Znaleziono 81 wyników

autor: Echo Istnienia
16 sty 2020, 20:54
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Hmm. Wypalanie gliny... może nie chciałaby z tego naczyń, ale to może być ciekawe... i przydatne.

Spojrzała na Ferwor. Lodowaty wiatr? Ile księżycy miała ta maska? Czy może właśnie została wykonana niedawno? Tak czy inaczej nawet ładna była.

Po ostatnich słowach plamistego coś jakby... się w niej skuliło. Skuliło, skręciło, schowało. Zaryła pazury jednej łapy w ziemi, powoli. Tak żeby nikt nie zauważył. (Nikt czyli Despotyczny) Dziwne pobudzenie już dawno gdzieś uciekło.
Wdech, wydech Echo.
Byłeś się zachowała naturalnie.
Gdyby czerwonołuska była smokiem więcej mówiącym, to otwarła by paszczę, żeby jakoś odpowiedzieć, jednak żadne słowo nie wydostałoby się.
Ale że takowym nie była, to po prostu siedziała.
Przełknęła ślinę. Cholera! Naturalnie. Na-tu-ra-lnie.
Psiakrew, czy ona właśnie zaczynała wierzyć plamistemu? Chyba tak.
...
Musiała... Musiała uciekać.
Nie radziła sobie.
Za dużo.
Za trudno.
Skąd ta radość, czemu radość???
Nikt nie powinien czuć się radosny przez spotkanie z nią! Nikt!
Przerażało ją to.
Wymusiła uśmiech. Wyszedł bardzo zbolały, ale sama smoczyca tego nie zauważyła. Sam usmiech pochłaniał całą jej koncentrację.
Nie wytrzyma dłużej obecności Ferworu, po prostu nie wytrzyma! Nie teraz.
...
Miała pomysł.
Wstała energicznie i zarzuciła ogonem, w tym samym momencie lekko obracając się.
"Leczenie, wybacz" przesłała tylko i ruszyła biegiem z powrotem na Ziemie Wody. Dokladniej to do jakiegokolwiek lasu – samotnia, gdzie nikogo prawdopodobnie nie spotka, i nie aż tak naciągane, że ktoś w lesie by ją wezwał. Drapieżniki i tym podobne, w końcu.
Uciekała.

//zt
autor: Echo Istnienia
14 sty 2020, 20:52
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Zamruczała w zamysleniu. Chyba budził się w niej tradycjonalista, bo pomysł miski z gliny nie za bardzo jej podobał. Nawet jeśli były lżejsze.
"I po tym wypaleniu przestaje się rozmywać? W sensie-" zrobiła ogniatający ruch łapą "nie robi się znowu miękka, jeśli dodać do niej wody? Widziałam klify z gliny, wysuszone wyglądały jak zwykłe kamienne, ale mokre, a już tym bardziej długo mokre, codziennie podmywane przez morze mokre, były bardzo plastyczne. Można było z tego lepić różne kształy, i jak wysychało to twardniało, ale po dłuższym zamoczeniu znów stawało się plastyczne. " ... a może te klify nie były z gliny, ale z czegoś innego? W końcu nikt jej nie powiedział "ej, to jest klif z gliny", tylko ona sama sobie tak uznała. Mogła się mylić.
" I jak z ich wytrzymałością? Nie mogą być twardze od takich misek z bazaltu albo granitu, a wytrzymałość jest jednak ważna. Może nie jeśli trzymasz je w grocie, ale jeśli jesteś uzdrowicielem i biegasz z nimi wszędzie, czasem nawet walczysz z drapieżnikiem na wyprawie, mając ubraną torbę, w której właśnie znajduje się całe wyposażenie." Zbyt bardzo się męczyła, żeby wykonać swoje miseczki. Zbyt wiele nieudanych prób i popękanych, przez nieokiełznaną maddarę, kamieni. Nie przyjmie teraz do wiadomości, że można było zdobić to lepiej.
Wzięła do łap maskę i zaczęła ją oglądać. Widać było, że Ferwor miał inny styl od niej i wolał przdstawiać inne rzeczy. Rzeczywiste. (Tak jak wybrał stworzenie smoka, przy nauce). Ona preferowała jakieś wzrorki, które może tak, a może nie coś przedstawiały. W sensie w jej głowie tak, ale często nie miały wielu cech wspólnych z tym, jak wyglądały w prawdziwym życiu. Głownie niby rośliny i niby ogień pełne dziwnych spirali.
"Ładne." przesłała w końcu i odłożyła z powrotem maskę, która zapewnę bagienny także sam wykonał... a właściwie... rozmowa tak? "Maskę też sam zrobieś?"

Niechęć do egzystowania... uśmiechnęła się drapieżnie. No, coś w tym stylu, coś w tym stylu. Bycie pernamentnie przemęczonym ale i zarazem przymus robienia czegoś, czegokolwiek, żeby przestać myśleć i zacząć robić coś ze swoim życiem... bez najmniejszych chęci na to. Tak, tak, coś w tym stylu.

Na wspomnienie o herbacie lekko zakaszlała. Ojoj, wiedziała, że ją to będzie prześladować. Wiedziała! Tylko teraz zaprzyć coś, co potrafi, czy przyznać się, że herbaty nieuspokajające to dla niej czarna magia, i jakkolwiek kiedyś próbowała i eksperymetowała z najrożniejszymi roślinami (odkryła wtedy parę rodzajów roślin, którymi łatwo możnaby smoka zabić... ale tego Ferworowi nie powie), nie potrafiła znaleźć mieszanki, którą mogłaby nazwać smaczną. Jej największym osiągnięciem było coś pijalnego, chociaż Tancerz polenizował. Ale! Osiągnęła mistrzostwo w zaparzaniu lawendy! Melisa jej nie smakowała, tak samo jak rumianek. Chociaż czy to się przypadkiem nie zaliczało bardziej do uzdrowicielstwa niż herbato-parzenia?
Hmm, to miało być poznawanie się.... ale nie chciała pokazywać, że czegoś nie potrafi. Czegoś, co akurat powinna potrafić. Chciała stwarzać pozory kogoś bardziej kwalifikowanego i uzdolnionego, niż naprawdę była...
Ale z drugiej strony... prędzej czy później i tak się dowie, prawda?
Głośno wydmuchała powietrze przez nos i zamknęła oczy, zrezygnowana.
"Mogę zaparzyć zioła lecznicze, wględnie rumianek, ale to specjalnie dobre nie będzie. Tylko wywar z lawendy jest smaczny, a i też działa uspokajająco, przeciwzapalnie i przeciwgrzybiczo. No i wygląda ładnie. Taki fioletowy, czasem niebieski... lubię... lawendę" zakończyła trochę kiepsko. Naprawdę ją lubiła!
Mogłaby ją zaparzyć... ale czy to zrobi? Dawno jej nie piła, oszczedzała ją. Trzeba było podbudować zapasy ziół wody, bo kto wie, kiedy będzie musiała kogoś leczyć i akurat będzie brakowało jej lawendy.
autor: Echo Istnienia
13 sty 2020, 12:16
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Podniosła brwi w niedowierzaniu, ale też i pewnym zadowoleniu, gdy usłyszała o rzeźbieniu. (Kto by pomyślał, że aż tak mu się spodoba) Chyba się nawet podekstytowała. Nawet wtrąciła się plamistemu:
"Znalazłam łatwy sposób na rzebienie w kości tak ogółem, jeśli Cię to zainteresuje. Kość sama w sobie jest krucha, łamliwa i twarda, co robi z niej beznadziejny materiał, ale jeśli potrzyma się ją w wodzie z powiedzmy liścmi szczawiu, lub innej kwasowej rośliny, to powinna zmnięknąć. Potem wystarczy ją ugotować i powinna wrócić do starego stanu. Oczywiście najpierw trzba ogólnie kość oczyścić i dobrze też jest ją od razu wyszlifować. Nigdy nie próbowałam nic robić w kamieniu, chyba jednak wolę miękksze materiały." no i proszę, jednak dało się rozmawiać kompletnie niewymuszenie, wystarczyło odpowiedni temat tknąć.
Ach, nic nie robienie – ulubione zajęcie wszystkich smoków, nie licząc tych, których nie jest.
No i pisklaki. Echo nie lubiła spędzać czasu z dorosłymi smokami, a co dopiero zajmować się pisklętami.
Na ostatnią rzecz, którą bagienny lubił prychnęła rozbawiona. Cóż, czasem co drugi smok wymyśli potrafi być bardzo zabawne, tym bardziej jeśli wymyśli coś, czego jeszcze Echo sama nie wymyśliła. (Czasem dobrze jest usłyszeć, że ma się rację co do siebie. Czasem. Białooka nie wiedziała kiedy i tym bardziej nie rozumiała.) Ale ona do tych myśli się nie przyzna, one pozostaną tylko jej własnością.
Aha! Co lubisz, czego nie lubisz! Tyknęła kompana przez więź. Obliczaj czas, Tancerzu!
"Też lubię rzeźbić. Jednak wolę robić jakieś wzorki na prostych lub mniej prostych kształtach, niż tworzyć porządne rzeźby. Jak chcę sobie zrobić coś co przypomina rzeczywistość to jednak tworzę sobie po prostu iluzję na pewnien czas.
Plecenie też jest przyjemne, chociaż ostatnio nie miałam na nie chęci ani zbytnio czasu... Chociaż to jest kłamstwo. Miałabym czas, gdybym w grocie od razu nie szła spać, nawet jak spać mi się nie chce."
zagłębiała się. Niepotrzebnie się zaglebiała. Niby rozmowa, ale dalej nie wierzyła Despotycznemu. Chyba powinna unikać dzielenia się niektórymi faktami... chyba. Nie powie też o byciu użytecznym, że ona żyje tylko dlatego, że jeszczs czuje się potrzebna. Nie powie o strachu, przed czasem, kiedy Takhara będzie lepsza od niej, a już tym bardziej przed czasem, kiedy zostanie nazwana Starszym... Chociaż czy Woda miała ten tytuł? Nie pamiętała nikogo, kto go dostał, więc może....
Ha! Kogo ona próbuje oszukać? Starszych nie było, bo nikt nie dożył tego wieku, nawet Syreni!
Odchrząknęła po tej chwili przerwy i kontynuowała "Lubię góry i śnieg. Lubię dobrą herbatę, czyli taką, którą robił jeszcze Remedium Lodu, i ktorej nie piłam od czasu, kiedy zniknął. Lubię Tancerza i Chmurkę. Nie lubię zapachu i smaku melisy. Nie lubię, gdy próbując kogoś uleczyć stracę kontrolę nad maddarą i nie tylko ten ktoś nie zostanie uleczony, ale i ja porządnie oberwę. Nie lubię, jak niechcący coś zrzucę z jednej z półek skalnych w Dziurze i potem muszę schodzić, żeby tylko to podnieść. Chociaż zazawczaj jednak nie schodzę. Nie lubię wody i pływania. Nie lubię, jak ktoś do mnie zagaduje. Nie lubię, jak ktoś zwleka z przyjściem do uzdrowiciela z chorobą tak długo, że ta wchodzi już w swoje następne stadium, i dużo ciężej jest to wyleczyć. Nie lubię, jak mi okłady nie chcą się trzymać niczego, oprócz moich łap. Nie lubię ceremoni. Bardzo nie lubię tej wodnej nimfy. Nienawidzę, gdy smoki zachowują się, jakby głupota była ich matką, a idiotyzm ojcem. Nie lubię też gorąca." ogółem, to chyba nie lubi życia, jakby miała się tak zastanowić. Ale tego też nie powie.
Poczuła od Tancerza, że chyba mawet długo mówiła, bo mu się już nudziło i dostała obraz wody bardzo powoli skapującej ze skały. Baaaaardzooooo poooooowoliiiiii.
Musiała przyznać ptakowi, że potrafił być dupkiem, kiedy chciał.

Westchnęła. " Nazywam się Echo Istnienia i to imię nie jest przypadkowe... Kiedyś nazywałam się Szkarłat, ale to już minęło. Szkarłat minęła" przesłała. Nie zadała żadnego pytania, bo żadne nie przychodziło jej do głosy, a głębiej zastanawiać jej się nie chciało. Chyba powoli stawała się przytłoczona całą tą sytuacją, całym tym natłokiem myśli i uczuć...
autor: Echo Istnienia
10 sty 2020, 17:10
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

//nie wiem co się stało, nie chciałam aż takiego natłoku myśli napisać

Przyglądała się mu gdy mówił, a gdy skończył powoli kiwnęła głową w uniwesalnym znaku zgody i przyzwolenia.
Tak. Rozmowa. Tak.
To było co normalnie smoki robiły, prawda? Rozmawiały między sobą. Dziliły się myślami i zainteresowaniami. Dyskutowały o przeszłości i obecnej sutuacji.
...
Straszne.
Kto to wymyślił? Echo zdecydowanie nie chciała mówić o przeszłości i obecnej sytuacji, bo aczkolwiek, przynajmniej jej własnej, a o stadzie już się wypowiadała na dziwnym spotkaniu mackowatego... ale to się robiło, tak?
Ferwor zaproponował to praktycznie od razu po zgodzie na próbę czasu, a on chyba wiedział co robi???
A nawet jeśli nie wiedział, to wiedział bardziej niż ona...
Naszedł ją dziwny strach. Strach, że teraz, przy pierwszej rozmowie wszystko spieprzy, bo przecież ona nie umiała! Niby co ma powiedzieć?
Lubię pleść i trochę rzeźbić. Lubię zimno i śnieg, ale nie zimę, bo wtedy o zioła ciężko. Lubię jak rany łatwo się zasklepiają. Lubię być użyteczna i potrzebna.
I jeszcze może o rzeczach, których nie lubi i tyle! Nawet minuty jej to nie zajmnie!
A jeśli jednak zaczenie mówić więcej, paplać co jej przyjdzie do głowy, to też zdecydowanie nie będzie dobrze, bo Szkarłat była jednak smokiem skłonnym do paniki (przynajmniej w dwóch sytuacjach, w jednej właśnie się znajdowała, mniej więcej znaczy się), a gdy panikowała nie panowała nad swoimi myślami.

Ale strach mieszał się też z drugim uczuciem. Chęcią pokazania i udowodnienia Despotycznemu, że się myli, a ona ma rację. Że zawsze miała rację. Chęć pokazania jak bardzo beznadziejna może być, jak bardzo może wszystko zawalić, jak bardzo była niegodna wszystkiego.
Czułaby z tego satysfakcję, gdyby udało jej się odstraszyć plamistego swoją piękną osobowością. Byłby to jej swoisty sukces.

Bagienny zaczął rozpalać ognisko, a uzdrowicielka przez chwilę zastanawiała się, czemu po prostu nie skorzysta z feniksa, kiedy do jej umysłu doszła, jakże czysto świadoma myśl. Najmniej zaplątana i najbardziej zrozumiała, jaką miała w ostatnim czasie, nie toważyszył jej wir uczuć i myśli tak sobie przeciwnych jak niebo i ziemia, noc i dzień, nie wprowadzała smoczycy w głebiny cholenego labiryntu myśli, do którego jeśli wejdziesz, to wyjście zajmie ci całkiem sporo czasu i zdecydowanie dostaniesz prezencik na pożegnanie w postaci kolejnego samowywołanego uszczerbku na psychice.
Zwykła myśl. Prosta i zrozumiała, mimo że nie całkowicie świadoma. Dla Echo stała się bardzo ważną myślą, ważną bo łączyła jej uciekający już umysł z rzeczywistością oraz ważną, jako niosącą ze sobą jakieś znaczenie i wagę.... co prawda nie rozumiała jeszcze jej wagi, ale czuła ją, jak przygniatała wszystko swoją ważnością, której smoczyca nie potrafiła pojąć.
A czym była ta myśl?
"Ferwor nie ma feniksa"
Jako że nie miał kompana, który bedzie robił za ogniska
"Nie ma feniksa" – nie miał z kim konkurować w nie-znajdywaniu na polowaniach.
"Nie ma feniksa" – nie ma kogoś, kto wywali i będzie wywalał mu wszystko z groty, co tylko uzna za brzydkie.
"Nie ma feniksa" – nie miał kogoś, kto był skłonny podpalić go, byle tylko poszedł na ceremonię.
Ferwor w wodzie nie miał Tancerza. Miał pisklaki – znajdy najpewniej, i czerwonołuska wiedziała, jak bardzo to może zmusić smoka do starania się żyć, ale nie miał Tancerza.... i nikt mu nie użyczy ogona z płomieni, gdy będzie potrzebował ognia... huh.
W sumie dziwna była jej ta czysta myśl, jakby zmusiła ją do zrozumienia faktu, że inne smoki żyją inaczej, i Echo to wiedziała, oczywiście, ale skutki tego jakoś umknęły białookiej. Jak wiele innych rzeczy.

Plamisty uwinął się z ogniskiem szybko i sprawnie, kiedy czerwonołuska siedziała i probowała ogarnąć mętlik myślowy. Nie zdążyła tego zrobić, kiedy wszystko było już gotowy i została zapytania o swoją przeszłość.
No... dobra. Trzeba się postarać w tej rozmowie i w ogóle rozmawiać.(chociaż już chyba wolałaby mówić o tym, jak bardzo nie lubi wody, czy coś w tym stylu)
"Moje dzieciństwo nie było niczym specjalnie ciekawym. Do Wody trafiłam, bo byłam głupim i durnym pisklakiem, który nie potrafił wspinać się wystarczająco szybko.
Urodziłam się w jakimś górskim stadzie smoków, ale już nie pamiętam zbyt wiele. Chyba w sumie pamiętam tylko siostrę, ale i tak jej imienia już nie ."
wzruszyła barkami, nie za bardzo widziała sens akurat tego tematu, ale trzeba było spróbować "... W górach jest tak, tym bardziej wiosną, że nawet jeśli pogoda niby jest ładna, to jeśli pada gdzieś wyżej, albo jeśli śnieg się gdzieś jeszcze topi, to nagle niby z nikąd może pojawić się rwąca rzeka.
No i to mi się wydarzyło, z siostrą. Ona uciekła, ja nie.
No i przyniosło mnie do Wody, tak dosłownie. Nie wiem w jaki sposób się nie utopiłam, jakieś cholerne szczęście miałam, albo jakoś duszek się nade mną zlitował.
Wyłowiła mnie wąsata łowczyni, a że była z Wody, to w Wodzie zostałam. Teoretycznie zajmował się mną Iluzja Piękna."
nie myślała o tym dawno. Hmm... teoretycznie była przybraną siostrą byłego przywódcy – dziwna myśl. "Potem Kaskada wyszkoliła mnie na czarodzieja, ale byłam tak swietnym magiem, że na arenę nie przyszłam ani razu w mojej karierze. Nasi uzdrwiciele się w międzyczasie zniknęli, przez długi czas jedynie Dar Tdary leczył całą Wodę. Nasz składzik ziół wyglądał po tym jeszcze bardziej opłakanie niż zwykle, więc zdecydowałam, że najlepiej będzie się przebranżowić.
I tyle."
... czy miała teraz się o coś zapytać? Jakby... odbić pytanie? Spojrzała ponownie na Despotycznego...
"A ty? Może nie przeszłości, ale na przykład co lubisz robić?..." czego nie lubisz?
Ach, droga Naranleo, to się dobrze nie może skończyć
autor: Echo Istnienia
07 sty 2020, 23:24
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33372

No i przybyła Echo. Niosła ze sobą akurat dziwną miesznkę owocową – maliny, morwa i mandarynki, wszystko razem . Aż jej ślinka ciekła na myśl o tych wszystkich słodkościach, ale jednak owoce były zapłatą. Ech. Takie życie.
Zdobywasz te wszystkie kamienie szlachetne, jedzenie i zioła, a pójdziesz raz do kwarców, potem po błogosławieństwo, i nagle okazuje się, że nic ci nie zostaje.
No... tak. Echo przyszła z owocami. Za błogosławieństwo. Tyle.
Miała nadzieję, że inni wszystko opowiedzą.

//zniżka za odkrywcę, owoców za błogosławieństwo
autor: Echo Istnienia
05 sty 2020, 13:07
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Czemu, oh czemu on jej to robił?
Czemu wszystko komplikował?
Nie mógł po prostu... nic nie mówić? Siedzieć cicho, nie zaczynać, wepchnąć swoje uczucia w jakieś ciemne miejsce i je tam zostawić?
Bo teraz Echo nie miała pojęcia co robić.
Chciała wierzyć, że komuś może na niej zależeć, ale nawet gdyby uwierzyła... to przecież jej na Ferworze zależało tak samo, jak na każdym ze stada. Nie czuła pociągu, a już na pewno nie miłości.
...
Ale czuła szansę.
Możliwość?
Może nie zidentyfikowała tego poirytowania, ale już na pewno wiedziała czego ono chciało. Była już stara, taka prawda. Jeszcze tak niedawno nawet biegać nie potrafiła. Była już stara... a partnera nie miała. Nikogo nigdy nie miała. Nawet z przyjacielem, ha, przyjacielem spotkała się może z dwa, trzy razy od tych dawnych lat pisklęcych.
Poirytowanie chciało partnera albo przyjaciela. Kogoś kto będzie z Echo, z kim będzie można topić się w smutkach i herbacie z lawendy w cichej ciemności...
To nie znaczyło, że białooka go chciała. Partner oznaczał odpowiedzialność, relację, o którą trzeba się starać.
A uzdrowicielka nie miała sił się starać... A może miała, tylko hiperbolizowała w myślach wszystkie przeszkody i trudności, aby jednak nie próbować, bo jej się nie chciało?
...
Echo nie kochała Mułka. Co do tego nie miała wątpliwości.
Nie miała też żadnych dowodów, że baginny nie kłamał, że nie chciał się zabawić jej kosztem. (Nie miała też żadnych dowodów, że kłamał)
...
Chciała wierzyć nie chcąc uwierzyć.
Chciała spróbować nie próbując.
Chciała i nie chciała.
Cokolwiek zrobi, zrobi źle (tak jak zawsze)

Ile on już prosił, aby dała mu szansę? Ile razy w tej krótkiej cząstce wieczności wyznawał miłość i błagał, aby uwierzyć?
...
Echo nie mogła teraz zdecydować, nie rozumiała co się dzieje, dlaczego to się dzieje, a już najmniej rozumiała czego ona chce...
...
...
Ale przecież decydować nie musiała. Przecież mogła uwierzyć nie wierząc. Mogła spróbować nie próbując.
Despotyczny mówił, że był gotowy udowodnić swoją miłość. Niech więc to zrobi.
Niech to zrobi, żeby Echo mogła uwierzyć, żeby mogła zdecydować, bo tak samo jak on nie znał czerwonej, tak i ona nie znała go.
"Nie jestem w stanie Ci uwierzyć tak szybko. Nie jestem w stanie zdecydować tak szybko. A już całkowicie nie byłabym w stanie odwzajemnić uczucia, jeśli jest prawdziwe, tak szybko.
Mówisz, że zrobisz wszystko, zgodzisz się na wszystko? Więc zgódź się na czas próby. Nie wierzę Ci. Nie znam Cię. Nie kocham Cię."
przesłała. I to wszystko było prawdą, a przynajmniej jedną jej częścią. Ale prawda nigdy nie będzie sobą, jeśli nie będzie cała "Ale czas wiele rzeczy zmienia. Więc powiedzmy tak, nie chcę od Ciebie niczego innego niż twojego czasu. Nie chcę słów, które tak łatwo mogą być przekręcone, ani pojedyńczego czynu, wykonanego raz i tak samo nieistotnego jak popiół wyrzucony na brzeg. Nie wierzę Ci i Ciebie nie kocham, ale możemy mieć czas próby. Czas, w którym może mogłabym Ci uwierzyć, może mogłabym..." Cię pokochać "Mogłabym.
I Ty też byś miał czas, żeby poznać mnie lepiej, zawieść się mną i pójść w swoją stronę, udając że ten epizod nigdy nie miał miejsca."
wzruszyła barkami.
Smoczyca dalej nie miała pojęcia co robić, ale może gdy zdobędzie więcej informacji, to wszystko stanie się łatwiejsze?
autor: Echo Istnienia
05 sty 2020, 1:16
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51856

Poczuła wiadomość. Uzdrowicielka Ziemi – jak jej tam było, (tyle razy już był przez nią leczona, a ona dalej nie pamiętała)... Wonna Dzieweczka, nie, nie – nieważne. Liczyło się to, że potrzebowała pomocy, i to że Echo sama wielokrotnie prosiła o leczenie właśnie uzdrowicieli Ziemi i nigdy jej nie zawiedli.
Założyła więc szybko swoją torbę i bukłak i ruszyła pędem do miejsca wskazanego przez Ziemną. Feniks oczywiście wyleciał za nią.
Gdy przybyła posłała tylko spojrzenie smoczycy wraz ze szybkim skinięciem i od razu przeszła do oględzin rany. Trzy rodzaje ziół powinny wystarczyć. (Chociaż sama ziemna miała ze sobą więcej ziół niż zapasy całej Wody)

Najpierw wybrała cztery jagody jałowca, które podała drugiej uzdrowicielce z leciutkim, prawie niewidocznym uśmiechem, który chyba nie trwał nawet jednego uderzenia serca. Ziemna na pewno potrzebowała uzdrowiciela, żeby jej przygotował akurat to zioło. Szła ze złamaną łapą taki szmat drogi, aby zjeść sobie jagódki podane przez innego smoka.
Wyciągnęła ze swojej torby miseczkę, nalała do niej wody i wrzuciła do niej liście melisy. Tancerz oczywiście zajmował się ogniem.
Gdy napar z melisy parzył się, Echo wybrała jeszcze liście nawłoci pospolitej, które następnie zgniotła w łapach i nałożyła na ranę.
Następnie ochłodziła już gotowy wywar z melisy i podała go ziemnej... chyba tyle ziół powinno wystarczyć.

Położyła łapę na uzdrowicielce i rozpoczęła leczenie magiczne.
Najpierw wypłukiwała obcą maddarę, nie użyła ślazu, więc ta operacja zajęła jej dużo czasu. Swoją drogą ciekawe co się stało, nie żeby Echo się zapytała...
Gdy zakończyła to, zajęła się ogólnym oczyszczeniem rany. Cały pył, kurz, brud ze śniegu i inne szajstwa nie mogły zostać. Sprzątała wylaną krew i odłamki kości zbyt małe, żeby mogły się do czegoś przydać. Zabijała też małe żyjątka, które zdążyły już się dostać do okaleczenia.
Następnie zaczęła ustawiać kości i odłamki kostne mniej więcej w jedną całość, którą potem cały czas podtrzymywała maddarą, gdy zaczęła pobudzać naczynia krwionośne. Łączyła to, co zostało przerwane, powoli i dokładnie odbudowywał całą sieć. Gdy uporała się z tym, ponownie przeszła do kości. Tym razem zaczęła zachęcać je do wzrostu i regeneracji, pilnując, aby te zrosły się prawidłowo.
Potem przeszła do mięśni i ścięgien, które także leczyła i także kierowała ich wzrostem, łącząc je odpowiednio między sobą oraz z innymi częściami ciała.
Następne były nerwy. Regenerowała je i przy okazji powstrzymywała impulsy bólowe. Po drodze też niwelowała ogniska zapalne, jeśli na jakieś jej impusl natrafił.
I tak Echo leczyła, zaczynając głębiej, i wspinając się coraz wyżej, aż natrafiła na skórę. Tu zajęła się skórą głębszą wraz ze wszystkimi gruczołami, a następnie namnażała komórki naskórka, żeby zakończyć całe leczenie.

//4x jałowiec, melisa, nawłoć pospolita

//wybraniec bogów na drugi etap leczenia
autor: Echo Istnienia
03 sty 2020, 0:13
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Zawarczała gdy Ferwor ponownie rozpoczął swoją gadkę. Ona chciała odpowiedzi, a nie kolejnych bredni.
Czy nie widział, że go przejrzała? Dlaczego więc dalej w to brnął? Czy on brał ją za taką idiotkę?
Ale jednak, gdy mówił... gdy mówił to Echo słuchała. Gdy powiedział o plamie oddaliła się o krok, gdy powiedział, że zrobi wszystko przysiadła ponownie.
Wpatrywała się w niego zmrużonymi pustymi oczami, tymi samymi, o których mówił że są piękne.
Wpatrywała się pełna podejrzeń i złości.
Wpatrywała się w poszukiwaniu jakiejkolwiek oznaki kłamstwa... i niczego nie znajdywała.
Niczego nie znajdowała i bardzo, ale to bardzo chciała uwierzyć. Uwierzyć, że ktoś ją zauważył, komuś może na niej zależeć. Na niej!
Bardzo chciała uwierzyć... i może...
Ha. Haha! Czy ona naprawdę była aż tak głupia? Głupia, głupia, głupia! Wpadała w jego pułapkę, widoczną, oczywistą pułapkę. Jak jakieś chędożone zagłodzone zwierze wchodzące w sidła śmierdzące starą krwią, zbyt otępiałe przez głód, zbyt słabe, żeby jednak zdecydować się na cokolwiek innego.
Była wściekła na siebie. Wściekła, że była tak blisko uwierzenia. Wściekła, że nie chciała wierzyć.
Ach, gdzie jej stary przyjaciel pogarda? Histerię to odczuwała, ona jej w takich sytuacjach nigdy nie porzucała. Ale gdzie była zimna, bezduszna pogarda, niedbająca o nic, piękna w swojej prostocie? Potrzebowała jej. Potrzebowała czegoś, co rozumie...
Ale jej nie było, na przeklęte skrzydła oceanu! Nie było jej! Dlaczego??? Przecież to było takie łatwe uczucie, dlaczego teraz odmawiało jej towarzystwa?
Było za to to dziwne podekscytowanie. Oj, ono wręcz promieniowało cholernie irytującą nadzieją, że on... że on mówi prawdę. Chciało, chciało, chciało tak wiele!
Ale Echo nie chciała.
Albo nie chciała chcieć.
Lustrowała więc bagiennego spojrzeniem.
Dalej szukała.
A to, że nie znajdowała chyba nie miało aż takiego znaczenia, bo ona przecież była mistrzem w nie-znajdywaniu, wyprawy jej to wielokrotnie udowodniły.
Chciała wierzyć, ale to nie miało sensu. Było kompletnie niezrozumiałe i konfundujące. Że ona mu? Bezsensowne. Niedorzeczne. Nielogiczne. Durne.
...
Dalej nie widziała kłamstwa.
Psiakrew, czy aż tak trudno było zobaczyć coś oczywistego? Czemu, cholera, we wszystkim była aż tak beznadziejna?!
...
Nie widziała klamstwa.
Ale jednak łattwo było coś przegapić, gdy było się ślepcem.
...
Nie widziała kłamstwa.
Serce zaczęło jej bić szybciej.
Nadzieja.
...
Może jej początkowe myśli nie były aż tak dalekie od prawdy. Może Ferwor oberwał w łeb i wszystko mu się tam pomieszało... pomieszało bardziej?
A może to była odpowiedź? Może właśnie coś się stało, gdy był młodszy, a teraz, niczym niewyleczona rana, dawało się we znaki...
Chciała wierzyć... ale nawet gdyby uwierzyła....
Zamknęła ślepia. Nie wiedziała nic, tylko czerń. Gdyby się wystarczająco skupiła, mogłaby wmówić sobie że jest teraz sama w Dziurze, i że wszystko jest znowu proste i nieskoplikowane...
"Ty mnie nawet nie znasz..." przesłała w końcu.
Barki jej opadły, wola walki opuściła.
Nie mogła uwierzyć...
Po prostu nie mogła...
autor: Echo Istnienia
02 sty 2020, 14:48
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
Odpowiedzi: 322
Odsłony: 12191

Echo już raz była w Warsztacie i raz korzystała z kryształów, więc (mniej więcej) wiedziała o co chodzi i co trzeba zrobić.
Wyszukała kwarc odpowiedzialny za percepcję, bo jej nie-znajdowanie niczego przydatnego na wyprawach chyba już stawało się legendarne, a to ona była odpowiedzialna za zioła Wody... więc musiała jakoś poprawić swoją spostrzegawczość, a jak lepiej ją poprawić niż przez nie do końca zrozumiałe magiczne kryształy pracujące jedynie za zapłatą?
Obok kwarcu stały już dwa smoki, jednym z nich była uzdrowicielka ziemi. Jej skinęła łbem, a tego drugiego zignorowa ła. Po czym wiągnęła ze swojej torby kamienie szlachetne i położyła je pod kwarcem. I czekała.

//nefryt, 4x szafir, malachit za percepcję II
autor: Echo Istnienia
30 gru 2019, 11:30
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

W miarę słuchania słów Ferworu, Echo coraz bardziej była przekonana, że postradał zmysły, i jej mimika to okazywała, chociaż sama uzdrowicielka nie była tego do końca swiadoma.
W sensie, chyba powinna się spodziewać czegoś podobnego, po smoku, który i tak już był niestabilny – w końcu rozdwojenie jaźni i takie tam. Kto wie, jak bardzo mu się posunęło.
Nie odzywała się przez długi czas, musiała jakoś przemielić wszystko, co usłyszała.
Dalej nie rozumiała, kompletnie nie rozumiała. Ona nie była nikim godnym uwagi. Kimś, kto tylko przychodzi, gdy trzeba zaleczyć jakąś ranę, a potem znika. I to było jedyne, do czego się nadawała – zaleczanie ran. A i nawet to nie zawsze.
Była nikim.
Gdyby zniknęła, a Takhara już by zdobyła więcej doświadczenia, to tylko Chmurka by zauważyła.
Jej Chmurka, której zdolność oceniania smoków była zachowiana, bo musiała być, żeby dbać o Echo. Ale to mogło być winą wychowania. Nie wiedziała jak dokładnie, ale z wychowaniem na pewno było coś nie tak – w końcu to było wychowanie przez nią.
A teraz niby Ferwor mówił, że chciał być z nią. Nią. Mówił, że ją kocha, że jest piękna, że jej głos...
Szkarłatna zrozumiała.
Roześmiała się. Na początku cicho, a potem dziwięk nie tyle narastał, co stawał się histeryczny. Śmiała się, aż jej gardło zaczęło boleć, ale gdyby miała być szczera, to jej gardło bardzo szybko zaczynało boleć.
Zaryła pazury w ziemi i pochyliła łeb.
Śmiech ucichł, a smoczyca została w takiej pozycji.
I odezwała się. Odezwała się głosem skrzeczącym, niemiłym dla ucha i gardła, wręcz karykaturalnym. Niczym nie podobnym, do tego co można usłyszeć w jej wiadomościach. Swoim prawdziwym głosem.
-Dobrze się teraz bawisz?
Ha! Mam nadzieję, że tak, bo wiesz co? Ja nie. Nawet nie uważam tego za zabawne-

Podniosła wrok, jednak cały czas pozostając pochyloną. Wyszczerzyła szkarłatne zęby w uśmiechu, niebezpiecznym, trochę szlaleńczym uśmiechu.
Podniosła się i zbliżyła do Mułka. Poirytowanie zapomniane, ale uśmiech nie.
"Mylałam, że jesteś lepszy niż to. Ponad durne błahostki, wyśmiewanie się.
Sam na to wpadłeś, czy może ktoś inny Ci to podpowiedział?"
przesłała juz mentalnie. Słowa pozornie łagodne i gładkie.
Przechyliła łeb, czekając na odpowiedź. Stała wyprostowana, ale mimo to ledwo co sięgała barków plamistego.
Ha, ale to jej nie przeszkadzało. Tylko największy idiota lekceważy uzdrowiciela, gdy jest się samemu w zasięgu jego łap.
autor: Echo Istnienia
28 gru 2019, 1:01
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Echo nie wiedziała co zrobić z komentarzem o byciu dobrym uzdrowicielem, więc po prostu posłała Ferworowi spojrzenie. Chyba nie wiedział ile razy lecząc, zamiast pomóc pacjentowi szkodziła mu... i sobie... Jednak spojrzenie trwało króciutko, bo już po chwili białooka kiwała głową, że tak, dobrze.
I to już by było tyle, gdyby nie ta mała, dziwnie sfrustrowana część smoczycy, która kazała jej tu być. Kazała jej zrobić... coś. Nie wiedziała co, ale wiedziała, że teraz.
Była czaeodziejka poświęciła moment na rozwikływanie tej zagadki, i poświęciłaby i więcej, gdyby bagienny ponownie się nie odezwał...
Że co?
Przesłyszało jej się chyba, bo albo to co powiedział Despotyczny było bezsensowną kłapaniną o bardzo dziwnym i niezrozumiałym znaczeniu, albo Echo już ma jakieś omamy.
Obróciła łeb w bok, tak aby mogła się łowcy lepiej przyjrzeć i gapiła się.
Mrugnęła powoli, niepewnie, jakby ta czynność miała rozmyć jakąś iluzję... i jakimś sposobem ta jedna akcja przekazywała zewnętrzemu światu całe niezrozumienie i niedowierzanie uzdrowicielki.
Plama zmieniła kolor. Mówił, że to zależy od emocji....
Co?
Może za mało ostatnio spała? Albo jadła? I teraz ma halucynacje ze zmęczenia?
Ale nie czuła się zmeczona, tylko... nabuzowana w dziwny sposób.
Czy zaliczyła ostatnio jakieś obrażenia głowy i o tym zapomniała, bo no... obrażenia głowy?
Szybko zapytała się Tancerza i szybko dostała zdecydowaną odpowiedź "nie".
...
A może to nie z nią był problem, ale z Mułkiem?
"Czy ty..." zaczęła niepewnie "Czy ostatnio uderzyłeś się w głowę? To jest poważna sprawa, nawet jeśli wydaje się, że wszystko jest w porządku. Z mową wszystko dobrze, ale czy odczuwałeś ostatnio nudności i bóle głowy? Zmęczenie, brak koncentracji, zaburzenia pamięci? Nie zawsze..." nagle zamknęła się w trakcie wywodu.
Kompletnie nie rozumiała co się właśnie wydarzyło, ale właśnie sens słów dotarł do Echo. Tak dotarł dotarł, a nie dotarł ale-co-on-pieprzy-trzeba-to-zignorwać-ale-jednak-poświęcić-trochę-uwagi-i-zastanowić-się-czy-to-ma-jakieś-znaczenie-lub-przyczynę-czyli-jak-z-Axarusem-dotarł.
No i Szkarłatna dalej nie rozumiała.
Nawet nie rozumiała jeszcze bardziej.
Ale jej głupie irytacjo-pobudzenie zaczęło się rzucać.
Szkarłatna nie rozumiała jeszcze bardziej, bardziej.
"Co?" przesłała jedynie elokwentnie.
Gdzie był Tancerz gdy go potrzebowała?
autor: Echo Istnienia
27 gru 2019, 1:09
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3998
Odsłony: 171471

Reset atutów dla Kuszenia Diabła za dwa szafiry

Jakby coś też cytacik z loteriinich wklejam ^^
Echo Istnienia za diament otrzymuje Możliwość resetu atutów oraz 5 sztuk jemioły!!
Aktualizacja.
autor: Echo Istnienia
26 gru 2019, 10:36
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 90300

Echo była... poirytowana. I nic w sumie w tym dziwnego by nie było, gdyby nie to, że to było jakieś takie... inne poirytowanie. Jakby miała coś zrobić, ale nie pamiętała co. Coś ważnego...
Tancerz też nie wiedział, co i jak, ale on był po prostu feniksem, a Echo chyba powinna zmienić coś w swoim trybie życia, bo interakcje z nim właśnie stanowiły 90% wszystkich kontaktów czerwonołuskiej z innymi istotami... a była uzdrowicielką.
...
Może to samotność była?
Ale to by było bez sensu, bo białooka nie czuła się samotna, i wręcz unikała innych, bo po prostu wolała być zostawiona w spokoju.
Czyli nie samotność.

No i tak sobie Szkarłatna łaziła bez sensu, tak jak to kiedyś zawsze robiła, próbując zrozumieć, co jest z nią nie tak. Zawędrowała na tereny wspólne, dawno jej tu nie było, a tam natknęła się na Ferwor. Szkrobał coś.
Zatrzymała się. Nie rozumiała dlaczego, ale zatrzymała się.
"Jak tam ogon i oko? Jakieś powikłania?" mógł odebrać wiadomość Mułek, gdy białooka powoli się zbliżała. W pewnej odległości stanęła.
"Zakryj to oko, które nie bylor zranione łapą i przeczytaj to" przesłała jeszcze, gdy już zaczynała tworzyć iluzję liter w smoczym języku, na początku większe, a potem coraz mniejsze. Kończyły się na wielkości takiej, że tylko smok z dobrym wzrostem, nie konieczne wyśmienitym, ale na pewno nie pogorszonym, mógłby je przeczytać. Znaki nie tworzyły żadnego sensownego ciągu, ot przypadkowe lirerki.

a t s d k l y e x j q n
autor: Echo Istnienia
24 gru 2019, 10:43
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 13264

Uzdrowicielka nie zwracała zbytniej uwagi na boga zimy. Chciała już, żeby było wreszczie po wszystkim... Jednak mimo całej swojej irytacji i zmęczenia boska magia zrobiła na czerownołuskiej wrażenie. Wiedziała, że między magią smoków, a magią bogów jest... przepaść. Ale w tamtym momencie mogła już stwierdzić, że ta przepaść sięga wręcz do otchłani.
Przyglądała się karpią jak zaczarowana, próbując poczuć, zrozumieć chociaż odrobinkę z tego, co się tutaj działo.
Nagle ciemność...
Echo pokręciła głową, jakby chciała wytrzepać resztki fascynacji. I... na słowa Kartalera zazgrzytała zębami, myśląc o czelności boga. Najpierw nimfy, a teraz jeszcze wspomnienia. Jednak... czy cała ta magia miała pójść na marne? Wspomnienia białookiej nie były zbyt wyraźne, jednak ta przytaszczyła swój zad do jaja i położyła na nim łapę. Tak samo jak zawsze kładła łapę na smoki, gdy miała je leczyć.
Zimno. Bardzo zimno. Biało i rześko. Smoki. Jeden smok ważniejszy od innych. Jej siostra. Lepsza od niej we wszystkim. Jej siostra.
Wszystko było ogromne, fascynujące. Każda rzecz nowa, każda gałązka jakby skarb. A potem
...
Zdjęła łapę z jaja. Wystarczy. Wolała przekazać tylko te dobre wspomnienia... a przynajmniej co z nich zostało
autor: Echo Istnienia
23 gru 2019, 10:49
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie Młodych i Starych
Odpowiedzi: 242
Odsłony: 13264

Echo powoli, powłucząc nogami, szła za resztą smoków. Była bardzo niezadowolona i zmęczona, a jej mimika tylko to pokazywała. Gdyby ktoś do niej teraz podszedł i zaczął gadać do niej wesołym głosem (co się nigdy nie wydarzyło i czerwona miała nadzieję, że się nie wydarzy) to by mu chyba przywaliła w mordę. Chyba.
Nie chciała już w tym uczestniczyć. Chciała iść do swojej groty. Chciała mieć już spokój. Chciała odpocząć.
Cholerne nimfy i cholerni bogowie. Niech oni wszyscy się pójdą utopić...

Wyszukiwanie zaawansowane