Znaleziono 22 wyniki

autor: Fantom Zamętu
26 gru 2019, 20:50
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

– 10 sztuk jemioły i 2/4 mięsa
+ 8/4 mandarynek

Loteria
autor: Fantom Zamętu
26 gru 2019, 0:13
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

Fantom Zamętu za jaspis otrzymuje Trujący napar z chmielu oraz 10 sztuk jemioły!!
– jaspis
Z loterii ^^
autor: Fantom Zamętu
25 gru 2019, 21:21
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 76313

Rzadko kiedy decydował się na lot – nie ufał do końca swoim umiejętnościom, szczególnie jeśli chodziło o coś tak niebezpiecznego i niepasującego do smoków jego rasy. Czasem nawet czuł się niekomfortowo z tym, że natura zdecydowała się obdarzyć go skrzydłami. Skrzydłami! Smoka wężowego! Dlaczego to miałby w ogóle być dobry pomysł?
Choć z drugiej strony czasem cieszył się, że los obdarzył go takim prezentem. Lot był dla niego jedną z form ukojenia, która działała wtedy kiedy nie miał możliwości pływać – a przebywanie w lodowatej wodzie zamarzających rzek i jezior nie należało do najprzyjemniejszych. Gdy już udało mu się wzbić w powietrze i przestawał się martwić o swój brak umiejętności, miał możliwość porozmyślać na najróżniejsze trapiące go tematy, aby koniec końców wyciszyć się i uspokoić na jakiś czas.
Problem w tym, że pogoda najwyraźniej mu nie sprzyjała, co zmusiło go do szybkiego lądowania.
Ku jego zadowoleniu, udało mu się wcześniej wpatrzeć ciekawe miejsce – podłużną, samotną skałę wystającą wysoko ponad ziemię, z której czubka można było z łatwością ujrzeć sporą część terenów Wolnych Stad. Samiec bez dłuższego zastanowienia obniżył lot i będąc zaraz nad skalną powierzchnią złożył skrzydła i wylądował, wbijając szpony w lodową pokrywę. Ustabilizował się, po czym powoli przysiadł, rozglądając się wokół.
Miał chwilę aby odpocząć przed dalszą podróżą.
autor: Fantom Zamętu
30 lis 2019, 17:46
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 938
Odsłony: 148196

Prawie stracił równowagę gdy coś, albo jak się okazało – ktoś, trącił jego bok z dość dużą siłą. Skupiony na własnych przemyśleniach nie zwrócił wcześniej uwagi na wyraźny zapach Plagi, który dotarł do jego nozdrzy, świadczący o obecności smoka z innego stada. Ale jak się okazało, wcale nie był to nieznajomy.
Eurith?
Drgnął lekko, próbując utrzymać równowagę, gdy samica przybrała dość... specyficzną pozę opierając się o niego. Kirvoith nie należał do najwyższych smoków, więc w oczach świadków zaistniała sytuacja musiałaby wyglądać dosyć zabawnie. Ale żadnych świadków nie było, a nawet gdyby – mleczna mgła skutecznie ograniczyłaby ich pole widzenia.
Tak samo jak i ukryła łeb Niewidzialnego, nie ukazując czerwonołuskiej jego aktualnego stanu. Odruchowo chciał unieść łapę i przetrzeć łzawiące oczy, lecz najpewniej poskutkowałoby to szybkim upadkiem ze względu na opartą o niego smoczycę. Po maddarę także nie mógł sięgnąć – w końcu Eurith wyczułaby, że coś dzieje się w jej pobliżu, skoro miała już okazję walczyć z istotami używającymi magii. Dlatego liczył, że mgła będzie w stanie go ochronić.
...Eurith? – wyrzucił w siebie na jednym wydechu, nie ukrywając zaskoczenia.
Naprawdę nie spodziewał się, że wpadnie na kogokolwiek w taką pogodę. Nawet łowcy zostawali w jaskiniach rezygnując z polowania, a wojownicy i czarodzieje robili sobie wolne od walk, gdyż warunki sprzyjały chyba tylko siedzeniu w grocie. A jednak, mimo wszystko na kogoś wpadł.
I to w dodatku na osobę na którą najbardziej chciał jak i nie chciał trafić kiedy znajdował się w takim stanie.
Obrócił lekko łeb, obserwując delikatny zarys czerwonołuskiej sylwetki przyozdobionej znaczną ilością kolców. Nie widział zbyt wiele, dlatego też nie był w stanie określić jak bardzo zmieniła się jego znajoma – domyślał się jedynie, ze zapewne została już wojowniczką, biorąc pod uwagę jakie doświadczenie w walce już miała gdy widzieli się ostatnio.
Ciekawe czy udało jej się wybrać odpowiednie imię?
Co tutaj robisz? – kolejne, nieco zachrypnięte słowa wypłynęły z dawno nieużywanego gardła.
Myśli, które nawiedzały go do tej pory na chwilę opłynęły gdzieś w kąt, a sam Adept skupił się rozpoczęciu rozmowy. Bo... Eurith jeszcze tu zostanie, porozmawia z nim, prawda? Bo choć tak bardzo nie chciał wpaść na kogokolwiek, dopiero teraz odczuł jak bardzo brakowało mu przyjacielskiej rozmowy z kimś bliskim.
autor: Fantom Zamętu
19 lis 2019, 22:39
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 938
Odsłony: 148196

Niewidzialny od zawsze lubił mgłę. Był wśród niej... no można powiedzieć "niewidzialny". Nie musiał się martwić niechcianymi spojrzeniami których zawsze unikał, czuł się bezpiecznie i komfortowo.
Aż dziwnie w porównaniu do stanu w jakim ostatnio się znajdował.
Z każdym dniem coraz mniej odczuwał skutki długiego, niespodziewanego snu z którym się zetknął – zaczął chodzić o własnych siłach tak więc i pokusił się na wyjście z groty. Jak zwykle wziął ze sobą torbę, z nadzieją, że być może uda mu się znaleźć coś interesującego, lecz najwyraźniej warunki pogodowe zdecydowały się pokrzyżować jego plany.
Może to i dobrze? W końcu i tak znajdujesz same bezużyteczne śmieci.
Westchnął cicho i zatrzymał się w połowie kroku, a spojrzenie złotych ślepi powoli przesunęło się po otoczeniu. Mleczna biel okrążała go z każdej strony, gęstniała z każdą chwilą ukrywając go przed resztą świata. Odcinała od spojrzeń, od niekomfortowych myśli, zmartwień, problemów z którymi musiał się mierzyć, a z każdą chwilą przybywało ich coraz więcej.
Lecz była to jedynie chwilowa ulga, gdyż wspomnienia ostatnich dni ciągle wracały do jego myśli i ściskały jego serce, nie pozwalały mu zapomnieć o sytuacji jaka miała miejsce w jego rodzinie, a on nie był w stanie na to zaradzić.
Chciałeś jedynie pomóc, a skończyłeś jako ten najgorszy i najbardziej bezużyteczny. Może trzeba było dać sobie spokój już na samym początku? Zaoszczędziłbyś wszystkim problemów.
Ze zmęczonego gardła wydobył się głośny warkot kojarzący się z dźwiękiem wydawanym przez głośnego drapieżnika, a podłużny, łuskowaty ogon uderzył z impetem o ziemię, rozchlapując wokół wodę z szarej, błotnistej kałuży. Był zły. Wściekły. Na ojca, na swoją matkę, na siebie samego... Godny był jedynym, który nigdy go nie zawiódł, nawet podczas tak beznadziejnej sytuacji. Zaopiekował się starszym Adeptem gdy ten zapadł w sen, próbował naprawić relacje z ojcem...
I dlaczego to Hojny musiał najbardziej cierpieć przez to wszystko? Nie był niczemu winny, przecież to Niewidzialny był tym gorszym, to ON powinien spotkać się z całym gniewem i nienawiścią, przyjąć konsekwencje.
Nawet nie zauważył jak po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy na które nie miał żadnego wpływu. Odruchowo podniósł łapę aby je zetrzeć, ale nagle cofnął ją i z powrotem położył na mokrej ziemi.
W końcu nikt tego nie zobaczy, prawda? Mgła wciąż go chroniła.
autor: Fantom Zamętu
10 lis 2019, 12:26
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

2/4 mięsa ode mnie dla Godnego ^^
autor: Fantom Zamętu
11 paź 2019, 12:56
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 780
Odsłony: 47989

Zaraz za resztą swojej grupy przybył także i Kirvoith. Od jakiegoś czasu, gdy miał okazję porozmawiać z Zadziorną Łuską, myśl o podróżach poza znane mu granice cały czas chodziła mu po głowie. Obawiał się jedynie, że mogą trafić na niebezpieczeństwa o których wspominała czerwonołuska... ale dlatego przecież wyruszali razem, prawda? Mieli za sobą zarówno smoki zdatne do walki jak i Uzdrowiciela, który byłby w stanie im pomóc.
Dlatego też gotów do wędrówki stanął przy reszcie Ziemnych i oczekiwał razem z nimi na przybycie Pana Zimy.

//agat i x2 tygrysie oko na błogosławieństwo
autor: Fantom Zamętu
03 paź 2019, 12:14
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Według opisu ludzie wyglądali na dosyć... słabych. Niczym zwierzyna łowna, której jedynym sposobem na obronę jest ucieczka, gdyż jest pozbawiona szponów, czy łusek, które służyłyby jej do ochrony. Jednak najwyraźniej odróżniali się od niej inteligencją – byli w stanie nadrobić swoje braki przy pomocy sprzętu czy magii.
Myślisz, że byliby w stanie wybić wszystkich równinnych? – spytał, unosząc brew – Słyszałem o nich bardzo dużo i zawsze przedstawiano ich jako ogromne zagrożenie... zabicie ich wszystkich brzmi jak coś niewykonalnego.
Ale jeśli byliby w stanie zrobić coś takiego... to oznacza, że stada mogłyby mieć ogromny problem. W szczególności, że dwunogi podobno kręcą się gdzieś niedaleko i polują na smoki – jeśli rzeczywiście chcieliby na nich napaść, całe Wolne Stada muszą coś z tym zrobić nim będzie za późno.
A może to tylko pojedyncza grupa, która tak naprawdę zbyt wiele nie zrobiła? Oh, taka opcja zdecydowanie bardziej by mu odpowiadała.
Masz jeden z tych "żelaznych patyków"?! Mógłbym go kiedyś zobaczyć? – uniósł wyżej łeb, a w jego głosie można było usłyszeć wyraźną nutę zafascynowania.
W końcu uwielbiał poznawać i odkrywać nowe rzeczy! A znajomość broni jaką posługują się ludzie mogłaby też przygotować go na późniejszą walkę z nimi jeśli pojawiłaby się taka potrzeba.
Zamrugał zdziwiony, gdy Eurith wypowiedziała się na temat walk z innymi smokami. On w zasadzie... nigdy nie myślał o innych stadach jak o wrogach. Właściwie to nawet nigdy o nich zbyt wiele nie myślał – na wszystkie smoki patrzył dokładnie tak samo. No, może poza swoją własną rodziną, którą miał zamiar chronić za wszelką cenę. Cała reszta była... obca. Nawet smoki, które były częścią Ziemi.
Ja... jeszcze nie wiem co myśleć o walce z innymi – skrzywił się – Z jednej strony pozwala to nabyć umiejętności, aby przygotować się na ewentualny atak z zewnątrz, a z drugiej... możemy tym osłabić sami siebie, prawda? Słyszałem o sytuacjach gdy ktoś kończył jako kaleka, po "przyjacielskiej" walce ze smokiem z własnego stada. Może twoje nastawienie jest najlepsze? W końcu walcząc z wrogiem spoza Stad możecie lepiej się przygotować na wszelkie niebezpieczeństwa.
Rozmowa ze smoczycą coraz bardziej zachęcała go do podróży poza tereny Wolnych. Oj, ile ciekawych rzeczy mógłby tam odkryć! Nie wiedział tylko czy da się radę podczas walki – przecież ledwo co został adeptem, a jego łapa nawet nie stanęła w pobliżu areny. Może lepiej byłoby najpierw się sprawdzić, a dopiero potem pchać się w nieznane?
Drgnął zaskoczony, gdy czerwonołuska trąciła go nosem. Nie odsunął się jednak, a spojrzał na nią, nie mając pojęcia jak zareagować na jej gest czy słowa, bo po prostu... nie był do tego przyzwyczajony. Ojciec był surowy, rzadko kiedy miał z nim kontakt, a brat... to był brat. I pisklę. Ciężko było to porównać.
Uh... um... chyba tak? Znaczy no, tak, jeśli chcesz – uśmiechnął się lekko, jednak z widocznym zakłopotaniem.
Ale... to chyba dobrze, prawda? Adept w końcu nie znał prawie nikogo poza swoją rodziną, więc jakieś znajomości czy może nawet przyjaźnie mogłyby odegrać dużą rolę w jego życiu. Nawet jeśli dopiero co próbował unikać wszystkich na swojej drodze i nie chciał pchać się w żadne relacje.
Zakłopotanie powoli zniknęło z pyska samczyka, a zastąpiła je... radość? Szeroki uśmiech przyozdobił na chwilę jego pysk, zanim skupił się na kolejnych słowach Eurith.
W takim razie wybierz coś co wskazuje na twoją siłę albo umiejętności! Może coś o potędze, albo o szybkości, albo o... uh. Wymyślanie imion rzeczywiście jest skomplikowane – zamyślił się nieco – Albo coś o twoim zapale lub chęciach do walki? To też raczej nie musi brzmieć złowieszczo, a przeciwnicy od razu będą drżeć ze strachu!
Zamilknął na dłuższą chwilę, gdy usłyszał słowa o matce Eurith. Matka... to był ciężki temat, zapewne dla ich obojga. Szybko mógł wywnioskować że czerwonołuska była przywiązana do swojej rodzicielki, natomiast on... co miał w ogóle o niej myśleć? Z jednej strony go zostawiła, a z drugiej przecież nauczyła go wielu rzeczy i posłała go w dobre łapy, gdy sama już nie mogła się nim zająć.
Nieco niepewnie przysunął się bliżej przyszłej wojowniczki i trącił ją nosem w szyję. Wcześniej tak zrobiła gdy był zakłopotany, więc może zadziała to też teraz?
Oby tylko nie była zła.
Moja matka zanim odeszła opowiedziała mi, że smoki po śmierci pojawiają się na niebie i błyszczą jako gwiazdy – zaczął mówić z niepewnością, gdyż nie chciał powiedzieć nic co wprowadziłoby jego towarzyszkę w gorszy stan – Za to mój tata rozrysował w jaskini mapę gwiazd i zauważył, że układają się one w różne kształty, konstelacje. Być może twoja mama jest wśród nich i... i jeśli spojrzysz na nocne niebo, może jeden ze kształtów które zobaczysz będzie w stanie coś ci podpowiedzieć? – spytał już nieco bardziej pewnie – Nawet jeśli nie ma jej tutaj przy tobie, na pewno spogląda na ciebie za każdym razem kiedy pojawia się na niebie. I na pewno chciałaby ci pomóc.
Skończył mówić, spoglądając ze współczuciem na Eurith. Nigdy wcześniej nie próbował nikogo pocieszyć, więc nie wiedział jakie znaczenie będą miały jego słowa, ale może będzie w stanie coś zdziałać?
autor: Fantom Zamętu
23 wrz 2019, 18:06
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Spoglądał raz to na swoją towarzyszkę, a raz na kamienie, których jeszcze dotyczyła rozmowa. Może je zachować dla siebie... właściwie to była prawda. Mógł je trzymać razem z resztą mniej lub bardziej ciekawych znalezisk i nie martwić się o to, że ktoś zdecyduje mu się je ukraść i wykorzystać w jakimś celu. W końcu były bezużyteczne!
...to chyba jednak nie był tak dobry tok myślenia, jak zdawało mu się na początku.
Zmrużył ślepia i pokręcił łeb na boki, zapominając o tym temacie. W końcu nawet nie był ciekawy, Eurith prawdopodobnie była znudzona jego gadaniem. Zamiast tego wolał się skupić na jej opowieści dotyczącej wypadu poza znane im tereny.
Delikatnie pochylił łeb, wpatrując się w nią z zainteresowaniem, a niewielkie uszy lekko się podniosły, dokładnie nasłuchując. Wszystkie te historie brzmiały nieprawdopodobnie, ale czy miał jakiś powód żeby nie wierzyć czerwonołuskiej? Ludzie władający maddarą, zakładający pułapki na ich gatunek... ale jednak grupa smoków była w stanie z nimi wygrać.
To nie brzmi zbyt dobrze – skomentował pierwsze słowa Zadziornej Łuski – Płacić ogromną cenę tylko po to aby polować na smoki za pomocą magii? Jaki mają w tym cel?
Mruknął i skrzywił się nieco, ale po krótkiej chwili kącik jego pyska delikatnie się uniósł. Hej, musieli się męczyć aby korzystać z magii, a nawet z nią nie byli w stanie wygrać z grupą smoków!
Kojarzę łowców, którzy potrafią wykorzystywać magię przy kamuflażu, ale nigdy nie słyszałem, żeby jakiś był w stanie zakamuflować kilka smoków na raz! Musiałby posługiwać się maddarą jak wyszkolony czarodziej – odezwał się z niedowierzaniem – I walczyli... żelaznymi patykami? Nie potrafili atakować... nie wiem... sami?
Wzruszył lekko skrzydłami. Co prawda wiadomość o tym, że dwunogi na nich polują nie brzmiała zbyt dobrze, ale z drugiej strony wydawali mu się być... słabi. Czy w ogóle byli w stanie cokolwiek zrobić pozbawieni magii czy broni?
Nigdy nie brałem udziału w walce ani nawet nie odwiedziłem areny. Byłem jedynie świadkiem jednej z walk podczas zebrania, ale to co opowiadasz brzmi... imponująco – skomentował – Przyjęłaś na siebie tyle ataków, a jednak wciąż stałaś na łapach i byłaś w stanie walczyć. To tak jak prawdziwy wojownik! Brałaś już udział w walkach z innymi smokami?
Sam nie miał pojęcia co zrobiłby w takiej sytuacji – sama wizja walki z kilkoma przeciwnikami, jednocześnie będąc rannym... eh, nie brzmiało to najkorzystniej. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie został zaatakowany i nie posiadał żadnego doświadczenia.
Zmieszał się nieco, gdy Eurith zadała mu pytanie. Jego imię... faktycznie mogło brzmieć dziwnie, szczególnie dla innych. Ale jemu zdawało się pasować idealnie.
Niewidzialny bo... no bo... – zaczął, nie mogąc dobrać idealnych słów – Właściwie to nigdy nie spędzałem zbyt wiele czasu z innymi smokami. Nie lubiłem się z nimi spotykać, nie rozmawiałem z nimi, właściwie to rzadko kiedy wychodziłem z groty. Ale moi rodzice to uzdrowiciele, więc wiele smoków przychodziło do nas aby poprosić ich o pomoc, a ja... siedziałem z boku i obserwowałem – tłumaczył z nutą niepewności w głosie – Oni mnie nie widzieli, ale ja ich już tak. Tak jakbym był niewidzialny... albo coś w tym typie.
Odwrócił wzrok i znów skupił się na wodospadzie. To było głupie. Mógł sobie wybrać lepsze imię, nawet jego ojciec zwrócił na to uwagę!
autor: Fantom Zamętu
18 wrz 2019, 16:29
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Obchodzenie się z innymi? Kirvoith jest w tym prawdziwym mistrzem. Pół życia przesiedział w jaskini z traumą po swojej pierwszej "przygodzie", gdzie jedynie obserwował pacjentów ojca, a później podróżował po terenach Ziemi i chował się przed wzrokiem innych. I jaki mamy rezultat? Gdy część piskląt i młodych adeptów biegała ze swoimi przyjaciółmi, walczyła, czy trenowała nowe umiejętności – on dopiero uczył się rozmawiać z innymi. O ile w ogóle można było to nazwać nauką.
Ponownie odetchnął z ulgą, gdy dostrzegł, że jego torba jeszcze trzyma się w jednym kawałku, a czerwonołuska postanowiła dać jej chwilę spokoju. Przynajmniej jeden problem z głowy – teraz musi sobie poradzić z całą resztą tej sytuacji.
Obserwował reakcje swojej rozmówczyni. W zasadzie to nie wyglądała na zdenerwowaną, a nawet się uśmiechała! Może kontakty z innymi nie były wcale takie złe, tak jak sobie to wcześniej wyobrażał?
Rozluźnił się nieco, przyjmując spokojniejszą postawą. Jego ogon się opanował, a spojrzenie znów powędrowało w stronę samiczki, podczas gdy uszy słuchały tego, co ma do powiedzenia.
Czarny bóg, wędrówki i czarujące dwunogi? Wężowy zamrugał zaskoczony pod wpływem tych informacji, próbując je mniej więcej poukładać w głowie. Wydawało mu się to odrobinę nieprawdopodobne, ale kto wie ile dziwactw kryje się poza ich terenami? Pewnie niedługo dowie się jeszcze więcej, gdyż jego ojciec sam postanowił wybrać się na kilka wędrówek na nieznane ziemie.
Ja użyłem kilku przy kryształach obok świątyni. Ale... – przerwał na moment spoglądając na stosik kamyczków – Nie wiem czy te też będą się do tego nadawać. Są inne niż tamte, które miałem poprzednio i... właściwie nie wiem dlaczego tak jest. Też wyglądają dobrze, a niektóre z nich może nawet lepiej od tych "szlachetnych"?
Zadał pytanie, być może kierując je bardziej do siebie niż do Adeptki z Plagi. Kamienie to kamienie – niektóre z nich różniły się jedynie tym, że nazywano je "szlachetnymi". No i co z tego? Błyszczały się bardziej? Miały ładniejsze kolory? A może kryło się za tym coś innego, czego młodzik nie rozumiał?
Na litość Immanora, Kirvoith, opanuj się i przestań rozmyślać nad kamieniami w takim momencie. Gdyby ojciec tu był to prawdopodobnie złapałby się za głowę, a potem strąciłby cię w dół tego wodospadu żebyś przemyślał swoje zachowanie.
Odłożył te myśli na później i ponownie skupił się na rozmowie z samiczką.
Widziałaś dwunogi? – uniósł brew, spoglądając z zaciekawieniem – Nie słyszałem o nich zbyt wiele, nie wspominając już o spotkaniu jakiegoś z nich! I wiedziałem, że część stworzeń potrafi korzystać z maddary, ale ludzie też?
Szczerze mówiąc, aż podkusiło go żeby samemu też wyruszyć na jakąś wyprawę i zwiedzić nieznane mu miejsca. Może znajdzie tam jakieś nowe rodzaje ziół czy roślin i ojciec będzie z niego zadowolony? Tylko najpierw musiałby pewnie znaleźć jakichś towarzyszy, bo podróż w pojedynkę raczej nie wchodziła w grę.
Skoro zabiłaś kilku z nich to znaczy, że potrafisz dobrze walczyć, tak? Szkolisz się na wojowniczkę? – zebrał się na odwagę żeby nieśmiało zadać pytanie.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że samiczka równie dobrze może iść ścieżką maddary aby w przyszłości zostać czarodziejką, podobnie jak on. Zmieszał się odrobinę, ale nie powiedział już nic więcej, po prostu czekając na odpowiedź – najwyżej zostanie wyprowadzony z błędu.
Kirvoith. Albo Niewidzialny Kolec, możesz mówić jak wolisz – przedstawił się, gdy poprosiła go o to Eurith.
Zwrócił też uwagę na imię jej ojca. Miał wrażenie, że je kojarzył, prawdopodobnie z jednego ze spotkań, gdy Trzęsienie wspominał o Pladze. Czy to możliwe, że jej ojciec był Przywódcą, albo pełnił inną, istotną rolę w swoim stadzie? Zaciekawiło go to, lecz postanowił na razie nie zaczynać tego tematu.
autor: Fantom Zamętu
18 wrz 2019, 15:34
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Niewidzialny wciąż mieszkał w jeden grocie razem z ojcem, w związku z tym nic dziwnego, że unosił się nad nim silny zapach dymu i ziół, który łączył się z delikatną wonią ziemi. Na szczęście nieznajoma samiczka była zdolna ją wyczuć co... właściwie uratowało wężowego? Nawet jeśli sam nie był tego świadomy.
Odetchnął cicho gdy usłyszał jej słowa i zdążył zamknąć pysk zanim dodał, że bardziej miał na myśli jej stan, bazując na jej wyglądzie. Może wcale nie był ranna i... po prostu tak wyglądała? Samczyk nie wiedział co o tym myśleć, ale skoro nieznajoma nie wyglądała na przejętą to sam raczej też nie powinien się przejmować, prawda?
Drgnął zaskoczony, gdy skrajna wykazała zainteresowanie jego zachowaniem i wgramoliła się na skały obok. Odruchowo się odsunął, praktycznie przytulając się do mokrej ściany, robiąc przy tym trochę miejsce dla nieznajomej. Kamienie pozostawił w tym samym miejscu, zapominając o tym, że je także mógłby zabrać ze sobą (co jeśli czerwonołuska je ukradnie albo strąci z powrotem do wody?!). Cały czas obserwował ją zaciekawionym spojrzeniem i mruknął cicho gdy przypadkiem podeptała jego torbę. Uh, ledwo co się trzymała, a on nie miał nowych skór z których mógłby zrobić nową! Co jeśli całkiem się rozleci? Adeptowi byłoby głupio prosić ojca o pomoc z tak błahą sprawą.
Czuł się odrobinę... niekomfortowo. Nie był przyzwyczajony do takich sytuacji, szczególnie z nieznajomymi, więc nic dziwnego, że obecność nieznajomej odrobinę go przytłaczała. Nie chciał tego okazywać, ale wciąż można było zauważyć u niego nieco skrzywiony wyraz pyska i końcówkę ogona nerwowo kołyszącą się na boki.
Ja... um... znalazłem – odpowiedział na jej pytanie – W różnych miejscach. Są właściwie wszędzie jeśli dobrze się poszuka, szczególnie w okolicach rzek i strumyków. Część z nich naprawdę mi się podoba i próbuję wymyślić dla nich jakieś zastosowanie bo szkoda żeby tak po prostu leż... oh.
W pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego jaki potok słów wylał się z jego pyska i nagle przerwał zdanie. W końcu miał tylko odpowiedzieć na pytanie, po co ma się tyle rozgadywać? Raczej nie miał na celu zanudzenia swojej rozmówczyni, a gadanie o kamieniach raczej nie należało do najciekawszych.
Większość z nich była właśnie w tej okolicy – dodał po krótkiej chwili i zaśmiał się nerwowo.
Co miał robić? Powiedzieć coś jeszcze? Czy może skorzystać z okazji, zabrać kamienie i uciekać póki miał okazję, a potem zapomnieć o całym tym wydarzeniu i liczyć na to, że nigdy więcej nie spotka czerwonołuskiej?
Jednak mimo różnych myśli i planów wciąż tkwił w miejscu i uciekł wzrokiem gdzieś na bok, skupiając się na wodospadzie.
autor: Fantom Zamętu
18 wrz 2019, 14:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Eurith nie była jedną osobą pogrążoną we własnych sprawach i zamyśleniach. Niewidzialny skupiony na swoich znaleziskach i kojącym szumie wodospadu nie zwrócił najmniejszej uwagi na to, że ktoś podążał jego tropem, a w dodatku zatrzymał się zaraz obok skalistej półki, którą obrał za miejsce swojego odpoczynku! Oj, ta nieuwaga kiedyś na pewno go zgubi.
Jego szpony chwytały po kolei każdy z kamyczków, sprawdzały ich fakturę, podczas gdy ślepia oglądały ich kolory, przebarwienia, czy drobne rysy na ich powierzchni. Niektóre były poprzecinane drobnymi, białymi żyłkami, które bardzo przypadły do gustu młodemu adeptowi! Uśmiechał się wkładając do torby te ładniejsze, podczas gdy resztę odkładał na bok, aby później móc wrzucić je z powrotem do strumienia.
Jednak części skarbów najwyraźniej nie odpowiadały jego plany. Kątem oka zauważył jak jeden z kamyczków, najwyraźniej przypadkiem popchnięty podczas chwili nieuwagi, potoczył się w pozostałą kupkę, a że leżała ona niedaleko skraju...
Eurith prawie została ofiarą "ataku". Mogła dostrzec jak "lawina" drobnych, różnorodnych kamyczków przelatuje zaraz obok jej łba, żeby następnie z pluskiem zderzyć się z taflą strumienia, rozchlapując na boki zimną wodę.
Kirvoith gwałtownie się podniósł, przesuwając szponami po kamiennej powierzchni z głośnym zgrzytem i wysunął szyję, próbując dostrzec zagubione skarby. Nie spodziewał się jednak, że oprócz znajomego strumyka dostrzeże także... innego smoka.
Całe jego ciało zadrżało, a następnie skamieniało, nie pozwalając mu wykonać najdrobniejszego ruchu. Naprawdę znowu musiał na kogoś wpaść? I jeszcze te kamienie... nie trafiły jej, prawda? Szlag, szlag, szlag...
Przyjrzał się dokładniej nieznajomej i dostrzegł, że nie znajduje się zbyt dobrym stanie. Łuski i rogi pokryte brudem, gdzieniegdzie krwią... brała udział w walce? Może jest ranna? Cała ta sytuacja niepotrzebnie się komplikowała.
Uh – jęknął cicho, zapewne zwracając na siebie uwagę – Nic ci nie jest..?
Oby tylko nie była zła. Niewidzialny nie był zbyt dobry w kontaktach z innymi smokami, nie wspominając już nawet o kontaktach z innymi, zdenerwowanymi smokami! Cóż, w razie czemu zawsze pozostaje opcja ucieczki.
autor: Fantom Zamętu
18 wrz 2019, 13:21
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361645

– 3x cytryn, 4x rubin, 2x diament, 2x agat, szafir, granat, 2x akwamaryn
Wydane w Warsztacie.
autor: Fantom Zamętu
17 wrz 2019, 23:05
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 96865

Nowa ranga, imię, nowe obowiązki i nauki które na niego czekają... Kiedy on znajdzie na to wszystko czas? Gdy tylko zebranie dobiegło końca, samiec uznał, że powinien udać się na krótki spacer. Musi ułożyć wszystkie nowe informacje w głowie, przygotować się i... odpocząć. Tak, to było chyba najistotniejsze – nagłe wywołanie go spośród wszystkich smoków i zwrócenie na niego całej uwagi stada nie należało do najprzyjemniejszych, w szczególności gdy Niewidzialny nawet nie pomyślał o tym, że to właśnie w tym dniu zostanie mianowany na adepta.
Dobrze, że przynajmniej Hojny "postarał się" nieco złagodzić sytuację.
Wężowy westchnął cicho na samo wspomnienie tamtych wydarzeń i przyśpieszył kroku, spacerując nad brzegiem Diamentowego Strumienia. Złote ślepia skupiły się na tafli wody i wypatrywały najróżniejszych, wyróżniających się kamyczków, które mogłyby dołączyć do jego niewielkiej kolekcji. Gdy tylko coś ciekawego wpadło mu w oko, natychmiast trafiało do skórzanej torby, którą zawsze nosił ze sobą, żeby następnie mogło zamieszkać w jednym z zakątków groty Daru. Właśnie, jaskinia! Niewidzialny powinien sobie znaleźć jakieś nowe miejsce, które mógłby zamieszkać... ale czy powinien? W końcu opiekował się bratem, a nie wiedział czy zabranie go ze sobą było mądrym pomysłem.
Pogrążony w zamyśleniach dotarł nad niewielki wodospad, który okazał się być dobrym miejscem na krótką przerwę. Młodzik z lekkim uśmiechem wskoczył na jedną z niewielkich skalnych półek i ułożył się na niej wygodnie, pozwalając promykom Złotej Twarzy ogrzać jego różnokolorowe łuski. Zrzucił z siebie też torbę i zerknął do jej wnętrza, żeby móc "posegregować" swoje znaleziska, odrzucić te mniej interesujące i zachować jedynie te warte uwagi. Mógł sobie pozwolić jeszcze na chwilę odpoczynku nim zabierze się za wszystkie nowe obowiązki.
autor: Fantom Zamętu
14 wrz 2019, 9:43
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
Odpowiedzi: 439
Odsłony: 17581

Wiadomość o kwarcach dotarła także do Kirvoitha, w szczególności, że jego ojciec sam użyczył swoich mocy aby reszta smoków mogła z nich korzystać. Młodzik jednak wybrał się do innego z nich, a dokładniej do tego, który mógł wzmocnić jego wytrzymałość. Samczyk jeszcze nigdy nie gościł w świątyni, dlatego odnalezienie właściwej drogi zajęło mu trochę czasu, ale koniec końców udało mu się zjawić na miejscu.
Przystanął w pobliżu świątyni i z ciekawością przyjrzał się zebranym kwarcom. Ciekawe w jaki sposób dokładnie działała ich moc? Zbliżył się do wybranego przez siebie kryształu, a ze skórzanej torby, którą zawsze nosił przy sobie wyjął otrzymane kamienie szlachetne, które miał zamiar zaoferować jako zapłatę w zamian za wzmocnienie. Przyjrzał się im jeszcze raz, mając nadzieję, że taka ilość będzie wystarczająca, po czym wyjął po kolei każdy z nich i ułożył w pobliżu kwarcu, a sam cofnął się o krok i z zaciekawieniem spoglądał na kryształ, czekając na reakcję.

//3x cytryn, 4x rubin, 2x diament, 2x agat, szafir, granat, 2x akwamaryn za wytrzymałość III i IV
autor: Fantom Zamętu
11 wrz 2019, 16:13
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95570

Obserwował jak nieznajomy wychodzi za nim na ląd i powoli się do niego zbliża. Co zrobi? Spróbuje go zaatakować? Wężowy spiął mięśnie i przyciągnął ogon bliżej siebie, po czym uniósł łeb i był już gotowy sięgnąć do źródła maddary...
Gdy nagle słowa obcego całkowicie zbiły go z tropu.
Otworzył szeroko ślepia, a jego uszy delikatnie uniosły się wyżej próbując wyłapać cały ten potok słów wydobywający się z gardła morskiego smoka. Gadzik? Rybke? Pół rybke? Kirvoith pokręcił głową, starając się nadążyć za całą sytuacją. Chodziło mu o morskie smoki, prawda? Czy może inne morskie stworzenia? Bo przecież nie wziąłby go za rybę, prawda?!

Ja nie jestem rybą... znaczy... uh... rybke? wydukał, patrząc się na Wodnego z zakłopotaniem.
Jednak propozycja morskiego już nieco bardziej zaciekawiła młodego. Kirvoith z niewielkim trudem w końcu podniósł się, ignorując mokry piasek przylegający do jego łusek po czym powoli usiadł naprzeciw swojego rozmówcy, mierząc go zaciekawionym spojrzeniem.

Polujesz na ryby? Nigdy nie jadłem ryb... znaczy rybke! poprawił się szybko, naśladując sposób mówienia nieznajomego. Co jeśli mówiąc inaczej w jakiś sposób go urazi?Kiedyś próbowałem złapać rybke jak nurkowałem, ale zawsze były za szybkie. No i brakowało mi powietrza.
Skrzywił się lekko na wspomnienie jednej ze swoich prób. Może i ryby były małe, ale za to jakie szybkie! Dopłynięcie do nich i złapanie jednej z nich było wręcz niemożliwe dla młodego wężowego, który ani nie był mistrzem pływania, ani nie potrafił spędzić zbyt wiele czasu pod wodą.
Kirvoithodpowiedział na pytanie, jednocześnie unosząc brew gdy usłyszał imię Wodnego Syreni? Co to oznacza?
W końcu niedoszły adept nigdy nie słyszał o czymś takim jak "syreny" więc to pojęcie było dla niego całkowicie nowe. Gadzik Syreni, hm... może to był jakiś tytuł?
Skupiony na rozmowie z morskim, Ziemny prawie całkowicie zapomniał o całej tej sytuacji i że mało brakowało, a jeszcze w ogóle nie wypłynąłby z rzeki i pewnie leżałby gdzieś na jej dnie lub odpłynął z jej prądem. Obecność nieznajomego wydawała mu się niezwykle ciekawa, szczególnie, że pisklak jeszcze nie miał zbyt dużej styczności z osobnikami z innych stad. Siedział wpatrzony w Syreniego i próbował zrozumieć co ten ma do powiedzenia.
"Naziemiec", hm...

Jestem z Ziemi, ale też z woda! odezwał się nagle, wchodząc w słowo swojemu rozmówcy Tata miał w grocie sadzawkę w której pływałem. Zawsze mówił, że woda to najlepsze miejsce dla takich jak my!
W końcu byli wężowymi – zarówno wędrowanie po lądzie jak i latanie wśród chmur niezbyt im sprzyjały, w szczególności, że większość osobników ich gatunku nawet nie posiadała skrzydeł. Cóż, Kirvoith był wyjątkiem, ale nie oznaczało to, że przepadał za lataniem. Bieganie także nie było najwygodniejsze, więc co zostawało? Rzeki i jeziora! To, że przypadkiem mógł się utopić to już inna sprawa.
Ja nie chciałbym jeść innego gadzik!skrzywił się na samą myślWielki Szaman Gl...o... nożuj to wasz przywódca?
Miał bardzo długie imię, a Kirvoith już wiedział, że imiona mają duże znaczenie w tym miejscu. Może był bardzo istotnym przywódcą, który zrobił wiele dla stad i innych smoków? Albo kimś jeszcze istotniejszym o którym wężowy nigdy nie słyszał?
W każdym razie, młodzik był niezwykle zafascynowany osobą Syreniego i wszystkimi informacjami, które ten mu przekazywał.
autor: Fantom Zamętu
11 wrz 2019, 15:34
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 91200

//I ja też przepraszam za brak odpisu, zagrzebałam się w nieobecnościach D:

Ten liść do tej grupy, tamten nie wygląda zbyt dobrze więc trzeba się go pozbyć, natomiast tamten nie wygląda jakby był zbyt użyteczny... uh, rośliny wysuwały mu się spomiędzy pazurów, a powiewający od czas do czasu wiatr przewracał niewielkie grupki, dodając młodzikowi jeszcze więcej pracy. Skrzywił się lekko widząc wyniki swoich działań, lecz nie poddawał się nawet na moment, całkowicie skupiając się na wykonywanych czynnościach.
Tak bardzo, że aż nie zauważył obcej obecności.
Dopiero gdy intensywny zapach siarki, charakterystyczny dla Stada Ognia, dotarł do jego nozdrzy, wężowy gwałtownie uniósł łeb spoglądając złotymi oczami na nieznajomego. Czemu tu był inny smok? Czyżby jego kryjówka okazała się niewystarczająco dobra? A może przypadkiem zajął czyjeś miejsce?
Nieco zmieszany skinął łbem w odpowiedzi na przywitanie skrajnego i przez dłuższą chwilę nie odezwał się słowem, jakby czekając na jakąkolwiek reakcje. Jego wzrok na moment wrócił do zgromadzonych roślin, lecz koniec końców młodzik przełamał się, odłożył listki które trzymał w szponach i powoli podniósł się, siadając naprzeciw futrzastego ognika.
Co teraz? Miał z nim porozmawiać? A może spróbować go przepędzić? Czy może po prostu powiedzieć, że jest zajęty i nie chce żeby ktoś mu przeszkadzał? Ciało granatowołuskiego zadrżało lekko ukazując niewielki dyskomfort, podczas gdy końcówka ogona gwałtownie kołysała się na boki. Młodzik wziął głębszy wdech, po czym otworzył pysk w końcu przerywając panującą ciszę.

Co tu robisz?rzucił nagle, spokojnym lecz nieco zakłopotanym głosem w którym jednak nie było słychać żadnych pretensji.
Kirvoith... nie był zbyt dobry w kontaktach z innymi smokami. Nie znał praktycznie nikogo ze swojego stada, nie wspominając o osobnikach należących do innych grup. Właściwie było to jego pierwsze spotkanie ze smokiem z obcego stada.
Także nic dziwnego, że nie miał pojęcia jak rozpocząć rozmowę ani jak zachowywać się przy pierwszym spotkaniu, prawda? Być może obcy poradzi sobie nieco lepiej?
O ile przybył tu w przyjaznych zamiar i nie spróbuje zaraz przegonić Kirvoitha z "jego własnej" kryjówki. Taki scenariusz też przeszedł przez myśl wężowemu, lecz ten szybko go odrzucił z nadzieją, że jednak wszystko potoczy się nieco lepiej.
autor: Fantom Zamętu
30 sie 2019, 15:36
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95570

Kirvoith z początku nie zauważył nieznajomego morskiego. Nieprzyzwyczajony do podróżowania pod wodą i skupiony na tym aby przypadkiem się nie utopić płynął sobie w najlepsze... aż w końcu kątem oka zauważył charakterystyczny błysk łusek w niewielkiej odległości od niego samego.
Inny smok? Jakiś drapieżnik? Młodzik nie znał się na stworzeniach żyjących pod wodą, więc mogło być to właściwie wszystko – a to oznaczało, że prawdopodobnie wpakował się w jakieś kłopoty. Gwałtownie machnął łapami, chcąc wydostać się na powierzchnię, ale okazało się, że jest jeszcze gorzej niż mu się wydawało – nieznany kształt nagle się poruszył i wystrzelił w jego kierunku. Atakował?
Szlag, szlag, szlag!
Panikowanie pod wodą prawdopodobnie nie było najlepszym pomysłem – gwałtowne ruchy łap i ogona nie współpracowały z prądem rzeki, sprawiając, że Ziemny nie mógł wydostać się na powierzchnię. Do jego uszu dotarł krzyk morskiego stworzenia, a sam młodzik odruchowo otworzył pysk z przerażenia, co dodatkowo pogorszyło jego stan. Zakrztusił się chłodną wodą i gdy już myślał, że to jego koniec, poczuł jak jego szpony zatapiają się w wilgotnym gruncie przy brzegu rzeki.
Machnął mocniej tylnymi łapami i z całych sił wybił się ponad powierzchnię wody, wygrzebując się na piach i odwrócił łeb, spoglądając na nieznane stworzenie.
To był... inny smok?

Dhlaczhe... kh... t... thy wężowy usilnie próbował coś powiedzieć, wciąż krztusząc się resztkami wody i próbując złapać oddech.
Położył się na brzegu, nie mając siły aby uciekać dalej. Wciąż nie spuszczał wzroku z nieznajomego – miał zamiar go zaatakować? Kim on w ogóle był i co robił w takim miejscu?
autor: Fantom Zamętu
27 sie 2019, 18:48
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95570

Z czystej wody wyłoniło się podłużne, pokryte drobną, błyszczącą łuską cielsko, przyozdobione kolorową... niewyglądającą zbyt imponująco grzywą. Młodzik warknął przeciągle, jednocześnie machając łbem na boki aby zrzucić z pyska przemoczone kudły. Niby smoki wężowe preferowały środowisko wodne, ale po co były im te wszystkie włosy? Kirvoith nie potrafił znaleźć dla nich żadnego zastosowania. O piórach już nawet nie wspominał, miał wrażenie że tylko próbują ściągnąć go na dno kiedy znajdował się w wodzie.
Mimo to pływanie było dla niego dobrym sposobem żeby choć na chwilę wyrwać się od wszelkich zmartwień, które towarzyszyły mu na co dzień. A ostatnimi czasy było ich dosyć sporo, biorąc pod uwagę to co działo się z Darem.
Ale hej, zamartwiał się tym prawie cały czas. Chyba zasługiwał na chwilę odpoczynku, prawda?
Jednak serce wciąż go bolało, nieważne jak bardzo starał się o tym nie myśleć. A może to właśnie te wszystkie próby sprawiały, że boli coraz bardziej?
Wziął głęboki oddech po czym ponownie zniknął pod powierzchnią wody. Otworzył ślepia, podziwiając wszystko wokół, a zwinne ruchy łap sprawiły, że popłynął razem z prądem. Tutaj wszystko wydawało się być takie... spokojne. Całkowicie odmienne od tego co działo się na powierzchni.
autor: Fantom Zamętu
26 sie 2019, 17:08
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 91200

Kolejna wyprawa zakończona sukcesem... prawdopodobnie. Pokręcił głową wytrzepując z grzywy resztki połamanych gałązek i zdjął z barku niewielką, prowizoryczną "torbę" zrobioną z jakichś losowych kawałków skóry znalezionych w grocie i posklejanych na wzór toreb, które zazwyczaj miał przy sobie ojciec gdy wyruszał na poszukiwania ziół. "Dzieło" niedoszłego adepta nie wyglądało zachwycająco, dodatkowo rozrywało się w kilku miejscach i istniało ryzyko, że zawartość zostanie zgubiona gdzieś po drodze... ale spełniała swoje zadanie w wystarczającym stopniu, przynajmniej według pisklaka.
Położył ją luźno na ziemi, po czym sam ułożył się w pobliżu, układając swoje podłużne cielsko na miękkiej trawie i rozejrzał się wokół. Jego tymczasowa "kryjówka" wyglądała obiecująco, miał chwilę aby przyjrzeć się swoim znaleziskom i wątpił żeby ktokolwiek zakłócił jego spokój w takim miejscu. O ile nikt przechodzący w pobliżu nie zainteresuje się intensywnym, niepasującym do tego miejsca zapachem najróżniejszych ziół i dymu. Ostatnimi czasy ojciec sporo palił, nic dziwnego, że specyficzna woń ciągnęła się także za młodym.
Mruknął cicho na myśl o Darze – jego stan wciąż go martwił, a pisklak nie wiedział jak na to zaradzić. Spędzał sporo czasu w grocie opiekując się młodszym bratem aby odciążyć ojca, a gdy Lorthic zdecydował się go zastąpić, ruszył na poszukiwania najróżniejszych ziół i roślin z nadzieją, że uda mu się znaleźć coś przydatnego i wspomoże stado w uzupełnianiu składu. Szkoda tylko, że nie posiadał żadnej wiedzy na temat ziół i zbierał wszystko na chybił trafił – wliczając w to też każdy interesujący przedmiot jaki spotkał na swojej drodze.
Wysypał zawartość torby na ziemię i zabrał się za segregowanie. Ułożył trzy oddzielne kupki, składające się z różnych rodzajów przedmiotów, a same rośliny poukładał gatunkami (oczywiście na oko, więc wszelkie podobne listki trafiały w to samo miejsce).
I w ten sposób pierwsza kupka składała się właśnie z "ziół" – najróżniejsze listki czy nawet całe łodyżki przyozdobione drobnymi kwiatami, dziwnie wyglądające owoce, a nawet kawałki kory zerwane z drzew. Samczyk obejrzał je jeszcze, porównując do roślin znajdujących się w składzie, po czym skupił się na reszcie przedmiotów.
Druga kupka składała się z... kamieni. Tak, drobnych, błyszczących kamyczków znalezionych głównie w okolicach rzek, czy nawet na ich dnie (gdy młodzik sprawdzał czy nie kryją się tam żadne ciekawe rośliny). Wyglądały na tyle ładnie, że wężowy nie potrafił oprzeć się pokusie i zebrał te wyglądające najciekawiej – wśród kilku zwykłych "szaraczków" znajdowały się też kamyki innych kolorów, mieniące się pod wpływem światła. Może uda mu się z nich zrobić coś ciekawego?
Ostatnią grupą były kwiaty. Zebrane głównie na łąkach czy też w lasach. Młody zdawał sobie sprawę, że większość z nich zapewne nie ma żadnego ciekawego zastosowania, ale podobały mu się ich różnokolorowe barwy i przyjemny zapach, więc zdecydował się zabrać trochę ze sobą. Z jakiegoś powodu miło mu się kojarzyły.
I gdy wszystko zostało posegregowane, przyszły adept wrócił do "ziół" i zaczął przeglądać po kolei każde z nich, zwracając uwagę na ich wygląd czy zapach i porównując je do tego co widział w grocie ojca. Chciał odrzucić to co wydawało mu się najmniej przydatne, a resztę zabrać ze sobą i podzielić się swoimi znaleziskami z Darem.

Wyszukiwanie zaawansowane