Znaleziono 112 wyników

autor: Torvihraak
21 mar 2020, 16:30
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43191

Prychnęła rozbawiona, w sumie wszyzstkim, co się działo. Gdy poczuła, że Riavielo zmnienia czar i ona zmieniła swój. Tak leciutko, bo atmosfera pozostawała taka sama.
Zaśmiała cichutko z aktorstwa Pyzatego. Nie ma to jak prowadzić rozmowę samemu ze sobą, ale jednak nie, bo to są inne postacie. Ha, dobrze, że tylko dwie. Jak już są cztery, a każda inny głos, to dopiero jest zabawa.
Jak by go przekonała? A można go zrzucić do tej przepaści i maddarą zbudować sobie własną kładkę? Aj, aj, Torvihraak, przecież ta iluzja to żywy smok! Ma ukochaną! Nie można tak zrzucać smoków z ukochanymi do przepaści, nawet jak by to uszło całkowicie na sucho.
-No nieźli są ci towarzysze przygody- zwróciła się do Ziemnego z mrugnięciem.
-Jeśli ukradł ci twój szczęśliwy kamień, czy tam muszelkę, to znaczy, że dalej mamy go ze sobą, a ty masz lżej o jedną muszlę. Potem i tak się zgodziliśmy, że będziemy rozdzielać swoje łupy, więc PROSZĘ, przełóżmy te wszystkie problemy i nie problemy na później, kiedy już się stąd wydostaniemy.– mogłaby też stworzyć iluzję i rżnąć głupa, a w oby dwóch rzeczach była bardzo dobra -Nie żeby coś, ale tu chodzi o taką fajną rzecz nazywajacą się "przetrwanie" i jak wcześniej mówiłam, razem mamy największe szanse na to, ale razem, czyli każdy się stara jak najbardziej. Przyjaciele, proszę, potem się tym wszystkim zajmiemy. Bo jeśli tak dalej będziemy robić, to może się okazać, że nawet stąd nie wyjdziemy, i już nie będzie ważne, kto ma lub nie ma szczęśliwą muszelkę, bo wszyscy bedziemy martwi!
autor: Torvihraak
21 mar 2020, 10:17
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Zamruczała. Widziała ślady. Ale jaki to mógł być ptak? Kupczyni nie za bardzo znała się na gatunkach ptaków. Cóż, zwierzę na pewno było rybożerne. A jakie znała rybożerne ptaki, które jednak miały błony między palcami....
... coś.... mewopodobnego? Macie tu albatrosy? Może coś albatrosopodobnego?– wzruszyła barkami, po czym wróciła do śladów.
Węszyła dalej, i przyglądała się śladom. Szukała wgnieceń w ziemi albo innych tropów, typu zgubione pióro, ości lub cokolwiek innego, co nie do końca pasowało. Szła powoli i uchylonym pyskiem oraz nasłuchiwała oczywiście.
autor: Torvihraak
20 mar 2020, 17:09
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 74017

O nie! Jego historie były lepsze! I na dodatek dobrze je opowiadał, kiedy jej się wszystko mieszało. Demencjo starcza, Torvihraak idzie po ciebie.
Dmuchnęła zimnym powietrzem z nozdrzy, niby mogła zostać cicho, ale jak już Łowca tak ładnie jej opowiedział opowiastkę, to jak miała nie skomentować (i być może nadinteretować, jeśli jej się uda) proste prawdy, które w owych opowiadaniach są zawarte.
-Strach jest ważny, dobry. W wielu przypadkach to właśnie strach utrzymuje smoka przy życiu. Samica, a samiczka – samica poznała życie, ale czy to znaczy, że musiała przestać biegać, śmiać się i ufać? Samica wie, że może upaść, że może zostać ośmieszona i zdradzona, a wiedząc może się przygotować. Czy dobrze jest przestać latać ze strachu przed upadkiem, czy może wystarczy ćwiczyć i nauczyć się oceniać, kiedy niebo jest zbyt zdradliwe na lot. O, i najważniejsza rzecz, prawie bym zapomniała. Upadków też trzeba się nauczyć – rzuciła uśmiechem, mimo że coś ją w piersi scisnęło. Upadki jednak zawsze będą boleć, niektóre nawet będą dawały się we znaki do końca życia. Ale dalej, czy to jednak jest powód, aby przestać latać? Przestać próbować, przynajmniej?

Na słowa niebieskiego tylko zamrugała, lekko zaskoczona. Uznany za zdrajcę? Dezerter? Zasady ustanawiane przez tych u władzy.
-No widzisz. Dokładnie z tego powodu jestem samotnikiem! powiedziała głośniej niż zamierzała, gestykulując żywo. – Cholerne problemy wszędzie, gdzie ich nie ma. Idziesz do innego stada – jesteś cholernym zdrajcą i hańba Ci. Lubisz kogoś z innego stada? Fajnie, ale oni są źli i nie mozesz go lubić, najlepiej byś go nienawidził i go zabił, a jeśli jednak tego nie zrobisz to hańba ci i tak jesteś zdrajcą, a zdrajców się nie lubi. Chcesz zrobić coś więcej, coś co uważasz, że byłoby dobre? A idź się wypchaj i w ogóle, lepiej siedź cicho, bo twoje zachowanie niebezpieczne zbliża sie do bycia wrogim stadu. O i nie zapomnij o robieniu tego, tego i tego i nie robieniu tego, tego i tego. A dlaczgo tak? Dla dobra stada, oczywiście! Żeby było silne i potężne, a nie takie jak te wszystkie inne Złe, Brudne i Zawszone. Przecież chcesz dobra stada, prawda? Nie jesteś jego wrogiem? Ughhhhhh – mówiła szybko, a w jej głosie była bardzo słyszalna stara irytacja. Przymknęła oczy na chwile, a gdy je ponownie otwarła, zalśniły zimnym złotem. Kupczyni się już nie uśmiechała.

Jak można znów polecieć, gdy przy upadku złamało się skrzydła?

-Nie znam całej historii, więc nie będę oceniać. W ogóle nie zamierzam oceniać, każdy czuje indywidualnie. Jedno i to samo wydarzenie może być zupełnie czymś innym dla dwóch smoków, i to co każdy ze smoków przeżył i czuje jest dla nich prawdziwe. Czy czujesz się zdrajcą? Czy gdyby jakiś smok Ziemi potrzebował by pomocy, odmowiłbyś mu jej? ...– potrzsnęła łbem, po czym ubrała swój tradycyjny uśmiech. -Pytania retoryczne, ale jeśli chcesz na nie odpowiedziec, to wiesz. Z chęcią posłucham, bo wiesz, lubię wiedzieć o rzeczach, tym bardziej o tych, które są "nie moją sprawą", że tak powiem-

-Awww- powiedziała w przesadzonym zawodzie. -Ale nie martw się, wymyslę jakieś adekwatne imię do nazywanie ciebie w mojej głowie, bo "Łowca Plagi" już zaczyna mnie męczyć, a to dopiero jedna rozmowa była... Co powiesz na Kubę? Wyglądasz mi na takiego Kubę. A może... Remigiusz? Remek? Szymon. Nie, ja wiem! MACIEK. Tak. Maciej, Maciek, Maciuś. Był jakiś książę Maciuś Pierwszy, ale nie pamiętam o co chodziło.– wyszczerzyła zęby w uśmiechu. No i szła. Będąc sobie. Ze swoją torbą węży i bagażem raczej mniej niż bardziej użytecznych śmieci, oraz zapasem herbaty, której Smok Maciej nawet nie chciał spróbować
autor: Torvihraak
20 mar 2020, 10:32
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 98279

W miarę, gdy mackowaty mówił o jaszczurzym kodeksie, pysk Torvihraak przyjmował coraz bardziej morderczy wyraz. Przynajmniej czarnołuska miała nadzieję, że to to robił, bo się starała.
-Ty? Jaszczur? Jesteś jaszczurem?– wycharczała, po czym zaczęła obchodzić smoka dookoła, nie spuszczając z niego spojrzenia oczu niczym z płynnego złota -Jeśli znasz kodeks jaszczurzy, to musisz wiedzieć, że jaszczurki i jaszczury od zarania dziejów toczą świętą wojnę o dominację nad Ponadświatem.
Wy, jaszczury – pospolici brutale, pozbawieni jakiejkolwiek finezji i gustu, jesteście zamknięci na wiedzę, której zdobywaniu, my, jaszczurki, poświęcamy cały nasz żywot –
Wzięła głęboki wdech, przysiadła i chwyciła się za pysk łapą, jakby miała wszystkiego dość -Nie dość, że nie jaszczurka to jeszcze jaszczur. W co ja się wplątałam- powoedziała pod nosem, ale jednak wtstarczająco głośno, aby Axarus ją usłyszał. Nagle wstała i przeszyła Wodnego zimnym, kalkulującym spojrzeniem. -Ale wcześniej o tym nie wiedziałeś.... Mogę więc uznać, że ja dalej nie wiem, że ty wiesz i traktować pana, panie Macka, jak zwyklego smoka, bo jednak mimo wszystko jestem pana halucynacją i gdybyś zginął w wyniku, ach, obrażeń pomagicznych powiedzmy, takich po walce między Jaszczurem, a Jaszczurką, to straciłabym pracę, a składki członkowskie do Stoważyszenia Najlepszych Jaszczurek Wrogów Jaszczurów, w skrócie SNJWJ- powiedziała to szybko, niczym jedno słowo –z czegoś trzeba płacić. Więc zawieszenie broni?– podała mu spaloną łapę na zgodę, obserwując kąte oka poczynania wilka. Kraby kradł. Kraby i tylko kraby. Nie będzie mu się potem pić chciało? Chociaż może to były słodkowodne kraby? Może po nich się pić nie chce? A może wilk już tyle w życiu krabów zjadł, że przyzwyczaił się do nieustającego cierpienia, bo życie to tylko chaos, pożądek jest iluzją, a szczęście jest kłamstwem i żyje się tylko po to, aby odczuwać ból i smutek i na końcu tego wszystkiego umrzeć i oddać się w cudowne, rozkoszne objęcia nicości? Torvihraak prawdopodobnie nigdy nie będzie tego wiedziała.

-Ale wiesz, możesz lubić swoje zęby, ale twoje zęby mogą nie lubić Ciebie. Mogą być złymi zębami, które tylko istnieją, aby ciebie denerwować. Czy jesteś 100% pewien, że twoje zęby... pana lubią, panie Macka?– wymruczała, a potem sama przylgnęła do ziemi, tak aby jej głowa znajdowała się tuż przed głową zielonego
-O nie! Umarłeś? Bo to taki straszny twór – krab. Czy umierasz za każdym razem jak polujesz na kraba? Będziesz mnie musiał tego nauczyć, żebym ci mogła potem toważyszyć w wyrywaniu krabów i być może pomóc nieumrzeć. Chociaż czekaj, czy halucynacje mogą być pomocne? W kodeksie było coś o tym- wstała i przekrzywiła łeb –Że żadna halucynacja pomocną nie może być.... albo że właśnie może? Było tam nie, czy nie było? Chociaż z tego pytania wynika, że jednak nie było, tylko to znaczy że tam nie było, czy było nie???– chwyciała smoka za barki i potrząsnęła nim, mówiąc coraz głośniej i wręcz z paniką w głosie.

To jest niesamowite, ale Axarus dał radę przez chwilę pozbawić Kupczynię słów. Szururu, świątynia, Kaltamen (Kaltafon?). To... niesamowite było. Niesamowita historia. Powinna pobierać nauki pieprzenia od tego smoka. Szła za nim, lekko kuśtykając. W końcu ochrząknęła -Nie trzeba mieć... macek, aby zostać Mackołapem. Może on miał historię bogatą w łapanie macek? I dziękuję, ale mój towar raczej już nie żyje. Umarł w butach. Koniec. Memento mori, czy jakoś tak. Ale dziękuję, dziękuję.– kiwała łbem –Tak, zdecydowanie. Oraz z taką miną, to na lewno mówił wcześniej o tym, że stoisz mu na ogonie. Na pewno. Słowo halucynacji. Bardzo poruszająca historia, bardzo. Taka z morałem i bardzo głęboka. Myślałeś kiedyś nad pisaniem edukacyjnych tekstów dla ogólnego dobra... smoczości? Zapisałbyś się w dziejach, jestem tego pewna!–

Mruknęła, drapiąc się po pysku w jakby zamyśleniu. Mruknęła drugi raz, tym razem głośniej, bardziej intensywnie, po czym spojrzała na Axarusa, a na jej pysku wyrósł szeroki uśmiech pełen ostrych zębisk -Przyjmę glony i zgodzę się zaryzykować pod dwoma wyarunkami- wyciągnęła dwa szpony -Po pierwsze, dostanę wynagrodzenie halucynacjj tak, jakbym ją dalej była. Po drugie... jeszcze tego nie przemyślałam, ale coś chcę na pewno. I wiesz, ja też nigdy nie byłam w Szepczącym Lesie, a skoro ani ty, ani ja, ani Takhara, przynajmniej tak mi się wydaje, tam nie byliśmy, to można uznać, że to miejsce dla nas nie istnieje. Tak jak kodeks halucynacji. ... hmm, wymyśl coś, co będzie drugim warunkiem, dopiero wtedy się zgodzę. Co ty na to?– uśmiechnęła się
autor: Torvihraak
20 mar 2020, 0:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Wzięła pożądny wdech, tym razem nie aby węszyć, ale bardziej aby dać upust.... frustracji? Nie, to zbyt mocne słowo. Zawodowi? To już bliżej. Wdech miał po prostu posłużyć jako pewnego rodzaju westchnięcie.
Dźwięki, dźwięki. No słuchała, słuchała, ale nic nie słyszała. Przeczesywała okolicę w poszukiwaniu jakiś śladów czegokolwiek, węszyła i rozglądała się, ale jakoś tak jej nie wychodziło. Wszędzie tylko smoki... a może by tak spróbować pójść jakimś starym tropem właśnie smoka? To w końcu nauka, nie musiała od razu znajdować niewiadomo co?
Kupczyni spodobał się ten plan, i nawet już chciała wziąść się za jego wykonywanie, gdy na czubku języka poczuła woń starej ryby. Fuj!
Lekko jej powieka zadrżała. Ona miała teraz za tym iść, prawda?... W miarę zbliżania się, odór będzie rósł w siłe, prawda?
Znaczy, nie miała aż tak bardzo czegoś przeciwko, ale miała złe wspomnienia dotyczące starych ryb, ale to chyba każdy miał. Albo nie? Nie wszyscy koniecznie muszą znać ryby... hmm...

Otwarła ponownie pysk i skupiła się na zapachu. Wiatr przywiał go jakby.... stamtąd. Obróciła się i zaczęła powoli podąrzać za tropem zapachowym. Idąc szukała jakichkolwiek znaków, które mogły by być tropem – śmieci, wgniecenia, zadrapania, odciski. Krok za krokiem zbliżała się do źródła zapachu nie zapominając o nasłuchwianiu. Może jakieś piski? Mlaskanie? A może cisza? Kto wie, póki co się po prostu koncentrowała.
autor: Torvihraak
18 mar 2020, 20:55
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 93652

Uśmiechnęła się do Błysku, miło z jego strony. Pochyliła lekko głowę w (tym razem prawdziwym!) podziękowaniu, po czym rzuciła Trzęsieniu:
-Słyszysz! Oby ten ktoś był w połowie tak godno-zaufanio-wyglądający i słowo-dotrzymujący, bo Mętnym poszczuję! Jego słowami w sensie, ale no!–
Zaśmiała się i pomachała przywódcy Ziemi na pożegnanie. Aj, zdecydowanie go polubiła. Przyjaciel od pierwszego wejrzenia? Ah, ciekawe jak porąbaną miał przeszłość...
Potrząsnęła lekko głową, gdy Malstrom się odezwał
-Owszem. Dobrze, aczkolwiek trochę za szybko. Mogła byłam targować się o udostępnienie wiekszej ilości terenów, przynajmniej zabawnie by było. Znaczy, ogólnie zabawnie było, ale mogło by być lepiej.
W ogóle, przesympatyczny gostek z tego waszego przywódcy. Nawet bardziej sympatyczny od ciebie, a ty jesteś bardzo niczego sobie.
No.–
zwróciła swój wzrok tam, gdzie wtedy Ziemny rzucił kamieniem, po czym objęła Mętnego (bardziej się na nim oparła) jedną łapą. -To chodźmy sprawdzić co i jak z tym głazulcem, a potem pójdę sobie spać.
O, plan jak niewiem co, taki dobry. Prawda?
i nie czekając na odpowiedz morskiego, zaczęła go ze sobą ciągnąć. No bo iść samej by miała? Oj, co to to nie! Poza tym, to on rzucał, nie ona. Jego to powinno bardziej interesować. A ona tylko... toważyszy, jak dobry smok. Pilnuje, aby mu się po drodze nic nie stało. O!

//zt
autor: Torvihraak
18 mar 2020, 19:22
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Wyszczerzyła zęby, niby groźnie, ale w jej oczach skrzyły wesołe ogniki -Uważaj, bo jeszcze poczuję się zachęcona-

Skinęła łbem. Nie za bardzo wiedziała czego ma szukać, ale szukała. Powoli wyszła z groty rozglądając się za czymkolwiek tak naprawdę. Jakiś ślad w ziemi, jakieś połamane gałązki, przygnieciona trawa. Probowała znaleźć może jakieś zgubione futro, łuski i mimo że głównie polegała na wzroku, bo to uważała to za swój najlepiej rozwinięty zmysł nie pomijała innych. Węszyła i nasłuchiwała cały czas. Bardzo czesto przystawała w jednym miejscu i wręcz smakowała powietrze, otwierając pysk i po prostu skupiając się na węchu. Czuła... smoki. Tak, smoki czuła. I w sumie niestety tyle...
Cholera. Nic ani nie widziała, ani nie czuła, ani nie słyszała. Tylko smoki i drzewa. Jeśli jakieś wgniecenie w ziemi to smocze, przynajmniej jej się tak wydawało.
Popatrzyła na Czarnoskrzydłego i wykonała gest łapami, który miał znaczyć, że nic, a potem spróbowała znów powęszyć. Może akurat?
autor: Torvihraak
18 mar 2020, 16:14
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Chwyciła się za serce w przesadzonym szoku -O nie! To powiedzmy, że jeśli mnie nauczysz, to dostaniesz ode mnie immunitet na zawracanie dupy. Albo nie, nie immunitet, tylko taką.... możliwość odwołania. O!– uśmiechnęła się, a jej ogon tradycyjnie wywijał z tyłu zawijasy.
Zaśmiała się, ona bohaterką? No, niby coś w tym stylu mówiła, ale dalej ciężko było jej to sobie wyobrazić. Jednak kiedy nauka została zaczęła na dobre, wyproatowała się, a jej pysk przyjął spokojny, lekko rozbawiony wygląd.
Wzrok, zapach, słuch i... dotyk? Jak korzystać z dotyku?
Szczerze to nie wiedziała. Nawet nigdy nie kojarzyła dotyku ze śledzeniem.
Przekrzywiła łeb – Może gdy coś się znajdzie, nie wiem, chociażby jakieś futro, to dałoby się ocenić tego teksturę i stwierdzić, czyje to? Albo coś w tym stylu.
Może też ocena ciepła? Że jak ciepłe, to bardzo świeże?
Albo, nie wiem, ocena głębokości, czy dokładniejsza ocena śladów, że chropowate, czy coś? Chociaż to chyba wzrok.–
zmruczała – Nie wiem.–
autor: Torvihraak
17 mar 2020, 20:03
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Wyszczerzyła zębiska w umiechu. No proszę, nie gbur. Ah, chyba się jej te nauki podobały, oczywiście jeśli się odbędą.
Machnęła łapą -No, ja w sumie też, ale jakoś to wyszło, prawda? Ale następnym razem będę już przedstawiać się od razu, nawet jeśli pewnie to nic nie znaczy- odparła z uśmiechem.
Skinęła lekko łbem, gdy się przedstawił. Pojedyńcze imię. Tak jak Światokrążca, chociaż on wcześniej miał podwójne. Może Czarnoskrzydły też tak miał?

Pokiwała entuzjastycznie głową, tak, interesowało ją. A dlaczego?
-No wiesz, gdybym kiedyś zgubiła toważysza w lesie, to mogłabym jakoś go odnaleźć idąc sprytnie po śladach. Albo gdyby było tak, że ktoś byłby ukradziony i wszyscy by panikowali, bo nikt by nie umiał śledzić i nagle pojawiam się ja, SMOK ŚLEDZĄCY, i mówię, że spokojnie, spokojnie i moim bystrym okiem wypatruję wszystko, co może doprowadzić mnie do złodziei i odzyskuję ukradzionego przyjaciela. No a potem wszyscy się cieszą i ogólnie jest fajnie.
Albo gdyby jakiś smok, bez żadnego powodu, naprawdę, by mnie unikał, no, a ja bym bardzo chciała się z nim spotkać, więc dzięki umiejętności śledzenia mogłabym go znaleźć i zawracać mu dupę ile dusza zapragnie!
....
...
W sumie do polowań też może się przydać, że zwierzyna i takie tam... gdyby się polowało... Ale tak.–
wystarczająco dobra odpowiedź? Całe życie dała radę bez tej umiejętności, ale jednak bardzo chętnie by się jej nauczyła. Lepiej umieć więcej niż mniej, nawet w tamim wieku. Tym bardziej w takim wieku.
autor: Torvihraak
17 mar 2020, 12:54
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 74017

Wciągnęła powietrze przez nos. Czy on coś opowie? Czy powinna się obawiać? Nie ważne! Odzywał się, a to oznaczało, że miała jego uwagę! Nie żeby dawała mu dużo okazji do wtrącenia się w jej monolog, ale cóż. Ona się mogła zamknąć w każdym momencie – tylko tego nie chciała.
Spoglądała na Łowcę, i gdy mówił, szła wesołym krokiem, przeprostowując swoje przednie łapy w powietrzu. Taki pewnego rodzaju marsz.
Historię skitowała cichym chichotem i, jak to ona, wieloma słowami:
-Badzo ciekawa historia. Życiowa w pewnym sensie. Normalność...– uśmiechnęła się drapieżnie -jest tak samo pozorna jak wszystko inne. I może akurat było tak, że wszystkie stada już kiedyś też wypiły wodę szaleństwa, i tylko to stado, można powiedzieć, "wróciło" do tego, jak było kiedyś. Chociaż wiesz, póki to szaleństwo nie objawiało się tym, że smoki marły jak muchy, albo nie wiem, nie mordowały swoich piskląt i nie wrzucały ich ciał do rzeki, to niech sobie wszyscy robią, co lubią. Powiedziałeś w końcu, że w stadzie zapanował pokój, więc uzdrowicielowi chyba ten plan nie wyszedł. Może nawet wyświadczył im wszystkim przysługę. Jak smok, który uderza pięcią w bark, aby go złamać, ale okazuje się, że ten drugi smok od księżycy miał właśnie z barkiem problemy i to uderzenie je naprawiło.
Albo alhemik, tfu, uzdrowiciel, który właśnie zatruwa źródło, ale okazuje się, że ktoś wcześniej już zatruł to źródło i jego trucizna niweluje działanie tej wcześniejszej. Swoją drogą to by było smutne, tak chcieć kogoś zabić i niechcący go uratować. Chociaż nie, smutna byłaby odwrotna sytuacja, to by było... hmm... kiepskie?
W ogóle, w ogóle, też mam historyjki, tylko sobie je muszę przypomnieć-
uciekła wzrokiem gdzieś na lewo, chociaż przy okazji omiotła też wrokiem okolicę, aby ocenić ile mniej więcej czasu jej zostało. Mniej niż chciała.
-Więc tak. Ekhem. "Dwaj portretów malarze...." Chociaż nie. Macie tu malarzy? I portrety??? A mniejsza z tym. Historyjka jest fajna. Bajka w sumie. Nawet rymowana powinna być, jeśli nic nie pokićkam! Więc tak:
"Dwaj portretów malarze słynęli przed laty:
Piotr, to jest imię jakby coś. Ludzkie. Dobry, a ubogi. Jan, i to też jest imię. Jan zły, a bogaty.
Piotr malował wybornie, a głód go uciskał,
Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał.
Dlaczegoż los tak różny mieli ci malarze?
Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze."

Haha! Dalej dobrze ją pamiętam. O! I mam jeszcze jedną! Taką sytuacyjną! Nawet od tego samego gościa, jeśli mnie pamięć nie myli, a raczej tego nie robi.
Więc tak:

"Wielki jeden filozof, co wszystko posiadał,
Co bardzo wiele myślał, więcej jeszcze gadał,
Dowiedział się o drugim, który wesie mieszkał.
Nie omieszkał
I kolegę odwiedzieć,
I od niego się dowiedzieć,
Co umiał i skąd była ta jego nauka;
Znalazł ... woja nieuka,
Bo i czytać nie umiał, a więc książek nie miał.
Oniemiał.
A wój w śmiech: "Moje księgi – rzekł – wszystkie na dworze
... eeee, cholera.... cośtam, cośtam uczy cierpliwości,
Pszczoła... pilności,
Koń, jak być zręcznym,
Pies, jak wiernym i wdzięcznym,
A sroka, co na gałęzi ustawicznie krzeczy,
Jak lepiej milczyć niźli gadać nic do rzeczy!".
Zepsułam, ale tak. W orginale było lepsze-
pociągnęła nosem. A taka fajna, krytykująca jej zachowanie bajeczka by była. Eh, no, ale trzeba żyć dalej, nawet jak ci historyjka nie wyjdzie.

Zaśmiała się na komentarz o podcinaniu skrzydeł. -Nawet jakbyś chciał, to byś nie mógł, Łowco Plagi. mrugnęła i poruszała samymi łopatkami. -I wiem. Jednostka jest nieporównywalnie słabsza od grupy. W sumie dobrze powiedziane, że szkoda jej energii. Bo co taki pojedyńcze coś może? Jedynie tylko nie można zapominać, że każda grupa mimo wszystko składa się z właśnie jednostek, i każda z nich jest ważna.–

Szła już normalnie, i tym razem odezwała się spokojnie, bez żadnych emocji rzucających się na pierwszy plan, nieporuszona warknięciem.
-Nikt nie jest nikim. Jeśli czujesz, a czujesz, widać to po tobie jak po pisklaku z pyskiem całym w miodzie, że wdarł się do zapasów rodziny, to jesteś Kimś.

Żywy Łowco, samcze, który daje i nie oczekuje wdzięczności ani spłaty. Smoku, który oddaje, gdy się go uderzy. Nieziemio, Nieogniu i Niewodzie-
zwróciła się do niego -Mogę poznać twoje imię?–

Wpakowała kwiatek do jednej z toreb i podbiegła do smoka Plagi, znów znalazła się u jego boku. Znów szła uśmiechnięta i jakby bez żadnej troski o otaczający świat. Nawet była cicho, cieszyła się tylko pieszczotami promieni słoneczych i rzeźkiego wiatru. Zapachem trawy i dźwiękami budzącego się życia.–
autor: Torvihraak
17 mar 2020, 0:29
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 93652

Zamruczała, rozważając nad słowami Trzęsienia. Czyli nie zapowiadało się na wojnę... hmm, jeśli nie będzie miała pecha, to obejdzie się bez problemowo.
Ah, źle. Już uważała, że zaakceptuje ofertę taka, jaką jest, a mogłaby przecież spróbować coś uzyskać. Cokolwiek, może skrawek więcej ziemi?
Wysłuchała jednak smoka do końca, uśmiechając się drapieżnie tu i ówdzie, no bo co ona mogła? Polubiła gostka. Jeszcze nie podszedł do nich całkowicie, a ona już go polubiła. Czy tak można było? W sumie odpowiedź na to pytanie nie była ważna, bo Torvihraak i tak to wtedy zrobiła.
A gdy zaproponował wyprawę "za Barierę" zawołała w niebiosa (dosłownie – odchyliła się do tyłu i gwałtownie wskazała łapami na niebo)
-Tak! Pokażę ci świat!– stanęła normalnie -W sensie, pewnie to ty byś mi pokazywał świat, bo ja tu pierwszy raz jestem, ale gdybyś tak chciał do Yikeleti, albo coś, to się polecam. Mam przyjaciół na zachodzie, więc zawsze możnaby do nich wbić, znaczy, najpierw ich też znaleźć, ale tak. Insignis na przykład robi przepysznego dorsza w cieście. Chociaż w sumie nie wiem, czy on, czy jego żona, ale ona jest ślepa więc chyba on, tylko że ona potrafi być bardzo przerażająca, tylko czy bycie przerażającym przekłada się na umiejętności kulinarne?– powiedziała na jednym wydechu. Po dziś dzień, nie wiedziała czy to był Insignis czy Lucia, który przygotowywał tego dorsza, i jakoś tak teraz Kupczyni poczuła wielką potrzebę dowiedzenia się, co i jak.
Ale to na potem.
-I powiedzmy, że za sprawą tego, że masz przesympatyczną mordę, przywódco Ziemi, zgodzę się na twoją ofertę. Kamień za polowanie i walka w obronie Stada Ziemi za udostępnienie terenów przy rzece Tsuri oraz bagna Utah. Chciałbyś to jakoś przypieczętować? Podpisać? Zmieszać krew? Jakieś rytuały dziwnego rodzaju odprawić? Czy może słowa są dla ciebie wystarczająco wiążące?– zapytała, cicho się śmiejąc. Ah, coś za łatwo się zgodziła. Za łatwo, za łatwo. Starość, nie radość.
autor: Torvihraak
16 mar 2020, 19:59
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Gdyby miała zwykłe uszy, zastrzygła by nimi. Oho, ktoś się zbliżał.
Czyżby?
Wstała i się przeciągnęła, a gdy smok przyszedł przywitała go szerokim uśmiechem, ogarniając go całego przy okazji wzrokiem. Olbrzymi. Biorąc pod uwagę sposób w jaki chodził siłowy wojownik. Ah, gdyby tylko zamienić cały ten błekit na złoto...
-Ah, no tak, na innych terenach zazwyczaj też, tylko ja nigdy nie jestem pewna, co robić gdy przesyła się wiadomości maddarą. Czy przedstawienie się od razu nie jest takim przechwalaniem się, w pewnym sensie? Takie "OTO JA, nie znasz mnie, ale oto JA, proszę ciebie o... i tak dalej i tak dalej". No, ale teraz mogę powiedzieć bez żądnych oporów, że nazywam się Torvihraak- pokłoniła się teatralnie -oraz że jesteś zabójczo wręcz przystojny. Nie mówię tego często, więc to jest całkiem spory komplement. Ale wiesz co jest jeszcze lepsze od twojej urody? Twoje umiejętności, dokadniej mówiąc to jak śledzisz- zmrużyła oczy i płynnym ruchem zbliżyła się do smoka Plagi -Więc...– wymruczała niskim głosem, pokazując też swoje gardło... aby nagle usiąść, wręcz opaść na ziemię. -Nauczysz mnie ploseeeeeeeee-
autor: Torvihraak
16 mar 2020, 12:28
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 74017

Nie przejmowała się tym, że Łowca nie był zainteresowany rozmową. I tak mówiła i mówiła, bo mówić akurat lubiła. No a wypowiadać się na temat, który ją ciekawi, to już chyba nawet do drzewa by mogła... co się w sumie zdarzyło, ale na szczęście nie wiedział o tym nikt, nie licząc jej samej i tego drzewa. Stara sosna to była, rozmówca lepszy od wielu smoków.
Była zaskoczona, że odpowiedział jakkolwiek, nawet jeśli na nią nie spojrzał, chociaż coś jej się w gardle zacisnęło, gdy nazwał siebie Plagą. Ideologia, która mogła być niebezpieczna, jeśli Plaga okazałaby się nie dbać o indywidualną jednostkę. Ale to też były jej doświadczenia, a mimo tego, że w dalszym stopniu nie miała zamiaru do niczego nie dołączać na stałe, to powątpiewała, żeby jakiekolwiek ze Stad było jak Kyathuaejva...
Na cydr też nie spojrzał. Pokręciła łbem z weschnięciem
-Przez ciebie w alkoholizm wpadnę, tak pić samemu...– pociągnęła łyk napoju. Jakoś dotrzymywała kroku Plagijczykowi, całkiem zręcznie kuśtykając na trzech nogach. Zawarła ustnik i odwiesiła bukłak, mogąc nareszcie iść normalnie.
-Nie jestem członkiem żadnego stada, nie jestem ani łowcą, ani piastunem, ani wojownikiem, ani czaeodziejem. Negatywy. Ale jednak nie uważam, żeby brak przynależności do jakiegokolwiek stada sprawiał, że jestem w mniejszym stopniu smokiem od "Smoków Wolnych Stad". Jakimś sposobem jeszcze nie zabiłam ciała i nie zapowiada się, żebym to zrobiła. Nie rezygnuję z osobowości, chociaż może być, że po prostu już całkowicie popadłam w ten obłęd i mam spaczony umysł, i dlatego nie czuję rzeczy, które ty widzisz na pierwszy rzut oka. Jeśli zginę, co mimo wszystko jest wysoce prawdopodobne, to nikt z moich przyjaciół o tym najprawdopodobniej się nie dowie, i moje ciało będzie gdzieś gnić w zapomnieniu- mówiła wesołym tonem patrząc przed siebie. Ha, spaczony umysł to już na pewno ma, ale wydawało jej się, że dobrze sobie ze wszystkim poradziła. Jakoś. Być może.
Ciekawe, czy w ogóle jej słuchał.
-Ty nazywasz siebie Plagą, a ja nazywam siebie Torvihraak. Nazywam siebie Kupczynią, bezskrzydłym powietrznym. Wędrowcem i Podróżnikiem. Nazywam siebie smokiem lubiącym ostre i słodkie jedzenie, herbaty, alkohol, dźwięk własnego głosu, rozmowy, kontakty z innymi istotami. Lubię poznawać nowe miejsca, nowe smoki i nowe kultury. Lubię się uczyć i lubię wiedzieć. Bardzo lubię słuchać najróżniejszych historii, prawdziwych lub mniej. Lubię tworzyć i czarować.
No i według ciebie jestem też głupcem, no a może przynajmniej kolejnym negatywem czyli nie-za-mądrą-istotą. Co oznacza, że w co najmniej jednym wymiarze, większym lub mniejszym, nim jestem.
Jestem smokiem. Indywidualnym smokiem. Jednostką. Każdy nią jest. Bycie samotnikiem to tylko kolejna nakładka, kolejna nazwa, która zmnienia więcej lub mniej rzeczy. Świat jest ogromy, Łowco Plagi. Idź wystarczająco daleko na zachód i okaże się, że nikt nie na pojęcia, co to są "Wolne Stada", a już na pewno Stado Wody, Ognia, Ziemi i Plagi. Za to wszyscy będą wiedzieli co to Redgaard i dlaczego należy go walić. Nie licząc Czarhoniu oczywiście, Czarhoń jedyna dobra rzecz Redgaardu. No i kurierzy w sumie też, ale nie ważne.
Ty jesteś Plagą. Tytuł, który parę lotów stąd nie będzie miał najmniejszego znaczenia. Jesteś też dobroczyńcą i to jest według mnie przynajmniej, dużo bardziej wartościowe określenie. I to pozytywne na dodatek!
Kim jesteś oprócz tego, tak dla siebie? Co lubisz, czego nie lubisz, nie licząc oczywiście starych, być może szalonych samotników pieprzących ci za uchem.–
rzuciła mu rozbawione spojrzenie, tylko... co tam było za nim? Czy to? Entuzjastycznie i bardzo szybko zaczęła trącać go łapą, po czym gwałtownie jednym skokiem go wyminęła i podbiegła do roślinki.
Czy ten ją słuchał czy po prostu szedł dalej Kupczyni odezwała się, wykopując roślinę razem ze sporą ilością ziemi, którą chciała następnie owinęła w kawałek skóry, aby się nie wysypywała.
-Zimowit jesienny. Pewien czas po spożyciu pojawia się drętwienie i pieczenie w pysku, trudności w przełykaniu, dolegliwości układu pokarmowego, obniżenie temperatury ciała paraliż i w końcu śmierć. Bardzo toksyczny dla smoków, a oprócz tego ma takie śliczne, śliczne kwiatki, takie fioletowe czy tam różowe, wyglądające trochę jak kielichy. Naprawdę ładne.
autor: Torvihraak
16 mar 2020, 0:27
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Zagajnik
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 93652

Spojrzała na Błysk i poklepała go po plecach -Twój ojciec był więc dupkiem. Tym bardziej, że wyglądasz mi na bardzo ciekawego smoka, niezasugującego w żadnym stopniu na to spojrzenie.... Oraz dalej musimy sprawdzić, czy ten kamień w kogoś trafił- skierowała nagle spojrzenie w dal, tam gdzie poleciał pocisk. Gdyby tak dało się sprawdzić, bez podchodzenia. Ah... ale się nie dało, a jej nie chciało się póki co ruszać.

Nie spuszczała wzroku z przywódcy, badając go i próbując wcześniej domyślić się, jaka będzie jego odpowiedź. Póki co Torvihraak obstawiała odrzucenie jej kontroferty. A potem odezwał się Malstrom. Skierowała jego spojrzenie na niego, machnęła łapą i uśmiechnęła się zbyt słodko -Dziękuję Ci, Zamącony Błysku- zepsułeś to. Wstydź się. Hańba. Myliłam się, jak mówiłam, że nie zasłujesz na spojrzenie pogardy. Wstyd!
-Jestem bardziej... iluzjonistką tak naprawdę. Impresjonistką. I jeszcze raz, dziękuję Ci Zamącony Błysku za dokładne i prawdziwe przedstawienie sytuacji, bez niedomówień, które zły smok mógłby wykorzystać. Trzęsienie Ziemi, bądź z niego dumny. Masz być z niego dumny.– powiedziała tym razem z powagą, mimo że uśmieszek nie opuszczał jej pyska. Wpatrywała się spojrzeniem ze stopionego złota w morskiego bezskrzydeł. Zaśmiała się cicho i wyciągnęła jednen szpon którym, według słów Ziemnego, kiwać nie musiała.
-Są inne stada. Prawdę mówiąc najbardziej podoba mi się Ziemia, ale są inne stada. Jeśli coś miałoby się stać z waszymi terenami, to one pozostałyby terenami, tylko nie waszymi....
Ale powiedzmy, że się zastanawiam. Tylko trzeba by dokładniej zdefiniować to co powiedziałeś.
Po pierwsze, jak długo miałabym "walczyć" dla ziemi, według Ciebie. Tak długo, jak poluję na waszych terenach? Bo jeśli oczekujesz ode mnie dłuższej dyspozycji, takiej dożywotnej, to powiedzmy, że uważam to za bezsensowne i się będę kłócić.
Po drugie, jakie Ziemia ma stosunki z innymi stadami, albo z istotami zza bariery?
I po trzecie, jak dokładnie walczyć? Znów powiedzmy, że jestem lepszym wsparciem, niż walczącym. Mogę zmieniać otoczenie na niekorzyść przeciwnika, tworzyć iluzje, dźwięki i uczucia, mogę nawet pomachać zadkiem, jeśli trzeba, ale nie przesadzałam, gdy mówiłam, że połamałabym wszystkie nogi i zemdlała z bólu. Jestem całkiem krucha jak na smoka.
zachichotała. Nazwanie jej kruchą było jak nazwanie lwa kociakiem. Teoretycznie prawda, ale nie oddawało całej sytuacji.-I nie uśmiecha mi się śmierć za trochę mięsa-
autor: Torvihraak
15 mar 2020, 18:33
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 512
Odsłony: 74017

Nie spodziewała się, żeby Łowca się zatrzymał, ani tym bardziej powiedział coś innego niż "zostaw mnie w spokoju" albo coś w ten deseń. Prawdę mówiąc Torvihraak nie miała najmniejszej ochoty go zostawiać w spokoju, jak już go znalazła. Chciała w niego wmusić herbatki, bo od czasu spotkania z Wodną porządnie wzięła się za zbieranie wszystkiego, z czego możnaby przyrządzić napary i przygotowała parę mieszanek. Jedne bardziej smaczne inne trochę.... eeee... mniej.... ale te bardziej smaczne jej naprawdę wyszły! Szkoda tylko, że żadnego miodu nie miała.
I chciała mu przeszkadzać nie dlatego, aby się odwdzięczyć, bo przecież już powiedziała, że kłócić się nie będzie (tym bardziej, że sama nie do końca chciała oddawać swoją torbę węży. Dumna z niej była. Gdyby to była torba zwykłego mięsa, albo owoców to by miała mniejsze opory w związku z oddaniej jej. Ale to była torba pełna węży. A kto nie lubił węży?) Chciała przeszkodzić mu w jego życiu, chciała go podenerwować i pobyć trochę rzepem, bo ten tego nie chciał i (podkreśla "i") nie wydawał jej się typem, co spróbowałby ją rozszarpać na kawałki czy tam zgwałcić ot tak. Wręcz przeciwnie. Co tylko wzmagało chęć Kupczyni do wlecenia w jego przestrzeń osobistą, niczym zestrzelona harpia w drzewo. Wtedy byłby zmuszony skoncentrowania się na czymś innym, niż koncentrował się normalnie i zrobienia czegoś innego, niż się robił normalnie. Być może.
Gdy ruszył podbiegła do niego tak, aby iść tuż obok. Łapa obok łapy. Bark obok barku. Może nie zdecyduje się odlecieć od razu.
-No i ja dziękuję, dziękuję. Może to zrobię, może, zobaczymy jak się życie potoczy, ale ja się muszę przyznać, chcę po prostu komuś wcisnąć mojej herbaty lub cydru, bo nie wiem w jakim stopniu są pijalne. W sensie według mnie są dobre, ale ja nie uważam, żeby moja opinia, jeszcze na dodatek w sprawach takich jak te, była bardzo znacząca. W sensie, jest bardzo stronnicza, tak na moją korzyść stronnicza. No i tak naprawdę każdego, kto nie wygląda mi na całkiem niezłą osobę, częstuję czymś.– bo Łowca miał trochę zbyt... poważny... patetyczy? styl mowienia jak dla niej i tak szczerze to nie wyglądał na zbyt zabawowego smoka, ale w oczach Kupczyni zdecydowanie zasłużył na miano "niezłego".
-Znaczy dopiero niedawno zaczęłam na nowo, no bo wcześniej nie miałam za bardzo nic, bo wszystko wylądowało w rzece albo spłonęło. No i na przykład spotkałam taką morską z Wody, całkiem ok smoczyca, no i grzebię w torbach a tam, wyobraź sobie, wielkie nic! No i co? Zmuszona byłam częstować iluzjami, które zapewne i tak są lepsze od wszystkiego, co jestem w stanie wyprodukować łapami, no ale mniejsza! Przy rozmowie herbata lub alkochol to mus! A iluzją się nie napijesz! Znaczy napijesz się, aleeee to tak trochę kiepsko. Przynajmniej wiesz, od iluzji się nie tyje. No i przy przyjemnych rozmowach podaje się smaczne napary, a przy nieprzyjemnych niepijalne, które potem siorbiesz spokojnie, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z rozmówcą, ale masz ochotę podpalić sobie język i obiecujesz sobie, że nigdy więcej sobie czegoś takiego nie zrobisz, ale przychodzi następna rozmowa i znów zaparzasz coś okropnie ochydnego i cykl cierpienia się powtarza.– mówiła, jeśli ten jej jakoś nie powstrzymał. Idąc dawała radę kiwać łbem i machać łapami, aby podkreślać znaczenie swoich zdań.
-A tak w ogóle, zmieniając temat. Jak to jest być smokiem Plagi? No póki co spotkałam tylko Wodę i Ziemię, a z Ziemi też taką orchideowatą z przyszytą łapą i w sumie ona trochę jest jak lawina, która jeszcze nie spadła. Jeśli nic się nie zmieni, to ona albo kogoś zabije, albo sama zostanie zabita...– odbiegła gdzieś wzrokiem, a jej uśmiech zbledł, gdy wspomniała o tej smoczycy. Szanse na dobre zakonczenie... pozostawały wiele do życzenia... -No ale mniejsza! Z opowiadań smoków to ani Woda ani Ziemia za bardzo się nie różnią. Jeszcze muszę złapać kogoś z Ognia no i właśnie z Plagi. Właśnie dlatego w sumie tak naprawdę tutaj jestem, bo na początku nie rozpoznałam twojego zapachu, ale tylko Plagę i chciałam się popytać trochę.
Na pewno nie chcesz cydru?–
nagle zręcznie zdjęła bukłak i pomachała nim. Trochę ją łapa od wysiłku zabolała, eps, nie ma to jak okres głodowania na sprawność fizyczną smoka.

Wyszukiwanie zaawansowane