Znaleziono 274 wyniki

autor: Posępny Czerep
06 maja 2020, 13:30
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 70475

Ciasna pętla w powietrzu – i Aank znów była pod harpią. Nienaruszona.
Leciała szybko, nie zatrzymując się. Uderzyła skrzydłami jeszcze parę razy, gwałtownie wyciągając ciało w górę i rozszerzając paszczę. Zębami chciała złapać za jedną z pazurzastych stóp ptaszycy, w okolicy przegubu, by szarpnięciem znacznie ją poharatać. Właściwie jej łapy były na tyle drobne, że mogłaby szerokością szczęki objąć całą łydkę – w powietrzu nie miała jednak jak manewrować, więc złapała ją po skosie, ciągnąć łeb w tył, a więc zadając bardziej horyzontalne cięcia.
Bawiła się nią. Nie musiała poważnie ranić – wiedziała, że zwierze długo nie wytrzyma w powietrzu z pociętym brzuchem.
autor: Posępny Czerep
05 maja 2020, 15:47
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 70475

Lubiła, gdy zapach juchy rozchodził się na wietrze.
Kiedy tylko poczuła drżenie maddary przy swoim udzie – płynnie kontynuowała manewr. Odchylony do tyłu łeb, który dopiero co rozciął brzuch harpii – odciągnął ciało w tył i w dół, pozwalając jej obrócić się w powietrzu, wykonując przewrót w stronę własnego grzbietu. Skrzydła słuchały jej, łapiąc wiatr gdy trzeba i odpychając się w następnym momencie, by w chwili uniku zwinąć się na grzbiecie i śmignąć w dół. Tyle chociaż, ile trzeba było – by umknąć przed magicznym pociskiem.
autor: Posępny Czerep
04 maja 2020, 18:18
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 70475

Grymas samozadowolenia na krótką chwilę przeciął poznaczony bliznami pysk.
Oh, co to, czyżby maszkara nie spodziewała się, że smok, zamiast jak płocha zwierzyna rozpierzchnąć się bez celu – od razu wzleci wprost w stronę jej trzewi?
Bo dokładnie tak było. Aank nawet nie zwalniała lotu.
Pruła w górę, z pochylonym lekko łbem, nie patrząc już nawet na nią – gdy niemal czuła jej zapach, gdy jej cień pokrył ją chłodem. Niczym drobna błyskawica, jakby cicha jaskółka – mknęła, by samym pchnięciem prędkości, za pomocą poroża – rozpruć nieosłonięty łuskami brzuch.
Podwójne, naostrzone rogi miały wbić się na swą długość, by następnie szarpnięciem łba w tył, a w górę potwora – otworzyć jego flaki. Pokazać je ładne światu.
autor: Posępny Czerep
04 maja 2020, 12:52
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 70475

Harpia? Władająca magią? Coś tu nie grało. Aank nie pierwszy raz mierzyła się z humanoidalnym ptactwem i wspominała to raczej jako starcie między dwiema siłami opartymi na prędkości i locie.
Smoczyca przypadła do gruntu, by od razu się od niego odbić. Przy skoku przechylała ciało w prawą stronę, by wyskoczyć pod kątem, a po mniej lub bardziej udanym uniku – rozwinąć skrzydła, kiedy znajdzie się w najwyższym punkcie manewru. Musiała skorzystać z wiatru, by jak najprędzej zbliżyć się do przeciwnika.
Dbała o kierunek wykrzywienia szyi, manewrowała ogonem i wykrzywiała ciało w łuk. Wszystko to, by kula ognia nie sfajczyła jej oposiego futerka.
autor: Posępny Czerep
04 maja 2020, 6:03
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 70475

Smoczyca leniwie szwendała się po terenach wspólnych, właściwie bez znacznego powodu i celu. Dotarła do słynnych Błękitnych Skał i przystanęła tu, opierając się bokiem o kamień, pozwalając jego zimnej powierzchni ochładzać jej ciało, a także ciesząc się z chronienia jej tyłów. Nieco jak znudzony, lecz zawsze czujny żbik – rozpadała się po okolicy spod przymróżonych powiek.
Zakaz ciągłych polowań był głupi. I to była właściwie jedyna myśl, która jakoś mocniej ją zajmowała tego dnia.
autor: Posępny Czerep
22 kwie 2020, 7:36
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 107846

– Dzień dobry. Dziękuję, że przybyłaś – Odmruknęła nieśmiało, na szczęście płochej Uzdrowicielki – sama wycofana, ostrożna. Nie narzucająca się. Nie znała jej, a jednak wyglądała znajomo... Żółte futro, smukły pysk i długa grzywa... Czerwonych lub różowych – loków. No i uszy. Uszy z kolczykami. Zupełnie jak pewien ważny dla niej smok. W dodatku pachnieli podobnie...
Smoczyca była zamyślona. Starała się nie wgapiać w wyraźnie nieufnie nastawioną do niej młódkę, zamiast tego obdarzała smutnym, troskliwym spojrzeniem swoją kompankę.
Jednorogini była niezwykle spokojnym stworzeniem. Pochyliła rogaty łeb, gdy podszedł do niej obcy smok, by następnie zupełnie ufnie położyć się i bez zawahania wypić podaną miksturę.
Zastrzygła przy tym długim uchem i podarowała drobnego buziaka w polik Kleryczki.
Aank zachichotała cicho. Nie wiadomo, czy na gest jednorożca, czy prośbę, o zrobienie "Aaa".
– Ma na imię Amalthea. Przybyła do mnie za bariery i jest znacznie mądrzejsza, niż ja. – Powiedziała cicho, starając się nie przeszkadzać przy pracy, ale też zachęcić nieznajomą do głosu.
– Oooh! – Wymsknęło jej się z podziwu, gdy pięć drobnych płomyczków, które wykwitły nad dłonią jasnookiej – wniknęło w bok zwierzęcia, chwilę po tym pozwalając ranie się zasklepić.
Perspektywa aż podniosła zad, stojąc i wychylając szyję, wyraźnie niecierpliwa w trosce o swojego towarzysza. Nie chciała jednak straszyć nieznajomej. Zamiast tego zawołała więc z ekscytacją:
– Ohh Theo, jak ja się cieszę, że jesteś cała! Dziękuję Ci, nieznajoma, nawet nie wiesz jak bardzo było to dla mnie ważne.
autor: Posępny Czerep
18 kwie 2020, 19:01
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 107846

// Nie wiem czy piszecie, ja tu tylko na leczenie. Czekam na Nęcącą :3

Perspektywa przybyła z Amaltheą na Księżycową Łąkę, pomagając stąpać rannej jednorogini. Wkrótce gdy były już na skraju wznoszących się traw, pomogła jej ułożyć się na ściółce, a sama skupiła swą wolę na wywołaniu Uzdrowicieli z innych stad. Szczerze mówiąc skierowała swą myśl głównie do Stada Plagi, z którymi Ogień miał sojusz – nie była jednak pewna kto tam teraz leczy.
W wezwaniu przekazała mniej obraz rany i jego nosiciela – ślicznego, delikatnego, smutnego jednorożca.

//Ama – 1x lekka (lekko poszarpany grzbiet. Płytkie i małe zadrapania. znikomy ból, ubytki w sierści.) 1x średnia (jedno dość długie i głębokie cięcie na całym zadzie klaczy. umiarkowane krwawienie. uciążliwy ból. Ubytek w sierści. uszkodzone mięśnie)
autor: Posępny Czerep
30 mar 2020, 15:34
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43162

Przybyła z lekkim opóźnieniem, jednak w odpowiednio już nastroju bojowym. Wylot świątyni rozjaśnił się różem cieniutkich błon, kiedy, przylatując, zatorowała dostęp światła. Dalszą drogę przebyła lekko spiętym krokiem, pochyleniem łba i mrugnięciem witając się z zebranymi.
Niebiańska odezwała się, a Perspektywa jedynie nieswojo rozejrzała po przestronnym miejscu, niepewna, gdzie teraz znajduje się Bóg Zimy. Nie grzesząc cierpliwością sięgnęła łapą do zawieszonego na piersi woreczka, by wyjąć z niego dwa kamienie – agat i akwamaryn. A właśnie, tu się odezwała jedynie cicho, zdobytym Tytułem tłumacząc skąpość ofiary oraz kładąc przed sobą świecidełka:
– Odkrywca... – Licząc jednak na to, że były Nauczyciel jest gdzieś tutaj i słyszy jej wyjaśnienia.


// Agat i akwamaryn, korzystając ze zniżki za odbyta jedną misję
autor: Posępny Czerep
29 mar 2020, 6:39
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 117993

Gigantyczna ulga spłynęła na nią, gdy jej syn, o urodzie drapieżnego ptaka, z impetem uderzył o jej pierś. Jej łeb miękko spłynął na jego kark, otulając go szyją, a ciepłe, cienkie błony napięły się na jego grzbiecie, przez co raz jeszcze mógł poczuć się jak w jaju. O ile oczywiście miał prawo pamiętać to uczucie.
Mruczała cicho, uspokajająco.
A jednak jego słowa były dla niej małym ciosem. Ledwo powstrzymała potok łez, który zaczął zbierać jej się gdzieś na wysokości gardzieli, boleśnie ściśniętej.
Chrapliwy głos zaczął nucić:
– Ciiii... Cichutko, już dobrze, jestem tutaj... – Tak jakby... Jakby samą siebie próbowała uspokoić.
Co miała mu powiedzieć, kiedy w jakiś sposób czuła, że przybyła się pożegnać?
Ich wspólna relacja składała się z opóźnionego przywitania, oglądania się z daleka i teraz mógł być już ten ostatni raz. Jak miała powiedzieć mu to..? I czy powinna zamiast tego go kłamać?

Nie potrafiła myśleć o tym dłużej, bo jej mruczenie ustępowało lekkiemu drżeniu. Czuła się znów słaba. Pierwszy raz od przebudzenia – jej zbroja złożona z goryczy ustąpiła, by pokazać dawną Aank. Delikatną, wrażliwą, empatyczną – i przerażoną. Smokooposa, jak to wołał jej mały braciszek...

Lekko cofnęła łeb, układając szyję w łuk i chcąc spojrzeć w oczy Vultora. Drapieżna biała źrenica zaokrągliła się na podobieństwo księżyca, ledwo otoczona przez czarną tęczówkę. Spojrzenie miała poważne, ale smutne.
– Nawet nie wiem jak Cię przeprosić, synu. Ja po prostu... Nigdy, nigdy nie nadawałam się na matkę. Zew również nie był na to gotowy. A jednak – kiedy zobaczyliśmy Cię, wiedzieliśmy, że stworzyliśmy coś, dla czego warto było żyć, nawet jeśli to życie nie było pasmem sukcesów. – Mówiła powoli, bo każde słowo, które chciała przekazać – chciała przekazać już dawno. A jednak głos i tak lekko jej się załamał. Uśmiechnęła się czule, podnosząc smukłą dłoń, by pogłaskać go po boku grzywy matczynym gestem. – Oboje jednocześnie żałowaliśmy, że nie możemy patrzeć, jak dorastasz, Vultor. Że może wątpisz, czy jesteś chciany i kochany. Ale jesteś, zawsze byłeś. Po prostu przy nas brakowałoby Ci wszystkiego. Nie byłoby nas wcale więcej... Choćbyśmy nie wiem jak chcieli. Nie mieliśmy czasu nawet dla siebie, ja chorowałam, przespałam chyba pół swojego życia, ojciec był młodym Przywódcą, a teraz... – Gula w gardle zmieniła się w supeł. Zrobiło jej się niedobrze. Czy wiedział o Fernie..? Czy chciał w ogóle wiedzieć? Może... Może nie wszystko na raz.
Spoglądała na niego, szukając jakichś reakcji na pięknym, drapieżnym pysku syna.
autor: Posępny Czerep
24 mar 2020, 0:03
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 117993

Już z daleka rozpoznała podobną sobie, białą maskę i o dziwo – rozłożyste, brunatnopióre skrzydła – jedyną cechę, którą miał po dziadkach, nie swoich rodzicach.
Przez chwilę mignął jej przed oczami obraz pisklęcia, na widok którego ona i Zew aż padli do samej ziemi. Młodzi, nierozgarnięci rodzice, w żaden sposób nieprzygotowani do swojej roli. Powierzający ją komuś innemu.
I tak bardzo, bardzo zazdrośni, kiedy pierwszy raz było im dane ujrzeć swoje dziecię, którym już nie mogli się zaopiekować. Którego obraz dorastania sami sobie odebrali.
Pięknie wyrósł.
Oblicze Aank może trzeci raz od przebudzenia – na krótką chwilę złagodniało. Wielkie czarne ślepia przysłoniły się bielą, a wargi lekko rozchyliły, gdy obserwowała, jak ląduje.
– Vultor... – Cichutko, miękko, posmakowała jego imię. Ostatni raz widzieli się, gdy budziła się Sennah.
Czuła przytłaczającą niemoc i poczucie winy.
Także chciała go przytulić i kompletnie nie wiedziała, czy powinna. Czy jej za to wręcz nie zaatakuje.
Wydawał się równie spięty, co ona. Obserwował ją czujnie. O czym myślał?

Lekko rozłożyła skrzydła i uniosła się nieśmiało, na trzech łapach. Jedną na czymś zaciskała. Zaczęła kuśtykać do północnej wiverny, mierząc kroki powoli, pomagając sobie knykciami zajętej łapy, pochylając niżej łeb. Przystanęła blisko, bliziutko niego i poruszyła miękko nozdrzami, wciągając do piersi głęboko jego zapach.
– Mogę Cię przytulić? – Spytała w końcu, po dziesiątce bezsensownych dialogów, które wygnała ze swojej głowy. Najpierw musiała się dowiedzieć, czy jej syn w ogóle chce mieć z nią jeszcze kontakt. To, że tu przybył – niewiele mówiło.
autor: Posępny Czerep
23 mar 2020, 23:08
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 117993

Długo biła się z myślami, czy powinna to robić. Nade wszystko nie chciała komplikować mu życia, zatruwać umysłu złymi wiadomościami, czy sprawiać kłopoty przez kontaktowanie się z innym Stadem, jak zdawało się to wyglądać, gdy pierwszy raz się spotkali.
Obiło jej się jednak o uszy, że Ogień i Plaga związali sojusz. Czy więc tym razem nikt im nie przeszkodzi?
Stanęła nad taflą Czarnego Stawu, chwilę patrząc w swoje zacięte, dzikie oblicze, tym mroczniejsze, gdy odbite w odmętach czerni. Bruh. Musiała zdobyć się na nieco więcej życia, dla niego.
Dla jej pierworodnego syna. Za ostatnią krew jej i Zewu.
Zadarła wąski łeb i piorunującym dźwiękiem wezwała Vultora, wspomagając nieśmiałą wstęgą magii ryk, by pokierował się on jasnym przekazem do Plagijczyka.
"Czarny Staw. Mama na Ciebie czeka"
Oposia owinęła nagi ogon wokół przednich łap. Jedna z nich zaciskała się na klejnocie, małym podarunku, który chciała wręczyć swojemu młodemu.
autor: Posępny Czerep
03 mar 2020, 23:44
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43162

Perspektywa zakradła się do Świątyni jak cień.
Czujny, nieufny wzrok powiódł po zgromadzonych, bielą szpiczastych źrenic błyskając na granicy światła. Nie podeszła bliżej, nie miała ochoty na interakcję.
Spojrzenie poszybowało wyżej, w stronę serca świątyni – a umysł skupił się na obrazie niedawno poznanego, rubasznego Thahara. Mimowolnie uśmiechnęła się skrajem pyska, myśląc o tym, jak wiele mieli ze sobą wspólnego... Przynajmniej kiedyś.
Odetchnęła głęboko i skupiła myśl tak, jak gdyby wysyłała mentalną wiadomość.
"Thaharze. Wybacz, że chce odejść od Twojego zawodu. Poświęciłam mu jednak połowę smoczego życia i całe, calutkiego serce. A mojego serca już nie ma – odeszło wraz z ostatnim atakiem cienia, zamordowane. Czy możesz mi, Panie, pierwszy i ostatni raz błogosławić łowom, życzyć chyżości w skrzydłach i lekkości w kroku? Tylko o to proszę. O wybaczenie i zrozumienie. Zawsze postępowałam tak uczciwie wobec zwierzyny i lasu, jak tylko byłam w stanie jako Łowca, nie zaniedbując i nie odmawiając też żadnemu smoku, który prosił mnie o pożywienie. I ten czas zawsze będzie najpiękniejszym w moim życiu, bo żadna sztuka nigdy nie pochłaniała mnie tak, jak Twoja."
Myśli wylały się z niej, niekontrolowane i smoczyca skrzywiła się smutno, po oposiemu, wykrzywiając wargi i podwijając nagi ogon pod siebie. Pierwszy raz od przebudzenia czuła się wrażliwa i odsłonięta. Miała nadzieję, że Thahar nie odrzuci dzieła jej życia, że być może, zamiast błogosławieństwa – wskaże jej drogę.
Czy bowiem Aank potrafiłaby naprawdę żyć jako Wojownik? Nie widziała. Zemsta była jednak jedynym, co czuła prawdziwie i nawet strach – strach zaszył się w kącie.
autor: Posępny Czerep
24 lut 2020, 23:44
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 7066

Przybywające smoki mierzyła dzikim, nieufnym spojrzeniem. Nikt nie zwrócił jej uwagi, może po za Ciemną, którą poznała, choć ta nie wydawała się zadowolona jej obecnością. Aank nie wiedziała co do niej ma córka Pacyfikacji, nikt nigdy bowiem nie przekazał Perspektywie, że została czyimś Mentorem, co za tym idzie ta nie miała nawet okazji wykonać swoich obowiązków...
Skończyła się posilać i gotowa była się wycofać, zwłaszcza, że bóg łowiectwa nie zamierzał nic mówić do swoich... Zrobiła dosłownie parę kroków, gdy kolejna wielka moc wkroczyła do Świątyni. Tu jednak należało się zatrzymać.
Nie znała go, ale obserwowała napięta do granic możliwości, czując aurę boga, od której jej krew wrzała, a instynkty kazały walczyć lub uciekać.
A wtedy on przemówił i smoczyca nie do końca pojmowała sens monologu, dopóki Villar nie wypowiedział tego jednego imienia.
"Zew Płomieni"
Jej Zew, jej miłość.
I jej nowy płomień do życia – zemsta. Potwór, cień, który widziała dawniej, jak pochłania życie z dawnej Prorokini. Ta sama zjawa, której teraz miała mieć okazję się postawić.
Warkot wezbrał w głębi gardzieli Perspektywy i po chwili ta wyszła z cienia, twardo stawiając łapy, już nie jak zawsze, po Łowczemu – giętko i cicho, ostrożnie i czujnie. A pewnie i agresywnie, bujając tułowiem miękko, żywo podrygując ogonem i kładąc po sobie uszy.
Nie wychodziła z tą postawą do samego Villara, ale wyraźnie poczuła się przez niego wezwana.
– Jestem gotowa zmienić fach któremu poświęciłam całe życie i szkolić się do upadłego, byle umorzyć tą poczwarę... Będę gotowa na wezwanie, Panie. – Wywarkotała cicho, bez wahania, po czym pokłoniła nisko łeb przed Villarem i wyszła.
autor: Posępny Czerep
23 lut 2020, 14:23
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 7066

Nie do końca rozumiała co się dzieje.
Biegła przed siebie jak oszalałe zwierzę – głodna, osłabiona księżycami Smoczego Snu, wciąż nieco chora i przede wszystkim – ciężko rozdarta.
Wpierw wypruła do lasu, jak na Łowcę przystało, licząc na to, że posiłek sam podejdzie jej pod łapy. Stan smoka sprawiał jednak, że północna potykała się o własne nogi, a jej zawładnięty emocjami umysł nie był w stanie skupić się na prawdziwym polowaniu. Biegała w kółko, upadając co jakiś czas i warcząc na samą siebie. Skonfundowani kompanii spoglądali na nią ze strachem w końskich ślepiach, próbując dotrzymać jej kroku, a jednocześnie trzymając zdrowy dystans...
Aż wtedy usłyszała dziwne wezwanie.
Zew bratniego żywiołu, Łowczego Boga – choć sama nie wiedziała jeszcze o jego istnieniu – działał na nią jak opium, przyciągał jak zapach świeżej krwi.
Przede wszystkim jednak przekaz był niezmiernie jasny – "przyjdźcie a zjecie" – i tyle jej wystarczyło.

Gdy nadbiegała, słychać było lekkie dzwonienie dzierżonych wisiorów i drobnych trofeum, a także tętent biegnącego za nią jednorożca i kelpie. Jej kroki były nieme, choć biegła jak pijana, ze zwieszonym nisko łbem, obnażonymi kłami i rozczochranym, posklejanym futrem.
Zatrzymała się gwałtownie w wejściu, z czarnymi ślepiami rozjaśnionymi białą, pustą źrenicą. Nieufnie zmierzyła smoki, przez stan nie poznając żadnego z nich, dopóki jej wzrok nie napotkał Thahara.
Czuła bosą moc bijącą od smoka i choć dawniej podzielałaby nawet jego sposób bycia, być może przytuliłaby się do niego ze śmiechem i poopowiadała Łowcze anegdotki – teraz jedynie skuliła się i pokłoniła przed wyższością, po czym pół zakradła, pół zwyczajnie podeszła do jednego z udźców, zasłaniając skrzydłem widok swojego pożywienia i co jakiś czas niepewnie oglądając się na obce smoki w Świątyni. Sama pożarła solidną porcję mięsa, by następnie zachęcić do pożywienia swoich kompanów, którzy także padali z głodu po hibernacji.
Kelpie także skosztował doprawionego mięsa zmieniając kopyta w szpony i pokazując zębatą paszczę. Jednorogini ciężko było oderwać wzrok od boga, ale co jakiś czas skubała owoce i zioła, aż w końcu zjadła ich tyle , że nasyciła się całkowicie.
Na twarzy Aank widać było konsternację. Dawna ciekawość walczyła z nową tożsamością, pragnąc przebić się i sięgnąć do Thahara. Było jednak na to za wcześnie.
Wycofała się więc pod ścianę i obserwowała, jedynie jej białe źrenice świeciły w cieniu, gdy cała smoczyca gotowała była w każdej chwili się wycofać
autor: Posępny Czerep
21 sty 2020, 22:12
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 107009

// Nie przylatuje na miejsce, don't mind me

Opisanie wszystkiego, co stało się z umysłem i ciałem Aank po usłyszeniu tego krótkiego przekazu i po... Po brutalnym urwaniu go, dokładnie tak samo okrutnym i ostatecznym, jak ona czyniła swoim ofiarom – było nie do ujęcia w słowach. Zaczęła wrzeszczeć, rozdzierana straszliwym bólem, miotła się po jaskini, demolując swoje trofea, wypłaszając kompanów, drąc posadzkę i niszcząc swoje ciało.
Kochała go.
Dlaczego teraz czuła to bardziej niż kiedykolwiek wcześniej?
Dopiero teraz dotarło do niej, że był najważniejszą osobą w jej życiu.
A teraz było już za późno.

Serce Perspektywy zupełnie fizycznie zabolało, przestało bić równo i... Zwolniło.
Zrobiło jej się słabo i nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła mocnym, nerwowym snem.
Może nie Wiecznym. Raczej nie.
Wyglądało jednak na to, że zrobiła dokładnie to za co nienawidziła swojej matki – z żałoby zapadła w hibernację, zostawiając wszystko i wszystkich, żeby przetrawić swój żal.


// I przechodzę na nieobecność :v

Wyszukiwanie zaawansowane