testament wzium
– awenturyn, 7/4 mięsa, 1/4 owoców do skarbca (to 2/4 smoczego mięsa mocno przeterminowane xD)
– Przysługa Uessasa – jak można przekazać do skarbca to do skarbca, zużyjcie na coś ładnego
– Łapacz Snów (z symbolem Miłości) i Harpun łowczych dla Frar i Illuna do groty na ścianę
– Naszyjnik z różnorakimi muszelkami i pawim piórkiem dla Uciechy (Woda)
– Dzwonki wietrzne dla Ha'ary do ogrodu (jak nie masz ogrodu to ee do przedpokoju w grocie)
– Czaszka Dzika, 3x paski kokosa, Kostka ze skrzydła harpii, list w butelce, 2x kolorowe szkiełka, duży bęben, siatka piratów, kawałek różowego jedwabiu, szczęka lisa, małe słoiczki, 2x zgniły banan, woreczek soli, apaszka ze skóry pisklęcia, srebrna klepsydra – rozdzielcie plagusy jak wam się podoba!
– 3x morszczyn – do składzika
Akt + Przysługę Uessasa musisz sama zużyć!
Znaleziono 26 wyników
- 22 sie 2021, 13:47
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 13 paź 2020, 12:14
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Nadanie tytułów III
- Odpowiedzi: 16
- Odsłony: 1921
Poszło wezwanie, to i przyszła Syma. Niewiele było trzeba, zapraszając samicę, poza cierpliwością – sporo czasu zawsze mijało pomiędzy "usłyszała" a "postanowiła zakończyć drzemkę i wykaraskać się z jakiejś zatęchłej dziury i przylecieć". Mimo przeprowadzki ciężko było zrezygnować ze starych nawyków.
Zostawiła Solankę gdzieś przy zbiorniku wody, nie wiedząc, czy na miejscu będą takie luksusy i zjawiła się, kłaniając się krótko najpierw swoim, potem gospodarzowi. Pora zasiąść przy reszcie i zobaczyć, o co halo.
Zostawiła Solankę gdzieś przy zbiorniku wody, nie wiedząc, czy na miejscu będą takie luksusy i zjawiła się, kłaniając się krótko najpierw swoim, potem gospodarzowi. Pora zasiąść przy reszcie i zobaczyć, o co halo.
- 04 paź 2020, 20:06
- Forum: Grota Cudów
- Temat: Posąg Uessasa
- Odpowiedzi: 156
- Odsłony: 9569
Że też nie każdy łańcuszek dało się ściąć i schować w kieszeń, że też nie każdy naszyjnik miał łatwo zepsuwalne zapięcie... Że też Frar podkusiło założyć ten od różowej królowej!
Syma leciała kawałek za ekipą i wylądowała ostatnia – widząc, że Szarla i Illun znajdują się najbliżej Kuszenia i posągu, została bliżej wejścia do Niszy, jakby chcąc pilnować, by żadna przybłęda nie postanowiła się wtrącać. Chciała pomóc, jasne, ale nie czuła się w pełni w porządku z wpychaniem w pierwsze skrzypce, kiedy sytuacja przybrała dość rodzinny wygląd – polubiła Plagę i swoich towarzyszy tropikalnych wakacji, ale coś nadal kazało trzymać jej dystans. Taka już natura. Była gościem, zawsze i wszędzie, nawet, jeśli Plaga okazała się postojem na znacznie dłużej – to i gdy gospodarzom nie zostało nic, jak wzywać symbole kultu tych ziem, Mit nie miała co dodawać od siebie. Mogła za to pomóc pilnować, aby nikt nie przeszkadzał.
Syma leciała kawałek za ekipą i wylądowała ostatnia – widząc, że Szarla i Illun znajdują się najbliżej Kuszenia i posągu, została bliżej wejścia do Niszy, jakby chcąc pilnować, by żadna przybłęda nie postanowiła się wtrącać. Chciała pomóc, jasne, ale nie czuła się w pełni w porządku z wpychaniem w pierwsze skrzypce, kiedy sytuacja przybrała dość rodzinny wygląd – polubiła Plagę i swoich towarzyszy tropikalnych wakacji, ale coś nadal kazało trzymać jej dystans. Taka już natura. Była gościem, zawsze i wszędzie, nawet, jeśli Plaga okazała się postojem na znacznie dłużej – to i gdy gospodarzom nie zostało nic, jak wzywać symbole kultu tych ziem, Mit nie miała co dodawać od siebie. Mogła za to pomóc pilnować, aby nikt nie przeszkadzał.
- 26 wrz 2020, 10:18
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121488
A i Syma dołączyła po chwili do swojej drużyny, kłaniając się lekko na przywitanie. Krótki rzut wzrokiem na kupkę z zapłatą i już jasnym było, że wszystko było gotowe, doskonale. Pdniosła więc jeszcze raz ślepia na Frar i skinęła z uśmiechem na podziękowanie, odda się w międzyczasie, a póki co – trzeba tylko czekać.
- 11 wrz 2020, 10:39
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 30 sie 2020, 14:22
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 26 lip 2020, 15:07
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 11 lip 2020, 22:58
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Nadanie tytułów II
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1517
Widząc, że Piastun przysiada się tuż obok, poprawiła złożenie skrzydeł, by zamiast sobie tak luźno wisieć przy bokach, siedziały ładnie na grzbiecie. Ot, nie będzie zajmować dwóch smoczych miejsc. Uśmiechnęła się pewnie, choć dość ascetycznie, kiwnięciem łba dając sygnał, że śmiało, a niech siada, jakby na zawadiackość chcąc odpowiedzieć kokieteryjnością – było jednak to krótką, niewinną grą, ot, Syma lubiła zaczepiać, ale w żaden sposób nie jej w głowie takie kędzierzawe młodzieńce. Za stara była. Lubiła myśleć, że ma zbyt dużo taktu, a przecież była świadkiem oświadczyn Przywódcy.
– Blisko, blisko, ale nie trafiłeś. Ten jeden raz przymknę oko, Karmazynie. – syknęła przyjemnym pół-szeptem, wąsiki błysnęły wdzięcznie za jej ruchem jednorogiego łba – który nadstawiła bliżej samca, porzucając już wszystkie swoje próby czarowania, zniżyła głos jeszcze bardziej – i zapytała z najczystszą na świecie ciekawością. – Wyglądasz na kogoś, kto wie bardzo dużo niecodziennych rzeczy, a ja chciałabym poznać jedną... – dyskretnie przesunęła wzrokiem ku Prorokowi, jakby patrząc, co robi i czy nie słucha plagowych rozmów – Mógłbyś mi coś szepnąć o nim? – a to plotkara!
– Blisko, blisko, ale nie trafiłeś. Ten jeden raz przymknę oko, Karmazynie. – syknęła przyjemnym pół-szeptem, wąsiki błysnęły wdzięcznie za jej ruchem jednorogiego łba – który nadstawiła bliżej samca, porzucając już wszystkie swoje próby czarowania, zniżyła głos jeszcze bardziej – i zapytała z najczystszą na świecie ciekawością. – Wyglądasz na kogoś, kto wie bardzo dużo niecodziennych rzeczy, a ja chciałabym poznać jedną... – dyskretnie przesunęła wzrokiem ku Prorokowi, jakby patrząc, co robi i czy nie słucha plagowych rozmów – Mógłbyś mi coś szepnąć o nim? – a to plotkara!
- 10 lip 2020, 18:28
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Nadanie tytułów II
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1517
Och, kolejne spotkanko. Syma rzadko widywała Proroka, chyba jak większość Plagi, to i tak właściwie nie mając nic lepszego do roboty, z czystej ciekawości wzbiła się w powietrze i skierowała ku Skałom Pokoju. A co, posłucha sobie, posłucha sobie co tam w wielkim świecie Odkrywców i Wiążących. A nuż coś i dla niej się gdzieś zaplątało.
Zjawiając się na miejscu posłała zaraz drobny ukłon prowadzącemu całe to przyjęcie, a niższy już swoim – z kim tam tylko skrzyżowałby się jej wzrok. Usiadła przed Prorokiem, obok ostatniego plagowego z jednym wolnym bokiem, samej chcąc przeczekać spokojnie i w ciszy na start zebrania. Jej uwagę przykuł tylko Łowca, tak zdala, i aż zaczęło ciekawić ją, co takiego zrobił, że popadł w ostracyzm.
Zjawiając się na miejscu posłała zaraz drobny ukłon prowadzącemu całe to przyjęcie, a niższy już swoim – z kim tam tylko skrzyżowałby się jej wzrok. Usiadła przed Prorokiem, obok ostatniego plagowego z jednym wolnym bokiem, samej chcąc przeczekać spokojnie i w ciszy na start zebrania. Jej uwagę przykuł tylko Łowca, tak zdala, i aż zaczęło ciekawić ją, co takiego zrobił, że popadł w ostracyzm.
- 10 lip 2020, 17:51
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Lazurowe Jeziorko
- Odpowiedzi: 884
- Odsłony: 110306
Całkiem niedaleko dwóch Wodnych, w przybrzeżnych szuwarach drzemała sobie staruszka. Spędzając swoje wolnostadne dni pomiędzy jedną skrytą jaskinką Plag, a drugą, słabo nasiąkła halnymi Yraio, roznosząc bardziej przyziemną woń – wilgoci i zatęchłych grot. Może to właśnie dlatego jeśli nie pod ziemią, skrywała się w wodzie?
Zakopana po części w piachu i mule, a po części między jeziorną roślinnością, pół-drzemała, ciesząc się chłodem Lazurowego w letni cień, co jakiś czas wyciągając długą szyję, by dosięgnąć tafli i przecinając ją hakowatym nosem, łyknąć nowe powietrze. I ukochana sielanka zapewne trwała by dopóki woda nie nagrzeje się na tyle, aby ją wygonić, ale... do łba blisko powierzchni dotarły przytłumione dźwięki. Niechętnie, letargicznie, wychyliła się nawet bardziej – i z gdzieś pomiędzy szablami trzcin, w tym ostrym, nieprzyjemnym jak diabli dla jaskiniowej świetle, wysnuły się smoki. Płochliwa natura intruza kazała jej dyskretnie się wymknąć, zanim zostanie przegoniona, a ciekawska natura plotkary aż błagała, aby podejść i wprosić się w rozmowy. I jak wiele dwóch przeciwnych sobie sił, zwalczyły się już u startu i Syma nie zrobiła... nic. Tylko słuchała sobie ze swojego lichego miejscami, ale kryjącego przed upałem "ukrycia". Skradanie pod wodą, śliskie lybki jak laguna... Ooch, smocza? Poznała Lagunę. Stłumiła w sobie chichot na myśl, że jest śliska i rybia, przypatrując się dalej z dziecinną wręcz ciekawością, czego dowie się dalej.
Zakopana po części w piachu i mule, a po części między jeziorną roślinnością, pół-drzemała, ciesząc się chłodem Lazurowego w letni cień, co jakiś czas wyciągając długą szyję, by dosięgnąć tafli i przecinając ją hakowatym nosem, łyknąć nowe powietrze. I ukochana sielanka zapewne trwała by dopóki woda nie nagrzeje się na tyle, aby ją wygonić, ale... do łba blisko powierzchni dotarły przytłumione dźwięki. Niechętnie, letargicznie, wychyliła się nawet bardziej – i z gdzieś pomiędzy szablami trzcin, w tym ostrym, nieprzyjemnym jak diabli dla jaskiniowej świetle, wysnuły się smoki. Płochliwa natura intruza kazała jej dyskretnie się wymknąć, zanim zostanie przegoniona, a ciekawska natura plotkary aż błagała, aby podejść i wprosić się w rozmowy. I jak wiele dwóch przeciwnych sobie sił, zwalczyły się już u startu i Syma nie zrobiła... nic. Tylko słuchała sobie ze swojego lichego miejscami, ale kryjącego przed upałem "ukrycia". Skradanie pod wodą, śliskie lybki jak laguna... Ooch, smocza? Poznała Lagunę. Stłumiła w sobie chichot na myśl, że jest śliska i rybia, przypatrując się dalej z dziecinną wręcz ciekawością, czego dowie się dalej.
- 09 lip 2020, 21:23
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121488
Wybierając jak najbardziej zacienioną drogę, by nie narażać się natarczywości letniego światła, do którego była tak nieprzyzwyczajona i nieprzychylna się przyzwyczaić, zjawiła się i pod świątynią – instynktownie chcąc i wślizgnąć do środka, by skryć przed parnym światem. Ciekawe, że misje w tropikach tak jej nie doskwierały, a czyste nieba nad Stadami z każdym dniem coraz bardziej. Bleh. Ale będzie potem odsypiać w jakiejś zatęchłej dziurze.
Stanęła na placu, w trochę topornie, ale jednak wystarczająco solidnie zrobionej torbie, szukając zapłaty. Aż wpadła w łapy – dwa kamienie, garść losowych owoców, które ze względu na warunki, w jakich były trzymane, mocno pachniały glebą. Ale to można obrać.
/ 4/4 owoców, cytryn, rubin na misję 11.07
Stanęła na placu, w trochę topornie, ale jednak wystarczająco solidnie zrobionej torbie, szukając zapłaty. Aż wpadła w łapy – dwa kamienie, garść losowych owoców, które ze względu na warunki, w jakich były trzymane, mocno pachniały glebą. Ale to można obrać.
/ 4/4 owoców, cytryn, rubin na misję 11.07
- 01 lip 2020, 10:07
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 30 maja 2020, 13:30
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 28 maja 2020, 23:06
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Grota pod Skałą
- Odpowiedzi: 671
- Odsłony: 77998
Mit nie była daleko, lubiła się włóczyć po świecie – lubiła się włóczyć i w ryzach wolnych stad. Przechodząc tuż pod skalną grotą nie tylko słyszała jakieś smoki – nie zamierzała się wtrącać, grota była przytulna, odosobniona, a koniec wiosny sprzyjający uczuciom, pomruki i oddech przywlókł jej na myśl więc jedno – ale także poczuła... dym. Mając ponad siedemdziesiąt księżyców na karku wartych podróży, wiele dymów widziała, wiele czuła, ten jednak ją zaciekawił.
Wślizgnęła się do groty, wzdłuż ścianki obleczonej cieniej, wtapiając się lekko kolorem – a oczami wodząc po dwójce... znanych sobie smoków! Wola przyniosła źródło dymu, Ferwor jakiś baniak, pewnie z trunkiem, uśmiechnęła się
– Tsk tsk tsk, Nesalo, no proszę... – opuściło jej szczupły pysk, uśmiechnięty lisio. Młoda Wojowniczka zapragnęła świętować nową rangę, tak bez Plagi? Kim była Syma, aby się wkraść, a jednak się wkradła... Wyłaniając się z cieni i przysiadając bliżej obu smokom, obserwując, co tu dokładnie się dzieje – czy jest intruzem, czy gościem?
Wślizgnęła się do groty, wzdłuż ścianki obleczonej cieniej, wtapiając się lekko kolorem – a oczami wodząc po dwójce... znanych sobie smoków! Wola przyniosła źródło dymu, Ferwor jakiś baniak, pewnie z trunkiem, uśmiechnęła się
– Tsk tsk tsk, Nesalo, no proszę... – opuściło jej szczupły pysk, uśmiechnięty lisio. Młoda Wojowniczka zapragnęła świętować nową rangę, tak bez Plagi? Kim była Syma, aby się wkraść, a jednak się wkradła... Wyłaniając się z cieni i przysiadając bliżej obu smokom, obserwując, co tu dokładnie się dzieje – czy jest intruzem, czy gościem?
- 19 maja 2020, 10:12
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121488
Kokosów nigdy za wiele, co? Syma zjawiła się w miejscu zbiórki z kilkoma kamykami, o dziwo – na łapach, chyba nie czuła aż tak naglącego czasu, by zjawiać się błyskawiczniej. Ot, spacerek, kiedyś trzeba. Widząc swoją drużynę nie zastanawiała się długo, tylko przeszła bliżej, ażeby stanąć sobie z nimi – skinęła łbem, każdemu po kolei, coś tam pewnie napomknęła o misji, po czym odstawiła zapłatę na miejsce.
// 2x nefryt za misję 21.05 (jednorazowa zniżka)
// 2x nefryt za misję 21.05 (jednorazowa zniżka)
- 14 maja 2020, 23:23
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85338
Nie zauważyła z początku widowni, pochłonięta zmienianiem humorów swojej niesfornej rusałki na naukę. Skoro chce się rzucać, niech rzuca się z głową, to jest – siłą czarów. Z samej Symy czarodziejka nikła, ale mijając tyle ziem i tyle smoków, coś we łbie zostawało. Najwyraźniej wystarczająco, aby kompanka zdać się mogła... podćwiczona.
Gdy zniknęła na moment w odmętach, teraz dopiero różowe ślepię dojrzało moment kamiennej ściany i jakąś obcą sobie dwójkę. Zaciągnęła się zapachem, dość dyskretnie, ale nie powiedział jej zbyt wiele: ani to Plaga, ani to Ziemia, a Córa mało najwidoczniej edukowała się jeśli chodzi o życie poza jej nowym domem.
Na swoje reprymendy względem kompana, samiec dosłyszeć mógł trochę harkliwy, ale serdeczny śmiech.
– Nie przepraszaj za kompana, skoro robi doskonale to, co do niego należy – broni. – odpowiedziała jaskiniowa, a jej pysk choć długi i nieprzyjemny, przeciął uśmiech zachodzący aż za niewielkie oczy. Odważne słowa na kogoś, kto własnego traktuje jak swoje pisklę. – Syma, po prostu, tak będzie szybciej, Ferworze. A to... – gwizdnęła, choć raczej na pokaz, można było wyczuć leciutkie drżenie maddary, że w ten sposób wzywa kompana. A kompan, niby z kwaśną miną, ale posłusznie, wyłonił się z wody, opierając łokciami o brzeg, a dłonią zwiniętą w pięć o polik – mimo tak luźniej postawy miała dość intensywnie wbity w obcych wzrok. – Solanka. – i Mit ukłoniła się za nią i sama wygodniej usiadła. – Spacer?
Gdy zniknęła na moment w odmętach, teraz dopiero różowe ślepię dojrzało moment kamiennej ściany i jakąś obcą sobie dwójkę. Zaciągnęła się zapachem, dość dyskretnie, ale nie powiedział jej zbyt wiele: ani to Plaga, ani to Ziemia, a Córa mało najwidoczniej edukowała się jeśli chodzi o życie poza jej nowym domem.
Na swoje reprymendy względem kompana, samiec dosłyszeć mógł trochę harkliwy, ale serdeczny śmiech.
– Nie przepraszaj za kompana, skoro robi doskonale to, co do niego należy – broni. – odpowiedziała jaskiniowa, a jej pysk choć długi i nieprzyjemny, przeciął uśmiech zachodzący aż za niewielkie oczy. Odważne słowa na kogoś, kto własnego traktuje jak swoje pisklę. – Syma, po prostu, tak będzie szybciej, Ferworze. A to... – gwizdnęła, choć raczej na pokaz, można było wyczuć leciutkie drżenie maddary, że w ten sposób wzywa kompana. A kompan, niby z kwaśną miną, ale posłusznie, wyłonił się z wody, opierając łokciami o brzeg, a dłonią zwiniętą w pięć o polik – mimo tak luźniej postawy miała dość intensywnie wbity w obcych wzrok. – Solanka. – i Mit ukłoniła się za nią i sama wygodniej usiadła. – Spacer?
- 10 maja 2020, 1:50
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121488
Mit także po pewnej chwili zjawiła się w świątyni, jakby idealnie na mentalne wezwanie Kuszenia. Może tak właśnie było? Pamięć jest ulotna, szczególnie, gdy chodzi o oddawanie komuś majątku.
Widząc wilczycę, o której mowa, a z którą to między innymi właśnie się wybierała na misję, przystanęła obok niej, witając się lekkim ukłonem, wzrok w połowie i przenosząc na drugą Plagijkę. Uprzejmości dokonane. Po innych powlokła jedynie trochę ciekawsko wzrokiem, ale i nie jakoś nazbyt uważnie, skupiła się na wygrzebaniu szponem ze skórzanej sakiewki zawieszonej na szponie skrzydła cła. I jest! Jeden cytryn, jeden burztyn, jeden...
– Ahh, nie lubię pozbywać się prezentów – pomiędzy głęboko granatowymi palcami Symy błysnął dużo bardziej soczysty błękit, jakim odznaczał się szafir. Z ogólnej plamy niebieskiego wybijały się lepiej tylko jej różowe ślepia, zwracające się ku Frar – Ale ten dostał zbyt ładne przeznaczenie, aby go kisić w nieskończoność. – a długi pysk rozjaśnił się delikatnym, ledwo-zaistniałym uśmiechem, ale widać, że szczerym. Trzeci kamyk trafił na kupkę z zapłatą jaskiniowej, nic więc więcej nie zostało, jak czekać.
/ cytryn, bursztyn, szafir za misję 11.05
Widząc wilczycę, o której mowa, a z którą to między innymi właśnie się wybierała na misję, przystanęła obok niej, witając się lekkim ukłonem, wzrok w połowie i przenosząc na drugą Plagijkę. Uprzejmości dokonane. Po innych powlokła jedynie trochę ciekawsko wzrokiem, ale i nie jakoś nazbyt uważnie, skupiła się na wygrzebaniu szponem ze skórzanej sakiewki zawieszonej na szponie skrzydła cła. I jest! Jeden cytryn, jeden burztyn, jeden...
– Ahh, nie lubię pozbywać się prezentów – pomiędzy głęboko granatowymi palcami Symy błysnął dużo bardziej soczysty błękit, jakim odznaczał się szafir. Z ogólnej plamy niebieskiego wybijały się lepiej tylko jej różowe ślepia, zwracające się ku Frar – Ale ten dostał zbyt ładne przeznaczenie, aby go kisić w nieskończoność. – a długi pysk rozjaśnił się delikatnym, ledwo-zaistniałym uśmiechem, ale widać, że szczerym. Trzeci kamyk trafił na kupkę z zapłatą jaskiniowej, nic więc więcej nie zostało, jak czekać.
/ cytryn, bursztyn, szafir za misję 11.05
- 10 maja 2020, 1:29
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270653
- 07 maja 2020, 22:36
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Nadanie tytułów
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1460
Wezwanie zbiorcze nie-od-Uśmiechu, no proszę, nie od Plagowego nawet. Syma również zjawiła się na miejscu po pewnej chwili, bez zbędnej gracji czy pokazu, szybko wykołowała, sprawnie opadła na ziemię, zadanie wykonane. Tylko już sam jej krok był znacznie spokojniejszy, doszła do reszty bez większego pośpiechu, bo i pewnie i tak należało czekać na kogoś jeszcze – powitała swoich skinieniem łba i delikatnie zaznaczonym na podłużnym pysku uśmiechem, podobnym, choć tylko z grzeczności obdarowując Proroka – nie znała wcale jego osoby, a jego rolę czy stanowisko znikomo, a i co do samych mu szefujących miała dość neutralne stosunki – przyznać musiała jedynie, że religia zbudowana na kimś żywym i namacalnym to dość oryginalne podejście, trochę kłócące się chyba z pojęciem "wiara", ale co kto lubi. Ona posłucha chętnie o wszystkim. Szczególnie o jakiś przywilejach płynących z odbycia misji, a nuż dla niej też coś się znajdzie.
Mit zasiadła przy reszcie, niezbyt konkretnie obok kogoś – a po prostu w pobliżu i tam, gdzie było wolne.
Mit zasiadła przy reszcie, niezbyt konkretnie obok kogoś – a po prostu w pobliżu i tam, gdzie było wolne.
- 07 maja 2020, 21:40
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Sitowie
- Odpowiedzi: 525
- Odsłony: 85338
Mały strumyczek najwyraźniej wystarczał Solance, aby nie zemrzeć pośrodku wycieczki, na jaką zabrała ją Syma. Brzeginka prychała, wywracała nieprzyjemnymi ślepiami, gdy tylko takowy pomysł się pojawił, była od krok od położenia się i histerii, ale koniec końców odbyło się bez wyciągania jej z podziemnej jaskinki siłą – a jak tylko wróciła na łono natury... złagodniała.
Na moment.
Zaczerpnęła mocy z wzmocnionego bajecznie błyskającym słońcem bajorka – i odrywając kroplę wielkości własnej gałki ocznej białymi pazurkami i utrzymując jej kształt, cmoknęła na szczęście; i cisnęła, jak śnieżką wprost w bark smoczej kompanki, gdzie czar utrzymujący napięcie na kulce miał się rozprysnąć, a sama kulka rozbić, mocząc łapę Symy.
Syma odwróciła wzrok, udając, że jej to nie bawi.
"Łap, Karasiu."
Padło, a z długiej, szczupłej choć zawziętej łapy zwisał teraz kawałek mięsa. Rusałce zabłysły oczy i gdy wyciągnęła ku Micie pazurki, kąsek podrzucony został w powietrze. Teraz liczyło się uderzenie serca. Brzeginka plasnęła łapą o ziemię, a impuls jaki posłała po jej powierzchni miał wystrzelić ku jaskiniowej i znalazłszy się pod jej brzuchem, wystrzelić pionowo w górę, krystalizując się w cienki, ale długi i ostry szpikulec, błyskający szkliście – zanim zdążył sięgnął spodu Mitu, Wojowniczka odskoczyła jednym, zręcznym ruchem w bok, a wieżyczka zaczęła kruszeć.
"Skup się."
Po syknięciu nastąpił atak – brzeginia mogła tylko dojrzeć, jak Syma z półobrotu celuje nagle ostrym końcem ogona wprost w jej czoło, a chyba żeby na złość zrobić i ściąć kilka srebrnych pukli. Solanka sięgnęła źródła, chcąc tuż przed swoją buźką wyczarować tarczę, o średnicy łapy swojego smoka, doskonale zakrywającą jej twarz i czubek głowy, bo przypominającą ogromny liść grzybienia w swoich żłobieniach i wzorze, jaki tworzyły stykając się na środku – jednak nie do przecięcia brzytwą, a miał być na twardość porównywalna do bazaltu, przez co ogon smoka miał się jedynie po niej ześlizgnąć.
Nie dało się usłyszeć ani uderzenia, ani ześlizgnięcia.
Białe oko łypnęło znad tarczy, by zobaczyć smoka czekającego. Różowe ślepię spokojnie patrzyło w stronę Solanki, a gdy rozmazało się za szarpnięciem łba na sygnał, że no dalej, chodź, twór rozprysł całkowicie, a brzeginia wyciągnęła przed siebie dłoń – pazurzaste palce oddały ruch fali, wprawiając najpierw smoczą przeciwniczkę w konsternację, co to się dzieje – i po ułamku chwili w ruch. Syma padła na ziemię, a pierścień z pajęczyn, jaki stworzyła rusałka zacisnął się jedynie na jej rogu. Nitki bez koloru, a jednak połyskujące w słońcu i nie tyle lepkie, co prawdziwe, a... parzące. Ale samica umknęła. Solanka walnęła łapskiem o brzeg, niepocieszona. A smok uskoczył w jej stronę, chcąc zahaczyć o tę dłoń kłami i szarpnąć – kompanka wznowiła więc czar z pajęczyną, tym razem miała ona nie parzyć, a owinąć się ciasno wokół tylniej stopy Wojowniczki i przytrzymać ją w miejscu, aby wybronić się przed jej atakiem. I wtedy coś innego rzuciło się jej w oczy – Syma pozostawiła mięso sama sobie.
"Dobra robota."
Solanka nadęła usta na ciepły uśmiech smoczycy, chcąc pokazać, że ta jest na jej łasce, nie na odwrót; ale miłe słowa łaknęła jak szprotki, to i kącik warg jej lekko dgrnął, gdy odsuwała z teatralnym oburzeniem buźkę. Syma podsunęła jej trochę z ostatniej zdobyczy, niby mało, ale idealnie mięsa dla przeciętnego kompana . A kompan sięgnął po nie leniwie łapą, kontynuując grę, ale gdy pazury zatrzasnęły się na kąsku, pochwyciła go w mgnieniu oka, znikając pod wodą. Tam rozprawiła się z nim na dobre, wreszcie czując sytość.
Na moment.
Zaczerpnęła mocy z wzmocnionego bajecznie błyskającym słońcem bajorka – i odrywając kroplę wielkości własnej gałki ocznej białymi pazurkami i utrzymując jej kształt, cmoknęła na szczęście; i cisnęła, jak śnieżką wprost w bark smoczej kompanki, gdzie czar utrzymujący napięcie na kulce miał się rozprysnąć, a sama kulka rozbić, mocząc łapę Symy.
Syma odwróciła wzrok, udając, że jej to nie bawi.
"Łap, Karasiu."
Padło, a z długiej, szczupłej choć zawziętej łapy zwisał teraz kawałek mięsa. Rusałce zabłysły oczy i gdy wyciągnęła ku Micie pazurki, kąsek podrzucony został w powietrze. Teraz liczyło się uderzenie serca. Brzeginka plasnęła łapą o ziemię, a impuls jaki posłała po jej powierzchni miał wystrzelić ku jaskiniowej i znalazłszy się pod jej brzuchem, wystrzelić pionowo w górę, krystalizując się w cienki, ale długi i ostry szpikulec, błyskający szkliście – zanim zdążył sięgnął spodu Mitu, Wojowniczka odskoczyła jednym, zręcznym ruchem w bok, a wieżyczka zaczęła kruszeć.
"Skup się."
Po syknięciu nastąpił atak – brzeginia mogła tylko dojrzeć, jak Syma z półobrotu celuje nagle ostrym końcem ogona wprost w jej czoło, a chyba żeby na złość zrobić i ściąć kilka srebrnych pukli. Solanka sięgnęła źródła, chcąc tuż przed swoją buźką wyczarować tarczę, o średnicy łapy swojego smoka, doskonale zakrywającą jej twarz i czubek głowy, bo przypominającą ogromny liść grzybienia w swoich żłobieniach i wzorze, jaki tworzyły stykając się na środku – jednak nie do przecięcia brzytwą, a miał być na twardość porównywalna do bazaltu, przez co ogon smoka miał się jedynie po niej ześlizgnąć.
Nie dało się usłyszeć ani uderzenia, ani ześlizgnięcia.
Białe oko łypnęło znad tarczy, by zobaczyć smoka czekającego. Różowe ślepię spokojnie patrzyło w stronę Solanki, a gdy rozmazało się za szarpnięciem łba na sygnał, że no dalej, chodź, twór rozprysł całkowicie, a brzeginia wyciągnęła przed siebie dłoń – pazurzaste palce oddały ruch fali, wprawiając najpierw smoczą przeciwniczkę w konsternację, co to się dzieje – i po ułamku chwili w ruch. Syma padła na ziemię, a pierścień z pajęczyn, jaki stworzyła rusałka zacisnął się jedynie na jej rogu. Nitki bez koloru, a jednak połyskujące w słońcu i nie tyle lepkie, co prawdziwe, a... parzące. Ale samica umknęła. Solanka walnęła łapskiem o brzeg, niepocieszona. A smok uskoczył w jej stronę, chcąc zahaczyć o tę dłoń kłami i szarpnąć – kompanka wznowiła więc czar z pajęczyną, tym razem miała ona nie parzyć, a owinąć się ciasno wokół tylniej stopy Wojowniczki i przytrzymać ją w miejscu, aby wybronić się przed jej atakiem. I wtedy coś innego rzuciło się jej w oczy – Syma pozostawiła mięso sama sobie.
"Dobra robota."
Solanka nadęła usta na ciepły uśmiech smoczycy, chcąc pokazać, że ta jest na jej łasce, nie na odwrót; ale miłe słowa łaknęła jak szprotki, to i kącik warg jej lekko dgrnął, gdy odsuwała z teatralnym oburzeniem buźkę. Syma podsunęła jej trochę z ostatniej zdobyczy, niby mało, ale idealnie mięsa dla przeciętnego kompana . A kompan sięgnął po nie leniwie łapą, kontynuując grę, ale gdy pazury zatrzasnęły się na kąsku, pochwyciła go w mgnieniu oka, znikając pod wodą. Tam rozprawiła się z nim na dobre, wreszcie czując sytość.












