Znaleziono 58 wyników

autor: Zwyczaje Zamieci
15 sie 2020, 21:13
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

– 4/4 mięsa, Zakrwawiony, złoty kolczyk z diamentowymi wstawkami, 2x srebrna moneta, biała ludzka szata, krasnoludzki srebrny flet poprzeczny z mojego KP

Aktualizacja.
autor: Zwyczaje Zamieci
01 lip 2020, 23:06
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361641

+ zabytkowy sztylet zrobiony z szafiru dla Hobi
autor: Zwyczaje Zamieci
01 lip 2020, 23:05
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

– zabytkowy sztylet zrobiony z szafiru z KP

Akt.
autor: Zwyczaje Zamieci
29 cze 2020, 12:31
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

-11/4 owoców (idzie na Multi w Ogniu)


thank

Aktualizacja.
autor: Zwyczaje Zamieci
22 cze 2020, 13:47
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

poproszę o zaległe usunięcie topazu, który poszedł ode mnie

oraz: -3/4 mięsa i 4/4 owoców ORAZ rubin, bo poszło na kokszenie mojego multi w Ogniu; jak wrócę to szybko nadrobię

no i -4/4 mięsa na ZUS

//razem do usunięcia:
7/4 mięsa, 4/4 owoców, rubin, topaz

Aktualizacja.
autor: Zwyczaje Zamieci
01 cze 2020, 13:52
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

w ramach zaległego zusu onyks ode mnie

Aktualizacja.
autor: Zwyczaje Zamieci
31 maja 2020, 0:45
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

z misji dla mnie:
+ 3 PZ, 6x mięta, 4x kalina (owoc), piękna peleryna (stała dodatkowa kość do testów Aparycji – przedmiotu nie można nikomu przekazać), 1/4 jajek, 2/4 owoców (agrest)

kalinkę poproszę od razu do zielnika

Akt.
autor: Zwyczaje Zamieci
28 maja 2020, 14:03
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Zakątek duszków
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 2651

Położyła się na środku pomieszczenia, ciesząc się samotności z duszkami sam na sam. Jej biały brzuch był skierowany w górę, drżąc od oddechu, a zimno świątyni oplatało jej wydech puchatą chmurką.
Daduuu... – wybąknęła, przeciągając się na ziemi. – Ochhh, Daduuuuuuuuuu... i te wszystkie duszki oprócz ciebie, Dadu... Riromi, Alaleya... uh... Katamu i Naqimia! PooOtrzebuję waszej pomocy! Khvalen mi dzisiaj powiedział... ach, powiedział mi, że tracę kreatywność w potrawach... potrzebuję mięsa tak egzotycznego, Dadu, tak... tak... dziwnego, że samo przerobienie tego mięsa na potrawę graniczyłoby z cudem! Chodź, ziomie, chooodź!
Po czym plasnęła łapkami o swój pyszczek, podkulając ogon. Była zmęczona. Definitywnie zmęczona. Był środek nocy. Może nawet niespełna rozumu.
autor: Zwyczaje Zamieci
26 maja 2020, 10:18
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

Zwyczaje Zamieci:
– akwamaryn, Kryształ Kolekcjonera naładowany>:)

Akt.
autor: Zwyczaje Zamieci
24 maja 2020, 12:04
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57049

Zmarszczyła czoło na słowa Mułka, natychmiast odciągając pysk od jego szyi. Jej twarz osiągnęła apogeum zniechęcenia, błyszcząc w odstręczonym grymasie kłami w niepokaźnych ustach. Odsunęła się nawet o krok, strzygąc uchem i przekręcając niczym zbity z pantałyku pies. Ten pies, któremu wmawiano, że jest dobry i po raz pierwszy, nie zrobiwszy naprawdę nic, słyszy z innego pokoju piskliwy okrzyk: „zły pies!“. Dlatego jak ten niepewny swego kundel zawiła ogonem po ziemi, kładąc po sobie uszy.
Za kogo ty się uważasz? – rzuciła znikąd głosem niepodobnym do siebie. – Myślałam, że się znamy, rozmawialiśmy całymi nocami. Powinieneś wiedzieć, że byłam kurierką, tak? Że... miałam dostęp do alkoholi. Nadal mam jak się postaram. Umiem robić własne, umiem--! Jest wino słodkie, białe, półsłodkie i wytrawne, a ty zapewne tego nie wiesz, bo to twój pierwszy trunek w życiu! Patrzysz na mnie z góry, co? I jeżeli szaszłyki to twój kulinarny specjał to może Rebhfrua miał rację, mówiąc, że... że jesteście dwadzieścia księżyców za entami!
A speszony wymiar aparycji leniwie przemieniał się w jednolitą złość, lecąc jeden strąk futra za drugim w górę.
autor: Zwyczaje Zamieci
17 maja 2020, 17:06
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

– 41/4 mięsa, 15/4 owoców; topaz, opal, agat, jaspis, szmaragd, nefryt, tygrysie oko z mojego KP pwease

Akt.
autor: Zwyczaje Zamieci
17 maja 2020, 16:50
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1922
Odsłony: 121487

To zawsze było niekomfortowym przeżyciem... być gdzieś bez drugiego Zwyczaju Zamieci. Lądując jako najmniejsza z włóczykijów i odkrywaczy, potrząsnęła włochatym łbem pod cieniem kaptura; nie była nawet pewna czy się porządnie przywitać z resztą Plagijczyków i czy uśmiechnąć się do Aank, której dane było zasmakować wyrobów Zwyczajów. Bez Rebhfruy łowcą nie była, ot, smokiem – jednym z wielu – który raz przybył na tereny Wolnych Stad, najwyraźniej nie planując odejścia.
Przeciągnęła się między znacznie większymi od niej smokami, srogim wzrokiem lustrując każdego z zebranych. Jak do tego doszło, że znów wychodziła za nieistniejącą już barierę? Za granice tego, co znała i w objęcia tego, od czego uciekła sprzed laty? Harpia byłaby znacznie bardziej zadowolona z takiego przebiegu spraw, zresztą smoczyca też mogłaby odczuć choć połowiczną radość... lecz czy chciało jej się iść wgłąb nieznanego bez jej prawej łapy? Bez tego, co sprawiało, że zwyczaje były nie tylko nazwą, a obietnicą poznania czegoś nowego? Walką z bagatelizowaniem rozwoju drapieżnika? Na wrzody Tarrama, jaki to w ogóle jest dzień? Czy Rebhfrua teraz gra na tym flecie, czy może skrobie tryptyki? Czy znowu próbuje zostać liderem jakiejś niszowej grupy półludzi, która swą rezydencję ma na całą długość Yraio?
Oblizała obnażone instynktownie kły, zupełnie przemieniając barwę niepewności w pasywno-agresywną gotowość, jakże fałszywą przez swą estymę; gdyż nie minęły sekundy, a pogodny uśmiech zawitał na jej pysku. Z delikatnym siupnięciem tyłka o kamień, wszystkie błyskotki na niej zabrzęczały bezgłośnie. Następnie z małej sakwy na jednym z pasów, które owinęła wokół siebie, wyleciały dwa kamienie szlachetne.
Więc co, gotowi? – żachnęła radośnie, strzygąc uchem w pełni uwagi na wszelkie możliwe odpowiedzi.

//-nefryt, koral za misję 18.04 – zniżka jednorazowa
autor: Zwyczaje Zamieci
11 maja 2020, 14:38
Forum: Skały Pokoju
Temat: Nadanie tytułów
Odpowiedzi: 14
Odsłony: 1460

Przybyli razem, tak jak zawsze, lecz niecodziennie i niezmiernie spóźnieni. Wylądowali niepewnie na ziemi, beznadziejnie rozglądając się po zebranych zza drewnianych masek. Na ich twarzach mieściło się równomiernie rozprowadzone zmęczenie, a czujny, badawczy wzrok wyglądał zza zmrużonych powiek łowców... wpatrzawszy się w pysk nieznanego im smoka. Niemal natychmiast Viggrod chciała obnażyć kły, lecz wielka, alabastrowa dłoń zacisnęła się lekko wokół kufy, chcąc uspokoić smoczycę. Przytaknęli sobie niechętnie i gdy Viggrod, cała najeżona i zdziczała, śmierdząca posoką oraz trupem, podeszła do Symy, wkleiwszy się w jej pierś wraz z białą kitą maski, Rebhfrua usiadł leniwie obok Ha’ary, uśmiechając się do niej z wyższością; jakoby był jej opiekunem, a nie zwykłym pacjentem.
autor: Zwyczaje Zamieci
09 maja 2020, 21:54
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Ataku i Obrony
Odpowiedzi: 130
Odsłony: 5902

Sapnęła zgorzkniale, wstając od kwarcu wytrzymałości. Miała jeszcze jeden, ostatni na dziś kwarc na oku. Kwarc ataku – ale nie szła do niego jakoś energicznie, patrząc na efekt poprzedniego nauczyciela... no, może szła by szybciej, gdyby wiedziała, że usłyszy w nim głos Szydera. Padła z uśmiechem przy kamieniu, wyciągając zapłatę w większości nazbieraną przez Rebhfruę i wyciszyła do ostatku umysł.

//-9/4 mięsa i 15/5 owoców za Atak 3
autor: Zwyczaje Zamieci
09 maja 2020, 21:54
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
Odpowiedzi: 439
Odsłony: 17541

Jako drugi kwarc... wzięła jeden z znanych. Podeszła do wytrzymałości, odczepiając sakwę od pasa, jaki zwinęła Khvalenowi. Była już przy kamieniu i wytrzymałości ostatnio potrzebowała bardziej, zważając na wysypy drapieżników przy Pekeri i Yraio. Przetarłszy oczyska, usiadła przy kwarcu i wysypała odpowiednią zapłatę za odpowiednią naukę. Zacisnęła kły, przygotowując się do magicznego wysiłku. Ciekawe co teraz dla niej przygotowali!

//-topaz, opal, agat, jaspis, szmaragd, nefryt, tygrysie oko za Wytrzymałość III
autor: Zwyczaje Zamieci
09 maja 2020, 21:53
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 15613

Opiekun kwarcu miał rację, a bardziej narrator. Gdyby smęciła dalej, pewnie nie wróciłaby tu tak szybko, choć musiała przyznać, że mogła prędzej. Po prostu chciała zaliczyć wszystkie kwarce, które miała na myśli w jeden dzień. Rebhfrua krzątał się z większymi sakwami pełnymi mięsa. Nieoskórowanych trupów, chochlików, pięknie obrobionych lewiatanów... nosił wszystko, czego młódka nie mogła unieść ze względu na swoją wielkość. I przechodząc przed nią zrzucił wielką torbę z hukiem.
Westchnął głęboko, spoglądając pokątnie na Srogą. Uśmiechnęła się przepraszająco, bo jednak była to duża sterta mięsa, gdy ona nosiła nawet nie ćwiartkę tego, co targał aż z Obozu Plagi. Pożegnał ją niedbalskim machnięciem dłoni i odfrunął niechętnie.
Więc... tak, gdyby marudziła to nie przyszłaby tu z takim wielkim dorobkiem. Sam Rebhfrua też świetnie się spisał na polowaniach.
Szkoda, że kwarce nie miały duszy; pogadałaby z takim. No ale cóż, jedyne co mogła zrobić to usiąść wygodnie i poddać się naukom.

//-32/4 mięsa za Percepcję IV
autor: Zwyczaje Zamieci
08 maja 2020, 15:16
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 394
Odsłony: 57049

~ Zawsze jesteś taki poważny? ~ wstała ospale, wylęgając się spod wielu futer. ~ Już Rebhfrua jest bardziej przekonujący w tym, co mówi!
Pogodny, acz zaspany śmiech rozbrzmiał w głowie Mułka, gdy ta wyskoczyła z wysokiego wgłębienia w ścianie. Szpony szurnęły o podłogę, a skrzydła zamortyzowały upadek z furkotem. Obejrzała się pędem za siebie; Rebhfrua, mający łóżko w ścianie tuż nad jej leżem, zastrzygł tylko uchem. Sroga potrząsnęła łbem, ażeby się rozbudzić i ruszyła zwięzłym krokiem przed siebie. Ominęła zgrabnie nadal tlący się żar w ognisku, zniknęła w zimnych, górskich cieniach. Przechodziła przez ciemny korytarz Bramy Kanionu, w jakiej przypadło jej się ulokować, a skręciwszy w stronę magazynu mruknęła z zadowoleniem, chyląc łapy do strużki wody. Chlapnęła sobie na pysk, rozbudzając się całkowicie, po czym jęła dalej, przeglądając futra oraz skóry, jakie personalnie obrabiała:
~ A co do pytań, to się zastanowię. I możesz skończyć z komplementami, nie dadzą ci mojej przychylności ot tak ~ mruknęła... ale znała siebie wystarczająco, żeby znać odpowiedź. Nie musiała się zastanawiać. Mimo to w jej głosie, w przeciwieństwie do głosu Wodnego, nie było ani grama fascynacji ni to podekscytowania; tylko lodowata srogość, zupełnie odmienna od ciepła pierwszych wiadomości.
Viggrod z niemrawym uśmiechem szemrała dalej między ubraniami, wydychając chmary ciepłego powietrza na starciu z zimnym i co chwila przemykała między wiszącymi płatami, oglądając wszystko starannie. Palcami porównywała dokładnie strukturę futer, to skór oraz jakość zszyć, mrucząc coś pod nosem przy każdym z ciuchów. Zajmowało jej to strasznie długo, że nie zdziwiłaby się, jeśli Mułek przestałby czekać.
Co robisz?
Nagle odskoczyła od futer, wielkimi oczyma wyglądając zza barku. Pędem zerwała ze ścian materiały. Zaśmiał się leniwie zza zawiesiny dymu. Sylwetka Rebhfruy widniała w przejściu, oparta szarmancko o rant i popalająca skręta.
Ja... mam spotkanie – wybąknęła w niepewnej odpowiedzi.
Randkę – skwitował mężczyzna, odkleiwszy bok od ściany i poprawiwszy spuszczone z więzów włosy. – Nie chodzi o Luthiena, mam nadzieję.
Nie, nie chodzi o Luthiena – odpowiedziała z lekko zarysowanym uśmiechem. – Zresztą, zupełnie straciłam z nim kontakt.
Lubisz go? – podszedł do niej, chyląc się ku szatom, jakie przeglądała. Po chwili zmrużył oczy: – Nie musisz odpowiadać, dla byle kogo ty byś się nigdy nie wystroiła. Ile liczy sobie księżyców?
Huh... wiesz, że nawet nie wiem?
Pewnie dzieciaty – pyknął dymem z ust w lekkim uśmiechu.
Och, skończ...
Na pewno dzieciaty.
Zawstydzasz mnie! – wtem łupnęła niezręcznie w pierś harpii z piskiem.
Przecież wiem – delikatny chichot odbił się echem, gdy Rebhfrua włożył szluga między kły. – Idź do salonu, zaraz doprowadzę cię do pionu.
Co...? Przecież wiesz, że i tak pójdę! Nie, wiesz, że nie będę tutaj kurować do końca życia, k--
Zaufaj swojemu koleżce – pogłaskał ją jak pieska, wyganiając z magazynu klepnięciem w bark. Popchnął ją przez przejście i tak oto musiała czekać, bo przecież ufała, zarazem zezłoszczona i zaniepokojona tym, że Rebhfrua w ogóle zaczął palić.
Krzątała się wokół ogniska kilkanaście dłużących się minut, aż coś fuknęło. Podniosła uszy, miała już biec... a mężczyzna poparadował do niej z ramionami pełnymi szat. W ustach trzymał peta, oczy utkwił w sylwetce północnej, przekręcając analitycznie głowę. Ciężkie kroki nadal były bezszelestne i niedługo po podejściu, ruchem głowy nakazał jej wstać. Zaczął niechętnie, zrzuciwszy wybrane ciuchy na ziemię:
Co miałaś na oku?
Szukałam tylko tej twojej szaty, Khvalen. – Odburknęła, czując naglący ją czas na karku.
Naprawdę chciałaś w tym iść? Utopiłabyś się w tym! Jak mi sięga do ogona to tobie służyłoby za koc. Hm, to randka i ty chcesz iść w nagannym stanie, w dodatku w moich ciuchach jakbyś nie mogła w ogóle się sobą zająć – stwierdzam, iż to zdumiewająco haniebne oraz obskurne jak na smoczycę twoich obyczajów. Spokojnie, długo to nie zajmie; wybrałem kilka kurtek, bo w kapturze nie pozwolę ci wyjść z tego mieszkania – ale zamiast sięgnąć po niedbale rzucone szaty, Rebhfrua wyciągnął dłoń do wypalonego gruntu paleniska.
_________________
Wśród gwiazd rozbłysnął morski błękit; mała sylwetka pędziła w przestworzach, chyżo skręcając w locie. Jasna kurtka z lewiatana ciasno opinała jej pierś aż do końca żeber i lekko obejmowała nasadę szyi, przypominając łuskowaty, lśniący golf z długim, luźnym przy nadgarstkach rękawem. Miała na plecach dwa otwory na skrzydła, lecz poza tym była niedługa – od środka pleców w dół wielka, wypalona krecha kręgosłupa jaśniała różem. Chciała wylądować tuż obok łowcy Wody, bo to, że wyczekał tak długi, cichy okres czasu zszokowało Viggrod. Była przekonana, że już dawno wziął tę zwłokę za zignorowanie jego prośby, więc zwyczajnie przyśpieszyła, prostując pierzaste skrzydła.
Bezszelestnie zstąpiła z nieba, siadając przy nim. Bez oporu przejechała szorstkim polikiem wzdłuż jego szyi na powitanie, po czym przepraszająco ukłoniła lekko głowę. Jej oczy podkreślone były kreskami z popiołów, włosie na łbie zaczesane z przedziałkiem na środku, a tylko kolczyki zostały takie, jak zazwyczaj – złote i koliste na każdym z dużych uszu.
Przepraszam, że to tak długo zajęło – wyszeptała, składając skrzydła.
autor: Zwyczaje Zamieci
08 maja 2020, 12:52
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 716
Odsłony: 95715

Słowa pochodzące od wojowniczki pokrzepiały ich serca, a w szczególności serducho młodej kadetki buszowania w buczynach. Po koniuszki uszu poczerwieniała jeszcze bardziej i z rozweselonym wyszczerzem chciała odpowiedzieć... ale Dadu odebrał jej głos z piersi. W zawstydzeniu złapała się za kufę, głaszcząc bliznę na ustach i nawet Rebhfrua obok nie mógł powstrzymać się od lekkiego uśmiechu. W przeciwieństwie do młódki nie popadł w tiki, po prostu z pokorą patrzył, leniwie uświadamiając sobie porównanie ich obojga do samego boga biesiad.
Patrzyli z niezmiernym zaciekawieniem na to, jak wojowniczka pochłania przygotowane jedzenie, łakomie rozkoszuje się bogatym wachlarzem smaków oraz aromatów, o jaki przecież im chodziło. Na twarzy Rebhfruy przejawiała się kontrastująca z młódką niechętna wyższość wraz ze zdystansowaniem się; lecz była to maska szkodliwa, bo nieprawdziwa w swoim majestacie. Harpia cieszyła się z samego faktu, że północna samica naprzeciwko walczy z pierwotną chęcią spałaszowania wszystkiego w trymiga. Znów zniżył głowę, gdy ta łypnęła nieufnie, zaś Sroga zachichotała dziewczęco, nie kryjąc ubawu, jakim było oglądanie jedzących smoków. Jednakże czekali tylko na jedno – i zanim ono nastało, palec sterczał w górze, a niebieskie oczy łowczyni rozwarły się w podekscytowaniu. Ogon sam latał na boki, gdzie Rebhfrua stabilnie siedział, ino źrenicami podążając za sygnałem.
W odpowiedzi także ukłonili się, wszak młódka nie miała na tyle siły by ograniczać swoje nadmierne podekscytowanie. Jęła radośnie, drżąc ogonem na tyłach:
Viggrod Selva i Rebhfrua Khvalen o przydomku Dwojakich. Jako łowcy jesteśmy Zwyczajami Zamieci – też nas wołaj w potrzebie, jeżeli taka najdzie; przybędziemy szybciej od wygłodniałych kun.
Siedzieli jeszcze długo, patrząc wdzięcznie za jej znikającą sylwetką. Towarzysz wstał jako pierwszy, zbierając z chrzęstem szponów oraz szelestem skrzydeł naczynia. Podniósł łuk brwiowy, bowiem... w kubku znalazł zapłatę. Nim pierwszy Zwyczaj zrozumiał o co chodzi, drugi zamrugał w skonfundowaniu, zakręciwszy kubkiem w dłoni, acz wreszcie wyprostował się i wyjrzał za Aank.
Niech wiatry żłobią twe ścieżki! – podniósł dźwięczny głos za jej cieniem, unosząc w toaście kubeł.
Co to? – spytała łowczyni, wkładając misę do sakwy.
Napiwek – odpowiedział.
Odjęło jej mowę raz jeszcze; zaśmiała się, kręcąc łapami dziecinnie, lecz nawet gdyby chciała podziękować wojowniczce, dogonić ją i uznać zapłatę za zbędną, gdyż tamta spłaciła wszystko swoim entuzjazmem – ognista była dalej niż to warte. Szeptali między sobą pochlebnie, już konwersując normalnie, aczkolwiek nie minęło długo aż sami wyfrunęli w stronę Plagi.

//zt; dziękuję Ci bardzo!!
autor: Zwyczaje Zamieci
06 maja 2020, 22:07
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270639

+ opal dla mnie od Perspektywy na tej fabułce
– 4/4 mięsa z kp poszło na karmienie ofc

Akt.
autor: Zwyczaje Zamieci
06 maja 2020, 20:38
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 716
Odsłony: 95715

Zapach pieczonego mięsa, jakie to jeszcze gorącem buchało i tłuszczem lekko ociekało z boków, rozwiał się po okolicy z szumem doliny. Coś zaćwierkało w oddali, coś zaszeleściło mocniej od wszystkich liści i gałęzi... aż wreszcie, wśród chmur i niepokaźnego światła dnia, dwie sylwetki ukazały się w pełni. Na czele błękit, w tle krwista czerwień i nie kołowali długo; zlatywali z niebios jak zbawienie w opowieściach lub po prostu jak dwójka doświadczonych kurierów z delikatną przesyłką w łapach.
Wielka, mocarna harpia z oczyma jak bursztyny zeszła na ziemię niepozornie. Puściła z zębów mieszek, wreszcie capiąc w wielką dłoń i położyła za sobą, poza widokiem Ognistej. Sakwy przy pasie zabujały się mimowolnie. Harpia sapnęła. Jej koścista twarz nie zmieniła wyrazu, gdy puściła ze szponów wyrosłe karczycho łosia (4/4). Truchło plasnęło o trawę, przypieczone na rantach i ledwo co obrobione, acz trudem było spojrzeć na nie, jeżeli przed nim na miarę strażnika stała pierzasta istota o estymie samca. Rebhfrua nadął pierś, ściągając pas z brzdękiem metalu. Za nic nie zmieniał kierunku, w którym patrzył. Miało się wrażenie, że jego oczy przeszywały na wskroś wojowniczkę Ognia. Okrężnym ruchem barków poprawił gargantuiczną szatę z piżmowołu, jaka zafurkotała szlachetnie, po czym pochylił lekko głowę. Zapoczątkowało to jego skrótowy ukłon... a drapieżnik mruknął, śląc krótki uśmiech.
Raptem spod szaty wyleciał pisklak w kapturze. Pędem małe łapki kładły kamienne misy, stukając rantami jedna o drugą. Zgoła nie dało się dojrzeć jej oczu, ni reszty pyska, tylko sam nos wystawał, drżąc leniwie. Majestatyczna, młoda postać przemykała pod szafirowymi skrzydłami patrona. Kręciła się jak fryga, swawoląc ósemki i w momencie, w którym krzątała się przed oposem, zawsze zostawiała nowe naczynie. To nową misę do kolekcji, teraz szerszą, to coś na pozór wysokiej rurki w pionie, to długą, dębową korę.
Masz dobry dzień? – zagaiła, wyglądając lodowymi ślepiami spod kaptura.
Gdy łowczyni skończyła, przed Aank widniały razem trzy kamienne misę, jedna malutka, dębowa, dwa kubki – jeden naprawdę będący kubkiem, drugi będący drewnianą rurką – oraz ogromny płat kory. Smoczyca wgryzła się w łosia, przenosząc go na korę. Spoglądając pokątnie na północną siostrę, rozwarła wybebeszonego łosia. Ledwo co zwierzyniec zdołał odlać krew, a już musiał być podawany; Rebhfrua podał jej jedną sakwę, a sam zajął się wypełnianiem innych naczyń. Wydawało się, że ich ruchy są naprzemienne. Najpierw czerwonowłosa z sakwy wyciągnęła szałwię i wkładała pod żebra łosia. Po tym Rebhfrua w szpony wziął podłużne naczynie i z sakwy wyjął fiolkę, w której mieściła się przegotowana krew z dodatkiem dzikiej róży dla słodkiego posmaku – albo jako sos, albo jako popitka. Następnie sięgnął po większą fiolkę z najzwyczajniejszą, krystaliczną wodą górską ze źródła Łagodnych Szczytów i plusnęła ona o dno kamiennego kubka, niezgrabnie rozchlapując się po okolicy.
W tym samym czasie Sroga dosięgła sakwy przy pasie, jaki leżał tuż obok niej i ze środka poczęła wyciągać gotowane na wolnym ogniu jelita. Były pięknie zaróżowione, lecz młoda nie przykładała do nich większej uwagi. Pędem wylądowały w pierwszej misie i z sakwy, jaką osobiście podała jej harpia, łowczyni wyjęła naręcze posiekanej opieńki miodowej; chyba przyprawy z najbardziej podzieloną opinią wśród Skjorskich PK. Skruszyła w łapce koniczynkę łąkową, wrzucając do misy i tak oto podane jelita podsunęła pod ryj oposowi.
Harpia do drugiej miski wrzuciła przesmażone na kamieniu nerki oraz wątrobę łosia wraz z czosnkiem niedźwiedzim, a do trzeciej wątroba i surowe płuca do kolekcji.
Usiedli, odsunąwszy się o trzy kroki i patrzyli z wyczekiwaniem na degustację. Młódka ponagliła Ognistą, błyskając bogatą kolekcją kłów. Zdjęła bez skrępowania kaptur, ukazując się cała, strzygła uchem w zainteresowaniu i powstrzymywała pysk od większego uśmiechu niecierpliwości.

Wyszukiwanie zaawansowane