Znaleziono 145 wyników

autor: Niepokorny Hiacynt
28 gru 2022, 14:28
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5657
Odsłony: 218440

Powiadomienia

1x czarny opal dla Szaleja Jadowitego



Testament:

Rejwach Pyłu:
– Gwizdek-Kukułka
– ząb czerwia
– kolekcja wysuszonych liści drzew
– heliotrop
Różane Wino:
– bursztyn
– jaspis
Szalej Jadowity:
– chryzokola
– jednorazowe odnowienie zużytego atutu – użyj do końca '23
Topniejący Kolec:
– sardonyks
– 4x mięta
– 2x dziurawiec
Pasterz Kóz:
– Butelka Nektaru (Jesion)
Brat Wędrowców:
– awenturyn
Śnieżka:
– jaspis



Reszta do skarbca
  • aktualizacja
autor: Niepokorny Hiacynt
11 lis 2022, 18:47
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5657
Odsłony: 218440

Powiadomienia

Proszę przekazać
– 4/4 mięsa z moich zapasów Rejwachowi Pyłu
  • aktualizacja
autor: Niepokorny Hiacynt
02 paź 2022, 14:15
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5657
Odsłony: 218440

Przekazuję "możliwość odzyskania dawnego kompana – użyj do końca '22" Szalejowi Jadowitemu

aktualizacja
autor: Niepokorny Hiacynt
04 mar 2022, 23:34
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Rapsod przyszedł za Bojkiem. Przywitał się ze strażnikiem kiwnięciem łba i uśmiechnął się pod nosem widząc pisklęce w naturze przepychanki rodzeństwa.
On nigdy takiej relacji ze swoim rodzeństwem nie miał, nawet na bardzo wczesnym etapie. A może pamięć go zawodziła?
Nie. Raczej nie.
Z resztą co to za różnica. Po tylu księżycach nie miało to absolutnie żadnego znaczenia.
Odłożył zapłatę za błogosławieństwo na jej odpowiednie miejsce.

//6/4 mięsa, 2/4 owoców za misję 05.03
autor: Niepokorny Hiacynt
07 sty 2022, 18:26
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5657
Odsłony: 218440

Przekazanie "odstraszenia drapieżników na polowaniu – zużyj do końca '22" dla Córy Róż
Jak to nie tu to pls mnie zbesztać
autor: Niepokorny Hiacynt
18 gru 2021, 21:59
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Hiacynt westchnął. To że statek odpłynął było wrzodem na zadzie.
Zanim zdążył przywołać wspomnienia z ostatniej wizyty przed świątynią, trzepnął łbem i posłał Strażnikowi powitalny uśmiech.

// 8/4 mięsa za misję 19.12
autor: Niepokorny Hiacynt
03 paź 2021, 17:09
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Rozkwit usłyszawszy w swoim łbie wątpliwości Mango, zdecydował się jak najszybciej odpowiedzieć.
– "Przywódczyni Plagi rozumie, że niepojawienie się Jutrzenki grozi wojną. Pod warunkiem, że zdrajczyni słucha się kogokolwiek, powinna lecieć na granicę między Plagą, a Ziemią." – Odpowiedział.
– "Jeżeli nie posłucha, to albo zostaliśmy oszukani, albo tak czy inaczej skończy martwa. Wątpię aby przywódczyni akceptowała samowolkę."
autor: Niepokorny Hiacynt
28 wrz 2021, 0:36
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Nić porozumienia została nawiązana.
Na słowa Frar, Rozkwit kiwnął potwierdzająco łbem.
Rozmowa przed świątynią w takim tłumie, nie miała sensu.
Ponownie zwrócił się do swoich smoków.
– Plagijczycy dostali rozkaz powrotu na swój teren. Oczekuję więc, że wy zrobicie to samo. Wszyscy macie się wycofać na tereny Ziemi. – Tą część wiadomości powiedział zarówno na głos, jak i przekazał mentalnie. Był świadomy tego, że nie każdemu będzie podobać się jego decyzja, jednak obowiązkiem przywódcy było dbanie nie tylko o honor, ale również o bezpieczeństwo Ziemistych...
Czy im się to podobało mniej czy bardziej.
On też czuł głód. Też wiedział, że śmierć zdrajcy im się zwyczajnie należała. Dostrzegając jednak szansę na uniknięcie konfliktu z innym stadem o kogoś tak pomylonego, był w stanie zaczekać.
– "Dziękuję wam za waszą służbę. Ja i przywódczyni Plagi będziemy rozmawiać na granicy. Zdrajczyni pójdzie z nami. Jedynym towarzyszącym mi z naszego stada smokiem ma być moja zastępczyni. Wyjawię wam wyniki rozmów jak najszybciej będzie to możliwe." – Poinformował.
– "Doprowadzimy to do końca." – Dodał twardo na koniec i tym jego przekaz się zakończył.
– "Mango." – Kolejny przekaz dotyczył tylko jej.
– "Przywódczyni Plagi zgodziła się na twoją obecność. Chce żebyśmy rozmawiali sami, ale mimo tego liczę na twoje wsparcie. Pilnuj Jutrzenki – ma tam być z nami. Towarzyszyć wam będzie jakiś inny Plagijczyk. Wątpię by była to pułapka, ale miej się na baczności." – Posłał wojowniczce serię informacji. Były one przekazane bardzo poważnym tonem, wyraźnie i stosunkowo szybko, tak samo jak wspólny przekaz mentalny. Ona jednak dostała coś jeszcze, poza słowami.
Głos Rapsoda, rozbrzmiewający jej w głowie, podszyty był uczuciem zaufania – czymś co normalnie mogłoby przekazać ojcowskie spojrzenie lub braterski uścisk łapy.
Czarodziej nie odcinał Łupieżcy od rozmowy z własnej woli. Wolałby, aby brała ona czynny udział w rozmowie. Wiedział, że by go nie zawiodła.

Bez pewnych kompromisów rozmowa przywódców nie odbyłaby się jednak wcale.
– Przenieśmy się wobec tego na granicę. Trzeba rozwiązać tą sprawę jak najprędzej. – Stwierdził, po czym podszedł do Frar, gotowy do drogi kiedy tylko samiczka da znak.
autor: Niepokorny Hiacynt
26 wrz 2021, 23:09
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Skupiał wzrok głównie na trójce aktualnych przeciwników. Był w pełni gotowości do tego, by podjąć próbę unieruchomienia dwójki z nich. Chociaż nawet gdyby mu się nie udało, zdrajca powinien być martwy.
Plaga mogłaby wzywać kogo chce – wojownicy aktualnie siedzący jej na ogonie byli zbyt dobrze wytrenowani, by zawieść.
Nagle jednak pojawiła się ona – przywódczyni Plagi i samą swoją obecnością zmieniła ustawienie pól na planszy, po której przesuwały się pionki.
Bez niej nawet nie zastanowiłby się nad pokojowym rozwiązaniem. Indywidualni Plagijczycy odciągnięci na bok od swojej sfory nadal potrafili być niecodzienni, ale Rapsod dostrzegał w nich inteligencję konieczną do bycia szanowaną jednostką. W hordzie natomiast czy chciał czy nie, nie przypominali dla niego smoków, a bandę tępych bestii tylko czekających na konflikt. Bez Pani nie było szans na wstrzymanie psów, ale ona się pojawiła.
Maddara zawirowała.
– "Wszyscy Ziemiści ZATRZYMAĆ SIĘ." – We łbach zaplątanych w to wydarzenie Ziemistych rozległ się twardy rozkaz.
– "Możecie przybyć przed świątynię lub w pobliże jeziora, być w gotowości, ale póki co nie wolno wam atakować Jutrzenki, ani dotykać Plagijczyków! Ja i przywódczyni Plagi zajmiemy się nią. Wstawili się za zdrajczynią zapewne przez jej kłamstwa i niedopowiedzenia. Nie chcę wywoływać wojny o żmiję." – Dodał, po czym widocznie wrócił myślami do zgromadzonych na placu.
Zerknął na swojego ojca, ale nie szukał jego opinii. Był wdzięczny za przewodnictwo w walce, ostateczna decyzja należała jednak do Rapsoda.

A czy ufał rozsądkowi przywódczyni? Trudno było powiedzieć. Plagijczycy przewodników dobierali sobie raczej rozsądnych.
Postanowił rozmawiać, naprawdę nie pragnąc rozlewu krwi żadnego smoka, nie licząc brudnego zdrajcy.
Pogrom też pewnie nie chciałby wojny... O ile jeszcze w ogóle żył.

Rozkwit skłonił się z szacunkiem w stronę przywódczyni. W geście brakowało charakterystycznej dla niego lekkości. Powitanie wyszło więc nieco sztywno, ale głównie dlatego, że zostało niezwykle skrócone. Nie mogli marnować czasu.
– Nie pragnę walczyć ze smokami Plagi poza areną, ani wywoływać wojny. Wstrzymałem swoje smoki i proszę cię o wstrzymanie twoich. Również uważam, że rozmowa przywódca z przywódcą, byłaby najbardziej korzystną w obecnej sytuacji. – Stwierdził na głos. Nie miał zamiaru ukrywać swoich zamiarów, nie chciał też jednak przypadkiem sprowokować reszty Plagijczyków, dlatego tak samo jak Frar, dodał już mentalnie:
– "Chciałbym jednak, aby uciekinierka była tam z nami. Tylko ona była celem i to jej los jest dla Ziemi... istotny. Łupieżca Nektaru może ją do nas przyprowadzić. Wojowniczka jest moją zastępczynią i jej obowiązkiem jest towarzyszenie mi w ważnych dla stada rozmowach. Czy zgodzisz się na to?" – Zapytał szukając w ślepiach samiczki nici porozumienia.
autor: Niepokorny Hiacynt
25 wrz 2021, 18:22
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Ziemiści potrafili być chaotyczni, ale w sprawach takich jak ta, moc pozyskana z dzikości i indywidualności każdego z nich była niemożna do zignorowania.
Wiele umysłów, wiele ciał, jedna i najważniejsza – Ziemia.

Rapsod od razu zmobilizował się do pełnej trzeźwości. Tym razem nie miał zamiaru pozwolić sobie na zatopienie się w słodkim obłędzie. Jego maddara oraz związane z nią żądze nie mogły rządzić jego życiem i już nigdy nie będą.
Nawet nie kiwnął ojcu łbem na zgodę, przyjmując jego polecenie niczym żołnierz. Byłby naprawdę głupi unosząc się dumą i nie korzystając z doświadczenia swojego staruszka.

Przy pomocy maddary, włożył swój napar z melisy do sakwy Bojowego, wciąż chłodnym spojrzeniem przygladając się żałosnej chmurce czarodziejki Plagi.

– "Trzymaj. Powodzenia w łowach." – Zaczepił mentalnie woja. Jego ton był przesiąknięty taką samą intensywnością jak wtedy, gdy ogłaszał wyrok na byłą piastunkę.
Jej serce nie należało już do Ziemi, ale głowa jak najbardziej.

Nawet będąc świadomym, że Świat poinformował o styuacji Goździk, czarodziej przekazał jej wiadomość.
– "Spotkaliśmy Jutrzenkę Serc na świątynnym placu wśród Plagijczyków. Tak jak myślałem skłamała tylko po to, by cię wykorzystać."

Po tym już tylko prychnął skupiając się na obłoczku Kwiatu.
Przed samcem pojawiły się dwa, wyciosane z przeźroczystego kryształu smocze skrzydła, przeciętnej wielkości, złączone ze sobą całą powierzchnią. Wbiły się one w środek chmury i po chwili szybko rozwarły na boki przerywając ciągłość białej zasłony. W zasadzie już po jednym zdecydowanym machnięciu, czar Plagijki powinien się rozmyć.
autor: Niepokorny Hiacynt
24 wrz 2021, 3:36
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Rapsod nie potrafił rzucić żadnym złośliwym tekstem jak jego ojciec czy też Mango. Widząc Jutrzenkę, dalej zużywającą stadne powietrze, ledwo powstrzymywał wymioty.
Stanął w miejscu.
Jej zapach był obrzydliwy – pachniała jak Plaga, ale czarodziejowi ciągle wydawało się, że odczuwa w tej woni nutkę swojego domu. Tylko ta jedna, drobna cząstka, niszczyła całkowicie dla niego neutralny zapach Plagi.
Mimo tej katastrofy nie potrafił odwrócić od niej wzroku.
Próba ukrycia jadu skończyła się morderczo chłodnym spojrzeniem, skupionym na niej nienaturalnie długo.
W końcu jednak ruszył, jak gdyby nigdy nic.
Przypomniał sobie, że przybył po błogosławieństwo, a nie po to, by zaszczycać swoim spojrzeniem żywe ścierwo.
Położył na ziemi przed sobą mięso na zapłatę.

// 8/4 mięsa za misję 26.09
autor: Niepokorny Hiacynt
04 wrz 2021, 22:50
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1556
Odsłony: 55398

Wrrr. Na misję szli oboje, zarówno zastępca jak i przywódca.
Nie do końca to Rapsodowi pasowało, ale się zgodził. W końcu do smoków Ziemi nie należały tylko małe pisklaczki – nawet gdyby stało się coś niespodziewanego daliby sobie radę.
Przywitał się przyjaznym skinieniem łba ze swoją drużyną, uśmiechnął się do Strażnika po czym wyłożył kamienie na błogosławieństwo.
autor: Niepokorny Hiacynt
21 sie 2021, 22:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 88496

Życie Agnara zdecydowanie brzmiało jak jakiś pokraczny zbiór przypadków i przykrych zbiegów okoliczności.
W dodatku jego relacje z rodziną pozostawiały chyba wiele do życzenia.
Ogień był Rozkwitowi najmniej znany, a słuchanie tłumaczeń smoka pokazywało mu niezbyt pozytywny obraz tego stada.
Oczywiście mag zdawał sobie sprawę z tego, że słowa wygnańca mogą nie być całkowicie zgodne z prawdą, ale nie mógł być też kompletnym pomyleńcem biorąc pod uwagę jego relację z Mirri.
Swoją drogą niezwykle ciekawa była misja "dowiedzenia się kto jest rodziną Mirri".
To była ich Sekcja. "Ziemista Mirri" i w sumie w przekonaniu Rapsoda tylko tyle się liczyło. Stado było jej rodziną, więc śledztwo ognistych było daremne.
Na tą myśl nawet uśmiechnął się pod nosem, od razu poważniejąc jednak na nowo.
Mimo wszystko nie chciał, by Agnar pomyślał, że to jego historia tak bawi czarodzieja. Teraz młodszy samiec wydawał się mówić szczerze, a skoro tak było to wyśmiewanie go mijało się z kulturą rozmowy.

W każdym razie...
Naprawdę w stadzie Ognia nie znalazł się nikt kto kochał Agnara wystarczająco mocno, by próbować go obronić? Nie miał żadnej rodziny lub przyjaciół, którzy bez niego poczuliby ubytek w stadnej duszy?
Pomijając już to, że nieróbstwo, nieważne jak potężne, nijak miało się do zdrady.

Wyglądało to zbyt ponuro, nawet jak na wrogie stado...
Co nawracało myśli Rozkwitu na poprzednie tory – wyciąganie wniosków po słowach jednego smoka nie miało sensu.

A jednak na razie niesmak pozostał.

Gdy Agnar skończył, Rozkwit kiwnął łbem na znak, że przyjmuje jego odpowiedź.
– Dziękuję za szczerość – Odparł na początek. Przy tym rozluźnił nieco skrzydła, pokazując, że będzie się już gotował do odlotu.
– Mam nadzieję, że polowania będą udane i zarówno ty jak i Ziemia zyskają z naszego układu. – Dodał.

Jego skrzydła rozłożyły się gwałtownie, ale nimi nie machnął – zawahał się.

Westchnął krótko.
– Następnym razem jak spotkasz Sekcję Zwłok to jej lepiej podziękuj za istnienie.
Przez nią byłem bardziej skory do słuchania.
– Stwierdził wzruszając barkami. Morrigan poderwała się do lotu.
– Cokolwiek stało się w Ogniu – nie wydajesz się być parszywym zdrajcą. Nasza umowa będzie więc trwać tak długo, jak nie będziesz sprawiać kłopotów – plotki nie kierują moimi decyzjami.
Miłego dnia.

Po tych słowach odleciał nie czekając na odpowiedź.
autor: Niepokorny Hiacynt
06 sie 2021, 21:16
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 99000

Rozkwit wkrótce już nic nie widział przez łzy. Pociągnął nosem, a słysząc jej słowa zawył żałośnie nie mogąc już wstrzymać głosu.
Nigdy nie mógł się spodziewać, że to wesołe pisklę, stanie się tak ważnym elementem jego życia. Była kolejnym dowodem na to, że niebo nigdy nie pozostawało burzowe na wieczność. Rapsod zmienił się – zamiast wiecznie chować się za bezpieczeństwem swojej nieufności, zaczął dostrzegać czułe gesty zwrócone w jego stronę. Kiedyś nie rozumiał, że nie można pozostawić swego serca na zawsze zamkniętego ze strachu przed bólem.
Ciągle poddając się na początku walki ucieka się bez ran, ale nigdy nie można też zaznać słodkiego smaku zwycięstwa. Czarodziej wiedział to doskonale, a jednak księżyce zajęło mu zastosowanie tej wiedzy gdziekolwiek indziej.
Aby to zauważył, trzeba było nadniszczyć jego mury, przekraść się do środka lub wedrzeć siłą! Te smoki, które spróbowały, nie zrobiły tego na marne.
Rapsod przyzwyczaił się końcu do tego, że jego czułości mogą być szczerze pożądane i że można chcieć go nimi obdarzyć.

Jednak przyjęcie tak bezpośredniego ataku nadal było obezwładniające.
Było szczerze duszące, napierało całą mocą, ale Rozkwit mimo tego nie chciał, aby puściło.
Gdy Goździk odkleiła go od siebie (bo trudno było nazwać to w inny sposób), na jego pysku malował się niezmiernie drżący, ale pełny uśmiech.

Jej wyzwanie najpierw spotkało się z niezwykle zdziwioną miną. Zaskoczenie minęło jednak w tej samej sekundzie, w której samiczka poderwała się do lotu.

Dość szybko stało się jasne, że nie powinna martwić się o Kwiecistego tylko o swoje prowadzenie.
Coś niemalże ją potrąciło, a po tym tylko złoty ogon machnął jej przed pyskiem.
Ćwiczenie reszty mięśni przy pomocy maddary nie poszło na marne.
Czarodziej leciał jakby skrzydła nigdy mu nie odebrano – jego ciało pamiętało każdy moment lotu.
Wzbijał się w górę, a jego głośny śmiech niósł się echem ponad drzewami.
Widząc go z boku możnaby pewnie pomyśleć, że postradał zmysły...
Chociaż gdyby tak wyglądało szaleństwo, Rapsod zrobiłby wszystko by pozbyć się reszty rozsądku.
Zrobił pętlę i wystrzelił w stronę terenów Ziemi, z niezaprzeczalną radością przyjmując wyzwanie łowczyni.
autor: Niepokorny Hiacynt
04 sie 2021, 2:21
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 88496

Ściągnął łuki brwiowe odkładając swoją łapę na ziemię. Nie był zły, ani zirytowany. Bardziej zbity z tropu.
Nieszczególnie zaszokowało go to co usłyszał, a w jaki sposób zostało mu to przekazane.
Czyżby Agnar już się poddał? Może nie. Może jego słowa świadczyły bardziej o resztkach buntu niż czymkolwiek innym...
Nagle Rozkwit prychnął, ledwo powstrzymując się od krótkiego wybuchu śmiechu.
Samiec przed nim był w jakiś sposób ciekawy, to nie podlegało wątpliwości.
– Mój drogi, nie ułatwiasz mi wyboru. Pytam ciebie, nie twojego byłego stada, więc czemu wkładasz im słowa do pysków. – Stwierdził podnosząc łuk brwiowy. Emocje emocjami, ale czy narzekanie było warte potencjalnej straty miejsc do polowań? Młodszy samiec nawet nie próbował przedstawić się w dobrym świetle.
Rozkwit skierował wzrok gdzieś na bok, przekręcając odrobinę łeb w zamyśleniu.

Dać szansę czy nie?
Punkty przeciw były jasne, za także – decyzja czekała na podniesienie jej z ziemi.

Cisza rozciągnęła się do prawie niekomfortowej długości. W końcu jednak Rozkwit powrócił do swojej dumnej, wyprostowanej pozycji.
– Bagno Utah, Las Falar i... Narazie to wszystko. O tym możemy dodatkowo porozmawiać później. – Stwierdził dość sucho po czym, niby mimowolnie uśmiechnął się półgębkiem.
– A teraz wysłów się jeszcze raz – tym razem za siebie młokosie.

Wyszukiwanie zaawansowane