Znaleziono 274 wyniki

autor: Posępny Czerep
15 gru 2021, 18:06
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 72129

Jej siły życiowe miały marne przebłyski – przez resztę czasu była słaba, ospała i obolała. Najgorszy chyba jednak był ten brak motywacji do ciągnięcia kolejnych dni. Tak. Ogień rozrósł się i na ceremonii zobaczyła dla niego jedną wielką nadzieję. Był też jednak... Obcy. Tak bardzo nie jej. Nie rozpoznawała pysków – dr fakto znała tam już jedną, góra dwie osoby.
Jej ostatnie dziecko odeszło. Nikt nie widział, żeby Vul była martwa – żywej także jednak nie widziano od dzieciątki księżyców.
I tylko myśl o jednej osobie utrzymywała w niej wolne walki.
Ale tej smoczycy nie było już na terenach jej Stada.
Gdy dowiedziała się, że Sztorm ogłoszono zdrajczynią – wściekła się. I to zdecydowanie NIE na przyjaciółkę. Zacisnęła jednak jedynie wściekle kły i nie odwarknęła Przywódczyni. To nie ona obraziła Inurte, a odległa już Wizja.

Kiedy tylko nabrała dość sił – zabrała ze sobą parę rzeczy, którymi mogłaby ugościć błękitnołuską, po czym wyruszyła wśród śniegów na Tereny Wspólne. Chwilę krążyła po okolicy Skał, gdy w końcu w wywęszyła wejście do Groty – ktora na szczęście od dość dawna była pusta. Wyjątkowo nikt się tu nie chędożył. Na tą myśl Aank uśmiechnęła się cierpko i rozłożyła zabrane ze sobą skóry, czarki, dzbanek, a także puchar, który kiedyś wymieniła z przyjaciółką na inny łup. W jednym rządku ułożyła kilka ziółek, orzechy, suszone paski sarniny i resztkę wiśniówki, jaka ostała jej się w bukłaku.
Ułożyła się i zaczęła tkać swoje wezwanie. Było cierpliwe. Ciepłe. Tęskne. Raz za razem przeczesywało Tereny Wspólne, nawołując Samotniczkę Sztorm, by dotrzymała towarzystwa dawnej koleżance.

//Sztorm
autor: Posępny Czerep
26 lip 2021, 11:40
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57517

Bez wyraźnej energii i pięknie spóźniona, ale ważne było, że przybyła, Czyż nie? Aank wciąż nie wyglądała najlepiej, dodatkowo prywatna misja, którą miała w tym zwiadzie – wyjątkowo jej ciążyła. Przywitała się spokojnym skinieniem z Morą, sprzedała Orkanowi szturchańca, od którego sama się nieco rozchmurzyła mimo woli i na końcu ustawiła się obok swojej najstarszej córki. Przeczesała językiem czubek grzywy Vul, jakby wciąż była pisklakiem. Jedna część jej cieszyła się, że młoda z nimi wyrusza. Druga, nadopiekuńcza, ściskała się w strachu o nią. Nic jednak nie powiedziała.
Trzy Łowczynie i jeden stetryczały Wojownik. Bogowie. Miejcie nas w opiece.
Kiedy przybył Strażnik, położyła trzy kamienie na posadzce i mruknęła do niego powitalnie. W jej oczach była niegasnąca, psotna iskra, jakby chciała go spytać, czy jest zaskoczony, że nie tylko on nie śpieszy się do grobu.

// jaspis, agat, tygrysie oko na misję 26.07
autor: Posępny Czerep
06 lip 2021, 14:36
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224649

Tygrysie Oko dla Łupieżcy, z mojego KP (wymiana z Zagajnikiem)

Akt.
autor: Posępny Czerep
13 cze 2021, 20:44
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Nenyi
Odpowiedzi: 38
Odsłony: 2560

Widok Boga Uczuć podniósł ją na duchu chociaż trochę. Miał coś takiego w swojej aurze, że Aank wracała myślami do tych, który których kocha, a to siła rzeczy przywracało ją do życia. Może dlatego na otrzymaną przez niego wielką wiadomość... Mimowolnie parsknęła śmiechem? Uniosła wzrok na Useassa, który, mimo zmęczenia, zabłysnął ciepło. Ukłoniła przed nim łeb i bez słowa zaczęła zmierzać we wskazane przez niego miejsce. Nie obrażała się, Nenyia sprzyjała jej przez większość życia i także dobrze będzie ją ujrzeć. Wiele się zmieniło, skoro jeszcze nie mieli nic po za błyskotką.
Nie śpieszyła się, ale poszła w tą stronę pierwsza, więc siłą rzeczy prowadziła swoje drogie towarzyszki.
Stanęła nieco z boku, spoglądając jednak na pociąg. Chciała doświadczyć powrotu Boga, pierwszy raz od czasu Sennah. Kiedy to było. Całe wieki temu...
autor: Posępny Czerep
10 cze 2021, 20:53
Forum: Grota Cudów
Temat: Posąg Lahae
Odpowiedzi: 71
Odsłony: 5489

Upadające na piach ciało ich zadziwiającego bohatera było tym, co jeszcze długo miało nie schodzić jej z oczu. Aank była nieobecna. Nie wyglądała na przygnębioną, ale też wyraźnie nie potrafiła cieszyć się z ich zwycięstwa. Gdyby ktoś pomachał jej Iskra przed ślepia krzycząc "udało się!" – a była prawie pewna, że któraś z nich zrobiła coś w tym stylu – uśmiechnęła by się słabo i pokiwała głową, jakby pisklę pochwaliło jej się, że zjadło robaka. Tak tak, bardo ładnie. Wszystko zakończyło się wspaniale, prawda?
Szła za resztą, czasem ufając, że bardzo interesuje ją coś związanego z wozem Mory. Przy przekroczyli wlot do świątyni, skupiła się jedynie nieco bardziej.
A na widok pomniku Lahae przeszedł ją dreszcz, sztywno prostując jej ogon. Czy Orkan słusznie myśla i bogini napełni Aank nieco bardziej pozytywną energią? Smoczyca obudziła się dopiero nieco bardziej, gdy do jej głowy wkradła się myśl, że być może Bogini oświeci ją w kwestii tego, co widziała.
Bo z jakiegoś powodu Posępna nie potrafiła się podzielić tą informacją ze swoją wierną drużyną.
autor: Posępny Czerep
07 cze 2021, 16:21
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57517

Niemal deptała Zorzy po ogonie, docierając wkrótce za nią. Całe poszukiwania zrobiły się równie gorące, co nieprzyjemnie duszne od emocji. Pozostawało jej się cieszyć, że jest tak stara, że mało co mogło ja jeszcze ruszyć.
Jednak czy aż tak stara?
Kolejny raz przybyła na miejsce spotkania pełna boskiej wręcz energii. Kroczyła giętkim krokiem, jakby posadę Łowcy oddała ledwo parę księżyców temu, a pod samą Świątynie odprowadził ją wilk grzywiasty, ciekawsko łypiąc na Żagiew że stosownej odległości.
Posępna usiadła blisko smoczycy i lekko otarła się piórami na wierzchu skrzydeł o jej własne skrzydło, witając się ciepło i cicho. Na pysku miała dziwny spokój, a przed sobą ułożyła dwa klejnoty. Była gotowa. No wszystko.

//nefryt i ametryn za misje z Ognistymi (Włóczykij)
autor: Posępny Czerep
01 cze 2021, 0:05
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57517

Może i pośpieszyłaby się bardziej, gdyby nie fakt, że zewsząd wyglądała swej ukochanej przyjaciółki. Odkąd usłyszała, że Sztorm żyje, wstała i zamierza wybrać się z nimi w stanie całkiem rzeczywistym – w archaiczną już smoczycę wstąpił iście dawny, radosny duch!
Fakt jednak, że nadal nie widziała jej na oczy, nie pozwalał nacieszyć się w pełni sytuacją. W końcu poddała się w poszukiwaniach, wiedząc, że nie ma na to całego dnia – a co więcej – Orkan mogła już dawno być na miejscu! Ciężko było ukryć lekkie rozczarowanie, gdy poszukująco rozejrzała się po miejscu. To nie tak, że Nie cieszył ją widok Żagwi czy Łąki, po prostu nic nie dorównywało blasku tej specyficznej relacji, zwłaszcza, gdy jej drugą połowę niemal zakopałeś już mentalnie do piachu.
Na powrót kompletna Aank przybliżyła się do nich z wypiętą piersią. Poprzeczną, szeroką i prostokątną torbę miała ewidentnie nowiutką! Jednak nie uszytą najlepiej. Oba te fakty, wraz z obiema przednimi łapami – jasno niosły zwiastun powracającej do łask pracowni kaletnickiej spod znaku oposa. W środku nie miała wiele – głównie trzy flakoniki pełne podejrzanych cieczy. W innych torbach miała kilka pierdół, w najważniejszej – ich sztylet – zaś na grzbiecie niosła truchło jakiegoś zwierza.
– Witajcie moje miłe! Mili. – Spojrzała na Strażnika, a jej uśmiech z dzikiego stał się łagodny, acz zupełnie szczery i prosty. Nigdy nie rozumiała poziomu emocji, jakie wzbudzał we wszystkich ten dostojny, zdystansowany samiec. W gruncie rzeczy sam nie wydawał jej się szczególnie emocjonalny, więc wszelkie uniesienia w jego kierunku całkiem szczerze ją rozbawiały i zastanawiały. A to ją próbował kiedyś zeżreć! Hehe. Może jej nieintensywna sympatia wynikała z ostatnich dni w radości, jakie dał Perle? Wszak Aank nie znała prawdziwej natury ich relacji, mogła się więc cieszyć swoją uproszczoną, naiwną wersją, słodkiej, niezwykle starej pary.
– Proszę i cóż, poproszę. – Powiedziała grzecznie, kładąc zapłatę w postaci całej tuszy mięsa oraz pojedynczego diamentu.
Oddaliła się potem, wciskając oba boki między nie i pochylając szyję, by nieco bardziej poufnie pokazać swoje nerwowe spojrzenie.
– Widziałyście Orkan? Powiedzcie, że tak...

// 4/4 mięsa i diament za opłatę na misję
autor: Posępny Czerep
11 maja 2021, 23:31
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33078

Nadszedł ten dzień.
Czy duszki pamiętały jeszcze starą, trójłapą smoczycę?
Aank tak długo trwała i tak dobrze radziła sobie ze swoim kalectwem, że sama nie spodziewała się, że jeszcze pewnego dnia wróci w to miejsce. Kiedy jednak zrozumiała, że jej upór w braku przyjęcia podpory czy uleczenia wynikał z wyjątkowo głębokiego pokładu poczucia winy – postanowiła o siebie zawalczyć.
Nie tylko więc musiała zdobyć 6 jednakich kamieni, ale też pokonać swoje własne demony.
Kiedy jej trzy łapy zadźwięczały o posadzkę Ołtarzu, przez umysł staruszki przemknęła mglista wizja.
Swój tchórzliwie skulony grzbiet i Mrok we własnej osobie, górujący nad polaną. We wspomnieniu nie był wielki i obślizgły, potwornie wykrzywiony i wielooki. Był niemal smoczą postacią, stoicko ułożoną na środku równiny. Od niego odbijały się kalekie postacie. Beri i jej ukochana Sztorm. Sztorm, która z uczuciem piekącej zdrady wymalowanej na pysku, przestała uważać ją za przyjaciółkę.
Czy Perspektywa miała do niej o to jakikolwiek żal? Nie, już nie. Rozumiała i akceptowała ją właśnie taką. Heroiczną, kierującą się czynem, szaloną i piękną Orkan.
Czy miała żal do siebie?
Tu miała się długo zastanowić.
Usiadła i spojrzała w dół, pozostałą łapą bezmyślnie gładząc kikut.
To było jej usprawiedliwienie. Kamień, który nosiła na barkach przez te wszystkie księżyce. Celowe karcenie się z dnia na dzień, za to, że... Że miała inne podejście? Że była inną osobą?
Wyszczerzyła się w pólmroku i pokręciła łbem, jakby rozmawiała z głupcem.
– Bogowie, dlaczego byłam dla siebie aż tak surowa? – Powiedziała lekkim, przyjemnym głosem, mrużąc ślepia ku sklepieniu świątyni. Nie dotykała już dawnych ran. Jej dłoń powędrowała do sakiewki, zerwała ją z szyi i rzuciła przed siebie z gniewem.
– Wystarczy. Chce znów biegać, chce nauczyć moje pociechy szyć. I skoro powiedziałam, że zostanę Wojownikiem dla Ognia, to nie mogę zginąć jako jego marna namiastka. Zatrzymana w przeszłości. Ogień taki nie jest. A ogień we mnie nie zgaśnie tak łatwo. – Mówiła już tylko do siebie, szybko, gorączkowo rozplątując rzemyki w krzywo zszytym woreczku na klejnoty.
Sześć tygrysich oczu rozbłysło na posadzce, patrząc na nią oceniająco.
– Proszę, tylko nie pozwólcie mi zapomnieć. – Poprosiła, spod popuchniętych powiek i zabliźnionego pyska patrząc intensywnie na dawny ślad bytności Erycala, oczami iskrzącymi i żywymi jak u Adepta. Chciała tylko, by jej "nowa" łapa była równie zręczna, co dawna, ale nie identyczna. Może będzie miała bliznę, a może całe jej futro odrośnie białe? Nie obrazi się nawet za łuski.
Chciała tylko wiedzieć, że starość nie odbierze jej wspomnień i tego, czego się z nich nauczyła.

// 6 tygrysich oczu na uzdrowienie kalectwa: Brak przedniej prawej łapy +1 ST do akcji fizycznych

https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 254#388254
autor: Posępny Czerep
05 maja 2021, 21:24
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 462
Odsłony: 19140

Nie była pewna, czy postawiła tu łapę kiedykolwiek wcześniej. Tym razem jednak nie miała lepszego pomysłu na prędkie wyrównanie braków we własnym skarbcu kamieni, skoro przez wspólne polowanie jej prywatne zostało zawieszone na beznadziejnie długo... Gdyby nie niezwykła kompania i radość zwiedzania obcych ziem, plułaby sobie teraz w pierś.
Zła była na siebie, że nie jest w stanie zapewnić wszystkim młodym tak samo sutego prezentu na swą pierwszą ceremonię. Czasy świetności były już dawno za nią i musiała liczyć na to, że żadne z dzieci nie poczucie się przez to mniej ważne.
Gdy podeszła do Miejsca Wymian, zauważyła kompletnie nieznajomego jej, choć nie najmłodszego samca z Ziemi. Mruknęła ciepło i powitalnie, skłaniając lekko łeb w jego kierunku, jednak nie zatrzymując się zbyt długo i nie tracąc nienachalnej godności kroku, gdy trójłapo dobiła do celu.
– Duszki. Chciałam Was prosić o malachit, dla mojego ukochanego Malachitowego. – Dodała z delikatnym uśmiechem.
Przysiadła i wyjęła z torby stosy pociętego wzdłuż włókien, nie kapiącego już krwią mięsiwa. Dość wiele, by nakarmić dorosłego smoka.

// Malachit za 4/4 mięsa, poproszę
autor: Posępny Czerep
08 kwie 2021, 19:14
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Ataku i Obrony
Odpowiedzi: 103
Odsłony: 4828

Nie spodziewała się, że tu dotrze, a przynajmniej nie, że skieruje się do właśnie tego Kwarcu. Jej trzy łapy ominęły bowiem z lekkim ukłonem ten konstrukt, który odpowiadał Obronie, a skierowały ją wprost przed oblicze Kawarcu Ataku. O obronie wiedziała już naprawdę, naprawdę wiele. Czy nie myliły ją słuchy, że to właśnie głos jej mistrza, Spękanego Kamienia, słychać było, kiedy płaciło się tu za naukę mistrzostwa? Miała cichą nadzieję, że i w tym wypadku usłyszy głos staruszka. Przy okazji jej myśl tknęło wspomnienie, kiedy jako młódka oburzała się, że stary smok tworzy dalej potomstwo, które wkrótce pozbawione będzie wsparcia... Spojrzała na swoja starą łapę, o skórze nieco wiszącej na przedramionach, północnym odpowiedniku znamienia starości. Ona nie zamierzała porzucić swoich dzieci tak prędko. Nie, dopóki nie będzie pewna, że są bezpieczne i dość duże, by same się bronić.
Do tego czasu... Do tego czasu potrzebowała wiedzieć jak skuteczniej patroszyć swoich wrogów.
Wyjęła z torby dwa akwamaryny i granat. Zaraz później wychyliła się tak, by wygodnie wyjąć z torby starannie poporcjowane i częściowo oczyszczone ze skóry płaty... Smoczego mięsa.
– Ona zaczęła, po za tym nie była z Wolnych. – Wytłumaczyła się nieco niepewna, czy zaraz nie spadnie na nią jakaś boska kara. Wzruszyła jednak barkami. Wiedziała, że nie zrobiła nic złego i jej sumienie było całkiem czyste.

// 2x akwamaryn, granat i 4/4 smoczego mięsa za Atak II
autor: Posępny Czerep
23 mar 2021, 22:43
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57517

Najstarsza przodowała grupie, co najmniej z entuzjazmem Adepta. Jej wykręcone ku górze rogi, czerwone pasy i pióra szeleszczące na wierzchu skrzydeł nie bały się zmian i oskarżających spojrzeń. Stąpała jak nieświadomy swej glorii zwycięzca, rozdający rozbrajająco prostolinijne uśmiechy i mrużący czarne ślepia do słońca.
– Czuje, że to będzie kluczowa misja! – Wołała podekscytowana, oglądając się za swoją kompanię. Tym razem bez dwóch zdań była wyładowana przeróżnymi przedmiotami – spodziewała się bowiem utrzeć kilka sensownych targów, podobnie z resztą do pozostałych smoczyc. To wzbudziło w niej myśl pełną olśnienia, zatrzymała się więc na moment, czekając aż Zaćmienie ją dogoni, by ruszyć już na równi z jej krokiem, delikatnie muskając jej skrzydło swoim skrzydłem. – Słoneczko, wzięłaś coś na wymianę? Wiem, że mamy wielki cel, ale skoro i tak zatrzymujemy się na moment przy krasoludach, to może znajdziesz coś godnego Twej urody lub fachu. – Zagaiła szczerze zaciekawiona, machając przy tym nagim ogonem wesoło na boki.
Chwilę później były na miejscu, więc Czerep położyła przed sobą dwa kamienie, nie zamierzając oczywiście dać zapomnieć o swoim tytule. Jak to było? Podróżnik? Obieżyświat? Włóczykij? Któreś z tych, miała swoje księżyce i chyba wybaczą jej odrobinę niepamięci!

// 2x ametyst ze zniżką – na misję po Iskrę, 25.03
autor: Posępny Czerep
28 lut 2021, 20:09
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 599
Odsłony: 90021

// https://www.youtube.com/watch?v=Rp6ehxZ ... zianoBellu


Zatkało ją. Wpierw się zapowietrzyła, jej ślepia uciekły gdzieś w przestrzeń, zęby na chwile odsłoniły się spod górnej wargi. Zaczęła się jednak nerwowo śmiać, a zaraz jej głos brzmiał już zwyczajnie. Bo przecież był to żart! Musiał byc to żart, bo inaczej jej partner obudzi się martwy i bezpłodny, nie koniecznie w tej kolejności.

Zadarty nos Aank niemal zetknął się z tym należącym do jej córy. Ślepia błyszczały z podekscytowania, jednak smoczyca wzięła celowo jeden wielki, powolny i głęboki oddech, wciągając w płuca las.
– Astralis, przymknij ślepia. Nie potrzebujesz oczu, by widzieć! Skup uwagę. Co słyszysz? – Tu zamilkła, cierpliwie obserwując pysk Destrukcyjnej. Wydawała się cieszyć własnymi słowami. – Mój oddech, Twój? Ptaki między drzewami? Skrzypienie gałęzi, czy śnieg, chrzęszczący jak łamane kręgi drobnych gryzoni? Możesz dostrzec tak wszystko, co się rusza. Co kroczy, pełza, płynie, a nawet lata. Co ulega dotykowi wiatru, lub choćby drgnie ze strachu w swej norze. – Zachichotała, na próbę obchodząc córkę do koła. Gdy jej łapy zatapiały się w śniegu, a nawet gdy tylko jej głos docierał z innej strony – uszy drugiej smoczycy powinny wszystko to dokładnie zarejestrować. Jeśli tylko skupiła się, jeśli wiedziała czego szukać.
– Czy czujesz mój zapach, Astralis? To nie trudne, gdy jestem tak blisko, lecz... – Dała jej chwilę, po czym brutalnie wykorzystała ufność młodej, jej przymknięte powieki, by zgarnąć nieco śniegu na palce i pacnąć ją nim w nos, przecierając nim delikatnie jej nozdrza. Choć mogło wydać się to ze strony Starszej okrutne, nie pozwoliła córze na pretensję. Wszystko miało swój cel. – Mój zapach jest tak intensywny i bliski, że przeszkodziłby Ci wyczuć cokolwiek innego. – Wytłumaczyła krótko i stanowczo. Odskoczyła sprawnymi kilkoma susami, odsuwając się od niej na całe dwie długości. – Wykorzystaj świeżość, jaką dała Ci ta okoliczność. Twoje nozdrza to czułe, mordercze narzędzie i nie powinnaś nigdy ignorować tego, co Ci podpowiadają. Weź wdech, rozszerz nieco paszczę. Czujesz nie tylko przez nos, ale i przez język. A jeśli masz wątpliwość co do tego co widzisz i czujesz – możesz to także polizać. – Zaśmiała się znów, jednak jej starcze oczy lśniły, gdyż była w swoim żywiole.Stój jeszcze chwile!. – Sama mają już kończyny na ubitym gruncie, tupnęła wpierw na próbę i spytała: – Czujesz to? Opuszki Twoich łap są nie mniej przydatne! Wyłapują drgania ziemi. Uwierz mi, że nigdy nie pomylisz równie mocno tętentu żubra, co tupnięcia zająca, który w panice zerwał się do ucieczki przed Tobą!
Po tych słowach wykonała jeszcze parę susów – bliżej i dalej.
– Czujesz różnicę? – Zapytała jeszcze, po czym przysiadła na moment, przyglądając jej się w oczekiwaniu. – Daj sobie teraz chwilę, nie ruszaj się. Śledzenie zwierzyny czasem zaczyna się, zanim wykonasz pierwszy krok! Daj jej szansę samej napatoczyć się na Twoją ścieżkę. Stań, usiądź, połóż się, jeśli chcesz. Oddychaj płytko, nie myśl o sobie, jak przy nauce magii – myśl o o otaczającym Cię świecie.
Smoczyca nagadała się zdecydowanie, sama zmieniła się w mały posążek i z łagodnym uśmiechem zadała ostatnie pytanie, zamierzając zamilknąć teraz na dłuższy czas:
– Bez pośpiechu. Korzystając po kolei z każdego z wymienionych zmysłów, z wyłączeniem oczu – postaraj się opisać mi co czujesz, a może nawet, jeśli Ci się poszczęści – już teraz wyczujesz jakąś zwierzynę, choćby kreta.
autor: Posępny Czerep
28 lut 2021, 1:41
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69594

Zaśmiała się serdecznie, widząc jak młode z ochotą pałaszuje swoje mięsko. Cóż w tym było dziwnego, że zadowolona jest ze świeżej przekąski? Starsza wcisnęła pierś i głowę w otwór Pnia, zaś resztę cielska zostawiając poza nim, by blokowac wpływ zimnego powietrza i zarazem pozostawić im nieco miejsca w środku. Sama rozgryzła zębami nieco już wyschniętą ze starości brzoskwinie i pomyślała pokrętnie, że ma z nią aż zbyt wiele wspólnego. Parsknęła do siebie, po czym wróciła do spoglądania na swojego ślicznego, niewinnego aniołka, który ciekawy był jej bajdurzenia.
Rozsiadła się wygodniej, ozorem przerzucając pestkę między kłami, by następnie wypluć ją w śnieg, gdy pozbierała odpowiednie słowa:
– Ja, ciocia Mora, Uzdrowicielka Zaćmienie Słońca i moja ukochana przyjaciółka Orkan, na którą wolę mówić Sztorm, wybraliśmy się za barierę. – Tu się na moment zatrzymała, a bok szyi otarła o grubą korę, chcąc pozbyć się swędzenia, o ile nie był to tylko wyraz zamyślenia. – Bariera to, hm, nie ważne, bariera już nie istnieje. – Zaplątała się i wydęła policzki w niezadowoleniu. – Yrrh. Chodzi o to, że Wolne Stada mają swój teren. Tak jak Ogień, Ziemia i tak dalej, tak my, jako całość Wolnych smoków, chronieni byliśmy niegdyś przez Bogów, a teraz swoich ziem strzec musimy bardziej na własną rękę. Bo, koniec końców, liczyć możemy tylko na siebie! – Odsłoniła na moment zęby, ale zła była jedynie na siebie. Chciała opowiadać, a coś nie pozwalało jej się skupić. Czy to to niepokojące uczucie, gdy patrzyła na Astralis z apetytem pochłaniającą kogoś z jej bratwy? Skądżeee znowu.
– Można jednak opłacić błogosławieństwo u naszego proroka, Strażnika Gwiazd, tego uroczego wiecznego młodzieńca z złotą obrożą na szyi, co zawsze jest na ceremoniach. Wtedy możemy zebraną drużyną wybrać się hen, po za nasze tereny, gdzie spotkać można naprawdę wszystko – Zawołała, odzyskując wyraźnie entuzjazm. Przekręciła się nieco w bok, oczami strzelając gdzieś w przestrzał.
– Nooooo w każdym razie – miałyśmy znaleźć Iskrę, a znalazłyśmy osikane kawałki sztyletu, ukradliśmy pisklaka, niziołka i jego walącą się chatę, po czym zabiliśmy ojca tego bachora, bo wydawał się być beznadziejnym tatą. I jego właśnie jesz, tak, haha! – Dodała szybko, bezsensownie i ewidentnie mając wewnętrzny problem z usłyszeniem tego, co właśnie powiedziała. Nawet jej śmiech był sztywny i nerwowy. Doskonale...
Po tym uśmiechnęła się do swojej córki jakby nigdy nic, znów patrząc na nią jak oczarowana i przymykając oczy, jak szczęśliwy żbik.
autor: Posępny Czerep
27 lut 2021, 23:34
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 69594

Było to ponoć miejsce pisklęcych zabaw – Aank jednak nie wydawała się mieć w tej kwestii jakieś obiekcję. Ot, zwykła rodzinna troska, karmienie swego potomstwa. Czyż było coś piękniejszego?
Biegła wraz z Destrukcyjną, igrając z wieczornym powietrzem. Były północnymi – nie bały się mrozu. Białe kły starej smoczycy iskrzyły się jasno, jak śnieg, odcinając się od ciemniejącego nieba. Wołała za córą:
– Kto ostatni, ten nie zje kolacji! – I przyspieszała, nie dając jej już zbyt wielkich forów. Astralis nie była już małą, bezbronną kuleczką, o ile w ogóle kiedykolwiek można było tak o niej powiedzieć. Czerep lubiła myśleć, że jej młody potwór jest najzwyczajniej weteranem przeżycia, a jej perspektywa nie była dość szeroka, wiedza dość zasobna, by widzieć w niej pęczniejącego psychopatę. Może gdyby ktokolwiek powiedział jej jakie skutki niesie za sobą kanibalizm...
– To tu! Patrz jak ciekawie! Jak się postaram, to może nawet zmieścimy się razem. – Parsknęła, opierają ciężar piersi na przedniej łapie, którą oparła o Wydrążony Pień. Na razie jednak nie wchodziła do środka, pozwalając młodej ogrzać się ciepłem martwego drzewa.
Z juków wyjęła poćwiartowane fragmenty ciała Pioruna. Było tego sporo, dość dużo, by napełnić brzuchy, ale nie dość, by się przejeść . W blasku księżyca i cieniu drzewa – czerwone włókna mięsa wydawały się niemal smoliście czarne. Położyła całość przed Astralis, a sama wyjęła sobie parę owoców i drobne ptactwo, bo dopiero co została wykarmiona przez Vul.
Spoglądała ciekawsko na córkę.
– Jak chcesz mogę Ci powiedzieć jak było wyprawie, na której je zdobyłam. Ale to nie jest opowieść dla dzieci. – Zamruczała, świecąc na nią białą źrenicą opętańczo.


// 3/4 smoczego mięsa dla Astralis. Do 27.02 :3
autor: Posępny Czerep
23 lut 2021, 23:37
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57517

Podążała spokojnym krokiem za Orkanem, także nic nie mówiąc. Cieszyła się, że idą kolejny raz, w stałej ekipie. Mora zaskoczyła ją ostatnio i chyba, tylko chyba, nie była już tak wrogo do nich nastawiona. Obejrzała sie, czy pozostali już są, po czym zatrzymała się w miejscu docelowym i wyjęła dwa agaty, które miały starczyć za opłatę. Ruchem skrzydeł poprawiła torby, czekające na wypełnieni łupami.

// Dwa agaty na opłatę (Włóczykij)

Wyszukiwanie zaawansowane