Znaleziono 152 wyniki

autor: Zaciekły Kolec
10 lip 2019, 10:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75092

Sukces! Przynajmniej połowiczny, bo zupełnie zapomniał że pytała o coś jeszcze. Sam już nie wiedział czy on jest roztrzepany, czy bardziej rozkojarzony jej postawą. Szybko próbował jednak sobie przypomnieć o czym mówiła. Kontrowanie? Jakieś taktyki, coś tam że byłaby magiem...
Był skołowany, wyjątkowo zgubiony w obecnej sytuacji. Tylko się głupio uśmiechnął, mruknąwszy podłużnie na znak że próbuje myśleć.
Chwilę potem pojawił się jej twór. Nie bardzo rozumiał co miał przedstawiać wielki motylomutant, ale z początku jeszcze bardziej go to zakłopotało.
"Ty też możesz pytać, wiesz... " – Co? On miał pytać?
No tak.. – Odpowiedział natychmiast, wyrwany z konsternacji, teraz już całkowicie zagubiony w tym co miał zrobić. Tak na prawdę nie przyszło mu do głowy żeby pytać, ale też jakoś specjalnie nie miał ochoty w tej chwili zadawać pytania, chyba że wojowniczka lubiła odpowiedzi na jej pytanie właśnie w takim tonie – pytającym.
Garruk nigdy nie walczył z żadnym czarodziejem. Czuł że właśnie w tym leży problem. Ona chce mu coś pokazać, może nawet coś oczywistego, ale zupełnie nie potrafił odczytać jej intencji.
Nie wiem co mi chcesz pokazać, ja nigdy nie walczyłem z czarodziejem.. – Wyjaśnił jej, opuszczając nieznacznie łeb. Nie wiedział jak to zabrzmi dla niej. Garruk miał duże braki w prawidłowym szkoleniu. Wszystko co umiał nauczył się zupełnie sam, bez niczyjej pomocy. Na terenach Cienia nigdy nie spotkał drapieżnika władającego magią, a on sam stronił od walk, nie mówiąc o tym że unikał ogólnie kontaktów z innymi smokami i właściwie na ponad trzydzieści księżyców był samotnikiem, jedynie formalnie przynależąc do stada. Garruk mniej wiedział o atakowaniu, a więcej o obronie, bo to ona była mu głównie potrzebna do przeżycia.
autor: Zaciekły Kolec
02 lip 2019, 18:25
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75092

Oh, ale z niej była gadzina, pełna charakterku. Przez całe swoje życie nie odczuł żadnej kary za brak prawidłowego szkolenia. Widocznie wreszcie nadszedł czas żeby za swój brak sumienności, młoda smoczyca będzie mu cmokała, pouczała go i mrugała mu zadziornie. Ehh.. Fakt był jednak brutalny. To on był tutaj najmłodszy. Najmłodszy doświadczeniem.
Garruk jednak nie wydawał z siebie żadnego niezadowolenia. Zniknęła natomiast ta zaczepliwa radość którą mogła wcześniej u niego poznać. Ciężko było udawać kogoś kim się nie jest gdy odkryjesz swoje karty. Z skupieniem ją słuchał i obserwował, starając się stłumić wszelkie oznaki braku komfortu. Czasem przymrużył mocniej oczy i bardziej się zgarbił, a ogonem zaczął kołysać na boki.
Ah.. – Wydał z siebie w odpowiedzi na rozwiązaną zagadkę. Nie sądził że musi aż tak patrzeć na czyjeś błędy. Nie przykuwał takiej uwagi do skrzydeł, jednakże wzmianka o odsłonięciu szyi była istotna.
Potem słuchał dalej, skinąwszy łbem co któreś zdanie. Trudno było mu aż tak kogoś obserwować. Sam za tym nie przepadał, za oceniającym spojrzeniem. Jak na złość, tutaj musiał patrzyć na jej zalety wnioskując po budowie jej ciała i stylu jaki w danej chwili podejmuje. Niemniej przynajmniej kazała mu to robić, więc mógł to jakoś przetrawić.
Jasne. – Odpowiedział krótko. O co chodziło zaś z kontrowaniem? Pierwszy raz ten termin usłyszał. Do tej pory walka była dla niego czymś niesamowicie trudnym do opisania, gdzie mnóstwo różnych bodźców dostrzega się osobno, a każdy z nich dzieje się niemalże natychmiastowo.
Retrospekcje musiał jednak na tą chwilę odłożyć. Gdy samica zadecydowała o powtórzeniu ćwiczenia, Garruk zanotował sobie wszystko to co powiedziała wcześniej. Zwinna, stosująca uniki i doskoki, dobrze zbudowana. Ograniczyć pole manewru, nie pozwolić uciec. Unikać kontrowania, cokolwiek to jest.
Potem wrócił do bacznej obserwacji. Cały czas to robił, teraz jednak skupił się na przeanalizowaniu wszystkich nieprawidłowości w jej postawię.
Już na początku coś mu nie pasowało. Dlaczego tak wyprostowała łapy? W jaki sposób miało to pomóc jej walczyć? Wojowniczka chyba na prawdę zaczęła mu rzucać podpowiedzi pod nos. Punkt po punkcie przyglądał się jej dokładnie, po kolei odliczając wszystko to co mu nie pasowało. Nie było tego aż tak dużo, ale rzucało się w oczy.
Miała też fajną grzywkę.
Twoja postawa jest zbyt sztywna. Łapy powinny być bardziej ugięte by być gotowym do wykonania manewru, sylwetka w ten sposób też jest niższa. Pierś nie powinna być odsłonięta, bo to najłatwiejsze miejsce do zranienia. Ogon jest za nisko, powinien łagodnie unosić się nad ziemią. – Wyliczył jej, skracając znów swoje obserwacje do minimum. Chyba nie musiał aż tak skrupulatnie wszystko wytykać?
autor: Zaciekły Kolec
25 cze 2019, 10:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75092

Skoro więc naturalnym torem będą przechodzić do ćwiczeń, Garruk zaczął stopniowo poprawiać swoją pozycję. Nie czuł się komfortowo by się wypinać w czasie omawiania teorii, więc przyjął postawę hybrydową. Lekko ugięte łapy, uniesiony ogon, złożone skrzydła. Wsłuchał się w jej krótki instruktaż, wodząc wzrokiem po jej ciele gdy nastąpiła mowa o słabych i silnych punktach.
Garruk pochylił łeb niżej.. Jakie on miał silne punkty? Hmm. Właściwie to był jeden. W czasie walki nie mógł odnieść zbyt poważnych obrażeń bo zbyt szybko padał od drobnych ran.
Jakby spróbować to jakoś wykorzystać, albo wręcz przeskoczyć, to wychodziło na to że on musiał być tym pierwszym który zaatakuje pierwszy, a potem starać się walczyć defensywnie.
Potem zaś dostał zadanie. Obserwacja postawy Wodnej.
Zaczęła go okrążać, a on podążał za nią wzrokiem, i łbem, i potem całym ciałem, jednocześnie się zastanawiając nad nią. Była niebieska, a to znaczyło że pewnie w wodzie było ją mniej widać. Poza tym była Wodnistą, więc mogła mieć to jeszcze bardziej opanowane.
Ale chyba jej chodziło o coś związanego z jej budową. Faktycznie nie była gruba, chociaż wydawała się duża. Grubokoścista..? Możliwe, kto wie.
Będąc jednak szczerym, to go zupełnie dezorientowało. Co jeżeli bawiła się w blefowanie? Wyglądała nawet na silną, a jednocześnie poruszała się tak, jak gdyby skoki po gałęziach drzew było dla niej pisklęcą igraszką.
No więc.. – Zaczął, tak żeby jego analiza w ciszy nie przebiegała wyłącznie w ciszy.
Wyglądasz na kogoś, kto preferuje szybkie ataki i uniki. – Zaczął zgadywać, jednocześnie jeszcze myśląc nad potencjalnymi słabościami.
A to znaczy.. Że dłuższe walki szybciej cię zmęczą, niż kogoś kto będzie bardziej.. reaktywny. – Wywnioskował, tak na prawdę zgadując i wymyślając to na gorąco. Nie nie patrzył na walkę pod względem teorii, to pierwsze co mu wpadło do głowy, bo sam walczył w identycznej sytuacji.
autor: Zaciekły Kolec
23 cze 2019, 18:48
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89554

Poczuł się dziwnie otrzymując pytanie zwrotne. Tak, to było głupie pytanie. Był znacznie starszy, może nawet już był starcem? Psychicznie się tak czuł, ale pomimo tego jak żył kiedyś i do czego dziś to go doprowadziło, nie czuł nadmiernego zmęczenia czy bólu. Czuł czasem słabość niewypracowanych mięśni i osłabionego organizmu przez wiele, wiele księżyców głodu. To nie mogła być starość, ale coś innego, niekoniecznie pozytywnego.
Poczuł rosnący dyskomfort tą sytuacją. Czuł się oceniany, bo przecież ona była młoda i umiała władać magią, a on taki stary byk i nawet.. nawet.. Nawet nie wiedział co jest absolutną podstawą w czarowaniu, ale tego właśnie nie umiał.
I nic nie odpowiedział na początku, oprócz zmęczonego ziewania spowodowanego przez skwar. Czekał w napięciu, i już po chwili dostał pocieszającą wiadomość. Nauczy go.
Skinął łbem w podziękowaniu. Chwilę później wstał i spokojnie ruszył się z zajętego kawałka Cienia na słońce. Dziwnie by ona go uczyła, a on siedział sobie w wygodnym miejscu. Poczuł jej kolejny twór który ich zaczął chłodzić. Wyjątkowo praktyczna była maddara.
Usiadł i zaczął ją uważnie słuchać. Zaczęło się ciekawie, zwłaszcza pierwsza część. Już nie pamiętał opowieści o Bogach. Wiedział że ponoć istnieją, sam już wątpił. To samo zwątpienie usłyszał i u niej.
Nie miał natomiast pojęcia że magię wykorzystuje tak na prawdę cały czas. Wróć. On nie ział, ani nie latał, bo bał się wysokości. Nie wątpił jednak w to co mówi. Gdyby było inaczej, to by nie umiała czarować, tak?
Słuchał w skupieniu jej słów. Dokładność w czarowaniu była martwiąca, najpierw jednak miał odnaleźć swoje źródło.
Uhm, no dobrze. – Odpowiedział niepewnie. Wszakże przez tyle księżyców nigdy nie czuł potrzeby by czuć jakieś źródło, nigdy też sam go nie poczuł. Co jeśli go po prostu nie ma?
Poprawił własną pozycję, starając się zignorować piekące słońce. Skupił się.. To akurat nie było łatwe, jakoś ciężko było powstrzymać różne myśli, oraz świadomość że drugi smok cię obserwuje i ocenia.
Ale w końcu zaczął to ignorować, mógł więc w końcu się też wyciszyć. Powoli osiągał stan satysfakcjonującego spokoju, gdzie skwar nagle był o dziwo błogim uczuciem.
Mimowolnie zamknął oczy, będąc nagle świadom dziwnego uczucia panującego w jego ciele. Fajnie, krew.
A może jednak coś innego? To nie było uczucie jakie znał. Wibrowanie w ciele, ale takie jakie nie dało odczuć się na skórze. Zupełnie jakby coś w nim krzyczało, wreszcie zadowolone że po tak długim czasie zostało odnalezione.
A jednak wciąż nie potrafił określić czym to coś było. Czuł energię wewnątrz siebie, swobodnie płynącą, ale najczęściej dryfującą w pobliżu jego piersi. Czuł jak gdyby potrafił nią manipulować, dokładnie tak samo jak potrafi ruszyć ogonem czy zacisnąć łapę – rzeczy nad którymi nigdy się nie zastanawiał.
To ta dziwna energia..? – Zapytał ją, sam nie będąc pewnym czy to właśnie to było źródłem. Ślepia otworzył, spoglądając na czerwoną smoczycę. Zaskakująco, poprzednie uczucie wciąż mu towarzyszyło.
autor: Zaciekły Kolec
13 cze 2019, 20:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75092

Taki zbieg zdarzeń mógł przynieść mu tylko korzyści. Na propozycję nauki walki nie mógł odmówić, nawet jeżeli uczyć go będzie znacznie młodsza smoczyca. Cóż, potraktuje to jako właściwie pierwsze szkolenie walki, bo w prawdzie nigdy nie był u nikogo i nie przeszedł żadnego przeszkolenia. Z wielką chęcią więc wysłucha wszystkich, nawet najbardziej nieistotnych szczegółów odnośnie sztuki walki.
W trakcie ich podróży nawet zdołał sobie odpowiedzieć na pytanie które nigdy nie przyszło mu do głowy.. Bo właściwie, to nigdy nie zastanawiał się jak Wodni lecą na tereny wspólne, skoro ich tereny nie graniczą z nimi. A jak się okazuje, wystarczy polecieć wzdłuż granicy i nikt się nie przyczepi.. Przynajmniej miał taką nadzieje że żaden z Ognistych nie złapie ich. Cóż, on mógł trzymać się swojej połowy, ona miała troszkę większy problem.
Podróż jednak odbyła się bez przeszkód i wkrótce udało mu się znaleźć w miarę wygodne i pozbawione obecności innych miejsce. Te "płaskie okolice" z pewnością przydadzą się do wszelakich akrobacji.
Co myślisz o tym miejscu? Powinno być w porządku. – Zapytał ją, właściwie odpowiadając samemu sobie.
Od czego zaczniemy? – Zadał jej pytanie, nie wiedząc za bardzo co ma zrobić ze swoim zadkiem. Najwygodniej byłoby usiąść, choć w tym momencie to raczej mało odpowiednia pozycja do walki.
autor: Zaciekły Kolec
13 cze 2019, 14:33
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89554

Na jego pytanie skinęła łbem. Cóż, była to przynajmniej jakaś odpowiedź, mógł zostać równie dobrze zignorowany. Patrząc na to też z perspektywy skwaru jaki im dzisiaj doskwierał, i mu by się nie chciało specjalnie strzępić pysk.
Drgnął lekko gdy usłyszał jej głos w swoim umyśle. A więc aż tak wielkie było jej umiłowanie do magii? To ciekawe. Garruk poprawił się lekko, zastanawiając się jak i on może stworzyć jej wcześniejszy chłodny twór.
Z przyjemnością odpowiedziałby jej w podobny sposób, niestety jednak zmuszony był użyć tradycyjnego sposobu komunikacji.
Cmentarny Kolec, miło mi. – Odparł skromnie. Końcówka jego ogona zastukała kilka razy po podłoże, a następnie Cienisty ponownie się odezwał.
Widzę że masz dobrze opanowaną sztukę magii. Nie chciałabyś może... Nauczyć jej mnie..? – Zapytał ją, licząc że uda mu się wreszcie i tą tajemniczą sztukę opanować. Garruk nie czuł się zbyt dobrze, pytając innych o pomoc, zwłaszcza młodszych od siebie, ale nic innego mu już nie pozostało.
autor: Zaciekły Kolec
06 cze 2019, 21:04
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89554

Póki przebywał sam, zastanawiał się jak polepszyć swoją aktualną sytuację. Cień w którym się znajdował nawet mu zupełnie nie starczał, chyba że rozłoży się bokiem do skały. Może więc powinien się położyć? Krótko po tym przemyśleniu, czarnołuski samiec zaczął się nieznacznie kręcić. Ostatecznie stwierdził że nie chciał się pokładać w środku dnia.
Może więc powachlować skrzydłami? To nie był najgorszy pomysł, ale wtedy musiałby wyjść z cienia.
To więc też odpadało.
Postanowił więc po prostu przedłużyć postój, dysząc głęboko z przemęczenia. Z otwartym pyskiem pełnym białych kłów obserwował okolicę, a wtedy dostrzegł ją.
Totalnie czerwoną młodą samicę. Wiatr był dziś wyjątkowo słaby, więc oprócz jej wyglądu, nic innego o niej nie wiedział. Obserwował ją przez chwilę, a potem odwrócił wzrok, udając że ją ignoruje.
Kątem oka jednak dostrzegł że dalej się zbliża, a wówczas i w końcu poczuł jej woń. Woda. Zupełnie by się nie spodziewał.
Wyglądała na butną adeptkę, pewną siebie – a to by tłumaczyło czemu ani raz się nie odezwała, udając że go nie widzi.
Jak ten czas leci.. Kiedy ostatnio on był taki mały? Był zaskoczony jej odwagą. Nie żeby Garruk był strasznym smokiem, ale on sam miałby niesamowite opory usiąść obok kogoś tak blisko.
Najbardziej jednak zaciekawiło jej własne sposoby na poradzenie sobie z upałem. Magia!
To nie był pierwszy raz kiedy ją widział, a bardziej kolejny kiedy komuś zazdrościł umiejętności.
Przyszła czarodziejka? – Zapytał ją na wstępie, zastanawiając się czy będzie skłonna do rozmowy.
autor: Zaciekły Kolec
05 cze 2019, 21:28
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89554

Przeprawa do terenów wspólnych i na tereny wspólne nigdy nie była łatwym zadaniem, czasem jednak wypadało ruszyć zad i zobaczyć co ciekawego dzieje się między stadami.
Dziś pogoda była nie najgorsza. Mógł wkrótce padać deszcz, bo jak słusznie Garruk zauważył, na niebie były aż trzy chmurki, a to nagrzewające do czerwoności łuski słońce zaraz za nimi się schowa.
...
Tak, zaraz...
Dysząc już powoli, zatrzymał się tu, przy podnóżu skały. Nie było tu zbyt wiele cienia do schowania się, więc nie będąc wybiórczym, poszedł tam gdzie tego cienia było chociaż trochę by móc się w nim schować, przynajmniej na jakiś czas.
Usiadł i zaczął odpoczywać, mając nadzieje że nic z góry nie spadnie mu na głowę. Przez tą chwilę przypomniał mu się ostatni raz kiedy był na terenach wspólnych – w czasie pory białej ziemi.
Wtedy też widział po raz pierwszy Vanorę, wpierw zwącą się jeszcze wtedy po prostu Sześć.
autor: Zaciekły Kolec
17 sty 2019, 19:19
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 639
Odsłony: 81656

A kogoż to widział? Utracona Niewinność, samiec którego pamiętał jeszcze jak odbierał swój nowy tytuł i gdy przewodził stadem przez jakiś czas, a potem.. A potem Garruk znowu opuścił życie stadne, i nie wiedział co się stało że zrezygnował ze swojej funkcji.
Był zaskoczony z takiego spotkania, ale tym bardziej zadowolony. Nigdy nie miał z nim większego kontaktu, znali się praktycznie tylko z widzenia.
No witaj.. – Przywitał się wstępnie, przed podejściem do tak ciekawego pytania. W sumie nikomu się jeszcze nie spowiadał ze swoich poglądów czy przemyśleń.
A co, martwisz się bardziej jak rozczłonkowane ciało powraca do życia i szuka zemsty na żywych, czy że moje rodzeństwo zamordowało przywódcę własnego stada by samemu się w nim rządzić? – Zapytał go, kpiąco się uśmiechając. W sumie obie te sprawy były do tyłka.
Bo moim zdaniem była to kpina. Wszystkie te przysięgi można wsadzić do tyłka. No, ale może to ostatecznie pójdzie w dobrym kierunku. – Zakończył jakimś pozytywnym akcentem. Jakby nie patrząc, było wiele aspektów które przekonywały do racji Arkany jak i jego rodzeństwa, ale w tym wszystkim, to ostatecznie Khuran i Eliana mimo iż podstępni, chcieli dla stada dobrze, a wiedźma myślała tylko o sobie. Nikt więc jej praktycznie nie pomógł.
autor: Zaciekły Kolec
11 sty 2019, 11:31
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 54634

Jej.. Z pewnością jej. Sylwetka była wystarczająco dobrze widoczna gdy odsłoniła się przed nim. Nie było to jednak ciepłe przywitanie z jej strony, obserwowała go bardzo pilnie, zupełnie jakby badała z kim ma do czynienia. Garruk natomiast podniósł jedną łąpę w górę, chcąc cofnąć się do tyłu, ale szybko rezygnując z tej decyzji, będąc częściowo sparaliżowany faktem iż nie wiedział jak się zachować.
Wybacz jeśli przeszkodziłem.. – Odezwał się zaniepokojony. Nie był pewny czy była to jej grota, czy też tak jak on postanowiła znaleźć schronienie, odpocząć, by dopiero wówczas ruszyć dalej.
Po zaspokojeniu duszy swojej siostry, Garruk mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Aura, choć wciąż ponura, była znacznie spokojniejsza, naturalna. To go z czasem zmieniło, nie czuł się obserwowany, oceniany, mógł odetchnąć z ulgą, zająć się wreszcie sobą i stadem. Taki powrót nie był łatwy, ale z pewnością czuł się swobodniej mając pewien rozdział życia za sobą.
Miało to jednak swoje odbicie. Garruk stracił swoją czujność i stał się bardziej otwarty, zarówno z dobrej tego słowa strony jak i złej. Przestał prowadzić życie włóczęgi, jednak przez nikły brak komunikacji z innymi smokami, nigdy nie jest do końca pewien jak powinien się zachować.
Postawa samicy jednak na niego oddziaływała i wywoływała pewną presję. Przyszła i zaczęła go obserwować, on w odpowiedzi natomiast chciał się wycofać. Z drugiej strony, bardzo chciał kawałek tej groty dla siebie. Na prawdę nie zamierzał znowu czegoś szukać, przemierzając kto wie jak długą trasę.
autor: Zaciekły Kolec
06 sty 2019, 19:00
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podziemna Jaskinia
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 54634

Niektórzy mieli ten komfort i urodzili się pośród gór, gdzie wysokie szczyty nauczyły ich przetrwania w trudnych warunkach. Gdzie największe zamieci hartowały charakter młodych pokoleń i słabe ogniwa eliminowały.
Ale tutaj, na terenach Wolnych Stad, życie wyglądało inaczej, i to dało się wystarczająco odczuć, gdy nawet jeśli twoi przodkowie żyli pośród gór, mu brakowało tej cierpliwości jaka potrzebna była przy tak trudnych warunkach, zwłaszcza gdy pogoda jest smętna, a nagie drzewa uginają się pod siłą ciemnych chmur.
Dlatego po dłuższym czasie spędzonym na terenach wspólnych, Garruk musiał odpocząć tutaj, szukając najlepiej jakiegoś schronienia od okropnych warunków na zewnątrz. Powrót do terenów Cienia choć kuszący obietnicą powrotu do własnej, wygodnej jaskini, wymagał pokonania zbyt długiej drogi. Drogi, którą musiał przekroczyć w dodatku na pieszo, czasem nawet musząc przepłynąć na drugą stronę rzeki.
Poza tym, zawsze wtedy mógł spędzić tutaj kolejny dzień. Cały czas myślał o swojej obecnej pozycji w stadzie i jak zapracować na tytuł wojownika. Przez tak długi czas w którym nie pracował na ten tytuł, teraz ciężko było mu się w tym wszystkim odnaleźć, i rzeczy które wydawałyby się oczywiste każdemu, mu nawet nie przychodziły do głowy.
W końcu więc, zmęczony również własnymi myślami, odnalazł grotę – tymczasowe schronienie którego szukał. Skierował się do jaskini, idąc wolno i zmagając się z wiatrem. W końcu, jak ospały niedźwiedź, wszedł do groty, rozglądając się dookoła. Wykonał kilka kroków do przodu, i dopiero po chwili jego zmysły dostroiły się do nowego środowiska i tym samym odnalazł trop, ślad czyjejś już tu obecności.
Zatrzymał się i wzdrygnął się. Nie miał za często kontaktu z obcymi smokami, a czasy jego beztroskiego i bardzo odważnego podejścia już dawno minęły.
Stał tak nieruchomo, zastanawiając się co zrobić. Powinien iść sobie? A może.. Może nie mu.. jej.. Przeszkadzać?
autor: Zaciekły Kolec
05 sty 2019, 21:20
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 78849

//stara nauka

Albo staruch miał ukrytą fantazję do znęcania się nad pisklętami, albo po prostu kondycja Garruka była bliska dna. Jakkolwiek oba te stwierdzenia były mało realistyczne, w każdym z nich zapewne było ziarno prawdy, w końcu wcześniej on wymądrzał się przed nim, a pewnie starsi tego nie lubią, a Garruk zaś że był jeszcze młody, to ta energia mimo że ogromna, to szybko potrafiła się wyczerpać. Fakt był jednak prosty, Młody był już zmęczony i powoli co raz bardziej myślał o powrocie.
Dlatego też kolejna nauka od staruszka pocieszała jego wnętrze. Prostszy sposób? Mniej męczący? Panie, biorę wszystko! A jak to zrobić? No, tutaj przydała się konkretna umiejętność zwana słuchaniem, a także patrzeniem – bo Popiół nie powiedział ostatecznie o co chodzi, tylko pokazał.
Tylko nie wiedział od czego zacząć. Najłatwiej jest powiedzieć i zrobić samemu, pierwszy raz wymaga dokładniejszych szczegółów! Przez to Garruk przez pewien czas dalej machał naprzemiennie łapami, starając się jakoś dopasować do spokojniejszego rytmu. Postanowił więc stopniowo zwalniać, utrzymując jednak sensowne tempo przy którym nie odpadnie na dno. Już to pozwoliło mu nieco odetchnąć z ulgą.
Następnie rozłożył skrzydła, pozwalając unosić im się na wodzie. Było to ciekawe uczucie, zaczął zajmować nagle znacznie wiekszą powierzchnie w wodzie. Czuł pewien opór na skrzydłach, ale bardziej one dryfowały po niej. Faktycznie, nadawało się to tylko do bardziej spokojnego pływania.
Mógł więc teraz skupić się bardziej na samej nauce niż na zmęczoniu i martwieniu się o dotarcie na zakrzaczony brzeg.
Teraz znacznie łatwiej było utrzymać równowagę, chociaż cały czas pilnował jej trzymając ogon równo, przynajmniej póki płyneli prosto. Oddychał spokojnie, relaksacyjnie, naprzemiennie machając łapami, zgarniając wodę pod siebie i za siebie w spokojnym, wolnym tempie.
Prąd wodny o którym mówił staruszek był, chociaż nie taki silny jak sobie z począku wyobrażał. Drobna siła odpychająca do brzegu, teraz bardziej wyczuwalna gdy oboje przestali tak pluskać w wodzie.
Już, teraz już wiem jak pływać! – Zawołał zadowolony, gdy już zbliżali się do brzegu. A gdy znaleźli się znowu w sitowiu, Garruk z ulgą postawił łapy na mule jak nigdy wcześniej, ciesząc się jak nigdy że miał twardy grunt pod łapami.. no, w miarę twardy. W końcu to był muł.
Dzięki ci wielkie. – Skierował do niego, zmęczony, ale i pełen satysfakcji. Jednocześnie też, ja gdyby nigdy nic, zaczął iść w swoje strony, ani nie mówiąc nic więcej i nie zostawiając żadnego papa.
autor: Zaciekły Kolec
31 gru 2018, 1:46
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 639
Odsłony: 81656

Nie ma to jak pogodny, zimowy dzień. Gdy niebo zakryte jest ciemnoszarymi grubymi kłębami a mróz daje się we znaki jak nigdy dotąd.
I po co on tu przyszedł? Było to nawet dobre pytanie i dla niego. Widząc jaka pogoda zapowiada się na resztę dnia, zaczął żałować że w ogóle wyszedł z groty. Tak byłoby w miarę sucho, bo w grocie też najcieplej nie jest.
No ale.. Musiał, po prostu musiał coś ze sobą zrobić, a siedzenie na terenach Cienia w żaden sposób nie pomoże.
Chociaż nie pocieszała go myśl na spotkanie smoków z innych stad, musiał w końcu coś w sobie zmienić. Powrót na tereny wspólne był dobrym krokiem, a spotkanie kogoś innego w tak przyjaznych warunkach zaliczyło by zupełnie dzień.
Z takim nastawieniem przechadzał się po Bliźniaczych Skałach, tak o – jakby był na najzwyczajniejszym spacerku. Ciekawe ile Cienistych tak faktycznie robi?
Może nie będzie dzisiaj padać. Oby. A może po prostu lepiej jak faktycznie tylko trochę powędruje i wróci kiedy zapowiadać się będzie lepsza pogoda. Dawno nie widział smoków z różnych stad, tylko ile faktycznie tych smoków dzisiaj wyjdzie?
autor: Zaciekły Kolec
06 sie 2018, 12:34
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 78849

To nawet dobrze. Myśl że miałby tam na sam koniec płynąć byłby zbyt przytłaczający. Teraz jeszcze nie czuł się zmęczony, ale na jak długo? Korzystał więc z swojej energii póki ją miał by zrobić z niej dobry użytek. Łapami machał równomiernie w stałym rytmie jak wcześniej. Oddychał spokojnie i patrzył przed siebie. Czas wykonać zakręt.
Słysząc jego polecenie, miał wrażenie że ta formułka jest już wykorzystywana do wszystkiego. Wygnij się w stronę w którą chcesz i rób to samo, tylko wyglądaj jak półksiężyc. To samo słyszał przy bieganiu.. Może pływanie to bieganie w wodzie?
Zamiast jednak zagłębiać się w tak ciągnące się dalej myśli, po prostu zrobił to co mu polecił starszy. Łapami które służyły jako główna siła napędowa, teraz wykorzystał by zmienić kąt w którym płynie. Przednie łapy nadawały ostrość jego skrętu. Dzięki nim mógł łatwiej się wygiąć w odpowiednią stronę i tak mocno jak chciał. Zapewne gdyby szarpnął mocno w prawo, pewnie zrobiłby gwałtowny zwrot w drugą stronę.. Teoria do sprawdzenia!
Tym razem jednak, gdy już zaczął wykonywać skręt a jego ciało było wygięte na prawą stronę, po prostu kontynuował to co robił w spokojnym rytmie, pilnując otoczenia cały czas i nie przestając przebierać łapami. Ogon służył mu za równowagę, chociaż miał to bardziej w świadomości niż w użytku, po prostu trzymał go najnaturalniej jak dla niego to się wydawało, czyli po prostu razem z całym ciałem, ogon też był lekko wygięty, podążał najzwyczajniej za resztą ciała.
autor: Zaciekły Kolec
05 sie 2018, 20:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 483
Odsłony: 78849

Wolniejsze i dokładniejsze.. Tylko czy jak zwolni to nie zacznie opadać? Tego by nie chciał, czuł że jego tyłek tylko utrzymuje się przy wodzie bo tak żwawo macha łapkami. Ale jeśli przez to ma się zaraz zmęczyć, to może faktycznie lepiej jak się dostosuje. Trzeba chociaż spróbować.
W porządku.. – Odpowiedział mu, przechodząc do samych zmian. Tak jak wcześniej tymi łapkami szybko przebierał, teraz zwolnił, jednak starał się to robić nadal w miarę szybko.. Czyli właściwie tak samo? Samczyk zwolnił, jednak pewnie nie wciąż na tyle by starszy był zadowolony. Garruk więc poszedł za rytmem. Tym razem kierował w miarę spokojnym rytmem w którym naprzemiennie machał łapami. Raz, dwa, raz, dwa.. Palce u łap zacisnął do siebie, tworząc jak to starszy powiedział "miseczki" – ciekawy termin.
Chociaż wcześniej patrzył przed siebie, to miał wrażenie że robił to bez skupienia, zupełnie jak gdyby ktoś podstawił statyczny obraz, ale on starał się widzieć tylko to co pod wodą robił z łapami. Tym razem już widział ten krajobraz, oddalony bardzo daleko ląd i lasy. Oddychał spokojnie, też w stałym rytmie.
Płyniemy tam do końca? – Zapytał się go, nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości (i obawy) przed tym jak daleko będzie musiał płynąć.

Wyszukiwanie zaawansowane