Znaleziono 47 wyników

autor: Thahar
28 lip 2020, 17:53
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 6433

Tak mi przykro, Caladzie – wyszeptał Thahar. Jego głos był pozbawiony wesołości, ale miał w sobie wiele ciepła. Bóg nie opłakiwał śmierci Eurith, bo dla niego życie smoków nigdy się nie kończyło, jednak było mu niezmiernie szkoda samotnego łowcy.
To zawsze wygląda w ten sam sposób – westchnął. – Śmierć nie boli zmarłego, tylko tych, którzy pozostali na ziemi. Początek będzie najgorszy, ale wierzę, że jeszcze staniesz na nogach. – I chociaż Thahar nie pojawił się w świątyni ciałem, to smok czuł wyraźnie jego kojącą obecność. Podarunek przygotowany przez Apogeum zniknął tak, jak można się było tego spodziewać.
Dziękuję za prezent. Wygląda bardzo apetycznie – Thahar dorzucił nieco weselszym tonem. – Ale podnieś łeb, Caladzie. Jesteś moim przyjacielem, a nie sługą. – W przeciwieństwie do swoich pobratymców pan łowów nie chciał stawiać między sobą a smokami sztucznych barier.

Wąż błotny, co? Tylko nie daj się omotać – bóg zaśmiał się cicho w umyśle Wyzwolonego Rozrabiaki. Iskierka dobrego humoru przedarła się przez przygnębienie Thahara.
Będziesz musiał najpierw odnaleźć swojego przeciwnika – kontynuował przekaz. – Pozwól, że trochę ci to ułatwię, bo nie mogę się doczekać oglądania twojej walki.
Niedaleko Rozrabiaki na posadzce świątyni pojawił się futrzasty amulet: niepozorna, królicza łapka. Przy bliższym kontakcie dało się wyczuć na niej odrobinę boskiej mocy.

Apogeum Konfliktu:
traci 3/4 mięsa i 1/4 owoc

Wyzwolony Rozrabiaka:
+ królicza łapka od Thahara (jednorazowa +1 kość do Percepcji)
Następny dar od patrona w sierpniu.
autor: Thahar
14 cze 2020, 23:23
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 90553

Po koleeei. – Thahar wziął głęboki wdech, układając myśli w głowie. – Jesteśmy równie ciekawscy co wy i potrafimy ukrywać przed sobą różne rzeczy. Plotki to coś zupełnie naturalnego. Dyskusje o poczynaniach śmiertelników – także.
Bóg popatrzył tęsknie na swój pusty kieliszek, a potem zdematerializował go z cichym westchnieniem. Nawet jeśli miał ochotę na więcej, w smoczym towarzystwie nie wypadało mu pozbywać się zahamowań. Wystarczy mu tyle, ile zdążył już wypić.
Na ogół jesteśmy w tym samym wymiarze, ale w lepszych czasach mogliśmy swobodnie podróżować po całej ziemi. Teraz mogę to robić tylko ja, Viliar i Sennah. Jedna myśl i puf, jesteśmy tak, gdzie chcemy! Mimo to chętnie poruszam się jak smok – piesze wędrówki są bardzo przyjemne, nie uważasz? Powietrzne też.
Thahar zamyślił się na moment, najpewniej o tym, gdzie chciałby udać się następnym razem.
Tak, Sennah to stara dusza, ale gdyby nie wy, nie wróciłaby do życia. Kaltarel jest, czy raczej był bogiem zimy. W przeszłości popełnił wiele błędów – Immanor uwięził go za to na ziemi. Nie odzyskał jeszcze pełni mocy. Jest mocniejszy od duszków, słabszy od bogów – tak bym to ujął. Owszem, Ateral jest najmłodszym z nas. Tyle że jest tak dojrzały i odpowiedzialny, że prawie się tego nie czuje. – Parsknął śmiechem. – Na jego miejscu bardziej korzystałbym z młodości.
autor: Thahar
11 cze 2020, 20:18
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33408

Nie przejmuj się tym, Aderyn, zawsze mam czas dla swoich przyjaciół – smoczyca usłyszała w swojej głowie znajomy głos Pana Łowów. Bóg nie zjawił się w świątyni, ale wysłuchał uważnie prośby uzdrowicielki. – Niech no rzucę na to okiem... Aha! Mamy kolegę. Nie odszedł daleko od terenów Wody – dodał pokrzepiająco. Na tym jednak skończyły się jego dobre wieści – Thahar spoważniał, zwracając się do Aderyn zatroskanym tonem:
Zabiorę cię do miejsca, gdzie się zatrzymał, ale reszta będzie zależeć tylko od ciebie. Rozumiesz, że nie mogę zmusić go do powrotu, prawda? To nie byłoby wobec niego w porządku. – Nawet jeśli Thahar bardzo chciał jej pomóc, nie naprawi za nią zerwanej więzi ani złych relacji z kompanem.

____________________

// Inny czas:

Wodni byli na razie jedynym stadem, które tak często i tak licznie odwiedzało Świątynię w celach czysto modlitewnych. Do Proroka i bogini Lata może i przychodziły tłumy, ale zwykle po to, by uzyskać od nich błogosławieństwo. Jednak Przesilenie Północne dbał o to, by młode pokolenie poznawało panteon Wolnych Stad i uczyło się doń modlić. Sam stanowił doskonały przykład na to, że wierność i dobre stosunki z bogami nagradzają każdego smoka – nie tylko duchowo!
Cieszę się, że zaloty się udały – szepnął rozbawiony głos, przeznaczony tylko dla uszu Przesilenia. Smok mógł poczuć lekkie klepnięcie w ramię w ramach gratulacji. A potem powietrze zadrgało od boskiej energii, która skoncentrowała się na Mleczu. Samiczka poczuła, jak jej ciało wypełnia energia. Czuła się tak, jakby mogła podnieść Fille! I... I Chrobrego! I tatę też, a co! Była naaajsilniejsza!
Nie przejmuj się, że dzisiaj ci nie odpowiedział – Kammanor bywa kapryśny. Ale ja wierzę, że będziesz wspaniałą wojowniczką! – Thahar zwrócił się do Mlecza i zmierzwił jej futro na głowie krótkim podmuchem wiatru. Młoda była taka głośna i pełna życia! Przesilenie nie miał szans się z nią nie nudzić.

Ostatnia ze smoczyc, Chrobry Kolec, poczuła wokół ciebie czyjąś obecność. Promieniowało z niej poczucie otuchy.
Nie musisz się o to martwić, koleżanko. Wasi Łowcy dobrze sobie radzą, a zwierzyna jest teraz dorodna – zapewnił ją przyjazny głos, który dochodził z prawej strony. – A co do dobrego obiadu, to czy wszyscy nie wychwalają twojej mamy? – Parsknął śmiechem, wyraźnie rozbawiony. Chłodny wiatr zmierzwił pióra Chrobrego Kolca i szorstkie włoski Wilsona, a uczucie boskiej obecności znikło.

// Mlecz: + Siła III
autor: Thahar
12 maja 2020, 20:20
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 6433

Miło poznać! Kojarzę twoją matkę, była zdolną Łowczynią. Tobie też na pewno dobrze pójdzie na polowaniu. – Uśmiechnął się pokrzepiająco do Trującej Jagody. Było mu niezwykle miło patrzeć, jak smoki cieszyły się z jego obecności.
Możesz, koleżanko. Tak się w końcu nazywam – dodał, nieco zdziwiony pytaniem Ognistej. Nie myślała chyba, że musi się do niego zwracać "Panie Łowów"? – Sama prawda! Więcej ciała, więcej urody. – Roześmiał się radośnie, patrząc na miejsce, gdzie wcześniej siedział Viliar.

Chociaż Thahar rozmawiał z Łowczynią Ognia, nie zignorował modlitwy Wyzwolonego Rozrabiaki.
Nie ma za co, kolego, to wszystko zasługa twojej pracy. A spotkanie z tobą cieszy mnie równie mocno – odpowiedział Łowcy, podchodząc bliżej. Wyciągnął łapę, by poklepać go przyjaźnie po barku. Rozrabiace należały się pochwały.
O, a cóż to takiego?... Ktoś jeszcze uznał za stosowne nagrodzić brązowołuskiego? Pod jego łapami pojawiło się mięso daniela, tak świeże, że aż ciepłe. Widać Katamu też uważał, że Rozrabiaka radzi sobie bardzo dobrze. A Thahar pożegnał się z wychodzącym Ziemnym – miał nadzieję, że jeszcze go odwiedzi.

// Rozrabiaka: +3/4 mięsa
autor: Thahar
29 kwie 2020, 14:15
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 90553

Lepszych i gorszych tylko w konkretnych kwestiach – sprecyzował Thahar, ale nie naciskał już na smoka. Jeśli Calad uważał, że wszyscy bogowie zasługiwali na ten sam poziom szacunku, to nic nie stało temu na przeszkodzie.
Nie potrafię przewidzieć działania iskier Erycala i Immanora. Właściwie, to nie radzę ci używać samodzielnie żadnej iskry, bo dla smoka może się to skończyć bardzo nieprzyjemnie. – Bóg wzdrygnął się na wspomnienie o Darze Tdary i potworze z cienia. – Co do istot zamienionych w kamień, tu mogę ci powiedzieć z pełną pewnością, że to zwykłe zwłoki, z których dawno uleciały dusze. Przywrócenie ich do życia to nie tylko kwestia naprawy ciała, ale i ściągnięcia ducha z powrotem do świata śmiertelników. Czy słyszałeś już o wskrzeszeniach? – Thahar przechylił łeb. – Pod nieobecność Aterala duszki obserwują śmiertelników bardzo uważnie. Kiedy któreś z was ginie z sercem pełnym woli walki, dają wam drugą szansę. Nie wiem, dlaczego ofiary bestii nie wróciły do życia, ale przypuszczam, że ich dusze po prostu nie miały już na to siły. Ale to nic złego, przyjacielu. Żaden smok nie ma obowiązku trwać niestrudzenie aż do swojej śmierci naturalnej. Niektóre dusze pragną rozpocząć nowe życie bez ciężaru wspomnień. Inne decydują się przejść do następnego etapu istnienia, w krainie nieśmiertelnych.
Pan łowów dopił ostatnie krople nalewki i poklepał Calada po ramieniu – przykro było mu odbierać nadzieję na powrót bliskich, ale akceptacja prawdy pomaga smokom ruszyć z miejsca.
Tak, jesteśmy rodziną, ale w bardziej emocjonalnym sensie, bo tworzenie nowych dusz to nie to samo co fizyczne rozmnażanie u smoków. Ja powstałem dzięki Immanorowi, choć jesteśmy dla siebie bardziej jak bracia. Reszta rodzeństwa to Kammanor, Tarram i Nenya. Viliar i Valanyan są w podobnym wieku, co my, ale zostali stworzeni przez nimfę Wody. Za swoje dzieci Immanor uważa Naranleę, Nytbę i Uessasa, bo powołał ich do życia razem z pomniejszymi bóstwami, kiedy zainteresował się śmiertelną ideą podwójnego rodzicielstwa. Krążą plotki, że Naranlea zrobiła Lahae z poprzednim wcieleniem Sennah, a Erycala z Kaltarelem, ale nigdy się do tego nie przyznała. – Thahar wzruszył barkami, bo mało obchodziły go sekrety bogini magii.
autor: Thahar
25 kwie 2020, 22:30
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 6433

Thahar spoglądał z ciekawością na pierwszą smoczycę, która zdecydowała się spróbować jego potraw. Czy nie przesadził z przyprawami? Nie będzie zbyt pikantnie? A może wręcz przeciwnie: nieznajoma uzna posiłek za młdy? Thahar wstrzymał oddech (którego jako bóg nie potrzebował tak czy siak) i obserwował dalej. Smoczyca skończyła jeść i… Nazwała jedzenie znakomitym. No, no! Pierwszy test smaku zdany z wyróżnieniem. Dostał nawet tajemnicze zaproszenie na przechadzkę. Ach, na razie nie miał na nią czasu, ale później? Czemu nie!
_____________
Wyzwolony Rozrabiaka pisze:-Hej… kurczę, znaczy, Witaj Thaharze. Nie do końca wiem jak działa wiara, ale mam wrażenie, że się polubimy. Nie ukrywam, że polowania mi ostatnimi czasy nie idą najlepiej, dlatego cieszę się, że wróciłeś. Jestem pewny, że twoja opatrzność pomoże mi w mojej pracy. O! I dzięki za jedzenie, sam już dawno żadnego nie upolowałem.
Thahar przeniósł wzrok na Wyzwolonego Rozrabiakę,
Nie przejmuj się tym, kolego. Szczęście na pewno do ciebie wróci. – Mrugnął do niego porozumiewawczo. Tak, Thahar planował trochę ułatwić polowania swoim smoczym przyjaciołom. – I nie zapominaj, że to praktyka czyni mistrza, nie ciągłe sukcesy. – W końcu nawet bóg łowów nie zawsze wracał z polowania z łupem.
_____________
Zamącony Błysk pisze:– Dzień dobry... Wszystkim.
Wijąca Łuska pisze:– Sssłuchy mję doszły, jakoby nowa boska manifestacja zagościła na tych niemagicznych ziemiach. Nie przejmuj się Panie mym kompanem, to niezmiernie interesowna gadzinka. Czy mogę?
Dzień dobry, dzień dobry! Częstuj się – zachęcił Zamącony Błysk. Biedaczek wydawał się trochę onieśmielony. – Ty też się nie krępuj, jedzenia starczy i dla swojego kompana. Urocze stworzenie! – Skunksów lepiej nie denerwować – Thahar nie chciał ryzykować opryskania w wyniku odmówienia mu jedzenia. – “Boska manifestacja” brzmi trochę bezosobowo, nie uważasz? – zachichotał.
_____________
Godny Uczynek pisze:– Na Thahara! To jest po prostu cudowne...!
Kiedy Godny Uczynek docenił poczęstunek, pan łowów klasnął w dłonie uradowany.
A jakże, przyjacielu! Nie podałbym wam byle czego. – Wyszczerzył się od ucha do ucha. – Zasługujecie na trochę przyjemności, szczególnie po tak ciężkiej wyprawie.
_____________
Trzęsienie Ziemi pisze:– Ohhh Thaharze to dłuuuuuga historia, zawierająca w sobie piękne driady, dramat i jednego uzdrowiciela, który postanowił pożreć twoją iskrę. Trzęsienie Ziemi jestem. Jeden z jakże odważnych podróżników, którzy odzyskali twoją iskrę. Spodziewałeś się, że wylądujesz w wielkim drzewie? Ha! Albo, że przez twoja moc wszystkie zwierzęta w Nawiedzonej są dwa razu większe? A ta woda w jeziorze! Mój drooogi Thaharze, nie tak smaczna jak dziczyzna ale równie syta.
Chętnie posłucham więcej o tych pięknych driadach – zachichotał w odpowiedzi na opowieść Trzęsienia ZiemiAle smocze żołądki to nie miejsce dla mojej iskry. To bardzo niehigieniczne – Thahar wzdrygnął się z obrzydzenia. – Poważnie? Sycąca woda? – Uniósł łuki brwiowe. – Dobrze, że mój okruch wylądował w drzewie, a nie na środku pustyni. Nie chciałbym nikogo zachęcać do jedzenia piachu – zaśmiał się znowu.
_____________
Ciemna Łuska pisze:– Witam, a cóż to za okazja? Jeśli taka jest wola sił wyższych, poczęstuje się.
Jestem Thahar, pan łowów – przedstawił się z lekkim ukłonem. – Dawno mnie tu nie było i mocno stęskniłem się za smokami. Ale prawda jest taka, że... nie potrzeba specjalnej okazji, żeby dobrze jeść. – Mrugnął do Ciemnej Łuski, szczerząc wesoło kły. – Śmiało, częstuj się.
_____________
Viliar pisze:– Myślałem że przez tak długi czas uda Ci się trochę schudnąć..
Pan łowów wywrócił ślepiami, ale uśmiech nie zszedł mu z pyska.
Nigdy w życiu, buraczku. Te boczki to nieodłączna część mojego uroku. – Viliarowi też przydałoby się trochę tłuszczu. Te gołe mięśnie były po prostu odpychające!
_____________
Żelazna Strzała pisze:~Wtaj, skoro jesteś bogiem za pewne nie muszę wypowiadać tych słów na głos. Wyglądasz jak po przebyciu ciężkiej podróży... Bardzo mi wstyd że nie przyniosłam dla ciebie żadnego jedzenia... Jednak jestem dopiero początkującym łowcą. Ale obiecuję że kiedy nauczę się być lepszym łowcą przyniosę ci w ofierze Owoce które znajdę na polowaniu lub mięso zwierzyny nie łownej lecz drapieżnika by oddać ci coś nad czym musiałam wykazać się łowieckimi umiejętnościami!
Bóg popatrzył na Żelazną Strzałę i pokręcił głową, nieco zmieszany jej żarliwą obietnicą.
Ależ nic nie szkodzi, koleżanko!” – zapewnił ją mentalnie. “ Lubię prezenty, ale najbardziej liczy się dla mnie dobre towarzystwo.” – Uśmiechnął się do niej pokrzepiająco. “A może chciałabyś dokładkę? Jest jeszcze mnóstwo jedzenia.
_____________
Pyzaty Kolec pisze:Ojej! P-pan Thahar, tak? I... ten drugi! Ja bardzo dziękuję za posiłek, było bardzo smacznie i zdrowo i ja zapłacę, żeby tak było częściej, naprawdę, nie żartuję
Smacznie? Na pewno! Z kolei “zdrowo” aż tak dobrze nie pasowało do posiłku, który Thahar zaserwował smokom. Ale możemy to przemilczeć, prawda? Skoro adept był aż tak bardzo zadowolony...
To drobiazg, kolego. Przyjemność po mojej stronie. – Thahar uśmiechał się szeroko do Pyzatego Kolca. – Ty też możesz się nauczyć tak gotować. – No, nie aż “tak”, ale młodych trzeba inspirować do działania! – Zacznij od podpieczenia mięsa nad ogniem, surowe się do niego nie umywa.
_____________
Thear pisze:– Właściwie to chyba przydałaby mi się pomoc. Czy mogłabym się czymś z tobą wymienić, żeby dostać wskazówkę jak uszyć torbę która nie zgnije, odpowiednie włosie do łączenia skór albo coś równie mocnego? Jak widzisz, mam bardzo szerokie skrzydła i nie widzi mi się mieć korzeni oplecionych pod ogon i szyję, żeby rozciągnąć coś na całą długość grzbietu.
No proszę, to dopiero konkretne pytania! Szkoda tylko, że mistrz łowów nie był aż tak wszechstronnie uzdolniony.
Uhmm. – Thahar podrapał się za uchem. – Nie znam się za bardzo na rękodziele. Na twoim miejscu po prostu nosiłbym wszystko przy pomocy magii. – Ale nie takiej odpowiedzi oczekiwała Thear, prawda? Thahar wziął głęboki wdech i wydech, usiłując szybko coś wymyślić. – Dobrze byłoby zasięgnąć rady uzdrowiciela, bo żaden nie obejdzie się bez torby na zioła. Ale jeśli ich metody cię nie zadowolą, zachęcam cię do wypraw na tereny nieodkryte. Wiele ras dwunogów potrafi tworzyć cuda z “tkanin” pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego.
Wiesz, co to len? – odezwała się smoczyca obok.
O, właśnie o tym mówię! – Thahar pokiwał głową. – Może nie konkretnie o lnie, ale to jeden z materiałów godnych uwagi.
A kiedy odwrócił wzrok od Thear, zauważył przed sobą drobny podarunek Srogiej Łuski. Herbata? Och, jaki interesujący kubek! Thahar oblizał wargi i z ochotą wyciągnął łapę po gorący napój. Powąchał, podmuchał, a potem wziął pierwszy łyk, spodziewając się przyjemnego aromatu… Ale zamiast tego musiał walczyć z całej siły, żeby nie pokazać po sobie obrzydzenia.
Masz niesamowitą fantazję do dobierania ziół – powiedział dyplomatycznie, uśmiechając się przy tym lekko. Wziął jeszcze jeden łyk, a potem odłożył kubek na bok. Trzeci łyk pewnie by go zabił.
_____________
Torvihraak pisze:“Thaharze. Z wiarygodnego źródła wiem, że nie pogardzisz alkoholem, a póki co każdy smok, któremu probowałam wcisnąć cydr, mojego wytworu oczywiście, ku mojej wielkiej boleści, odmawiał. Nie mam pojęcia czemu, bo wcale aż tak niedobry nie jest.
Mam też herbaty, znaczy bardziej mieszanki ziół do zaparzania, jakby coś to mogę zaparzyć. Kolejna rzecz, której nie udało mi się wcisnąć innym, i też nie wiem czemu.
Znaczy rozumiem, że ani nie jestem mistrzem herbaciaratwa ani eeeeh... alkoholpędzenia, ale jednak... hmm... w ogóle, modlitwa, tak? Prosi się o rzeczy, dziękuje się za rzeczy, tak? Jesteś patronem polowań, tak? Aaah, ale ja jeszcze nie poluję. Znaczy, będę, ale jeszcze tego nie robię. Co ja do cholery robię?. No. Mniejsza. Kawy, herbaty? Pomocy temu bogowi zimy, bo z tego co słyszałam, to gostek ma całkowicie przechlapane? Albo miał.
W sensie nie mam kawy, ani herbaty, bo herbaty to tak naprawdę osobne rośliny, których tutaj jeszcze, powtarzam jeszcze, nie znalazłam, a o trzeciej ofercie to nawet mówić nie będę. Ale no. I powiedzmy, że jednak nie poproszę, ale chciałbym się wymienić, wymienić modlitwę na coś innego. Tak będzie uczciwiej, prawda? Nie wiem co bym chciała w zamian, ale jestem otwarta na sugestie. Ooooo, albo nie! Wiem! Mam intencję modlitewną!!! Żeby ten biały, co tam stoi, się zrobił neonowo różowy, w neonowo niebieskie kropki! I jeśli taka cudowna i genialna oferta ci się nie spodoba, to wiesz (albo nie, bo ja nie wiem, co tutaj robię) lubię historyjki i gorące ploteczki. Bardzo łatwo mnie nimi zadowolić, chociaż nie ukrywam, że moja pierwsza intencja podoba mi się najbardziej…”
Ajajaj, taka rozgadana, a jednak nie na tyle śmiała, by zwrócić się do Thahara na głos, nawet jeśli stał w tym samym pomieszczeniu. Nie szkodzi, w takim razie i on odpowie jej w bardziej prywatny sposób.
Ochh, chętnie spróbowałbym twojego cydru!” – odpowiedział z entuzjazmem, zapominając szybko, że ostatni darmowy napój o mało nie zwalił go z nóg. “Herbaty także, tylko nie jednocześnie. To mogłoby zaburzyć smak.” Uśmiechnął się. “ Kawa niestety nie przemawia do mnie ani trochę. Mleko ułatwia wypicie, ale nadal nie nazwałbym tego przyjemnością” – ochoczo dzielił się swoimi opiniami z Torvihraak. “Echh, nie przejmowałbym się tak nazewnictwem, herbata z ziół to nadal herbata. Ale mówiąc o twoich liściach, najchętniej napiłbym się białej z różą.” Potem Thahar zaśmiał się radośnie i przewrócił ślepiami. “Nie, nie, koleżanko. Nie będzie dzisiaj żadnego podmieniania łusek. Z kolei ploteczki… Ha, na nie zawsze jestem chętny.
_____________
Jasna Łuska pisze:– Zwą mnie Quaran. Pozostanę wśród tutejszych smoków przez jakiś czas, więc przybyłam złożyć wyrazy szacunku dla ich Opiekunów. Użyczę Stadom mojego doświadczenia w walce z drapieżnikami i pierwszą ze zdobytych skór złożę w podzięce. Będę wdzięczna za łaskę dla mych zmysłów. Obym to ja dostrzegła przeciwnika jako pierwsza.
Thahar odwzajemnił grzecznie powitanie wywerny i wysłuchał jej słów. Skupiona uwaga boga była dla niektórych może pesząca, ale nie dla Quaran – smoczyca była pewna siebie.
Miło cię poznać, Quaran! Mam nadzieję, że ci się tu spodoba. – Wyszczerzył kły w przyjaznym uśmiechu. – Ależ nie trzeba mnie aż tak rozpieszczać. Co ty na to, żeby podarować tamtą skórę komuś z twojego nowego stada? Nawet jeśli nie zostaniesz w nim na długo, warto nawiązać parę nowych znajomości.
autor: Thahar
13 kwie 2020, 20:21
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10347

W burdelu? Ho, ho. – Zagwizdał. – Przypadkiem czy celowo? – Uśmiechnął się chytrze. – Jedna z lepszych iskier jest gdzieś w okolicy wyspy harpii, wasz Chochlik już tam był i mógłby wskazać ci drogę. Kiedy będziesz już na miejscu: idź na żywioł. Wtedy na pewno trafisz na jakiś trop. – Mrugnął go niego porozumiewawczo.
A potem jak zwykle zajął się błogosławieństwem wszystkich zgromadzonych smoków – łazili tu wte i wewte, jakby przygody weszły im w krew tak mocno, że można byłoby to już nazwać uzależnieniem: tym najlepszym z możliwych, rzecz jasna!
autor: Thahar
05 kwie 2020, 17:28
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10347

Aż miło popatrzeć, jak ciągnie was do wypraw! – Thahar (nowy patron Plagi?) uśmiechnął się do nich serdecznie i pomachał łapą, przekazując im swoje błogosławieństwo. Znajome uczucie nadnaturalnie wyostrzonych zmysłów wróciło do gromadki zwiadowców – znajome wszystkim poza Frar i Symą, rzecz jasna, bo ich dwójka po raz pierwszy zobaczyła wokół siebie kalejdoskop nieokreślonych barw. A gdy ich serca zabiły dwa razy, świat znowu wyglądał tak, jak zwykle.
Nie chcielibyście może się pochwalić, co ostatnio robiliście? – pan łowów zachęcił ich do rozmowy, ale nie naciskał, jeśli jego kolegom się spieszyło. Rozumiał, że mało kto miał ochotę zwlekać, kiedy wzywał zew przygody.
autor: Thahar
05 kwie 2020, 13:27
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 527
Odsłony: 83323

Thahar przeciągnął się powoli, czekając na reakcje Plagijczyków – pierwszy zaczepił go czarnołuski Wojownik.
Ilunie, widzę, że to wcale nie zaspokoiło twojego apetytu na zaszczyty, co? – Zaśmiał się i puścił oko do Czarnoskrzydłego. – Zatem nazywam cię również Włóczykijem! Zawsze to kamień czy porcja mięsa do przodu, czyż nie? – dokończył i jeszcze raz skłonił łeb przed Wojownikiem.
Potem przeniósł spojrzenie na odlatującą Raktę. Wyraz boskich oczu był nieodgadniony, jednak smutek wykrzywiający przez chwilę rysy – już tak.
Bóg poruszył własnymi skrzydłami, jednak został jeszcze na łące, gotów wysłuchać reszty Plagijczyków.
autor: Thahar
31 mar 2020, 12:39
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 527
Odsłony: 83323

Ooo, dziękuję za troskę Eurith, z tym łbem zdecydowanie zdążyłem się już zżyć – odparł, chichocząc pod nosem, ale nie nawiązywał do kapryśnej magii, świadom że taki już był urok śmiertelnych. Zaraz po współorganizatorce spotkania, nowe smoki zbierały się już jeden po drugim, ale nie tworząc przy tym dusznego tłumu, a jedynie niewielką, intymną grupkę, może nie w zupełności zżytą emocjonalnie, ale składającą się za to entuzjastów tytułów. Zwierzęca czujność zebranych budowała w powietrzu specyficzny, wręcz rytualny nastrój, który idealnie dopełniał się rozpalonymi pochodniami i wykreowanymi przez nie ruchomymi cieniami. Uśmiech Thahara minimalnie zelżał, gdy tak stał, w centrum zgromadzenia, jakby nawet on uległ hipnotycznej sile powagi podbudowanej przez ciszę, przerywaną wyłącznie wiatrem i mruczeniem płomieni. Czas jakby stanął w miejscu, nieurozmaicony żadnymi przywitaniami, czy wyjaśnieniami, aż do momentu gdy Frar zstąpiła z nieba, wyraźnie później od reszty swoich towarzyszy.

Witajcie! – zadudnił Thahar, podrywając zad z ziemi, żeby stanąć porządnie przed zainteresowanymi. Nawet bez wyrobionego instynktu obserwatora dało się odnotować, że milczenie ciążyło mu i tylko czekał na odpowiedni moment, żeby przerwać to budowanie napięcia. Nawet jeśli nie zdołałby zadowolić smoków z upodobaniem do suchej formalności, to przynajmniej zaczął od grupowego przetestowania ich cierpliwości łowieckiej.
Jak już wiecie, Eurith szepnęła mi parę dobrych rzeczy na wasz temat, więc żal byłoby nie wesprzeć was w tych staraniach, kiedy jesteście tacy pracowici! – Nie było w jego głosie cienia szyderstwa, bo choć wykombinowanie odpowiednich kryształów czy spamiętanie tytułów nie wpisywało się w obowiązki boga, tak zaangażowanie smoków w życie stada czy nawet osobisty trening, były z obiektywnej perspektywy godne pochwały.

***

Boska moc funkcjonowała nieco inaczej niż maddara, dlatego wykreowane przez Thahara wrażenie komfortu i ciepła, jakie mają smoki, gdy syte wylegują się na nagrzanym kawałku skały, nie było zbyt ofensywne dla ich wrażliwych organizmów. Powinno utrzymać się w nich przynajmniej przez wstępny monolog boga, który zaczął obracać w łapie przygotowane dla smoków kryształy.

Mahvran, Eurith i Ilun świetnie poradzili sobie w pierwszych księżycach życia, zdobywając tytuł Pojętnego Ucznia. Mówi się, że dobry start zwiastuje sukcesy w dalszym życiu – w waszym przypadku to szczera prawda. – Trzy zielone jak boska łuska kryształy uniosły się do góry i podleciały w kierunku nowych właścicieli. – Energia tych błyskotek pomoże wam w utrzymaniu dobrego zdrowia. A za wytrwałość przy dalszych treningach i ciągłe dążenie do niemal boskiej sprawności w swojej dziedzinie Burdig i Ilun otrzymują tytuł i kryształy Ideału! Gdy nastanie odpowiednia chwila, te kamyki dodadzą wam trochę szczęścia. A jeśli zacznie im brakować mocy, możecie je znowu napełnić w Warsztacie Kaltarela. O, a skoro już jestem przy tobie, to dobrze ci idzie praca piastuna, Chochliku – zasłużyłeś sobie na kryształ Mentora. Ty Frar także, bo oboje często paracie się szkoleniem innych – powiedziawszy to puścił w powietrze kolejne amulety. Nie musiał wkładać żadnego wysiłku w nadanie im odpowiedniego kierunku, jakby same wiedziały kiedy i gdzie się zatrzymać.

Co oni tam jeszcze mieli...
Skoro już doszliśmy do nauczania, przy nim potrzeba odpowiedniej cierpliwości i charyzmy, podobnie jak do dyplomacji, którą przy gnomach wyróżniły się Rakta, Mahvran i Eurith, podczas gdy Chochlik oczarował enta, Ilun elfy, a Frar trytony. Przyjmijcie proszę tytuły Dyplomatów – wymienił ich wszystkich na jednym tchu, a potem głośno odetchnął, regenerując zasób powietrza w płucach. – Mam nadzieję, że dzięki waszej uprzejmości przedstawiciele tych gatunków będą was lepiej traktować w przyszłości. – Ale tylko trochę, bo na obsypanie kamieniami szlachetnymi dyplomaci raczej nie mieli co liczyć.

Mówiąc dalej o wyprawach poza granice Wolnych Stad – tutaj chciałbym wyróżnić Chochlika, wręczając mu tytuł Odkrywcy, dzięki któremu jeden z bogów – może ja? – odpali mu w przyszłości jednorazową tańszą osłonę, czy tam błogosławieństwo. A tymczasem Mahvran, Rakta, Eurith i Frar podróżowały tak daleko, że zdołały nawet przywrócić Viliarowi jego utraconą cząstkę mocy. Za tę ciężką i wyjątkowo ryzykowną pracę chciałbym nagrodzić was tytułem Zdobywców Iskry. Liczę na to, że mój "nerwowy" kolega prędzej czy później też się wam za to odwdzięczy. Przy czym wy – wskazał szponami na Infamię i Eskalację, dodatkowo szerzej uśmiechając się do tej drugiej – na wyprawy chodziłyście na tyle często, że można by was nazwać nie tylko Poszukiwaczkami, ale i Włóczykijami, a z tego tytułu zniżkę na błogosławieństwo macie dożywotnią. Zaś tobie Ilunie również nadaję tytuł Odkrywcy oraz Poszukiwacza. Jeszcze jedna wyprawa i będziesz mógł poszczycić się Włóczykijem, do czego bardzo cię zachęcam. Mniejsza już nawet o kamienie, to po prostu świetnie brzmi. – Thahar zaśmiał się cicho.

Z innych celów, które realizujecie – każdy zwycięski pojedynek to powód do dumy. Za osiągnięcia na tym polu gratulacje oraz tytuł Awanturnika należy się Mahvran i Rakcie. – Złożył razem przednie łapy i wyszczerzył zęby radośnie do obu smoczyc – Poza tym, Spuścizno Krwi... – spoważniał na krótką chwilę, spoglądając jej prosto w ślepia. – Viliar to kawał drania, jeśli jeszcze ci nie pogratulował, ale jako pierwsza od dawna zyskałaś miano jego Czempiona, pokonując wszystkie nadnaturalnie silne bestie, jakie rzucił ci pod łapy. To niesamowity wyczyn. – Thahar uchylił przed nią czoła.

Potem odwrócił na chwilę, zerkając na pozostałe błyszczące kamienie.
Pewnie dawno nie słyszeliście swoich imion tak często podczas jednego posiedzenia – zaśmiał się, bo może powinien wybrać nieco inną metodę przyznawania tytułów. Z drugiej strony było to całkiem cwane, bo musieli wysiedzieć do samiusieńkiego końca, jeżeli chcieli mieć pewność, że otrzymali już wszystkie obiecane błyskotki.
Mahvran, prawdziwy z ciebie kolekcjoner tytułów! Najpierw osiągnęłaś miano Znachorki, które samo w sobie wymagało wyleczenia ogromnej ilości smoków, ale potem wręcz prześcignęłaś samą siebie. Dumnie noś tytuł Szamanki, a także korzystaj do woli z darowanego razem z nim kryształu. Raz na cztery księżyce w Warsztacie odbierzesz dzięki niemu garść potrzebnych ziół, które pozbierają dla ciebie duszki. – Ale skończywszy wypowiedź Thahar jeszcze nie wysłał do niej nagrody, zamiast tego przerzucając ją z jednej łapy do drugiej, razem z drugim kamieniem. – A tak bardziej w moim rewirze – dobra robota z oswojeniem dwóch kompanów, za to należy się tytuł Wiążącej – tobie też Chochliku, pracowite z was smoki. Infamio, świetnie poszło ci także wytropienie i zabicie jednorożca, bo to rzadka bestia i zwykle trzeba się za nią nieźle nagonić. Tytuł Zabójczyni Jednorożców pasuje?... Ach, to odznaczenie wędruje również w łapy Eskalacji! – Skleroza, skleroza. – Na podsumowanie, ale jeszcze niezupełne, waszej dwójce daję po tytule i krysztale Szczodrobliwego, za to jak hojnie dzielicie się z innymi zapasami. Z tymi błyskotkami będziecie mogły przez jeden księżyc znaleźć na łowach dwa razy więcej klejnotów niż zwykle, bo pomoże wam w tym Katamu. Taki drobny dodatek, jeśli nadal będziecie miały ochotę na rozdawanie prezentów.

Thahar nabrał powietrza ostentacyjnie i wypuścił z siebie z głośnym "huuuu". Nie to, że nie lubił gadać, ale konkretne tytuły utrudniały improwizowanie i luźniejsze zaczepki. Podrzucając smoczycom ostatnie kryształy, mógł już naprawdę podsumować zebranie.
Byłoby tego na tyle, przynajmniej póki co. Gdyby ktoś stracił rachubę, Frar, Eurith i Mahvran mogą pochwalić się, że są Zdobywczyniami za takie kolekcjonowanie tytułów. Jeszcze raz gratulacje dla wszystkich, dobre z was gady. Cieszę się, że to ja mogłem się wami zająć. – Omiótł zebranych wzrokiem, ale nie żegnał się jeszcze, w razie gdyby ktoś chciał go o coś dopytać.

// W ramach rekompensaty za opóźnienia w przyznaniu tytułu Pojętnego Ucznia Czarnoskrzydły, Eskalacja oraz Mahvran otrzymują kryształ umożliwiający jednorazowe odmłodzenie/postarzenie o 5 księżyców (bez ograniczeń częstotliwości odmładzania) bądź jednorazowe wyleczenie wszystkich ran i chorób (górna granica: krytyk).
Jeśli pominęłam czyiś tytuł, proszę napiszcie mi na PW.
autor: Thahar
30 mar 2020, 20:59
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 10347

Niezastąpione? A skąd! – Ktoś parsknął śmiechem. Nowo przybyły gad opierał się o ścianę korytarza i brzmiał zupełnie tak jak... Thahar! No tak, no tak – pan łowów już od dawna zacierał łapy, żeby wlepić któremuś ze smoków swoje błogosławieństwo. Bo któż inny nadawał się do tego lepiej niż on, największy miłośnik przygód i emocji?
Raz, dwa, trzy i życzę wam udanej zabawy za barierą. – Thahar pstryknął palcami, a wtedy świat smoków Plagi stał się na moment bardziej wyrazisty, jak gdyby nagle dostrzegli wokół siebie nową gamę barw, których nikt jeszcze nie nazwał. Wystarczyło jednak mrugnąć, by wszystko wróciło do normy.
Thahar odchrząknął. – To znaczy: miłej zabawy za granicą. Jakoś nie mogę się przyzwyczaić, że tyle się u was pozmieniało. – Zaśmiał się cicho. A potem pomachał smokom na pożegnanie i udał się tam, skąd przybył.
autor: Thahar
28 mar 2020, 23:13
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33408

Białołuski Przywódca znał już trasę. Jego łapy pewnie zaprowadziły go przed pusty piedestał, na którym ongiś stała podobizna Tharara. I tym razem towarzyszyło mu uczucie bycia zauważonym od razu i wysłuchanym. Ciepła, chociaż niewidoczna obecność sprawiała wrażenie, jakby usiadła tuż przy Przesileniu Północnym.
To dobrze. Polecam linkę z włosia jednorożca, jest bardzo trwałe i łatwo się nie zerwie. – Rzeczowy głos rozległ się tuż obok Fenowego ucha. – Gdybym powiedział ci o roztopach, to co by to była za niespodzianka? No właśnie. A poza tym, uważaj, twoje smoki mogą uznać, że jesteś sroką – tyle im znajdujesz błyskotek. A o swoje ciało musisz dbać! I nie oczekuj od niego rzeczy niemożliwych. Pamiętasz o tym, żeby regularnie jeść? – zapytał głos, na moment przybierając tony bardzo znane Przesileniu.
Jak na zawołanie pod łapami białołuskiego pojawił się spory kawałek kałamarnicy olbrzymiej, nadal pachnąc solą i ociekając wodą.

Reszta Wodnych nadciągnęła niebawem. Dwie brązowe smoczyce również pewnie poruszały się po Świątyni, znajdując dla siebie ciche miejsce do pomodlenia się.
Będę miał to na uwadze. Pamiętaj, że polowanie nie może być samym pasmem sukcesów. I nie trap się, Czarodziejko, Echo Istnienia usłyszała twoje podziękowania. – Ciepły wietrzyk zmierzwił miękkie futro Sosnowego Pocisku.

Ach, jak miło, że starsze smoki dbały o to, by młode pokolenie regularnie odwiedzało Świątynię. Młoda Pogodna Łuska po raz kolejny odczuła przyjemne ciepło, jakby ktoś oparł ciepłą łapę na jej łbie.
Gratuluję, Pogodna Łusko! To bardzo dobry wybór imienia. Niech no cię obejrzę... Urosłaś! Co do polowań – wierzę w twoje możliwości. Ale bez obaw, trochę ci pomogę. – Drzewna poczuła na czubku pyska dotyk chłodnego szponu, od którego po jej ciele rozeszła się fala energii. Całe jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz, który aż ciężko było opisać. A świat nagle wydał się wyraźniejszy – kolory pełniejsze, zapachy mocniejsze, dźwięki ostrzejsze.
Zawsze będzie ktoś, kto będzie chciał kogoś skrzywdzić – szepnął smutno głos. Takie było życie. Nie było sensu w kłamaniu adeptce.

Jedna z dawnych Czarodziejek Wody również zawitała przed boski piedestał. Powitalny wietrzyk delikatnie zmierzwił jej futro.
Jeśli zależy mi na mistrzostwie? – powtórzył głos, pełen udawanego urażenia. – Hmm. Tak, na pewno mógłbym ją wiele nauczyć. I nie ma za co, koleżanko. – Ktoś poklepał Lekkość Wiatru po barku.

Despotycznemu Ferworowi już za pierwszym brakowało entuzjazmu do wizyty w Świątyni, ale wizyta okazała się całkiem przyjemna. I tym razem samca wypełniło przyjemne ciepło, jakby ktoś otulił go skrzydłami i zapewniał schronienie przed światem.
Przekażę jej wszystko, Ferworze. I jestem pewien, że gdyby Echo mogłaby ci odpowiedzieć, jej słowa byłyby pełne miłości. A gdy zapadnie zmrok, wypatruj jej gwiazdy na nocnym niebie – będzie oświetlać ci drogę. – Niewidzialna łapa dotknęła barku Ferworu, a do czułych nozdrzy doszła pojedyncza nutka dobrze znanej mu woni, która niegdyś była wonią Echa.
Nie. Nigdy nie zignoruję żadnego z moich Łowców. Lecz nie mogę ci obiecać, że nikt już nigdy nie ucierpi, Despotyczny. Taka jest natura życia. Ale wiem, kim jesteś, Mułku, wiem, że wcale się łatwo nie poddajesz. Przetrwałeś już wszystko, co cię spotkało. I pragnę, żebyś trwał dalej.
Z łapy, która opierała się na barku Łowcy, rozeszła się fala orzeźwiającego zimna, po której nadeszła fala gorąca. Despotycznego wypełniła energia i siła, ciało stało się mocniejsze. Ciepła obecność Pana Łowów pozostała z Ferworem tak długo, jak długo Łowca przebywał w Świątyni.

Pojawił się kolejny Ziemny. Ten przyszedł z konkretnym celem i konkretną modlitwą. Zamącony Błysk ledwie zaczął się modlić, to poczuł jak gdyby ktoś usadowił się przy nim i słuchał uważnie całej mowy.
Masz już jedną rodzinę w Ziemi. Nie jestem pewien, czy szukanie innej jest potrzebne... Ale niech ci będzie. Powodzenia, Błysku. – Wojownik poczuł na prawej stronie łba ciepłą łapę, która delikatnie poklepała go po szczęce. Przeszła go fala zimna, po której całe jego ciało przeszły dreszcze. Bóg Łowów widać wziął sobie do serca prośbę Zamąconego, bowiem wszystkie zmysły smoka odbierały teraz świat wyraźniej.

Z kolei Niespokojna Toń, Chochlik Miłości, Sztorm Stulecia i Scylac nie usłyszeli żadnego głosu, jednak i oni czuli obecność w Świątyni. Czuli się wysłuchani. Delikatne podmuchy wiatru potargały grzywy Wodnej, Plagijczyka i Ogistej. Nie zostali zignorowani. Słodki dźwięk pieśni Chochlika Miłości jeszcze przez chwilę rozbrzmiewał pod kopułą Świątyni.
Za to do uszu Przebłysku Wspomnień doszedł niski, przyjazny głos.
Przyciśnij tych swoich Łowców, co, Uzdrowicielko? Poza Perspektywą Wieczności jeszcze żaden nie rzucił mi się w oko. Niemniej, będę was obserwował. – Złotołuska mogła poczuć lekkie klepnięcie w bark i obecność, która przez chwilę otoczyła ją ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa.


//Przesilenie Północne: + 3/4 mięsa kałamarnicy olbrzymiej
Pogodna Łuska: + Percepcja II
Despotyczny Ferwor: + Wytrzymałość II
Zamącony Błysk: + Percepcja II
autor: Thahar
22 mar 2020, 22:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 90553

Być może potem oberwie mi się za to po zadzie, ale smoki, które nie uważają bogów za potrzebnych mają rację. – Thahar puścił oko Caladowi. – Nawet jeśli nieśmiertelni od czasu do czasu wam w czymś pomogą, to udzielanie im pełnego dostępu do ziemi niesie ze sobą więcej kłopotu niż pożytku. Widzisz, przyjacielu, moi pobratymcy są stronniczy, kapryśni i mają stanowczo za dużo mocy, niż na to zasługują. Kocham ich całym sercem, ale wiem, że nie wszyscy powinni z wami kontaktować. Weźmy takiego Viliara – ledwie wrócił, a już obraził drużynę swoich wybawicieli, jednocześnie pogarszając wizerunek reszty bogów. Nie cofniecie mu już możliwości odwiedzania Wolnych Stad, ale jeśli chodzi o resztę Iskier... Tu można pomyśleć przed działaniem.
W międzyczasie Thahar przyjął z przyjemnością podarunek od Calada i nalał sobie napoju do kryształowego naczynia, które wyczarował w mgnieniu oka. Podał takie samo swojemu koledze, bo co to za przyjemność pić samemu?
Wedle ludzkiego zwyczaju wcześniej należy się stuknąć. – Thahar zaśmiał się wesoło i nadstawił swoje naczynie. – O czym to ja?... Ach, tak. Miałem wprowadzić cię w świat bogów. Bogini zręczności Nenya jest wspaniała i na pewno będziecie się z nią dobrze dogadywać. Boginie percepcji i rzemieślnictwa, Lahae i Valanyan, też są całkiem przyjazne, choć trochę ekscentryczne. Bóg miłości Uessas to równy gość i dobrze zna się na udzielaniu wsparcia psychicznego. Bóg śmierci Ateral potrafi być strasznym nudziarzem, ale stara się traktować smoki sprawiedliwie.
Co jakiś czas pan łowów popijał swoją nalewkę. Wyglądał na bardzo zadowolonego.
Kogo unikać? Bogini aparycji Nytba pogardza smokami w dość otwarty sposób. Bóg uzdrowicieli Erycal przeżywa załamanie nerwowe i tak, dalej ma w głowie Tarrama, pana Równin. Bogini magii Naranlea tylko udaje, że ma dobre serce i nie jest w najmniejszym stopniu godna zaufania. Bóg siły Kammanor sam w sobie jest nawet znośny, ale w parze z Immanorem stanowi mieszankę wybuchową. Immanor patronuje wytrzymałości i... Haha. Straszny z niego buc. Chętnie opisałbym ci go ze szczegółami, ale w którymś momencie mógłbym zamienić się w garstkę popiołu. Nie zapraszajcie go tu z powrotem, naprawdę nie warto.
Thahar oblizał pysk. Orientując się, że właśnie zabrakło mu napoju, dolał sobie jeszcze.
Mmm, ludzie to mają pomysły. – Rozmarzył się i wziął kolejny łyk.
autor: Thahar
20 mar 2020, 10:41
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33408

Smoki Wody postanowiły odwiedzić świątynię całą grupą, świętując powrót pana łowów i zasługę, jaką miała w tym ich czarodziejka. Zwykle ciche i spokojne miejsce wypełniło się szmerem łusek i futer, stukotem pazurów o kamienną posadzkę, wesołymi głosami. Każdy jednak po rozejrzeniu się i wymianie uwag znajdował sobie miejsce by oddać się modlitwie.
A chociaż piedestał pana łowów stał pusty, to kiedy smoki się doń zwracały – czy to w myślach, czy to głośno – czuły, że ich słowa nie lecą w pustkę. Czuły się słyszane.
Nie martw się, nie martw, wasi łowcy nie będą cierpieć z braku zwierza – usłyszał Przesilenie Północne. Rozbawiony głos wydawał się rozbrzmiewać z okolicy jego prawego ucha, chociaż nikogo tam nie było. – A teraz, masz. Może spraw swojej wybrance wisiorek, hmm? – Cichy śmiech rozbrzmiał tym razem z lewej strony. A Przesilenie poczuł, jak coś uwiera go w prawą łapę – pod spodem leżał ślicznie błyszczący akwamaryn.

Sosnowy Pocisk również usłyszała rozbawione parsknięcie koło uszu. – Ach, przecież tu jestem, możecie mi to wszystko powiedzieć prosto w pysk. Ale dziękuję, koleżanko. Naprawdę, uważam że Naranlea na ciebie nie zasługuje. Jesteś bardziej wytrwała w swoich wyprawach od niejednego łowcy! I jeszcze tak dbasz o swoje stado. Masz dobre serce, Pocisku. – Brązowofutra czarodziejka poczuła na swoim ramieniu przyjazne klepnięcie. Od miejsca, gdzie dotknęła ją niewidzialna łapa, przeskoczyła iskra, zalewając jej ciało falą energii i błogości jednocześnie. Boskie błogosławieństwo było uczuciem, któremu Kwarce nie mogły dorównać. A ten dar... Czyżby Thahar nie rezygnował z prób zachęcenia Pocisku do zostania jego łowczynią?

Filigranowa Łuska postanowiła posłuchać się przywódcy i opowiedziała mu parę żartów. To chyba był dobry pomysł, bo jej uszy wypełnił szczery śmiech, zakończony niezbyt atrakcyjnym parsknięciem. – Och, och, aż mnie przepona zabolała. Ten ostatni był naprawdę niezły. Ach, nie masz mi za co dziękować, to ty przyciągnęłaś nowych znajomych. Ucz się pilnie, Filigranowa.

Despotyczny Ferwor, chociaż nie miał dobrych wspomnień z tym miejscem, zdecydował się na przyjście. Samo to mu się chwaliło, i Thahar dał mu to odczuć, napełniając Łowcę ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa. – Dusza Tejfe znajduje się w Krainie Wiecznych Łowów, gdzie nie spotykają go żadne bolączki. Pozdrowię go od ciebie. A twój brat wydobrzeje, jeśli nadal będzie mógł na tobie polegać i naprawi swoje błędy. – Poważniejszy, ale nadal ciepły głos doszedł do Ferworu.

Modlitwa Lawiny Obłoków była modlitwą dziękczynną. Smoczyca miała tak wielkie serce dla swojego stada i doceniała nawet drobne rzeczy jak zwykłe karmienia. Bóg łowów pogłaskał ją delikatnie po policzku ciepłym wiatrem. – Skoro tak wychwalasz tą Lianę, to na pewno jest dobra. A polowaniami się nie przejmuj, poradzisz sobie dobrze. Tu masz coś, co może ci pomóc, gdybyś potrzebowała wsparcia swojej patronki, której jeszcze tu nie ma. – I rzeczywiście – obok łapy Piastunki pojawiła się grudka srebra, od której biły wyczuwalne wibracje mocy. To zdecydowanie cenny dar!

Z kolei Migotliwa Łuska zadawała chyba najciekawsze pytania. Adeptka poczuła, jakby skupiło się na niej czyjeś – boskie? – bardzo uważne spojrzenie i usłyszała klapnięcie w łapy. – Moje ulubione jedzenie... Jak tu wybrać, kiedy wszystko jest cudowne? Masz rację, ryby są zdecydowanie warte uwagi. Ale – Adeptka poczuła delikatne stuknięcie w nos. – najważniejsze jest, żeby jedzenie było posiłkiem złowionym i przygotowanym z miłością. To najlepszy smak, przekonasz się sama! I głowa do góry, koleżanko. Nie musisz mi nic darować – chwila w twoim towarzystwie to podarek sam w sobie – zapewnił ją bezcielesny głos, przepełniając uczuciem ciepła i dobrego humoru.

Niespokojna Toń była... Cóż, niespokojna. I tonęła w swoich myślach. Kiedy skończyła, przez chwilę otaczała ją cisza, a potem ktoś cicho, poważnie odchrząknął. – To stado istnieje też dzięki tobie, Nanshe. Pamiętaj o tym, w porządku? A co do waszych wypraw – poszło ci naprawdę dobrze. Iskra jest tego dowodem. Oswojenie harpii wcale nie jest takie łatwe, wiem z doświadczenia. A co do tego ostatniego... Nie martw się zanadto, a skup na tym, co możesz zrobić. Ucz swoje adeptki, mistrzyni magii. – Ktoś delikatnie odgarnął kosmyk różowej grzywy z pyska czarodziejki, zahaczając go o jeden z niebieskich wyrostków. Córka Kaskady Kości nie miała lekkiego życia, jednak przyjemnie było patrzeć na to, jak dzielnie przez nie kroczy.

Nie wszyscy dzielili obawy Różowogrzywej. Na pewno nie drobna Paqui, która z całym pisklęcym entuzjazmem wygłosiła swoją część. Nagrodziło ją za to uczucie, jakby przytulił ją ktoś duży i miękki, przyjemnie pachnący dymem z ogniska i żywicą. – Dziękuję za twoje piękne podziękowania. I obiecuję, żadne dzwiedzie nie będą was takować. Tylko bądźcie ostrożni, dobrze? Rośnij zdrowo, kruszynko! – zaśmiał się bezcielesny głos. Miękka łapa z czułością poklepała samiczkę po łbie. Pisklaki były powiewem świeżości dla każdego!

I było ich więcej. I to nawet tak młode jak Tisken, która mimo braku większego rozeznania poradziła sobie doskonale. Samiczka poczuła ciepły dotyk na grzbiecie, który niósł ze sobą uczucie bezpieczeństwa i zadowolenia. – Dopilnuję, żeby twojemu tacie nic się nie stało pod twoją nieobecność. A o oczy mamy się nie martw, widzi cię nimi doskonale! To po prostu część jej urody, podobnie jak twój grzebień. – Przyjazny głos, który właściwie był bardziej uczuciem niż samymi słowami, spłynął na pisklę.

Bagienna Gawęda nie przyszła do Świątyni z pustymi łapami, chociaż bogowie Wolnych Stad nie byli jedynymi, do których się zwracała. Ledwie wyszeptała swoje powitanie, gliniany podarek zniknął. Jednak pojawił się dźwięk, słyszalny dla wszystkich – ciche granie wiatru na rurkach, które koiło nerwy i dawało uczucie błogiego spokoju.
Tāketaalaj tobu za tämä kalíza totema. Agrakáda ni saduùrvôj nikucheegi z twélej hurm. – Głos, który odpowiedział Piastunce był pozbawiony śladu jakiegokolwiek obcego akcentu. Wymowa każdej głoski była tak czysta i wyraźna jak w rodzimych stronach Czapli. Melodia rurek przycichła i ostatecznie zniknęła całkowicie. – Ach, już widzę czemu nazywają cię Uczoną Rucze. Rzadko ktoś tak interpretuje moją rolę... Jednak nie zaprzeczam. Ale szczęście jest zwierzyną, którą trudno złapać, hmm? A już na pewno nie jest tłustą sarną. Prędzej wiewiórką, którą możesz złapać raz na jakiś czas... – Głos popadł w zadumę, jednak szybko się z niej otrząsnął. Gawęda mogła poczuć przyjemny, krótki dotyk na swojej prawej łapie i chociaż tego nie widziała, miała wrażenie, że rozmówca lekko się jej skłonił.

Pojawiła się jeszcze jedna Wodna, która później dołączyła do całej grupy. Nie przyniosła ze sobą nic, chociaż wykonała parę dziwnych znaków przed pustym piedestałem. Cóż, każdy miał swoje zwyczaje. – Liana, tak? Nie musisz mi się tak kłaniać. Chmurka chwaliła twoje gotowanie, może powinnaś mi kiedyś coś przynieść. – Parsknięcie śmiechem prosto w ucho powitało łowczynię. – Matki, hmm? Przekaż im moje pozdrowienia. Cieszę się, że ci się tu podoba, znajdziesz jeszcze wiele nowych stworzeń. – Ciepła łapa poklepała łowczynię po barku. Czekało ją jeszcze mnóstwo zwiedzania.
Ktoś jeszcze musiał usłyszeć modlitwę Wysłanniczki Nieba. Gdyby miała otwarte ślepia, zobaczyłaby półprzeźroczystą sylwetkę, która podsuwa pod jej łapy drobny kryształ. Jak widać Katamu docenił jej podziękowania, chociaż "wdzięczność jak morze" brzmiała... słono. Ale skoro smoczyca lubiła przyprawiać swoje jedzenie, to chyba nie było to nic złego.
A potem Wodni poczuli, jak boska uwaga ich opuszcza, i chociaż przyjemnie było ją mieć na sobie, to i bez niej nadal czuli zadowolenie z przybycia i wspólnej wycieczki.

Mimo że inne stada nie przyszły tak licznie, to nie zabrakło ich reprezentantów. Perspektywa Wieczności stanęła z dala od tłumu. Również przyszła tu dziękować, było to niejako... Pożegnanie. Chociaż ciężko było całkowicie odciąć się od bogów, to atmosfera końca pewnego stanu rzeczy wisiała w powietrzu.
Błogosławię ci, Presjo. Niech wiatr zawsze ma dla ciebie łagodny prąd, a twoim łapom nie zabraknie chyżości. Nie mam ci czego wybaczać, Aank. Byłaś jedną z moich najlepszych służek, a teraz nadszedł czas, byś podążała za głosem serca. Chciałbym, żeby więcej łowców było podobnych do ciebie. Pozostaje nadzieja, że nawet jako wojowniczka nadal będziesz przekazywać im swoją wiedzę. Nie smuć się, przyjaciółko. Jeszcze razem zapolujemy. – Głos Thahara był niski i poważny, chociaż wcale nie żałobny. Pełen wzajemnego szacunku dla Ognistej, która przez tyle księżyców wiernie dbała o swoje stado. Perspektywa poczuła, jak wokół niej zamykają się ciepłe, ciężkie łapy, przytulając ją i chociaż na chwilę uśmierzając ból straty i pieczenie zemsty.
A potem pod jej łapami przemknął się inny kształt, bardziej znajomy – smoczyca wyczuła w nim znajomego duszka, który razem z Thaharem przyszedł odpowiedzieć na jej modlitwę. Ostrożnie złożył przed smoczycą dwa gniewosze plamiste , które były zawinięte w dziwny sposób, który według Katamu miał chyba przypominać serce. Czy łowczyni doceni jego artyzm pozostawało tajemnicą, ale intencje były dla niej jasne.
A potem boska obecność przygasła, jednak pozostała z łowczynią tak długo, aż ta nie opuściła świątyni.

Na samym końcu słowa nieśmiertelnego usłyszał jeszcze jeden członek stada Wody – Sketch, stary gad o prostych apetytach. Thahar nie podzielał jednak jego entuzjazmu.
Prymitywne zwierzę. – Smok poczuł na swoim karku uścisk łapy, a końce niewidzialnych szponów zahaczyły boleśnie o jego łuski. – Świątynia to nie nie miejsce dla ciebie. Wynocha – rozkazał beznamiętnym tonem.

Za to Katamu, który kręcił się przy łapach Ognistej, został niespodziewanie zawołany przez kogoś innego. Srogą Łuskę owiał rześki wiaterek, biorący się nie wiadomo skąd, który poruszył jej kapturem. Chociaż się nie odezwał, adeptka Plagi – jeśli dobrze zmrużyła ślepia – mogła dostrzec sylwetkę wyrośniętego, bladoprzeźroczystego młodzika o dojrzałych rysach. Wystarczyło jednak odwrócić wzrok, a obraz znikał. Podobnie jak zniknął kubek wyciągnięty przez Plagijkę. I chyba nawet napar został wypity, bo kubek po chwili powrócił pod łapy adeptki.
Dziękuję – cichy szept, niesiony ciepłym podmuchem, zawinął się w uszy Srogiej. Opowieść musiała zainteresować duszka, bo jego obecność była nadal wyczuwalna. A potem – do nozdrzy zakapturzonej smoczycy dotarła woń apetycznego mięsa, które być może rozpoznała, jeśli próbowała kiedyś alpaki. Truchło całego zwierzęcia – wraz z futrem – pojawiło się pod jej łapami z głuchym łupnięciem. Obok wylądowała mała grudka srebra. Katamu wyraźnie docenił wizytę, poczęstunek i przede wszystkim – opowieść Plagijki.
I zniknął, po raz drugi powiewem mierzwiąc jej kaptur.


//Przesilenie Północne: + akwamaryn
Sosnowy Pocisk: + Zręczność
Lawina Obłoków: + grudka srebra od Naranlei (+1 rzut do dowolnego testu na Moc)
Perspektywa Wieczności: +2/4 mięsa z gniewoszów plamistych
Sroga Łuska: + 3/4 mięsa alpaki, grudka srebra od Naranlei (+1 rzut do dowolnego testu na Moc)
Wysłanniczka Nieba: + kwarcowy kryształ od Nenyi (+1 rzut do dowolnego testu na Zręczność)
autor: Thahar
17 mar 2020, 23:21
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 90553

Calad, hm. Na modłę Plagi? No tak, no tak... Zmieniłeś środowisko. Nie będę wnikać w szczegóły – zapewnił Calada. W ustach boga oznaczało to nie tyle "Nie będę ci zadawać pytań", co "Nie będę ci szperać w przeszłości moimi magicznymi zdolnościami, bo szanuję twoją prywatność."
To o wiele mniej metaforyczne niż myślisz. Kiedy na ziemiach Wolnych Stad pojawia się łącznik między nami a śmiertelnikami, w naturze zachodzą istotne zjawiska. Obcy próbowali je rozpracować, znaleźć słaby punkt w więzi boga z prorokiem. Porwali Jad Duszy, a potem poddali go takim katuszom, że nawet ja dostaję dreszczy, kiedy o tym myślę. – Thahar uciekł wzrokiem na bok. – Winą Wolnych Stad była ich bezczynność: to, że smoki nie przejmowały się nieobecnością proroka, nie próbowały go odnaleźć i wyrwać ze szponów, które krzywdziły go bez opamiętania... Nie myśl jednak, że zostawiliśmy was za karę. Od świata materialnego odcięły nas szkody wyrządzone Jadowi, a konkretnie jedna z nich. Nie pytaj, przyjacielu – nie opowiem ci o niej, bo to nie może się powtórzyć. – Niemal zazgrzytał zębami. Milczał przez chwilę, aż wreszcie udało mu się znowu wygładzić pysk i narzucić na niego nieco sztuczny, łagodny uśmiech. Utrzymanie nerwów na wodzy wymagało od niego dużo wysiłku.
Tak czy siak, nie obwiniaj się za to. Nie ciąży na tobie żaden "grzech przodków". A dary? Cóż, to kwestia indywidualna. Wszyscy rozumiemy, że tym, którzy pomagają nam powrócić na ziemię, należy się coś w zamian. Ale nie każdy chce nagradzać śmiertelników. Niektórym to uwłacza, u innych kłóci się to z przekonaniem o nieingerowaniu w życie smoków... A ja? Ha! Kocham obdarowywać innych równie mocno co dostawać prezenty. – Thahar wyszczerzył się chytrze.

Wyszukiwanie zaawansowane