Aura nie wiedziała, co chodzi ukochanemu po głowie, bo sama cieszyła się z możliwości przejścia się po świecie żywych jeszcze ten jeden raz. Ona nie została w umyśle innego smoka i nie śledziła aż tak dokładnie poczynań ich dzieci, czy wnuków. Dla niej konflikty stadne i kłótnie rodzinne nie miały już znaczenia. Nie miała na nie wpływu i nie chciała się w to mieszać.
Za to teraz mogła się skupić jedynie na ponownym spotkaniu ze Szmaragdem. Jego miękkie futro, znajomy głos. Choć oboje byli martwi i niematerialnie to dla siebie mogliby być równie dobrze żywi.
W ostatnich księżycach życia Wieczorna nie miała okazji zbyt często spotykać się z partnerem, gdyż większość czasu spędzała w legowisku, a on sam także nie wysyłał jej żadnych znaków, że chciałby się zobaczyć. Żałowała tego w chwili śmierci i myśląc wstecz, szukałaby każdej okazji do spędzenia choćby kilku uderzeń serca z rodziną. Nie mogła tego już zmienić, ale dostała szansę, żeby to nadrobić.
-Też tęskniłam Szmaragdzie. Nie mogłam cię odnaleźć w świecie duchów – powiedziała ponownie wtulając się w jego futro i dając się okryć pierzastymi skrzydłami. -O jakich troskach mówisz? Spotkałeś któreś z naszych dzieci zanim na ciebie dziś trafiłam? – zapytała szeptem do jego ucha, nie chcąc zakłócać ciszy i spokoju otoczenia.
Znaleziono 174 wyniki
- 02 lis 2019, 0:40
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100242
- 31 paź 2019, 16:50
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100242
Smoki wracały z nadzieją na spotkanie pozostawionej na ziemi rodziny. Czyż nie wspaniale byłoby spotkać Rek? Córkę, która została przy niej, aż nie odeszła do świata umarłych? Minęło wiele księżyców, lecz Aurze nie udało się spotkać ukochanego w gwiazdach. Czy nie szukała wystarczająco dobrze? Czy nie chciał do niej dołączyć? Powrót do świata żywych dał jej szansę na poznanie odpowiedzi. Skoro ona uciekła przez rozwarte wrota to i pewnie on to zrobił, prawda?
Duch dawnej łowczyni błądzić po terenach wspólnych, spacerując powolnym krokiem i napawając się bliskością natury, której nie czuła tak długo i którą kochała tak bardzo. Żałowała, iż jej kompan nie mógł towarzyszyć jej i w wędrówce pośmiertnej, bo dobrze wiedziała, że Toboe z chęcią by się z nią spotkał. Wilk wrócił do dziczy, tam, gdzie jego miejsce, co nie znaczy, że za nim nie tęskniła.
Wiedziała czego szuka, lecz nie była w stanie się spieszyć, mimo iż czuła, że ma ograniczony czas i że już wkrótce ponownie pojawi się za zamkniętą bramą.
Los jednak był dla niej łaskawy i pokierował ją do Szklistego Zagajnika, gdzie przy Białym Drzewku dostrzegła tak znajomą jej sylwetkę. Przystanęła na chwilę, uśmiechając się łagodnie do siebie, aż nie zauważyła w jakim stanie i nastroju jest jej ukochany. Czym może się zamartwiać, kiedy powinien odpoczywać od trosk smoczego życia?
Skierowała się w jego stronę, wykrzesując trochę więcej energii, aby szybciej się przy nim znaleźć. Bez większych wstępów wtuliła pysk w jego szyję, oferując pocieszenie i wsparcie. -Witaj ponownie mój puchaty łowco – powiedziała czule i z troską w głosie -Co cię trapi tak bardzo, że nie możesz się wyciszyć nawet po śmierci? – zapytała łagodnie, odsuwając nieco od niego łeb, żeby móc obserwować jego reakcje.
Duch dawnej łowczyni błądzić po terenach wspólnych, spacerując powolnym krokiem i napawając się bliskością natury, której nie czuła tak długo i którą kochała tak bardzo. Żałowała, iż jej kompan nie mógł towarzyszyć jej i w wędrówce pośmiertnej, bo dobrze wiedziała, że Toboe z chęcią by się z nią spotkał. Wilk wrócił do dziczy, tam, gdzie jego miejsce, co nie znaczy, że za nim nie tęskniła.
Wiedziała czego szuka, lecz nie była w stanie się spieszyć, mimo iż czuła, że ma ograniczony czas i że już wkrótce ponownie pojawi się za zamkniętą bramą.
Los jednak był dla niej łaskawy i pokierował ją do Szklistego Zagajnika, gdzie przy Białym Drzewku dostrzegła tak znajomą jej sylwetkę. Przystanęła na chwilę, uśmiechając się łagodnie do siebie, aż nie zauważyła w jakim stanie i nastroju jest jej ukochany. Czym może się zamartwiać, kiedy powinien odpoczywać od trosk smoczego życia?
Skierowała się w jego stronę, wykrzesując trochę więcej energii, aby szybciej się przy nim znaleźć. Bez większych wstępów wtuliła pysk w jego szyję, oferując pocieszenie i wsparcie. -Witaj ponownie mój puchaty łowco – powiedziała czule i z troską w głosie -Co cię trapi tak bardzo, że nie możesz się wyciszyć nawet po śmierci? – zapytała łagodnie, odsuwając nieco od niego łeb, żeby móc obserwować jego reakcje.
- 31 paź 2019, 16:30
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Buczyna
- Odpowiedzi: 571
- Odsłony: 99206
Kto by pomyślał, że i Wieczorna Aura, która odeszła w spokoju w objęciach własnej córki, gotowa na śmierć, wróci ponownie na ziemię, aby po raz kolejny móc zobaczyć znajome tereny. Tak jak inne duchy, tak i ona nie mogła wejść do starego domu, więc zamiast tego szybowała w okolicy, lekko machając nie do końca materialnymi skrzydłami.
Za życia wiele myślała i martwiła się rzeczami, których nie może już zmienić. Po śmierci udało się jej znaleźć ostateczny spokój, choć to nie znaczy, że pogodziła się z każdą decyzją jaką podjęła. Wiele duchów uciekło z zaświatów, a wśród nich była i jej matka. Czuła to i wiedziała, gdzie ta mniej więcej jest. Jednak bała się szukać i odnajdywać.
Czy ma jej to za złe? Ruszyła ją uratować, a skończyło się na tym, że ją zabiła. Jak na smoczyce wiekową i zawsze rozsądnie opanowaną jeden raz dała się ponieść emocjom i podjęła tak złą decyzję, iż jej kochana matka przypłaciła za to życiem. Czy miała, więc prawo na to spotkanie?
Kręciła kółka wokół zebranych poniżej smoków w Dzikiej Puszczy, martwych i żywych. Z nich wszystkich poznała jedynie Opokę oraz Feerię, która z młódki przeobraziła się w staruszkę. Tyle księżyców minęło, tyle się zmieniło. Nie wiedziała nic o pozostałej dwójce, ale widziała, jak reagują na obecność byłej prorokini, więc doszła do wniosku, iż musieli żyć nim Aura się wykluła.
Mogłaby odlecieć. Mogłaby zostawić rodzinne zebranie smokom, które były bardziej istotne niż ona. Wszak Wieczorna za życia nie zrobiła nic wielkiego i nie zdziwiłaby się, gdyby została zapomniana. Jednak mimo tych myśli nie bała się, bo nie miała już czego. Jej czas przeminął i mogła cieszyć się wiecznym spokojem. Po chwili wahania postanowiła dołączyć do tych na dole. Nie ma już nic do stracenia.
Dawna łowczyni wylądowała miękko i bezgłośnie kawałek od rozmawiających, po czym krokiem pełnym gracji podeszła bliżej. Poruszała się powoli, bez pośpiechu. Jej miętowe ślepia leniwie przeskakiwały pomiędzy smokami, aż nie zatrzymały się na Opoce. W oczach błysnęły uśpione emocje z dawnych czasów i choć Aura miała ochotę przywitać się z matką to nie mogła się zebrać do dalszego ruchu.
-Przepraszam... – powiedziała cichym, spokojnym głosem z poczuciem winy –Nie zdołałam cię uratować... To moje decyzje cię zabiły... – mówiła powoli i urywkami. Obniżyła łeb, lecz nadal przyglądała się matce. Nie zamierzała uciekać wzrokiem. Na razie zignorowała resztę, gdyż jej uwaga skupiona była na tym jednej rzeczy, którą musiała zrobić. Przeprosić.
Za życia wiele myślała i martwiła się rzeczami, których nie może już zmienić. Po śmierci udało się jej znaleźć ostateczny spokój, choć to nie znaczy, że pogodziła się z każdą decyzją jaką podjęła. Wiele duchów uciekło z zaświatów, a wśród nich była i jej matka. Czuła to i wiedziała, gdzie ta mniej więcej jest. Jednak bała się szukać i odnajdywać.
Czy ma jej to za złe? Ruszyła ją uratować, a skończyło się na tym, że ją zabiła. Jak na smoczyce wiekową i zawsze rozsądnie opanowaną jeden raz dała się ponieść emocjom i podjęła tak złą decyzję, iż jej kochana matka przypłaciła za to życiem. Czy miała, więc prawo na to spotkanie?
Kręciła kółka wokół zebranych poniżej smoków w Dzikiej Puszczy, martwych i żywych. Z nich wszystkich poznała jedynie Opokę oraz Feerię, która z młódki przeobraziła się w staruszkę. Tyle księżyców minęło, tyle się zmieniło. Nie wiedziała nic o pozostałej dwójce, ale widziała, jak reagują na obecność byłej prorokini, więc doszła do wniosku, iż musieli żyć nim Aura się wykluła.
Mogłaby odlecieć. Mogłaby zostawić rodzinne zebranie smokom, które były bardziej istotne niż ona. Wszak Wieczorna za życia nie zrobiła nic wielkiego i nie zdziwiłaby się, gdyby została zapomniana. Jednak mimo tych myśli nie bała się, bo nie miała już czego. Jej czas przeminął i mogła cieszyć się wiecznym spokojem. Po chwili wahania postanowiła dołączyć do tych na dole. Nie ma już nic do stracenia.
Dawna łowczyni wylądowała miękko i bezgłośnie kawałek od rozmawiających, po czym krokiem pełnym gracji podeszła bliżej. Poruszała się powoli, bez pośpiechu. Jej miętowe ślepia leniwie przeskakiwały pomiędzy smokami, aż nie zatrzymały się na Opoce. W oczach błysnęły uśpione emocje z dawnych czasów i choć Aura miała ochotę przywitać się z matką to nie mogła się zebrać do dalszego ruchu.
-Przepraszam... – powiedziała cichym, spokojnym głosem z poczuciem winy –Nie zdołałam cię uratować... To moje decyzje cię zabiły... – mówiła powoli i urywkami. Obniżyła łeb, lecz nadal przyglądała się matce. Nie zamierzała uciekać wzrokiem. Na razie zignorowała resztę, gdyż jej uwaga skupiona była na tym jednej rzeczy, którą musiała zrobić. Przeprosić.
- 12 lut 2019, 20:37
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Szklista skała
- Odpowiedzi: 541
- Odsłony: 89954
Nadszedł w końcu ten dzień. Dzień odpoczynku, którego mimo wszystko wyczekiwała. Ostatnia i jedyna większa misja jaką powierzył jej los, skończyła się porażką. Zmierzch Gwiazd, Opoka Ziemi, jej własna matka zginęła przez brawurę głupiej staruszki. Była gotowa na śmierć już w chwili zabicia czarnołuskiego mordercy, jednak postanowiła wytrzymać dłużej dla dobra młodszych towarzyszów podróży. Oni mieli przed sobą dalszą przyszłość, na nią nie czekało nic oprócz ciemnego nocnego nieba.
Toboe nie rozumiał postawy smoczycy. Przecież on sam żył o wiele dłużej niż dziko żyjące wilki i miał się świetnie. Dlaczego więc i Aura nie mogła pozostać z nim na wieki? Polując, szukając kamieni i spacerując po terenach Ziemi. Poddenerwowany na zmianę lizał jej zielone futro i dreptał niespokojnie w kółko, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pragnął wesprzeć dobrą przyjaciółkę, lecz jednocześnie nie popierał idei odejścia z tego świata. Była łowczyni dostrzegła cierpienie kompana i doszła do wniosku, że nie może go dłużej trzymać magiczną więzią. Nie chciała, żeby i on umarł wraz z nią. Wyruszyła z nim z groty na ostatni spacer do Wielkiej Puszczy Północnej, gdzie ostatni raz wtuliła pysk w miękkie brązowe futro. Toboe zdezorientowany liznął ją pod okiem, aby zaraz zaskomleć głośno i boleśnie. Smoczyca starała się delikatnie zerwać łączące ich przywiązanie i w ten sposób uwolniła wilka na wolność. Zadała mu ból, ale nie dało się tego pominąć. Zmieszane piwne oczy spoczęły na gadziej sylwetce, jednak nie było z nich widać strachu a raczej żal z rozstania. Były kompan szczeknął dwa razy na pożegnanie i zniknął pomiędzy drzewami.
Wieczorna pozostawiona sama, stała w głębi lasu wsłuchując się w odgłosy natury, którą od zawsze kochała. Praktycznie nieświadomie wysłała Rek prośbę i miejsce, gdzie sama planowała zasnąć na wieki. Na tym etapie już nie wiedziała co robi. Przestała rozmyślać, zastanawiać się i martwić, co robiła do tej pory. Popełniła wiele błędów i miała marny kontakt z innymi smokami, ale na skraju życia powrócił do niej przyjemny spokój. Przeszłość jest już nieistotna, przyszłość jej nie dotyczy, a dzisiaj otrzyma dar wiecznego miejsca wśród gwiazd. Czego więcej może pragnąć stary smok?
Szmaragdowe skrzydła, już nie tak piękne jak za młodu, rozłożyły się po raz ostatni. Aura z trudem wbiła się w powietrze i skierowała się do Szklistej Skały. Było to wyjątkowe miejsce, w którym tak naprawdę nigdy nie była. Widziała je z daleko lub mijała je przypadkiem, jednak nie przysiadła, podziwiając tamtych widoków. Wylądowała obok córki i od razu opadła na jej delikatny jasny bok zmęczona lotem i poprzednią przechadzką.
~Dziękuje, że przybyłaś na moje wezwanie, mimo że przesłałam je tak nagle~ powiedziała do niej czule poprzez mentalną wiadomość, ocierając się jednocześnie pyskiem o jej szyję. ~Niestety przez chorobę straciłam głos i nie widziałam już sensu, aby się z tego wyleczyć. Wybacz, iż na koniec nie usłyszysz już mojego prawdziwego głosu~ rzekła z słyszalnym żalem, starając się jak najbardziej urealnić każdą z magicznych wypowiedzi. Odkąd tylko zbliżyła się do Szmaragda, pragnęła piskląt w Ziemi, żeby móc prowadzić ich przez życie od chwili, gdy opuszczą skorupę jaj. Nie było jej to dane, więc przeniosła swoją uwagę na potomstwo z Ognia, jednak konflikt stad skutecznie utrudniał rozwinięcie dalszych relacji. Dodatkowo ta sprawę z Grzmotem...
~Wiem, że nie byłyśmy tak blisko jak powinna być matka z dzieckiem, jednak wiedz że kocham cię i twojego wnuka też~ uśmiechnęła się łagodnie na wspomnienie wywenrowego samca, który okazał się lepszym liderem grupy niż stara łowczyni z jej życiowym doświadczeniem. ~Żałuje, że nie spotkałam ostatni raz Szmaragda. Twój ojciec był parę księżyców starszy ode mnie, więc pewnie zobaczymy się dopiero wśród gwiazd...~ jej mentalne wiadomości stawały się coraz bardziej bezbarwne. Miętowe oczy spowiła mgła i powoli zakrywały je zmęczone powieki. ~Będę cię obserwować z nocnego nieba kochanie. Cokolwiek powiesz, ja cię wysłucham. Żegnaj. Dobranoc~ ostatnie słowo brzmiało jak szept wiatru, kiedy duch smoczycy opuścił jej ciało. Wyglądała spokojnie, gdyż odeszła bez bólu i z własnej woli.
Toboe nie rozumiał postawy smoczycy. Przecież on sam żył o wiele dłużej niż dziko żyjące wilki i miał się świetnie. Dlaczego więc i Aura nie mogła pozostać z nim na wieki? Polując, szukając kamieni i spacerując po terenach Ziemi. Poddenerwowany na zmianę lizał jej zielone futro i dreptał niespokojnie w kółko, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Pragnął wesprzeć dobrą przyjaciółkę, lecz jednocześnie nie popierał idei odejścia z tego świata. Była łowczyni dostrzegła cierpienie kompana i doszła do wniosku, że nie może go dłużej trzymać magiczną więzią. Nie chciała, żeby i on umarł wraz z nią. Wyruszyła z nim z groty na ostatni spacer do Wielkiej Puszczy Północnej, gdzie ostatni raz wtuliła pysk w miękkie brązowe futro. Toboe zdezorientowany liznął ją pod okiem, aby zaraz zaskomleć głośno i boleśnie. Smoczyca starała się delikatnie zerwać łączące ich przywiązanie i w ten sposób uwolniła wilka na wolność. Zadała mu ból, ale nie dało się tego pominąć. Zmieszane piwne oczy spoczęły na gadziej sylwetce, jednak nie było z nich widać strachu a raczej żal z rozstania. Były kompan szczeknął dwa razy na pożegnanie i zniknął pomiędzy drzewami.
Wieczorna pozostawiona sama, stała w głębi lasu wsłuchując się w odgłosy natury, którą od zawsze kochała. Praktycznie nieświadomie wysłała Rek prośbę i miejsce, gdzie sama planowała zasnąć na wieki. Na tym etapie już nie wiedziała co robi. Przestała rozmyślać, zastanawiać się i martwić, co robiła do tej pory. Popełniła wiele błędów i miała marny kontakt z innymi smokami, ale na skraju życia powrócił do niej przyjemny spokój. Przeszłość jest już nieistotna, przyszłość jej nie dotyczy, a dzisiaj otrzyma dar wiecznego miejsca wśród gwiazd. Czego więcej może pragnąć stary smok?
Szmaragdowe skrzydła, już nie tak piękne jak za młodu, rozłożyły się po raz ostatni. Aura z trudem wbiła się w powietrze i skierowała się do Szklistej Skały. Było to wyjątkowe miejsce, w którym tak naprawdę nigdy nie była. Widziała je z daleko lub mijała je przypadkiem, jednak nie przysiadła, podziwiając tamtych widoków. Wylądowała obok córki i od razu opadła na jej delikatny jasny bok zmęczona lotem i poprzednią przechadzką.
~Dziękuje, że przybyłaś na moje wezwanie, mimo że przesłałam je tak nagle~ powiedziała do niej czule poprzez mentalną wiadomość, ocierając się jednocześnie pyskiem o jej szyję. ~Niestety przez chorobę straciłam głos i nie widziałam już sensu, aby się z tego wyleczyć. Wybacz, iż na koniec nie usłyszysz już mojego prawdziwego głosu~ rzekła z słyszalnym żalem, starając się jak najbardziej urealnić każdą z magicznych wypowiedzi. Odkąd tylko zbliżyła się do Szmaragda, pragnęła piskląt w Ziemi, żeby móc prowadzić ich przez życie od chwili, gdy opuszczą skorupę jaj. Nie było jej to dane, więc przeniosła swoją uwagę na potomstwo z Ognia, jednak konflikt stad skutecznie utrudniał rozwinięcie dalszych relacji. Dodatkowo ta sprawę z Grzmotem...
~Wiem, że nie byłyśmy tak blisko jak powinna być matka z dzieckiem, jednak wiedz że kocham cię i twojego wnuka też~ uśmiechnęła się łagodnie na wspomnienie wywenrowego samca, który okazał się lepszym liderem grupy niż stara łowczyni z jej życiowym doświadczeniem. ~Żałuje, że nie spotkałam ostatni raz Szmaragda. Twój ojciec był parę księżyców starszy ode mnie, więc pewnie zobaczymy się dopiero wśród gwiazd...~ jej mentalne wiadomości stawały się coraz bardziej bezbarwne. Miętowe oczy spowiła mgła i powoli zakrywały je zmęczone powieki. ~Będę cię obserwować z nocnego nieba kochanie. Cokolwiek powiesz, ja cię wysłucham. Żegnaj. Dobranoc~ ostatnie słowo brzmiało jak szept wiatru, kiedy duch smoczycy opuścił jej ciało. Wyglądała spokojnie, gdyż odeszła bez bólu i z własnej woli.
- 13 sty 2019, 21:00
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
Płeć: Samica
Najważniejsze cechy wyglądu:
Łuski (większość ciała) i Futro (szyja, łapy)
Skrzydła
Skrzydła pierzaste
Dwie pary łap
Kolor oczu: Miętowe
Dominujący kolor smoka: Trawiasta zieleń
Znaki szczególne smoka (max 15 słów): Błękitny błoniasty grzebień, zaczynający się od czubka głowy i biegnący do końca ogona
Zieje lodem
Zaktualizowane
Najważniejsze cechy wyglądu:
Łuski (większość ciała) i Futro (szyja, łapy)
Skrzydła
Skrzydła pierzaste
Dwie pary łap
Kolor oczu: Miętowe
Dominujący kolor smoka: Trawiasta zieleń
Znaki szczególne smoka (max 15 słów): Błękitny błoniasty grzebień, zaczynający się od czubka głowy i biegnący do końca ogona
Zieje lodem
Zaktualizowane
- 12 sty 2019, 22:19
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
- 26 gru 2018, 11:19
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
- 25 gru 2018, 17:16
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
-rana średnia, która została jakiś czas temu uleczona :P
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=135
Zaktualizowane
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=135
Zaktualizowane
- 11 lis 2018, 18:12
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
- 07 paź 2018, 16:38
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wzgórze Świetlików
- Odpowiedzi: 530
- Odsłony: 67124
Reakcja adeptki była dość gwałtowna, jakby spodziewała się natychmiastowego ataku. Jednak nie ma co się temu dziwić. Było dość późno, a Złota Twarz za horyzontem, spowijając świat w półmroku. Obecność świetlików wspomagała widoczność, ale nie nie pokazywała wszystkich szczegółów otoczenia. Aura nigdy nie czuła się zagrożona, przechadzając się po terenach Wolnych Stad, lecz ostatnie wydarzenia mogły wzbudzić niepokój w młodszych smokach oraz ostrożność w każdym innym. Wieczorna miała dar do opanowania, ale to nie znaczy, iż nie była czujna. Sama co prawda nie odebrała by szczekania wilka, jako groźby, ponieważ gdyby chciał zaatakować, zrobiłby to po cichu.
Na słowa samiczki, wilk nie rozumiejąc przekrzywił łeb w bok. Już miał się do niej ponownie zbliżyć, kiedy poczuł pociągnięcie za futro na karku i momentalnie znalazł się tuż przy Ziemistej łowczyni. Zaszamotał się zdezorientowany, zwracając wzrok na smoczą towarzyszkę. Ta rzuciła mu spojrzenie z pod przymrużonych oczu, dające do zrozumienia, że ma się w końcu uspokoić. Do kompana wreszcie dotarło jasne polecenie i ulegle położył się na ziemi, układając łeb na przednich łapach.
Wieczorna z westchnieniem wyzwoliła wilka z uścisku swej łapy, po czym skupiła uwagę na wyraźnie wystraszonej adeptce. Nie ruszyła się z miejsca, dając jej sporo wolnej przestrzeni.
-Wieczorna Aura, a ten tutaj to Toboe- kiwnęła łbem w stronę wilka -Nie chciałam cię przestraszyć i też nie zamierzam cię skrzywdzić. Po prostu zaciekawiło mnie skąd słychać śpiew o takiej porze i nie spodziewałam się, że on tak nagle do ciebie wyskoczy- wyjaśniła łagodnie. -Z początku chciałam jedynie posłuchać do końca i odejść, więc jeśli chcesz to mogę to zrobić teraz- dodała jeszcze po chwili milczenia.
Na słowa samiczki, wilk nie rozumiejąc przekrzywił łeb w bok. Już miał się do niej ponownie zbliżyć, kiedy poczuł pociągnięcie za futro na karku i momentalnie znalazł się tuż przy Ziemistej łowczyni. Zaszamotał się zdezorientowany, zwracając wzrok na smoczą towarzyszkę. Ta rzuciła mu spojrzenie z pod przymrużonych oczu, dające do zrozumienia, że ma się w końcu uspokoić. Do kompana wreszcie dotarło jasne polecenie i ulegle położył się na ziemi, układając łeb na przednich łapach.
Wieczorna z westchnieniem wyzwoliła wilka z uścisku swej łapy, po czym skupiła uwagę na wyraźnie wystraszonej adeptce. Nie ruszyła się z miejsca, dając jej sporo wolnej przestrzeni.
-Wieczorna Aura, a ten tutaj to Toboe- kiwnęła łbem w stronę wilka -Nie chciałam cię przestraszyć i też nie zamierzam cię skrzywdzić. Po prostu zaciekawiło mnie skąd słychać śpiew o takiej porze i nie spodziewałam się, że on tak nagle do ciebie wyskoczy- wyjaśniła łagodnie. -Z początku chciałam jedynie posłuchać do końca i odejść, więc jeśli chcesz to mogę to zrobić teraz- dodała jeszcze po chwili milczenia.
- 29 wrz 2018, 15:19
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wzgórze Świetlików
- Odpowiedzi: 530
- Odsłony: 67124
Co ją skusiło, żeby wychodzić wieczorem z groty? Wyjątkowo energiczne zachowanie jej kompana, a cóż by innego. Sama już dawno nie wychodziła po zachodzie Złotej Twarzy, gdyż zwyczajnie była zmęczona i chciała się przespać. Heh, Wieczorna Aura, która nie miała ochoty oglądać zjawiska, po którym odziedziczyła imię. Śmieszne nie? Oczywiście to nie tak, że nie lubiła pięknych krajobrazów natury, ale po spędzeniu części dnia na polowaniu wolała odpocząć niż ganiać za wilkiem po terenach wspólnych. Tym razem jednak Toboe nie dawał za wygraną i pragnął, by smoczyca poszła z nim na wieczorny spacer. Łowczyni nie miała ochoty, ani siły się kłócić, więc ostatecznie wygramoliła się z posłania z mchów oraz pnączy i ruszyła powolnym krokiem za żywo truchtającym futrzakiem. On praktycznie nigdy się nie męczył, a jak już to wystarczyło, że poleży parę chwil, by móc znowu biegać gdzie popadnie. Trochę mu tego zazdrościła, bo w tym momencie sama nie mogła się pochwalić taką sprawnością ciała i ducha.
Po dłuższym pobycie na świeżym powietrzu humor Aury wrócił już do zwykłej normy i co ciekawe, nie czuła się tak zmęczona jak wcześniej. Może jeśli częściej by tak wychodziła, to powróciłoby to niej więcej sił życiowych? Z lekkim uśmiechem przemierzała Dziką Puszczę, napawając się przyjemną ciszą i spokojem. Toboe biegł przed nią, niczym przewodnik, prowadzący ją przez noc, choć sama też dobrze widziała drogę. W końcu dotarli i do Wzgórza Świetlików. Wpierw Wieczorna zobaczyła mrugające robaczki, a dopiero później wychwyciła ledwo słyszalną z tej odległości piosenkę, śpiewającą głosem innego smoka. Podeszła bliżej do źródła dźwięku i wtedy dostrzegła samiczkę z Ognia, poznając po zapachu, która nuciła te przyjemną melodię. Łowczyni chodziła bezgłośnie i znalazła się za plecami młódki, więc jest szansa, że jej nie zauważyła. Miała w planach ułożyć się na ziemi i bez przeszkadzania posłuchać dalszej części, ale po raz kolejny Toboe miał inny pomysł. Wyskoczył obok niej niczym strzała i bez wahania podbiegł do adeptki, szczekając wesoło na powitanie. Musiał być w naprawdę dobrym humorze, skoro tak śmiało ruszył ku kompletnie obcej osobie. Aura westchnęła ciężko i także podeszła bliżej, żeby wyjaśnić że to nie żaden wredny drapieżnik, a tylko jej entuzjastyczny kompan. -Toboe, nie przeszkadzaj tej młodej smoczycy w śpiewaniu. Dzisiaj jesteś wyjątkowo nie posłuszny- skarciła wilka, lecz ten się tym zbytnio nie przejął i nadal przyglądał się Ognistej, machając przyjaźnie ogonem. -Witaj i przepraszam za niego. Zwykle nie podchodzi do obcych smoków, gdy sama nie wyjdę z inicjatywą. Ta piosenka była naprawdę piękna. Szkoda, że nie zdążyłam na jej początek.– powiedziała spokojnym oraz łagodnym głosem. Sama dała radę wychwycić jedynie ostatnie zdanie, gdy wilk postanowił wskoczyć do akcji.
Po dłuższym pobycie na świeżym powietrzu humor Aury wrócił już do zwykłej normy i co ciekawe, nie czuła się tak zmęczona jak wcześniej. Może jeśli częściej by tak wychodziła, to powróciłoby to niej więcej sił życiowych? Z lekkim uśmiechem przemierzała Dziką Puszczę, napawając się przyjemną ciszą i spokojem. Toboe biegł przed nią, niczym przewodnik, prowadzący ją przez noc, choć sama też dobrze widziała drogę. W końcu dotarli i do Wzgórza Świetlików. Wpierw Wieczorna zobaczyła mrugające robaczki, a dopiero później wychwyciła ledwo słyszalną z tej odległości piosenkę, śpiewającą głosem innego smoka. Podeszła bliżej do źródła dźwięku i wtedy dostrzegła samiczkę z Ognia, poznając po zapachu, która nuciła te przyjemną melodię. Łowczyni chodziła bezgłośnie i znalazła się za plecami młódki, więc jest szansa, że jej nie zauważyła. Miała w planach ułożyć się na ziemi i bez przeszkadzania posłuchać dalszej części, ale po raz kolejny Toboe miał inny pomysł. Wyskoczył obok niej niczym strzała i bez wahania podbiegł do adeptki, szczekając wesoło na powitanie. Musiał być w naprawdę dobrym humorze, skoro tak śmiało ruszył ku kompletnie obcej osobie. Aura westchnęła ciężko i także podeszła bliżej, żeby wyjaśnić że to nie żaden wredny drapieżnik, a tylko jej entuzjastyczny kompan. -Toboe, nie przeszkadzaj tej młodej smoczycy w śpiewaniu. Dzisiaj jesteś wyjątkowo nie posłuszny- skarciła wilka, lecz ten się tym zbytnio nie przejął i nadal przyglądał się Ognistej, machając przyjaźnie ogonem. -Witaj i przepraszam za niego. Zwykle nie podchodzi do obcych smoków, gdy sama nie wyjdę z inicjatywą. Ta piosenka była naprawdę piękna. Szkoda, że nie zdążyłam na jej początek.– powiedziała spokojnym oraz łagodnym głosem. Sama dała radę wychwycić jedynie ostatnie zdanie, gdy wilk postanowił wskoczyć do akcji.
- 15 wrz 2018, 16:52
- Forum: Świątynia
- Temat: Miejsce wymian
- Odpowiedzi: 485
- Odsłony: 24034
Aura przyleciała do Świątyni, trzymając w jednej łapie błyszczący szmaragd. Nigdy wcześniej nie próbowała wymieniać kamieni na mięso, a przecież to brzmi bardzo praktycznie, zwłaszcza że aktualnie bardziej przyda jej się jedzenie niż ładna błyskotka. Wylądowała w środku i zaczęła rozglądał się dookoła, próbując przypomnieć sobie, gdzie dokładnie zachodziło to zjawisko. Wtem dostrzegła wnuka, który siedział przy płaskim głazie i wyczekująco wpatrywał się w ułożony na nim topaz. Czyżby to znaczyło, iż to tam zachodzą te cuda? Warto spróbować. Albo coś się stanie i otrzyma porcję mięsa, albo nic nie zajdzie i będzie mogła zatrzymać szmaragd. Podeszła tam i także położyła błyskotkę obok tej która już tam była. Uśmiechnęła się do Juglana, po czym przysiadła, wpatrując się z zainteresowaniem w ten sam punkt co on.
/Szmaragd za 4/4 mięsa
/Szmaragd za 4/4 mięsa
- 11 wrz 2018, 23:05
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107685
Wykańczające upały wreszcie zelżały i można było spokojnie wzlecieć w powietrze bez strachu o momentalne przegrzanie. Aura przyjęła te zmianę z radosną ulgą, gdyż już myślała, że to intensywny Blask Złotej Twarzy będzie jej końcem. Wyleciawszy z groty, wpierw zaczęła szybować łagodnie nad terenami Ziemi, nie zamierzając tak naprawdę nigdzie lądować. Chciała jedynie rozprostować trochę skrzydła i nacieszyć się bardziej znośną pogodą. Lecąc tak powoli przed siebie, spoglądała w dół na mijane krajobrazy, aż spostrzegła się, że nie jest już w obozie, a nad terenami wspólnymi. Zamrugała parę razy zaskoczona, po czym zawisła w powietrzu, powracając już całkowicie do rzeczywistości. Musiała w pewnym momencie zagubić się we własnych myślach i nie zwracała uwagi na to gdzie zmierza. Dobrze, iż trafiła tutaj, a nie na tereny któregoś ze stad.
Nie było to planowane, ale skoro już tu była to postanowiła odwiedzić Szklany Zagajnik, gdzie zawsze znajdywała przyjemny spokoju. Była już tu wiele razy, lecz jakoś nigdy nie przebywała długo w Lustrzanym Lesie, co było dość zastanawiające, gdyż ten był naprawdę piękny. Wylądowała w pewnym oddaleniu od szklistych drzew i dopiero na pieszo wkroczyła między połyskujące rośliny, odbijające z każdej strony jej obraz. Nie często się przeglądała, ale ten widok też jej nie przeszkadzał, więc pozostała na to obojętna.
Ciekawiło ją za to, jak to możliwe, że te drzewa rosną. Nie znała się co prawda na uprawie roślin, ale przypuszczała iż szkliste twory, znacząco różnią się od normalnych lasów. Pomyślała, że to może dzięki mocy maddary mogło istnieć takie cudne miejsce.
Krążąc pomiędzy konarami, uważnie przyglądała się mijanym widokom, lecz jakoś nie zauważyła obecności innego smoka. Za to wyczuła jego zapach, który na uderzenie serca ją zaintrygował. To uczucie, jednak szybko minęło. Mogło tu być więcej osób, bo w końcu to tereny wspólne, ale to nie znaczyło, iż z każdym musi rozmawiać. Przystanęła przy jednym z większych drzew i uniosła się na tylne kończyny, przednie wyciągając w górę i stawiając je na pniu. Łeb przysunęła do jednego z szklistych owoców, bo nigdy ich nie próbowała, a nie sprawiały wrażenia trujących. Pozostawała mimo wszystko czujna, na wypadek gdyby drugi gość lasu, nie był tak przyjazny jak myślała.
Nie było to planowane, ale skoro już tu była to postanowiła odwiedzić Szklany Zagajnik, gdzie zawsze znajdywała przyjemny spokoju. Była już tu wiele razy, lecz jakoś nigdy nie przebywała długo w Lustrzanym Lesie, co było dość zastanawiające, gdyż ten był naprawdę piękny. Wylądowała w pewnym oddaleniu od szklistych drzew i dopiero na pieszo wkroczyła między połyskujące rośliny, odbijające z każdej strony jej obraz. Nie często się przeglądała, ale ten widok też jej nie przeszkadzał, więc pozostała na to obojętna.
Ciekawiło ją za to, jak to możliwe, że te drzewa rosną. Nie znała się co prawda na uprawie roślin, ale przypuszczała iż szkliste twory, znacząco różnią się od normalnych lasów. Pomyślała, że to może dzięki mocy maddary mogło istnieć takie cudne miejsce.
Krążąc pomiędzy konarami, uważnie przyglądała się mijanym widokom, lecz jakoś nie zauważyła obecności innego smoka. Za to wyczuła jego zapach, który na uderzenie serca ją zaintrygował. To uczucie, jednak szybko minęło. Mogło tu być więcej osób, bo w końcu to tereny wspólne, ale to nie znaczyło, iż z każdym musi rozmawiać. Przystanęła przy jednym z większych drzew i uniosła się na tylne kończyny, przednie wyciągając w górę i stawiając je na pniu. Łeb przysunęła do jednego z szklistych owoców, bo nigdy ich nie próbowała, a nie sprawiały wrażenia trujących. Pozostawała mimo wszystko czujna, na wypadek gdyby drugi gość lasu, nie był tak przyjazny jak myślała.
- 28 sie 2018, 12:35
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Diamentowe źródełko
- Odpowiedzi: 506
- Odsłony: 74671
Westchnęła ciężko, gdy Grzmot powiedział o prawdopodobnej śmierci kolejnego z jej dzieci. Nie był co prawda do końca przekonany, więc jest jeszcze szansa, że Prędki po prostu wyizolował się od reszty stada, ale Aura wiedziała że to żmudna nadzieja. Przeżyła już wystarczająco księżyców, żeby dostrzec, iż zaginione smoki rzadko się odnajdywały. Nie skomentowała tych wieści żadnymi słowami, a jedynie przymknęła na chwilę oczy, aby nie ukazać lekkiego bólu widocznego w ślepiach.
Następnie brat ekscytował się jej spotkaniem z Immanorem, co skutecznie odciągnęło ją od ponurych myśli. Na jej pysku pojawił się rozbawiony uśmieszek, kiedy obserwowała żywą reakcje Krwistego. Ona też przez kilka uderzeń serca poczuła się młodsza i lżejsza na duchu. Chęć Grzmota do walki z samym bogiem wojny była tak absurdalna jakby ta myśl wyszła od porywczego pisklaka, a nie w pełni dorosłego smoka.
-Nie wiem czy starcie z Villarem to rozsądny pomysł. Musiałbyś być naprawdę niesamowitym wojownikiem, żeby pokonać samego boga, specjalizującego się w brutalnych starciach. Z resztą szczerze wątpię, aby ten osobiście się z tobą zmierzył. Pewnie wyślę swego najlepszego poddanego jako ostatecznego przeciwnika.–[color] powiedziała lekko rozbawionym tonem. Nie miała talentu do wymyślania takich dziwnych i nie realnych pomysłów. O wiele łatwiej przychodziły jej bardziej rzeczywiste idee.
Na słowa "pokojowe podejście" Aura przekrzywiła sceptycznie łeb, ale nic nie powiedziała. Cóż, to podejście prawie doprowadziło do kolejnej wojny, a sam Grzmot jest wojownikiem, który regularnie walczy na arenie z innymi smokami. Mało się to ma do pojęcia pokoju, o którym myślała Wieczorna.
-Tak, to nie jest moje najprzyjemniejsze wspomnienie- dodała półgłosem, gdy ten skończył mówić. Wtedy też dostrzegła, iż ten zbiera się do odejścia, co i ona zamierzała także wkrótce zrobić. Podniosła się z ziemi i otrzepawszy skrzydła, odeszła kawałek od drzewa, pod którym odpoczywali. -Żegnaj bracie. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy- rzuciła, zerkając za siebie i wzbiła się w powietrze, odlatując na tereny Ziemi.
//zt
Następnie brat ekscytował się jej spotkaniem z Immanorem, co skutecznie odciągnęło ją od ponurych myśli. Na jej pysku pojawił się rozbawiony uśmieszek, kiedy obserwowała żywą reakcje Krwistego. Ona też przez kilka uderzeń serca poczuła się młodsza i lżejsza na duchu. Chęć Grzmota do walki z samym bogiem wojny była tak absurdalna jakby ta myśl wyszła od porywczego pisklaka, a nie w pełni dorosłego smoka.
-Nie wiem czy starcie z Villarem to rozsądny pomysł. Musiałbyś być naprawdę niesamowitym wojownikiem, żeby pokonać samego boga, specjalizującego się w brutalnych starciach. Z resztą szczerze wątpię, aby ten osobiście się z tobą zmierzył. Pewnie wyślę swego najlepszego poddanego jako ostatecznego przeciwnika.–[color] powiedziała lekko rozbawionym tonem. Nie miała talentu do wymyślania takich dziwnych i nie realnych pomysłów. O wiele łatwiej przychodziły jej bardziej rzeczywiste idee.
Na słowa "pokojowe podejście" Aura przekrzywiła sceptycznie łeb, ale nic nie powiedziała. Cóż, to podejście prawie doprowadziło do kolejnej wojny, a sam Grzmot jest wojownikiem, który regularnie walczy na arenie z innymi smokami. Mało się to ma do pojęcia pokoju, o którym myślała Wieczorna.
-Tak, to nie jest moje najprzyjemniejsze wspomnienie- dodała półgłosem, gdy ten skończył mówić. Wtedy też dostrzegła, iż ten zbiera się do odejścia, co i ona zamierzała także wkrótce zrobić. Podniosła się z ziemi i otrzepawszy skrzydła, odeszła kawałek od drzewa, pod którym odpoczywali. -Żegnaj bracie. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy- rzuciła, zerkając za siebie i wzbiła się w powietrze, odlatując na tereny Ziemi.
//zt
- 16 sie 2018, 21:15
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97385
Uśmiechnęła się rozbawiona, gdy dostrzegła reakcje wnuka na zmianę otocznia. Domyśliła się, że jeszcze nie widział takich czarów, lecz nie zasypał jej gradem pytań jak to zrobiła. Normalnie ciekawskie pisklaki chcą wiedzieć wszystko i wszystkiego próbować. Juglan natomiast w ciszy wysłuchał jej rady i od razu przystąpił do zadań. Różnił się od dzieci, które spotkała w Ziemi, ale Aurze to się wyjątkowo spodobało. Dzięki temu przypomniała sobie własne nauki, podczas których także starała się zachować porównywalny spokój.
Teraz przyglądała się wyczynom ucznia, oceniając przy tym jak mu idzie. Nie miała mu praktycznie nic do zarzucenia. Jedyne czego mu brakowało to trochę doświadczenia i nim się obejrzy będzie chodził bezszelestnie niczym dziki ryś. Każdy ruch wykonywał powoli i ostrożnie, żeby nie zaalarmować zająca. Udało mu się przyszpilić zwierzątko, które zaczęło wierzgać na wszystkie strony, chcąc się wyzwolić z niechcianego uścisku. Wreszcie udało mu się wyrwać i pognał w trawy, znikając równie szybko jak się pojawił. Pierwsze zadanie wykonane. Przyszedł czas na kolejną próbę zaskoczenia wilka.
Wilk spokojnie wypoczywał na pniu, a jego ogon bujał się leniwie na boki. Wyglądał na całkowicie rozluźnionego i możliwe, że nawet zapadł w lekki sen. Nie wiedział kiedy maluch zacznie się do niego podkradać, więc zamiast cały czas czuwać po prostu cierpliwe czekał. Łeb ułożył na przednich łapach, a oczy przymknął. Jedynie uszy pozostały czujne i od czasu do czasu poruszały się nieznacznie, wyłapując dźwięki otoczenia. W pewnym momencie wydało mu się, że słyszy jakiś szelest. Podniósł głowę i zerknął ledwo widocznie za siebie. Wtedy Juglan znieruchomiał, a wilk ponownie odwrócił się w przód. Uderzenia serca po tym tuż przed nosem wylądował mu pisklak i przytulił go swymi przednimi łapkami. Oszołomiony Toboe przez chwilę nie wiedział co się wydarzyło, ale szybko pojął, iż został zaskoczony. Ogon zamachał w powietrzu, a kompan polizał młodzika w nagrodę za dobrze wykonaną pracę.
Aura podeszła do nich z uśmiechem na pysku, a teren wrócił do poprzedniego stanu.
-No widzisz i teraz go naprawdę zaskoczyłeś. Na pewno nie spodziewał się, że nagle pojawisz mu się tuż przed pyskiem. Świetnie się spisałeś- szczerze pochwaliła Juglana, gdyż rzeczywiście dobrze sobie poradził. -Teraz może przejdziemy do kolejnej umiejętności, którą musi posiadać każdy łowca i każdy smok, który będzie chciał w przyszłości polować. Mówiła o śledzeniu, czyli szukaniu zwierząt po różnych śladach- wyjaśniła wstępnie i po chwilę przerwy ciągnęła dalej. -Jeśli chcesz się do kogoś podkraść to najpierw musisz go znaleźć, a to też trzeba umieć. Ważne są pozostawione ślady, dlatego trzeba uważnie się rozglądać. Odciski łap, zgubione futro na niższych gałęziach, podgryziona czy starta kora, udeptana trawa i wiele innych. To wszystko może doprowadzić nas do szukanego stworzenia. Najlepiej jednak mieć zapach, jeśli wyczujesz odpowiedni zapach to nawet bez reszty tropów możesz znaleźć swój cel. Węch i wzrok są ważne, ale i słuch może okazać się potrzebny. Dobrze wsłuchując się w otocznie, może będziesz w stanie zlokalizować źródło dźwięku.– spojrzała uważnie na wnuka, sprawdzając czy pojął te podstawy i pomyślała, że pewnie tak. Już zdążyła się przekonać, że jest wyjątkowo pojętnym uczniem.
Toboe po raz kolejny uciekł z uścisku malucha i ruszył w las, lecz tym razem odszedł tak, żeby go nie było widać. Po drodze zahaczył ogonem o parę gałęzi i krzewów, gdzie zostały nikłe kawałki futra. Przeskoczył powalony pień, o których umyślnie zaczepił pazurem, żeby zostawić ślad. Nie wahał się przed stąpaniem po suchych liściach i kępach traw. Ostatecznie umknął do znalezionej pustej nory, gdzie nie było widać go z zewnątrz.
-To ćwiczenie będzie przypominać zabawę w chowanego. Musisz pójść tropem Toboe, który zostawił ci parę pomocniczych tropów. Schował się gdzieś i na pewno nie będzie tym razem siedział widoczny. Uda ci się go znaleźć?– zapytała zaczepnie, przechylając głowę na bok. Leciutki wiatr wiał w ich stronę, niosąc delikatną woń wilczego futra.
Teraz przyglądała się wyczynom ucznia, oceniając przy tym jak mu idzie. Nie miała mu praktycznie nic do zarzucenia. Jedyne czego mu brakowało to trochę doświadczenia i nim się obejrzy będzie chodził bezszelestnie niczym dziki ryś. Każdy ruch wykonywał powoli i ostrożnie, żeby nie zaalarmować zająca. Udało mu się przyszpilić zwierzątko, które zaczęło wierzgać na wszystkie strony, chcąc się wyzwolić z niechcianego uścisku. Wreszcie udało mu się wyrwać i pognał w trawy, znikając równie szybko jak się pojawił. Pierwsze zadanie wykonane. Przyszedł czas na kolejną próbę zaskoczenia wilka.
Wilk spokojnie wypoczywał na pniu, a jego ogon bujał się leniwie na boki. Wyglądał na całkowicie rozluźnionego i możliwe, że nawet zapadł w lekki sen. Nie wiedział kiedy maluch zacznie się do niego podkradać, więc zamiast cały czas czuwać po prostu cierpliwe czekał. Łeb ułożył na przednich łapach, a oczy przymknął. Jedynie uszy pozostały czujne i od czasu do czasu poruszały się nieznacznie, wyłapując dźwięki otoczenia. W pewnym momencie wydało mu się, że słyszy jakiś szelest. Podniósł głowę i zerknął ledwo widocznie za siebie. Wtedy Juglan znieruchomiał, a wilk ponownie odwrócił się w przód. Uderzenia serca po tym tuż przed nosem wylądował mu pisklak i przytulił go swymi przednimi łapkami. Oszołomiony Toboe przez chwilę nie wiedział co się wydarzyło, ale szybko pojął, iż został zaskoczony. Ogon zamachał w powietrzu, a kompan polizał młodzika w nagrodę za dobrze wykonaną pracę.
Aura podeszła do nich z uśmiechem na pysku, a teren wrócił do poprzedniego stanu.
-No widzisz i teraz go naprawdę zaskoczyłeś. Na pewno nie spodziewał się, że nagle pojawisz mu się tuż przed pyskiem. Świetnie się spisałeś- szczerze pochwaliła Juglana, gdyż rzeczywiście dobrze sobie poradził. -Teraz może przejdziemy do kolejnej umiejętności, którą musi posiadać każdy łowca i każdy smok, który będzie chciał w przyszłości polować. Mówiła o śledzeniu, czyli szukaniu zwierząt po różnych śladach- wyjaśniła wstępnie i po chwilę przerwy ciągnęła dalej. -Jeśli chcesz się do kogoś podkraść to najpierw musisz go znaleźć, a to też trzeba umieć. Ważne są pozostawione ślady, dlatego trzeba uważnie się rozglądać. Odciski łap, zgubione futro na niższych gałęziach, podgryziona czy starta kora, udeptana trawa i wiele innych. To wszystko może doprowadzić nas do szukanego stworzenia. Najlepiej jednak mieć zapach, jeśli wyczujesz odpowiedni zapach to nawet bez reszty tropów możesz znaleźć swój cel. Węch i wzrok są ważne, ale i słuch może okazać się potrzebny. Dobrze wsłuchując się w otocznie, może będziesz w stanie zlokalizować źródło dźwięku.– spojrzała uważnie na wnuka, sprawdzając czy pojął te podstawy i pomyślała, że pewnie tak. Już zdążyła się przekonać, że jest wyjątkowo pojętnym uczniem.
Toboe po raz kolejny uciekł z uścisku malucha i ruszył w las, lecz tym razem odszedł tak, żeby go nie było widać. Po drodze zahaczył ogonem o parę gałęzi i krzewów, gdzie zostały nikłe kawałki futra. Przeskoczył powalony pień, o których umyślnie zaczepił pazurem, żeby zostawić ślad. Nie wahał się przed stąpaniem po suchych liściach i kępach traw. Ostatecznie umknął do znalezionej pustej nory, gdzie nie było widać go z zewnątrz.
-To ćwiczenie będzie przypominać zabawę w chowanego. Musisz pójść tropem Toboe, który zostawił ci parę pomocniczych tropów. Schował się gdzieś i na pewno nie będzie tym razem siedział widoczny. Uda ci się go znaleźć?– zapytała zaczepnie, przechylając głowę na bok. Leciutki wiatr wiał w ich stronę, niosąc delikatną woń wilczego futra.
- 10 sie 2018, 19:09
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 363944
- 10 sie 2018, 13:36
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97385
Widać było, że Juglan dokładnie słucha tego co Aura do niego mówiła. Wiele pisklaków nudziła teoria i najchętniej przeszłaby z miejsca do ćwiczeń. Gdy skończyła mówić, zadał jeszcze pytanie nim ruszył w ślad za Toboe. -Jeśli wieje w bok to też nie jest źle, więc można się w miarę bezpiecznie skradać- odpowiedziała, po czym przyglądała się jak maluch zabiera się za wykonanie zadania.
Wpierw przybrał dobrą pozycje, która różniła się od jej własnej, lecz to przez to że Juglan był smokiem wywernowym. Nie wychwyciła w tym przypadku żadnych błędów. Poruszał się ostrożnie i choć nie miał jeszcze dużego doświadczenia to prawie nie było go słychać. Idąc za jej radą, odsuwał niektóre przeszkody, a inne sprawnie wymijał. Wieczorna przekrzywiła lekko głowę na bok, tak jak miała w zwyczaju, gdy się na czymś wyjątkowo skupiała. Toboe nadal siedział w tym samym miejscu, a jego ogon poruszał się na boki, szurając po ziemi. Podobała mu się ta zabawa, więc starał się brać ją na poważnie. Jego uszy poruszały się w najróżniejsze strony, próbując wyłapać jakikolwiek podejrzany dźwięk z za siebie. Kiedy młodzik przystąpił do skoku, znieruchomiał bo instynktownie wyczuł, że coś zaraz na niego wpadnie. Zamiast jednak zrobić unik, pozwolił na siebie wskoczyć. Padli razem na ziemie, gdyż mimo wszystko Juglan był już całkiem duży. Wilk leżał plackiem, a na nim wczepiony w futro znajdował się pisklak. Kompanowi nie przeszkadzał ciężar i ponownie zaczął machać ogonem z zadowolenia, że ma się z kim trochę pobawić.
Aura zaśmiała się cicho do siebie i podeszła do nich, chcąc przedstawić kolejne ćwiczenie.
-Brawo. Doskonale sobie poradziłeś jak na pierwszy raz.– pochwaliła ucznia, bo rzeczywiście bardzo dobrze sobie poradził. -Dam ci jednak jeszcze jedną radę. Uważnie obserwuj swój cel, bo dzięki temu będziesz wiedział czy zostałeś wykryty. Toboe chwilę przed twoim skokiem przestał się ruszać, gdyż coś go zaalarmowało. Jeśli podczas skradania zobaczysz, że robi to zwierzę, do którego podchodzisz, przestań się ruszać i czekaj. Po jakimś czasie zwierzak się ponownie rozluźni i będziesz mógł iść dalej- powiedziała spokojnym głosem i rozejrzała się po otoczeniu. Szukała miejsca odpowiedniego do kolejnego zadania, ale nie dostrzegła niczego co mogłoby ją zadowolić. Cóż w takim wypadku sama coś stworzy.
-Teraz stworzę dla ciebie coś innego. Zamiast do Toboe podkradniesz się do czegoś mniejszego, ale i czujniejszego.– w tym momencie zmieniła trochę krajobraz i tam gdzie nie było drzew wyczarowała niewielki spadek, a na jego końcu znajdował się szary zając, skubiący otaczającą go wysoką trawę. Droga w dół w całości składała się z kamieni, luźnych i tych bardziej stabilnych. – Poruszając się na kamienistym gruncie uważaj na pazury, aby nie stukały o podłoże. Sprawdzaj też dokładnie, gdzie stawiasz łapy, bo jest spora szansa, że grunt nie będzie taki twardy na jaki wygląda- dodała jeszcze szeptem i kiwnęła głową na start.
Gdy maluch zszedł z wilka ten otrzepał się i ponownie odbiegł kawałek dalej. Wskoczył na obalony pień drzewa, a łeb skierował w przeciwnym kierunku do ćwiczącego pisklaka. Po drodze od zająca do kompana było kilka większych krzewów, które trzeba będzie wyminąć slalomem. ~Gdy złapiesz zająca, spróbuj po raz kolejny zaskoczyć Toboe. Powinieneś go zobaczyć jak już zejdziesz z kamiennej ścieżki~. Wysłała do niego łagodną mentalną wiadomość, nie chcąc go wybić w rytmu głosem.
Wpierw przybrał dobrą pozycje, która różniła się od jej własnej, lecz to przez to że Juglan był smokiem wywernowym. Nie wychwyciła w tym przypadku żadnych błędów. Poruszał się ostrożnie i choć nie miał jeszcze dużego doświadczenia to prawie nie było go słychać. Idąc za jej radą, odsuwał niektóre przeszkody, a inne sprawnie wymijał. Wieczorna przekrzywiła lekko głowę na bok, tak jak miała w zwyczaju, gdy się na czymś wyjątkowo skupiała. Toboe nadal siedział w tym samym miejscu, a jego ogon poruszał się na boki, szurając po ziemi. Podobała mu się ta zabawa, więc starał się brać ją na poważnie. Jego uszy poruszały się w najróżniejsze strony, próbując wyłapać jakikolwiek podejrzany dźwięk z za siebie. Kiedy młodzik przystąpił do skoku, znieruchomiał bo instynktownie wyczuł, że coś zaraz na niego wpadnie. Zamiast jednak zrobić unik, pozwolił na siebie wskoczyć. Padli razem na ziemie, gdyż mimo wszystko Juglan był już całkiem duży. Wilk leżał plackiem, a na nim wczepiony w futro znajdował się pisklak. Kompanowi nie przeszkadzał ciężar i ponownie zaczął machać ogonem z zadowolenia, że ma się z kim trochę pobawić.
Aura zaśmiała się cicho do siebie i podeszła do nich, chcąc przedstawić kolejne ćwiczenie.
-Brawo. Doskonale sobie poradziłeś jak na pierwszy raz.– pochwaliła ucznia, bo rzeczywiście bardzo dobrze sobie poradził. -Dam ci jednak jeszcze jedną radę. Uważnie obserwuj swój cel, bo dzięki temu będziesz wiedział czy zostałeś wykryty. Toboe chwilę przed twoim skokiem przestał się ruszać, gdyż coś go zaalarmowało. Jeśli podczas skradania zobaczysz, że robi to zwierzę, do którego podchodzisz, przestań się ruszać i czekaj. Po jakimś czasie zwierzak się ponownie rozluźni i będziesz mógł iść dalej- powiedziała spokojnym głosem i rozejrzała się po otoczeniu. Szukała miejsca odpowiedniego do kolejnego zadania, ale nie dostrzegła niczego co mogłoby ją zadowolić. Cóż w takim wypadku sama coś stworzy.
-Teraz stworzę dla ciebie coś innego. Zamiast do Toboe podkradniesz się do czegoś mniejszego, ale i czujniejszego.– w tym momencie zmieniła trochę krajobraz i tam gdzie nie było drzew wyczarowała niewielki spadek, a na jego końcu znajdował się szary zając, skubiący otaczającą go wysoką trawę. Droga w dół w całości składała się z kamieni, luźnych i tych bardziej stabilnych. – Poruszając się na kamienistym gruncie uważaj na pazury, aby nie stukały o podłoże. Sprawdzaj też dokładnie, gdzie stawiasz łapy, bo jest spora szansa, że grunt nie będzie taki twardy na jaki wygląda- dodała jeszcze szeptem i kiwnęła głową na start.
Gdy maluch zszedł z wilka ten otrzepał się i ponownie odbiegł kawałek dalej. Wskoczył na obalony pień drzewa, a łeb skierował w przeciwnym kierunku do ćwiczącego pisklaka. Po drodze od zająca do kompana było kilka większych krzewów, które trzeba będzie wyminąć slalomem. ~Gdy złapiesz zająca, spróbuj po raz kolejny zaskoczyć Toboe. Powinieneś go zobaczyć jak już zejdziesz z kamiennej ścieżki~. Wysłała do niego łagodną mentalną wiadomość, nie chcąc go wybić w rytmu głosem.
- 08 sie 2018, 11:47
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97385
Po przywitaniu z córką podeszła trochę bliżej wnuka, bo w końcu to jego miała uczyć. Przysiadła przed nim w odpowiednim odstępie i przyglądała się jego reakcji na obecność wilka. Nie wystraszył się, co było dobre, ale też nie był jakoś specjalnie podekscytowany. Zachowywał równowagę jak dorosły smok, lecz nie zaskoczył tym Aury. Ona sama też przeważnie była opanowanym pisklakiem.
-Miło mi cię poznać Juglan i tak, jestem łowcą. Nauczę cię dzisiaj skradania, czyli chodzenia bardzo cicho, tak żeby nikt cię nie usłyszał- wytłumaczyła spokojnym głosem. Toboe nadal stał przed maluchem i zadowolony machał ogonem, kiedy ten nagle tyknął czubek jego nosa. Kompan odruchowo liznął skrzydełko, aby zaraz odsunąć się lekko i kichnął. Aura przyglądała się temu z uśmiechem, gdyż nie często jej towarzysz tak miło do kogoś podchodził jak to pisklaków.
-No dobrze, więc zacznijmy od podstaw. Żeby podejść do kogoś, tak aby cię nie usłyszał musisz bardzo uważać gdzie stawiasz łapki. Jeśli nadepniesz na jakąś gałązkę lub suchy listek to ten za hałasuje i wtedy będzie wiadomo, w którym miejscu się kryjesz. Musisz uważać też na to co robi twój ogon. Najlepiej trzymać go nad ziemią i podczas wymijania drzew poruszać nim tak, by żadnego nie dotknąć. Głowę i ciało trzymasz bliżej ziemi, wtedy stajesz się mniej widoczny. Kiedy przeszkód jest za dużo to je omijaj lub spróbuj usunąć je z drogi. Każdy ruch wykonuj powoli i ostrożnie. Zawsze zwracaj uwagę na wiatr, bo to on może cię najłatwiej zdradzić. Pamiętaj, że musi wiać w twój pyszczek, a nigdy w grzbiet.– powiedziała wstępną teorię i przerwała na moment, aby dać Juglanowi możliwość przyswojenia takiej ilości wiedzy. Już dawno nie uczyła tak młodego smoka, więc nie wiedziała czy zrozumiale wszystko wyjaśniła. -Podczas skradania przycisz też oddech, ale nie tłum go, bo możesz poczuć się przez to słabo. Oddychaj tak jak zwykle tylko ciszej.– dodała jeszcze, po czym skinęła łbem na Toboe.
Wilk od razu zorientował się o co chodzi i odbiegł kawałek między drzewa. Na drodze było widać sporo gałązek i liści, więc maluch będzie musiał je wyminąć lub wymyślić co innego mógłby zrobić. Wiatru na razie nie było -Jeśli wszystko zrozumiałaś to spróbuj podkraść się do Toboe, tak by ten cię nie usłyszał. Musisz się przy tym mocno postarać, bo wilki mają dobry słuch.– powiedziała do niego zachęcająco -Jak już do niego dotrzesz to klepnij go w grzbiet lub, jak będziesz chciał, to skocz na niego, jak na prawdziwym polowaniu. Tylko bez pazurów- dokończyła lekko rozbawionym tonem i skinęła łbem na znak, że może zacząć.
-Miło mi cię poznać Juglan i tak, jestem łowcą. Nauczę cię dzisiaj skradania, czyli chodzenia bardzo cicho, tak żeby nikt cię nie usłyszał- wytłumaczyła spokojnym głosem. Toboe nadal stał przed maluchem i zadowolony machał ogonem, kiedy ten nagle tyknął czubek jego nosa. Kompan odruchowo liznął skrzydełko, aby zaraz odsunąć się lekko i kichnął. Aura przyglądała się temu z uśmiechem, gdyż nie często jej towarzysz tak miło do kogoś podchodził jak to pisklaków.
-No dobrze, więc zacznijmy od podstaw. Żeby podejść do kogoś, tak aby cię nie usłyszał musisz bardzo uważać gdzie stawiasz łapki. Jeśli nadepniesz na jakąś gałązkę lub suchy listek to ten za hałasuje i wtedy będzie wiadomo, w którym miejscu się kryjesz. Musisz uważać też na to co robi twój ogon. Najlepiej trzymać go nad ziemią i podczas wymijania drzew poruszać nim tak, by żadnego nie dotknąć. Głowę i ciało trzymasz bliżej ziemi, wtedy stajesz się mniej widoczny. Kiedy przeszkód jest za dużo to je omijaj lub spróbuj usunąć je z drogi. Każdy ruch wykonuj powoli i ostrożnie. Zawsze zwracaj uwagę na wiatr, bo to on może cię najłatwiej zdradzić. Pamiętaj, że musi wiać w twój pyszczek, a nigdy w grzbiet.– powiedziała wstępną teorię i przerwała na moment, aby dać Juglanowi możliwość przyswojenia takiej ilości wiedzy. Już dawno nie uczyła tak młodego smoka, więc nie wiedziała czy zrozumiale wszystko wyjaśniła. -Podczas skradania przycisz też oddech, ale nie tłum go, bo możesz poczuć się przez to słabo. Oddychaj tak jak zwykle tylko ciszej.– dodała jeszcze, po czym skinęła łbem na Toboe.
Wilk od razu zorientował się o co chodzi i odbiegł kawałek między drzewa. Na drodze było widać sporo gałązek i liści, więc maluch będzie musiał je wyminąć lub wymyślić co innego mógłby zrobić. Wiatru na razie nie było -Jeśli wszystko zrozumiałaś to spróbuj podkraść się do Toboe, tak by ten cię nie usłyszał. Musisz się przy tym mocno postarać, bo wilki mają dobry słuch.– powiedziała do niego zachęcająco -Jak już do niego dotrzesz to klepnij go w grzbiet lub, jak będziesz chciał, to skocz na niego, jak na prawdziwym polowaniu. Tylko bez pazurów- dokończyła lekko rozbawionym tonem i skinęła łbem na znak, że może zacząć.
- 05 sie 2018, 16:26
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97385
Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy Aura miała poznać własnego wnuka i ponownie spotkać córkę. Mimo wielu księżyców na karku, mogła śmiało powiedzieć że ekscytowała się trochę jak młodzik przy pierwszym polowaniu. Wyruszyła z groty żwawym krokiem, a przy jej boku biegł Toboe, który także chciał poznać małego członka rodziny. Nie przepadał za innymi dorosłymi smokami, ale pisklaki trafiały w jego upodobania, bo były energiczne i chętne do zabaw. Zwykle zachowywał powagę, lecz nadal miał w sobie szczenięcą nutkę, którą czasem pokazywał światu. Wieczorna zdecydowała się przejść, gdyż dobrze wiedziała dokąd zmierza. Szklisty Zagajnik był jej ulubionym miejscem z całych terenów wspólnych, dlatego wolała po drodze podziwiać widoki na dole niż w górze. Przechadzka po lasach sprawiła, że powróciła do swojego spokojnego stanu i gdy wreszcie dostrzegła Szklaną była całkowicie opanowana, ale nie sztywna czy poważna. Na jej pysku widniał pogodny uśmiech, a kroki poniosły ją w stronę córki. Tak się złożyło, iż zjawiła się tuż za jej plecami, więc jeśli się nie odwróciła to zobaczyła ją dopiero obok siebie. Jak zawsze poruszała się praktycznie bezszelestnie, więc jest szansa iż nie została od razu wykryta. Toboe biegł jej śladem, ale nie zachowywał tyle ostrożności, co ona i bezceremonialnie wyskoczył z zarośli, wyprzedzając jego zdaniem powolną smoczyce. Tego ciężko było nie usłyszeć. Aura otarła się delikatnie pyskiem o policzek Melodii na powitanie, po czym zwróciła wzrok na wnuka, do którego zdążył już podbiec wilk. Kompan na razie tylko stał naprzeciwko malucha, przyglądając mu się ciekawie. Bransoletka na jego prawej przedniej łapie zabrzęczała parę razy, gdy się poruszł -Witaj. Jestem Wieczorna Aura, twoja babcia, choć to mamusia pewnie już ci powiedziała. Ten tutaj- tu wskazała pazurem wilka -to mój kompan. Ma na imię Toboe i bardzo chciał cię poznać, więc przyszedł ze mną. Będzie nam pomagał przy nauce skradania- mówiła łagodnym głosem i jednocześnie obejrzała dokładnie wnuka. Cechą która rzucała się w oczy był fakt, że wyglądał jak czysty wywernowy, co kłóciło się z rasą matki. Może po prostu odziedziczył cały wygląd po ojcu?
- 05 sie 2018, 14:47
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Diamentowe źródełko
- Odpowiedzi: 506
- Odsłony: 74671
Grzmot zdecydował się dołączyć do niej pod drzewem, co dla Aury nie było już tak dużym zaskoczeniem. Gdy położył się obok niej przy źródełku, nie rozumiała jego decyzji. Była pewna, że uważa iż go zdradziła. Dlaczego więc miałby chcieć odpoczywać przy kimś takim? Wieczorna też patrzyła na brata przez pryzmat jego decyzji, co nie stawiało go w najlepszym świetle, lecz jego swoboda wpłynęła też na nią i tak rozmawiali.
Wieści o dzieciach z Ognia zawsze ją cieszyły, bo znaczyło to iż żyją i dorastają. Najlepsze jest to, że każdy mówił jej coś innego, więc mogła dowiadywać się różnych rzeczy, a nie powielać te same informacje. Zawsze jednak mówili o Rek, a nikt jeszcze nie wspomniał o Prędkim. To sprawiło, że zaczęła się zastanawiać czy wszystko z nim w porządku. Z myśli wyrwał ją głos Grzmota, który właśnie mówił jej o pisklakach Szklanej. Ta wiadomość zapaliła płomyk radości w sercu Wieczornej. Została babcią! Teraz wiedziała jak się czuła Opoka, gdy Aura mówiła jej o własnych potomkach.
-Ma już własne dzieci? Ah, ten czas rzeczywiście szybko płynie. Mam nadzieje, że będę miała szansę je poznać- powiedziała tęsknie, jakby na chwilę zapomniała z kim rozmawia. Mimo wszystko obecność Grzmot, sprawiała że lekko się spinała, lecz z upływem czasu pozwalała sobie na większy luz.
-A co u Prędkiego Kolca? O nim już dawno nie słyszałam- dodała jeszcze pogodniejszym tonem.
Na wieść o śmierci ojca posmutniała na chwilę, ale ten nastrój nie trzymał jej zbyt długo. Nie spotykała się z Piórkiem często, więc więź między nimi nie była silna. Podejrzewała też to że nie żyje. Ostatecznie był bliski wieku Opoki, a ona umarłaby gdyby nie została prorokiem.
-Widziałam to tylko dlatego, że Zaranna zwołała smoki Ziemi w Świątyni, aby pomodlić się do bogów. Tego dnia na Szczerbatej uderzył piorun w sam środek zebranych, co uznaliśmy za boski gniew, dlatego ruszyliśmy po wyjaśnienia i ewentualne wybaczenie. Zobaczyłam wtedy nie tylko jak zabierają Opokę, ale i Immanora we własnej osobie. Nigdy tego nie zapomnę- mówiła głosem, w którym wyraźnie dźwięczał zachwyt. Przemilczała na razie deklaracje brata odnośnie jego błędów, lecz po chwilo uznał, iż na to też powinna jakoś odpowiedzieć.
-Równie dobrze mogę powiedzieć to samo, bo nie wydaje mi się żebyś marzył o siostrze, która wydaje cię na śmierć. Czy teraz postąpiłabym inaczej? Nie wiem. Życie ukształtowało mnie tak i taka już jestem. Byłeś młody, popełniałeś błędy. Ja jak byłam mała przybyłam na zebranie zwołane przez przywódce Wody na Szczerbatych Skałach, żeby się czegoś nauczyć, a zobaczyłam jak się zaczyna wojna. To mnie zmieniło i sprawiło że stałam się cichsza, mniej widoczna, ale przed wszystkim w chwilach kryzysu zaczęłam stawiać na logikę, nie uczucia. Bo emocje rozpoczęły rzeź, więc czy są potrzebne w istotnych dyskusjach? Ciężko się przestawić z takiego myślenia- wpierw miała jedynie powiedzieć kilka słów, ale im dłużej mówiła tym trudniej było jej skończyć. Przez ten czas wpatrywała się w źródełko, odbijające światło złotej twarzy i dopiero gdy zamilkła zwróciła swe miętowe oczy na brata.
Wieści o dzieciach z Ognia zawsze ją cieszyły, bo znaczyło to iż żyją i dorastają. Najlepsze jest to, że każdy mówił jej coś innego, więc mogła dowiadywać się różnych rzeczy, a nie powielać te same informacje. Zawsze jednak mówili o Rek, a nikt jeszcze nie wspomniał o Prędkim. To sprawiło, że zaczęła się zastanawiać czy wszystko z nim w porządku. Z myśli wyrwał ją głos Grzmota, który właśnie mówił jej o pisklakach Szklanej. Ta wiadomość zapaliła płomyk radości w sercu Wieczornej. Została babcią! Teraz wiedziała jak się czuła Opoka, gdy Aura mówiła jej o własnych potomkach.
-Ma już własne dzieci? Ah, ten czas rzeczywiście szybko płynie. Mam nadzieje, że będę miała szansę je poznać- powiedziała tęsknie, jakby na chwilę zapomniała z kim rozmawia. Mimo wszystko obecność Grzmot, sprawiała że lekko się spinała, lecz z upływem czasu pozwalała sobie na większy luz.
-A co u Prędkiego Kolca? O nim już dawno nie słyszałam- dodała jeszcze pogodniejszym tonem.
Na wieść o śmierci ojca posmutniała na chwilę, ale ten nastrój nie trzymał jej zbyt długo. Nie spotykała się z Piórkiem często, więc więź między nimi nie była silna. Podejrzewała też to że nie żyje. Ostatecznie był bliski wieku Opoki, a ona umarłaby gdyby nie została prorokiem.
-Widziałam to tylko dlatego, że Zaranna zwołała smoki Ziemi w Świątyni, aby pomodlić się do bogów. Tego dnia na Szczerbatej uderzył piorun w sam środek zebranych, co uznaliśmy za boski gniew, dlatego ruszyliśmy po wyjaśnienia i ewentualne wybaczenie. Zobaczyłam wtedy nie tylko jak zabierają Opokę, ale i Immanora we własnej osobie. Nigdy tego nie zapomnę- mówiła głosem, w którym wyraźnie dźwięczał zachwyt. Przemilczała na razie deklaracje brata odnośnie jego błędów, lecz po chwilo uznał, iż na to też powinna jakoś odpowiedzieć.
-Równie dobrze mogę powiedzieć to samo, bo nie wydaje mi się żebyś marzył o siostrze, która wydaje cię na śmierć. Czy teraz postąpiłabym inaczej? Nie wiem. Życie ukształtowało mnie tak i taka już jestem. Byłeś młody, popełniałeś błędy. Ja jak byłam mała przybyłam na zebranie zwołane przez przywódce Wody na Szczerbatych Skałach, żeby się czegoś nauczyć, a zobaczyłam jak się zaczyna wojna. To mnie zmieniło i sprawiło że stałam się cichsza, mniej widoczna, ale przed wszystkim w chwilach kryzysu zaczęłam stawiać na logikę, nie uczucia. Bo emocje rozpoczęły rzeź, więc czy są potrzebne w istotnych dyskusjach? Ciężko się przestawić z takiego myślenia- wpierw miała jedynie powiedzieć kilka słów, ale im dłużej mówiła tym trudniej było jej skończyć. Przez ten czas wpatrywała się w źródełko, odbijające światło złotej twarzy i dopiero gdy zamilkła zwróciła swe miętowe oczy na brata.












