Znaleziono 57 wyników

autor: Gałązka Jaśminu
01 mar 2015, 2:10
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie IV
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 6709

Gałązka przybyła na Skały, ale tylko z racji powinności. Najbardziej nie miała ochoty na spotykanie cienistych, których Złudzenie bronił mimo krzywd jakie wyrządzili. Jeśli chodziło o podejście do Cienia tutaj mocno trzymała stronę Słowa.
Wylądowała nieopodal miejsca w którym zbierały się smoki Życia i kiwnąwszy krótko łbem zgromadzonym, usiadła. Czekała, ale minę miała obojętną, a i spojrzenie zamyślone. Całą sobą wysyłała otoczeniu sygnał, ze nie jest skora do rozmów.
autor: Gałązka Jaśminu
27 lut 2015, 22:32
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 365105

I proszę o usunięcie rany –
Gałązka Jaśminu – 1x lekka
:P

Akt.
autor: Gałązka Jaśminu
26 lut 2015, 16:03
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 541
Odsłony: 90034

Smoczyca czekała cierpliwie i jej cierpliwość została nagrodzona. Z resztą wcale nie musiała czekać zbyt długo. Po chwili oczom uzdrowicielki zaczął ukazywać się zarys kuli. Ciepło płomieni oświetliło ich pyski. Ten, na którym wciąż malowało się skupienie, a także ten roześmiany na którym było widać najszczerszą dumę. Gałązka wciąż zachwycała się niesamowitością magii. Rzadko miała okazję bawić się nią w taki sposób. Zwykle bowiem używała jej jedynie do leczenia, ale to co można było dzięki niej stworzyć było wspaniałe.
– Ślicznie... – pochwaliła wciąż ściszonym głosem. – Spróbuj teraz, nie niszcząc całości, zmienić barwę tych płomieni i wprawić kulę w ruch.
autor: Gałązka Jaśminu
26 lut 2015, 15:56
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 365105

Proszę o dopisanie rany do spisu –
Gałązka Jaśminu – 1x lekka
Akt.
autor: Gałązka Jaśminu
25 lut 2015, 16:57
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 541
Odsłony: 90034

Gałązka przyglądała się Lwiej z delikatnym uśmiechem wymalowanym na pyszczku. Zamarła zupełnie żeby nie burzyć skupienia samiczki niepotrzebnym ruchem. I czekała z dziwnym rozrzewnieniem po raz kolejny dziwiąc się, że ma przed sobą owoc swoich lędźwi. Krew z jej krwi. To napawało ją dumą, ale jak zawsze także trochę niepokoiło. Nim jednak jej myśli zeszły na dalszy, mniej przyjemny tor wyrwało ją kiwnięcie głowy. Od razu się rozpogodziła.
– Spróbuj zaczerpnąć trochę energii ze swojego źródła i uformować ją w kulę. Musisz pamiętać by określić wszystkie jej parametry od kształtu, poprzez materialność, aż do koloru. Im więcej drobiazgów określisz tym twór będzie doskonalszy. – Szepnęła miękko starając się nie wybudzić córki z transu. – Nie spiesz się. Mamy dużo czasu, więc działaj z rozmysłem.
autor: Gałązka Jaśminu
02 lut 2015, 23:40
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 660
Odsłony: 88662

Wobec tego oboje byli rozżaleni i gniewni, choć najwyraźniej (przynajmniej na razie) ani jedno ani drugie nie zamierzało szczerzyć kłów. Gałązka miała wrażenie, że coraz bardziej oddala się od Życia, choć w jej umyśle wciąż brzmiały słowa przysięgi, którą złożyła przed Złudzeniem i przed smokami. Przed tymi, których zwała rodziną. Zaskakujące jak kilka dni samotności i trochę gorzkich słów może nadszarpnąć więzy, mające przetrwać wiele księżyców. Może nigdy nie były tak silne? Może w rzeczywistości nigdy nie kochała i nie była kochaną? Wszak pamiętała już gdzie przyszła na świat i kto ją wychował. Nie urodziła się tu, a to co zdobyła w tym miejscu zdawało się być jedynie ułudą, kaprysem losu.
Tak nie pasujący do tego co znała ton głosu, zaskoczył ją i wyrwał z chwilowego otępienia. Czy tak powinien mówić Cienisty? Czy powinien pytać? Nie do tego przywykła, ale to jej nie zwiodło. Wciąż pozostawała nieufna. Spojrzała na samca odruchowo, przez jedno uderzenie serca dając mu możliwość ujrzenia swoich obaw i skonfundowania. W istocie. Miał rację sądząc, że spodziewała się bezpodstawnego rozlewu krwi, ale jakże głupio było się do tego przyznać słysząc pytanie zadane w prost. Tylko co jej pozostawało prócz przyznania mu racji? Miała iść w zaparte? Nie miała na to siły. Uniosła smukły pysk, który nawet pomimo ponad czterdziestu księżyców nie stracił nic ze swojej łagodności i niewinności. Nie spojrzała na niego nadal przyglądając się zasypiającemu horyzontowi z zapewne niezrozumiałą dla nieoczekiwanego rozmówcy tęsknotą.
Nie... – Zaczęła, ale zawahała się. Smutny uśmiech wykrzywił jej wargi. – Myślę, że zanim byś to zrobił, najpierw nasłuchałabym się jak głupia jestem i jak bezwartościowe jest moje stado. – Dokończyła nie kryjąc goryczy. Dlaczego właściwie wdawała się z nim w dyskusję? Znów chciała uciec w gniew byle tylko dalej od sedna problemu? Bo przecież z cienistymi najłatwiej było o kłótnie, a nawet i rozlew krwi. A co jeśli naprawdę pomyli się teraz i pokaże się z najgorszej możliwej strony? Nie chciała tego. Może właśnie dzięki tej niechęci do samej siebie poruszyła temat, który ją nurtował. Jednak zrobiła to łagodnie, mówiąc tak jakby miała do czynienia z uprzejmym nieznajomym, a nie krwiożerczą bestią, która tylko czekała na jej potknięcie. – Jestem hipokrytką. Chciałabym żeby nie oceniano mnie przez pryzmat stada, a sama to robię. – Pokręciła głową, na jedną krótką chwilę uśmiechając się szerzej. Ta jednak zniknęła równie szybko jak się pojawiła, choć może wiatr, który zarzucił jej na pysk pasma liliowej grzywy po prostu ukrył uśmiech pod nimi. Uzdrowicielka zniżyła pysk odsuwając grzywę łapą. Spojrzała na samca z dołu, kątem oka, ukradkowo mu się przyglądając. I pierwszym co rzuciło się jej w oczy po dokładniejszych oględzinach były oczy. Te bowiem odcinały się na tle szarości łusek intensywnym błękitem. – Ale pocieszam się myślą, że nie ja jedyna jestem hipokrytką, za to jako jedna z niewielu potrafię się do tego przyznać. – gorycz i wyraźna autoironia nie opuszczała jej tonu. Zdawała się zadomowić w nim na dobre, przynajmniej podczas tego wieczoru, a może i nocy. Nic przecież nie zapowiadało poprawy. Ziemia nadal wydawała się być martwa, a na jej powierzchni problemy nie chciały rozwiązywać się same. Gorzej jednak, że Gałązka też jakoś straciła zapał do ich rozwikłania.
autor: Gałązka Jaśminu
02 lut 2015, 19:45
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 541
Odsłony: 90034

Gałązka może nie czuła się najlepszą matką, ale lubiła spędzać czas ze swoimi dziećmi mimo swojej dość... pisklęcej natury. Także więc i ona, choć nie mówiła o tym głośno, czerpała przyjemność z tego spotkania.
Wysłuchała samiczki, a żeby dodać jej otuchy i zapewnić, ze nic się nie stało, szturchnęła ją nosem w szyję szczerząc radośnie kły.
– Nic nie szkodzi. Spróbuję ci to trochę przybliżyć. – Zaczęła, układając w głowie wszystko co sama wiedziała. – Mówi się, że maddara jest cząstką boskich mocy, która została smokom ofiarowana na początku ich tworzenia, ale nie wiem jak wiele jest w tym prawdy. Najważniejsze jednak, że tak jak wspomniałaś my, smoki, jesteśmy w stanie za jej pomocą dokonywać... hm... małych cudów. – Mrugnęła do Lwiej porozumiewawczo. Wszak tworzone z magii rzeczy, a i praca uzdrowiciela były w istocie małymi cudami – Później zobaczysz jednak, że im częściej będziesz używała magii, tym bardziej będziesz się męczyć, ale w trochę inny sposób niż jak na przykład przy biegu. Ciężko to opisać... na pewno rozpoznasz kiedy poznasz własną moc. – Wyprostowała się spoglądając na córkę nieco z góry. Cóż poradzić, Lwia nadal była niewielka. Gałązka uśmiechnęła się, ale już delikatniej. – Z jej poznaniem niestety nie mogę ci za wiele pomóc, mogę dać jedynie kilka wskazówek. Bo bez odnalezienia źródła nie ma co zaczynać nauki kontroli. Najprościej i najłatwiej będzie jeśli na początek się wyciszysz. Nie śpiesz się. Oddychaj spokojnie i spróbuj zajrzeć w siebie, bowiem właśnie gdzieś w twoim ciele jest źródło twojej mocy. Każdy smok wizualizuje to sobie inaczej, ale zwykle jako źródło światła, często różnobarwnego, może ciepła? Z resztą gdy natrafisz na swoje źródło, będziesz wiedziała, że to ono, a gdy już sama będziesz pewna, daj jakiś znak. Może kiwnięcie głową?
autor: Gałązka Jaśminu
02 lut 2015, 1:10
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 541
Odsłony: 90034

Gałązka pojawiła się niedługo po córce. Łagodnie wylądowała nieopodal niej, a gdy się zbliżyła, od razu, na przywitanie polizała ją w bok pyszczka. Dawno nikogo nie uczyła i miała nadzieję, że nie wyszła z wprawy, ale przecież miała naprawdę pojętne dzieciaki. Dlatego była pewna, że Lwia szybko pojmie wszystkie wskazówki. Usiadła więc na przeciw samiczki spoglądając na nią ze znajomą łagodnością.
– Cześć, skarbie. To jak, gotowa? – Mrugnęła do niej wesoło. – Na początek powiedz mi co wiesz o maddarze. Chcę sprawdzić czy ogólnie pojmujesz zasady jej używania. Jeśli czegoś nie będziesz wiedziała, albo nie znasz odpowiedzi na pytanie, nie przejmuj się. Podpowiem. To jak? – Wyszczerzyła do młodej kiełki czekając na jej słowa.
autor: Gałązka Jaśminu
02 lut 2015, 0:04
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

Nie mówię o wojnie. – Prychnęła wchodząc mu w słowo, ale potem samiec tylko utwierdził ja w przekonaniu o tym jak głupi są cieniści. – A sądziłeś, ze pozwolą wam na jakiekolwiek inne sposoby zdobycia ziem? Mówisz, że zabilibyście nas w zasadzkach? Na ziemiach, których nie znacie? – Roześmiała mu się w pysk. Może ona nie znała się za dobrze na wojaczce, ale samiec sam sobie zaprzeczał. – To ty zweryfikuj swoje. Może kiedyś byłeś, ale czasy się zmieniają. I tak, dalej lekceważ nasze stado, a w końcu odczujesz na własnej skórze jak bardzo się myliłeś. – Doskonale znała opinię cienistych o Życiu, ale pierwszy raz miała okazję usłyszeć ją na własne uszy. Zacisnęła szczęki. I przypominając, to ona ładnie za wszystko przeprosiła, a wyzwana została pierwsza. I nikogo nie wyganiała. I o to się tu właśnie rozchodziło. Gałązka jednak nie miała teraz skrupułów, nie chciała się tłumaczyć. Padło za dużo słów. Teraz jedyne czego pragnęła, to by samiec odpowiedział za wszystkie swoje obelgi. Nim zdążyła powiedzieć coś jeszcze usłyszała znajomy głos i momentalnie przypłaszczyła uszy do czaszki. Och tak, dokładnie tak. Miała zamiar zrobić z siebie jeszcze większą ofiarę niż w istocie była. Z resztą, przecież nikt nie posądziłby ją o choćby cień prowokacji, ale właściwie... czy ona naprawdę go prowokowała? Przecież nie mogła stać z zamkniętym pyskiem i ustępować bestiom na każdym kroku bo w końcu rozpanoszą się tak, że każdy będzie musiał uginać przed nimi kark. Nie wyobrażała sobie tego.
Słowo... – Szepnęła trwożnie, zerkając na niego kątem oka. – Nie wiedziałam czy nie będzie chciał mi czegoś zrobić... – Naprawdę zaczęła w tym momencie drżeć, co nie było trudne. Targały nią silne emocje. – Wytrząsa się nade mną, obraża mnie i stado i pomimo nakazów by się odsunął, jedynie się zbliżał. – Wyjaśniła pośpiesznie nieco zalęknionym głosem, który nagle stracił swoją butę. Mała manipulantka? Ale tylko w dobrej sprawie. – Tak bardzo się bałam... – Cofnęła się niemal wbijając grzbiet w skały za nią. Złote oczy zaszkliły się, a ona nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Poruszy niebo i ziemię, byle tylko cieniści... zniknęli z tych ziem. Jakże łatwo było przekierować swój gniew i żal na zupełnie inną sprawę. Może to nawet lepiej?
autor: Gałązka Jaśminu
01 lut 2015, 22:19
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

Cóż, wobec tego ty doskonale reprezentujesz swoje, chamów opętanych żądzą bezpodstawnego rozlewu krwi. Jesteście jak równinni i wśród nich jest wasze miejsce. -Syknęła nienawistnie, chyba pierwszy raz w życiu tak otwarcie okazując swoją wrogość wobec Cienia. Zawsze starała się doszukiwać pozytywów, ale teraz złość i rozżalenie zrobiło swoje. Tama pękła i Gałązka nie powstrzymała języka. – I tak, mam tam dużo miejsca, więc zmieści się cała masa twoich opinii. – Odparła butnie, strzeliwszy długim ogonem w wyrazi irytacji. Niczym wściekły kocur.
Gdy łowca tak zuchwale zaczął mówić o swoim honorze i bezpodstawnie oskarżać ją o to, że w jakikolwiek sposób, umyślnie naruszyła jego przestrzeń, ponownie obnażyła kły. – Ty śmiesz mówić o honorze i godności? – syknęła jadowicie, doskonale pamiętając jak wojowniczka cienia próbowała zabić wojownika Życia w teoretycznie honorowej walce. – Nie rozśmieszaj mnie. – Prychnęła. Nie bała się, a przynajmniej teraz adrenalina powodowała, że chciała wygarnąć cienistemu wszystkie krzywdy jakich doświadczyli przez nich. No i nie szkodziło też, ze wyładuje na nim agresję spowodowaną nagromadzeniem się problemów.
Ja tez nikomu nie zawadzałam, cienisty. A skoro moje przeprosiny masz w d*pie, i odnosisz się do mnie w taki sposób, to i ja nie mam zamiaru ci ustępować. – Dodała po chwili, unosząc głowę i krzyżując spojrzenie z samcem. Zbliżał się i był już stanowczo za blisko, ale zamiast spróbować się cofnąć, jedynie przybliżyła doń pysk. Zniżyła głos do złowróżbnego szeptu mrużąc drapieżnie złote ślepia. – Lepiej się cofnij, bo jeśli ty naruszysz moją przestrzeń nie skończy się to dla ciebie dobrze. I niech pobratymcy ci podziękują. Bo jak dalej będziecie wykazywać taką postawę wobec innych stad, to zdechniecie od ran i chorób. Już ja o to zadbam by żaden uzdrowiciel Życia nie tknął waszych parszywych ciał i nie uczył waszych kleryków. O Ogień jak już słyszałam nie muszę się martwić. – Paskudny uśmiech wykrzywił jej delikatny pyszczek w iście makabryczny sposób, ale nie przejmowała się tym. Niech Cieniści wiedzą, że nawet teoretycznie bezbronny uzdrowiciel Życia nie jest jedynie puchatą, kochaną kulką, która kuli się przed gromkim głosem i widokiem wyszczerzonych kłów. A najważniejsze... Życie było jednością. Delikatne drgnięcie maddary mogło podpowiedzieć łowcy, że uzdrowicielka jej użyła, ale w żaden widoczny sposób. Natomiast Słowo Prawdy, mógł poczuć delikatne muśnięcie jej jaźni nacechowane prośbą przybycia. Chociaż nie chciała spotykać się z nikim ze stada, to została nauczona, ze jako uzdrowiciel w momencie zagrożenia powinna zwrócić się o pomoc do jednego z wojowników. Umyślnie nie wybrała Złudzenia, to oczywiste, ze teraz złość i głupi samiczy honor jej na to nie pozwalał.
autor: Gałązka Jaśminu
01 lut 2015, 15:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 660
Odsłony: 88662

Gałązka ostatnio znów przechodziła ciężkie chwile i to kolejny raz przez tego samego samca. Zaczęły nachodzić ją wątpliwości czy aby dobrze wybrała. Czy naprawdę opłaci się ten upór? Przecież Złudzenie ostrzegał przed swoim brakiem przystosowania i obchodzenia się z samicami, ale na bogów! Nie byli pisklętami... A on już zupełnie. Stary, głupi gad. Tak, była zła, ale powoli gniew ustępował zmęczeniu i zwyczajnemu zagubieniu. Musiała wszystko przemyśleć zanim wróci, żeby już więcej nie popełniać błędów.
Ostatnio unikała powrotu do obozu wałęsając się po terenach wspólnych, i dzisiejszego wieczoru też jeszcze nie miała zamiaru wracać. Ze zwieszonym pyskiem pokonywała kolejne ogony Bliźniaczych Skał. Było jej obojętne gdzie się znajdzie, byle tylko dalej od problemów. Byle tylko odciągnąć myśli od tego jak niekomfortowo będzie się czuła wracając do domu. Oczywiście była naiwna sądząc, że znajdzie spokój w miejscu gdzie na każdym kroku mogła spotkać kogoś, kto nie był jej przychylny. Jednak może to lepie. Otwarta wrogość była lepsza niż jakiekolwiek zakłamanie.
Chłodny wiatr przywiał obcą woń, która spowodowała, że uzdrowicielka przystanęła. Właściwie nie zastanawiała się czy kogoś tu zastanie. Podniosła głowę by w oddali, na tle ciemniejącego nieba, dostrzec smoczą sylwetkę. Woń Cienia zmieszana z rdzawym, mdłym zapachem posoki. Jakoś nie zdziwiło jej to. Może oni właśnie tak pachną? Bólem, krwią i bezpodstawnym gniewem.
Gałązka stała przez chwilę w kompletnym bezruchu i tylko wiatr szarpał liliową grzywą, wkradał się między pióra skrzydeł i futro na piersi. Było jej zimno, ale dużo uciążliwszy był chłód jaki gościł w jej sercu. Dlaczego jeszcze nie uciekła? Dlaczego tak uparcie sądziła, że nie może oceniać każdego smoka przez pryzmat jego stada? Była głupia? Być może. Z pewnością jednak była naiwna.
Ruszyła, a śnieg pod jej łapami zaskrzypiał cicho. Nie ukrywała swojej obecności, to oczywiste. Nie chciała zostać źle zrozumiana i stracić życia przez brak ostrożności. Gdy dotarła na szczyt Skał i zrównała się z obcym samcem przystając o skok od niego, nie obróciła pyska by mu się przyjrzeć. Łagodne spojrzenie złotych ślepi utkwiła przed siebie, w widoku jaki się przed nimi rozciągał. Przez kilka uderzeń serca podziwiała ogrom wymalowanego barwami zachodu nieba i ciemnych sylwetek drzew w dole.
– Pięknie... – szepnęła, ale w jej głosie nie było szczerego zachwytu. Został zdławiony ogromem smutków. Odetchnęła płytko. – Nie będę tu długo. – Zapewniła wiedziona ostrożnością, której nauczyli ją inni cieniści. – Po prostu... – Zacisnęła szczęki i uśmiechnęła się gorzko. Po co mu się tłumaczyła? Nawet go nie znała. Opuściła głowę by liliowa grzywa przesłoniła pysk i wszystkie uczucia jakie się na nim malowały. Chyba naprawdę powinna wziąć się w garść zamiast nieustannie pakować się w kłopoty.
autor: Gałązka Jaśminu
01 lut 2015, 0:39
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

Momentalnie wstała słysząc jego słowa. Teraz to już nie była sprawa niechęci, a otwarta wrogość. Gałązka była zapalczywa i nie będzie się płaszczyć przed kimś kto ją obraża. Tym bardziej, że przeprosiła. Futro na jej ciele najeżyło się, odsłoniła wargi. Nie przestraszyła się. Jeśli coś jej zrobi to i tak nie ujdzie mu to na sucho. Będzie zdychał w męczarniach, już wojownicy Życia o to zadbają. A i ona nie miała zamiaru drżeć ze strachu. Postąpiła krok do przodu bez lęku patrząc samcowi w ślepia.
– Odszczekaj to. – Zażądała, zapewne mając na myśli obelgę. Z jej gardzieli wydobył się złowróżbny warkot, który tak do niej nie pasował. Złote ślepia błysnęły gniewnie. – Skoro ty masz w d*pie moje przeprosiny, ja mam w d*pie twoje zdanie. I to chyba ty masz problem. Z koegzystencją na tych terenach. – Prychnęła pogardliwie. Naprawdę nie oceniała smoków po chwili rozmowy, ale każdy następny cienisty jakiego spotykała na swojej drodze utwierdzał ją w przekonaniu, że te kreatury nie powinny mieszkać na tych ziemiach i panoszyć się jakby były u siebie. Nie pasowali tu i powinni odejść. – Równie dobrze ty możesz stąd wypie*rzać jak coś ci się nie podoba. To wolne tereny więc zawrzyj pysk jeśli nie chcesz stracić zębów.
autor: Gałązka Jaśminu
01 lut 2015, 0:00
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

Może i miała szczęście, ale szczerze mówiąc trafienie na jakiegokolwiek cienistego nie było szczęśliwe, nawet dla nich samych w obrębie ich własnego stada. Gałązka doskonale o tym wiedziała, ale była też pewna, że żaden cienisty jej nie skrzywdzi, choćby przez wzgląd na bycie uzdrowicielem. No i naprawdę nie stało się nic strasznego. Mimo to gdy gniewny głos rozszedł się echem po jaskini, futro stanęło jej dęba. Ostatni raz pociągnęła nosem i przełknęła ślinę. Miała za dużo własnych kłopotów, by przysparzać sobie nowych, ale uszczypliwość obcego samca nieco ja ubodła. Zmarszczyła pysk poprawiając pozycję. Uniosła głowę tak by spojrzeć w nietypowe, dwukolorowe ślepia.
– Przecież przeprosiłam. Odczep się. – Syknęła nie mając zamiaru korzyć się raz jeszcze. Nie miała na to ani ochoty ani siły. Widać oboje nie mieli najlepszego dnia i całkiem możliwe, że oboje nie chcieli wracać do obozów. Niestety zamiast okazać sobie choć odrobinę zrozumienia, wyglądał na to, że będą wyładowywać na sobie złość. Poza tym... chyba nie można było spodziewać się niczego innego jak właśnie gniewnej wymiany zdań. Wszak z cienistymi nie dało się rozmawiać normalnie. Gałązka już tego doświadczyła.
Jeżąc grzywę cofnęła się głębiej do jaskini. Może i samiec był tu pierwszy, ale ona nie odpuści... poza tym, nie miała gdzie iść, a noc spędzona na chłodzie mogła skończyć się dla niej źle. Usiadła w ciemności łypiąc na obcego nieprzychylnie.
autor: Gałązka Jaśminu
31 sty 2015, 22:54
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

I samiec miał pecha... Prawdopodobnie Gałązka też go miała bo ostatnim czego potrzebowała to sprzeczka z cienistym. Niestety w złości nie zwróciła uwagi na mieszaninę woni, a wzrok ją zawiódł. Nie dostrzegła prawie czarnej sylwetki w cieniu groty, ale już samą grotę odnalazła. Zerwała się powstrzymując napływające do ślepi łzy i z impetem wpadła do wnętrza autentycznie potykając się by przy tym wpaść jak długa na samca. I wtedy nie tylko w nos wkradła się obca woń, ale i pod łapami i brzuchem czuła twardość łuski i uwierające kolce. Pociągając nosem starała się jak najszybciej podnieść i nieco chaotycznie podnieść, nie robiąc z siebie kompletnej ofiary jak teraz się czuła. Niestety wszystko szło nie tak. Nim odsunęła się od łowcy, jeszcze potknęła się o jego łapę, uderzyła pyskiem o skrzydło, a na koniec wycofując się pod ścianę dyszała jak wściekła.
– Cholera, nie wiedziałam, że ktoś tu jest... – warknęła chyba bardziej do siebie niż obcego, a odnajdując dwukolorowe ślepia w ciemności jaskini dodała już łagodniej nieśmiałe "przepraszam"
autor: Gałązka Jaśminu
31 sty 2015, 22:13
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57342

Gałązka nie miała najmniejszej ochoty wracać do jaskini po rozmowie ze Złudzeniem. Chyba nigdy nie była tak wściekła i rozżalona zarazem. Co to w ogóle miało znaczyć? Jak mógł tak ją potraktować? I do tego obrazić się jak pisklę, kiedy to tak naprawdę ona była poszkodowana. Kompletnie go nie rozumiała, ale w tamtym momencie nawet nie chciała. W gniewie opuściła tereny stada udając się na oślep tam, gdzie trudniej będzie ją znaleźć – na tereny wspólne. Musiała poszukać sobie jaskini na tę noc. Do domu na pewno nie wróci.
Wylądowała niezgrabnie pod Błękitną Skałą. Oddychała szybko przez tempo lotu jakie sobie narzuciła. Grzywę miała splątaną od pędu i mroźnego wiatru, ale nie przejmowała się tym. Starała się wzrokiem odszukać wejścia do groty. Pamiętała, ze gdzieś tutaj była...
autor: Gałązka Jaśminu
14 sty 2015, 16:18
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109974

Liliowa podążała za Bezchmurnym aż do dołu, a im bardziej w nos gryzł ją smród padliny, tym bardziej się krzywiła. Stając u boku łowcy spojrzała w dół. Mlasnęła zniesmaczona.
– O ile to w ogóle był elf. Ten zapach w niczym ich nie przypomina. – Odparła szeptem. Rozejrzała się szukając spojrzeniem reszty ciała dwunoga. Gdzieś musiało tu być, chyba że... – Może drapieżniki je rozwlekły? Ta łapa nie wygląda na świeżą. – wskazała brodą dół. – Rozejrzyj się, jesteś w tropieniu lepszy niż ja. Poczekam, postaram sie być czujna by nic nas nie zaskoczyło.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Odsunęła się od dołu na odległość kilku ogonów i uważnym spojrzeniem przeczesywała okolicę co i raz zerkając na łowcę. Nasłuchiwała próbując wyłapać w ciszy doliny coś nietypowego, zwiastującego niebezpieczeństwo.
autor: Gałązka Jaśminu
11 sty 2015, 20:29
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109974

Liliowa też wyczuła zupełnie niepasującą do tych okolic woń, ale nim zdążyła sie zastanowić, to on zwrócił jej uwagę na tropy. Powiodła za spojrzeniem łowcy i... rzeczywiście. Ledwie usiadła, a już znów działo sie coś nieprzewidywalnego. Ani chwili spokoju. Cóż, powinni to sprawdzić nie tylko ze względu na zwykłą, smoczą ciekawość. Może kroiło sie coś niedobrego? Miała nadzieję, że nie. Ostatnio działo sie zbyt wiele niedobrych rzeczy. Wstała i nim ruszyła za Bezchmurnym, najpierw rozejrzała się dookoła szukając wzrokiem czegoś, co mogło zostawić takie ślady. Jeśli niczego nie znalazła zaraz zrównała się z Niebem. Też starała sie iść po śladach, ale w tropieniu to łowca był najlepszy, tak więc smoczyca jedynie mu towarzyszyła.
autor: Gałązka Jaśminu
09 sty 2015, 23:59
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109974

Zachichotała. Znajomy ton i znajomy głos. Na tę chwilę poczuła się jakby znów miała dwadzieścia księżyców. Bezchmurny zawsze wprawiał ją w nieco filuterny nastrój.
– To tak jak ja. Kompletnie nie wiem kiedy te księżyce zleciały! – Odparła zanim jeszcze pojawiły się żubrze truchła. Oblizała się na ich widok. Była głodna jak przysłowiowy wilk. – Wspólny obiad, jak miło. – Trąciła samca bokiem, a potem z ukontentowaniem wbiła zęby w mięso, które wyrywała odpowiednimi porcjami, jak przystało na drapieżce. Po tym posiłku oczywiście nieco ubrudziła futro, ale postarała się oblizać dokładnie pysk i pazury by nie straszyć swego kompana. To, że wyrywanie mięsa jej nie pasuje bardzo zapadło jej w pamięć. Gdy już najedzeni legli na skórach, westchnęła głęboko. Zerknęła na samca z ukosa.
– Nie liczysz księżyców z tego samego powodu co ja? Znaczy... nie masz czasu? – Zagadnęła jak na razie całkiem lekkim tonem. – Od wielu księżyców cię nie widziałam, szlajasz się po lasach pewnie. A co tam u Iskry? Bo tak jak wasze dzieci widzę właściwie co chwilę bo okupują naszą jaskinię, tak jej nie widziałam już dawno. – Wyszczerzyła kły. Może powinna spotkać się także z Iskrą? W sumie pogodzenie wojen i macierzyństwa na pewno było dla niej trudne, więc może powinna poczekać aż wszystko ucichnie? Tym czasem postanowiła skupić się na obecnym rozmówcy.
autor: Gałązka Jaśminu
09 sty 2015, 23:08
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109974

Nawet się nie odwróciła. Łopot skrzydeł jaki słyszała z oddali podpowiedział jej, że łowca jednak zdecydował się przybyć na to dziwaczne wezwanie. Liliowa tymczasem stała wśród śniegu niewzruszona, podziwiając wszechobecną biel. Na jej tle róż grzywy i szarość futra odznaczała się wyraźnie. Dopiero kiedy Niebo wylądował obok niej, odwróciła się. Jej pysk ozdabiał tajemniczy, nieco melancholijny uśmiech. Słysząc znajomy głos przymknęła oczy powstrzymując cisnący się na pysk szerszy uśmiech.
– Witaj mój dzielny łowco... – Wyszeptała miękko, a potem bez ceregieli otarła się bokiem o jego bok zaś pysk zuchwale wtuliła pod jego brodę. Może gdyby ktoś spojrzał na to z boku, mogłoby wyglądać to nieco dwuznacznie, ale Liliowej nie w głowie były tak odważne myśli, choć zawsze miała pewną słabość do łowcy. – Nie jesteś lepszy. – Odparła łagodnie i odsunęła się, lecz wciąż była bardzo blisko. Może nawet bliżej niż wypadało. – Po prostu zupełnie inny. – Dokończyła dziwnie bezbarwnym głosem, ale już po chwili poweselała wyraźnie – A przytulenie to przecież żadna zbrodnia. I cieszę się, że przybyłeś. – Spojrzała mu w pysk uśmiechając się z wdzięcznością. – To prawda, że jestem trochę głodna, ale prócz tego chciałam się po prostu z tobą zobaczyć. Mam wrażenie, ze od wieków nie rozmawialiśmy.
autor: Gałązka Jaśminu
06 sty 2015, 17:43
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109974

Liliowa wybrała się na spacer korzystając z jednego z pogodniejszych dni. Pomimo grubej śnieżnej kołderki, jako w połowie północna, całkiem nie źle znosiła chłód. Oczywiście nie pokonała całej drogi od obozu do Doliny pieszo. Właściwie wylądowała tuż przed nią, chcąc zobaczyć jak wygląda podczas pory Białej Ziemi i nie zawiodła się. Było pięknie. Oszronione, długie gałązki drzew błyszczały się w promieniach przedpołudniowego słońca. Wszystko wyglądało tak spokojnie i niezwykle cicho. Śnieg dawno przykrył już ślady smoków, które tutaj były, więc Liliowa zdawała się być pierwszą... jakby odkrywała nieznany ląd. Jakby jeszcze nigdy smocza łapa tu nie stanęła... aż nie chciała psuć tej doskonałości żadnym ze swoich kroków. Wobec tego stała tam gdzie wylądowała i z zachwytem przyglądała się krajobrazowi. To dziwne, ale w tamtym momencie na myśl przyszedł jej Niebo. Tak dawno z nim nie rozmawiała, a przecież niegdyś śmiało nazywała go przyjacielem. A teraz? Najwyraźniej dorosłość obojgu zabrała pisklęcą niefrasobliwość, ale gdyby tak...
Samoczyca zamknęła ślepia i uniosła do góry smukły pysk. Wiatr zatańczył w różowej grzywie na której osiadło kilka płatków śniegu zrzuconych z drzew przez łagodny podmuch. Liliowa rozszerzyła swoją jaźń i tknęła nią jaźń łowcy. Delikatnie, subtelnie, a już po chwili samiec mógł usłyszeć w głowie rozbawiony, łagodny głos Liliowej.
– Dzielny łowco, potrzebuję twojej pomocy. Przybądź jak najszybciej do Doliny Wierzb. – Takie zawołanie można było odebrać jako coś poważnego, ale miało zupełnie inne nacechowanie. Przekaz był ciepły, radosny i w niczym nie przypominał prawdziwego wołania o pomoc.

Wyszukiwanie zaawansowane