Znaleziono 598 wyników

autor: Wrzawa Wierzb
19 sie 2020, 18:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89627

Rozchyliła lekko szczęki. Ledwo rozumiała, o co Gwieździstemu chodziło – dokładny opis odcisków niedźwiedzia nic jej nie mówił, a porównanie do ludzi... tylko zbiło z tropu. To musiało być jeszcze bardziej egzotyczne stworzenie. Całe szczęście, następne opisy były znacznie bardziej sensowne, prostsze do wyobrażenia sobie. Miała nadzieję, że nie bedzie miałą do czynienia z niedźwiedziami...
Ach, nie pomyślała o całym hałasie, jaki robi deszcz czy spadające ciągle krople. To znacznie utrudniało sprawę.
Tutaj? – mruknęła z lekkim zaskoczeniem do siebie, nieświadoma magicznego majstrowania swojego mistrza. Z lekkim wzruszeniem barkami podniosła zadek z ziemi i rozejrzała się po małym zagajniku. Skupiła się na najważniejszych zmysłach: słuch wyczuliła na każdy podejrzany szelest liści czy łamane gałęzie, głęboko wciągnęła powietrze nozdrzami. W skupieniu podeszła do najbliższej ściany krzewów i przyjrzała się ziemi tuż przy nich i pod nimi – samo centrum z pewnością nie było dobrym pomysłem, ona i Astralny zostawili tam już zbyt wiele własnych śladów. Rzuciła też okiem na gałęzie, pnie najbliższych drzew w poszukiwaniu zdartej kory, o której mówił nauczyciel, albo jakichś strzępków futra.
autor: Wrzawa Wierzb
19 sie 2020, 16:59
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89627

Kleryczka mrugnęła leniwia, słuchając, jak Poranek wyjaśnia błąd, który popełniła w swoim rozumowaniu – nie mogła się nie zgodzić z tym, co mówił. Nomen omen, kiedy tylko można, smok wykorzystałby każdy ze zmysłów. Więc niezależnie od trwałości czy dostępności danego rodzaju tropów – a przez pryzmat właśnie tego patrzyła – tylko połączenie ich wszystkich da najlepszy efekt. O łączenie chodziło, nie rozdzielanie.
Czyli... najczęściej zacznie się od tego, co widać, śladów w ziemi i łamanych gałęzi. Im bliżej zwierzyny, tym większe znaczenie będzie mieć zapach i dźwięk – podsumowała, chcąc uporządkować własne myśli. – Zakładając, że nie trafi się na zwierzę od razu.
Zadanie, no tak. Zdążyła już przywyknąć, że nauki nie polegały wcale na słuchaniu i chłonięciu, tak jak początkowo wierzyła (i jak zdecydowanie bardziej by jej odpowiadało). Musiała sama się trochę wysilić... Westchnęła i zmarszczyła nieco brwi w skupieniu. Czas na myślenie.
Widziała... łosia, kompana Pyzatego – rogatego, więc pasującego do opisu Poranka. Był spory, ale o smukłych nogach. Jelenie musiały być podobne. Z kolei niedźwiedzie... były bardziej okrągłe i masywne. Chyba. I głośniejsze. I bardziej niebezpieczne.
Jeśli jest dopiero po deszczu, to ziemia będzie miękka – zaczęła myśleć. – Czyli... ślady niedźwiedzia będą głębsze, bo jest większy i cięższy. I on ma łapy podobne do naszych, prawda? A jeleń ma kopyta. Będą mieć różny kształt – zapauzowała tutaj, zbierając myśli. Rozejrzała się po okolicznych drzewach, jakby poszukując inspiracji. – Niedźwiedź pewnie będzie też zostawiał po sobie więcej połamanych gałęzi. Zapach... też będzie się różnił, prawda? I niedźwiedzie na pewno będą głośniejsze. – Nie były to zbyt dokłądne dedukcje, ale nigdy nie tropiła niedźwiedzia. Zdziwiłaby się zresztą, gdyby cokolwiek chciało się zbliżyć do obozu pełnego smoków, poza ptakami, wiewiórkami i innymi drobnymi zwierzątkami.
Ale jeśli deszcz spadł dopiero po zostawieniu śladów, to będzie trudniej. Odciski się rozmyją – wróciła jeszcze na chwilę do początku – mogła przecież zinterpretować zadanie Gwieździstego nieco inaczej.
autor: Wrzawa Wierzb
18 sie 2020, 18:26
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89627

Gdy Poranek się odezwał, srebrny wzrok Ćmiej powędrował ku jego pyskowi. Ach, czyli używanie pełnego imienia było traktowane jako formalność? Trochę ją to zawiodło, ale rzeczywiście, inne smoki też często używały połowy cudzych imion.
Szkoda nie wykorzystywać całego imienia. Jest ładne – przyznała cichym głosem, a w jej ślepiach zalśniło zaciekawienie. Może on też nie był przywiązany do tych wszystkich mian, tak jak Zirka, jak smoki Plagi? Albo Strażnik, który używał na spotkaniu tylko pisklęcych imion, niezależnie od wieku uczestników. Po co wymyślać ciągle coś nowego, jeśli wszyscy chcieli korzstać tylko z tego pierwszego imienia?
Wyjaśnienia wysłuchała w bezruchu, marszcząc tylko delikatnie brwi. Na to, że Ziemni wybierali sobie złych przeciwników, nie mogła wiele poradzić, nieważne jak dobrym Uzdrowicielem by była. Dziwnie się z tym czuła. Obrażenia były zupełnie niezależne od niej, wszyscy wojownicy sami się na nie decydowali. Ona mogła tylko zajmować się konsekwencjami... najwyżej tyle.
Uważaj – mruknęła pod nosem, ledwo rozchylając szczęki.
Zaraz jednak przeszli do właściwego tematu spotkania. Niechętnie oderwała myśli od czekającej jej przyszłości – łatania ran i bezsensownego wpatrywania się w cudze kikuty – i skupiła się na pytaniach Astralnego. To... był ciekawszy temat od innych. Ciekawszy od walki czy przekonywania, bo pomagał jej nazywać to, co spotykała na swojej drodze.
Wzrok, słuch i węch. Nie wydaje mi się, żeby któryś był najważniejszy, ale... słuch musi być najmniej ważny, bo do tego trzeba być blisko... – Jak miała to nazwać? Co można było śledzić? Smoki pewnie też by się dało. – zwierzyny. Zapachy też po czasie wietrzeją, ale mogą pomóc w lokalizowaniu. Może wzrok jest najważniejszy? Zwierzęta zostawiają dużo widocznych śladów. Bardziej trwałych.
To było znacznie prostsze, bo nawet po obozie Ziemi poruszały się różne drobne – albo też większe, smocze – stworzenia. Ptaki zostawiały pióra, odciskały swoje drobne pazurki w błocie. A połamane gałęzie krzaków były raczej sprawką smoków.
autor: Wrzawa Wierzb
17 sie 2020, 21:12
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89627

Ćmia Łuska w zamyśleniu prawie minęła niewielki zagajnik – całe szczęście ocknęła się w porę, zawróciła i wcisnęła się w gęste krzaki, zamykając przy tym ślepia w ochronie przed kolczastymi gałęziami. Trwało to dłużej niż chciała i nie było szczególnie przyjemne, ale wreszcie udało jej się dotrzeć do wnętrza zagajnika i wyplątać niezdarnie z pnączy.
Gwieździsty Poranku – przywitała się; szybko dostrzegła Wojownika wylegującego się na powalonym pniu, jego granatowe łuski wyraźnie odcinały się od... wszystkiego. Najwyżej w wodzie wtopiłby się w otoczenie. Zdecydowanie był smokiem morskim, odnotowała w myślach. I brakowało mu jednej z przednich kończyn – to zauważyła dopiero po chwili. Jej własne łapy zdrętwiały, choć nie była pewna czemu. To był trochę... niespodziewany widok. I z pewnością nie taki, który by się jej podobał.
autor: Wrzawa Wierzb
17 sie 2020, 19:46
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XV
Odpowiedzi: 148
Odsłony: 11322

Im więcej Strażnik opowiadał o bogach, tym głębiej Sól rozumiała, jak nieosiągalni są. Niewytłumaczalni. Wiedzieli coś więcej od nich, znikali z niejasnych powodów, wybrali Wolnych z własnych pobudek... nawet sam Prorok stwierdził, że smoki nie będą w stanie ich zrozumieć w pełni. Nie wiedziała, co o tym myśleć. Chciała próbować. Dziwiło ją jednak, że inni próbują przypisać im tak wiele – kształtowanie charakterów i wyglądu smoków... Wieść, że jej własna natura nie była zależna od bogów, potwierdziła jej podejrzenia i dziwnie ją uspokoiła. Wyjaśnienie Strażnika Gwiazd było odpowiednio logiczne.
Skinęła łbem w odpowiedzi, gdy brązowołuski zaproponował podróż do świątyni.
Następne pytania wpędziły ją w wyraźne zamyślenie. Nie słyszała do tej pory żadnej przysięgi, choć słyszała o niej od Błysku. Słowa miały wiązać smoka ze stadem, ale płynność takich ustaleń była dla niej oczywista. Łatwo było zrezygnować z własnych zobowiązań, a inni musieli przyjmować na wiarę determinację danego smoka. Chyba że potwierdzałby słowa czynami... Pozostali zgromadzeni również uczepili się tego tematu. Przestawała powoli nadążać za tym, co już powiedzieli, a czego nie – i czy w ogóle miała coś do dodania. Skupiła się zatem na pozostałych pytaniach.
Własne stado jest jak rodzina. Nie zawsze da się dobrze poznać wszystkich członków, ale wiadomo, że mają te same zasady i można na nich polegać. – Tyle przynajmniej wynikało z tego, co ona obserwowała w Ziemi i tego, co sam Strażnik mówił o funkcjonowaniu stad. – Każdy członek działa na rzecz grupy, bo wtedy każdemu jest łatwiej. I każdy może zająć tę rolę, która najbardziej mu odpowiada – nie mówiła tego ze szczególnym przekonaniem, raczej rozważała na głos. Co dalej... zmarszczyła brwi. – To chyba ta wspólna idea. Podoba mi się, że jestem jej częścią – powiedziała, praktycznie do siebie. Powoli już miała dość wystawiania swoich słów na słuch tak wielu smoków.
Wybory, które przed nią stały i egzekucja każdego z nadchodzących obowiązków nie malowały się może tak kolorowo, ale sama teoria była funkcjonalna. Nie wymyśliłaby lepszego stada.
Nie chcę ranić smoków – stwierdziła apatycznie. Widziała wiele powodów, dla których jeden smok chciałby skrzywdzić drugiego – od desperacji, przez konieczność lub instynkt, po własną zachciankę. – Wszystko dałoby się usprawiedliwić. Ramy oceny są płynne i jeden oceniający smok może stwierdzić, że coś było odpowiednie, a drugi, że nie. Tak jak teraz jedni mówią, że przysięga jest ważna, a inni że nie. – Nie próbowała aby udowodnić, że moralność ich nie krępowała, a raczej że jest pojęciem wadliwym, bo indywidualnym, innym dla każdego.
autor: Wrzawa Wierzb
11 sie 2020, 20:30
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XV
Odpowiedzi: 148
Odsłony: 11322

Rozdzielność stad, różnice między stadami, rola jednostek, z których stado się składa. Zasady, podziały ról, więzi. Mówienie o smoczych społecznościach w ten sposób ujawniało ich niezwykłą złożoność. Intuicyjnie Sól to wszystko rozumiała, ale nazywanie każdego czynnika po imieniu nadal wymagało od niej pewnego wysiłku.
Mimo to bogowie nadal były najbardziej ciekawiącym Sól tematem tej dyskusji. Z tłumu padały pytania coraz drastyczniejsze, wręcz oskrażenia, które, wraz z odpowiedzią Proroka, przekonywały ją, że bogowie nie należeli do najszlachetniejszych istot. Mieli moc, wiedzę, kaprysy.
– Gdzie można porozmawiać z bogami? – spytała, mrużąc w skupieniu srebrne ślepia. Czuła, że wiele więcej nie dowie się od Strażnika – wszystko się sprowadzało do tradycji i decyzji samych bogów. Zaskakiwało ją, że nawet Prorok nie wie wszystkiego, ale... ostatecznie nie był wcale tak różny od innych smoków. Odleglejszy, ale najwidoczniej nie wszechwiedzący.
autor: Wrzawa Wierzb
06 sie 2020, 21:59
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XV
Odpowiedzi: 148
Odsłony: 11322

Choć i Sól usłyszała we łbie głos Pyzatego Kolca, nie zareagowała nawet drgnięciem – była zupełnie pewna, że jej to nie dotyczyła. Po prostu sobie siedziała, w przeciwieństwie do tych... mniejszych, głośnych dziwactw. Ona też była – nawet całkiem niedawno – tak mała. Dziwne.
Wykład Strażnika Gwiazd zupełnie ją pochłonął. Wyciągała szyję wysoko, jakby wierząc, że intensywniejsze obserwowanie da jej głębszy wgląd w sam przekaz jego słów.
Początek – jednak jakiś był, tak jak powiedziała jej Zirka. Kilka wspomnień przemknęło jej przez myśl: fakt jej własnego wyklucia, moment, w którym dowiedziała się o istnieniu Wolnych Stad. Różne były początki. Choć te dalsze były cięższe do ogarnięcia – bo co było przed nią, a co było przed bogami, przed światem?
Z największym zaciekawieniem patrzyła na stworzone z maddary sylwetki bogów – pozbawione ekspresji, ale z łuskami nasyconymi ciekawymi barwami. Nie spodziewała się smoczych postaci. Nie pasowało to do nich, nie do ich samolubności. Nie do ich zdolności, nie do płynności ich formy. Nie do ich... natury. Nie rozumiała.
Co za różnica, czy jesteśmy z pierwszych smoków, czy nie? – Za bardzo buzowało jej w głowie, musiała wiedzieć więcej. Przełknęła ciężko ślinę i podniosła nieco głos. – I jeśli bogowie nie są smokami, jeśli są starsi od smoków w ogóle, to czemu chcą być akurat naszymi bogami? Czemu chcą wyglądać jak smoki?
Brzmieli na istoty podobne do Cieni, takie jak Jagódka Soczystego Kolca, tyle że byli znacznie starsi, znacznie... rozumniejsi. Może bardziej niż oni sami? Jak to stwierdzić?
Spięła i rozluźniła mięśnie szponów kilkukrotnie. Gdy skupiała się na poruszanych przez Proroka tematach, łatwiej jej było zignorować gwar, masywnych kompanów, cały tłum smoków z pozostałych Stad. Nie spotkała nigdy wcześniej nikogo spoza Ziemi i czuła teraz, że nie było jej śpieszno. Może później. Po jednym smoku na raz.
O stadach i przywódcach miała nieco większe pojęcie, a jednak spływające odpowiedzi zupełnie wyczerpały ją ze słów. Słuchała uważnie i ze zdziwieniem zauważyła, że ona również usiadła obok Ziemnych – tak samo jak Ognista smoczyca obok Ognistego. Tradycje, podobieństwa, różnice – tak, to miało sens, ale.do pewnego momentu. Czemu stada były razem, choć jednocześnie trzymały się osobno?
autor: Wrzawa Wierzb
03 sie 2020, 13:43
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XV
Odpowiedzi: 148
Odsłony: 11322

Gwar rósł, smoków było coraz więcej. Choć z początku Soli odpowiadało siedzenie samotnie, tłok sprawiał, ze łuski zaczynały ją łaskotać, a żołądek nieprzyjemnie się supłał.
Słuchała słów Proroka ze spojrzeniem wbitym między własne, ubłocone i oblepione trawą, pazury. Tak jak miała nadzieję, to była okazja dowiedzieć się więcej – o bogach, o prorokach. Czyli na tematy, o których miała najmniejsze pojęcie.
Sennah była boginią lata. Bogowie opiekowali się pisklętami. Tyle odnotowała.
Gdy padło imię Ziemnego Piastuna, Sól uniosła szybko łeb i odszukała go w tłumie. Był tuż obok, razem z pisklętami, więc szybko przemknęła między zgromadzonymi i przysiadła obok Pyzatego Kolca. Od razu zrobiło jej się lżej. Choć od mniejszych piskląt wolała trzymać dystans.
– Jak wyglądają bogowie? – dołączyła się do nieprzerwanego potoku pytań, z trudem podnosząc głos – a i tak nie miała pewności, czy będzie usłyszana.
autor: Wrzawa Wierzb
31 lip 2020, 9:22
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XV
Odpowiedzi: 148
Odsłony: 11322

Nigdy nie była jeszcze na Terenach Wspólnych – ba, do tej pory nie opuściła nawet obozu, zbyt niepewna tego, co leży poza nim i czy mogłaby sobie tam poradzić. Dorośli zawsze sugerowali, że świata jest więcej, niż ona ma pojęcie, a zewnątrz z pewnością wymagało od niej więcej niż sam obóz. Nie śpieszyło jej się tego zmieniać, choć myśl o zbliżającej się ceremonii łaskotała ją lekko w łapy.
Mimo to zareagowała na obraz Skał Pokoju, który wdarł się do jej umysłu. Na ogół smoki korzystały ze słów, ale to również była pewna wiadomość, prawda? Obietnica dowiedzenia się czegoś nowego, tak jak w przypadku nauki z Pyzatym Kolcem.
Szła wzłuż Rzeki Tdary, dla pewności. To była akurat łatwa do zapamiętania, choc długa trasa. Gorzej z Zimnym Jeziorem, które musiała samodzielnie przepłynąć – naprawdę szybko zaczęła żałować, że się pofatygowała. Nie przemyślała tego. I całą drogę będzie musiała przemierzyć z powrotem...
Doczłapała jednak do Skał, zrezygnowana, zmęczona i powoli schnąca. Wyczuła obce zapachy – Ognia i Plagi, nawet zarejestrowała obecność hydr, ale ciężkim spojrzeniem obdarzyła Strażnika, najbardziej znajomy tutaj element. Były tu pisklęta Ziemi, ale... wolała nie podchodzić.
autor: Wrzawa Wierzb
15 lut 2017, 14:41
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 732
Odsłony: 93833

To brzmiało absurdalnie – Ziemna smoczyca, której imienia Lew nigdy do tej pory nie słyszał, miałaby... mieć coś wspólnego z jego ojcem? Miałaby oddać jego i brata do innego stada? Wbił wzrok i pazury w śnieg, nie przywiązując uwagi do zimna przenikającego przez palce. Wcześniej się nad tym nie zastanawiał – Absurd nie zająknął się ani słowem na temat pozostałej rodziny, więc złotołuskiemu nawet nie przeszło przez myśl, że może mieć matkę. Cóż, to by miało sens, gdyby miał.
Ledwie zauważalnie skinął łbem, choć tak naprawdę nie przetrawił jeszcze żadnej z tych informacji.
Naprawdę jesteś c... córką Absurdu? – wrócił do punktu wyjścia, zdezorientowany. Był gotowy w to uwierzyć, zaufać Swarliwej Łusce mimo krótkiej znajomości. Z resztą historii było gorzej – jak Ziemna sama wspomniała, mogli mieć różne matki. Skoro i Absurd Istnienia, i rzekoma Pawiooka zniknęli bez śladu, Lew nieprędko będzie mógł poznać prawdę. Świadomość tego była uwierająca.
Naprawdę – potwierdził słowa Żurawia, miętosząc pazurami zmrożony śnieg. Wzdrygnął się na następne pytanie adeptki – miała rację, nie pytali. – Ale jak mogliśmy na to wpaść?
Spojrzał na brązowofutrą, szukając usprawiedliwienia. Oboje byli wtedy młodzi, ich świat ograniczał się do ojca, groty, obozu. Nim w Lwie zdążyła się zrodzić myśl o istnieniu jakiejś innej rodziny, leże Absurdu Istnienia zdążyło już dawno wystygnąć.
autor: Wrzawa Wierzb
15 lut 2017, 13:59
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kwiecista polanka
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 81588

//wybacz za taką zwłokę!

Samczyk przekrzywił łepek i po chwili zastanowienia ssssyknął tak wężowo, jak potrafił. Z żadnym wężem tak naprawdę nie miał jeszcze do czynienia, ale wyobraźnia i wiedza z drugiej ręki mu wystarczyła.
Z tym chyba nie będzie problemu – podsumował z uśmiechem. – Jasne.
Bez oporu zgodził się na przerwę i usiadł ostrożnie. Dla niego te kilka ćwiczeń nie było zbyt wielkim wysiłkiem, ale wiadomo – Umbra była młodsza, można było ją jeszcze uznać za pisklę. Przy okazji jeszcze raz omiótł spojrzeniem krańce polanki, lecz... to raczej wzrok płatał mu figle. Może po prostu to śnieg błysnął.
autor: Wrzawa Wierzb
04 lut 2017, 18:02
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 77308

Prawda? – odpowiedział z uśmiechem i podążył za spojrzeniem Niewinnej Łuski, na ślady ich pazurów w korze sosny. Był dumny z siebie – nie dość, że udało mu się wykonać akrobację, to jeszcze doskoczył do tego miejsca, co bardziej umiejętna Ziemna.
Będę musiał trochę poćwiczyć – odparł, wzruszając barkami. Czasu wolnego miał od groma, miejsca też nie zabraknie – a musiał się wziąć w garść, zdecydowanie.
Widząc kątem ślepi uśmiech smoczycy, sam także wyszczerzył się szerzej. Na początku spotkania była dosyć nerwowa, więc Lwa ucieszył fakt, że w międzyczasie zdążyła się rozluźnić.
Skinął łbem na jej kolejne słowa i odsunął się o kilka kroków, tak, by stanąć przodem do niej – w ten sposób nie mogli sobie przeszkadzać, a on mógł obserwować każdy ruch. Niepewnie rozprostował ramiona skrzydeł, pozwalając błonom się napiąć. Powoli zaczął nimi poruszać dla rozgrzewki.
Eee... – mruknął, spoglądając na Niewinną Łuskę bez zrozumienia. Porównanie powietrza do wody niewiele mu mówiło – w końcu pływać też nie umiał. Na szczęście zaraz rozjaśniło mu się w głowie. – Po prostu machnąć trochę mocniej – powtórzył, podsumowując. Tyle był w stanie zrobić!
Uderzył mocniej skrzydłami i natychmiast poczuł opór powietrza. To było dziwne uczucie – mimo większej siły włożonej w ruch, kończyny nie poruszały się wiele szybciej, niż przy łagodnych machnięciach. Teraz zrozumiał, co Ziemna miała na myśli, mówiąc o sunięciu. Machnął jeszcze kilka razy, by przyzwyczaić się do nowości tego uczucia.
autor: Wrzawa Wierzb
04 lut 2017, 16:07
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 732
Odsłony: 93833

Skinął łepkiem na słowa Żurawia, niepotrzebnie potwierdzając raz jeszcze nieobecność ojca, i spojrzał na Swarliwą Łuskę. Jego białe ślepia nie wyrażały zbyt wiele z tego, co uczuwał samczyk – takie przedziwne ciągnięcie w piersi, którego nie potrafił nazwać. Może desperacja. Niechęć godzenia się z rzeczywistością. Patrzył tak, jakby Ziemna mogła wiedzieć, gdzie się podział Absurd Istnienia, choć Lew wiedział, że pewnie nie. Szybko wlepił ślepia gdzie indziej, w śnieg, czekając na odpowiedź.
Chciała porozmawiać z ojcem.
Ojcem?
Przez kilka uderzeń serca Lew nie rozumiał. Potem wlepił znów spojrzenie w Swarliwą Łuskę-- jej ślepia. Czy nie przypominały przypadkiem ślepi taty...?
To... to czemu nie jesteś w Ogniu? – wykrztusił najprostsze pytanie, jakie przyszło mu do głowy. I przy okazji największą lukę w tej... sprawie.
Ciężko było mu ogarnąć to myślami. Czy to by nie znaczyło, że brązowofutra była ich siostrą?
autor: Wrzawa Wierzb
30 sty 2017, 15:49
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kwiecista polanka
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 81588

Przekrzywił łepek. Z tego co mu się wydawało, zadbał o usztywnienie ogona w trakcie biegu, lecz teraz, gdy Wodna zwróciła mu na to uwagę, stracił co do tego pewność.
Mhm – przytaknął Umbrze. Niezależnie jak wyszło, teraz zwróci na to większą uwagę... Spojrzał na odległy kraniec polanki, kierowany niepokojącym uczuciem. Jak gdyby ktoś go obserwował – lecz niczego tam nie było. Wzruszył barkami.
Czekające na niego zadanie nie wyglądało na trudne. Ponownie przyjął odpowiednią pozycję: lekko rozstawił i ugiął kończyny, docisnął skrzydła, opuścił głowę i uniósł usztywniony ogon. Ruszył truchtem, miarowo stawiając łapy, a po chwili wszedł zaczął skręcać w lewo. Jego ciało i ogon ułożyły się w łuk, a łapy ruszyły po tym samym torze. Po zakończeniu zakrętu i wyjściu na prostą, wygiął się w drugą stronę i po chwili zatrzymał się obok Umbry, czekając na werdykt.
Po takim treningu będę mógł swobodnie udawać węża i nikt nie dostrzegłby różnicy – stwierdził z lekkim uśmiechem.
autor: Wrzawa Wierzb
27 sty 2017, 17:24
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kwiecista polanka
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 81588

Skinął łbem. Trucht, oczywiście. Ruszył wzrokiem za samiczką, analizując każdy ruch – nie wyglądało to na nic trudnego. Trochę było to szybsze od zwykłego chodu, ale nie był to żaden desperacki pościg przez las ani nic.
Tak jest – rzucił, kiedy nadeszła jego kolej. Umbra wydawała się czuć jeszcze swobodniej w jego towarzystwie, niż ostatnio – albo raczej to on, mimo starań, niepotrzebnie się niepokoił.
W skupieniu upewnił się co do swojej pozycji – łapy ugięte, ogon uniesiony i usztywniony, głowa nisko, skrzydła dociśnięte – i ruszył. Najpierw powoli, spacerkiem, lecz szybko zwiększył tempo. Raz prawa przednia z lewą tylną, potem druga para. Przeszedł do łagodnego truchtu zupełnie naturalnie i spokojnie, odbijając się lekko od ziemi. Miał ochotę rozpędzić się bardziej, poczuć wiatr w grzywie, ale zamiast tego zwolnił i zatrzymał się obok Wodnej. Czuł rozpierającą go energię, ale czas na wygłupy nadejdzie później. Spojrzał na samiczkę.

Wyszukiwanie zaawansowane