Znaleziono 11 wyników

autor: Heroiczna Łuska
04 lut 2020, 0:02
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 780
Odsłony: 48230

Przybyli, a mordka Istry nadal nie przestawała się szczerzyć. Co to będzie za wyprawa! Wprawdzie nie wiedziała, dlaczego to błogosławieństwo jest im aż tak potrzebne – dopóki mieli ją, nic nie zdoła ich zaskoczyć! A mimo to, zgodziła się ofiarować swój największy kawał mięsa bogowi. Za to poprzysięgła sobie, że kiedyś upoluje coś znacznie większych rozmiarów i przestało jej być szkoda tego worka tłuszczu. Tego... pysznego...
Położyła go i przysunęła łapą, aby przypadkiem się na niego nie połasić. Była trochę głodna, jednak wiedziała, że nie może sobie pozwolić na zjedzenie ofiary w ostatnim momencie.

// 12/4 mięsa za błogosławieństwo
autor: Heroiczna Łuska
25 gru 2019, 23:15
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 17252

Samiczka ugięła łapy i zmrużyła lekko oczy, gdy przez Skały Pokoju przebiegł silny wiatr. Długie, gęste futerko skutecznie chroniło ją przed zimnem, jednak dalej musiała utrzymywać pozycję, aby nie poruszyć pod naporem – z pozoru łagodnego – żywiołu nawet skrzydłem. Oczywiście ten cel przyświecał jej wyłącznie po to, aby wyjść na twardziela, nawet, jeśli nikt nie zwracał na nią uwagi z powodu potrzeby zachowania własnej równowagi.
Po chwili wzrok Heroicznej powędrował kolejno na Kaltarela, a potem lśniące, poruszające się z prędkością błyskawicy nimfie klejnoty (jak je w myślach nazywała).
Była świadkiem wydostania się z dziwnego pojemnika dwóch dorodnych (i zapewne smacznych!) rybek, które po dotarciu do wnętrza okręgu utworzonego z świecących kamieni znieruchomiały.
Chwila, czy braciszek nie miał wcześniej podobnego pudełka?
Nieważne! W tamtym momencie całą jej uwagę pochłonęły dwa złote karpie (owe karpie dla Istry były niczym konkretnym, jak po prostu rybkami. Kto by sobie zawracał głowę gatunkiem jedzenia?), na które patrzyła ze smakiem, niemalże śliniąc się. Czy to... czy tymi rybkami mieli się wszyscy podzielić? Nie wiedząc czemu, właśnie takie odniosła pierwsze wrażenie. Dopiero po jakimś czasie uznała ten pomysł za wystarczająco niedorzeczny, aby wyrzucić go ze swojej głowy.
Z każdą chwilą bijące od nich światło było coraz mocniejsze. Zamknęła mocno ślepia, lecz nawet to nie było w stanie uchronić jej przed dokuczliwym blaskiem. Mimo to nie odwróciła pyszczka – samiczka jak zwykle na przekór wszystkiemu, chciała udowodnić nie wiadomo komu, że jest w stanie przeciwstawić się każdemu wrogowi, nawet, jeśli jego postać przybierała jasne do bólu światło. Powoli zaczęła rozwierać powieki, a gdy po raz dziesiąty wygłosiła w myślach przemowę motywacyjną...
Nastała ciemność, tak czarna, jak nigdy dotąd.
Heroiczną Łuskę, delikatnie mówiąc, zaskoczył taki obrót spraw. Nabrała prędko powietrza i podskoczyła niespokojnie. Wówczas stanęła łapą na jakiś kamień, zachwiała się i poleciała prosto na Olchowego.
Kto to? Wróg?! – Krzyknęła instynktownie, odskakując nieco w bok. Dopiero kilkanaście uderzeń serca zajęło jej zrozumienie, że w tamtym kierunku znajdował się jej łuskowaty brat.
Pozwoliła sobie przemilczeć własną reakcję, a gdy w końcu ciemność przestała jej zawadzać, ujrzała jajo. Dokładnie – wielkie, Złote Jajo, mieszczące się w łapach boga.
Wtedy, zupełnie niespodziewanie, Kaltarel poprosił ich o przekazanie swoich wspomnień z narodzin.
Samiczka ruszyła pewnym krokiem w kierunku jaja, a gdy nadeszła jej kolej, położyła na nim miękko łapę. Z wyklucia pamiętała... no właśnie, co takiego?
Rozsadzającą ją od środka energię, mówiącą: "nie pozwalajmy światu dłużej na siebie czekać". Pęknięcie skorupki, a potem nagłe, silne doznania. Większa paleta barw, inna temperatura... dwa nowe, a jednocześnie tak znajome zapachy – jeden należący do mamy, a drugi do wujka Tejfe. Następnie wyklucie się jej braci, jednego – niemal równie puchatego, co ona, a drugiego już mniej. Pamiętała troskę, z jaką ją podniesiono i nadano jej imię. Istra... dzikie, różane kwiecie.
A potem? Potem było już tylko lepiej! Wspólne zabawy z braćmi, wspólne nauki.
Miała doprawdy udane dzieciństwo.
Zanim Heroiczna odłożyła łapkę i pomaszerowała w kierunku brata, uśmiechnęła się dziarsko.
Przekażmy jeszcze parę wspomnień o przekomarzankach z rodzeństwem...
autor: Heroiczna Łuska
23 gru 2019, 18:47
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 17252

Istra wylądowała, z satysfakcją wspominając rozbudzanie wulkanu. To było coś niesamowitego! Coś, o czym będą przekazywać w stadzie przez wiele księżyców! Może przy okazji opowiadać będą o jej udziale w tym przedsięwzięciu? Ha, nie ma wątpliwości! W końcu zrobiła podczas tej misji tyle pożytecznego! Gdyby nie jej udział, z pewnością nie udałoby im się podchlebić Nimfie i zdobyć tego kamyczka!
A przynajmniej takie rzeczy chodziły jej po głowie... Z tego też powodu, samiczka rozmarzyła się, uśmiechając i chichocząc co chwila pod nosem. Dopiero słowa Sio wyrwały ją z tego stanu i wówczas jej nastrój uległ momentalnie drastycznej zmianie.
A... a co sobie myślałeś? – mruknęła, odwracając od niego wzrok. – Dałeś sobie przypalić łuski, choć cię ostrzegałam, głupku! I o co chodziło z tym pocieraniem się pyskiem?! – Warknęła, a ton jej głosu wyraźnie wskazywał na naburmuszenie. Oprócz niego tkwiła w nim również prawdziwa troska oraz poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo młodszego rodzeństwa. – Byłeś w niebezpieczeństwie... następnym razem powinieneś bardziej uważać. – Powiedziała to stanowczo i z lekkim przygnębieniem. Gdyby tylko spostrzegła, że Nimfa przymierza się do ataku, przeszłaby przez zaporę choćby jej futerko miało stanąć w płomieniach. Tak bardzo chciała zapewnić mu ochronę...
Po chwili potrząsnęła głową, a jej pyszczek ponownie wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. Powinna się cieszyć, że do tego nie doszło, prawda? Oczywiście!
Samiczka wstała, po czym gwałtownie skierowała się ku najmłodszemu z braci.
Hej Sio, powiedz, jaki ten kamyczek był w dotyku? – Zapytała z nieukrywanym zaintrygowaniem. – Był ciepły? Parzył? Miał ładny kolor! Był gładki? A może szorstki? – Trochę żałowała, że wcześniej sama tego nie sprawdziła, ale trudno.
autor: Heroiczna Łuska
09 gru 2019, 18:52
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 17252

Po tym, jak Olchowy postanowił się do niej przysiąść, samiczka wydawała się nieco mniej spięta. Spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się lekko na trącenie pyszczkiem. Zaraz jednak zmarszczyła brwi, a jej wzrok powędrował gdzieś na bok.
To miejsce... nie podoba mi się, Sio. – Wyznała bez ogródek, chcąc podzielić się z bratem swoimi odczuciami. W pierwszym momencie pomyślała, że to zapewni im bezpieczeństwo – jeżeli wszyscy pozostaną czujni, nic nie zdoła ich zaskoczyć.
Po chwili doszła do innego wniosku. Co, jeśli ponure zachowanie obniży morale jej towarzyszy? Co, jeśli przez to nabiorą niepewności i wahania?
Istra nie mogła na to pozwolić! Gwałtownie zwróciła pyszczek w kierunku brata, na tyle niespodziewanie, że gdyby ten nachylony był dość blisko, mogliby się zderzyć. Następnie posłała mu jeden ze swoich najlepszych uśmiechów i zachichotała arogancko.
Ale nie przejmuj się, braciszku – twoja siostra poradzi sobie ze wszystkim! – Odparła, zadzierając nos wysoko do góry. Ton jej głosu brzmiał tak, jak gdyby to ona pocieszała jego, a nie na odwrót.
Po jakimś czasie Heroiczna poczuła chłodny wiaterek, zawiewający jej futerkiem. Gdyby nie ono, zapewne nieźle by ją zmroziło! Z kolei nie przepadała zbytnio za ciepłem, bo wtedy było... zbyt ciepło. Co tu dużo mówić? Bycie wyposażonym w naturalny puch miało swoje plusy i minusy. Samiczka je lubiła, bo było takie mięciutkie i przyjemne! Choć z drugiej strony nierzadko zdarzało jej się patrzeć z zazdrością na wojowników opancerzonych grubymi i twardymi łuskami. To z pewnością była spora zaleta...
Po chwili głos zabrał ten, który najwyraźniej ich tu wszystkich przyzwał. Istra spojrzała na niego z wyraźnym zaciekawieniem. Wyglądał na potężnego. To jednak nie zmieniło faktu, że część z tego, co mówił, wydała jej się mało ważna i zwyczajnie ulatywała drugim uchem.
Pod koniec przemówienia Kaltarela jej uwagę przykuła pewna kwestia. Wówczas postanowiła, że choćby nie wiem co, będzie trwać przy swoim stadzie i pozostanie czujną do samego końca. Tytuł tchórza zdecydowanie nie był dla niej. Nie można było więc powiedzieć, że Heroiczna mogła kogokolwiek opóźniać.
autor: Heroiczna Łuska
07 gru 2019, 16:05
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 17252

W końcu pojawiła się także ona – o dziwo w bardzo kiepskim humorze. Samiczka od razu skierowała swój krok ku Ognikom, bez przerwy się jednak rozglądając i uważnie obserwując smoki z innych stad.
Normalnie byłaby podekscytowana – zapewne brykałaby tu i tam, oceniając siłę członków pozostałych stad, może nawet proponując im mały sparing. Od kiedy Mistrzyni nauczyła ją walczyć, Istra pragnęła przetestować swoje umiejętności. Oprócz tego chętnie zaczepiłaby Loreleia, który śmiał na nią wrzasnąć i zwiać tuż po tym!
Obecnie sprawiała wrażenie złej i podejrzliwej. Jej wzrok zatrzymywał się dłużej na smokach, które wyglądały na silne i wojownicze, między innymi na Barbarzyńskim Pogromie, Spuściźnie Krwi, Czarnoskrzydłym oraz Eskalacji Konfliktu. Po chwili spostrzegła, że oni wszyscy należeli do tego samego stada. Wyglądali groźnie...
Lepiej mieć ich na oku.
Hej. – Rzuciła do wszystkich, choć jej głos wydawał się nieobecny.
Powód, dla którego Heroiczna zachowywała się tak dziwnie, nie był wcale trudny do odgadnięcia. Dokładnie tutaj miało miejsce wydarzenie, podczas którego matka trójki rodzeństwa została obezwładniona. Stało się to niedługo po tym, jak razem przybyli na Spotkanie Młodych. Samiczka... nie mogła nic z tym zrobić, pamięta to dokładnie. Była za słaba, a driadom się upiekło.
Jeżeli więc i tym razem czyhało na nich wszystkich niebezpieczeństwo, chciała być przygotowana zawczasu. Nie mogła pozwolić sobie na chwilę nieuwagi, bo kto wie, co by się wtedy stało?
autor: Heroiczna Łuska
28 sie 2019, 18:41
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

Mama... ona przemówiła!
Czy raczej, ku zrozpaczeniu Istry, nie mama przemówiła, a jakaś inna siła, stojąca również za zmianą barwy głosu Milknącego Szeptu. Co prawda nie wychodziło na to, żeby miała niedobre intencje, a wręcz sposób, w jaki odezwała się do Loreleia był... miły. Mimo to samiczka podchodziła do niej z wielką nieufnością. Ktokolwiek przemówił przez Rek – duch, czy może ta złota smoczyca – Istra uważała tą osobę za złą, gdyż śmiała okraść mamę z jej własnego ciała.
Nagle poczuła lekkie pchnięcie. Lorelei? A co on nagle zaczął się tak jąkać?
Pokręciła głową. Nie chciała nigdzie iść, musiała pilnować mamy. Dlaczego w ogóle wpadł im do głowy taki pomysł? Pomóc wrogowi? W życiu!
Ale... no właśnie: ale. Czy one na pewno były wrogami? Straciły jednego ze swoich. Ich zachowanie nie mogło być przesadą. Nie, jeśli dotyczyło śmierci kogoś bliskiego.
To nasionko... to jedyne, co zostało po ich przyjaciółce.
Istra westchnęła cicho. Podążyła za swoimi braćmi, trochę się ociągając.
Przycupnęła obok Sio i poczekała, aż oboje skończą rozczulać się nad nasionkiem. Gdy przyszła kolej na nią, położyła na nim łapkę, tak, jak to zrobili poprzednicy.
Wtedy też wyobraziła sobie drzewo. Silne i niezłomne, któremu nie zaszkodzi wiatr, susza, ani powódź. Drzewo niezwyciężone, niemal tak silne, jak Istra.
Wyrośnij duzie, nasionku. Nikty siem nie poddafaj. – Mruknęła pod nosem. W jakiś sposób nawet ją to zadowoliło. Cieszyła się, że mogła przekazać komuś swoją siłę. Nawet, jeśli sprawa dotyczyła jakiegoś nasionka...
autor: Heroiczna Łuska
25 sie 2019, 20:31
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

W przypływie nagłych emocji nie dostrzegła niezbyt... sympatycznego spojrzenia, którym obrzuciła ją Tradycyjna Łuska. Było jednak coś, co w dużym stopniu wpłynęło na jej stan.
Chwycenie za ogon sprawiło, że wzdrygnęła się lekko. Przykucnęła, a zaraz po tym spojrzała za siebie.
Sio...? – Powiedziała z wyraźnym zaskoczeniem. Po chwili zacisnęła mocniej szczęki, kuląc łebek z bólu. Ten dźwięk... ten krzyk był nie do opisania.
Gdy w końcu ustał (a zdawało się, jakoby trwał całą wieczność), Istra usłyszała swojego braciszka. Na dźwięk tych słów oraz mocniejszy uścisk na ogonie, ponownie skierowała swój wzrok na driady, choć tym razem nie krył on już w sobie niekontrolowanej agresji. Był ostrożny, przemyślany.
Sio miał rację. Nie powinna się od nich oddalać, gdyż wtedy, jak sądziła, znaleźliby się w jeszcze większym niebezpieczeństwie. W tej sytuacji jej obroną nie powinien być atak, a po prostu... obrona. W razie, gdyby to driady jako pierwsze rzuciły się do walki.
Istra więc została. Trwała na swojej pozycji, nie ruszając się jednak z miejsca. Jej wzrok utkwiony był w obcych istotach, przeskakując co rusz z jednej na drugą, a z drugiej na trzecią i tak w kółko, czekając, czy raczej – pilnując, aż któraś wykona jakiś gwałtowny ruch. Wbrew pozorom jednak wyłapywała z rozmów co poniektóre fragmenty. Rozumiała mniej-więcej sytuację, lecz z pewnością nie była z tego zadowolona. Mimo to, nie odzywała się. Pozwoliła bratu mówić podczas, gdy ona była gotowa bronić swojej rodziny w inny sposób. Wtedy tego nie zauważyła ale...
Nieźle się dopełniali.
autor: Heroiczna Łuska
23 sie 2019, 21:41
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

To było takie nudne. Siedzenie i paplanie o tych wszystkich rzeczach, które nie miały najmniejszego sensu. Jak Sio i Lorelei mogli to wytrzymać? Właściwie, to po otaksowaniu ich z ukosa, Istrze nie wyglądali na zbytnio znudzonych... Chyba nawet wprost przeciwnie. Każdy z osobna zdawał się wsłuchiwać w te wszystkie historyjki z szczerym zainteresowaniem.
Samiczka prychnęła cicho, a po chwili ponownie wgryzła się w ogon, choć ten należał do drugiego z braci. Lorelei trzymał swój przy sobie, natomiast ten należący do Sio frywolnie sobie latał, nie będąc trudną zdobyczą. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jak bardzo ją ku temu korciło...
Wtedy też zaczęło się coś dziać. Coś nieprzewidywalnego, coś, co wstrząsnęło praktycznie wszystkimi smokami na Spotkaniu Młodych. Istra oglądała to wszystko w dziwnym oczekiwaniu. Czuła, że odbywa się tu coś intrygującego. O dziwo nie była zbytnio przestraszona. Może tylko odrobinę oszołomiona. Jak się nad tym zastanowić, to nigdy nie znalazła się w sytuacji, w której groziło jej jakieś poważne niebezpieczeństwo. Z tego też powodu Istra wręcz tętniła pewnością siebie oraz wierzyła w to, że nigdy nie dozna żadnego głębszego urazu. Obecność mamy zdecydowanie ją w tym utwierdzała. Dopóki ona była w pobliżu, nic nie miało prawa pójść nie tak. Absolutnie nic.
Ale co, jeśli mamie przydarzy się coś złego?
Kiedy Milczący Szept przemówiła nie należącym do niej, niepokojącym głosem, Istra obrzuciła ją spojrzeniem rozwartych ślepi. "Dlaczego mama... dlaczego ona...?"
Chciała pomóc swoim braciom "ocucać" mamę, lecz coś nie pozwoliło jej się ruszyć z miejsca. Zupełnie tak, jakby natrafiła na niewidzialny mur, oddzielający ją od nich. Czy raczej, oddzielający od niej wszystko dookoła. Co się wydarzyło? Dlaczego mama... Dlaczego mama nie jest mamą?
Wtedy też Istra pojęła całą sytuację. A może jednak jej część... W każdym razie zrozumiała swoją rolę w tym wszystkim. Przypomniała sobie, kim jest, ale również kim będzie. Ona...
Obroni ich wszystkich.
Szybko ominęła Sio, zagradzając drogę między nim a driadami. Usiadła twarzą do przybyszów, a zaraz po tym rzekła, nie odwracając się:
Nie mozieś, Sio! Ziobać, cio one źrobiły naszej mamie! – Rzuciła stworzeniom najgroźniejsze spojrzenie, na jakie było ją stać, wykrzykując zaraz po tym:
Nie psitulicie mojego braciśka! Teraz macie zie mnią do cinienia! – Ryknęła, w międzyczasie uginając przednie łapy, jakby miała zaraz rzucić się do ataku. – Pokonam waś wsiśtkich! Ciebie, – wskazała łapą na driadę o gniewnym grymasie – ciebie, – kolejną była kobieta z obliczem, ukazującym żal – a nawet ciebie! – Przy ostatniej opuściła łapę z ciężkim tupnięciem. Zawarczała głośno na nieznajome, starając się sprawiać jak najlepsze wrażenie.
To był moment, kiedy Istra po raz pierwszy nie walczyła dla samej siebie. Robiła to, stając w czyjejś obronie, w obronie swojej rodziny.
autor: Heroiczna Łuska
21 sie 2019, 12:31
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

Usłyszała dość charakterystyczną nutę w jednym z głosów, po czym niemal podskoczyła na równe łapy. Ta nuta... była przepełniona nienawiścią, tak nagłą i dynamiczną, że po plecach Istry przebiegły ciarki. Nie jednak te, które sygnalizowały strach bądź furię. One pochodziły z podekscytowania!
Czyżby zaraz miała się wywiązać walka? Samiczka zwróciła łebek w stronę Nanshe, przyglądając jej się z szerokim uśmiechem. Oho, co za mocne słowa! Jeśli ta bezskrzydła, wężowata samica rzeczywiście ma zamiar wrzucić kogoś do bagna, to najmłodsza córka Milknącego Szeptu nie może tego przegapić!
Tym razem popatrzyła na jej rywalkę. Spodziewała się jakiejś reakcji, odparcia słownego ataku, czy wręcz rzucenia się na tą wężową z pazurami. Pisklątko jednak bardzo się rozczarowało. Żadna ze stron nie wydawała się kipieć żądzą krwi na tyle, aby wszcząć potyczkę. Nawet samica ze Stada Wody wyglądała, jakby już odpuściła sobie myśli, o zmieszaniu tamtej z błotem.
Istra ponownie wróciła do stanu, w którym nie wsłuchiwała się w rozmowy starszych piskląt.
Rzecz jasna nie wiedziała, do jakich przemyśleń udało jej się skłonić jej młodszego braciszka, Loreleia. Trącanie ogonem nie uszło jednak jej uwadze – samiczka początkowo zmrużyła oczy, oszołomiona, aczkolwiek tuż po tym capnęła go za kitę jeszcze małymi ząbkami, podtrzymując łapkami z obu stron. Międolenie futra w pysku nie należało do najprzyjemniejszych, lecz z jakiegoś powodu Istra nie mogła się od tego oderwać.
Dopiero szturchnięcie przez Sio odwróciło jej uwagę. Co takiego on chciał? I na co się tak gapił z dziwnym entuzjazmem?
Błękitno-biała rozejrzała się dookoła, lecz paplanie innych smoków na tematy, których nie rozumiała (czy raczej – nie chciała zrozumieć), niespecjalnie przykuwały jej uwagę.
Deklaracja Sio znacznie poprawiła jej humor. Młoda uniosła łebek do góry, wypinając dumnie pierś.
Ociwiście! – Skwitowała jego słowa skinieniem głowy. – Zie mną nić ci nie glozi! – Odparła protekcjonalnie. Choć niektórzy mieliby wątpliwości, czy to nie ona byłaby dla niego niego największym zagrożeniem...
autor: Heroiczna Łuska
18 sie 2019, 19:15
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

W chwili, gdy Sío wskoczył jej na grzbiet, zachwiała się mocno do przodu. Podparła się więc przednimi łapami, co skutecznie powstrzymało ją od upadku. Niemal natychmiastowo posłała bratu rozwścieczone warknięcie, co zapewne z pyska tak młodego pisklęcia nie brzmiało przerażająco, a wręcz uroczo.
Zaraz jednak wpadła jej do główki pewna myśl. Istra lubiła udowadniać innym swoją siłę. Tak, lubiła, gdy inni patrzą na nią z podziwem, a ona na nich ze swego rodzaju lekceważeniem. Zwyczajnie chciała mieć przewagę i mieć pewność, że wszyscy o tym wiedzą. Pomagało jej w tym naśladowanie silnych smoków, a skoro do niedawna nie znała zbyt wielu takowych – jej głównym autorytetem była mama. Mama tak silna, że zdołała unieść na swoim grzbiecie trzy pisklęta jednocześnie! (Taak, w tamtej chwili jej to imponowało) Jeśli więc zdoła udźwignąć swojego grubego brata (zmusiła się do myślenia, że jest gruby, aby wyjść na silniejszą) to tak, jakby wielkimi krokami zbliżała się do poziomu swojej przepotężnej mamy!
Dobra, Sío, zobaciś, jaka jeśtem silna! – Wypowiedziała to dość... nieudolnie, ale za to z wyraźną determinacją. Uważała to wyzwanie za godne, natomiast brata za swojego rywala. W sumie, w pewnym sensie każdego uważała za swojego rywala, jednak chwilowo Sío był dla niej rywalem nad rywalami. Arcyrywalem!
Po chwili mama przemówiła, lecz nie była to odpowiedź, której wyczekiwała. Istra przybrała więc naburmuszoną minę, nie skupiając zbytnio uwagi na tym, co mówiła. Właściwie, jak tak teraz się rozejrzała, to żaden ze smoków nie wydawał się zdawać sobie sprawy z obecności błękitno-białej. Samiczka po raz pierwszy poczuła, że jej siła nie robi na nikim wrażenia. To był dla niej wielki cios... tak wielki, że umilkła na pewien czas, co w ogóle nie było do niej podobne.
Wtedy... właśnie wtedy ze zdumienia wyrwały ją słowa brata. Stado jest jak jabłko? O co mu chodziło? Popatrzyła na niego z dołu, przekrzywiając lekko łebek.
Stado to... stado. – Rzekła po dłuższym namyśleniu. Przez następną chwilę wyraźnie ją coś drażniło. Wtem doznała olśnienia, a jej oblicze się rozpromieniło. – Jeden za wszyskich, wszyści za jednego! – Nie pamięta, od kogo usłyszała tą frazę, jednak wydała jej się godna zapamiętania, pomimo, że samiczka nie przepadała za nauką. Brzmiała tak... prosto. A zarazem mądrze!
Spojrzała z wyraźnym zadowoleniem na Loreleia, a gdy właśnie miała coś powiedzieć, drugi z braci zeskoczył z jej grzbietu. Czy to znaczyło, że wygrała? Tak! Udało jej się utrzymać Sío do samego końca! Co prawda, całkiem szybko ich mała rywalizacja (tak nazywała to w myślach Istra) się zakończyła, jednak wina nie leżała po jej stronie. Nie poddała się, co dało jej kolejny powód do samozadowolenia.
Podreptała radośnie w stronę rodzeństwa, z wymalowanym na pysku samozachwytem. Nie zwracała nawet uwagi na to, jak inni postrzegają jej słowa (i czy w ogóle biorą je pod uwagę) – właściwie, to zdążyła już zapomnieć, co takiego powiedziała.
Klapnęła sobie tuż obok braci, a następnie pogrążyła się w zabawie własnym ogonem.
autor: Heroiczna Łuska
13 sie 2019, 19:27
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8206

Mały, pokryty futrem łebek wyjrzał zza pleców jasnołuskiej samicy, z zaciekawieniem przypatrując się zebranym smokom. Przez cały lot była zajęta podgryzaniem piór z grzbietu swej rodzicielki i z racji, że bardzo lubiła to robić, chwilkę jej zajęło, nim zorientowała się o obecnej sytuacji. Mając za sobą dwójkę młodszych braci, zaczęła wspinać się niezdarnie po szyi Ciotecznej Kołysanki. Wystarczył jednak jeden niewłaściwy ruch, by Istra za moment wylądowała z cichym łupnięciem na twardym podłożu.
Na szczęście była wytrzymała jak mało który pisklak – upadek zabolał ją jedynie odrobinkę. Prędko więc zebrała się na równe nogi i rzekła tonem, po którym nikt by nie rozpoznał, że jeszcze chwilę temu przywaliła głową o grunt.
Kto to? Kto to? – Szturchała łapę swej matki białym jak śnieg ogonem, tymczasem omiatając wzrokiem zebranych. Nigdy wcześniej nie widziała tylu smoków w jednym miejscu i być może właśnie dlatego nie mogła się na nich napatrzeć. Każdy wydał jej się zachwycający na swój własny sposób.

Wyszukiwanie zaawansowane