15/4 owoców za 15/4 mięsa ze skarbca.
Akt.
Dodano: 2020-10-10, 12:59[/i] ]
2/4 mięsa dla Wypaczonego
Akt.
Znaleziono 124 wyniki
- 10 paź 2020, 12:59
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 272617
- 10 lip 2020, 15:50
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 272617
- 20 cze 2020, 16:48
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 272617
- 02 maja 2020, 17:54
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 272617
- 13 mar 2020, 2:10
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 272617
- 06 mar 2020, 2:07
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar odczekał chwilę, gdy skończył recytować Kodeks. Patrzył na samca wyczekująco, a ten tak samo na niego. Przez parę sekund panowała cisza, aż w końcu Szyderca postanowił zlitować się nad Łowcą, widząc jego zagubienie. Uznał jego milczenie, brak pytań i wątpliwości co do Kodeksu za zgodę.
– Oczekuj na wezwanie na Urwisko. Tam dopełni się twój los – wymruczał dwuznacznie, szczerząc zębiska w krzywym uśmiechu.
– Pokażę ci drogę do obozu. Zapraszam – dodał. Rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze ciężko, wybijając się silnie z łap.
– Oczekuj na wezwanie na Urwisko. Tam dopełni się twój los – wymruczał dwuznacznie, szczerząc zębiska w krzywym uśmiechu.
– Pokażę ci drogę do obozu. Zapraszam – dodał. Rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze ciężko, wybijając się silnie z łap.
- 05 mar 2020, 2:03
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar sapnął cicho, chrapliwie, wypuszczając dym z nozdrzy.
– Tylko głupiec akceptuje coś, czego nie zna, a ma okazję poznać – oznajmił. – Więc milcz i słuchaj – dodał.
Zaczął dokładnie recytować kodeks, zasadę po zasadzie. Nie miał zamiaru dopuścić do sytuacji, by w razie złamania jakiegoś prawa, winowajca mógł się wykpić, że "nikt nie zapoznał go z zasadami panującymi w Pladze". Nie, by miało mu to jakkolwiek pomóc wymigać się od kary.
Gdy zakończył, mlasnął i odchrząknął warkliwie, by pozbyć się chrypy. Jego głos nie był zbyt przystosowany do długiego gadania.
Uśmiechnął się krzywo.
– A co do imienia... tak, będziesz wręcz musiał je zmienić. Obecne już do ciebie nie pasuje.
– Tylko głupiec akceptuje coś, czego nie zna, a ma okazję poznać – oznajmił. – Więc milcz i słuchaj – dodał.
Zaczął dokładnie recytować kodeks, zasadę po zasadzie. Nie miał zamiaru dopuścić do sytuacji, by w razie złamania jakiegoś prawa, winowajca mógł się wykpić, że "nikt nie zapoznał go z zasadami panującymi w Pladze". Nie, by miało mu to jakkolwiek pomóc wymigać się od kary.
Gdy zakończył, mlasnął i odchrząknął warkliwie, by pozbyć się chrypy. Jego głos nie był zbyt przystosowany do długiego gadania.
Uśmiechnął się krzywo.
– A co do imienia... tak, będziesz wręcz musiał je zmienić. Obecne już do ciebie nie pasuje.
- 01 mar 2020, 22:35
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar zmrużył ślepia, słuchając córki. Uśmiechnął się krzywo zadowolony, ze ta w pierwszej kolejności pomyślała o ogóle i dobru stada, a dopiero potem o sobie. Obserwował Ziemnego ciekaw, co ten zrobi, choć przeczuwał odpowiedź. W końcu samiec był zdesperowany... czy może usychał z miłości?
Nie odezwał się przez całą wymianę zdań. Na koniec skinął lekko i spojrzał na córkę.
– Weź swoje zdobycze. To wszystko – wymruczał gardłowo. Przesunął nozdrzami po jej policzku na pożegnanie i poczekał, aż odleci.
Gdy zostali znów sami, z biesem za obserwatora jedynie, czarnołuski powrócił spojrzeniem do samca, a uśmiech zniknął z jego pyska. Zmrużył ślepia.
– Nie wpuszczę nikogo na tereny Plagi bez akceptacji naszego kodeksu. Wiesz, czym jest? – spytał spokojnie. Może słyszał coś od Eurith, a jeśli tak, Szyderca chciał wiedzieć, co takiego.
// biorę do skarbca Plagi 40/4 mięska Godnego
Nie odezwał się przez całą wymianę zdań. Na koniec skinął lekko i spojrzał na córkę.
– Weź swoje zdobycze. To wszystko – wymruczał gardłowo. Przesunął nozdrzami po jej policzku na pożegnanie i poczekał, aż odleci.
Gdy zostali znów sami, z biesem za obserwatora jedynie, czarnołuski powrócił spojrzeniem do samca, a uśmiech zniknął z jego pyska. Zmrużył ślepia.
– Nie wpuszczę nikogo na tereny Plagi bez akceptacji naszego kodeksu. Wiesz, czym jest? – spytał spokojnie. Może słyszał coś od Eurith, a jeśli tak, Szyderca chciał wiedzieć, co takiego.
// biorę do skarbca Plagi 40/4 mięska Godnego
- 01 mar 2020, 20:48
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kehdlar mruknął cicho, słysząc wypowiedzi Godnego. Wiedział, że ten mówi teraz dokładnie to, co Szyderca chciał usłyszeć. Eurith musiała mu opowiadać o ojcu.
Zamruczał z zamyśleniem. Nie chciał wybierać pomiędzy jedną córką, a drugą. Przyjęcie do stada kogoś, kto próbował zabić Mahvran skończyłoby się jej... w najlepszym wypadku niezadowoleniem.
Warknął cicho, uciszająco, gdy z pyska jego córki potoczyły się wiadra jadu. Nie chciał marnować czasu na słuchanie docinków i przepychanek, bo to do niczego nie prowadziło.
– Mnie może i wystarczy – stwierdził z naciskiem na pierwsze słowo i obrócił rogaty łeb w stronę Mahvran. Jego spojrzenie było wyczekujące. Nie pytał, smoczyca doskonale wiedziała, czego się od niej oczekuje.
Zamruczał z zamyśleniem. Nie chciał wybierać pomiędzy jedną córką, a drugą. Przyjęcie do stada kogoś, kto próbował zabić Mahvran skończyłoby się jej... w najlepszym wypadku niezadowoleniem.
Warknął cicho, uciszająco, gdy z pyska jego córki potoczyły się wiadra jadu. Nie chciał marnować czasu na słuchanie docinków i przepychanek, bo to do niczego nie prowadziło.
– Mnie może i wystarczy – stwierdził z naciskiem na pierwsze słowo i obrócił rogaty łeb w stronę Mahvran. Jego spojrzenie było wyczekujące. Nie pytał, smoczyca doskonale wiedziała, czego się od niej oczekuje.
- 01 mar 2020, 2:08
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar błysnął zębami i oderwał spojrzenie od stosu mięsa. Łapówki? Przeniósł je z powrotem na Godnego.
– To, co mówisz, wystarczyłoby, by uznać się za wartościowego członka Ziemi, Wody albo Ognia. Ale by być wartościowym członkiem Cienia czy Plagi trzeba czegoś więcej – oznajmił spokojnie.
Powitał córkę, ocierając się nozdrzami z pomrukiem o jej szyję. Póki co jednak nie odezwał się do niej, pozwalając mówić Godnemu i nie przerywając mu.
Prychnął z kpiącym rozbawieniem.
– Skąd ty możesz wiedzieć, jaka jest Plaga? – spytał retorycznie. Z opowieści? Z plotek? Nikt, kto nie był ich częścią, nie wiedział, jakie naprawdę było ich stado. Aż zabawnie mu się słuchało o tym, jakie powinno być jego własne stado od kogoś, kto miał o tym g*wniane pojęcie.
– Gdybyś został częścią Plagi, miałbyś dbać o dobro nie tylko Eurith, ale każdej z moich córek, każdego z moich synów i każdego innego Plagijczyka – stwierdził już bez uśmiechu, poważniej.
Dopiero wtedy zwrócił łeb w stronę Mahvran.
– Ten samiec prosi o przyjęcie do Stada. Zważywszy na to, że próbowaliście się nawzajem zarżnąć, chcę znać twoją opinię.
– To, co mówisz, wystarczyłoby, by uznać się za wartościowego członka Ziemi, Wody albo Ognia. Ale by być wartościowym członkiem Cienia czy Plagi trzeba czegoś więcej – oznajmił spokojnie.
Powitał córkę, ocierając się nozdrzami z pomrukiem o jej szyję. Póki co jednak nie odezwał się do niej, pozwalając mówić Godnemu i nie przerywając mu.
Prychnął z kpiącym rozbawieniem.
– Skąd ty możesz wiedzieć, jaka jest Plaga? – spytał retorycznie. Z opowieści? Z plotek? Nikt, kto nie był ich częścią, nie wiedział, jakie naprawdę było ich stado. Aż zabawnie mu się słuchało o tym, jakie powinno być jego własne stado od kogoś, kto miał o tym g*wniane pojęcie.
– Gdybyś został częścią Plagi, miałbyś dbać o dobro nie tylko Eurith, ale każdej z moich córek, każdego z moich synów i każdego innego Plagijczyka – stwierdził już bez uśmiechu, poważniej.
Dopiero wtedy zwrócił łeb w stronę Mahvran.
– Ten samiec prosi o przyjęcie do Stada. Zważywszy na to, że próbowaliście się nawzajem zarżnąć, chcę znać twoją opinię.
- 29 lut 2020, 19:30
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Słysząc tę zuchwałą przechwałkę, Kheldar uśmiechnął się kpiąco.
– Udowodnij.
Nie wiedział, że zaraz faktycznie nastąpi okazanie mu dowodu. Ostrożny, ale umiarkowanie zaciekawiony ruszył za Godnym, rozglądając się bacznie. Gdy jego wzrok padł na biesa pilnującego stosu mięsa, nozdrza samca poruszyły się.
Och, więc Ziemny naprawdę przygotował się do tej rozmowy.
– Całkiem nieźle – wymruczał cicho. – I byłby to dość silny argument, gdybyśmy przymierali głodem, ale lada dzień dwóch adeptów Plagi awansuje na Łowców – dodał, burząc zapewne nadzieje Godnego, że ten pokaz coś zmienił.
W międzyczasie posłał impuls do córki, wzywając ją na miejsce.
– Udowodnij.
Nie wiedział, że zaraz faktycznie nastąpi okazanie mu dowodu. Ostrożny, ale umiarkowanie zaciekawiony ruszył za Godnym, rozglądając się bacznie. Gdy jego wzrok padł na biesa pilnującego stosu mięsa, nozdrza samca poruszyły się.
Och, więc Ziemny naprawdę przygotował się do tej rozmowy.
– Całkiem nieźle – wymruczał cicho. – I byłby to dość silny argument, gdybyśmy przymierali głodem, ale lada dzień dwóch adeptów Plagi awansuje na Łowców – dodał, burząc zapewne nadzieje Godnego, że ten pokaz coś zmienił.
W międzyczasie posłał impuls do córki, wzywając ją na miejsce.
- 28 lut 2020, 23:19
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar zmrużył ślepia, słysząc o miłości. Nie dał słowom całkowitej wiary, ale przynajmniej znał stanowisko tego smoka wobec jego córki. Dlaczego nie mogła znaleźć sobie jakiegoś porządnego Plagijczyka? Nawet jeśli miałby być jej własnym bratem.
Słysząc wyjaśnienie walki z Mahvran, jedynie uśmiechnął się kącikiem pyska. Uwierzył, to pasowało do jego córeczki, która była kochana jedynie dla niego i nielicznych jednostek.
– Prosisz o szansę bez przekonania mnie, jakie w ogóle Plaga będzie miała z ciebie korzyści i co możesz jej zaoferować. A to jest tu najważniejsze – oznajmił nieco sucho.
Słysząc wyjaśnienie walki z Mahvran, jedynie uśmiechnął się kącikiem pyska. Uwierzył, to pasowało do jego córeczki, która była kochana jedynie dla niego i nielicznych jednostek.
– Prosisz o szansę bez przekonania mnie, jakie w ogóle Plaga będzie miała z ciebie korzyści i co możesz jej zaoferować. A to jest tu najważniejsze – oznajmił nieco sucho.
- 28 lut 2020, 17:19
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Gdy Godny uzewnętrznił się nieco, Kheldar skinął lekko.
– To już jest jakiś argument – mruknął. Domyślał się, że Ziemia musiała jakoś skrzywdzić tego samca, choć nie pytał.
– U nas stado to jest rodzina. A przynajmniej o to się staramy, bo nawet w rodzinie są czarne owce – stwierdził, przypominając sobie ostatnią sytuację, której winien był jego własny syn. Dlatego dla Szydercy wszyscy byli na równi, tyle samo warci jako członkowie stada, zarówno krewni, jak i niespokrewnione smoki.
Zbystrzał, słysząc o Eurith. Zmrużył ślepia. Nie odpowiedział na jego prośbę.
– Już raz przyjąłem do stada kogoś tylko dlatego, że chędożył się z Plagijką. I Plaga nie wyszła na tym dobrze. Nie zamierzam popełniać więcej tego błędu – stwierdził chrapliwie. – Poza tym na jednej z moich córek ci ponoć zależy, a drugą próbowałeś zabić.
– To już jest jakiś argument – mruknął. Domyślał się, że Ziemia musiała jakoś skrzywdzić tego samca, choć nie pytał.
– U nas stado to jest rodzina. A przynajmniej o to się staramy, bo nawet w rodzinie są czarne owce – stwierdził, przypominając sobie ostatnią sytuację, której winien był jego własny syn. Dlatego dla Szydercy wszyscy byli na równi, tyle samo warci jako członkowie stada, zarówno krewni, jak i niespokrewnione smoki.
Zbystrzał, słysząc o Eurith. Zmrużył ślepia. Nie odpowiedział na jego prośbę.
– Już raz przyjąłem do stada kogoś tylko dlatego, że chędożył się z Plagijką. I Plaga nie wyszła na tym dobrze. Nie zamierzam popełniać więcej tego błędu – stwierdził chrapliwie. – Poza tym na jednej z moich córek ci ponoć zależy, a drugą próbowałeś zabić.
- 28 lut 2020, 16:13
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar nie odpowiedział na podziękowania, uznając, że jak najbardziej mu się one należą. Obserwował Godnego świdrująco, czekając na ciąg dalszy. Ten na szczęście nie owijał w bawełnę i bez zbędnych wstępów przeszedł do sedna, co konkretny Wojownik aprobował.
Przyjął wieść o zmianie Przywództwa w Ziemi bez zdziwienia, ale zaskoczony powodem. Starość? To ma być argument? Raczej wymówka lenia bądź tchórza. Szyderca zdawał się nie znać w ogóle takiego określenia jak "za stary".
Gdy w końcu Ziemny wyjawił mu powód tego spotkania, Kheldar uniósł powoli kolczasty łuk brwiowy, patrząc na niego chwilę, jakby oczekiwał jakiegoś ciągu dalszego, próśb lub chociażby "żartowałem", choć to ostatnie skończyłoby się źle, bo czarnołuski nie miał ostatnio nastroju na żarty.
Gdy nic takiego nie nastąpiło, samiec jedynie parsknął kpiącym, gardłowym, zachrypniętym śmiechem.
– Chcesz zmienić stado, bo nie pasuje Ci przywódca? Do tego podkreślając, że nadal jesteś zaprzysiężony Ziemi? – spytał retorycznie i uśmiechnął się szyderczo. Ani trochę nie uwierzył w szczere chęci Łowcy.
Przyjął wieść o zmianie Przywództwa w Ziemi bez zdziwienia, ale zaskoczony powodem. Starość? To ma być argument? Raczej wymówka lenia bądź tchórza. Szyderca zdawał się nie znać w ogóle takiego określenia jak "za stary".
Gdy w końcu Ziemny wyjawił mu powód tego spotkania, Kheldar uniósł powoli kolczasty łuk brwiowy, patrząc na niego chwilę, jakby oczekiwał jakiegoś ciągu dalszego, próśb lub chociażby "żartowałem", choć to ostatnie skończyłoby się źle, bo czarnołuski nie miał ostatnio nastroju na żarty.
Gdy nic takiego nie nastąpiło, samiec jedynie parsknął kpiącym, gardłowym, zachrypniętym śmiechem.
– Chcesz zmienić stado, bo nie pasuje Ci przywódca? Do tego podkreślając, że nadal jesteś zaprzysiężony Ziemi? – spytał retorycznie i uśmiechnął się szyderczo. Ani trochę nie uwierzył w szczere chęci Łowcy.
- 28 lut 2020, 15:05
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Skała
- Odpowiedzi: 533
- Odsłony: 74880
Kheldar kazał na siebie trochę czekać, co poniekąd zrobił celowo. No i musiał naostrzyć dobrze szpony przed przybyciem na spotkanie.
Nie wiedział, czego może chcieć od niego ten smok, do którego nie miał za grosz szacunku, ale przybył. Głównie z ciekawości.
Wylądował ciężko nieopodal, jak zwykle z hukiem wzniecając kurz i pył, bo nie był zgrabnym lotnikiem. Złożył skrzydła i potrząsnął lekko łbem, a kręgi szyjne przeskoczyły mu z trzaskiem. Starość nieradość.
Rozsunął nozdrza, wypuszczając czarny dym, gdy zmierzył Ziemnego uważnym spojrzeniem. Nie odzywał się, czekał.
Nie wiedział, czego może chcieć od niego ten smok, do którego nie miał za grosz szacunku, ale przybył. Głównie z ciekawości.
Wylądował ciężko nieopodal, jak zwykle z hukiem wzniecając kurz i pył, bo nie był zgrabnym lotnikiem. Złożył skrzydła i potrząsnął lekko łbem, a kręgi szyjne przeskoczyły mu z trzaskiem. Starość nieradość.
Rozsunął nozdrza, wypuszczając czarny dym, gdy zmierzył Ziemnego uważnym spojrzeniem. Nie odzywał się, czekał.
- 24 gru 2019, 1:30
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych i Starych
- Odpowiedzi: 242
- Odsłony: 17252
Kheldar obserwował wszystko, stojąc z tyłu. Mrużył ślepia. Nie lubił takich nadprzyrodzonych dziwactw. Zerknął krótko na młodzież Plagi, dając im krótki znak łbem. Jeśli chcą, nie muszą się krępować. On sam... brał już udział w narodzinach jednego boga. Wystarczy. Nie miał ochoty na powtórkę.
Dlatego był całkiem zadowolony, że nie musiał podchodzić do jaja i przelewać w niego wspomnień. W końcu był bliski kresu. Czuł to. Poza tym... nie, nie pamiętał swoich narodzin. To było tak bardzo dawno temu.
Przysiadł jedynie na zadzie i wypuścił czarny dym z nozdrzy, obserwując rozwój wydarzeń.
Dlatego był całkiem zadowolony, że nie musiał podchodzić do jaja i przelewać w niego wspomnień. W końcu był bliski kresu. Czuł to. Poza tym... nie, nie pamiętał swoich narodzin. To było tak bardzo dawno temu.
Przysiadł jedynie na zadzie i wypuścił czarny dym z nozdrzy, obserwując rozwój wydarzeń.
- 23 gru 2019, 16:25
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych i Starych
- Odpowiedzi: 242
- Odsłony: 17252
Przywódca przyleciał wraz ze swoim stadkiem. Trzymał się dość blisko Eurith, by mieć na oku niesiony przez nią kamień, dziwaczny i napawający niepokojem. Zauważył skórę jakiegoś obcego pisklaka, ale nie zwrócił na nią większej uwagi, co najwyżej unosząc łuk brwiowy z początku. Gorsze rzeczy już widział i nie robiło to na nim wrażenia. Przede wszystkim nie było to żadne pisklę z Plagi, więc nie było godne zainteresowania.
Obserwował zawiniątko niesione do boga z innego powodu, a jego spojrzenie prawie przeszywało je na wskroś. Czuł od niego moc i wiedział, że kamień może być niebezpieczny. Był podejrzliwy, wodząc spojrzeniem po otoczeniu, ale póki nic nie zagrażało jego Siewcom Plagi, zachowywał spokój. Jedynie instynkty postawione były na baczność.
Obserwował zawiniątko niesione do boga z innego powodu, a jego spojrzenie prawie przeszywało je na wskroś. Czuł od niego moc i wiedział, że kamień może być niebezpieczny. Był podejrzliwy, wodząc spojrzeniem po otoczeniu, ale póki nic nie zagrażało jego Siewcom Plagi, zachowywał spokój. Jedynie instynkty postawione były na baczność.
- 16 gru 2019, 23:05
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82550
Na wspomnienie o woni, Kheldar jedynie uśmiechnął się drapieżnie i przesunął jęzorem po kłach. Gdyby Burdig wiedział, jak bardzo jest to odwzjaemione..
Odetchnął i przyjrzał się rudzielcowi uważnie, gdy ten przemówił.
– Sądziłem, że mój czas już dawno nadszedł. Za każdym razem, gdy staję do walki, myślę o tym. Czasami mam na to nawet nadzieję – mruknął. Czuł, że nie pasował tu. I czuł się tak cholernie zmęczony.
Kiedy Burdig wspomniał o swojej tęsknocie za ojcem, czarnołuski milczał chwilę. A potem trącił go nosem.
– Sądziłem, że ja jestem twoim tatusiem – wymruczał mu gardłowo do ucha. Może chciał nieco rozładować napięcie po tak poważnej rozmowie?
Zamarł na moment i odetchnął aż głębiej, gdy usłyszał ostatnie słowa. Zmrużył ślepia. Tak ciężko było w to uwierzyć. Ciężko mu było to zauważyć, bo już dawno, dziesiątki księżyców temu przestał oczekiwać wobec siebie czegokolwiek. Jak gdyby szczęście i dobrobyt jego stada i smoków były dla niego wystarczającą nagrodą.
– Zapewne mam – wymruczał w końcu cicho, przymykając ślepia. Wypuścił dym przez nozdrza i zadarł łeb w górę, by zerknąć w gwiazdy. – Ostatnio coś ich coraz więcej.
Odetchnął i przyjrzał się rudzielcowi uważnie, gdy ten przemówił.
– Sądziłem, że mój czas już dawno nadszedł. Za każdym razem, gdy staję do walki, myślę o tym. Czasami mam na to nawet nadzieję – mruknął. Czuł, że nie pasował tu. I czuł się tak cholernie zmęczony.
Kiedy Burdig wspomniał o swojej tęsknocie za ojcem, czarnołuski milczał chwilę. A potem trącił go nosem.
– Sądziłem, że ja jestem twoim tatusiem – wymruczał mu gardłowo do ucha. Może chciał nieco rozładować napięcie po tak poważnej rozmowie?
Zamarł na moment i odetchnął aż głębiej, gdy usłyszał ostatnie słowa. Zmrużył ślepia. Tak ciężko było w to uwierzyć. Ciężko mu było to zauważyć, bo już dawno, dziesiątki księżyców temu przestał oczekiwać wobec siebie czegokolwiek. Jak gdyby szczęście i dobrobyt jego stada i smoków były dla niego wystarczającą nagrodą.
– Zapewne mam – wymruczał w końcu cicho, przymykając ślepia. Wypuścił dym przez nozdrza i zadarł łeb w górę, by zerknąć w gwiazdy. – Ostatnio coś ich coraz więcej.
- 07 gru 2019, 0:23
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Zebranie przywódców VI
- Odpowiedzi: 40
- Odsłony: 3811
Szyderca miał głęboko gdzieś, jak będzie zapamiętany, gdy się zestarzeje i umrze, bo zrobił to już dwa razy i tak jakby przywykł. Nie wszyscy boją się śmierci tak chorobliwie jak ten drewniak. Patrzył na Strażnika z rozbawieniem i kpiną oraz szerokim uśmiechem na kolczastym pysku, widząc, jak ten próbuje pohamować złość i udawać opanowanego i och, jakże inteligentnego. Może i był całkiem inteligentny. Jak na drzewo.
Zbył jedynie prychnięciem cały wywód o swoim imieniu. Wiedział, że nawet obecna tu Frar poprawiała niegdyś Strażnika, a ten to wtedy po prostu olał, ale nie zamierzał się na tym skupiać, bo nic go nie obchodziło, jak go nazywają nieistotne dla niego imitacje gadów.
– Nie pomogliście Cieniowi. Rozebraliście go razem z pozostałymi i odsprzedaliście nam nasze własne tereny za surową cenę, wiedząc, że zgodzimy się na wszystko. Jakaż ku*ewska łaskawość. Pomocą nazwać możemy to, co zrobił Cień dla Ziemi w przeszłości. Nie pertraktowaliśmy ze stadami, które chciały was rozebrać, tylko rzuciliśmy się do walki. I ja, I Heulyn straciliśmy wtedy życie. Nie ośmieszaj się, wywyższając swoje zasługi – rzekł z wyższością.
Cholernie bawiło go to, że ten smutny smok próbował brzmieć na mądrzejszego niż był poprzez dobór rzadko używanych synonimów zwyczajnych słów. Ale to był w końcu jedyny sposób, w jaki mógł jakoś podbudować swą dość niską wartość.
– Twierdzisz, że jesteś Wojownikiem, a na twoim ciele nie ma żadnych blizn. Nie widziałem cię nigdy na arenie, nie znam nikogo, kto by z tobą walczył. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nie umiesz lub boisz się walki. Jedyne, co potrafisz, to paplać jęzorem. Jeśli byłbyś takim samym prorokiem, jakim wojownikiem, a na to się zapowiada, prędzej mianowałbym nim pisklę – oznajmił. – Każdy z nas tu obecnych nadawałby się lepiej – dodał. Przechylił głowę i podrapał się po gardzieli, na której miał bliznę po śmiertelnej ranie, którą otrzymał w obronie Stada Ziemi. Oblizał pysk jęzorem z mlaśnięciem.
– Po co mam wskazać kogokolwiek na to stanowisko? Jak gdyby obecność Proroka była czymś niezbędnym do przeżycia. Większość czasu te tereny nie miały proroka i nikt od tego nie umarł. I lepiej, by tak zostało, niż mianować prorokiem kogoś, kto przypomniał sobie o nieuchronnej śmierci i chce sobie ze strachu przed nią przedłużyć życie, wciskając kit, jak to mu zależy na innych – parsknął kpiąco. Cóż, przy odrobinie szczęścia spotka go to samo, co Dziką.
Wyszczerzył zębiska i potrząsnął łbem. Musiał odchrząknąć, jego przeżarte siarką gardło nie było nawykłe do tak długiego gadania. Był smokiem czynu, nie owijania w bawełnę.
– Pozwól mi coś sklaryfikować – mruknął pobłażliwie, unosząc kąciki pyska. – Wyraziłem swoje zdanie, ponieważ mnie o to zapytałeś – zmuszony do tego, jak się domyślam. W rzeczywistości mam głęboko w rzyci, czy zostaniesz mianowany Prorokiem czy Nadwornym Krzaczkiem Kaltarela. Nie będziesz prorokiem dla Plagi i nie będziesz miał wstępu na nasze tereny, więc jeśli reszta Przywódców ma w rzyci, że pośredniczyć pomiędzy nimi, a ich bogiem, będzie kawał drewna, mi to wisi i powiewa – stwierdził.
Spodziewał się, że jego słowa zostaną zlane ciepłym moczem, bo w końcu był z tej beee Plagi i nie można się było z nim zgodzić w niczym dla samej zasady. Niech więc robią, co chcą, on będzie jedyne obserwować z daleka i śmiać się z ich głupich wyborów. Ale tak było najłatwiej. Byleby nie ubrudzić sobie szponów.
– Nie wiem, po cholerę mnie tu zaciągnęłaś, ale nie wybaczę ci tego za szybko – mruknął do Frar, odwracając się. Powiedział swoje i nie miał zamiaru tracić więcej czasu niż to konieczne.
Rozwinął skrzydła i wybił się z łap, wzbijając w powietrze, by odlecieć.
Zbył jedynie prychnięciem cały wywód o swoim imieniu. Wiedział, że nawet obecna tu Frar poprawiała niegdyś Strażnika, a ten to wtedy po prostu olał, ale nie zamierzał się na tym skupiać, bo nic go nie obchodziło, jak go nazywają nieistotne dla niego imitacje gadów.
– Nie pomogliście Cieniowi. Rozebraliście go razem z pozostałymi i odsprzedaliście nam nasze własne tereny za surową cenę, wiedząc, że zgodzimy się na wszystko. Jakaż ku*ewska łaskawość. Pomocą nazwać możemy to, co zrobił Cień dla Ziemi w przeszłości. Nie pertraktowaliśmy ze stadami, które chciały was rozebrać, tylko rzuciliśmy się do walki. I ja, I Heulyn straciliśmy wtedy życie. Nie ośmieszaj się, wywyższając swoje zasługi – rzekł z wyższością.
Cholernie bawiło go to, że ten smutny smok próbował brzmieć na mądrzejszego niż był poprzez dobór rzadko używanych synonimów zwyczajnych słów. Ale to był w końcu jedyny sposób, w jaki mógł jakoś podbudować swą dość niską wartość.
– Twierdzisz, że jesteś Wojownikiem, a na twoim ciele nie ma żadnych blizn. Nie widziałem cię nigdy na arenie, nie znam nikogo, kto by z tobą walczył. Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że nie umiesz lub boisz się walki. Jedyne, co potrafisz, to paplać jęzorem. Jeśli byłbyś takim samym prorokiem, jakim wojownikiem, a na to się zapowiada, prędzej mianowałbym nim pisklę – oznajmił. – Każdy z nas tu obecnych nadawałby się lepiej – dodał. Przechylił głowę i podrapał się po gardzieli, na której miał bliznę po śmiertelnej ranie, którą otrzymał w obronie Stada Ziemi. Oblizał pysk jęzorem z mlaśnięciem.
– Po co mam wskazać kogokolwiek na to stanowisko? Jak gdyby obecność Proroka była czymś niezbędnym do przeżycia. Większość czasu te tereny nie miały proroka i nikt od tego nie umarł. I lepiej, by tak zostało, niż mianować prorokiem kogoś, kto przypomniał sobie o nieuchronnej śmierci i chce sobie ze strachu przed nią przedłużyć życie, wciskając kit, jak to mu zależy na innych – parsknął kpiąco. Cóż, przy odrobinie szczęścia spotka go to samo, co Dziką.
Wyszczerzył zębiska i potrząsnął łbem. Musiał odchrząknąć, jego przeżarte siarką gardło nie było nawykłe do tak długiego gadania. Był smokiem czynu, nie owijania w bawełnę.
– Pozwól mi coś sklaryfikować – mruknął pobłażliwie, unosząc kąciki pyska. – Wyraziłem swoje zdanie, ponieważ mnie o to zapytałeś – zmuszony do tego, jak się domyślam. W rzeczywistości mam głęboko w rzyci, czy zostaniesz mianowany Prorokiem czy Nadwornym Krzaczkiem Kaltarela. Nie będziesz prorokiem dla Plagi i nie będziesz miał wstępu na nasze tereny, więc jeśli reszta Przywódców ma w rzyci, że pośredniczyć pomiędzy nimi, a ich bogiem, będzie kawał drewna, mi to wisi i powiewa – stwierdził.
Spodziewał się, że jego słowa zostaną zlane ciepłym moczem, bo w końcu był z tej beee Plagi i nie można się było z nim zgodzić w niczym dla samej zasady. Niech więc robią, co chcą, on będzie jedyne obserwować z daleka i śmiać się z ich głupich wyborów. Ale tak było najłatwiej. Byleby nie ubrudzić sobie szponów.
– Nie wiem, po cholerę mnie tu zaciągnęłaś, ale nie wybaczę ci tego za szybko – mruknął do Frar, odwracając się. Powiedział swoje i nie miał zamiaru tracić więcej czasu niż to konieczne.
Rozwinął skrzydła i wybił się z łap, wzbijając w powietrze, by odlecieć.
- 07 gru 2019, 0:09
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie Młodych i Starych
- Odpowiedzi: 242
- Odsłony: 17252
Przyleciał i on, choć nie wiedział, po co. Chyba jedynym, co go skusiło, było słowo "lato". Lato wiązało się ze słońcem, a to zaś z ciepłem. Ciepło było czymś, co pustynne kochały najbardziej. Dlatego właśnie samiec wylądował zwalicie i ciężko, aż chrupnęło mu w stawach. Rozejrzał się, widząc tu dużą część swej trzódki, po czym podszedł do Burka i trącił go nozdrzami w polik. Słyszał jakieś pokrzykiwania i podniesione głosy, ale nie zamierzał się wtryniać, póki nie lała się krew. Nie miał ochoty na żadne dziecinne przepychanki.
Bez słowa podszedł do Mahvran, siadając obok niej niczym wielki strażnik, jak gdyby wyczuł, że tego potrzebuje.
Oby ta farsa nie trwała długo.
Bez słowa podszedł do Mahvran, siadając obok niej niczym wielki strażnik, jak gdyby wyczuł, że tego potrzebuje.
Oby ta farsa nie trwała długo.












