Znaleziono 40 wyników

autor: Kammanor
19 lis 2020, 17:50
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

W większości majestatyczne posągi stały tam, gdzie smoki spodziewały się je zastać, lecz odwiedzający cielesny świat bogowie woleli pozostawić swoje piedestały pustymi. Z jednej strony czyniło ich to bardziej niedostępnymi, gdyż nie dało się ich dotknąć ani obejrzeć w dowolnej chwili, choć z drugiej – ich martwe, kamienne ślepia nie mogły nikogo odstraszyć. Mimo hierarchicznej relacji, zarówno smocza jak i boska cierpliwość pozwalały odnaleźć w świątyni ukojenie, a także zachętę do zadumy nad własnym życiem.
Zgubna Słodycz zmagała się z problemami, a także ciekawością, do której dostęp miała tylko ona i Kammanor. Dziś nie przyszła jednak szukać kierunku ani odpowiedzi, bowiem wsparcie za którym się rozglądała, wymagało jedynie utwierdzenia jej w przekonaniu, iż nie jest sama, podobnie jak żaden inny Ognisty. Teraz musiała tylko pójść o krok dalej i zorientować się, czy istnieje potrzeba, którą gotowa byłaby nazwać.
Mimo nieotrzymania od boga żadnych słów, Słodycz poczuła jego obecność niedaleko siebie – jak stopniowo napełnia ją siłą, a potem znów łagodnie znika.

Gdy świątynię odwiedził Trzask Płomieni, piedestał wciąż ział pustką, lecz nie w odpychający sposób. Kammanor był gdzieś tam i nasłuchiwał, szczególnie czuły na wątpliwości swoich smoków, ale tak jak każdy patron oczekujący również ich cierpliwości. Ognisty miał jej dość, więc choć oczekiwanie mogło zasilić jego niepokój, w końcu dotarł do niego surowy głos boga, który rozszedł się z echem po chłodnych ścianach świątyni. Tak naprawdę dotknął wyłącznie jego umysłu, lecz dzięki swojej wyczuwalnej obecności zatarł różnicę między wyobrażeniem a rzeczywistością.
Nie jestem pokazową sztuczką. – Młody przywóca poczuł się tak, jakby bóg gromił go wzrokiem. – Smoki Ognia muszą same mi pokazać, że są gotowe we mnie wierzyć. Wesprzyj swojego brata w staraniach. Otrzymaliście już mój ogień, ale trzeba go utrzymać. Ty też miej wiarę, Trzasku Płomieni. Zaufaj swoim smokom i ich sile.
Potem ucichł, ponownie zostawiając los w łapach przywódcy Ognia. Teraz jedynym dowodem na jego objawienie był pozostawiony na piedestale dar w postaci zwierzęcego mięsa.

Nieco mniej personalnie zaangażowani w relację z Kammanorem nie byli jednak mniej ważni, gdyż każde odwiedziny bogowie postrzegali za bardzo cenne. Być może niekoniecznie schlebiający był sposób w jaki Gwieździsty Poranek postrzegał siły, ale skoro przybywał po modlitwę właśnie tutaj, potrafił tę opinię zbalansować.
Bóg nie objawił się przed Porankiem we własnej postaci, ale smok wyczuł łagodnie jego obecność – jak otacza go niczym ciepłe powietrze w letni dzień. Kammanor nie napełnił go żadną energią. Boski nastrój zniknął po chwili, ale przynajmniej Gwieździsty przekonał się, że ktoś nad nim czuwał.

Przybyła do świątyni Kwintesencja Chaosu również na wstępie zastała jedynie ciszę. Potrzebowała swojego czasu na modlitwę i pozbieranie myśli, choć tak jak wielu wyznawców mimo osobistej przestrzeni nie wiedziała, od czego zacząć ani jak sformułować pytanie. Nastrój wykreowany przez kamienne posągi, a także puste piedestały zapewne jedynie potęgował zagubienie, chociaż nie wyłącznie przez dystans między nią, a panem siły, a przez rozterki, z którymi do niego przybyła.
Część z tego cierpienia była niestety trudna do odegnania niezależnie od tego, jak duży autorytet sprawował doradca, więc obecność Kammanora była w stanie ofiarować jedynie częściowe pokrzepienie. W pewnym momencie rozgrzmiał jego głos, choć przeznaczony był tylko dla Fille, podobnie jak poczucie obecności, którym ją otoczył.
Nie zawsze możesz wygrać. I nie zawsze udaje się znaleźć w sobie odwagę. Prawdziwą porażką jest dopiero całkowite poddanie się. – Boska moc ogrzała powietrze w świątyni. – Mała Kroplo, pamietam, co powiedziałem ci ostatnim razem. Najciężej kłócić się z członkami własnego stada i rozumiem twój ból. Jest to jednak nieuniknione. Pomyśl, jak możesz pomóc. Czy twoja rezygnacja coś da? Poprawi sytuację skrzywdzonego? Poprawi twoje zdanie o sobie? Nie poddawaj się, Kwintesencjo.
Energia Kammanora jeszcze przez kilka uderzeń serca utrzymywała się w świątyni, a potem Fille znowu poczuła chłód.

Trzask Płomieni:
+ 2/4 mięsa (żbik)
(następny podarunek w grudniu)

Gwieździsty Poranek:
+ 4/4 mięsa (gryf)
(następny podarunek w grudniu)

Kwintesencja Chaosu:
+ 2/4 mięsa (wilk)
autor: Kammanor
18 paź 2020, 0:19
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Jeśli Kammanor zauważył zdziwienie młodzika, jeśli wiedział, jak wielką sprawił mu niespodziankę – nie pokazał tego po sobie. Zamiast tego patrzył jak hydra odbiega na poszukiwania i jak masywny Wojownik staje pewnie na dwóch łapach. Nie silił się na mruganie – obsydianowe, obce ślepia skierowały się na pysk Oblubieńca. Ciężar boskiego wzroku był wręcz namacalny i przygniatał do ziemi. Z zamkniętej piersi wydobył się głuchy, ostrzegawczy pomruk przypominający odległy grzmot.
Uważaj, pisklaku. Twojemu stadu na nic puste frazesy. – Przestroga była jasna. Legendy mówiły, że Kammanor powstał, kiedy pycha rozerwała Immanora na dwie części. Któż lepiej niż on wiedział, jak odróżnić dumę od pychy? Ogniści powinni dążyć do podobieństwa do swego patrona... Ale nie pod tym względem. – Co mógłbyś mi zaoferować jako Prorok? Myślisz, że smoki Ognia i innych stad słuchałyby cię tylko dlatego, że zostałeś moim posłańcem? – zaśmiał się ostro. Dźwięk, po raz wtóry, wprawił w drżenie smocze kości. – O nie, moje dziecię. Najpierw pokaż im, kim jesteś. Że twoje słowo i czyny coś znaczą. Nie rozsławiaj się moim imieniem. By być wybrańcem Pana Siły trzeba być silnym nie tylko ciałem. – Kammanor pokręcił łbem, krzywiąc wargi w dezaprobacie.
Nie modlisz się w imieniu Wolnych. Tylko i wyłącznie swoim. – Powtórzył bóg, z wyraźną nutą niecierpliwości. Jak na kogoś, kto tak desperacko deklarował, że chce boskiego słowa, Oblubieniec zdawał się nie słyszeć przekazu. – Pokaż mi, że sam potrafisz poprowadzić swoje stado w kierunku wiary i świetności. Pokaż mi inicjatywę, a nie tylko obietnice.
Granatowołuski olbrzym wstał. Łapę, po której nadal pełgał płomyk, zwyczajnie zamknął. Dym wpłynął spomiędzy szponów. Moment napięcia znów przeminął, nagradzając Ognistego najmniejszym uniesieniem kącików pyska.
Spytaj mnie ponownie, kiedy będziesz starszy niż wiosenny kwiat. Kiedy czymś się odznaczysz. Jeśli nadal będziesz rozpalał swój żar. Bądź silny, synu Ognia. – Kammanor zeskoczył z podestu. Pazury zgrzytnęły na przykurzonej posadzce i zostawiły w niej głębokie rysy. Stojąc obok, po lewej stronie Wojownika, Pan Siły nadal mocno przewyższał go wzrostem. Z bliska, bijące od niego ciepło było trudne do wytrzymania.
Będę nasłuchiwał.
Granatowa łapa, na której jeszcze przed chwilą palił się ogień, przesunęła się w kierunku Wojownika. Podniosła się powoli, odsłaniając spoczywający pod nią kamień. Był przeciętny w rozmiarze, niewiele różnił się od innych kamieni szlachetnych. Był to kawałek obsydianu w kształcie smoczego oka. Pomijając formę – często widywany na zboczu wulkanu kamień. Wyróżniały go jednak pręgi, dostrzegalne dopiero w promieniach światła. Czerwone, zatopione we wnętrzu, linie zdawały się żarzyć i spoglądać na patrzącego niczym wiecznie czujne, płomieniste oko.
Na tym audiencja się zakończyła. Kammanor wypuścił z nozdrzy obłoczek dymu i zniknął w otworze wyjściowym. Do uszu hydry i Oblubieńca Ładu dotarł trzask rozciąganych błon skrzydeł i lekka wibracja, kiedy bóg odbijał się od ziemi.

//Oblubieniec Ładu: + Oko Kammanora (obsydian tęczowy).
autor: Kammanor
14 paź 2020, 21:57
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Biorąc pod uwagę sam podest oraz niemały wzrost boga, Oblubieniec Ładu musiał naprawdę zadzierać łeb. Świątynię wznów wypełnił zgrzyt potężnego pancerza, kiedy Kammanor wdzięcznie opadł na piedestał. Leżał z wyprostowanymi przednimi łapami, które lekko zwieszały się poza krawędź. Długie szpony – które były zdecydowanie większe niż szpony jakiegokolwiek żyjącego smoka – stukały delikatnie o szary, chropowaty kamień. Oblubieniec Ładu przestał już mówić i powietrze między trzema istotami wypełniał tylko dźwięk oddechów.
Granatowe wargi uniosły się, odkrywając jasne kły.
Głęboki, przenikliwy śmiech wyrwał się z wielkiej gardzieli. W onyksowych ślepiach błysnęła iskra, przypominająca przemykającą po niebie gwiazdę.
Jesteś dumny z babki, hmm? Nie dziwię się. Ani Pyzaty ani Łaknienie nie wykazali się jako rodzice... – Kammanor wydawał się zadowolony wspomnieniem dawnej Zastępczyni. – To, że o niej pamiętasz, daje nadzieję na przyszłość. Większość Ognia, zdaje się, zapomniała o swoich przodkach.
Stukanie pazurów ustało. Powietrze drgało od ciepła, które biło z granatowej postaci. Z nozdrzy unosły się wąskie smużki czarnego, gryzącego dymu. Atmosfera zmieniła się gwałtownie, niczym chmury w jednej chwili zakrywające niebo.
Przede wszystkim, dopilnujcie by więcej nie przelewać już swojej własnej krwi. – Bez wątpienia miał na myśli feralny pojedynek Sztormu Stulecia i Płomienia Wiary. Ciemne ślepia straciły jednak nieco ze swojej surowości po spojrzeniu na kamienną tabliczkę w łapach Wojownika. – Bierzesz na siebie ciężkie brzemię, Oblubieńcu Ładu – przestrzegł go Kammanor. Szpony znów zaczęły wystukiwać sobie tylko znany rytm na kamiennym podeście. – Musisz połączyć się z każdym z nich osobno. Poznać Ognistych jednego po drugim. Odkryć, co jeszcze was łączy poza Obozem i mianem. Nie możesz jednak wierzyć za nich. Sami muszą podjąć ten wysiłek. Nic mi po smokach, które będą fałszywymi wyznawcami, nie szanującymi Praw Wolnych Stad. Jesteście najstarszym stadem na tych Ziemiach. Zadbajcie o swoją przeszłość i przyszłość.
Ślepia zniknęły na dłuższą chwilę pod powiekami, dając Ognistemu odetchnąć od boskiej uwagi. Pan Siły obrócił łeb na bok i wziął głęboki oddech. Mięśnie napięły się imponująco, eksponując jakby wyrzeźbione boki. A potem powietrze wypełnił zapach siarki i popiołu, bardzo znany Oblubieńcowi. Tak pachniał wulkan na terenach Ognia.
Rytm wybijany przez pazury ustał. Prawa łapa uniosła się – długie palce zostały zgięte na kształt miseczki. A potem Pan Siły bez wahania wydmuchnął na nią cienki strumień ognia, tak jasny i gorący, że nawet z odległości Oblubieniec poczuł chęć by się odsunąć.
Ogień nie zgasł. Skakał wesoło po łapie, płonąc mocno i wyraźnie. Kammanor ze świstem wypuścił powietrze z nozdrzy. Na posadzkę opadały wolno dryfujące płatki popiołu.
Idź po gałąź. Dam wam ten dar tylko raz. Widzę w twoim sercu żar, gotów rozpalić nie tylko to stado. Nie daj mu zgasnąć. – Ostatnie słowo, wypowiedziane ze szczególnym naciskiem, zdawało się dotrzeć jako wibracje nawet do serca Wojownika. A potem bóg zamilkł, cierpliwie czekając, aż młodzik się ruszy.
autor: Kammanor
14 sie 2020, 22:16
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Morska Wojowniczka zastała Kammanora na swoim piedestale. Leżał w pozycji sfinksa, ze zwodniczo zamkniętymi ślepiami. Nie spał – bo czy bogowie potrzebują snu? – i początkowo nie dał po sobie poznać, że ją usłyszał. Jedynie zmarszczenie pyska wskazywało na niejakie zadowolenie. Zmądrzała. To był o wiele lepszy dar dla syna niż niańczenie go i próba ratowania z tarapatów, w które dał się wciągnąć.
Tak się stanie. – Zagrzmiał i uderzył ogonem w piedestał. Świątynia zadrżała, a fala energii powędrowała w stronę terenów Ziemi, by znaleźć kolorowego adepta.
Odprowadził Starszą Ognia spojrzeniem. Jej duch gasł, było to widać wyraźnie.
*** Przybycie Kammanora było zaskakująco bezszelestne. W jednej chwili piedestał, pod którym leżeli Ognisty z hydrą, był pusty. W następnej zadrżał pod ciężarem masywnych, granatowych łap. Pazury zastukały o kamień, a Pan Siły spojrzał z góry na nowego odwiedzającego.
Udało ci się wychować silne zwierzę, Dziecię Ognia. To godne pochwały. – Głos odbił się echem od ścian, przeszedł przez ciała i wprawił kości w drżenie. Czuło się go wyraźnie mocno, jak słyszało. Granatowołuski bóg wpatrywał się wyczekująco w smoka. Czy zamierzał tylko leżeć plackiem?
autor: Kammanor
04 sie 2020, 23:10
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Chodzi o smoki, nie o ziemie. Wolni są potomkami pierwszych smoków. Czuwaliśmy i będziemy nad nimi czuwać zawsze, jednak nie zamykamy ślepi na innych. – Jeśli Prorok miał odwagę spojrzeć w boskie ślepia, mógł zobaczyć głębię wieku Kammanora. Żadne ślepia żyjącego smoka nie miały takiego wyrazu. Chociaż nie był już posągiem i poruszał się, oddychał, biło od niego ciepło: to jego bezruch kojarzył się z kamieniem. Ostatnie słowo było zaakcentowane, skierowane prosto do Strażnika. Był on w końcu smokiem, który przybył na te ziemie jako obcy... A został tutejszym.
Na wzmiankę o Niebie czarny ogon uderzył o posadzkę. Świątynia lekko zadrżała. Między obnażonymi kłami Kammanora pojawiła się iskra płomienia. Zgasła jednak szybko. Pysk wykrzywił się od niewypowiedzianego żalu.
Nie wspominaj o niej więcej w mojej obecności. – Ostrzeżenie wybrzmiało w nagle martwym powietrzu. Pan Siły najwyraźniej miał już dość, ponieważ wstał i zniknął w Niszy Zadumy. Na dziś Prorok nie mógł liczyć na nic więcej.
autor: Kammanor
28 lip 2020, 0:02
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33367

Stado Wody nie zaniechało swego zwyczaju wspólnej modlitwy i przynoszenia piskląt przed boskie oblicza. Tym razem brakowało między nimi Przywódcy, była jednak jego prawa łapa z potomstwem.
Ich najstarsza córka, Chaotyczna Łuska, nadal była poważna i modliła się w cichości. Swoje myśli zwróciła do wszystkich ożywionych Iskrą bogów. Poczuła obok siebie czyjąś obecność i usłyszała znajomy już głos.
Odwagę znajdziesz w sobie zawsze. Ale nie każda walka może być wygrana. Bez porażki nie umiałabyś docenić wartości zwycięstwa. Nie przejmuj się upadkami, Mała Kroplo, tylko pamiętaj by zawsze się po nich podnieść – niski pomruk Kammanora rozległ się w jej uszach, przeszywając całe jej jestestwo. Widać Pan Siły nadal obserwował poczynania przyszłej Wojowniczki.
autor: Kammanor
19 cze 2020, 14:42
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Kammanor przeniósł uwagę na Proroka. Na wzmiankę o Kaltarelu z jego nozdrzy buchnęły dwa obłoczki ciężkiego, duszącego dymu. Oczywiście, że Śnieżynka skorzystała z okazji by się wyrwać. Zbliżył się do Strażnika Gwiazd, górując nad drobnym drzewnym i dosłownie spoglądając na niego z góry.
Twoje zadania są jasne. Masz nagradzać smoki, które na to zasłużyły. Udzielać błogosławieństw, by mogli bezpiecznie wyruszać na zwiady. Masz szerzyć wiedzę o bogach. – W pysku kogokolwiek innego mogłoby to zabrzmieć jak śmianie się z niepewności Proroka, jednak Kammanor po prostu opisywał postać rzeczy. Jak na razie nie miał powodu, by być niezadowolonym z jego służby.
Możesz pytać. – Usiadł i poruszył łapą w przyzwalającym geście. Nawet siedząc, musiał pochylać łeb by patrzeć na Strażnika.

Zanim jednak pomazaniec Sennah zdążył wypowiedzieć swoje pytania, wokół rozległ się śpiew. Kammanor wbił onyksowe spojrzenie w Piastuna. No, no. Tego jeszcze nie grali. Dosłownie.
Uniósł łapę, dając Strażnikowi znak by wstrzymał się z pytaniami na czas trwania pieśni. Na granatowym obliczu nie malowały się żadne emocje poza skupieniem.
Jeśli szukasz boga Siły, to dobrze trafiłeś, Siewco Plagi. Masz dobry głos, ale na przyszłość – wolę pieśni o innej tematyce – powiedział, kładąc nacisk na ostatnie słowa. Widać nie przepadał za nazywaniem go "czarny gołąbkiem". A może to tylko fasada? W końcu krążyły legendy o tym, że kiedyś wzruszyła go historia miłosna nieszczęsnego Wojownika, którego zęby zostały perłami. Może Chochlik Miłości musiał popracować nad repertuarem.
Tak skomentowawszy występ, przeniósł uwagę na Proroka, dając mu znać, że teraz może mówić.
autor: Kammanor
19 cze 2020, 14:21
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33367

Następnie boska uwaga przesunęła się na Fille. Pierworodna Przywódcy Wody była zdecydowanie spokojniejszą samiczką, która brała przykład z ojca i modliła się w ciszy myśli. Może to sprawiło, że Pan Siły był skłonny się doń odezwać?
Mała Kroplo. Jeśli będziesz się pilnie uczyć, przestrzegać zasad i wkładać w walkę swoje serce – zostaniesz dobrą wojowniczką. Spraw, by nie tylko rodzice byli z ciebie dumni, ale całe stado. – Niski głos był wręcz odczuwalny jako wibracje we łbie i klatce piersiowej. Fille poczuła jak spowija ją gorący obłoczek powietrza. Czyżby Kammanor na nią dmuchnął?
autor: Kammanor
28 maja 2020, 20:04
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Boski pysk przyozdobił cień zadowolonego uśmiechu, kiedy Ogniści go witali. W oczach pojawiła się zaborcza iskra. Widać docenił ich prostotę i odrobinę pochlebstwa od Przywódcy. Ciemne ślepia zatrzymały się na dłużej na Strażniku Gwiazd. Bijąca od niego energia Sennah była nie do pomylenia z niczym innym. Nie mówiąc o złotej obroży. Lato zawsze miał skłonność do... Oznaczania swoich zabawek.
Potem jednak jego uwaga skupiła się całkowicie na poranionych smokach.
Moi Ogniści. Dobrze się spisaliście, a wasza wierność nie zostanie zapomniana. Mam u was dług wdzięczności. Niech nikt nie mówi, że Kammanor nie wynagradza swoich zasłużonych wyznawców. – Głos Kammanora był dźwięczny oraz na tyle niski, że zdawał się przeszywać każdego z szóstki smoków. Skutecznie ukrócił on syczenie Grabieżcy Fal. Smoczyca poczuła na sobie karcące spojrzenie z siłą łapy zaciskającej się, na chwilę, na jej pysku niby nieme ostrzeżenie. Strażnik nie był pomazańcem Kammanora, jednak należał mu się szacunek.
Olbrzym otrzepał łapę z pyłu i zeskoczył ze swojego piedestału. Nawet stojąc obok smoków, górował nad każdym z nich. Granatowe łuski lśniły i migotały z każdym jego ruchem.
Strażniku Gwiazd, Płomieniu Wiary – przywitał dwóch samców. Normalnie zaadresowałby samców na początku, jednak tym razem zwycięska drużyna miała pierwszeństwo.
Ciężkie łapy poruszyły się z zaskakującą lekkością, kiedy Kammanor ruszył do wyjścia ze Świątyni. Bijąca od niego aura napełniała smoki siłą, co pozwalało rannym łatwiej ustać.
Stał bez ruchu na progu, wyglądając na Dziką Puszczę. Po chwili uniósł łeb i rozwarł szczęki. Jasne kły znów błysnęły. Ryk – rozchodzący się na całe tereny Wolnych Stad – pełen mocy i dumy był ogłuszający. Rozgrzewał krew w żyłach i zagrzewał do boju. Napełniał każdego smoka czystą, boską Siłą.
Na koniec, z boskiego pyska wyrwał się słup ognia. Poleciał wysoko, rozświetlając drzewa i całą okolicę.
Kammanor, najpotężniejszy bóg po Immanorze, wrócił do swoich wiernych. Pora by i oni wrócili do niego.

Manifestacja Kammanora wśród Wolnych Stad: -1 ST testów Sił dla wszystkich, -1 ST wszystkich akcji dla Smoków Ognia z racji patronatu.
autor: Kammanor
17 maja 2020, 19:07
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 120
Odsłony: 7103

Złota smoczyca musiał wpierw odpowiednio ustawić Iskrę, co poszło sprawnie, tak samo jak przyczepianie jej. Była Uzdrowicielką, miała wprawę w naprawianiu smoczych ubytków. Wyglądało to nieco dziwacznie, niemniej się trzymało.
Ogniści nie zdążyli wezwać Proroka. Kiedy tylko Przebłysk Wspomnień zakończyła swoje działanie, zebrali poczuli drżenie w kościach. Było to znajome. Przypominało dudnienie ziemi, kiedy biegło w ich stronę stado centaurów. Było jednocześnie dźwiękiem i odczuciem, który przeszywał całe ciało, zagłuszając nawet bicie serca i myśli. Coś się zbliżało.
Rytm przyśpieszał, praktycznie ogłuszając smoki. Pył posypał się ze sklepienia, a podłoga widocznie zadrżała. Słychać było, że drobne kamyki spadają ze sklepienia.
Kamienne odłamki poleciały we wszystkie strony, w tym na Ognistych. Większe i mniejsze płaty kamienia nie były dobrymi okładami na poparzone ciała, jednak drużyna nie upadła. Przymknęli za to oczy, chroniąc ślepia.
Wszystko ustało. Ziemia już nie drżała, dziwaczny rytm nie zagłuszał szumu krwi w uszach ani bicia serc. Świątynia trwała w chwili zawieszenia...
Dopóki nie wypełnił jej niski, ogłuszający śmiech.
Kammanor wyprężył się cały. Wyglądał, jakby spadł z nocnego nieba – ciemny i błyszczący niczym gwiazda. Jego kły obnażone kły były niesamowicie jasne i ostre.
Z sufitu oberwał się jeszcze kawałek kamienia. Leciał prosto na Uzdrowicielkę. Bóg był szybszy. Dla Ognistych jego ruch wyglądał jak smuga. Złapał odłamek i, patrząc na was, zmiażdżył go w ogromnej łapie. Kamienny pył opadł na posadzę.
Obsydianowe ślepia przesuwały się po zebranych. Czy ktokolwiek ośmieli odezwać się do Pana Siły?

Wyszukiwanie zaawansowane