Znaleziono 204 wyniki

autor: Mgliste Wrzosowiska
15 wrz 2020, 9:56
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

Czy mogłabym prosić ze skarbca jeden kamyk bezzwrotny? Leszku mi się na polowaniu trafił, a to kamulce żre.–.


Akt.

Dodano: 2020-09-15, 09:56[/i] ]
Symbol Pustki uleczony:
1x ciężka
1x średnia
Do odjęcia:
Zioła: 3x ślaz, 2x jemioła, 2x nawłoć, 1x żmijowiec

Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
11 wrz 2020, 9:06
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5666
Odsłony: 222798

– 2x imbir
autor: Mgliste Wrzosowiska
11 wrz 2020, 9:00
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

Dwa kamyki z kp do skarbca – spłata długu ..–..


Akt.

Dodano: 2020-09-11, 09:00[/i] ]
Uśmiech Szydercy uleczony z grzybicy

Infamia Nieumarłych uleczona ze średniej; + rehabilitacja do 18 września

Barbarzyński Pogrom uleczony ze wszystkich ran

Cherubin uleczony z ran

Havrun uleczony z ran

Do odjęcia zioła: 2x orzech, 3x jemioła, 2x topola, 5x żmijowiec, 3x macierzanka, 3x ślaz, 2x lubczyk, 2x babka, 2x nawłoć, 2x lulek, 1x ostróżeczka, 1x tasznik

Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
07 wrz 2020, 16:40
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

– 16x kamień, 36/4 mięsa XD


Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
07 wrz 2020, 13:31
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
Odpowiedzi: 322
Odsłony: 12082

Tego kwarcu jeszcze nie miałam okazji odwiedzić. Jednak po stacie kompanów pragnęłam, aby móc lepiej przekonywac do siebie drapieżniki.
Dotąd urode uważałam za przekleństwo, jednak nie byłam już młódką, nie mogłam wiecznie uciekać.
Dlatego, chociaż niegdyś wybrałam moc, ze względu na chęć bycia najlepszą leczącą, teraz mogłam pójść za głosem tej lekkiej próżności.
Ułożyłam przed sobą sześć kamieni oraz wielką stertę mięsa, które lewitowało za mną.
Nie wiem, czy mnie rozumiesz, jednak przyszłam prosić o twoje łaski, aby moja zewnętrzna aparycja stała mi się moją bronią – mruknęłam cicho.

/ Aparycja 3 i 4
granat, jaspis, koral, malachit, opal, rubin oraz 36/4 mięsa
autor: Mgliste Wrzosowiska
07 wrz 2020, 13:28
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
Odpowiedzi: 280
Odsłony: 11815

Wzruszenie ściskało moją pierś ostrymi pazurami. Oddychałam głęboko, próbując opanować gwałtowne uczucia, które rozkwitały w moim wnętrzu.
Okazana mi dobroć oraz wiara były czymś, czego nie potrafiłam nawet pojąć, wyrazić słowami. Przywódca przychylił się do mej prośby, a tym samym zaciągnęłam kolosalny dług, który będę spłacać przez kolejne księżyce, ale byłam szcześliwa.
Przyleciałam więc do kwarców, odwiedzając pierwszy z nich. Złożyłam przed nim pokaźny stosik błyszczących kamieni.
Witaj, o ile mnie rozumiesz. Pragnę wzmocnić swoje ciało, aby skuteczniej podkradać się do zwierzyny – odezwałam się, patrząc na kwar.

/ szmaragd, 4x nefryt, szafir, onyks, tygrysie oko, agat, ametyst
Zręczność 5
autor: Mgliste Wrzosowiska
06 wrz 2020, 19:08
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

Czy jest możliwość pożyczki dowolnych 20 kamieni? Oddam najszybciej, jak się tylko odkuję i upoluję giermków XD
Obiecuję, że nie odejdę, póki nie spłacę zadłużenia.

Dodano: 2020-09-06, 17:23[/i] ]
Mgliste Wrzosowiska
+ kryształ pojętnego ucznia i szamana

Dodano: 2020-09-06, 19:08[/i] ]
+ 15 x nawłoć do zielnika

kolejne użycie kryształu szamana od 4 października


Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
10 lip 2020, 15:52
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Parujące Źródło
Odpowiedzi: 468
Odsłony: 54624

Przyjemny jeszcze, ciepławy wiatr muskał moje nozdrza, dzięki czemu mogłam wdychać zapach wodnych traw. Obserwowałam kołyszące się leniwie pałki wodne, pękate, niemal gotowe do rozpęknięcia, o charakterystycznym suchym zapachu.
Kolorowe ważki bzykały donośnie, przysiadając na sztywnych łodygach, migocąc feerią barw.
Z przyjemnością obserwowałam to, co serwowała mi natura, wyciszając się, zdrowiejąc. Chociaż w przewrotny sposób czas dla mnie się zatrzymał, tak wszystko przez te księżyce zmieniło się drastycznie. Nowe widoki, rozbuchane rośliny, ptactwo, zwierzęta.
Dotarł do mnie chrzęst piasku pod czyimiś łapami, a zaraz potem wiatr przyniósł mi ziemistą, nieco mokrą woń smoka. Zastrzygłam uszami, unosząc pysk, aby spojrzeć na szarobłękitnego samca. Pamięć zagrzechotała wspomnieniami, próbując wyłowić znajome kształty, dopasować je do ram czasowych, w których mogłam spotkać tego smoka... Błysk płomieni, rytm tańca, swedzenie na ciele. Zapach krwi, przebłysk leczenia...
Oh, zdecydowanie już go spotkałam, ale nie potrafiłabym, nawet pod groźbą tortur, przypomnieć sobie jego imienia. Coś... z połyskiem. Chyba.
Uśmiechnęłam się lekko, z niejakim zakłopotaniem, tocząc spojrzeniem wokół.
Tak, chyba masz rację, chociaż jeszcze nie próbowałam. Dotąd towarzyszył mi lód – zaśmiałam się niefrasobliwie, odsuwając loki znad pyska.
Minął spory kawał życia, chociaż..., wybacz mi, ale nie potrafię przypomnieć sobie twojego imienia, raczej nie rozmawialiśmy zbyt często i długo. Ja nazywam się Mgliste Wrzosowiska – przyznałam, mrugając do niego opalizującą powieką.
Odetchnęłam słodkim powietrzem, dostrzegając, jak nerwowo się rozgląda, przez co sama zakołysałam ogonem, nadstawiając uszu.
Czekasz na kogoś? – zagaiłam nieco niepewnie, nie wiedząc, jak interpretować zachowanie nieco mniejszego, morskiego smoka.
autor: Mgliste Wrzosowiska
06 lip 2020, 19:13
Forum: Skały Pokoju
Temat: Nadanie tytułów II
Odpowiedzi: 14
Odsłony: 796

Dawno minął czas, kiedy pewne osiągnięcia były dla mnie niezwykle ważne. Ból rozprzestrzeniał się po mojej duszy na myśl, że były uhonorowaniem mojego poprzedniego życia, jako leczącej. I dobrej uczennicy.
Przez chwilę nawet rozważałam myśl, aby nie stawić się na spotkaniu, jednak nagle rozbłysła za nią inna.
Pamiątka, niejako świadectwo tego,że byłam dobra w tym, co robiłam. Nawet jeżeli teraz podobne wyczyny były poza moją możliwością.
Dlatego też przybyłam nieługo po wylądowaniu pierwszych plagijczyków, witając się najpierw z dawną mistrzynią, a następnie przyjacielem.
Dopiero wtedy skierowałam pysk ku prorokowi, przyglądając mu się chwilę, aby w końcu i przed nim skłonić głowę, nim usiadłam.
autor: Mgliste Wrzosowiska
03 lip 2020, 19:53
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

+ opal do skarbca

Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
02 lip 2020, 12:21
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Parujące Źródło
Odpowiedzi: 468
Odsłony: 54624

Poprzedni dzień był bardzo... wyczerpujący emocjonalnie. Któżby się spodziewał, prawda? Chyba zaczynałam oswajać się z myślą, iż każde kolejne przebudzenie, niezależnie od tego, w jakim czasie nastąpi, okrasi mnie mnóstwem zdarzeń oraz emocjonalnymi wybojami.
Spotkanie z Hojnym miało w sobie wiele cierpkiego posmaku, zaś pogrzeb Eurith. Musiałam przyznać, że nawet po śmierci smoki wokół niej ulegały skrajnym emocjom. Współczułam młodej fioletowej samiczce, ich córce, straty.
Na swój sposób żałowałam też wojowniczki, która większość życia przeżyła w przekananiu, iż jest mało ważna. Znałam to, naprawdę, i zaczęłam się zastanawiać, jak sama chcę zostać zapamiętana, o ile w ogóle to nastąpi. Obecnie spadłam tak nisko, iż pozostało mi już naprawdę nie wiele. Odcięłam się od stada, potraciłam przyjaźnie, a swoim zgorzknieniem oraz poczuciem krzywdy, nie mogłam wcześniej tego naprawić.
Nie wiedziałam, czy w ogóle będę w stanie coś z tego zbudować, ale zamierzałam spróbować. Nigdy nie będę tym, kim niegdyś, ale musiałam nauczyć się bycia tym, kim się stałam. Czas nie był łaskaw dla nikogo, a może był aż nadto?
Udało mi się doprowadzić łuski oraz futro do względnego ładu, hojnie namaściłam je wrzosowymi olejkami, nadając zmatowiałym łuskom blasku. Nie wiele mogła poradzić na wymizerowane jeszcze ciało, które zatraciło charakterystyczne krągłości, na to, o ironio, potrzebowałam po prostu czasu.
Poleciałam ku Zimnemu Jeziorowi, tęskniłam za częściowo skutymi wodami, chociaż o tej porze obrotu raczej nie zastanę tego widoku, tak więc postanowiłam skorzystać z uroków parującego źródła znajdującego się nieopodal, nie mogą jeszcze się przemóc, aby odwiedzić solne źródła.
Pustka w mojej głowie dalej straszyła, to takie dziwne uczucie mieć myśli tylko i wyłącznie dla siebie.
Pamiętałam, jakby to było wczoraj, gdy spotkałam swoją kochaną Czaromgłę. Była to moja pierwsza wyprawa tuż przed pełnym mianowaniem...
Uśmiechnęłam się z rozrzewnieniem do wspomnień, czując bolesne pulsowanie w klatce piersiowej. Tęskniłam za moją figlarną mgiełką oraz stoickim leszym.
Wylądowałam całkiem miękko na piaskach porośniętych z rzadka trawą, soczystą dosyć, a owady bzyczały hałaśliwie. Ptactwo spłoszyło się z trzepotem skrzydeł. Obserwowałam ich chaotyczny lot z zaciekawieniem, kołysząc jasną wstęgą ogona. Uśmiechnęłam się pod nosem, wdychając mokre powietrze, pachnące wodną trawą i porostami.
autor: Mgliste Wrzosowiska
01 lip 2020, 21:18
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3996
Odsłony: 170054

Używam przywrócenia kompana – Czaromgły

Akt.
autor: Mgliste Wrzosowiska
21 kwie 2020, 21:26
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 773
Odsłony: 99639

Przyjrzałam mu się z powagą, kiedy się odezwał. Wargi drgnęły, a spomiędzy nich wydarł się chichot. Tak własnie, najprawdziwszy chichot.
O bogowie, jak dawno podobne dźwięki nie opuszczały mojego gardła.
Przewróciłam ślepiami.
Zrozumienie to początek drogi mądrości? Czy jakoś tak – odpowiedziałam z rozbawieniem.
Wiedziałam, że przede mną równie długa, wyboista droga, jednak to właśnie uzdrowiciel, tak naprawdę, wskazał mi coś, co próbowali ukazać mi rodzice. Kiedy jednak młode tak naprawdę słuchają rodzicieli? Być może właśnie ten zimny prysznic, który zafundował mi Ziemny był tym, co miało mi pomóc w odnalezieniu siebie. Może nigdy już nie będę dawną smoczycą, bo każde z nas zmienia się z wiekiem, ale może odnajdę tę część, która stanowiła o mnie?
Czas zawalczyć o siebie. Ileż można było podkulać ogon, uciekając ?
Morski zareagował nijak na dotyk, nie byłam pewna, czy to było właściwe, czy sprawiało mu dyskomfort, jednak nim zdążyłam cofnąć łapę, nie chcąc się narzucać, wyjawił mi swoje imię.
Uśmiechnęłam się szeroko, błyskając jasnymi kłami.
Bardzo celnie – zauważyłam miękko.
Gra Pozorów. Iphi.
To nie kwestia wygody, uważamy po prostu, że imię, które otrzymujemy w pisklęctwie jest tym prawdziwym, jedynym, reszta to tylko... pozory – mrugnęłam do niego, akcentując dwuznacznie ostatnie słowo.
Zaraz potem niezbyt mocne szarpnięcie wyprowadziło mnie z równowagi, zachwiałam się, a następnie opadłam w jego kierunku ze zduszonym piśnięciem, jak na rodową samicę przystało.
Stężałam, kładąc po sobie uszy, niepewnie zaglądając w jego pysk. Serce waliło mi w piersi, niczym wojenny werbel, czułam go aż w gardle.
Obwiodłam powoli jęzorem pysk, odchrząkując, powolutku rozluźniając napięte mięśnie. Powieki przymknęły się delikatnie, kiedy jego druga łapa odsunęła skręcony włos, a ja drgnęłam. Cudowna mieszanka błogości, ale i strachu. Kontakt fizyczny nie był dla mnie tak piękny, jak niegdyś. Ciągle bałam się... Słowa Soreia utkwiły drzazgą w moim sercu, odrzucenie, osądzenie. Bałam się zbliżyć do kogoś, aby nie zostawić za sobą ran.
A mimo to wolną łapą przesunęłam opuszkami palców po jego przedramieniu, badając gładką fakturę łusek. Były miękkawe, sprężyste, ciepłe. Nie chropowate, ostre, inne.
Pędzle uszu zatańczyły, słysząc jego cichy głos.
Spuściłam wzrok, patrząc na jego krtań, poruszającą się, gdy mówił.
To ciało potrafi odczuwać rozkosz, dawać ją, ale tym samym przynosi cierpienie – odszepnęłam cicho, przymykając ślepia.
Nozdrza rozdęły się lekko, gdy poczułam znajomą, przyjemną falę gorąca wędrującą od mojej piersi, przez łapy do brzucha. Zrugałam się w myślach, wiedząc, że tym razem nie mogę się temu poddać. Nie mogłam znowu tego zrobić, zwłaszcza, że Iphi był w wieku... Soreia, gdy go uwiodłam. Nie skończyło się to dobrze dla żadnego z nas, zwłaszcza dla niego.
Nie chciałam mieć na sumieniu i uzdrowiciela, dlatego biorąc głębszy wdech, oparłam czoło o jego żuchwę, walcząc przez chwilę sama ze sobą, wdychając jego zapach, a następnie odsunęłam się powoli na tyle, aby jego ciepło nie przyzywało mnie z taką siłą.
Kiedyś cielesnośc była dla mnie językiem komunikacji, była radością. Przytulanie, ocieranie się o łuski bądź futro, delikatne kuksańce, a w końcu seks. Ten ostatni jednak w ani jednym przypadku nie przyniósł niczego pożytecznego, poza rozczarowaniem i bólem dla obu stron. W ogólnym rozrachunku.
Ty łączysz oba piękna. Cudowny kalejdoskop barw, a jednocześnie wnętrze... wcale nie tak oczywiste, jak się może wydawać. Cudowna gra pozorów – uśmiechnęłam się delikatnie, złączając nasze palce wskazujące, chcąc złagodzić nieco odsunięcie się. Chciałam, aby wiedział, że wcale nie unikam jego.
autor: Mgliste Wrzosowiska
21 kwie 2020, 20:17
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 773
Odsłony: 99639

Blade wargi drgnęły, kiedy i jego rozchyliły się, ukazując uzębienie, kiedy padła ta prosta odpowiedź. Cóż, chyba coś w tym naprawdę było.
Przynajmniej nikt cie nie osądzał, nie oceniał, nie oczekiwał niemożliwego, każąc ci skakać, niczym tresowany wróbel. Byłeś sam ze sobą, ze swoim sumieniem.
"Nigdy nie spełniaj czyich oczekiwań".
Czy naprawdę to robiłam od tak wielu księżyców? Tak, próbowałam się dopasować. Pierwszy raz, gdy zrozumiałam, że pokochałam Khardaha, gdy odrzuciłam frywolną naturę, chcąc być jego, pragnąc, aby on był mój. A potem przez głupi błąd, źle dobrane słowa, to delikatne wnętrze zostało nadszarpnięte, uszczerbione. Wcale nie pomogłam sobie romansem z Soreiem, sprowadzeniem go do Plagi, chociaż mu to odradzałam, mamieniem go, rozpamiętywaniem, odrzuceniem w końcu. Wszystkie problemy, które mnie dotknęły wzięły się z mojej głupoty, chęci dopasowania, nieumiejętności pogodzenia się z tym, że nie da się zadowolić wszystkich wokół. Pogrążałam się z księżyca na księżyc, aż wylądowałam tu, gdzie jestem. Przed obliczem młodego smoka, który próbował pokazać mi prawdę.
Kiedy lód trzasnął, drgnęłam, patrząc na niego, próbując wybadać jego nastrój, odruchowo próbując się dostosować do zmiany, jakoś to wszystko załagodzić, aby był zadowolony.
A potem padło to jedno słowo.
Sufrinah.
Tak po prostu.
I nie ważne, że nie to miałam na myśli, ale to była odpowiedź. Tak prosta, tak bardzo nieskomplikowana, jak to tylko możliwe.
Pacnęłam się łapą w pysk, zakrywając ślepia. Moje boki zatrzęsły się, skrzydła zaszeleściły, a z mojego gardła wyrwało się coś, co zabrzmiało jak jęk, szloch. Jednak to nie rozpacz ścięła moje ciało. W mojej piersi zrodził się śmiech, przekształcał się, narastał, rozkwitał.
Spojrzałam pomiędzy palcami, rozsuwając je, zielonymi szponami z cichym chrobotem przesuwając po łuskach. Moje ślepia musiały lśnić od łez, gdy wykrztusiłam.
S-suufrinah – nie mogłam przestać się śmiać. Śmiech przez łzy, gorzki, a jednak wesoły, jakby coś paskudnego ulatywało z mojej piersi, a przynajmniej częściowo. Coś lepkiego, gorzkiego. Poczułam się nieco mniej zbrukana, a jednak to i tak więcej, niż od siedemnastu księżyców.
Patrz, jaki los ci przypadł... m-muisz pocieszać głupią smoczycę, wskazywac jej coś ak oczywistego, niczym nieopierzonemu pisklakowi... to dopiero ironia losu i niewdzięczność – rzuciłam nieco swobodniejszym tonem, w którym jeszcze brzmiał śmiech, chociaż już wkradała się w niego jakaś powaga, chociaż nie tak ciężka, jak dotąd.
Pokręciłam pyskiem, rozrzucając wokół loki, odkładając łapę na bok, a następnie przesunęłam ją, aby objąć palcami oszronioną kończynę uzdrowiciela.
Wybacz, że do tego cię zmusiłam, a jednocześnie dziękuję – uśmiechnęłam się lekko, bardziej miękko.
Sufrinah.
Jeszcze gdzieś byłam.
Jestem tu.
Zmarszczyłam nos, uświadamiając coś sobie.
Nawet nie wiem, jak się nazywasz – rzuciłam, mrużąc ślepia. – Mogę wiedzieć, kogo ty widzisz w zwierciadle? W tafli, gdy pijesz wodę?
autor: Mgliste Wrzosowiska
21 kwie 2020, 19:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 773
Odsłony: 99639

Zdecydowanie nie byłam dawną sobą. Tak na dobrą sprawę zapomniałam, jak to jest być tamtą mną. Beztroską, wesołą, żywą, szukającą wszędzie przyjaciół, zalotną, nieskrępowaną życiem oraz swoimi pragnieniami. Zawsze byłam smoczycą łaknącą towarzystwa, było ono dla mnie, niczym powietrze. Karmiłam się uwielbieniem, miłością, życzliwością, aż nagle jeden nieroztropny ruch przekreślił wszystko. Miast wypruwać z siebie flaki, aby udowodnić, że nie jestem taka, na jaką wyszłam, poddałam się, idąc dalej, nie mogąc znieść chłodnej obojętności.
Z czasem było tylko gorzej, aż już nie wiedziałam, gdzie zaczynałam się ja, a gdzie poczucie winy, desperacja. Może, gdybym myślała bardziej trzeźwo, udałoby mi się na dłużej wychylić łeb z chmur, aby nie tylko to dostrzec – bo wiedziałam o tym – ale zrobić coś, aby przerwać ten przeklęty krąg.
Zmarszczyłam brwi.
Czym jest życie bez innych? Wzrastałam w uwielbieniu, jestem dosyć próżną istotą. Od dawna jednak wszystko, co było, to przeszłość. Masz rację, nie pamiętam już... wielu rzeczy. Przepraszam.
Nagle, jak wiele razy w długim okresie życia, sama zaczęłam mieć dość własnej obecności. Nie potrafiłam znieść samej siebie, tego kim byłam, kim się stałam, tego dokąd zmierzałam, zbyt słaba, aby wziąć swoje przeklęte życie w łapy i przestać patrzeć za siebie. Żyłam przeszłością, gubiąc przyszłość. Ślepa. Już nie dostrzegałam piękna w najmniejszym źdźble, chmurach, mijanych smokach. Nie widziałam dobra.
Spuściłam pysk, nie mogąc na niego spojrzeć, gdy ten młodzik nagle przyznał mi rację.
Tak, nie miałam wartości... Tak łatwo było w to wierzyć, łatwiej, niż w cokolwiek innego. Nie od razu więc zrozumiałam, co chce mi przekazać. Mrugnęłam powoli powiekami, z wszelkich sił starając się nie pozwolić łzom przelać przez kąciki ślepi. Zamrugałam gwałtowniej, chcąc je wchłonąć, zawstydzona własną słabością.
Na litość Bogów, nie on powinien mnie pocieszać, to ja powinnam być tym kimś, podporą.
Wzdrygnęłam się zaskoczona, kiedy samiec podszedł bliżej, emanując ciepłem nagrzanego w świetle złotej twarzy ciała. Poczułam jego zapach, a zaraz potem przeszedł nade mną, na co położyłam po sobie uszy, uderzając nerwowo ogonem o podłoże. Tak dawno nie byłam z nikim blisko, aby po prostu chłonąć ciepło drugiej istoty. Zawsze byłam kontaktowa, to było dla mnie naturalne, ale zduszałam od siebie te odruchy od tak dawna, że wydawały mi się wypaczone, obmierzłe, niewłaściwe.
A mimo to, niezbyt świadomie, kiedy przechodził nade mną, musnełam jedną z jego łap, dotykając delikatnie gładkich łusek, tęsknie, bezwiednie. Obserwowałam, jak w końcu zakręca, aby pojawić się ponownie w polu mojego widzenia.
Z ciekawością przekrzywiłam pysk, strzygąc frędzlami uszu, aby przyjrzeć się, jak z jego paszczy wypływa półpłynna substancja, parująca w ciepłym powietrzu.
Lód!
Zawsze mnie fascynowała smocza anatomia, mięśnie, żywioły, specyfikacja oraz mechanizmy. Przez skórę na grzbiecie przepłynął dreszcz, dobrze widoczny, gdy wyczułam wibracje maddary, kreującej ów lód w gładką taflę.
Zerknęłam w nią, już otwierając pysk, aby odpowiedzieć. Wiedziałam, co inni musieli widzieć. Ładną, ale zepsutą smoczycę. Kogoś, kogo można użyć, bo do tego się nadawał, ale nie przejawiał wartości, któa zachęcałaby do zostania.
Przełknęłam z trudem ślinę, kiedy sprostował to, co miał na myśli. Uniosłam lazurowe ślepia w czerwonej obwolucie, a potem ponownie zerknęłam w zwierciadło, tym razem naprawdę próbując się sobie przyjrzeć. Byłam jeszcze wymizerowana przez długi sen oraz głód. Policzki miałam nieco zapadnięcie, a skóra nieco zbyt mocno opinała kości jarzmowe, ale łuska już lśniła bielą, opalizując, niczym ów kamień, załamując światło w fioletach, różach i błękitach. Okrągłe łuski nad brwiami odstawały, rzucając cienie pod oczy, powieki były perłowe, ślepia zaś głębokie, czerwono błękitne. Wzdrygnełam się, bo to nie było oblicze, któe pamiętałam z młodości. Nie było w nim życia, tej światłości, energii, radości w ślepiach, werwy. Widziałam zmęczoną, zgnębioną smoczycę, która straciła nadzieję. Loki wzburzały się wokół łba, owijając się na szyi muskając policzki.
Widzę kogoś, kto niegdyś był piękny, niekoniecznie na ciele, ale na duszy. Kogoś, kto kochał życie, ale teraz jest cieniem samego siebie. Widzę kogoś, kto chce rozpaczliwie mieć nadzieję, ale boi się porażki tak bardzo, że przestał walczyć... Nie podoba mi się to, co widzę – mój głos przycichł do szeptu, gdy odwróciłam wzrok, zerkając na samca. – C-co ty tam widzisz? – dodałam jeszcze ciszej, nieśmiało.

Wyszukiwanie zaawansowane