Zuchwały nigdy nie pomagałby obcym smokom. Był zbyt zadufany w sobie, by cokolwiek zrobić w tej sprawie. Obiecał sobie także, że nigdy nikogo nie będzie uczył. O dziwo jednak, szybko zmienił zdanie. Dlaczego? Być może dla korzyści, być może dla czegoś innego...
Zabrał Kłopot z terenów stada, lądując przy jeziorze na terenach wspólnych. Samiec uśmiechnął się delikatnie, po czym postawił pisklę na ziemi. Dziwnie się latało, mając na grzbiecie przerośnięte pisklę.
– Jesteśmy. – Rzucił, kierując się w stronę wody. Pogoda może i nie była za ciepła, ale on osobiście nie miał z tym problemów, zawsze może użyć Magii aby się ogrzać.
– Wejdź do wody. – Nakazał, samemu do niej wchodząc, po czym obrócił się za Kłopotem...w sumie, ciekawe imię.
Znaleziono 48 wyników
- 16 mar 2014, 10:37
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Jezioro
- Odpowiedzi: 938
- Odsłony: 148980
- 11 mar 2014, 22:07
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
// dobra, będę już pisać jaśniej i na temat. :)
Zuchwały może i nie był tak doświadczony jak Niegasnąca Iskra, jednakże wierzył w swoje umiejętności i na chwilę obecną nie zamierzał się poddawać. Gdy zobaczy lodowy kolec, już miał się brać za tworzenie ognistej tarczy, lecz w pewnym momencie zrezygnował z tego. Szybko zrozumiał, że coś było nie tak. Pomimo tego lodu, coś musiało być w środku. Samiec wyczuł magią coś ciepłego, bardzo gorącego...to chyba był ogień, prawda? Na wszelki wypadek stworzył więc kamienną obrożę na szyi, ab atak ognistej czarodziejki się nie powiódł. Obroża posiadała 4 łuski szerokości i osłaniała całą szyję przyszłego czarodzieja. Kamień był mocny, ale jego najważniejszymi właściwościami było to, że był odporny na ogień i lód. Oba żywioły po prostu miały się roztrzaskać, nie czyniąc obronie żadnej krzywdy. Po wszystkim dodał do tego maddary i czekał... Kiedy jednak już był pewien, że wszystko się udało wyobraził sobie jak w kierunku smoczycy leci woda kula, była niewielka a woda utrzymywała się w jednym skupisku. Niestety, a może stety... woda była pod silnym napięciem elektrycznym. Leciała w stronę lewego skrzydła czarodziejki, tuż przy nasadzie. Dzięki elektryczności, miała ona sparaliżować skrzydła smoczycy. Było to dość nieprzyjemne, ale Zuchwały wiedział, że ona świetnie sobie poradzi. Tak więc dodał maddary i czekał na dalszy rozwój wydarzeń....
Zuchwały może i nie był tak doświadczony jak Niegasnąca Iskra, jednakże wierzył w swoje umiejętności i na chwilę obecną nie zamierzał się poddawać. Gdy zobaczy lodowy kolec, już miał się brać za tworzenie ognistej tarczy, lecz w pewnym momencie zrezygnował z tego. Szybko zrozumiał, że coś było nie tak. Pomimo tego lodu, coś musiało być w środku. Samiec wyczuł magią coś ciepłego, bardzo gorącego...to chyba był ogień, prawda? Na wszelki wypadek stworzył więc kamienną obrożę na szyi, ab atak ognistej czarodziejki się nie powiódł. Obroża posiadała 4 łuski szerokości i osłaniała całą szyję przyszłego czarodzieja. Kamień był mocny, ale jego najważniejszymi właściwościami było to, że był odporny na ogień i lód. Oba żywioły po prostu miały się roztrzaskać, nie czyniąc obronie żadnej krzywdy. Po wszystkim dodał do tego maddary i czekał... Kiedy jednak już był pewien, że wszystko się udało wyobraził sobie jak w kierunku smoczycy leci woda kula, była niewielka a woda utrzymywała się w jednym skupisku. Niestety, a może stety... woda była pod silnym napięciem elektrycznym. Leciała w stronę lewego skrzydła czarodziejki, tuż przy nasadzie. Dzięki elektryczności, miała ona sparaliżować skrzydła smoczycy. Było to dość nieprzyjemne, ale Zuchwały wiedział, że ona świetnie sobie poradzi. Tak więc dodał maddary i czekał na dalszy rozwój wydarzeń....
- 10 mar 2014, 17:35
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
// Hm.. xD. A więc, chodziło mi o stworzenie przylegającej do ciała osłony odpornej na elektryczność, która by się powiększała i łapała te cząsteczki, niszcząc je. x3 Dobra, już będzie inaczej. x3
Zuchwały wyczuł energię tuż pod swoim ciałem, tak więc samiec odetchnął spokojnie, zbierając w sobie pokłady magii. Wyobraził sobie, że pod jego brzuchem powstaje kamienna tarcza. Odległość od jego ciała wynosiła 3 łuski, sama tarcza miała być stworzona z niezwykle trwałego kamienia, którego zadaniem było zatrzymanie kolca, co spowodowało by jego złamanie. Tarcza miała być silna, a gruba na cztery łuski. Była wyjątkowo trwała, musiała utrzymać uderzenie czegoś równie twardego jak ona sama. Po skończonej obronie, samiec zabrał się za wymyślanie ataku. Tak więc wyobraził sobie jak w jej kierunku leci wodna kula. Tak naprawdę, może i wyglądała na wodną kulę, ale w rzeczywistości nią nie była. W środku znajdował się silnie żrący kwas, który miał uszkodzić łuski na ciele Niegasnącej Iskry. Kula była wielkości smoczej, młodej łapy, a kierowana była w szyję smoczycy. Kwas był odporny na ogień, tak więc płomienie nie byłyby w stanie zatrzymać wodno-kwasowej kuli, która z dość wielką szybkością leciała w stronę czarodziejki Ognia. Zuchwały dodał do tego maddary, licząc na to, że wszystko pójdzie bardzo dobrze i po jego myśli. Samiec wiedział, że dzięki temu coś osiągnął. Pozostało mu tylko czekać na rezultaty...
Zuchwały wyczuł energię tuż pod swoim ciałem, tak więc samiec odetchnął spokojnie, zbierając w sobie pokłady magii. Wyobraził sobie, że pod jego brzuchem powstaje kamienna tarcza. Odległość od jego ciała wynosiła 3 łuski, sama tarcza miała być stworzona z niezwykle trwałego kamienia, którego zadaniem było zatrzymanie kolca, co spowodowało by jego złamanie. Tarcza miała być silna, a gruba na cztery łuski. Była wyjątkowo trwała, musiała utrzymać uderzenie czegoś równie twardego jak ona sama. Po skończonej obronie, samiec zabrał się za wymyślanie ataku. Tak więc wyobraził sobie jak w jej kierunku leci wodna kula. Tak naprawdę, może i wyglądała na wodną kulę, ale w rzeczywistości nią nie była. W środku znajdował się silnie żrący kwas, który miał uszkodzić łuski na ciele Niegasnącej Iskry. Kula była wielkości smoczej, młodej łapy, a kierowana była w szyję smoczycy. Kwas był odporny na ogień, tak więc płomienie nie byłyby w stanie zatrzymać wodno-kwasowej kuli, która z dość wielką szybkością leciała w stronę czarodziejki Ognia. Zuchwały dodał do tego maddary, licząc na to, że wszystko pójdzie bardzo dobrze i po jego myśli. Samiec wiedział, że dzięki temu coś osiągnął. Pozostało mu tylko czekać na rezultaty...
- 08 mar 2014, 18:34
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
Zuchwały uważnie słuchał słów smoczycy, skinął lekko łbem i przytaknął. W sumie robił tej błąd cały czas, musi się go oduczyć.
– Dobrze, zapamiętam. – Powiedział cicho, po czym zabrał się za wykonywanie obrony. Nagle samiec nieoczekiwanie poczuł jak powietrze wokół niego zaczyna się zagęszczać. Co się działo? Co miało się stać? Nieco obawy się w jego oczach pojawiło, ale tylko przez chwilę. Wyobraził sobie, jak pomimo powolnego zmierzania dziwnej zawartości w stronę jego złotych łusek, tworzy się coś w postaci błonki, przylegającej ściśle do jego ciała, była ona napełniona powietrzem i trwała. Jego twór cały czas się rozszerzał, aż w końcu objął całą powierzchnie pomiędzy nią a elektrycznością. Dodatkowo ta jego substancja obronna była elastyczna, ale trwała, wpuszczała powietrze do środka i nie zagrażała życiu Zuchwałego. Temperaturę miała nieco cieplejszą sama w sobie, ale poza nią wszystkie stopnie celcjusza były normalne. Wszelkie cząsteczki z elektrycznością miały po prostu zostać unicestwione, mgła miała się rozejść. Powietrze w środku zapobiegało działaniom prądu elektrycznego. Samczyk tchnął w to wyobrażenie maddarę, licząc, że tym razem mu się uda. Gdy już było po wszystkim odnośnie obrony młodzik wyobraził sobie bardzo gorącą linkę dookoła ciała czarodziejki, a właściwie nie tyle co samą linkę sam w sobie, a nić ognia i to taką niezbyt widoczną, szerokości być może 1/5 pazura, która nagle miała otoczyć Iskrę z każdej strony, ale tak optymalnie, by dalej pozostać niewidoczną, a czarodziejkę móc unieruchomić, a następnie właśnie do tego zaciskać się powoli. Poprzez to, że było ciężko ją zauważyć, miała ona być trudna w kwestii obrony. Młodzieniec wyobraził sobie, że ta nić jest elastyczna, wytrzymała i bardzo dużej temperatury. Miała spalić ognistą, jeśli by ta sobie z nią nie poradziła, chociaż to było oczywiste, że poradzi. Tchnął maddarę, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
– Dobrze, zapamiętam. – Powiedział cicho, po czym zabrał się za wykonywanie obrony. Nagle samiec nieoczekiwanie poczuł jak powietrze wokół niego zaczyna się zagęszczać. Co się działo? Co miało się stać? Nieco obawy się w jego oczach pojawiło, ale tylko przez chwilę. Wyobraził sobie, jak pomimo powolnego zmierzania dziwnej zawartości w stronę jego złotych łusek, tworzy się coś w postaci błonki, przylegającej ściśle do jego ciała, była ona napełniona powietrzem i trwała. Jego twór cały czas się rozszerzał, aż w końcu objął całą powierzchnie pomiędzy nią a elektrycznością. Dodatkowo ta jego substancja obronna była elastyczna, ale trwała, wpuszczała powietrze do środka i nie zagrażała życiu Zuchwałego. Temperaturę miała nieco cieplejszą sama w sobie, ale poza nią wszystkie stopnie celcjusza były normalne. Wszelkie cząsteczki z elektrycznością miały po prostu zostać unicestwione, mgła miała się rozejść. Powietrze w środku zapobiegało działaniom prądu elektrycznego. Samczyk tchnął w to wyobrażenie maddarę, licząc, że tym razem mu się uda. Gdy już było po wszystkim odnośnie obrony młodzik wyobraził sobie bardzo gorącą linkę dookoła ciała czarodziejki, a właściwie nie tyle co samą linkę sam w sobie, a nić ognia i to taką niezbyt widoczną, szerokości być może 1/5 pazura, która nagle miała otoczyć Iskrę z każdej strony, ale tak optymalnie, by dalej pozostać niewidoczną, a czarodziejkę móc unieruchomić, a następnie właśnie do tego zaciskać się powoli. Poprzez to, że było ciężko ją zauważyć, miała ona być trudna w kwestii obrony. Młodzieniec wyobraził sobie, że ta nić jest elastyczna, wytrzymała i bardzo dużej temperatury. Miała spalić ognistą, jeśli by ta sobie z nią nie poradziła, chociaż to było oczywiste, że poradzi. Tchnął maddarę, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.
- 08 mar 2014, 11:18
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
Zuchwały uśmiechnął się przepraszająco w stronę czarodziejki.
– Ah...wybacz, zapędziłem się. – Mruknął z przeprosinami w głosie, po czym skupił się na nowo. Samiec zobaczył zmierzający w niego atak w postaci kamiennego kolca. Oczywiście widział z ich dokładnym kierunkiem i przypuszczalnymi celami. Tym razem myślenie zajęło mu jeszcze mniej. By się obronić wyobraził sobie tarczę wielkości na 4 długości jej ciała, szerokości na dwie. Tarcza ta miała być stabilna, mocna i gruba na 3 pazury. Miała być przepuszczalna, ale też i nadana została jej właściwość ognia, a jej sama temperatura przekraczała trzy temperatury ciała smoka, a więc była bardzo ciepła. Dodatkowo jej właściwość ognia nadawała jej specyficzne działanie obronne oparte nie tyle, co na natychmiastowym spaleniu jakiegokolwiek pocisku, lecz miała ona wręcz pochłonąć pocisk i wbudować go w siebie, jakby tworząc z tego zwiększoną ochronę. Tak, zdecydowanie było to nieco skomplikowane i może i ta wielkość była niepotrzebna, ale Zuchwały z zamysłem wyobraził sobie to tak dokładnie. Oczywiście tchnął w wyobrażenie maddarę. Jednocześnie podtrzymując obraz tarczy wyobraził sobie, że z jego strony od tarczy tak, by Niegasnąca tego nie widziała pojawia się coś kształtem przypominające gałąź, coś właściwie będące gałęzią z wyglądu, tak samo drzewną, jak normalna gałąź. Bo to wcale nie miała być gałąź, lecz wytwór o takim wyglądzie. Dodatkowo Zuchwały nadał gałęzi właściwości typowe dla kwasów, więc chociaż kształt miała ona drzewny, to w momencie zbliżenia się do czegokolwiek miała przemienić się w gałązkę kwasu. Tak zamyślony pozornie wygląd dla specjalnego ataku. Gałąź ta również w jego wyobrażeniu dopóki nie dotknie ciała żywego miała się nie połamać, ani rozwalić. Jej cząsteczki miały być twarde. Dodatkowo przyszły czarodziej wyobraził sobie, że gdy już owa gałąź powstanie, to następnie zza tarczy zacznie powoli zmierzać w kierunku Iskry, tak by nie zwrócić na siebie uwagi i by w kluczowym momencie przyśpieszyć i uderzyć w Iskrę od strony pleców czarodziejki. Kwas miał powodować pieczenie. Miał mieć niemiły odór. Wszystko było ukształtowane jego zdaniem i dlatego też wtedy również tchnął maddarę jednocześnie się broniąc i atakując. Sam zaś był ciekawy, co z tego wyjdzie.
– Ah...wybacz, zapędziłem się. – Mruknął z przeprosinami w głosie, po czym skupił się na nowo. Samiec zobaczył zmierzający w niego atak w postaci kamiennego kolca. Oczywiście widział z ich dokładnym kierunkiem i przypuszczalnymi celami. Tym razem myślenie zajęło mu jeszcze mniej. By się obronić wyobraził sobie tarczę wielkości na 4 długości jej ciała, szerokości na dwie. Tarcza ta miała być stabilna, mocna i gruba na 3 pazury. Miała być przepuszczalna, ale też i nadana została jej właściwość ognia, a jej sama temperatura przekraczała trzy temperatury ciała smoka, a więc była bardzo ciepła. Dodatkowo jej właściwość ognia nadawała jej specyficzne działanie obronne oparte nie tyle, co na natychmiastowym spaleniu jakiegokolwiek pocisku, lecz miała ona wręcz pochłonąć pocisk i wbudować go w siebie, jakby tworząc z tego zwiększoną ochronę. Tak, zdecydowanie było to nieco skomplikowane i może i ta wielkość była niepotrzebna, ale Zuchwały z zamysłem wyobraził sobie to tak dokładnie. Oczywiście tchnął w wyobrażenie maddarę. Jednocześnie podtrzymując obraz tarczy wyobraził sobie, że z jego strony od tarczy tak, by Niegasnąca tego nie widziała pojawia się coś kształtem przypominające gałąź, coś właściwie będące gałęzią z wyglądu, tak samo drzewną, jak normalna gałąź. Bo to wcale nie miała być gałąź, lecz wytwór o takim wyglądzie. Dodatkowo Zuchwały nadał gałęzi właściwości typowe dla kwasów, więc chociaż kształt miała ona drzewny, to w momencie zbliżenia się do czegokolwiek miała przemienić się w gałązkę kwasu. Tak zamyślony pozornie wygląd dla specjalnego ataku. Gałąź ta również w jego wyobrażeniu dopóki nie dotknie ciała żywego miała się nie połamać, ani rozwalić. Jej cząsteczki miały być twarde. Dodatkowo przyszły czarodziej wyobraził sobie, że gdy już owa gałąź powstanie, to następnie zza tarczy zacznie powoli zmierzać w kierunku Iskry, tak by nie zwrócić na siebie uwagi i by w kluczowym momencie przyśpieszyć i uderzyć w Iskrę od strony pleców czarodziejki. Kwas miał powodować pieczenie. Miał mieć niemiły odór. Wszystko było ukształtowane jego zdaniem i dlatego też wtedy również tchnął maddarę jednocześnie się broniąc i atakując. Sam zaś był ciekawy, co z tego wyjdzie.
- 05 mar 2014, 20:01
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
// oki. :3
Zuchwały rozejrzał się uważnie dookoła i wypatrzył w Niegasnącą Iskrę z zaciętością. Ona będzie jego celem. Zamknął ślepia, zanurzając się w ciemności swego umysłu i zaczął wyobrażać sobie atak – była to kula, która miała zjawić się tuz przed nim i uderzyć w smoczycę. Z pozoru zwykła, ale jak wiadomo – pozory lubią mylić. Kulę tę tworzył skupiony w owej postaci kwas. Silnie żrący, ale łatwy do pokonania przez na przykład wodę. Kamień wody jednak nie miał, więc się nie obroni. Kula nie miała być wielka – zaledwie dziesięć szponów średnicy. Mało, ale przecież kula nie pozostanie zawsze w swoim kształcie, bo zaraz po zderzeniu z celem rozpryśnie się na boki, przez co zniszczony przez atak obszar będzie o wiele większy chociaż cios straci na sile. Tchnął Manę w to wyobrażenie i czekał z zamkniętymi ślepiami. A teraz miał się zająć jakąś obroną? Chyba o to chodziło Iskrze...więc zaczął potem od tego, że skoncentrował się po raz kolejny Manie w skórze i wyobraził sobie, że ta staje się bardzo zimna, przez co powinna pokryć całe ciało Zuchwalca lodową powłoką. To nie był jednak koniec. Po pierwsze – osłona z lodu miała przepuszczać powietrze do skóry przyszłego Czarodzieja, lecz miało ono być już schłodzone. Po drugie – nie mogła ona ulec roztopieniu, była odporna na ciepło. Po trzecie i najważniejsze – lodowa osłona miała nie ranić w żaden sposób tkanek Cienistego. Innymi słowy, Kolec nie mógłby się sam zamrozić przy pomocy tej tarczy, która miała ochładzać powietrze, które docierało do jego łusek. Dodał do tego maddary.
– Czyżby o to chodziło? – Zapytał czarodziejki z delikatnym uśmiechem na pysku.
Zuchwały rozejrzał się uważnie dookoła i wypatrzył w Niegasnącą Iskrę z zaciętością. Ona będzie jego celem. Zamknął ślepia, zanurzając się w ciemności swego umysłu i zaczął wyobrażać sobie atak – była to kula, która miała zjawić się tuz przed nim i uderzyć w smoczycę. Z pozoru zwykła, ale jak wiadomo – pozory lubią mylić. Kulę tę tworzył skupiony w owej postaci kwas. Silnie żrący, ale łatwy do pokonania przez na przykład wodę. Kamień wody jednak nie miał, więc się nie obroni. Kula nie miała być wielka – zaledwie dziesięć szponów średnicy. Mało, ale przecież kula nie pozostanie zawsze w swoim kształcie, bo zaraz po zderzeniu z celem rozpryśnie się na boki, przez co zniszczony przez atak obszar będzie o wiele większy chociaż cios straci na sile. Tchnął Manę w to wyobrażenie i czekał z zamkniętymi ślepiami. A teraz miał się zająć jakąś obroną? Chyba o to chodziło Iskrze...więc zaczął potem od tego, że skoncentrował się po raz kolejny Manie w skórze i wyobraził sobie, że ta staje się bardzo zimna, przez co powinna pokryć całe ciało Zuchwalca lodową powłoką. To nie był jednak koniec. Po pierwsze – osłona z lodu miała przepuszczać powietrze do skóry przyszłego Czarodzieja, lecz miało ono być już schłodzone. Po drugie – nie mogła ona ulec roztopieniu, była odporna na ciepło. Po trzecie i najważniejsze – lodowa osłona miała nie ranić w żaden sposób tkanek Cienistego. Innymi słowy, Kolec nie mógłby się sam zamrozić przy pomocy tej tarczy, która miała ochładzać powietrze, które docierało do jego łusek. Dodał do tego maddary.
– Czyżby o to chodziło? – Zapytał czarodziejki z delikatnym uśmiechem na pysku.
- 05 mar 2014, 13:32
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Zuchwały natychmiastowo zaczął wykonywać zadanie, zatrzymał się i mlasnął lekko jęzorem. Dość szybko czmychnął w bok i nadstawił uszy, idąc wytarzał się w lawendzie, która posiadała ostry zapach, cała smok skulił się i schował w bardzo wysokich i gęstych krzakach, znajdujących się za małą górką. Całkowicie przylegał do ziemi i czekała, nakrył się także liściami, by Noc nie mogła go tak szybko zauważyć. Oczywiście trwał w przekonaniu, że go nie odnajdzie. Wyciszył swój oddech i położył uszy po sobie.
- 05 mar 2014, 13:31
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Przyszły czarodziej skupił się i rzekł z zastanowieniem.
– Cóż może mnie zdemaskować? Kolor, ale w innym otoczeniu na przykład pustynnym. A jeśli chodzi o zapach, to mógł bym wytarzać się w jakiejś roślince, która posiada intensywny zapach bądź uczyć magii i stworzyć błonę, która miała nie wypuszczać mojego zapachu. – Rzekł i spojrzała na Nauczycielkę z delikatnym uśmiechem.
– Cóż może mnie zdemaskować? Kolor, ale w innym otoczeniu na przykład pustynnym. A jeśli chodzi o zapach, to mógł bym wytarzać się w jakiejś roślince, która posiada intensywny zapach bądź uczyć magii i stworzyć błonę, która miała nie wypuszczać mojego zapachu. – Rzekł i spojrzała na Nauczycielkę z delikatnym uśmiechem.
- 05 mar 2014, 13:30
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
– Co może mi pomóc? Na pewno detale otoczenia, możemy wytarzać się w liściach czy piasku a nawet w błocie. Choć coraz częściej smoki wykorzystują maddarę i przyjmują kolor otoczenia. Możemy tez ukryć się za krzewami czy innymi roślinami. Kamuflaż jednak jest rzadko używany. – Mruknął Kolec i lekko się uśmiechnął, czekając na reakcję smoczycy. Czuł się zmęczony...ale, liczył na to, że jakoś wytrwa do końca. Za dużo wiedzy przyswoił...
- 05 mar 2014, 13:29
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Samiec skinął w geście zrozumienia łbem i rzekł.
– Kamuflaż to profesja w której chodzi o ukrywanie się, staranie się zostać niezauważonym, wspomagając się magią lub otoczeniem. Dzięki niej staramy się schować przed danym zwierzęciem, by nas oczywiście nie zauważył. Staramy się także podejść do niego jak najbliżej. – Rzekł i spojrzała uważnie na Ognistą wojowniczkę.
– Kamuflaż to profesja w której chodzi o ukrywanie się, staranie się zostać niezauważonym, wspomagając się magią lub otoczeniem. Dzięki niej staramy się schować przed danym zwierzęciem, by nas oczywiście nie zauważył. Staramy się także podejść do niego jak najbliżej. – Rzekł i spojrzała uważnie na Ognistą wojowniczkę.
- 05 mar 2014, 13:28
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
- 05 mar 2014, 13:05
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Przyszły czarodziej przeniósł wzrok w stronę iluzji zwierzęcia, sarny. Obserwował ją uważnie, tkwiąc w tamtej pozycji. Miał się do niej podkraść? To na pewno będzie trudne. Samczyk skinął łbem, słysząc jej pouczenie. Dobra, był gotowy.
Zaczął stąpać w stronę zwierzęcia, uważając aby nie zahaczyć niczym o gałązki, lewitował pomiędzy kamieniami i suchymi liśćmi, gdyż nie chciał się zdradzić. Uważnie też starał się obserwować zwierzę, a kiedy na nią patrzyło, natychmiast zastygał w bezruchu. Oddychał równomiernie, pamiętając o słowach Osłony Nocy. Ostrożnie prostował łapy aby jego ciężar był rozprowadzany po jego całym ciele, robił powoli i ostrożnie, uważając na to, aby śnieg nie skrzypiał pod jego łapami. Był skupiony i oddany temu co robi, w końcu starał się...
Jednak czy to coś da? Zobaczymy...
Zaczął stąpać w stronę zwierzęcia, uważając aby nie zahaczyć niczym o gałązki, lewitował pomiędzy kamieniami i suchymi liśćmi, gdyż nie chciał się zdradzić. Uważnie też starał się obserwować zwierzę, a kiedy na nią patrzyło, natychmiast zastygał w bezruchu. Oddychał równomiernie, pamiętając o słowach Osłony Nocy. Ostrożnie prostował łapy aby jego ciężar był rozprowadzany po jego całym ciele, robił powoli i ostrożnie, uważając na to, aby śnieg nie skrzypiał pod jego łapami. Był skupiony i oddany temu co robi, w końcu starał się...
Jednak czy to coś da? Zobaczymy...
- 05 mar 2014, 13:04
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Zuchwały Kolec uśmiechnął się wesoło, by po chwili skinąć lekko łbem. To i owo wiedział, wiec natychmiastowo wstał.
– Łapy powinny być ugięte, skrzydła przyciśnięte do boków, ogon lekko i luźno uniesiony w górze, łeb nieco opuszczony, lecz szyja wyciągnięta. Trzeba uważać, żeby nie szorować brzuchem o podłoże. – Wyjaśnił by po chwili przyjąć odpowiednią pozycję, tak jak wcześniej mówił. Ugiął łapy, skrzydła przycisnął do boków, ogon uniósł ku górze, a łeb pochylił i wyciągnął szyję. Następnie spojrzał na Ognistą wojowniczkę.
– Może być? – Zapytał na wszelki wypadek, tkwiąc cały czas w tej pozycji.
– Łapy powinny być ugięte, skrzydła przyciśnięte do boków, ogon lekko i luźno uniesiony w górze, łeb nieco opuszczony, lecz szyja wyciągnięta. Trzeba uważać, żeby nie szorować brzuchem o podłoże. – Wyjaśnił by po chwili przyjąć odpowiednią pozycję, tak jak wcześniej mówił. Ugiął łapy, skrzydła przycisnął do boków, ogon uniósł ku górze, a łeb pochylił i wyciągnął szyję. Następnie spojrzał na Ognistą wojowniczkę.
– Może być? – Zapytał na wszelki wypadek, tkwiąc cały czas w tej pozycji.
- 05 mar 2014, 13:04
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Zuchwały Kolec uśmiechnął się wesoło, a więc zaczną od skradania...w sumie nawet lepiej. Samiec przekrzywiła łepek w bok, by w pewnej chwili wyprostować się lekko.
– A więc skradanie jest nam niezbędne do polowania, dzięki niemu możemy podejść dość blisko do zwierzyny, a ona nas nie zauważy. Oczywiście, nie zawsze jest tak przyjemnie...wszystko zależy, jak tą umiejętność opanowaliśmy...Musimy uważać na zachowanie ostrożności, a utrudnić nam może niemal wszystko, gałązki, które mogą zahaczyć o nasze ciała, ogon, który może ciągnąć się po ziemi, kamienie, trawy, krzewy...i nasz zapach. – Wyjaśnił, nie będąc pewny, czy o to Osłonie właśnie chodziło. Bynajmniej się starał...
– A więc skradanie jest nam niezbędne do polowania, dzięki niemu możemy podejść dość blisko do zwierzyny, a ona nas nie zauważy. Oczywiście, nie zawsze jest tak przyjemnie...wszystko zależy, jak tą umiejętność opanowaliśmy...Musimy uważać na zachowanie ostrożności, a utrudnić nam może niemal wszystko, gałązki, które mogą zahaczyć o nasze ciała, ogon, który może ciągnąć się po ziemi, kamienie, trawy, krzewy...i nasz zapach. – Wyjaśnił, nie będąc pewny, czy o to Osłonie właśnie chodziło. Bynajmniej się starał...
- 05 mar 2014, 13:03
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Zuchwały uśmiechnął się delikatnie, by w pewnej chwili skinąć przed nim nisko łbem. Szacunek musi być.
– Możemy się zająć teraz skradaniem? – Zapytał, gdyż śledzenia w sumie już się przed chwilą nauczył...pytanie tylko, czy to będzie odpowiadało Osłonie Nocy. Wlepił w nią duże oczy, czekając na odpowiedź. W sumie już dawno powinien się tego nauczyć...
– Możemy się zająć teraz skradaniem? – Zapytał, gdyż śledzenia w sumie już się przed chwilą nauczył...pytanie tylko, czy to będzie odpowiadało Osłonie Nocy. Wlepił w nią duże oczy, czekając na odpowiedź. W sumie już dawno powinien się tego nauczyć...
- 05 mar 2014, 12:47
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Początkowo śledzenie szło jemu strasznie monotonnie, nic nie udawało się mu znaleźć, już powoli tracił chęci, ale zawsze pozostawała ta nadzieja...
Ostatecznie adeptowi udało się znaleźć kępkę sierści, zadowolony podszedł i przyjrzał się jej uważnie, starając się rozpoznać do jakiego zwierzęcia ona pasowała. Potem podążył za zapachem wzdłuż polanki, by w pewnej chwili odetchnąć z ulga, gdyż na drzewach znajdowały się liczne otarcia...coraz lepiej mu to szło. Kolec zaczął im się przyglądać i dalej szukać, zwierzę na pewno nie było daleko...
Ostatecznie adeptowi udało się znaleźć kępkę sierści, zadowolony podszedł i przyjrzał się jej uważnie, starając się rozpoznać do jakiego zwierzęcia ona pasowała. Potem podążył za zapachem wzdłuż polanki, by w pewnej chwili odetchnąć z ulga, gdyż na drzewach znajdowały się liczne otarcia...coraz lepiej mu to szło. Kolec zaczął im się przyglądać i dalej szukać, zwierzę na pewno nie było daleko...
- 05 mar 2014, 12:46
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Adept zrozumiał, co ma zrobić. Wyśledzić coś dla siebie...tylko jak? Przyszły czarodziej przekrzywił łepek w bok, by w pewnej chwili uśmiechnąć się delikatnie i zacząć podążać wzdłuż skał, prowadzących na północ.
Tam właśnie zamierzał szukać pierwszych śladów, nie chciał mieć przecież problemów z ich odnalezieniem.
Uważnie obserwował wzrokiem teren, a także nasłuchiwał. Nos cały czas był czujny, starając się wyłapać znajome wonie zwierząt. Pytanie tylko, ile to potrwa? W końcu Cienisty starał się zrobić wszystko, co tylko było w jego mocy. Już dawno powinna wsiąść się do pracy.
Tam właśnie zamierzał szukać pierwszych śladów, nie chciał mieć przecież problemów z ich odnalezieniem.
Uważnie obserwował wzrokiem teren, a także nasłuchiwał. Nos cały czas był czujny, starając się wyłapać znajome wonie zwierząt. Pytanie tylko, ile to potrwa? W końcu Cienisty starał się zrobić wszystko, co tylko było w jego mocy. Już dawno powinna wsiąść się do pracy.
- 05 mar 2014, 12:45
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Diamentowy Strumień
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 97513
Zuchwał uśmiechnął się lekko i skinął jej łbem. Dobra miał teraz zabrać się za odpowiedź...hm...Cienisty przekrzywił lekko łeb w bok, zastanawiając się. Od czego chciałby najpierw zacząć?
– Może od śledzenia. – Powiedział wesołym głosem, który był jednak nieco zdołowany i przygnębiony.
– A więc...śledzenie służy nam do wyszukiwania tropów rozmaitej zwierzyny, możemy ją poznać za pomocą zapachu, śladów łap, odciski kopyt, odchody, krew, kawałki sierści, kępki futra, ponadgryzane gałązki, wygniecenia w trawie...Tego należy szukać podczas polowania, gdyż ta umiejętność jest do tego wręcz niezbędna. W dodatku, obowiązuje jeszcze pewna pozycja, ugięte łapy. Lepiej jest zachowywać się cicho, niż dyszeć na cały las. – Mruknął żartobliwie, patrząc na Wojowniczkę z lekkim uśmiechem.
– Może od śledzenia. – Powiedział wesołym głosem, który był jednak nieco zdołowany i przygnębiony.
– A więc...śledzenie służy nam do wyszukiwania tropów rozmaitej zwierzyny, możemy ją poznać za pomocą zapachu, śladów łap, odciski kopyt, odchody, krew, kawałki sierści, kępki futra, ponadgryzane gałązki, wygniecenia w trawie...Tego należy szukać podczas polowania, gdyż ta umiejętność jest do tego wręcz niezbędna. W dodatku, obowiązuje jeszcze pewna pozycja, ugięte łapy. Lepiej jest zachowywać się cicho, niż dyszeć na cały las. – Mruknął żartobliwie, patrząc na Wojowniczkę z lekkim uśmiechem.
- 05 mar 2014, 12:30
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
Zuchwały wiedział, że od tejże właśnie nauki zależało całego jego dziedzictwo. Skoro smoczyca była tak doskonale wytrenowana, nie zamierzał dłużej czekać. Widząc, jak w jego kierunku posłała lodowy podmuch, nie czekał za długo, wyobraził sobie, że powstaje wokół niego powłoka. Miała być szczelna, ale przepuszczać powietrze, by samiec mógł oddychać. Ponadto, jakby tego było mało, powłoka miała ogrzewać powietrze wewnątrz siebie do "normalnej" temperatury – tej sprzed ataku ognistej smoczycy. Gdy skończył to sobie wyobrażać, tchnął w twór maddare.
Pamiętał aby błonka odparła atak Niegasnącej Iskry, nie pozwalając by zimny podmuch do niego dotarł. Wiedział oczywiście co i jak ma zrobić, w końcu szykował się by zostać czarodziejem, czego więc chcieć więcej, prawda?
Samczyk uśmiechnął się, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Czy o to właśnie chodziło doświadczonej czarodziejce? Zobaczymy...
Pamiętał aby błonka odparła atak Niegasnącej Iskry, nie pozwalając by zimny podmuch do niego dotarł. Wiedział oczywiście co i jak ma zrobić, w końcu szykował się by zostać czarodziejem, czego więc chcieć więcej, prawda?
Samczyk uśmiechnął się, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Czy o to właśnie chodziło doświadczonej czarodziejce? Zobaczymy...
- 04 mar 2014, 10:58
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Aleja Zakochanych
- Odpowiedzi: 580
- Odsłony: 73813
Zuchwały widząc, jak kolejny atak i obrona została zastosowana, samiec uśmiechnął się delikatnie. Jako, że pragnął zostać czarodziejem, musiał dać z siebie wszystko... musiał się starać, aby móc z tego jakoś wyjść. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale teraz wiedział, że najważniejsze jest to aby się postarał. Jeżeli włoży w tę naukę swoje serce, z pewnością odniesie pewny sukces. Wierzył w swoją magiczną potęgę, wierzył niemal we wszystko, tak więc gad skupił się i odetchnął kilka razy, zamykając to otwierając ślepia. Teraz przystępować należało do ćwiczeń, pnącza... Dokładnie do tego było całe spotkanie z Iskrą, gdyż zapewne w innej błahej sprawie Iskra nie poświęcałaby swego cennego czasu dla Cienistego. Zmrużył oczy koncentrując się, a następnie je zamknął. Wyobraził sobie pnącza. Wyobraził je sobie jako grube zielone konary. Wyobraził sobie ich fakturę, która wcale taka miła nie była, a raczej szorstka, wyobraził sobie, że w pewnych częściach ich wystają kolce. Wyobraził też sobie, że raczej nie da się ich od tak rozerwać i że zaczynają one wyrastać z ziemi, jak i następnie rosnąć w górę stając się długie, a zaraz do owego wyobrażenia dodał widok swojej nauczycielki i to, że owe pnącza zaczynają oplatać się wokół łap i ogona Iskry, wokół tułowia, że pętają go, a następnie unoszą spętaną smoczycę w górę, która to mimo usiłowania się wyrwać nie daję rady, bo są one trwałe i mocne... I zaraz gdy już wszystko w jego wyobrażeniu było usystematyzowane, tchnął w to wyobrażenie energie, otwierając oczy i patrząc, co się dzieje. Czy odniesie sukces? A może popełnił jakiś zasadniczy błąd? Pnącza były koloru zielonego...może brązowego, był grube, elastyczne....wszystko to zostało idealnie dopracowane w umyśle Cienistego, tak, aby atak się udał. Dodał do tego maddary, otwierając oczy. W końcu miał dość trudne zadanie, więc samiec czekał tylko na rozwój wydarzeń. Czy Iskra będzie z niego zadowolona? Zobaczymy...












