Znaleziono 45 wyników

autor: Ścigający Barwy
05 kwie 2019, 20:43
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 86753

Galnir dotrzymywał kroku swojemu uzdrowicielowi i nauczycielowi zarazem. Przynamniej w tamtym miejscu i czasie. Już w tracie samej wędrówki zaglądał na ziemię, znajdując ślady. Subtelne wgniecenia w ziemi, roślinności, objawiające kształt smoczej łapy, czy raczej łap. Wbrew pozorom takie zachowanie było do przewidzenia, w końcu Kalejdoskopowy ma tropienie ofiar we krwi. Ślady Kobalta w pewnym momencie zaczęły wręcz kontrastować z resztą podłoża, a każdy krok pogłębiał ten efekt. To musiała być swego rodzaju wybiórcza analiza szczegółów, którą adept nieświadomie przeprowadzał. W każdym razie niedługo potem dotarli na miejsce. Płaski obszar rozciągający się na niewielką odległość. Wydawał się adeptowi idealny na naukę tropienia, kolejny kamień milowy na zostanie pełnoprawnym łowcą.
Wtem Remedium zaczął swój wykład. Istota tropienia była dość prosta, takaż się przynajmniej wydawała. Zmieszanie węchu, słuchu i wzroku by móc namierzyć ofiarę, odgadnąć jej zamiary, być może też ocenić czy należy podążać czy zrezygnować. Możliwości było wiele, choć wciąż to były jedynie domysły jeszcze niedoświadczonego smoka. Kalejdoskopowy przytakiwał co zdanie czy dwa. Gdy nauczyciel zakończył wywód, zielonołuski rozejrzał się od razu po okolicy. Na pierwszy rzut oka nie potrafił dostrzec żadnych śladów. Musiały być zbyt odległe, a sama natura nie wspomagała procesu. Pojedyncze promienie słońca rozrzedzały ciemność, którą spowite było to miejsce. Oczywistym było, dlaczego Kobalt zdecydował się nauczać właśnie tutaj, w końcu nauka musi się wiązać z jakąś trudnością. Galnir jednak nie miał nic przeciwko, optymizm aż się z niego wylewał. Może to wizja polowań? A może oficjalnej ceremonii, złożenia przysięgi wierności stadu i przybrania nowego imienia? Być może też wszystko naraz.
Kolejną i zarazem ostatnią radę adept przywitał lekkim skinieniem. Ruszył on więc przed siebie, mijając Remedium w poszukiwaniu tropów. Nie chciał stawiać na rozdzielanie nauk, sprawny łowca łączy, miesza, uważa na wszystko. Kalej poruszał się więc powoli, roztropnie, wręcz dbał o bezszelestność. Robił co w jego mocy, zaś łeb, a głównie ślepia szukały, analizowały. Wraz za nimi na poszukiwania podążył nos. Bodźce wychwytywane przez niego pozwalały odczytać pewien obraz zachowań zwierzyny. Zauważywszy lekkie nieregularności terenu spróbował dotknąć je nosem, sprawdzić mniej więcej głębokość, kształt. Udało się tą metodą wskazać ślady jednego typu, gdzie dało się wyodrębnić trzy głębsze i jeden płytszy. Galnir zanurzył nos w jedno z wgłębień próbując wyczuć z czym ma tu do czynienia. Niestety zapach nie należał do mu znanych, rozejrzał się więc jeszcze po ziemi. Wraz z tymi, które znalazł, przeplatały się inne ślady. Było ich jednak znacznie więcej. Prowadziły w tę samą stronę, przy czym było ich więcej. Czyżby swego rodzaju pościg? Nie można tego jeszcze stwierdzić. Na pewno odmienna istota była ranna i starała się jak najmniej używać poranionej łapy. Podążywszy za nimi nie mógł odnaleźć wiele. Zapach rozmyty, nie wskazywał na obecność któregoś z tych zwierząt w pobliżu. Zawsze to mogła być też część kamuflażu. Po drodze spostrzegł kępki sierści pozahaczane o gałązki. Kalej zaciągnął się wonią, w której rozpoznał coś skłaniającego go do uznania zwierzęcia za ofiarę całego zajścia. Sierść pachnąca subtelnie krwią i w większości błotem. Czyżby wydarzył się tu nie lada pościg? Osłabiona, kulejąca ofiara uciekała przed zgrają drapieżników. Kalejdoskopowy wrócił na moment do śladów i postarał się rozpoznać kształty. Skupił się szczególnie na tych należących do drapieżników. Kilka z nich porównał ze sobą, starał się przypomnieć do czego mogłyby należeć. W pamięci szukał odpowiedzi na nurtujące pytanie i postawił na wilki. Coś w tych śladach mu się z nimi kojarzyło… Może to tylko przeczucie, może nie, wystarczy mu wiedzieć że są niebezpieczne w większych watahach, a tutaj naliczyć można było spokojnie kilka osobników, wnioskując po ilości tropów. Odwiodło go to więc od podążania zbyt daleko za nimi. Zrobił jednak kilka kroków z ciekawości i po drodze udało mu się spostrzec kolejne kłębki futra. Tak, to nie był dobry pomysł, by potencjalnie zastać wilki odpoczywające po strawie. Zdecydował się wrócić do Remedium, którego powitał ponownie skinięciem. Krótka praktyka, zmieszana z dobrze wyłożoną teorią dały widoczny efekt. Kalejdoskopowy poczuł zrozumienie w temacie śledzenia swych przyszłych ofiar.
autor: Ścigający Barwy
31 mar 2019, 12:37
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Wiele smoków, wiele opinii, najchętniej to Galnir wstrzymałby się od opinii. To są dorosłe smoki, same powinny wybierać, czy chcą poświęcić zamkniętą w kulach moc na wyleczenie siebie, odnowienie bariery, czy wsparcie Nauczyciela. Zewsząd jego uszu dochodziły szepty, ryki, zwykłe rozmowy. Zzdania się mnożyły i mnożyły. Propozycje, pomysły, prośby... W takim chaosie ciężko będzie się zdecydować na cokolwiek. Prawdopodobnie zadecyduje większość, co i tak obdzierało dorosłych z wyboru... Pisklaki i adepci zgromadzeni na Skałach Pokoju, zaczęły wprowadzać istny chaos. Wątpiwym było to, że myślały nad swoją decyzją głębiej. Kalej wnioskował, że wynika to z ich własnych egoistycznych idei. Wszyscy chcą by ich pobratymcy byli zdrowi i pełni sił, mimo że oni sami podjęliby inną decyzję. Kalejdoskopowy Kolec sam chciałby, by uleczyć Rudzika, ale jednak on nie przystałby na ten pomysł.
Na szczęście Urojona Łuska podzielała poglądy Galnira. Po jej wypowiedzi spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i błyskiem w bystrych błękitno-złotych ślepiach. Wtem spojrzał na Rudzika. On w końcu był poszkodowanym, który głównie obchodził Kaleja. -Muszę się zgodzić z Urojoną Łuską. Kim my jesteśmy, by decydować za smoki kilkukrotnie starsze od nas. Mają one swoją wolę, swoje poglądy i same powinny zdecydować co zrobić z własnymi kulami mocy. To nie byłoby sprawiedliwe gdybyśmy podjęli decyzję za nich. Z całego serca, chciałbym, by Rudzik odzyskał wzrok i dożył swoich dni, mogąc spojrzeć na swoje ukochane stado, lecz jestem zobowiązany uszanować jego decyzję jako ostateczną.– powiedział spokojnie, do zgromadzonych i przystanął obok Urojonej Łuski i Wronki. Możliwe, że czarodziej już nigdy nic nie zobaczy, Kalejdoskopowy postanowił się z nim więc skontaktować dość szybko i po krótce. Nie miał chęci przekonywania czarodzieja, ale czuł, że powinien mu to przekazać... nieważe, że prawdopodobnie o tym dobrze wie. Rudziku, pamiętaj tylko, że do naprawienia bariery nie wystarczy jedna kula~ Poświęcenie jej po nic byłoby pozbawione sensu...
autor: Ścigający Barwy
27 mar 2019, 20:24
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Nauczyciel, Naqimia, a teraz jeszcze dwa inne dziwadła... Więcej! Więcej! Chcemy więcej dziwnych duszków, które ingerują w sprawy smocze! Myśli Galnira z trudem kumulowały się na tych trzech postaciach. Szukał sensu w całym tym przedsięwzięciu. Najważniejszym jednak pytaniem było: Skoro nie Naqimia była razem z Kalejdoskopowym i spółką w Legowisku Nauczyciela, to kto? Może jeden z pozostałych duszków... Może to była sztuszka Nauczyciela na zwabienie ich tam? Czyżby byli tylko pionkami w grze duszków i upadłego boga?
Galnir chciał porozmawiać z Rudzikiem. Pójść do niego i wspomóć w tej ciężkiej chwili. Jednak zażylość stadna Ziemi dawała o sobie mocno znać. Jako członek tej rodziny, chciał pomagać, wspierać i dbać o nią. Niestety musiał przedlożyć ogół nad jednostkę, więc z westchnięciem zaczął analizować każdy jeden cień, blask, ryk i szept zgromadzonych smoków i duszków. Nie było ponoć sytuacji bez wyjścia.
Ze wszystkich zgromadzonych niesmoczych postaci Riromi wyglądał na największego figlarza. Reszta była spokojna, przynajmniej powierzchownie. Nauczyciel zdał się zdziwiony zachowaniem "Naqimii" w swoim legowisku, więc ruszył tutaj... Czyżby Duszek śmiejący się maniakalnym śmiechem stał za tym wszystkim? Kto to wie... W każdym razie lepiej coś zrobić niż stać i milczeć... I dawać Riromiemu się śmiać do rozpuku. Kalejdoskopowy Kolec ruszył w jego stronę, wpijając w niego błękitno-złote ślepia. Kwas sie aż gotował w gruczołach. -Czy to ty podszyłeś się pod Naqimię i zaprowadziłeś nas do Nauczyciela? Podejrzewam, że tak. W każdym razie, bez względu na to, czy to byłeś Ty, to na jakiej podstawie powinniśmy wierzyć w twoje słowa? Aż tak zależy ci na chaosie, który tutaj rodzisz?– Nie dało się tego inaczej nazwać. Utrata zmysłów, trzy duszki i Nauczyciel wraz z masą smoków na Skałach Pokoju. Dziwne wymysły i propozycje oraz sam fakt iustnienia tych kul. Ktoś musiał pociągać za sznurki. Galnir czuł jak w trakcie mówienia drżały mu mięśnie, a źrenice się zwężały. Stres zatańczył walca ze złością. Czemu to wszystko musi być tak zawiłe?
autor: Ścigający Barwy
16 mar 2019, 19:50
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Droga wydała się bardzo znajoma. Gdy poczuł lekki zapach innych smoków, był pewny, że wracają do punktu startowego. Czyżby tam wszystko rowadziło? To była pułapka na wszystkie te pisklaki?A może coś jeszcze innego?
W każdym razie miał cały czas Urojoną na oku... przez większość drogi przynajmniej. W pewnym momencie ruszyła ciut szybciej i dotarł po niej na miejsce. Jak się okazało, dotarł również po Nauczycielu, który dumnie stał na Skałach Pokoju.
Kalej przystanął obok Urojonej i wpił wzrok w czarnołuskiego na moment. Prychnął na jego słowa i skierował myśli do Rudzika. W sumie wzrok również. Galnir skupił myśli na moment. –"Trzymasz się?"– posłał mentalną wiadomość do Rudzika. Nie miał czasu na dłuższe pogaduszki, ale chciał się dowiedzieć. Każda informacja o postępie była na wagę złota. Smok zaczął wtem obserwować niebo i okolicę, próbując dostrzec gdzieś Naquimię.
autor: Ścigający Barwy
16 mar 2019, 19:28
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 36468

Reakcja Nauczyciela była przynajmniej niepokojąca. Adept wpatrywał się w niego do ostatniej chwili aż ten ruszył śladem gołębicy. Coś tu naprawdę mocno śmierdziało i nie byl to chmiel Dara. Podejrzenia co do Naquimii nasiliły się, a mięśnie same ruszyły ciało smoka przed siebie. Zamierzał podążać za nimi nieważne gdzie ich wiatr niesie. Galnir zdążył jedynie zauważyć Urojoną Łuskę, która ruszyłą trochę wcześniej. Uznał, że posiedzi jej na ogonie, zaś o dzieciakach kompletnie zapomniał... Wronka i Hexaris raczej nie rozniosą legowiska Nauczyciela... raczej, może... oby. To tylko dwa małe pisklaki, co złego moze się stać?

/zt
autor: Ścigający Barwy
13 mar 2019, 23:06
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 36468

Galnir czuł się zażenowany całą sytuacją. Pisklak wykłócający się z Nauczycielem. Komizm tej sytuacji wykraczał poza skalę, ale niestety w tę negatywną stronę. Cała sytuacja nie wyglądała na pułapkę. Jaki Nauczyciel miałby interes w sprowadzeniu ich tutaj? Gdyby chciał mordować smoki, to leżeliby już martwi… i nie tylko oni, bo zwraca się do niego wiele smoków. Chociaż to też byłoby podejrzane. Nagłe zniknięcia smoków nie należą do codziennych sytuacji.
Obciążenie z łba Kalejdoskopowego zniknęło w jednym momencie. Ten ruszył swym kolorowym smokiem prosto za gołębiem i zdziwił się nagłą zmianą. Jej ton był inny. Znacząco inny, jakby prześmiewczy, szyderczy… Czy ona na pewno była tym za kogo się podaje? A może to była prawdziwe oblicze Naquimii… czemu więc taki pogodny duch jak Rudzik ją znał i zdawał się wierzyć? Pytania się kłębiły a pomysł jakiś musiał zostać podsunięty. Nadal uważał, że przekazanie maddary oferowane przez Urojoną było szaleństwem.
-Czy tylko mi się ta ostatnia odzywka Naquimii wydała… nietypowa? W każdym razie, Urojona, może dobrym pomysłem będzie próba skontaktowania się z naszymi starszymi pobratymcami? Kto wie czy młodziki, próbując ich uleczyć, nie doszły do czegoś… a nawet jeśli nie, można by się dowiedzieć czy nic im się nie stało. Nigdy nic nie wiadomo, a sam nie skontaktowałbym się ze wszystkimi.– powiedział spokojnym i dość cichym głosem, aby słowa skierowane były wyłącznie do uszu uzdrowicielki. Nie był to plan wysokich lotów, ale zawsze jakieś zabezpieczenie, sam nie miał ochoty tego robić. Przy czym, mógł skontaktować się jedynie z Rudzikiem i Remedium, nie wiadomo jak z pozostałymi smokami. Lepszy taki pomysł niż dalsze bezcelowe wykłócanie się z Nauczycielem. Rozeznanie w sytuacji i śledzenie jej to podstawa.
autor: Ścigający Barwy
06 mar 2019, 20:57
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 36468

...nie spadnie z nieba. To może być coś w rodzaju podpowiedzi. Może to Naqimia? W końcu przybrałą postać ptaka, który bezpośrednio kojarzy się z niebem i przestworzami. Czyżbyśmy mogli wykorzystać jej obecność tutaj i ofiarować ją Nauczycielowi jako... niewolnika? posiłek? Niestety Galnir wątpił, by smoki były w stanie ja zmusić do tego. Sama ewentualnie dopomoże nam w tym. Adept przeczuwał, że maddara Urojonej może być niewystarczająca, a sam nie mógł jej używać... lepiej zachować siły na inne ewentualności, więc po co je marnować prawnopodobnie na próżno.
Podszedł do Urojonej, lekko zestresowany. To było niekulturalne szeptać w obecności Nauczyciela, ale cóż, lepiej ewentualnie wybić z głowy pomysł zabicia się przez oddanie zbyt dużej ilości Mocy. – Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Potrzeba będzie pewnie mnóstwa maddary, a sama nie uciągniesz tego... to jest niebezpieczne. Może Naquimia byłaby chętna nam pomóc? – szeptem ją ostrzegł. Pytanie zadane było w stronę adeptki i duszka. Wszak Naquimia i tak go mogła usłyszeć, bo siedziała na jego łbie. Odwrócił wtem łeb w stronę boga i wyczekiwał jego odpowiedzi, być może to ruszy cała sprawę dalej.
Ciekawe jak się mają sprawy z Rudzikiem, Kalejdoskopowy liczył, że pisklakom udało się choć trochę pomóc.
autor: Ścigający Barwy
02 mar 2019, 23:59
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 36468

Bogowie... Ich nadzieją mieli być bogowie, z którymi nie ma jak się skontaktować (pomijając fakt, że Galnir nie wierzy mocno w ich istnienie śladem matki i brata... czy raczej jest sceptyczny co do tego). W trakcie gdy pisklaki się przekrzykiwały, Kalejdoskopowy myślał... Czy on ich nie kłamuje? Nie chce przypadkiem ich oszukać i zwrócić się przeciwko swoim oprawcom? Jest możliwe, że ci, który go uwolnili ucierpią? Pytania się mnożyły i mnożyły, a adept nie wiedział, co powiedzieć.
Na szczęście Urojona wyszła z inicjatywą i zadała dobre pytanie, po czym zwróciła się ślepiami do Naqimii. Widział to w jej oczach, suzkała wsparcia, odpowiedzi... Jak można pomóc upadłemu bogowi pozyskać trochę energii?... Przelaż ją w niego? A może oddać mu Naqimię i pozyskałby moc od niej? Choć pewnie by się nie zgodziła. W każdym razie, smok musiał poczekać cierpliwie na odpowiedź Nauczyciela. Sam nie wiedział co na razie dodać. Byli trochę w kropce.
autor: Ścigający Barwy
02 mar 2019, 14:08
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 458
Odsłony: 18540

Huh, świątynia. Miejsce przepełnione mistycyzmem i zewsząd wylewającą się Mocą. Przywódczyni zaprowadziła go do tego miejsca, by pokazać jak wyglądają modlitwy... czy raczej chciała by on się pomodlił. Od mamy mało słyszał o Bogach, tyle co by wiedzieć i zgodnie z rodzinną tradycją, nie był przekonany do ich istnienia.
Po słowach Szabli, Galnir ruszył do ołtarza gdzie położył jaspis. Zrobiwszy to, wrócił do boku łowczyni i zamknął swoje ślepia. Wiatr swoim szumem dodawał tajemniczości niewypowiedzianej na głos prośbie. Gdy skończy, nie otwierał oczu, nie chciał ich otworzyć i dalej widzieć leżących tam kamieni... Mimo swojego podejścia, jednak miał nadzieję, że to nie oszustwo.
autor: Ścigający Barwy
24 lut 2019, 19:03
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 36468

Po co komu plan, gdy przewodnik zaczyna opóźniać cały pochód. Było tak pięknie, ale niestety Naqimia co chwila chciała jakieś małe postoje, aby zebrać siłę na namierzenie ów Boga. Prawdopodobnie im bliżej byli, tym bardziej jego aura nie pozwalała się gołębiowi skupić. Koniec końców Urojona łuska i Wronka rozpoznały drogę i ruszyły przed siebie zostawiając Galnira z Hexaris. Mimo trochę dłuższej tułaczki, opierającej się o dziwne zachcianki ptaka i rzucanie okiem na pisklaka, dotarł do swoich towarzyszy i po raz pierwszy stanął przed obliczem Nauczyciela. Samo przebywanie w jego obecności wystarczyło, by odczuć jego skrywaną potęgę. Gdy doszedł, usłyszał ostatnie słowa boga. Przystanął obok Urojonej Łuski i skinął łbem w akcie powitania po czym dodał –Witaj, zwą mnie Kalejdoskopowym Kolcem, pochodzę ze stada Ziemi. Urojona Łuska pewnie przekazała już prośbę z jaką do ciebie przychodzimy, nie będę się więc powtarzał. Proszę cię jedynie, abyś dopomógł nam radą w tej ciężkiej chwili.– powiedział w miarę spokojnie, choć zachowanie Wronki obudziło ogień irytacji. Brak taktu, szacunku i kultury... jakby była córką Żeru. Kalejdoskopowy zdławił westschnięcie i skupił się na Nauczycielu. Miał nadzieję, że obecność ptaka na jego łbie, pokaże prawdziwość słów smoków.
autor: Ścigający Barwy
22 lut 2019, 14:05
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Krytyka ze wszystkich stron, no nic. Było mieć ich w gdzieś i po prostu ruszyć przed siebie. Wyszłoby na to samo, bo znając dzieciaki, same ruszyłyby za adeptem, a Urojona Łuska wydaje się mieć na tyle oleju w głowie by nie trzymać pisklaków za sobą. Zapamięta na przyszłość. Nie ma co przekazywać swoich pomysłów bo to tylko strata czasu i wywołanie nic niewartej rozmowy... a miało to być tylko opracowanie krótkiego schematu poruszania. Choć z drugiej strony nie ma co się zachowywać jak rozwydrzony pisklak, co to wie wszytko. Sam prosił o pomysły to je dostał. Wronka powiedziała krótko swój pogląd, wtem Urojona przekazała po cichu swój pomysł. A na koniec Hexaris rzuciła... yy monologiem? Adept nie potrafił stłumić ukłucia niepokoju słysząc szybką acz długą wypowiedź. W dodatku zachowanie pisklaka wydało się budzić takie uczucie... Gdyby był tu Dar, prawdopodobnie by ją posądził o jakieś problemy psychiczne. Adept wrócił myślami na Skały Pokoju.
Cóż luka w logice Kalejdoskopowego była, nie da się ukryć, jednak reszta grupy ją szybko załatała, świetnie... Ale po co później wychodzić z przedstawianiem się? Kwestia łatwiejszej komunikacji? Nie brzmiało to na zbytnio ważne, jedynie przedłużało organizowanie się.
Lekko uniósł ślepia, by dojrzeć ptaka na nim siedzącego i ujrzał w końcu kierunek w jakim powinni iść, ledwo bo ledwo ale zauważył. Musiało to wyglądać komicznie, ale skutkowało. Wrócił wzrokiem do towarzyszy podróży. Z lekkim uśmiechem skinął do nich łbem. Decyzję co do działania podjął szybko i nie miał zamiaru marnować więcej czasu. –Bardzo dobrze. To idziemy jeden za drugim, ja prowadzę, Urojona zamyka. Dla waszej informacji jestem Kalejdoskopowy Kolec. – powiedział krótko, stawiając pierwsze kroki w stronę wyznaczaną przez dziób Naquimii. Od tego momentu nie zatrzymywał się, ani nie oglądał za siebie.

/zt do Legowiska Nauczyciela
autor: Ścigający Barwy
21 lut 2019, 2:36
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Obserwował uważnie Naqimię odkąd podszedł do niej. Cała ta sytuacja śmierdziała jakimś podstępem... Nagle 4 smoki mają poważne problemy ze zdrowiem i pojawia się majestatyczna magiczna istota niewiadomo skąd, którą widzi pierwszy raz na oczy. W dodatku istota ta ma być ich przewodnikiem. Brzmi nieciekawie, ale cóż... Lepsze to niż nic. Przynajmniej Rudzik ją kojarzył co poniekąd uspokajało Galnira. Najwyżej ruszy się głową i pazurami. Kalejdoskopowy rzucił okiem na pozostałych członków drużyny poszukiwaczy. Nie znał osobiście żadnego z tych smoków, były to kompletnie nowe twarze dla niego. Jakoś będą musieli dać sobie radę. Wtem Naqimia przemówiła.
Jej krótka, acz treściwa wypowiedź ukazało drogę, którą powinna ta grupa podążyć. Szukamy wygnanego boga, który żyje pośród smoków... Brzmi dobrze. Galnir nagle poczuł się jak wierzchowiec, gdy bajkowy gołąb usadowił sie na jego łbie. Czuł jakby nosił osobne Źródło... Od Naqimii dalej emanowała energia. Kalejdoskopowy westchnął i spojrzał po towarzyszach. Wronka zdała się być bardzo chętna do działania, dobrze to jest jakiś pozytyw. Ciężko było wybrać co zrobić, iść od razu, a może jeszcze porozmawiać troche z drużyną? W końcu wypadałoby jakoś się zorganizować. Chodzenie zwartą grupą może utrudnić poszukiwania, a wszystkim zależy na czasie. Z drugiej strony dwójka z nich to pisklaki. Potencjalny przeciwnik byłby śmiertelnym zagrożeniem dla nich. Na domiar złego adept miał o tyle utrudnioną sytuację, że nie widział jaki kierunek wskazuje gołąb. Jego pozycja nie oddawała kierunku wychylenia łba, przez co Galnir musiał polegać na towarzyszach.
Dobrze, trzeba będzie ruszyć w drogę. Proponuję, abyśmy poruszali się parami. Dwójka najmłodszych z przodu, zaś ja z Urojoną będziemy za wami. Takie ułożenie pozwoli nam zareagować w razie potencjalnego ataku skierowanego w przednią i po fakcie trochę bezbronną parę. Urojona Łusko, jako że ja nie widzę w jakim kierunku musimy podążać, proszę cię, abyś kontrolowała kierunek ruchu grupy. Jeżeli macie inne pomysły to nie wahajcie się ich przedstawić, ale przypominam, że zależy nam na czasie. Cokolwiek zalęgło się na terenie Wolnych Stad, musimy siętego jak najszybciej pozbyć. Nie ma czasu na długie planowanie. – powiedział spokojnym głosem. Początkowo spoglądał głównie na Hexaris i Wronkę, zaś zwrócił swoje kolorowe ślepia na adeptkę, gdy przyszło mu skierować słowa bezpośrednio do niej. Nie wiedział czy to dobry plan, może tak, może nie. Nic lepszego mu do głowy nie przyszło. Wydawał się sensowny. Czekał na ewentualne sprzeciwy lub inne pomysły. Był gotowy do ruszenia w każdej chwili.
Obejrzał się tylko raz w stronę Rudzika i swoich stadnych pobratymców. –Rudziku, oby ci wzrok został prędko zwrócony. Nasze zdolne małe smoki na pewno się z tym szybko uporają. – skierował do nich te słowa, po czym wrócił wzrokiem do swojej grupy. –Jeżeli nikt nie ma nic przeciwko, to czekam na wskazanie kierunku i idziemy! – z tymi słowy, wypowiedzianymi z dodatkowym entuzjazmem, obdarzył grupę szerokim uśmiechem.
autor: Ścigający Barwy
18 lut 2019, 23:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 102127

Samiec wykonawszy magiczny atak, poczuł lekkie osłabienie. A więc o tym mówił Dar, gdy wspominał, że maddara wpływa na użytkowników. Ciężko było sobie wyobrazić jak męcząca może ona być dla czarodziei. W każdym razie udało się, lecz to jeszcze nie był koniec. W sumie póki Galnirowi starczyło sił, mógł ćwiczyć, nie będzie miał w życiu wiele okazji do używania magii, lecz warto się jej choć trochę poduczyć. Samica widocznie doszła do podobnego wniosku i zmaterializowała ogień. Czyżby to miała być kolejna próba?
Zanim dotarły do niego kolejne wizje, przez myśl przeszły mu właściwości ognia. Gorący, bardzo gorący, niszczący gdy dotyka czegoś lodowego, miękkiego lub nietrwałego, jasny, kolory przechodzą od białego po ciemny pomarańcz, zachowuje się jak coś bardzo niestaiblnego, lecz można go ukierunkować, jak przy zianiu... I nagle dotarły do niego przekazane wizje. Miał poznać ogień, co zaczął chwilę temu i... i użyć go do obrony. Już obawiał sie nagłego ataku, przez co poczuł przypływ adrenaliny i poczuł wewnętrzne zachwianie gdy musnął Źródło. Zaskutkowało to odkryciem, że stan emocjonalny wpływa na dostępność do niego i stabilność znajdujacej się w nim Mocy...
Kalejdoskopowy uspokoił się, zauważywszy, że żaden atak nie nastąpił, jeszcze nie. Maddara wróciła do stanu równowagi. Lodowy szpikulec, wytworzony przez Sześć nie ruszał z miejsca. Oczekiwał na jego ścianę ognia.

Galnir zebrał się w sobie i całą "wewnętrzną łapą" zaczerpnął Mocy ze Źródła. Złączył swoją wiedzę o ogniu z wyobrażeniem jak szeroka na około trzy szpony i gruba na szpon ściana płomieni materializuje się przed adeptem i skierowana jest naprzeciw kolca lodu. Wraz ze swoimi cechami ogień miał być stabilny i zamknięty w swoim kształcie. Jego temperatura miała być identyczna do prawdziwego płomienia.
autor: Ścigający Barwy
18 lut 2019, 1:39
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Uśmiech zawitał na pysk adepta. Czas rozruszać swoje kości i poszukać źródła tego całego zła. Rudzik... pozostałe smoki... wszyscy zostali dotknięci przez coś naprawdę niedobrego, a do obowiązków Galnira była pomoc. Spojrzawszy na zgromadzonych przedstawicieli stada Ziemi, Kalejdoskopowy zdecydował, że to on powinien ruszyć wraz z duszkiem na poszukiwania. Z jednej strony opuszczał przez to najmłodszych, z drugiej zaś lepiej, żeby to on poszedł. Tego typu wyprawy wydają się wiązać z wieloma niebezpieczeństwami, przynajmniej będzie ich więcej niż przy próbach leczenia towarzyszy. Lepiej nie narażać młodszych ziemniaków na takie atrakcje, jeszcze będą miały okazje poczuć rany i zapach własnej krwi.
Wziął głębszy oddech i wyszedł przed szereg. Ostatni raz obejrzał się po swoich pobratymcach i wykrzywił wargi w uśmiechu, dadzą sobie radę, wiedział to.
Ruszył za Urojoną Łuską i dochodząc, usłyszał co mówiła do Naqimii. Gdy stał już obok smoczycy, skinął do niej porozumiewawczo i skierował wzrok na duszka. –Jestem Kalejdoskopowy Kolec z Ziemi, aktualnie szkolę się na łowcę. Chętnie pomógłbym szukać źródła tego zamętu. – przedstawił się jeszcze zanim padły odpowiedzi na pytania smoczycy.
Każda informacja będzie przydatna przy rozwiązywaniu tej sprawy... Coś mrocznego nawiedziło Wolne Stada, trzeba to wyplenić jak najszybciej.
autor: Ścigający Barwy
16 lut 2019, 0:26
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIII
Odpowiedzi: 161
Odsłony: 8070

Szedł tuż obok dorosłego smoka Ziemi. Był wręcz jego prawą ręką w trakcie tej podróży. Jako dwa najstarsze smoki, mieli na oku resztę młodzieży. To nie był czas na rozmyślenia, dlaczego Galnir wciąż jest adeptem, a nie już dorosłym smokiem. W każdym razie eskortował oślepionego czarodzieja i czuwał nad młodszymi od siebie. Rudzik prawdopodobnie mógł rozpoznawać teren magią, lecz musiało być to trochę uciążliwe, męczące, a sprawna para oczu była zawsze przydatna. Moc, która emanowała od duszka była wyczuwalna nawet dla Galnira... czuł tylko potęgę tej magii, która przeszywała ciało adepta do samych kości.
Rudzik coś powiedział, a Kalejdoskopowy na niego spojrzał. Co to za słowo? Coś z tego jego dziwnego języka? A może imię stworzenia, z którego lał sie złoty pył? Ciekawość zaczęła zżerać Galnira.
Midar wyprzedził adepta z pytaniem, więc ten mógł zachować milczenie. Przeleciał wzrokiem po widocznych smokach i westchnął. Ostania jego przygoda z nietypowym bytem, skończyła się dla niego omdleniem i zostawieniem towarzyszki niedoli sam na sam z przeciwnikami... może tym razem będzie inaczej? Oby nic się nikomu nie stało, miał zamiar tego dopilnować.

Wyszukiwanie zaawansowane