sztuczny opal, 2x sztuczny akwamaryn, PRAWDZIWY agat dla Mirri ode mnie ;)
Akt.
Znaleziono 96 wyników
- 16 paź 2021, 11:31
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361641
- 11 wrz 2021, 16:46
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361641
- 02 wrz 2021, 18:39
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: Posąg Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
~ Też jestem czarodziejem, ale wyczuwanie nie jest takie łatwe! ~ Tym razem z kolei żachnął się Pyza, opierając łapę o pierś.Z zadowoleniem schował swoje nowe nabytki między fałdkami. Zakołysał nimi, sprawdzając czy nie wypadną. Nie? Świetnie!
Oczy Pyziaka zaiskrzyły się na widok trzech kamieni. Uśmiechnął się szeroko, przytakując.
~ Tak, tak, oczywiście! Od teraz jest już twoja. Tylko... za trzy kamienie! ~ odparł szybko, wyciągając łuskowatą dłoń po zapłatę. Oczywiście, że nie starał się jej ponaglać. Mogła jednak zauważyć, że zaczyna powoli już zbierać swoje przedmioty w jeden stosik, nieprzerwanie śledząc ją wzrokiem z bardzo miłym, starszym uśmiechem. Był wcale nie podejrzanym, sympatycznym smokiem. Dlaczego jego akcje miały by być podejrzane?
Oczy Pyziaka zaiskrzyły się na widok trzech kamieni. Uśmiechnął się szeroko, przytakując.
~ Tak, tak, oczywiście! Od teraz jest już twoja. Tylko... za trzy kamienie! ~ odparł szybko, wyciągając łuskowatą dłoń po zapłatę. Oczywiście, że nie starał się jej ponaglać. Mogła jednak zauważyć, że zaczyna powoli już zbierać swoje przedmioty w jeden stosik, nieprzerwanie śledząc ją wzrokiem z bardzo miłym, starszym uśmiechem. Był wcale nie podejrzanym, sympatycznym smokiem. Dlaczego jego akcje miały by być podejrzane?
- 31 sie 2021, 18:28
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361641
- 31 sie 2021, 18:21
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: Posąg Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
Pysk Pyzy ułożył się w duże "o". Spojrzał dużymi oczyma na smoczycę, nie dowierzając. Zastanawiał się krótką chwilkę, próbując to sobie w ogóle zwizualizować. Jak w ogóle wyglądały te dwunogi? Tak czy inaczej nie potrafił sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek rozumny był w stanie przeżyć bez takiego ułatwienia jak magia.
~ Niemożliwe! Mogłaś nie poczuć maddary, może dobrze ją ukrył ~ odszepnął konspiracyjnie. Co prawda nie wiedział, jak można by ukryć drganie wokół siebie, ale być może komuś się udało. Powinien zapytać Rapsoda, on bardzo dobrze się na tym znał!
~ DOBRA ~ odpowiedział od razu, wyciągając łapę z listkami, aby od razu jej oddać. Kamień? Jak najbardziej, z miłą chęcią! Jego oblicze rozjaśnił szeroki, dumny z siebie uśmiech. Jak tylko wróci do domu to od razu pochwali się mężom. I Mirri także! Normalnie nie uwierzą, jak im opowie! No... może pominie to, że sprzedał innemu stadu zioła, żeby Basior mógł spać spokojne, ale i tak!
~ Miło się z panią robi interesy! ~ dodał, podając jej buta (nadal z paroma jego łuskami w środku!) i oczekując na zapłatę. W międzyczasie obejrzał się jeszcze raz na swoje przedmioty. Jego wzrok padł na skrzynkę, w której nadal trzymał koral. Hm. A gdyby tak...
~ Wiesz, mam tutaj taką drobną limitowaną okazję ~ powiedział tajemniczo, kładąc łapę na zamkniętej skrzynce. Zasłonił ją całym ciałem, niby udając, że coś tam wkłada. W rzeczywistości jednak nadal tam był wyłącznie koral. Obrócił się do niej z powrotem, pokazując z powrotem zamkniętą skrzynię. Przysunął ją bliżej, opierając na górze ramiona. ~ Ostatnio wymieniłem się z innym smokiem za taką za pięć kamieni, ale dla ciebie mógłbym za trzy, bo jesteś naprawdę dobrą smoczycą ~ powiedział delikatnie, posyłając jej uśmieszek. Zapukał w drewno. ~ Za trzy kamienie dostaniesz Skrzynkę Szczęścia, bo zależnie od twojego szczęścia możesz tam znaleźć zarówno dziesięć kamieni, jak i jeden. Ale, uwaga ~ dodał, unosząc palec. ~ jeden jest gwarantowany! Przystajesz czy wymiękasz?
~ Niemożliwe! Mogłaś nie poczuć maddary, może dobrze ją ukrył ~ odszepnął konspiracyjnie. Co prawda nie wiedział, jak można by ukryć drganie wokół siebie, ale być może komuś się udało. Powinien zapytać Rapsoda, on bardzo dobrze się na tym znał!
~ DOBRA ~ odpowiedział od razu, wyciągając łapę z listkami, aby od razu jej oddać. Kamień? Jak najbardziej, z miłą chęcią! Jego oblicze rozjaśnił szeroki, dumny z siebie uśmiech. Jak tylko wróci do domu to od razu pochwali się mężom. I Mirri także! Normalnie nie uwierzą, jak im opowie! No... może pominie to, że sprzedał innemu stadu zioła, żeby Basior mógł spać spokojne, ale i tak!
~ Miło się z panią robi interesy! ~ dodał, podając jej buta (nadal z paroma jego łuskami w środku!) i oczekując na zapłatę. W międzyczasie obejrzał się jeszcze raz na swoje przedmioty. Jego wzrok padł na skrzynkę, w której nadal trzymał koral. Hm. A gdyby tak...
~ Wiesz, mam tutaj taką drobną limitowaną okazję ~ powiedział tajemniczo, kładąc łapę na zamkniętej skrzynce. Zasłonił ją całym ciałem, niby udając, że coś tam wkłada. W rzeczywistości jednak nadal tam był wyłącznie koral. Obrócił się do niej z powrotem, pokazując z powrotem zamkniętą skrzynię. Przysunął ją bliżej, opierając na górze ramiona. ~ Ostatnio wymieniłem się z innym smokiem za taką za pięć kamieni, ale dla ciebie mógłbym za trzy, bo jesteś naprawdę dobrą smoczycą ~ powiedział delikatnie, posyłając jej uśmieszek. Zapukał w drewno. ~ Za trzy kamienie dostaniesz Skrzynkę Szczęścia, bo zależnie od twojego szczęścia możesz tam znaleźć zarówno dziesięć kamieni, jak i jeden. Ale, uwaga ~ dodał, unosząc palec. ~ jeden jest gwarantowany! Przystajesz czy wymiękasz?
- 31 sie 2021, 17:51
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: Posąg Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
Zerknął na jej ciałko, potem na swojej. Lekko się zakłopotał, przekrzywiając głowę. Mogła... mogła dorobić pasek do skór-amienia! Albo użyć jako ozdoby na półkę w grocie! Niestety, Lot był zbyt pochłonięty możliwościami Sasanki w tej chwili, tutaj, pod piedestałem, żeby zaproponować inne rozwiązanie. Podrapał się po fałdkach, obserwując but dookoła. W tym czasie samiczka zdążyła już dostrzec coś innego.
~ A, tak. Mięta, w doskonałym stanie ~ Przeleżała może z dwadzieścia księżyców nietknięta między fałdkami, po czym dzisiaj znalazł ją przypadkiem! ~ Mięta za miętę? ~ dopytał, marszcząc czoło. Woń z saszetki uderzyła w niego ze zdwojoną siłą. Och! ~ Ale dlaczego mięta w kamieniu? To jadalne? ~ Tym razem to Ziemniak wykazał się odrobiną nieufności, lustrując bacznie opakowanie, które trzymała w łapie. Nie znał co prawda emocjonalnej historii kryjącej się za cukierkami, lecz w końcu machnął łapą. A co mu tam. Da im szansę.
~ Trzy kamienie za dwa listki. Taka jest moja oferta ~ odrzekł, biorąc w garść dwa listki, aby przypadkiem nie zabrała ich przed przyklepaniem wymiany.
~ A, tak. Mięta, w doskonałym stanie ~ Przeleżała może z dwadzieścia księżyców nietknięta między fałdkami, po czym dzisiaj znalazł ją przypadkiem! ~ Mięta za miętę? ~ dopytał, marszcząc czoło. Woń z saszetki uderzyła w niego ze zdwojoną siłą. Och! ~ Ale dlaczego mięta w kamieniu? To jadalne? ~ Tym razem to Ziemniak wykazał się odrobiną nieufności, lustrując bacznie opakowanie, które trzymała w łapie. Nie znał co prawda emocjonalnej historii kryjącej się za cukierkami, lecz w końcu machnął łapą. A co mu tam. Da im szansę.
~ Trzy kamienie za dwa listki. Taka jest moja oferta ~ odrzekł, biorąc w garść dwa listki, aby przypadkiem nie zabrała ich przed przyklepaniem wymiany.
- 31 sie 2021, 17:31
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: Posąg Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9018
//inny czas, przychodzimy spod piedestału Thahara
Faktycznie, łatwo nie było. Oparł połowę swojego ciężaru na jej biednym ciałku, ruszając zaskakująco energicznie. Ucieszył się jednak, że zgodziła się na zmianę miejscówki. Widocznie aura boga łowów nie była najbardziej zachęcająca, tak więc zadecydował przejść pod taki piedestał, coby już nie czuła się taka zniechęcona. A najlepszym wyborem, rzecz jasna, był Viliar! Podziękował jej krótkim skinieniem, uśmiechając się wesoło.
~ Cóż, ja nie miałem problemu. I proszę bardzo, już zaprezentuję ~ odpowiedział jej już na miejscu, jako że podczas przechadzki zmęczył się na tyle, by nawet na mentalce nie mógł się skupić. Kiedy już jednak ponownie porozkładał przedmioty przed nią i rozsiadł się wygodnie, swobodnie dalej tkał swoją historię, w międzyczasie udowadniając, o co mu chodziło. Włożył buta między fałdki na brzuchu, obracając się powoli na grzbiet. A but nadal stał, niesamowite! Sięgnął po parę swoich oderwanych łusek, wrzucając do środka. Odepchnął się silnie tylnymi łapami od piedestału. Ta da! But nawet nie drgnął! Co za czarna magia.
~ Widzisz? Zwykle pomagali mi go wetknąć na grzbiet, ale na brzuchu też można ~ dodał, kraśniejąc z radości. Stęknął, podnosząc się i odkładając buta, wewnątrz którego nadal pozostało parę łusek. Dwa w cenie jednego!
Oho, następne pytanie było już wyjątkowo konkretne. Potrzebował paru uderzeń serca, aby wziąć głęboki oddech i coś wymyślić. Szybko.
~ Cóż, pochodził z daleka. Nie znam dokładnie jego przeszłości, bo nigdy się nie chwalił. I bardzo szybko nas opuścił, niestety ~ powiedział, opuszczając uszy po sobie. Pokręcił krótko głową. ~ Zostawił po sobie tylko skór-amień. Nigdy więcej już go później nie zobaczyłem.
Faktycznie, łatwo nie było. Oparł połowę swojego ciężaru na jej biednym ciałku, ruszając zaskakująco energicznie. Ucieszył się jednak, że zgodziła się na zmianę miejscówki. Widocznie aura boga łowów nie była najbardziej zachęcająca, tak więc zadecydował przejść pod taki piedestał, coby już nie czuła się taka zniechęcona. A najlepszym wyborem, rzecz jasna, był Viliar! Podziękował jej krótkim skinieniem, uśmiechając się wesoło.
~ Cóż, ja nie miałem problemu. I proszę bardzo, już zaprezentuję ~ odpowiedział jej już na miejscu, jako że podczas przechadzki zmęczył się na tyle, by nawet na mentalce nie mógł się skupić. Kiedy już jednak ponownie porozkładał przedmioty przed nią i rozsiadł się wygodnie, swobodnie dalej tkał swoją historię, w międzyczasie udowadniając, o co mu chodziło. Włożył buta między fałdki na brzuchu, obracając się powoli na grzbiet. A but nadal stał, niesamowite! Sięgnął po parę swoich oderwanych łusek, wrzucając do środka. Odepchnął się silnie tylnymi łapami od piedestału. Ta da! But nawet nie drgnął! Co za czarna magia.
~ Widzisz? Zwykle pomagali mi go wetknąć na grzbiet, ale na brzuchu też można ~ dodał, kraśniejąc z radości. Stęknął, podnosząc się i odkładając buta, wewnątrz którego nadal pozostało parę łusek. Dwa w cenie jednego!
Oho, następne pytanie było już wyjątkowo konkretne. Potrzebował paru uderzeń serca, aby wziąć głęboki oddech i coś wymyślić. Szybko.
~ Cóż, pochodził z daleka. Nie znam dokładnie jego przeszłości, bo nigdy się nie chwalił. I bardzo szybko nas opuścił, niestety ~ powiedział, opuszczając uszy po sobie. Pokręcił krótko głową. ~ Zostawił po sobie tylko skór-amień. Nigdy więcej już go później nie zobaczyłem.
- 31 sie 2021, 17:04
- Forum: Wewnętrzna Jaskinia
- Temat: Posąg Thahara
- Odpowiedzi: 111
- Odsłony: 7283
~ A pod czyim? Może pod tamtym? ~ wskazał na pierwszy z brzegu, który wpadł mu w oko, już zbierając przedmioty, aby je tam przenieść. Spojrzał się przy tym na potencjalną klientkę, już zamierzając iść dalej. Przysiadł obok skrzynki, już zamierzając ją przepchać pod inny piedestał.
~ Które? Ach... tak! To jest... cóż, faktycznie niesamowity przedmiot ~ przytaknął czym prędzej, czując narastającą adrenalinę. O, nie. Nie był nigdy poza stadami. Skąd miał do jasnej ciasnej wiedzieć, co to za rzeczy w ogóle dostał od wujka z Ameryki?
~ To jest ten, skór-amień, dokładnie, taki przedmiot, którego możesz używać, no wiesz, jako schowka, na kamienie szlachetnie, jedzenie, ziółka... ~ zasapał się, kiedy mięta wypadła mu z łap, a tuż obok niej gruchnął pasiasty kamyk. Złapał but, obracając je przed nią we wszystkie strony. ~ Może nawet schować czyjąś odciętą kończynę! Patrz... pasuje jak ulał! ~ dodał, próbując niezdarnie wsunąć buta na przednią łapę. Co średnio się udało przez jej gabaryty.
~ Niezwykła mieszkanka kamienia i skóry, tak, tak. Mój dziadek własnoręcznie takie wyrabiał u siebie w grocie, niestety nigdy nikomu nie przekazał swojej recepty. Jest miła pani zainteresowana?
~ Które? Ach... tak! To jest... cóż, faktycznie niesamowity przedmiot ~ przytaknął czym prędzej, czując narastającą adrenalinę. O, nie. Nie był nigdy poza stadami. Skąd miał do jasnej ciasnej wiedzieć, co to za rzeczy w ogóle dostał od wujka z Ameryki?
~ To jest ten, skór-amień, dokładnie, taki przedmiot, którego możesz używać, no wiesz, jako schowka, na kamienie szlachetnie, jedzenie, ziółka... ~ zasapał się, kiedy mięta wypadła mu z łap, a tuż obok niej gruchnął pasiasty kamyk. Złapał but, obracając je przed nią we wszystkie strony. ~ Może nawet schować czyjąś odciętą kończynę! Patrz... pasuje jak ulał! ~ dodał, próbując niezdarnie wsunąć buta na przednią łapę. Co średnio się udało przez jej gabaryty.
~ Niezwykła mieszkanka kamienia i skóry, tak, tak. Mój dziadek własnoręcznie takie wyrabiał u siebie w grocie, niestety nigdy nikomu nie przekazał swojej recepty. Jest miła pani zainteresowana?
- 31 sie 2021, 16:39
- Forum: Wewnętrzna Jaskinia
- Temat: Posąg Thahara
- Odpowiedzi: 111
- Odsłony: 7283
Lot od razu na jej widok uśmiechnął się szeroko, rozkładając ręce.
~ Ach, tak, pani, eee, miła pani! Zapraszam, zapraszam, mam tutaj niesamowite towa... e? ~ przerwał, patrząc na nią pytająco. Jakie "nie można"? Czego robić? Wysyłać wiadomości? Targować się? Oj, ciężko zrozumieć tę dzisiejszą młodzież. Nie tracił jednak werwy, na powrót zachęcony następnym pytaniem.
~ Każde miejsce jest dobre! A ja, cóż, szukam nowych właścicieli dla tych piękności przede mną ~ dodał wesoło, wskazując na swój mały podłogowy stragan, przypadkiem uderzając lekko swoim łokciem w skrzynkę. Nie zwrócił jednak na to uwagi, ledwie poczuwszy.
~ Za drobną opłatą oddam ci jedną z tych rzeczy, co ty na to? Przejmuję, no wiesz ~ mrugnął ostentacyjnie ~ Kamienie szlachetne! Jestem biednym staruszkiem i zbieram na spadek dla moich równie biednych piskląt. Moje stado nie jest na tyle bogate by w ogóle je wykarmić... ~ dodał ciszej, przybierając nieco smutniejszy ton. Złożył łapy w błagalnym geście. No spójrzcie no tylko na niego! Wklęśnięty pysk, szwankująca łapa... i dzieci na utrzymaniu, biedaczyna. Miło było wrócić chociaż na tę parę uderzeń serca do bycia piastunem i wykorzystywania charyzmy w szczytnym celu.
~ Ach, tak, pani, eee, miła pani! Zapraszam, zapraszam, mam tutaj niesamowite towa... e? ~ przerwał, patrząc na nią pytająco. Jakie "nie można"? Czego robić? Wysyłać wiadomości? Targować się? Oj, ciężko zrozumieć tę dzisiejszą młodzież. Nie tracił jednak werwy, na powrót zachęcony następnym pytaniem.
~ Każde miejsce jest dobre! A ja, cóż, szukam nowych właścicieli dla tych piękności przede mną ~ dodał wesoło, wskazując na swój mały podłogowy stragan, przypadkiem uderzając lekko swoim łokciem w skrzynkę. Nie zwrócił jednak na to uwagi, ledwie poczuwszy.
~ Za drobną opłatą oddam ci jedną z tych rzeczy, co ty na to? Przejmuję, no wiesz ~ mrugnął ostentacyjnie ~ Kamienie szlachetne! Jestem biednym staruszkiem i zbieram na spadek dla moich równie biednych piskląt. Moje stado nie jest na tyle bogate by w ogóle je wykarmić... ~ dodał ciszej, przybierając nieco smutniejszy ton. Złożył łapy w błagalnym geście. No spójrzcie no tylko na niego! Wklęśnięty pysk, szwankująca łapa... i dzieci na utrzymaniu, biedaczyna. Miło było wrócić chociaż na tę parę uderzeń serca do bycia piastunem i wykorzystywania charyzmy w szczytnym celu.
- 31 sie 2021, 16:25
- Forum: Wewnętrzna Jaskinia
- Temat: Posąg Thahara
- Odpowiedzi: 111
- Odsłony: 7283
Pewnego dnia Pyza, obudzony tuż nad ranem, wpadł na świetny pomysł. Taki, który nie pozwolił już mu zasnąć. Wygrzebał się niezręcznie spomiędzy śpiącego Agatowego i Basiora, zanurzając się we własnych rupieciach. Wyciągnął skrzynkę i pośpiesznie powkładał pierwsze, co wpadło mu w łapę do jego wnętrza. Kiedy więc stwierdził, że tyle wystarczy, z pewnym trudem zgarnął ją ze sobą, wspomagając się magią. Szukał jakiegoś miejsca, gdzie mógłby co nieco, cóż, komuś odsprzedać. I natchnęło go. Tak jak pewna świetna samotniczka mu kiedyś podpowiedziała – w świątyni można by załatwić niezły targ! Sam nie wiedział, dlaczego jej propozycja tak mu zapadła w pamięć. Ale stwierdził: dlaczego by nie? Kiedy jednak już znalazł się w środku świątyni, to jakoś tak nie za bardzo wiedział, gdzie się powinien usadowić. Tak się namyślał i namyślał, aż ostatecznie zaczął wykładać się przed jednym z pustych piedestałów, wyciągając przedmioty przed sobą. Z zaskoczeniem zdał sobie sprawę, że jeden z kamieni, koral, również znalazł się pośród domniemanych śmieci. Oj cholipka, jeszcze ktoś go ukradnie! A że jednak cwaną bestyjką był, to postanowił skrzynię wykorzystać jako kryjówkę, kładąc ją blisko siebie.
~ Zapraszam, zapraszam! Tylko dzisiaj taka niesamowita okazja, potężny arsenał Lotu Rusałki zawitał w świątyni! To naprawdę niesamowite rzeczy, serdecznie polecam przyjść i spojrzeć, mamy tu absolutnie WSZYSTKO ~ wysłał magiczny impuls nieskierowany do nikogo konkretnego.
Przed Pyzą znalazły się: tarcza z herbem rodowym, skórzany but, ładny kamień w żółto-czerwone paski, nożyk z grawerem, dwa liście mięty oraz stosik jego starych, pomarańczowo-brązowo-białych łusek.
~ Zapraszam, zapraszam! Tylko dzisiaj taka niesamowita okazja, potężny arsenał Lotu Rusałki zawitał w świątyni! To naprawdę niesamowite rzeczy, serdecznie polecam przyjść i spojrzeć, mamy tu absolutnie WSZYSTKO ~ wysłał magiczny impuls nieskierowany do nikogo konkretnego.
Przed Pyzą znalazły się: tarcza z herbem rodowym, skórzany but, ładny kamień w żółto-czerwone paski, nożyk z grawerem, dwa liście mięty oraz stosik jego starych, pomarańczowo-brązowo-białych łusek.
- 06 lip 2021, 14:35
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361641
- 26 cze 2021, 21:18
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62017
Obejrzał się na Mango, a następnie na Jakąś Falę. Chociaż miał wrażenie, że to imię wracało gdzieś do niego dziesiątki razy, to w tym momencie kompletnie nie miał pojęcia, jakież to słowo kryło się w zakątkach umysłu. Posłusznie, choć z pewną dozą zawahania, zbliżył się do smoczycy, nie przestając jej lustrować. Chociaż głos mocny i... duchowy, to raczej była samicą. Tak uznał. I nawet, jeśli to głupie, to spróbował zapewnić się zapachem. Machinalnie.
~ Mo... aCH ~ Ślepia rozszerzyły się, kiedy nareszcie natrafił na informację, która połączyła się z całą rzeszą zakurzonych już wspomnień. Nagle, z chwili na chwilę, zdawał się przypomnieć, któż to przed nim stoi. Palnął się w czoło. No jak mógłby zapomnieć!
~ Mama Morien, tak, oczywiście, że pamiętam! ~ zawołał weselej, unosząc się na palcach i opadając miękko. Nie spodziewał się, że dostanie aż takiego zastrzyku emocji. Nigdy nie uważał, żeby byli jakoś blisko... ale jednak była częścią rodziny, więc zupełnie tak, jak mógł niegdyś nazwać Mętnego tatą, tak również i Morien mógł uznać za matkę. Skoro i tak były mierne szanse, by mieli się jeszcze za jego życia spotkać, to dlaczego nie pozostawić by po sobie czegoś miłego?
~ Ooo, masz wnuki! Dużo wnucząt! ~ zaczął od razu, jako pierwszy zabierając głos w następnej sprawie. Rozjaśniły mu się oczy, pobłyskując. ~ I mam dwóch partnerów, i wiesz, to dosyć niesamowite, mieć dwóch na raz, jak tak sobie przypomnę. I byłem piastunem, ale już jestem czarodziejem, aaa my wszyscy mamy już rangi, a mamcia Honi jest już starszą, i... śpi? Nie ma jej? ~ mówiąc to rozejrzał się dookoła, drapiąc po głowie. Zmrużył oczy, wyczuwając poza nią jeszcze jednego nieobecnego. ~ W sumie nas też nie ma wszystkich. Brakuje kogoś. Brakuje... Bojaź...Bojowego, tak, może coś się stało po drodze? Albo jest gdzieś daleko. To zapewne to. Na pewno też chce się z tobą bardzo spotkać, jestem tego pewien!
~ Mo... aCH ~ Ślepia rozszerzyły się, kiedy nareszcie natrafił na informację, która połączyła się z całą rzeszą zakurzonych już wspomnień. Nagle, z chwili na chwilę, zdawał się przypomnieć, któż to przed nim stoi. Palnął się w czoło. No jak mógłby zapomnieć!
~ Mama Morien, tak, oczywiście, że pamiętam! ~ zawołał weselej, unosząc się na palcach i opadając miękko. Nie spodziewał się, że dostanie aż takiego zastrzyku emocji. Nigdy nie uważał, żeby byli jakoś blisko... ale jednak była częścią rodziny, więc zupełnie tak, jak mógł niegdyś nazwać Mętnego tatą, tak również i Morien mógł uznać za matkę. Skoro i tak były mierne szanse, by mieli się jeszcze za jego życia spotkać, to dlaczego nie pozostawić by po sobie czegoś miłego?
~ Ooo, masz wnuki! Dużo wnucząt! ~ zaczął od razu, jako pierwszy zabierając głos w następnej sprawie. Rozjaśniły mu się oczy, pobłyskując. ~ I mam dwóch partnerów, i wiesz, to dosyć niesamowite, mieć dwóch na raz, jak tak sobie przypomnę. I byłem piastunem, ale już jestem czarodziejem, aaa my wszyscy mamy już rangi, a mamcia Honi jest już starszą, i... śpi? Nie ma jej? ~ mówiąc to rozejrzał się dookoła, drapiąc po głowie. Zmrużył oczy, wyczuwając poza nią jeszcze jednego nieobecnego. ~ W sumie nas też nie ma wszystkich. Brakuje kogoś. Brakuje... Bojaź...Bojowego, tak, może coś się stało po drodze? Albo jest gdzieś daleko. To zapewne to. Na pewno też chce się z tobą bardzo spotkać, jestem tego pewien!
- 21 cze 2021, 21:44
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Parujące Źródło
- Odpowiedzi: 564
- Odsłony: 62017
Ostatnimi czasy Lot sporo czasu spędzał na przysypianiu. Ani pogoda nie zachęcała do nadmiernego wychodzenia na światło dzienne, ani tak naprawdę nie miał jakoś dużo do roboty. Osiadł już na dobre w legowisku Basiora, co najwyżej smażąc zadek na zewnątrz, albo wychodząc coś podjeść wieczorkiem. Wiadomość zastała go zatem w półśnie, a sam walczył przez dłuższą chwilę z własnymi ciążącymi powiekami, zmuszając umysł do skupienia się na niespodziewanym kontakcie. Dzieci Wiciokrzewu i kogo? Przycupnął nad skórami, mrużąc oczy w cieniu. Jacyś martwi powstawali z kurhanów. Skoro dostał wiadomość, to również i jego dotyczyć musiał tajemniczy Grabieżca Fal. Ojciec? A może i ojciec, nie przypominał sobie żadnego imienia kiedy o nim myślał. O ile w ogóle miał ojca... może był pierwszym z miotu? Albo jakimś podrzutkiem z innej drugiej matki. Zamlaskał na samą myśl, machinalnie poszukując obecności łosia. Wyciągnął łapę, gotów wyczuć szorstkie futerko, acz na żadne nie napotkał. Potrząsnął zdenerwowany łbem, podnosząc się samemu. Że też nadal zapominał! Niemniej, pokuśtykał we wskazane miejsce. W trakcie drogi nad jezioro przeszło mu przez głowę coś więcej – na pewno to nie Honi pogrążyła się gdzieś w wieczny sen? Może tylko się oszukiwali? Serce ścisnęło się w cierpkim bólu, a sam zacisnął zęby. Niemożliwe, ale nawet jeśli... to czy na pewno był gotów?
Kiedy przybył, przystanął trochę z dala, próbując coś wypatrzeć. Nad łepetyną kołysał się spory, cienki liść, nieprzepuszczający nadmiaru światła na jego biedne łuseczki. Ktoś już był na miejscu, przed nim. Nic dziwnego, nie spieszyło mu się, wbrew pozorom. Dostrzegłszy jasne sylwetki zbliżył się do nich.
~ Gra... Fal? ~ Spróbował przesłać wiadomość, słyszalną dla każdego, nawet i ducha, kiedy lustrował półprzezroczystego smoka. Ściągał łuki brwiowe, mając wrażenie, że chyba coś znów było nie tak. Odwrócił głowę w stronę Echa, w zapytaniu, a następnie na Banana, w tym większym zdziwieniu. Nie słyszał ich słów, lecz sam fakt tego, że zdawali się ni to onieśmieleni, ni neutralni, zaskoczeni i niepewni. Sam za to nie czuł nic specjalnego. Przekrzywił główkę, poruszył uchem. Czy taka była zasada tego spotkania? Znać obcego, niematerialnego smoka?
Kiedy przybył, przystanął trochę z dala, próbując coś wypatrzeć. Nad łepetyną kołysał się spory, cienki liść, nieprzepuszczający nadmiaru światła na jego biedne łuseczki. Ktoś już był na miejscu, przed nim. Nic dziwnego, nie spieszyło mu się, wbrew pozorom. Dostrzegłszy jasne sylwetki zbliżył się do nich.
~ Gra... Fal? ~ Spróbował przesłać wiadomość, słyszalną dla każdego, nawet i ducha, kiedy lustrował półprzezroczystego smoka. Ściągał łuki brwiowe, mając wrażenie, że chyba coś znów było nie tak. Odwrócił głowę w stronę Echa, w zapytaniu, a następnie na Banana, w tym większym zdziwieniu. Nie słyszał ich słów, lecz sam fakt tego, że zdawali się ni to onieśmieleni, ni neutralni, zaskoczeni i niepewni. Sam za to nie czuł nic specjalnego. Przekrzywił główkę, poruszył uchem. Czy taka była zasada tego spotkania? Znać obcego, niematerialnego smoka?
- 16 kwie 2021, 2:30
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
Pyza podrapał się krótko po głowie, nie myśląc wiele o odpowiedzi.
~ Najlepiej jest je omijać, prawdę rzekłszy. Zawsze staraj się omijać niepotrzebne źródła hałasu. Jeśli jednak już będziesz taki uparty... musiałbyś to pewnie zrobić przy użyciu magii. Może jakaś kładka? Albo coś wyciszającego? Nigdy nie używałem, nie ukrywam. Zresztą, magia nie zawsze do końca się nas trzyma, prawda? Warto też umieć polować, jakby to powiedzieć, fizycznie . Pozwól, że na tym się skupimy, dobrze? ~ Mrugnął do niego, uśmiechając się przy tym zwiewnie. Z zadowoleniem i pewną dozą ulgi skinął głową, zarzucając na grzbiet wszystkie przedmioty i unieruchamiając między tłuszczykiem. No po prostu nie było szans, żeby cokolwiek spadło i zginęło w śniegu!
~ Mniej sztywno! Pamiętaj, że każda część ciała musi ze sobą współpracować. Kiedy ruszysz, będziesz musiał iść jak najciszej i najostrożniej. Łapa za łapą, bez pośpiechu. Uczymy się. Spróbuj odgarniać nieco śnieg, chodźmy ~ zadecydował, stojąc w miejscu. I zamierzając tam zostać przez pewien czas, coby nie wywoływać zamieszania własnymi głośnymi krokami. Po chwili sam kontynuował, samemu uważając na to, gdzie stawia łapy, nie chcąc hałasować.
~ Na śniegu bardzo dobrze widać wszelkie ślady, wiesz? O ile nie napada go więcej, wtedy z kolei je zasłoni. Bardzo często zwierzęta zostawiają swoje odciski, czasem także chociażby u roślinożerców z tropami w postaci pojedynczych źdźbeł wykopywanych spod śniegu albo pozostałości po posiłku mięsożercy. Każde stworzenie pozostawia inny rodzaj tropów. Łoś czasem zostawi połamane przez długie poroże cienkie gałązki, kiedy indziej pojedyncze włoski między liśćmi. Poza tym takie oczywistości jak wszelkie wydzieliny – ślina krew, odchody. Podążasz za wszystkim, co tylko może naprowadzić cię na poszukiwane zwierzę ~ kontynuował, zatrzymując się i polecając to samo machnięciem łapy młodszemu. Zerknął na niego. ~ Oprócz tego można też szukać ziół, skupiając się przede wszystkim na węszeniu oraz kamienie szlachetne, bardzo cenne błyskotki, które bardzo lubią odbijać światło na swojej gładkiej powierzchni w doprawdy przedziwnych miejscach. To co? Jakieś pytania? ~ dopytał. Jeszcze musiał ocenić jego skradanie, ale czuł, że mimo natłoku informacji młody sobie poradzi. Miał już plan na test dla jego umiejętności.
~ Najlepiej jest je omijać, prawdę rzekłszy. Zawsze staraj się omijać niepotrzebne źródła hałasu. Jeśli jednak już będziesz taki uparty... musiałbyś to pewnie zrobić przy użyciu magii. Może jakaś kładka? Albo coś wyciszającego? Nigdy nie używałem, nie ukrywam. Zresztą, magia nie zawsze do końca się nas trzyma, prawda? Warto też umieć polować, jakby to powiedzieć, fizycznie . Pozwól, że na tym się skupimy, dobrze? ~ Mrugnął do niego, uśmiechając się przy tym zwiewnie. Z zadowoleniem i pewną dozą ulgi skinął głową, zarzucając na grzbiet wszystkie przedmioty i unieruchamiając między tłuszczykiem. No po prostu nie było szans, żeby cokolwiek spadło i zginęło w śniegu!
~ Mniej sztywno! Pamiętaj, że każda część ciała musi ze sobą współpracować. Kiedy ruszysz, będziesz musiał iść jak najciszej i najostrożniej. Łapa za łapą, bez pośpiechu. Uczymy się. Spróbuj odgarniać nieco śnieg, chodźmy ~ zadecydował, stojąc w miejscu. I zamierzając tam zostać przez pewien czas, coby nie wywoływać zamieszania własnymi głośnymi krokami. Po chwili sam kontynuował, samemu uważając na to, gdzie stawia łapy, nie chcąc hałasować.
~ Na śniegu bardzo dobrze widać wszelkie ślady, wiesz? O ile nie napada go więcej, wtedy z kolei je zasłoni. Bardzo często zwierzęta zostawiają swoje odciski, czasem także chociażby u roślinożerców z tropami w postaci pojedynczych źdźbeł wykopywanych spod śniegu albo pozostałości po posiłku mięsożercy. Każde stworzenie pozostawia inny rodzaj tropów. Łoś czasem zostawi połamane przez długie poroże cienkie gałązki, kiedy indziej pojedyncze włoski między liśćmi. Poza tym takie oczywistości jak wszelkie wydzieliny – ślina krew, odchody. Podążasz za wszystkim, co tylko może naprowadzić cię na poszukiwane zwierzę ~ kontynuował, zatrzymując się i polecając to samo machnięciem łapy młodszemu. Zerknął na niego. ~ Oprócz tego można też szukać ziół, skupiając się przede wszystkim na węszeniu oraz kamienie szlachetne, bardzo cenne błyskotki, które bardzo lubią odbijać światło na swojej gładkiej powierzchni w doprawdy przedziwnych miejscach. To co? Jakieś pytania? ~ dopytał. Jeszcze musiał ocenić jego skradanie, ale czuł, że mimo natłoku informacji młody sobie poradzi. Miał już plan na test dla jego umiejętności.
- 13 kwie 2021, 22:43
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Młode Spotkanie XVI
- Odpowiedzi: 117
- Odsłony: 10018
Na odpowiedź uśmiechnął się tylko. Nie czuł jednak jakiegoś żalu czy czegoś w tym stylu. Konkrety, konkrety! Najwyraźniej nie musiał się przejmować młodymi Ziemniaczkami. Wiadomo, że sprawiały się śpiewająco. Nawet nie pomyślałby o tym, że ktoś taki jak Strażnik byłby w stanie w ogóle pomyśleć o jakiejś złośliwości. Co jak co, ale na takiego akurat mu nie wyglądał. Albo to była kwestia tego ciężkiego prorokowego charakterku. Czy z niego w ogóle dało się cokolwiek wyciągnąć?
Wbrew pozorom, do odpowiedzi Pyzatemu było nader śpieszno. Tym razem wiadomości przekazywał do każdego smoka siedzącego wokół proroka, nie kryjąc się z własnym zdaniem. Jakby jedna z ostatnich ceremonii coś w nim uruchomiła.
~ Perswazja? Może też chciałbyś zostać piastunem? ~ Klasnął w łapy, krzywiąc się przy tym na uderzenie serca. Okaleczona łapa nadal momentami potrafiła odezwać się tępym bólem. ~ Najlepiej to przekazywać wszystkiego po trochu. A tu wspomnisz o swojej relacji z łosiem, a tu znienacka zapytasz o to, jakby coś rozwiązał, co tu dużo mówić? Każdemu da się wbić do głowy wiedzę. Najlepiej na przypadkach, jakie znają. Ale do tego to już trzeba znać jego rodzinę i znajomych. Miałem bardzo dobrego mistrza, Di... Burdiga z Plagi, tak, tak, on jest najlepszy w piastunowaniu, wiem co mówię. Taktyka z jabłkiem zawsze działa! Przekonam cię, że jest zdrowe i pożywne. To ty też mnie przekonaj o czymś! ~ mówił swobodnie, nie przestając lekko się uśmiechać. Niezbyt wiedział o czym mówić, bo i nie miał takich nauk jakoś często. Ba, zdawał się nawet nie pamiętać, co on tam w ogóle plótł do swoich uczniów. Był jednak nad wyraz rozluźniony i w niczym mu jego chaotyczne zdanie nie przeszkadzało.
~ Wyróżnia? A coś powinno? Nawet charyzmy da się nauczyć. Ja tam spotkałem smoka, który mnie zainspirował. Piękna historia. Nazywał się Burdig! Był moim mistrzem iii... czy ja już o nim nie wspomniałem? ~ I przerwał, pocierając łapą podbródek. Teraz to już sam nie był pewien. Pamięć bywała taka zawodna.
Wbrew pozorom, do odpowiedzi Pyzatemu było nader śpieszno. Tym razem wiadomości przekazywał do każdego smoka siedzącego wokół proroka, nie kryjąc się z własnym zdaniem. Jakby jedna z ostatnich ceremonii coś w nim uruchomiła.
~ Perswazja? Może też chciałbyś zostać piastunem? ~ Klasnął w łapy, krzywiąc się przy tym na uderzenie serca. Okaleczona łapa nadal momentami potrafiła odezwać się tępym bólem. ~ Najlepiej to przekazywać wszystkiego po trochu. A tu wspomnisz o swojej relacji z łosiem, a tu znienacka zapytasz o to, jakby coś rozwiązał, co tu dużo mówić? Każdemu da się wbić do głowy wiedzę. Najlepiej na przypadkach, jakie znają. Ale do tego to już trzeba znać jego rodzinę i znajomych. Miałem bardzo dobrego mistrza, Di... Burdiga z Plagi, tak, tak, on jest najlepszy w piastunowaniu, wiem co mówię. Taktyka z jabłkiem zawsze działa! Przekonam cię, że jest zdrowe i pożywne. To ty też mnie przekonaj o czymś! ~ mówił swobodnie, nie przestając lekko się uśmiechać. Niezbyt wiedział o czym mówić, bo i nie miał takich nauk jakoś często. Ba, zdawał się nawet nie pamiętać, co on tam w ogóle plótł do swoich uczniów. Był jednak nad wyraz rozluźniony i w niczym mu jego chaotyczne zdanie nie przeszkadzało.
~ Wyróżnia? A coś powinno? Nawet charyzmy da się nauczyć. Ja tam spotkałem smoka, który mnie zainspirował. Piękna historia. Nazywał się Burdig! Był moim mistrzem iii... czy ja już o nim nie wspomniałem? ~ I przerwał, pocierając łapą podbródek. Teraz to już sam nie był pewien. Pamięć bywała taka zawodna.
- 24 mar 2021, 10:22
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
Pokręcił jedynie łepetyną. Co ten młody? Taki zmienny? Może tylko takie wrażenie, może to jakieś młodzieńcze niezdecydowanie, ale nadal, zabawnie. Jednocześnie korci odpoczywać, ale i do nauki ciągnie niemiłosiernie.
~ Nie spodziewałem się, że nadal będziesz chciał się ode mnie uczyć, ho ho ~ zaśmiał się w głowie uczniaka pogodnie. No bo i jak by mógł inaczej? W końcu pracowitości to dobra cecha! Nawet, kiedy to twój mąż spędza większość swojego czasu na wyprawach. Ba, swego czasu nawet i matka, córka, nawet Iphi! Ach… Iphi. Pochylił leciutko głowę. Musiał w końcu się tego pozbyć z myśli. I czuł, jakby nie patrzeć, że mu przechodzi. Mimo że wciąż wydawało mu się to strasznie nie na miejscu, aby w ogóle nadal myśleć o dawnym przyjacielu. W końcu ułożył sobie życie. Nie miał prawa narzekać. I… może naprawdę nie powinien tyle walczyć bez ograniczeń? Miał wrażenie, że przez swoje widzimisię całkowicie mieszał we własnych relacjach, na które tak przecież wszyscy pracowali. Uszy przyległy do czaszki, ale sam Pyza uśmiechnął się lekko. Nie mógł nic na to poradzić. Coś nie pozwalało mu przestać. Zaczynał czuć, że jego losem było walczyć do śmierci. Młody bóg.
Chyba po prostu czuł się nieśmiertelny.
Ponad Ateralem.
~ Zaczniemy od skradania ~ odchrząknął krótko, biorąc zamaszysty rozmach łapą, aby wskazać na najbliższą gałązkę leżąca w śniegu ~ i to jest twój największy wróg. Przeszkody w terenie. Każdy, nawet najdrobniejszy szum, potrafi całkowicie odstraszyć zwierzynę. I to nie tylko stawanie na trzeszczące, łamliwe gałązki – nawet stukot szponów o kamienie czy szelest liści. Każdy nieuważny krok czy nieostrożne zaczepienie o coś. Szczególnie tą porą! Śnieg to bardzo zdradliwa rzecz, nie ufaj mu, odgarniaj go. Musisz nauczyć się całkowicie kontrolować i wybierać najlepszą możliwą decyzję. Nawet kałuża, niby niepozorna, potrafi narobić niezłego chlupotu ~ tłumaczył, rozkładając bezradnie przednie łapy ~ taki już los, nikt nie mówił że będzie łatwo, prawda? Ruszymy więc w las. Nie za głęboko, nie martw się. Popilnuję ci skór, młody. Nie daj się prosić! ~ I uśmiechnął się urokliwie. No, takiemu ładnemu piastunowi to aż szkoda odmawiać!
~ Pozycję pokażesz mi już teraz, zanim ruszymy w teren. O śladach opowiem ci po drodze. Krok po kroczku! No, dobra. Najlepsza pozycja to taka, żeby być na tyle nisko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Miękko ugięte łapy, pochylony łeb. Oczywiście bez przesady. Ogon, rzecz jasna, uniesiony, jak przy biegu. Kiedy idziesz, staraj się robić to jak najciszej. Spokojnie, delikatnie. Jeśli tylko wyczujesz coś pod poduszeczkami, czego nie spostrzegłeś przedtem, sprawdź co to. Najlepiej odepchnij bezgłośnie w bok, jeśli można. Podkradasz się do zwierzyny, baaardzo rzadko, praktycznie wcale do smoków... ale skupmy się na polowaniu. Mają bardzo czułe zmysły, wiesz? A wiatr bardzo lubi nieoczekiwanie przynosić im informacje. Dlatego też wykorzystaj to na swoją korzyść. Wybierz taką trasę, żebyś to ty czuł ich zapach, a nie one twój. Żeby wiało ci w pysk. A, no i nie zapominaj o jak najcichszym oddechu. Niby prosta sprawa, a jak wiadomo, wystarczy ociupinka stresu i już chce się głośno sapać dla uspokojenia. Uspokój go wtedy. Nadmierna adrenalina także potrafi przeszkodzić ~ ostrzegł, przyglądając się uważnie młodemu. Siedział jeszcze, czekając aż tamten się ustawi. ~ Jeszcze raz. Ogon uniesiony, pochylona sylwetka, przyciśnięte skrzydła, ale nie za sztywno. Wzrok przed siebie. Ugięte lekko łapy ~ powtarzał, w razie jakby jednak nie znał pozycji. Nie zaszkodzi podpowiedzieć, tak na wszelki.
~ Nie spodziewałem się, że nadal będziesz chciał się ode mnie uczyć, ho ho ~ zaśmiał się w głowie uczniaka pogodnie. No bo i jak by mógł inaczej? W końcu pracowitości to dobra cecha! Nawet, kiedy to twój mąż spędza większość swojego czasu na wyprawach. Ba, swego czasu nawet i matka, córka, nawet Iphi! Ach… Iphi. Pochylił leciutko głowę. Musiał w końcu się tego pozbyć z myśli. I czuł, jakby nie patrzeć, że mu przechodzi. Mimo że wciąż wydawało mu się to strasznie nie na miejscu, aby w ogóle nadal myśleć o dawnym przyjacielu. W końcu ułożył sobie życie. Nie miał prawa narzekać. I… może naprawdę nie powinien tyle walczyć bez ograniczeń? Miał wrażenie, że przez swoje widzimisię całkowicie mieszał we własnych relacjach, na które tak przecież wszyscy pracowali. Uszy przyległy do czaszki, ale sam Pyza uśmiechnął się lekko. Nie mógł nic na to poradzić. Coś nie pozwalało mu przestać. Zaczynał czuć, że jego losem było walczyć do śmierci. Młody bóg.
Chyba po prostu czuł się nieśmiertelny.
Ponad Ateralem.
~ Zaczniemy od skradania ~ odchrząknął krótko, biorąc zamaszysty rozmach łapą, aby wskazać na najbliższą gałązkę leżąca w śniegu ~ i to jest twój największy wróg. Przeszkody w terenie. Każdy, nawet najdrobniejszy szum, potrafi całkowicie odstraszyć zwierzynę. I to nie tylko stawanie na trzeszczące, łamliwe gałązki – nawet stukot szponów o kamienie czy szelest liści. Każdy nieuważny krok czy nieostrożne zaczepienie o coś. Szczególnie tą porą! Śnieg to bardzo zdradliwa rzecz, nie ufaj mu, odgarniaj go. Musisz nauczyć się całkowicie kontrolować i wybierać najlepszą możliwą decyzję. Nawet kałuża, niby niepozorna, potrafi narobić niezłego chlupotu ~ tłumaczył, rozkładając bezradnie przednie łapy ~ taki już los, nikt nie mówił że będzie łatwo, prawda? Ruszymy więc w las. Nie za głęboko, nie martw się. Popilnuję ci skór, młody. Nie daj się prosić! ~ I uśmiechnął się urokliwie. No, takiemu ładnemu piastunowi to aż szkoda odmawiać!
~ Pozycję pokażesz mi już teraz, zanim ruszymy w teren. O śladach opowiem ci po drodze. Krok po kroczku! No, dobra. Najlepsza pozycja to taka, żeby być na tyle nisko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Miękko ugięte łapy, pochylony łeb. Oczywiście bez przesady. Ogon, rzecz jasna, uniesiony, jak przy biegu. Kiedy idziesz, staraj się robić to jak najciszej. Spokojnie, delikatnie. Jeśli tylko wyczujesz coś pod poduszeczkami, czego nie spostrzegłeś przedtem, sprawdź co to. Najlepiej odepchnij bezgłośnie w bok, jeśli można. Podkradasz się do zwierzyny, baaardzo rzadko, praktycznie wcale do smoków... ale skupmy się na polowaniu. Mają bardzo czułe zmysły, wiesz? A wiatr bardzo lubi nieoczekiwanie przynosić im informacje. Dlatego też wykorzystaj to na swoją korzyść. Wybierz taką trasę, żebyś to ty czuł ich zapach, a nie one twój. Żeby wiało ci w pysk. A, no i nie zapominaj o jak najcichszym oddechu. Niby prosta sprawa, a jak wiadomo, wystarczy ociupinka stresu i już chce się głośno sapać dla uspokojenia. Uspokój go wtedy. Nadmierna adrenalina także potrafi przeszkodzić ~ ostrzegł, przyglądając się uważnie młodemu. Siedział jeszcze, czekając aż tamten się ustawi. ~ Jeszcze raz. Ogon uniesiony, pochylona sylwetka, przyciśnięte skrzydła, ale nie za sztywno. Wzrok przed siebie. Ugięte lekko łapy ~ powtarzał, w razie jakby jednak nie znał pozycji. Nie zaszkodzi podpowiedzieć, tak na wszelki.
- 20 mar 2021, 22:59
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
Piastun skinął ledwie dostrzegalnie głową, jakby do samego siebie. Dał radę. Sam Pyzik obronił się natomiast strumieniem wody, który wydobył się, na pozór, spod ziemi, niczym gejzer. Chłodna woda jednak wpierw leciała spokojniej, skręcając ku biegnącemu potworkowi. Najpierw ugasiła płomień, zostawiając w telepiącej się misce resztki wody i zmokłego drewna, natomiast biegacza odepchnął pojedynczym, silniejszym strumieniem pod większym ciśnieniem. Uważał jednak, by nie przewrócił się na pisklę, a w śnieg, machając nadal łapami w powietrzu.
~ Dobrze, koniec treningu. Wiesz, niekoniecznie miałem na myśli zwalczanie śniegu ogniem, bo jednak nie zawsze można to wykorzystać, ale tak, dobrze zrobiłeś. Natomiast atak... cóż, mogę pochwalić za kreatywność ~ roześmiał się rozbawiony, ale nie był sarkastyczny. Otarł pojedynczą łezkę, jaka się zakręciła w oku. ~ Dwie łapy to jednak trochę mało na utrzymanie równowagi i tak już dosyć ruchomej miski. Sam płomień, hm, może lepiej by było, gdyby coś nim dmuchało do przodu? Wtedy byłoby mu na pewno łatwiej trafić ~ zasugerował już znacznie spokojniej, machnąwszy wymownie łapą. Nieźle się ubawił. Teraz jednak zamyślił się momentalnie. Czy coś jeszcze miał do powiedzenia?
~ Myślę, że to wszystko. Zasłużyłeś na odpoczynek ~ stwierdził, samemu klapnąwszy na swoim miejscu wygodniej. Podniósł łepetynę ku słońcu. Najwyraźniej pamięć nic mu nie podpowiadała, a sam uznał naukę za skończoną.
~ Dobrze, koniec treningu. Wiesz, niekoniecznie miałem na myśli zwalczanie śniegu ogniem, bo jednak nie zawsze można to wykorzystać, ale tak, dobrze zrobiłeś. Natomiast atak... cóż, mogę pochwalić za kreatywność ~ roześmiał się rozbawiony, ale nie był sarkastyczny. Otarł pojedynczą łezkę, jaka się zakręciła w oku. ~ Dwie łapy to jednak trochę mało na utrzymanie równowagi i tak już dosyć ruchomej miski. Sam płomień, hm, może lepiej by było, gdyby coś nim dmuchało do przodu? Wtedy byłoby mu na pewno łatwiej trafić ~ zasugerował już znacznie spokojniej, machnąwszy wymownie łapą. Nieźle się ubawił. Teraz jednak zamyślił się momentalnie. Czy coś jeszcze miał do powiedzenia?
~ Myślę, że to wszystko. Zasłużyłeś na odpoczynek ~ stwierdził, samemu klapnąwszy na swoim miejscu wygodniej. Podniósł łepetynę ku słońcu. Najwyraźniej pamięć nic mu nie podpowiadała, a sam uznał naukę za skończoną.
- 20 mar 2021, 21:43
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
Pyza wzdrygnął się. Chwilę przed nabraniem przez futro właściwości wyczuł zawirowania magii nad sobą. Całe szczęście nie był to atak, a rzeczywiście, próba rozproszenia. Jak się okazało – skuteczna. Lot wydostał się spod tworu, kiwając samczykowi z delikatnym uśmiechem łepetyną. Nie zdążył jakoś bardzo skomentować, a już w jego kierunku leciał nowy twór.
Czy raczej wyczuł go na swojej przedniej łapie. Zacmokał. W tym czasie, decydując się również pokazać samczykowi trochę uczucie, jakie towarzyszy rozproszeniu na własnych łuskach, chciał stworzyć sięgającego do połowy wysokości, nie grubszego od pisklęcia, prostego pająka trzymającego się stabilnie na ośmiu grubych, włochatych odnóżach, który miał pojawić się przy jego prawym boku i oprzeć się połową łapek o bark i skrzydła, pchając w bok z zaskakującą siłą, aby wytrącić go z równowagi, lecz nie przewrócić całkowicie. Nie miał robić poza tym nic – jedynie szturchnąć raz, potem drugi, i z głośnym pyknięciem zniknąć. Sięgnął do swojego źródła.
~ Atakuję. Teraz obroń się jakąś tarczą. Pamiętaj, że warto zwracać uwagę na żywioł i chociażby ogień zwalczać wodą. Szykuj się ~ dopowiedział jeszcze, nim stworzył kolejny atak. Tym razem za Błazenkiem pojawić się miała puszysta, biała chmurka. Nieprzeźroczysta, zbita i gęsta zupełnie jak owcza wełna. Zawisła nad jego grzbietem i skrzydłami, powolutku przysłaniając nawet i słońce nad łbem. Jej cel był jednakże inny – chciał zaatakować kark, między szyją a tułowiem. Parę płatków śniegu, delikatnych, miało spaść i ledwie zahaczywszy o smocze łuski pokryć zimnym lodem całą przestrzeń pomiędzy nimi. Byłby pewnie stworzył twór, który sięga aż do kości, odmrażając miejsce... lecz powstrzymał się, decydując się jedynie na bezpieczniejszą temperaturę, nieznacznie przekraczającą tę już panującą. Jak gdyby sam towarzyszący im porywisty wiatr nie wystarczył!
I znów, przelał magię w twór.
Czy raczej wyczuł go na swojej przedniej łapie. Zacmokał. W tym czasie, decydując się również pokazać samczykowi trochę uczucie, jakie towarzyszy rozproszeniu na własnych łuskach, chciał stworzyć sięgającego do połowy wysokości, nie grubszego od pisklęcia, prostego pająka trzymającego się stabilnie na ośmiu grubych, włochatych odnóżach, który miał pojawić się przy jego prawym boku i oprzeć się połową łapek o bark i skrzydła, pchając w bok z zaskakującą siłą, aby wytrącić go z równowagi, lecz nie przewrócić całkowicie. Nie miał robić poza tym nic – jedynie szturchnąć raz, potem drugi, i z głośnym pyknięciem zniknąć. Sięgnął do swojego źródła.
~ Atakuję. Teraz obroń się jakąś tarczą. Pamiętaj, że warto zwracać uwagę na żywioł i chociażby ogień zwalczać wodą. Szykuj się ~ dopowiedział jeszcze, nim stworzył kolejny atak. Tym razem za Błazenkiem pojawić się miała puszysta, biała chmurka. Nieprzeźroczysta, zbita i gęsta zupełnie jak owcza wełna. Zawisła nad jego grzbietem i skrzydłami, powolutku przysłaniając nawet i słońce nad łbem. Jej cel był jednakże inny – chciał zaatakować kark, między szyją a tułowiem. Parę płatków śniegu, delikatnych, miało spaść i ledwie zahaczywszy o smocze łuski pokryć zimnym lodem całą przestrzeń pomiędzy nimi. Byłby pewnie stworzył twór, który sięga aż do kości, odmrażając miejsce... lecz powstrzymał się, decydując się jedynie na bezpieczniejszą temperaturę, nieznacznie przekraczającą tę już panującą. Jak gdyby sam towarzyszący im porywisty wiatr nie wystarczył!
I znów, przelał magię w twór.
- 19 mar 2021, 2:08
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
~ Jeśli to ma mnie przestraszyć, to... ~ zawahał się widocznie, nieco zmartwiony. Co powiedzieć? Z jednej strony wypalił tak nagle, teraz znów mu chyba, cóż, grozi? Sam nie był pewien, co się samczykowi odwidziało jednak. Czyżby jeszcze stara dobra sztuka mediacyjna piastuńskiego mistrza, Burdiga, działała? Aż tak dobrze go przekonał, czy może źródło maddary pochłonęło jego całe złe emocje i wypluło w tym jednym, prostym ataku? Nie wiedział. I miał się prawdopodobnie nigdy nie dowiedzieć. Tak samo jak i tego, czy młodszy rozmówca mówi prawdę. Pozwolił sobie jedynie na niepewny uśmiech. A niech ma.
~ M-myślę, że teraz na pewno nic ci nie zrobię ~ wydukał specjalnie, robiąc żałosną minkę, na pokaz. Chwilowo, nim wyrównał do swojej zwyczajowej, wiedząc jednak, aby nie przedramatyzować specjalnie. Bo nie o to chodziło, żeby robić za dużo, tylko żeby wyjść jak najwiarygodniej! I nawet szelest krzaków tak naprawdę nic mu nie zrobił. Już mu odrywali kończyny, czy mogłoby być gorzej?
~ Nawet nie zamierzam. Pamiętaj, możesz wyczarować twór, który miałby rozproszyć moje zmysły albo bronić się zwyczajnie. Atakuję, uwaga ~ ostrzegł od razu, tworząc bez większego pośpiechu twór. Niech pobędzie chwilę w gotowości. Wizualizował więc sobie prostą kulę. Wyglądała trochę jak gałka oczna, okrągła, podobna wielkościowo, pobłyskująca specyficznie w świetle. Była to jednak zaledwie cieniutka, półprzeźroczysta pokrywka okalająca właściwy atak – w środku bowiem znajdowała się ciekła lawa. Żywy płomień tańczył po jej ściankach, tworząc różnorakie spirale i fale we wnętrzu. Ze środka wydobywał się pomarańczowy poblask. Wyobraził sobie, jak twór pojawia się o odległość z pięciu łusek od niego, na poziomie barków, po czym zaczął rozplanowywać tor jej lotu. Cóż... prosty. Leciała prosto na ucznia, celując w jego prawy bark. Warto też wspomnieć, że mimo wyglądu pocisku, w rzeczywistości, mimo wydzielania ciepła, nie tworzyła nawet wrzątku, a zaledwie była atrapą, z której po zetknięciu z łuskami wylałaby się zaledwie woda. Smok jednak o tym nie mógł wiedzieć. Rio sięgnął więc do źródła, oczekując na ruch przeciwnika.
~ M-myślę, że teraz na pewno nic ci nie zrobię ~ wydukał specjalnie, robiąc żałosną minkę, na pokaz. Chwilowo, nim wyrównał do swojej zwyczajowej, wiedząc jednak, aby nie przedramatyzować specjalnie. Bo nie o to chodziło, żeby robić za dużo, tylko żeby wyjść jak najwiarygodniej! I nawet szelest krzaków tak naprawdę nic mu nie zrobił. Już mu odrywali kończyny, czy mogłoby być gorzej?
~ Nawet nie zamierzam. Pamiętaj, możesz wyczarować twór, który miałby rozproszyć moje zmysły albo bronić się zwyczajnie. Atakuję, uwaga ~ ostrzegł od razu, tworząc bez większego pośpiechu twór. Niech pobędzie chwilę w gotowości. Wizualizował więc sobie prostą kulę. Wyglądała trochę jak gałka oczna, okrągła, podobna wielkościowo, pobłyskująca specyficznie w świetle. Była to jednak zaledwie cieniutka, półprzeźroczysta pokrywka okalająca właściwy atak – w środku bowiem znajdowała się ciekła lawa. Żywy płomień tańczył po jej ściankach, tworząc różnorakie spirale i fale we wnętrzu. Ze środka wydobywał się pomarańczowy poblask. Wyobraził sobie, jak twór pojawia się o odległość z pięciu łusek od niego, na poziomie barków, po czym zaczął rozplanowywać tor jej lotu. Cóż... prosty. Leciała prosto na ucznia, celując w jego prawy bark. Warto też wspomnieć, że mimo wyglądu pocisku, w rzeczywistości, mimo wydzielania ciepła, nie tworzyła nawet wrzątku, a zaledwie była atrapą, z której po zetknięciu z łuskami wylałaby się zaledwie woda. Smok jednak o tym nie mógł wiedzieć. Rio sięgnął więc do źródła, oczekując na ruch przeciwnika.
- 19 mar 2021, 1:23
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68723
Piastun natomiast nawet nie ukrywał zdziwienia! Każde kolejne wysapane przez pisklę słowo coraz bardziej wpędzało Pyzatego w zagubienie. Co...? Jak w ogóle można pomyśleć takie rzeczy? Przyglądał się uważnie samczykowi, rozpoznając spiętą postawę. Oho. Coś było na rzeczy. Zastrzygł uchem z kolczykiem, doprowadzając do cichego brzęczenia. Może obrał złą taktykę? I czy miał poczuć się urażony?
~ Młody, posłuchaj ty mnie uważnie. NIE mam zamiaru robić ci krzywdy. Po co bym miał? Co bym z tego miał? Błagam cię, jestem piastunem. Po prostu lubię uczyć, a ty wyglądałeś jakbyś miał problem... w dodatku zupełnie sam! To mój obowiązek przyjąć cię pod moje skrzydła! ~ tłumaczył energicznie, machnąwszy wymownie łapami. Nie wiedział, czy ten go posłucha ani na ile. Może powinien był pouczyć go trochę dobrych manier i mediacji, chociażby? Co za krewkie pisklę. ~ Spokojnie. Jeśli nie chcesz, mogę sobie pójść nawet i teraz. Nie musimy niczego przerabiać, ale myślałem, że chciałeś ~ kontynuował. Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Przerwał na moment uspokajanie samczyka, zezując. Nagle dotarła do niego wiadomość od kochanej córci! Och... Triceps? Pyza przez chwilę poszukiwał więzi z kompanem, rzeczywiście wyczuwając jakieś lekkie rozgoryczenie. Jednak sytuacja była dosyć napięta, a jako że nie wiedział czego się po uczniu spodziewać, wolał się za szybko nie rozpraszać.
~ Eeech? Córcia, wiesz, znaczy, ugh, n- ~ przerwał skierowaną do niej wiadomość, odcinając wtem dostęp do źródła. Wyczuł bowiem wibracje pod sobą. Szybko schylił łeb. W jego głowie od razu powstała gruba, bardzo trwała kamienna powłoka wyłożona w miejscu styku z łuskami miękkim puchem, który miał zapobiec potencjalnemu wbiciu się własnego tworu między łuski. Zupełnie jak swego rodzaju całkiem wygodny pancerz. Pokrył wytrzymałym, elastycznie dopasowującym się do ciała pancerzem wzdłuż brzucha i nawet na szyi, także, na wszelki wypadek, częściowo ochraniając wnętrza łap. Nie mógł przecież przewidzieć, co zielony w gniewie wymyśli.
Jak się okazało, do żadnej groźnej sytuacji nie doszło. Ostry kolec rzeczywiście, pojawił się, ale jednak nie był w stanie przebić się przez Pyzatą obronę. Co nie zmienia faktu, że takiego czegoś by się nie spodziewał.
~ Młody. Musisz odetchnąć. Nie planuję żadnego mordu na pisklakach ~ zaczął od razu, kiedy tylko zdjął z siebie ochronę. Musiał mówić szybko, póki tamten miał chwilę na odetchnięcie. ~ Wiesz, co powinienem był zrobić? Rozproszyć cię. Zasłonić ci wzrok. Szturchnąć. Ba, mógłbym nawet zrobić to sam, doskoczyć i zwyczajnie tobą potrząsnąć. Tak się niweluje magiczne ataki, nie tylko obroną. Ale chcę, żebyś teraz był spokojny. Jeśli chcesz, możemy przerwać. Nie musimy niczego kontynuować. Ba, na poprzedniej nauce nie miałeś takich problemów. Skąd nagle ta nienawiść? ~ próbował nareszcie do niego dotrzeć, patrząc na niego bardzo poważnie. Z pewną nadzieją, że jednak nie będzie robił dalszych głupstw. No, już, koleżko. Będzie dobrze.
~ Pewnie tylko się zgrywa. Wiesz jaki jest. Postrasz go, ugh, nie wiem, Panem Marcelem albo jakimś głośnym czarem ~ w tym samym czasie dosłał do Mirri, odetchnąwszy. Nie odrywał jednak wzroku od samczyka ani na chwilę.
~ Młody, posłuchaj ty mnie uważnie. NIE mam zamiaru robić ci krzywdy. Po co bym miał? Co bym z tego miał? Błagam cię, jestem piastunem. Po prostu lubię uczyć, a ty wyglądałeś jakbyś miał problem... w dodatku zupełnie sam! To mój obowiązek przyjąć cię pod moje skrzydła! ~ tłumaczył energicznie, machnąwszy wymownie łapami. Nie wiedział, czy ten go posłucha ani na ile. Może powinien był pouczyć go trochę dobrych manier i mediacji, chociażby? Co za krewkie pisklę. ~ Spokojnie. Jeśli nie chcesz, mogę sobie pójść nawet i teraz. Nie musimy niczego przerabiać, ale myślałem, że chciałeś ~ kontynuował. Sam nie wiedział, co o tym myśleć. Przerwał na moment uspokajanie samczyka, zezując. Nagle dotarła do niego wiadomość od kochanej córci! Och... Triceps? Pyza przez chwilę poszukiwał więzi z kompanem, rzeczywiście wyczuwając jakieś lekkie rozgoryczenie. Jednak sytuacja była dosyć napięta, a jako że nie wiedział czego się po uczniu spodziewać, wolał się za szybko nie rozpraszać.
~ Eeech? Córcia, wiesz, znaczy, ugh, n- ~ przerwał skierowaną do niej wiadomość, odcinając wtem dostęp do źródła. Wyczuł bowiem wibracje pod sobą. Szybko schylił łeb. W jego głowie od razu powstała gruba, bardzo trwała kamienna powłoka wyłożona w miejscu styku z łuskami miękkim puchem, który miał zapobiec potencjalnemu wbiciu się własnego tworu między łuski. Zupełnie jak swego rodzaju całkiem wygodny pancerz. Pokrył wytrzymałym, elastycznie dopasowującym się do ciała pancerzem wzdłuż brzucha i nawet na szyi, także, na wszelki wypadek, częściowo ochraniając wnętrza łap. Nie mógł przecież przewidzieć, co zielony w gniewie wymyśli.
Jak się okazało, do żadnej groźnej sytuacji nie doszło. Ostry kolec rzeczywiście, pojawił się, ale jednak nie był w stanie przebić się przez Pyzatą obronę. Co nie zmienia faktu, że takiego czegoś by się nie spodziewał.
~ Młody. Musisz odetchnąć. Nie planuję żadnego mordu na pisklakach ~ zaczął od razu, kiedy tylko zdjął z siebie ochronę. Musiał mówić szybko, póki tamten miał chwilę na odetchnięcie. ~ Wiesz, co powinienem był zrobić? Rozproszyć cię. Zasłonić ci wzrok. Szturchnąć. Ba, mógłbym nawet zrobić to sam, doskoczyć i zwyczajnie tobą potrząsnąć. Tak się niweluje magiczne ataki, nie tylko obroną. Ale chcę, żebyś teraz był spokojny. Jeśli chcesz, możemy przerwać. Nie musimy niczego kontynuować. Ba, na poprzedniej nauce nie miałeś takich problemów. Skąd nagle ta nienawiść? ~ próbował nareszcie do niego dotrzeć, patrząc na niego bardzo poważnie. Z pewną nadzieją, że jednak nie będzie robił dalszych głupstw. No, już, koleżko. Będzie dobrze.
~ Pewnie tylko się zgrywa. Wiesz jaki jest. Postrasz go, ugh, nie wiem, Panem Marcelem albo jakimś głośnym czarem ~ w tym samym czasie dosłał do Mirri, odetchnąwszy. Nie odrywał jednak wzroku od samczyka ani na chwilę.












