku byłaby możliwość, że powstanie z martwych?
Brzmiało nieprawdopodobnie, ale jednocześnie dawało nadzieję, że matka nie opuści jej zbyt szybko... o ile najpierw w ogóle się obudzi. Eh, młoda nie lubiła rozmyślać tym wszystkim.
- 16 sie 2020, 23:19
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Młode Spotkanie XV
- Odpowiedzi: 148
- Odsłony: 12752
Westchnęła głośniej gdy usłyszała słowa Strażnika. Domagała się jakichkolwiek wyjaśnień dotyczących bogów i tego skąd w ogóle się wzięli.
Jaką odpowiedź dostała?
Praktycznie żadną.
To było nielogiczne. Bezsensowne. Jak to "nie jest dane wiedzieć"? Wyłonili się z jakichś dolin? Tak po prostu? Przecież nie można się ot tak pojawić i nagle rządzić wszystkim czym im się podoba, jednocześnie stawiając "barierę" przez którą smoki nie mogły otrzymać informacji. To wszystko musiało mieć jakiś sens, wyjaśnienie – a Prorok najwyraźniej nie posiadał na tyle wiedzy aby odpowiedzieć na te pytania... i najwyraźniej też miał problemy z kilkoma innymi na które odpowiadał wymijająco.
Z jednej strony Aki żałowała że pojawiła się na tym spotkaniu. Z drugiej strony cieszyła się, że zobaczyła prawdziwy obraz "Proroka", który tak naprawdę okazał się być zwykłym, niespecjalnym smokiem, który nawet nie posiada informacji dotyczących bogów z którymi się komunikuje.
Cóż, sama będzie musiała dojść do niektórych odpowiedzi.
Tymczasem zastanowiła się trochę nad pytaniami które zadał. Skoro już tu była to chciała brać udział w spotkaniu i zobaczyć w jaki sposób tym razem Prorok zachowa się w stosunku do zebranych.
– Przysięga ma dużą wartość, jednak dotyczy ona obu stron – zarówno stada jak i smoka, który ją składa – zaczęła – W końcu smok składa przysięgę przed stadem, któremu ufa. Przed stadem, które zapewnia mu bezpieczeństwo, warunki do rozwoju i inne istotne rzeczy. Smok natomiast obiecuje, że będzie mu wierny i posłuszny – zastukała szponem o ziemię – Powiedziałabym, że to coś w rodzaju... umowy. Gdy smok złamie swoją przysięgę, stado ma prawo nie dotrzymywać swoich obietnic i ukarać go za jego czyny. Za to gdy stado zdradzi smoka, oszukując go i nie zapewniając tego co było mu obiecywane, złożona przez niego przysięga powinna tracić swoją wartość, a smok powinien móc ją złamać – bo w końcu druga strona nie spełniła swojej części "umowy".
Zamilkła na moment, zastanawiając się nad drugim pytaniem. Było nieco bardziej problematyczne, ale nie sprawiało to młodej zbyt dużej różnicy.
– Wszystko zależy od sytuacji. Nie da się ot takich powiedzieć w jakich przypadkach można kogoś zranić, a kiedy nie. Co prawda zdarzają się momenty kiedy odpowiedź jest oczywista, ale w reszcie przypadków trzeba wziąć jednak pod uwagę coś więcej niż tylko to czy smok złamał określoną zasadę – mówiła – Liczą się okoliczności, cel w jakim dane czynności były wykonane i to, czy zostały zrobione celowo czy nie. Bo tak, smoka, który zabił innego członka stada powinno się surowo ukarać – jednak zabójstwo z premedytacją powinno być sądzone inaczej niż wypadek, gdy smok zadał śmiertelną ranę bo przeciwnik się nie obronił, a jednak w obu tych sytuacjach nie można całkowicie usprawiedliwić sprawcy. Dlatego wydaje mi się, że "granica" jest dość ruchoma i nie można jej postawić w jednym miejscu.
Skończyła mówić i spojrzała się prędko po zebranych, słuchając także innych wypowiedzi.
Jaką odpowiedź dostała?
Praktycznie żadną.
To było nielogiczne. Bezsensowne. Jak to "nie jest dane wiedzieć"? Wyłonili się z jakichś dolin? Tak po prostu? Przecież nie można się ot tak pojawić i nagle rządzić wszystkim czym im się podoba, jednocześnie stawiając "barierę" przez którą smoki nie mogły otrzymać informacji. To wszystko musiało mieć jakiś sens, wyjaśnienie – a Prorok najwyraźniej nie posiadał na tyle wiedzy aby odpowiedzieć na te pytania... i najwyraźniej też miał problemy z kilkoma innymi na które odpowiadał wymijająco.
Z jednej strony Aki żałowała że pojawiła się na tym spotkaniu. Z drugiej strony cieszyła się, że zobaczyła prawdziwy obraz "Proroka", który tak naprawdę okazał się być zwykłym, niespecjalnym smokiem, który nawet nie posiada informacji dotyczących bogów z którymi się komunikuje.
Cóż, sama będzie musiała dojść do niektórych odpowiedzi.
Tymczasem zastanowiła się trochę nad pytaniami które zadał. Skoro już tu była to chciała brać udział w spotkaniu i zobaczyć w jaki sposób tym razem Prorok zachowa się w stosunku do zebranych.
– Przysięga ma dużą wartość, jednak dotyczy ona obu stron – zarówno stada jak i smoka, który ją składa – zaczęła – W końcu smok składa przysięgę przed stadem, któremu ufa. Przed stadem, które zapewnia mu bezpieczeństwo, warunki do rozwoju i inne istotne rzeczy. Smok natomiast obiecuje, że będzie mu wierny i posłuszny – zastukała szponem o ziemię – Powiedziałabym, że to coś w rodzaju... umowy. Gdy smok złamie swoją przysięgę, stado ma prawo nie dotrzymywać swoich obietnic i ukarać go za jego czyny. Za to gdy stado zdradzi smoka, oszukując go i nie zapewniając tego co było mu obiecywane, złożona przez niego przysięga powinna tracić swoją wartość, a smok powinien móc ją złamać – bo w końcu druga strona nie spełniła swojej części "umowy".
Zamilkła na moment, zastanawiając się nad drugim pytaniem. Było nieco bardziej problematyczne, ale nie sprawiało to młodej zbyt dużej różnicy.
– Wszystko zależy od sytuacji. Nie da się ot takich powiedzieć w jakich przypadkach można kogoś zranić, a kiedy nie. Co prawda zdarzają się momenty kiedy odpowiedź jest oczywista, ale w reszcie przypadków trzeba wziąć jednak pod uwagę coś więcej niż tylko to czy smok złamał określoną zasadę – mówiła – Liczą się okoliczności, cel w jakim dane czynności były wykonane i to, czy zostały zrobione celowo czy nie. Bo tak, smoka, który zabił innego członka stada powinno się surowo ukarać – jednak zabójstwo z premedytacją powinno być sądzone inaczej niż wypadek, gdy smok zadał śmiertelną ranę bo przeciwnik się nie obronił, a jednak w obu tych sytuacjach nie można całkowicie usprawiedliwić sprawcy. Dlatego wydaje mi się, że "granica" jest dość ruchoma i nie można jej postawić w jednym miejscu.
Skończyła mówić i spojrzała się prędko po zebranych, słuchając także innych wypowiedzi.
- 15 sie 2020, 21:36
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141430
Patrzenie się na śmierć kogoś, kto zabił twojego bliskiego, hm... Samiczka nigdy nie zastanawiała się zbyt mocno nad samą koncepcją "zemsty", z czego teraz tak naprawdę zdała sobie sprawę. Będzie musiała nad tym pomyśleć, bo sama sprawa mogła wydawać się interesująca i nie tak oczywista jak większość mogłaby uznać.
Lekko uniosła uszy słuchając kolejnych słów ciemnołuskiego. Ostrzeżenie przed konsekwencjami?
– Wydaje mi się, że smok płonący w objęciach lawy jest w stanie wystraszyć równie dobrze co smok bez łba... w końcu sam niedługo tego łba nie będzie mieć, prawda? – zagadnęła luźno, w odpowiedzi na jego słowa.
Dalsza część wypowiedzi za to nieco ją zdziwiła. Jego ojciec... co? Ich przywódczyni... że co?
Albo Plaga była dziwnym stadem, albo młoda wiedziała jeszcze zbyt mało o życiu. Bo choć wiedziała, że niektórzy z Przywódcą mogą się nie zgadzać to nie przypuszczałaby, że ktokolwiek może go ot tak zabić... a ten się wskrzesi i będzie trzeba zabijać go jeszcze raz.
– To brzmi jak dość... specyficzna sytuacja? – w tonie jej głosu można było usłyszeć lekkie... zagubienie? – Znaczy... dlaczego w ogóle to zrobili? I to w dodatku ziołami, jakby nie było innych, "łatwiejszych" sposobów?
To trochę tak jakby Uzdrowiciel w trakcie leczenie zdecydował się na użycie innych roślin i dobiłby i tak już rannego smoka... szlag,wiedziała że medycy mogą być niebezpieczni, ale teraz już rzeczywiście mogła zacząć się ich obawiać.
– I co masz na myśli mówiąc że się "wskrzesiła"? Przecież kiedy ktoś umrze to jest... martwy. Tak po prostu – przekrzywiła łebek, spoglądając się pytająco.
Miała nadzieję, że Plagijczyk zdecyduje się odpowiedzieć na jej pytanie, bo jeśli nie to prawdopodobnie będzie musiała znaleźć sobie inną "ofiarę", która pomogłaby jej uzupełnić wiedzę na ten temat.
Nie spodziewała się, że z tej rozmowy wyniknie coś takiego.
Lekko uniosła uszy słuchając kolejnych słów ciemnołuskiego. Ostrzeżenie przed konsekwencjami?
– Wydaje mi się, że smok płonący w objęciach lawy jest w stanie wystraszyć równie dobrze co smok bez łba... w końcu sam niedługo tego łba nie będzie mieć, prawda? – zagadnęła luźno, w odpowiedzi na jego słowa.
Dalsza część wypowiedzi za to nieco ją zdziwiła. Jego ojciec... co? Ich przywódczyni... że co?
Albo Plaga była dziwnym stadem, albo młoda wiedziała jeszcze zbyt mało o życiu. Bo choć wiedziała, że niektórzy z Przywódcą mogą się nie zgadzać to nie przypuszczałaby, że ktokolwiek może go ot tak zabić... a ten się wskrzesi i będzie trzeba zabijać go jeszcze raz.
– To brzmi jak dość... specyficzna sytuacja? – w tonie jej głosu można było usłyszeć lekkie... zagubienie? – Znaczy... dlaczego w ogóle to zrobili? I to w dodatku ziołami, jakby nie było innych, "łatwiejszych" sposobów?
To trochę tak jakby Uzdrowiciel w trakcie leczenie zdecydował się na użycie innych roślin i dobiłby i tak już rannego smoka... szlag,wiedziała że medycy mogą być niebezpieczni, ale teraz już rzeczywiście mogła zacząć się ich obawiać.
– I co masz na myśli mówiąc że się "wskrzesiła"? Przecież kiedy ktoś umrze to jest... martwy. Tak po prostu – przekrzywiła łebek, spoglądając się pytająco.
Miała nadzieję, że Plagijczyk zdecyduje się odpowiedzieć na jej pytanie, bo jeśli nie to prawdopodobnie będzie musiała znaleźć sobie inną "ofiarę", która pomogłaby jej uzupełnić wiedzę na ten temat.
Nie spodziewała się, że z tej rozmowy wyniknie coś takiego.












