Znaleziono 41 wyników

autor: Pozłacana Łuska
03 cze 2018, 10:32
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Pokiwała ze smutkiem łbem. A więc taka jest cena tego wszystkiego? Wiele smoków odejdzie, jeżeli się nie nauczy kontrolować swoich umiejętności. W końcu planowała być uzdrowicielką, musiała się postarać póki miała jeszcze czas. Zbyt długo ze wszystkim zwlekała.
– Och, racja.. – Sapnęła niepewnie, kiwając łbem. Przynajmniej teraz nie poszło jej tak źle jak na początku, ale drobne błędy czasami mogą kosztować życie bądź kalectwo.
Zaczęła się obawiać wszystkiego. Czy wytrzyma tę presję? Czy wszystko uda jej się zrobić dobrze? A co jeśli zawiedzie? Po plecach przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz, ale nie poddawała się. Wszakże miała pacjenta do wyleczenia.
Spojrzała na lodowy kolec i uśmiechnęła się lekko do pacjenta.
– Nic nie poczujesz. – Zapewniła, sięgając po tasznik. Działał przeciwbólowo, powinien pomóc. Oczyściła korzenie z brudnej ziemi, przekroiła go na pół i zaczęła zgniatać tak, aby soki puściły. Następnie zaczęła wrzuciła go do wrzątku i odczekała chwilę, a po ostygnięciu przyłożyła do rany tak aby kolec przestał być odczuwalny dla smoka. Trzeba jego samego było się pozbyć więc odczekała chwilę, a potem zajęła się kolcem.
Ślaz dziki. Zaczęła ucierać jego liście w misce tak, aby uzyskać papkę. Nałożyła na całą rozległą ranę, w końcu to zioło pomagało na rany magiczne prawda? A kolec z pewnością do takich należał. Smoczyca wzięła głęboki wdech i wydech, starając się opanować drżenie łap. Potem nieco wyprostowała się i spojrzała na kolec, którego zaczęła podgrzewać. Jak? Za pomocą swojej własnej maddary, oczywiście cały proces nie był w żadnej sposób odczuwalny dla smoka. Ostrożnie starała się sprawić, aby kolec uległ roztopieniu.
Oby jakoś jej to poszło, choć widać było iż działanie przy takich rodzajach skaleczeń sprawiało jej trudność. Jak już tylko pozbyli się kolca, zaczęła sobie wyobrażać jak ziejąca dziura w wyniku kolca zaczęła znikać. Wszelkie przerwane mięśnie, naczynia czy komórki miały zostać odnowione i na nowo połączone z innymi tak, aby nie było żadnego śladu. Nawet blizny nie powinno być i choć starała się również odtwarzać łuski, tak aby nie było to widoczne, sama nie wiedziała jak jej pójdzie. Widocznie nieźle się zestresowała i z przerażeniem sama nie wiedziała już co ma robić.
Wlała w wyobrażenie maddarę, choć wiedziała, że nie było dobre tak jak powinno. Spojrzała ze smutkiem na mistrza. Nie tego się po niej spodziewał.
autor: Pozłacana Łuska
11 maja 2018, 13:16
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 139755

Myślała, że to już koniec. Była naprawdę zmęczona, ale jak widać samiec nie zamierzał odpocząć. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa i wzięła głęboki wdech, oddychając przez chwilę nieco szybciej. No co? Zmęczyła się! Nie miała tak dobrej kondycji jak on, ale przynajmniej się starała. Uniosła nieco łeb ku górze i zamknęła na moment ślepia, a gdy je otworzyła, zaczęła przybierać szybko łapami. Najpierw był slalom. Zaczęła przechylać ciało z lewa na prawo, wykonując zgrabne zakręty. Kiedy chciała skręcić w lewo, zaczęła przybierać łapami mocniej i przechylać się w tym kierunku, aby potem szybko odbić i zacząć skręcać w prawo. Po slalomie, który całe szczęście nie był długi nadszedł czas na podwodny tunel. Smoczyca miała nadzieję, iż da radę przez niego przepłynąć. Przymknęła oczy, a gdy je otworzyła zaczęła płynąć do przodu, aż raptownie wbiła się w taflę wody, kierując swoje ciało do przodu. Szybko zanurkowała, pomagając sobie skrzydłami. Zaczęła płynąć w stronę tunelu, który tak jak myślała, okazał się całkiem prosty i przede wszystkim krótki. Oczy były zmrużone i choć piekły, dzielnie się trzymała. Przyspieszyła nieco gdy już go przepłynęła, a następnie uniosła się ku górze, aby zacząć płynąć w stronę brzegu. Jeszcze przez chwilę znajdowała się w wodzie, a potem wynurzyła się raptownie, zabierając powietrze w płuca. Mocniej machała łapami, widząc zbliżający się ląd i sylwetkę samca. Uśmiechnęła się lekko i gdy już poczuła jak nie musi machać łapami, powolnie zaczęła wychodzić z wody, kierując się w stronę samotnika.
– Jakie to męczące! – Zaśmiała się, patrząc na niego uważnie. Przynajmniej nauczyła się pływać!
autor: Pozłacana Łuska
11 maja 2018, 13:08
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93789

Daleko było jej do płynności ruchów takich jak miał samiec, ale mimo to bardzo się starała. Wiedziała też, że im więcej będzie latać tym jej umiejętności się polepszą. Na wszystko potrzeba czasu. Ich wyścig nie potrwał długo i choć myślała, że obędzie się bez przeszkód, nagle przed nią pojawiło się stado ptaków.Aż sapnęła, obserwując jak leci prosto na nie.
Trzeba było więc działać. Nie myślała już gdzie podział się nauczyciel, w końcu z pewnością miał na nią oko. Przechyliła ciało w lewą stronę, uginając wewnętrzne skrzydło. Ogon również powędrował w tę stronę. Nieco przyspieszyła, wykonując szybki skręt. Wyprostowała nieco lot i uderzyła mocniej skrzydłami, aby unieść się ku górze.
Ptaków trochę było, ale jak dobrze zaplanuje uniki to nie powinno być problemu. Kiedy wzleciała ku górze około dwóch ogonów, raptownie przechyliła się do przodu i zanurkowała ku dołowi, skrzydła nieco złożyła i leciała tak przez chwilę, aby ponownie je rozłożyć i rozpocząć szybowanie. Nie mogła jednak dalej lecieć ze względu na las, przed którym wolała wylądować. Ostrożnie zaczęła zwalniać, prostując się i machając skrzydłami tak, aby powietrze kierowane było ku dołowi. Ruszy wolniejsze, ale mocniejsze.
Chwilę to trwało i dosłownie parę ogonów przed, udało jej się dotknąć tylnymi łapami podłoża, a potem dołączyła przednie. Skrzydła wyciągnęła i złożyła, czując że na następny dzień będą ją trochę bolały. Jej ruchy były pewniejsze i widać, że całkowicie zniknął wcześniejszy strach. Obróciła się za swoim nauczycielem, który za pewne był w powietrzu.
autor: Pozłacana Łuska
10 maja 2018, 18:41
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

// o, dziękuję bardzo!

Hestia uśmiechnęła się lekko. Jak widać nie popełniła takiego błędu jak samiec, ale za to zrobiła mnóstwo pomniejszych. Było jej przykro, gdyż myślała iż poradzi sobie jakoś lepiej. Ale się uczyła, najwidoczniej tak właśnie miało być. Czy mogła cokolwiek z tym zrobić? Oczywiście. Musiała bardziej ćwiczyć i się skupić, nie była przecież głupia.
– Och racja. – Odparła jedynie, czując się trochę źle. Przecież powinna się domyślić, jakoś działać.. sapnęła. Niech da sobie jeszcze trochę czasu, może to tylko tymczasowe?
– Właśnie miałam problem z.. wyobrażeniem sobie tego wszystkiego. Czy Ty też tak miałeś na początku? – Zapytała, czując zdenerwowanie. Była klerykiem, błędy się zdarzały.. ale żeby tak często? Po chwili pojawiły się dwa smoki, bardzo młode. Ich rany były poważniejsze niż widziała do tej pory, ale tym razem zamierzała się odpowiednio skupić. Spojrzała na swojego mistrza i skinęła łbem. Miała zadecydować komu pomoże najpierw? Lodowy sopel w łapie i lekkie poparzenie czy mocno krwawiąca rana? Oczywiście, że to drugie. Podeszła do czarnołuskiuego i skinęła mu łbem.
– Zaraz ból zniknie. – Uśmiechnęła się, a następnie przyjrzała ranie po pazurach. Najpierw usunięcie zabrudzeń, które mogły się dostać. W tym wypadku użyła czystych, mokrych liści na ranę. Dopiero potem chwyciła za babkę lancetowatą, biorąc do łapy trzy liście i zmiażdżyła je. Nie zmierzała popełnić błędu i wycisnąć soku, tylko po prostu położyła je na długą ranę i odczekała chwilę. Zatamowanie krwawienia i odkażanie w jednym. Potem chwyciła za tasznik pospolity, a dokładnie za jego korzenie. Oczywiście wyczyściła jeżeli były brudne od ziemi, potem przekroiła aby sok puścił i sparzyła je we wrzątku. Odczekała chwilę, będąc pewna że po ostudzeniu nadadzą się na nałożenie. Ostrożnie zaczęła przykładać do rany, mając nadzieję iż ból nie będzie mu tak doskwierał. Następnie zamknęła oczy i położyła na ramieniu samca łapę. Teraz użyje maddary, ale czy aby na pewno wszystko się uda? To się jeszcze okaże. Po pierwsze zamierzała przyspieszyć proces regeneracji, łącząc przerwane naczynia krwionośne, a przy okazji zatrzymując intensywnie krwawienie, jeżeli nie udało jej się tego zdziałać ziołami. Wszelkie nerwy również miały zostać odbudowane i połączone z nienaruszonymi. Kierowała się od prawego żebra ku piersi. Naderwany mięsień miał zostać zregenerowany, naczynia miały zostać połączone. Dopiero na sam koniec wzięła się za połączenie skóry, oczywiście cały proces był bezbolesny. Łuski miały zostać odnowione, połączone z innymi tak, aby po uszkodzeniu nie było ani śladu. Ale czy to wystarczyło? Wciąż nie była pewna, ale wlała maddarę w ciało smoka. Miała nadzieję, że pójdzie jej lepiej niż wcześniej. Troszkę się denerwowała, zwłaszcza iż teraz miała trochę więcej roboty. Spojrzała na swojego mistrza, potem na smoka i jeżeli będzie dobrze, zamierzała zająć się drugim pacjentem. Niepewnie spojrzała na lodowy sopel, tym razem nie wiedziała jak się do tego zabrać.
– Czy mam.. uśpić pacjenta aby wyjąć kolec? – Niepewne spojrzenie skierowane ku ognistemu. Na razie nie zabierała się za ni, gdyż nie chciała pogarszać sprawy. Wolała się upewnić i dopiero wtedy przejść do działania.
autor: Pozłacana Łuska
09 maja 2018, 15:46
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93789

Sapnęła cicho, czując przyjemny dreszcz w skrzydłach. W końcu będzie mogła ich używać! Jak prawidzwy smok! Uśmiechnęła się wesoło, po czym spojrzała na ziemnego. Po niej za pewne mógł się spodziewać, że wybierze coś wolnego, ale jednak tym razem zamierzała go zaskoczyć.
– Ścigamy się! – Odparła wesołym głosem, po czym ruszyła przed siebie, biegnąc tuż obok samca. Nawet nie wiedziała, że wzruszył się przez to wszystko! Machnęła mocniej skrzydłami, odbijając się od podłoża. Z wielkim uśmiechem obserwowała świetliki, którasprawiły iż niebo wyglądało przepięknie.
Celowo podleciała szybciej i pacnęła samca lekko w ogon, a następnie nieco zniżyła tor lotu tak, aby znaleźć się pod nim. Z uśmiechem na pysku zaczęła szybciej machać skrzydłami, przelatując przez złociste punkciki. Przechyliła ciało w prawą stronę, jak i zgięła nieco jedno ze skrzydeł. Skręciła, a potem zaczęła prawie że szarżować na ziemnego. Oczywiście w porę zawyżyła lot, posyłając mu wesołe spojrzenie. Nigdy nie czuła się taka wolna. To było niesamowite.
Tyle lat spędziła wierząc, że nigdy nie nauczy się latać. A tu proszę bardzo. Samiec był wspaniałym nauczycielem i ogólnie smokiem, żałowała aż, że nie znajdowali się w jednym stadzie.
autor: Pozłacana Łuska
09 maja 2018, 15:41
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Gorąca zatoczka
Odpowiedzi: 1013
Odsłony: 139755

O dziwo nie było tak źle. Smoczyca nie wierzyła w siebie tak jak powinna, ale może też dlatego mobilizacja wzrosła i teraz szło jej tak dobrze? Za każdym razem męczyła się mocniej, ale wierzyła, iż świetnie da sobie ze wszystkim radę. Niestety nie potrafiła długo wytrzymać bez powietrza, wiec za pewne inaczej będzie wyglądało nurkowanie w jej stylu. Uśmiechnęła się na jego słowa, choć nie wiedziała czy będzie kiedykolwiek jeszcze polować na jakieś zwierzę. Mimo to nie zamierzała nic mówić, tylko po prostu wykonać polecenie.
Raptownie przechyliła się do przodu, zanurzając łeb. Oczywiście wcześniej zrobiła głęboki wdech. Machnęła skrzydłami i łapami, aby dzięki temu znaleźć się pod wodą. Musiała jednak działać szybko, więc zaczęła przybierać łapami, mając nadzieję iż nie wynurzy się za szybko. Otworzyła oczy jednak po czasie i może odrobinkę ją szczypały. Mignęła jej sylwetka samca, kiedy była już pod wodą. Zaczęła przechylać się lekko w prawą stronę, a potem wykonała szybki skręt, pomagając sobie łapami i odgarniając wodę. Niestety dłużej nie mogła się bawić, więc zaczęła kierować się ku górze, aby móc się wynurzyć. Wyłoniła się z tafli wody i wzięła głęboki haust powietrza, to nie było takie proste i szło jej nieco ślamazarnie. Poruszyła lekko łbem, przybierając spokojnie łapami i rozglądając się za Grzmotem.
autor: Pozłacana Łuska
09 maja 2018, 15:20
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Niektórych błędów nie powinna popełniać. Niestety dopiero się uczyła i nie potrafiła wszystkiego od razu zrobić dobrze. Mimo to się starała. Co najzabawniejsze, to była pewna iż z maddarą sobie kompletnie nie poradzi. A tutaj proszę, praktyka sprawiła jej problem. Jak mogła nie oczyścić rany? Aż musiała się pacnąć po łbie.
– Przepraszam. – Sapnęła i choć może nie powinna tego robić, to jednak zawiodła w pewnym sensie. Pisklę zniknęło, a na jego miejscu pojawiła się białołuska smoczyca. Nie odezwała się. W końcu Hestia powinna czynić swoją powinność. Zbliżyła się do smoczycy i uważnie spojrzała na poparzenie, które za dobrze nie wyglądało. Zanim cokolwiek nałoży na ranę, zamierzała nieco uspokoić smoczycę. Pomimo iż nie wydawała się być agresywna, nie wiadomo jak zareaguje gdy coś przyłoży do jej rany. W drewnianej misce zaczęła ścierać liście mięty, aż uzyska przyjemny w zapachu olejek. Następnie nadstawiła nad nosem smoczycy, prosząc ją aby chwilę go powdychała. Potem zaś wzięła się za ranę, zamierzała użyć macierzanki, która powinna pomóc na bąble. Zaczęła miażdżyć liście zioła, a potem spojrzała na ranną z krzywym uśmiechem.
– Może odrobinkę zaboleć. – Sapnęła i przyłożyła liście ostrożnie, mając nadzieję iż cicha smoczyca nie odskoczy jak poparzona. W sumie po to też ją uspokoiła, aby nie było żadnych niespodzianek. Potem położyła na niej łapę, obok rany gdzie skóra była zdrowa i zamknęła oczy. Wyobraziła sobie jak maddara przenika przez ciało smoczycy, skupiając się na bąblach. Zaczynają one znikać, skóra zaczyna się regenerować wraz ze wszystkimi naczynkami. Wszelkie uszkodzenia również miały zostać zreperowane. Tam gdzie łuski wypadły, miały się pojawić nowe. Również białe, kompletnie nie różniące się od pozostałych. Znacząco przyspieszyła czas gojenia, a do tego dodała lekkie uczucie chłodu, aby po poparzeniu nie został ani śladu. Wlała maddarę. Otworzyła oczy i spojrzała na smoczycę, a potem na ranę. A jak teraz jej poszło?
autor: Pozłacana Łuska
07 maja 2018, 12:16
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Skinęła lekko głową, słysząc iż od razu przechodzą do praktyki. Troszkę się obawiała, ale wiedziała że da sobie radę. Chciała pomagać, było to dla niej naprawdę ważne. Uniosła nieco łeb widząc małego pisklaka, który nieco kuśtykał. Po chwili uniósł łapkę i pokazał rozcięcie, które było przybrudzone ziemią.
– Niebawem będziesz mógł gonić go dalej. – Uśmiechnęła się ciepło, po czym zrobiła głośny wdech i wydech. Czas zająć się leczeniem, ale najpierw zamierzała zająć się przygotowaniem odpowiednich ziół, a potem przejdzie do etapu leczenia maddarą. Ostrożnie chwyciła malca za kończynę, nie przestając się do niego uśmiech. Uśmiechnęła się miło, po czym przez chwilę myślała. Powinna oczyścić ranę? A może nałożyć zioła?
Najwyżej mistrz ją poprawi.
Puściła łapę smoka, po czym zabrała się za przygotowanie pierwszego ziela, a była nim babka lancetowata. Postawiła przed sobą drewnianą miseczkę, a następnie chwyciła za dwa soczyste liście. Zaczęła je mocno uciskać, tak aby puściły soki prosto do miski. Ziele zapobiegało przeróżnym zakażeniom, więc miała nadzieję iż ono wystarczy. Następnie położyła na uniesiony spód łapy pisklęcia, zaczynając od spodu i kierując się ku górze, a następnie ostrożnie położyła łapę na jego przedramieniu i przymknęła oczy, przygotowując maddarę.
Zaczęła wyobrażać, jak wnika do organizmu malucha. Cała jej maddara miała się skupić na ranie, a jej działanie polegało na tym, że miała naprawiać wszelkie uszkodzone połączenia nerwowe powstałe w wyniku rozcięcia. Wszelkie przerwane naczynia krwionośne również miały zostać odbudowane, a poduszka miała zostać zregenerowana tak, aby po skaleczeniu nie było ani śladu. Cały proces miał być bezbolesny, kompletnie nie wyczuwalny dla pisklęcia. Maddara miała pracować szybko i tylko w wybranym obszarze. Hestia otworzyła oczy, uruchamiając swoje działo. Czy wszystko się uda?
Następnie ściągnęła liście, obserwując czy rana zniknęła, czy też wynik jej leczenia się nie udał i pozostała. Zerknęła na moment na samca, będąc gotowa na krytykę.
W zasadzie to pierwszy raz próbowała leczenia, toteż tym bardziej troszkę się stresowała. Oczywiście nie pozwalała sobie na panikę, w końcu była to nauka. Wolała teraz robić błędy, niż później.
autor: Pozłacana Łuska
05 maja 2018, 15:24
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Wzdrygnęła się, słysząc westchnięcie. Chyba nie za bardzo spodobało mu się to, że wodna zajmie mu jeszcze więcej czasu. Delikatnie się spięła, czując to mrożące krew w żyłach spojrzenie, a im dłużej ono trwało tym gorzej. Była pewna, że odmówi. Ku jej zaskoczeniu zaczął opowiadać o maddarze, a przede wszystkim przestrzegł ją.
Skinęła łbem.
– Dobrze Płomieniu Świtu. – Odparła. Jedyne z kim będzie się dzielić wiedzą to z innymi medykami czy klerykami. Reszcie niestety musiała odmówić. Poza tym stroniła od walki, a przede wszystkim gardziła nią. Byli rozumnymi stworzeniami, bezsensowny rozlew krwi był kompletnie niepotrzebny. Ale to jej zdanie.
Skinęła głową. Wiedziała, że uzdrowicielstwo nie jest łatwe. Była to niezwykle trudna do opanowania sztuka i do tego jeszcze tylko nieliczni mogli ją zagłębić.
Zdawała sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Mimo to nie zamierzała zrezygnować z obranej ścieżki. Nikt nie mówił, że wszystko będzie iść zawsze po jej myśli.
– Póki co nie. Jestem gotowa. – Rzekła, biorąc sobie jego słowa do serca. W końcu później nie będzie miała szansy się go spytać o zdanie, będzie kompletnie sama. Musiała więc dać z siebie wszystko podczas lekcji.
autor: Pozłacana Łuska
05 maja 2018, 13:04
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93789

Skinęła łbem, patrząc na swojego nauczyciela. W zasadzie nie spodziewała się, że lot będzie taki.. przyjemny? W końcu będzie mogła szybko trafić na jakieś miejsce, a jako że chce być uzdrowicielem, było to bardzo istotne. Smoczyca przygotowała się od nowa, rozpoczęła niezbyt szybki trucht, aby następnie rozłożyć skrzydła. Przyspieszyła, co parę kroków odbijając się od podłoża. Po około pięciu skokach, mocniej uderzyła skrzydłami. Poderwała się ku górze, od razu przechylając lekko sylwetkę i zbierając powietrze pod siebie, aby unieść się jeszcze wyżej ku górze. Silne ruchy, już nie znajdowała się tak nisko ziemi. Zaczęła szybować, poprzez pochylenie się lekko do przodu. Ogon był jej sterem, a łapy odruchowo bardziej złożyła. Zaczęła lecieć i gdy kawałek się oddaliła, pochyliła się lekko w prawą stronę, uginając nieco te skrzydło wraz z ogonem. Mocniej uderzyła lewym i skręciła w wybranym kierunku. Nieco jednak przetrzymała cały proces, aby zrobić pół okręg i znów lecieć w stronę ziemnego. Nieco zniżyła lot, przestając tak gwałtownie machać skrzydłami. Pochyliła się w lewą stronę, nieco zginając po tej samej stronie skrzydło. Ogon również powędrował w tym kierunku. Po wykonaniu skrętu, zaczęła na tyle mocno uderzać skrzydłami, że znalazła się naprawdę wysoko. Czuła pracę swoich mięśni, a lęk przed wysokością kompletnie zniknął. Uśmiechnęła się delikatnie do siebie, po czym rozpoczęła szybowanie, pochylając się w przód. Oddychała spokojnie, nie pozwalając się niczemu rozkojarzyć. Potem zaczęła zwalniać, a skrzydła już nie machały tak często. Mimowolnie zaczęła się obniżać, aż w pewnym momencie zaczęła zbierać powietrze pod siebie, nieco składając skrzydła. Zbliżała się do ziemi. Wyciągnęła tylne łapy, które pierwsze spotkał się z ziemią. Potem dołączyły do nich tylne. Było już po wszystkim, a smoczyca złożyła skrzydła, czując że wieczorem będą ją bolały. W końcu przez tak wiele księżyców ich nie używała. Wykonała krótki ukłon w stronę samca i uśmiechnęła się. Czy właśnie o to mu chodziło?
autor: Pozłacana Łuska
05 maja 2018, 12:41
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Pokiwała głową. Trzy szyszki i koniec. Uśmiechnęła się lekko do samca, wiedza którą jej przekazywał była naprawdę pomocna. W końcu będzie mogła wyruszyć na wyprawę!
Słuchała z uwagą odrobiny historii, uważnie patrząc na grzyba z czerwonym kapeluszem w białe kropki. Mroczne elfy na wiwernach? Oby nie powróciły, ale nigdy nie można być pewnym. Wodna skinęła łbem, z pewnością będzie szukać grzyba aby mieć go na wszelki wypadek. Potem przeszli do roślin bagiennych, których nie było tak dużo jak w przypadku pozostałych. Smoczyca uśmiechnęła się po raz kolejny, ta nauka to czysta przyjemność. Koziołek lekarski, lulek czarny, to były dwie nowe rośliny, które natychmiast zostały zapamiętane. Smoczyca nieco posmutniała, to już koniec? Bardzo podobał jej się sposób przekazania wiedzy i choć samiec był zmęczony, postanowiła się go o coś zapytać.
– Dziękuję bardzo za tę wiedzę. W końcu będę mogła ruszyć na wyprawę. – Uśmiechnęła się lekko, po czym przechyliła łeb na prawą stronę. Powinni się już zbierać, ale.. co szkodzi zapytać o coś innego?
– Piętno ma ostatnio bardzo mało czasu i nie wiem czy zdoła mnie wyszkolić.. czy mogłabym prosić Ciebie o przekazanie mi tajników leczenia? Chciałabym móc pomagać.. – Rzekła na jednym wydechu, nie spuszczając z niego ślepi.
autor: Pozłacana Łuska
03 maja 2018, 21:04
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Uśmiechnęła się. Jednak jakąś znikomą wiedzę miała, jednak wolała się doszkolić u kogoś bardziej doświadczonego. Mogłaby być samoukiem, ale wymagało to zbyt wiele czasu, którego ona miała coraz mniej. Słuchała odpowiedzi na swoje pytania uważnie, nic nie dodając. Dostała odpowiedź, to wystarczyło.
Co do ran magicznych, dobrze jest wiedzieć że nie zawsze można leczyć ślazem. W końcu chyba nie był zbyt pospolity, ale to się okaże jeszcze na wyprawach. Skinęła mu w podzięce łbem za odpowiedzi. Rozwiało to wszelkie wątpliwości. Potem jednak przeszli do ziół będących w lasach. Słuchała uważnie, za pewne na nie najczęściej będzie się napotykać.
Przyjęła liście i zaczęła je uważnie oglądać. A więc to ziele było najbardziej popularne? Babka lancetowata, powtórzyła sobie kilka razy nazwę w myślach i skupiła się na nowo. Lubiła zapach lawendy, którą kojarzyła. W końcu tak ładnie pachniała. Znała część właściwości. Samiec uzupełnił jej wiedzę.
Większą uwagę skupiła jednak na chmielu. Mogła to być trucizna? Przechyliła lekko łeb.
– Wystarczy, że pomylę ilość i zabije pacjenta? Chyba nie będzie to przeze mnie najczęściej używane zioło.. – Sapnęła, oglądając szyszki. Oj na pewno będzie ich unikać. Zbyt przerażające było ich przedawkowanie i potem obwinianie się do końca życia, że zabiło się pobratymca.
Lubczyk. Pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko, mniej więcej je kojarzyła i też wiedziała, że było bardzo, ale to bardzo gorzkie.
– Bo liście są bardzo gorzkie, dziękuję. Poszukam miodu! – Uśmiechnęła się lekko, po czym przechyliła się lekko w lewo i zerknęła na gałązki. Środek na poparzenia i owrzodzenia. O melisie słyszała, więc nie musiała przykładać tez tak wielkiej uwagi, choć przez całą wypowiedź samca była naprawdę skupiona. Nie śmiałby go ignorować.
– Nawłoć pospolita bez miodu dla nieprzyjemnych pacjentów. Zrozumiałam. – Uśmiechnęła się po raz kolejny, po czym Przywódca Ognia zaczął opowiadać o innym zielu. Ostróżeczka polna, dosyć ciężka nazwa. Przynajmniej taka się wydawała dla Wodnej, która poprawiła nieco ułożenie łap. Tasznik, zioło przeciwbólowe. Za pewne również często będzie z niego korzystać. Przyjrzała się małej roślince o białych kwiatach. Rumianek, przedostanie zioło. I tak było ich naprawdę sporo, ale Hestia była pojętym uczniem. Może nie walczyła znakomicie, ale za to nadrabiała umysłem.
Z zainteresowaniem przyjrzała się poskręcanemu korzeniowi. Ciekawy wygląd. Imbir, również mocno pachniał. Przyjrzała mu się.
– Niektóre zioła przyrządza się dosyć długo z tego co słyszę.. a co jeśli nie ma czasu? Lepiej wykorzystać zamienniki, których nie trzeba tak dogłębnie przygotowywać? – Odsapnęła, przygotowując się na kolejną falę ziół. Ale podobało jej się to, w końcu mogła zobaczyć je wszystkie i o nich usłyszeć.
autor: Pozłacana Łuska
03 maja 2018, 20:11
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93789

Miała wylądować? Oby jej się udało i nie wyszło jej tak jak za pierwszym razem. Ale trochę więcej wiary w siebie, przecież nie była aż taką łamagą. Przechyliła lekko łeb na bok, aby nieco się wznieść ku górze. Mocniej uderzyła skrzydłami, a potem na moment przestała nimi machać, a kiedy zaczęła to jej ruchy były powolne. Dzięki temu wytraciła prędkość. Trochę to trwało, ale za kilka księżyców na pewno wszystko pójdzie jej świetnie. Kiwnęła łbem na jego słowa, kuląc łapy pod siebie. Teraz była już naprawdę nisko, a nie chciała o nic zahaczyć. Powietrze zgarniała pod siebie, czasami obniżała się nieco zginając skrzydła. Bawiła się tym, a kiedy upewniła się, że wokół jest dostatecznie sporo miejsca i niczemu ani nikomu nie przeszkodzi, wylądowała na równe łapy. Wyglądało to znacznie lepiej niż wcześniej. Obróciła się do Piastuna z uśmiechem. Chyba szło jej nawet dobrze, a po strachu nie było śladu.
autor: Pozłacana Łuska
03 maja 2018, 13:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Zgodził się? Tak po prostu? Na pysku smoczycy pojawił się ogromny uśmiech, w końcu nie spodziewała się że od razu odpowie ''tak''. Wiedziała, że są sojusznikami, ale różnie to bywa. Miło było być zrozumianym przez samca, który od razu przeszedł do nauki. Usiadła wygodnie i skinęła lekko głową. Była gotowa, na to czekała.
– Zdaję sobie sprawę z konsekwencji. Chcę nieść pomoc, ale póki nie znam podstawowej wiedzy nie mogę tego uczynić. A i jeszcze niektóre zioła kojarzę. – Dodała, przechylając lekko głowę. Tereny Wody miała mniej więcej opanowane, toteż o to się nie martwiła. Z fascynacją obserwowała jak przywołuje przeróżne zioła. Część z nich znała, większości nie. Potem z uwagą zaczęła się wpatrywać na pierwsze zioła, które wziął do łapy. Kalina i parę korzonków, nadających się na leczenie choroby i krwotoków wewnętrznych. Te drugie zaś leczyły nerwicę. Skinęła lekko głową, wszystkie dolegliwości przerobi z Piętnem.
– Mam pytanie, czy wymieszanie różnych ziół może być trujące bądź nieść ze sobą jakiś efekt uboczny? – Miała nadzieję, ze nie będzie miał nic przeciwko zadawoanym pytaniom. Raz jeszcze spojrzała na kalinę i korzonki, a więc z nich przygotowuje się wywar. Dobrze wiedzieć. Potem przeszli do dziurawca pospolitego, smoczyca z uwagą przyjrzała się długim i cienim łodygom ze żółtymi kwiatkami. Lek na bóle kończyn i złamania.
– Ojej, to na pewno zapamiętam. – Sapnęła. Co by się stało, gdyby jakiś smok po jej leczeniu wyłysiał? Nie miałby najlepszej renomy. Potem Jałowiec, który bardzo przyjemnie pachniał i miał całkiem interesujący wygląd.
– Owoce podaję w całości? Czy może je jakoś rozgnieść? – Kto pyta nie błądzi, a wolała nie popełnić błędu przy leczeniu. Zerknęła na odlatująca miskę z wody, Przywódca na pewno był zmęczony.
Chwila przerwy i ruszyli razem. Jemioła, nieco problematycznie się ją stosowało, ale na wszystko potrzeba wprawy. Skinęła głową, tym razem nie miała pytań. Z Wodną wszystko przećwiczy.
– Czyli niczym innym nie wyleczę ran magicznych? – Zapytała, przechylając łeb. Ślaz dziki, z pewnością nie był popularny.. a przynajmniej tak się smoczycy wydawał. Potem przyjrzała do łap korę topoli czarnej i uważnie ją obejrzała. A więc nieczęsto się ją stosuje, ale zawsze warto ją mieć. Skinęła głową, wszystko zrozumiałe. Odłożyła korę tam gdzie jej wskazał i później przyjrzała się iluzji żywokostu.
– Czyli jest to niezbędne zioło przy wszystkich ranach? – Mruknęła, uśmiechając się do niego lekko. Nadąrzała za wszystkim! W końcu była gotowa na tę lekcje i wiedziała, że nie będzie to nic prostego. Mimo to była naprawdę wdzięczna, opowiadał przejrzyście. Widać, że był doskonałym uzdrowicielem.
Mięta pachniała bardzo dobrze, więc smoczyca przyjrzała jej się z uwagą. Działała uspokajająco? I można było nią leczyć choroby! Dobrze. Orzech włoski wyglądał apetycznie, ale niestety jadalny nie był. Smoczyca skinęła krótko łbem i poprawiła nieco ułożenie skrzydeł.
– Tak, ale mam pytanie. Czy może być tak, że na danym terenie należącym do stada nie będzie któregoś ziół? – W sensie czy może tam w ogóle nie rosnąć. Hestia przechyliła lekko łeb, czekając na odpowiedź. Trochę tego było, ale większość zapamiętała.
autor: Pozłacana Łuska
03 maja 2018, 10:49
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91727

Cóż, czasami niektóre rzeczy trzeba było wziąć w swoje łapy niż czekać w nieskończoność. Oczywiście stresowała się przed spotkaniem ze samcem, bo przecież był jednym z ważniejszych smoków. Mimo to parę głębszych oddechów pomogło jej się nieco uspokoić. Nie musiała czekać długo, już w oddali zauważyła rosłą postać przywódcy Ognia i jego kompana. Z uwagą ich obserwowała, a gdy ten wylądował, pochyliła się w geście szacunku.
– Witaj Płomieniu Świtu, przepraszam że odciągam Cię od obowiązków. – Zaczęła, patrząc w niebieskie oczy samca z uwagą. Odruchowo spojrzała na swoje ciało. Myślał, że wezwała go w sprawie rany? Niemalże zapomniała, że miała do czynienia z uzdrowicielem! Pacnęła się lekko w pysk i uśmiechnęła przepraszająco.
– Mam dosyć nietypową prośbę. Jak już wiesz przywódco Ognia, aspiruję na Uzdrowicielkę. Niestety wciąż nie został mi przydzielony mistrz, dlatego też zwracam się do Ciebie z prośbą o naukę z zakresu ziół. Troszeczkę wiem, ale nie jest to wystarczająca wiedza by pomóc stadu. Dodatkowo Piętno Klątwy jest bardzo zajęta i nie wiem czy znalazłaby dla mnie na chwilę obecną czas. Nie wiedziałam do kogo innego mogę się zwrócić. – Sapnęła, patrząc na niego nieśmiało. Behemot odruchowo się cofnął, patrząc na samca podejrzliwie. Potem jego wzrok skupił się na kompanie ognistego. To dopiero zaskoczenie.

Wyszukiwanie zaawansowane