Znaleziono 3 wyniki

autor: Bezimienna
02 cze 2019, 23:05
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 1029
Odsłony: 141623

Zawstydzenie samca bezimienna skwitowała ciepłym śmiechem. Przecież nic się nie stało, nie miał po co się tak przejmować, ale musiała przyznać, że jego odchylone do tyłu uszka wyglądały naprawdę uroczo.
– Nic nie szkodzi. Wolę żebyś wpadł na mnie niż na drzewo. O mój odpoczynek nie musisz się martwić i tak się nudziłam – zapewniła rezolutnie, unosząc się z ziemi. Otrzepała się, ale kilka ździebeł trawy i tak pozostało wczepione między jej łuski, sprawiając, że chcąc nie chcąc zyskiwała przez to urok roztrzepanego podlotka. – Obawiam się jednak, ze ja również nie wiem gdzie jestem, wiec nie pomogę ci w tym temacie – dorzuciła rozbawionym, odrobinę przepraszającym tonem. – Okolica jest ładna i chyba potrafię wrócić na ziemi, które mnie przyjęły, ale nie znam nazwy tego miejsca. – Rozejrzała się wokół szeroko otwartymi ślepiami, przez chwilę znów chłonąc idylliczny widok szmaragdowego ustronia. Jednak dostrzegłszy kątem oka szeroki uśmiech jaskrawego samca, powróciła wzrokiem do niego i uśmiechnęła się w odpowiedzi. Wyglądało więc na to, ze nawzajem generowali jakąś radość, którą przyjmowało drugie.
Szybko jednak słowa samca spowodowały, że bezimienna spoważniała odrobinę, choć nie całkiem przestała się uśmiechać. Teraz po prostu robiła to łagodniej i zdecydowanie cieplej, jakby jeszcze zanim użyła słów, chciała pocieszyć pogrążonego w poważnych myślach samca.
– Czasem zmiany bywają trudne i wymagają wielu przemyśleń, coś o tym wiem – powiedziała, odrobinę marszcząc nosek i krzywiąc się z udawanym niesmakiem. Tak naprawdę chciała po prostu zapewnić samca, że rozumie i nie musi już nic więcej mówić, jeśli nie chce.
Na jego sugestię, ze może sobie pójść, zareagowała gwałtownym kręceniem głową. Pokaźny, biały grzebień zafalował w takt tego ruchu.
– Nie, nie. Możesz mi towarzyszyć, jeśli masz chęć. Na mchu jest dużo miejsca – poklepała ogonem miejsce obok siebie i na potwierdzenie swoich słów, znów klapnęła zadkiem w miękką zieleń. – A ja lubię towarzystwo. Wiesz, w Ziemi, tam gdzie się mną zaopiekowano, nie ma zbyt wielu rozmownych smoków. Zresztą, zabroniono mi się szwendać więc pewnie nie poznałam wszystkich. Więc... tak. Zostań ze mną trochę. – Podarowała mu kolejny piękny i szczery uśmiech, zanim z jej pyszczka padło pytanie:
– Jak ci na imię?
autor: Bezimienna
07 maja 2019, 12:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 1029
Odsłony: 141623

Spokój Szmaragdowego Ustronia zakłócił dźwięk czyichś kroków. Gdyby nie przejmująca cisza, Bezimienna pewnie w ogóle by ich nie usłyszała. Wszędzie bowiem zalegał miękki mech, ale los najwyraźniej chciał, żeby do jej uszu doszedł trzask łamanych gałązek.
Pobudzona odgłosem, spojrzała w jego kierunku, by dostrzec jak rosły samiec o dość jaskrawym ubarwieniu, sunie w jej kierunku niczym buldożer. Uniosła głowę, przyglądając się bezmyślnemu wyrazowi pyska smoka. Wyglądał jakby zapomniał o całym świecie, a co istotniejsze, szedł kompletnie nie zważając, że ma swojej drodze punkt kolizji w jej postaci. Było to tak zaskakujące, że Bezimienna do ostatniej chwili milczała, ciekawa czy nieznajomy ją zauważy. Ale tak się nie stało. Czerwone ślepia samca choć na pewno ją widziały, to nie przesyłały do mózgu odpowiednich komend. W efekcie nieznajomy po prostu na nią wpadł, wyrywając z jej pyska radosne parsknięcie.
– Masz szczęście, że nie jestem drzewem. Zderzenie z drzewem bolałoby bardziej – rzuciła wesoło, obracając głowę tek, by spoglądać na rozciągniętego na jej grzbiecie, smoka. Był naprawdę pokaźnych rozmiarów i wyraźnie czuła jego ciężar, przez który ciężko było jej wziąć porządny oddech. Nie panikowała jednak. Samiec powinien ją uwolnić jak tylko wróci do rzeczywistości. – Nad czym tak rozmyślasz, że zignorowałeś cały świat? O jakieś ładnej smoczycy? – Mrugnęła porozumiewawczo, szczerząc kły w zaczepnym uśmiechu.
autor: Bezimienna
05 maja 2019, 15:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 1029
Odsłony: 141623

Pozwolono jej rozejrzeć się po okolicy więc zamierzała skorzystać z tego przywileju. W duchu liczyła też na to, że może, jakimś cudem, wśród tych wszystkich smoków, które mieszkały na tych ziemiach, znajdzie się ktoś, kto ją kojarzył. To by było niesamowite! Ale też nie stanowiło głównego celu. Było czymś, co wciąż napawało ją nadzieją, ale czemu nie chciała poświęcać całej swojej uwagi. Nic nie zdziała jeśli zafiksuje się na poszukiwaniach. Jeśli coś miało się jej przydarzyć, to się przydarzy. Tak to już w życiu bywało. Zamierzała pomagać szczęściu tylko odrobinę i żyć w miarę spokojnie tu, gdzie los ją podrzucił. A może, z czasem, pamięć zacznie do niej powracać.
Miała nadzieję, że były to same miłe wspomnienia.
Na łapach przemierzała okolicę pyszniącą się świeżą zielenią. Było coś uspokajającego w widoku smukłych pni drzew i ich soczystych liści. Zapachy ziemi i roślin działały kojąco na zmysły, więc oddychała głęboko, wsłuchana w śpiew ptaków i cichy szelest lasu. Nie znała tych okolica, a jednak czuła się bardzo przytulnie, otoczona zewsząd rozkwitająca naturą.
Sylwetka smoczycy ozdobiona splotem barw niebieskiego i bieli, wyraźnie odcinała się na tle Szmaragdowego Ustronia. Jej łuski błyskały w słońcu przenikającym przez liście, i mieniły się jak szlachetny kamień. A gdy zachwycona miękkością mchu pod łapami, legła wśród jego zieleni i zwinęła się w zgrabny kłębek, wyglądała jak ułożony na mchu szlachetny szafir.
Nie zamykała oczu, przyglądała się jak łagodny wiatr porusza leniwie źdźbłami świeżej trawy.

Wyszukiwanie zaawansowane