Znaleziono 53 wyniki

autor: Zachodząca Łuska.
19 maja 2014, 14:52
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Co miała poradzić na to, że ziała lodem? To już zależało od genów, a na Północy większość smoków ma futro i, co za tym idzie – zieje lodem. A ona nie była wyjątkiem.
Kiedy Żelka po raz kolejny uskoczyła, podążyła za nią spojrzeniem. Wydawała się nadzwyczaj skupiona i tak właśnie było – Zmrok nie widziała niczego, poza swoją przeciwniczką, nie myślała o niczym, poza walką i możliwymi atakami oraz obronami. Widząc, jak Uzdrowicielka skaczę w jej stronę, zwinnie odbiła się z kończyn i wylądowała tuż obok, muskając ogonem sypki śnieg. Jako że nie dzielił ich duży dystans, postąpiła do przodu spory krok, a następnie złapała ją ogonem za łapę, żeby wytrącić Eliksir Euforii z równowagi i pociągnąć kawałek za sobą. Nie był to groźny atak, ale jakieś niewielkie otarcie mógł po sobie zostawić. Nie była na tyle silna, żeby od razu wyrwać całą kończynę... Wątpiła, żeby kiedykolwiek mogła być.
autor: Zachodząca Łuska.
15 maja 2014, 22:39
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 89705

Zmrok wodziła pazurem po zmarzniętej tafli strumyka, czekając na Ziemną, którą wezwała. Miała nadzieję, że przyjdzie... Nietrudno było wywiedzieć się, kto z tutejszych smoków ma mięso, ale nie była pewna, czy tamta nie jest aktualnie zajęta. Jednak mimo to wolała wzywać kogoś spoza Ognia – do Nieśmiertelnego Ognia nie poszłaby za żadnego skarby, nawet jeśli oznaczałoby to dla niej śmierć głodową. Nie chciała się tak uniżać. A innego Łowcy lub chociaż jego ucznia nie spotkała.
Wreszcie usłyszała charakterystyczny szelest piór, o wiele głośniejszy od ptasich skrzydeł, bo i istota była większa. Smoczyca uniosła łeb, mrużąc przy tym ślepia. Od razu zauważyła Tęczową Łuskę na tle szarych chmur i równie szarego nieba. Więc na tych ziemiach też byli Północni, ale pewnie już dawno zapuścili tu korzenie – nie było więc mowy o tym, żeby wiedziała o tamtejszych bogach. Większość tradycji zanikała, kiedy wokół pojawiały się inne...
Skinęła łbem Ziemnej, gdy ta wylądowała na śniegu nieopodal.
Zmrok – przedstawiła się. – A po waszemu Zachodząca Łuska – dodała po chwili, uśmiechając się półgębkiem. Jej głos brzmiał pewnie, ale nie było w nim ani pychy, ani wyższości. Przez moment przyglądała się młodszej od niej samej samiczce, po czym skierowała wzrok na ziemię przed swoimi łapami, gdzie zmaterializowało się mięso. Wnętrzności jej się skręcały na samą myśl o pożywieniu... Łapczywie się do niego dorwała, pomagając sobie przy jedzeniu pazurami. Delektowała się każdym kęskiem, choć pochłaniała każdy całkiem szybko. Po skończeniu odsunęła resztki w śnieg i otarła łapą gadzie wargi.
Dziękuję – spojrzała znów na Słoneczko, tym razem z wdzięcznością, którą też było słychać w tonie jej głosu. Wreszcie porządny posiłek.
autor: Zachodząca Łuska.
14 maja 2014, 19:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 89705

Nad Diamentowym Strumieniem zjawiła się Zmrok – była wychudzona, a jej fioletowo-błękitne futro straciło blask, jednak wciąż nie brakowało jej energii. Jak zwykle. Bazgrząc pazurem po zamarzniętej tafli strumyka, wysłała ku terenom Życia magiczny impuls. To była najmniej lubiana przez nią forma komunikacji, ale nie miała ochoty się bardziej wysilać. No cóż... niby tą energię miała, ale nie na tyle, by szaleć jak niczego nieświadomi pisklak.

//Wybacz za tak krótki post ^^'
autor: Zachodząca Łuska.
09 maja 2014, 20:44
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Kiedy tylko Żelka uniknęła jej ataku, Zmrok gwałtownie wyhamowała, starając się przy tym utrzymać równowagę. Odwróciła się w stronę Uzdrowicielki i obserwowała jej ruchy, a gdy odbiła się z ziemi, zrobiła to samo – tyle że do tyłu. Uniosła przy tym ogon, żeby się o niego nie potknęła, a gdy Eliksir Euforii wylądowała w miejscu, gdzie ona sama się przed chwilą znajdowała, przeszła do ataku.
Jak to mówił jej ojciec... Ach, już pamiętała. Wziąć wdech, naciskając odpowiednie gruczoły przy płucach – tak właśnie zrobiła. Odczekała chwilę, a gdy w jej gardzieli znalazła się wystarczająca ilość przedziwnego gazu, wyrzuciła ją z siebie jako słup lodu. Nie było to mistrzowskie zionięcie, bo nigdy wcześniej tego nie próbowała, ale z pewnością wkrótce się wprawi. Celowała oczywiście w Żelkę, a dokładniej w jej bok.
autor: Zachodząca Łuska.
08 maja 2014, 18:37
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie II
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 1922

Zmrok wyruszyła z Obozu Ognia zaraz po otrzymaniu wskazówek, choć nie bardzo jej się to spodobało. Niby się spieszyła, a niby nie... W każdym razie w końcu dotarła do Skał Pokoju i wylądowała lekko z dala od innych smoków. Spóźniona, jak zresztą zawsze. Chyba miała to we krwi.
Stanęła obok fioletowołuskiej Przewodniczki i obrzuciła czujnym spojrzeniem inne obecne tu smoki. Nie siadała. Nie wiedziała, co może ją tutaj czekać, więc czemu miałaby usiąść? Może i w ten sposób okazywała brak zaufania, ale przecież nie będzie ufać smokom, które widzi po raz pierwszy. Po prostu nie i tyle.
Ogon Zachodzącej drgał, kiedy ta czekała na rozpoczęcie tego czegoś, co ma się dziać. Czy to były jakieś obrady...? Część z obecnych smoków było pewnie zwykłymi członkami stad, ale te starsze wydawały się być... inne? Może ważniejsze. Nie mogła mieć pewności.
autor: Zachodząca Łuska.
03 maja 2014, 19:23
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Adeptka zmrużyła ślepia, kiedy wzrokiem podążała za ruchami Eliksiru. Napięła mięśnie, kiedy ta wylądowała i zaczęła biec w jej stronę. Co chciała teraz zrobić...? Zdziwiła się, kiedy Żelka wzięła głęboki wdech, ale szybko zrozumiała, o co chodzi. Zianie! Tak, to był dobry atak. Tylko że podbieganie w tym wypadku było dosyć bezsensowne, no chyba, że chciała mieć pewność, że ją zrani... No ale w to już Zmrok nie chciała się wgłębiać, być może Uzdrowicielka miała jakieś przykre wspomnienia związane z Ognistymi. To nie była jej sprawa.
Ugięła łapy, przygotowując się do uniku, upewniła się, że skrzydła dobrze trzymają się grzbietu, a ogon trzymała nad ziemią. Czekała na odpowiednią chwilę, a gdy tak się nadarzyła, odbiła się z kończyn w bok – ani trochę w górę, tylko w bok. W następnym momencie przyciągnęła je do siebie, pokonując ćwierć ogona w takiej pozycji. Turlając się. Potem szybko poderwała się z ziemi i nabrała rozpędu, pochylając łeb tak, by granatowe rogi były wycelowane w Eliksir Euforii. Szarża.
autor: Zachodząca Łuska.
01 maja 2014, 20:35
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Na pysk Zachodzącej wstąpił drapieżny uśmiech, a w złotawych ślepiach błysnęło... Szaleństwo? A może zwyczajne podekscytowanie? Trudno było stwierdzić. Końcówka ogona samiczki zadrżała, kiedy przygotowywała się do uniku przed ciosem Eliksiru Euforii. Z wielką uwagą śledziła każdy jej ruch. Ugięła rozstawione szerzej, niż zwykle łapy, po czym odbiła się z nich w prawo, by zejść z toru lotu Żelki. Tak było najprościej. Gdy tylko wylądowała, zwróciła się w stronę Uzdrowicielki. Teraz ona miała zaatakować. Ponownie ugięła kończyny i wyskoczyła ku niej, otwierając szczęki. Miała zamiar wgryźć się w jej prawą przednią łapę.
autor: Zachodząca Łuska.
30 kwie 2014, 21:59
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Zmrok skinęła łbem, potwierdzając pierwsze ze słów Żelki, jak i zgadzając się na te kolejne. Teoria. Nigdy jej nie lubiła, bo chodziło jedynie o gadanie... nie wszyscy nauczyciele tego wymagali, ale skoro musiała, to musiała. Żeby tylko jak najszybciej przejść do praktyki.
Przymknęła powieki, zbierając przez chwilę myśli.
A więc... zacznę od ataku i tym, co z nim związane. Atakować można kłami, szponami ogonem, jak i wszelkimi wyrostkami. Wrażliwymi miejscami są, hm, powiedziałabym, że szyja, skrzydła i brzuch. Z tego co mi wiadomo, przez pierwsze dwa przebiegają jedne z ważniejszych tętnic, a brzuch, bo tam znajduje się większość organów – zaczęła mówić powoli, mrużąc przy tym ślepia, jakby ważyła każde słowo. – No a obrona to przede wszystkim uniki i odskoki w bok, żeby usunąć się z pola rażenia atakującego. Czasami można zablokować w jakiś sposób przeciwnika, ale to już wyższe loty – skończyła, spoglądając na Eliksir pytająco. Ze swoim ojcem zdołała omówić trochę rzeczy, ale nigdy nie doszli do praktyki. Na dodatek nie było to na tyle niedawno, żeby pamiętała wszystko dokładnie.
autor: Zachodząca Łuska.
29 kwie 2014, 17:09
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Już po pewnym czasie na niebie pojawiła się fioletowo-chabrowa sylwetka samiczki. Śmiało można było powiedzieć, że się spóźniła, a ona zdawała sobie z tego sprawę – jakoś nie potrafiła poradzić na to, że rzadko kiedy pojawiała się w odpowiednim czasie. Szybko doleciała do miejsca, w którym się umówiła z Żelkową Uzdrowicielką i wylądowała miękko na śniegu między licznymi głazami.
Witaj – przywitała się, spoglądając na Eliksir złotymi ślepiami. Miała ją nauczyć tego, co było najkonieczniejsze w walce... atakowania i bronienia się. Ojciec nie zdążył jej wpoić tych umiejętności, a bez nich nie mogła nazywać się prawdziwym Wojownikiem, którym chciała zostać.
Czy możemy przejść od razu do nauki? – spytała aksamitnym głosem. Zależało jej na czasie, ale nie znaczyło to, że ma zamiar wszystko robić niedbale – w ten sposób niczego by się nie nauczyła. Wbrew pozorom była pilną uczennicą, co było zasługą jej ojca...
autor: Zachodząca Łuska.
01 kwie 2014, 15:51
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 66528

Jutrzenka szła w górę rzeki sztywnym, powolnym krokiem. Skrzydła i ogon ciągnęły się po śniegu, jak gdyby już nie miała siły ich unieść. Łeb także spuściła; w złotych ślepiach, w których wcześniej błyskały uczucia, ziała teraz pustka. Dokładnie taka, jaką sama czuła – pustka, którą po raz pierwszy poznała po śmierci matki, i z którą miała do czynienia coraz częściej, kiedy się rozrastała. Teraz już nie mogło być gorzej. Lepiej też nie.
Zdawała się nie słyszeć cichego szmeru strumyka pod grubą warstwą lodu ani trzeszczenia suchego śniegu pod własnymi łapami. Nie czuła chłodu. Po prostu szła, i szła... coraz wolniej, aż wreszcie się zatrzymała. Kończyny się pod nią uginały ze zmęczenia, nie była w stanie iść dalej. I tak nie miała gdzie. Czemu ją w ogóle obchodziło to, gdzie się zatrzyma? To nie miało znaczenia. Na jedno wyjdzie. Usiadła powoli na śniegu. Wyglądała wręcz żałośnie – rozwichrzone futro i pióra, skrzydła i ogon zabrudzone śniegiem. I na dodatek to spojrzenie.
W łbie Promienia zaczęły kotłować się myśli. Czy może powinna kogoś pożegnać? Ktoś będzie tęsknił? Ktoś będzie rozpaczał? Pewnie nie. Czy ktoś ją w ogóle znajdzie? W to też wątpiła. Może później... może ktoś się natknie przypadkiem. Jej to już było obojętne. Tutaj już nie było nikogo, za kim mogłaby tęsknić, na kim jej zależało. Za to na nocnym niebie już tak, tam znajdzie się przynajmniej garstka takich. Rodzice, rodzeństwo, przywódczyni, mistrzyni. Wszyscy. Nawet przyjaciel... tak, takie określenie pasowało do Wędrującego, choć był od niej wiele, wiele młodszy. Przez chwilę zrobiło się przykro przez to, że tak go potraktowała w grocie, ale przełknęła to uczucie razem ze słonymi łzami, które próbowały zebrać się w ślepiach. Nie ma co już się smucić.
Ciekawe, co napiszą na nagrobku... – wybrzmiała ostatnia myśl niby kropla wpadająca do kałuży i mącąca jej taflę, żeby po chwili znowu się wygładziła.
Świt przymknęła powieki, czekając, aż nadejdzie to, czego pragnęła. Nie był to sen. Chociaż... można powiedzieć, że był. Tyle że o wiele głębszy, taki, z którego już się nie obudzi. Taki, który zaprowadzi jej do tych, którzy już zginęli. I do których chciała dołączyć.
Śpiące drzewa już tego nie widziały. Jedynie małe żyjątka, które nie zapadały w sen zimowy mogły obserwować, jak biało-granatowa sylwetka zastyga pochylona nad zlodowaciałym strumykiem, jakby po prostu się w nim przeglądała. Ustał oddech, a oczy straciły swój blask. Dusza uleciała z ciała i już wędrowała z panem śmierci przed oblicze Immanora.
autor: Zachodząca Łuska.
30 mar 2014, 20:52
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5657
Odsłony: 218771

4/4 mięsa dla Mruczącej, niefabularnie.
autor: Zachodząca Łuska.
19 mar 2014, 20:15
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 96447

To miał być zwykły spacer.
Tak, dokładnie, spacer – rzadko kiedy ruszała się ze swojej groty, ale w końcu musiała rozprostować kości. Idąc przez tereny wspólne zauważyła, że wszędzie wciąć jest biało i zimno, tak jak ostatnim razem... nie przywiązała jednak do tego większej wagi. Właściwie teraz do niczego nie przywiązywała większej wagi. Ostatnio pozwoliła własnej córce uciec z groty bez opieki i teraz nie mogła jej znaleźć, choć szukała długo. Na dodatek nie mogła się w żaden sposób skontaktować z ojcem ani resztą rodziny w Ogniu... podejrzewała, że stało się najgorsze. Nie, zaraz. Czemu miałaby podejrzewać? Może mieć pewność, że to jest to, o czym myśli. Ogień i Ziemia miały sojusz, tak jak mówił Skrzydło, więc czemu musieliby się od niej odcinać? Po prostu umarli. Ta myśl sprawiła, że Czarodziejka jeszcze bardziej się zasępiła. Została sama, zupełnie sama. Nie było Okrucha, Zachwytu, Zatopionego, Kruszynki... Baśniowej też nie. Nikogo z jej rodziny.
Świt nawet nie zauważyła, kiedy dotarła do rzeki; dopiero po pewnym czasie zdała sobie sprawę z cichego szumu. Zaraz potem dostrzegła błysk charakterystycznych czerwonych łusek, które potrafiła rozpoznać wszędzie – Zaklęcie. Pysk biało-granatowej rozjaśnił się, nawet przestała się garbić. Wstąpiła w nią nowa energia. Bez wahania mogłaby powiedzieć, że Czar była ostatnią z bliskich jej smoków. Z radosnym uśmiechem potruchtała do dawnej mistrzyni, a dopiero kiedy znalazła się tuż obok niej zauważyła, że ta zastygła w bezruchu. Podejrzewając, że po prostu się zamyśliła, pchnęła ją nosem w kark. Powtórzyła tą czynność parę razy, zanim zauważyła parę istotnych szczegółów.
Nie oddychała. Białe ślepia straciły blask. Z ciała już ulatywało ciepło.
Nie żyła.
Promień przez chwilę stała jak sparaliżowana, zanim wydała z siebie dziwny spanikowany pisk i cofnęła się o krok, żeby paść na zadek. W wielkich jak spodki złotych ślepiach zaszkliły się łzy. Nie, to nie mogło tak być. Nie mogła.
Po raz enty poczuła, jak wzbiera się w niej uczucie beznadziei i smutek. Każdy pewnie by pomyślał, że po tylu osobistych katastrofach w postaci śmierci bliskich uodporniła się, stała zgorzkniała i nieczuła. Tyle że było dokładnie na odwrót – każdą kolejną śmierć, nieważne czyją, odczuwała coraz bardziej. Tak było też w tym wypadku.
Z jej gardła wyrwał się spazmatyczny szloch. Mimo że siedziała, zaczęła się teraz niepewnie chwiać na łapach. Traciła równowagę, chociaż z ziemią było wszystko w porządku. Przymknęła ślepia, nie starając się już nawet uspokoić.
„kiedyś nastanie dzień, w którym samotność uderzy w ciebie z całą swoją siłą. Chociażby nawet to był tylko zły sen, ty to poczujesz. I wtedy zrozumiesz, co mam na myśli”
Wyrecytowała w myślach jeszcze raz te słowa sprzed ponad dwudziestu księżyców. Pamiętała je od tamtego czasu, choć nie od razu zrozumiała, o co w nich chodzi. Po prostu pamiętała. Zaraz potem po jej polikach spłynęły łzy, od których powstrzymywała się od chwili, kiedy dowiedziała się o śmierci Zachwytu.
Płakała i płakała, jak to pewnie już wielu się zdarzało, a łzy płynęły nieprzerwanym strumieniem, aż już właściwie nie miała czym albo łzom samym odechciało się płynąć. W każdym razie przestała, a zamiast rozpaczy i beznadziejności, towarzyszyła jej jedynie dziwna, bolesna pustka. Otworzyła szerzej podpuchnięte ślepia i spojrzała na miejsce, w którym jeszcze niedawno spoczywało ciało Zaklęcia. Zauważyła już wcześniej, że Wodna, z którą walczył na arenie, wzięła jej ciało... no tak, pewnie miała jakichś bliskich w Wodzie, mruknęła w myślach, podnosząc się z ziemi i ruszając w stronę terenów swojego stada. Ogon ciągnął się za nią, skrzydła także szorowały po śniegu. W każdym ruchu widać było rezygnację Świtu.
Już nic tu po niej.
autor: Zachodząca Łuska.
14 mar 2014, 19:24
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Ognia
Odpowiedzi: 23
Odsłony: 8135

Dawny Wietrzny, Okruch Słodyczy
Kochający partner i odpowiedzialny ojciec wielu piskląt
potrafiący uśmiechać się zarówno w tych dobrych, jak i złych chwilach.
Drugiego takiego Czarodzieja nie spotkasz.

Pamiętajcie o Zatopionym Kolcu,
jednym z potomków Wiatru,
synu i bracie, a także wspaniałym wojowniku,
który jednak nie zdołał osiągnąć pełnej rangi,
a teraz spoczął wśród gwiazd.

Nie zapominajcie o Kruszynce,
która mimo młodego wieku zdołała nieźle narozrabiać.
Obyś błyszczała na niebie jak najjaśniej.


autor: Zachodząca Łuska.
13 mar 2014, 20:30
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Ziemi
Odpowiedzi: 19
Odsłony: 7193

Wędrujący Nocą
choć umarł młodo, zdołał zaskoczyć innych swoją determinacją i ambicjami.
Teraz możesz odnaleźć swoją drogę pośród gwiazd.
autor: Zachodząca Łuska.
08 mar 2014, 18:21
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 526
Odsłony: 82541

Jutrzenka słuchała uważnie Proroka z mieszanymi uczuciami – nie wiązały się one z tym, jakie wrażenie robił teraz, a z tym, jakie wrażenie zrobił na niej, kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Czyli podczas tego pamiętnego zebrania stada, na którym zachował się, jak szalony heretyk, który był postawiony wyżej od Przywódców. Pewnie to była prawda, ale Czarodziejka w to nie wierzyła; sama, choć przypadkiem, usłyszała, jak Opiekunka Gwiazd mówi, że ich władza równa się z władzą Pisklęcia i w to wierzyła.
Potrafię tyle, ile mogłam nauczyć się sama i ile potrzebne jest do zdobycia rangi Czarodzieja – zaczęła, spoglądając na Proroka. – Teraz prosiłabym o pomoc w osiągnięciu wyższego poziomu magii obronnej i ataku.

//Wybaczcie za zwłokę. Poproszę MA i MO IV

Wyszukiwanie zaawansowane