Znaleziono 112 wyników

autor: Torvihraak
27 cze 2020, 22:09
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117216

Szła do przodu, ciągnąć magicznie za sobą swój ekwipunek -Wychodzę! Wychodzę! Już wychodzę!– zawołała, a gdy znalazła się na brzegu otrzepała się, strając się przy tym jak najbardziej pochlapać Rój. Na tyknięcie w policzek zareagowała przyjaznym cichym śmiechem, bardzo podobnym do chichotu, ale trochę głębszym. Przejechała też końcówką biczowatego ogona o jego większe skrzydło, po czym płynnym ruchem się trochę oddaliła.
Nie był już uzdrowicielem? Huh, ciekawe dlaczego? I jeszcze bardziej ciekawe, czy z wyboru, czy coś się stało. Smoczy sen często był wynikiem czegoś bardziej osobistego. Jakiejś tragedii, bardzo złego humoru. Coś się mogło stać. Dopytać się, czy nie dopytać się? Dopytać się, nie dopytać. Dopytać, nie- ah, kogo ona próbowała oszukać, oczywiście, że się dopyta. Zmarszczyła lekko brwi, jakby w chwilowym zamyśleniu:
-Ah, cóż. Któż więc lepiej wie, jak kogoś zranić, niż ten, kto rany leczył? Może to tylko moja opinia, ale zawsze medycy i uzdrowiciele trochę mnie przerażali swoją wiedzą. W dobry sposób. Bo jeśli ktoś zna 100 sposobów na zatamowanie krwawienia, to na pewno zna 1000 sposobów na wywołanie jednego.– wyszczerzyła zęby w uśmiechu -To jestem ja mówiąca ci, że pewnie jesteś świetny w robieniu smoków rannymi. Chociaż mogę się zapytać, skąd ta zmiana? Wydawałeś się być raczej zadowolony z tego, co robiłeś przy naszym ostatnim spotkaniu?– Jeśli oferowanie wyleczenia jej można było nazwać zadowoleniem. Chociaż jak się czegoś nie lubi, to raczej się tego unika, a nie jeszcze mówi się przypadkowym samotnikom, że mogą to zrobić za darmo...
...
...
Czy to znaczyło, że nie ma już tego teoretycznego darmowego leczenia, czy jak?
...
...
To raczej na pewno znaczyło, że nie ma już tego teoretycznego darmowego leczenia.
...
...
Szlag.
Znaczy, i tak zazwyczaj się sama jakoś wylizywała, ale fajnie jest mieć jakieś zabezpieczenie. (Zabezpieczenie, którego już nie ma, chyba że uda jej się przekonać uzdrowicieli Ziemi. Z Lepką Ziemią się miło rozmawiało, może udałoby jej się ją przekupić herbatami?)
Ale mniejsza!
-Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi! Ja mam i alkohol blisko i opowieści nowe!– powiedziała, wyciągając łapę, aby poklepać swoje torby, ale zatrzymała się na chwilę, gdy zobaczyła, jak bardzo brudna teraz była. Nie chciała zabrudzić swoich sakiew bardziej niż było to konieczne, były zrobione z fajnej farbowanej skórki, a Torvihraak musiała przyznać, że nie wiedziała za bardzo czym je potraktować w wypadku większych zabrudzeń. Nie licząc maddary oczywiście. Nie żeby takowe powstały przez poklepanie, ale jednak jej łapy były z popiołu. Mokrego, lepkiego popiołu.
I apropo popiołu, dalej miała go mnóstwo w pysku.
Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się niczym pisklę, które planowało wykraść pióra swojemu ojcu i przykleić je do swoich skrzydeł.
-Więc zaczynając od rzeczy ważnych. A może najpierw by tak ciupinkę... cydru?– poruszała brwiami w górę i w dół. Roju Nocy, ostatnio jej nie zawiodłeś, nie zawiedź jej i teraz. Jeśli on to teraz wypije, to wewnętrzny kupiec Torvihraak nie będzie musiał ubolewać za każdym razem, gdy ta oferuje cydr za darmo, bo nie będzie już miała cydru i wszyscy będą szczęśliwi. (Nie licząc oczywiście wewnętrzego kupca, ale to jak z wyrywaniem zęba – lepiej raz pocierpieć i potem mieć spokój)
autor: Torvihraak
27 cze 2020, 11:38
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 587
Odsłony: 85298

Podniosła brew z nielekkim rozbawieniem. Czy ten plamisty smok wiedział, że ona po prostu pieprzyła, co jej na język przyniesie? A może sam to robił?... Ale w sumie obojętnie jaki powód smok miał do tego gadania, to Torvihraak i tak nie zamierzała zrezygnować z okazji na odrobinę treningu tego szlachetnego mięśnia, którym był język.
-Oh, ale imiona są bardzo interesującym tematem. Tym bardziej imiona smoków Wolnych Stad. Znam waszą tradycję, i wiem, że każdy smok wybiera sobie imię najpierw adepckie, następnie imię czarodzieja/wojownika/łowcy/uzdrowiciela bądź piastuna, a jeśli spędzi wystarczająco dużo życia w stadzie, to i imię starszego. Fakt, że imię wybiera sam smok i ma bardzo dużą dowolność, jest bardzo znaczące – to, jakie imię sobie wybierze może bardzo dużo powiedzieć o nim samym. Coś groźnego i drapieżnego? Łagodnego? Tajemniczego? A może coś prostego? Imię, które samemu można wybrać, znaczy bardzo wiele, chociaż czasem jego znaczenie może być niewidoczne dla wszystkich, kto nie jest samym jego twórcą. A czasem wręcz przeciwnie, imię nie ma żadnych ukrytych znaczeń, które mówi o w pewnym sensie prostocie smoka.– bleh, chyba zbyt bardzo się starała. Nie znaczyło to, że starała się jakoś bardzo, ale i tak bardziej niż chciała. Lepiej byłoby powymyślać anegdotki o jakimś kulcie harpii, któremu oddaje się pisklęta północnych smoków, żeby je upodobnić do boskich istot, którymi są harpie. Ooo! I tym pisklęta obcinaliby praktycznie od razu po wykluciu przednie łapy, bo harpie ich nie mają. Czy coś. Kult Shk'reaste, z północnych krain Res'gur. Idealnie. Gdyby tylko teraz znalazła moment, żeby o tym "opowiedzieć".

Gdyby Kupczymi była kimś innym, pewnie prychnęła by smiechem, tylko że Kupczyni jednak była Kupczynią, i uważała, że gdyby się zaśmiała, przegrałaby jakiś niewypowiedziany pojedynek na słowa o niezidentyfikowanych zasadach. A nie chciała go przegrać.
Po tym jak smok Wody prawił jej komplementy, czarnołuska była już prawie pewna, że ten albo był taki jak ona i po prostu się bawił, albo miał bardziej... złowrogie zamiary. Znów, obojętnie jaki cel miał nieznajomy, to Torvihraak zamierzała się przy tym dobrze bawić. W najgorszym wypadku, to przecież na coś umrzeć trzeba, prawda? (I też miała nadzieję, że w najgorszym przypadku weźmie ze sobą przynajmniej jedno skrzydło bądź nogę)
Przeciągnęła się zgrabnym ruchem, eksponując przy okazji też wszystkie blizny. Zmrużyła oczy i uśmiechnęła się drapieżnie. -Ah, panie plamisty. Jestem niezmiernie zaszczycona pana jakże pochlebną opinią o mojej skromnej osobie. Rzadko kiedy spotyka się smoka, który słucha, a nie tylko udaje- bo jej zawyczaj nie dało się słuchać, a nawet jak ktoś się starał, to nie nadążał. Ona sama za sobą często nie nadążała. Ona sama by siebie nigdy nie słuchała! Na pewno głowa by ją rozbolała.... No i dalej jakoś chciała wepchnąć w rozmowę kult Shk'reaste, nawet już wiedziała, że nauka lotu to skok ze skarpy (po ćwiczeniach na ziemi) i albo się poleci, albo zginie. (Tak ona się nauczyła i tak wiele ptaków się uczy, więc jakoś specjalnie nieprawdopodobne) Tylko zmiana tematu, znaczyłaby zmnianę tonu konwersacji, a póki co nie chciała tego zrobić -Bardzo rzadko. Widać, że jest pan więc niezwykłą osobowością, panie plamisty i sprawiłby mi pan wielką radość, gdyby pozwiliłby mi pan poznać siebie lepiej, dzieląc się właśnie swoim imieniem-

Smok odmówił cydru, co nie było niespodzianką dla złotookiej. Każdy zawsze odmawiał cydru, a nawet jeśli nie, to i tak zawsze kończyło się to tym, że cydr nie został tknięty. Jedynym wyjątkiem, a jak było wiadomo, te potwierdzają tylko regułę, był Nocny Rój. Czego smoczyca się nie spodziewała, to był rum. I z jednej strony rum oznaczał uchlanie się z obcym jej smokiem o nieznanych jej intencjach, ale z drugiej strony oznaczał... no, uchlanie się ze smokiem. Po błyskawicznym rozważeniu opcji, Torvihraak wybrała jedyny sensowny tok wydarzeń.
Wyszczerzyła zęby w zbyt szerokim uśmiechu, i wraz z teatralnym pokłonem wykonała gest, który oznaczał "kontynuuj" lub "jestem zainteresowana".
autor: Torvihraak
26 cze 2020, 9:47
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Las przy Skałach
Odpowiedzi: 574
Odsłony: 81334

Podniosła brew, jednak jej uśmiech się nie zachwiał. Futro? Hmm, w sumie na pewno znalazłby się ktoś zainteresowany kupnem smoczego futra, jako bardzo ciepły i wytrzymały materiał. Za włosia pewnych królików płaci się bardzo dużo, a co dopiero za smocze?
... chyba że ze smoczego nie da się przędzić??? Kupczyni musiała przyznać w duchu, że akurat na tym, to się nie zna kompletnie. Jakoś nigdy nie interesował jej proces tworzenia tkaniny. A szkoda, bo by się jej przydało teraz.
Ale mniejsza z tym, smoczyca zdecydowanie była bardzo podekscytowana, i przyznała, że nie posiada kamieni szlachetnych. Posiadała za to futro (bardzo ładne i kolorowe futro) i Torvihraak czuła potrzebę pójścia dalej w tym kierunku. Ohoho, coś czuła, że będzie się dobrze bawiła.
Z takim samym uśmiechem jak poprzednio, bardzo łagodnym ruchem spakowała z powrotem do toreb olejki z opuncji i ziołowy. Został tylko pierwszy, który wzięła do łapy i pokręciła nim delikatnie, wprawiając płyn w ruch.
-Za futro mogę się zgodzić oddać góra jedną trzecią zawartości tego flakonika. I to tylko, jeśli futra będzie wystarczająco dużo i w dobrym stanie- czego smoczyca nie dopowiedziała, to to, że futra ilekolwiek by nie było, i tak byłoby go za mało. Powietrzna chciała po prostu zobaczyć, czy uda jej się doprowadzić do scięcia większej ilości futra. I innych rzeczy. Ale to za chwilkę -Mogłabym za to rozstać się z całym, calutkim olejkiem ze słodkich migdałów , jeśli oprócz futra dostałabym pani róg oraz szpon- powiedziała z podnosząc wzrok z nad szklanego naczyńka na Uciechę. Dajesz mała, pokaż co potrafisz. Targuj się.
autor: Torvihraak
26 cze 2020, 9:46
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 117216

Torvihraak siedziała w jeziozie, a mokry popiół oblepiał jej łuski. Jej torby znajdowały się w wodoodpornej bańce, tuż unoszącej się leniwie na powierzchni wody tuż obok niej.
Pewnie mogła sobie znaleźć lepsze miejsce, takie po którym nie musiałaby spędzić duuuużo czasu, aby pozbyć się resztek popiołu.... ale bądźmy szczerzy, do takiego lepszego miejsca to by nie weszła.
Z wody wystawał jej tylko czubek głowy – oczy, nozdrza oraz trochę rogów. Było jej bardzo przyjemnie. Woda była całkiem ciepła, a leciutkie prądy obmywały jej skórę. W pewnym momencie oczy zaczęły jej się zamykać, aż tu plama koloru pojawiła się w jej polu widzenia. Znajoma plama koloru.
Pierwszym jej odruchem było wysokczenie, pomachanie i zawołanie Roju Nocy, lecz nie udało jej się żadne z tych rzeczy. Wołać zaczęła jeszcze gdy miała pysk pod wodą, co sprawiło, że się zakrzusiła, a łapy (trzy łapy, bo już czwartą podnosiła, aby pomachać) zaryły się w bardzo miękkim podwodnym gruncie, i smoczyca po prostu... cała wpadła pod wodę, wywołujac przy tym niemały zgiełk. Dobrze, że czar nie prysł.
W końcu jednak Torvihraak udało się na nowo wynurzyć, dalej krztusząc się i wypluwając wodę z popiołem.
-Roju Nocy!– zawołała, mimo że chyba po takim hałasie to już znaczenia nie miało, i jeśli słowa mogły mieć uśmiech, to te zdecydowanie go posiadały. Zaczęła zbliżać się do brzegu -Co tam u ciebie? Smoki posklejane i niewykrwawione? Alkohole wypite? Jakieś przygody przeżyte? skrzywiła się na chwilę i splunęła do jeziora. Fuj. Teraz będzie musiała jeszcze tego okropnego posmaku z pyska się pozbyć. W sumie chyba wiedziała nawet jak...
autor: Torvihraak
24 cze 2020, 22:48
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 587
Odsłony: 85298

Drugi smok wchodził na górkę, nie dziwiło jej to – to była bardzo fajna górka. Zanim zdążył do niej podejść Torvihraak wyszczerzyła zęby w zbyt szerokim uśmiechu i pomachała łapą, jakby był jej starym przyjacielem. Nie ruszyła się jednak ze swojego miejsca spod dębu, bardzo fajnie jej się siedziało.
Oooo i od razu tak blisko siada? I zagaduje? Ohohoohohoho, odważnie, bardzo odważnie. Kupczyni potrafiła zagadać na śmierć kogoś, kto jej unikał i się do niej nie odzywał, a co dopiero kogoś chętnego.
Zamruczała.
-To wszystko zależy od twojej definicji "tego" drogi panie plamisty. Bo z jednej strony słowo "to" może nawiązywać do twojej poprzedniej wypowiedzi sprzed ziewnięcia. Jeśli tak, to jeszcze przed paroma uderzeniami serca nie myślałam o "tym" nic, będąc zbyt pochłonięta innymi myślami, jakże i pewnymi impresjami, które można przelotnie poczuć, przesiadując pod tym starym drzewcem. Oraz jeśli definicja "tego" zaiste jest "sporym upałem" to muszę przyznać, że moja uwaga została zwrócona na fakt, że robi się tak trochę cholernie gorąco, i chyba ciebie będę nienawidzić na zawsze w ciągu najbliższych 23 uderzeń serca, alebowiem teraz przez pana, panie plamisty, jestem swiadoma, jak bardzo nieorzyjemnie ciepła dzisiejsza pogoda jest i nie jestem z tego powodu zadowolona.– mrugnęła, próbując nie pokazać po sobie rozbawienia. Skorzystała też z przerwy, aby wziąć szybki wdech, kiepsko byłoby się udusić w trakcie przemowy na temat niczego, prawda? -Jednakże należy też zauważyć, że słowo "to" nie jest jednoznaczne. "To" może być "tym drzewem" albo "tym krajobrazem", może także wskazywać na obecną sytuację miedzystadno-polityczną, albo może dotyczyć rzeczy, którą ty dostrzegasz, a ja nie, i pytając mnie o moją opinię, stawiasz mnie w bardzo niezręcznej sytuacji, gdyż wtedy mam tylko dwie opcje. Pierwszą pokiwać głową i powiedzieć, że sądzę, że jest świetne, a drugą, udawać, że jesteś fragmentem mojej wypaczonej i zwyrodniałej imaginacji w nadzieji, że uznasz mnie za niespełna rozumu, i że moje zdanie zdecydowanie nie jest warte poznania.– spojrzała na nowo przybyłego smoka. Bagienny? Ze stada Wody?
Wyobraziła sobie na szybko, że nad nimi powolutku zaczyna pruszyć śnieg. Chociaż dokładniejszym opisem było, że malutkie geometryczne płatki śniegu zaczęły bardzo powolutku opadać, kręcąc się na nieistniejącym wietrze. Płatki sniegu miały znikać, po zetknięciu się z czymkolwiek, jakby szybko roztapiając się. Byłyby... chłodne i odporne na zjawiska atmosferyczne oraz temperatury. I apropo temperatury, ta też miała troszeczkę się obniżyć, tylko trochę. Cały czar obejmowały obszar odrobinkę wiekszy, od tego który zajmowały dwa smoki. Maddara się rozlazła i dotknęła wyobrażenia. Czar powstał.
-To powiedziawszy... cydru?– nie potrafiła już ukryć swojego humoru w ostatnim słowie. No ale jak mogła się nie zaśmiać oferując komuś cydr? Niewykonalne, tym bardziej wśród Wolnych Stad.
autor: Torvihraak
24 cze 2020, 16:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 587
Odsłony: 85298

Było sobie wzgórze i było sobie drzewo. Nawet więcej – Było sobie drzewo NA wzgórzu! Dąb. A jakoś się tak zdarzyło, że Torvihraak jak ostatnio odwiedzała Wolne Stada nie wlazła na tą górkę, co postanowiła zmienić tym razem. No więc po chwili wędrówki znalazła się pod wyżej wspomnianym dębem, obserwując widoki świdrująco złotymi ślepiami. Tia, Wolne Stada. Zdecydowanie jej się tu podobało.
Odłożyła torby, przeciągnęła się i zachochitała. Trzeba będzie za niedługo spróbować skontaktować się z Ziemią, co j jak tam u nich. Co i jam tam u Bryzy i Obieżyświata Światokrążcy. Zatęskiła za tymi wariatami. I a propo wariatów, ciekawe też czy Axarus się jeszcze trzymał. Przydałoby się też z nim skontaktować, na pewno byłoby ciekawie!
Ale teraz jeszcze nie. Na razie Kupczyni chciała się napawać istnieniem wśród nieistnienia. Jeszcze zapasy miała oraz tym razem jej towar nie przepadł w odmętach rzecznych, więc miała dużo większe pole do popisu niż ostatnio. Dużo więcej herbat, dużo więcej ziół. Dużo innych rzeczy!
... Dużo, dużo innych rzeczy. Aż plecy ją od tego bolały... chociaż ją już zawsze plecy bolały, nawet jak nic nie nosiła, więc no. Taka sprawa.
autor: Torvihraak
24 cze 2020, 15:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Las przy Skałach
Odpowiedzi: 574
Odsłony: 81334

Ooooo, jakie jej furto było mięciutkie! Czasem zazdrościła północnym takiego skarbu, jakim było ich owłosienie, ale potem przypominała sobie, że gdyby ona miała mieć swoje własne futro, to zapewne byłoby nawet nie niezadbane, ale całkowicie zniszczone, zmasakrowane. Pewnie by jej wypadało i miałaby brzydkie łyse placki. Nie mówiąc już o wszystkich łysych plackach po bliznach.
Na zakończenie pacnęła lekko grzywkę smoczycy z głupkowatym uśmiechem na pysku. Znów robiła z siebię idotę. Nic nowego. Trochę jej łapa też przymarzła – zaczęła ją trochę szczypać, ale to też nic.
Wtedy nagle odskoczyła i zaczęła swoje, zaciskając i rozwierając przy okazji zbyt zimną łapę. Gdy nowo nazwana Uciecha Mrozu (hej! Bardzo pasowało to imię!) zapytała się o imiona dwuczłonowe, przystanęła na tylnych nogach, podniosła lekko jedną łapę, wzkazując jakby dwoma palcami na niebo. Przybrała bardzo poważny wyraz twarzy i zaczęła niby-recytować:
-Imiona w Wolnych Stadach wiążą się z wieloksiężycową tradycją. Każde pisklę lub członek stada bez rangi, czyli najmniej ważni członkowie stada mają imię jednoczłonowe, całkowicie dowolne. Nie musi być to nawet istniejące słowo. Kiedy smok staje się adeptem dostaje nowe imię, tym razem już dwuczłonowe, z drugim członem łuska bądź kolec. Gdy smok zakańcza swoją naukę i dostaje rangę, wybiera nowe imię. Dwuczłonowe, z oba członami dowolnymi, bądź jednoczłonowe, które musi być zlepieniem dwóch słów, jak na przykład Czarnoskrzydły bądź Światokrążca. Kolejny raz smok zmienia imię, gdy dostaje rangę Starszego, i tu obowiązują takie same zasady, jak przy wybieraniu imienia przy pełnej randze. I dopiero posiadając tą całą wiedze, smok może stwierdzić, że to wszystko znaczy tyle, co spleśniały ananas sprzed siedmiu księżyców, bo nie jestem z Wolnych Stad i mogłabym się nawet nazywać Pani Tęczowa Gwiazdka Z Galaktyki Różowego Mleka Skondensowanego Księżniczka Wszystkiego Co Błyszczące i nikt nie mógłby mi nic w związku z tym powiedzieć.– wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
Zmrużyła oczy na brak reakcji na zniwelowanie aury zimna, lekko zawiedziona. Lecz jednak entuzjazm młodszej smoczycy był zaraźliwy, i już po chwili Kupczyni chichotała pod nosem. Ściągnęła torby i wygrzebała z niej trzy szklane fiolki. Wachlarz się rozwiał, ale druga część czaru dalej trwała.
-Ten oto, to olejek ze słodkich miglałów i pestek moreli. Nawilża i zmiękcza włosy. Nadaje włosom jedwabistą miękkość i zapobiega rozdwajaniu się końcówek. Regeneruje i nawilża.
Ten oto, to olejek ziołowy. Odżywia i wzmacnia cebulki włosowe. Odbudowuje strukturę włosa i poprawia jego jakość, zapobiega wypadaniu. Sprawia, że włosy rosną zdrowe i silne. Oraz ma bardzo przyjemny, kwiatowy zapach. Powąchaj-
otwarła fiolkę i podstawiła ją pod nos Uciechy. -Starannie wyselekjonowane rośliny, tradycyjna receptura mieszkańców zielonych stepów Igree'h.
A tutaj, prawdziwy płynny cud! Olejek z nasion opuncji figowej! Nawilża, regeneruje, przywraca młodość! Skożystaj, a twoje futro będzie jedwabiście gładkie i lśniące.
Wszystkie warte są małą fortunę, ale dla ciebie, moja pani, jestem skłonna rozstać się z nimi wszystkimi za jedynie jeden kamień szlachetny-
spoglądała spode łba, obserwując północną z uśmiechem na pysku. Ogon łagodnie falował za jej plecami wyrażając zadowolenie (i ukrywając wielką ekscytację, którą Torvihraak teraz czuła)
autor: Torvihraak
23 cze 2020, 0:05
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 94699

//ja tu tylko zjeść i spadam oraz tamta fabu się zdechła przez mojego doła

Może podróż do Wolnych Stad nie była aż tak męcząca i traumatyczna, jak mogła być (tym razem nikt jej nie chciał oskórować) ale to nie znaczyło, że złotokoka nie mogła być zmęczona, albo dokładniej mówiąc głodna. Bo była głodna, nawet bardzo.
Przysiadła więc sobie i sciągnęła torby, a następnie przeciągnęła się i rozmasowała lekko blizny po skrzydłach, krzywiąc się przy tym. Stary ból, na który prawie pernamentne obciążenie nie pomagało.

Sięgnęła po jedną z sakiewek i otwarła ją. Wewnątrz znajdywały się jej resztki zapasów na drogę – suszone mięso i owoce. Wyciągała cząstki i wsadzała je do pyska , żując tak, jakby chciała, ale nie mogła. Co z tego, że było to dobrze przyprawione i nawet całkiem smaczne? Ile przecież można było jeść to samo suszone coś?
Przez chwilę samica zastanawiała się, czy stado ziemi dalej oferowało jej tereny łowieckie, ale potem zawiązała saszetkę z zapasami, ubrała ponownie torby i ruszyła w drogę. Nie będzie wiedziała, póki się nie zapyta, prawda?
//zt
autor: Torvihraak
22 cze 2020, 20:10
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Las przy Skałach
Odpowiedzi: 574
Odsłony: 81334

Smoczyca może i miała już swoje księżyce na karku, ale ślepa i głucha jeszcze nie była. Wręcz przeciwnie. Spostrzegowczość Kupczyni była tym, co jeszcze utrzymywało ją przy życiu, mimo wszystkich durnych decyzji, które smoczyca podjęła w życiu. A było ich sporo. Bardzo sporo. Najnowszą z nich było zdecydowanie się na przerwę pod sosną, na której było coś kolorowego (Kupczyni miała oko do kolorowych rzeczy, bo a nuż to jakiś kamyczek szlachetny by był), co żyło. Chyba żyło. Na pewno była całkiem spora szansa, że to żyło. Ale cholera jasna, akurat to była najlepsza sosna w okolicy, i Torvihraak nie miała ochoty z niej rezygnować, tylko dlatego, że mogła być zaatakowana przez coś, co akurat na niej siedziało. Trzeba być poważnym i mieć swoje priorytety! Tak więc usiadła pod drzewem i napawała się spokojem lasu, nawet czubek jej biczowatego ogona zaczął delikatnie i rytmicznie pacać o ziemię. W końcu, gdy dalej nic się nie wydarzyło, pozwoliła sobie zapomnieć o swoim sosnowym towarzyszu, całkowicie dając się pochłonąć nieczemu i wszystkiemu zarazem.
Sielanka oczywiście nie trwała jednak zbyt długo, bo w powietrzu dało się wyczuć obcą maddarę. Ktoś czarował. Zapewne ten drzewny ktoś. Wdech. Jej własne źródło zaczęło się rozłazić po całym jej ciele. Wydech. Czarnołuska wyobraziła sobie już czarne kolce wystrzeliwujące z jej cienia, twarde i wytrzymałe, przypominające ciemne kryształy, którym brakowało tylko jeszcze celu. Wdech... leniwie otwarła oczy, a na jej pysku dalej gościł spokojny uśmiech. Wyd-

- Czemu siedzisz i nic nie robisz? To przez starość? –

Torvihraak przekrzywiła łeb, a jej uśmiech się poszerzył. No proszę, Wolne Stada. Nie atak ale bardzo przydatnie wyglądająca platforma. Ah, zdecydowanie zatęskniła.
-No, niestety. Jeśli kiedykolwiek złapiesz się na siedzeniu i chełpaniu się ciszą i spokojem, to wiedz, że jest za późno i już jesteś starą. Nie ma na to ratunku. Już tylko grób na ciebie czeka. Albo tam stos, czy łódka, czy coś. Sama nie wiem. Niektórzy chyba mielą kości i rozrzucają na wietrze, czy coś. Nie, czekaj, pokićkałam, na wietrze się popioły rozrzucało, mielonymi kośćmi chyba się jakieś sępy karmiło, coś na znak braku przywiązania do cielesnych rzeczy i innych tam spraw. Tylko co się robiło z resztą ciała..... eeeeeehh....
Śliczne futro! Tak! Masz śliczne futro. Bardzo kolorowe takie.–
smoczyca zbliżyła się do drugiego smoka (Cały czas uśmiechając się jak wariat, którym była, albo i nie) z zamiarem dotkniecia. Dokladniej mówiąc pogłaskania po głowie, bo akurat miała na takie coś ochotę. Może nawet nie straci łapy.
Obojętnie czy się Kupczyni udało czy nie, nagle odskoczyła do tyłu i bardzo teatralnie chwyciła się za serce
-Ale, ale! Gdzie są moje maniery! Nazywam się Torvihraak, ale możesz mi mówić Kupczyni.– stwierdziła trochę głośniej, niż było trzeba wraz z przesadzonym ludzkim ukłonem, w międzyczasie, żeby uspokoić wcześniej obudzoną maddarę, która jak zwykle była uparta i nie chciała wrócić na swoje miejce, zaczęła tworzyć czar. Prosty czar. Zbliżając się do towarzysza sosnowego, wyczuła, że ten stworzył sobie aurę zimna. Cóż. Jej źródło wymagało krwii, ale jej źródło było upośledzone i Torvihraak nauczyła się sobie z tym radzić już dawno temu. Jej czar miał tylko tą temperaturę wyrównać z temperaturą otoczenia. Ogrzać trochę. No, może nie tylko! Dywersja też była potrzebna! Błysnęła zębami, a w jej łapie zaczął powstawać wachlarz. Zdobiony w kwieciste wzory, turkusowy wachlarz. Wielkości proporcjonalnej do smoka, o drewnianym, jasnym szkielecie. Kupczyni zaczęła się nim wachlować, poświęcając mu wystarczająco uwagi, aby nie zniknął, ale jednak bardziej koncentrując się przeszkadzaniu sosnowej. Dziecinne? Być może. Ale stara już była, dajcie jej spokój. Zawsze mogła zwalić winę na demencję albo coś w tym stylu.
-A jak każda szanująca się kupczyni, mam i towar na sprzedaż. Powiedz, pani piękna, była byś zainteresowana kupnem czegoś? Przyprawy, napitki, suszone owoce, herbaty i zioła! Kościane naszyjniki z Lodowej Północy, aksamitne takniny z... nie, nie mam już tkanin...
...
Olejki na łuski i do futer! Perfumy, zapachy! Czego dusza zapragnie! –
kontynuowała jakby nigdy nic, i jakby wcale dalej nie tkała maddary, jakby jej życie od tego zależało. Jej ślepia błyszczały pełne rozbawienia.
autor: Torvihraak
22 cze 2020, 0:57
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Las przy Skałach
Odpowiedzi: 574
Odsłony: 81334

No proszę, proszę, proszę. Stary chodzący, ale wiecznie uśmiechnięty trup znów pojawił się wśród Wolnych Stad! O parę palcy mniej (dokładniej mówiąc o dwa i pół), z nowymi bliznami na nogach oraz zapasem przypraw, alkoholi i herbat, spakowanym dokładnie w nowej skórzanej torbie.
Ahhh, wolne stada, jak dawno tutaj nie była. Ciekawe co się zmieniło. Czy Obieżyświat i Bryza dalej tutaj żyli? Czy Axarusowi do reszty odbiło? Albo co z Caladem? Czy ktoś już zabił Klepkę? Ha! Tyle pytań, tyle pytań! Tyle pytań, na które odpowiedzi postara się za niedługo dostać... lub wykupić, jeśli będzie trzeba. Zachichotała pod nosem, taaaak, chyba się trochę stęskniła za tym miejscem.

Smoczyca doszła do lasu – lubiła lasy. Może głupi sentyment, ale sentyment, a poza tym, w pewnym wieku już było można. Znalazła sobie jakąś ładną, zdrową sosnę i przysiadła pod nią, wdychajac zapachy. Bez magii, bez iluzji, bez zmian. Sama natura. Spokojny uśmiech zagościł na jej pysku, a jej ślepa od niechcenia chłonęły okolicę. Wdech. Wiatr grał do tańca drzewom... wydech. Wdech (ignoruj świszczące dźwięki). Spokój i cisza, brak bieganiny, brak wyścigu... wydech. Wdech...
...
...
Co ta starość robiła ze smokiem, że takie coś ją zadowalało?
autor: Torvihraak
22 kwie 2020, 0:40
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43201

Po raz kolejny w przeciągu ostatnich księżycy w świątyni zawitała samotniczka. Ostatnio próbowała porozumieć się z Thaharem aby wcisnąć mu cydru, bo Calad powiedział, że takie coś może wyjść i jeszcze dostać za to gorące ploteczki, ale w sumie nic się nie stało. Nie żeby była zdziwiona... Chociaż teraz była. Bo przypełzła tu kolejny raz, aby znów spróbować, tym razem z innym bogiem i innym napojem. Nie uwłaszczając jej cydrowi jego należytej chwały, oczywiście, Torvihraak mogła stwierdzić, że teraz miała coś lepszego. Oj, coś dużo lepszego.
Chyba.
Bo w sumie jeszcze tego nie próbowała.
Ale chciała.
A miała już dość picia samemu. Więc gdy pojawiła się w smoczej świątyni zakreciła tam, gdzie Pyzaty powiedział, że przesiaduje bóg zimy Kaltarel i przysiadła gdzieś bardziej z boku
"No czeeeeeść" zaczęła mentalnie modlitwę "To jest moja próba druga na modlitwę do was. Więc witam, witam i o zdrowie pytam. Ale tak na poważnie pytam. Z tego co słyszałam podobno odrodziłeś z pomocą innych istot, czy coś, boga lata, i Ciebie to zmęczyło, a przed tym przez lata musiałeś użerać się na codzień ze zwykłymi smiertelnymi denerwującymi smokami, takimi jak na przykład ja, i uczyć ich rzeczy. Ja bym na sto procent nerwicy dostała. No... najpewniej. Prawdopodobnie. Być może.... no... ale korzystałam z kryształu i muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe przeżycie. Bardzo kulturalny był ten kryształ.
Ale tak! Przyszłam tutaj głównie w jednym celu!"
sięgnęła do torby i wyciągnęła butelkę nektaru "Prawie wszyscy pogardzali moim cydrem, więc nikomu się nie należy nawet łyk tego czegoś. Nie wiem co to jest dokładnie, wiem tylko że wierzbowo driadzi nektar i normalnie wypiłabym go sama, ale mam dosyć picia samej. I mam problem. Samemu nie, ale ze smokami, które są tu dostępne też nie. A że z problemami zwraca się do bogów, to się zwracam. Więęęęęcccc... łyka dziwnego driadziego nektaru?
W ogóle, o co chodziło z tą kupą miesa, którą Lepka Ziemia nazwała Mrokiem? W cholerę mnie to interesuje, a odpowiedzi które dostawałam mnie nie satysfakcjonowały. Mogę dać zaaaaa odpooooowiedź... no za bardzo nic, nie licząc piekielne seksownego uśmiechu, bo się spłukałam na krysztale.
autor: Torvihraak
18 kwie 2020, 23:45
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
Odpowiedzi: 327
Odsłony: 14420

Aah. Miejsce wymian. Podobno miało to jakoś pomóc smokom w rozwijaniu się, albo w przypadku Torvihraak, odzyskaniu starych sił.
Za opłatą, oczywiście, bo sprawiedliwość być musi, a czym innym jest sprawiedliwość, jak nie starą, dobrą wymianą?
Znalazła kryształ, o którym pisało, że wpływał na percepcję i wyłożyła sakiewkę z kryształami. Ciekawe, czy coś zadziała, czy tylko straci kamienie.

//2x rubin, opal, diament, tygrysie oko, ametyst, szafir, koral za percepcję IV
autor: Torvihraak
17 kwie 2020, 15:30
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 661
Odsłony: 102346

Choroba, czy to ciała, umysłu, czy duszy. Choroba, którą widziało się na pierwszy rzut oka, ale którą było trudno zdefiniować. Choroba wolności wśród zniewolonych, która niszczyła misternie utkane więzy. Tylko jakie więzy? Miedzy smokami, więzy cienia, więzy uczuć, czy może te drugie?
Poczuła jej łapę, ciężko żeby tego nie zrobiła, bo w końcu morska kończyna boleśnie miażdżyła jej kości ubrane w ścięgna i skórę, paradujące za nogę.
Ah, Torvihraak nie powinna jej zachęcać, zdecydowanie nie. Kusiła los i to wiedziała. Ale ciężko było się powstrzymać, ciężko było nie zgarnąć pieszczotliwie drugą łapą nadmiaru kwasu, którym ta opluwała się i dławiła. Kupczyni nawet czuła, jak kwas wgryzałby jej się w ciało, palił tkanki. Potrafiła to sobie bardzo łatwo wyobrazić, przeiecież była w tym dobra, w wyobrażaniu.
To spotkanie skończy się dla niej źle. Torvihraak wiedziała to. Powinna uciekać, bo ta smoczyca pluła na zasady, na smoczą logikę, na smoczą moralność. Nie przekonałaby jej słowami, ani nie pokonała w walce. Nie, gdy była tylko cieniem dawnej siebie. Wiedziała, że to była
Ale jednak dalej była. Dalej była. Dalej... tylko coś się zmnieniło. Głaskała to zwierzę szyi, niczym matka głaskała swojego syna. Głaskała spokojnie i łagodnie przyjmujac spojrzenie samicy swoim. W obcych ślepiach była puska, dzikośc, brak. A co dało się ujrzeć w oczach Kupczyni? Czy to było obrzydzenie? Nienawiść? Pogarda? Smutek? A może coś innego, coś bardziej czułego?
Torvihraak nie wiedziała, przecież nie widziała swoich oczu.
Pierd*lone zwierze. Smocze ścierwo. Lepiej żeby ktoś ją zabił, zanim skrzywdzi innych... (tylko o kim złotooka teraz myślała?)
Smoczyca zbliżyła się bardziej i odezwała. Jej sam głos zgubiony, chociaż zapewne tego nie wiedziała.
Nagle rzuciła się na nią, aby ją przewrócić. Powietrzna nie walczyła, wręcz sama się przewróciła. Obróciła się jedynie tak, aby jak najbardziej zamortyzować upadek.
Kolejna rzecz, w której była dobra – upadanie.
Czy to była satysfakcja na mordzie Kwiatuszka? Haha, naprawdę? Cieszyła się, że ugięła Torvihraak. Torvihraak? Torvihraak, która była niczym chorągiew na wietrze, która pierwsza się dostosywała? Która była niczym zimny płyn, który przyjmuje kształt tego, do czego się go wleje?
Nie za wielkie osiągnięcie, musiała powiedzieć.
Złotooka nie walczyła. Nie miała o co przecież.
Ukazała większą część swojej krtani. Co planowała osiągnąć? Nic. Tak jak zawsze.
-Smutne to. Nawet bardzo. Odrzucasz wszystko, co może Cię czynić czymś więcej, Kwiatuszku. W imię wolności, tak?– zaśmiała się cicho -To jest nasza zguba, wiesz? Wolność. Gdyby nie wolność, nie uczucia, wyobrażasz sobie, co dałoby się osiągnąć?– Coś wielkiego. Coś niesamowitego. Coś potężnego. Coś martwego.

Odezwała się znowu, na co Kupczyni zamruczała.
-Wszystko ma swoją cenę, ale co jeśli twoja historia nie jest wystarczająco interesująca dla mnie, aby oddać Ci te kawałki mnie? Weźmiesz je sobie wtedy sama? Czy może weźmiesz martwe częsci, martwe ciała. Zimne i puste.
Ja myślę, że to drugie.–

Źródło znów się rozłaziło. Ekscytowało na swój sposób.
Smoczyca zaniechała wszelkich ruchów i rozluźniła maksymalnie wszystkie mięśnie. Stała się jak szmaciana laleczka. Chorągiewka. Ciecz. Coś, czego nie było.
Kusiła los. Bardzo chętnie kusiła los. (Nie będzie płakać, gdy los się w końcu odwinie)
-Wybacz, Kwiatuszku, ale powiem Ci to wprost. Nie interesuje mnie historia drapieżnika czy zwierzęcia. Interesuje mnie ta od smoka, od osoby. Jeśli nie posiadasz tej drugiej to niestety, do transakcji nie dojdzie, bo po prostu życie zwykłego drapieznika nie jest według mnie godne nawet uwagi, a co dopiero godne kawałków mnie. usmiechnęła się pokazując rzędy ostych zębów.
Proszę, smoku zniewolony swoją wolnością. Proszę. Nikt ci nic nie zabroni. Nikt ci nic nie powie. Rób co chcesz, ale pamietaj, wszystkie akcje mają swoje konsekwencje. Wszystkie zostawiają swój ślad. Niekoniecznie cielesny
autor: Torvihraak
17 kwie 2020, 10:28
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 144669

Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i skinęła głową -Bardzo dobry wybór, moja bezskrzydła towarzyszko w siedzeniu w miejscu, z którego widać co się tam dzieje-
Wyciągnęła z torby coś przypominającego czajniczek, maddarą skropliła wodę z powietrza (bo taka była najlepsza) i wyobraziła sobie czarny, kamienny krążek, akurat takiej wielkości, aby czajnik stabilnie na nim stał. Krążek miał oddawać bardzo duże ilości ciepła, ale tylko od góry, aby zagotować wodę.
Słuchała słów Ziemnej. Aha, czyli ogólnie sporo morderstw. No ok. Czyli nie ma potrzeby narażania się dla innych, ale za to też nie za bardzo powinno sie kibicować temu Mrokowi, którego Torvihraak Mrokiem ani Cieniem sama by nigdy nie nazwała. Tylko dlaczego Bóg Wojny – Viliar, jeśli dobrze pamiętała, interesował się smoczą zemstą? Meh, głupia myśl, interesował się, bo to było zabawne. Bóg Wojny chyba lubił walki, nawet była arena mu poświęcona.
Wytężyła wzrok. Nie wyglądało to zbyt dobrze, dla strony smoków. I czy to... Cykuta? Ah, to miało sens. Ciekawe, czy ją ktoś teraz zabije? Cóż, na pewno będą próbować.
Jednak samotniczka miała priorytety, i gdy uzdrowicielka wypowiedziała słowo "wymiana", złotooka porzuciła wszelkie zainteresowanie walką i wręcz skoczyła na cztery łapy i dumnie wystawiła trzy małe torebeczki. Jedna z anyżem, druga z nagietkiem, a trzecie, prawie pusta, z aronią.
Tylko niestety, zanim mogła zacząć prezentować towar, zaczęło się dużo dziać. Bardzo dużo, i ten ich Mrok im uciekł. Z Cykutą... i.... Mętnym? Ciężko było zobaczyć z tej odległości, ale wydawało jej się, że to był Zamącony Błysk. Lepka Ziemia poszła, a za nią i Obieżyświat. A Torvihraak.... zaskakujące, ale się tam nie pchała. Ah, gdyby tylko dało się tak uczestniczyć w wydarzeniach nie uczestniczac w nich. Podglądać z bezpiecznej i wygodnej nicości. Widzieć i słyszeć nie będąc. To by był raj dla smoczycy.
Ale tak? Wejść do grupy smoków, której właśnie ubicie mięsnej kuli nie wyszło, i którą była zapewne bardzo ranna? Nie, zostawi ich w spokoju i zapyta się kiedy indziej. Kiedyś, kiedy emocje i adrenalina już się uspokoją.
Złotoka zwinęła swoje rzeczy, zarzuciła na siebie torby (znów nikt się cydru nie napił. Fatum. Przeklęte fatum) i poszła skąd przyszła. W sumie przybyła tutaj tylko dowiedzieć się, co się działo. A że dowiedziała się tego, ba, nawet dowiedziała się dlaczego to się działo, to jej wystarczy.
//zt
autor: Torvihraak
13 kwie 2020, 14:48
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 94699

Przerwała dopływ maddary do iluzji, czy wyobrażenia, a może bardziej trochę zmodyfikowanego wspomnienia? Tak czy inaczej, miała nadzieję, że dobrze odtworzyła cały jej smak. Nie chciała popełnić żadnego świętokradztwa wręcz, przeciw świętej istocie czekolady.... przynajmniej nie za pomocą magii.
-Nooo, czekolada jest genialna. Ale trzeba w sumie uważać, bo hem, smoki nie koniecznie powinny ją jeść, ale cóż, nie ma rzeczy dobrych, bez cienia rzeczy złych. –

Rzuciła mu uśmiech pełen zębów. Mogłaby powiedzieć, że cydr to nie kolacja, ale nie będzie tak obrażać swojego alkoholu jabłkowego, oj nie nie. Przecież jej cydr był idealnym zamiennikiem romantycznej kolacji i korali, każdy to wiedział. No, a przynajmniej ona.
Znów zamruczała, ocierając się o bok Roju, zaczynając ruch głową, a kończąc na ogonie. Okrążyła w ten sposób samca, żeby w końcu zatrzymać się, ciało przy ciele, głowa przy głowie. Nachyliła się
-Mam 80 księżycy- wyszeptała, i tak jak poprzednio zaśmiała się lekko, tym razem zaniosła się śmiechem i odskoczyła z lekkim obrotem, aby znów znaleźć się na przeciwko Luthienowi. Jej ogon wywijał zawijasy z tyłu, a sama smoczyca wyglądała na bardzo rozbawioną. Niech się chłopak postara, jeśli na prawdę chce.

Wyszukiwanie zaawansowane