Znaleziono 81 wyników

autor: Szczyt Potęgi
17 kwie 2018, 12:59
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 600
Odsłony: 69973

Tyle mu wystarczało. W momencie gdy Masochistyczny padł nieprzytomny, wojownik wysłuchał Ciotecznej.
Za dużo tych informacji, za dużo. Stanowczo.
Zrozumiał jednak to, że współplemieniec był ciężko ranny, ledwie wychodząc z próby dobicia. Z pogardą spojrzał na cienistego, ale ostatecznie nie powiedział nic, z trudem powstrzymując odruch rzucenia się ze szponami na winowajcę.
Zamiast tego, posłusznie uniósł Prędkiego, celem poniesienia go do groty Płomienia Świtu. Czas żeby poskładać tego tam młodego. Zanim wrzucił rannego na grzbiet, tam i ówdzie obejrzał cielsko żeby mieć pewność, że nie uszkodzi ognika. A potem... ruszył przed siebie, na odchodne skinąwszy łbem Ciotecznej.
– Dziękuję, że mnie wezwałaś.
Rzekł, i tak wzbił się w powietrze. Nie było czasu do stracenia.
autor: Szczyt Potęgi
16 kwie 2018, 20:00
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 655
Odsłony: 89494

Przybył w to miejsce, ponieważ miał zamiar przekazać kolejnemu smokowi zdobyte kamienie szlachetne. Tak, robił to z trudem, ale Ateral czekał, a on w przeciwieństwie do żniwiarza, nie miał zbyt wiele czasu. Swoją drogą, zmarnował go ostatnio bardzo dużo, głównie za sprawą wylegiwania się w grocie i lekceważenia przeciwników na polowaniach.
Ech, i teraz płacił za swoje błędy. A ich cena była (przynajmniej, według niego) cholernie wysoka. Z bólem w ślepiach patrzał na klejnoty ziemi jakie zaraz będzie musiał oddać, ale jeżeli był to sposób na udobruchanie bogów, to cóż innego mógł uczynić?
Ryknął donośnie, wzywając do siebie... smoka Cienia. Nie istotne jakiego. Każdy z nich był na swój sposób odtrącający, ale Szczyt musiał zaryzykować kolejną, ewentualną kłótnię.

Pytanie- kto zdecyduje się przybyć i czy przybędzie w ogóle?
autor: Szczyt Potęgi
29 mar 2018, 8:02
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 294
Odsłony: 43387

Dał się podejść. Trzeba przyznać, percepcję to ten samiec miał nie najlepszą. Zwłaszcza pośród drzew, wśród których nie zawsze czuł się zbyt komfortowo. Za bardzo kojarzyły mu się z plugawymi sheilven o spiczastych uszach, z którymi krasnoludy od wieków toczyły wojny oraz zaogniały wieloletnie waśni. Z jednej strony popierał sprawę, ponieważ jako smok wychowany przez panów górskich hal, był zobowiązany do czucia się jako krasnolud. Ale teraz należał do stada Ingeitum– miał swoje śluby i własny rozum, każący mu z czasem przemyśleć to, co robi. Z różnym skutkiem.
Gdy go opadła, nie umknęło uwadze Szczytu, że doszło do pewnych zmian w anatomii jego partnerki. Była bardziej rozbudowana, umięśniona, a drobinka, którą poznał kiedyś na pustyni... gdzieś zniknęła. Cholera, od kiedy to trening uzdrowicieli przynosił takie efekty?!

W każdym razie, raz powalony chwycił Arię za lewą łapę obydwiema swoimi, a następnie używając siły, wykręcił ją, przenosząc cały ciężar na tamtą stronę, by być na górze. Zaraz potem diametralnie zwolnił uścisk, delikatnie obejmując kończynę samicy. Była szorstka jak wulkaniczny pumeks. No, może nie aż tak, niemniej od ostatniego ich spotkania poczuł wyraźną różnicę.
– ...A ty się spasłaś.
Odbił piłeczkę, patrząc na nią swoimi pomarańczowymi ślepiami, przywdziewając sztuczny wyraz wyrzutu.
autor: Szczyt Potęgi
28 mar 2018, 9:40
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 294
Odsłony: 43387

Przybył w to miejsce aby... no właśnie, co?

Długo jej nie widział, a strzał skrzydłem na zebraniu ognistych dowiódł, że musiała być na niego bardzo zła. Nie wiedział jednak dokładnie za co- to znaczy, domyślał się, oczywiście- niemniej nie zdawał sobie sprawy co musiała przejść jego partnerka nim wrócił do aktywnego życia na terenie Wolnych. Do tego zadanie od bogów i ciągłe uganianie się za kamieniami... eh, co jeszcze?!
Smok przyleciał nad sosnowy bór, krążąc nad połaciami drzew niczym latająca góra, która postanowiła powstać razem z korzeniami i poszybować. W momencie gdy znalazł dogodne miejsce do lądowania, opuścił nieco skrzydła poddając się grawitacji, a następnie w lekkim truchcie zadudnił łapami o podłoże, by na powrót przywitać matkę ziemię. Zaraz potem wezwał do siebie smoczycę, którą nie tak dawno nazywał księżycem swojego życia.

No, pytanie tylko czy ten księżyc będzie miał jeszcze ochotę dla niego świecić.
Bo jak nie, to chyba czeka go przeprowadzka do krasnoludzkich kopalń.
autor: Szczyt Potęgi
17 mar 2018, 14:14
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83702

Widział, że mu nie ufa. To było widać na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza w momencie, gdy skora była przyjąć kamienie. Mimo, iż ulżyła mu w wykonaniu zadania, czuł lekki niesmak, choć starał się nie dać tego po sobie poznać. Brat Krwi stada Ognia nie powinien dawać ponosić się emocjom. Ach, dlaczego to wszystko musiało być takie cholernie pokomplikowane?! Pomimo uwielbienia jakim darzył bóstwa Wolnych, powoli zaczynało do niego docierać, że każda ich ingerencja w śmiertelne życie smoka mogła wywrócić je do góry nogami. Tak po prostu. Bo wybrali sobie akurat tego śmiertelnika do wykonania zadania.
Usłyszawszy pytania, wbił pazury w ziemię. Nie z gniewu bynajmniej, a z zakłopotania. Tak, powinien się był tego spodziewać. Kolejnych pytań. Ta samica jednak sprawiała mniej odpychające wrażenie niż przywódczyni Ziemi. Mimo ogromnej dozy nieufności, próbowała być miła. To rzadkie, zwłaszcza po "wojnie" jaka miała miejsce niedawno.
– Twoja przywódczyni darzy moje durgmist bardzo zimnymi uczuciami, Iskro. Będąc szczerym, nie interesuje mnie wzajemna nienawiść między przywódcami. Jestem wojownikiem strzegącym przywódcy. Taką cenę płacę za to, że odnaleziony na środku pustyni, zostałem do nich przyjęty. Niedługo jednak kończę służbę i będę mógł odejść na zasłużony odpoczynek. Być może dobrowolną banicję. Niestety, wasza przywódczyni jak wskazuje jej imię, była uparta w swym wyborze i niechętna by w ogóle mnie wysłuchać. Dlatego wezwałem Ciebie.
Odpowiedział. Pomarańczowe ślepia zwężyły się, obserwując każdy ruch rozmówczyni.
– Udzieliłbym Ci odpowiedzi co do Grzmotu... gdybym znał odpowiedź. Większą ilość czasu spędzam pod grotą Płomienia, pilnując aby nikt nie mącił jego spokoju. Polityka i inne uzgodnienia między stadami są dla mnie tematem nietykalnym. Nie angażuję się w to bezpośrednio- pośrednio również. Jestem po to, by walczyć i być tarczą dla współplemieńców Ingeitum. Dopóki moja przysięga wobec śmiertelnych oraz bogów nie zostanie całkowicie wypełniona, nie będzie dla mnie bardziej szczytnego celu. Dla was mogę być służalczym psem- nie, nie przerywaj mi. Wiem jak mnie nazywają w innych stadach... ale ja tylko mieszkam na terenach Ognia i wykonuję swoje obowiązki. Nic mniej, nic więcej. Moje intencje są czyste.
autor: Szczyt Potęgi
13 mar 2018, 18:01
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83702

// Przepraszaju, że dopiero teraz, ale net w rejonie, w którym teraz pływam to jakaś siermięga ;_;


– Nazywam się Szczyt Potęgi i jestem wojownikiem Ognia, a jednocześnie strażnikiem naszego przywódcy.
Przedstawił się niemal na jednym wdechu, chociaż w sumie niepotrzebnie. Przyszła się z nim zobaczyć samo to już dobrze rokowało. Niestety, jeśli jednak wszyscy ziemni byli tak zadufani i uparci co Nieugięta, może być ciężko. W każdym razie, nie szkodziło spróbować. On nie miał nic do stracenia, a pozostałe stada i owszem. Postanowił, iż nie będzie się bawił w tłumaczenia.
– Niedawno widziałem się z jednym z bogów. Tym, który mówi o sobie Ateral. Nasi protoplaści życzą sobie abym przekazał po dwa kamienie każdemu stadu- mówiąc ściślej, mają trafić do skarbca. To, co potem z nimi zrobicie, to już wasza sprawa. Chodzi niemniej o gest. Nie wiem czy to pokuta jaką otrzymałem na wskutek tego, iż niedawno zmorzyła mnie ciężka choroba, czy kaprys. Jestem jednak tym, który zawsze uważał się za pokornego sługę Kamanora i nie wolno mi odmawiać.
Wyciągnął w prawej łapie dwa płomieniście błyszczące cytryny . Dokładnie te same, które próbował wcześniej ofiarować ich przywódczyni.
– Proszę, weź to i zanieś do waszego skarbca. Oddaję je bez żalu czy poczucia wrogości. Pod barierą i tak żyję od niedawna. Nie znam waszej wspólnej historii, na podstawie której nasi przywódcy obrzucają się łajnem. Ja jedynie wykonuję swoje obowiązki.
autor: Szczyt Potęgi
10 mar 2018, 14:56
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 593
Odsłony: 83702

Do zagajnika przybył aby odpocząć od natłoku wrażeń, które zdawały się kumulować ostatnio wokół nieco niczym rój rozwścieczonych pszczół. Był serdecznie zmęczony. Wszystkim. Ostatnią wojną, służbą, a nawet chodzeniem. Nic mu się nie chciało. Nawet oddychać.
Klapnął na brzuch w pobliżu gęstszego skupiska drzew. Wyprostował przy tym przednie oraz tylne łapy wraz z ogonem do tyłu, co z widoku trzeciej osoby wyglądało dosyć śmiesznie- taki kompletnie zrezygnowany samiec. Leżał tak najmniej kilka wodnych miar, rozpamiętując czasy kiedy mieszkał z krasnoludami. Zapach stopionej stali, hałas panujący w hutach, dźwięk młota bijącego o rozgrzany pręt mający w przyszłości stać się mieczem, dzwoniący w uszach, a przy tym niezwykle kojący odgłos sypiących się tam i ówdzie kamieni szlachetnych, za których jeden wagon mógłby kupić pod barierą niemal wszystko. Ale nie mógł. Sam fakt, że jeden z karłów ocalił mu życie przed kłusownikami stanowił ogromny prezent od losu. Nie potrafiłby żądać więcej.

A jednak ból spowodowany koniecznością oddania masy klejnotów na rzecz innych stad, zabolała, jątrząc w brzuchu wojownika niewidzialną, acz niezwykle odczuwalną ranę. Gest oczyszczający grzechy. Jeśli tak pokutowali chciwcy, to Szczyt zmuszony był przyklasnąć na taki sposób kary ze strony bogów- był doskonały. W swej skuteczności, rzecz jasna.
Sapnął ciężko, zdając sobie sprawę, iż odwlekając to, niczego nie wskóra, a próbować musiał. Musiał dla wszystkich mieszkających pod barierą. Dla siebie również.
Ryknął donośnie, wzywając do siebie Zaranną Iskrę. Smoczycę ze stada Ziemi, którą spotkał niedawno na Skałach Pokoju...
autor: Szczyt Potęgi
26 lut 2018, 21:11
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wyzwanie IV
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 5123

Obserwował obydwie wali, nie bardzo wiedząc, na której ma się skupić. Ostatecznie jednak, przyglądał się Feridzie, w której obronie zechciał wystąpić. Szczęśliwie, jedno uderzenie zakończyło wszystko. Nie kibicował, nie osądzał ani nie oceniał. W głównej mierze przybył tu tylko po to, aby dopilnować, żeby przywódcy Ognia nie stała się krzywda, jeśli kogoś na zebraniu za bardzo poniesie. W sumie, to trochę żałował, że nie pogruchotał przy tym komuś szczęki. Gdy młoda smoczyca pożarła serce swojej oponentki, zacisnął szpony prawej łapy, mieląc przy tym zagarniętą ziemię na drobny mak. I choć wyrwanie organu z klatki piersiowej budziło w nim swoiste obrzydzenie (nawet krasnoludy nie traktowały swoich ofiar z takim okrucieństwem- bez względu na to czy był żywe, czy martwe), to dalej myślał czego on by nie dał żeby teraz wyjść do pojedynku z tą Cienistą... ale nawet to przestało być ważne. Teraz była jedynie zimnym truchłem.

A Nieugięta miała niebawem podzielić los Upiora. Oglądał z zaciekawieniem. Skrycie kibicował Gromowi, wszak był on pierwszym smokiem, który zdołał go położyć na arenie. To, że remisem, nie miało znaczenia.
Niemal rytualna walka dobiegła końca szybciej niżby się spodziewał. Niektórzy rozpaczali, inni gratulowali, jeszcze inni, na pewno wymieniali się mentalnymi przekazami. Zapewne on swój od Feridy również by otrzymał, jeszcze przed rozgorzeniem konfliktu, gdyby nie to, iż zwykł blokować telepatię. Nie cierpiał magii.

Kątem oka spojrzał na przywódcę Ingeitum czekając aż ten wyda polecenie powrotu do obozu, aż jego ślepiom ukazała się rzecz niebywała. Pobita na śmierć samica powstała ze swego miejsca, choć w tajemniczy, kompletnie surrealistyczny sposób pozbawiona łapy. Oddychała, człapała niezdarnie, żyła. To nie mógł być wyczyn uzdrowiciela. To wystarczało samcowi, by utwierdzić go w przekonaniu, iż tajemniczymi ścieżkami błądzą umysły bogów. A jeszcze bardziej utwierdziło go w tym, że po prostu są.
I czuwają. Nie zawsze tak, jakby życzyli sobie tego śmiertelni, ale jednak.

– Khazad Durinul.
Mruknął pod nosem, śląc spojrzenie ku niebu.
autor: Szczyt Potęgi
16 lut 2018, 21:59
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wyzwanie IV
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 5123

Starał się przysłuchiwać dyskusji i milczeć, przynajmniej tak długo, na ile pozwalały mu na to nerwy. Prawdę powiedziawszy, i tak nie miał tutaj nic do gadania. Był obcym smokiem, wychowanym przez obcą rasę, który żył na obcym gruncie, na ziemi niczyjej. Ta mimo iż go przyjęła, dalej nie stanowiła spadku po krasnoludach. Ale poza żalem wiedział też czym jest poświęcenie oraz zaufanie, bo nauczyły go tego Ogień oraz łaska Kamanora, Pana Siły.
Usłyszawszy gwałtowny wyskok Tnącego, posłał młodszemu karcące spojrzenie- na tyle wyraźne, że gdyby mógł, Szczyt ciął... nie, on rąbałby nim powietrze na kawałki.
Dalej już po prostu nadstawiał uszu na słowa cienistej i w sumie nie zaskoczył go jej wyniosły ton. Wystąpienie skomentował krótko, w niemal ojczystym języku, głośno, a jak na siebie- bardzo pewnie i kompletnie bez wyrazu, jakby właśnie stwierdził, że niebo zaczynają pokrywać ciemne chmury.
– Ishkhaqwi ai durugnul.

Ponure oblicze poruszyło się jednak na wzmiankę o rzekomej przepowiedni (choć równie dobrze mógł po prostu coś przekręcić- mimo wprawy językowej, dalej nie rozróżniał niektórych słów) i tym jakoby Ferida miała walczyć o swoje życie, skalny moloch stanął bliżej Płomienia i nachyliwszy nad nim szyję, szepnął przywódcy do ucha:
– Jeśli będzie tego wymagać sytuacja, mogę wyjść na pojedynek za tę samotniczkę. Powiedz tylko słowo.
Skąd ta nagła chęć poświęcenia? Ognik już dawno nauczył się czym jest rodzina. Nauczył się też, że pomimo chęci zachowania pokoju i pogody ducha, należy czasem zaostrzyć szpony. Nie znał Feridy i nie miał pojęcia, iż była wojowniczką, być może nawet silniejszą od niego- zakładał swoja wersję- wyjście w obronie słabszego. Skoro Onyks ufał samicy, on również był na to gotów.

No, pod warunkiem pozwolenia na walnięcie komuś w ryj. Dawno tego nie robił.
Krasnoludzka namiastka charakteru Szczytu zawrzała cicho, a runa ochronna na szyi samca rozbłysła bladym, ledwie zauważalnym światłem.
autor: Szczyt Potęgi
14 lut 2018, 20:02
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wyzwanie IV
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 5123

Na wezwanie wodza nie mogło zabraknąć Szczytu Potęgi. Wojownik długo odsypiał ostatnie patrole, ale ta sytuacja wymagała natychmiastowej interwencji. Gdy tylko padło hasło, moloch podniósł łeb znad miękkiego mchu i ruszył w stronę miejsca zbiórki. O co mogło chodzić? Nie wiedział, ale bez względu na wszystko, składał kiedyś przysięgę. Musiał słuchać.

Kiedy przybył na miejsce, z daleka omiótł spojrzeniem całe zgromadzenie, z czystym obrzydzeniem snując kolejne domysły co tym razem mogło zebrać w jednym miejscu wszystkie stada. Oficjalne wypowiedzenie konfliktu. Tak tutejsi honorowo załatwiali sprawy- w sumie trochę podobnie do krasnoludów. W momencie gdy jeden klan zagrażał bezpośrednio drugiemu, zwoływana była narada, na której starsi próbowali negocjować warunki konfliktu. Jeszcze niezbyt dobrze znał tutejsze zwyczaje, niemniej jednego mógł być pewien- nie będzie pokojowych rozmów. Od ostatniej walki w jakiej brał udział, jakoś ciężko było mu w to uwierzyć. Skoro taka wola niebios...
Wojownik wylądował nieopodal reszty Ognistych, a gdy już to uczynił, zmówił pod nosem krótką modlitwę do Kamanora. Wierzył, że bóg siły obdarzy go nie tylko siłą w walce, ale też siłą do powściągnięcia gniewu, tak bardzo typowego dla górskich smoków- zwłaszcza tych, które nosiły znamię panów podziemnych fortec.

"Baruk Khazad!"
autor: Szczyt Potęgi
07 paź 2017, 14:21
Forum: ÅšwiÄ…tynia
Temat: ÅšwiÄ…tynia
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 32393

Zacisnął zęby w momencie, gdy w jego głowie rozległ się głos przywódcy. Szczyt cholernie nie lubił telepatii, ale w przypadku Onyksa musiał zrobić wyjątek. Od teraz bowiem będzie odpowiedzialny nie tylko za naukę młodych wojowników, ale również samego wodza Ingeitum, wobec którego już wystosował swoje postanowienie. Móc dołączyć do Ognia było zaszczytem, a co dopiero zostać strażnikiem samego Płomienia!
Głęboko skrywaną ekscytację postanowił zatuszować powagą, gdy tylko przekroczyli próg świątyni. Nienaturalna cisza była czymś niepokojącym, ale na pewno nie zamierzał z jej powodu zaniechać ceremonii, do której przysięgę przygotowywał już jakiś czas.
~Podejdźmy do ołtarza. Tam naznaczymy nasze łapy i podamy je sobie, by nasza krew uległa połączeniu. W ten sposób rytuał się dokona.~
Odpowiedział w końcu na pytanie Świtu, a gdy dotarli pod sam ołtarz, bez wahania przesunął szponem po wewnętrznej stronie prawej łapy, wykonując w ten sposób delikatne nacięcie, przez które wkrótce ciurkiem zaczęła spływać karmazynowa ciecz. Tak "przygotowaną" kończynę wyciągnął w stronę przywódcy.
~Prorok nie wspominał o szczególnych formułach czy modlitwach, ale czuję, że z tą chwilą winien jestem Ci więcej. Ja... nie sądziłem, że kiedyś do tego dojdzie.~
Podjął, na chwilę spojrzawszy na skrwawioną, gadzią nibydłoń. Kontynuował.
~Ja, Szczyt Potęgi, wojownik Ognia z klanu Votana rytu krasnoludów, ślubuję Ci wierność za cenę życia i służbę, która nie wygaśnie dopóty będziesz świecił nad nami, jako głowa całego Ognia. Z tą chwilą, pragnę stać się Twoim bratem, po kres wszystkiego. Tak mi dopomóżcie Immanorze, Kamanorze oraz niemy chorale świętych, którzy jesteście tu teraz z nami,w tej godzinie świata.~
I tak przekazawszy mentalnie, wielkolud wysunął łapę ku rozmówcy, celem "przybicia sztamy"
autor: Szczyt Potęgi
19 wrz 2017, 23:29
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79718

– Zirag Knurl spytał, bo ciekawy. Być blisko jedynie z boga Ingeitum, Kamanorem. Modlić dużo. Był w świątyni dawno temu i prosił o łaska. Ci w górze odpowiedzieli. Od tamtej pory dużo rozmawia, choć nie zawsze odpowiadają. To też dobre. Wtedy nie myśli o klejnotach i złocie, tylko mądrzejszych rzeczach.
Tak powiedział, dalej zapatrzony w siną dal, szukając pretekstu do powiedzenia czegoś więcej. Mimo, iż jego wspólny jeszcze nie był najlepszy, polubił ten język niemal jak ten, który nabył wraz z początkiem swojej przygody z krasnoludami. Czyli, no- od początku życia, tak właściwie. Pomarańczowe ślepia zaiskrzyły, a smok zaciągnął się świeżym, górskim powietrzem. W momencie gdy je wydychał, jego szyja zalśniła lekko na pomarańczowo, uwidaczniając runę jaką pozostawił na nim poprzedni towarzysz podróży.
– Stado Ognia nijakie. Nie, że go nie lubi, bo przysiągł wierność aż do śmierci, ale będzie chciał zmienić na lepsze. Ponoć kiedyś bardzo silne. Powinno być silniejsze, by bronić innych, którzy mogą nie umieć. Woda podobno dobrze w maddara? Szczyt nigdy nie lubił magii. Zamyka umysł jeśli może.
autor: Szczyt Potęgi
13 wrz 2017, 0:09
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79718

– Miałeś rodzica w Ingeitum?
Spytał, niemal oczarowany Szczyt, słuchając równie krótkiej opowieści Pozłacanego.
– W takim razie Ty z krwi naszej i prawie jak jeden z nas. Zirag Knurl to szanuje.
Dopowiedział, a jego ogon zaczął również sunąć to w prawo, to w lewo, zagarniając szerokie połacie skalnego kurzu i ziemi. A to paradne! Po chwili jednak uderzyła go nagła myśl, której nie mógł zignorować. W każdym razie, nie tak do końca, ponieważ wiedzę o Wolnych Stadach już jakąś miał, więc musiał się upewnić.
– Co to za bycie razem, skoro poczęli Pozłacany, a nie byli ze sobą...no, w stadzie?
Spytał. Niewątpliwie, wojownik poruszył trudny temat. Po pierwsze dlatego, że zahaczał o prywatne sprawy kogoś, kogo znał zaledwie chwilę. Po drugie dlatego, że sprawy obcowania z innym smokiem, czy właściwie smoczycą, wydawało mu się ciekawe. Niby naturalne, ale jednak obce. Należy zaznaczyć, iż pierwsze dwanaście księżyców, smok nie miał styczności z innymi przedstawicielami swojego gatunku.
Krótko mówiąc- był ciekaw.
– Jak to jest być z kimś?
Zapytał niespodziewanie. Na tyle, że sam po chwili niemal ugryzł się w język i zaczął sprawiać wrażenie, jakby chciał zniknąć swojemu rozmówcy z oczu poprzez nagłe oderwanie spojrzenia od Pozłacanego i skierowanie je gdzieś w dal.

Ojjjj Szczycie...
autor: Szczyt Potęgi
10 wrz 2017, 22:39
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79718

Za tym w jaki sposób Szczyt znalazł się wśród krasnoludów istniała dłuższa historia, której nie do końca chciał opowiadać. Po części dlatego, że od jakiegoś czasu, skoro już należał do smoczej społeczności, chciał się zasymilować z nowymi prawami oraz zwyczajami, co zmuszało go po części do odstawienia na bok swojej przeszłości. Odstawienia na bok, nie zapomnienia. W sporej mierze pomimo tego, że ział ogniem, zamiast rąk miał łapy, pazury i skrzydła, czuł się jednym z tych karłów żyjących głęboko pod ziemią w swoich skalnych, wykutych w kamieniu halach. Brakowało mu tego. Tego, i wielu innych rzeczy, ale nigdy nie okazywał tego innym. Może dlatego, że jeszcze nie był na to gotowy? Na pytanie o tego, który niegdyś go uratował, odpowiedział możliwie najprościej, jak umiał.
– Był dobry. Podarował nowe życie.
Podszedł krok bliżej do Pozłacanego, jakby to, co chciał mu teraz rzec, stanowiło jakąś tajemnicę.
– Nie wszystkie knurla dobre, tak jak nie wszystkie jurgen tutaj
dobre. Czasem chciwe i ślepe na wszystko poza złoto i klejnoty. Zirag Knurl miał szczęście. Ma nadal, bo dokopał aż tutaj.

Gdy mówił o skąpstwie krasnoludów, mimowolnie zacisnął szpony lewej łapy do tego stopnia, że rozorały i zagarnęły pod sobą całą ziemię. Nie lubił opowiadać źle o tych, wśród których dorastał, nawet pomimo tego, że go skrzywdzono. Nie lubił tym bardziej, że niektóre złe cechy wyniósł właśnie od tej rasy. I był w pełni ich świadom.
– Ty skąd pochodzi?
Zapytał.
autor: Szczyt Potęgi
09 wrz 2017, 15:58
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79718

Gdy ten przemówił, Szczyt jedynie przekrzywił łeb, lustrując osobnika z góry do dołu, jakby próbował ocenić czy ten aby na pewno nie zechce go nagle zaatakować. Po chwili jednak napięte mięśnie powoli zaczęły się rozluźniać, a sam wojownik nabrał odrobinę więcej pewności co do rozmówcy.
– Wybaczy, że "Zirag Knurl" nieufny. Został oszukany przez smoczyca Cienia. Niegodna, by choćby z nim rozmawiać. Rzekł w końcu trochę nieskładnie, wszak wspólnej mowy uczył się w sumie od niedawna. Bardziej rozbudowane wypowiedzi musiał przemyśleć i zaplanować ze sporym wyprzedzeniem.
– Mówio Szczyt Potęgi, woj Ingeitum. Ja z Ognia, wychowan przez knurla daleko w górach. Krasnale, w sensie.
Gdy już skończył, wstał ze swojego miejsca i podszedł bliżej wodnego. Smok niósł za sobą dziwną, nieprzeniknioną woń. Z punktu widzenia Szczytu, takie spotkanie było ważne, gdyż do tej pory miał bardzo znikome pojęcie o woniach innych stad. Tyle, co z daleka, coś tam zwietrzył podczas patrolu, czy na zebraniu wspólnym u proroka.
– Wy sojusznicy Ognia, prawda?– Spytał, dla pewności. Życie w komunie obozu jego stada, nie do końca dobrze wpłynęło na wiedzę o otaczającym go świecie.

Wyszukiwanie zaawansowane